Sala nr 2

+7
Marie Volante
Vincent Cramer
Penelope Gladstone
Morwen Blodeuwedd
Mistrz Gry
Miles Gladstone
Konrad Moore
11 posters

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Sala nr 2 Empty Sala nr 2

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 17:24

Sala nr 2 Tumblr_ltah2yj40S1ql4rkgo1_500

Skromnie urządzona, choć zawiera wszystko, co potrzebne pacjentowi.
Na sali znajdują się 3 łóżka.

Pacjenci:
1. -
2. -
3. -
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Miles Gladstone Wto 18 Cze 2013, 15:44

- Jak chcesz - uśmiechnął się. Dopalili papierosy do końca i wyszli z mieszkania. Zamknął drzwi na klucz, po czym ruszyli z powrotem w kierunku szpitala. Kilka chwil później dotarli do celu.
- Jak coś ja będę w sali nr. 2 - odparł, gdy tylko dotarli na izbę przyjęć. Morwen miała iść do aurorów patrolujących Munga. On w tym czasie poszedł w kierunku swojego gabinetu, gdzie zaczepił go jeden z uzdrowicieli i dwie pielęgniarki z ważnymi dokumentami, na których musiał się podpisać, jako iż pełnił funkcję zastępcy Vincenta. Po kilkunastu minutach spędzonych na rozmowie z uzdrowicielem pełniącym dzisiaj nocny dyżur, ruszył w kierunku sali, na której leżeli nieprzytomny Vincent i jego siostra. W międzyczasie zarzucił na siebie kitel, a po chwili wszedł do pomieszczenia, w którym stały trzy łóżka, w tym dwa zajęte. Stanął przy jednym z nich, w którym leżała jego siostra. Usiadł przy niej, delikatnie głaszcząc ją po głowie, martwiąc się o nią.
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 33
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Mistrz Gry Wto 18 Cze 2013, 19:37

Penelope - zaczęłaś się powoli wybudzać. Czułaś się już znacznie lepiej, choć wciąż bolała Cię głowa.


Vincent - wciąż jesteś nieprzytomny.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sro 19 Cze 2013, 21:58

Zmęczenie ponownie dawało o sobie znać. Minęła noc, zatem Morwen była ponownie na nogach od przynajmniej doby. Jedynym co utrzymywało ją przy życiu były hektolitry kawy i jakieś przekąski, którymi częstowała ją sympatyczna kobiecina ze stołówki.
Następnego dnia pod wieczór weszła do sali, w której znajdowała się Penelope wraz z Vincentem. Walijka chciała sprawdzić czy odzyskali przytomność, a jeśli nie - to w jakim stanie się znajdują. Oczywiście myśl, że czwartek był już jutro ani trochę nie polepszała sprawy, bo miała wrażenie, że zaraz znowu zacznie ją prześladować mania na punkcie chodzenia samej po najrzadziej uczęszczanych pomieszczeniach szpitala. Stanęła w progu sali, na tle jasnego światła dochodzącego korytarza, bo w samej sali panował półmrok. Oznaczało to, że ta dwójka chyba nadal jest nieprzytomna, bądź śpi, dlatego kobieta po cichu weszła do środka i usiadła na krzesełku, dopiero teraz spoglądając na w milczeniu na Miles'a.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Sro 19 Cze 2013, 22:29

Po wielu godzinach, Penelope w końcu zaczęła się wybudzać. Przez jakiś kwadrans balansowała na granicy snu i jawy, ponieważ ciężko było jej w ogóle otworzyć oczy. Kiedy w końcu się udało, jej głowa bolała niemiłosiernie. Pielęgniarka miała wrażenie, że jej czaszka zaraz eksploduje, dlatego złapała się obiema dłońmi za skronie.
Przez chwilę zdawało jej się, że ma halucynacje albo coś w tym rodzaju, bo widziała dwójkę ludzi obok swojego łóżka. Po chwili przekonała się, że to dzieje się naprawdę.
- Miles? - wychrypiała, marszcząc brwi. Wbijała swój nieostry wzrok w twarz brata, dopiero po chwili upewniając się, że to on. Kobiety nie znała, dlatego też uznała, że ta odwiedza osobę leżącą w drugim łóżku.
- Co się stało?
Kiedy zorientowała się, że osobą leżącą na sąsiednim łóżku jest Vincent, jęknęła cicho i opadła ze zrezygnowaniem na poduszki. Fala bólu, która przeszła przez jej ciało sprawiła, że natychmiast tego pożałowała. Teraz wszystko zaczęło układać się w składną całość. Pamiętała jak dobierał się do niej jakiś facet, następnie Vincent wszystko wygadał, a potem po prostu pobili ich do nieprzytomności.
- O nie.. O Boże.. czy ten facet mnie zgwałcił? - Mamrotała pod nosem, rozglądając się gorączkowo po sali, ale nie wiedziała sama czego szuka.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Miles Gladstone Sro 19 Cze 2013, 22:46

Siedział przy łóżku siostry czekając, aż wróci jej przytomność. Nagle usłyszał kroki na korytarzu, momentalnie obracając twarz w kierunku, skąd dobiegały odgłosy. W drzwiach ujrzał Morwen, która wyraźnie odznaczała się na jasnej poświacie dobiegającej z korytarza. Uśmiechnął się delikatnie, znów obracając głowę w kierunku siostry. Nawet nie wiedział kiedy kobieta znalazła się na krześle obok niego.
- Jak się czujesz? - spytał Walijki, jednak po chwili przestał zaprzątać sobie głowę tym pytanie, gdyż zauważył ruch dłoni siostry.
- Tak, to ja - odparł delikatnym, cichym głosem. - Wylądowaliście razem z Vincentem na Trafalgar Square, nieprzytomni i pobici - dodał.
- Nie, na szczęście nie. Teraz leż spokojnie. Odpoczynek jest Ci najbardziej potrzebny - uśmiechnął się delikatnie. Cieszył się z tego, iż siostra odzyskała przytomność, ale w głębi duszy, dalej obarczał się winą za to porwanie.
- Pamiętasz dokładnie co się stało? Masz nudności? - spytał podłączając siostrze kroplówkę.
- Za chwilę wrócę - odparł, po czym ruszył w kierunku gabinetu po dokumentacje Penelope.


Ostatnio zmieniony przez Miles Gladstone dnia Czw 20 Cze 2013, 13:11, w całości zmieniany 1 raz
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 33
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Mistrz Gry Sro 19 Cze 2013, 23:06

Penelope - silny ból głowy nie ustępował. Powoli zaczynają Ci się przypominać pojedyncze elementy układanki - pokój na poddaszu, tłusty oprawca i łysy przywódca gangu. Są to jednak krótkie przebłyski. 


Vincent - również powoli wraca Ci przytomność. Czujesz przeszywający ból wzdłuż prawego ramienia, promieniujący od dłoni, aż po samą szyję. Każdy ruch sprawia Ci ból. Jesteś zagipsowany od pasa po szyję, włącznie z prawą ręką od nadgarstka w górę. Czujesz tępe pulsowanie w potylicy.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sro 19 Cze 2013, 23:30

Owinęła się szatą, zsuwając do pozycji półleżącej. Panujący półmrok sprawiał, że powoli odpływała w macki snu, jednak pytanie Miles'a sprowadziło ją z powrotem na ziemię. Spojrzała na niego nieco nieobecnym wzrokiem, wzruszając obojętnie ramionami a gdy Penelope ocknęła się, mimowolnie zerknęła na Cramera. Ten jednak wciąż był nieprzytomny, dlatego wróciła wzrokiem na dziewczynę.
- Hej, Penny, witamy w świecie żywych - uśmiechnęła się do niej, ale w połączeniu ze zmęczeniem i brakiem sił, uśmiech przypominał grymas. Nawet nie wiedziała skąd znała jej imię... być może Miles jej powiedział albo podpatrzyła to przypadkiem na jednej z kartotek, bo na pewno nie rozglądała się po sali za jakąś tabliczką czy czymś w podobnym guście.
- Jestem Morwen, dyrektorka Filii Aurorów, będziemy musiały porozmawiać... ale nie teraz, odpoczywaj - powiedziała spokojnie, przysuwając się na krześle do łóżka Vincenta. Czy stałoby się coś, gdyby się zdrzemnęła na chwilę? Przypuszczała, że raczej nie, dlatego korzystając z tego, że łóżko jest w miarę wysokie, podparła się o nie łokciem a dłoń złożyła w pięść, opierając ją o skroń i przymknęła powieki, mimo wszystko pozostając czujną. Nie trzeba dodawać, że w wolnej dłoni trzymała kurczowo różdżkę częściowo skrytą pod szatą, będąc gotową do ataku, jak na wysoko postawioną aurorkę przystało. Ona i Amandine były takim typem człowieka, który obudzony w środku nocy z mocnego snu potrafił doskonale wymierzyć w kogoś zaklęciem, bądź pięścią. Swoją drogą, prawdopodobnie kilka godzin temu zainteresowałaby się nieobecnością swojej zastępczyni, jednak teraz nie miała siły na zaprzątanie sobie nią głowy.


/uznajcie, że usnęła jak coś Smile
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 11:05

Ból. Nawracający, kłujący, szarpiący ból. Odgłos łamanych kości i jeszcze więcej bólu. I nic więcej. A teraz znów ból. Tym razem jeszcze pulsujący, w tyle głowy.
Vincent uchylił nieznacznie powieki. Cały obraz, jaki ukazał się jego oczom pozostawał lekko zamglony. Mężczyzna przesunął się na łóżku co spowodowało, że przeciągły syk opuścił jego spierzchnięte i popękane usta. Bolał go każdy milimetr ciała. Zaciskając zęby odwrócił głowę, by sprawdzić dlaczego nie może podnieść do góry prawej ręki. Jadeitowe tęczówki prześlizgnęły się pobieżnie po białej, twardej pokrywie, która opinała jego cały tors. Był w Mungu.
- Zdjąć to. - wychrypiał, podnosząc lewą dłoń do twarzy i przecierając nią powieki. Całe ręce miał posiniaczone.
W głowie Cramera panował ogromny chaos. Ostatnie, co pamiętał to słowo Cruciatus wykrzykiwane raz za razem i snopy kolorowych iskier sypiących się z różdżki. A później silne uderzenie w głowę, mroczki przed oczami i twarz...
- Penelope?
Gdyby nie gips pewnie już siedziałby na łóżku, albo w ogóle z niego wstał. Kości były nastawione i zaleczone po mugolsku, przez co wciąż wszystko go bolało. Złamany obojczyk ciągnął za sobą całą obręcz barkową. Ból promieniował od ręki przez całą klatkę piersiową. Uzdrowiciel znów odwrócił głowę i tym razem jego spojrzenie napotkało na sąsiednie łóżko i siedzące przy nim dwie postacie. Odruchowo spojrzał na wezgłowie swego, jednak widok jedynie czubka głowy postaci skutecznie uniemożliwiał mu jej rozpoznanie.
Vincent uniósł lewą rękę i zaczął gładzić nią materiał pościeli, aż dotarł do krawędzi łóżka. Tam przeniósł swe poszukiwania na pobliski, niewysoki stolik. Różdżki jednak na nim nie było.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 20 Cze 2013, 11:14

Nie miała pojęcia, w którym momencie usnęła, ale wcale nie miała zamiaru narzekać z tego powodu. No, gdyby nie fakt, że bolał ją cały kręgosłup od wykrzywiania się w dziwny sposób, a do tego kark. W pewnym momencie przebudziła się, widząc przed sobą dłoń Vincenta, wędrującą prosto do stolika, stojącego obok łóżka. Po chwili podniosła się do pozycji siedzącej, ręką rozmasowując szyję, z kolei drugą przecierając twarz i zgarniając w niej włosy, po czym spojrzała badawczo na uzdrowiciela.
- Już spokojnie, nic jej nie jest, leży w łóżku obok - powiedziała spokojnie. - Ty też jesteś bezpieczny, dlatego odpoczywaj, Vincent - podniosła się i nie chcąc przeszkadzać Miles'owi, wezwała jedną z pielęgniarek, która zaaplikowała Włochowi sporą ilość środku przeciwbólowego. Życzenie związane z gipsem mógł spełnić jedynie lekarz prowadzący, czyli Gladstone, jednak ten chwilowo nie kwapił się, by to uczynić.
Ciemnowłosa usiadła z powrotem na krzesełku.
- Przepraszam, że otworzyłam te paczki i że Cię nie uratowałam. Następnym razem nie pozwól mi nic odbierać od listonosza - uśmiechnęła się lekko, nieznacznie, stukając palcami w swoją różdżkę.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 11:52

Wcale nie poczuł się spokojniej słysząc, że leży w łóżku obok i nic jej nie jest. Również oberwała nie jednym Cruciatusem i szczerze wątpił, by była w świetnej formie. Czuł się cholernie winny. Gdyby nie zachciało mu się pogrywać z tymi ludźmi pewnie wszystko skończyłoby się inaczej. Może nawet wypuściliby ich bez żadnego szwanku, gdyby wyśpiewał wszystko od razu. Vincent nie chciał sobie nawet wyobrażać co by się stało, gdyby jego plan zawiódł. Gdyby łysy i szczerbaty przywódca wysłał kogoś do szpitala, by sprawdził hasło i wszystkie zaklęcia. Po raz pierwszy w życiu Cramer dziękował w duchu za to, że po ziemi chodzą idioci. W dalszym ciągu jednak nikt nie był bezpieczny. Penelope na pewno zostałaby zgwałcona, a on skatowany na śmierć, gdyby któryś z bandy postanowił go sprawdzić. Tak się jednak nie stało. Brunet westchnął ciężko i przymknął powieki. Gdy w sali pojawiła się jedna z pielęgniarek, Cramer poprosił ją o przyniesienie mu jego dokumentacji. Kobieta podała mu środek przeciwbólowy i skinęła głową, wychodząc z sali. Koniecznie musiał dorwać tego idiotę od gipsu.
- Przestań. - uciął krótko i skierował spojrzenie na szafkę, na której stał dzbanek z wodą i szklanka. Niezdarnie zaczął podnosić się na jedynej sprawnej ręce. Gips nieprzyjemnie uwierał i zdecydowanie ograniczał ruchy. Nie wspominając już o tym jak się umyć.
Vincent westchnął cicho czując, jak środek przeciwbólowy zaczyna działać. Mógł teraz choć na chwilę przestać myśleć o ręce, nosie i całych plecach. W życiu nikt nie spuścił mu takiego łomotu.
Inne myśli nie były jednak lepsze. Łysy i spółka w każdej chwili mogli wpaść do szpitala. I na pewno nie byliby tak mili jak poprzednim razem, wypuszczając go jednak żywego. Cramer czuł w kościach, że słono mu przyjdzie zapłacić za to kłamstwo.
- Jakby Cię tam nie było to sam bym otworzył tą paczkę i wtedy nawet nikt nie wiedziałby o moim zniknięciu. Więc przestań.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 20 Cze 2013, 12:01

Obserwowała uważnie Cramera, wzdychając cicho. Współczuła mu, bo wiedziała mniej więcej jak się czuje. Na tym polegała jej praca, nie miała pojęcia czy jednego dnia wszystko będzie dobrze a drugiego nagle wyskoczy na nią ktoś z Avadą i na tym zakończy się jej żywot. Podniosła się, nalewając do szklanki wody, po czym wystawiła ją w stronę Vincenta.
- Kiedy zniknąłeś w tej kopercie był list, że byłeś przystawką a dzisiaj ktoś zabije ministra - powiedziała przyciszonym tonem, by nikt ich nie słyszał, ale na tyle głośno, żeby Cramer zrozumiał co mówi.
- Ale to nie ma żadnego sensu, skoro porwali Ciebie. Co im powiedziałeś? - spytała. Nie miała czasu do stracenia, zwłaszcza jeśli miała cokolwiek i kogokolwiek ratować. - Przydzieliłam na szpital aurorów i skrzaty, patrolują okolicę i korytarze. Przynieść Ci coś?
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 12:18

Podziękował jej skinieniem głowy. Z wyraźną ulgą zareagował na pierwszych kilka łyków. Nie pamiętał kiedy wypił ostatnią szklankę wody, ani...
- Jak długo nas nie było? - odchrząknął, poprawiając się na łóżku. Prawa ręka dawała mu się we znaki. Nie wyobrażał sobie jak miał się bronić usztywniony od pasa w górę. W dodatku bez różdżki. Jak najszybciej musiał wybrać się do Ollivandera.
- Zabić Ministra?
Uzdrowiciel znów wrócił do pozycji leżącej, w której łatwiej było mu oddychać. Odrzucił niedbale koc, czując jak w sali robi się coraz bardziej duszno.
Zdecydowanie musiał sobie to wszystko rozpisać, przeanalizować. Wszystko zaczęło się od Milesa. Pewnie dlatego chciał z nim pogadać. Co im konkretnie powiedział? Cramer znów zerknął w kierunku łóżka, na którym leżała Penelope. 
- Gdzie Miles? - mężczyzna rozchylił usta, łapiąc w nie łapczywie powietrze. Oddychanie przez bolący nos było niemal niemożliwe. Co miał zrobić? Blodeuwedd była Dyrektorką Filii i jedyną osobą, która mogła w chwili obecnej dobrze obstawić szpital. Vincent chwycił ją zdrową ręką za nadgarstek i przysunął do siebie. Nie mógł ryzykować. Wolał, by nikt więcej nie wiedział, że blefował.
- Pytali o zabezpieczenia szpitala. O wszystkie zaklęcia i hasła do tylnego wejścia. Skłamałem. Nie sprawdzili tego, tylko od razu uciekli i chyba tylko dzięki ich głupocie żyjemy. Trzeba wzmocnić wszystkie zabezpieczenia. I koniecznie gdzieś schować Penelope.
Czuć było jawne poddenerwowanie w jego głosie. Naraził siebie i Gladstone na duże niebezpieczeństwo, tak igrając z losem.
- Nie mam różdżki.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 20 Cze 2013, 12:34

Zamyśliła się na moment, układając w głowie odpowiedź na jego pytania.
- Wróciliście tego samego dnia, którego was porwali, ale byliście nieprzytomni przynajmniej dobę - ciężko jej było określić jak długo byli wyłączeni ze świata z racji tego, że brak snu i zmęczenie dawały jej się we znaki, utrudniając przy okazji orientację w datach i godzinach. - Tak, tak było napisane na liście. Ale rozmawiałam z ministrem... Ministerstwo nam pomoże jeśli będzie trzeba a Miles... - odwróciła się w stronę łóżka dziewczyny. - ...nie wiem, przed chwilą tu był a teraz zniknął, przyślę go tutaj jak nadarzy się okazja - nie dokończyła mówić, bo poczuła jak Vincent łapie ją za nadgarstek, tym samym zmuszając do nachylenia się.
Cóż, jego słowa wywołały u niej ogólną konsternację i przy okazji obawę o życie wszystkich zebranych w szpitalu, ale ukryła wszystko pod maską.
- Wiesz co narobiłeś? - mruknęła, posyłając mu niezamierzenie odrobinę spanikowane spojrzenie. - Chciałam rzucić na szpital strażnika tajemnicy, nawet Konrad mi tak polecił, ale to kiepski pomysł. Dziewczynę mogę wysłać do ministerstwa, mam odgórne pozwolenie na ukrycie tam ludzi, ale wtedy musimy naszpikować Miles'a środkami uspakajającymi, chyba źle znosi stres - spojrzała na twarz Włocha i westchnęła cicho.
- Wszystko będzie dobrze, nie pozwolę zrobić wam krzywdy, a po różdżkę musisz wybrać się sam. Ewentualnie mogę kogoś z Tobą wysłać - kciukiem bardzo subtelnie pogładziła policzek uzdrowiciela, nie siląc się na żaden uśmiech. W zaistniałej sytuacji choćby chciała, to każde wykrzywienie ust w podkówkę skończy się odwrotnym efektem.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 18:25

Vincent chwycił pewnie za poręcz swego łóżka i po wykonaniu kilku wygibasów udało mu się podnieść swe zapakowane w gips ciało do pozycji siedzącej. 
- Wiesz co narobiłeś?
Jego jadeitowe tęczówki napotkały ciemne oczy Blodeuwedd, w których malowało się wyraźne przerażenie. Cramer spuścił nogi z łóżka i stanął na boso na podłodze. Poczuł jak lekko zakręciło mu się w głowie. Zbyt szybko chciał wstać po całym dniu spędzonym w pozycji leżącej. Uzdrowiciel przysiadł na łóżku i odetchnął głęboko.
- Wiem, dlatego nie chciałem Ci o niczym mówić.
Brunet rozejrzał się po pomieszczeniu. Leki przeciwbólowe może i spełniały swoją funkcję, ale wycieńczony Cruciatusami i pobiciem organizm mężczyzny nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do tej podróży.
Włoch wstał z miejsca i chwycił za stojak, do którego przymocowana była jego kroplówka. Wykorzystując go do podpierania się dotarł do łóżka Penelope. Przysiadł na jego skrawku i oddychając ciężko wstukał odpowiedni kod do maszynki odpowiedzialnej za dawkowanie leków przeciwbólowych. Była od niego kilka razy lżejsza i delikatniejsza i jeśli jego tak cholernie bolało, nie chciał sobie wyobrażać co ona musiała przeżywać. Zwłaszcza, że czuł się wszystkiemu winny. Zwiększył dawkę eliksiru przeciwbólowego. Wstał z miejsca i uczepiony stojaka od kroplówki przesunął się w kierunku drugiego końca łóżka. Szybkim ruchem uniósł do góry kołdrę, przyglądając się udom pielęgniarki spowitym szpitalną koszulą nocną.
Dla człowieka, który całe życie robił wszystko prawą ręką, a teraz zapakowano go w gips do pasa i ową rękę mu unieruchomiono, każda czynność trwała nieskończoność. Vincent puścił stojak i uniósł do góry pidżamę, oceniając spojrzeniem okolice, w których miał nadzieję nie odnaleźć fioletowych siniaków. Gladstone oczywiście miała na sobie bieliznę. Skóra na udach nie była jednak zasiniona i zadrapana. Świadczyło to jedynie o tym, że albo jej nie zgwałcili po tym jak oboje stracili przytomność, albo zrobili to właśnie wtedy i przez to, że nie mogła się bronić nie pozostawili po sobie żadnych śladów.
Niewiele mógł zrobić jedną ręką. Odwrócił się w kierunku aurorki i uniósł wyżej brwi.
- Badał ją ktoś? Potrzebuję jej karty.
Swoją dłonią bezwiednie chwycił za chłodną rękę śpiącej Angielki.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 20 Cze 2013, 18:38

Przypatrywała się poczynaniom Vincenta, ale skomentowała ich. Nie kazała mu wrócić na swoje miejsce, co najwyżej złapała go, gdy w pewnym momencie zachwiał się niebezpiecznie jakby zaraz miał upaść na ziemię razem ze stojakiem, zdając sobie sprawę z tego, że i tak jej nie posłucha.
- Musiałbyś mi powiedzieć, czy tego chcesz czy nie. A jeśli stawiałbyś opór dostałbyś eliksir na mówienie prawdy - stwierdziła spokojnie, unosząc lekko jedną brew, gdy Włoch zabrał się do oglądania okolic intymnych śpiącej Penelope. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby nagle ta drobna istota poderwała się i go uderzyła... po takich sytuacjach w każdym rodzi się instynkt samozachowawczy i czujność nawet podczas głębokiego snu. Skrzyżowała ręce na piersiach, siadając na łóżku niedawno zajmowanym przez Cramera.
- Spokojnie, Vincent. Nie zapomnij, że to siostra Miles'a, z którym was znalazłam. Zbadali i Ciebie i jego, nie została zgwałcona, jeśli o to pytasz. Widocznie kiedy im wszystko powiedziałeś staliście się bezużyteczni, dlatego was wyrzucili... dziwię się, że nie wyczyścili wam pamięci - powiedziała i ziewnęła zaraz po tym, dłonią zasłaniając usta. W tym momencie elementy układanki znowu przestawały się łączyć a spokój, który zapanował od wczoraj w okolicy szpitala, Ministerstwa i Filii wcale jej się nie podobał. To chyba była cisza przed burzą, z której ktoś na pewno nie miał prawa wyjść cało. Widząc jak Vincent łapie Penelope za dłoń, Morwen uśmiechnęła się nieznacznie. Nie podlegało wątpliwości, że to właśnie to dziewczę było tym, które tamtej nocy uciekła mu z łóżka, nie zamykając za sobą drzwi na klatkę.
- Kim my właściwie dla siebie jesteśmy? - spytała, ale szybko zreflektowała się, dodając: - Zwykłymi znajomymi, przyjaciółmi czy nikim? - a zapytała, bo chciała mieć pewność co do ich relacji.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Czw 20 Cze 2013, 19:16

Penelope spała na łóżku do pewnego momentu. Przez kilka minut właściwie udawała, że śpi, podsłuchując rozmowę Vincenta z jakąś kobietą. Zastanawiała się, który moment będzie odpowiedni aby się odezwać, ale uznała, że pewnie nie dowiedziałaby się nawet połowy z tych rzeczy, o której rozmawiali. Była tylko pielęgniarką, która znalazła się o nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu. Z nieodpowiednim mężczyzną swoją drogą. 
Zaczynała w końcu rozumieć, na jaki szwank wystawione są - nie tyle osoby na wysokich stanowiskach, co ich bliscy żony, dzieci, rodzice czy rodzeństwo. Wzdrygnęła się na samą myśl, że spotykanie się z facetem na stanowisku wiąże się z czymś takim. 
Kim my właściwie dla siebie jesteśmy? Gdyby mogła, jęknęłaby ze zrezygnowaniem. Znalazła się w samym środku dziwnej rozmowy między Vincentem a kobietą, której nawet nie znała. Nie lubiła być świadkiem takich wyznań, bo nie wiedziała co ze sobą zrobić. Postanowiła dać szansę aby Cramer jej odpowiedział, bo w sumie była tego poniekąd ciekawa. Swoją drogą zaczęła zastanawiać się, czy jest aż tak ważna, żeby porywali ją by torturować Vincenta. Sprawa zaczynała się robić tak poważna, że aż zrobiło jej się niedobrze. 
Wtedy musiała już otworzyć oczy i dać znać, że nie śpi.
- Gdzie mój brat? 
Zmarszczyła brwi. Była zdecydowanie bardziej energiczna niż wczoraj. To pewnie zasługa dużej dawki eliksiru przeciwbólowego, ale nie była pewna na sto procent. Przeniosła swój wzrok na towarzyszkę Vincenta.
- Chciała pani ze mną rozmawiać? Myślę, że odpowiedniejszego momentu już nie będzie - odparła, przecierając lekko podkrążone ze zmęczenia oczy. Bolała ją twarz. Odwróciła się w stronę lustra, a kiedy ujrzała wielkiego siniaka na buzi, pobladła.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 19:40

- Gdzie mój brat?
Cramer wykrzywił głowę. Obrócenie jej w gipsowym kołnierzu i nie złamanie przy tym karku graniczyło z cudem. Natychmiast puścił dłoń czarownicy i chwycił za swój metalowy stojak, wstając z miejsca.
- Nie mam pojęcia. - zapewne wzruszyłby ramionami, gdyby tylko mógł. A że nie mógł, to po prostu odwrócił się na pięcie i dokuśtykał do drzwi wejściowych, ciągnąc za sobą kroplówkę wraz z całym oprzyrządowaniem. Spodziewał się nieco innej reakcji? Oczywiście. Życie po raz kolejny pokazało mu, żeby przestać sobie wmawiać różne rzeczy. Przełknął więc gładko chłodną reakcję Penelope. Nie miał innego wyjścia. Szkoda tylko, że nie mógł wyjść ze szpitala się napić. Za dużo atrakcji jak na jeden dzień. Nie, nie poczuł się jak odrzucony szczeniak. W zasadzie nie poczuł nic i dlatego to było tak przygnębiające. Ostatnio tak rzadko bywał jakiś. A jak każdy człowiek chciał być po prostu szczęśliwy.
- To nie jest rozmowa na tą chwilę, Morwen. Poza tym dobrze znasz odpowiedź. - uchylił drzwi i szarpnął za stojak, który gładko wyjechał z sali. - Potrzeba Wam czegoś? Idę na górę do stołówki.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 20 Cze 2013, 19:50

Popatrzyła to na Penelope, to na Vincenta, jednak jej uwagę ostatecznie zwróciła przebiegająca przez korytarz Rosalie w cukierkowej, różowej piżamce oraz tuptająca za nią Marie. Jeszcze przez dłuższą chwilę po zniknięciu dwóch czarownic wpatrywała się jak oniemiała w to zjawisko, a na koniec wygięła usta w bliżej nieokreślonym grymasie. Tym samym zignorowała odpowiedź na jej pytanie, bo nie uzyskała w zasadzie konkretów. Gdyby wiedziała kim dla siebie byli, to by o to nie pytała, cóż.
- Na Boga, co tu się wyrabia... - mruknęła pod nosem, dopiero teraz skupiając się na sensie wypowiedzianych przez Penelope słów.
- Już nie trzeba, dowiedziałam się wszystkiego - zwróciła się do dziewczyny, a potem ze stoickim spokojem spojrzała na stojącego w drzwiach Cramera.
- Wracaj do łóżka, nie będę Cię ścigać przez pół szpitala - fuknęła, na siłę biorąc uzdrowiciela za zdrową rękę i ciągnąc z powrotem do łóżka. Był na tyle osłabiony, że nie sprawiło jej to większego trudu.
- Siedź tu na dupie i się nie ruszaj, bo każę Cię przykuć kajdankami do poręczy. Jakbyście jednak chcieli się ukryć zwróćcie się do któregokolwiek z aurorów, jeśliby mnie nie było na terenie szpitala - powiedziała tonem, który w ogóle nie przyjmował do siebie sprzeciwu, a już na pewno tonem, który by zakrawał na żart. Następnie chwyciła różdżkę i teleportowała się do swojego domu, żeby wziąć prysznic i się przebrać.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Czw 20 Cze 2013, 20:06

Penelope poniekąd rozumiała zachowanie Vincenta. Dopiero co się obudził, a pierwsze co ona zrobiła, to zapytała o swojego brata. Patrzyła jak aurorka prowadzi Cramera na powrót do łóżka, jak małe dziecko za rączkę. Uniosła lekko brwi, ale zrobiła to w momencie kiedy żadne z nich na nią nie patrzyło. 
Przez chwilę siedziała na swoim łóżku, nie odzywając się. Zerkała kątem oka na dyrektora szpitala, który siedział w sąsiednim łóżku. Zastanawiała się, od kiedy w szpitalach istnieją koedukacyjne sale. Dziwne, u nich - mugoli - takie coś nie przechodziło.
- Chyba nie tak to miało wyglądać - rzuciła nagle, wzdychając cicho pod nosem. Zgarnęła włosy w koński ogon, jednak kiedy zorientowała się, że nie ma ich czym związać, znowu rozsypały się kaskadami po obu stronach jej twarzy.
- Vincent, to nie przejdzie. Ja chyba odpadam - rzekła. Wiedziała, że plecie bez ładu i składu, dlatego też pospieszyła z wyjaśnieniami. - Mam dość siedzenia wieczorami w domu i zastanawianiu się, czy akurat siedzisz w domu z jakąś inną kobietą. Nawet na tą aurorkę tutaj nie mogłam normalnie spojrzeć, przez co czuję się źle. 
Ostatnimi czasy była bardziej wyczulona na to, kiedy ktoś rozmawiał o Vincencie Cramerze. Zdążyła usłyszeć to i owo, o jego podbojach łóżkowych i nie tylko. Nie wiedziała jeszcze dokładnie co znaczy wyrażenie wolny strzelec, ale już wiedziała, że w jej oczach to coś negatywnego. 
- Jestem dwudziestosześcioletnią wdową. Albo bierzesz mnie z tym wszystkim, albo w ogóle. Nie będę przechodzić przez takie sytuacje dla faceta, który nie wie nawet do jakiej szufladki mnie włożyć.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 20:41

- Słucham? - Cramer w chwilę po tym jak Morwen zniknęła z sali znów wstał z łóżka, choć tym razem trzymając się stojaka podszedł do okna. Lewą ręką nieudolnie pościągał wszystkie kwiatki i otworzył skrzydło na oścież, wpuszczając do środka trochę świeżego powietrza. Na dworze było tak gorąco, że niemal dusił się w tym gipsie w zamkniętym, niewietrzonym pomieszczeniu.
Wysłuchał jej do końca raz po raz unosząc swe ciemne, krzaczaste brwi. Cały czas stał odwrócony tyłem, dlatego czarownica nie mogła zobaczyć emocji, które malowały się na jego twarzy. Albo malować powinny, bo uzdrowiciel niewzruszony patrzył się na niewielką fontannę zdobiącą plac za szpitalem. 
- A to, że ja nie jestem trzydziestoletnim wdowcem świadczy o tym, że jestem upośledzony emocjonalnie? - odwrócił się w swej gipsowej zbroi i wsparł tyłem o zimny kaloryfer. - Miło, że w końcu określiłaś się o co Ci chodzi. Tak jest zdecydowanie łatwiej, niż patrzeć jak z miną cierpiętnika po raz kolejny wpadasz na mnie na mieście.
Cramer, skąd tyle jadu! Ano stąd, że naprawdę miał serdecznie dość. Nie wiadomo w ogóle dlaczego wszystkie kobiety wokół uważały, że świetnie sobie radzi z kobietami. A jego sekret polegał na tym, że chętnie ich unikał. 
Mężczyzna chwycił za kawałek drutu, który wystawał z jednej z doniczek i wsunął go sobie pod gips, drapiąc się po skórze.
- Skąd wiesz, że nie wiem do jakiej szufladki Cię wsadzić? Nie jestem emocjonalnym degeneratem, to że nie pochowałem żony, ani nie mam dziewczyny od kilku lat nie świadczy o tym, że nic nie czuję. Zaskoczę Cię, jestem człowiekiem. I nawet mam serce, choć może się to wydawać dziwne.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Czw 20 Cze 2013, 20:55

- To nie jest odpowiedź, na którą czekam - żachnęła się, kiedy zapytał jej czy jego stan kawalerski jest dla niej powodem do tego, aby nazywać go upośledzonym emocjonalnie. Nie lubiła takich słownych gierek, które tak się właśnie zaczynały: pytanie w odpowiedzi na pytanie.
- Cieszę się, że jest Ci łatwiej - machnęła ręką, ale to wszystko było strasznie nieszczere. Czuła, że rzuciła sobie właśnie kłodę pod nogi. A już zaczynało jej się podobać. Szkoda tylko, że ona nie była typem dziewczyny z doskoku.
- Och to z pewnością! Zadziwiające tylko jak zgrabnie potrafisz podzielić to swoje serce pomiędzy tyle kobiet. Aż normalnie mi się zdawało, że coś do mnie poczułeś - klasnęła w dłonie. Wszystko udawane, przesycone ironią. Była rozgoryczona i czuła, że wyszła na idiotkę. 
- Może powinieneś zapisać się do szkoły aktorskiej zamiast iść studiować medycynę? Kurde, byłbyś świetny, nie myślałeś nigdy o tym? - Damn it! Jad skapywał po ustach teraz już nie tylko Vincentowi.
- Następnym razem mnie uprzedź, że takie luźne układy są w twoim stylu. No wiesz, zanim znowu ktoś mnie będzie próbował zgwałcić w zamian za twój śliczny szpital.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 21:12

Vincent uśmiechnął się ironicznie. A raczej spróbował, bo w chwilę później jedynie syknął i złapał się za swój połamany nos. Wciąż bolała go cała twarz.
- No, mów mi jeszcze. Jakie tam najświeższe plotki dostałaś? Z kim ostatnio spałem? No? Jestem ciekaw, popatrz jaki jestem do tyłu z nowościami. Serce mi się raduje jednak, że pół szpitala wszystko wie. Takie to... pocieszające, że wierzysz ślepo w te wszystkie bzdury. Współczuję Twojemu mężowi, pewnie go wykończyłaś jak usłyszałaś jakąś niepotwierdzoną plotkę na jego temat. 
Wiedział, gdzie celować, żeby zabolało. Zachowanie Penelope sprawiło jednak, że kompletnie przestało mu zależeć na tym co będzie o nim myśleć. Mogła go uważać za ostatniego dupka. Niczego to nie zmieniało. Nie zamierzał się tłumaczyć z tego, że odkąd spotkał ją w Londynie po raz pierwszy nie spojrzał na inną czarownicę w ten sposób. I że żadnej innej do siebie nie dopuszczał, co z kolei mogła potwierdzić Morwen. Gladstone była tak napchana pogłoskami, że nic do niej nie docierało. Chciała żeby był dupkiem? No to będzie.
- Słucham? - niemal zakrztusił się śliną słysząc jej ostatnie słowa. A więc tak widziała tą całą sytuację. Vincent roześmiał się, choć zabrzmiało to jak ciche rzężenie. Po chwili spuścił głowę i pokręcił nią z niedowierzaniem, patrząc na swe bose stopy.
- Dokończ dzieła. Gorszej rzeczy już nie mogłaś mi powiedzieć. - jego głos był całkowicie oprany z emocji. Jadeitowe tęczówki wędrowały bezwiednie po szarych kafelkach. - Jestem kretynem, dupkiem i idiotą, który spał z każdą pielęgniarką, uzdrowicielką, aurorką, sędziną, nauczycielką i pacjentką. I w dodatku chciał, by zgwałcono Cię dla dobra jego szpitala. Kurwa, jestem potworem, nie sądzisz?
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Czw 20 Cze 2013, 21:43

- Plotki nie biorą się znikąd, Vincent - odparła jedynie, ale to co usłyszała za sekundę, dosłownie wbiło ją w ziemię. Wiedziała, że gdyby stała teraz na nogach, to pewnie klęknęłaby w szoku i nie wstała przez kilka kolejnych minut. Miał rację. Wiedział kiedy i gdzie ją boli. 
Była wściekła, ale szok nie pozwalał jej się ruszyć. Cramer nie wiedział nic o jej mężu, a tak umiejętnie potrafił go wykorzystać żeby jej dopiec do kości. No i udało mu się. Penelope w tym dziwnym letargu wyskoczyła ze swojego łóżka, wyszarpała kroplówkę ze swojej dłoni i nie zważając na to, co właśnie zrobiła, podeszła do swojej szpitalnej szafki dysząc ciężko.
Wyciągnęła z niej w pośpiechu swoją różdżkę, a także potargane łachy, w których ją znaleźli. Nic więcej nie miała wtedy przy sobie. Pomięła to w swoich rękach, trzymając kurczowo, po czym wstała. 
Podeszła do Vincenta z miną rozjuszonego byka i bez słowa ostrzeżenia chwyciła go wolną dłonią przez szpitalną piżamę za dwa, męskie narządy między nogami i ścisnęła je z całej siły. Ona też wiedziała gdzie boli. 
- Nigdy więcej, w swoim marnym życiu, nie wspominaj o moim Robbie, bo Cię znajdę i wykończę. Nie dorastasz mu do pięt w żadnej dziedzinie życia. Rozumiesz, doktorku? 
Jeśli ktoś nie widział jeszcze wściekłego Vincenta, to było to nic w porównaniu ze wściekłą Penelope.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 22:06

Wykończy mnie. Jak Boga kocham mnie wykończy.
Cramer zacisnął zdrową dłoń w pięść i w ciszy przyglądał się poczynaniom kobiety. Niemal kipiał ze złości, choć na zewnątrz pozostawał wciąż wyjątkowo spokojny. Do czasu. 
- Właśnie, że się biorą. Co ja mogę na to poradzić? Pracuję z kobietami i nic dziwnego w tym, że z nimi rozmawiam. Mam odchodzić na ich widok, żeby nikt niczego nie powiedział na mój temat? Gdyby Ci choć trochę na mnie zależało, to byś po prostu zapytała. Myślałem, że w Twoim wieku wyrasta się już z plotkowania.
Nie spodziewał się jej ataku na jego najcenniejsze części ciała, dlatego ból dotarł do niego po chwili. Siłą woli powstrzymał się, żeby nie pisnąć. Zamiast tego wydął policzki i pozieleniał, nie mogąc schylić się przez zbroję wykonaną z gipsu. Podkurczył jedną nogę i przez naprawdę długą chwilę nie czuł nic, prócz przeraźliwego bólu, który uniemożliwiał mu myślenie. Jej kolejne słowa przelały jego szalę goryczy. Przed oczyma mignęła mu scena sprzed kilkunastu lat, kiedy po raz pierwszy usłyszał, że nie dorasta komuś do pięt. Wtedy tą osobą był jego ojciec. 
- Nic o mnie nie wiesz. - wychrypiał, podnosząc na nią spojrzenie swych zielonych tęczówek, w których nie było jednak złości, czy nienawiści. Widać było w nich jedynie ból. - Nie będę domyślał się, że chcesz czegoś więcej, jak cały czas przede mną uciekasz i szukasz wymówki, by się ze mną nie zobaczyć. Mam trzydzieści lat na karku i nie będę się za Tobą uganiał jak jakiś nastolatek. Jesteś jedyną kobietą z którą spałem przez ostatnie pięć lat. I jedyną, której dałem się tak poniżyć. Więcej już nie będziesz musiała na mnie patrzeć.
Ledwo widział na oczy z bólu. Uczepił się kurczowo stojaka i zaczął go powoli pchać w kierunku drzwi wyjściowych.
- Wolałem zginąć tam na tym strychu, niż usłyszeć to wszystko dzisiaj od Ciebie.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach