Gabinet nauczyciela Historii Magii
3 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 1 z 1
Gabinet nauczyciela Historii Magii
Skromnie umeblowany gabinet wraz z sąsiadującym z nim pokoikiem, oddany do dyspozycji nauczyciela Historii Magii.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Gabinet nauczyciela Historii Magii
Meredith podniosła głowę znad sterty pergaminów zalegających na jej biurku i zerknęła na stary zegar, ledwo trzymający się zmurszałej listwy. Dochodziła już dwudziesta. Nawet nie nadrobiła połowy zaległości, gdy po południu sowa zastępcy dyrektora wpadła z impetem do gabinetu i roztrzaskała jej ulubiony kubek inkrustowany listkami lawendy. Kilka słów namazanych na kruchym pergaminie sprawiło, że czarownica pobladła i zapragnęła spakować swe walizki i uciec stąd jak najdalej. Miała zostać opiekunką Krukonów? Przecież dobrze było jej wieść sobie nudną egzystencję nieszczególnie interesującej nauczycielki przedmiotu działającego na uczniów lepiej, niż niejedna tabletka nasenna. Gdy pogodziła się już ze stratą kubka, awansem i poprzysięgła zemstę na swym poprzedniku - Gabrielu - powróciła do uzupełniania listy podręczników dla siódmorocznych, o którą poprosił ją dyrektor Scott.
Na drodze do ciepłego łóżka, filiżanki herbaty i regenerującego snu miała stanąć jej jednak dziś jeszcze jedna osoba. Cooper poprawiła tiarę nasadzoną na burzę kasztanowych włosów. Niejaka Suzanne Castellani - pociecha najnowszego nabytku Hogwartu - została jeszcze przed świętami złapana w bardzo dwuznacznej sytuacji z jednym z uczniów przez profesora Griffithsa. Szkotka wyobraziła sobie właśnie minę speszonego Gabriela, przerywającego namiętne igraszki nastolatków. Uśmiech nie mógł nie cisnąć się na usta.
Czarownica podeszła do okna i splotła dłonie za plecami, przyglądając się szkolnym błoniom pogrążonym w ciemnościach.
Na drodze do ciepłego łóżka, filiżanki herbaty i regenerującego snu miała stanąć jej jednak dziś jeszcze jedna osoba. Cooper poprawiła tiarę nasadzoną na burzę kasztanowych włosów. Niejaka Suzanne Castellani - pociecha najnowszego nabytku Hogwartu - została jeszcze przed świętami złapana w bardzo dwuznacznej sytuacji z jednym z uczniów przez profesora Griffithsa. Szkotka wyobraziła sobie właśnie minę speszonego Gabriela, przerywającego namiętne igraszki nastolatków. Uśmiech nie mógł nie cisnąć się na usta.
Czarownica podeszła do okna i splotła dłonie za plecami, przyglądając się szkolnym błoniom pogrążonym w ciemnościach.
Re: Gabinet nauczyciela Historii Magii
W czystym i wyprasowanym mundurku z szatą uczniowską zarzuconą na smukłe ramiona stała już dobre 10 minut przed tablicą ogłoszeń w Pokoju Wspólnym ślizgonów z rozdziawioną buzią. POczątkowego nie wierzyła w to o czym chwilę wcześniej poinformowały ją koleżanki z dormitorium. Jej ojciec, ten prywatny nie dość, że został nauczycielem to i jak się okazało opiekunem jej domu. Pokręciła głową na boki by po chwili warknąć w złości i wyjść z Lochów. Jak to było w ogóle możliwe żeby tak szybko stać się opiekunem? Teraz to już Castellani nie będzie miała gdzie się ukryć przed nim, a myślała, że zła passa jej już przeszła i nic więcej się nie wydarzy, a tu taki suprise... Jednak jedną rzecz była dobra dla niej, a mianowicie nie była w ciąży, potwierdziły to 2 testy, które przysłała jej Nana i późniejszy okres. Kamień jej spadł z serca i chyba Aleksemu też.
Przynajmniej tym nie musiała się martwić. A teraz przez to ślęczenie przed tą zaskakującą informacją spóźni się na odrabianie szlabanu, jeszcze tego zaległego a nie chciała bardziej podpaść. Gdyby można było używać miotły w budynku to już dawno byłaby na miejscu. Teraz niestety musiała biegnąc co dwa schody by się wyrobić. Równo z biciem dzwonów oznaczajacych godzinę 20 Suzanne znalazła się przed gabinetem. Poprawiła jeszcze włosy i szatę po czym zapukala krótko.
- Pani profesor, jestem już - powiedziała kiedy uchylila drzwi i włożyła do środka swoją głowę.
Przynajmniej tym nie musiała się martwić. A teraz przez to ślęczenie przed tą zaskakującą informacją spóźni się na odrabianie szlabanu, jeszcze tego zaległego a nie chciała bardziej podpaść. Gdyby można było używać miotły w budynku to już dawno byłaby na miejscu. Teraz niestety musiała biegnąc co dwa schody by się wyrobić. Równo z biciem dzwonów oznaczajacych godzinę 20 Suzanne znalazła się przed gabinetem. Poprawiła jeszcze włosy i szatę po czym zapukala krótko.
- Pani profesor, jestem już - powiedziała kiedy uchylila drzwi i włożyła do środka swoją głowę.
Re: Gabinet nauczyciela Historii Magii
- Dobry wieczór, panno Castellani - nauczycielka odwróciła głowę w kierunku drzwi - Proszę wejść.
Gdy drzwi zamknęły się za uczennicą, Cooper podeszła do biurka i przysiadła na jego skraju, chwytając w dłonie nadmiar materiału profesorskiej szaty. Koniecznie musi poprosić szkolne skrzaty o skrócenie swego uniformu choć o dwa centymetry. W przeciwnym razie dalej będzie wmiatać sobie wszystkie szkolne kurze wprost do butów.
- Zaczniemy od formalności. Mam nadzieję, że znasz powód naszego dzisiejszego spotkania, nie mniej jednak mam obowiązek Ci o nim przypomnieć. Przed świętami profesor Zaklęć nakrył Panią i pani przyjaciela w bardzo dwuznacznej sytuacji, która na terenie szkoły nie powinna mieć miejsca - Meredith zlustrowała uważnie Ślizgonkę i po zaczerpnięciu płytkiego oddechu kontynuowała - Uczęszczanie do tej szkoły wiąże się nieuchronnie z przestrzeganiem szkolnego regulaminu, który obowiązuje również i nas, nauczycieli. Rozumiem, że jesteście młodzi, zakochani i prawie pełnoletni, ale musicie rozważyć konsekwencje, które mogą wyniknąć z takiego zachowania. Naszym obowiązkiem jest patrolowanie szkoły i nie możemy przymykać oka na takie zachowanie zwłaszcza, gdy ma miejsce w ogólnodostępnych pomieszczeniach. Nie zapominajcie, że w tej szkole są również 11-letnie dzieci.
Cooper doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Ślizgonka jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza jej słowa. Miałaby się temu dziwić? Stała przed niewiele starszą od niej nauczycielką, która prawiła jej morały na temat życia seksualnego. Czarownica wstała z miejsca i podeszła do przeszklonej gabloty, z której wydobyła gruby plik pergaminów i dwa pióra.
- Rodzice zostawiają Was pod naszą opieką i ostatnia rzecz, jakiej pragną, to dostać list w środku roku szkolnego, że zostaną dziadkami. Jeśli jesteście na tyle dorośli, by uprawiać seks, musicie być przygotowani na to, że jego konsekwencje mogą bardzo szybko zmienić Wasze życie nie do poznania. Mam nadzieję, że zdajecie sobie z tego sprawę. Jeśli już musicie dać upust swym emocjom poczekajcie do weekendu i wyjdźcie do Hogsmeade, albo chociaż wślizgnijcie się do dormitorium. I na Merlina, zabezpieczajcie się - ostatnich dwóch zdań może nie powinna dodawać. Za późno jednak ugryzła się w język. Taka była prawda: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Nikt nie był święty. Nie miała zamiaru rzucać frazesami typu "za moich czasów nikt nie myślał o takich rzeczach". Bzdura. Każdy w swoim życiu przechodzi burzliwy etap dojrzewania i zainteresowania seksualnością. Mieszkanie w jednym miejscu przez cały rok ze swą drugą połówką w cale nie ułatwia ignorowania "zewu natury".
- Musimy zejść do biblioteki i zrobić spis wszystkich książek do historii magii. A później mamy jeszcze kilka listów do napisania. Mam nadzieję, że nie ma pani już żadnych planów na ten wieczór.
Meredith wyciągnęła w kierunku uczennicy naręcze pergaminów.
Gdy drzwi zamknęły się za uczennicą, Cooper podeszła do biurka i przysiadła na jego skraju, chwytając w dłonie nadmiar materiału profesorskiej szaty. Koniecznie musi poprosić szkolne skrzaty o skrócenie swego uniformu choć o dwa centymetry. W przeciwnym razie dalej będzie wmiatać sobie wszystkie szkolne kurze wprost do butów.
- Zaczniemy od formalności. Mam nadzieję, że znasz powód naszego dzisiejszego spotkania, nie mniej jednak mam obowiązek Ci o nim przypomnieć. Przed świętami profesor Zaklęć nakrył Panią i pani przyjaciela w bardzo dwuznacznej sytuacji, która na terenie szkoły nie powinna mieć miejsca - Meredith zlustrowała uważnie Ślizgonkę i po zaczerpnięciu płytkiego oddechu kontynuowała - Uczęszczanie do tej szkoły wiąże się nieuchronnie z przestrzeganiem szkolnego regulaminu, który obowiązuje również i nas, nauczycieli. Rozumiem, że jesteście młodzi, zakochani i prawie pełnoletni, ale musicie rozważyć konsekwencje, które mogą wyniknąć z takiego zachowania. Naszym obowiązkiem jest patrolowanie szkoły i nie możemy przymykać oka na takie zachowanie zwłaszcza, gdy ma miejsce w ogólnodostępnych pomieszczeniach. Nie zapominajcie, że w tej szkole są również 11-letnie dzieci.
Cooper doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Ślizgonka jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza jej słowa. Miałaby się temu dziwić? Stała przed niewiele starszą od niej nauczycielką, która prawiła jej morały na temat życia seksualnego. Czarownica wstała z miejsca i podeszła do przeszklonej gabloty, z której wydobyła gruby plik pergaminów i dwa pióra.
- Rodzice zostawiają Was pod naszą opieką i ostatnia rzecz, jakiej pragną, to dostać list w środku roku szkolnego, że zostaną dziadkami. Jeśli jesteście na tyle dorośli, by uprawiać seks, musicie być przygotowani na to, że jego konsekwencje mogą bardzo szybko zmienić Wasze życie nie do poznania. Mam nadzieję, że zdajecie sobie z tego sprawę. Jeśli już musicie dać upust swym emocjom poczekajcie do weekendu i wyjdźcie do Hogsmeade, albo chociaż wślizgnijcie się do dormitorium. I na Merlina, zabezpieczajcie się - ostatnich dwóch zdań może nie powinna dodawać. Za późno jednak ugryzła się w język. Taka była prawda: czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Nikt nie był święty. Nie miała zamiaru rzucać frazesami typu "za moich czasów nikt nie myślał o takich rzeczach". Bzdura. Każdy w swoim życiu przechodzi burzliwy etap dojrzewania i zainteresowania seksualnością. Mieszkanie w jednym miejscu przez cały rok ze swą drugą połówką w cale nie ułatwia ignorowania "zewu natury".
- Musimy zejść do biblioteki i zrobić spis wszystkich książek do historii magii. A później mamy jeszcze kilka listów do napisania. Mam nadzieję, że nie ma pani już żadnych planów na ten wieczór.
Meredith wyciągnęła w kierunku uczennicy naręcze pergaminów.
Re: Gabinet nauczyciela Historii Magii
Dziewczyna weszła do środka nieco tylko zadyszana, przebiec z lochów na niemal najwyższe piętro Hogwartu to nie lada wyzwanie, jasne, mogłaby użyć zaczarowanych schodów ale już dawno stwierdziła, że te za nią nie przepadają i zazwyczaj ląduje tam gdzie nie chce, więc droga na około była dłuższym ale znacznie lepszym rozwiązaniem.
Podążyła wzrokiem za Profesorkę kiedy ta zasiadła sobie na biurku, Suzanne jakoś nigdy nie była nazbyt aktywnym uczniem na jej zajęciach, zazwyczaj siedziała z tyłu i nie wychylała się za bardzo co by nie zostać czasem zapamiętanym, a teraz stała tu przed nią odbębniając ten felerny szlaban o którym myślała, że już dawno wszyscy zapomnieli. Kiedy Psorka otworzyła usta wyrzucając z siebie kazanie na temat przestrzegania regulaminu ciemnowłosa patrzyła tylko beznamiętnym wzrokiem kiwając głową, że rozumie.
- Tak pani profesor, przepraszam za swoje naganne zachowanie, postanawiam się poprawić i nie łamać już więcej świętego regulaminu - powiedziała jak potulna grzeczna uczennica, może nieco ze zbytnią manierą. Oczywiście, że wiedziała, za co ten szlaban był, ale w końcu zabarykadowali się w tym podziemnym pomieszczeniu co by nikt im nie wlazł. Ale nie, zaklęcioczubek musiał swój nos wsadzić tam gdzie nie powinien. Jak zawsze! Kolejne słowa natomiast dziewczyna nie przyjęła już z takim stoickim spokojem, bo aż otworzyła buzię z wrażenia by potem zacisnąć usta w wąską kreskę i przestała patrzeć na nauczycielkę tylko spojrzała gdzieś w bok. Jak tylko dorwie tą gówniarę, co usłyszała jej kłótnie z Aleksym i to jak gada, że może jest w ciąży zabije albo stanie się jej sennym koszmarem do końca jej egzystencji w tej placówce wychowawczej.
- Pani profesor, z całym szacunkiem ale plotki które krążą w szkole o tej domniemanej ciąży są zwykłym kłamstwem i zabezpieczenie jest obowiązkiem tak jak rękawice ochronne podczas meczu, więc mój ojciec, który też tu pracuje nie otrzyma żadnego listu, że zostanie dziadkiem - powiedziała po głębokim oddechu, bo nie chciała tych słów cedzić przez zęby pokazując jak bardzo jest sfrustrowana tym co Cooper do niej mówi. Przynajmniej od razu zdementuje to co może już zaczęło krążyć po szkole, a jak nie krąży to i lepiej. Nie lubiła jak ktoś prawił jej morały, zwłaszcza, że nie chciała by wszystkie kobiety robiły jej za matkę, której nigdy nie miała i nie chciała mieć. Ale nie powiedziała tego na głos ponownie biorąc głębszy wdech i czekając aż opiekunka Krukonów przejdzie do części w którym powie co ma zrobić w ramach szlabanu. Całe szczęście na ten moment panna Castellani długo czekać nie musiała.
- Dobrze i nie mam żadnych planów - przyznała odbierając rzeczy, które jej wręczyła. Dziewczyna głośno westchnęła już sobie wyobrażając ile tych książek mogłoby być i ile tych listów jest do sporządzenia. Czuła zarwaną nockę ale to i tak lepsze niż spotkanie z ojcem i słuchanie jego gadki na temat Błękitnych, Argentyny, Aleksego i nie daj Merlinie współżycia.
Podążyła wzrokiem za Profesorkę kiedy ta zasiadła sobie na biurku, Suzanne jakoś nigdy nie była nazbyt aktywnym uczniem na jej zajęciach, zazwyczaj siedziała z tyłu i nie wychylała się za bardzo co by nie zostać czasem zapamiętanym, a teraz stała tu przed nią odbębniając ten felerny szlaban o którym myślała, że już dawno wszyscy zapomnieli. Kiedy Psorka otworzyła usta wyrzucając z siebie kazanie na temat przestrzegania regulaminu ciemnowłosa patrzyła tylko beznamiętnym wzrokiem kiwając głową, że rozumie.
- Tak pani profesor, przepraszam za swoje naganne zachowanie, postanawiam się poprawić i nie łamać już więcej świętego regulaminu - powiedziała jak potulna grzeczna uczennica, może nieco ze zbytnią manierą. Oczywiście, że wiedziała, za co ten szlaban był, ale w końcu zabarykadowali się w tym podziemnym pomieszczeniu co by nikt im nie wlazł. Ale nie, zaklęcioczubek musiał swój nos wsadzić tam gdzie nie powinien. Jak zawsze! Kolejne słowa natomiast dziewczyna nie przyjęła już z takim stoickim spokojem, bo aż otworzyła buzię z wrażenia by potem zacisnąć usta w wąską kreskę i przestała patrzeć na nauczycielkę tylko spojrzała gdzieś w bok. Jak tylko dorwie tą gówniarę, co usłyszała jej kłótnie z Aleksym i to jak gada, że może jest w ciąży zabije albo stanie się jej sennym koszmarem do końca jej egzystencji w tej placówce wychowawczej.
- Pani profesor, z całym szacunkiem ale plotki które krążą w szkole o tej domniemanej ciąży są zwykłym kłamstwem i zabezpieczenie jest obowiązkiem tak jak rękawice ochronne podczas meczu, więc mój ojciec, który też tu pracuje nie otrzyma żadnego listu, że zostanie dziadkiem - powiedziała po głębokim oddechu, bo nie chciała tych słów cedzić przez zęby pokazując jak bardzo jest sfrustrowana tym co Cooper do niej mówi. Przynajmniej od razu zdementuje to co może już zaczęło krążyć po szkole, a jak nie krąży to i lepiej. Nie lubiła jak ktoś prawił jej morały, zwłaszcza, że nie chciała by wszystkie kobiety robiły jej za matkę, której nigdy nie miała i nie chciała mieć. Ale nie powiedziała tego na głos ponownie biorąc głębszy wdech i czekając aż opiekunka Krukonów przejdzie do części w którym powie co ma zrobić w ramach szlabanu. Całe szczęście na ten moment panna Castellani długo czekać nie musiała.
- Dobrze i nie mam żadnych planów - przyznała odbierając rzeczy, które jej wręczyła. Dziewczyna głośno westchnęła już sobie wyobrażając ile tych książek mogłoby być i ile tych listów jest do sporządzenia. Czuła zarwaną nockę ale to i tak lepsze niż spotkanie z ojcem i słuchanie jego gadki na temat Błękitnych, Argentyny, Aleksego i nie daj Merlinie współżycia.
Re: Gabinet nauczyciela Historii Magii
Porządki nie ominęły nauczycielskich gabinetów. Kałamarze zostały napełnione nową porcją świeżego tuszu, ramy obrazów wypolerowane, a w koszach pojawiły się tuziny czystych pergaminów. Pozbyto się również pokładów kurzu, które zgromadziły się na meblach w trakcie wakacji.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Gabinet nauczyciela Historii Magii
ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Similar topics
» Klasa Historii Magii
» Gabinet nauczyciela transmutacji
» Gabinet Nauczyciela Zaklęć
» Gabinet nauczyciela ONMS
» Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
» Gabinet nauczyciela transmutacji
» Gabinet Nauczyciela Zaklęć
» Gabinet nauczyciela ONMS
» Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VII
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach