Klapa w podłodze
+35
Szara Dama
Cory Reynolds
Sanne van Rijn
Charlotte Jeunesse
Alex Buckley
Dalila Mauric
Iris Xakly
Claire Annesley
Maddox Overton
James Scott
Samantha Davies
Charles Wilson
Leslie Wilson
Emily Bronte
Aiden Williams
Leanne Chatier
Nora Vedran
Suzanne Castellani
Aleksy Vulkodlak
Andrea Jeunesse
Jeremy Scott
Mistrz Gry
Zoja Yordanova
Aaron Matluck
Aiko Miyazaki
Dymitr Milligan
Mackendra Tayth-Wilson
Corrine Harvin
Wyatt Walker
Serena Valerious
Flora Wilson
Anthony Wilson
Malina Socha
Marianna Vulkodlak
Brennus Lancaster
39 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 8 z 11
Strona 8 z 11 • 1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11
Klapa w podłodze
First topic message reminder :
Niepozorna, ukryta klapa w podłodze na ostatnim piętrze. Tylko bystre oko będzie w stanie ją dostrzec. Kiedy już odważysz się zejść do środka, odkryjesz, że stara drabina prowadzi do pomieszczenia na niższym piętrze, a jedyne wyjście z niego to właśnie niefortunna klapa w suficie. W pokoju znajduje się stara sofa, podniszczony fotel oraz różne pamiątki po byłych bywalcach tego sprytnie ukrytego pomieszczenia.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Klapa w podłodze
Emily wyciągnęła z kieszeni zapalniczkę, jednocześnie wpatrując się w ślizgona. No dobrze, miał racje, unikała go jak tylko mogła. Ale to przecież wcale nie znaczyło... no dobra, znaczyło. I miał to swoje prawo mieć pretensje. Dziewczę uśmiechnęło się półgębkiem, odpalając papierosa. Zaciągnęła się mocno dymem, czując jak jej biedne płuca protestują przeciw temu czynowi.
- Nie unikam. Po prostu się zaszywam, przed wszystkimi. Nie czuj się taki wyjątkowy. - Wzruszyła ramionami, zaciągając się ponownie. Tylko czy tak naprawdę rzeczywiście podjęła decyzję o skreśleniu go? Cholera wzięłaby wszystkie senne przemyślenia do poduszki i podjęte decyzje. Rano nic nie wydawało się już tak logiczne i poprawne.
- Rany, Tony to nie tak... - Pokręciła głową, zastanawiając się nad tym, czy nie kłamie nazbyt przekonująco. Podsunęła się do krawędzi stolika, spuszczając nogi tak, że ich kolana się stykały. - Przecież miałam pomyśleć, zastanowić się, prawda? No to to, że mi myślenie zajmuje dłużej niż innym to akurat nie najlepsza cecha, no ale cóż... - Westchnęła, strzepując na posadzkę popiół. Skrzaty i tak przecież do sprzątania nie używały rąk, a swoich umiejętności magicznych, zatem nie miała wyrzutów sumienia.
- Nie unikam. Po prostu się zaszywam, przed wszystkimi. Nie czuj się taki wyjątkowy. - Wzruszyła ramionami, zaciągając się ponownie. Tylko czy tak naprawdę rzeczywiście podjęła decyzję o skreśleniu go? Cholera wzięłaby wszystkie senne przemyślenia do poduszki i podjęte decyzje. Rano nic nie wydawało się już tak logiczne i poprawne.
- Rany, Tony to nie tak... - Pokręciła głową, zastanawiając się nad tym, czy nie kłamie nazbyt przekonująco. Podsunęła się do krawędzi stolika, spuszczając nogi tak, że ich kolana się stykały. - Przecież miałam pomyśleć, zastanowić się, prawda? No to to, że mi myślenie zajmuje dłużej niż innym to akurat nie najlepsza cecha, no ale cóż... - Westchnęła, strzepując na posadzkę popiół. Skrzaty i tak przecież do sprzątania nie używały rąk, a swoich umiejętności magicznych, zatem nie miała wyrzutów sumienia.
Re: Klapa w podłodze
Tak samo jak i ona zaciągał się głęboko, przede wszystkim robił to też nieco łapczywie. Dopiero teraz uświadamiał sobie, że bycie z Emily na siłę nie będzie miało kompletnie sensu, a skoro ona go nie kocha, to jak byłby to związek. On się kiedyś odkocha, wierzył w to, ale jak na razie nic się na to nie zanosiło. Bo nie był już zauroczony, ominął ten etap kiedy byli przyjaciółmi.
- Nie uważam się za wyjątkowego, ale myślę, że masz powód żeby mnie unikać - westchnął jednak uśmiechał się. Nie był typem faceta który podcinałby sobie żyły z powodu rozstania, jednak nie można było zaprzeczyć, że jest mu w głębi duszy przykro.
- Wolałbym, żebyś szczerze powiedziała, że nic z tego nie będzie, Em. Znamy się od tak dawna, że myślę, że wezmę to na klatę- posłał jej nieco pocieszający uśmiech, w tym stylu, który mówił żeby się nie przejmowała. Przecież to był Tony, on by sobie nie poradził?
- Chcesz wina? Słodkie - zareklamował swój alkohol i upił kilka niewielkich łyków. Niekiedy zastanawiał się, czy nie przesadza przypadkiem z tym alkoholem, w tym wieku. Ale zwalił wszystko na swoje popieprzone życie i równie popieprzoną rodzinkę.
- Nie uważam się za wyjątkowego, ale myślę, że masz powód żeby mnie unikać - westchnął jednak uśmiechał się. Nie był typem faceta który podcinałby sobie żyły z powodu rozstania, jednak nie można było zaprzeczyć, że jest mu w głębi duszy przykro.
- Wolałbym, żebyś szczerze powiedziała, że nic z tego nie będzie, Em. Znamy się od tak dawna, że myślę, że wezmę to na klatę- posłał jej nieco pocieszający uśmiech, w tym stylu, który mówił żeby się nie przejmowała. Przecież to był Tony, on by sobie nie poradził?
- Chcesz wina? Słodkie - zareklamował swój alkohol i upił kilka niewielkich łyków. Niekiedy zastanawiał się, czy nie przesadza przypadkiem z tym alkoholem, w tym wieku. Ale zwalił wszystko na swoje popieprzone życie i równie popieprzoną rodzinkę.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Dziewczyna zmarszczyła brwi, słysząc kolejne słowa chłopaka. Czyli już właściwie pogodził się z porażką i skończyło się gadanie pt. "Nigdy nie odpuszczę" i "Zawsze będę Cię kochać"? Trochę jej ulżyło, lecz z drugiej strony ukuło gdzieś głęboko. Bo w pewnym momencie zaczynała wierzyć w prawdziwość i szczerość jego uczucia. Zmrużyła oczy, czując jak dym drażni jej nozdrza, a następnie wyrzuciła niedopałek do stojącej nieopodal, pustej butelki.
- Nie wiem czy nie mogłoby być. Wiem jedynie, że to dalej boli mnie, gdzieś tam w środku, to co stało się w wakacje. Nie wiem, czy mam czas dawać Ci kolejną szansę, Wilson. Nigdy nie będę mieć pewności. - Zaczęła cicho, patrząc mu w oczy. Naprawdę chciała mu tak naiwnie zaufać, po raz kolejny. Tylko czy w tej sytuacji rozsądek mógł wygrać nad uczuciem? Nie sądzę. - Nie wiem, czy w tym czasie, który możliwie daremnie poświęcę Tobie, nie ucieknie mi ktoś istotny? - Przymknęła po chwili oczy, nie mogąc wytrzymać jego tęsknego spojrzenia. Pewnie wiedział kogo miała na myśli. Chwilę później wyciągnęła smukłą dłoń w stronę butelki, lecz zatrzymała się w połowie i zaraz ją cofnęła.
- Chyba... chyba nie powinnam - zmarszczyła brwi, wyginając usta w ponurym grymasie.
- Nie wiem czy nie mogłoby być. Wiem jedynie, że to dalej boli mnie, gdzieś tam w środku, to co stało się w wakacje. Nie wiem, czy mam czas dawać Ci kolejną szansę, Wilson. Nigdy nie będę mieć pewności. - Zaczęła cicho, patrząc mu w oczy. Naprawdę chciała mu tak naiwnie zaufać, po raz kolejny. Tylko czy w tej sytuacji rozsądek mógł wygrać nad uczuciem? Nie sądzę. - Nie wiem, czy w tym czasie, który możliwie daremnie poświęcę Tobie, nie ucieknie mi ktoś istotny? - Przymknęła po chwili oczy, nie mogąc wytrzymać jego tęsknego spojrzenia. Pewnie wiedział kogo miała na myśli. Chwilę później wyciągnęła smukłą dłoń w stronę butelki, lecz zatrzymała się w połowie i zaraz ją cofnęła.
- Chyba... chyba nie powinnam - zmarszczyła brwi, wyginając usta w ponurym grymasie.
Re: Klapa w podłodze
To zdecydowanie nie było tak, że przestał w to wierzyć, ale szczerze po przemyśleniu tego wszystkiego na spokojnie, uznał, że nie chce jej widzieć nieszczęśliwej z sobą. Chociaż widok jej z Jo był już totalnie nie do zniesienia. Mógł się starać i to robił cały czas, chciał być przykłady, nie podrywać i jak na razie nie robił nic z czym czułby się źle. Nawet nie miał ochoty za bardzo gadać z kimkolwiek, może jedynie Tośka była wyjątkiem.
- Spierdoliłem, Em, ale to doskonale wiemy obydwoje. Wiem również, że nie mam prawa Cię do niczego zmuszać - powiedział poważnie patrząc na nią cały czas, jednak słysząc jej olejne słowa zacisnął swoją dłoń na butelce, która na szczęście nie pękła pod naciskiem.
- Mówisz o tym frajerze, Jo, hm? Myślisz, że będzie dla Ciebie lepszy?- spytał całkiem nie ukrywając swojej złości, która nie była kierowana na nią, a na niego, że w ogóle się pojawił, że śmiał być dla niej bliższy.
- Nie wykorzystam Cię, ewentualnie zaniosę pod pokój wspólny, chociaż wątpię bym musiał. To tylko wino- wzruszył ramionami, jak gdyby właśnie proponował jej herbatę, bądź coś w tym stylu. Patrzył na nią i wiedział, że dla niej te żnie jest to łatwe, chociaż uważał i tak w tym momencie siebie za osobę, która jest na przegranej pozycji. Najwidoczniej, ona radziła sobie lepiej od niego.
- Spierdoliłem, Em, ale to doskonale wiemy obydwoje. Wiem również, że nie mam prawa Cię do niczego zmuszać - powiedział poważnie patrząc na nią cały czas, jednak słysząc jej olejne słowa zacisnął swoją dłoń na butelce, która na szczęście nie pękła pod naciskiem.
- Mówisz o tym frajerze, Jo, hm? Myślisz, że będzie dla Ciebie lepszy?- spytał całkiem nie ukrywając swojej złości, która nie była kierowana na nią, a na niego, że w ogóle się pojawił, że śmiał być dla niej bliższy.
- Nie wykorzystam Cię, ewentualnie zaniosę pod pokój wspólny, chociaż wątpię bym musiał. To tylko wino- wzruszył ramionami, jak gdyby właśnie proponował jej herbatę, bądź coś w tym stylu. Patrzył na nią i wiedział, że dla niej te żnie jest to łatwe, chociaż uważał i tak w tym momencie siebie za osobę, która jest na przegranej pozycji. Najwidoczniej, ona radziła sobie lepiej od niego.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Emily po raz kolejny miała wrażenie, że wraca do punktu wyjścia. Po raz kolejny Wilson zupełnie bez problemu przełamywał skorupę obojętności, którą co raz tak skrzętnie wokół siebie starała się wytworzyć. Ogromnie ją to irytowała, lecz nic nie umiała na to poradzić.
- Nie wiem jaki będzie on. Ty miałeś swoją chwilę i spieprzyłeś, tyle - westchnęła, przesiadając się na kanapę. Ze zmieszaniem wymalowanym na twarzy odpaliła kolejnego papierosa, który jak miała nadzieję, miał ją nieco uspokoić. Lawina myśli nie pozwalała skupić się na jednej, choćby najgłupszej rzeczy.
- Trudno. Pieprzyć to - Westchnęła, sięgając po butelkę. Przyjrzała się jej zawartości, potrząsając nią nieco. Spojrzała jeszcze przelotnie na Tony'ego i spróbowała trunku. Z początku nieśmiale, lecz z każdą chwilą łapczywiej. Wino było słodkie, odrobinę kwaśne, wyjątkowo dobre, przynajmniej w mniemaniu Bronte. Dziewczyna oblizała wargi oddając butelkę Wilsonowi, po czym z miłym uczuciem ciepła w środku po raz kolejny zaciągnęła się fajką.
- Czemu ja zawsze prędzej czy później ulegam? - Zapytała bardziej sama siebie, patrząc na Anthony'ego.
- Nie wiem jaki będzie on. Ty miałeś swoją chwilę i spieprzyłeś, tyle - westchnęła, przesiadając się na kanapę. Ze zmieszaniem wymalowanym na twarzy odpaliła kolejnego papierosa, który jak miała nadzieję, miał ją nieco uspokoić. Lawina myśli nie pozwalała skupić się na jednej, choćby najgłupszej rzeczy.
- Trudno. Pieprzyć to - Westchnęła, sięgając po butelkę. Przyjrzała się jej zawartości, potrząsając nią nieco. Spojrzała jeszcze przelotnie na Tony'ego i spróbowała trunku. Z początku nieśmiale, lecz z każdą chwilą łapczywiej. Wino było słodkie, odrobinę kwaśne, wyjątkowo dobre, przynajmniej w mniemaniu Bronte. Dziewczyna oblizała wargi oddając butelkę Wilsonowi, po czym z miłym uczuciem ciepła w środku po raz kolejny zaciągnęła się fajką.
- Czemu ja zawsze prędzej czy później ulegam? - Zapytała bardziej sama siebie, patrząc na Anthony'ego.
Re: Klapa w podłodze
On miał podobnie, tylko, że za każdym razem kiedy ją nie widzi i zaraz na początku spotkania myśli, że będzie umiał stłumić w swoje uczucie. Uważał, że umie panować nad swoimi emocjami. Jednak wystarczyła krótka rozmowa z dziewczyną i już wszystko zaczynało się zmieniać.
- Jestem pewien, że on nieźle namieszał - mruknął bardziej do siebie niż do niej, mając wręcz pewność, że to Jo nastawia Emily przeciwko niemu i wiedział, że jak tylko go spotka z chęcią obije mu tą lalusiowatą buźkę.
-I jak? Niezłe, nie?- spytał, bo jemu wino wyjątkowo smakowało, pomimo tego, ze wolał zwykłą wódkę. Ale dzisiaj miał ochotę napić, nie upić. Jej kolejne pytanie jednak potraktował jako kierowane do niego. Uśmiechnął się tylko lekko patrząc na nią i zanim wziął butelkę do ręki zaciągnął się jeszcze kilka razy po czym zgasił go i włożył do jakiejś pustej miski, czy tam wazonu obok.
- Nie mam pojęcia, Em, coś nas do siebie ciągnie, nie możesz temu zaprzeczyć - biorąc butelkę z alkoholem i nie czekając napił się z niej dwa spore łyki, czując teraz przyjemne ciepło w brzuchu. Oddał jej butelkę i znów się wygodnie rozłożył na tej starej kanapie.
- Myślę o tatuażu...- mruknął całkiem poważnie, bo po ostatnim spotkaniu z Tośką coś się w nim przełamało. Odwrócił teraz głowę w stronę Emily zastanawiając się jej reakcji.
- Jestem pewien, że on nieźle namieszał - mruknął bardziej do siebie niż do niej, mając wręcz pewność, że to Jo nastawia Emily przeciwko niemu i wiedział, że jak tylko go spotka z chęcią obije mu tą lalusiowatą buźkę.
-I jak? Niezłe, nie?- spytał, bo jemu wino wyjątkowo smakowało, pomimo tego, ze wolał zwykłą wódkę. Ale dzisiaj miał ochotę napić, nie upić. Jej kolejne pytanie jednak potraktował jako kierowane do niego. Uśmiechnął się tylko lekko patrząc na nią i zanim wziął butelkę do ręki zaciągnął się jeszcze kilka razy po czym zgasił go i włożył do jakiejś pustej miski, czy tam wazonu obok.
- Nie mam pojęcia, Em, coś nas do siebie ciągnie, nie możesz temu zaprzeczyć - biorąc butelkę z alkoholem i nie czekając napił się z niej dwa spore łyki, czując teraz przyjemne ciepło w brzuchu. Oddał jej butelkę i znów się wygodnie rozłożył na tej starej kanapie.
- Myślę o tatuażu...- mruknął całkiem poważnie, bo po ostatnim spotkaniu z Tośką coś się w nim przełamało. Odwrócił teraz głowę w stronę Emily zastanawiając się jej reakcji.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- Może się tego nie spodziewałeś, ale ilekroć na Ciebie wrzucałam, to Cię bronił. Za każdym cholernym razem. - Burknęła, układając stopy na brzegu stoliczka, tak, że podeszwy czarnych, krótkich trampek opierały się o kant. Frayne o dziwo niemal zawsze starał się załagodzić jej złość na Wilsona, w każdym radzie nie wzbudzał w niej odwrotnych emocji odnośnie ślizgona.
- Całkiem dobre... jak na wino. - Uśmiechnęła się, pocierając oko. Pojedyncza rzęsa znalazła się na bladym policzku dziewczyny.
- No nie zaprzeczę, ale... ale trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem, czy coś - Uśmiechnęła się półgębkiem, patrząc na chłopaka. Och, no czemu nie mogła po prostu spróbować? Powinno się być naiwnym i robić głupstwa gdy ma się siedemnaście lat. Słysząc o tatuażu, aż usiadła prosto. Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Krukonki. Uwielbiała tatuaże. Sama miała zaledwie dwa, zrobione podczas wakacji, ale chciała powiększyć swój dobytek. Oczywiście były one małe, w niewidocznych miejscach.
- Gdzie? I jaki? - Jej oczy zabłyszczały radośnie kiedy lustrowała chłopaka. Zdjęła przez głowę szarą bluzę, zostając tylko w granatowym, luźnym podkoszulku. Podwinęła rękaw lewej ręki, a wtedy ich oczom ukazał się naprawdę niewielki, napisany cienką czcionką tytuł jednej z ulubionych piosenek Emily. Love will tear us apart. Jako pół-krwi czarownica miała wiele do czynienia z mugolskim środowiskiem, stąd też wywodziła się jej fascynacja literaturą i muzyką mugoli. - Josh to naprawdę utalentowany brat. - Uśmiechnęła się szelmowsko poprawiając rękaw. Drugi z jej tatuaży znajdował się w bardziej problematycznym miejscu i Bronte zamierzała zwyczajnie pominąć kwestię jego istnienia.
- Całkiem dobre... jak na wino. - Uśmiechnęła się, pocierając oko. Pojedyncza rzęsa znalazła się na bladym policzku dziewczyny.
- No nie zaprzeczę, ale... ale trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem, czy coś - Uśmiechnęła się półgębkiem, patrząc na chłopaka. Och, no czemu nie mogła po prostu spróbować? Powinno się być naiwnym i robić głupstwa gdy ma się siedemnaście lat. Słysząc o tatuażu, aż usiadła prosto. Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy Krukonki. Uwielbiała tatuaże. Sama miała zaledwie dwa, zrobione podczas wakacji, ale chciała powiększyć swój dobytek. Oczywiście były one małe, w niewidocznych miejscach.
- Gdzie? I jaki? - Jej oczy zabłyszczały radośnie kiedy lustrowała chłopaka. Zdjęła przez głowę szarą bluzę, zostając tylko w granatowym, luźnym podkoszulku. Podwinęła rękaw lewej ręki, a wtedy ich oczom ukazał się naprawdę niewielki, napisany cienką czcionką tytuł jednej z ulubionych piosenek Emily. Love will tear us apart. Jako pół-krwi czarownica miała wiele do czynienia z mugolskim środowiskiem, stąd też wywodziła się jej fascynacja literaturą i muzyką mugoli. - Josh to naprawdę utalentowany brat. - Uśmiechnęła się szelmowsko poprawiając rękaw. Drugi z jej tatuaży znajdował się w bardziej problematycznym miejscu i Bronte zamierzała zwyczajnie pominąć kwestię jego istnienia.
Re: Klapa w podłodze
- Może się we mnie zakochał, w końcu jest gejem - wzruszył ramionami ja gdyby fakt, że chłopak jest homoseksualny był tak oczywisty jak to, że po nocy jest dzień. Przez chwilę starał się na nią nie patrzeć, sądząc, że będzie mu łatwiej utrzymać swoje postanowienie.
- Ty nie masz zdrowego rozsądku, Bronte -mruknął odwracając twarz w jej kierunku i kiedy zobaczył rzęskę na jej policzku. Powoli przyłożył kciuka i zebrał ją na palec.
- Masz, na szczęście czy coś - po czym rzęsa sama spadła a Tony uśmiechnął się jedynie lekko.
Zaczynając temat tatuażu, Tony wiedział o tym na ręce dziewczyny.
- Josh Ci o zrobił?- spytał zdziwiony a potem rozsunął zamek bluzy i dotknął miejsca nad obojczykiem. - Myślałem o wielkim wilku sięgającym za żebra - oczywiście wiadomo czemu Anthony wybrał taki a nie inny tatuaż. Po prostu od kiedy wrócił z Maroka, coraz bardziej zaczął utożsamiać się ze swoim podwójnym życiem, bo inaczej tego nazwać nie można było.
- Bolało? Kiedy ty go w ogóle zrobiłaś?- zmarszczył brwi pytając czysto z ciekawości. Wiedział, że ból musi być zdecydowanie do zniesienia, skoro tyle osób teraz bazgrało po swoim ciele tym tuszem.
- Ty nie masz zdrowego rozsądku, Bronte -mruknął odwracając twarz w jej kierunku i kiedy zobaczył rzęskę na jej policzku. Powoli przyłożył kciuka i zebrał ją na palec.
- Masz, na szczęście czy coś - po czym rzęsa sama spadła a Tony uśmiechnął się jedynie lekko.
Zaczynając temat tatuażu, Tony wiedział o tym na ręce dziewczyny.
- Josh Ci o zrobił?- spytał zdziwiony a potem rozsunął zamek bluzy i dotknął miejsca nad obojczykiem. - Myślałem o wielkim wilku sięgającym za żebra - oczywiście wiadomo czemu Anthony wybrał taki a nie inny tatuaż. Po prostu od kiedy wrócił z Maroka, coraz bardziej zaczął utożsamiać się ze swoim podwójnym życiem, bo inaczej tego nazwać nie można było.
- Bolało? Kiedy ty go w ogóle zrobiłaś?- zmarszczył brwi pytając czysto z ciekawości. Wiedział, że ból musi być zdecydowanie do zniesienia, skoro tyle osób teraz bazgrało po swoim ciele tym tuszem.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- Przestań w końcu, co? On przynajmniej nie przeleciał połowy szkoły - Wytknęła mu z wyrzutem, mierząc go burzliwym spojrzeniem. Nie sądziła, żeby zbyt dobrze go znał, dlatego nie rozumiała dlaczego Wilsona zdaje się dysponować tak obszerną wiedzą na temat krukona.
- Ja nie mam? Chyba coś Ci się poważnie pomieszało od procentów, Wilson - zaśmiała się z niedowierzaniem, znowuż sięgając po butelkę.
- Josh i jego kolega, z którym pracuje. - Na wspomnienie tego wysportowanego, zieloookiego blondyna, aż przeszły ją ciarki. Była nim tak zaabsorbowana, że nawet nie czuła bólu. - To dobrze, że przynajmniej jakiś sensowny - Uśmiechnęła się znacząco, mrużąc oczy. Nie mogła nie przyznać, że widok umięśnionej klatki piersiowej Wilsona zupełnie nie robił na niej wrażenia. Może aż za duże... - W wakacje. Bolało tylko troszeczkę, tak ociupinkę. Przynajmniej ten. - Przed jej oczami znowu pojawił się obraz wysokiego blondyna przy którym wszelkie zmartwienia zdawały się rozpływać.
- Ja nie mam? Chyba coś Ci się poważnie pomieszało od procentów, Wilson - zaśmiała się z niedowierzaniem, znowuż sięgając po butelkę.
- Josh i jego kolega, z którym pracuje. - Na wspomnienie tego wysportowanego, zieloookiego blondyna, aż przeszły ją ciarki. Była nim tak zaabsorbowana, że nawet nie czuła bólu. - To dobrze, że przynajmniej jakiś sensowny - Uśmiechnęła się znacząco, mrużąc oczy. Nie mogła nie przyznać, że widok umięśnionej klatki piersiowej Wilsona zupełnie nie robił na niej wrażenia. Może aż za duże... - W wakacje. Bolało tylko troszeczkę, tak ociupinkę. Przynajmniej ten. - Przed jej oczami znowu pojawił się obraz wysokiego blondyna przy którym wszelkie zmartwienia zdawały się rozpływać.
Re: Klapa w podłodze
- Nie lubię go i tyle - wymruczał krzywiąc się.- On jedyne co zaliczył to kolegę z ławki- nigdy nie szczycił się tym ile razy uprawiał seks, bo sam robił to raczej dla przyjemności a nie dla sławy tak jak to wszyscy myśleli. Tony nie ukrywał przez chwilę zdenerwowania na swojej twarzy, bo to że broniła tego gościa a było dla niego po prostu przykre. Teraz jednak coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że może faktycznie się w nim zakochała, może powinien dać jej żyć sobie w spokoju i powinien wrócić do swojego poprzedniego trybu życia.
- Jeszcze mnie alkoholikiem nazwij, widzisz we mnie wszystko co najgorsze - powinien się już do tego przyzwyczaić, bo tak samo widziała to wszystko chociażby Hanka. Na szczęście została mu jeszcze Tośka, która po części nie traktowała o z góry, ale zadawała się z Connorem co mu się w zupełności nie podobało.
- Czyli masz jeszcze jakiś? - spytał wyłamując to pomiędzy wierszami ostatniego zdania powiedzianego przez Bronte.
- Uważaj bo się upijesz... - wymruczał pod nosem widząc jak bierze znów butelkę i nie zapinając się już ponownie rozłożył się na większej części kanapy.
- Jeszcze mnie alkoholikiem nazwij, widzisz we mnie wszystko co najgorsze - powinien się już do tego przyzwyczaić, bo tak samo widziała to wszystko chociażby Hanka. Na szczęście została mu jeszcze Tośka, która po części nie traktowała o z góry, ale zadawała się z Connorem co mu się w zupełności nie podobało.
- Czyli masz jeszcze jakiś? - spytał wyłamując to pomiędzy wierszami ostatniego zdania powiedzianego przez Bronte.
- Uważaj bo się upijesz... - wymruczał pod nosem widząc jak bierze znów butelkę i nie zapinając się już ponownie rozłożył się na większej części kanapy.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- No dobrze, już dobrze... - Odburknęła, nie siląc się na to, by jej ton mógł uchodzić za poirytowany. Dziewczyna odgarnęła z twarzy łaskoczące kosmyki i zaśmiała się perliście, słysząc kolejne słowa Wilsona.
- Jeszcze się obraź, wiesz? - Spojrzała nań, mrużąc zielone oczy. Jeśli myślał, że będzie go teraz głaskać po główce, to grubo się mylił. Chociaż z drugiej strony, w takiej sytuacji to mogłoby być... nawet miłe? Nie, nie Bronte. Wybij to sobie z pustej główki. Jasnowłose dziewczę rozsiadło się na kanapie, układając głowę na miękkiej poduszce kanapy.
- No mam. - Mruknęła marszcząc brwi. - Ale on jakby nie jest do podglądu publicznego... - Oblała się delikatnym rumieńcem, pocierając skroń. Odchrząknęła cicho, odwracając wzrok.
- Mnie wystarczy łyczek. Ekonomiczna ta moja słaba głowa - Westchnęła z błąkającym się po ustach, rozmarzonym uśmiechem. - Przynajmniej dużo mi nie trzeba, żeby być szczęśliwą...
Emily czuła intensywne działanie alkoholu, ale o dziwo, nie miała wyrzutów sumienia. Z Wilsonem czasami nawet rozmawiało się przyjemnie. Tak jak teraz. W ciągu kilku godzin wypili całe wino, wypalili po kilka fajek a potem rozeszli się do swoich dormitoriów, Wilson do lochów a Bronte do wieży krukonów.
- Jeszcze się obraź, wiesz? - Spojrzała nań, mrużąc zielone oczy. Jeśli myślał, że będzie go teraz głaskać po główce, to grubo się mylił. Chociaż z drugiej strony, w takiej sytuacji to mogłoby być... nawet miłe? Nie, nie Bronte. Wybij to sobie z pustej główki. Jasnowłose dziewczę rozsiadło się na kanapie, układając głowę na miękkiej poduszce kanapy.
- No mam. - Mruknęła marszcząc brwi. - Ale on jakby nie jest do podglądu publicznego... - Oblała się delikatnym rumieńcem, pocierając skroń. Odchrząknęła cicho, odwracając wzrok.
- Mnie wystarczy łyczek. Ekonomiczna ta moja słaba głowa - Westchnęła z błąkającym się po ustach, rozmarzonym uśmiechem. - Przynajmniej dużo mi nie trzeba, żeby być szczęśliwą...
Emily czuła intensywne działanie alkoholu, ale o dziwo, nie miała wyrzutów sumienia. Z Wilsonem czasami nawet rozmawiało się przyjemnie. Tak jak teraz. W ciągu kilku godzin wypili całe wino, wypalili po kilka fajek a potem rozeszli się do swoich dormitoriów, Wilson do lochów a Bronte do wieży krukonów.
Re: Klapa w podłodze
To, że wstała lewą nogą skłoniło ją do tego, by odizolować się od świata. Po śniadaniu i względnym ogarnięciu się nie poszła na zajęcia a na siódme piętro, do małego pomieszczenia w podłodze. Gdy znalazła się w środku opadła bezsilnie na zdezelowaną kanapę, poprawiając koszulkę. Dziś w porównaniu z ostatnimi dniami miała na sobie zwyczajną koszulkę i ciepłe getry, co najwyżej podkreślające jej humor: dajcie mi wszyscy święty spokój. Chwyciła jedną z poduszek i przycisnęła sobie ją do twarzy, wzdychając ciężko.
Re: Klapa w podłodze
Ostatnie dni były dla Wilsona bardzo męczące, a przynajmniej fizycznie. Cały czas chodził nawalony i nie doprowadzając do kaca pił znacznie więcej. Dopiero dzisiaj pierwszy dzień nie miał alkoholu w ustach. Miał lekkiego kaca, ale miał naprawdę dobry humor, pomimo tego, że aktualnie nic mu nie wychodziło w życiu cały czas uśmiechał się do siebie szeroko. Ubrał się w zwykły szary dres i wyszedł z zamiarem zapalenia papierosa. Dotarł do jednego z ulubionych miejsc wchodząc przez klapę w podłodze i zeskoczył z hukiem z drabinki dopiero później zobaczył Andree.
- Witam najlepszą współlokatorkę na świecie - odrzekł z lekkim uśmiechem na ustach, po czym podszedł i usiadł na kanapie obok odciągając jej poduszkę od twarzy. - Co Ci jest, hm?- spytał zaciekawiony, choć obawiał się, że zaraz może ją za takie przymilanie dostać w pysk.
- Witam najlepszą współlokatorkę na świecie - odrzekł z lekkim uśmiechem na ustach, po czym podszedł i usiadł na kanapie obok odciągając jej poduszkę od twarzy. - Co Ci jest, hm?- spytał zaciekawiony, choć obawiał się, że zaraz może ją za takie przymilanie dostać w pysk.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Leżąc z poduszką na twarzy nawet nie usłyszała jak ktoś wszedł do pomieszczenia. Kiedy Wilson ściągnął jej "mur ochronny", posłała mu pełne wyrzutów spojrzenie.
- Nic, wstałam lewą nogą - odparła krótko i zwięźle, wyciągając ręce w jego stronę. - Oddaj mi poduszkę... - podniosła się do pozycji siedzącej, bezczelnie wykładając nogi na nogi chłopaka. Skrzyżowała je w kostkach i przyjrzała się twarzy Ślizgona.
- Dobrze, że dziś nie masz na sobie tego stroju - przez drobną twarz Angielki przeszedł nawet lekki uśmiech na samo wspomnienie tamtej nocy.
- Nic, wstałam lewą nogą - odparła krótko i zwięźle, wyciągając ręce w jego stronę. - Oddaj mi poduszkę... - podniosła się do pozycji siedzącej, bezczelnie wykładając nogi na nogi chłopaka. Skrzyżowała je w kostkach i przyjrzała się twarzy Ślizgona.
- Dobrze, że dziś nie masz na sobie tego stroju - przez drobną twarz Angielki przeszedł nawet lekki uśmiech na samo wspomnienie tamtej nocy.
Re: Klapa w podłodze
Pokiwał przecząco głową, kiedy Andrea powiedziała by oddał jej poduszkę. Nie miał zamiaru zostawiać ją w takim humorze, chyba faktycznie powinien jej się nieco odwdzięczyć za to, ze przygarnęła go do domu na jakiś czas.
- I przez to chcesz siedzieć w pokoju z poduszką na twarzy do końca dnia? - uśmiechnął się do niej wesoło i położył dłonie na jej kolanach.
- Dobrze, że już się mnie nie boisz - mrugnął do niej wesoło mając na myśli to co ostatnio jej powiedział. Myślał, że Andrea będzie od niego uciekać i unikać go za każdym razem kiedy zobaczy go na korytarzu. Zmarszczył jedynie brwi na chwilę zastanawiając się, czy Andrea wspomniała Connorowi kim, albo czym on jest. Nie wyobrażał sobie tego, żeby ten fajfus znał jego największą tajemnice.
- I przez to chcesz siedzieć w pokoju z poduszką na twarzy do końca dnia? - uśmiechnął się do niej wesoło i położył dłonie na jej kolanach.
- Dobrze, że już się mnie nie boisz - mrugnął do niej wesoło mając na myśli to co ostatnio jej powiedział. Myślał, że Andrea będzie od niego uciekać i unikać go za każdym razem kiedy zobaczy go na korytarzu. Zmarszczył jedynie brwi na chwilę zastanawiając się, czy Andrea wspomniała Connorowi kim, albo czym on jest. Nie wyobrażał sobie tego, żeby ten fajfus znał jego największą tajemnice.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Tak naprawdę od tamtej nocy miała trochę czasu na przemyślenia i na przyzwyczajenie się do informacji, że co pełnię Wilsonowi wyrasta nadprogramowy ogon i futro. Westchnąwszy, wzruszyła ramionami.
- Najwyżej kogoś pobiję przez Ciebie - skwitowała krótko temat chodzenia z poduszką na twarzy, po czym odwróciła wzrok na pomieszczenie.
- Nadal się boję. A ta wiadomość... no wiesz... przynajmniej wyjaśnia skąd masz tyle siły w sobie - uśmiechnęła się ponownie, przypominając sobie między innymi sytuację, w której ta siła przestała jej imponować, zamieniając się w dziwnie podniecającą.
/zw
- Najwyżej kogoś pobiję przez Ciebie - skwitowała krótko temat chodzenia z poduszką na twarzy, po czym odwróciła wzrok na pomieszczenie.
- Nadal się boję. A ta wiadomość... no wiesz... przynajmniej wyjaśnia skąd masz tyle siły w sobie - uśmiechnęła się ponownie, przypominając sobie między innymi sytuację, w której ta siła przestała jej imponować, zamieniając się w dziwnie podniecającą.
/zw
Re: Klapa w podłodze
- Piszę się na ochotnika, nie chce być winny śmierci jakiegoś dzieciaka - wyszczerzył się wyobrażając sobie jak Andrea idzie korytarzem i biję jakiegoś jedenastolatka. - Poza tym masz już wprawę w dawaniu mi kopniaków - wzruszył ramionami przypominając sobie ile to razy Angielka rzucała się na niego nie tylko z pięściami.
- Sugerujesz, że nie wyglądam na tak silnego? - wymruczał udając wielce obrażonego i ścisnął jej nieco mocniej kolana, ale nie na tyle by poczuła ból. Wiedział bardzo dobrze, że nie wygląda niepozornie i było to w sumie fajne bo kiedy zaczynał się z kimkolwiek bić, przeciwnik myślał, że ma przewagę nie wiedząc co siedzi w środku Anthony'ego.
- Sugerujesz, że nie wyglądam na tak silnego? - wymruczał udając wielce obrażonego i ścisnął jej nieco mocniej kolana, ale nie na tyle by poczuła ból. Wiedział bardzo dobrze, że nie wygląda niepozornie i było to w sumie fajne bo kiedy zaczynał się z kimkolwiek bić, przeciwnik myślał, że ma przewagę nie wiedząc co siedzi w środku Anthony'ego.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Prawdopodobnie nikogo nie zdziwiłby kolejny wybuch agresji ze strony Jeunesse, dlatego jego zgłoszenie na ochotnika puściła mimo uszu, skupiając się na kolejnym - bądź co bądź - retorycznym pytaniu. Czując jak zakleszcza jej nogi w uścisku, automatycznie spojrzenie błękitnych tęczówek wróciło na twarz Wilsona.
- Nie wyglądasz - korzystając z okazji wyrwała mu poduszkę, podłożyła ją sobie pod głowę i położyła się z powrotem na kanapie. Dłonie zaś złożyła jak do paciorka i ułożyła je sobie na brzuchu, wodząc wzrokiem po ciemnym suficie.
- Mam nadzieję, że nie będziesz zaznaczać terenu co pełnię w moim ogrodzie, bo wtedy przypnę Cię do budy - wypaliła nagle chcąc pokazać, że mniej więcej przyswoiła sobie tę informację. A i przy okazji przypomniała sobie, że miała sprawdzić co da się zrobić z zagospodarowaniem piwnicy jako pokoju dla Anthony'ego.
- Nie wyglądasz - korzystając z okazji wyrwała mu poduszkę, podłożyła ją sobie pod głowę i położyła się z powrotem na kanapie. Dłonie zaś złożyła jak do paciorka i ułożyła je sobie na brzuchu, wodząc wzrokiem po ciemnym suficie.
- Mam nadzieję, że nie będziesz zaznaczać terenu co pełnię w moim ogrodzie, bo wtedy przypnę Cię do budy - wypaliła nagle chcąc pokazać, że mniej więcej przyswoiła sobie tę informację. A i przy okazji przypomniała sobie, że miała sprawdzić co da się zrobić z zagospodarowaniem piwnicy jako pokoju dla Anthony'ego.
Re: Klapa w podłodze
Widząc jej spojrzenie, kiedy dotykał jej nogi uśmiechnął się pobłażliwie.
- Widzę, że już nie obawiasz się, że Cię zgwałcę - mruknął żartobliwie po chwili wkładając jedną z rąk do swojej kieszeni i wyjął z niej papierosa. - Chcesz? - zapytał wiedząc, że Andrea czasami pali.
- To nie byłe zbyt miłe - włożył sobie jednego z papierosów do ust i odpalił sobie jak to miał w zwyczaju robić zapałkami.
- Wolałbym leżankę w Twoim pokoju - zdecydowanie miał dzisiaj o wiele lepszy humor niż Angielka. Pomimo lekkiego bólu głowy czuł się świetnie i zaciągnął się głęboko papierosem.
- Postaram się znaleźć jakieś bezpieczne miejsce w Hogs - dodał zaraz coby jej nie zdenerwować. Andrea potrafiła reagować bardzo dziwnie.
- Widzę, że już nie obawiasz się, że Cię zgwałcę - mruknął żartobliwie po chwili wkładając jedną z rąk do swojej kieszeni i wyjął z niej papierosa. - Chcesz? - zapytał wiedząc, że Andrea czasami pali.
- To nie byłe zbyt miłe - włożył sobie jednego z papierosów do ust i odpalił sobie jak to miał w zwyczaju robić zapałkami.
- Wolałbym leżankę w Twoim pokoju - zdecydowanie miał dzisiaj o wiele lepszy humor niż Angielka. Pomimo lekkiego bólu głowy czuł się świetnie i zaciągnął się głęboko papierosem.
- Postaram się znaleźć jakieś bezpieczne miejsce w Hogs - dodał zaraz coby jej nie zdenerwować. Andrea potrafiła reagować bardzo dziwnie.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
- A czy kiedykolwiek tak myślałam? - spytała, wyraźnie zbita z pantałyku. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek się obawiała, że Wilson ją zgwałci, a z drugiej strony nie odebrałaby tego raczej jako gwałtu, tylko seks niespodziankę. Za papierosa podziękowała i przecierając dłonią twarz, przymknęła na chwilę powieki. Zapowiadał się kolejny długi, nudny i bardzo leniwy dzień.
- Jako pies obronny? Spoko, nie wiem tylko co Connor na to... raczej nie będzie zachwycony - uniosła brwi ku górze wyobrażając sobie całą sytuację. - Chociaż skoro nie wie o tym kim jesteś, to mogłabym mu wcisnąć bajkę, że mamy nowego trochę zbyt rozwiniętego psa - uśmiechnęła się pod nosem, ostatnią uwagę znowu puszczając mimo uszu.
- Jako pies obronny? Spoko, nie wiem tylko co Connor na to... raczej nie będzie zachwycony - uniosła brwi ku górze wyobrażając sobie całą sytuację. - Chociaż skoro nie wie o tym kim jesteś, to mogłabym mu wcisnąć bajkę, że mamy nowego trochę zbyt rozwiniętego psa - uśmiechnęła się pod nosem, ostatnią uwagę znowu puszczając mimo uszu.
Re: Klapa w podłodze
- Zawsze ode mnie uciekasz jeśli jesteś z Connorem, więc pomyślałem, że boisz się, że Cię zgwałcę czy coś...- wzruszył lekko ramionami. Zawsze uważał, że to Campbell zabrania jej się z nim spotykać. Ten chłopak dla niego zawsze był jakiś popieprzony i wiedział, że cokolwiek by się działo.
- Wątpię bym długo się na tej smyczy utrzymał i nie jestem niedorozwinięty w przeciwieństwie...- uciął jednak nie chcąc komentować i wkurzać niepotrzebnie Andrei. Wdychał dym papierosowy przyglądając się dziewczynie. Po niej nigdy nie mógł się zorientować czy zaraz się przypadkiem na niego nie zezłości.
- Dawno nie było żadnego skandalu z naszym udziałem, nie uważasz? - zagaił po chwili ciszy wesoło, bo faktycznie dawno nie było ich już w Proroku, chyba sobie o nich zapomnieli.
- Wątpię bym długo się na tej smyczy utrzymał i nie jestem niedorozwinięty w przeciwieństwie...- uciął jednak nie chcąc komentować i wkurzać niepotrzebnie Andrei. Wdychał dym papierosowy przyglądając się dziewczynie. Po niej nigdy nie mógł się zorientować czy zaraz się przypadkiem na niego nie zezłości.
- Dawno nie było żadnego skandalu z naszym udziałem, nie uważasz? - zagaił po chwili ciszy wesoło, bo faktycznie dawno nie było ich już w Proroku, chyba sobie o nich zapomnieli.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Nigdy nie wątpiła w inteligencję i spostrzegawczość Wilsona, dlatego jego słowa wcale jej nie zdziwiły. Fakt, kiedy była z Connorem starała się unikać obcowania z nim, ale wszystko przez to, że nadal ich do siebie ciągnęło i w każdej chwili mogłoby się skończyć jak zawsze. A tego nie chciała. Nie to obiecywała i sobie i Campbellowi, przy jednym z najcięższych wyznań w swoim życiu w równie okropnym dniu co dzisiejszy.
- Nie przesadzaj - ucięła temat, uśmiechając się dość sztucznie, jednak nie aż tak sztucznie, by chłopak to wyłapał. Na kwestię skandalu z ich udziałem zamilkła.
- Przypuszczam, że niedługo będzie skandal o tym, że dom rozpusty wraca do łask - wlepiła wzrok w twarz Ślizgona. - Pomieszanie Ciebie, mnie i Connora, a do tego Connora i Antoniji, no i teraz Quinn... póki co o Cory'm nie było żadnych plotek - wyliczyła na palcach dostępne możliwości, jeśli chodzi o artykuł z ich udziałem w Proroku, po czym wyraźnie spochmurniała.
- Nie przesadzaj - ucięła temat, uśmiechając się dość sztucznie, jednak nie aż tak sztucznie, by chłopak to wyłapał. Na kwestię skandalu z ich udziałem zamilkła.
- Przypuszczam, że niedługo będzie skandal o tym, że dom rozpusty wraca do łask - wlepiła wzrok w twarz Ślizgona. - Pomieszanie Ciebie, mnie i Connora, a do tego Connora i Antoniji, no i teraz Quinn... póki co o Cory'm nie było żadnych plotek - wyliczyła na palcach dostępne możliwości, jeśli chodzi o artykuł z ich udziałem w Proroku, po czym wyraźnie spochmurniała.
Re: Klapa w podłodze
- Nie przesadzam, a Ty jak zwykle nie potrafisz nawet tego mi wyjaśnić - był tym faktem nieco zniesmaczony. Bo może dla Andrei Wilson był nikim ważnym, ale pomimo wszystko An była mu bliska. Oczywiście patrzył na nią nadal jak na pociągającą dziewczynę, ale nie chciał jeszcze jej psuć związku, bo on i Emily to najwyraźniej przeszłość.
- Przynajmniej coś się będzie dziać - klasnął zadowolony- musimy zrobić parapetówkę - klepnął ją radośnie w łydkę i zaciągnął się pośpiesznie kilka razy, po czym wyrzucił niedopałek do jakiegoś pustego wazonu bok swojej ręki. Wiedział, że gdyby nie ten cały Connor ten dom byłby idealnym domem pełen dziewczyn i może nawet od czasu do czasu imprez. Zmęczony jednak kacem postanowił przenieść jej nogi na kanapę i wstać.
- Wybacz, ale idę spać, mam delikatnego kaca - mruknął z już nieco niemrawym uśmiechem i wraz z An wyszli z pomieszczenia.
- Przynajmniej coś się będzie dziać - klasnął zadowolony- musimy zrobić parapetówkę - klepnął ją radośnie w łydkę i zaciągnął się pośpiesznie kilka razy, po czym wyrzucił niedopałek do jakiegoś pustego wazonu bok swojej ręki. Wiedział, że gdyby nie ten cały Connor ten dom byłby idealnym domem pełen dziewczyn i może nawet od czasu do czasu imprez. Zmęczony jednak kacem postanowił przenieść jej nogi na kanapę i wstać.
- Wybacz, ale idę spać, mam delikatnego kaca - mruknął z już nieco niemrawym uśmiechem i wraz z An wyszli z pomieszczenia.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Klapa w podłodze
Krzywe spojrzenia ze strony co ambitniejszych Gryfonów nie wprawiały Francuzki w najlepszy nastrój, zrozumiałe zatem było to, że stroniła od przebywania w pokoju wspólnym. Zgarnąwszy z dębowego biurka podniszczony rysownik i kilka szarych, nowiutkich ołówków ruszyła wraz ze swoim ekwipunkiem do najbardziej odosobnionego (w jej mniemaniu) miejsca w Hogwarcie. Zejście po metalowej drabince z zajętymi rękami nie było najłatwiejsze, ale czego nie robi się dla samotności? Blondynka usiadła na skraju wysłużonej, starej kanapie, nogi układając na przeciwległym podłokietniku. W ciągu kilku miesięcy zdążyła szczerze znienawidzić tę placówkę edukacyjną wraz z personami doń uczęszczającymi. Brakowało jej znajomych, osób, które prócz intensywnej nauki w poniedziałkowe noce, chętnie uczestniczyły w innych, bardziej rozrywkowych zajęciach. Lea stłumiła leniwe ziewnięcie dłonią i omiotła pomieszczenie spojrzeniem srebrzysto-szarych tęczówek. Następnie ułożyła na udach rysownik i kilka ołówków, by zaraz podrapać się po lewej skroni. Kolejny szkic do kolekcji? To powoli stawało się nudne, przewidywalne i bezsensowne. Tylko co innego mogłaby tutaj robić, no co? Przez myśl przechodziło jej w pewnych momentach, że może też nie poznała jeszcze odpowiednich ludzi? Że może to kwestia czasu? Żałowała, że Aiden'a już tu nie ma. Z drugiej strony była na niego zła, że tak długo się nie odzywał, chociaż tak szczerze go przeprosiła i powiedziała co czuje. Panna Chatier się tak nie bawi, oj nie. Teraz to niech sobie swoją tęsknotę wsadzi...
Potrząsnęła głową, odpędzając myśli o tym bliskim jej niegdyś chłopaku. Teraz to nic już po nim i jedyne co jej zostało to dusić się w tych lodowatych, nieprzyjaznych murach.
Potrząsnęła głową, odpędzając myśli o tym bliskim jej niegdyś chłopaku. Teraz to nic już po nim i jedyne co jej zostało to dusić się w tych lodowatych, nieprzyjaznych murach.
Re: Klapa w podłodze
- Oddaj mu te szachy, a ty przestań dusić jego kota! - Wilson energicznie machał dłońmi, a jego spojrzenie wprost ciskało gromy na jedynastolatków którzy sprawiedliwość postanowili wziąć w swoje ręce: jeden trzymał pod pachą ładnie zapakowane szachy czarodziejów, a drugi trzymał kota tego pierwszego za szyje i to tak dobitnie, że kotu wyszły oczy tak bardzo, że miało się wrażenie, że zaraz wypadną z oczodołów i poturlają się po ciemnobrązowej podłodze Pokoju Wspólnego. Uparte Gryfoniątka popatrzyły z jawnym bólem serca na swojego prefekta i wymienili się swoimi skarbami, po czym pobiegły w przeciwnych kierunkach zostawiając rudego sam na sam ze sporym zdezorientowaniem i migreną. Wziął więc podręcznik od eliksirów ze stolika z postanowieniem ulotnienia się z nazbyt tłocznego gniazda lwów tych mniejszych i tych większych na rzecz jakiegoś ustronnego miejsca gdzie będzie mógł nadrobić swoje wiadomości z eliksirów- jedynego przedmiotu na którym jawnie mu nie szło i na którym jawnie odstawał od grupy. No i oczywiście musiał to zmienić. Szedł nieśpiesznie zastanawiając się gdzie może się udać. Odpowiedź stała się oczywista gdy stanął obok klapy w podłodze. Szybkie spojrzenie w prawo, w lewo i znów w prawo. Pusto. Schylił się więc, otworzył klapę i z książką pod pachą zaczął schodzić niżej. Gdy było to tylko możliwe zamknął klapę za sobą i szedł dalej w dół, aż w końcu jego stopy nie spotkały się z twardą podłogą. Odsunął się więc od metalowej drabinki z zamiarem posadzenia swojego szkockiego dupska na kanapie i zabrania się w końcu do roboty kiedy to zobaczył, że kanapa jest zajęta. I to przez kogo! Miał wrażenie, że jego serce zaczęło bić trochę szybciej, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Lekka migrena odeszła już dawno w niepamięć zostawiając w głowie Wilsona śmieszną pustkę która aż prosiła się o wypełnienie jej osobą Leannie.
- Cześć. Jak minęły wakacje? - zapytał jak gdyby nigdy nic z szerokim, rozbrajającym wprost uśmiechem podchodząc do ściany naprzeciwko kanapy i się o nią opierając. Dłonie zacisnął mocniej na garbie książki, a szmaragdowe tęczówki utkwił w twarzy Francuzki.
- Cześć. Jak minęły wakacje? - zapytał jak gdyby nigdy nic z szerokim, rozbrajającym wprost uśmiechem podchodząc do ściany naprzeciwko kanapy i się o nią opierając. Dłonie zacisnął mocniej na garbie książki, a szmaragdowe tęczówki utkwił w twarzy Francuzki.
Strona 8 z 11 • 1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 8 z 11
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach