Klapa w podłodze
+35
Szara Dama
Cory Reynolds
Sanne van Rijn
Charlotte Jeunesse
Alex Buckley
Dalila Mauric
Iris Xakly
Claire Annesley
Maddox Overton
James Scott
Samantha Davies
Charles Wilson
Leslie Wilson
Emily Bronte
Aiden Williams
Leanne Chatier
Nora Vedran
Suzanne Castellani
Aleksy Vulkodlak
Andrea Jeunesse
Jeremy Scott
Mistrz Gry
Zoja Yordanova
Aaron Matluck
Aiko Miyazaki
Dymitr Milligan
Mackendra Tayth-Wilson
Corrine Harvin
Wyatt Walker
Serena Valerious
Flora Wilson
Anthony Wilson
Malina Socha
Marianna Vulkodlak
Brennus Lancaster
39 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 4 z 11
Strona 4 z 11 • 1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11
Klapa w podłodze
First topic message reminder :
Niepozorna, ukryta klapa w podłodze na ostatnim piętrze. Tylko bystre oko będzie w stanie ją dostrzec. Kiedy już odważysz się zejść do środka, odkryjesz, że stara drabina prowadzi do pomieszczenia na niższym piętrze, a jedyne wyjście z niego to właśnie niefortunna klapa w suficie. W pokoju znajduje się stara sofa, podniszczony fotel oraz różne pamiątki po byłych bywalcach tego sprytnie ukrytego pomieszczenia.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Klapa w podłodze
Anthony kiedy wyszedł z Pokoju Wspólnego, kompletnie nie wiedział gdzie ma się kierować. Po wyjątkowo miłej rozmowie z Andreą, był zadowolony, że pierwszy raz po spotkaniu z nią nie ma strasznego humoru z chęcią zabicia każdego. Było już wystarczająco późno, żeby umówić się ze starszakiem, na odkupienie jakiegoś bimbru, które przemyca do zamku parę osób. Odkupił za jakieś niewielkie pieniądze jedną butelkę i postanowił wypić ją gdzieś, gdzie mogłyby być tylko wybrane osoby. No bo faktem było, że o klapie w podłodze nie wiedziało aż tak dużo uczniów, a przynajmniej nie młodszych. Przeszedł przez klapę w podłodze, robiąc przy tym, jak to miał w zwyczaju, hałas. Kiedy znalazł się w środku, rozejrzał się od razu i widząc Lenę na jego ustach pojawił się niepewny uśmiech. Podszedł pod kanapę i pokazał jej ten dziwny trunek, podobny do wina, który mieli ostatnio na polanie.
- Spotykam Cię w najlepszych momentach.- dalej stał nie wiedząc do końca czy dziewczyna chce jego towarzystwa.- Napijesz się ze mną? Skoro i tak włóczysz się w niedziele w nocy po szkole to podejrzewam, że nie śpieszy Ci się jutro na zajęcia.- patrzył na nią i wiedział, że po ostatniej rozmowie jemu jest łatwiej, a jej ? Tego nigdy nie okazywała.
- Spotykam Cię w najlepszych momentach.- dalej stał nie wiedząc do końca czy dziewczyna chce jego towarzystwa.- Napijesz się ze mną? Skoro i tak włóczysz się w niedziele w nocy po szkole to podejrzewam, że nie śpieszy Ci się jutro na zajęcia.- patrzył na nią i wiedział, że po ostatniej rozmowie jemu jest łatwiej, a jej ? Tego nigdy nie okazywała.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Lenka zastanawiała się nad tym, co ostatnio przyszło jej wyczyniać. Pomimo swoistego rodzaju wyrzutów sumienia, nie żałowała. Działo się z nią coś dziwnego i sama nie umiała określić co. Odpuściła? Wyluzowała? Postanowiła w końcu wziąć coś, co do niej zawsze należało. Najwyraźniej. Dziewczyna założyła nogę na nogę, przenosząc spojrzenie na pękający sufit. Było dobrze, naprawdę dobrze i Bronte chcąc nie chcąc zdawała sobie z tego sprawę. Ciszę przerwało szuranie butów i schodzenie po drabince. Dziewczyna przeniosła spojrzenie na nieznajomego, uśmiechając się pod nosem. Wilson. Jak zwykle. Ale cieszyła się z jego obecności, wszak ileż można unikać ludzi? Pomińmy sam fakt, że ostatnio tylko na niego wpadała.
- Najlepszych? Co masz na myśli? - Przeniosła nogi na podłogę, robiąc mu miejsce. Nie wiedziała, czy za nim tęskniła, czy właściwie co to było, ale brakowało go jej. - To samo co wtedy? Jasne. Ale z góry nie obiecuję, że nie zrobię żadnej głupiej rzeczy. Albo i nie głupiej. - Przekrzywiła głowę, sprawiając, że jej włosy opadły na jedną stronę. Tym razem nie było piżamki, na szczęście. Na miejscu granatowych spodenek gościły dzisiaj czarne, wąskie spodnie, a zamiast swetra, luźny top bez rękawów. Uśmiechnęła się doń, posyłając mu radosne spojrzenie. Jak widać i jej ulżyło.
- Najlepszych? Co masz na myśli? - Przeniosła nogi na podłogę, robiąc mu miejsce. Nie wiedziała, czy za nim tęskniła, czy właściwie co to było, ale brakowało go jej. - To samo co wtedy? Jasne. Ale z góry nie obiecuję, że nie zrobię żadnej głupiej rzeczy. Albo i nie głupiej. - Przekrzywiła głowę, sprawiając, że jej włosy opadły na jedną stronę. Tym razem nie było piżamki, na szczęście. Na miejscu granatowych spodenek gościły dzisiaj czarne, wąskie spodnie, a zamiast swetra, luźny top bez rękawów. Uśmiechnęła się doń, posyłając mu radosne spojrzenie. Jak widać i jej ulżyło.
Re: Klapa w podłodze
On nie chciał niczego przyśpieszać, nie chciał od razu się określać, chciał aby obydwoje poczuli to tak samo mocno i równie mocno chcieli być ze sobą. Postanawiał nie naciskać z żadnej strony, nie chciał wywierać presji by dziewczyna z nim była, kochała go na siłę.
Usiadł obok niej na kanapie, odwracając twarz w jej kierunku. Lubił to miejsce, zawsze mógł się tu napić, pobyć z kimś sam na sam, raczej były tu organizowane imprezy, albo jakieś tajne spotkania.
- Najlepsze bo hmm...ostatnio mamy dość intensywne te nasze spotkania.- wcisnął jej to dziwne wino w dłoń. Nie miał na celu jej upicia i wiedział, że gdyby odmówiła, nie wciskałby jej na siłę. - Może chcę żebyś zrobiła coś głupiego i tego nie głupiego też.- mrugnął do niej porozumiewawczo i spojrzał po niej dość srogim spojrzeniem, tym typowo braterskim. - Mam nadzieję, że nie będzie Ci zimno.- mruknął, bo wiedział, że w Zamku jednak bywało różnie.
Usiadł obok niej na kanapie, odwracając twarz w jej kierunku. Lubił to miejsce, zawsze mógł się tu napić, pobyć z kimś sam na sam, raczej były tu organizowane imprezy, albo jakieś tajne spotkania.
- Najlepsze bo hmm...ostatnio mamy dość intensywne te nasze spotkania.- wcisnął jej to dziwne wino w dłoń. Nie miał na celu jej upicia i wiedział, że gdyby odmówiła, nie wciskałby jej na siłę. - Może chcę żebyś zrobiła coś głupiego i tego nie głupiego też.- mrugnął do niej porozumiewawczo i spojrzał po niej dość srogim spojrzeniem, tym typowo braterskim. - Mam nadzieję, że nie będzie Ci zimno.- mruknął, bo wiedział, że w Zamku jednak bywało różnie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
I chyba dobrze wiedział co robi, bo Bronte przestała analizować to, co do Tośka czuje. A niewątpliwie, coś było na rzeczy. Od kilku dni miała poważne problemy ze skupieniem się i zasypianiem. Prawdą jest też, że za nic by się do tego publicznie nie przyznała. Lena przychodziła tutaj raczej by odpocząć od szkolnego gwaru i natłoku myśli. By powlegiwać się na tej podniszczonej kanapie, przemyśleć kilka spraw. Tym razem przerwał jej w tym Wilson, ale zupełnie nie miała mu tego za złe. Dziewczyna ochoczo chwyciła butelkę z trunkiem, mając nadzieję, że będzie tak samo mocne i słodkie. I było, Bronte wypiła kilka sporych łyków, nim oddała butelczynę swemu towarzyszowi.
- To dobrze, wolałam uprzedzić wcześniej. - Odrzekła, oblizując wargi. Trunek rozgrzewał od wewnątrz i nie sądziła jakoś, by mogło być jej zimno, a nawet gdyby, przecież ma się do kogo przytulić.
- Przywykłam. - Wzruszyła ramionami. - W ostateczności możesz pełnić rolę koca. - Filuterny uśmiech wkradł się na usta Krukonki, kiedy przekrzywiła głowę, patrząc w kierunku Anthony'ego.
- To dobrze, wolałam uprzedzić wcześniej. - Odrzekła, oblizując wargi. Trunek rozgrzewał od wewnątrz i nie sądziła jakoś, by mogło być jej zimno, a nawet gdyby, przecież ma się do kogo przytulić.
- Przywykłam. - Wzruszyła ramionami. - W ostateczności możesz pełnić rolę koca. - Filuterny uśmiech wkradł się na usta Krukonki, kiedy przekrzywiła głowę, patrząc w kierunku Anthony'ego.
Re: Klapa w podłodze
Popatrzył na to jak piję i zaśmiał się cicho. - Moja szkoła.- mruknął i kiedy dziewczyna oddała mu butelkę, pociągnął naprawdę kilka sporych łyków. Nie pił nic, żadnego alkoholu, od ich ostatniego spotkania, a nie można znosić tego świata zbyt długo na trzeźwo.
- Nie znasz możesz szkolnych plotek, Hanka, moja siostra podobno oszalała. - nie do końca wiedział o co chodziło Andrei kiedy mu mówiła na temat siostry, ale postanowił zapytać pierwsza osobę którą spotka, może Lenka będzie wiedzieć cokolwiek. Napił się jeszcze kilka łyków i oddał dziewczynie butelkę, zrobiło mu się już znacznie cieplej i rozpiął zamek bluzy.
- Zależy też co masz na myśli mówiąc głupie rzeczy...- poruszał kilkakrotnie brwiami.- Pode mną jako kocem, można leżeć tylko i wyłącznie nago.- wzruszył ramionami zerkając na Lenę z lekko złośliwym uśmiechem.
- Nie znasz możesz szkolnych plotek, Hanka, moja siostra podobno oszalała. - nie do końca wiedział o co chodziło Andrei kiedy mu mówiła na temat siostry, ale postanowił zapytać pierwsza osobę którą spotka, może Lenka będzie wiedzieć cokolwiek. Napił się jeszcze kilka łyków i oddał dziewczynie butelkę, zrobiło mu się już znacznie cieplej i rozpiął zamek bluzy.
- Zależy też co masz na myśli mówiąc głupie rzeczy...- poruszał kilkakrotnie brwiami.- Pode mną jako kocem, można leżeć tylko i wyłącznie nago.- wzruszył ramionami zerkając na Lenę z lekko złośliwym uśmiechem.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- Niedługo zostanę uroczą pijaczynką i nie będę mogła utrzymać się na miotle. - Zaśmiała się, opierając się o podniszczoną poduchę leżącą na sofie. Ciepło powolnie rozchodziło się po ciele, rozluźniając spięte po wieczornym treningu mięśnie krukonki. Było tak miło i przyjemnie, że uśmiech mimowolnie pojawił się na twarzy.
- Szkolne plotki i ja? Obiło mi się o uszy, że kogoś pobiła, nic więcej. Wybacz. - Dziewczyna wzięła od niego butelkę, delikatnie, niby przypadkiem muskając jego dłoń. Tęskniła za jego dotykiem, ale do tego również nie miała zamiaru się przyznać. Znów upiła kilka porządnych łyków. W końcu kiedyś główka musi poboleć. Spojrzała nań z bezczelnym uśmiechem.
- Czy ty mi właśnie Wilson, coś proponujesz? - Uniosła lewą brew, znów upijając mały łyczek. Trunek powoli zaczynał działać, co owej Krukonce nie wróżyło najlepiej.
- Szkolne plotki i ja? Obiło mi się o uszy, że kogoś pobiła, nic więcej. Wybacz. - Dziewczyna wzięła od niego butelkę, delikatnie, niby przypadkiem muskając jego dłoń. Tęskniła za jego dotykiem, ale do tego również nie miała zamiaru się przyznać. Znów upiła kilka porządnych łyków. W końcu kiedyś główka musi poboleć. Spojrzała nań z bezczelnym uśmiechem.
- Czy ty mi właśnie Wilson, coś proponujesz? - Uniosła lewą brew, znów upijając mały łyczek. Trunek powoli zaczynał działać, co owej Krukonce nie wróżyło najlepiej.
Re: Klapa w podłodze
- Nie byłabyś zbyt dobrym pijaczynom, zbyt porządna jesteś.- co prawda Lena nigdy wyróżniała się jakoś specjalnie i nigdy nie chwaliła się swoją inteligencją. - Tak w ogóle jak tam treningi?- spytał mimochodem, kiedy ta wspomniała o miotle i kiedy tylko jej ręka musnęła jego palce niby przypadkiem, Tony uniósł lekko wzrok patrząc na nią przez chwilkę. Sam chciał ją już dotykać, bez przeszkód całować, czuł jednak dziwny brak odwagi.
- Będę musiał ją zabić, zdecydowanie. Zachowuję się jak moja matka.- chociaż nie wiedział do końca o co chodzi podejrzewał, że jak to Hanka zrobiła coś całkowicie niespodziewanego.
- Powiedzmy.- popatrzył na nią i kciukiem starł z jej brody kropelkę wina. - Nie wiem tylko, czy się nie boisz.- wytknął w jej kierunku krótko i zaczepnie język, odbierając od niej butelkę i wypijając kilka łyków, było mu zdecydowanie za gorąco. Może przez wino, może przez temat na jaki właśnie stoczyła się rozmowa.
- Będę musiał ją zabić, zdecydowanie. Zachowuję się jak moja matka.- chociaż nie wiedział do końca o co chodzi podejrzewał, że jak to Hanka zrobiła coś całkowicie niespodziewanego.
- Powiedzmy.- popatrzył na nią i kciukiem starł z jej brody kropelkę wina. - Nie wiem tylko, czy się nie boisz.- wytknął w jej kierunku krótko i zaczepnie język, odbierając od niej butelkę i wypijając kilka łyków, było mu zdecydowanie za gorąco. Może przez wino, może przez temat na jaki właśnie stoczyła się rozmowa.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- Mam jeszcze rok, wszystko może się zmienić na gorsze. - Wzruszyła ramionami, choć sama w to wątpiła. Chyba nie mogłaby zmienić się do tego stopnia. Zmrużyła oczy, opierając się ciepłym policzkiem o poduszkę.
- Ostatnio mnie McMillan zrzucił z miotły, uznałam to za nagły przypływ sympatii. I mam siniaki tu i tam, takie urocze, prawie tworzą wzorki. On chyba skrycie mnie wielbi. - Wyprostowała prawą rękę, która po wewnętrznej stronie była pokryta mniejszymi i nieco większymi fioletowymi plamami. Spojrzenie chłopaka przeszywało na wskroś, wzbudzając w Bronte niespokojny ogień.
- Ten rudzielec jest uroczy, jako jedyna z Twojego rodzeństwa w miarę mnie lubi. Powiedzmy. - Zapewne trafniej byłoby powiedzieć, nie bardzo pamięta o istnieniu Krukonki. Lena jednak lubiła być anonimowa, niezauważalna. Zupełnie jej to nie przeszkadzało. Wystarczył krótki dotyk jego dłoni, by serce zaczęło bić jak szalone. Nie rozumiała reakcji swojego organizmu, ale nie zamierzała ukrywać jej w jakiś specjalny sposób. Przecież i tak zapewne usłyszy, albo poczuje, gdy zbliży się choć trochę.
- Jeszcze kilka sporych łyków i przestanę. - Spojrzała nań spod przymrużonych rzęs. - Nienawidzę Wilson tego, jak na mnie działasz. - Jej dłoń leniwie musnęła policzek chłopaka.
- Ostatnio mnie McMillan zrzucił z miotły, uznałam to za nagły przypływ sympatii. I mam siniaki tu i tam, takie urocze, prawie tworzą wzorki. On chyba skrycie mnie wielbi. - Wyprostowała prawą rękę, która po wewnętrznej stronie była pokryta mniejszymi i nieco większymi fioletowymi plamami. Spojrzenie chłopaka przeszywało na wskroś, wzbudzając w Bronte niespokojny ogień.
- Ten rudzielec jest uroczy, jako jedyna z Twojego rodzeństwa w miarę mnie lubi. Powiedzmy. - Zapewne trafniej byłoby powiedzieć, nie bardzo pamięta o istnieniu Krukonki. Lena jednak lubiła być anonimowa, niezauważalna. Zupełnie jej to nie przeszkadzało. Wystarczył krótki dotyk jego dłoni, by serce zaczęło bić jak szalone. Nie rozumiała reakcji swojego organizmu, ale nie zamierzała ukrywać jej w jakiś specjalny sposób. Przecież i tak zapewne usłyszy, albo poczuje, gdy zbliży się choć trochę.
- Jeszcze kilka sporych łyków i przestanę. - Spojrzała nań spod przymrużonych rzęs. - Nienawidzę Wilson tego, jak na mnie działasz. - Jej dłoń leniwie musnęła policzek chłopaka.
Re: Klapa w podłodze
- Ty już zawsze będziesz grzeczną porządną Lenką.- nie wyobrażał sobie jej jako rozpitą, dziewczynę bez zahamowań. Jej całe piękno było w tym, że była sobą, wstydliwa, a przy tym niesamowicie urocza. Wsłuchiwał się jednak w to co mówiła i zmrużył oczy. Nie podobało mu się to, że ktokolwiek mógłby się w niej podkochiwać. Tony jednak nie pokazywał nic po sobie, no nie wypadało.
- McMillan, ta podróba Scotta?- kojarzył obydwóch i zawsze mylił ich ze sobą, bo Malcolm zdawał się być identyczny. chwycił jednak lekko jej dłoń oglądając jej siniaki i opuszkiem palca, bardzo delikatnie przejechał wzdłuż jej przedramienia. - Ten jest podobny do morsa.- mruknął wskazując teraz siniak przy łokciu.
- Jest szalona i nadopiekuńcza, poza tym jest prefektem naczelnym, boję się jej.- mruknął i kiedy tylko dziewczyna musnęła dłonią jego twarz uśmiechnął się błogo, całkiem mimowolnie przysuwając się do niej nieco bliżej.
- Przestań, bo inaczej będę musiał dalej się z Tobą drażnić.- westchnął teatralnie i pochylił się by złożyć na jej wewnętrznej stronie przedramienia lekki pocałunek. Miała bardzo miłą i delikatną skórę, najchętniej nie przestawałaby jej dotykać.
- McMillan, ta podróba Scotta?- kojarzył obydwóch i zawsze mylił ich ze sobą, bo Malcolm zdawał się być identyczny. chwycił jednak lekko jej dłoń oglądając jej siniaki i opuszkiem palca, bardzo delikatnie przejechał wzdłuż jej przedramienia. - Ten jest podobny do morsa.- mruknął wskazując teraz siniak przy łokciu.
- Jest szalona i nadopiekuńcza, poza tym jest prefektem naczelnym, boję się jej.- mruknął i kiedy tylko dziewczyna musnęła dłonią jego twarz uśmiechnął się błogo, całkiem mimowolnie przysuwając się do niej nieco bliżej.
- Przestań, bo inaczej będę musiał dalej się z Tobą drażnić.- westchnął teatralnie i pochylił się by złożyć na jej wewnętrznej stronie przedramienia lekki pocałunek. Miała bardzo miłą i delikatną skórę, najchętniej nie przestawałaby jej dotykać.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Zarówno McMillan jak i Scott należeli do domu Kruka. O ile za tym pierwszym nie przepadała, to ten drugi zawsze ją intrygował. Problem polegał na tym, że Lena nie miała na tyle odwagi by nawiązać chociaż normalną rozmowę. A może coś podświadomie mówiło jej, że zapewne tego nie chce?
- Tak, ten wysoki, niemyjący włosów potwór. - Jęknęła, na myśl o bliskim spotkaniu z tym osobnikiem. Wilson zdecydowanie nie miał o co się martwić. Dotyk chłopaka koił bolącą jeszcze w niektórych miejscach skórę, Anthony dawał jej dziwne poczucie bezpieczeństwa, którego nie czuła przy nikim innym, nawet przy Joshu.
- Taka rola rodzeństwa. - Przysunęła się doń odrobinkę. - Żałuję, że Josh skończył już Hogwart i nie ma kto wkładać mi własnoręcznie zrobionych kanapek do kieszeni szkolnej szaty. Ten to zachowywał się jak matka. A teraz pisze co tydzień, trzy stronicowy list licząc na natychmiastową i równie długą odpowiedź. - Wzruszyła lekko ramionami, cicho wzdychając.
- Ale co przestań? - Spytała z miną niewiniątka. Nawet nie miał pojęcia, jak bardzo na nią działał jego dotyk. Sama jego obecność. Miała ochotę nawrzeszczeć na siebie, że na to pozwoliła, że czuje tak jak czuje, a z drugiej strony cieszył ją fakt, że nie jest aż tak oziębłym stworzeniem, jak jej się wydawało.
- Tak, ten wysoki, niemyjący włosów potwór. - Jęknęła, na myśl o bliskim spotkaniu z tym osobnikiem. Wilson zdecydowanie nie miał o co się martwić. Dotyk chłopaka koił bolącą jeszcze w niektórych miejscach skórę, Anthony dawał jej dziwne poczucie bezpieczeństwa, którego nie czuła przy nikim innym, nawet przy Joshu.
- Taka rola rodzeństwa. - Przysunęła się doń odrobinkę. - Żałuję, że Josh skończył już Hogwart i nie ma kto wkładać mi własnoręcznie zrobionych kanapek do kieszeni szkolnej szaty. Ten to zachowywał się jak matka. A teraz pisze co tydzień, trzy stronicowy list licząc na natychmiastową i równie długą odpowiedź. - Wzruszyła lekko ramionami, cicho wzdychając.
- Ale co przestań? - Spytała z miną niewiniątka. Nawet nie miał pojęcia, jak bardzo na nią działał jego dotyk. Sama jego obecność. Miała ochotę nawrzeszczeć na siebie, że na to pozwoliła, że czuje tak jak czuje, a z drugiej strony cieszył ją fakt, że nie jest aż tak oziębłym stworzeniem, jak jej się wydawało.
Re: Klapa w podłodze
I może lepiej, że Bronte nie miała kontaktu ze Scottem, bo pewnie Wilson marudziłby ją i męczył, żeby zerwała ten toksyczny kontakt. Dla niego właśnie taki był krukon, nieobliczalny, a ludzi nieobliczalnych trzeba było unikać.
- Oddałaś mu, zepchnęłaś go też z miotły?- spytał, bo pewnie gdyby był na jej miejscu, już dawno zrobiłby coś temu gnojkowi, obydwoje ze Scottem myśleli, że są nietykalni, bo jeden był wnuczkiem dyrektora, a drugi jego przyjacielem. Nie lubił ich. - Masz mi się z nim nie zadawać.- dodał po chwili, dokładnie tak jak robił to starszy brat, kiedy martwił się o swoją siostrę.
- Martwi się o Cibie, ale możesz mu odpisać, że się Tobą zajmę.- mrugnął do niej lekko.- Tęskni Ci się za nim?- on rzadko ostatnio spotykał swoje rodzeństwo, pomimo tego, że miał go dość sporo. Ostatnio naprawdę tęsknił za Florą.
- Przestań się bać i chodź tu.- złapał ją i podciągnął do siebie na kolana bez większego problemu, a potem napił się z butelki wina, było już mu dobrze, był całkowicie świadomy a zarazem rozluźniony.
- Oddałaś mu, zepchnęłaś go też z miotły?- spytał, bo pewnie gdyby był na jej miejscu, już dawno zrobiłby coś temu gnojkowi, obydwoje ze Scottem myśleli, że są nietykalni, bo jeden był wnuczkiem dyrektora, a drugi jego przyjacielem. Nie lubił ich. - Masz mi się z nim nie zadawać.- dodał po chwili, dokładnie tak jak robił to starszy brat, kiedy martwił się o swoją siostrę.
- Martwi się o Cibie, ale możesz mu odpisać, że się Tobą zajmę.- mrugnął do niej lekko.- Tęskni Ci się za nim?- on rzadko ostatnio spotykał swoje rodzeństwo, pomimo tego, że miał go dość sporo. Ostatnio naprawdę tęsknił za Florą.
- Przestań się bać i chodź tu.- złapał ją i podciągnął do siebie na kolana bez większego problemu, a potem napił się z butelki wina, było już mu dobrze, był całkowicie świadomy a zarazem rozluźniony.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Jej wydawał się tylko nieco zagubionym chłopakiem, który potrzebuje przyjaznej duszy, o ile jednak dobrze się orientowała znalazł ja właśnie w siostrze Wilsona. Wątpiła jednak by wiedział, ale nie chciała też przysparzać kłopotów jego siostrze.
- Gdybym była w stanie od tak podnieść się z boiska i wsiąść na miotłę, to oberwałby solidnie. - Prawy kącik ust delikatnie uniósł się ku górze. - Nie zamierzam, ale zazwyczaj gram w jednym składzie z tym burakiem. - Nieco się skrzywiła na wspomnienie rozmowy z chłopakiem. Albo był wybitnie aspołeczny, bardziej niż Lena, albo zwyczajnie takiego zgrywał.
- Odnoszę dziwne wrażenie, że nie będzie zadowolony z faktu iż jakikolwiek chłopak miałby się mną zajmować. Sądzę jednak, że z czasem się przyzwyczai. - Uśmiechnęła się nieco szerzej, wyobrażając sobie tę niepożądaną reakcję brata na ich widok chociażby w tym momencie. Gdy siedziała już wygodnie na jego kolanach, wyjęła mu z dłoni butelkę, stawiając ją na posadzce. Brązowe tęczówki wpatrywały się w Ślizgona, a po ustach dziewczęcia błąkał się nieśmiały uśmiech.
- Gdybym była w stanie od tak podnieść się z boiska i wsiąść na miotłę, to oberwałby solidnie. - Prawy kącik ust delikatnie uniósł się ku górze. - Nie zamierzam, ale zazwyczaj gram w jednym składzie z tym burakiem. - Nieco się skrzywiła na wspomnienie rozmowy z chłopakiem. Albo był wybitnie aspołeczny, bardziej niż Lena, albo zwyczajnie takiego zgrywał.
- Odnoszę dziwne wrażenie, że nie będzie zadowolony z faktu iż jakikolwiek chłopak miałby się mną zajmować. Sądzę jednak, że z czasem się przyzwyczai. - Uśmiechnęła się nieco szerzej, wyobrażając sobie tę niepożądaną reakcję brata na ich widok chociażby w tym momencie. Gdy siedziała już wygodnie na jego kolanach, wyjęła mu z dłoni butelkę, stawiając ją na posadzce. Brązowe tęczówki wpatrywały się w Ślizgona, a po ustach dziewczęcia błąkał się nieśmiały uśmiech.
Re: Klapa w podłodze
I to była dziwna cecha kobiet, widziały w facetach jakieś drugą osobowość, ukrytą lepszą, chociaż niektórzy jej po prostu nie byli. One po prostu chciały wierzyć, że w każdym jest ukryte dobro. Niestety faceci to tylko i wyłącznie wykorzystywali.
- Mam z nim porozmawiać?- zmarszczył lekko brwi, bo zaczął się martwić o Lenę, jako, że jakiś idiota umyślnie i złośliwie zrzuca ją z miotły. W sumie nie wiedział skąd u niego taka nadgorliwość i stwierdził w myślach, że to chyba też nie jest zbyt dobre, martwić się za bardzo.
- Czyli nie przypadłbym mu do gustu?- no tak, chyba żaden starszy brat nie chciałby widzieć swojej siostrzyczki obmacującej się z takim typem gościa za jakiego był uważany Wilson. Kiedy już była na jego kolanach i odstawiła butelkę, Anthony zmrużył lekko oczy przyglądając się jej ślicznej twarzy.
- Mam ochotę Cię pocałować...- mruknął cicho składając na jej ustach krótki pocałunek. - O tu...- jego usta musnęły teraz jej obojczyk.- i tu...- ponownie mruknął cicho i tym razem pocałował jej szyję .
- Mam z nim porozmawiać?- zmarszczył lekko brwi, bo zaczął się martwić o Lenę, jako, że jakiś idiota umyślnie i złośliwie zrzuca ją z miotły. W sumie nie wiedział skąd u niego taka nadgorliwość i stwierdził w myślach, że to chyba też nie jest zbyt dobre, martwić się za bardzo.
- Czyli nie przypadłbym mu do gustu?- no tak, chyba żaden starszy brat nie chciałby widzieć swojej siostrzyczki obmacującej się z takim typem gościa za jakiego był uważany Wilson. Kiedy już była na jego kolanach i odstawiła butelkę, Anthony zmrużył lekko oczy przyglądając się jej ślicznej twarzy.
- Mam ochotę Cię pocałować...- mruknął cicho składając na jej ustach krótki pocałunek. - O tu...- jego usta musnęły teraz jej obojczyk.- i tu...- ponownie mruknął cicho i tym razem pocałował jej szyję .
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- Daj spokój, dam sobie radę. - Uśmiechnęła się blado, wiedząc, że interwencja Wilsona mogłaby tylko zaszkodzić. Tak to już było, że McMillan i Scott nie należeli do przesadnie dojrzałych osobników. Byli raczej na etapie czternastoletnich buntowników, którym zabrano ulubione zabawki. Dziewczyna zamyśliła się na moment, myśląc o bracie.
- Myślę, że ty i tak jesteś mniejszym złem, o ile mogę to tak nazwać. Zna Cię, dużo o Tobie mówię, piszę, więc nie jesteś kimś przypadkowym dla niego. Ale jak to Josh. - Odparła, gładząc go po policzku. Chwilę później chłopak pocałował ją, przyprawiając o palpitację serca. Miękka faktura jego ust pieściła chłodną skórę krukonki, przyprawiając ją o miłe dreszcze. Czuła, jakby mogła spędzić tak całą wieczność i nie miałaby dość. Nie wiedziała do końca, czy to na tym polega miłość, ale nie przejmowała się tym, tylko czuła. Tak zwyczajnie.
- Myślę, że ty i tak jesteś mniejszym złem, o ile mogę to tak nazwać. Zna Cię, dużo o Tobie mówię, piszę, więc nie jesteś kimś przypadkowym dla niego. Ale jak to Josh. - Odparła, gładząc go po policzku. Chwilę później chłopak pocałował ją, przyprawiając o palpitację serca. Miękka faktura jego ust pieściła chłodną skórę krukonki, przyprawiając ją o miłe dreszcze. Czuła, jakby mogła spędzić tak całą wieczność i nie miałaby dość. Nie wiedziała do końca, czy to na tym polega miłość, ale nie przejmowała się tym, tylko czuła. Tak zwyczajnie.
Re: Klapa w podłodze
Anthony był już wstawiony, czuł jak kręci mu się w głowię, a jego hormony podskoczyły o kilkaset procent. Popatrzył na dziewczynę i kiedy ta powiedziała, że sobie poradzi prychnął cicho. Nigdy w sumie nie zastanawiał się czy byłyby dobrym materiałem na faceta na stałe, ale po tych wszystkich swoich wybrykach, większość raczej uważała, że nie jest najlepiej.
- Mniejszym złem? W takim razie nie wie tego co najgorsze.- uśmiechnął się lekko, bo w sumie wątpił, że Lena wypisywałaby do brata to co robił on sam złego. Zamruczał cicho kiedy tylko dotykała jego twarzy. Znów się zaczynało, znów bał się, że będzie miał poczucie winy kiedy tylko mocniej ją pocałuję. Złapał ją w pasie i przytulił do siebie składając niewinne pocałunki na jej obojczyku i szyi.
- Boję się, że zrobię coś bardzo głupiego...- mruknął nie podnosząc nawet głowy. Wsunął dłonie pod jej koszulkę, czując pod palcami jej delikatną fakturę skóry.
- Mniejszym złem? W takim razie nie wie tego co najgorsze.- uśmiechnął się lekko, bo w sumie wątpił, że Lena wypisywałaby do brata to co robił on sam złego. Zamruczał cicho kiedy tylko dotykała jego twarzy. Znów się zaczynało, znów bał się, że będzie miał poczucie winy kiedy tylko mocniej ją pocałuję. Złapał ją w pasie i przytulił do siebie składając niewinne pocałunki na jej obojczyku i szyi.
- Boję się, że zrobię coś bardzo głupiego...- mruknął nie podnosząc nawet głowy. Wsunął dłonie pod jej koszulkę, czując pod palcami jej delikatną fakturę skóry.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- Przecież on się tutaj uczył, swoje o Tobie usłyszał, nawet gdy byłeś w czwartej klasie - przypomniała mu, uśmiechając się nieznacznie - Poza tym, on też jakimś nadzwyczajnym przykładem nigdy nie był, zawsze mu mogę zacząć to wypominać. Wtedy się zamknie. - Dodała, w pamięci przywołując obraz Josha, tłumaczącego się dziadkowi, dlaczego to w jego łóżku znajduje się zjawiskowa, rudowłosa nimfa, jak to poetycko określił ją staruszek. Obaj byli uroczy, ale Lena była świadoma, że w jej przypadku nie byłoby tak miło. Nie za bardzo jednak ją to obeszło, bo jej dłoń przesunęła się na kark ślizgona. Mocny trunek zaczynał działać na Bronte nieprzyzwyczajoną do picia alkoholu. Nie było to drastyczne działanie, a raczej łagodne rozluźnienie, które wprawiało ją w dobry, a nawet bardzo dobry nastrój. Boję się, że zrobię coś bardzo głupiego... Ona też się bała, że może chcieć by zrobił. Że sama chciała zrobić coś głupiego. Pojawił się znany już jej od niedawna mętlik w głowie, uniemożliwiający normalne rozumowanie. Wsunęła dłoń w jego włosy, przysuwając się bliżej.
Re: Klapa w podłodze
- Nie byłem wtedy jeszcze najgorszą partią w szkolę.- zaśmiał się krótko, bo wiele osób za takiego go uważało, cieszył się jednak, że ta dziewczyna jak Lena, widziała w nim chociaż troszkę więcej. Jej dłoń na jego karku, zadziałała jak mocny bodziec, który spowodował delikatne dreszcze. Nawet nie wiedział, że kiedykolwiek mógł czuć takie emocje przy niby tak zwykłym zbliżeniu. Nie mogąc jednak zbyt długo czekać, złapał ją lekko obiema rękami za pośladki i wstał, kładąc nią na kanapie i sam znalazł się nad nią, podpierając się jedną ręką koło jej głowy. Przez chwilę patrzy na nią i już po chwili nieco śmielej zatopił swoje usta w jej delikatnych wargach. Druga, wolna ręka lekko uniosła jej koszulkę. Miał wrażenie, że czekał na tak intensywną bliskość z Leną już od dawna, jak gdyby to było właśnie to czego pragnął najbardziej.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Gdy teraz był tak blisko, zdała sobie sprawę, jak bardzo jej go brakowało, choć nie widzieli się zaledwie dzień. Dotyk jego ciepłych dłoni dawał niewytłumaczalne ukojenie a jednocześnie pobudzał. Dziwne, jak sprzeczne uczucia w niej wzbudzał. Jak na nią działał. Przecież kilka tygodni temu tylko się przyjaźnili i żadnemu z nich zapewne nie przeszłoby przez myśl, że w niedalekiej przyszłości mogliby znaleźć się w takiej sytuacji. Pocałunek zdecydowanie rozbudził uśpione trunkiem zmysły Bronte. Obiema dłońmi objęła jego kark, przesuwając się nimi powolnie na barki, a potem zatrzymując się przy zagłębieniach obojczyków i wracała do szyi, gładząc nieśpiesznie skórę tuż przy linii uszu. Spierzchnięte od słońca i wiatru wargi odwzajemniały pocałunek, na początku z delikatną niepewnością, która jednak, stopniowo nikła. Nawet nie próbowała sobie wmawiać, że nie chciała więcej. Chciała, ale jednak miała obawy, zresztą jak zawsze. Tylko, że niepokój stanowił mniejszą część, niż uczucie, które wzbudzał w niej w tym momencie Wilson.
Re: Klapa w podłodze
Pomimo tego, że był trochę pijany i mogło się zdawać, że jest pewny siebie to wcale się tak nie czuł. Miał wrażenie, że jeśli coś się zepsuję to będzie to koniec, bał się, że dziewczyna ucieknie. Jego pocałunki były zachłanne, jednak czuć było w nich dozę niepewności. Tak samo jak i ruchy chłopaka, niby pewnie błądził po jej ciele, lekko podwijały jej koszulkę coraz bardziej, a po pewnej chwili zdjął ją z Leny. Spojrzał przez chwilę na jej dziewczęce piersi, chcą jak najwięcej zapamiętać, każdy skrawek jej brzucha, jej talia i dekolt. Jednak popatrzył jej w oczy, czując, że ma o wiele bardziej przyśpieszony oddech.
- Nie wiem czy chcesz...tego.- nie wiedział jak ma zapytać, jednak patrzył jej prosto w oczy starając się nie rozpraszać przez jej odsłonięte ciało. Pewnie i widział ją nie raz w takim stroju, jednak tym razem patrzył na nią kompletnie inaczej.
- Nie wiem czy chcesz...tego.- nie wiedział jak ma zapytać, jednak patrzył jej prosto w oczy starając się nie rozpraszać przez jej odsłonięte ciało. Pewnie i widział ją nie raz w takim stroju, jednak tym razem patrzył na nią kompletnie inaczej.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Kręciło jej się w głowie, ale nie wiedziała, czy to zasługa Wilsona, czy wina. Pochłonięta pocałunkami ani myślała by uciekać, by przestawać. Nie wyczuwała niepewności Ślizgona, wręcz przeciwnie czuła się dobrze ze świadomością, że on wie co robi. Bo wie, prawda? Gdy zdjął jej koszulkę, poczuła zimno na skórze. Temperatura bądź co bądź nie należała do najwyższych jak na początek czerwca. Pomimo, że była w samej bieliźnie, nie czuła skrępowania. Zagryzła dolną wargę, spoglądając w jego oczy. Chciała. Chciała, ale wciąż się bała. Była pewna, że może mu zaufać, ale cholerna niepewność pojawiała się gdzieś z tyłu głowy. Nawet nie wiedziała, że głos, który wydobył się z jej gardła, należał do niej.
- Chcę Anthony. - Wyszeptała, ledwie poruszając ustami. Serce dziewczyny biło jak oszalałe i nie miała na to żadnej rady. Co ona najlepszego robiła, nie wiedziała sama. Pora była późna, jednak pewna myśl zaniepokoiła Krukonkę. Przecież tak naprawdę każdy może tutaj wejść, każdy kto zna to miejsce, a było takich kilku. Pomimo niewielkiego doświadczenia, Bronte nie miała jakoś specjalnej ochoty, by podczas miłosnych uniesień przyłapał ich prefekt albo nauczyciel. - Tylko chodźmy gdzieś, gdzie pewne będzie, że nikt przypadkiem nam nie przeszkodzi. - Dodała głośniej, chwytając dłoń chłopaka. Sama nie miała pojęcia, gdzie mogliby się udać, ale była pewna, że Tony zna wiele takich miejsc. On nie był zwykłym chłopakiem, z którym mogłaby odbyć stosunek seksualny na podniszczonej kanapie, a następnego dnia oboje udawaliby, że nic takiego nie miało miejsca. Nawet jeśli byli po kilku większych łykach tego nieco obrzydliwego trunku, nie zmieniało to faktu, że był dla niej kimś ważnym, tak samo jak ona dla niego.
- Chcę Anthony. - Wyszeptała, ledwie poruszając ustami. Serce dziewczyny biło jak oszalałe i nie miała na to żadnej rady. Co ona najlepszego robiła, nie wiedziała sama. Pora była późna, jednak pewna myśl zaniepokoiła Krukonkę. Przecież tak naprawdę każdy może tutaj wejść, każdy kto zna to miejsce, a było takich kilku. Pomimo niewielkiego doświadczenia, Bronte nie miała jakoś specjalnej ochoty, by podczas miłosnych uniesień przyłapał ich prefekt albo nauczyciel. - Tylko chodźmy gdzieś, gdzie pewne będzie, że nikt przypadkiem nam nie przeszkodzi. - Dodała głośniej, chwytając dłoń chłopaka. Sama nie miała pojęcia, gdzie mogliby się udać, ale była pewna, że Tony zna wiele takich miejsc. On nie był zwykłym chłopakiem, z którym mogłaby odbyć stosunek seksualny na podniszczonej kanapie, a następnego dnia oboje udawaliby, że nic takiego nie miało miejsca. Nawet jeśli byli po kilku większych łykach tego nieco obrzydliwego trunku, nie zmieniało to faktu, że był dla niej kimś ważnym, tak samo jak ona dla niego.
Re: Klapa w podłodze
Leslie odrzuciła rude włosy na plecy i z parszywym uśmiechem na ustach uniosła klapę do góry i zeszła po drabinie, stając u jej podnóża. Odgłosy przytłumionych rozmów zwabiły ją tu w trakcie drogi powrotnej z wieży astronomicznej do pokoju wspólnego Ślizgonów. Kilka razy zdarzyło się jej odwiedzić ten magiczny pokój. Zazwyczaj po to, by przygotować kolejny plan uprzykrzenia komuś życia. Nie spodziewała się jednak, że dostanie aż taką okazję do odegrania się za wszystkie upokorzenia w swym krótkim życiu. Aż palce ją zaświerzbiły, gdy jej zielone oczęta napotkały na starszego brata i roznegliżowaną kolejną głupią gąskę, która wierzyła, że jeśli już w nią wkłada to z miłości.
Wilsonówna ziewnęła ostentacyjnie i wsparła się ramieniem o ścianę.
- Widzę że poznałaś już największego ruchacza w całej szkole. - uśmiechnęła się przeuroczo do nieznajomej Krukonki. Spodziewała się na jej miejscu prefekciny Slytherinu, albo chociażby Andrei, ale jak widać bliźniak Flory nabrał tempa w bajerowaniu głupich czarownic. Ruda wsunęła dłonie do kieszeni szortów.
- To już nie Sophie? Ani Andrea? A jeszcze dwa dni temu lecieliście w ślinę z Jeunesse... No popatrz, jak ten czas leci!
Zielone oczy dziewczyny błyskały złośliwymi chochlikami. Ależ ona lubiła gdy sytuacja przybierała taki obrót!
- A co z Maliną? Albo jak jej tam było na imię... Nora? Tej też już nie posuwasz? A może wszystkie naraz? - Ślizgonka wybałuszyła oczy i zaśmiała się perliście, wielce ubawiona swoim żarcikiem. - Ach, gdzieś moje maniery. Leslie Antoinette Honore Wilson. Miło mi!
Ruda podeszła do dziewczyny i ignorując fakt, że ta znajdowała się w samym staniku wyciągnęła w jej kierunku dłoń.
- Nie krępuj się. Anthony przyzwyczaił nas do takich widoków.
Wilsonówna ziewnęła ostentacyjnie i wsparła się ramieniem o ścianę.
- Widzę że poznałaś już największego ruchacza w całej szkole. - uśmiechnęła się przeuroczo do nieznajomej Krukonki. Spodziewała się na jej miejscu prefekciny Slytherinu, albo chociażby Andrei, ale jak widać bliźniak Flory nabrał tempa w bajerowaniu głupich czarownic. Ruda wsunęła dłonie do kieszeni szortów.
- To już nie Sophie? Ani Andrea? A jeszcze dwa dni temu lecieliście w ślinę z Jeunesse... No popatrz, jak ten czas leci!
Zielone oczy dziewczyny błyskały złośliwymi chochlikami. Ależ ona lubiła gdy sytuacja przybierała taki obrót!
- A co z Maliną? Albo jak jej tam było na imię... Nora? Tej też już nie posuwasz? A może wszystkie naraz? - Ślizgonka wybałuszyła oczy i zaśmiała się perliście, wielce ubawiona swoim żarcikiem. - Ach, gdzieś moje maniery. Leslie Antoinette Honore Wilson. Miło mi!
Ruda podeszła do dziewczyny i ignorując fakt, że ta znajdowała się w samym staniku wyciągnęła w jej kierunku dłoń.
- Nie krępuj się. Anthony przyzwyczaił nas do takich widoków.
Leslie WilsonKlasa V - Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Re: Klapa w podłodze
Rudowłosy Wilson pojawił się w pomieszczeniu zaraz za swoją bliźniaczą siostrą i widząc starszego o rok brata podszedł bliżej. Dokładnie słyszał słowa wypowiedziane przez siostrzyczkę i uśmiechnął się wrednie, co rzadko miał w zwyczaju. Chyba, że był z Leslie. Wtedy grzeczny Chuck odchodził w zapomnienie, a na jego miejscu pojawiał się złośliwy chochlik lubujący się w aferach i złośliwych docinkach. Wyszczerzył się radośnie do siostry i zawtórował jej jakby na drugi głos:
- Nasz kochany braciszek nową dziewczynę sobie znalazł. Na godzinę, na dwie, czy może tylko do czasu aż zaspokoi swoje potrzeby seksualne... Jak obstawiasz, Leslie? -rzucił radosnym tonem do siostry. W kwestii dogryzania drugim bliźniakom łączyli swoje siły i tak oto teraz zgodnie, bez własnych wzajemnych niuansów stali przy starszym bracie i jego przyszłej, a może nawet już obecnej niewiaście. Przysiadł się więc Gryfon obok niej i posłał jej przepraszający uśmiech.
- Bo widzisz... nasz brat już taki jest. Lubi głośno dawać światu do zrozumienia, że jego ptaszek fruwa jak należy. Szkoda tylko, że szybko zmienia dziuple... Kto wie? Może nawet mam bratanków, a o tym nie wiem? Na Twoim miejscu nie podejmowałbym tego ryzyka. - ostrzegł lojalnie dziewczę i posłał wesołe spojrzenie Leslie i Anthony'emu. Niech ma brzydal parszywy za te wszystkie złe słowa.
- Nasz kochany braciszek nową dziewczynę sobie znalazł. Na godzinę, na dwie, czy może tylko do czasu aż zaspokoi swoje potrzeby seksualne... Jak obstawiasz, Leslie? -rzucił radosnym tonem do siostry. W kwestii dogryzania drugim bliźniakom łączyli swoje siły i tak oto teraz zgodnie, bez własnych wzajemnych niuansów stali przy starszym bracie i jego przyszłej, a może nawet już obecnej niewiaście. Przysiadł się więc Gryfon obok niej i posłał jej przepraszający uśmiech.
- Bo widzisz... nasz brat już taki jest. Lubi głośno dawać światu do zrozumienia, że jego ptaszek fruwa jak należy. Szkoda tylko, że szybko zmienia dziuple... Kto wie? Może nawet mam bratanków, a o tym nie wiem? Na Twoim miejscu nie podejmowałbym tego ryzyka. - ostrzegł lojalnie dziewczę i posłał wesołe spojrzenie Leslie i Anthony'emu. Niech ma brzydal parszywy za te wszystkie złe słowa.
Re: Klapa w podłodze
Anthony ucieszył się kiedy tylko usłyszał słowa Leny, był bowiem trochę wstawiony, pobudzony i zdecydowanie dziewczyna mu się podobał. Wiedział, że czuję do niej coś dziwnego, a jej bliskość powodowała u niego radość. Biorąc pod uwagę, że ostatnimi czasy spotykali się naprawdę często. Jej kolejne słowa sprawiły, że Anthony podniósł się by nie leżeć już na niej i podał jej koszulkę. Już miał otwierać usta by coś powiedzieć, kiedy przy klapie nagle zrobiło się głośno i już po chwili Tony widział dwójkę ze swojego rodzeństwa.
- Jak miło, Leslie, że przyszłaś uświadamiać Lenę, ale myślę, że masz dość nieświeże nowinki. - młodsze rodzeństwo zdawało się być bardziej wyrachowane i bezczelne niż Hanka. Tuż obok niej stał Chuck, który zawsze musiał wyżyć się na nim z powodu swojego niedorozwoju emocjonalnego i zdecydowanie mniejszej popularności wśród dziewczyn. Zacmokał słysząc komentarz brata i pokiwał głową z dezaprobatą.
- Mógłbyś znaleźć nieco bardziej wyszukane żart, młody. - wzruszył ramionami i zapiął bluzę, czując jak cały alkohol i ochota na cokolwiek uchodzi z niego. Rodzeństwo to jakaś plaga. Czemu nie mógł urodzić się jako szczęśliwy jedynak?
- Chodź, myślę, że nie ma sensu, dalej z nimi rozmawiać.- chciał poczekać aż ta założy wszystko co potrzebne na siebie. Nie będą przecież siedzieć tu z nimi i ucinać sobie pogawędki z tymi pijawkami. Nie wiedział, czy Lena bierze pod uwagę ich słowa, skoro o wszystkim zawsze wiedziała, ale to nie był czas na tłumaczenie się przed Chuckiem i Leslie.
- Jak miło, Leslie, że przyszłaś uświadamiać Lenę, ale myślę, że masz dość nieświeże nowinki. - młodsze rodzeństwo zdawało się być bardziej wyrachowane i bezczelne niż Hanka. Tuż obok niej stał Chuck, który zawsze musiał wyżyć się na nim z powodu swojego niedorozwoju emocjonalnego i zdecydowanie mniejszej popularności wśród dziewczyn. Zacmokał słysząc komentarz brata i pokiwał głową z dezaprobatą.
- Mógłbyś znaleźć nieco bardziej wyszukane żart, młody. - wzruszył ramionami i zapiął bluzę, czując jak cały alkohol i ochota na cokolwiek uchodzi z niego. Rodzeństwo to jakaś plaga. Czemu nie mógł urodzić się jako szczęśliwy jedynak?
- Chodź, myślę, że nie ma sensu, dalej z nimi rozmawiać.- chciał poczekać aż ta założy wszystko co potrzebne na siebie. Nie będą przecież siedzieć tu z nimi i ucinać sobie pogawędki z tymi pijawkami. Nie wiedział, czy Lena bierze pod uwagę ich słowa, skoro o wszystkim zawsze wiedziała, ale to nie był czas na tłumaczenie się przed Chuckiem i Leslie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Czyżby Bronte posiadała jakieś umiejętności z zakresu przewidywania nadchodzących, beznadziejnych zdarzeń? To raczej zwyczajny pech, który spotykał Krukonkę, jeśli tylko zaklinała na bogów, by coś się nie wydarzyło. Wtedy wydarzało się zawsze, proste. A przecież życie było beznadziejne i bez tego. Z boku ta cała sytuacja musiała się wydawać dosyć komicznia, dwójka rodzeństwa wpadająca niby przypadkiem na znienawidzonego brata. Tak, to zdecydowanie typowe. Nie zdziwiło jej wcale, że nie mięli pojęcia kim jest, bo jaki był sens kojarzyć starszego Wilsona z jedną, konkretną dziewczyną? Szczególnie dla nich. Założyła nieśpiesznie koszulkę, spoglądając to na Leslie, to na Charliego. Może mięli rację? Nie odzywała się jednak, nie mając ochoty na jakiekolwiek potyczki słowne. Wstała, pocierając się ze skrępowaniem po policzku.
- No to ten, miło was było poznać. - Uśmiechnęła się sztucznie, kierując się za Ślizgonem ku drabince. Wystarczy przygód na dzisiaj, zdecydowanie.
- No to ten, miło was było poznać. - Uśmiechnęła się sztucznie, kierując się za Ślizgonem ku drabince. Wystarczy przygód na dzisiaj, zdecydowanie.
Re: Klapa w podłodze
// Leslie miała odpisać wczoraj, ale nie odpisała, więc ja sobie pozwolę odpisać.
Chuck i niedorozwój emocjonalny? Bzdury i bezsensowne pomówienia. Ten Wilson miał wszystko jak najbardziej poprawnie rozwinięte! I w przeciwieństwie do swojego brata miał naprawdę dobrze opracowany system wartości gdzie edukacja stała na pierwszym miejscu, a nie tak jak u Anthony'ego na jednym z ostatnich. I nie potrzebował popularności wśród dziewczyn, oj nie. Miał Polly i to absolutnie mu wystarczyło.
- To nie był żart, to była szczera prawda, Anthony. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy i rozsiadł się wygodniej na kanapie. W sumie niebrzydka była ta dziewczyna i wydawała się być sympatyczną istotą. Jak na razie z byłych dziewczyn brata znał Sophie i nawet utrzymywał z nią kontakt. Panna Fitzpatrick miała mniej więcej podobny system wartości co Chuck, więc lubił jej towarzystwo. I lubił też jej ojca, który chwilami traktował go jak własnego syna. I tak naprawdę nie miał bladego pojęcia co taka inteligentna Ślizgonka widziała w jego bracie. Może więc powinien bliżej poznać jeszcze inne jego dziewczyny i poznać fenomen Anthony'ego Wilsona? Chociaż to do niczego by mu się nie przydało, oprócz tego, że zaspokoiłby swoją ciekawość.
- Uważaj na niego. - powiedział poważnie do dziewczęcia zanim podniosło się z kanapy by udać się w kierunku wyjścia. Pomachał jej radośnie ręką kiedy wychodziła za Antkiem i zastanowił się na chwilę. Gdy w pomieszczeniu został tylko on i Leslie posłał bliźniaczce szeroki uśmiech.
- Daję im maksymalnie dwa miesiące. - stwierdził ponosząc się z kanapy. Koniec rodzinnych spotkań. Ominął Rudą szerokim łukiem, po czym wszedł po drabince do góry, a potem znikł gdzieś za rogiem korytarza bez większych pożegnań.
Chuck i niedorozwój emocjonalny? Bzdury i bezsensowne pomówienia. Ten Wilson miał wszystko jak najbardziej poprawnie rozwinięte! I w przeciwieństwie do swojego brata miał naprawdę dobrze opracowany system wartości gdzie edukacja stała na pierwszym miejscu, a nie tak jak u Anthony'ego na jednym z ostatnich. I nie potrzebował popularności wśród dziewczyn, oj nie. Miał Polly i to absolutnie mu wystarczyło.
- To nie był żart, to była szczera prawda, Anthony. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy i rozsiadł się wygodniej na kanapie. W sumie niebrzydka była ta dziewczyna i wydawała się być sympatyczną istotą. Jak na razie z byłych dziewczyn brata znał Sophie i nawet utrzymywał z nią kontakt. Panna Fitzpatrick miała mniej więcej podobny system wartości co Chuck, więc lubił jej towarzystwo. I lubił też jej ojca, który chwilami traktował go jak własnego syna. I tak naprawdę nie miał bladego pojęcia co taka inteligentna Ślizgonka widziała w jego bracie. Może więc powinien bliżej poznać jeszcze inne jego dziewczyny i poznać fenomen Anthony'ego Wilsona? Chociaż to do niczego by mu się nie przydało, oprócz tego, że zaspokoiłby swoją ciekawość.
- Uważaj na niego. - powiedział poważnie do dziewczęcia zanim podniosło się z kanapy by udać się w kierunku wyjścia. Pomachał jej radośnie ręką kiedy wychodziła za Antkiem i zastanowił się na chwilę. Gdy w pomieszczeniu został tylko on i Leslie posłał bliźniaczce szeroki uśmiech.
- Daję im maksymalnie dwa miesiące. - stwierdził ponosząc się z kanapy. Koniec rodzinnych spotkań. Ominął Rudą szerokim łukiem, po czym wszedł po drabince do góry, a potem znikł gdzieś za rogiem korytarza bez większych pożegnań.
Strona 4 z 11 • 1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 4 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach