Izba Pamięci
+18
Abigail Wellington
Shay Hasting
Pierre Vauquer
Quinn Larivaara
Malcolm McMillan
Zoja Yordanova
Aaron Matluck
Antonija Vedran
Christine Greengrass
Prince Scott
Rowena Journey
Hannah Wilson
Mistrz Gry
Aiko Miyazaki
Anthony Wilson
Aiden Williams
Andrea Jeunesse
Brennus Lancaster
22 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III :: Izba pamięci
Strona 3 z 7
Strona 3 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Izba Pamięci
First topic message reminder :
Kiedy już myślałeś, że znasz każdy zakątek zamku, Twoim oczom ukazały się pięknie rzeźbione drzwi. Cała sala wypełniona jest wysokomi, przeszklonymi regałami. Półki zapełnione są szkolnymi pamiątkami: odznakami, pucharami, insygniami Założycieli Hogwartu, które stanowią integralną część historii placówki. Każdy przedmiot opatrzony jest tabliczką informacyjną.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Izba Pamięci
Poltergeist chwycił za lniany woreczek i zaczął ciskać w Was kawałkami suchego chleba, który ukradł ze stołówki.
- A Ty, Hannah? Oddałaś komuś swą cnotkę?
Na chwilę zaprzestał tej czynności. Mina mu zrzędła i mogłoby się wydawać, że się uspokoił. Wszystko to jednak było ciszą przed burzą. Duch znalazł się nad głową Prefekt Naczelnej i wysypał na nią pozostałe suche piętki od chleba, które wypełniały połowę worka.
- Hahahah, hihiihih! Leanne?! Kochałaś się z Leanne? Miałaś o niej mokre fantazje?
Irytek był zdumiony odpowiedzią Puchonki. Wybuchł niekontrolowanym śmiechem, tarzając się po podłodze.
- Connor Campbell? A co myślisz o jego dziewczynie Andrei? Chcesz go odbić? Poszłabyś do łóżka z Malcolmem McMillem? Czemu jesteś taka sztywna, jakby Ci ktoś kij w dupę wsadził? Jest Was więcej dziwnych stworów w szkole? Którego z nich nie cierpisz najbardziej?
Ledwo dało się go zrozumieć przez ten ciągły śmiech. Fakt, że dziewczyna zaczęła walić głową o stół rozbawił go niemożliwie! Irytek niemalże wył ze śmiechu, trzymając się za swój pękaty brzuch.
- Chcesz by Anthony i Leslie zginęli? Dałoby się to załatwić! - rzucił szybko. Wybałuszył swe wredne ślepia, gdy Hannah wspomniała o wilkołactwie. - Jesteś wilkołakiem? Biegasz nago? Ktoś Cię kiedyś widział?
Aiko nie była tak rozwścieczona pytaniami, które Irytek rzucał w eter, więc nie bawiło go tak, jak dręczenie Hanki.
- A chciałaś kiedyś zrobić komuś krzywdę? Którego nauczyciela nie lubisz i dlaczego?
Po chwili niemalże popłakał się ze śmiechu, gdy do głowy przyszło mu kolejne pytanie.
- Ogoliłyście się kiedyś w miejscu intymnym? A jak często golicie nogi? Piernęłyście kiedyś publicznie i uciekłyście z miejsca?
- A Ty, Hannah? Oddałaś komuś swą cnotkę?
Na chwilę zaprzestał tej czynności. Mina mu zrzędła i mogłoby się wydawać, że się uspokoił. Wszystko to jednak było ciszą przed burzą. Duch znalazł się nad głową Prefekt Naczelnej i wysypał na nią pozostałe suche piętki od chleba, które wypełniały połowę worka.
- Hahahah, hihiihih! Leanne?! Kochałaś się z Leanne? Miałaś o niej mokre fantazje?
Irytek był zdumiony odpowiedzią Puchonki. Wybuchł niekontrolowanym śmiechem, tarzając się po podłodze.
- Connor Campbell? A co myślisz o jego dziewczynie Andrei? Chcesz go odbić? Poszłabyś do łóżka z Malcolmem McMillem? Czemu jesteś taka sztywna, jakby Ci ktoś kij w dupę wsadził? Jest Was więcej dziwnych stworów w szkole? Którego z nich nie cierpisz najbardziej?
Ledwo dało się go zrozumieć przez ten ciągły śmiech. Fakt, że dziewczyna zaczęła walić głową o stół rozbawił go niemożliwie! Irytek niemalże wył ze śmiechu, trzymając się za swój pękaty brzuch.
- Chcesz by Anthony i Leslie zginęli? Dałoby się to załatwić! - rzucił szybko. Wybałuszył swe wredne ślepia, gdy Hannah wspomniała o wilkołactwie. - Jesteś wilkołakiem? Biegasz nago? Ktoś Cię kiedyś widział?
Aiko nie była tak rozwścieczona pytaniami, które Irytek rzucał w eter, więc nie bawiło go tak, jak dręczenie Hanki.
- A chciałaś kiedyś zrobić komuś krzywdę? Którego nauczyciela nie lubisz i dlaczego?
Po chwili niemalże popłakał się ze śmiechu, gdy do głowy przyszło mu kolejne pytanie.
- Ogoliłyście się kiedyś w miejscu intymnym? A jak często golicie nogi? Piernęłyście kiedyś publicznie i uciekłyście z miejsca?
Mistrz Gry
Re: Izba Pamięci
- Oddałam! - Jęknęła, nie rozumiejąc motywu okruszków chleba, które leciały jej na głowę. - Po co Ci ten chleb, dziwolągu?! - Warknęła, robiąc dziwny gest, zupełnie jakby chciała dosięgnąć ploitegresta. Nienawidziła go teraz z całego serca. Wiedziała, ze wszystko rozniesie po szkole. Jej kariera w tej szkole jako prefekta była skończona.
- Nie kochałam się z Leanne ale tak, miałam o niej mokre fantazje - odpowiedziała, starając się ugryźć w język ze wszystkich sił. Naprawdę chciała teraz nie potrafić mówić. Nie umiała.
- Nie lubię jej, jest głupią siksą ze Slytherinu! Odbiłabym go, gdybym tylko miała okazję, a potem rzuciła dla zabawy, bo to skończony kretyn. Nie wiem dlaczego tak mi się podoba! - Wykrzyknęła, łapiąc się za rude włosy. Miała ochotę rwać je z głowy. Nie wiedziała jak pozbyć się słów płynących z jej ust, więc zagłuszała je bólem. Biła głową w stół, pięściami o własne kolana. Takiej walki z samą sobą jeszcze nie miała.
- Poszłabym z nim do łóżka, lubię te jego długie włosy. Jestem sztywna, bo tyle się uczę i jestem prefektem naczelnym. Uwielbiam być prefektem, wyrzekłabym się wszystkiego dla tej odznaki, nawet znajomych i zabawy - ciągnęła, osuwając się na kolana. Poczuła pod sobą zimną posadzkę, ale co miała zrobić. Wbiła sobie do głowy, że muszą ukończyć to zadanie. Poza tym, nie mogła chodzić po szkole pod wpływem eliksiru prawdy. - Jest nas dużo. Najbardziej nienawidzę Iana Volante! To śmierdziel!
- Nie chcę żeby zginęli! Wolałabym, zeby się nie urodzili, ale nie chcę żeby zginęli - odparła, słaniając się na podłodze. Beczała z bezsilności jak małe dziecko. Znęcał się nad nią. Naprawdę po raz pierwszy ktoś się nad nią znęcał.
- Tak.. Biegam nago. James mnie widział i moja siostra - odparła, a jej ton zmienił się z cierpiętniczego na spokojny. Opadła na zimną posadzkę i oddała wszystko w ręce przypadku. Tej bitwy nie wygra.
- Tak, mam ochotę krzywdzić tyle osób.. Co trzecią w tej szkole. Nie lubię Sheilii Woodsen, uważam, ze wiem o eliksirach więcej od niej, a ona jest idiotką.. Golę nogi, golę miejsca intymne, nigdy nie puściłam bąka w miejscu publicznym, to obrzydliwe...
- Nie kochałam się z Leanne ale tak, miałam o niej mokre fantazje - odpowiedziała, starając się ugryźć w język ze wszystkich sił. Naprawdę chciała teraz nie potrafić mówić. Nie umiała.
- Nie lubię jej, jest głupią siksą ze Slytherinu! Odbiłabym go, gdybym tylko miała okazję, a potem rzuciła dla zabawy, bo to skończony kretyn. Nie wiem dlaczego tak mi się podoba! - Wykrzyknęła, łapiąc się za rude włosy. Miała ochotę rwać je z głowy. Nie wiedziała jak pozbyć się słów płynących z jej ust, więc zagłuszała je bólem. Biła głową w stół, pięściami o własne kolana. Takiej walki z samą sobą jeszcze nie miała.
- Poszłabym z nim do łóżka, lubię te jego długie włosy. Jestem sztywna, bo tyle się uczę i jestem prefektem naczelnym. Uwielbiam być prefektem, wyrzekłabym się wszystkiego dla tej odznaki, nawet znajomych i zabawy - ciągnęła, osuwając się na kolana. Poczuła pod sobą zimną posadzkę, ale co miała zrobić. Wbiła sobie do głowy, że muszą ukończyć to zadanie. Poza tym, nie mogła chodzić po szkole pod wpływem eliksiru prawdy. - Jest nas dużo. Najbardziej nienawidzę Iana Volante! To śmierdziel!
- Nie chcę żeby zginęli! Wolałabym, zeby się nie urodzili, ale nie chcę żeby zginęli - odparła, słaniając się na podłodze. Beczała z bezsilności jak małe dziecko. Znęcał się nad nią. Naprawdę po raz pierwszy ktoś się nad nią znęcał.
- Tak.. Biegam nago. James mnie widział i moja siostra - odparła, a jej ton zmienił się z cierpiętniczego na spokojny. Opadła na zimną posadzkę i oddała wszystko w ręce przypadku. Tej bitwy nie wygra.
- Tak, mam ochotę krzywdzić tyle osób.. Co trzecią w tej szkole. Nie lubię Sheilii Woodsen, uważam, ze wiem o eliksirach więcej od niej, a ona jest idiotką.. Golę nogi, golę miejsca intymne, nigdy nie puściłam bąka w miejscu publicznym, to obrzydliwe...
Re: Izba Pamięci
- Tyle ciekawostek! - Irytek dławił się z rozkoszy. Słowa Hannah były miodem na jego uszy. Mógł ją teraz dręczyć do końca życia.
- Koniecznie muszę odnaleźć Connora!
Duch zarechotał podle i rzucił Puchonce w twarz pustym workiem po chlebie.
- Komu oddałaś wianuszek, piesku?
Mistrz Gry
Re: Izba Pamięci
Czy to nie lekka przesada? Te wszystkie pytania.. Irytek będzie mieć ciekawostki, będzie znał sprawy osobiste dziewczyn, tak naprawdę, które nie powinny być usłyszane nigdzie indziej, chyba, że ktoś potrafił się otworzyć przed innymi ludźmi, przyjaciółmi, czy chłopakiem, dziewczyną, jeśli takową osobę się miało..
- Marnotrawstwo chleba, Irytku, opamiętaj się....!
Jęknęła cicho, zasłaniając się dłońmi przed chlebem. W niej też już powoli zaczęło się gotować. Ona nie miała aż takich tajemnic, jak Hannah, więc zaczęło ją wkurzać to, że Irytek w tym momencie wszystko z niej wyciągał. Szczerze współczuła dziewczynie. Kucnęła tylko przy niej i położyła jej dłonie na ramionach, zaciskając delikatnie na nich palce, byleby dziewczyna już sobie krzywdy nie zrobiła. Spojrzała jedynie z wściekłością na Irytka. Co to za pytania w ogóle?! Czy on nie miał wstydu wypytywać je o tego typu rzeczy? Przełknęła ślinę i wzięła oddech czując, że znów nie może zapanować nad tym, by powiedzieć prawdę, co za cholerstwo!
- Tak, w tym momencie chciałabym zrobić krzywdę Tobie i żałuję, że już nie żyjesz, bo nic nie poczujesz. Natomiast nie raz chciałam zrobić komuś krzywdę, nawet swojemu bratu, jak byliśmy mali i coś przeskrobał, przez co nie raz mnie się dostawało. W szkole też kilka osób, zwłaszcza te dzieci i tę młodzież, którzy nie szanują nikogo oprócz siebie, a gdy ktoś im zwraca uwagę. Brak szacunku do innych ludzi, a kultury osobistej zero!
Powiedziała z widoczną złością na twarzy, jak i w głosie. Miyazaki sama zaczęła się denerwować, nie wiedziała w sumie, dlaczego - czy to z powodu tego głupiego ducha i jego pytań, czy tego, że musi odpowiadać na nie prawdę, czy może jeszcze ze względu na Hannah, która najwyraźniej miała bardzo dużo do powiedzenia, a najchętniej zostawiłaby te rzeczy dla siebie. Nigdy nie zrozumie, jak dyrektor mógł się zgodzić na coś takiego i to jeszcze zrobić to Prefektowi Naczelnemu!
- Nienawidzę nauczycielki od eliksirów, nie tylko ze względu na to, iż nie lubię tego przedmiotu, jednak mam wrażenie, że uważa się za lepszą od wszystkich innych i wywyższa się na każdym kroku.
Nie zdołała ugryźć się w język, to było takie przykre.. Coś jeszcze cisnęło się jej na usta. Przymknęła powieki, nie chcąc patrzeć na Irytka i wiedząc, że jest to jednak chwilowe uczucie.
- Nie rozumiem też dyrektora, jak mógł zgodzić się na coś takiego, żeby głupi duch zadawał tego typu pytania innym uczniom, już nieważne, że prefektom! To są rzeczy osobiste, które powinny zostać dla siebie, ewentualnie dla najbliższych ludzi!
Uchyliła powieki i skierowała spojrzenie na Irytka. Pokręciła głową, czując, jak na usta ciśnie jej się odpowiedź na ostatnie jego pytanie.
- Nie, nie puściłam bąka w miejscu publicznym, jest to obrzydliwe i niekulturalne, nie ogoliłam się nigdy całkowicie w miejscu intymnym, golę nogi gdy uważam, że jest taka potrzeba.
Zaczęła naprawdę coraz gorzej patrzyć na Irytka. Już wiedziała, że ilekroć zobaczy tego ducha, będzie go albo ignorować, albo gnębić.
- Marnotrawstwo chleba, Irytku, opamiętaj się....!
Jęknęła cicho, zasłaniając się dłońmi przed chlebem. W niej też już powoli zaczęło się gotować. Ona nie miała aż takich tajemnic, jak Hannah, więc zaczęło ją wkurzać to, że Irytek w tym momencie wszystko z niej wyciągał. Szczerze współczuła dziewczynie. Kucnęła tylko przy niej i położyła jej dłonie na ramionach, zaciskając delikatnie na nich palce, byleby dziewczyna już sobie krzywdy nie zrobiła. Spojrzała jedynie z wściekłością na Irytka. Co to za pytania w ogóle?! Czy on nie miał wstydu wypytywać je o tego typu rzeczy? Przełknęła ślinę i wzięła oddech czując, że znów nie może zapanować nad tym, by powiedzieć prawdę, co za cholerstwo!
- Tak, w tym momencie chciałabym zrobić krzywdę Tobie i żałuję, że już nie żyjesz, bo nic nie poczujesz. Natomiast nie raz chciałam zrobić komuś krzywdę, nawet swojemu bratu, jak byliśmy mali i coś przeskrobał, przez co nie raz mnie się dostawało. W szkole też kilka osób, zwłaszcza te dzieci i tę młodzież, którzy nie szanują nikogo oprócz siebie, a gdy ktoś im zwraca uwagę. Brak szacunku do innych ludzi, a kultury osobistej zero!
Powiedziała z widoczną złością na twarzy, jak i w głosie. Miyazaki sama zaczęła się denerwować, nie wiedziała w sumie, dlaczego - czy to z powodu tego głupiego ducha i jego pytań, czy tego, że musi odpowiadać na nie prawdę, czy może jeszcze ze względu na Hannah, która najwyraźniej miała bardzo dużo do powiedzenia, a najchętniej zostawiłaby te rzeczy dla siebie. Nigdy nie zrozumie, jak dyrektor mógł się zgodzić na coś takiego i to jeszcze zrobić to Prefektowi Naczelnemu!
- Nienawidzę nauczycielki od eliksirów, nie tylko ze względu na to, iż nie lubię tego przedmiotu, jednak mam wrażenie, że uważa się za lepszą od wszystkich innych i wywyższa się na każdym kroku.
Nie zdołała ugryźć się w język, to było takie przykre.. Coś jeszcze cisnęło się jej na usta. Przymknęła powieki, nie chcąc patrzeć na Irytka i wiedząc, że jest to jednak chwilowe uczucie.
- Nie rozumiem też dyrektora, jak mógł zgodzić się na coś takiego, żeby głupi duch zadawał tego typu pytania innym uczniom, już nieważne, że prefektom! To są rzeczy osobiste, które powinny zostać dla siebie, ewentualnie dla najbliższych ludzi!
Uchyliła powieki i skierowała spojrzenie na Irytka. Pokręciła głową, czując, jak na usta ciśnie jej się odpowiedź na ostatnie jego pytanie.
- Nie, nie puściłam bąka w miejscu publicznym, jest to obrzydliwe i niekulturalne, nie ogoliłam się nigdy całkowicie w miejscu intymnym, golę nogi gdy uważam, że jest taka potrzeba.
Zaczęła naprawdę coraz gorzej patrzyć na Irytka. Już wiedziała, że ilekroć zobaczy tego ducha, będzie go albo ignorować, albo gnębić.
Aiko MiyazakiKlasa VI - Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska
Re: Izba Pamięci
W chwili gdy Irytek otworzył usta, by znów zarechotać w Izbie pojawił się kolejny duch. Tym razem był to Krwawy Baron. Irytek struchlał na jego widok. Wypuścił klucz i karteczkę i zniknął z pokoju, nim opiekun Ślizgonów zdążył wypowiedzieć słowo.
- Przepraszam Was najmocniej za jego zachowanie. Zamknęliśmy go w klatce na czas trwania balu, ale jak widać się uwolnił. Mam nadzieję, że nie zdążył Wam dać się za bardzo we znaki.
Krwawy Baron skinął głową i zniknął, wtapiając się w ścianę.
W skrzynce otwieranej srebrnym kluczykiem znajdował się kolejny wierszyk, a niewielka karteczka, która znajdowała się na spodzie drugiego kielicha była pusta.
Wokół zapanowała przeraźliwa cisza.
Mistrz Gry
Re: Izba Pamięci
Hannah z ulgą przyjęła pojawienie się krwawego barona, który wpadł do Izby Pamięci nim zdążyła odpowiedzieć na ostatnie pytanie. Nie miała bladego pojęcia, dlatego ploitegrest ciskał w nie kawałkami chleba, które tkwiły teraz w jej włosach. Nie dbała o to jednak.
Drżącą ręką otworzyła szkatułkę, do której klucz zdobyła wypijając eliksir. Wzięła świstek pergaminu i odczytała zagadkę, po czym podała go Aiko.
- To dziedziniec - rzuciła, a kiedy Japonka pokiwała głową, dodała: - Zakończmy tę farsę.
Obie dziewczyny zgodnie opuściły Izbę Pamięci, która wryła się w je głowy jako miejsce ciężkiej spowiedzi przed duchem. Szkolnym korytarzem pobiegły w stronę wyjścia ze szkoły.
Drżącą ręką otworzyła szkatułkę, do której klucz zdobyła wypijając eliksir. Wzięła świstek pergaminu i odczytała zagadkę, po czym podała go Aiko.
- To dziedziniec - rzuciła, a kiedy Japonka pokiwała głową, dodała: - Zakończmy tę farsę.
Obie dziewczyny zgodnie opuściły Izbę Pamięci, która wryła się w je głowy jako miejsce ciężkiej spowiedzi przed duchem. Szkolnym korytarzem pobiegły w stronę wyjścia ze szkoły.
Re: Izba Pamięci
Ujrzała szczurzy ogon znikający za zdobionymi drzwiami. Uradowana tym widokiem Rowena uśmiechnęła się pod nosem i potruchtała tam, gdzie straciła go z oczu. Nie miała wątpliwości - to Błędnik. Jej szczur, który przez większość czasu jest tylko ciężarem, a gdy już mógł się do czegoś przydać to zawieruszał się gdzieś. Weszła do Izby Pamięci i zamknęła za sobą drzwi tym samym odcinając swojemu podopiecznemu drogę ucieczki. W pełni skupiona na poszukiwaniu zwierzaka ruszyła wgłąb pomieszczenia, przekonana, że lada moment ujrzy szczurzą głowę wystającą znad pucharu lub ciało Błędnika zwinięte w kłębek w jakimś ciemnym zakątku sali. Rozglądała się uważnie z każdym stawianym krokiem. Nie wołała zwierzaka na głos, gdyż wątpiła w to, czy przyniesie to jakiś skutek. Wypuściła gwałtownie powietrze z ust i przybrała marsową minę niezadowolona z faktu, że jej głupiemu szczurowi akurat zachciało się zabawić w szukanego w miejscu, w którym miał sporo dobrych kryjówek. Miała jednak w głowie świadomość, że odnalezienie go jest tylko kwestią czasu, a wtedy będzie go mogła przykładnie ukarać poprzez transmutowanie go w jakiś przedmiot.
Rowena JourneyKlasa VI - Urodziny : 09/05/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Półkrwi
Re: Izba Pamięci
Prince wpadł w wir nauki już od pierwszego tygodnia pobytu w szkole. Ostatnia klasa miała być jego przepustką na wymarzone studia, które wraz z nazwiskiem rodowym miały być kluczem do sukcesu, więc nie mógł teraz odpuścić. Uczył się pilnie, chadzał na wszystkie lekcje, przesiadywał w bibliotece, zapisał się do klubu pojedynków i... to było na tyle jeśli chodzi o czas wolny chłopaka.
Jak znalazł się w Izbie Pamięci na trzecim piętrze? Nudna i pozbawiona zwrotu akcji historia. Czytał właśnie dla przyjemności "Quidditch przez wieki", kiedy natrafił na wzmiankę o legendarnym obrońcy reprezentacji Irlandczyków, który - o dziwo - pochodził z Gryffindoru i przewodził tutejszej drużynie domu. Chłopak postanowił odszukać jego nazwiska w gablocie poświęconej szkolnym rozgrywkom i ot, znalazł się w tej skarbnicy wspomnień.
Wszedł do środka ze swoją zwyczajną miną ponuraka, z książką pod pachą i długimi włosami ściągniętymi w kucyk. Zamknął za sobą drzwi i usłyszał szmery rozlegające się w sali. Czyżby jakaś osoba myszkująca pomiędzy gablotami?
Wtem Gryfon zobaczył szczura mknącego w jego stronę, więc bez zastanowienia schylił się i podniósł go jedną ręką. Gdy dziewczyna wyłoniła się zza półek i regałów, pomachał nim przed nosem.
- Tego szukasz? - Zapytał, trzymając zwierzaka w żelaznym uścisku, aby ten się nie wywinął.
Jak znalazł się w Izbie Pamięci na trzecim piętrze? Nudna i pozbawiona zwrotu akcji historia. Czytał właśnie dla przyjemności "Quidditch przez wieki", kiedy natrafił na wzmiankę o legendarnym obrońcy reprezentacji Irlandczyków, który - o dziwo - pochodził z Gryffindoru i przewodził tutejszej drużynie domu. Chłopak postanowił odszukać jego nazwiska w gablocie poświęconej szkolnym rozgrywkom i ot, znalazł się w tej skarbnicy wspomnień.
Wszedł do środka ze swoją zwyczajną miną ponuraka, z książką pod pachą i długimi włosami ściągniętymi w kucyk. Zamknął za sobą drzwi i usłyszał szmery rozlegające się w sali. Czyżby jakaś osoba myszkująca pomiędzy gablotami?
Wtem Gryfon zobaczył szczura mknącego w jego stronę, więc bez zastanowienia schylił się i podniósł go jedną ręką. Gdy dziewczyna wyłoniła się zza półek i regałów, pomachał nim przed nosem.
- Tego szukasz? - Zapytał, trzymając zwierzaka w żelaznym uścisku, aby ten się nie wywinął.
Re: Izba Pamięci
Stało się to, co musiało się wcześniej czy później stać - znalazła swojego szczura. Jednak ku jej zaskoczeniu nie przyłapała go gdzieś pod regałami, lecz w rękach gryfona.
- Błędnik! Nareszcie jesteś - powiedziała podniesionym tonem tym samym rozwiewając raczej wątpliwości chłopaka. Odetchnęła zadowolona i szybkim krokiem podeszła do Scotta.
- Dzięki za pomoc. Dbam o niego, karmię go, a on tak mi się odwdzięcza - powiedziała do gryfona i wyciągnęła dłonie, by przejąć swojego zwierzaka. Złapała go obiema rękoma, w dodatku w taki sposób, by nie miał szans ugryźć jej w rękę. Widać było, że miała doświadczenie w unieruchamianiu szczurów. Następnie uniosła swojego podopiecznego tak, by móc mu spojrzeć prosto w jego niewdzięczne oczy.
- A ty mnie popamiętasz - zwróciła się już bezpośrednio do szczura, który jakby nie patrzeć miał przechlapane. Zmrużyła lekko oczy, licząc na to, że zwielokrotni to efekt jej groźby oraz Błędnik widząc niezadowolenie swojej pani nauczy się czegoś i nie będzie próbował znów uciekać.
- Błędnik! Nareszcie jesteś - powiedziała podniesionym tonem tym samym rozwiewając raczej wątpliwości chłopaka. Odetchnęła zadowolona i szybkim krokiem podeszła do Scotta.
- Dzięki za pomoc. Dbam o niego, karmię go, a on tak mi się odwdzięcza - powiedziała do gryfona i wyciągnęła dłonie, by przejąć swojego zwierzaka. Złapała go obiema rękoma, w dodatku w taki sposób, by nie miał szans ugryźć jej w rękę. Widać było, że miała doświadczenie w unieruchamianiu szczurów. Następnie uniosła swojego podopiecznego tak, by móc mu spojrzeć prosto w jego niewdzięczne oczy.
- A ty mnie popamiętasz - zwróciła się już bezpośrednio do szczura, który jakby nie patrzeć miał przechlapane. Zmrużyła lekko oczy, licząc na to, że zwielokrotni to efekt jej groźby oraz Błędnik widząc niezadowolenie swojej pani nauczy się czegoś i nie będzie próbował znów uciekać.
Rowena JourneyKlasa VI - Urodziny : 09/05/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Półkrwi
Re: Izba Pamięci
Błędnik? Jedna brew Prince powędrowała mimowolnie ku górze. Nie wiedział kto nazywa szczura w ten sposób, może jakiś miłośnik biologii albo osoba nie do końca normalna. On osobiście był zwolennikiem nadawania zwierzętom imion ludzkich. Ale Scott to Scott, do przesady "normalny".
- Nie ma sprawy - mruknął, oddając szczura do rąk własnych właścicielki. Kojarzył te miedziane loki z pokoju wspólnego Gryfonów, ale nic poza tym. Był jednak pewny, że nie widuje jej w klasie na zajęciach dla ostatniej klasy, więc to oznaczało, że owa dziewczyna jest od niego młodsza.
Na jej słowa pokiwał tylko głową, bo co więcej miał rzec?
- Może dlatego nie mam zwierząt. Nie lubię ich - rzekł, wzruszając krótko ramionami. Posiadał tylko sowę, wiernego puchacza Piusa. - Korzystam jedynie z sowy, bo jest pożyteczna. Reszta wydaje mi się bezużyteczna. Jedzą, śpią i o... uciekają - dodał, wskazując palcem na winowajcę tego niefortunnego spotkania, szczura.
Po tym zapadała chwilowa cisza, w której ani chłopak, ani dziewczyna się nie odezwali. Irlandczykowi aż zrobiło się głupio z tego wszystkiego, więc podrapał się z zakłopotaniem po czubku głowy.
- Nie ma sprawy - mruknął, oddając szczura do rąk własnych właścicielki. Kojarzył te miedziane loki z pokoju wspólnego Gryfonów, ale nic poza tym. Był jednak pewny, że nie widuje jej w klasie na zajęciach dla ostatniej klasy, więc to oznaczało, że owa dziewczyna jest od niego młodsza.
Na jej słowa pokiwał tylko głową, bo co więcej miał rzec?
- Może dlatego nie mam zwierząt. Nie lubię ich - rzekł, wzruszając krótko ramionami. Posiadał tylko sowę, wiernego puchacza Piusa. - Korzystam jedynie z sowy, bo jest pożyteczna. Reszta wydaje mi się bezużyteczna. Jedzą, śpią i o... uciekają - dodał, wskazując palcem na winowajcę tego niefortunnego spotkania, szczura.
Po tym zapadała chwilowa cisza, w której ani chłopak, ani dziewczyna się nie odezwali. Irlandczykowi aż zrobiło się głupio z tego wszystkiego, więc podrapał się z zakłopotaniem po czubku głowy.
Re: Izba Pamięci
Rzuciła po raz ostatni gniewne spojrzenie na swojego pupila. Nie wyglądał na zawstydzonego. Ot, pewnie nic nie zrozumiał, z tego co działo się wokół, jak to na szczura przystawało. To jednak nie przeszkadzało jej w rzucaniu na niego gniewnych spojrzeń. W każdym razie zostawiła na chwilę Błędnika w spokoju, opuściła ręce niżej i skupiła się na chłopaku, którego imienia nie potrafiła sobie przypomnieć, mimo że należą do tego samego domu. Po jego opowieści o sowie nastała między nimi niezręczna cisza, którą Rowena postanowiła przerwać. Chrząknęła nerwowo i z dużym opóźnieniem wróciła do tematu sów.
- Z moimi doświadczeniami z szkolnymi sowami wynika, że również wśród sów trafiają się bezużyteczne egzemplarze. Pewnie to kwestia dobrego wyszkolenia - powiedziała cicho. Nagle uświadomiła sobie, że chłopak nie przyszedł do Izby tylko po to, by złapać dla niej szczura. Przesunęła się w bok, jakby chciała mu dać miejsce do przejścia.
- Nie przeszkodziliśmy Ci w niczym? - spytała przechyliwszy lekko głowę. W tym miejscu normalnie pojawiłaby się jakaś gestykulacja z jej strony, ale przytrzymywała zwierzaka, więc stała jak słup soli.
- Z moimi doświadczeniami z szkolnymi sowami wynika, że również wśród sów trafiają się bezużyteczne egzemplarze. Pewnie to kwestia dobrego wyszkolenia - powiedziała cicho. Nagle uświadomiła sobie, że chłopak nie przyszedł do Izby tylko po to, by złapać dla niej szczura. Przesunęła się w bok, jakby chciała mu dać miejsce do przejścia.
- Nie przeszkodziliśmy Ci w niczym? - spytała przechyliwszy lekko głowę. W tym miejscu normalnie pojawiłaby się jakaś gestykulacja z jej strony, ale przytrzymywała zwierzaka, więc stała jak słup soli.
Rowena JourneyKlasa VI - Urodziny : 09/05/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Półkrwi
Re: Izba Pamięci
Prince był wdzięczny, że Gryfonka postanowiła przerwać tę gryzącą w uszy ciszę. Chłopak miał pewne problemy jeśli chodzi o zawieranie nowych znajomości i obracanie się w towarzystwie, bo był typem samotnika i raczej stronił od ludzi. Z chłopakami potrafił jeszcze zagadać, wymienić kilka myśli i pomówić o mało istotnych sprawach, ale dziewczyny były jego piętą achillesową. Nie wiedział o czym wypada z nimi rozmawiać. Nie wiedział nawet o czym lubią dyskutować.
- Pewnie tak. I dobrych, sowich przekąsek - odparł na jej słowa, kiwając lekko głową na znak, że zgadza się z nią. Osobiście nie korzystał ze szkolnych sów, bo jego rodzina mogła pozwolić sobie na sowy z najlepszych hodowli najwyższej klasy, ale nie lubił chełpić się swoim majątkiem, więc milczał.
- Właściwie to przeszkodziliście - odpowiedział, posyłając jej zdawkowy uśmiech. Nie chciał jednak, aby jego słowa miały negatywny wydźwięk, więc zaraz się poprawił: - To znaczy przyszedłem tutaj po coś innego, ale skoro już was spotkałem...
Wskazał nerwowo dłonią na jedną z gablot. To był właściwy cel jego wizyty.
- Jak chcesz to chodź ze mną, nauczysz się czegoś nowego - rzekł, wzruszając ramionami. -Wiedzy przecież nigdy nie za wiele. Przynajmniej dla mnie - dodał, wymijając ją i przechodząc do pierwszego rzędu szklanych gablot, gdzie wystawione były odznaki, zdjęcia i puchary starych pokoleń. Zatrzymał się przy tej, która go interesowała.
- Barry O'Riley, znasz? Kilka lat temu przeszedł na emeryturę, ale to najlepszy szukający reprezentacji Irlandii w historii. Grał w domowej drużynie naszego domu w... 1979, o ile wierzyć dacie na pucharze - ciągnął, nachylając się nad gablotką z pamiątkami. - Jesteś Irlandką? - Zapytał, choć szczerze w to wątpił.
- Pewnie tak. I dobrych, sowich przekąsek - odparł na jej słowa, kiwając lekko głową na znak, że zgadza się z nią. Osobiście nie korzystał ze szkolnych sów, bo jego rodzina mogła pozwolić sobie na sowy z najlepszych hodowli najwyższej klasy, ale nie lubił chełpić się swoim majątkiem, więc milczał.
- Właściwie to przeszkodziliście - odpowiedział, posyłając jej zdawkowy uśmiech. Nie chciał jednak, aby jego słowa miały negatywny wydźwięk, więc zaraz się poprawił: - To znaczy przyszedłem tutaj po coś innego, ale skoro już was spotkałem...
Wskazał nerwowo dłonią na jedną z gablot. To był właściwy cel jego wizyty.
- Jak chcesz to chodź ze mną, nauczysz się czegoś nowego - rzekł, wzruszając ramionami. -Wiedzy przecież nigdy nie za wiele. Przynajmniej dla mnie - dodał, wymijając ją i przechodząc do pierwszego rzędu szklanych gablot, gdzie wystawione były odznaki, zdjęcia i puchary starych pokoleń. Zatrzymał się przy tej, która go interesowała.
- Barry O'Riley, znasz? Kilka lat temu przeszedł na emeryturę, ale to najlepszy szukający reprezentacji Irlandii w historii. Grał w domowej drużynie naszego domu w... 1979, o ile wierzyć dacie na pucharze - ciągnął, nachylając się nad gablotką z pamiątkami. - Jesteś Irlandką? - Zapytał, choć szczerze w to wątpił.
Re: Izba Pamięci
Ruszyła za nim. Z wyjątkiem szachów czarodziejskie gry nie były jej konikiem, ale była zdania, że, jak to chłopak ujął, wiedzy nigdy za wiele. Kto wie, może kiedyś jej się to przyda? Nachyliła się by przyjrzeć się pucharowi zdobytemu przez Irlandczyka. Miło byłoby samej coś takiego wygrać, ale nie łudziła się: nie było to możliwe. Nie otrzymała od losu talentu do latania na miotle.
- Barry O'Riley... O'Riley... - zmrużyła oczy, próbując skojarzyć to nazwisko - Nie, nie znam. Który z nich to on? - Zakołysała przecząco głową, którą następnie kiwnęła w stronę zdjęcia przedstawiającego zwycięską drużynę Gryffindoru z tamtego okresu. Aż zrobiło się jej trochę głupio, że nie potrafiła rozpoznać legendarnego gracza. To dobrze podsumowywało jak mierna była jej wiedza o tym sporcie.
- Interesujesz się Quidditchem czy jest to tylko część zadania domowego? - spytała przenosząc wzrok na sąsiednie puchary i czytając w myślach pozostałe nazwiska szczęśliwców, którzy przeszli do historii szkoły.
- Nie, jestem z Londynu - odparła ponownie kiwając przecząco głową. Jej wymowa potwierdzała, że nie kłamała. Nie było w niej nic irlandzkiego, a nawet brytyjski akcent był ledwo wyczuwalny - Rozumiem, że Ty masz Irlandzkie korzenie?
- Barry O'Riley... O'Riley... - zmrużyła oczy, próbując skojarzyć to nazwisko - Nie, nie znam. Który z nich to on? - Zakołysała przecząco głową, którą następnie kiwnęła w stronę zdjęcia przedstawiającego zwycięską drużynę Gryffindoru z tamtego okresu. Aż zrobiło się jej trochę głupio, że nie potrafiła rozpoznać legendarnego gracza. To dobrze podsumowywało jak mierna była jej wiedza o tym sporcie.
- Interesujesz się Quidditchem czy jest to tylko część zadania domowego? - spytała przenosząc wzrok na sąsiednie puchary i czytając w myślach pozostałe nazwiska szczęśliwców, którzy przeszli do historii szkoły.
- Nie, jestem z Londynu - odparła ponownie kiwając przecząco głową. Jej wymowa potwierdzała, że nie kłamała. Nie było w niej nic irlandzkiego, a nawet brytyjski akcent był ledwo wyczuwalny - Rozumiem, że Ty masz Irlandzkie korzenie?
Rowena JourneyKlasa VI - Urodziny : 09/05/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Półkrwi
Re: Izba Pamięci
Prince na moment zapomniał o obecności dziewczyny, ponieważ uważnie studiował wycinek z gazety, który relacjonował finał z owego roku 1979. Jej słowa wyrwały go jednak z zamyślenia i Gryfon przeniósł na nią spojrzenie swoich niewyraźnych oczu.
- Hmm.. Muszę się przjrzeć – powiedział, nachylając się nad ruchomym zdjęciem całej drużyny. Było stare, kiepskiej jakości. – Podejrzewam, że to ten rudy. Zmienił się od młodości, ale nadal jest rudy jak połowa Irlandczyków, więc strzelam, że to ten – dodał. Wskazał palcem na jegomościa z miotłą i rdzawą czupryną.
- Nie interesuję się szczególnie quiddichem, ale jestem dociekliwy, więc kiedy przeczytałem o nim w gazecie, musiałem to sprawdzić. Taka chora ciekawość – odpowiedział, znowu spoglądając na nią ukradkiem.
Musiał przyznać, że czuł się w jej towarzystwie zupełnie normalnie, może nawet swobodnie. Nie tak jak zazwyczaj kiedy towarzystwo dziewcząt sprawiało, że był spięty i.. zniesmaczony w większości. Stronił od nich, bo uważał je za głupie. Jak to jednak mówią – wyjątek stanowi regułę.
Na słowa o Londynie pokiwał głową z lekkim uznaniem. Bywał tam, choć rzadko, zwykle w rodzinnych sprawunkach. Miejskie życie było mu jednak zupełnie obce.
- Tak, pochodzę z Kerry, to w Irlandii – odparł. Był rad, że dziewczyna nie skojarzyła go z irlandzkim dyrektorem szkoły, który był de facto jego rodziną, a dokładniej bratem dziadka. Prince postanowił się jednak tym nie chwalić, tak jak zwykle. – Jak wygląda życie czarodzieja w mieście? Ja mieszkam praktycznie na pustkowiu. - Znowu: ciekawość.
- Hmm.. Muszę się przjrzeć – powiedział, nachylając się nad ruchomym zdjęciem całej drużyny. Było stare, kiepskiej jakości. – Podejrzewam, że to ten rudy. Zmienił się od młodości, ale nadal jest rudy jak połowa Irlandczyków, więc strzelam, że to ten – dodał. Wskazał palcem na jegomościa z miotłą i rdzawą czupryną.
- Nie interesuję się szczególnie quiddichem, ale jestem dociekliwy, więc kiedy przeczytałem o nim w gazecie, musiałem to sprawdzić. Taka chora ciekawość – odpowiedział, znowu spoglądając na nią ukradkiem.
Musiał przyznać, że czuł się w jej towarzystwie zupełnie normalnie, może nawet swobodnie. Nie tak jak zazwyczaj kiedy towarzystwo dziewcząt sprawiało, że był spięty i.. zniesmaczony w większości. Stronił od nich, bo uważał je za głupie. Jak to jednak mówią – wyjątek stanowi regułę.
Na słowa o Londynie pokiwał głową z lekkim uznaniem. Bywał tam, choć rzadko, zwykle w rodzinnych sprawunkach. Miejskie życie było mu jednak zupełnie obce.
- Tak, pochodzę z Kerry, to w Irlandii – odparł. Był rad, że dziewczyna nie skojarzyła go z irlandzkim dyrektorem szkoły, który był de facto jego rodziną, a dokładniej bratem dziadka. Prince postanowił się jednak tym nie chwalić, tak jak zwykle. – Jak wygląda życie czarodzieja w mieście? Ja mieszkam praktycznie na pustkowiu. - Znowu: ciekawość.
Re: Izba Pamięci
Przyjrzała się ponownie rudemu panu na zdjęciu. Teraz przynajmniej gdy ujrzy zdjęcie pana O'Riley w Proroku lub przy jakieś innej okazji to będzie potrafiła go rozpoznać. Gdy zaś wspomniał o powodach poszukiwań pucharu pokiwała ze zrozumieniem głową. Sama miała podobnie. Gdy trafiała na jakąś wzmiankę o interesującym zaklęciu lub historycznym zdarzeniu to rzucała wszystko póki nie uzupełniła i nie potwierdziła swojej wiedzy w tym temacie.
- Nie wyglądasz na Irlandczyka. Albo mnie nabierasz, albo należysz do tej połowy Irlandczyków, którzy nie zostali obdarowani przez los rudą czupryną - powiedziała swobodnym tonem i uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
- Szczerze mówiąc to nie wiem - odpowiedziała na jego pytanie wzruszając ramionami - Bardzo słabo znam magiczną część Londynu. Wychowywałam się wśród mugoli i miasto kojarzy mi się tylko z korkami, tłumem oraz wiecznym pośpiechem. Momentami mugolska cywilizacja sprawia wrażenie jakby miała za chwilę wybuchnąć od nadmiaru energii. Masz szczęście, że mieszkasz w spokojnym miejscu - dodała i pociągnęła nosem. Katar, który jej towarzyszył od kilku dni dał o sobie znać.
- Nie wyglądasz na Irlandczyka. Albo mnie nabierasz, albo należysz do tej połowy Irlandczyków, którzy nie zostali obdarowani przez los rudą czupryną - powiedziała swobodnym tonem i uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
- Szczerze mówiąc to nie wiem - odpowiedziała na jego pytanie wzruszając ramionami - Bardzo słabo znam magiczną część Londynu. Wychowywałam się wśród mugoli i miasto kojarzy mi się tylko z korkami, tłumem oraz wiecznym pośpiechem. Momentami mugolska cywilizacja sprawia wrażenie jakby miała za chwilę wybuchnąć od nadmiaru energii. Masz szczęście, że mieszkasz w spokojnym miejscu - dodała i pociągnęła nosem. Katar, który jej towarzyszył od kilku dni dał o sobie znać.
Rowena JourneyKlasa VI - Urodziny : 09/05/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Półkrwi
Re: Izba Pamięci
- Wbrew pozorom nie wszyscy jesteśmy rudzi i grubi - odparł, a nawet uśmiechnął się! Prince Scott się uśmiechnął, z rozbawienia, tak po prostu, co było bardzo dziwne. - Chociaż moja pierwsza kuzynka Grace jest i ruda i gruba, więc to ostatecznie udowadnia, że jesteśmy Irlandczykami, ale nie mów jej tego - dodał, przywołując w głowie obraz 13-letniej Puchonki, siostry Jamesa, która była sztandarowym przykładem nastoletniej Irlandki.
Gryfon słuchał jej wywodu na temat życia w Londynie. Nie przyznał się na głos, że nie wie co to znaczy "korki", bo jako czystokrwisty czarodziej nigdy nawet nie siedział w samochodzie, a co dopiero mówić tutaj o jeździe taką maszyną po ruchliwej ulicy jakiegoś miasta.
- Tak, prawdziwy szczęściarz ze mnie - mruknął z lekką ironią w głosie. Czy ich dom w Irlandii był naprawdę spokojnym miejscem? Sąsiedztwo rezerwatu smoków na pewno spokoju nie zapewniało, ale było miłą i ciekawą atrakcją, która przynosiła i wiedzę i zysk. Ale o tym też nie powiedział Gryfonce, bo jak już pewnie zauważyliście, nie lubił się chwalić.
Stali tak chwilę w milczeniu. Prince przyglądał się staremu zdjęciu drużyny Gryfonów, a dziewczyna w tylko sobie znanym kierunku. Znów ta głupia, niezręczna cisza, która towarzyszyła chłopakowi od zawsze niemal.
- Dasz się zaprosić w weekend do Hogsmeade? - Zapytał nieco bezmyślnie, nadal nie odrywając wzroku od oszklonej gablotki.
Dlaczego do cholerki to zrobił? Czy nie poprzysiągł sobie, że zamiast zawierać nowe znajomości odda się w pełni nauce i egzaminom końcowym? Kto wie, może się nudził, może chciał zrobić na złość matce, która uparcie szukała mu bogatej żony z dobrej, irlandzkiej rodziny? A może zazdrościł swojemu kuzynowi, który ostatnio miał dla niego coraz mniej czasu? Nie wiedział, ale faktem było, że to zrobił.
Gryfon słuchał jej wywodu na temat życia w Londynie. Nie przyznał się na głos, że nie wie co to znaczy "korki", bo jako czystokrwisty czarodziej nigdy nawet nie siedział w samochodzie, a co dopiero mówić tutaj o jeździe taką maszyną po ruchliwej ulicy jakiegoś miasta.
- Tak, prawdziwy szczęściarz ze mnie - mruknął z lekką ironią w głosie. Czy ich dom w Irlandii był naprawdę spokojnym miejscem? Sąsiedztwo rezerwatu smoków na pewno spokoju nie zapewniało, ale było miłą i ciekawą atrakcją, która przynosiła i wiedzę i zysk. Ale o tym też nie powiedział Gryfonce, bo jak już pewnie zauważyliście, nie lubił się chwalić.
Stali tak chwilę w milczeniu. Prince przyglądał się staremu zdjęciu drużyny Gryfonów, a dziewczyna w tylko sobie znanym kierunku. Znów ta głupia, niezręczna cisza, która towarzyszyła chłopakowi od zawsze niemal.
- Dasz się zaprosić w weekend do Hogsmeade? - Zapytał nieco bezmyślnie, nadal nie odrywając wzroku od oszklonej gablotki.
Dlaczego do cholerki to zrobił? Czy nie poprzysiągł sobie, że zamiast zawierać nowe znajomości odda się w pełni nauce i egzaminom końcowym? Kto wie, może się nudził, może chciał zrobić na złość matce, która uparcie szukała mu bogatej żony z dobrej, irlandzkiej rodziny? A może zazdrościł swojemu kuzynowi, który ostatnio miał dla niego coraz mniej czasu? Nie wiedział, ale faktem było, że to zrobił.
Re: Izba Pamięci
Rowenie zazwyczaj cisza aż tak bardzo nie przeszkadzała. Była bardziej naturalna niż rozmowa o byle czym lub kontynuowanie tematów, o których nie było już nic sensownego do dodania. Jednak w jego towarzystwie nie wiedzieć czemu cisza spowodowała, że czuła się trochę niezręcznie, więc czekała niecierpliwie na to, aż zostanie przerwana. Gdy to wreszcie nastąpiło spojrzała zdziwiona na chłopaka. Nie spodziewała się takiego pytania. Wypalił je tak nagle w momencie, gdy już myślała, że gryfon zaraz się z nią pożegna.
- No... - przeciągnęła spuszczając na chwilę wzrok w dół, na swojego szczura, który próbował się wiercić w jej dłoniach. Nie była popularna, nie miała wielu znajomych, więc rzadko była w ten sposób gdzieś zapraszana. Stąd też lekkie zakłopotanie gryfonki.
- Tak, ok... Tylko, że nie wiem nawet, jak masz na imię - odpowiedziała w końcu.
- No... - przeciągnęła spuszczając na chwilę wzrok w dół, na swojego szczura, który próbował się wiercić w jej dłoniach. Nie była popularna, nie miała wielu znajomych, więc rzadko była w ten sposób gdzieś zapraszana. Stąd też lekkie zakłopotanie gryfonki.
- Tak, ok... Tylko, że nie wiem nawet, jak masz na imię - odpowiedziała w końcu.
Rowena JourneyKlasa VI - Urodziny : 09/05/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Półkrwi
Re: Izba Pamięci
Rowena nie pomyliła się wiele, bo Prince zaiste miał za moment wychodzić. Nie wypaliłby takiego pytania w środku rozmowy, bo groziło to odmową, a co za tym idzie - niezręczną sytuacją. Przecież takich unikał jak ognia.
Słyszał, że nie wie za bardzo co powiedzieć. Nie wiedział tylko czy chciała z tego jakoś wybrnąć czy ją zaskoczył. Cóż, na pewno zaskoczył tym samego siebie!
- Prince - odparł na jej pytanie. Jego mina była śmiertelnie poważna, nie żartował. Naprawdę nazywał się "Książę". W sytuacjach takich jak ta, przeklinał swojego ojca i swoją matkę, że nazwali go tak idiotycznie.
- Prince Scott - dodał jeszcze, schylając lekko przed nią głowę. Posłał jej uśmiech mówiący: jesteśmy umówieni i rzuciwszy krótkie spojrzenie na szczura w jej dłoni, ruszył do wyjścia.
- Tylko umyj ręce - rzucił na odchodnym, zamykając za sobą drzwi do izby pamięci.
Słyszał, że nie wie za bardzo co powiedzieć. Nie wiedział tylko czy chciała z tego jakoś wybrnąć czy ją zaskoczył. Cóż, na pewno zaskoczył tym samego siebie!
- Prince - odparł na jej pytanie. Jego mina była śmiertelnie poważna, nie żartował. Naprawdę nazywał się "Książę". W sytuacjach takich jak ta, przeklinał swojego ojca i swoją matkę, że nazwali go tak idiotycznie.
- Prince Scott - dodał jeszcze, schylając lekko przed nią głowę. Posłał jej uśmiech mówiący: jesteśmy umówieni i rzuciwszy krótkie spojrzenie na szczura w jej dłoni, ruszył do wyjścia.
- Tylko umyj ręce - rzucił na odchodnym, zamykając za sobą drzwi do izby pamięci.
Re: Izba Pamięci
- Rowena Journey - powiedziała jeszcze za nim, choć już nie była pewna, czy jeszcze ją usłyszał. Cóż, najwyżej później jeszcze raz się przedstawi. Chłopak zostawił gryfonkę z szeregiem pytań dotyczącymi jego imienia i nazwiska. Czy naprawdę nazywał się "Księciem"? Czy naprawdę ma takie same nazwisko jak dyrektor szkoły? Była to tylko przypadkowa zbieżność, czy też byli rodziną? Na odpowiedzi musiała poczekać aż do weekendu.
Tymczasem musiała się jeszcze zająć szczurem. Postanowiła ukarać go tak, jak zwykle to robiła. Jedną ręką wyjęła z kieszeni różdżkę i odłożyła swojego pupila na ziemię. Nim zdążył zwiać wykonała odpowiednie ruchy nadgarstkiem i rzuciła na niego zaklęcie Vera Verto, które zmieniło zwierzaka w puchar. Rowena wiedziała po reakcji Błędnika, że nie lubił być ofiarą tego zaklęcia, dlatego też uznawała taką przemianę na godzinkę czy dwie za dobrą karę za nieposłuszeństwo. Chwyciła szczurzy pucharek i opuściła Izbę.
Tymczasem musiała się jeszcze zająć szczurem. Postanowiła ukarać go tak, jak zwykle to robiła. Jedną ręką wyjęła z kieszeni różdżkę i odłożyła swojego pupila na ziemię. Nim zdążył zwiać wykonała odpowiednie ruchy nadgarstkiem i rzuciła na niego zaklęcie Vera Verto, które zmieniło zwierzaka w puchar. Rowena wiedziała po reakcji Błędnika, że nie lubił być ofiarą tego zaklęcia, dlatego też uznawała taką przemianę na godzinkę czy dwie za dobrą karę za nieposłuszeństwo. Chwyciła szczurzy pucharek i opuściła Izbę.
Rowena JourneyKlasa VI - Urodziny : 09/05/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Półkrwi
Re: Izba Pamięci
Miyazaki wolno chodziła po zamku. Nie bardzo miała co ze sobą zrobić, wracała właśnie z biblioteki, trzymając ze sobą dwie książki - jedna dotycząca opieki nad magicznymi stworzeniami, drugą o smokach - tak dla rozluźnienia, lubiła tego typu lektury. Odetchnęła cicho i przechodząc przez trzecie piętro postanowiła wejść do izby pamięci. Nic wielkiego, ale jakoś potrafiła się tutaj zrelaksować, czy odetchnąć zawsze. Miała nadzieję, że i tak będzie tym razem.
Weszła do środka i przymknęła delikatnie drzwi za sobą, nie zamykając ich. Nie miała zamiaru spędzać tam więcej niż kilkanaście minut. Zaczęła chodzić przy gablotach, podziwiając niektóre odznaki, czy puchary oraz wszystko inne, co było w sali.
Weszła do środka i przymknęła delikatnie drzwi za sobą, nie zamykając ich. Nie miała zamiaru spędzać tam więcej niż kilkanaście minut. Zaczęła chodzić przy gablotach, podziwiając niektóre odznaki, czy puchary oraz wszystko inne, co było w sali.
Aiko MiyazakiKlasa VI - Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska
Re: Izba Pamięci
Christine ostatnio czuła się już zdecydowanie lepiej. Fakt, dalej była rozchwiana emocjonalnie, jednak przy tej szarej codzienności, jakoś sobie z tym radziła. Od kilku dni wzięła się nawet za siebie i postanowiła że skupi się na nauce, którą lekko zaniedbała. Dzisiejszego popołudnia, wyczytała w podręczniku do Historii Magii, ciekawostkę dotyczącą hogwartu. Zainteresowana postanowiła trochę o tym poszperać. Zaczęła w bibliotece, skończywszy w Izbie pamięci. Zafascynowana spacerowała i oglądała wszelkie nagrody i starocie znajdujące się w pomieszczeniu. W pewnym momencie usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciła więc głowę w tamtą stronę, i ujrzała drobną krukonkę. Oczywiście że znała tą dziewczynę - Aiko Miyazaki, poprzedniczkę Polly, która piastuje posadę prefekta Ravenclawu, jej główna przeciwniczka w krukońskiej drużynie quidditcha, no i dziewczyna nie kogo innego jak samego Dymitra Milligana. Na jej widok ślizgonka zmarszczyła brwi. Przez jej głowę przeszło wiele myśli typu Co Dymitr widzi w tej szlamowatej japonce? czy Jak on mógł zostawić mnie dla kogoś takiego?
Krukonka zdawała się jednak nie zauważyć znajdującej się w pomieszczeniu Christine. Nie ma się zresztą co dziwić, gdyż ta zachowywała się nadzwyczaj cicho, nie rzucała się więc w oczy ani uszy.
- Witaj! Aiko, prawda? - zapytała z sympatycznym uśmiechem na twarzy... zbyt sympatycznym. Ktoś kto dobrze znał panienkę Greengrass, od razu by się zorientował, że te dziewczę coś knuje. - Cieszę się że cię widzę... chciałam z tobą porozmawiać. Mam nadzieje że nie spieszysz się nigdzie i poświęcisz mi chwilkę?
Oj Aiko, Aiko, uciekaj lepiej gdzie pieprz rośnie, bo Christine ma plan, który nikomu nie wyjdzie na dobre.
Krukonka zdawała się jednak nie zauważyć znajdującej się w pomieszczeniu Christine. Nie ma się zresztą co dziwić, gdyż ta zachowywała się nadzwyczaj cicho, nie rzucała się więc w oczy ani uszy.
- Witaj! Aiko, prawda? - zapytała z sympatycznym uśmiechem na twarzy... zbyt sympatycznym. Ktoś kto dobrze znał panienkę Greengrass, od razu by się zorientował, że te dziewczę coś knuje. - Cieszę się że cię widzę... chciałam z tobą porozmawiać. Mam nadzieje że nie spieszysz się nigdzie i poświęcisz mi chwilkę?
Oj Aiko, Aiko, uciekaj lepiej gdzie pieprz rośnie, bo Christine ma plan, który nikomu nie wyjdzie na dobre.
Re: Izba Pamięci
Miyazaki spojrzała w stronę, z której dobiegł ją głos. Cóż, kojarzyła ową osóbkę - toż to prefekt Slytherinu, a całej swej okazałości. Ona już nie była prefektem, jednak orientowała się, kto nim był czy jest. Nie śledziła z namiętnością wszystkich informacji na ten temat, jednak co nie co wiedziała. Nie znała tylko charakterów wszystkich prefektów - a niestety, ponieważ sama była strasznie miłą osobą dla wszystkich podejrzewała też o to inne osoby.
- Tak, to ja. Stało się coś?
Zapytała cicho, przechylając delikatnie głowę w bok. Na jej dekolcie, który oczywiście nie był duży, przyzwoity - ona w końcu była grzeczna i ułożona - widniał wisiorek, który dostała od Dymitra. D♥A. Nie wiedziała, czy ma go zacząć nosić, ale czemu nie - w końcu chciała ufać Dymitrowi.
- Nie, mam czas.
Powiedziała spokojnie, splatając dłonie przed sobą i trzymając w nich nadal książki.
- Tak, to ja. Stało się coś?
Zapytała cicho, przechylając delikatnie głowę w bok. Na jej dekolcie, który oczywiście nie był duży, przyzwoity - ona w końcu była grzeczna i ułożona - widniał wisiorek, który dostała od Dymitra. D♥A. Nie wiedziała, czy ma go zacząć nosić, ale czemu nie - w końcu chciała ufać Dymitrowi.
- Nie, mam czas.
Powiedziała spokojnie, splatając dłonie przed sobą i trzymając w nich nadal książki.
Aiko MiyazakiKlasa VI - Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska
Re: Izba Pamięci
- Nie, nie, spokojnie, nic się nie stało - zapewniła szybko dziewczynę z ciepłym uśmiechem widząc jej lekki niepokój. - Jestem Christine Greengrass, prefekt Slytherinu - przedstawiła się, dumnie wypinając do przodu pierś, gdzie przeważnie widniała jej odznaka. Jednak tak wyszło, że dzisiaj po przebraniu się z mundurka, odznakę wrzuciła do kieszeni ciepłego swetra. Przyjrzała się dokładnie dziewczynie, wtedy rzucił jej się w oczy naszyjnik, jaki miała na sobie.
D♥A... czy to jest to co ja myślę? Nie, to niemożliwe, to musi być jakiś zbieg okoliczności.
Takie myśli krążyły jej po głowie, jednak oprócz jej oczu, nad którymi nie mogła panować, nie wyglądała na zdenerwowaną ani trochę. Przyklejony uśmiech od ucha do ucha odwracał jednak uwagę od zaniepokojonego spojrzenia.
- Chodzi o to, że chodzą pogłoski iż mój chłopak ostatnio jest często widywany z jakąś krukonką. Z opisu jakie donoszą moi szpiedzy, wynika że to nie kto inny jak była prefekt Ravenclawu - ostatnie zdanie rzuciła nieco żartobliwie, śmiejąc się przy tym cicho, w dodatku mega sztucznie. - Wierzę że to tylko takie towarzyskie spotkania, jak najbardziej. Rzecz jasna ufam mojemu chłopakowi, po prostu... byłabym zadowolona gdybyście ograniczyli te spotkania do minimum - to naprawdę niesamowitę, z jaką łatwością dziewczynie przychodziło kłamanie. Dlaczego to robiła? Po ostatniej rozmowie w Pokoju Wspólnym, Christine stwierdziła że nie może pozwolić tak łatwo odebrać sobie Dymitra. Tamten pocałunek, utwierdził ją tylko w przekonaniu że chłopak dalej trzyma ślizgonkę głęboko w serduchu, dlatego uznała że musi mu nieco pomóc, wskazać właściwą drogę. Uknuła ten plan w każdym szczególe. Wykalkulowała że Aiko należy do tych naiwnych, którym łatwo jest cokolwiek wmówić. Niewinne kłamstewko doprowadzi do kłótni między parą, a wtedy Dymitr będzie potrzebował pocieszenia. No i w tym momencie planu pojawia się Christine. Czyż to nie cwane?
D♥A... czy to jest to co ja myślę? Nie, to niemożliwe, to musi być jakiś zbieg okoliczności.
Takie myśli krążyły jej po głowie, jednak oprócz jej oczu, nad którymi nie mogła panować, nie wyglądała na zdenerwowaną ani trochę. Przyklejony uśmiech od ucha do ucha odwracał jednak uwagę od zaniepokojonego spojrzenia.
- Chodzi o to, że chodzą pogłoski iż mój chłopak ostatnio jest często widywany z jakąś krukonką. Z opisu jakie donoszą moi szpiedzy, wynika że to nie kto inny jak była prefekt Ravenclawu - ostatnie zdanie rzuciła nieco żartobliwie, śmiejąc się przy tym cicho, w dodatku mega sztucznie. - Wierzę że to tylko takie towarzyskie spotkania, jak najbardziej. Rzecz jasna ufam mojemu chłopakowi, po prostu... byłabym zadowolona gdybyście ograniczyli te spotkania do minimum - to naprawdę niesamowitę, z jaką łatwością dziewczynie przychodziło kłamanie. Dlaczego to robiła? Po ostatniej rozmowie w Pokoju Wspólnym, Christine stwierdziła że nie może pozwolić tak łatwo odebrać sobie Dymitra. Tamten pocałunek, utwierdził ją tylko w przekonaniu że chłopak dalej trzyma ślizgonkę głęboko w serduchu, dlatego uznała że musi mu nieco pomóc, wskazać właściwą drogę. Uknuła ten plan w każdym szczególe. Wykalkulowała że Aiko należy do tych naiwnych, którym łatwo jest cokolwiek wmówić. Niewinne kłamstewko doprowadzi do kłótni między parą, a wtedy Dymitr będzie potrzebował pocieszenia. No i w tym momencie planu pojawia się Christine. Czyż to nie cwane?
Re: Izba Pamięci
Christine Greengrass, no proszę. Cóż za niemiła niespodzianka! Dziewczyna, o której czytała w Proroku. O niej i o Dymitrze. Nie bardzo spodobało jej się już w tym momencie to spotkanie. Nie wiedziała, czego dziewczyna chce, ale na pewno niczego dobrego. Mimo, iż nadal wierzyła w to, że jest wszystko w porządku i to po prostu jakaś tam pogaducha, coś jej podpowiadało, że powinna wyjść tu i teraz. Zauważyła jej spojrzenie na wisiorek, przykuło to jej uwagę. A z każdym następnym słowem coraz bardziej nie wierzyła w to, co słyszy. Nie potrafiła w to uwierzyć. Przecież Dymitr jej obiecał.
- Wybacz, ale Ci nie wierzę.
Wyprostowała się i stanęła dość dumnie. Nie była prefektem, nie musiała prezentować się jak Ślizgonka, jednak coś jej mówiło, że lepiej się teraz nie chować. Walka o chłopaka, cudownie. Jednak słowa Christine sprawiły dużo zamętu w głowie panny Miyazaki. Podniosła prawą dłoń, zostawiając książki w lewej, i poprawiła włosy, zakładając je za ucho.
- Jeśli to faktycznie Twój chłopak, to nie masz go najlepszego. W wakacje, gdy zrobiłam mu awanturę o artykuł w Proroku, po prostu mi się oświadczył. A jeśli nadal jest Twoim chłopakiem, to jest przesiąknięty idiotyzmem oraz chamstwem do szpiku kości. A jeśli tak jest...
Umilkła. Nie wiedziała, co powinna już powiedzieć. Jej oczy delikatnie się zaszkliły. Nie chciała płakać, jednak co miała na to poradzić, że Dymitr naprawdę był dla niej najważniejszą osobą na świecie? Kochała go tak mocno.. A on traktował ją jak kolejną dziewczynę do zaliczenia? Nie, nie wierzyła w to. Chciała mu wierzyć, chciała mu ufać.
- Gomennasai~
Powiedziała jedynie, przymykając oczy i odwracając się na pięcie. Musiała o niej porozmawiać z Dymitrem. Konkretnie o TEJ dziewczynie. Pytanie, czy ma mu wierzyć, czy nie.. Już nie wiedziała. Skierowała się powoli w stronę drzwi, jakby w lekkim transie. Chciała stąd wyjść, jak najszybciej..
- Wybacz, ale Ci nie wierzę.
Wyprostowała się i stanęła dość dumnie. Nie była prefektem, nie musiała prezentować się jak Ślizgonka, jednak coś jej mówiło, że lepiej się teraz nie chować. Walka o chłopaka, cudownie. Jednak słowa Christine sprawiły dużo zamętu w głowie panny Miyazaki. Podniosła prawą dłoń, zostawiając książki w lewej, i poprawiła włosy, zakładając je za ucho.
- Jeśli to faktycznie Twój chłopak, to nie masz go najlepszego. W wakacje, gdy zrobiłam mu awanturę o artykuł w Proroku, po prostu mi się oświadczył. A jeśli nadal jest Twoim chłopakiem, to jest przesiąknięty idiotyzmem oraz chamstwem do szpiku kości. A jeśli tak jest...
Umilkła. Nie wiedziała, co powinna już powiedzieć. Jej oczy delikatnie się zaszkliły. Nie chciała płakać, jednak co miała na to poradzić, że Dymitr naprawdę był dla niej najważniejszą osobą na świecie? Kochała go tak mocno.. A on traktował ją jak kolejną dziewczynę do zaliczenia? Nie, nie wierzyła w to. Chciała mu wierzyć, chciała mu ufać.
- Gomennasai~
Powiedziała jedynie, przymykając oczy i odwracając się na pięcie. Musiała o niej porozmawiać z Dymitrem. Konkretnie o TEJ dziewczynie. Pytanie, czy ma mu wierzyć, czy nie.. Już nie wiedziała. Skierowała się powoli w stronę drzwi, jakby w lekkim transie. Chciała stąd wyjść, jak najszybciej..
Aiko MiyazakiKlasa VI - Urodziny : 16/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Japonia
Krew : Mugolska
Re: Izba Pamięci
Uniosła brwi, dalej starając się obdarowywać dziewczynę uśmiechem. Nie przychodziło jej to wcale łatwo, bo miała ochotę rzucić się na dziewczynę z pazurami i wydrapać jej oczy. Panowała jednak nad sobą, gdyż wiedziała że w niczym by jej to nie pomogło. Chociaż z drugiej strony... ciekawe czy bez tych swoich skośnych oczu, również tak bardzo podobała się Dymitrowi? No ale, wróćmy do tematu.
- Nie wierzysz mi? Aiko, rozmawiasz z dziewczyną która spędziła z Dymitrem wakacje, spędza z nim każdy wieczór w pokoju wspólnym. Jestem jego dziewczyną... i nie widzę żadnego powodu, dla którego miałabym Cię teraz okłamywać. - oj Christine, Christine...
Kolejne słowa wypowiedziane przez krukonkę wyprowadziły Christine z równowagi. Naprawdę spodziewała się że różne słowa mogą paść podczas tej rozmowy, ale nigdy do głowy nie przyszłoby dziewczynie że powie coś takiego. Spojrzała na dziewczynę z nienawiścią.
- Kłamiesz. On nigdy by czegoś takiego nie zrobił. On mnie kocha, zależy mu na mnie... - akurat to zdanie nie było tak do końca bujdą. Przecież sam chłopak wyznał dziewczynie że nie może o niej zapomnieć, że coś do niej czuje. Co w tym wszystkim bolało dziewczynę najbardziej? To, że dobrze wiedziała iż dziewczyna nie kłamie... chłopak byłby w stanie tak się zachować. Mimowolnie po policzkach spłynęły jej łzy. Kiedy Aiko odwróciła się, szybko przetarła załzawione oczy.
Bądź silna Chris do cholery!
Zrobiła dwa kroki za krukonkom, po czym złapała ją za nadgarstek i odwróciła tak, żeby móc spojrzeć prosto w oczy. Schyliła się nawet nieznacznie, żeby ich głowy były na równi.
- Nie oddam go tak łatwo, rozumiesz? - powiedziała akcentując każde słowo po kolei. Następnie puściła dziewczynę i spojrzała na nią jeszcze z nienawiścią.
Jakby tak patrzeć z boku, to można od razu stwierdzić że Christine naprawdę potrzebuje pomocy jakiegoś specjalisty. Ta dziewczyna popada w obłęd. Przecież nigdy się tak nie zachowywała. Co jej odbiło? No cóż... mówią że z miłości robi się naprawdę głupie rzeczy. Czyż nie?
- Nie wierzysz mi? Aiko, rozmawiasz z dziewczyną która spędziła z Dymitrem wakacje, spędza z nim każdy wieczór w pokoju wspólnym. Jestem jego dziewczyną... i nie widzę żadnego powodu, dla którego miałabym Cię teraz okłamywać. - oj Christine, Christine...
Kolejne słowa wypowiedziane przez krukonkę wyprowadziły Christine z równowagi. Naprawdę spodziewała się że różne słowa mogą paść podczas tej rozmowy, ale nigdy do głowy nie przyszłoby dziewczynie że powie coś takiego. Spojrzała na dziewczynę z nienawiścią.
- Kłamiesz. On nigdy by czegoś takiego nie zrobił. On mnie kocha, zależy mu na mnie... - akurat to zdanie nie było tak do końca bujdą. Przecież sam chłopak wyznał dziewczynie że nie może o niej zapomnieć, że coś do niej czuje. Co w tym wszystkim bolało dziewczynę najbardziej? To, że dobrze wiedziała iż dziewczyna nie kłamie... chłopak byłby w stanie tak się zachować. Mimowolnie po policzkach spłynęły jej łzy. Kiedy Aiko odwróciła się, szybko przetarła załzawione oczy.
Bądź silna Chris do cholery!
Zrobiła dwa kroki za krukonkom, po czym złapała ją za nadgarstek i odwróciła tak, żeby móc spojrzeć prosto w oczy. Schyliła się nawet nieznacznie, żeby ich głowy były na równi.
- Nie oddam go tak łatwo, rozumiesz? - powiedziała akcentując każde słowo po kolei. Następnie puściła dziewczynę i spojrzała na nią jeszcze z nienawiścią.
Jakby tak patrzeć z boku, to można od razu stwierdzić że Christine naprawdę potrzebuje pomocy jakiegoś specjalisty. Ta dziewczyna popada w obłęd. Przecież nigdy się tak nie zachowywała. Co jej odbiło? No cóż... mówią że z miłości robi się naprawdę głupie rzeczy. Czyż nie?
Strona 3 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III :: Izba pamięci
Strona 3 z 7
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach