Pub
+38
Irina Voychenko
Zoja Yordanova
Asim Bahar
Aleksej Nowikow-Priboj
Lena Gregorovic
Marie Volante
Aaron Matluck
Hannah Wilson
William Greengrass
Femke van Rijn
Cory Reynolds
Niven Yates
Ana-Lucia Brooks
Mistrz Gry
Hyperion Greengrass
Adrienne Cryan
Juliette Griffiths
Ross Seth Davies
Brandon Tayth
Antonija Vedran
Vin Xakly
Francesca Moretti
Connor Campbell
Amandine Løvenskiold
Roland Fitzpatrick
Audrey Roshwel
Samantha Davies
Charlotte Jeunesse
Leanne Chatier
Milo Aslow
Christopher Gregorovic
Marco Castellani
Andrea Jeunesse
Misza Gregorovic
Penelope Gladstone
Morwen Blodeuwedd
Vincent Cramer
Konrad Moore
42 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Charing Cross Road :: Dziurawy Kocioł
Strona 7 z 11
Strona 7 z 11 • 1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11
Pub
First topic message reminder :
Bar ten znany jest w całym magicznym świecie. I choć nie grzeszy czystością, a i towarzystwo bywa w nim szemrane, zwłaszcza w wakacje i weekendy cieszy się dużą popularnością zwłaszcza wśród młodszej części społeczności. Barman Tom spełni wszystkie Wasze zachcianki.
Możecie wybrać spośród:
Wino z czarnego bzu
Wino pokrzywowe
Piwo kremowe
Ognista Whisky (Ogden's Old Firewhiskey i Blishen's Firewhisky)
Gorące wino z korzeniami i koglem
Brandy
Wódka
Grzany miód z korzeniami
Wino skrzatów
Rum porzeczkowy
Szampan
Sherry
Woda goździkowa
Sok z dyni
Jeśli zaś poczuliście się znużeni nadmiarem napojów wyskokowych lub nie macie się gdzie zatrzymać, do Waszej dyspozycji jest kilka pokojów noclegowych - po 2G za noc każdy.
Bar ten znany jest w całym magicznym świecie. I choć nie grzeszy czystością, a i towarzystwo bywa w nim szemrane, zwłaszcza w wakacje i weekendy cieszy się dużą popularnością zwłaszcza wśród młodszej części społeczności. Barman Tom spełni wszystkie Wasze zachcianki.
Możecie wybrać spośród:
Wino z czarnego bzu
Wino pokrzywowe
Piwo kremowe
Ognista Whisky (Ogden's Old Firewhiskey i Blishen's Firewhisky)
Gorące wino z korzeniami i koglem
Brandy
Wódka
Grzany miód z korzeniami
Wino skrzatów
Rum porzeczkowy
Szampan
Sherry
Woda goździkowa
Sok z dyni
Jeśli zaś poczuliście się znużeni nadmiarem napojów wyskokowych lub nie macie się gdzie zatrzymać, do Waszej dyspozycji jest kilka pokojów noclegowych - po 2G za noc każdy.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Pub
Właśnie kiedy miał się zwinąć z Sali, która średnio przypadła mu do gustu poczuł coś wilgotnego (haha) na twarzy. Zerknął w bok. Chyba miał stalkera?
- Van Rijn – powiedział tylko najbezpieczniejszą z wersji, bo chociaż zaklinał się, że będzie wiedział, to pojęcia nie miał, który klon przed nim właśnie siedzi. Poza tym, że ubrała się jak ośmiolatka, co dość zaburzyło jego osąd. Nie, żeby wcześniej zwracał jakąś większą uwagę na to, co kto w jego otoczeniu na sobie nosi.
Wziął klucze z baru, po czym odwrócił się do niej, przechylając lekko głowę. Dedukcja była prosta. Londyn – Quidditch – Sanne. Z drugiej strony Sanne patrzyła na niego raczej jak sroka w gnat, nie z lekką kpiną, szczycąc się, że nie wie która jest która. Ale koniec końców zadowolony był, bo to zawsze jakiś dodatek do dnia, który i tak już zapowiadał się całkiem fajnie. Co go obchodzi, która jest która.
- Klon – rzucił z uśmiechem, nadal nie wiedząc za bardzo z kim rozmawia. – Masz zamiar zalać się w trupa przed meczem? To by było ciekawe – zerknął na barmana, który na pewno nie spełniał standardów żadnej domniemanej panny z Hogwartu, podobnie jak towarzystwo, które określić można było w jeden sposób: podejrzane. No, miał nadzieję, że przynajmniej pokoje będą w porządku, bo po dziwnym uśmiechu barmana spodziewał się w najgorszego. – I tak nikt ci tu nic nie sprzeda – dodał dość informująco. Może byli zepsutą młodzieżą, ale prawo temu nie sprzyjało tak, jak w innych krajach. No, chyba że byli bogaci. Kto bogatemu zabroni.
- Van Rijn – powiedział tylko najbezpieczniejszą z wersji, bo chociaż zaklinał się, że będzie wiedział, to pojęcia nie miał, który klon przed nim właśnie siedzi. Poza tym, że ubrała się jak ośmiolatka, co dość zaburzyło jego osąd. Nie, żeby wcześniej zwracał jakąś większą uwagę na to, co kto w jego otoczeniu na sobie nosi.
Wziął klucze z baru, po czym odwrócił się do niej, przechylając lekko głowę. Dedukcja była prosta. Londyn – Quidditch – Sanne. Z drugiej strony Sanne patrzyła na niego raczej jak sroka w gnat, nie z lekką kpiną, szczycąc się, że nie wie która jest która. Ale koniec końców zadowolony był, bo to zawsze jakiś dodatek do dnia, który i tak już zapowiadał się całkiem fajnie. Co go obchodzi, która jest która.
- Klon – rzucił z uśmiechem, nadal nie wiedząc za bardzo z kim rozmawia. – Masz zamiar zalać się w trupa przed meczem? To by było ciekawe – zerknął na barmana, który na pewno nie spełniał standardów żadnej domniemanej panny z Hogwartu, podobnie jak towarzystwo, które określić można było w jeden sposób: podejrzane. No, miał nadzieję, że przynajmniej pokoje będą w porządku, bo po dziwnym uśmiechu barmana spodziewał się w najgorszego. – I tak nikt ci tu nic nie sprzeda – dodał dość informująco. Może byli zepsutą młodzieżą, ale prawo temu nie sprzyjało tak, jak w innych krajach. No, chyba że byli bogaci. Kto bogatemu zabroni.
Re: Pub
- Nie pozostaje mi nic innego jak błagać o wybaczenie.
Zaśmiał się ciepło wypijając dużym łykiem całą pozostałą zawartość szklanki. Rura się otworzyła, a to oznaczało tylko i wyłącznie zdewastowanie się całkowite. Zaczął się zastanawiać kiedy będzie dobry moment by w razie czego się zmyć i jakież wytłumaczenie na tą okoliczność wymyślić, chociaż... Faktycznie Ana-Lucia potrafiła zaskakiwać. Może nie za często i jakoś nadmiernie efektownie, ale potrafiła i takie kobity zawsze były intrygujące. Przeprosił uzdrowicielkę na chwilę i ponownie udał się do baru. Kolejne whisky, kolejne wino na zapas. Wrócił do stolika przysiadając się nieco bliżej kobiety gdyż w lokalu nagle zaczynało robić się tłoczno. Wszystkie magiczne przybytki zaczynały się zamykać i spragnieni alkoholu magowie spływali do Dziurawego. Przemknęło mu przed oczami również paru dzieciaków. Czyżby jakaś przerwa od nauki czy bezpardonowa ucieczka?
- W takim razie ustalone. Jak znów zgrają nam się wolne wieczory to uderzamy w miasto. Może do tego czasu trochę podpakuję, żeby powalczyć o trochę twojego towarzystwa na miejscu jak już zlecą się do ciebie napaleńcy.
Oparł się wygodnie spoglądając na Brooks.
- Chyba, że masz jakiegoś przyszłego pana Brooksa. Wtedy nic tam po mnie.
Dodał z uśmiechem. Wybadanie gruntu zawsze było pomocne, nawet jeżeli miało się jakieś zasady. Chociaż alkohol miał to do siebie, że te zasady nieco się zacierały, a Ana była piękną kobietą. Kto przy zdrowych zmysłach odmówiłby sobie takiej okazji.
Zaśmiał się ciepło wypijając dużym łykiem całą pozostałą zawartość szklanki. Rura się otworzyła, a to oznaczało tylko i wyłącznie zdewastowanie się całkowite. Zaczął się zastanawiać kiedy będzie dobry moment by w razie czego się zmyć i jakież wytłumaczenie na tą okoliczność wymyślić, chociaż... Faktycznie Ana-Lucia potrafiła zaskakiwać. Może nie za często i jakoś nadmiernie efektownie, ale potrafiła i takie kobity zawsze były intrygujące. Przeprosił uzdrowicielkę na chwilę i ponownie udał się do baru. Kolejne whisky, kolejne wino na zapas. Wrócił do stolika przysiadając się nieco bliżej kobiety gdyż w lokalu nagle zaczynało robić się tłoczno. Wszystkie magiczne przybytki zaczynały się zamykać i spragnieni alkoholu magowie spływali do Dziurawego. Przemknęło mu przed oczami również paru dzieciaków. Czyżby jakaś przerwa od nauki czy bezpardonowa ucieczka?
- W takim razie ustalone. Jak znów zgrają nam się wolne wieczory to uderzamy w miasto. Może do tego czasu trochę podpakuję, żeby powalczyć o trochę twojego towarzystwa na miejscu jak już zlecą się do ciebie napaleńcy.
Oparł się wygodnie spoglądając na Brooks.
- Chyba, że masz jakiegoś przyszłego pana Brooksa. Wtedy nic tam po mnie.
Dodał z uśmiechem. Wybadanie gruntu zawsze było pomocne, nawet jeżeli miało się jakieś zasady. Chociaż alkohol miał to do siebie, że te zasady nieco się zacierały, a Ana była piękną kobietą. Kto przy zdrowych zmysłach odmówiłby sobie takiej okazji.
Niven YatesUzdrowiciel - Urodziny : 16/09/1984
Wiek : 40
Krew : Półkrwi
Re: Pub
Niven to miał spust z tym piciem i to jeszcze whisky, a nie było to procentowo bliskie jej winowi, które sobie też tak ochoczo popijała, aż nawet zbyt ochoczo. Nawet nie pamiętała kiedy wypiła tyle przy "pracy", którą już dawno odłożyła na bok by całkowicie skupić się na rozmowie z uzdrowicielem.
I znowu kolejny kieliszek stanął przed nią przez co znowu się uśmiechnęła szeroko
- To już mój ostatni, nie mam aż takiej mocnej głowy - powiedziała i chwyciła za poprzedni jeszcze niedopity. Nawet lepiej, że usiadł bliżej wtedy lepiej mogliby się słyszeć, bo już w Dziurawym były tłumy ludzi z różnego przedziału wiekowego, sama też zauważyła tych dzieciaków. No tak, oni mieli przerwę świąteczna a Ana-Lucia nawet nie pamiętała kiedy spokojnie przeżywała święta, bo zazwyczaj brała wtedy dyżury w szpitalach wiedząc, że inni uzdrowiciele mieli rodziny i z pewnością chcieliby wspólnie spędzić ten czas. Ona nie miała z tym problemu, kilka listów do domu rodzinnego wystarczało, może ich odwiedzi w ramach krótkiego urlopu kiedyś w wakacje, ale to tylko może, wszyscy wiedzieli jaka Brooks jest pochłonięta badaniami.
- Przestań, przecież dobrze wyglądasz, nie wiem po co chcesz przypakować - powiedziała i nie wiedzieć czemu dłonią pogładziła go po ramieniu pewnie też chcąc sprawdzić stan jego mięśni. No właśnie nie było wcale tak źle, ba było całkiem całkiem - zresztą, tak, już to widzę jak się zlatują, chyba jakieś małolaty - powiedziała i zaśmiała się jeszcze tak na dokładkę i kolejny kieliszek został opróżniony. Pewnie teraz jak ana-Lucia wstanie to nie będzie umiała iść prosto, no ale jakoś będzie musiała dać radę, zwłaszcza na tych obcasach.
- Oj nie nie, jestem tylko ja i kot Milesa, którego musiałam przygarnąć jak ten zwiał - pokręciła głową, gdzie ona i facet, 6 lat z nikim nie była no nie licząc jakichś epizodzików takich krótkich, gdzie i tak wszystko szlag trafiało głównie z jej winy, bo ta kobieta to pracoholik, a mało kto ją może zrozumieć w tej kwestii.
- Ale masz fajną brodę, mogę dotknąć? - nagle jej się wyrwało i bardzo zapragnęła ją pomacać i tak też uczyniła kładąc dłoń na zaroście mężczyzny tak zafascynowana jego miękkością, bardzo śmiesznie to musiało wyglądać, ale no cóż, alkohol robił swoje.
I znowu kolejny kieliszek stanął przed nią przez co znowu się uśmiechnęła szeroko
- To już mój ostatni, nie mam aż takiej mocnej głowy - powiedziała i chwyciła za poprzedni jeszcze niedopity. Nawet lepiej, że usiadł bliżej wtedy lepiej mogliby się słyszeć, bo już w Dziurawym były tłumy ludzi z różnego przedziału wiekowego, sama też zauważyła tych dzieciaków. No tak, oni mieli przerwę świąteczna a Ana-Lucia nawet nie pamiętała kiedy spokojnie przeżywała święta, bo zazwyczaj brała wtedy dyżury w szpitalach wiedząc, że inni uzdrowiciele mieli rodziny i z pewnością chcieliby wspólnie spędzić ten czas. Ona nie miała z tym problemu, kilka listów do domu rodzinnego wystarczało, może ich odwiedzi w ramach krótkiego urlopu kiedyś w wakacje, ale to tylko może, wszyscy wiedzieli jaka Brooks jest pochłonięta badaniami.
- Przestań, przecież dobrze wyglądasz, nie wiem po co chcesz przypakować - powiedziała i nie wiedzieć czemu dłonią pogładziła go po ramieniu pewnie też chcąc sprawdzić stan jego mięśni. No właśnie nie było wcale tak źle, ba było całkiem całkiem - zresztą, tak, już to widzę jak się zlatują, chyba jakieś małolaty - powiedziała i zaśmiała się jeszcze tak na dokładkę i kolejny kieliszek został opróżniony. Pewnie teraz jak ana-Lucia wstanie to nie będzie umiała iść prosto, no ale jakoś będzie musiała dać radę, zwłaszcza na tych obcasach.
- Oj nie nie, jestem tylko ja i kot Milesa, którego musiałam przygarnąć jak ten zwiał - pokręciła głową, gdzie ona i facet, 6 lat z nikim nie była no nie licząc jakichś epizodzików takich krótkich, gdzie i tak wszystko szlag trafiało głównie z jej winy, bo ta kobieta to pracoholik, a mało kto ją może zrozumieć w tej kwestii.
- Ale masz fajną brodę, mogę dotknąć? - nagle jej się wyrwało i bardzo zapragnęła ją pomacać i tak też uczyniła kładąc dłoń na zaroście mężczyzny tak zafascynowana jego miękkością, bardzo śmiesznie to musiało wyglądać, ale no cóż, alkohol robił swoje.
Re: Pub
Stalkera? No bez przesady! Oboje przyjechali tutaj z tego samego powodu! Ym... prawie samego. Nie dało się ukryć, że ona była tu bardziej ze względu na siostrę niż na Quidditch. Sama miała problemy z poprawnym odbiciem się na miotle nie wspominając o lataniu. To zdecydowanie nie była jej bajka. Jak jeszcze oglądała od czasu do czasu spadających z tych mioteł zawodników to jedynie upewniała się w tym osądzie. Przecież to takie brutalne! Doprawdy nie miała bladego pojęcia co jej kochana siostrzyczka w tym widzi. Odchyliła głowę do tyłu cicho się śmiejąc.
- Bardzo dyplomatyczna odpowiedź, Cory. - stwierdziła z szerokim uśmiechem opierając się łokciem o czysty blat baru. Oparła brodę o dłoń i przyglądała mu się z wyraźnym rozbawieniem. Fakt, wyglądała jak ośmiolatka. I co w tym złego? I tak nikt z wyjątkiem Krukona jej tutaj nie znał, a i on wydawał się nie wiedzieć z którą dokładnie Holenderką ma do czynienia. Klon? Jedna z jej wyregulowanych brwi uniosła się nieco wyżej. Czyżby jednak wiedział, że Femme to Femme? Zaraz jednak znów zaczęła się cicho śmiać. Widząc jego zdezorientowany wyraz twarzy postanowiła zakończyć te tortury cichym:
- Nie latam przyjechałam tylko z Sanne. - i niech zna jej dobre serce. Następnym razem da mu szansę wykazania się swoją spostrzegawczością.
- I właśnie miałam iść na lody ale... wydaje mi się, że masz więcej do zaoferowania niż lody. -przechyliła nieco głowę przyglądając mu się z łobuzerskim uśmiechem. Palce zaczęły wystukiwać cicho rytm o blat kiedy ona po raz drugi od wejścia tutaj omiotła wzrokiem spojrzenie. Cała masa ludzi z których większość może spokojnie być uznana za podejrzanych. Od całkiem porządnie wyglądających obywateli do podejrzanych typów w kącie. naprawdę różnorodna klientela. Potem znów spojrzenie utkwiła w jego twarzy, a w ciemnych tęczówkach widać było pożądanie.
- Chyba, że masz lepsze plany. -dodała cicho przechylając się nieco w jego stronę. Zapewne gdyby koszulka miała jakikolwiek dekolt to już śmiało podziwiałby jej krągłości, ale koszulka wycięcia nie miała. Trochę szkoda.
- Bardzo dyplomatyczna odpowiedź, Cory. - stwierdziła z szerokim uśmiechem opierając się łokciem o czysty blat baru. Oparła brodę o dłoń i przyglądała mu się z wyraźnym rozbawieniem. Fakt, wyglądała jak ośmiolatka. I co w tym złego? I tak nikt z wyjątkiem Krukona jej tutaj nie znał, a i on wydawał się nie wiedzieć z którą dokładnie Holenderką ma do czynienia. Klon? Jedna z jej wyregulowanych brwi uniosła się nieco wyżej. Czyżby jednak wiedział, że Femme to Femme? Zaraz jednak znów zaczęła się cicho śmiać. Widząc jego zdezorientowany wyraz twarzy postanowiła zakończyć te tortury cichym:
- Nie latam przyjechałam tylko z Sanne. - i niech zna jej dobre serce. Następnym razem da mu szansę wykazania się swoją spostrzegawczością.
- I właśnie miałam iść na lody ale... wydaje mi się, że masz więcej do zaoferowania niż lody. -przechyliła nieco głowę przyglądając mu się z łobuzerskim uśmiechem. Palce zaczęły wystukiwać cicho rytm o blat kiedy ona po raz drugi od wejścia tutaj omiotła wzrokiem spojrzenie. Cała masa ludzi z których większość może spokojnie być uznana za podejrzanych. Od całkiem porządnie wyglądających obywateli do podejrzanych typów w kącie. naprawdę różnorodna klientela. Potem znów spojrzenie utkwiła w jego twarzy, a w ciemnych tęczówkach widać było pożądanie.
- Chyba, że masz lepsze plany. -dodała cicho przechylając się nieco w jego stronę. Zapewne gdyby koszulka miała jakikolwiek dekolt to już śmiało podziwiałby jej krągłości, ale koszulka wycięcia nie miała. Trochę szkoda.
Femke van RijnKlasa VII - Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : czysta
Re: Pub
- Każdy tak mówi. A zaraz potem piją jescze 5. Daj spokój. Mamy wolne, zaszalej dziewczyno.
Powiedział ochoczym tonem zachęcając Anę do nie odpuszczania picia w tym momencie. Co jak co ale niewiele mieli dni takich, że z czystym sumieniem mogli się rozluźnić, a skoro i tak już pili... Rano wystarczy wypić cud specyfik na kaca, nałykać się tabletek i człowiek jest gotowy do drogi i do wykonywania swojej pracy. A przynajmniej z nim tak było.
- Żartujesz prawda? Małolaty nie małolaty, wzięcie by było. Poza tym, może masz ukryty gust dla młodszych, a jeszcze o nim nie wiesz.
Odpowiedział z uśmiechem napinając ostentacyjnie mięśnie. Nie był wysportowany i jego muskulatura była mocno przeciętna i był tego świadom. Niestety nie miał chęci na większe zadbanie o siebie i swoją aparycję z jednego prostego powodu. Nie miał kondycji. Lata palenia szalonych ilości papierosów zostawiły na nim swoje piętno i teraz przebiegnięcie więcej niż 1 kilometra było prawie niemożliwe. Chyba, że na mecie była by flaszka i paczka fajek. Wtedy mógłby się zastanowić. Wypił kolejny łyk alkoholu kiwając głową słuchając o aktualnym życiowym partnerze dziewczyny. Kot to dosyć popularny wybór samotnych kobiet, ale że był to zwierzak Milesa? Tego się nie do końca spodziewał. Kolejne pytanie nieco zbiło go jednak z tropu. Spojrzał na Brooks zaskoczony odstawiając szklankę na stół.
- Nie powiem, że jest to rzecz, którą często słyszę ale nie śmiałbym odmówić pięknej damie.
Roześmiał się wesoło nachylając się nieco w jej stronę. Uczucie dotykania brody było... Dziwne i Yates nie był pewien czy będzie to jakoś często powtarzał z innymi.
Powiedział ochoczym tonem zachęcając Anę do nie odpuszczania picia w tym momencie. Co jak co ale niewiele mieli dni takich, że z czystym sumieniem mogli się rozluźnić, a skoro i tak już pili... Rano wystarczy wypić cud specyfik na kaca, nałykać się tabletek i człowiek jest gotowy do drogi i do wykonywania swojej pracy. A przynajmniej z nim tak było.
- Żartujesz prawda? Małolaty nie małolaty, wzięcie by było. Poza tym, może masz ukryty gust dla młodszych, a jeszcze o nim nie wiesz.
Odpowiedział z uśmiechem napinając ostentacyjnie mięśnie. Nie był wysportowany i jego muskulatura była mocno przeciętna i był tego świadom. Niestety nie miał chęci na większe zadbanie o siebie i swoją aparycję z jednego prostego powodu. Nie miał kondycji. Lata palenia szalonych ilości papierosów zostawiły na nim swoje piętno i teraz przebiegnięcie więcej niż 1 kilometra było prawie niemożliwe. Chyba, że na mecie była by flaszka i paczka fajek. Wtedy mógłby się zastanowić. Wypił kolejny łyk alkoholu kiwając głową słuchając o aktualnym życiowym partnerze dziewczyny. Kot to dosyć popularny wybór samotnych kobiet, ale że był to zwierzak Milesa? Tego się nie do końca spodziewał. Kolejne pytanie nieco zbiło go jednak z tropu. Spojrzał na Brooks zaskoczony odstawiając szklankę na stół.
- Nie powiem, że jest to rzecz, którą często słyszę ale nie śmiałbym odmówić pięknej damie.
Roześmiał się wesoło nachylając się nieco w jej stronę. Uczucie dotykania brody było... Dziwne i Yates nie był pewien czy będzie to jakoś często powtarzał z innymi.
Niven YatesUzdrowiciel - Urodziny : 16/09/1984
Wiek : 40
Krew : Półkrwi
Re: Pub
- Dobra, to dzisiaj szalejemy, ale masz obiecać, ze mnie odprowadzisz pod kamienicę, jeszcze w takim stanie gdzieś mnie porwą i będziesz mnie miał na sumieniu - powiedziała i znów dzisiejszego dnia wymierzyła mu groźno swój palec wskazujący po czym uśmiechnęła się uroczo. Już czuła tego kaca na dzień następny, całe szczęście jej pomagała dobra czarna kawa no i dużo wody z witaminkami, zresztą nie pamiętała kiedy to się doprowadziła do stanu prawdziwego upicia, dzisiaj miała nadzieję, że też tragicznie na koniec wyglądać nie będzie ale kto tam wie Nivena, przecież to zawodowy alkoholik.
- Oj nie nie, jakoś podlotki mnie nie kręcą, jak widzę niektórych naszych stażystów to się życia odechciewa. Co innego wy, drodzy panowie, lubicie młode i jędrne - powiedziała i też sama się wyprostowała wypinając pierś do przodu, bo sama była młoda i jędrna, nie miała już może naście lat ale nadal była przed trzydziestką!
Ona też nie miała kondycji, gdyby teraz ktoś jej zaproponował start w jakimś maratonie odmówiłaby od razu, nawet nie miała czasu kiedy ćwiczyć to też jej kształty były pełniejsze gdzieniegdzie ale nie wstydziła się ich w ogóle, ostatnio bardzo dobrze się czuła w swoim ciele, bo to jest najważniejsze.
Dla niego macanie rody może i było dziwne ale dla niej była taka przyjemna w dotyku, taka nawet miła ale też nie przyzwyczajała się do niej za bardzo i wzięła rękę kładąc sobie na swoim kolanie.
- No jest fajna ale ja takiej się nie chce dorobić na starość - zaśmiała się i sama dotknęła swojego gładkiego lica. Następnie znowu chwyciła szkło w dłoń i uniosła je do góry, czas na mały toaścik.
- To co, za miłe towarzystwo i wolne wieczory, oby nam Vincent częściej je dawał! - rzekła wesoło z uśmiechem i po stuknięciu się z Yatesem już płyn na nowo ją rozgrzewał. Było coraz cieplej, duszniej i tłoczniej.
- Oj nie nie, jakoś podlotki mnie nie kręcą, jak widzę niektórych naszych stażystów to się życia odechciewa. Co innego wy, drodzy panowie, lubicie młode i jędrne - powiedziała i też sama się wyprostowała wypinając pierś do przodu, bo sama była młoda i jędrna, nie miała już może naście lat ale nadal była przed trzydziestką!
Ona też nie miała kondycji, gdyby teraz ktoś jej zaproponował start w jakimś maratonie odmówiłaby od razu, nawet nie miała czasu kiedy ćwiczyć to też jej kształty były pełniejsze gdzieniegdzie ale nie wstydziła się ich w ogóle, ostatnio bardzo dobrze się czuła w swoim ciele, bo to jest najważniejsze.
Dla niego macanie rody może i było dziwne ale dla niej była taka przyjemna w dotyku, taka nawet miła ale też nie przyzwyczajała się do niej za bardzo i wzięła rękę kładąc sobie na swoim kolanie.
- No jest fajna ale ja takiej się nie chce dorobić na starość - zaśmiała się i sama dotknęła swojego gładkiego lica. Następnie znowu chwyciła szkło w dłoń i uniosła je do góry, czas na mały toaścik.
- To co, za miłe towarzystwo i wolne wieczory, oby nam Vincent częściej je dawał! - rzekła wesoło z uśmiechem i po stuknięciu się z Yatesem już płyn na nowo ją rozgrzewał. Było coraz cieplej, duszniej i tłoczniej.
Re: Pub
- Odprowadzę, masz moje słowo. Wystarczająco dużo osób ostatnimi czasy znika.
Obiecał wręcz po harcersku unosząc prawą dłoń do góry, a lewą przyciskając do piersi. Dobrze, że nie trzymał w tym momencie ani szklanki ani papierosa, bo na pewno by się zapomniał i skończyło by się to zalaniem albo przypaleniem. Chociaż to pierwsze było i tak bliskie wykonania, chociaż nie dosłownie. Zaśmiał się słysząc o jej gustach i komentarzu dotyczącym tego co kręci facetów i musiał przyznać jej rację, a ostentacyjne wypięcie również zadziałało jak powinno. A przynajmniej tak mu się wydawało, że miało ściągnąć jego wzrok na kształtne krągłości kobiety.
- Masz mnie. Niestety my jesteśmy prości, a wygląd zewnętrzny to najłatwiejszy sposób oceny.
Powiedział wracając wzrokiem na odpowiedni poziom by nie irytować Brooks na tyle, by postanowiła się zebrać do domu. Lubił czasem samotne wieczory przy szklance, ale tego dnia skoro już zaczął z towarzystwem, to czemu by nie skończyć prawda?
- Też mam nadzieję, że się takowej nie dorobisz.. Co jak co, ale kobieta z brodą to coś co czasem nawiedza mnie w najgorszych koszmarach
By podkreślić swoje słowa aż się skręcił na krześle na którym siedział. Rozumiał jak nikt inny będąc uzdrowicielem ,że takie przypadki się zdarzają, szczególnie w magicznym świecie, ale mimo wszystko samo wyobrażenie było zasmucające.
- Za miłe towarzystwo i wolne wieczory.
Uniósł swoją szklankę do góry i po toaście wypił spory łyk ze szklanki.
- Wiem, że pewnie pytali się ciebie o to wielokrotnie, ale co robiłaś jak byłaś w rozjazdach? I czemu wróciłaś do Londynu?
Obiecał wręcz po harcersku unosząc prawą dłoń do góry, a lewą przyciskając do piersi. Dobrze, że nie trzymał w tym momencie ani szklanki ani papierosa, bo na pewno by się zapomniał i skończyło by się to zalaniem albo przypaleniem. Chociaż to pierwsze było i tak bliskie wykonania, chociaż nie dosłownie. Zaśmiał się słysząc o jej gustach i komentarzu dotyczącym tego co kręci facetów i musiał przyznać jej rację, a ostentacyjne wypięcie również zadziałało jak powinno. A przynajmniej tak mu się wydawało, że miało ściągnąć jego wzrok na kształtne krągłości kobiety.
- Masz mnie. Niestety my jesteśmy prości, a wygląd zewnętrzny to najłatwiejszy sposób oceny.
Powiedział wracając wzrokiem na odpowiedni poziom by nie irytować Brooks na tyle, by postanowiła się zebrać do domu. Lubił czasem samotne wieczory przy szklance, ale tego dnia skoro już zaczął z towarzystwem, to czemu by nie skończyć prawda?
- Też mam nadzieję, że się takowej nie dorobisz.. Co jak co, ale kobieta z brodą to coś co czasem nawiedza mnie w najgorszych koszmarach
By podkreślić swoje słowa aż się skręcił na krześle na którym siedział. Rozumiał jak nikt inny będąc uzdrowicielem ,że takie przypadki się zdarzają, szczególnie w magicznym świecie, ale mimo wszystko samo wyobrażenie było zasmucające.
- Za miłe towarzystwo i wolne wieczory.
Uniósł swoją szklankę do góry i po toaście wypił spory łyk ze szklanki.
- Wiem, że pewnie pytali się ciebie o to wielokrotnie, ale co robiłaś jak byłaś w rozjazdach? I czemu wróciłaś do Londynu?
Niven YatesUzdrowiciel - Urodziny : 16/09/1984
Wiek : 40
Krew : Półkrwi
Re: Pub
No i mu uwierzyła, że ją odprowadzi, daleko do kamienicy w której mieszkała nie było i celowo sobie tam kupiła, bo było blisko do szpitala a nie chciała bawić się w komunikację miejską, dodać trzeba, że teleportacji bardzo nie lubiła, mdliło ją zawsze od tego i nie raz wylądowała gdzie indziej niż chciała, bo akurat jej myśli gdzieś zboczyły z właściwego toru, dlatego mimo, że teleportacja była niezwykłym ułatwieniem to wolała się zwyczajnie przejść.
- Ale my też zwracamy uwagę na wygląd, całe to gadanie, że liczy się tylko charakter to ściema, przecież niemal najważniejsze jest pierwsze wrażenie, a drugiego pierwszego wrażenia nie ma, no chyba, że znika się na 6 lat i nagle wraca - powiedział i wzruszyła ramionami, bo akurat tak było w jej przypadku. To drugie u niej było znacznie lepsze, ludzie inaczej ją postrzegali przez nieco poprawę swojego wyglądu, bez żadnych interwencji magii czy tam chirurgów plastycznych, wystarczyła zmiana żywienia, sposób ubierania, uczesania i już, nie ta kobieta.
Zaśmiała się słysząc o kobiecie z brodą. Nie raz w szkole dorabiali jej pryszczy czy tam czegoś ale brody nie przeżyła i miała nadzieję, że raczej nikt nie wywinie już jej takiego kawału. No i sięgnęła po swój "ostatni" dzisiaj kieliszek, szumiało już jej w głowie od jakiegoś czasu, dobrze, że przed przyjściem tutaj pojadła sobie bo by było naprawdę kiepsko z nią i zamiast odprowadzać Niven musiałby ją zanosić do mieszkania, a to już by była totalna kompromitacja.
- Wyjechałam na wymianę do Hiszpanii i tam już zostałam kończąc studia. Później zaczęłam też staż w Valencii, aż w końcu załapałam się do grupy badawczej. Powodów na mój powrót do Londynu jest kilka. Na liście placówek w której można by było przeprowadzić te badania był Mung, wiedziałam też, że jest wolne miejsce na ginekologii, posłałam podanie i oto jestem, oprócz tego, Londyn to mój prawdziwy dom, tu się wychowałam i mimo, że w Hiszpanii jest o niebo lepsza pogoda to jednak wiesz, sentyment - opowiedziała mu niemal wszystko na temat powodów swojego powrotu, no i miała cicha nadzieję, że Gladstone jednak siedzi w tej swojej Kanadzie.
- Ale my też zwracamy uwagę na wygląd, całe to gadanie, że liczy się tylko charakter to ściema, przecież niemal najważniejsze jest pierwsze wrażenie, a drugiego pierwszego wrażenia nie ma, no chyba, że znika się na 6 lat i nagle wraca - powiedział i wzruszyła ramionami, bo akurat tak było w jej przypadku. To drugie u niej było znacznie lepsze, ludzie inaczej ją postrzegali przez nieco poprawę swojego wyglądu, bez żadnych interwencji magii czy tam chirurgów plastycznych, wystarczyła zmiana żywienia, sposób ubierania, uczesania i już, nie ta kobieta.
Zaśmiała się słysząc o kobiecie z brodą. Nie raz w szkole dorabiali jej pryszczy czy tam czegoś ale brody nie przeżyła i miała nadzieję, że raczej nikt nie wywinie już jej takiego kawału. No i sięgnęła po swój "ostatni" dzisiaj kieliszek, szumiało już jej w głowie od jakiegoś czasu, dobrze, że przed przyjściem tutaj pojadła sobie bo by było naprawdę kiepsko z nią i zamiast odprowadzać Niven musiałby ją zanosić do mieszkania, a to już by była totalna kompromitacja.
- Wyjechałam na wymianę do Hiszpanii i tam już zostałam kończąc studia. Później zaczęłam też staż w Valencii, aż w końcu załapałam się do grupy badawczej. Powodów na mój powrót do Londynu jest kilka. Na liście placówek w której można by było przeprowadzić te badania był Mung, wiedziałam też, że jest wolne miejsce na ginekologii, posłałam podanie i oto jestem, oprócz tego, Londyn to mój prawdziwy dom, tu się wychowałam i mimo, że w Hiszpanii jest o niebo lepsza pogoda to jednak wiesz, sentyment - opowiedziała mu niemal wszystko na temat powodów swojego powrotu, no i miała cicha nadzieję, że Gladstone jednak siedzi w tej swojej Kanadzie.
Re: Pub
Ciekaw był, co to się ostatnio porobiło, że więcej osób rozbierało go spojrzeniem niż przez pozostałe sześć lat jego kadencji w Hogwarcie. Mógł uwierzyć w jeden przypadek, wytłumaczyć sobie, że Quinn miała ochote na kanapkę z Cory’ego przez jakiś czas, ale Femke i jej dosłowność zbiła go z tropu i pewnie zmusiłaby do jakichś głębszych przemyśleń, gdyby kiedyś zaczął w siebie wątpić. Nadal miał ją za stalkera, ale nie odrzucało go to ani trochę. Zabawne było, że tak bardzo szukała przygody, podobnie jak siostra, i nawet znajdując się w Dziurawym Kotle, czy nawet w pobliżu ulicy Śmiertelnego Nokturnu, gdzie znalazłaby sobie tylu randomów z ciekawymi i nieodkrytymi chorobami wenerycznymi, że pewnie starczyłoby jej do końca życia, podobnie jak i wrażeń. A mimo to wciąż ciągnęła do niego, jakby faktycznie był jakąś apetyczną kanapką, jak już powoli zaczął się obrazować w myślach. I kto powiedział, że i on nie ma jakichś ukrytych chorób, skoro w ciągu ostatniego tygodnia więcej niż jedna obca dłoń zabłąkała mu się pod bokserki.
- Siostrzany wyjazd, hm? To gdzie ona jest? – zapytał, nie rozglądając się, a wpatrując w oczy dziewczyny. Mogła się obrazić, ale chodziło mu tylko i wyłącznie o postawienie ich obok siebie i porównanie jednej z drugą. Niby w szkole trzymały się razem, ale jak na złość, gdy tajemnica sióstr van Rijn wydała mu się interesująca, spotykał je tylko solo.
- Eee, nie przepadam za lodami – wzruszył lekko ramionami. – Jeśli to dla ciebie szczególnie fascynujące, możesz iść ze mną do pokoju, ale nie będę cię oprowadzał, bo jestem tu trzeci raz – uśmiechnął się rozbrajająco, ale krótko, bo nie ubolewał z tego powodu. Nie przepadał za zbyt wielkimi miastami, takimi jak Londyn. Szczególnie, że cała Szkocja by się w nim zmieściła, łącznie z Hogwartem i jego mieszkańcami, co stanowiło doskonały cel dla terrorystów i większe prawdopodobieństwo szybkiej, niespodziewanej śmierci. Toteż omijał Londyn, podobnież dlatego, że był po prostu daleko.
- Siostrzany wyjazd, hm? To gdzie ona jest? – zapytał, nie rozglądając się, a wpatrując w oczy dziewczyny. Mogła się obrazić, ale chodziło mu tylko i wyłącznie o postawienie ich obok siebie i porównanie jednej z drugą. Niby w szkole trzymały się razem, ale jak na złość, gdy tajemnica sióstr van Rijn wydała mu się interesująca, spotykał je tylko solo.
- Eee, nie przepadam za lodami – wzruszył lekko ramionami. – Jeśli to dla ciebie szczególnie fascynujące, możesz iść ze mną do pokoju, ale nie będę cię oprowadzał, bo jestem tu trzeci raz – uśmiechnął się rozbrajająco, ale krótko, bo nie ubolewał z tego powodu. Nie przepadał za zbyt wielkimi miastami, takimi jak Londyn. Szczególnie, że cała Szkocja by się w nim zmieściła, łącznie z Hogwartem i jego mieszkańcami, co stanowiło doskonały cel dla terrorystów i większe prawdopodobieństwo szybkiej, niespodziewanej śmierci. Toteż omijał Londyn, podobnież dlatego, że był po prostu daleko.
Re: Pub
Wbrew wszelkim przekonaniom na temat rozpustnych kobiet, Holenderka nie szukała byle jakich mężczyzn. Tak robią nimfomanki, które w napadzie przemożnego pożądania byłyby w stanie uprawiać seks z żulem, który nie widział mydła od miesięcy. Femke nią nie była. Sanne też nie. Chyba. A Cory faktycznie prezentował się przyzwoicie, a przynajmniej wyglądał na takiego co nie pieprzy za wiele. Może właśnie dlatego panienki van Rijn postanowiły się nim zaopiekować?
- Poszła kupić nowe ciuszki swojej miotle... - wywróciła teatralnie oczyma, po czym machnęła ręką, aby dać chłopakowi do zrozumienia, że nie ma co strzępić języka na ten temat. Nie było jej i już, więc nie tym razem panie Reynolds. Trzeba było się przyglądać i porównywać kiedy była okazja. Teraz radź sobie sam. Obie cienkie kreseczki na jej ciemnymi ślepiami uniosły się ku górze, a na bladoróżowych ustach pojawił się zgryźliwy uśmieszek, gdy słowa chłopaka dotarły do jej uszu.
- Doprawdy? - zapytała uśmiechając się bestialsko. - Słyszałam zupełnie co innego - zaśmiała się krótko po czym zsunęła się zgrabnie z siedzenia, poprawiając swoją koszulkę, która lekko jej się podwinęła, odsłaniając jednak co nieco. Fakt, może jej sylwetka nie umywała się do wysportowanego ciała Sanne, jednakże cały czas mogła nazwać się szczupłą. A co więcej, nawet tak robiła!
- Idziesz? - rzuciła przez ramię, widząc, iż chłopak nadal się nie ruszył. Kiedy Anglik nadal siedział sobie w najlepsze przy barze, van Rijn, zakręciła się koło jednego ze stolików, zgarniając za pazuchę prawie pełną butelkę czegoś mocniejszego i już była przy wejściu do części sypialnej Dziurawego.
- Poszła kupić nowe ciuszki swojej miotle... - wywróciła teatralnie oczyma, po czym machnęła ręką, aby dać chłopakowi do zrozumienia, że nie ma co strzępić języka na ten temat. Nie było jej i już, więc nie tym razem panie Reynolds. Trzeba było się przyglądać i porównywać kiedy była okazja. Teraz radź sobie sam. Obie cienkie kreseczki na jej ciemnymi ślepiami uniosły się ku górze, a na bladoróżowych ustach pojawił się zgryźliwy uśmieszek, gdy słowa chłopaka dotarły do jej uszu.
- Doprawdy? - zapytała uśmiechając się bestialsko. - Słyszałam zupełnie co innego - zaśmiała się krótko po czym zsunęła się zgrabnie z siedzenia, poprawiając swoją koszulkę, która lekko jej się podwinęła, odsłaniając jednak co nieco. Fakt, może jej sylwetka nie umywała się do wysportowanego ciała Sanne, jednakże cały czas mogła nazwać się szczupłą. A co więcej, nawet tak robiła!
- Idziesz? - rzuciła przez ramię, widząc, iż chłopak nadal się nie ruszył. Kiedy Anglik nadal siedział sobie w najlepsze przy barze, van Rijn, zakręciła się koło jednego ze stolików, zgarniając za pazuchę prawie pełną butelkę czegoś mocniejszego i już była przy wejściu do części sypialnej Dziurawego.
Femke van RijnKlasa VII - Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : czysta
Re: Pub
Ależ Cory cenił sobie towarzystwo obu panienek van Rijn, nawet powoli zaczął odróżniać zachowanie Femke od Sanne, którego do końca nie pamiętał, ale podobało mu się, że przynajmniej miał na to jakikolwiek pomysł. Był gotów używać mydła, jeśli tak bardzo jej na tym zależało, a w jakimś stopniu umocniłoby tę ich relacje-nierelacje. Zabawne, już na pewno dla Cory’ego, że Fem sprawiała wrażenie, jakby chciała go zaliczyć, a potem już nigdy się do niego nie odzywać. W gruncie rzeczy nie wierzył w swoje szczęście ostatnimi czasy nie dlatego, że chciał być porzucony, a że takie dziewczyny w ogóle istnieją. Co chyba sprowadzało prostą konkluzję przeprowadzenia się do Amsterdamu w przyszłości, kto wie, może jest ich więcej.
Zerknął na nią dłużej, jak się śmiała. Wszystko fajnie, ale czy siostry naprawdę opowiadają sobie wszystko aż z takimi szczegółami? No cóż, przyajmniej jest przygotowana, niemalże wzruszył ramionami, nagle bardzo rozpogodzony.
- No przecież cię nie zostawię – powiedział, przeciągając sylaby i leniwie ruszył za nią, unosząc tylko brwi na jej małe złodziejstwo, ale przynajmniej od razu pomogło mu ustalić, kto w tamtej rodzinie jest szalony. Krok mu się wydłużył, kiedyż tak pomknął za Femkę, wgapiony w jej krótkie spodenki, przez jakiś czas znajdujących się idealnie na wysokości jego oczu. Bo van Rijn widać też się spieszyło.
zt Cory i Fem
Zerknął na nią dłużej, jak się śmiała. Wszystko fajnie, ale czy siostry naprawdę opowiadają sobie wszystko aż z takimi szczegółami? No cóż, przyajmniej jest przygotowana, niemalże wzruszył ramionami, nagle bardzo rozpogodzony.
- No przecież cię nie zostawię – powiedział, przeciągając sylaby i leniwie ruszył za nią, unosząc tylko brwi na jej małe złodziejstwo, ale przynajmniej od razu pomogło mu ustalić, kto w tamtej rodzinie jest szalony. Krok mu się wydłużył, kiedyż tak pomknął za Femkę, wgapiony w jej krótkie spodenki, przez jakiś czas znajdujących się idealnie na wysokości jego oczu. Bo van Rijn widać też się spieszyło.
zt Cory i Fem
Re: Pub
Yates teatralnie zakrył usta dłonią słysząc rewelację dotyczącą postrzegania wyglądu zewnętrznego.
- Całe życie żyłem w kłamstwie! Ale to tłumaczy czemu miałem mniejsze branie jak się nie wykąpałem.
Powiedział żartobliwie upijając łyk alkoholu. Humor robił się coraz lepszy i powoli wszelkie myśli, które krążyły wokół pracy i stanu pacjentów odpłynęły. to był cel, który zawsze starał się osiągnąć. Stanowczo za dużo osób przejmowało się poza godzinami pracy tym co działo się w szpitalu gdy ich nie było. Wysłuchał opowieści Any z uwagą. Nie ukrywał gdy ją zobaczył pierwszy raz w szpitalu swego zaskoczenia. Znali się trochę wcześniej na studiach dlatego też jej przemiana i nagły powrót zszokowały go trochę mniej niż innych, ale mimo wszystko mijając ją na korytarzu nie mógł przywyknąć. Z drugiej strony jednak było tak z każdym nowym pracownikiem Munga.
- Czyli nie tylko ja postanowiłem pojeździć po świecie jak miałem na to okazję. Chociaż u mnie trwało to raptem dwa lata, ale jednak. No i ja nie zszokowałem aż tak swoim powrotem. Widać nie wyrobiłem sobie tak wyglądu by zwracać na siebie uwagę.
Stwierdził z udawanym żalem upijając kolejny łyk zaczynając zastanawiać się nad kolejnym, ale jednak postanowił się wstrzymać. Było bardziej niż prawdopodobne, że niedługo się ulotnią. Ludzi przybywało, a powietrze stawało się coraz cięższe.
- Tak czy siak. Zaskoczyłaś wiele osób powrotem, a teraz te badania... Już widzę oczami wyobraźni te zazdrosne spojrzenia i szepty Twoich znajomych z roku. Aż ci zazdroszczę.
Nachylił się w jej stronę stukając szklanką w kieliszek.
- Całe życie żyłem w kłamstwie! Ale to tłumaczy czemu miałem mniejsze branie jak się nie wykąpałem.
Powiedział żartobliwie upijając łyk alkoholu. Humor robił się coraz lepszy i powoli wszelkie myśli, które krążyły wokół pracy i stanu pacjentów odpłynęły. to był cel, który zawsze starał się osiągnąć. Stanowczo za dużo osób przejmowało się poza godzinami pracy tym co działo się w szpitalu gdy ich nie było. Wysłuchał opowieści Any z uwagą. Nie ukrywał gdy ją zobaczył pierwszy raz w szpitalu swego zaskoczenia. Znali się trochę wcześniej na studiach dlatego też jej przemiana i nagły powrót zszokowały go trochę mniej niż innych, ale mimo wszystko mijając ją na korytarzu nie mógł przywyknąć. Z drugiej strony jednak było tak z każdym nowym pracownikiem Munga.
- Czyli nie tylko ja postanowiłem pojeździć po świecie jak miałem na to okazję. Chociaż u mnie trwało to raptem dwa lata, ale jednak. No i ja nie zszokowałem aż tak swoim powrotem. Widać nie wyrobiłem sobie tak wyglądu by zwracać na siebie uwagę.
Stwierdził z udawanym żalem upijając kolejny łyk zaczynając zastanawiać się nad kolejnym, ale jednak postanowił się wstrzymać. Było bardziej niż prawdopodobne, że niedługo się ulotnią. Ludzi przybywało, a powietrze stawało się coraz cięższe.
- Tak czy siak. Zaskoczyłaś wiele osób powrotem, a teraz te badania... Już widzę oczami wyobraźni te zazdrosne spojrzenia i szepty Twoich znajomych z roku. Aż ci zazdroszczę.
Nachylił się w jej stronę stukając szklanką w kieliszek.
Niven YatesUzdrowiciel - Urodziny : 16/09/1984
Wiek : 40
Krew : Półkrwi
Re: Pub
Własnie Ana-Lucia była jedną z tych, która się przejmowała pracą po pracy, często myślała o swoich pacjentkach o tym dlaczego niektóre przedwcześnie zgłosiły się do szpitala, o przyczynach i skutkach, a teraz też w głowie miała te badania, chociaż własnie w tym momencie zapomniała o wszystkich przyziemnych sprawach i pozwoliła sobie na chwilę odpłynięcia w bezkresne krainy relaksu, zabawy i nie przejmowania się niczym. Śmiało mogła stwierdzić, że jej się to spodobało i dobrze robiło na jej głowę, takie odmóżdżenie, nie alkohol, bo właśnie nadmiar tego drugiego na pewno odbije jej się w dniu jutrzejszym w postaci jakiegoś kacyka, bo tą tajemniczą granicę delektowania się winkiem dla poprawieniu humoru a po prostu piciem dla zabawy już dawno przekroczyła.
- Jakbyś zapuścił włosy, ogolił brodę, przybrał ze 30 kilo to też byś zaszokował, ale raczej w Twoim wypadku nie wyszłoby to na dobre, mój drogi - powiedziała szczerząc swoje ząbki i ukazując dwa wgłębienia w policzkach. Sama też już odstawiła swój niedopity do końca kieliszek pokazując tym samym, że jednak już miała dosyć, przynajmniej na teraz, albo już w ogóle na dzisiaj. Jeszcze ktoś przed chwilą szturchnął ją ramieniem zapewne niechcący, ale tak, to były znaki, ze jednak jest już tu za głośno, za tłoczno i Ana-Lucia musiała się przewietrzyć.
- Sam coś podziałaj ambitnego, też będą Ci zazdrościć, chociaż myślę, że już to robią wiedząc, że zadajesz się z przyszłą sławą medycyny - odpowiedziała stukając się kieliszkiem i dopiła wszystko do końca.
- Chyba czas się zbierać - powiedziała wstając i już czując zawirowanie w jej głowie kiedy to chwytała swój wiosenny płaszczyk zarzucając go na ramiona, aż musiała się podeprzeć, nie chciała by jakiś napalony pijak akurat był tym, który ją złapie.
- Jakbyś zapuścił włosy, ogolił brodę, przybrał ze 30 kilo to też byś zaszokował, ale raczej w Twoim wypadku nie wyszłoby to na dobre, mój drogi - powiedziała szczerząc swoje ząbki i ukazując dwa wgłębienia w policzkach. Sama też już odstawiła swój niedopity do końca kieliszek pokazując tym samym, że jednak już miała dosyć, przynajmniej na teraz, albo już w ogóle na dzisiaj. Jeszcze ktoś przed chwilą szturchnął ją ramieniem zapewne niechcący, ale tak, to były znaki, ze jednak jest już tu za głośno, za tłoczno i Ana-Lucia musiała się przewietrzyć.
- Sam coś podziałaj ambitnego, też będą Ci zazdrościć, chociaż myślę, że już to robią wiedząc, że zadajesz się z przyszłą sławą medycyny - odpowiedziała stukając się kieliszkiem i dopiła wszystko do końca.
- Chyba czas się zbierać - powiedziała wstając i już czując zawirowanie w jej głowie kiedy to chwytała swój wiosenny płaszczyk zarzucając go na ramiona, aż musiała się podeprzeć, nie chciała by jakiś napalony pijak akurat był tym, który ją złapie.
Re: Pub
- Oczywiście, że wyszło by mi na dobre. Jestem tak perfekcyjny i narcystyczny, że i tak nikt by mi się nie oparł.
Powiedział gładząc się po brodzie starając się wyobrazić sobie siebie takiego jak opisała Ana. Faktycznie nie był to najprzyjemniejszy widok, ale kto wie co się z nim stanie gdy będzie stary, bogaty i zgredziały. Zamiast zapuszczonych włosów z tej wizji będzie miał tylko na głowie łysinę. Alkohol postara się o wyparcie cebulek włosów z głowy. Ciągły kac może przyprawić o łysienie.
- O tak. Zgadzam się, że będą mi tego zazdrościć. Ba, już to robią. Wystarczy się rozejrzeć.
Wskazał znaczącym ruchem głowy na stoliki znajdujące się nieopodal gdzie część spojrzeń mężczyzn była skierowana w stronę gdzie siedzieli, a Yates wątpił by mimo wszystko to on był obiektem zainteresowania. Nieważne jak piękny by nie był. Gdy kobieta zaczęła się zbierać, Niven posłusznie dopił zawartość szklanki i szybko wstał z krzesła widząc, że uzdrowicielka lekko się zatoczyła przy zamaszystym zakładaniu płaszcza. Złapał ją w pasie przysuwając nieco do siebie, co wzbudziło lekkie zainteresowanie ze strony obserwatorów.
- Tak, chyba najwyższa pora się zbierać. Pozwól, że ten jeden z niewielu razów dotrzymam słowa i odprowadzę cię do domu. Nie chciałbym mieć na sumieniu tak zwycięskiego istnienia, które zakończyło by się w rynsztoku.
Niczym rycerz na białym koniu. Rozejrzał się na prędko po stoliku przy którym siedzieli czy nic nie zostawił. Szybkim ruchem złapał paczkę papierosów leżącą na stoliku i schował ją do kieszeni dopiero teraz czując, że i jego balans nie jest najlepszy. To będzie zygzakowata droga.
- Prowadź w takim razie.
Wskazał ręką na drzwi po czym obydwoje opuścili Dziurawy Kocioł.
Powiedział gładząc się po brodzie starając się wyobrazić sobie siebie takiego jak opisała Ana. Faktycznie nie był to najprzyjemniejszy widok, ale kto wie co się z nim stanie gdy będzie stary, bogaty i zgredziały. Zamiast zapuszczonych włosów z tej wizji będzie miał tylko na głowie łysinę. Alkohol postara się o wyparcie cebulek włosów z głowy. Ciągły kac może przyprawić o łysienie.
- O tak. Zgadzam się, że będą mi tego zazdrościć. Ba, już to robią. Wystarczy się rozejrzeć.
Wskazał znaczącym ruchem głowy na stoliki znajdujące się nieopodal gdzie część spojrzeń mężczyzn była skierowana w stronę gdzie siedzieli, a Yates wątpił by mimo wszystko to on był obiektem zainteresowania. Nieważne jak piękny by nie był. Gdy kobieta zaczęła się zbierać, Niven posłusznie dopił zawartość szklanki i szybko wstał z krzesła widząc, że uzdrowicielka lekko się zatoczyła przy zamaszystym zakładaniu płaszcza. Złapał ją w pasie przysuwając nieco do siebie, co wzbudziło lekkie zainteresowanie ze strony obserwatorów.
- Tak, chyba najwyższa pora się zbierać. Pozwól, że ten jeden z niewielu razów dotrzymam słowa i odprowadzę cię do domu. Nie chciałbym mieć na sumieniu tak zwycięskiego istnienia, które zakończyło by się w rynsztoku.
Niczym rycerz na białym koniu. Rozejrzał się na prędko po stoliku przy którym siedzieli czy nic nie zostawił. Szybkim ruchem złapał paczkę papierosów leżącą na stoliku i schował ją do kieszeni dopiero teraz czując, że i jego balans nie jest najlepszy. To będzie zygzakowata droga.
- Prowadź w takim razie.
Wskazał ręką na drzwi po czym obydwoje opuścili Dziurawy Kocioł.
Niven YatesUzdrowiciel - Urodziny : 16/09/1984
Wiek : 40
Krew : Półkrwi
Re: Pub
- No to jesteśmy na miejscu.
Zapłaciła kierowcy przy wyjściu z taksówki i zamiast od razu deportować się do domu to weszła z Willem do Dziurawego Kotła. Z tego wszystkiego zaschło jej w gardle, więc liczyła na nagrodę w postaci drinka, albo chociaż gorącej herbaty.
- Nie spytałam wcześniej... Po co w ogóle chciałeś tutaj przyjechać? Z tego co wiem to jutro wracacie na zajęcia.
Zapłaciła kierowcy przy wyjściu z taksówki i zamiast od razu deportować się do domu to weszła z Willem do Dziurawego Kotła. Z tego wszystkiego zaschło jej w gardle, więc liczyła na nagrodę w postaci drinka, albo chociaż gorącej herbaty.
- Nie spytałam wcześniej... Po co w ogóle chciałeś tutaj przyjechać? Z tego co wiem to jutro wracacie na zajęcia.
Re: Pub
Podróż taksówką była bardzo nieprzyjemna. Już nie raz jeździł służbowym autem ojca, ale to był zupełnie inny komfort jazdy. Dużo miejsca, wygodne fotele, zapach drogiej skórzanej tapicerki i przede wszystkim błyskawiczna podróż, bo samochody ministerstwa potrafiły przecisnąć się przez największy korek. W taksówce czuł sie jak w puszce i cały czas siedział sztywno trzymając sie kurczowo rączki nad głową. Kiedy dojechali na miejsce chciał tak szybko opuścić tą trumnę na kółkach, że o mało nie wpadł pod samochód wychodząc na ulicę.
- Slytherinie, nigdy więcej. - odetchnął z ulgą, kiedy w końcu znalazł się na bezpiecznym chodniku tuż przed wejściem do baru.
- Chciałem kupić parę rzeczy na Pokątnej. - wyjaśnił krótko. Oczywiście mógł to zlecić skrzatom albo asystentce ojca, ale chciał to zrobić sam, tak jak sam chciał się tu dostać. Ot taki kaprys.
- Ale najpierw muszę Ci jakoś podziękować. Co powiesz na kawę, lody, albo drinka? - uniósł lekko brew uśmiechając się nieznacznie kącikiem ust. - Nie daj się prosić, nie przyjmuję odmowy. - dodał stanowczo. Wykapany tatuś.
- Slytherinie, nigdy więcej. - odetchnął z ulgą, kiedy w końcu znalazł się na bezpiecznym chodniku tuż przed wejściem do baru.
- Chciałem kupić parę rzeczy na Pokątnej. - wyjaśnił krótko. Oczywiście mógł to zlecić skrzatom albo asystentce ojca, ale chciał to zrobić sam, tak jak sam chciał się tu dostać. Ot taki kaprys.
- Ale najpierw muszę Ci jakoś podziękować. Co powiesz na kawę, lody, albo drinka? - uniósł lekko brew uśmiechając się nieznacznie kącikiem ust. - Nie daj się prosić, nie przyjmuję odmowy. - dodał stanowczo. Wykapany tatuś.
Re: Pub
Ach! Tak się zastanawiała, zastanawiała, a nad najprostszym rozwiązaniem nie rozmyślała. Po prostu widok Greengrassów na zakupach dalej był czymś nienaturalnym. Ale może miała co do nich mylne zdanie i swoje sprawy woleli rzeczywiście załatwiać osobiście? To miłe, że jeszcze nie zawładnęli do końca niewolnictwem nad skrzatami.
- Jeśli masz czas to z przyjemnością - odpowiedziała bez zbędnego zastanawiania się. Wolała już nie myśleć nad podobieństwami między synkiem a tatusiem, ale widocznie reagowała na te wszelkie sugestie. Adrienne uległa? Niee, no co wyyy...
Zajęli miejsce przy wolnym stoliku i zamówili ognistą whiskey. O dziwo miała dzisiaj ochotę na coś mocniejszego od winka. Dwie szklaneczki i będzie lekko wstawiona, więc będzie trzeba wracać do domu autobusem. Nie teleportuje się po alkoholu, bo piłeś - nie deportuj.
- Siedemnasta... Można już pić, prawda? - zaśmiała się, nalewając sobie alkoholu do szklanki. Wyciągnęła różdżkę z kieszeni płaszcza, a ten odwiesiła na oparcie krzesła. Zaklęciem zmieniła muzykę w szafie grającej na nieco żwawszą niż klasyczne marsze, które słuchał barman. Nasz klient - nasz pan, cicho tam.
- Nienawidzę pracujących niedziel. Chyba dlatego bycie nauczycielem uważam za idealny zawód na przyszłość. Wolne wakacje, zajęcia do południa... Nie żebym chciała Cię zrazić, mówię o sobie - mrugnęła do niego i napiła się whiskey.
- Jeśli masz czas to z przyjemnością - odpowiedziała bez zbędnego zastanawiania się. Wolała już nie myśleć nad podobieństwami między synkiem a tatusiem, ale widocznie reagowała na te wszelkie sugestie. Adrienne uległa? Niee, no co wyyy...
Zajęli miejsce przy wolnym stoliku i zamówili ognistą whiskey. O dziwo miała dzisiaj ochotę na coś mocniejszego od winka. Dwie szklaneczki i będzie lekko wstawiona, więc będzie trzeba wracać do domu autobusem. Nie teleportuje się po alkoholu, bo piłeś - nie deportuj.
- Siedemnasta... Można już pić, prawda? - zaśmiała się, nalewając sobie alkoholu do szklanki. Wyciągnęła różdżkę z kieszeni płaszcza, a ten odwiesiła na oparcie krzesła. Zaklęciem zmieniła muzykę w szafie grającej na nieco żwawszą niż klasyczne marsze, które słuchał barman. Nasz klient - nasz pan, cicho tam.
- Nienawidzę pracujących niedziel. Chyba dlatego bycie nauczycielem uważam za idealny zawód na przyszłość. Wolne wakacje, zajęcia do południa... Nie żebym chciała Cię zrazić, mówię o sobie - mrugnęła do niego i napiła się whiskey.
Re: Pub
No oczywiście, że sprawy osobiste zawsze załatwiali sami. Może i kupno nowego pióra czy pergaminów nie było aż tak osobistym zakupem, jednak skoro już tu był chciał się przespacerować po Pokątnej. Nie często miał taką okazję.
- Mam mnóstwo czasu. Nie spieszy mi się do domu, wręcz przeciwnie, najchętniej wróciłbym stąd prosto do Hogwartu - przyznał szczerze. Ostatni ponad miesięczny pobyt w domu, podczas którego walczył z depresją nie należał do udanych i szczerze miał dość tamtego miejsca. Tym bardziej, że były to jego pierwsze święta od bardzo dawna, których nie spędzał razem z Zoją. Zaśmiał się cicho słysząc jej pytanie i przytaknął nieznacznie. U Greengrassów piło się zawsze do obiadu, a Hyperion w gorsze dni zaczynał nawet przed śniadaniem. Sam William nie pił zbyt wiele. Właściwie to pierwszy raz upił się całkiem niedawno. Pod tym względem był daleko w tyle za ojcem, toteż kiedy upił łyk ze swojej szklanki skrzywił się nieznacznie, gdy żywy ogień zapiekł go w gardle.
- Jestem przyzwyczajony. Jak się jest Greengrassem to wolna niedziela nie występuje w słowniku. - uśmiechnął sie krzywo. Od małego ciągle tylko się uczył, ćwiczył i sam jeden Merlin wie co jeszcze robił. Będac w Hogwarcie także każdą wolną chwilę poświęcał nauce.
- Chciałabyś spędzić całe życie w szkole?
- Mam mnóstwo czasu. Nie spieszy mi się do domu, wręcz przeciwnie, najchętniej wróciłbym stąd prosto do Hogwartu - przyznał szczerze. Ostatni ponad miesięczny pobyt w domu, podczas którego walczył z depresją nie należał do udanych i szczerze miał dość tamtego miejsca. Tym bardziej, że były to jego pierwsze święta od bardzo dawna, których nie spędzał razem z Zoją. Zaśmiał się cicho słysząc jej pytanie i przytaknął nieznacznie. U Greengrassów piło się zawsze do obiadu, a Hyperion w gorsze dni zaczynał nawet przed śniadaniem. Sam William nie pił zbyt wiele. Właściwie to pierwszy raz upił się całkiem niedawno. Pod tym względem był daleko w tyle za ojcem, toteż kiedy upił łyk ze swojej szklanki skrzywił się nieznacznie, gdy żywy ogień zapiekł go w gardle.
- Jestem przyzwyczajony. Jak się jest Greengrassem to wolna niedziela nie występuje w słowniku. - uśmiechnął sie krzywo. Od małego ciągle tylko się uczył, ćwiczył i sam jeden Merlin wie co jeszcze robił. Będac w Hogwarcie także każdą wolną chwilę poświęcał nauce.
- Chciałabyś spędzić całe życie w szkole?
Re: Pub
Jakoś nie mogła mu się dziwić. Ciekawe jakie nastroje musiały panować w domu Greengrassów tak na co dzień. Hyperion miał surową posturę, ale nie rzucał raczej meblami na prawo i na lewo. W końcu sama najlepiej wiedziała ile razy potrafi powiedzieć w jednym zdaniu słowa typu "dyskrecja" i "reputacja". Tylko jakoś nie mogła uwierzyć w to, że jego żona jest na tyle naiwna, że niczego się nie domyśla. Przecież nie była pierwsza, co? Pewnie wszyscy o wszystkim wiedzieli, ale nie mówili o tym głośno... Ech, w jaką porąbaną relację się znowu wpakowała. Z deszczu pod rynnę.
Swoje myśli skwitowała dopiciem pierwszej szklanki whiskey na hejnał. Chyba nie musiała kryć przed Williamem, że miała kiepski okres, prawda? Niby dopiero się poznali i nie powinna pokazywać się z tej złej strony, ale nawet jeśli teraz pomyśli sobie o niej 'nie wiadomo co' to co z tego? Tatuś się nie dowie...
- To co dzisiaj powiem to nie zdecyduje zaraz o całym moim życiu - odpowiedziała z uśmiechem, chociaż nie kryła zaskoczenia po zadanym pytaniu. Wyjaśniła zaraz skąd te wymowne uniesienie brwi.
- Przecież zawsze jak mi się znudzi to mogę pójść zacząć robić coś innego. W tym piękno posiadania wykształcenia i wolności. Jak mi się za tydzień zachce pracować w Filii w Nowym Jorku, proszę bardzo - wyrabiam paszport i jadę.
Stuknęła ponownie pełną szklankę w szkło Ślizgona i wyszczerzyła do niego białe ząbki.
Swoje myśli skwitowała dopiciem pierwszej szklanki whiskey na hejnał. Chyba nie musiała kryć przed Williamem, że miała kiepski okres, prawda? Niby dopiero się poznali i nie powinna pokazywać się z tej złej strony, ale nawet jeśli teraz pomyśli sobie o niej 'nie wiadomo co' to co z tego? Tatuś się nie dowie...
- To co dzisiaj powiem to nie zdecyduje zaraz o całym moim życiu - odpowiedziała z uśmiechem, chociaż nie kryła zaskoczenia po zadanym pytaniu. Wyjaśniła zaraz skąd te wymowne uniesienie brwi.
- Przecież zawsze jak mi się znudzi to mogę pójść zacząć robić coś innego. W tym piękno posiadania wykształcenia i wolności. Jak mi się za tydzień zachce pracować w Filii w Nowym Jorku, proszę bardzo - wyrabiam paszport i jadę.
Stuknęła ponownie pełną szklankę w szkło Ślizgona i wyszczerzyła do niego białe ząbki.
Re: Pub
Oczywiście, że w domu wszyscy wiedzieli o wyczynach Hyperiona, a raczej tak podejrzewał William. Sam w dzieciństwie przyłapał go w gabinecie na zabawach z guwernantką. Ciężko uwierzyć, żeby po tylu latach matka nie wiedziała, albo chociaż sie nie domyślała. Poza tym po zaręczynach Willa z Marianną Hyperion sam pouczył syna, że po ślubie świat nie ograniczy sie tylko do niej.
- Przestań, bo zacznę Ci zazdrościć - uśmiechnął sie znowu i upił kolejnego łyka nie krzywiąc się już tak bardzo. Widząc, że Ada wypiła już swoją dolał i jej, i sobie. Cholera. Pogodził się już z myślą, że na studia nie pójdzie, że zacznie pracę w Ministerstwie a ta blondwłosa piękność tak mu teraz namieszała, że chyba znowu poruszy ten temat z ojcem. Będzie zły.
Znowu się napił po tym, jak stuknęła w jego szklankę. Zdecydowanie za szybkei tempo jak na jego słabą główkę.
- Praca... praca... Taka kobieta jak Ty nie powinna pracować. Powinnaś leżeć i pachnieć. Nosiłbym Cię w złotej lektyce dookoła parku - uśmiechnął się podpierając brodę ręką. No i go wzięło. Jakby tego było mało wyciągnął rękę nad stołem i odgarnął z lubością jej złoty pukiel włosów za ucho.
- Przestań, bo zacznę Ci zazdrościć - uśmiechnął sie znowu i upił kolejnego łyka nie krzywiąc się już tak bardzo. Widząc, że Ada wypiła już swoją dolał i jej, i sobie. Cholera. Pogodził się już z myślą, że na studia nie pójdzie, że zacznie pracę w Ministerstwie a ta blondwłosa piękność tak mu teraz namieszała, że chyba znowu poruszy ten temat z ojcem. Będzie zły.
Znowu się napił po tym, jak stuknęła w jego szklankę. Zdecydowanie za szybkei tempo jak na jego słabą główkę.
- Praca... praca... Taka kobieta jak Ty nie powinna pracować. Powinnaś leżeć i pachnieć. Nosiłbym Cię w złotej lektyce dookoła parku - uśmiechnął się podpierając brodę ręką. No i go wzięło. Jakby tego było mało wyciągnął rękę nad stołem i odgarnął z lubością jej złoty pukiel włosów za ucho.
Re: Pub
No i jak tu żyć normalnie w tym kraju?
Chyba prowadziła jakąś wewnętrzną grę z Hyperionem poprzez manipulowanie w tym momencie młodym Greengrassem. Kiedy kobieta na coś się uprze to nie ma przebacz, a chciała by William poszedł na studia. Na przekór! Niech przynajmniej on się postawi ojcu i pokaże, że może sam decydować o własnym życiu.
Jego zamyślenie traktowała jako swoisty triumf i nawet gdyby egoistycznie przyznała się, że nie do końca chodzi tutaj o przyszłość młodego czarodzieja, to i tak drążyłaby temat w ten sposób, żeby go przekonać do akademii.
- No i słusznie. Ponieważ wystarczy, żeby przełożony się zmienił i już nie będziesz miał co robić. Chyba, że chcesz przez lata przynosić kawę do stolika ministra zanim awansujesz. Ja w tym czasie będę miała sporo drzwi otwartych... - jej oczka zabłysnęły nieco złośliwie, ale to sprawka alkoholu. Ta dziecięca, pyzata twarz i tak nie potrafiła groźnie wyglądać, dlatego była kłamczuszkiem doskonałym. Nawet teraz zamglone lekko spojrzenie wyglądało bardziej słodko, niż nieprzyjemnie. Tak, dla niej tempo też było zbyt szybkie.
Śledziła tor ruchu w powietrzu jego ręki i odjęła ją sobie od twarzy, kiedy wykonał ruch. Znów słodki uśmiech na twarzy. Na tyle była przytomna, żeby nie dać mu się do siebie zbliżyć.
- Z przykrością muszę Cię zawiadomić, że cierpię na nadpobudliwość. Nie utrzymałbyś mnie w tej złotej klatce, czy jak to tam nazwałeś. Jestem dzikusem, żyję na wolności i pracuję, bo to lubię.
Śmiesznie, że w takich życiowych sytuacjach naprawdę ceniła sobie swoją prywatność i możliwość decydowania o sobie. A potem przy mężczyznach w łóżku... Bam! Zupełnie inna kobieta!
Chyba prowadziła jakąś wewnętrzną grę z Hyperionem poprzez manipulowanie w tym momencie młodym Greengrassem. Kiedy kobieta na coś się uprze to nie ma przebacz, a chciała by William poszedł na studia. Na przekór! Niech przynajmniej on się postawi ojcu i pokaże, że może sam decydować o własnym życiu.
Jego zamyślenie traktowała jako swoisty triumf i nawet gdyby egoistycznie przyznała się, że nie do końca chodzi tutaj o przyszłość młodego czarodzieja, to i tak drążyłaby temat w ten sposób, żeby go przekonać do akademii.
- No i słusznie. Ponieważ wystarczy, żeby przełożony się zmienił i już nie będziesz miał co robić. Chyba, że chcesz przez lata przynosić kawę do stolika ministra zanim awansujesz. Ja w tym czasie będę miała sporo drzwi otwartych... - jej oczka zabłysnęły nieco złośliwie, ale to sprawka alkoholu. Ta dziecięca, pyzata twarz i tak nie potrafiła groźnie wyglądać, dlatego była kłamczuszkiem doskonałym. Nawet teraz zamglone lekko spojrzenie wyglądało bardziej słodko, niż nieprzyjemnie. Tak, dla niej tempo też było zbyt szybkie.
Śledziła tor ruchu w powietrzu jego ręki i odjęła ją sobie od twarzy, kiedy wykonał ruch. Znów słodki uśmiech na twarzy. Na tyle była przytomna, żeby nie dać mu się do siebie zbliżyć.
- Z przykrością muszę Cię zawiadomić, że cierpię na nadpobudliwość. Nie utrzymałbyś mnie w tej złotej klatce, czy jak to tam nazwałeś. Jestem dzikusem, żyję na wolności i pracuję, bo to lubię.
Śmiesznie, że w takich życiowych sytuacjach naprawdę ceniła sobie swoją prywatność i możliwość decydowania o sobie. A potem przy mężczyznach w łóżku... Bam! Zupełnie inna kobieta!
Re: Pub
Stawianie się ojcu było raczej rolą Christine. Wychodziło jej to zdecydowanie lepiej. Może dlatego, że była kobietą? Kobiety znają te swoje sztuczki.
- Pfff... Myślisz, że ktokolwiek wpadnie na to, żeby zlecać Greengrassowi parzenie kawy? - uniósł brew. Po pierwsze biedny William nie umiał tego zrobić, a po drugie, gdyby już mu się to udało, to kawa z pewnością wylądowałaby na głowie tego śmiałka. William znał wartość swojego nazwiska w świecie czarodziejów. Budziło respekt i był pewien, że bez względu na to, kto zasiadał na najwyższym stołku, to kawy parzyć nie będzie.
- A ja ci je zamknę, jak już zostanę ministrem - wyszczerzył się wesoło. Wysoko mierzył, nie ma co. Zmrużył lekko oczka niezadowolony, kiedy odtrąciła jego rękę.
- Związałbym Cię i wytresował - rzucił obojętnym tonem jakby co najwyżej komentował pogodę po czym dopił swoją Ognistą do końca znowu się nieco krzywiąc. Chyba nici z zakupów.
- Pfff... Myślisz, że ktokolwiek wpadnie na to, żeby zlecać Greengrassowi parzenie kawy? - uniósł brew. Po pierwsze biedny William nie umiał tego zrobić, a po drugie, gdyby już mu się to udało, to kawa z pewnością wylądowałaby na głowie tego śmiałka. William znał wartość swojego nazwiska w świecie czarodziejów. Budziło respekt i był pewien, że bez względu na to, kto zasiadał na najwyższym stołku, to kawy parzyć nie będzie.
- A ja ci je zamknę, jak już zostanę ministrem - wyszczerzył się wesoło. Wysoko mierzył, nie ma co. Zmrużył lekko oczka niezadowolony, kiedy odtrąciła jego rękę.
- Związałbym Cię i wytresował - rzucił obojętnym tonem jakby co najwyżej komentował pogodę po czym dopił swoją Ognistą do końca znowu się nieco krzywiąc. Chyba nici z zakupów.
Re: Pub
Na wzmiankę o ministrze mogła się tylko zaśmiać i mu pokiwać pokrzepiająco głową. A niech marzy chłopak, skoro naprawdę uważa, że jest do tego zdolny. Gorzej, że tyrania Greengrassów na stołu Ministerstwa Magii naprawdę mogła cofnąć ich do epoki kamienia łupanego, gdzie kobieta nie miała prawa kiwnąć nawet palcem. Ale chyba oprócz nich są jacyś rozsądni jeszcze czarodzieje czystej krwi, którzy mają równie uderzającą władzę, prawda?
Związałbym Cię i wytresował
No i to było bardzo w stylu Hyperiona! Aż ją zmroziło, a po plecach przebiegł znajomy dreszcz, który pojawiał się jedynie w towarzystwie ojca Ślizgona. Coś dostrzegła w tych jaśniejszych oczach, ale nie mogła się temu poddać.
- William! - odzyskała rezon bez problemu. Żarty żarcikami, ale niech sobie zbytnio nie pozwala. Blondynka odchyliła się nieznacznie na krześle, żeby zwiększyć odległość między nimi, a w dłoni dalej trzymała napełnioną alkoholem szklankę.
- Uprzedmiotowianie to ostatnie na co Ci pozwolę. Tak samo nie poruszaj przy mnie kwestii niewolnictwa skrzatów i tego, że kobiety powinny stać w kuchni. Jestem rewolucjonistką i feministką z urodzenia.
Związałbym Cię i wytresował
No i to było bardzo w stylu Hyperiona! Aż ją zmroziło, a po plecach przebiegł znajomy dreszcz, który pojawiał się jedynie w towarzystwie ojca Ślizgona. Coś dostrzegła w tych jaśniejszych oczach, ale nie mogła się temu poddać.
- William! - odzyskała rezon bez problemu. Żarty żarcikami, ale niech sobie zbytnio nie pozwala. Blondynka odchyliła się nieznacznie na krześle, żeby zwiększyć odległość między nimi, a w dłoni dalej trzymała napełnioną alkoholem szklankę.
- Uprzedmiotowianie to ostatnie na co Ci pozwolę. Tak samo nie poruszaj przy mnie kwestii niewolnictwa skrzatów i tego, że kobiety powinny stać w kuchni. Jestem rewolucjonistką i feministką z urodzenia.
Re: Pub
Marzenia sa dla ludzi, ot co! Nigdy nie wiadomo co będzie za 30-40 lat, prawda? Trawiaści mają parcie na politykę i w końcu któremuś się uda. Hyperion był juz całkiem blisko. Drugi po ministrze miał bardzo dużo do powiedzenia w sprawach polityki, a jednak nie wytłukł jeszcze mugolaków i nie zabrał praw kobietom. Nie jest głupi, żeby wprowadzać aż takie zmiany, choc pewnie chciałby to zrobić.
- Adrienne! - przedrzeźniał ją, a kiedy odsunęła się on pochylił się nad stołem, by się przysunąć do kobiety.
- A więc na co mi pozwolisz? - zmrużył oczy świdrując ją spojrzeniem. Zdecydowanie alkohol źle działał na młodego Greengrassa. A mogli iść na lody...
- Adrienne! - przedrzeźniał ją, a kiedy odsunęła się on pochylił się nad stołem, by się przysunąć do kobiety.
- A więc na co mi pozwolisz? - zmrużył oczy świdrując ją spojrzeniem. Zdecydowanie alkohol źle działał na młodego Greengrassa. A mogli iść na lody...
Re: Pub
Lody w tym momencie też nie wyglądały zbyt niewinnie. Adrienne widziała w oczach chłopaka jego ojca i to ją przerażało. Chyba zaczęła rozumieć złość mężczyzny, kiedy wspomniała o Willu. Wydawałoby się, że ze sobą konkurowali, chociaż nawet nie wiedzieli, że oboje znają panienkę Cryan.
- Na dzisiaj chyba wystarczy - odpowiedziała ignorując jego spojrzenie i dopiła swoją ognistą. Skrzywiła się nieznacznie po tej kolejnej niemałej dawce alkoholu, ale wstała zaraz z miejsca bez kiwnięcia się na bok. Na szczęście to jeszcze nie ten etap i chyba jest w stanie się deportować do domu. Wzięła swoją różdżkę z blatu stolika i zarzuciła płaszczyk na ramiona.
- Poradzisz już sobie, prawda? To był bardzo miły wieczór, do zobaczenia Greengrass - nie czekając na odpowiedź, uśmiechnęła się do chłopaka i po wymamrotaniu adresu zamieszkania, zniknęła z miejsca.
- Na dzisiaj chyba wystarczy - odpowiedziała ignorując jego spojrzenie i dopiła swoją ognistą. Skrzywiła się nieznacznie po tej kolejnej niemałej dawce alkoholu, ale wstała zaraz z miejsca bez kiwnięcia się na bok. Na szczęście to jeszcze nie ten etap i chyba jest w stanie się deportować do domu. Wzięła swoją różdżkę z blatu stolika i zarzuciła płaszczyk na ramiona.
- Poradzisz już sobie, prawda? To był bardzo miły wieczór, do zobaczenia Greengrass - nie czekając na odpowiedź, uśmiechnęła się do chłopaka i po wymamrotaniu adresu zamieszkania, zniknęła z miejsca.
Strona 7 z 11 • 1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Inne miejsca w Londynie :: Charing Cross Road :: Dziurawy Kocioł
Strona 7 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach