Salon z kuchnią
+2
William Kenvetch
Konrad Moore
6 posters
Magic Land :: Hogwart :: SKRZYDŁO DLA UNIWERSYTET IM. ALBUSA DUMBLEDORE'A :: Dom Studencki :: Część wspólna
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Salon z kuchnią
Czerwona, pełna bibelotów kuchnia otwiera się na przytulny salon, który w miarę zwiększania się liczby studentów zamieszkujących dom, pogrąża się w coraz to większym chaosie.
Dyżury sprzątania studenci ustalają między sobą.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
William postawił walizkę u podnóża schodów i przed ulokowaniem się w sypialni postanowił zwiedzić parter domu studenckiego. Jasne, pastelowe, niemal dziewczęce kolory, jakie dominowały w salonie sprawiły, że cofnął się do drzwi wejściowych, by upewnić się, że dotarł do domu studenckiego, a nie jakiegoś dziewczęcego stowarzyszenia wielbicielek wszystkiego, co słodkie. Tablica stojąca na trawniku nie pozostawiała jednak złudzeń: Dom Studencki Uniwersytetu Magicznego im. A. Dumbledore'a. Anglik wrócił do salonu i odwiesił swoją skórzaną kurtkę przez kanapę. Podszedł do okna i przez kilka minut pozostawał w bezruchu, przyglądając się temu, co działo się na zewnątrz. Słońce uparcie pozostawało za gęstymi chmurami.
Student nasunął okulary głębiej na nos i rozsiadł się na turkusowej kanapie. Był tak zmęczony podróżą, że nie minęło dużo czasu, gdy zapadł w sen, czemu towarzyszyło ciche pochrapywanie.
Student nasunął okulary głębiej na nos i rozsiadł się na turkusowej kanapie. Był tak zmęczony podróżą, że nie minęło dużo czasu, gdy zapadł w sen, czemu towarzyszyło ciche pochrapywanie.
William KenvetchStudent: Historia Magii - Urodziny : 31/03/1992
Wiek : 32
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Niedziele bywały bardzo przygnębiające, dlatego zazwyczaj w ten dzień dziewczyna nie wychodziła z łóżka, chyba, że była taka potrzeba, jak na przykład teraz. Organizm zmusił ją do zejścia do kuchni, po szklankę z wodą lub czymkolwiek do picia, i ewentualnego zjedzenia czegoś. Zeszła więc w piżamie składającej się z luźnych spodni w kropki i gładkim topie na dół, będąc święcie przekonaną, że będzie sama.
Pewnie nadal by tak uważała, gdyby nie to, że jej przeszukiwaniom kuchni towarzyszyło czyjeś chrapanie. Florence odwróciła się na ułamek sekundy, obrzucając spojrzeniem śpiącego chłopaka, ale zaraz po tym wróciła do bardziej interesującego zajęcia, jakim było parzenie herbaty, tak by nie oparzyć sobie palców. Nie chciała go budzić, a tym bardziej wdawać się z nim w dyskusję. Stroniła od ludzi, zwłaszcza nieznajomych. Kilka minut później po przygotowaniu sobie prowizorycznej kolacji, blondynka zbierała się do drogi powrotnej, gdy nagle przypadkowo strąciła ręką łyżeczkę do cukru na ziemię. Ta upadła, odbijając się od posadzki z donośnym brzękiem a skonsternowana Szwedka dopiero po fakcie uświadomiła sobie, że jeśli teraz obudzi chłopaka, to może mieć problem. W końcu nie miała pojęcia z kim ma do czynienia, a dziewczęta z Beauxbatons przez kilka lat edukacji zarzucały ją swoimi złotymi myślami dotyczącymi życia, których chcąc nie chcąc słuchała.
Pewnie nadal by tak uważała, gdyby nie to, że jej przeszukiwaniom kuchni towarzyszyło czyjeś chrapanie. Florence odwróciła się na ułamek sekundy, obrzucając spojrzeniem śpiącego chłopaka, ale zaraz po tym wróciła do bardziej interesującego zajęcia, jakim było parzenie herbaty, tak by nie oparzyć sobie palców. Nie chciała go budzić, a tym bardziej wdawać się z nim w dyskusję. Stroniła od ludzi, zwłaszcza nieznajomych. Kilka minut później po przygotowaniu sobie prowizorycznej kolacji, blondynka zbierała się do drogi powrotnej, gdy nagle przypadkowo strąciła ręką łyżeczkę do cukru na ziemię. Ta upadła, odbijając się od posadzki z donośnym brzękiem a skonsternowana Szwedka dopiero po fakcie uświadomiła sobie, że jeśli teraz obudzi chłopaka, to może mieć problem. W końcu nie miała pojęcia z kim ma do czynienia, a dziewczęta z Beauxbatons przez kilka lat edukacji zarzucały ją swoimi złotymi myślami dotyczącymi życia, których chcąc nie chcąc słuchała.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Głośne spotkanie łyżeczki z jasnymi kafelkami w kuchni skutecznie wyrwało studenta ze świata marzeń sennych. Rozejrzał się on nieprzytomnie po pokoju, w pierwszej chwili sądząc, że ostry dźwięk wystąpił jedynie w jego śnie i był po prostu przesłyszeniem. William poprawił okulary, które zsunęły mu się z nosa i wychylił się, by móc skontrolować również sytuację w kuchni. I to tam jego wzrok napotkał właściwego winowajcę. A właściwie winowajczynię.
Anglik bez słowa wstał z łóżka i przeciągnął się, lekko wzdychając. Z kilkunastominutowej drzemki zrobił się dwugodzinny, głęboki sen, który z pewnością odbije się na wieczornej porze pójścia do łóżka studenta.
- Twoja zguba. - Kenvetch podniósł metalowy sztuciec z podłogi i wrzucił go do zlewu. Z szuflady wyjął czystą łyżeczkę, którą włożył do kubka z herbatą zaparzoną przez jasnowłosą studentkę. Sam podszedł do lodówki, którą otworzył na oścież w poszukiwaniu przekąski.
Anglik bez słowa wstał z łóżka i przeciągnął się, lekko wzdychając. Z kilkunastominutowej drzemki zrobił się dwugodzinny, głęboki sen, który z pewnością odbije się na wieczornej porze pójścia do łóżka studenta.
- Twoja zguba. - Kenvetch podniósł metalowy sztuciec z podłogi i wrzucił go do zlewu. Z szuflady wyjął czystą łyżeczkę, którą włożył do kubka z herbatą zaparzoną przez jasnowłosą studentkę. Sam podszedł do lodówki, którą otworzył na oścież w poszukiwaniu przekąski.
William KenvetchStudent: Historia Magii - Urodziny : 31/03/1992
Wiek : 32
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Mogła wyglądać dość przedziwnie stojąc oparta o blat, wpatrująca się to w chłopaka, to w leżącą na podłodze łyżeczkę do herbaty, ale ona po prostu czasami miewała opóźnione reakcje. Jak to było właśnie w tym momencie. Szwedka widząc, że jednak obudziła chłopaka, zmarszczyła czoło, opierając się plecami o blat.
- Przepraszam, że Cię obudziłam. - powiedziała w końcu, gdy tylko William zwlókł się z łóżka z nie do końca zadowoloną miną. Kompletnie zapomniała o sztućcu, który był powodem pobudki studenta, przypominając sobie o nim dopiero wtedy, gdy nieznajomy sam pofatygował się, by go podnieść.
- W ramach zadośćuczynienia proponuję kanapki... albo herbatę. - uśmiechnęła się niepewnie, jedynie przez chwilę patrząc w jego stronę.
- Przepraszam, że Cię obudziłam. - powiedziała w końcu, gdy tylko William zwlókł się z łóżka z nie do końca zadowoloną miną. Kompletnie zapomniała o sztućcu, który był powodem pobudki studenta, przypominając sobie o nim dopiero wtedy, gdy nieznajomy sam pofatygował się, by go podnieść.
- W ramach zadośćuczynienia proponuję kanapki... albo herbatę. - uśmiechnęła się niepewnie, jedynie przez chwilę patrząc w jego stronę.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Student oparł się o drzwi lodówki i zaczął lustrować każdy z produktów stojących w jej wnętrzu. Nie zdarzyło mu się jeszcze w życiu, by znalazł w lodówce to, na co miał akurat ochotę.
- Nie masz za co przepraszać. No chyba, że zrobiłaś to celowo. - William zerknął na dziewczynę z ukosa i zdecydował się w końcu na przygotowanie czegoś ciepłego z półproduktów. Wyjął na blat karton z mlekiem i dwa jajka. Pomimo tego, że oboje jego rodziców było czarodziejami, wykazywał nienaturalny pociąg do wszystkiego, co mugolskie. Nie lubił wyręczać się magią, jeśli nie było to konieczne. - W zasadzie powinienem Ci podziękować. Gdyby nie Ty przespałbym pewnie pół dnia.
Kenvetch wyjął z szafki plastikową miskę do której wbił jajka, wsypał mąkę, trochę cukru i mleko. Zawsze robił naleśniki na oko. I zawsze mu się udawały.
- Herbatę, jeśli możesz. Będziesz jadła? - chłopak przykucnął przy szafce i zaczął szukać miksera, pogwizdując pod nosem.
- Nie masz za co przepraszać. No chyba, że zrobiłaś to celowo. - William zerknął na dziewczynę z ukosa i zdecydował się w końcu na przygotowanie czegoś ciepłego z półproduktów. Wyjął na blat karton z mlekiem i dwa jajka. Pomimo tego, że oboje jego rodziców było czarodziejami, wykazywał nienaturalny pociąg do wszystkiego, co mugolskie. Nie lubił wyręczać się magią, jeśli nie było to konieczne. - W zasadzie powinienem Ci podziękować. Gdyby nie Ty przespałbym pewnie pół dnia.
Kenvetch wyjął z szafki plastikową miskę do której wbił jajka, wsypał mąkę, trochę cukru i mleko. Zawsze robił naleśniki na oko. I zawsze mu się udawały.
- Herbatę, jeśli możesz. Będziesz jadła? - chłopak przykucnął przy szafce i zaczął szukać miksera, pogwizdując pod nosem.
William KenvetchStudent: Historia Magii - Urodziny : 31/03/1992
Wiek : 32
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Dochodząc po chwili do wniosku, że nie śpieszy jej się nigdzie, a i może powinna w końcu przestać się alienować, odstawiła talerzyk z kanapkami na bok, kubek ze swoją herbatą położyła na stoliku. Następnie wyjęła z szafki czysty i wrzuciła do niego torebkę z herbatą, włączając czajnik, z kolei później usiadła na krześle, obserwując to chłopaka, to ciemne chmury za oknem, które zwiastowały deszcz.
- Zawsze do usług. - rzuciła krótko, ucinając tym samym temat pobudki, po czym w odpowiedzi na pytanie dodała - Jeśli mnie nie otrujesz, to chętnie. - dziewczyna wyprostowała się, ujmując w dłonie ciepłe naczynie.
- Mikser jest w szafce obok, na samym dole. - poinstruowała go, swoim zwyczajem cioci dobrej rady, wypijając trochę herbaty. Niewiele później widząc, że woda się gotuje, podniosła się i podeszła do blatu, zgrabnie omijając Williama.
- Patelnia jest na górnej półce w tej samej szafce. Ile słodzisz? - zalała wrzątkiem torebkę. Chwilę później wyjęła ją, wyrzuciła do śmieci, w dłoni trzymając wieczko od cukierniczki.
Po pewnym czasie wróciła do swojego pokoju.
- Zawsze do usług. - rzuciła krótko, ucinając tym samym temat pobudki, po czym w odpowiedzi na pytanie dodała - Jeśli mnie nie otrujesz, to chętnie. - dziewczyna wyprostowała się, ujmując w dłonie ciepłe naczynie.
- Mikser jest w szafce obok, na samym dole. - poinstruowała go, swoim zwyczajem cioci dobrej rady, wypijając trochę herbaty. Niewiele później widząc, że woda się gotuje, podniosła się i podeszła do blatu, zgrabnie omijając Williama.
- Patelnia jest na górnej półce w tej samej szafce. Ile słodzisz? - zalała wrzątkiem torebkę. Chwilę później wyjęła ją, wyrzuciła do śmieci, w dłoni trzymając wieczko od cukierniczki.
Po pewnym czasie wróciła do swojego pokoju.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Kolejny wolny dzień. W zasadzie to kolejny wolny dzień doprawiony zepsutą pogodą. Nad Londynem zawisły ciemne chmury, z których zaczął kropić deszcz a nagłe ochłodzenie, spowodowało, że nikomu nie chciało się nic, oprócz spania. Dotyczyło się to również panny Svensson. Mimo przyzwyczajenia do takich warunków atmosferycznych nie miała ochoty wyściubiać nosa poza kampus. Ubrana w czarne getry z zielono-żółtym wzorem kwiatowym oraz jeansową koszulę i grube, ocieplane skarpety, wędrowała od znajomych do znajomych, aż ostatecznie zeszła do salonu połączonego z kuchnią. Dzisiaj dla odmiany rozejrzała się, czy jest tutaj sama, bo nie miała zamiaru znowu nikogo budzić a gdy upewniła się w swoim przekonaniu, usiadła w fotelu. Wręcz zwinęła się na nim w kulkę, okrywając dodatkowo kocem ściągniętym z kanapy. Przez dłuższą chwilę obserwowała spływające po szybie strugi wody, aż w końcu nie będąc nawet pewną w którym momencie, przymknęła oczy, odpływając powoli w krainę snu.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Pogoda ani trochę nie zachęcała dziś bruneta do opuszczenia uniwersytetu. Zaraz po zajęciach posiedział w pokoju cichej nauki. Teraz, właśnie teraz gdy miał już zbierać się do swojego mieszkania pogoda postanowił zrobić na złość. Deszcz rozpadał się na dobre. Biorąc pod uwagę fakt, że w domu pewnie i tak nie będzie nic ciekawego do roboty postanowił jeszcze pozostać na uczelni. Wspólny pokój - właśnie tam postanowił przeczekać ulewę. Zarzucił swoją torbę na ramie i wkroczył do wspomnianego wcześniej pokoju. Nie zauważył na początku blondynki śpiącej na kanapie. Gdyby tak było pewnie nie rzucał by głośnymi wyzwiskami w kierunku pogody. Rzucił torbę pod nogi fotela, na którym zaraz po tym wygodnie się rozsiadł. Ciekawe ile przyjdzie mu czekać? Wpatrzony w jakiś punkcik za oknem w dalszym ciągu nie dostrzegał Florence śpiącej na kanapie.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: Salon z kuchnią
Usypiała spokojnie zwinięta w kłębek jak dziecko, dopóki we śnie nie usłyszała dziwnych słów, bądź też wyzwisk, kompletnie nie pasujących do całej scenerii. W jej śnie przecież nawet nie padał deszcz, wręcz przeciwnie - było słońce, plaża, drinki z palemką i ogromne palmy. Najpewniej zignorowałaby to i usnęła, gdyby nie fakt, że rozbudził ją huk rzucanego na podłogę plecaka. Poderwała się do pozycji siedzącej, po czym zdezorientowanym spojrzeniem omiotła pokój, ostatecznie wzrok zatrzymując na intruzie.
- Ethan... jak chciałeś mnie obudzić, to mogłeś wybrać lepszy sposób, niż przyprawienie mnie o zawał serca. - wymamrotała, przecierając dłonią twarz, a następnie gdy owinęła się kocem, wróciła do pozycji leżącej, przymykając oczy. Z powrotem zaczynała odczuwać chłód, który prawdopodobnie ciągnął i od drzwi i od okien, ale na razie nie odczuła potrzeby owinięcia się w kożuch.
- Nie wracasz do domu? - spytała po chwili, wtulając się w miękką poduszkę.
- Ethan... jak chciałeś mnie obudzić, to mogłeś wybrać lepszy sposób, niż przyprawienie mnie o zawał serca. - wymamrotała, przecierając dłonią twarz, a następnie gdy owinęła się kocem, wróciła do pozycji leżącej, przymykając oczy. Z powrotem zaczynała odczuwać chłód, który prawdopodobnie ciągnął i od drzwi i od okien, ale na razie nie odczuła potrzeby owinięcia się w kożuch.
- Nie wracasz do domu? - spytała po chwili, wtulając się w miękką poduszkę.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Ciężkie krople jedna po drugiej odbijał się od okiennego parapetu. Ze względu na brak ciekawszego zajęcie student obserwował je z nijakim zainteresowaniem, a właściwie to ze złością. Jakże te krople zepsuły mu dzisiejsze plany. Odwrócił się na dźwięk swojego imienia i dopiero teraz spostrzegł na kanapie złotowłosą.
- Przepraszam nie zauważyłem Cię. - Odpowiedział wyraźnie poruszony faktem, że wyrwał Svensson z jakiegoś pewnie przyjemego snu. Sam nie lubił kiedy ktoś go nagle wybudzał z tj odległej krainy w jego głowie. Na jej pytanie wskazał gestem dłoni okno i pogodę za nim. To już nawet nie chodziło o ty, że zmoknie bo przecież to nic strasznego. Jednak ze względu na to, że miał jeszcze trochę wolnego czasu to najzwyczajniej w świecie postanowił tę ulewę przeczekać. Jak się teraz okazało, w towarzystwie Florence.
- Postanowiłem, że przeczekam tę paskudną pogodę. Z resztą i tak mi się nie śpieszy. - Dodał po chwili i oparł się wygodniej o zagłówek fotela. Przyjrzał się dokładnie studentce i posłał jej jeden ze swoich ciepłych uśmiechów.
- Kanapa wygodniejsza od łóżka? - Zapytał i przymknął rozleniwione oczy. Jeszcze chwila i on sam utnie to sobie małą drzemkę.
- Przepraszam nie zauważyłem Cię. - Odpowiedział wyraźnie poruszony faktem, że wyrwał Svensson z jakiegoś pewnie przyjemego snu. Sam nie lubił kiedy ktoś go nagle wybudzał z tj odległej krainy w jego głowie. Na jej pytanie wskazał gestem dłoni okno i pogodę za nim. To już nawet nie chodziło o ty, że zmoknie bo przecież to nic strasznego. Jednak ze względu na to, że miał jeszcze trochę wolnego czasu to najzwyczajniej w świecie postanowił tę ulewę przeczekać. Jak się teraz okazało, w towarzystwie Florence.
- Postanowiłem, że przeczekam tę paskudną pogodę. Z resztą i tak mi się nie śpieszy. - Dodał po chwili i oparł się wygodniej o zagłówek fotela. Przyjrzał się dokładnie studentce i posłał jej jeden ze swoich ciepłych uśmiechów.
- Kanapa wygodniejsza od łóżka? - Zapytał i przymknął rozleniwione oczy. Jeszcze chwila i on sam utnie to sobie małą drzemkę.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: Salon z kuchnią
Doskonale wiedziała jaka jest pogoda, bo była ona jedną z przyczyn, dla których Florence właśnie leżała odłogiem na kanapie owinięta w koc, dlatego nawet nie powiodła wzrokiem w stronę okna. Nawet z przyczyn wrodzonej grzeczności i kultury osobistej względem drugiego rozmówcy.
- Mhm, zachciało Ci się mieszkać we własnym lokum... - uśmiechnęła się pod nosem. Z jednej strony własne mieszkanie miało wiele plusów, z drugiej miało też kilka minusów. Jak na przykład to, że w taką pogodę, jeśli nie chciało się zmoknąć i rozchorować, należało przeczekać w kampusie Bóg wie ile, aż choć odrobinę się polepszy. Na zadane pytanie, otworzyła oczy, przyglądając się chłopakowi.
- Robiłam sobie spacer od znajomych do znajomych, ostatecznie wylądowałam tutaj i usnęłam. Ale możesz mnie zanieść do łóżka, wcale się nie pogniewam. - wyszczerzyła zadbane ząbki, sugerując tym, że mówi całkiem poważnie. Ba, nawet mógłby zabrać ją do siebie, gdyby nie ta pogoda.
- Mhm, zachciało Ci się mieszkać we własnym lokum... - uśmiechnęła się pod nosem. Z jednej strony własne mieszkanie miało wiele plusów, z drugiej miało też kilka minusów. Jak na przykład to, że w taką pogodę, jeśli nie chciało się zmoknąć i rozchorować, należało przeczekać w kampusie Bóg wie ile, aż choć odrobinę się polepszy. Na zadane pytanie, otworzyła oczy, przyglądając się chłopakowi.
- Robiłam sobie spacer od znajomych do znajomych, ostatecznie wylądowałam tutaj i usnęłam. Ale możesz mnie zanieść do łóżka, wcale się nie pogniewam. - wyszczerzyła zadbane ząbki, sugerując tym, że mówi całkiem poważnie. Ba, nawet mógłby zabrać ją do siebie, gdyby nie ta pogoda.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Miała rację. Zachciało mu się własnego mieszkania. Gdyby pozostał w akademiku nie zawracał by sobie głową czymś takim jak pogoda. Miał by mieszkanie pod ręką, ale jednak z drugiej strony świetnie mu się żyło na swoim. Nikt nie narzekał, nikt nie truł. Sam ze sobą we własnych czterech ścianach, żadnych współlokatorów. Zdecydowanie wolał mieszkać na swoim.
- Nie żałuję. - Odpowiedział ze szczerym uśmiechem i zostawił już temat pogody gdzieś daleko. Propozycja Florence wydawała się niezwykle kusząca co zdradził jego filuterny uśmiech. Na dodatek najchętniej zabrałby ją do siebie, o tak.
- Wygodna jesteś. - Roześmiał się krótko w stronę studentki. Jeśli jednak rzeczywiście zażyczy sobie wygodnego transportu do łóżka to brunet jest do usług.
- Nie żałuję. - Odpowiedział ze szczerym uśmiechem i zostawił już temat pogody gdzieś daleko. Propozycja Florence wydawała się niezwykle kusząca co zdradził jego filuterny uśmiech. Na dodatek najchętniej zabrałby ją do siebie, o tak.
- Wygodna jesteś. - Roześmiał się krótko w stronę studentki. Jeśli jednak rzeczywiście zażyczy sobie wygodnego transportu do łóżka to brunet jest do usług.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: Salon z kuchnią
Nagłe pojawienie się bruneta w pokoju i wybudzenie jej spowodowało, że teraz nie miała ochoty na sen, mimo ziewania co chwilę. Dlatego przewróciła się rozgoryczona na plecy, podkładając sobie pod głowę poduszkę, którą wcześniej tuliła do siebie a wzrok utkwiła w twarzy chłopaka. Nie wiedziała ile znała się z Ethanem, ale chyba dość długo, jednak nie na tyle dobrze, by mogła nazwać to przyjaźnią. Ciągłe zajęcia i nauka, a także to, że mieszkał na własnym aniżeli w akademiku, powodowało, że nawet nie miała okazji tego naprawić. W zasadzie to też nie wiedziała czy Canswell nadal był kawalerem do wzięcia. Złotowłosa uśmiechnęła się w niemej odpowiedzi częściowo do rozmówcy, częściowo do swoich aktualnych rozmyślań a w jej policzkach ponownie zrobiły się dwa malutkie dołeczki.
- Wiem - skwitowała krótko, po czym dodała - Ale mówiłam poważnie. Nie mam ochoty spędzić tutaj nocy a nie chce mi się wstawać i iść do siebie, to daaleko. - mówiąc daleko, miała na myśli oczywiście kilkanaście schodów i cały korytarz do przejścia, ale jeśli się rozleniwiła to maksymalnie jak mogła.
- Jeśli udźwigniesz moje około pięćdziesiąt kilo. - ostatnie zdanie wypowiedziała wyjątkowo zamierzenie prowokującym jak na nią tonem głosu.
- Wiem - skwitowała krótko, po czym dodała - Ale mówiłam poważnie. Nie mam ochoty spędzić tutaj nocy a nie chce mi się wstawać i iść do siebie, to daaleko. - mówiąc daleko, miała na myśli oczywiście kilkanaście schodów i cały korytarz do przejścia, ale jeśli się rozleniwiła to maksymalnie jak mogła.
- Jeśli udźwigniesz moje około pięćdziesiąt kilo. - ostatnie zdanie wypowiedziała wyjątkowo zamierzenie prowokującym jak na nią tonem głosu.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Rzeczywiście znają się już dość długo. Jednakże od momentu wyprowadzki Ethana z akademika ich relacje się nieco osłabiły. Nie widywali się już tak często jak dotychczas. Mieli nawet wspólnych znajomych, a i tak nie było wielu okazji by zobaczyć się gdzieś na mieście. Posłał złotowłosej radosny uśmieszek i założył ręce ze głowę by było mu wygodniej.
- Zawsze mogę Cię przygarnąć jak znudzi Ci się tutaj. - Propozycja nie do odrzucenia Florence! Poważnie się nad tym zastanów. Jakże miło by było mieć kogoś jeszcze u siebie. Nawet jeśli nie cały czas to choć od czasu do czasu. Ile można siedzieć samotnie w czterech kątach? Oj, Canswell. Chyba najwyższy czas podreperować kontakty towarzyskie.
- Myślę, że jednak bym sobie poradził. - Odpowiedział Florence uśmiechając się na jej wyraźnie prowokujący ton. Zerknął kątem oka w stronę okien. Czy tylko mu się wydaję czy pogoda zaczyna się poprawiać? Tak, tak zdecydowanie się poprawia, ale czy Ethan chce tak szybko opuścić to pomieszczenie?
- Zawsze mogę Cię przygarnąć jak znudzi Ci się tutaj. - Propozycja nie do odrzucenia Florence! Poważnie się nad tym zastanów. Jakże miło by było mieć kogoś jeszcze u siebie. Nawet jeśli nie cały czas to choć od czasu do czasu. Ile można siedzieć samotnie w czterech kątach? Oj, Canswell. Chyba najwyższy czas podreperować kontakty towarzyskie.
- Myślę, że jednak bym sobie poradził. - Odpowiedział Florence uśmiechając się na jej wyraźnie prowokujący ton. Zerknął kątem oka w stronę okien. Czy tylko mu się wydaję czy pogoda zaczyna się poprawiać? Tak, tak zdecydowanie się poprawia, ale czy Ethan chce tak szybko opuścić to pomieszczenie?
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: Salon z kuchnią
Owszem, Florence rozważała wyprowadzkę z akademika, jednak chyba była za mało odważna w tej kwestii. I zbyt leniwa, a także obawiała się, że wyleczona w dzieciństwie bulimia mogłaby powrócić. Tutaj jeszcze się kontrolowała, a raczej to ją kontrolowano. Gdyby zamieszkała sama... mogłoby być różnie. Dlatego Ethan nie musiał długo czekać na odpowiedź, w jej zwyczaju odrobinę wymijającą.
- I przetrzymywałbyś mnie jako niewolnicę, tak? Rzeczywiście, kusząca oferta. - zacmokała przy tym z dezaprobatą, krzyżując ręce pod piersiami, nogi z kolei podkurczając w kolanach. Zaraz po tym uśmiech zastąpił równie prowokujący wyraz twarzy, co wcześniej jej ton głosu.
- To czekam. - i rzeczywiście, czekała na jego ruch. Jednak nie była pewna czy do końca przemyślała swoje wyzwanie, bo w kontaktach damsko-męskich od pewnego czasu całkowicie straciła rozeznanie.
- I przetrzymywałbyś mnie jako niewolnicę, tak? Rzeczywiście, kusząca oferta. - zacmokała przy tym z dezaprobatą, krzyżując ręce pod piersiami, nogi z kolei podkurczając w kolanach. Zaraz po tym uśmiech zastąpił równie prowokujący wyraz twarzy, co wcześniej jej ton głosu.
- To czekam. - i rzeczywiście, czekała na jego ruch. Jednak nie była pewna czy do końca przemyślała swoje wyzwanie, bo w kontaktach damsko-męskich od pewnego czasu całkowicie straciła rozeznanie.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Florence jako niewolnica? Och jakie to by było cudowne, a i jednocześnie przerażające. Uśmiechnął się więc do siebie na tę myśl i przeniósł wzrok na złotowłosą. Bądź co bądź na pewno nie byłby dla niej złym władcą. O zgrozo, jak to dziwnie brzmi.
- Nie było by tak źle. - Uśmiechnął się w jej stronę i przeczesał dłonią powykręcane w swoje strony włosy. Tak właściwie to nie był do końca przekonany czy powinien tutaj cokolwiek kontynuować. Jego kontaktu z płcią przeciwnym był ostatnimi czasy w opłakanym stanie i nie był w stanie odróżnić czy Flor sobie z niego żartuje, czy jednak mówi poważnie. Pomimo tych dziwnych przemyśleń podszedł do kanapy, na której leżała studentka.
- Czekasz? W takim razie powiedz mi jeszcze gdzie będę miał Cię zanieść? - Bez problemu wsunął dłoń pod kolana blondynki, a drugą gdzieś w okolicach pleców. Gdy ta już zarzuciła swoją drobną dłoń za jego szyję jednym szybkim ruchem podrzucił ją w górę wprost w swoje ramiona. Codziennie ćwiczenia jednak na coś się przydawały.
- Nie było by tak źle. - Uśmiechnął się w jej stronę i przeczesał dłonią powykręcane w swoje strony włosy. Tak właściwie to nie był do końca przekonany czy powinien tutaj cokolwiek kontynuować. Jego kontaktu z płcią przeciwnym był ostatnimi czasy w opłakanym stanie i nie był w stanie odróżnić czy Flor sobie z niego żartuje, czy jednak mówi poważnie. Pomimo tych dziwnych przemyśleń podszedł do kanapy, na której leżała studentka.
- Czekasz? W takim razie powiedz mi jeszcze gdzie będę miał Cię zanieść? - Bez problemu wsunął dłoń pod kolana blondynki, a drugą gdzieś w okolicach pleców. Gdy ta już zarzuciła swoją drobną dłoń za jego szyję jednym szybkim ruchem podrzucił ją w górę wprost w swoje ramiona. Codziennie ćwiczenia jednak na coś się przydawały.
Ethan CanswellStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 03/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Szkocja - Inverness
Krew : Czysta
Re: Salon z kuchnią
Wizja Florence jako niewolnicy nie była chyba aż tak przerażająca, zważając na to, że zarówno w domu, jak i w Beauxbatons nauczono ją pewnych zasad oraz wartości. Nie byłoby tak źle? Jasne. Szwedka pokiwała tylko głową, nie komentując tego a gdy chłopak podjął wyzwanie, podszedł do niej i dźwignął z kanapy, objęła jego szyję rękami, głowę opierając o ramię. Na zadane pytanie uśmiechnęła się lekko, wzruszając machinalnie ramionami.
- Pobaw się w królewicza, który ratuje księżniczkę z wieży i mnie zaskocz. - powiedziała zupełnie szczerze, nie przestając się uśmiechać, ale szybko dodała:
- Ale jak masz zamiar mnie porwać z akademika to pozwól, że pójdę chociaż ubrać buty, kurtkę i wezmę kilka rzeczy. - przekrzywiła nieco głowę, by móc popatrzeć na twarz Szkota.
Korzystając z chwilowej poprawy pogody, po dziesięciu minutach tej dwójki już nie było na terenie kampusu.
- Pobaw się w królewicza, który ratuje księżniczkę z wieży i mnie zaskocz. - powiedziała zupełnie szczerze, nie przestając się uśmiechać, ale szybko dodała:
- Ale jak masz zamiar mnie porwać z akademika to pozwól, że pójdę chociaż ubrać buty, kurtkę i wezmę kilka rzeczy. - przekrzywiła nieco głowę, by móc popatrzeć na twarz Szkota.
Korzystając z chwilowej poprawy pogody, po dziesięciu minutach tej dwójki już nie było na terenie kampusu.
Florence SvenssonNieaktywny - Urodziny : 20/12/1991
Wiek : 32
Skąd : Upssala, Szwecja
Krew : czysta
Re: Salon z kuchnią
Z pewnością nie spędzała wiele czasu w akademickiej kuchni, bo stołówka na uniwersytecie była o wiele lepiej zagospodarzona i co najważniejsze - dania były już gotowe. Czasem jednak głód przychodził wieczorem, a sucharki albo jakieś chipsy nie wystarczały. Biedna Zoja musiała wyjść ze swojego przytulnego pokoju, pójść na zakupy do całodobowego i wrócić, żeby zrobić sobie kanapki. Co z tego, że była druga w nocy i łaziła zupełnie sama, w kolorowych legginsach i znacznie za dużym, musztardowym swetrze? To się prosiło o gwałt, albo przynajmniej o nóż w plecy! Całonocna nauka weszła jej jednak w studencki rytm. Odsypiała to potem wolnymi popołudniami, albo na wykładach.
Z siatki na zakupy wyciągnęła chleb, sałatę, polędwicę i oczywiście dwie butelki jasnego piwa. Przy alkoholu otwierały jej się od razu wszystkie komórki w mózgu. Wzięła ze sobą do pomieszczenia notatki, żeby już nie przeszkadzać swojej śpiącej współlokatorce i z gotową, bardzo późną kolacją, usiadła na kanapie w salonie, chowając stopy pod miękki koc. W tej chwili paliła się tu tylko jedna lampka, przy głowie Bułgarki, a poza tym nie było widać nic, ani tym bardziej słychać. Poniedziałek wszystkich innych normalnych ludzi zabił.
Z siatki na zakupy wyciągnęła chleb, sałatę, polędwicę i oczywiście dwie butelki jasnego piwa. Przy alkoholu otwierały jej się od razu wszystkie komórki w mózgu. Wzięła ze sobą do pomieszczenia notatki, żeby już nie przeszkadzać swojej śpiącej współlokatorce i z gotową, bardzo późną kolacją, usiadła na kanapie w salonie, chowając stopy pod miękki koc. W tej chwili paliła się tu tylko jedna lampka, przy głowie Bułgarki, a poza tym nie było widać nic, ani tym bardziej słychać. Poniedziałek wszystkich innych normalnych ludzi zabił.
Re: Salon z kuchnią
Druga w nocy... Co też Asim mógłby robić o tej porze w saloniku? Lunatykował. No może nie dosłownie, ale półprzytomny zszedł na dół po szklankę wody raz po raz potykając się o meble, których w półśnie nie dostrzegał jego przytłumiony wzrok. W przeciwieństwie do Zoi nie zamierzał latać do żadnego sklepu, ani tym bardziej uczyć się o tak niewdzięcznej porze. Nawet w Emiratach nie wstawał tak wcześnie na modlitwę, więc i dla niego był to środek nocy. Nie dostrzegł nawet Zoi, a zapalona lampka, przy której się uczyła spowodowała tylko, że bardziej zacisnął powieki przed rażącym światłem. Cóż, gdyby był nieco bardziej przytomny pewnie zwiałby na górę, żeby się ubrać, bo wypełznął ze swojego łóżka w samej bieliźnie. Toż to niedopuszczalne, by w takim stanie oglądały go niewieście oczy, ale zakładał, że o tej porze nikogo tu nie będzie, napije się i wróci spać.
Gdy w końcu dotarł do aneksu kuchennego jakims cudem nie wybijając sobie po drodze zębów i nie łamiąc o meble małego palca u nogi zaczął szukać po omacku szklanki robiąc przy tym trochę hałasu.
Gdy w końcu dotarł do aneksu kuchennego jakims cudem nie wybijając sobie po drodze zębów i nie łamiąc o meble małego palca u nogi zaczął szukać po omacku szklanki robiąc przy tym trochę hałasu.
Asim BaharStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 15/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Al-Khawaneej, Dubaj, Zjedonoczone Emiraty Arabskie
Krew : 1/2
Re: Salon z kuchnią
Nie sposób było nie usłyszeć odbijania się od ściany Asima już z daleka. Nie była jednak świadoma tego, że to jej kolega, więc nie podnosiła na razie wzroku znad lektury. Dopiero jak ten ktoś wszedł do ich wspólnego pomieszczenia i nie raczył się nawet przywitać, to Bułgarka na niego spojrzała. Pisnęła niekontrolowanie i zakryła sobie oczy dłonią, nie zważając na to, że cały akademik już dawno spał.
- Asim! Na cycki Roweny, weź Ty coś załóż! - Nie chodziło o to, że był w samych bokserkach. To mogłaby przeżyć, ostatecznie widziała dużo męskich tyłeczków na plaży w tym roku. Chodziło raczej o to, że wyraźnie chwilę temu wstał z łóżka, a chłopak we śnie mógł mieć różne nieładne myśli i coś mu teraz wyraźnie "nie spało".
Złote policzki Zoi oblały się rumieńcem, ale była na tyle wspaniałomyślna, żeby stopą podrzucić koc z kanapy do góry, by złapał go w locie i się nim owinął. Dopiero kiedy to zrobił, odjęła sobie rękę od twarzy i na niego spojrzała.
- To tak wygląda piżama Araba? Spodziewałam się raczej czarnej tuniki, sięgającej niemal do kostek. I takiej czapki na głowę, z pomponem - podsunęła się w stronę oparcia, gdyby wpadł na pomysł dołączenia do niej. Pewnie napędziła mu niezłego stracha, więc niech sobie lepiej usiądzie i odsapnie... Napiła się ostentacyjnie piwa.
- Asim! Na cycki Roweny, weź Ty coś załóż! - Nie chodziło o to, że był w samych bokserkach. To mogłaby przeżyć, ostatecznie widziała dużo męskich tyłeczków na plaży w tym roku. Chodziło raczej o to, że wyraźnie chwilę temu wstał z łóżka, a chłopak we śnie mógł mieć różne nieładne myśli i coś mu teraz wyraźnie "nie spało".
Złote policzki Zoi oblały się rumieńcem, ale była na tyle wspaniałomyślna, żeby stopą podrzucić koc z kanapy do góry, by złapał go w locie i się nim owinął. Dopiero kiedy to zrobił, odjęła sobie rękę od twarzy i na niego spojrzała.
- To tak wygląda piżama Araba? Spodziewałam się raczej czarnej tuniki, sięgającej niemal do kostek. I takiej czapki na głowę, z pomponem - podsunęła się w stronę oparcia, gdyby wpadł na pomysł dołączenia do niej. Pewnie napędziła mu niezłego stracha, więc niech sobie lepiej usiądzie i odsapnie... Napiła się ostentacyjnie piwa.
Re: Salon z kuchnią
Krzyk Zoi postawił go na równe nogi. I to dosłownie. Aż rąbnął się w głowę o wiszącą szafkę przez co upuścił kubek, po który właśnie sięgał. Tak, to na pewno skutecznie obudziło nie tylko jego, ale i cały akademik.
- Zoja! Nie straszaj! Popękałaś szklankę. - mruknął rozcierając obolałą głowę. Będzie miał guza. Złapanie koca wcale nie okazało się trudne, bo ten sam wylądował na jego głowie. No, cela to ona ma, nie ma co. Szybko okręcił się kocem w talii szczelnie się zasłaniając. Nie powinna bowiem oglądac nie tylko jego strategicznych miejsc, ale nawet brzucha czy kolan. Sięgnął po drugi kubek i nalał sobie wody. A następnie zabrał się za ręczne zbieranie resztek tego rozbitego. W końcu nie miał różdżki, żeby zrobić to szybciej. Cały czas trzymał mocno koc uważając, by się nie odsłonić. Co za wstyd... Naprawdę miał przyjemny sen, choć teraz już go nie pamiętał. Może to i dobrze? Allah nie byłby zachwycony.
- A po co czapka? - zapytał zdezorientowany siadając obok dziewczyny. - Nie śpię z kobietami, mogę więc spać i goły - wyjaśnił ziewając przeciągle. - A ty czemu nie śpisz?
- Zoja! Nie straszaj! Popękałaś szklankę. - mruknął rozcierając obolałą głowę. Będzie miał guza. Złapanie koca wcale nie okazało się trudne, bo ten sam wylądował na jego głowie. No, cela to ona ma, nie ma co. Szybko okręcił się kocem w talii szczelnie się zasłaniając. Nie powinna bowiem oglądac nie tylko jego strategicznych miejsc, ale nawet brzucha czy kolan. Sięgnął po drugi kubek i nalał sobie wody. A następnie zabrał się za ręczne zbieranie resztek tego rozbitego. W końcu nie miał różdżki, żeby zrobić to szybciej. Cały czas trzymał mocno koc uważając, by się nie odsłonić. Co za wstyd... Naprawdę miał przyjemny sen, choć teraz już go nie pamiętał. Może to i dobrze? Allah nie byłby zachwycony.
- A po co czapka? - zapytał zdezorientowany siadając obok dziewczyny. - Nie śpię z kobietami, mogę więc spać i goły - wyjaśnił ziewając przeciągle. - A ty czemu nie śpisz?
Asim BaharStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 15/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Al-Khawaneej, Dubaj, Zjedonoczone Emiraty Arabskie
Krew : 1/2
Re: Salon z kuchnią
Odetchnęła z ulgą, kiedy przestał się kręcić. Cholera, jaki on był przystojny o tej porze! Może to było zmęczenie, bo na pewno nie te dwa łyki dwuprocentowego piwa, które smakowało jak oranżada, ale naprawdę zaczęła się go nagle wstydzić! Wsunęła gołe stopy pod siebie, siadając po turecku na poduszkach kanapy. Odłożyła notatki na stolik obok, ale szklankę z kolorowym napojem, dalej trzymała przy sobie.
- Mam więc szczęście, że nie kręcisz się pod drzwiami innych studentek bez majtek? Zboczeniec! - zareagowała z rozbawieniem. Wiedziała o co mu chodziło, kiedy się tłumaczył, ale mimo wszystko byli w publicznym akademiku, a nie swoich własnych sypialniach czy mieszkaniach.
Wskazała podbródkiem na pergaminy, które miała obok siebie i wzruszyła ze zrezygnowaniem ramionami.
- Nie sądziłam, że na zielarstwie będę musiała się uczyć historii. To takie straszne, że nawet mnie nie usypia, a wręcz przeciwnie.
Zaryzykuje po raz kolejny, może się nie połapie! Wystawiła swój napój w kierunku Asima.
- Podstawy biomedyczne masz te same co ja, prawda? - spytała, nie chcąc zmieniać tematu. Życzyła mu tylko cały czas, żeby się nabrał i napił tego babskiego piwka... Kurde, nie była z niej dobra dziewczyna. Najwyraźniej nie szanowała jego poglądów na ten temat, ale już wspominałam, co ona w ogóle sądziła o jakichkolwiek wierzeniach religijnych.
- Mam więc szczęście, że nie kręcisz się pod drzwiami innych studentek bez majtek? Zboczeniec! - zareagowała z rozbawieniem. Wiedziała o co mu chodziło, kiedy się tłumaczył, ale mimo wszystko byli w publicznym akademiku, a nie swoich własnych sypialniach czy mieszkaniach.
Wskazała podbródkiem na pergaminy, które miała obok siebie i wzruszyła ze zrezygnowaniem ramionami.
- Nie sądziłam, że na zielarstwie będę musiała się uczyć historii. To takie straszne, że nawet mnie nie usypia, a wręcz przeciwnie.
Zaryzykuje po raz kolejny, może się nie połapie! Wystawiła swój napój w kierunku Asima.
- Podstawy biomedyczne masz te same co ja, prawda? - spytała, nie chcąc zmieniać tematu. Życzyła mu tylko cały czas, żeby się nabrał i napił tego babskiego piwka... Kurde, nie była z niej dobra dziewczyna. Najwyraźniej nie szanowała jego poglądów na ten temat, ale już wspominałam, co ona w ogóle sądziła o jakichkolwiek wierzeniach religijnych.
Re: Salon z kuchnią
Usadowił się wygodnie w pozycji półleżącej opierając bose stopy o kant stolika. Najchętniej poszedłby spać. Na szczęście pierwsze zajęcia ma dopiero o 11, więc będzie mógł odespać.
- Masz szczęście? - zapytał z uśmiechem unosząc brew. - A co, zazdraszczasz?
Cóż, słowa dziewczyny zabrzmiały tak, jakby cieszyła się, że tego nie robił. Jakoś nie wyobrażał sobie ganiania po pokojach studentek, więc faktycznie miała się z czego cieszyć.
- Historia jest ciekawa - stwierdził nieco sennie. Był to jeden z jego ulubionych przedmiotów i wcale nie uważał go za nudny. Lubił poznawać fakty na temat dawnych wydarzeń, które zmieniły świat. Spojrzał podejrzliwie na szklankę, którą Zoja puknęła go w ramię. Sięgnął po nią jednak i powąchawszy uprzednio napój, który pachniał przyjemnie cytrusowo upił łyka. Ufał jej, przecież tyle razy słyszała już od niego, że nie pije, prawda? Wiedziała o tym, więc czemu miałaby zrobić coś przeciwko niemu? Może gdyby było jasno zorientowałby się z czym ma do czynienia, ale w półmroku było to trudne do określenia.
- Tak, a co? Pomóc Ci w coś?
- Masz szczęście? - zapytał z uśmiechem unosząc brew. - A co, zazdraszczasz?
Cóż, słowa dziewczyny zabrzmiały tak, jakby cieszyła się, że tego nie robił. Jakoś nie wyobrażał sobie ganiania po pokojach studentek, więc faktycznie miała się z czego cieszyć.
- Historia jest ciekawa - stwierdził nieco sennie. Był to jeden z jego ulubionych przedmiotów i wcale nie uważał go za nudny. Lubił poznawać fakty na temat dawnych wydarzeń, które zmieniły świat. Spojrzał podejrzliwie na szklankę, którą Zoja puknęła go w ramię. Sięgnął po nią jednak i powąchawszy uprzednio napój, który pachniał przyjemnie cytrusowo upił łyka. Ufał jej, przecież tyle razy słyszała już od niego, że nie pije, prawda? Wiedziała o tym, więc czemu miałaby zrobić coś przeciwko niemu? Może gdyby było jasno zorientowałby się z czym ma do czynienia, ale w półmroku było to trudne do określenia.
- Tak, a co? Pomóc Ci w coś?
Asim BaharStudent: Uzdrowicielstwo - Urodziny : 15/02/1995
Wiek : 29
Skąd : Al-Khawaneej, Dubaj, Zjedonoczone Emiraty Arabskie
Krew : 1/2
Re: Salon z kuchnią
Prychnęła cichutko na jego pytanie.
- Chodziło mi o to, że te popiskiwania by mi bardzo przeszkadzały w nauce. Wystarczy, że mój pokój sąsiaduje z jakąś niewyżytą parą lesbijek - mruknęła, chociaż równie dobrze mogły być to odgłosy wieczornych ćwiczeń. Jednak ten kto nie zna całej prawdy, dopowie sobie własną. A czy by była zazdrosna o Asima? Może. Poczuła to pierwszy raz na imprezie u Nory Verdan, kiedy dziewczyny obeszły jej egzotycznego przyjaciela. Chyba przyzwyczaiła się już do tego, że to jej poświęcał większość swojej uwagi. Było to po prostu miłe i takie odmienne od tego, co zwykle przechodziła w szkole...
- Poza tym gdybyś biegał nago po korytarzach, już w ogóle nie miałbyś życia! A myślisz, że inne Brytyjki będą tak samo wyrozumiałe jak ja? Nie. One Cię wykorzystają i zmolestują, o! - mówiła z bardzo poważnym tonem, chociaż wiadomo, że żartowała. Chciała go trochę nastraszyć, żeby jednak nie był tak bardzo chętny w pokazywaniu swych wdzięków innym kobietom.
Serce dziewczyny lekko podskoczyło, kiedy wziął od niej szklankę z piwem. O cholera, nie połapał się! Była pewna, że zaraz oberwie po głowie, ale on się nie połapał! Nagle zrobiło jej się cholernie głupio. Jeszcze chwilę temu może chciała go wrabiać w ten cały alkohol, ale teraz...
- Eee... nie, raczej nie. Po prostu mózg mi już od tego paruje. Mogę się o coś zapytać? O czym rozmawiałeś z Aaronem, kiedy William poprosił mnie do tańca?
- Chodziło mi o to, że te popiskiwania by mi bardzo przeszkadzały w nauce. Wystarczy, że mój pokój sąsiaduje z jakąś niewyżytą parą lesbijek - mruknęła, chociaż równie dobrze mogły być to odgłosy wieczornych ćwiczeń. Jednak ten kto nie zna całej prawdy, dopowie sobie własną. A czy by była zazdrosna o Asima? Może. Poczuła to pierwszy raz na imprezie u Nory Verdan, kiedy dziewczyny obeszły jej egzotycznego przyjaciela. Chyba przyzwyczaiła się już do tego, że to jej poświęcał większość swojej uwagi. Było to po prostu miłe i takie odmienne od tego, co zwykle przechodziła w szkole...
- Poza tym gdybyś biegał nago po korytarzach, już w ogóle nie miałbyś życia! A myślisz, że inne Brytyjki będą tak samo wyrozumiałe jak ja? Nie. One Cię wykorzystają i zmolestują, o! - mówiła z bardzo poważnym tonem, chociaż wiadomo, że żartowała. Chciała go trochę nastraszyć, żeby jednak nie był tak bardzo chętny w pokazywaniu swych wdzięków innym kobietom.
Serce dziewczyny lekko podskoczyło, kiedy wziął od niej szklankę z piwem. O cholera, nie połapał się! Była pewna, że zaraz oberwie po głowie, ale on się nie połapał! Nagle zrobiło jej się cholernie głupio. Jeszcze chwilę temu może chciała go wrabiać w ten cały alkohol, ale teraz...
- Eee... nie, raczej nie. Po prostu mózg mi już od tego paruje. Mogę się o coś zapytać? O czym rozmawiałeś z Aaronem, kiedy William poprosił mnie do tańca?
Strona 1 z 2 • 1, 2
Similar topics
» Salon z kuchnią
» Salon/kuchnia/jadalnia
» Salon - kuchnia - jadalnia
» Salon z otwartą kuchnią
» Salon i kuchnia połączona z jadalnią
» Salon/kuchnia/jadalnia
» Salon - kuchnia - jadalnia
» Salon z otwartą kuchnią
» Salon i kuchnia połączona z jadalnią
Magic Land :: Hogwart :: SKRZYDŁO DLA UNIWERSYTET IM. ALBUSA DUMBLEDORE'A :: Dom Studencki :: Część wspólna
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach