Sala nr 2

+7
Marie Volante
Vincent Cramer
Penelope Gladstone
Morwen Blodeuwedd
Mistrz Gry
Miles Gladstone
Konrad Moore
11 posters

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Sala nr 2 - Page 5 Empty Sala nr 2

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 17:24

First topic message reminder :

Sala nr 2 - Page 5 Tumblr_ltah2yj40S1ql4rkgo1_500

Skromnie urządzona, choć zawiera wszystko, co potrzebne pacjentowi.
Na sali znajdują się 3 łóżka.

Pacjenci:
1. -
2. -
3. -
Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down


Sala nr 2 - Page 5 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Nie 30 Mar 2014, 22:36

Sowa z Munga skutecznie poderwała uzdrowiciela na nogi. Zdezelowany budzik zdążył przez ostatnie pół godziny dokonać żywota, bezskutecznie wydobywając z siebie różnorakie dźwięki, mające doprowadzić do pobudki mężczyzny. Penelope od dobrej godziny buszowała po domu, zaglądając to do kuchni, to do łazienki.
Brunet uchylił leniwie jedno oko. Zamglone spojrzenie przemknęło po zgrabnym charakterze pisma panny Brooks.
- Co się stało? - pielęgniarka przechyliła głowę, a umieszczone na niej kolorowe wałki zadygotały. Włoch chwycił za jeansy w wsunął je pospieszenie na swój opalony tyłek.
- Gdzie jest moja koszula?
Vincent rozejrzał się bezradnie po pokoju zapełnionym bibelotami czarownicy. Na idealnie poukładanych ręcznikach piętrzyły się sukienki brunetki, na biurku tuż obok kałamarza i ulubionej papeterii bruneta rozrzucone niczym kości do gry zostały bezcenne kosmetyki Angielki, która zgranie zdominowała całą przestrzeń. Cramer machnął ręką i naciągnął na swe ramiona czarny, zwykły podkoszulek, wiszący akurat na oparciu fotela.
- Wrócę późno. Podobno porwali noworodka ze szpitala.
Nim ostatnie słowa zdążyły jeszcze wybrzmieć w przestrzeni, mężczyzna chwycił marynarkę i wybiegł z domu, by teleportować się zaraz za furtką.

- Co się tutaj dzieje? - rozbiegane spojrzenie jadeitowych tęczówek mężczyzny obiegło całe spojrzenie, na dłużej zawisając na twarzach obecnych w nim osób.
- Ana?
Brunet uniósł jedną z brwi i ruchem podbródka wskazał na siedzącego przy stoliku mężczyznę. Lśniąca na jego piersi odznaka tłumaczyła wszystko.
- Vincent Cramer, dyrektor szpitala. Mogę prosić o wyjaśnienia?
Uzdrowiciel poprzedniego dnia opuścił szpital dopiero w okolicach godziny dziewiętnastej, po całodziennym dyżurze. Jeszcze wtedy nic nie zapowiadało nadejścia rewelacji, które wyciągnęły go dziś z ciepłego łóżka. W drodze do sal chorych jego uwadze nie umknęły rozdystrybuowane przez Proroka kolorowe ulotki ze zdjęciem noworodka.
- Gdzie jest Gladstone?
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 5 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Mistrz Gry Pon 31 Mar 2014, 00:13

Kiedy auror usłyszał odmowę, założył obie dłonie za pasek spodni i spojrzał na Anę-Lucię z góry niczym szeryf tej dzielnicy.
- A pani to..? - Zapytał, ale nie dokończył, ponieważ na miejsce zdarzenia przybył dyrektor szpitala.
- Pozwoli pan, że to ja będę prosił o wyjaśnienia. W nocy doszło do porwania w waszym szpitalu i głównym podejrzanym jest jeden z lekarzy. Zmobilizowaliśmy wszystkie jednostki aurorów, wyciągniemy Gladstone'a choćby spod ziemi - odparł. Wtenczas przybył mężczyzna, który zniknął przed kilkunastoma minutami z polecenia swojego przełożonego.
- Szefie, rozesłaliśmy listy, zawiadomiliśmy Proroka Codziennego, wysłaliśmy patrole, obstawiamy mieszkanie Gladstone'a i wysłaliśmy pięciu aurorów do obstawienia domów jego rodziny i doprowadzenia krewnych na posterunek. Ktoś będzie musiał ich przesłuchać - wydyszał.
- Jeszcze się spotkamy, mam robotę do wykonania - powiedział, po czym deportował się wraz z drugim aurorem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 5 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Ana-Lucia Brooks Pon 31 Mar 2014, 16:42

Przez to wszystko nawet nie zdążyła się przedstawić aurorowi, całkowicie o tym zapomniała, a teraz gdy miała to zrobić w progu zobaczyła Vincenta i odetchnęła, bo przynajmniej nie będzie z tym sama choć z drugiej strony będzie chciał wyjaśnień i to od niej, a Ana-Lucia nie miała za wiele do powiedzenia w tej sprawie.
- Proszę nas informować o śledztwie - powiedziała spokojnym głosem kiedy auror w dosyć nieprzyjemnej atmosferze zniknął z terenu szpitala, niemal sekundę potem opadła na fotel w dyżurce zakrywając oczy, od tego wszystkiego dostała migreny.
- Miles podpisał akt zgonu dziecka, a nie znaleziono ciała, nie odpisał mi na wiadomość, nawet jej nie odczytał, bo sowa z nim wróciła - powiedziała na końcu głośno wzdychając a głos jej się łamał.
- Powiedz, że on nie zmienił się tak bardzo żeby być zdolnym do porwania dziecka, a wszystko wskazuje, że to on, doskonale znam jego pismo - rzekła już patrząc na dyrektora i podsunęła mu ten akt zgonu z podpisem Milesa. Przez myśl przeleciała jej wiadomość czy czasem nie powiedzieć Cramerowi o klątwie Gladstona, ale jeszcze się z tym wstrzyma, bo obiecała, że nikomu nie powie.
Ana-Lucia Brooks
Ana-Lucia Brooks
Uzdrowiciel


Urodziny : 20/11/1995
Wiek : 28
Skąd : Hiszpania/Anglia
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1106-skrytka-pocztowa-ana-lu

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 5 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Vincent Cramer Sob 12 Kwi 2014, 22:34

Miles podpisał akt zgonu dziecka, a nie znaleziono ciała, nie odpisał mi na wiadomość, nawet jej nie odczytał, bo sowa z nim wróciła.
Wszystko działo się zbyt szybko jak dla człowieka, który kwadrans temu tkwił jeszcze w ciepłym łóżku pogrążony w głębokim śnie. Posępny, gburowaty auror opuścił pomieszczenie nim Cramer zdążył go wylegitymować i spytać o dalsze postępowanie. Roztrzęsiona Ana-Lucia pomimo najszczerszych chęci wyglądała, jakby zaraz miała usiąść i się rozpłakać.
Vincent chwycił pergamin między dwa palce i dokładnie przestudiował zapisaną na nim wiadomość. Słowo po słowie. Litera po literze. Nie miał żadnych wątpliwości co do tego, kto jest autorem aktu zgonu.
- To, że widnieje tu jego podpis nie świadczy o tym, że to on faktycznie to zrobił. A nawet jeśli, może nie dobrowolnie.
W głowie uzdrowiciela odżyły wspomnienia sprzed kilku miesięcy. Po świecie krążyło zbyt wielu idiotów, by mężczyzna uwierzył w to, że jego dobry przyjaciel nagle sam postradał rozum. Nie dalej jak dwa dni temu przegadali niemal pół nocy i nic nie wskazywało na to, by Gladstone miał jakiekolwiek problemy. Kto jak kto, ale brunet, nawet z piwem w ręku nie pozostawał byle jakim rozmówcą. Psychiatria odciska piętno nie tylko na pacjentach.
- Nie ruszaj się ze szpitala. Muszę coś sprawdzić. Niedługo wrócę. Nie wydawaj im aktu zgonu i nie rozmawiaj z nikim innym, poza aurorami. Legitymuj każdego. Niedługo wrócę.
Włoch chwycił za klamkę i uchylił drzwi.
- Poszukaj sobie czegoś na ból głowy w zabiegowym, albo w moim gabinecie - rzucił przez ramię nim opuścił pomieszczenie.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 2 - Page 5 Empty Re: Sala nr 2

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach