Sala nr 2

+7
Marie Volante
Vincent Cramer
Penelope Gladstone
Morwen Blodeuwedd
Mistrz Gry
Miles Gladstone
Konrad Moore
11 posters

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Sala nr 2

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 17:24

First topic message reminder :

Sala nr 2 - Page 2 Tumblr_ltah2yj40S1ql4rkgo1_500

Skromnie urządzona, choć zawiera wszystko, co potrzebne pacjentowi.
Na sali znajdują się 3 łóżka.

Pacjenci:
1. -
2. -
3. -
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down


Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Czw 20 Cze 2013, 22:19

- Jestem kobietą. Chłonę plotki z natury - żachnęła się, robiąc minę w stylu: czy to nie jest oczywiste? 
Kiedy człowiek się czegoś nasłucha, to normalnym jest, że tym wszystkim nasiąka. Szczególnie, gdy stoi się na grząskim gruncie z facetem, który sprawia wrażenie jakby był rozrywany przez kobiety na każdym kroku. Penny nigdy nie była pewna siebie, a już na pewno zaliczała samą siebie do gorszego rodzaju kobiet. 
Widziała ból, który malował się na jego twarzy, dlatego też zabrała po chwili swoją rękę. Taka święta i dobroduszna kobieta, a jednak czerpała ociupinkę parszywej satysfakcji widząc ten ból fizyczny jaki mu sprawiła. Sądziła, że nie da się go dotknąć psychicznie. Myliła się, trudno. 
- Właśnie powiedziałam Ci, że chcę czegoś więcej i gdzie się teraz znaleźliśmy? Tylko popatrz - odparła, mrużąc lekko powieki. - Nie uciekałam przed Tobą, po prostu odkładałam ten moment w czasie. Wiedziałam, że kiedy w końcu padną te słowa, to będzie koniec. Nie myliłam się - dodała, wpychając sobie swoje potargane ubrania pod pachę. 
- Stój. Nie wychodź - rzuciła nagle, kiedy Vincent zaczął pełznąć ku wyjściu. Zwrot akcji, drodzy czytelnicy? Sama nie wiem.
- Ja wyjdę. Czuję się lepiej od Ciebie.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Czw 20 Cze 2013, 22:30

- Nie, nie powiedziałaś, że chcesz czegoś więcej, tylko że masz dosyć, uważając mnie za skończonego dupka, którego celem w życiu jest przelecenie wszystkiego, co się rusza.
Vincent dotarł w końcu do drzwi i otwarł je na oścież, mocując się z prawą, wyprostowaną ręką również wsadzoną w gips. Nie dość, że bolało go wszystko, to w dodatku jądra, które przed chwilą znalazły się w imadle Penelope sprawiały wrażenie, jakby miały za chwilę wybuchnąć. Jedynie jakiś cudem nie zemdlał z bólu.
- Nie fatyguj się. Zaraz przyjdzie Twój brat i również obije mi mordę za bycie skurwysynem.
Brunet popchnął stojak przed siebie z takim impetem, że odjeżdżający metal niemal wyrwał wenflon z jego lewej ręki. 
W ostatniej chwili zatrzymał go nogą. Odwrócił się, by coś jeszcze dodać, lecz jedynie otworzył i zamknął usta. 
Wiedziała swoje i nie przyjmowała tego do wiadomości. Jeśli coś mogło spowodować, że Vincent stanie się jeszcze bardziej zgorzkniały, to pewnie ta cała rozmowa.
Odwrócił się na pięcie i bokiem wydostał się przed drzwi prowadzące do sali numer dwa. Doszedł na boso do najbliższej klatki schodowej i zaczął powoli kuśtykać na dół, by po kilku długich minutach zniknąć gdzieś na parterze.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Pią 21 Cze 2013, 01:20

Odprowadziła go wzrokiem do wyjścia, nie próbując go zatrzymywać drugi raz. Skoro postanowił wyjść, to nie będzie trzymała go na siłę. Chciał coś jeszcze powiedzieć, więc przygotowała się, nadstawiając nawet prawe ucho, ale nie doczekała się nawet pojedynczego słowa.
A więc tak wyglądają złe pożegnania. Miała już za sobą kilka, ale za każdym razem nie mogła nic zrobić. Teraz mogła, a tego nie zrobiła. Dlaczego? Wszystko było jednym, wielkim nieporozumieniem. Oboje chcieli tego samego, ale nie potrafili sięgnąć po to razem. Może słowa były tutaj barierą, może co innego. 
Miała najszczerszą ochotę przebrać się w swoje ubrania, ale były brudne i potargane. Wcisnęła je sobie pod pachę i opuściła salę numer dwa. Przeszła niezauważona przez motłoch dziejący się w Izbie Przyjęć i wyszła. Ot tak.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Mistrz Gry Sob 22 Cze 2013, 12:23

Cały szpital pilnowany jest przez aurorów, którzy zostali poinformowali o szczególnych środkach ostrożności względem Ciebie i Vincenta. 
Gdy tylko znalazłaś się poza terenem szpitala kilku zaufanych pracowników Filii zagrodziło Ci drogę i odprowadziło do szpitala pod groźbą unieruchomienia w łóżku.
Nadmiar emocji spowodował, że głowa zaczęła boleć Cię jeszcze bardziej. Wciąż czujesz się osłabiona, a gdy elisksiry preciwbólowe przestają działać, boli Cię dosłownie wszystko: efekt długotrwałego wpływu Cruciatusa. 
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Nie 23 Cze 2013, 23:15

Nie zdążył zaprotestować. Nawet nie miał na to siły. Co chwila zawartość żołądka podchodziła mu do gardła, więc przez całą drogę nie odezwał się nawet słowem. W głowie kręciło mu się coraz mocniej, jednak cały czas starał się nie wisieć na kruchej uzdrowicielce, tylko podpierać o ściany i wszystko inne, czego był w stanie przytrzymać się dłonią. Z nosa wystawały mu dwie zwinięte w rulon chusteczki, które zdążyły nasiąknąć już krwią.
Sala była pusta. Szafka, w której znajdowały się rzeczy Gladstone była otwarta. Nic nie zmieniło się od chwili, w której nieziemsko wkurzony opuścił do pomieszczenie. Nie licząc tego, że nie musiał już męczyć się z gipsem. 
- Whiskey. Szklanka whiskey. - rzucił szybko, wyciągając z nosa przemoczone zwitki bawełnianych skrawków. Naruszył tym samym ledwo zasklepione naczynko, a krew znów powoli zaczęła sączyć się w dół ku jego wargom i brodzie.
- Jasna cholera... 
Uzdrowiciel przysiadł na łóżku i nie zważając na to, że czerwone krople zaczęły kapać to na jego spodnie od pidżamy, to na prześcieradło, to na podłogę, znów skupił się jedynie na ustabilizowaniu oddechu.
A jeśli ktoś dolał mu czegoś do tej butelki? Vincenta zmroziło na ułamek sekundy. Szamotanina myśli spowodowała jedynie kolejny wzrost ciśnienia i przyspieszenie akcji i tak pędzącego jak oszalałe serca. Brunet chwycił za poszewkę, w jaką obleczona była poduszka i ściągnął ją z niej pospiesznie, ścierając krew z twarzy. A raczej rozmazując ją po niej nieporadnie.
- Potrzebuję różdżki...
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Marie Volante Pon 24 Cze 2013, 00:03

Marie wiedziała doskonale, że to nie czas ani miejsce na manifestowanie jej dezaprobaty względem lekkomyślności mężczyzny, więc wyznanie o szklance whiskey przyjęła jedynie skinięciem głowy. Na wyrzuty czas miał przyjść potem. Francuzka nie miała zamiaru tkwić w miejscu bezczynnie i patrzeć, jak Vincent się wykańcza, toteż natychmiast zabrała się do pracy. Wyczarowała kilka warstw jałowej gazy i zmoczyła w strumieniu chłodnej wody, który wystrzeliła z końca własnej różdżki.
- Pochyl głowę na dół i oddychaj przez usta – standardowo rozkazała dyrektorowi, a sama przyklęknęła na ubrudzonej krwią posadzce. Zimny okład wylądował na karku Włocha, podczas gdy ona ostrożnie ścisnęła jego nos między kciuk i palec wskazujący. Krwotoki z nosa na ogół nie były zbyt poważne, ale nie należało ich nigdy bagatelizować.
- To mi ją odbierz! Na co czekasz? – Volante była najwyraźniej gotowa poświęcić własną różdżkę dla dobra sytuacji. Sama, by mu ją wetknęła w dłoń, gdyby nie to, że wtedy moc różdżki znacznie by osłabła.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Mistrz Gry Pon 24 Cze 2013, 00:18

Gwałtowne przechylenie się w przód, smak krwi spływającej do Twojego gardła i ciągłe nudności spowodowane interakcją leków z alkoholem spowodowały, że zwymiotowałeś wprost na podłogę, zahaczając również o kolano Marie, która nie zdążyła się uchylić. 
Serce nieco zwolniło, choć wciąż niebezpiecznie kołatało w Twojej piersi.


/ - 5 PŻ
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Pon 24 Cze 2013, 00:29

- Kurwa - zdążył wymamrotać, nim jego żołądek zbuntował się na tyle, by wyrzucić swą zawartość niekoniecznie w prawidłowym kierunku. Vincent zdążył jedynie odsunąć się nieco w bok. Mokre ścierki opadły na podłogę i niebawem nie były upaprane jedynie we krwi, ale i również w zawartości żołądka uzdrowiciela. Brunet odepchnął Volante i pozwolił, by wszystko to, co zalegało w jego organizmie i wywoływało tak niepożądane skutki uboczne znalazło się na zewnątrz, skoro tak bardzo się tego domagało. Po trzech dość silnych falach konwulsji zdołał w końcu przełknąć ślinę. Cały był blady, a z nadmiaru utraty elektrolitów drżały mu dłonie.
- Wyjdź stąd.
Chwycił za prześcieradło, które jednym mocnym szarpnięciem zerwał z plastikowego materaca. Otarł nim najpierw usta, a następnie narzucił na połączenie alkoholu, leków, żółci i wody, które prezentowało się niechlujnie na podłodze.
- Wyjdź stąd w tej chwili. - powtórzył z naciskiem. Zsunął się z łóżka i przyklęknął na podłodze, na wszelki wypadek, gdyby organizm znów odmówił mu posłuszeństwa.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Marie Volante Pon 24 Cze 2013, 00:46

Studiowanie medycyny nie ograniczało się do pogawędek z pacjentami oraz zakładania opatrunków. Było ciężką szkołą życia. Praca uzdrowiciela również nie polegała na spacerach po szpitalnych korytarzach w nieskazitelnie białym fartuchu. Marie nie jedno już w swej karierze widziała i jeśli Vincent myślał, że wystraszy się wymiotującego mężczyzny to... Cóż, grubo się mylił.
- Przestań być na chwilę niezniszczalnym samcem alfa – Marie zaczynała mieć po dziurki w nosie buzującego w nim testosteronu. Myślał, że jeśli jest jej pracodawcą to wszystko mu wolno? Nie dzisiaj.
Volante podniosła się z ziemi, chwilowo nie dbając o nienaganny wygląd. Ubrudzone kolano nie było końcem świata, za to najwyraźniej skaleczone męskie ego i owszem. W ciągu paru sekund Francuzce udało się zorganizować metalową miskę, którą niezwłocznie podała Włochowi.
- Uciskaj nos – nakazała jeszcze, otwierając okno. Od nieprzyjemnego zapachu, panującego w powietrzu nie mogło mu przestać być niedobrze. Jak na perfekcjonistkę przystało, Marie jednym zaklęciem uprzątnęła cały bałagan na podłodze i po chwili posadzka lśniła czystością, a zniszczone prześcieradło leżało w koszu na odpady.
- Wróć na łóżko, nie możesz spędzić całej nocy na podłodze – upomniała i ryzykując jego wybuchem gniewu, podeszła bliżej, by pomóc mu wstać i ulokować się na poprzednim miejscu. Wymioty powodowały odwodnienie organizmu, więc konieczne okazało się ponowne podłączenie Vincenta do kroplówki. Marie bardzo sprawnie założyła mu wenflon i zniknęła na chwilę, by po kilku minutach wrócić z nową kroplówką. Po drodze wypożyczyła też nowy stojak, na którym wkrótce zawisł przezroczysty woreczek z płynem, nawadniającym organizm mężczyzny.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Mistrz Gry Pon 24 Cze 2013, 00:51

Zwymiotowałeś jeszcze dwa razy samą żółcią. W gardle czułeś nieprzyjemny posmak. Znów zaczęło kręcić Ci się w głowie, choć poczułeś się lepiej, gdy Marie podłączyła Ci kroplówkę.


Jesteś bardzo osłabiony i blady. 
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Pon 24 Cze 2013, 01:00

Nie docierały do niego żadne słowa uzdrowicieli. Chciał po prostu by jak najszybciej zostawiła go samego, by mógł sobie rzygać do woli, ale do licha w samotności. Jeszcze dwa razy nagłe torsje wstrząsnęły jego ciałem. Metalowa miska napełniła się żółtawym, gęstym płynem o gorzkim smaku i zapachu. Mężczyzna rozejrzał się po sali, chcąc jak najszybciej znaleźć cokolwiek, czy mógłby przepłukać usta.
- Zostaw. - zagarnął prześcieradło, nie pozwalając kobiecie podejść bliżej, lecz miała nad nim tą przewagę, że była teraz w pełni sił, podczas gdy on dogorywał, ledwo widząc na oczy. Przytrzymując się łóżka przysiadł początkowo na jego brzegu, a następnie przechylił się na bok i ułożył na wznak. Jego spodnie od pidżamy umorusane były w zawartości żołądka i krwi z nosa, która zdążyła nieco skrzepnąć. Nad jego górną wargą widniał czerwony pasek zaschniętej krwi. Materac pozbawiony był prześcieradła, a poduszka powleczki. Nie robiło mu to jednak w tym momencie żadnej różnicy. Bez słowa pozwolił, by Volante założyła mu wenflon, choć nie ukrywał niezadowolenia wynikającego z jej ciągłej obecności w sali. Całe życie musiał radzić sobie sam. Chciał, by było tak i tym razem. Na jego czole pojawiło się kilka kropel potu, na skutek wysiłku jakim niewątpliwie były wielokrotne wymioty. Poczuł chłód w miejscu, w którym zawartość kroplówki zaczęła wpływać do jego żyły. Bez słowa położył głowę na materacu, tempo wpatrując się w podłogę. Znów zaczynało wirować mu przed oczami. Chciał tylko jednego - by to wszystko po prostu się skończyło.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Pon 24 Cze 2013, 01:07

Penelopa z niesmakiem usłuchała się aurorów, którzy nie pozwolili jej opuścić szpitala. Postanowiła, że spędzi w szpitalu jeszcze jedną noc i wypisze się na własne żądanie. Uznała, że Vincent nie wróci już do sali, dlatego też nie widziała potrzeby w składaniu prośby o nowy przydział. Miles przyniósł jej z domu świeże, pachnące ubrania, dlatego też pielęgniarka mogła pozbyć się tej obskórnej, szpitalnej piżamy.
Dzień spędziła poza swoją salą. Kręciła się trochę wśród swoich uczniów, którzy leżeli na sąsiednich salach, piła kawę w szpitalnej kafeterii i poznawała pielęgniarki, które pracowały na miejscu. Dyżurka bardzo jej się spodobała i kto wie, może byłaby tutaj skłonna pracować gdyby nie fakt, że nie chciała widzieć na oczy dyrektora szpitala.
Po intensywnym wieczorze zapoznawczym, w końcu wróciła do pokoju numer trzy. Smród, który tam zastała drapał jej ośrodek węchowy. Oczywiście nie zarejestrowała, że facet balansujący między łóżkiem a podłogą to jego wysokość dyrektor szpitala.
- Ochh! Święta matko Anglio, jaki smród! - Wychrypiała, wachlując sobie dłonią przed twarzą. - Czyżby na tym piętrze znajdowała się też izba wytrzeźwień? - Zagaiła do lekarki, która stała pomiędzy dwoma łóżkami. Obrzygana. 
- Jak w Hogwarcie po balu wiosennym. - Dodała, wyciągając różdżkę z tylnej kieszeni obcisłych jeasnów. - Ciocia Penny zaraz to posprząta - machnęła dłonią, w której znajdował się magiczny kawałek drewna i wyczyściła podłogę z wymiocin. Przy okazji nogawkę Marie. Wtedy facet się odwrócił i dostrzegła, ze to Vincent.
- To znowu Ty - rzuciła obojętnym tonem, po czym opadła na swoje łóżko, udając kompletne niezainteresowanie.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Marie Volante Pon 24 Cze 2013, 01:36

- Zaraz wrócę – ruda postanowiła dać mężczyźnie chwilę prywatności, ale jednocześnie pozbawiła go złudzeń – nigdzie się nie wybierała, musiał znieść jej obecność, czy tego chciał, czy nie. W ciągu kwadransa czarownicy udało się zdobyć czystą pidżamę i pościel oraz kilka równie przydatnych rzeczy. Kiedy wróciła, w sali panował przyjemny chłód, a jako że udało jej się pozbyć nieprzyjemnego zapachu, postanowiła zamknąć już okno, by przypadkiem nie przeziębić już i tak osłabionego uzdrowiciela. Udało jej się jeszcze za pomocą jednego machnięcia różdżką opróżnić miskę, jednak wspaniałomyślnie nie zabrała mu jej. 
- Domyślam się, że nie powinnam nawet próbować Cię przebierać, więc zostawię ci pidżamę i pościel na sąsiednim łóżku i zrobisz to sam, jak już poczujesz się lepiej – Marie zdecydowała ignorować fakt niechlujnego stroju dyrektora i jednocześnie uszanować jego prywatność. Nie chciała urazić jego ego po raz kolejny tej nocy.
– Błagam Cię, leż grzecznie w łóżku. Żadnego palenia i alkoholu. Obiecuję ci, że osobiście przyniosę ci butelkę whiskey, jak już dojdziesz do siebie, ale na gacie Merlina, posłuchaj się kogoś innego raz w życiu. Wszystkim zależy na tym żebyś wrócił do pracy, jak najszybciej, więc musisz wydobrzeć. Nie ma innej drogi, jak przestrzeganie zaleceń kolegów po fachu – czarownica jeszcze na chwilę podeszła do Włocha, by za pomocą strzykawki dołączyć do jego kroplówki eliksir wzmacniający.
- Czyżby na tym piętrze znajdowała się też izba wytrzeźwień?
Volante odwróciła się w kierunku drzwi, zdezorientowanym spojrzeniem wpatrując się w przybyłą kobietę. Więc tak wygląda siostra Milesa... Francuzka posłała jej wdzięczny uśmiech, gdy ta usunęła z jej kolana pamiątkę po Vincentowych rewolucjach żołądkowych. Przeoczyła to, kiedy walczyła o to, by przywrócić Cramera do świata względnie przytomnych i trzeźwo myślących.
- Cieszę się, że jest pani pełna energii, ale jest nieźle po północy, od dobrych kilku godzin powinna być pani w łóżku, zapraszam – Volante wskazała dłonią na sąsiednie posłanie.
- Jeśli któreś z was znowu będzie sprawiało JAKIEKOLWIEK kłopoty, to osobiście je unieruchomię, przysięgam. Potem będziecie mogli mnie zwalniać z pracy i zabijać. Dobrej nocy – Francuzka posłała dwójce spojrzenie, sugerujące że wcale nie żartuje, po czym opuściła salę numer dwa, reprezentując sobą obraz nędzy i rozpaczy.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Pon 24 Cze 2013, 01:40

Litości. Vincent zrobił w myślach szybki rachunek sumienia, zastanawiając się dlaczego cały świat próbuje wpędzić go do grobu. Gdy do jego uszu dotarł głos panny Gladstone, ledwo przytomny odwrócił głowę w jej kierunku. Myślał, że od przynajmniej kilku godzin siedzi w tej swojej ruderze w Hogsmeade. Nie miał siły, ani ochoty wdawać się z nią w słowne potyczki.
- Też Cię miło widzieć. - burknął pod nosem, ostrożnie układając się na jednym z policzków. Nie chciał znów naruszyć nosa. Miał już dosyć metalicznego posmaku krwi, która spływała do jego gardła. Rzygania jak na jeden wieczór też wystarczy.
- Dzięki.
Posłał wdzięczne spojrzenie pannie Volante, która zadbała dosłownie o wszystko. Pokiwał głową w odpowiedzi na jej wywód. Wiedział, że miała rację. Za żadne skarby nie przyznałby jednak tego na głos. Oczywiście nie miał zamiaru ją zwalniać, choć faktycznie czuł się niezręcznie z tym, że widziała go w takiej, a nie innej sytuacji.
Cramer przepłukał usta wodą, którą natychmiast wypluł do metalowej miski. Czynność powtórzył jeszcze trzykrotnie, nim pozwolił w końcu czwartemu łyowi spłynąć palącym przełykiem wprost do żołądka. Był wycieńczony i znów uwiązany do stojaka na kroplówki. Zgarnął czyste spodnie, które pozostawiła mu Marie i odwróciwszy się plecami do Penelope zaczął się przebierać. Dupa jak dupa, jej widok nie powienien nikogo dziwić. Vincent nie miał nawet siły wstać z łóżka. 
Gdy czyste spodnie zostały naciągnięte na jego tyłek, a te upaprane krwią i rzygowinami wylądowały na podłodze, mężczyzna położył się na brzuchu i przyrzucił kołdrą. Nie miał już siły na wstawanie z miejsca i zakładanie na materac świeżego prześcieradła i pościeli. Oddałby konia z królestwem temu, kto przyniósłby mu z domu świeżą bieliznę i jego własne pidżamy.
Zaległ w bezruchu z ciężkim westchnieniem. W ustach wciąż czuł gorzki smak żółci. Rękę, do której przyczepiona była kroplówka spuścił luźno z łóżka i zaczął wpatrywać się bezwiednie w uprzątniętą podłogę.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Pon 24 Cze 2013, 02:06

Penelope wzruszyła ramionami na słowa Marie. Miała po dziurki w nosie uzdrowicieli, którzy tutaj pracowali, za to pielęgniarką przychyliłaby nieba! Czuła, że po dzisiejszym wieczorku integracyjnym, te kobietki załatwiłyby jej wizytę księcia Karola gdyby tylko o to poprosiła! Takie babeczki.
Dupa to dupa, Vincent miał rację. Jego już widziała, dlatego też nie czuła się jakoś specjalnie skrępowana. Gdy się przebierał, postanowiła zrobić to samo. Przeszła do łazienki, gdzie założyła na siebie swoją własną, domową piżamę: kolorowe, luźne spodnie i białą, bawełnianą bluzkę. Umyła też zęby, a kiedy to robiła, zastanawiała się, czy Cramer zrobi to samo czy zaśnie z rzygowinami między zębami. 
Wróciła do sali, kompletnie go ignorując. Ot: zwyczajny pacjent szpitala, który przypadkowo dzieli z nią salę. Opadła na swoje łóżko, kładąc się na brzuchu. Rozłożyła najnowsze wydanie Proroka Codziennego na poduszce i wzięła się do lektury artykułu, który opisywał ich porwanie, rzekomy romans oraz... jego powiązanie z szefową aurorów. Ta część interesowała ją najbardziej. Od czasu do czasu zjadała solonego orzeszka, których paczka leżała obok niej.
Nie dobrze Ci, Vin? Popatrz jak jem orzeszka. Świeży, słony orzeszek, który wpada do mojego zdrowego żołądka. Lepiej Ci? Jaka szkoda...
- I'm a rocket ship on my way to Mars on a collision course... I am a satellite, I'm out of control. I am a sex machine ready to reload... Like an atom bomb about to - nuciła pod nosem. Nie, ona śpiewała w środku nocy w szpitalnej sali. Drzwi były zamknięte, więc katowała tylko obecnych w sali. 
Boli Cię głowa, Vin? Jaka szkoda, gdyby ktoś nagle zaczął śpiewać! 
Oh, oh, oh, oh, oh, explode....
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Pon 24 Cze 2013, 02:16

Może i umyłby zęby, gdyby miał przy sobie szczoteczkę, albo chociaż pastę do zębów. Jeżdżenie po zębach palcem nie przyniosłoby żadnego efektu, zatem jedyne co mógł zrobić to pozazdrościć Penelope posiadania podstawowych środków higieny. On nie miał kochającego brata, który latał mu do domu po pidżamki. Miał wredną siostrę, która pewnie teraz urządzała imprezę z okazji jego pobytu w szpitalu. Jego wycieczka do łazienki w tym stanie mogłaby się co najwyżej skończyć upadkiem gdzieś po drodze. Sądząc po zachowaniu Gladstone tam, gdzie by go zmogło, spędziłby resztę nocy.
W momencie, w którym kobieta wyciągnęła Proroka i zaczęła obżerać się orzeszkami nucąc pod nosem, niemal przetarł oczy ze zdziwienia. Chciała się bawić w przedszkole? Nie ma sprawy. Vincent w tym momencie mógłby na nią po prostu narzygać. 7 in a row, choć nie o takie rekordy mu w życiu chodziło.
Brunet bez słowa odwrócił głowę i nakrył ją poduszką, starając się usilnie ignorować dźwięki dochodzące z sąsiedniego łóżka. Fakt, że Penelope zawodziła jak zarzynana świnia wcale mu tego nie ułatwiał. Mężczyzna zacisnął zęby, czując nawracającą falę mdłości. I złości. Jakże ta czarownica potrafiła w minucie wyprowadzić go z równowagi! Nie pamiętał kiedy ostatni raz przeklął tyle razy pod nosem.
- PRZEPRASZAM! - odwrócił się gwałtownie i wydarł tak, że pacjenci śpiący w kilku sąsiednich salach zapewne usiedli przerażeni na łóżku. - PRZEPRASZAM, TYLKO SIĘ W KOŃCU ZAMKNIJ! Cieszy mnie, że świetnie się już czujesz, ale bądź tak miła i pozwól mi tu zdechnąć w ciszy.
Jego głos był drżący i chrapliwy. Trzeba było być ślepym i głuchym, by nie dostrzec, że czuł się naprawdę źle i miał wszystkiego dosyć. Dziecinne zachowanie Gladstone wcale nie ułatwiało sprawy. Jeszcze kilka minut temu, gdy zobaczył ją po raz pierwszy, naprawdę miał ochotę ją przeprosić. Z każdą minutą utwierdzał się jednak w przekonaniu, że nie było warto starać się o kobietę, która ma wyjątkowo nierówno pod sufitem.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Pon 24 Cze 2013, 02:26

PRZEPRASZAM!
Jedna brew Penelope powędrowała wysoko ku górze. Pierwsze przepraszam już prawie zostały przyjęte, ale kiedy usłyszała ich drugą część, zmarszczyła nos jak wściekła osa. Wzięła jednego orzeszka w palce, po czym rzuciła nim w jego stronę, trafiając - co za pech! - w jego spuchnięty, czerwony nos, który pewnie nadal pulsował bólem.
- Nie. Spadaj - odparła krótko, po czym uśmiechnęła się do niego. Sądząc po relacji Vincenta i Noemi, pewnie jego siostrunia również serwowała mu takie uśmieszki.
- God save our gracious Queen... long live our noble Queen... Tego też nie znasz? - Zaciągnęła najpierw, ale przerwała na moment aby zadać to głupie pytanie.
- Z zeznań świadków wynika, że w momencie porwania przebywał z równie wysoko postawioną Morwen Blodeuwedd, z którą ostatnio widujemy go coraz częściej... temat kobiet pana Cramera mógłby być inspiracją dla osobnego wydania naszego czasopisma, dlatego - choć to do nas niepodobne - ominiemy go teraz szerokim łukiem... - przeczytała fragment pisma, po czym pokiwała głową z uznaniem do kawałka gazety.
- DAMN RIGHT, DUDE! - Zaśmiała się, znowu wkładając sobie orzeszka do ust.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Pon 24 Cze 2013, 02:37

Jesteś wariatką.
Vincent przeniósł spojrzenie to na gazetę, to na trzymającą ją kobietę. Policzył w myślach do dziesięciu. Uspokoiłby się pewnie, gdyby nie słony orzeszek, który uderzył wprost w jego spuchnięty nos, z którego zaledwie dziesięć minut temu wytrysnęła fontanna krwi. Cramer był tak zażenowany jej zachowaniem, że jedynie westchnął i pokręcił z politowaniem głową. Zerknął kontrolnie w górę, by sprawdzić jaki jest poziom cieczy w zbiorniczku kroplówki. Gladstone w tym momencie przypominała mu właśnie gorszą wersję Noemi, a nie wróżyło to dobrze. Trafiła właśnie na jedno z pierwszych miejsc na liście osób, które należy omijać szerokim łukiem.
Vincent roześmiał się, gdy czarownica przeczytała mu fragment najnowszego wydania Proroka. Jej słowa jednym uchem wleciały do jego głowy, a drugim natychmiast ją opuszczały. Tak, dokładnie tyle robił sobie z plotek zamieszczonych w tym tanim szmatławcu. Nie mniej jednak ślepa wiara w te artykuły nie stawiała Gladstone w najlepszym świetle. 
Ignorując zawroty głowy, bolący nos i kilkanaście innych dolegliwości, które sprawiały, że miał ochotę umrzeć w rynsztoku wstał z łóżka. Odczepił kroplówkę, której zawartość praktycznie całkowicie zdążyła połączyć się z jego krwiobiegiem i ruszył do drzwi. Przed oczyma widział jedynie czarne plamy, które od czasu do czasu zastępowały miejsca rozmazanemu obrazowi.
- Jeszcze jakieś nowiny? Byłbym niepocieszony, gdyby coś mnie ominęło. - stanął w progu i kurczowo złapał się klamki, oglądając za siebie. Nim trafił z Marie do sali zdążył zarejestrować pustą salę po sąsiedzku. Dlaczego znów uciekał? Nie mógł patrzeć, jak kobieta która zawróciła mu w głowie robiła z siebie pośmiewisko.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Pon 24 Cze 2013, 10:11

Gdy jej wolność dobiegła końca, niczym skazaniec ruszyła do szpitala na obchód. W zasadzie już chyba było po wszystkim. Od wymienionego w liście czwartku minęło kilka dni, jej głupie rozważania na temat tego, że będzie kolejną ofiarą zdołała jakoś upchnąć do najniższej szufladki w głowie, ale to nie zmieniało faktu, że coś nie dawało jej spokoju. Jak bumerang powracały pytania związane z porwaniami, dlaczego właściwie upatrzono sobie szpital i co z tym ma wspólnego Minister; Walijka czuła, że to jest jedynie cisza przed burzą.
Wparowała do szpitala, szatę aurorską trzymając przewieszoną przez ramię i gdy tylko porozmawiała z kilkoma aurorami jak im idzie patrolowanie szpitala, ruszyła na poszukiwania Miles'a. Jednak po drodze zdążyła jeszcze wpaść do sali, w której ostatnim razem przebywał Vincent wraz z Penelope. Dziwnym by było, gdyby zastała Cramera leżącego grzecznie w łóżku, dlatego kiedy ujrzała go jako obraz nędzy i rozpaczy, skrzyżowała ręce na piersiach, uniosła jedną brew wyżej niż drugą i uśmiechnęła się ironicznie. Widać plotki o tym, że dyrektor był nieznośnym pacjentem były prawdziwe.
Dopiero później zerknęła w stronę dziewczyny, co spowodowało, że jej uśmiech się poszerzył.
- Kłopoty w raju, co? - skomentowała cały ten obrazek, ale zaraz po tym uświadamiając sobie, że jest tutaj w sprawach czysto zawodowych a nie ma siły kłócić się z kimś kto ledwo żyje (co było dziwne, bo ona bardzo lubiła wbijać wszystkim szpileczki), dodała: - Gdzie Ty się znowu wybierasz? Pasami Cię muszą do tego łóżka przywiązać, żebyś się nie ruszał? Człowieku, daj sobie pomóc i nie sprawiaj kłopotów - jednak nie podeszła do niego i wcale nie miała zamiaru prowadzić go do łóżka jak małego chłopca w przedszkolu. Ten chłopiec był duży i wiedział co robi, chociaż w tym momencie powątpiewała w jego zdolności do racjonalnego myślenia. W zamian za to oparła się bokiem o framugę drzwi, skutecznie blokując mu przejście.
Gdy jednak podszedł do niej jeden z aurorów szepcząc jej coś na ucho, spojrzała na niego porozumiewawczo a z jej twarzy zeszły wszelkie uśmiechy i grymasy.
- Nie pozabijajcie się tutaj - rzuciła chłodnym tonem głosu, kompletnie do niej nie podobnym, do dwójki znajdującej się w sali a potem odwróciła się na pięcie i pośpiesznym korkiem oddaliła wgłąb szpitala wraz ze swoim pracownikiem.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Pon 24 Cze 2013, 13:12

Nie była wariatką, była zagubioną, młodą wdówką. Co prawda po śmierci Roberta bywały chwile, kiedy znajdowała się na granicy szaleństwa, ale wyleczyła się z tego. Mugolski psycholog w jej przypadku zdziałał naprawdę wiele - najlepszy w mieście, opłacany grubą sumą przez jej rodziców, lekarzy. 
Co z niej była za pielęgniarka, która dotykała do żywego pacjenta, który ledwo żył? Ano marna, ale to nie od dzisiaj było wiadome. Kiedy zobaczyła grymas bólu na twarzy Vincenta, aż zrobiło jej się głupio, dlatego też postanowiła więcej nie działać mu na nerwy. 
Wiodła za nim wzrokiem kiedy wstał, ale nie zatrzymywała go. Był dorosły i był lekarzem, sam pewnie wiedział co dla niego najlepsze. Z pomocą nadeszła szefowa aurorów. Penelope starała się trzymać z dala od tej rozmowy, odezwała się dopiero na koniec.
- Spokojnie, jutro wychodzę, pani... - urwała, zerkając do gazety rozłożonej na poduszce. - ...Blodeuwedd. 
Kiedy wyszła, Penelope przekręciła się na plecy, po czym usiadła na łóżku. 
- Co za nazwisko! A myślałam, że to z moim cudzoziemcy mają problem - rzuciła. Jej mina zdecydowanie zelżała i nie było na niej nawet cienia złośliwości. Westchnęła. Nie chciała wyciągać ręki na zgodę jako pierwsza, ale oboje byli tak uparci, ze rozejm graniczyłby z cudem. 
- Możemy chociaż zostać przyjaciółmi? Albo chociaż udawać, pozostając w jakimś stopniu na stopie koleżeńskiej?
Sęk w tym, że ona nie chciała być tylko jego koleżanką. Całkowicie spalić mostu za sobą też nie mogła, bo co jeśli przyjdzie jej kiedyś ubiegać się o stanowisko do Munga? 
- Po prostu wystarczyło powiedzieć "nie", kiedy wyznałam Ci, że chcę czegoś więcej, zamiast podejmować bezsensowną dyskusję. Czy to takie trudne słowo? NIE?
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Pon 24 Cze 2013, 15:49

Wisienką na torcie okazało się być pojawienie w sali Morwen. Vincent potrząsnął głową i mocniej uścisnął okrągłą klamkę, patrząc to na Penelope, to na aurorkę. Teraz to był już święcie przekonany, że pielęgniarka zacznie swą tyradę na temat Blodeuwedd. Przemilczała temat Marie, która odprowadziła go do łóżka więc musiała przyczepić się do czegoś innego. Gdyby tylko mógł spaliłby tą wścibską Skitter na stosie jak za świetlanych lat inkwizycji. 
Był zmęczony nie tyle niedomagającym organizmem, co wszystkimi dobrymi radami, które serwowały mu kolejne osoby. Miał trzydzieści lat i na co dzień nikt nie martwił się, czy ma wyprane gacie i obiad na stole. Zdecydowanie szybciej dochodziło się do zdrowia, gdy człowiek miał święty spokój, niż gdy musiał wciąż motać się od ściany do ściany i znosić humory innych osób. Cramer postanowił właśnie, że znacznie ograniczy czas odwiedzin na wszystkich oddziałach. 
Morwen zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. 
Uzdrowiciel pokiwał głową, nie mając siły na uciszanie jej i proszenie, by wsadziła sobie dobre rady między książki. Miał swój rozum i byłby wielce usatysfakcjonowany, gdyby ktoś w końcu umożliwiłby mu położenie się w spokojnym miejscu i przysłowiowe wylizanie ran. Rekonwalescencja w takich warunkach graniczyła z cudem.
- Możemy chociaż zostać przyjaciółmi? Albo chociaż udawać, pozostając w jakimś stopniu na stopie koleżeńskiej?
Odwrócił się w kierunku łóżek wyraźnie zdziwiony zejściem z tonu, Penelope. Kobieta wydawała się nieco spokornieć, choć najpewniej była to cisza przed burzą. Znów na chwilę chciała uśpić jego czujność, by móc zadać ostateczny cios. Naprawdę nie miał ochoty tego słuchać.
- Po prostu wystarczyło powiedzieć "nie", kiedy wyznałam Ci, że chcę czegoś więcej, zamiast podejmować bezsensowną dyskusję. Czy to takie trudne słowo? NIE?
- Penelope, naprawdę chciałaś czegoś więcej z osobą, którą posądzasz o romanse ze wszystkim, co się rusza? - spytał zmęczony, przecierając dłonią oczy, które zaszły mu mgłą. - Nie mam siły tłumaczyć Ci na każdym kroku, że z żadną z tych kobiet nic mnie nie łączy, nie łączyło i nie będzie łączyć. Zachowujesz się jak dziecko, a ja mam ich powyżej czubka głowy. Nie potrzebuję kolejnej osoby do wychowania. Bezsensownej dyskusji? Nie pozwolę się obrażać i nie jestem pantoflem, który zmieni całe swoje życie pod Twoje dyktando. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Pon 24 Cze 2013, 16:17

Penelope, naprawdę chciałaś czegoś więcej z osobą, którą posądzasz o romanse ze wszystkim, co się rusza?
-
Tak, chciałam - odparła krótko. Sucho trochę, ale postanowiła nie podejmować dyskusji, ponieważ ta dwójka nie potrafiła ze sobą dyskutować. Penelope wątpiła szczerze, że kiedykolwiek się nauczą, ponieważ ich charaktery w zetknięciu ze sobą zgrzytały jak niedopasowane koła zębate, a dookoła szły iskry. Mały tego pokaz mieli nad ranem. 
- Nie łączy to nie łączy, wierzę Ci. Ale nie możesz ode mnie oczekiwać, że przestanę czytać gazety i dam Ci stuprocentowy kredyt zaufania od ręki, to wszystko - dodała. 
Na zaufanie trzeba pracować, a oni nie znali się jeszcze na tyle, żeby ufać sobie w każdej kwestii. Zresztą Penelope była kobietą, więc czytała prasę plotkarską i chłonęła plotki. Ba, sama je czasami rozsiewała. 
- Zachowuję się tak bo jestem zazdrosna. Albo przynajmniej byłam, bo teraz nie wiem czy jest nadal o kogo być zazdrosnym. Nie oczekiwałam, że zmienisz pode mnie całe swoje życie, chciałam tylko mieć Cię na własność. To wszystko - wzruszyła ramionami.
Dotarło do niej, że pewnie za późno już na ratowanie czegokolwiek. Stąd ten czas przeszły użyty w każdym zdaniu. Może to i lepiej, bo praca szkolnej pielęgniarki nie sprzyja związkom. 
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Mistrz Gry Pon 24 Cze 2013, 19:58

Vincent znów poczułeś, że kręci Ci się w głowie. Robi Ci się ciemno przed oczami.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Pon 24 Cze 2013, 20:26

Zabrnęli za daleko. Zostało powiedziane o kilka słów za dużo i nie dało się tego cofnąć. W sali zapadła cisza. Świszczący oddech Włocha rytmicznie przecinał powietrze. 
- Pogadajmy jak dorośli ludzie, co? - brunet zamknął drzwi i ruszył w kierunku swojego łóżka. Na chwilę pociemniało mu przed oczami. Błędnik znów oszalał, więc złapał się za plastikową poręcz przy łóżku Gladstone. 
- A nie o to w tym wszystkim chodzi, by dać sobie nawzajem kredyt zaufania?
Nie miał pojęcia co urodziło się w głowie tej szalonej pielęgniarki i jak wyobrażała sobie związki. Według niego właśnie opierały się na stu procentowym zaufaniu. Bez tego nie można było w ogóle mówić i tworzeniu jakiejkolwiek bliższej relacji. Nie związałby się z kimś, komu nie ufałby na każdym kroku.
Uzdrowiciel przysiadł na żeliwnym krzesełku, które stało przy nocnej szafce czarownicy. Podparł się o nią łokciem i wparł głowę o dłoń. Nieprzyjemne pulsowanie w czaszce połączone z zawrotami głowy powodowało, że miał ochotę położyć się spać, a nie rozprawiać o istocie bytu. Postanowił sobie jednak, że nie opuści tego pomieszczenia, dopóki nie powie ostatniego słowa. Był za stary na podchody, ciąganie się za warkocze i nieśmiałe zaloty. Tej nocy kilka najbliższych minut miało zadecydować o tym, w którym to ruszy kierunku. 
Chciałam Cię tylko mieć na własność, wypowiedziane w taki sposób, jakby mówiła o małym kocie albo jakiejś zabawce sprawiło, że pokręcił głową i westchnął ciężko, podnosząc na nią wzrok.
- I co ja mam z Tobą zrobić, Gladstone?
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Penelope Gladstone Pon 24 Cze 2013, 22:52

To fakt, niektórych słów nie dało się już cofnąć. Na pewno nie tych, w których Penelope zarzucała rozwiązłość Vincentowi, ani tych, w których on wspomina, że to ona wykończyła swojego męża. 
- Dobra, pogadajmy jak dorośli, szefie - rzuciła, siadając na swoim skrzypiącym łóżku.
Spuściła nogi z łóżka, które teraz dyndały o stopę nad podłogą. Zastanowiła się na moment nad jego słowami, drapiąc się po głowie z zakłopotaniem. Taki nieprzyjemny nawyk. 
- Wydaje mi się właśnie, że na zaufanie trzeba sobie zapracować. Chyba za krótko się jeszcze znamy, żeby gwarantować za drugie głową pod gilotyną, nie uważasz?
- Co ja mam z Tobą zrobić, Gladstone? Uśmiechnęła się do niego jak ostatnia ciamajda, która przed sekundą roztrzaskała jego ulubiony kubek. 
- Rób co uważasz.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 2 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach