Sala nr 3

+6
Mistrz Gry
James Scott
Roland Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Marie Volante
Konrad Moore
10 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sala nr 3 Empty Sala nr 3

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 17:24

Sala nr 3 Tumblr_ltah2yj40S1ql4rkgo1_500

Skromnie urządzona, choć zawiera wszystko, co potrzebne pacjentowi.
Na sali znajdują się 3 łóżka.

Pacjenci:
1. -
2. -
3. -
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Marie Volante Czw 20 Cze 2013, 11:47

Płukanie żołądka przebiegło szybko i pomyślnie, innego zdania mógł być oczywiście James. Cóż, zabieg do najprzyjemniejszych nie należał, ale dopóki Marie nie miała pewności, że nie wypił czegoś, co mogłoby mu zaszkodzić, był konieczny. Młody Scott wylądował w sali numer trzy, sam. Volante chętnie położyłaby go na jedynce, ale wszystkie łóżka oblegali uczniowie Hogwartu, z kolei dwójka... Dwójka nie była dobrym pomysłem dla nikogo. Aurorzy stacjonowali w niej dzień i noc, pilnując Vincenta i szkolnej pielęgniarki, a Miles zdawał się chwilowo zamieszkiwać salę z uwagi na to, że owa pielęgniarka była jego siostrą. Francuzka, starając się odrobinę odciążyć zastępcę dyrektora, zaglądała co jakiś czas do jego podopiecznych. Na szczęście ci powoli powracali do zdrowia.
- Na gacie Merlina, czy ty masz skłonności samobójcze?! Wiesz, że nie powinieneś przyjmować żadnych leków bez nadzoru szkolnej pielęgniarki – ruda nie wytrzymała i podniosła głos. Wciąż poirytowana bezmyślnością Krukona, podłączyła mu kroplówkę i przysiadła na sąsiednim łóżku, uzupełniając kartę chorego. Kiedy kończyła wypisywać na niej zalecenia, była już spokojna. Nadal pozostawał jeszcze problem tematu rany w brzuchu. To jednak postanowiła pozostawić na później. Teraz powinien się przespać.
- Leż tu i nie wpakuj się w żadne tarapaty, James, co? Gdybyś mnie potrzebował, masz tu taki przycisk, widzisz? Wystarczy nacisnąć... Pójdę zawiadomić Twoją mamę. Nie będzie szczęśliwa... – Francuzka mimo początkowej dezaprobaty, posłała młodemu Scottowi dodający otuchy uśmiech, po czym opuściła salę.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 18:59

- James nie umieraj! Nie waż się nawet! Zakazuję Ci!
Czarownica ubrana w kwieciste spodnie od piżdżamy, białą koszulkę na ramiączkach, różowe kapcie i lekarski fartuch wparowała do sali i nie rozglądając się wokół dopadła do jedynego zajętego łóżka.
- James miej litość dla matki! - wykrzyknęła przerażona i przycupnęła na brzegu łóżka, które zajmował Krukon. Jedną dłonią chwyciła za jego dłoń, a drugą zaczęła głaskać go po bladej jak ściana twarzy.
- Jak Ty się czujesz? Jak to się stało? Pewnie jesteś głodny, nie pomyślałam o tym, żeby przynieść Ci jakieś owoce albo słodycze.
Łzy leciały jej nieprzerwanie z oczu. Nachyliła się nad chłopcem i przeczesała dłonią jego czarne jak smoła, splątane włosy. Gdy trochę się uspokoiła i przestała szlochać natychmiast wstała z miejsca, by poprawić kołdrę, którą opatulony był James.
- Chce Ci się pić? A może otworzyć okno?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Roland Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 20:23

Z racji, iż potrzeba było rąk do pracy, Roland i jego studenci zostali zaangażowani do pracy w szpitalu. Dla dzieciaków to była świetna okazja do wykazania się i nauczenia wielu nowych rzeczy, a także poznania reali szpitalnych, a dla niego możliwość bycia blisko córki i Jamesa, a także swojego przyjaciela, którzy byli pacjentami.
Odprawił swoich studentów do porodu, który rozgrywał się na jednym z wyższych pięter, a sam udał się na niższy poziom aby zerknąć do Jamesa. Sophie czuła się stosunkowo dobrze, więc ją odwiedzał niej.
Wszedł do sali, a kiedy zobaczył w niej Rosalie, posłał jej ciepły uśmiech. Ostatnio jej unikał, ale wiedział, że nie może tego robić przez wieczność. Szpital był dobrą wymówką, ale nie na długo.
- Daj mu odpocząć - rzucił od wejścia, widząc jak kobieta zadręcza pytaniami swojego ledwo żywego syna. Poprosił czarownicę na stronę, a Krukona leżącego na łóżku przysłonił parawanem.
- Nic mu nie będzie, już rozmawiałem z Marie. - Włożył obie dłonie do białego kitla szpitalnego. - Byłaś ostatnio u niego w Hogsmeade, prawda? Było z nim wtedy coś nie tak?
Roland nie miał oczywiście bladego pojęcia o tym, że kobieta nie spotkała się wtedy ze swoim synem.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 20:57

- Roland, to nie czas i miejsce na Twoje cyrki! - Rosalie tupnęła nogą i zmarszczyła brwi wyraźnie rozgniewana tym, że mężczyzna odciągnął ją od syna, którego nie widziała tyle lat. Skrzyżowała przedramiona pod piersiami i stanęła w bojowej pozycji.
- Według Ciebie nic mu nigdy nie jest, a nagle ląduje w szpitalu z dziurą w brzuchu! Rozumiesz?! DZIURĄ W BRZUCHU!
Kobieta wpadła niemal w furię. Zaczęła chodzić w tę i z powrotem od czasu do czasu zaglądając za parawan i upewniając się, że jej pierworodne dziecię jeszcze oddycha.
- Szpiegujesz mnie? - wyłbałuszyła swe czarne oczęta, zdziwiona jego słowami. Przystanęła w miejscu oniemiała, wpatrując się w swego byłego przyjaciela.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by James Scott Czw 20 Cze 2013, 21:04

Czy James miał skłonności samobójcze? Cóż, ciężko powiedzieć. Wszak chłopak rzucił wyzwanie dzikiej magii, która panoszy się w Zakazanym Lesie. Chyba lepiej powiedzieć, że po prostu podąża autodestrukcyjną ścieżką.
Szczęśliwie dla chłopca, podczas płukania żołądka jego zmysły wciąż były 'nietrzeźwe', więc zniósł to całkiem dobrze.
Na gacie Merlina, czy ty masz skłonności samobójcze?! Wiesz, że nie powinieneś przyjmować żadnych leków bez nadzoru szkolnej pielęgniarki 
- Tak, zdecydowanie powinienem był się położyć i umrzeć - warknął, kiedy zmysły zaczęły mu powracać. Najłatwiej jest krytykować. Pielęgniarki nie było nigdzie w pobliżu, a on nie miał już sił, żeby czołgać się po schodach do prywatnych komnat nauczycieli.
Leż tu i nie wpakuj się w żadne tarapaty, James, co? Gdybyś mnie potrzebował, masz tu taki przycisk, widzisz? Wystarczy nacisnąć... Pójdę zawiadomić Twoją mamę. Nie będzie szczęśliwa...
W tarapaty? Jedynie co mógłby zrobić w tej sali, to wyskoczyć przez okno. Cóż... kiedy usłyszał o 'zawiadomieniu mamy', doszło do niego, że to wcale nie byłby taki głupi pomysł...
Poczuł jak mu się zbiera na wymioty. Na całe szczęście zaraz obok stało samo-opróżniające się wiaderko
Po kilku bełtach do pokoju zawitała jego ukochana matula.
Cóż, że to była za słodka kobieta! Zgrabna, piękna, dobra i straszliwie wyolbrzymiająca. Chociaż zdaniem Krukona, Rosalie była jedną z tych osób, które nigdy nie powinny stawać się matkami, a jeśli już, to dopiero po trzydziestce. Za modu pani Scott nie spędzała z nim zbyt dużo czasu. Raczej traktowała swe dziecko jak zwierzątko, którym opiekujesz się jak masz ochotę. Jednak im starsza się stawała, tym matczyne uczucie rosło w niej. Teraz była przykładną matką, ale zgniłość James'a nigdy nie pozwalała mu jej docenić.
Na całe szczęście chłopiec nie musiał odpowiadać na dziką serię pytań. Z opresji uratował go Roland. Jedna z niewielu kompetentnych osób, które znał. Ojciec Sophie nie ocenił z góry młodzieńca. Obserwował go i dał mu kredyt zaufania, który - rzecz jasna- młody Scott zmarnował. Ale liczą się chęci!
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Roland Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 21:13

- Jakie cyrki? Jestem lekarzem do k.. - zaklął prawie, ale zamiast tego odwrócił głowę na bok aby nie powiedzieć nic więcej. Odłożył kartę pacjenta z niższego piętra na jedną z szafek nocnych znajdujących się w sali.
- Mogę Cię stąd nawet wyprosić, bo James nie jest w formie do przyjmowania gości, Rosalie. O tym pewnie też nie wiedziałaś, bo przecież Ty nigdy niczym się nie interesujesz. - Westchnął. Naprawdę nie wiedział, że Rosalie zrobiła się aż tak nieznośna po tych wszystkich latach.
- Dziura w brzuchu, dziura w brzuchu. Teraz wyrośnie mu tam pewnie drzewo! Opanuj się. Marie zamknęła ją w pięć minut. - Wywrócił oczami teatralnie, po czym pacnął się w czoło. Nie wiedział, doprawdy nie wiedział, dlaczego kochał tak bardzo tak głupiutką osobę.
- Nie szpieguję Cię! Powiedziałaś mi o tym kiedy jedliśmy ostatnie śniadanie nim obraziłaś się na śmierć. Sam to przecież zaproponowałem. Rose, nie szukaj na siłę pretekstu do kłótni, błagam Cię, jestem w pracy.
Chyba wiedział, jaka jest przyczyna jej apatii. Może nie powinien wspominać o tym kiedy James leżał kilka metrów dalej, ale czuł, że nie będzie ku temu okazji.
- Rosalie, złożyłem Ci propozycję małżeństwa i to całkiem poważną. Byłem wypity, ale wszystko było szczere. Nie oszukuj się, masz trzydzieści pięć lat, a Twój poprzedni mąż był zwykłym gnojem. Potraktujesz mnie poważnie jeśli nadal myślisz o tym, aby poukładać w końcu swoje życie - zaczął, choć ton miał chłodny.
- Pamiętaj tylko, że nie będę czekał wieczność, bo czekałem już siedemnaście lat. I nie będę kolejny raz korzył przed Tobą głowy kiedy zechcesz się znowu obrazić albo potraktować mnie torebką w łeb. Nawet Rolandowi Fitzpatrickowi leży w udziale ograniczony udział cierpliwości. |
Miał dość jej ciągłego marudzenia i wybrzydzania. Dość.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 21:29

Scott stała dalej oniemiała, kompletnie nie rozumiejąc tego co się przed chwilą stało. Poruszyła się jedynie nieznacznie słysząc ogłosy kłótni dochodzące zza ściany.
- Roland uspokój się. Nie życzę sobie takiego tonu. - odparła po chwili i pociagnęła mocno za sznurki, które dyndały przy jej spodniach od pidżamy, robiąc z nich zgrabną kokardkę.
- A teraz mnie posłuchaj, bo się nie będę powtarzać. Nie jestem idiotką. Rozumiesz to? Nie jestem. Przyswój to sobie w końcu. Gdyby Sophie coś się stało to też pewnie skamlałbyś pod drzwiami jej pokoju, mając ten komfort, że możesz u niej siedzieć non stop. Nie widziałam własnego dziecka pięć lat. I w końcu chciałabym go do siebie przytulić. Rozumiesz? Więc przestań mi tu się panoszyć ze swoim tytułem lekarskim. Wiem, że nie mam prawa nazywać się matką, ale chcę to naprawić. A wszyscy wokół mi to uniemożliwiacie.
Rosalie wyzbyła się swego głupkowatego wyrazu twarzy i nawet nie zaczęła płakać. Przekrzywiła jedynie głowę, by znów zerknąć na Jamesa.
- Mam być z mężczyzną, który wytyka mi to, że się niczym nie interesuję, że nie mam o niczym pojęcia i że jestem głupia? Czy myślisz, że ja tego nie widzę? Może i był gnojem, ale miał dla mnie szacunek, którego Ty zdaje się wyzbyłeś się ostatnimi czasy. Nie mam już na to wszystko siły, rozumiesz? Potrzebuję mężczyzny, który będzie stał za mną murem, a nie który mnie wyśmieje przy innych i zrobi niedouczoną idiotkę. Może i nie poszłam na studia, ale nie zatrzymała się z wiedzą na etapie Hogwartu. Najlepiej dla wszystkich będzie, jak znów wyjadę. James pozwoli usunąć dziecko swojej dziewczynie, moi rodzice odetchną z ulgą, że rodzinna zakała znów zniknęła im z oczu, a Ty nie będziesz musiał zajmować się idiotką, w której przez przypadek się zakochałeś.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Roland Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 21:54

- Bo ja nigdy nie stałem za Tobą murem, tak? - Uniósł brwi w geście irytacji. Starał się robić to zawsze, ponieważ był zwyczajnie ślepo w niej zakochany. Kiedyś był zdolny zrobić dla niej wszystko, teraz był w stanie zrobić wiele. Bał się, że z roku na rok lista takich rzeczy zacznie się kurczyć. Zegar tykał.
- Nie wyzbyłem się szacunku do Ciebie, tylko otworzyły mi się oczy, wiesz? Oczekujesz, że po tylu latach nadal będę zakochanym szczeniakiem bez własnego zdania? Nie, Rosalie, Roland ma już trzydzieści sześć lat, nie siedemnaście.
- Przestań robić z siebie ofiarę, bo nią nie jesteś. Dalej uważaj się za taką biedną i niedouczoną, to ludzie w końcu zaczną w to wierzyć. Nie rób sama sobie krzywdy - westchnął. Naprawdę kończyły mu się pomysły, jak przemówić jej do rozsądku. Bał się, że ta znajomość niebawem się urwie, a oboje znowu zobaczą się za szesnaście lat.
- Potraktuj mnie choć raz poważnie, Rose. Odważyłem się po latach, obiecałem, że będzie Ci z Jamesem ze mną dobrze. Teraz Ty zrobisz z tym co zechcesz - dodał. Zszedł z tonu, ale ona nadal nie potrafiła tego zrobić. Fitzpatrick zupełnie zapomniał o Jamesie, który dogorywał za parawanem. Sprawa z jego matką pochłaniała go całkowicie. Wtedy usłyszał coś o ciąży. Oniemiał.
- Dziewczyna Jamesa chce usunąć dziecko, a on się nie zgodził? O czym Ty mówisz? James ma w ogóle dziewczynę? - Zapytał, marszcząc brwi. - Dobra, Rosie, mamy teraz poważniejszą sprawę, schowajmy dumę do kieszeni. Będziesz obrażała się jak wrócimy do domu, a teraz chcę wiedzieć wszystko.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 22:14

- Jestem! Właśnie, że jestem! Jestem nieudacznikiem i wszyscy wokół mi to wypominają! Najpierw rodzice, którzy nie mogą być dumni z wykształconej córki, tylko muszą milczeć z powodu popychadła, które wpadło gdy ledwo skończyło osiemnastkę. Później Charlie, któremu łatwiej było podnieść na mnie rękę i uderzyć w twarz lub złamać rękę, niż porozmawiać. James, który nie chce mnie znać i wolałby, żebym to ja spaliła się w tym przeklętym domu. I teraz Ty, któremu wreszcie otworzyły się oczy na to, że jestem idiotką.
Rosalie szybko otarła łzy, które na ułamek sekundy zabłysnęły w jej oczach i zaraz spłynęły po policzkach. Pociągnęła nosem i odwróciła się tyłem do mężczyzny. Wsparła się bokiem o ścianę i wlepiła spojrzenie w śpiącego Jamesa. Nie miała już ochoty dyskutować na jakikolwiek inny temat.
- Widziałam się z tą dziewczyną, która miała wstrząśnienie mózgu. Powiedziała mi, że jest z Jamesem w ciąży i kazał jej usunąć dziecko.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Roland Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 22:26

- Nigdy nie podniosę na Ciebie ręki. Ani na Ciebie, ani na Jamesa - zapewnił, zupełnie jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Roland nigdy nie uderzył kobiety i pewnie nigdy tego nie zrobi, zapewnienia były zbędne. Ale powiedział to takim tonem, jakby miało to przeważyć szalę i dodać mu punktów w jej oczach.
- O cholera. To ta Nancy, o której rozmawialiśmy? - Aż usiadł na krześle przy jednym z łóżek, kiedy to usłyszał. Zupełnie jak on, kiedy Annie była w ciąży z Sophie. Albo jak Rosa, kiedy wpadła z Jamesem. - Kazał jej? A co ona na to? Też chce usunąć? - Zapytał, patrząc na nią poważnym wzrokiem. Pomoże im, nieważne jaką decyzję podejmą.
- Rosalie, to pewne, że jest w ciąży? Była u lekarza albo chociaż u szkolnej pielęgniarki? Musimy się zastanowić co teraz zrobimy - powiedział takim tonem, który wskazywał na to, że uznał to również za swój problem.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by James Scott Czw 20 Cze 2013, 23:06

Informacje, które wylatywały z ust Rosalie i Roland'a uderzały go w twarz, raz za razem. Oświadczyny, nieodwzajemniona miłość, chęć naprawy relacji? To niesamowicie pasjonujące... chociaż nie, to nudne i go nie dotyczy. Już dawno przestał zwracać uwagę na pomysły, zachcianki i plany swojej matki. Zresztą, prawnie już jest pełnoletni ( w świecie czarodziejów), więc wszelakie małżeństwa nie mają z nim nic wspólnego.
Kiedy w końcu rozmowa zeszła na temat jego i Nancy, Kurkon nie wytrzymał
- A ja mam pomysł - mruknął zza parawanu. Wciąż cicho, ale można było usłyszeć w cały pokoju - Może zanim zaczniecie wtrącać się do mojego życia, to uporacie się najpierw z własnym. I najlepiej zróbcie to z dala ode mnie.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Czw 20 Cze 2013, 23:30

Charlie też tak mówił.
Mimo wszystko i tak uważała, że jej mąż był najlepszym co przydarzyło się jej w życiu. Nie licząc później narodzin Jamesa. Im bardziej Roland oakzywał swą nienawiść, tym ona mocniej utwierdzała się w tym przekonaniu. Może i żyli w biedze, ale gdy Charlie nie pił był dla niej naprawdę dobry.
- Tak, ta Nancy. - skinęła głową i wsunęła dłonie do kieszeni spodni od pidżamy. Dobrze, ze chociaż wałki zdjęła z głowy, bo inaczj niewątpliwie zamkniętoby ją w psychiatryku. Opatuliła się lekarskim fartuchem, jaki wręczyła jej Marie. Nie zdążyła odpowiedzieć na kolejne pytanie Rolanda, gdy do rozmowy włączył się James. Scott była dziś jak rozjuszona kocica - natychmist szarpnęła za parawan i spiorunowała Krukona spojrzeniem.
- Jak mogłeś kazać usunąć jej ciążę?! Taki jesteś dorosły?! - wrzasnęła tak głośno, że z pewnością panowie pożałowali, że nie zdążyli zasłonić uszu. Na chwilę wydawało się, że zapomniała o chorobie syna.
- Skoro jesteś już taki dorosły to zaczniesz brać za wszystko odpowiedzialność. Nancy nie usunie tego dziecka. I lepiej będzie dla Ciebie, jesli się z tym szybko pogodzisz.
- Nie, Rolandze, wywróżyłam jej to z fusów. - Rosalie była teraz w ogóle do siebie niepodobna. Z jej pogodnej twarzy zniknął beztroski zazwyczaj uśmiech, a oczy przestały lśnić. - Była u pielęgniarki i zrobiła test.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by James Scott Pią 21 Cze 2013, 00:29

Pech chciał, że i James miał dzisiaj okropny humor. Cóż, widocznie charakterek odziedziczył po pięknej matce.
- Własnie dlatego, że jestem odpowiedzialny, to chcę, żeby usunęła to dziecko - syknął w stronę Rosalie - Nie chcę, żeby wiodło tak parszywe życie jak ja, matko.
James, mimo wrednego charakteru nie był głupcem. Wiedział, że nie potrafiłby być dobrym ojcem. Nie chciał dziecka tak mocna, jak nie chciał żyć z Nancy.
-Poza tym, mówiłem już. Nie wtrącaj się do mojego życia. Nie widziałem Cię przez lata, a Ty nagle pojawiasz się nieproszona i podejmujesz decyzje o które nikt Cie nie prosił. Chcesz zrobić coś dla mnie? Zmienić nasze stosunki? Zacznij od zmiany samej siebie. Może zamiast brnięcia przed siebie na oślep i popełniania kolejnych błędów, posłuchaj kogoś, kto chce Ci pomóc. Chociaż raz matko, pomyśl zanim coś zrobisz. Nie pal ostatniego mostu, jaki Ci został. - głos wciąż miał słaby, jednak każde jego słowo odbijało się echem po pustej sali.
Zabawne. Mimo całej niechęci i żalu, jaki miał do matki, to jednak się o nią troszczył. I chociaż Krukon starał się zachować lodowaty ton, to jednak jego oczy pokazywały prawdę - smutek i ból chowany w sobie od dziecka.
Wskazał palcem na Rolanda
- Uwierz mi, nienawidzę tego rudego karakana, którego spłodził ten mężczyzna. Ale to jedyna osoba jaka Ci została. Jedyna osoba, która widzi Twoje wady, a jednak ciągle Cię kocha. Nie zrozum mnie źle. Nie żywię do niego żadnej sympatii i pewnie minął lata zanim spotkamy się wspólnie na jakimś rodzinnym spotkaniu. - zakończył kulawo monolog. Scott nigdy nie był dobry w przemowach.
Czemu powiedział to wszystko? Pewnie duży wpływ miały wymieszane eliksiry, których szczątki - bądź co bądź - wciąż znajdowały się w organizmie chłopca.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Roland Fitzpatrick Pią 21 Cze 2013, 00:56

- James ma rację, to sprawa jego i Nancy - westchnął, chociaż wiedział, że nie tego spodziewała się po nim Rosalie. Aby jednak nie wyjść na lekarza dotkniętego znieczulicą, postanowił dorzucić coś, co pewnie i tak nie będzie miało znaczenia przy zapadaniu odpowiedniej decyzji.
- Jeśli jednak mogę coś dodać, to też rozważaliśmy kiedy Sophie... No wiecie... Teraz nawet boję się o tym myśleć. Ale co wam będę kadził, sami mieliście to samo - machnął ręką, wskazując na Jamesa i Rosalie. Przecież sama zaszła bardzo młodo, z bardzo parszywym typem. Historia lubi się powtarzać?
- Zostawię was - dodał, po czym opuścił sale, starając się jak najmniej wynieść z tej rodzinnej sprzeczki Scottów.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pią 21 Cze 2013, 20:09

- James! - jęknęła i przytknęła dłoń do czoła, siadając na pobliskim krzesełku.
Oddychaj, Rosiu, oddychaj!, powtarzała sobie w myślach, lecz kolejne słowa Jamesa sprawiały jedynie, że robiło jej się coraz bardziej słabo. Powachlowała się kartką, która była pewnie dokumentacją choroby jej syna i odprowadziła Rolanda wzrokiem w myślach skazując go na wieczne potępienie. 
- James, proszę Cię, zastanów się jeszcze... Ja Wam pomogę, ja wiem, że nie byłam dla Ciebie najlepszą matką, co ja gadam! Byłam najgorszą matką świata, ale nie każ jej zabijać swojego... Waszego dziecka.
Głos jej zadrżał, lecz powstrzymała falę goryczy powstałą na skutek słów Krukona. Żadna matka nie chciałaby usłyszeć czegoś takiego z ust własnego dziecka.
- Ja naprawdę Wam pomogę. Skończycie spokojnie szkołę i wszystko się ułoży, kochanie.
Czarownica nachyliła się nad Jamesem i pogłaskała go po bladym, kościstym policzku. W chwilę potem uwięziła jego dłonie w swoich drobnych, lekko już pomarszczonych.
- A może Ty nie lubisz tej dziewczynki? Tej Nancy?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by James Scott Pią 21 Cze 2013, 20:49

Co te mamy mają w sobie, że nawet przegniłe serca potrafią na moment pokazać, że gdzieś tam głęboko czai się iskierka 'ludzkości'.
-Jej zostawię decyzję - mruknął odwracając głowę. Duży wpływ na tą zmianę podejścia miała zmora z zakazanego lasu. Teraz, kiedy James myślał o Nancy i ich dziecku przed oczami miał szkaradną, a jednocześnie zrozpaczoną twarz matki-potworzycy, której ktoś zamordował potomstwo.
Scott nie wyrywał się. Nie miał na tyle siły. Pozwolił Rosalie na te wszystkie czułe gesty.
-To nie tak, że nie lubię...
I tu Krukon miał niemały problem. Bo co miał powiedzieć? Prawdę? Sam do końca tego nie ogarniał. Można powiedzieć, że czuł to, co czuje człowiek do swojego ulubionego domowego pupila - kota lub psa
- Po prostu dużo rzeczy nie idzie po mojej myśli.
Zdecydowanie, James Scott nie miał talentu do wyrażania swoich emocji.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pią 21 Cze 2013, 21:41

Rosalie kamień spadł z serca. A był to prawdziwy głaz.
- Nancy chciałaby urodzić to dziecko, ale bała się Ciebie... - czarownica odetchnęła z ulgą, w głowie już widząc się z kolorowym wózeczkiem na spacerze. Na pewno przekona swojego wnuczka, do tego by zwracał się po imieniu. Rozia brzmiało zdecydowanie lepiej, niż babcia
Korzystając z tego, że James przestał na chwilę tryskać jadem pozwoliła sobie uchwycić swego syna w matczynym uścisku. Kilka łez spłynęło po jej nie tak już jędrnych policzkach, wtapiając się we włosy chłopca.
- Co nie idzie po Twojej myśli? - spytała po chwili, wlepiając w niego swe wielkie, czarne i naiwne oczy. Wytarła szybko policzki i uśmiechnęła się czule, znów poprawiając kołdrę którą opatulony był Krukon. - Zdaję sobie sprawę z tego, że wiadomość o byciu ojcem nie wywołuje u siedemnastolatka wybuchu euforii, ale nie może być aż tak źle, James.
Scott nie spuszczała z niego wzroku, ciesząc się tym, ze w końcu postanowił uchylić jej rąbka tego, co dzieje się w jego życiu. W jego głowie. 
- Nancy mówiła o Tobie same dobre rzeczy, że jesteś sympatyczny i dobry dla niej. I że jesteś przystojny!
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by James Scott Sob 22 Cze 2013, 01:00

-Ona dużo mówi. Zdecydowanie za dużo.
Chyba wszyscy się z tym zgodzą. I tu nawet nie chodzi o to, że wszystko wszystkim wygaduje, ale o sam fakt, iż mała Baldwin po prostu nie potrafiła się zamknąć.
-Przeważnie wszystko jest nie po mojej myśli, matko - nie rozckliwiał się nad sobą. Mógł na to wskazać jego obojętny ton. Po prostu stwierdzał fakt. Jakby nie patrzeć, ostatnie kilka miesięcy były dość pechowe. 
Krukon westchnął głośno słysząc słowa swojej rodzicielki
- Twoja naiwność nie zna granic, co? Cóż... Nancy powie wszystko to, co chcesz usłyszeć. To niepozorna kombinatorka, która doskonale wie jak sterować ludźmi. Niby zawsze pokrzywdzona i zapłakana, jednak to tylko gra. - Może to była nie do końca prawda, jednak James mógł wykorzystać to, iż w końcu rozmawia z Rosalie. Jeśli kobieta ma zamiar ingerować w jego życie, to niech chociaż nie będzie wrzodem na tyłku - Ten incydent z przed paru miesięcy, co to niby ja ją zaatakowałem. Ta dziewczyna mnie śledziła i nachodziła. Ćwiczyłem zaklęcia i przypadkiem eksplodowała zbroja za którą się skrywała. Oczywiście rozniosła po szkole, że zaatakowałem ją, bo dała mi kosza. - chłopak uśmiechnął się ponuro. Zastanawiał się ile może zmienić w nastawieniu swej matuli do Gryfonki - A moje przeszłe powiązania z Durmstrangiem nie pomagają w ratowaniu reputacji. Koniec końców, stałem się najgorszą osobą w szkolę. Tyle u mnie. Powiedziałem wszystko co chciałaś wiedzieć. Teraz matko, proszę, daj mi chwile spokoju. Potrzebuje się przespać.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Mistrz Gry Nie 23 Cze 2013, 00:54

James, czułeś się już znacznie lepiej. Twoja rana goiła się prawidłowo, a osoba, która ją zamknęła, odwaliła fachową robotę. Na ciele pozostawało kilka siniaków, które przybrały kolor lekko musztardowy - były już niebolesne. Byłeś lekko zmęczony, ale o siłach do wykonywania wszystkich czynności.


+20% do życia. 
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Mistrz Gry Nie 23 Cze 2013, 20:58

James tak jak pozostali uczniowie został wypisany. W szpitalu pojawił się skrzat, który zabrał go do szkoły, aby ten zdążył przygotować się jeszcze do egzaminów. 
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Charles Wilson Sro 24 Lip 2013, 01:41

Charles ostrożnie otworzył oczy wpatrując się w sufit miejsca w którym nigdy jeszcze nie był. Cała jego twarz była opuchnięta, jakby włożył całą głowę do ula pełnego wściekłych pszczół czy tam os i powoli robiła się siwa, a ból który pamiętał odszedł w niepamięć. Ten ból tutaj, był o wiele mniej dokuczliwy. Powoli otwierał wargi chcąc zapytać czy jest w Mungu, czy w jakimś innym szpitalu, kiedy nad nim pojawiła się twarz pulchnej brunetki, która pulchną dłonią zaczęła głaskać jego jasnorude włosy. Miała też pielęgniarski fartuch, a przy kieszeni tegoż fartucha była plakietka której, w chwili obecnej, nie był w stanie przeczytać, ale najpewniej znajdowało się tam imię i nazwisko tej niezbyt urokliwej niewiasty.
- Witaj, Charlie. Jesteś w Mungu. Poskładaliśmy Ci wszystkie kości i wstawiliśmy szczękę na miejsce, a zaraz coś zaradzimy na tą opuchliznę. Jesteś na lekach przeciwbólowych. Musieliśmy Cię zostawić, bo straciłeś sporo krwi. Nie martw się, bo nie zagościsz tutaj długo. Pamiętasz co się stało? - wysłuchał uważnie jej słów analizując każde w swojej obolałej czaszce. Oczywiście, że pamiętał co się stało. Jedne z lepszych wspomnień. Wprost nie mógł się doczekać, aż podzieli się nimi z Leslie.
- Spadłem ze schodów. - wychrypiał, a dobrodusznie wygląda kobieta pokiwała głową, po czym udała się nieco kaczym krokiem do wyjścia zostawiając Chucka samego. Dopiero teraz zauważył wiszący nad nim stojak na kroplówki na którym wisiały dwa woreczki z żyłkami które szły prosto do wenflonów: jeden w zgięciu, a drugi na nadgarstku. Zamknął na chwilę oczy. Szpital nie jest tak fajny jak to sobie wyobrażał... Oj nie. Pocieszającą wiadomością było to, że niedługo stąd wyjdzie i jego dłonie będą na tyle sprawne, że będzie w stanie napisać list do Emily. Dokładnie taki o jakim powiedział starszemu Wilsonowi. Anthony nigdy nie rozumiał blefowania małych bliźniaków...
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Polly Baldwin Sro 24 Lip 2013, 02:13

Pollyanne wróciła do malowniczej Szkocji, a konkretniej do głównej siedziby Wilsonów. Ledwie zdążyła odłożyć piętnaście kolorowych toreb i przywitać się ze stęsknionym Teodorem, kiedy brutalnie napadł ją wuj Andrew. Dojrzały czarodziej od razu złapał wspólny język z tą małą Krukonką i wpisał ją na listę swych ulubieńców, a przynajmniej tak oświadczył dzisiaj przy wspólnym śniadaniu. Tak czy owak, tym sposobem zyskał sobie wieczną lojalność i przyjaźń złotowłosej Baldwin.
- Auć, wszystko w porządku? - rozmasowała obolałe ramię, próbując utrzymać równowagę i nie upuścić rudego Kuguchara z rąk.
- Nie, nie. Chuck trafił do szpitala. Chcesz go odwiedzić? - dorosły mężczyzna przetarł dłonią swój trzydniowy zarost i wlepił spojrzenie w zdezorientowaną pannicę. Zaskoczona Polly pokiwała energicznie głową i wydała z siebie zduszony okrzyk, wprost rzucając się na biednego wuja i prosząc by ich teleportował. Nie minęła sekunda, a ta dwójka już znajdowała się na środku podłużnego korytarza. Szafirowooka uważnie wysłuchała instrukcji Andrew co do położenia Wilsona i pobiegła we wskazanym kierunku ile sił w nogach, podczas gdy wuj udał się w stronę szpitalnego bufetu. Oczywiście, droga nie obyła się bez przeszkód.
Najpierw jedna z pielęgniarek chciała ją wyrzucić za przyprowadzenie ze sobą Teodora, więc Krukonka przyznała jej rację i zeszła jej z oczu, a gdy tylko kobieta zniknęła za pobliskim zakrętem, Polly wcisnęła  rudego grubasa za kolorową tunikę, wypychając sobie przy tym brzuch. Następnie napatoczył się sztywny uzdrowiciel, który poinformował ją o minionym czasie odwiedzin i grzecznie poprosił by panienka wróciła jutro.
- Nie chciałabym być nieuprzejma, ale niech pan spojrzy na to. - odchrząknęła, wskazując palcem na wielki, ruszający się brzuch. - W tej sali leży ojciec mojego dziecka, które właśnie zaczęło rozkopywać mnie od środka i uspokoi je tylko głos Chucka. JASNE?! - tknęła go palcem w klatkę piersiową i dosłownie spiorunowała mężczyznę spojrzeniem. Bez większej gracji wpadła do właściwej sali i przysiadła na szpitalnym łóżku, ledwo się na nim mieszcząc przez ten ciążowy, ruszający się bęben.
- Charlie? Mów kto Ci to zrobił! Wszystko w porządku? Będziesz żyć? - złapała go za ramiona, szturchając nim mocno i czekając na jakiekolwiek znaki życia z jego strony. Pewnie powinna być bardziej delikatna, ale subtelność nie leżała w naturze tej roztrzepanej blondynki.
Polly Baldwin
Polly Baldwin
Klasa VII


Urodziny : 07/07/1997
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t656-skrytka-pocztowa-polly-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Charles Wilson Sro 24 Lip 2013, 12:56

Wszystkie środki przeciwbólowe jakie mu podano, lub wciąż podawano sprawiły, że kilkanaście sekund po tym jak zamknął powieki- usnął. Nie śniło mu się nic konkretnego co warte byłoby zapamiętania, ale nie dało się ukryć, że miło się spało. Co prawda nie na własnym łóżku, tylko na szpitalnym, ale łóżko to zawsze łóżko. Na pewno było tysiąc razy wygodniejsze od starej kanapy. Nagle usłyszał trzask drzwi, który przywrócił go do rzeczywistości, ale nie otworzył jeszcze oczu. Dopiero kiedy usłyszał znajomy głos uchylił leniwie powieki wpatrując się nieobecnym wzrokiem w siedzącą na brzegu jego łóżka blondyneczkę, która wyglądała na silnie przestraszoną i przejętą całą to sytuacją. Ostrożnie podniósł prawą rękę, tą wolną od wszelakich wkłuć i delikatnie pogłaskał ją po policzku.
- Czy w środku jest Teodor? - zapytał wskazując na ruszający i miauczący brzuch Krukonki starając się wymusić na twarzy uśmiech, a wyszedł mu bardziej grymas niezadowolenia. Czuł się tak jakby całkowicie stracił kontrolę nad swoją japą i liczył na to, że to tylko chwilowe i lada moment wszystko wróci do normy. Oczywiście, że słyszał lawinę pytań która wyleciała z jej ust z prędkością serii z Kałacha, ale jemu się nigdzie nie spieszyło.
- Będę żyć, niedługo mnie wypiszą. - wychrypiał znów starając się wymusić uśmiech, choć tym razem lepiej mu to wyszło niż poprzednim. Nie chciał mówić, że to Anthony. Wtedy zacząłby się prawdziwy dym, którego za wszelką cenę chciał uniknąć. W końcu nic wielkiego się nie stało, prawda? Oprócz tego, że jego twarz nie prezentuje się najlepiej. Maść którą wsmarowano mu kiedy spał sprawiła, że opuchlizna zeszła prawie do końca. Pod lewym okiem widać było sporej wielkości śliwę, i oba policzki też wyglądały jak dwa wielkie siniaki. Nos był minimalnie bardziej garbaty, a szczęka była dziwnie poluzowana w odczuciu rudego. No, ale to i tak nic dużego, prawda?
- Spadłem ze schodów. - podał tą samą wersję do grubszej pielęgniarce i odwrócił na chwilę spojrzenie od dziewczęcia zabierając przy okazji swoją rękę.
- Jak było na zakupach? - zapytał chcąc jak najszybciej zmienić temat, choć wątpił, by to odniosło oczekiwany skutek.
Charles Wilson
Charles Wilson
Nieaktywny


Urodziny : 10/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t678-skrytka-pocztowa-charlesa

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Polly Baldwin Sro 24 Lip 2013, 14:07

-Nie, znaczy się tak. - zmarszczyła niewielki nosek, gładząc się po wypchanym brzuchu. - Uzdrowiciel myśli, że to nasze dziecko, a raczej szatański pomiot. Które bejbi tak brutalnie kopie swoją matkę? - rozłożyła ręce, wbijając spojrzenie w poobijaną buzię Chucka. Fioletowe kolory przeplatały się z niewielką opuchlizną i dziwnym ułożeniem szczęki. Przez twarz Baldwin przebiegł cień wyraźnego grymasu, jednak zaraz zastąpiła go troska.
- Wyglądasz jak rozdeptana śliwa, Charlie. - rzuciła krótko, kręcąc głową z wyraźnym niedowierzaniem. Czule odgarnęła mu z czoła kilka baranich loków i zmarszczyła brwi, ewidentnie się nad czymś głowiąc. Oczywiście nie kupiła tej taniej śpiewki o spadnięciu ze schodów. Fakt, że była nieogarnięta i może odrobinę nie z tego świata, ale na poczciwą Rowenę, nie była tępa. Dlaczego więc rudy Wilson kłamał jej teraz w żywe oczy?
- Twoje schody bardziej przypominają drabinę, mój drogi.. i jak ktoś z nich spada to raczej obija sobie ciało i ewentualnie coś łamie, a nie ma taką purpurową buzię. - założyła obie ręce pod piersiami, rozmiażdżając w tej sposób grubasa, który wysunął łepek spod jej tuniki i miauknął żałośnie, wlepiając złote oczy w poobijanego Charlesa.
- Opowiem Ci jak było na zakupach, a uwierz że jest o czym słuchać jak przyznasz się kogo bronisz. No już, już. - ponagliła go gestem ręki, celując w niego oskarżycielsko palcem, tuż pod lewym okiem.
- Kto nabił Ci taką śliwę, hm? O nie! Czyżby to był wuj Andrew? - wydała z siebie zduszony okrzyk, zasłaniając przy tym dłońmi otwartą ze zdziwienia buzię. Jej morskie tęczówki świdrowały spojrzeniem Wilsona, oczekując na jakieś logiczne wyjaśnienie.
Polly Baldwin
Polly Baldwin
Klasa VII


Urodziny : 07/07/1997
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t656-skrytka-pocztowa-polly-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 3 Empty Re: Sala nr 3

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach