Klapa w podłodze
+35
Szara Dama
Cory Reynolds
Sanne van Rijn
Charlotte Jeunesse
Alex Buckley
Dalila Mauric
Iris Xakly
Claire Annesley
Maddox Overton
James Scott
Samantha Davies
Charles Wilson
Leslie Wilson
Emily Bronte
Aiden Williams
Leanne Chatier
Nora Vedran
Suzanne Castellani
Aleksy Vulkodlak
Andrea Jeunesse
Jeremy Scott
Mistrz Gry
Zoja Yordanova
Aaron Matluck
Aiko Miyazaki
Dymitr Milligan
Mackendra Tayth-Wilson
Corrine Harvin
Wyatt Walker
Serena Valerious
Flora Wilson
Anthony Wilson
Malina Socha
Marianna Vulkodlak
Brennus Lancaster
39 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 5 z 11
Strona 5 z 11 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11
Klapa w podłodze
First topic message reminder :
Niepozorna, ukryta klapa w podłodze na ostatnim piętrze. Tylko bystre oko będzie w stanie ją dostrzec. Kiedy już odważysz się zejść do środka, odkryjesz, że stara drabina prowadzi do pomieszczenia na niższym piętrze, a jedyne wyjście z niego to właśnie niefortunna klapa w suficie. W pokoju znajduje się stara sofa, podniszczony fotel oraz różne pamiątki po byłych bywalcach tego sprytnie ukrytego pomieszczenia.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Klapa w podłodze
Wyjątkowo po wczorajszej wyprawie w deszczu , odporność dziewczyny wcale nie szwankowała. Wręcz przeciwnie, czuła się bardzo dobrze, nawet humor już jej dopisywał bardziej. Po całym dniu, spędzonym w dormitorium rozmawiając z gryfonami, postanowiła ruszyć tyłek i rozprostować nogi. Tak jak przesiedziała cały dzień, w jej ulubionym dresie, tak wylazła "do ludzi". Szwendała się to tu, to tam, kiedy jej nogi zaprowadziły ją na VI piętro, gdzie jak już wcześniej odkryła, znajdowała się klapa w podłodze. Zeszła na dół i tak na widok kanapy, odechciało jej się dalszego chodzenia, położyła się więc na niej, wpatrując się w sufit. I tyle z jej spacerku.
Re: Klapa w podłodze
To był pierwszy raz, kiedy James trafił na tą dziwną klapę w podłodze. Nie miał pojęcia, że w ów pomieszczeniu często można spotkać masę uczniów. Tak więc - w swojej ignorancji- chłopiec pomyślał, że znalazł miejsce idealne dla siebie. Puste i spokojne.
Można więc łatwo wyobrazić sobie jego zdziwienie, kiedy to jakaś gryfonka - jakby nigdy nic- przylazła i - nie uraczywszy nawet Scott'a spojrzeniem - wyłożyła się wygodnie na jednej z kanap.
-Nie za wygodnie Ci? - mruknął z ciemnego kąta w którym się znajdował.
Zabawna sprawa, że ostatnio nikt go nie zauważa.
Można więc łatwo wyobrazić sobie jego zdziwienie, kiedy to jakaś gryfonka - jakby nigdy nic- przylazła i - nie uraczywszy nawet Scott'a spojrzeniem - wyłożyła się wygodnie na jednej z kanap.
-Nie za wygodnie Ci? - mruknął z ciemnego kąta w którym się znajdował.
Zabawna sprawa, że ostatnio nikt go nie zauważa.
Re: Klapa w podłodze
Prawda była taka że Samantha, nie ma w zwyczaju rozglądać się po kątach, kiedy wchodzi do jakiegoś pomieszczenia. Tak było i tym razem, więc kiedy dziewczyna usłyszała chłodny głos chłopaka, drgnęła lekko. Spojrzała w stronę chłopaka. Ach tak... młody Scott. Wnuczek dyrektora we własnej osobie. Znała go jak chyba każdy w tej szkole. Jednak nie miała jeszcze tego (nie)szczęścia spotkać chłopaka osobiście.
- No cóż... mogło być lepiej. Ale nie narzekam - powiedziała nawet na niego nie patrząc. - Dzięki że pytasz.
- No cóż... mogło być lepiej. Ale nie narzekam - powiedziała nawet na niego nie patrząc. - Dzięki że pytasz.
Re: Klapa w podłodze
James'a nie zdziwiła durna odpowiedź dziewczyny. Czego więcej spodziewać się po przeciętnej gryfonce, której iloraz inteligencji był dziwnie podobny do ilorazu inteligencji trolla.
- To może ruszysz swój kościsty tyłek i wrócisz do wierz?
Jakby mógł być cierpliwy i miły po kilku ostatnich dniach? Szpital i rozmowa z Nancy do najprzyjemniejszych nie należały. Mógł w końcu przelać swoją złość na kogoś innego.
Chłopak poczuł jak znowu się odblokowuje, jak jego zgniłe serce zaczyna pompować tą 'zatrutą' krew w jego żyłach. Stawał się sobą. Znowu.
Krukon podparł się o ścianę, a na jego twarzy pojawił się paskudny uśmiech. Czuł, że jego ponura aura - niczym ohydna wydzielina- zaczęła wypływać z jego ciała.
- Jak to jest, że głupie dzieciaki zawsze pakują się w tarapaty. Hm? - mruknął
- To może ruszysz swój kościsty tyłek i wrócisz do wierz?
Jakby mógł być cierpliwy i miły po kilku ostatnich dniach? Szpital i rozmowa z Nancy do najprzyjemniejszych nie należały. Mógł w końcu przelać swoją złość na kogoś innego.
Chłopak poczuł jak znowu się odblokowuje, jak jego zgniłe serce zaczyna pompować tą 'zatrutą' krew w jego żyłach. Stawał się sobą. Znowu.
Krukon podparł się o ścianę, a na jego twarzy pojawił się paskudny uśmiech. Czuł, że jego ponura aura - niczym ohydna wydzielina- zaczęła wypływać z jego ciała.
- Jak to jest, że głupie dzieciaki zawsze pakują się w tarapaty. Hm? - mruknął
Re: Klapa w podłodze
Jej iloraz inteligencji podobny do ilorazu inteligencji trolla? No, no... dobrze że James nie wypowiedział tych słów na głos, bo furia dziewczyny byłaby nie do opanowania. Nawet nie zdaje sobie sprawy, przed czym uchronił się zostawiając ten komentarz dla siebie.
To może ruszysz swój kościsty tyłek i wrócisz do wierzy?
Wygląda na to że chłopak chyba nie był w najlepszym humorze. Ale, ale... czy James kiedykolwiek bywał w dobrym humorze? Nie sądzę.
- Oj, czyżbym Ci przeszkadzała? - zapytała w udawaną troską w głosie. O nie, nigdzie się nie wybierała. Nie dlatego że tak chciałby jakiś starszy od niej krukon. Jeszcze sobie pomyśli że ma nad nią kontrolę. O nie, niedoczekanie.
Kiedy chłopak obdarzył ją tym paskudnym uśmiechem, dziewczyna odwazejmniła uśmiech. Tylko że w jej wykonaniu był to przeuroczy, złośliwy uśmieszek, wytrącający z równowagi. Cóż, taki urok gryffonki.
- Może po prostu mają zbyt mało rozrywki? Co jak co, ale chyba przyznasz że w tej szkole mało się dzieje? - oczywiście że dziewczyna wiedziała że ma w tym momencie na myśli ją. Bo kogóż by innego? Przecież wcale nie była taka głupia za jaką ją uważał.
To może ruszysz swój kościsty tyłek i wrócisz do wierzy?
Wygląda na to że chłopak chyba nie był w najlepszym humorze. Ale, ale... czy James kiedykolwiek bywał w dobrym humorze? Nie sądzę.
- Oj, czyżbym Ci przeszkadzała? - zapytała w udawaną troską w głosie. O nie, nigdzie się nie wybierała. Nie dlatego że tak chciałby jakiś starszy od niej krukon. Jeszcze sobie pomyśli że ma nad nią kontrolę. O nie, niedoczekanie.
Kiedy chłopak obdarzył ją tym paskudnym uśmiechem, dziewczyna odwazejmniła uśmiech. Tylko że w jej wykonaniu był to przeuroczy, złośliwy uśmieszek, wytrącający z równowagi. Cóż, taki urok gryffonki.
- Może po prostu mają zbyt mało rozrywki? Co jak co, ale chyba przyznasz że w tej szkole mało się dzieje? - oczywiście że dziewczyna wiedziała że ma w tym momencie na myśli ją. Bo kogóż by innego? Przecież wcale nie była taka głupia za jaką ją uważał.
Re: Klapa w podłodze
- Zdecydowanie. Widok Twojego młodego pyszczka przywodzi mi na myśl konia, który się rozpędził i nie zdążył wyhamować przed murem. - Ach, te inteligentne docinki.
Chłopak zmarszczył brwi widząc szczerząca się do niego koleżankę.
Zawsze zaczyna się w ten sposób. Ludzie myślą, że stoją na równi z nim. Że mogą mu stawić czoła. Ach ten krukoński egocentryk.
Może po prostu mają zbyt mało rozrywki? Co jak co, ale chyba przyznasz że w tej szkole mało się dzieje?
-Nie mam pojęcia, co widzą małe smarkule - rzekł cicho - Jakkolwiek rozrywka zawsze się znajdzie, kiedy się wie gdzie jej szukać.
Scott czuł w kościach, że niebawem przekona się po raz kolejny, iż Tiara już dawno zapomniała jak wygląda różnica między odwagą, a głupota.
Chłopak zmarszczył brwi widząc szczerząca się do niego koleżankę.
Zawsze zaczyna się w ten sposób. Ludzie myślą, że stoją na równi z nim. Że mogą mu stawić czoła. Ach ten krukoński egocentryk.
Może po prostu mają zbyt mało rozrywki? Co jak co, ale chyba przyznasz że w tej szkole mało się dzieje?
-Nie mam pojęcia, co widzą małe smarkule - rzekł cicho - Jakkolwiek rozrywka zawsze się znajdzie, kiedy się wie gdzie jej szukać.
Scott czuł w kościach, że niebawem przekona się po raz kolejny, iż Tiara już dawno zapomniała jak wygląda różnica między odwagą, a głupota.
Re: Klapa w podłodze
- Ależ przecież nikt nie każe Ci na mnie patrzeć... - chciał ją obrażać, proszę bardzo. Chciał poddać jej cierpliwość próbie, żaden problem. Jeżeli myślał że trafił na kolejną obrażalską dziewczynkę, mylił się. Po chwili milczenia dodała jeszcze:
- Jeej, musisz mieć naprawdę jakieś kompleksy. Skoro z takim parszywym ryjem, obrażasz wszystkich dookoła.
Dziewczyna nie zważała na słowa. Nie myślała o tym że może obrazić chłopaka, co może nie skończyć się dla niej zbyt dobrze. W sumie to ona naprawdę rzadko kiedy myślała o takich rzeczach. Z reguły miała to gdzieś.
- Tak, ja wiem że twoją ulubioną rozrywką jest znęcanie nad mniejszymi, słabszymi dziewczynkami, ale może niektórzy preferują inną rozrywkę. - to zabawne że wypomina mu to Samantha która ostatnio o mało nie pobiła się z jakąś młodszą młodszą ślizgonką, ot tak dla zabawy.
- Jeej, musisz mieć naprawdę jakieś kompleksy. Skoro z takim parszywym ryjem, obrażasz wszystkich dookoła.
Dziewczyna nie zważała na słowa. Nie myślała o tym że może obrazić chłopaka, co może nie skończyć się dla niej zbyt dobrze. W sumie to ona naprawdę rzadko kiedy myślała o takich rzeczach. Z reguły miała to gdzieś.
- Tak, ja wiem że twoją ulubioną rozrywką jest znęcanie nad mniejszymi, słabszymi dziewczynkami, ale może niektórzy preferują inną rozrywkę. - to zabawne że wypomina mu to Samantha która ostatnio o mało nie pobiła się z jakąś młodszą młodszą ślizgonką, ot tak dla zabawy.
Re: Klapa w podłodze
Jeej, musisz mieć naprawdę jakieś kompleksy. Skoro z takim parszywym ryjem, obrażasz wszystkich dookoła.
Przekrzywił lekko głowę. Odszczekuje się. To dobrze. James doskonale wiedział, że jego ryj jest parszywy. Pewnie nawet by się z nią zgodził, gdyby nie fakt, iż nie był rozmowną osobą.
-Nie znęcam się nad mniejszymi. Znęcam się nad głupszymi
I taka była prawda. Nie interesowała go płeć, czy rozmiar ofiary. Jedynie co go interesowało, to irytacja jaką idiotyzm danej osoby na nim wywołuje. W przypadku Samanthy... cóż, dziewczyna po prostu trafiła w złe miejsce w złym czasie.
Scott wyciągnął różdżkę i wycelował nią w dziewczę.
-Ostatnia szansa. Wyjdź.
Przekrzywił lekko głowę. Odszczekuje się. To dobrze. James doskonale wiedział, że jego ryj jest parszywy. Pewnie nawet by się z nią zgodził, gdyby nie fakt, iż nie był rozmowną osobą.
-Nie znęcam się nad mniejszymi. Znęcam się nad głupszymi
I taka była prawda. Nie interesowała go płeć, czy rozmiar ofiary. Jedynie co go interesowało, to irytacja jaką idiotyzm danej osoby na nim wywołuje. W przypadku Samanthy... cóż, dziewczyna po prostu trafiła w złe miejsce w złym czasie.
Scott wyciągnął różdżkę i wycelował nią w dziewczę.
-Ostatnia szansa. Wyjdź.
Re: Klapa w podłodze
- Ach, bo ty to jesteś ten najmądrzejszy w całej szkole. Rozumiem - prychnęła. Nie od dziś wiadomo że James nikomu nie odpuści. Każdy kto na niego wpadł źle kończył, niezależnie od tego co zrobił. Po prostu był, a to jemu tak bardzo przeszkadza.
Kiedy zobaczyła że chłopak celował w nią różdżkę, uniosła brwi ku górze. Leniwie podniosła się z pozycji leżącej, żeby usiąść po turecku i wyciągnąć swoją różdżkę z kieszeni bluzy.
- O popatrz, też mam różdżkę - dorzuciła do tego wyzywający uśmiech.
Trzeba było przyznać że była to najgłupsza rzecz jaką Sam mogła w tym momencie zrobić. Ale taka już była mała Davies.
Kiedy zobaczyła że chłopak celował w nią różdżkę, uniosła brwi ku górze. Leniwie podniosła się z pozycji leżącej, żeby usiąść po turecku i wyciągnąć swoją różdżkę z kieszeni bluzy.
- O popatrz, też mam różdżkę - dorzuciła do tego wyzywający uśmiech.
Trzeba było przyznać że była to najgłupsza rzecz jaką Sam mogła w tym momencie zrobić. Ale taka już była mała Davies.
Re: Klapa w podłodze
-Cóż, za to bez przeszkód można stwierdzić, że Ty jesteś najgłupszą osobą w szkole... Twoja głupota przebija Dymitra i sięga Anthonego. A to już wyczyn.
Zrobiła to. Wycelowała w niego różdżką i odrzuciła 'pokojową' prośbę. Teraz nikt nie będzie mógł mu zarzucić, że zaatakował bezbronnego. Przynajmniej teoretycznie. Podniesienie różdżki znaczy tyle, co akceptacja pojedynku.
Na twarzy chłopca kolejny raz zagościł podły uśmiech.
-Confringo- mruknął
Koniec różdżki skierowany był w stronę sofy na której siedziała panna Davies. Powinno to uniemożliwić blokadę zaklęcia i sprawić, iż ich mały pojedynek nabierze kolorów.
Zrobiła to. Wycelowała w niego różdżką i odrzuciła 'pokojową' prośbę. Teraz nikt nie będzie mógł mu zarzucić, że zaatakował bezbronnego. Przynajmniej teoretycznie. Podniesienie różdżki znaczy tyle, co akceptacja pojedynku.
Na twarzy chłopca kolejny raz zagościł podły uśmiech.
-Confringo- mruknął
Koniec różdżki skierowany był w stronę sofy na której siedziała panna Davies. Powinno to uniemożliwić blokadę zaklęcia i sprawić, iż ich mały pojedynek nabierze kolorów.
Re: Klapa w podłodze
- Oj nie, tutaj się z tobą nie zgodzę - zaoponowała, lecz z jej ust nie schodził uśmiech. To zabawne, że choć dziewczyna jest kompletnie obrażana przez Jamesa, wciąż udaje jej się zachować kpiący uśmieszek. Jednak Samantha już ma takie podejście. Trzyma się jednej najważniejszej zasady: Cokolwiek by o mnie nie mówili, mnie się nie da wytrącić z równowagi.
Cóż, dziewczyna zdawała sobie sprawę że chłopak zaatakuje, dlatego trzymała różdżkę w gotowości, ażeby odbić zaklęcie. Ten jednak ku jej zaskoczeniu rzucił zaklęcie na sofę, którego nie mogła tak po prostu odbić.
Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy. Kanapa eksplodowała, odrzucając jednocześnie dziewczynę. Ta zatrzymała się na ścianie, a różdżka, która wypadła jej z ręki, poleciała kawałek od niej. Momentalnie mina gryfonce zrzedła. Wcale nie podobał jej się taki obrót akcji.
Z trudem dziewczyna podniosła się, podeszła po różdżkę i kiedy chłopak niczego się nie spodziewał rzuciła zwykłym Expelliarmus.
Zachowała jednak bezpieczny odstęp od chłopaka. W głowię już miała ułożony plan i była gotowa, skoczyć po różdżkę chłopaka, w momencie kiedy zaklęcie zadziała. A wtedy zmieni trochę zasady gry.
Cóż, dziewczyna zdawała sobie sprawę że chłopak zaatakuje, dlatego trzymała różdżkę w gotowości, ażeby odbić zaklęcie. Ten jednak ku jej zaskoczeniu rzucił zaklęcie na sofę, którego nie mogła tak po prostu odbić.
Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy. Kanapa eksplodowała, odrzucając jednocześnie dziewczynę. Ta zatrzymała się na ścianie, a różdżka, która wypadła jej z ręki, poleciała kawałek od niej. Momentalnie mina gryfonce zrzedła. Wcale nie podobał jej się taki obrót akcji.
Z trudem dziewczyna podniosła się, podeszła po różdżkę i kiedy chłopak niczego się nie spodziewał rzuciła zwykłym Expelliarmus.
Zachowała jednak bezpieczny odstęp od chłopaka. W głowię już miała ułożony plan i była gotowa, skoczyć po różdżkę chłopaka, w momencie kiedy zaklęcie zadziała. A wtedy zmieni trochę zasady gry.
Re: Klapa w podłodze
Sam, w twoim roztargnieniu zaklęcie nie zadziałało.
(Dodatkowo zadziałał fakt, że jesteś nogą z zaklęć obronnych i atakujących - UMIEJĘTNOŚCI).
(Dodatkowo zadziałał fakt, że jesteś nogą z zaklęć obronnych i atakujących - UMIEJĘTNOŚCI).
Mistrz Gry
Re: Klapa w podłodze
Na nieszczęście Samanthy zasady gry zmianie nie uległy. James uniósł tylko brew widząc marne próby rzucenia zaklęcia. Właśnie o tym ciągle mówił. Mało który gryfon jest odważny. Większość po prostu nie potrafi zrozumieć zagrożenia. Dziewczę znajdujące się przed nim musiało być tumanem, skoro z tak kiepskimi umiejętnościami zgrywało twardziela.
-Incarcerous - mruknął celując różdżką w pannę Davies.
Nie chciał ciągnąć tej żenady. Najlepiej zakończyć ten pseudopojedynek najszybciej jak się da.
-Incarcerous - mruknął celując różdżką w pannę Davies.
Nie chciał ciągnąć tej żenady. Najlepiej zakończyć ten pseudopojedynek najszybciej jak się da.
Re: Klapa w podłodze
Oczywiście, można się było tego spodziewać. Samantha, chociaż nie było tego po niej widać, była zdenerwowana. Eksplozja kompletnie zbiła ją z tropu, poza tym zderzenie ze ścianą było jednak bolesne.
- Cholera - jęknęła pod nosem, kiedy to po jej zaklęciu nie stało się nic. Ręce zaczęły się jej trząść, a w głowie nagle miała pustkę. Próbowała za wszelką cenę przypomnieć sobie jakieś zaklęcie, które pomogło by jej w tej chwili jakkolwiek.
Kiedy chłopak wcelował w nią różdżkę była przygotowana na wszystko. W tym momencie nie była w stanie już zrobić nic. Zdawała sobie sprawę z tego, że jakakolwiek próba obrony skończyła by się niepowodzeniem, więc najzwyczajniej w świecie się poddała.
W tym momencie w jej głowię zaczęły się pojawiać myśli: I po co ci to było? ,To było do przewidzenia, Jaka ty jesteś głupia, dziewczyno! Jednak jak zwykle: po fakcie.
- Cholera - jęknęła pod nosem, kiedy to po jej zaklęciu nie stało się nic. Ręce zaczęły się jej trząść, a w głowie nagle miała pustkę. Próbowała za wszelką cenę przypomnieć sobie jakieś zaklęcie, które pomogło by jej w tej chwili jakkolwiek.
Kiedy chłopak wcelował w nią różdżkę była przygotowana na wszystko. W tym momencie nie była w stanie już zrobić nic. Zdawała sobie sprawę z tego, że jakakolwiek próba obrony skończyła by się niepowodzeniem, więc najzwyczajniej w świecie się poddała.
W tym momencie w jej głowię zaczęły się pojawiać myśli: I po co ci to było? ,To było do przewidzenia, Jaka ty jesteś głupia, dziewczyno! Jednak jak zwykle: po fakcie.
Re: Klapa w podłodze
Nareszcie była upragniona sobota i szczerze powiedziawszy, Tony nie marzył o niczym innym niż odpoczynku gdzieś w zacisznym miejscu, gdzie pierwszoklasiści i reszta bandy nie krzyczy mu nad uchem.
Wstał dzisiaj jednak wcześnie rano ubrał swój szary dres i top w takim samym kolorze, do kiszeni schował papierosy i na samym początku biegał i ćwiczył na błoniach, gdzie o siódmej rano w sobotę raczej nie uświadczysz żywej duszy. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak długo biegał, wszystkie myśli i emocje których nie miał gdzie pomieścić uwalniały się kiedy był sam na sam.
Chcąc zapalić sobie w spokoju postanowił wrócić do szkoły i tak oto znalazł się w tym pomieszczeniu. Zszedł po drabince i kiedy był w środku uśmiechnął się do siebie widząc, że niema tu nikogo. Jako, że trochę się zmachał, ściągnął koszulkę i położył ją na oparciu fotela a z kieszeni dresów wyciągną zapałki i papierosy, a jednego z nich włożył do ust odpalając i zaciągając się mocno. Nie siadał, nie był jeszcze wstanie po takim wysiłku, więc powoli chodził w te i wewte.
Wstał dzisiaj jednak wcześnie rano ubrał swój szary dres i top w takim samym kolorze, do kiszeni schował papierosy i na samym początku biegał i ćwiczył na błoniach, gdzie o siódmej rano w sobotę raczej nie uświadczysz żywej duszy. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak długo biegał, wszystkie myśli i emocje których nie miał gdzie pomieścić uwalniały się kiedy był sam na sam.
Chcąc zapalić sobie w spokoju postanowił wrócić do szkoły i tak oto znalazł się w tym pomieszczeniu. Zszedł po drabince i kiedy był w środku uśmiechnął się do siebie widząc, że niema tu nikogo. Jako, że trochę się zmachał, ściągnął koszulkę i położył ją na oparciu fotela a z kieszeni dresów wyciągną zapałki i papierosy, a jednego z nich włożył do ust odpalając i zaciągając się mocno. Nie siadał, nie był jeszcze wstanie po takim wysiłku, więc powoli chodził w te i wewte.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
W połowie schodów prowadzących z wieży na niższe piętra przypomniała sobie, że przecież każdy z uczniów poukrywał przynajmniej po jednym papierosie w miejscach, w których zdarzało im się palić. Ona wcale nie odstawała od tego typu, dlatego zamiast do lochów - wpadła jak oparzona do malutkiej klitki, ukrytej za klapą w podłodze. Schodząc ostrożnie po drabince prawie padła na zawał, kiedy przy odwróceniu się zaryła nosem o coś twardego i ciepłego. Jak się okazało później, był to tors nikogo innego jak samego Anthony'ego
- Boże, Wilson - westchnęła i odsunąwszy się, rozmasowała zaczerwieniony nos. - Trzeba było krzyczeć, żebym uważała jak schodzę albo coś podobnego - minęła chłopaka, rzucając ciemną szatę na oparcie krzesła a potem dzieląc los szaty, opadła na rozlatującą się kanapę. - Widziałeś tego nowego nauczyciela od astronomii?
- Boże, Wilson - westchnęła i odsunąwszy się, rozmasowała zaczerwieniony nos. - Trzeba było krzyczeć, żebym uważała jak schodzę albo coś podobnego - minęła chłopaka, rzucając ciemną szatę na oparcie krzesła a potem dzieląc los szaty, opadła na rozlatującą się kanapę. - Widziałeś tego nowego nauczyciela od astronomii?
Re: Klapa w podłodze
Anthony miał w głowie nowy trening który będzie opracowywał dzisiaj wieczorem , gdy nagle jak burza do małego pomieszczenia wpadła Andrea jak torpeda, a on nawet nie zdążył ubrać koszulki. Jednak po chwili pomyślał, że nie było nic czego Andrea by nie widziała, więc postanowił się tym w ogóle nie przejąć.
- A Ty mogłabyś zapukać, mogłem być nagi.- wywrócił oczami i ponownie zaciągnął się papierosem. - nie przestanę palić, byłem tu pierwszy!- zaznaczył od razu przypominając sobie jej ostatnią prośbę dotyczącą używek. Zerknął na to jak jest ubrana i stwierdzając, że dziewczyna ma szkolną szatę wybałuszył oczy jednak nie skomentował tego w żaden sposób.
- Mamy nowego nauczyła od astronomii?- zatrzymał się i popatrzył na nią zdziwiony.- Coś z gościem nie tak?
- A Ty mogłabyś zapukać, mogłem być nagi.- wywrócił oczami i ponownie zaciągnął się papierosem. - nie przestanę palić, byłem tu pierwszy!- zaznaczył od razu przypominając sobie jej ostatnią prośbę dotyczącą używek. Zerknął na to jak jest ubrana i stwierdzając, że dziewczyna ma szkolną szatę wybałuszył oczy jednak nie skomentował tego w żaden sposób.
- Mamy nowego nauczyła od astronomii?- zatrzymał się i popatrzył na nią zdziwiony.- Coś z gościem nie tak?
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Dopiero po chwili doszedł do niej sens słów wypowiedzianych przez Wilsona. Przeniosła na niego wzrok, mierząc go spojrzeniem od stóp do głów a na sam koniec machnęła ręką.
- Widziałam Cię nago, więc wiem co tam masz. Zapomniałeś? - to, że chłopak palił w ogóle jej nie przeszkadzało pomijając drobny fakt, że po wyjściu z tej komory będą śmierdzieć papierosami. Wyciągnęła rękę do chłopaka wymownie wskazując palcem na palący się tytoniowy rulonik a następnie opadła bezwiednie na kanapę, nie zwracając uwagi na przebijające się przez poprzecierany materiał sprężyny.
- Dziwny jest. Jak na moje niepewny i mam kiepskie przeczucia, rozmawiałam z nim przed chwilą - wzruszyła ramionami. Nie, żeby od razu robiła z tego nowego gwałciciela! Być może po prostu nie przywykła do "otwartego typu nauczyciela".
- Widziałam Cię nago, więc wiem co tam masz. Zapomniałeś? - to, że chłopak palił w ogóle jej nie przeszkadzało pomijając drobny fakt, że po wyjściu z tej komory będą śmierdzieć papierosami. Wyciągnęła rękę do chłopaka wymownie wskazując palcem na palący się tytoniowy rulonik a następnie opadła bezwiednie na kanapę, nie zwracając uwagi na przebijające się przez poprzecierany materiał sprężyny.
- Dziwny jest. Jak na moje niepewny i mam kiepskie przeczucia, rozmawiałam z nim przed chwilą - wzruszyła ramionami. Nie, żeby od razu robiła z tego nowego gwałciciela! Być może po prostu nie przywykła do "otwartego typu nauczyciela".
Re: Klapa w podłodze
Może i widziała go nago, ale jego ciało nieco zmieniło się od tamtego spotkania, nie był już takim chudym chłopcem, a już powoli było widać, że dba o siebie. Te trzy miesiące Tony spędził na ciężkich ćwiczeniach, które kontynuował w szkole codziennie rano, stał się o wiele bardziej obowiązkowy, przez co było widać wypracowane mięśnie.
- oj, widzę, że chciałabyś zobaczyć drugi raz, ale nie wiem czy zasługujesz, moja droga - mruknął żartobliwie. - Chciałabyś jednak zapalić?- kiwnął głową i nie czekając na odpowiedź rzucił jej paczkę i zapałki na kanapę obok niej.
- Kiepskie przeczucia?- zainteresował się.- Rozwiń temat, chętnie się temu przyjrzę - parę razy zaciągnął się jeszcze głęboko, po chwili gasząc peta w jakimś wazonie gdzie najczęściej gasił niedopałki kiedy tylko tu palił. Kiedy już adrenalina wydobyta z ćwiczeń powoli opadła, Tony usiadł obok na kanapie.
- oj, widzę, że chciałabyś zobaczyć drugi raz, ale nie wiem czy zasługujesz, moja droga - mruknął żartobliwie. - Chciałabyś jednak zapalić?- kiwnął głową i nie czekając na odpowiedź rzucił jej paczkę i zapałki na kanapę obok niej.
- Kiepskie przeczucia?- zainteresował się.- Rozwiń temat, chętnie się temu przyjrzę - parę razy zaciągnął się jeszcze głęboko, po chwili gasząc peta w jakimś wazonie gdzie najczęściej gasił niedopałki kiedy tylko tu palił. Kiedy już adrenalina wydobyta z ćwiczeń powoli opadła, Tony usiadł obok na kanapie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Nie bawiąc się w podchody przesunęła wzrokiem po odsłoniętej górnej partii ciała chłopaka, uśmiechając się pod nosem. Musiała przyznać, że rzeczywiście odrobinę zmienił się od tamtej pory. Na plus! Ale przecież mu tego nie powie, bo byłoby mu za miło.
- Nie masz się czym popisywać - wyjęła papierosa z paczki, po czym zaczęła mordęgę związaną z odpalaniem zapałki. Nigdy jej to nie wychodziło, dlatego po chwili skapitulowała i stwierdziła, że już jej się odechciało palić.
- Wpadłam tam na zwiad, zobaczyć z kim mamy do czynienia. Najpierw mnie poprosił, żebym porozkładała jakieś pierdoły na ławkach, zaproponował mi za to punkty albo co zechcę a potem stwierdził, że musi iść do gabinetu i czy idę z nim... no to zwiałam stamtąd - spojrzała na Wilsona wyczekująco, chociaż spokojne siedzenie w towarzystwie ładnego brzucha było ciężką misją.
- Nie masz się czym popisywać - wyjęła papierosa z paczki, po czym zaczęła mordęgę związaną z odpalaniem zapałki. Nigdy jej to nie wychodziło, dlatego po chwili skapitulowała i stwierdziła, że już jej się odechciało palić.
- Wpadłam tam na zwiad, zobaczyć z kim mamy do czynienia. Najpierw mnie poprosił, żebym porozkładała jakieś pierdoły na ławkach, zaproponował mi za to punkty albo co zechcę a potem stwierdził, że musi iść do gabinetu i czy idę z nim... no to zwiałam stamtąd - spojrzała na Wilsona wyczekująco, chociaż spokojne siedzenie w towarzystwie ładnego brzucha było ciężką misją.
Re: Klapa w podłodze
Anthony był z siebie dumny pod tym względem. Wreszcie choć trochę zmienił swoje podejście do życia i nie był już kolejnym chuchrem, jakich masę w tej szkole a naprawdę zwiększył swoją masę, kondycję i był o wiele silniejszy, zwłaszcza teraz gdy zbliżała się pełnia był naprawdę nabuzowany. Umiał to jednak kontrolować o wiele bardziej niż kiedyś.
- Sprawiasz mi przykrość, to tak jakbym powiedział Ci, że masz małe cycki- mruknął żartobliwie i zerknął na nią spod przymrużonych oczu. Widząc, że nie radzi sobie z zapałkami zaśmiał się krótko. - Pomóc Ci może?- złapał zapałki kiedy Andrea je odstawiła.
- To czemuś nie poszła, z ciekawości, najwyżej kopnęłabyś go w kroczę, a z tego co wiem robisz to całkiem dobrze - odpowiedział odwracając głowę w jej stronę by móc bezpośrednio patrzeć na nią. - Myślisz, że mógłby coś zrobić więcej?
- Sprawiasz mi przykrość, to tak jakbym powiedział Ci, że masz małe cycki- mruknął żartobliwie i zerknął na nią spod przymrużonych oczu. Widząc, że nie radzi sobie z zapałkami zaśmiał się krótko. - Pomóc Ci może?- złapał zapałki kiedy Andrea je odstawiła.
- To czemuś nie poszła, z ciekawości, najwyżej kopnęłabyś go w kroczę, a z tego co wiem robisz to całkiem dobrze - odpowiedział odwracając głowę w jej stronę by móc bezpośrednio patrzeć na nią. - Myślisz, że mógłby coś zrobić więcej?
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Małe cycki w jej przypadku nie były problemem. W każdej chwili mogła je powiększyć albo jeszcze bardziej zmniejszyć, jednak nauczyła się nie eksperymentować ze swoim wyglądem z nudy. Wystarczyło, że gdy się denerwowała lub coś w podobnym guście jej włosy zaczęły zmieniać barwy dopóki się nie uspokoi. Zaobserwowała to w wakacje i szczerze mówiąc wystraszyła się wtedy nie na żarty. Raz miała podobną sytuację: jej włosy nagle zmieniły się na wściekły róż i nie chciały wrócić do normalnej barwy przez caluśki dzień.
- Nie narzekałeś nigdy na moje ciało - skwitowała, a na pytanie o pomoc pokręciła przecząco głową. Odechciało jej się palić, przynajmniej na kilka minut... może to i nawet lepiej, bo miała rzucić dokarmianie raka, jednak nie miała wystarczająco silnej woli. Ostatnie słowa Ślizgona spowodowały, że zawiesiła się wzrokiem na martwym punkcie. Zaskoczył ją, bo nie miała okazji wymyślić filmowej wersji zdarzeń do tego co byłoby, gdyby tam poszła.
- Przecież to nauczyciel... - podniosła się na łokciach, mrużąc oczy. - Nie popadajmy w przesadyzm, co? - ostatecznie dźwignęła się do pozycji siedzącej, poprawiając nieznośną mundurkową spódnicę.
- Nie narzekałeś nigdy na moje ciało - skwitowała, a na pytanie o pomoc pokręciła przecząco głową. Odechciało jej się palić, przynajmniej na kilka minut... może to i nawet lepiej, bo miała rzucić dokarmianie raka, jednak nie miała wystarczająco silnej woli. Ostatnie słowa Ślizgona spowodowały, że zawiesiła się wzrokiem na martwym punkcie. Zaskoczył ją, bo nie miała okazji wymyślić filmowej wersji zdarzeń do tego co byłoby, gdyby tam poszła.
- Przecież to nauczyciel... - podniosła się na łokciach, mrużąc oczy. - Nie popadajmy w przesadyzm, co? - ostatecznie dźwignęła się do pozycji siedzącej, poprawiając nieznośną mundurkową spódnicę.
Re: Klapa w podłodze
Może i dobrze, że to nie on był metamorfomagiem, bo zmieniałby swój wygląd, nie mówiąc już o rozmiarze tego na dole. Nie ma się co dziwić, był nastolatkiem, dlatego Andrea i tak miała według niego wiele samodyscypliny by tego nie robić.
- Bo nie miałem na co - odrzekł krótko i założył ręce za głowę wyciągając się na kanapie wygodnie. Ciekawił go motyw nauczyciela, musiał poznać gościa, bo był autentycznie podejrzany, chciał się mu bliżej przyjrzeć.
- No i co z tego? Nauczyciel, ale jednak facet , kto wie czemu tak naprawdę zaczął uczyć- Tony zaczął snuć domysły na temat nowego profesora w szkole. Cieszyłaby go jakaś chora akcja, jednak nie chciał by stało się cokolwiek chociażby nawet Andrei. Myślał, że wtedy mógłby wpaść w niezłą agresję. - Przystojny chociaż, stary?- wypytywał cały czas taksując dziewczynę spojrzeniem.
- Bo nie miałem na co - odrzekł krótko i założył ręce za głowę wyciągając się na kanapie wygodnie. Ciekawił go motyw nauczyciela, musiał poznać gościa, bo był autentycznie podejrzany, chciał się mu bliżej przyjrzeć.
- No i co z tego? Nauczyciel, ale jednak facet , kto wie czemu tak naprawdę zaczął uczyć- Tony zaczął snuć domysły na temat nowego profesora w szkole. Cieszyłaby go jakaś chora akcja, jednak nie chciał by stało się cokolwiek chociażby nawet Andrei. Myślał, że wtedy mógłby wpaść w niezłą agresję. - Przystojny chociaż, stary?- wypytywał cały czas taksując dziewczynę spojrzeniem.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Z coraz większym zdziwieniem wpatrywała się w Wilsona, czując jak jej buzia otwiera się i tworzy kształtem literkę o. Po chwili mimowolnie potrząsnęła głową, stukając się palcem w środek czoła.
- Tu się jebnij - po kilku nieskoordynowanych manewrach oparła się plecami o bok chłopaka, krzyżując ręce po piersiami. Była tylko człowiekiem, który czasem musiał się poprzytulać i pozaczepiać kogoś! A w ich przypadku nie było to raczej niczym dziwnym.
- Nie wiem, nie przyglądałam mu się. Pewnie ma coś koło trzydziestki, więcej raczej nie. Poza tym poszłabym tam i zrobiłby mi krzywdę i co wtedy? Cieszyłoby Cię to?! - jęknęła oburzona i ni stąd ni zowąd obróciła się, piąstką uderzając w ramię Ślizgona.
- Tu się jebnij - po kilku nieskoordynowanych manewrach oparła się plecami o bok chłopaka, krzyżując ręce po piersiami. Była tylko człowiekiem, który czasem musiał się poprzytulać i pozaczepiać kogoś! A w ich przypadku nie było to raczej niczym dziwnym.
- Nie wiem, nie przyglądałam mu się. Pewnie ma coś koło trzydziestki, więcej raczej nie. Poza tym poszłabym tam i zrobiłby mi krzywdę i co wtedy? Cieszyłoby Cię to?! - jęknęła oburzona i ni stąd ni zowąd obróciła się, piąstką uderzając w ramię Ślizgona.
Strona 5 z 11 • 1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 5 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach