Gabinet Nauczyciela Zaklęć
+5
Dalila Mauric
Jeremy Scott
Gabriel Griffiths
Polly Baldwin
Brennus Lancaster
9 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III
Strona 1 z 3
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Skromnie umeblowany gabinet wraz z sąsiadującym pokoikiem, oddany do użytku nauczyciela Zaklęć.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Blondwłosa piękność maszerowała przez korytarz na trzecim piętrze, mamrocząc pod nosem przeróżne wyzwiska w kierunku ponurego chłopaka z jej roku. Od kilku dni chodziła niczym chmura gradowa, szczędząc uśmiechów i ignorując wszystkich wokół. Chciała zaczaić się na panicza Scott'a w jakimś ciemnym zaułku, jednakże uczeń zdawał się rozpływać w powietrzu. Polly zaczęła odnosić wrażenie, iż chłopak nie wychyla nosa ze swojego dormitorium bądź ukrywa się w jakiś nieznanych dziewczątku pomieszczeniach.
- W końcu! - odetchnęła z ulgą, kiedy znalazła się pod gabinetem opiekuna Kruków. Poprawiając zarówno opaskę jak i szkolny krawat, przybrała poważną minę, a następnie zapukała trzykrotnie do prostych, drewnianych drzwi.
- W końcu! - odetchnęła z ulgą, kiedy znalazła się pod gabinetem opiekuna Kruków. Poprawiając zarówno opaskę jak i szkolny krawat, przybrała poważną minę, a następnie zapukała trzykrotnie do prostych, drewnianych drzwi.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Jeszcze wczoraj cieszył się końcem weekendu, a teraz jego myślą przewodnią było "byle do piątku". Gabriel niedawno wrócił do swojego pokoju po obejściu szkoły. Nocnego dyżuru nie miał, ale czasami trzeba było zrobić taki obchód korytarzami, żeby sprawdzić czy jest względny spokój. Dyrektor zareagował na tą ostatnią imprezę niczym kot z pęcherzem, bo zarządził te szlabany i w ogóle... A on był przecież tylko młodym czarodziejem, który poza Hogwart'em chce prowadzić jakieś życie!
Griffiths na szczęście czuł pedagogiczne powołanie i bardzo, bardzo rzadko miewał takie myśli. Może potrzebował krótkiego urlopu, ale pewnie i tak by go poświęcić wymyślaniu nowych zajęć lub wyjazdów. Te wolne wieczory wystarczały...
W lekko rozpiętej koszuli od góry, rozpiętej kamizelce od kompletu do garnituru, siedział rozłożony przy swoim biurku, słuchając Lee Dorsey'a. Palił jakieś kubańskie cygaro, wypuszczając kolorowy dym na pełnym chill out'cie. Do pełnego spełnienia brakowało tylko whiskey, ale w trakcie tygodnia nie zamierzał pić alkoholu. A na pewno nie w szkole.
No i stało się. Jego wyimaginowaną utopię przerwało pukanie do drzwi. Poprawił szybko swoją manierę siedzenia, ale nie zgasił cygara, ani nie poprawił niedbale założonego uniformu.
- Proszę. - odezwał się niski i lekko zachrypnięty przez tytoń, głos mężczyzny.
Griffiths na szczęście czuł pedagogiczne powołanie i bardzo, bardzo rzadko miewał takie myśli. Może potrzebował krótkiego urlopu, ale pewnie i tak by go poświęcić wymyślaniu nowych zajęć lub wyjazdów. Te wolne wieczory wystarczały...
W lekko rozpiętej koszuli od góry, rozpiętej kamizelce od kompletu do garnituru, siedział rozłożony przy swoim biurku, słuchając Lee Dorsey'a. Palił jakieś kubańskie cygaro, wypuszczając kolorowy dym na pełnym chill out'cie. Do pełnego spełnienia brakowało tylko whiskey, ale w trakcie tygodnia nie zamierzał pić alkoholu. A na pewno nie w szkole.
No i stało się. Jego wyimaginowaną utopię przerwało pukanie do drzwi. Poprawił szybko swoją manierę siedzenia, ale nie zgasił cygara, ani nie poprawił niedbale założonego uniformu.
- Proszę. - odezwał się niski i lekko zachrypnięty przez tytoń, głos mężczyzny.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
- Proszę.
Polly zakasłała cicho, wchodząc z gracją do skromnie umeblowanego gabinetu. Prędko zamknęła za sobą drzwi i przemierzając pomieszczenie, obdarowała opiekuna ciepłym spojrzeniem. Zarówno biały dym jak i rozpięte guziki od dobrze skrojonej koszuli, zdziwiły panienkę Baldwin. Nie spodziewała się zastać nauczyciela w takim stanie, co nie oznaczało, że taki widok jej nie odpowiadał.
- Podejrzewam, że przeszkadzam, jednakże sprawa jest niezwykle pilna i muszę panu zająć kilka cennych minut. - wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, a następnie usiadła na klasycznym, drewnianym krzesełku, zarzucając przy tym długimi, złotymi lokami. - Próbowałam już wszystkiego, naprawdę. Poprosiłam chłopaka o pomoc, starałam się działać na własną rękę. Ba! Wysłałam nawet sowę do dyrektora, jednakże nie dostałam żadnego odzewu ani też nie zanotowałam żadnych podjętych akcji. - panienka wyliczała wszystko na palcach, gestykulując żwawo. W jej głosie dało się słyszeć kumulację przeróżnych emocji. Gniew, troska, zawód.
- Postanowiłam więc przyjść do pana. Jako, że sprawuje profesor pieczę nad Krukonami, a do tego jest pan naprawdę.. - przystojny. Dokończyła sobie w myślach, zaraz jednak otrząsnęła się, nerwowo wygładzając materiał plisowanej spódnicy. - Naprawdę pomocny. - tak lepiej. Uśmiechnęła się triumfalnie pod nosem, zerkając niewinnie na odkryty skrawek klatki piersiowej Griffiths'a.
Polly zakasłała cicho, wchodząc z gracją do skromnie umeblowanego gabinetu. Prędko zamknęła za sobą drzwi i przemierzając pomieszczenie, obdarowała opiekuna ciepłym spojrzeniem. Zarówno biały dym jak i rozpięte guziki od dobrze skrojonej koszuli, zdziwiły panienkę Baldwin. Nie spodziewała się zastać nauczyciela w takim stanie, co nie oznaczało, że taki widok jej nie odpowiadał.
- Podejrzewam, że przeszkadzam, jednakże sprawa jest niezwykle pilna i muszę panu zająć kilka cennych minut. - wyrzuciła z siebie na jednym wydechu, a następnie usiadła na klasycznym, drewnianym krzesełku, zarzucając przy tym długimi, złotymi lokami. - Próbowałam już wszystkiego, naprawdę. Poprosiłam chłopaka o pomoc, starałam się działać na własną rękę. Ba! Wysłałam nawet sowę do dyrektora, jednakże nie dostałam żadnego odzewu ani też nie zanotowałam żadnych podjętych akcji. - panienka wyliczała wszystko na palcach, gestykulując żwawo. W jej głosie dało się słyszeć kumulację przeróżnych emocji. Gniew, troska, zawód.
- Postanowiłam więc przyjść do pana. Jako, że sprawuje profesor pieczę nad Krukonami, a do tego jest pan naprawdę.. - przystojny. Dokończyła sobie w myślach, zaraz jednak otrząsnęła się, nerwowo wygładzając materiał plisowanej spódnicy. - Naprawdę pomocny. - tak lepiej. Uśmiechnęła się triumfalnie pod nosem, zerkając niewinnie na odkryty skrawek klatki piersiowej Griffiths'a.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Nie wiedział kogo się spodziewał. Mogła być to któraś z nauczycielek, jakiś nauczyciel... Albo nawet sam pan dyrektor, który lubił składać niezapowiedziane wizyty, by omówić sytuację w szkole. Jednak rzeczywiście najbardziej prawdopodobnym było zastać któregoś z uczniów, bo o tej porze to oni budzili się do działania, a nie jego zmęczeni całodniową pracą rówieśnicy.
Polly Baldwin, młodsza siostra z Gryffindoru Nancy Baldwin.
W jego głowie od razu doszło do rozpoznania uczennicy z jego domu. Miał na szczęście pamięć do twarzy, więc niemal od razu mógł się zwracać do każdego po imieniu i dzięki temu dystans między nauczycielem, a uczniem malał. Lepiej się reaguje na imię niż na nazwisko, albo "ej Ty w czerwonym!", prawda?
Odłożył cygaro na parapet, gdzie miał lekko uchylone okno. Dzięki temu dym nie będzie raził nozdrzy blondynki, która mogła nie być przyzwyczajona do tego zapachu. Jego kubański wybryk miał w sobie nutkę perfum xs paco rabanne, którymi na co dzień kropił swoją szyję.
- Jeżeli tak pilna to wiedz, że nie przeszkadzasz. Opowiadaj. - uśmiechnął się uprzejmie. Wskazał ręką na miejsce przed sobą, ale nawet nie musiał zapraszać dziewczyny, by się rozsiadła i od razu przedstawiła sprawę, z którą do niego przyszła.
- Dyrektor nie zareagował? - zdziwił się najpierw, kiedy panienka Baldwin czekała już na jego pierwszą reakcję i łapała oddech.
- Musisz mi w takim razie powiedzieć w jakiej sprawie w ogóle działamy, bo czuję się niedoinformowany. - powiedział, sięgając po swój notes dla nauczyciela. Wpisał tam datę wizyty dziewczyny, jej dane i już... czekał na więcej. W tym samym czasie musiał założyć również okulary do czytania, które były mu już trochę potrzebne przy zapisywaniu różnych rzeczy.
Polly Baldwin, młodsza siostra z Gryffindoru Nancy Baldwin.
W jego głowie od razu doszło do rozpoznania uczennicy z jego domu. Miał na szczęście pamięć do twarzy, więc niemal od razu mógł się zwracać do każdego po imieniu i dzięki temu dystans między nauczycielem, a uczniem malał. Lepiej się reaguje na imię niż na nazwisko, albo "ej Ty w czerwonym!", prawda?
Odłożył cygaro na parapet, gdzie miał lekko uchylone okno. Dzięki temu dym nie będzie raził nozdrzy blondynki, która mogła nie być przyzwyczajona do tego zapachu. Jego kubański wybryk miał w sobie nutkę perfum xs paco rabanne, którymi na co dzień kropił swoją szyję.
- Jeżeli tak pilna to wiedz, że nie przeszkadzasz. Opowiadaj. - uśmiechnął się uprzejmie. Wskazał ręką na miejsce przed sobą, ale nawet nie musiał zapraszać dziewczyny, by się rozsiadła i od razu przedstawiła sprawę, z którą do niego przyszła.
- Dyrektor nie zareagował? - zdziwił się najpierw, kiedy panienka Baldwin czekała już na jego pierwszą reakcję i łapała oddech.
- Musisz mi w takim razie powiedzieć w jakiej sprawie w ogóle działamy, bo czuję się niedoinformowany. - powiedział, sięgając po swój notes dla nauczyciela. Wpisał tam datę wizyty dziewczyny, jej dane i już... czekał na więcej. W tym samym czasie musiał założyć również okulary do czytania, które były mu już trochę potrzebne przy zapisywaniu różnych rzeczy.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
- Słucham?- panienka zmarszczyła swoje jasne brwi, odrywając maślany wzrok od męskiej klatki Gabriela. Na jej porcelanowych policzkach wymalowały się delikatne rumieńce, które zdecydowanie zdradzały zbyt wiele. - Szczegóły, ach tak! Szczegóły! - panienka wyprostowała się niczym struna i przysunęła się z krzesełkiem nieco bliżej biurka. Starając się zebrać myśli w słowa, odwróciła wzrok na pobliską półkę, spoglądając z zainteresowaniem na pokaźne, opasłe tomy. Weź się w garść, Baldwin!
- Jeden z krukonów, a mówiąc ściślej wnuk naszego poczciwego dyrektora James Scott, zaatakował moją młodszą siostrę Nancy. Zdarzenie miało miejsce w zbrojowni. Jeden z duchów znalazł ją tam na podłodze z rozbitą głową. Na całe szczęście James pofatygował się o opatrunek zanim dał nóżkę. Nie wiem co on sobie wyobrażał! Myślał, że jak ucieknie z miejsca zbrodni to Nancy nie piśnie słówkiem? - Blondynka obruszyła się w miejscu, przenosząc błyszczące spojrzenie na swojego opiekunka. Szlag by to trafił! W okularach wygląda jeszcze lepiej!
- I na czym to ja..? Ach, tak! Jak już wcześniej wspomniałam, dyrektor nie zareagował do tej pory. - panienka zagryzła herbaciane wargi, wachlując się przy tym dłonią. Zrobiło się jej niebezpiecznie gorąco, a kto jak kto, ale blondwłosa Baldwin nie była przyzwyczajona do takich sytuacji. Zazwyczaj to przy niej chłopcy tracili głowę, a dziewczęta zarzucały pokrewieństwo z willami. Nareszcie Polly mogła postawić się w ich sytuacji, a przy tym odkryć zupełnie nową rzecz. Miała pociąg do starszych.
- Jeden z krukonów, a mówiąc ściślej wnuk naszego poczciwego dyrektora James Scott, zaatakował moją młodszą siostrę Nancy. Zdarzenie miało miejsce w zbrojowni. Jeden z duchów znalazł ją tam na podłodze z rozbitą głową. Na całe szczęście James pofatygował się o opatrunek zanim dał nóżkę. Nie wiem co on sobie wyobrażał! Myślał, że jak ucieknie z miejsca zbrodni to Nancy nie piśnie słówkiem? - Blondynka obruszyła się w miejscu, przenosząc błyszczące spojrzenie na swojego opiekunka. Szlag by to trafił! W okularach wygląda jeszcze lepiej!
- I na czym to ja..? Ach, tak! Jak już wcześniej wspomniałam, dyrektor nie zareagował do tej pory. - panienka zagryzła herbaciane wargi, wachlując się przy tym dłonią. Zrobiło się jej niebezpiecznie gorąco, a kto jak kto, ale blondwłosa Baldwin nie była przyzwyczajona do takich sytuacji. Zazwyczaj to przy niej chłopcy tracili głowę, a dziewczęta zarzucały pokrewieństwo z willami. Nareszcie Polly mogła postawić się w ich sytuacji, a przy tym odkryć zupełnie nową rzecz. Miała pociąg do starszych.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Dopiero teraz złapał krótkie i zawstydzone spojrzenie dziewczyny w jego kierunku. Powinien poprawić koszulę zaraz po tym jak zapukała do drzwi jego gabinetu. Pod krawat i dopiero przyjmować gości. Niebezpieczne było takie siedzenie z ślicznymi dziewczynami, w środku nocy. Nie dość, że Polly była bardzo atrakcyjną uczennicą, to zdarzyło jej się teraz spoglądać dosyć jednoznacznie w jego kierunku. Miał już za sobą uporczywe zadurzenie drugoklasistki, niedobrze...
Odchrząknął cicho, nieistniejącą chrypkę i wlepił wzrok w kartki papieru, które przed nim leżały. Skupił się na jej kolejnych słowach, zapisując coś w terminarzu. Kiedy ponownie podniósł wzrok na dziewczynę, musiał unieść okulary do góry. Przydałyby mu się soczewki dwubiegunowe, bo z daleka widział o niebo lepiej.
- Rozumiem, że mamy pewność, że był to James Scott? Upewniam się, że rozmawiałaś z siostrą o tym zdarzeniu. I już, spokojnie Polly. - dodał, widząc oburzenie na tej okrągłej twarzy. Musiało to nią lekko wstrząsnąć, ale właściwie kogo by to nie ruszyło. Szkoda, że miało to miejsce pod jego dachem, bo Ravenclaw na pewno dostanie za niego pierwsze ujemne punkty. - Wszystko będzie w porządku, a sprawa się wyjaśni. Na pewno James też nam co nieco o tym opowie. Teraz jest już późno, wszyscy śpią... Więc niewiele mogę zrobić. - westchnął, patrząc na godzinę. Powinien ją odprowadzić zaraz do dormitorium. Nie chodziło mu w tym momencie o jej pójście spać, ale po prostu wyjście, zanim mu nie zejdzie i nie zamieni się w soczystego pomidorka.
- Dobrze, że od razu zgłosiłaś się w tej sprawie do dyrektora. Po spotkaniu z Nancy, wybiorę się do profesora Scott'a, jeśli dalej nie wykona żadnych kroków w kierunku ukarania i rozmowy z uczniem. - nie lubił mówić o pokrewieństwu tej dwójki. Jakoś trudno było mu uwierzyć w bezstronność pana Scott'a, więc wolał podkreślać korelacje nauczyciel-uczeń, kiedy o nich mówił.
Zamknął skórzany dziennik i podźwignął się z fotela, aby przejść na drugą stronę biurka.
- A teraz zapraszam Cię na spacer do dormitorium. - znów ten firmowy uśmiech na jego twarzy. - Nie chcę, żeby Tobie się jeszcze coś przytrafiło w drodze do pokoju.
/no to zabieraj
Odchrząknął cicho, nieistniejącą chrypkę i wlepił wzrok w kartki papieru, które przed nim leżały. Skupił się na jej kolejnych słowach, zapisując coś w terminarzu. Kiedy ponownie podniósł wzrok na dziewczynę, musiał unieść okulary do góry. Przydałyby mu się soczewki dwubiegunowe, bo z daleka widział o niebo lepiej.
- Rozumiem, że mamy pewność, że był to James Scott? Upewniam się, że rozmawiałaś z siostrą o tym zdarzeniu. I już, spokojnie Polly. - dodał, widząc oburzenie na tej okrągłej twarzy. Musiało to nią lekko wstrząsnąć, ale właściwie kogo by to nie ruszyło. Szkoda, że miało to miejsce pod jego dachem, bo Ravenclaw na pewno dostanie za niego pierwsze ujemne punkty. - Wszystko będzie w porządku, a sprawa się wyjaśni. Na pewno James też nam co nieco o tym opowie. Teraz jest już późno, wszyscy śpią... Więc niewiele mogę zrobić. - westchnął, patrząc na godzinę. Powinien ją odprowadzić zaraz do dormitorium. Nie chodziło mu w tym momencie o jej pójście spać, ale po prostu wyjście, zanim mu nie zejdzie i nie zamieni się w soczystego pomidorka.
- Dobrze, że od razu zgłosiłaś się w tej sprawie do dyrektora. Po spotkaniu z Nancy, wybiorę się do profesora Scott'a, jeśli dalej nie wykona żadnych kroków w kierunku ukarania i rozmowy z uczniem. - nie lubił mówić o pokrewieństwu tej dwójki. Jakoś trudno było mu uwierzyć w bezstronność pana Scott'a, więc wolał podkreślać korelacje nauczyciel-uczeń, kiedy o nich mówił.
Zamknął skórzany dziennik i podźwignął się z fotela, aby przejść na drugą stronę biurka.
- A teraz zapraszam Cię na spacer do dormitorium. - znów ten firmowy uśmiech na jego twarzy. - Nie chcę, żeby Tobie się jeszcze coś przytrafiło w drodze do pokoju.
/no to zabieraj
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
- Mamy absolutną pewność, profesorze. - uśmiechnęła się subtelnie, przeczesując palcami swoje długie, złociste włosy. W duchu cieszyła się, że przyszła z tą opowieścią właśnie do Gabriela, ponieważ jako jedyny nauczyciel zdawał się przejąć tą sprawą. Jedynym minusem był fakt, iż dzisiejszego wieczoru mężczyzna ociekał seksem, a Polly wolałaby nie zastać go w takim stanie. Zdawała sobie sprawę, że owy blondyn spędzi jej sen z powiek, a ona przesiedzi długie godziny w łóżku, zapisując kolejne strony czerwonego notesu.
- Nancy wciąż leży w skrzydle szpitalnym, więc może pan złożyć jej wizytę. Jestem pewna, że z przyjemnością opowie całą historię z wszelkimi szczegółami. - odrzekła spokojnie, obserwując poczynania swojego towarzysza. Prześlizgując szafirowym wzrokiem po całej sylwetce Griffiths'a, uśmiechnęła się szelmowsko, odnotowując sobie w głowie, że nie mógłby być jej ojcem. Ta wiadomość zdecydowanie poprawiła jej humor, sprawiając, iż panienka z największą gracją podniosła się z krzesełka i zalotnie poprawiła niebieski sweter, który oczywiście przypadkowo zsunął się z jej drobnych ramion. Kokieteryjna natura Krukonki ponownie zaczynała brać nad nią górę.
- Jaki z pana gentlemen! - rzuciła z uznaniem, podchodząc bliżej nauczyciela i ujmując go delikatnie pod rękę. Opuszczając gabinet, złotowłosa miała przeczucie, iż Zaklęcia zostaną jej nowym, ulubionym przedmiotem.
- Korzystając z okazji chciałam zapytać o ruch nadgarstka przy jednym z zaklęć, które omawialiśmy na ostatnich zajęciach.. - Kiedy dębowe drzwi zatrzasnęły się za tą dwójką, niebieskooka Polly zajęła Gabriela rozmową, powoli prowadząc ich w stronę wieży Ravenclawu.
- Nancy wciąż leży w skrzydle szpitalnym, więc może pan złożyć jej wizytę. Jestem pewna, że z przyjemnością opowie całą historię z wszelkimi szczegółami. - odrzekła spokojnie, obserwując poczynania swojego towarzysza. Prześlizgując szafirowym wzrokiem po całej sylwetce Griffiths'a, uśmiechnęła się szelmowsko, odnotowując sobie w głowie, że nie mógłby być jej ojcem. Ta wiadomość zdecydowanie poprawiła jej humor, sprawiając, iż panienka z największą gracją podniosła się z krzesełka i zalotnie poprawiła niebieski sweter, który oczywiście przypadkowo zsunął się z jej drobnych ramion. Kokieteryjna natura Krukonki ponownie zaczynała brać nad nią górę.
- Jaki z pana gentlemen! - rzuciła z uznaniem, podchodząc bliżej nauczyciela i ujmując go delikatnie pod rękę. Opuszczając gabinet, złotowłosa miała przeczucie, iż Zaklęcia zostaną jej nowym, ulubionym przedmiotem.
- Korzystając z okazji chciałam zapytać o ruch nadgarstka przy jednym z zaklęć, które omawialiśmy na ostatnich zajęciach.. - Kiedy dębowe drzwi zatrzasnęły się za tą dwójką, niebieskooka Polly zajęła Gabriela rozmową, powoli prowadząc ich w stronę wieży Ravenclawu.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Do gabinetu wszedł w obecności dyrektora, którego oczywiście przepuścił na progu. W duchu dziękował za poranne porządki dwójki skrzatów, bo inaczej musiałby się wstydzić porozrzucanych gazet, strzępków pergaminów i różnego rodzaju trocin, na których testował własne zaklęcia. Pracował ostatnio nad pomysłem czaru defensywnego, który mógłby zamieniać przeszkody w coś niematerialnego jak dym. Na razie bezowocnie.
Przed biurkiem nauczyciela stał zestaw dwóch kanap naprzeciwko siebie i mały stolik do kawy. Tam właśnie zaproponował Scott'owi spoczynek, a sam od razu zajął się swoim ograniczonym, ale treściwym barkiem w globusie.
- Mogę zaproponować coś mocniejszego profesorze, albo filiżankę kawy. - Mężczyzna nie pijał herbaty, więc nie miał w zwyczaju jej u siebie trzymać. Mógłby zawsze przywołać skrzata Fredka, który mu pomagał w szkole i ten by przyniósł to co trzeba.
Gabriel odłożył na razie różdżkę nauczyciela astronomii na swoje biurko. Zajmie się tą sprawą bezzwłocznie, ale najpierw potrzebował porozmawiać z Jeremym o sprawach bardziej prywatnych.
Postawił przed dyrektorem napój, który sobie zażyczył i usiadł na siedzisku obok. Od razu zaproponował również cygara. Wreszcie, jakieś porządne.
- Byłem w ten weekend w Hogsmeade, na spotkaniu ze starym znajomym ze studiów, Maximilianem De Luca. W trakcie naszej rozmowy dostał wiadomość... Przypuszczam, że od kogoś z Waszej rodziny, bo zaraz po tym zaczął mnie wypytywać o powiązania Scott'ów z Fitzpatrick'ami.
Przyznał się, oczekując reakcji czarodzieja.
Przed biurkiem nauczyciela stał zestaw dwóch kanap naprzeciwko siebie i mały stolik do kawy. Tam właśnie zaproponował Scott'owi spoczynek, a sam od razu zajął się swoim ograniczonym, ale treściwym barkiem w globusie.
- Mogę zaproponować coś mocniejszego profesorze, albo filiżankę kawy. - Mężczyzna nie pijał herbaty, więc nie miał w zwyczaju jej u siebie trzymać. Mógłby zawsze przywołać skrzata Fredka, który mu pomagał w szkole i ten by przyniósł to co trzeba.
Gabriel odłożył na razie różdżkę nauczyciela astronomii na swoje biurko. Zajmie się tą sprawą bezzwłocznie, ale najpierw potrzebował porozmawiać z Jeremym o sprawach bardziej prywatnych.
Postawił przed dyrektorem napój, który sobie zażyczył i usiadł na siedzisku obok. Od razu zaproponował również cygara. Wreszcie, jakieś porządne.
- Byłem w ten weekend w Hogsmeade, na spotkaniu ze starym znajomym ze studiów, Maximilianem De Luca. W trakcie naszej rozmowy dostał wiadomość... Przypuszczam, że od kogoś z Waszej rodziny, bo zaraz po tym zaczął mnie wypytywać o powiązania Scott'ów z Fitzpatrick'ami.
Przyznał się, oczekując reakcji czarodzieja.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Dyrektor podążał za Gabrielem nie odzywając się za dużo. W jego głowie wciąż kotłowała się masa myśli powiązanych z sytuacją Ethim'a. Część Scott'a nie chciała wierzyć, iż jakikolwiek nauczyciel dopuściłby się tak okropnych rzeczy na swoich podopiecznych, wiedział jednak, iż Vin by go nie okłamał. Nie gdy w grę wchodziła jego siostra.
- Ależ chętnie skosztuję jakiejś wybornej whiskey, Gabrielu.
Usiadł wygodnie w jednym z foteli, chwycił za zaproponowane cygaro i skierował swoje oczy na profesora zaklęć.
- Maximilianem De Luca powiadasz, hm... - rzekł zaintrygowany, gdy pan Griffiths wyjawił dane ów osoby. Co prawda imię jegomościa nie brzmiało szczególnie znajomo... a może jednak? Zdawało mu się, iż już słyszał to nazwisko.
Dyrektor chwycił łiskaczówkę i przechylił lekko, wypijając tym samym połowę zawartości.
- Nie trudno się domyślić kto był autorem tego listu, jeśli pan De Luca pytał o powiązania tych dwóch rodzin, prawda? Jest tylko jedno ogniwo łączące - powiedział wymownie patrząc się w sufit.
Jego największa słabość - Rosalie - podjęła jakieś działanie? Cóż, miała prawo pisać do kogo chciała, jednak Gabriel nie mówiłby o tym, gdyby jego przyjaciel był zwykłym, szarym czarodziejem, prawda?
- Mógłbyś mi jeszcze przypomnieć, czym pan Maximillian się zajmuje ?
- Ależ chętnie skosztuję jakiejś wybornej whiskey, Gabrielu.
Usiadł wygodnie w jednym z foteli, chwycił za zaproponowane cygaro i skierował swoje oczy na profesora zaklęć.
- Maximilianem De Luca powiadasz, hm... - rzekł zaintrygowany, gdy pan Griffiths wyjawił dane ów osoby. Co prawda imię jegomościa nie brzmiało szczególnie znajomo... a może jednak? Zdawało mu się, iż już słyszał to nazwisko.
Dyrektor chwycił łiskaczówkę i przechylił lekko, wypijając tym samym połowę zawartości.
- Nie trudno się domyślić kto był autorem tego listu, jeśli pan De Luca pytał o powiązania tych dwóch rodzin, prawda? Jest tylko jedno ogniwo łączące - powiedział wymownie patrząc się w sufit.
Jego największa słabość - Rosalie - podjęła jakieś działanie? Cóż, miała prawo pisać do kogo chciała, jednak Gabriel nie mówiłby o tym, gdyby jego przyjaciel był zwykłym, szarym czarodziejem, prawda?
- Mógłbyś mi jeszcze przypomnieć, czym pan Maximillian się zajmuje ?
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Dyrektorowi dał szklaneczkę szkockiej, ale sobie jej pożałował. Ostatnio wracał do złych nawyków, więc trzeba było ograniczyć spożywanie alkoholu, szczególnie na terenie szkoły. Wyjął jedynie różdżkę, żeby odpalić cygaro dla Jeremy'ego i dla siebie.
- Ach, Rosalie. - Przeczytał między wierszami. Jak mógł wcześniej na to nie wpaść. Na twarzy nauczyciela zaklęć było przez chwilę wymalowane zaskoczenie, swoją własną niedomyślnością. Kiedyś mówił jej o Maxie, kiedy opowiadał o swoich studiach. Musiała wykorzystać tą znajomość, ale w jakim celu? Ech, a wystarczyłoby sięgnąć do nowego numeru Proroka, Gabrielu.
A wracając do tematu. Chyba nie wypadało teraz, żeby przeprosił ojca młodej panny za swoją nieobecność na ślubie? Ach, przecież wysyłał państwu Scott'om pocztówkę z Australii. Już nie musiał się tłumaczyć.
- Jest aurorem, ale można go bardziej nazwać śledczym w filii, ponieważ specjalizuje się w sprawach dla detektywów... Na przykład przemoc w rodzinie... - dodał delikatnie, uświadamiając to sobie. Oj, miałby ochotę znaleźć coś na Rolanda, miałby.
- Nie chciał mnie jednak wtajemniczyć w treść tego listu. Pana nieobecność w zamku mi nie umknęła, stało się coś poza sytuacją z Aaronem i Loganem? Coś w rodzinie? - oczywiście ton sugerował jednoznacznie - "Mógłbym pomóc?".
- Ach, Rosalie. - Przeczytał między wierszami. Jak mógł wcześniej na to nie wpaść. Na twarzy nauczyciela zaklęć było przez chwilę wymalowane zaskoczenie, swoją własną niedomyślnością. Kiedyś mówił jej o Maxie, kiedy opowiadał o swoich studiach. Musiała wykorzystać tą znajomość, ale w jakim celu? Ech, a wystarczyłoby sięgnąć do nowego numeru Proroka, Gabrielu.
A wracając do tematu. Chyba nie wypadało teraz, żeby przeprosił ojca młodej panny za swoją nieobecność na ślubie? Ach, przecież wysyłał państwu Scott'om pocztówkę z Australii. Już nie musiał się tłumaczyć.
- Jest aurorem, ale można go bardziej nazwać śledczym w filii, ponieważ specjalizuje się w sprawach dla detektywów... Na przykład przemoc w rodzinie... - dodał delikatnie, uświadamiając to sobie. Oj, miałby ochotę znaleźć coś na Rolanda, miałby.
- Nie chciał mnie jednak wtajemniczyć w treść tego listu. Pana nieobecność w zamku mi nie umknęła, stało się coś poza sytuacją z Aaronem i Loganem? Coś w rodzinie? - oczywiście ton sugerował jednoznacznie - "Mógłbym pomóc?".
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Westchnął ciężko, gdy zobaczył, iż tylko on dostał szklankę. Picie samemu jest takie smutne. Zwykle towarzyszy ludziom przy ponurej pogodzie, oraz braku przyjaciół.
Kiwnięciem głowy podziękował za odpalenie luksusowego cygara.
-Tak, Rosalie -przytaknął wypuszczając ciemny dym z ust. Dyrektor musiał przyznać, iż cygara zostawiają znacznie mocniejszy smak niż jego ulubiona fajka, aczkolwiek są odrobinę mniej aromatyczne.
- Nie sądzę żeby Roland bił mą córkę, Gabrielu - mruknął żartobliwie prześwietlając Mistrza Zaklęć spojrzeniem, niczym najlepszy rentgen. Nie miał nic złego na myśli. Płaski żarcik, ot co! Jednak było w tym ukryte drugie dno. Jeśli Roland nie bije swojej żony, znaczyło by to, iż świeżo upieczona pani Fitzpatrick kontaktuje się z detektywem z innego powodu. Nie trzeba być geniuszem, aby odgadnąć ów powód. Szczególnie jeśli wie się o ostatnich wydarzeniach.
- Stało się, mój drogi, stało - westchnął i przechylił łiskaczówkę kolejny raz - Rosalie została napadnięta w środku dnia. Porwano Jamesa Scott'a Juniora, a kilka dni temu dostałem list z żądaniami. Dodając do tego sprawy Hogwartu, mogę śmiało przyznać, iż to najgorszy wrzesień w mojej karierze, Gabrielu, najgorszy!
Kiwnięciem głowy podziękował za odpalenie luksusowego cygara.
-Tak, Rosalie -przytaknął wypuszczając ciemny dym z ust. Dyrektor musiał przyznać, iż cygara zostawiają znacznie mocniejszy smak niż jego ulubiona fajka, aczkolwiek są odrobinę mniej aromatyczne.
- Nie sądzę żeby Roland bił mą córkę, Gabrielu - mruknął żartobliwie prześwietlając Mistrza Zaklęć spojrzeniem, niczym najlepszy rentgen. Nie miał nic złego na myśli. Płaski żarcik, ot co! Jednak było w tym ukryte drugie dno. Jeśli Roland nie bije swojej żony, znaczyło by to, iż świeżo upieczona pani Fitzpatrick kontaktuje się z detektywem z innego powodu. Nie trzeba być geniuszem, aby odgadnąć ów powód. Szczególnie jeśli wie się o ostatnich wydarzeniach.
- Stało się, mój drogi, stało - westchnął i przechylił łiskaczówkę kolejny raz - Rosalie została napadnięta w środku dnia. Porwano Jamesa Scott'a Juniora, a kilka dni temu dostałem list z żądaniami. Dodając do tego sprawy Hogwartu, mogę śmiało przyznać, iż to najgorszy wrzesień w mojej karierze, Gabrielu, najgorszy!
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Również zaciągnął się cygarem, wypuszczając ciemny dym o piżmowym zapachu. Jeremy nie mógł wiedzieć o nieokreślonej fascynacji Gabriela jego córką. Mówię nieokreślonej, bo sam czarodziej nie wiedział skąd się wzięła i jak długo, na jakiej skali będzie trwała. Na razie starał sobie wybić z głowy, w tej chwili zamężną kobietę, ale akurat tego wieczoru gdy to postanowił - musiała napisać list do jego przyjaciela, z którym "zapominał"!
- To dobrze - skwitował jedynie, ale się nie uśmiechnął. Podsunął im miedzianą popielniczkę wyrzeźbioną w kształcie pawiego pióra. Dziwny prezent urodzinowy od rodziców.
Kolejne wiadomości wstrząsnęły Griffiths'em. Spodziewałby się wszystkiego, ale chyba nie porwania syna James'a. Kto mógłby to zrobić? Przecież to nieludzkie! Rosalie musi być teraz w szoku... W głowie mężczyzny pojawiły się ostatnie słowa z listu czarownicy "...maluch znajduje się teraz pod moją opieką". Pozazdrościł jej męża, dziecka, a teraz co? Najgorsze było to, że utkwił w szkole, a wszystko co można było zrobić, należało do obowiązków Filii Aurorów.
Położył rękę na ramieniu dyrektora szkoły, mówiąc z przekonaniem:
- W takim razie sprawa jest w odpowiednich rękach. Nie martw się Jeremy, zrobimy wszystko co w naszej mocy. Jeszcze dzisiaj napiszę do Maximiliana, żeby potraktował list od Rosalie jako najważniejszy w swojej karierze.
- To dobrze - skwitował jedynie, ale się nie uśmiechnął. Podsunął im miedzianą popielniczkę wyrzeźbioną w kształcie pawiego pióra. Dziwny prezent urodzinowy od rodziców.
Kolejne wiadomości wstrząsnęły Griffiths'em. Spodziewałby się wszystkiego, ale chyba nie porwania syna James'a. Kto mógłby to zrobić? Przecież to nieludzkie! Rosalie musi być teraz w szoku... W głowie mężczyzny pojawiły się ostatnie słowa z listu czarownicy "...maluch znajduje się teraz pod moją opieką". Pozazdrościł jej męża, dziecka, a teraz co? Najgorsze było to, że utkwił w szkole, a wszystko co można było zrobić, należało do obowiązków Filii Aurorów.
Położył rękę na ramieniu dyrektora szkoły, mówiąc z przekonaniem:
- W takim razie sprawa jest w odpowiednich rękach. Nie martw się Jeremy, zrobimy wszystko co w naszej mocy. Jeszcze dzisiaj napiszę do Maximiliana, żeby potraktował list od Rosalie jako najważniejszy w swojej karierze.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Naturalnie, że Jeremy nie wiedział o uczuciach jakie żywił Gabriel do jego najukochańszej córki. Ów żart był zwykłym przypadkiem. Burknięcie o przemocy w rodzinie dziwnie rozbawiło dyrektora szkoły. W końcu był dziadkiem James'a. Nie wolno o tym zapominać!
-To bardzo miłe z Twojej strony - rzekł Scott uśmiechając się lekko - Niemniej jednak historia pokazuje, że to nieodpowiednie ręce działają najwięcej. Szczególnie te, które znajdują się przypadkiem na miejscu zdarzenia. A co do powiadomienia pana De Luca, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś napomknął mu w liście, iż chętnie bym się z nim zobaczył. Co dwie głowy, to nie jedna, jak to się mówi.
Jeremy wyciągnął z buzi cygaro i zgasił je na pięknej popielniczce.
- Wróćmy jednak teraz do dnia dzisiejszego i problemu z którym boryka się szkoła, mianowicie: dostałem dziś wiadomość od profesora Vin'a. Napisał mi, iż jego siostra, niejaka Marcedes Xakly była molestowana, oraz poniżana przez pana Polansky'ego - Mistrz Transmutacji posłał zaniepokojone spojrzenie w stronę Griffiths'a - Wiem, że nie powinienem tego mówić zanim sprawy nie zbadam, jednakowoż, jesteś zaufanym przyjacielem, a i przyda mi się pomoc. Byłbym wdzięczny, gdybyś jak najszybciej zbadał różdżkę, a ja za ten czas odbędę rozmowę z kilkoma portretami. O godzinie 20 przybądź do mego gabinetu. Wtedy wszystko się wyjaśni.
Dyrektor przechylił szklankę po raz ostatni, wypijając trunek do ostatniej kropli.
-Tymczasem znikam. Uważaj na siebie, Gabrielu. Jeśli oskarżenia Ethim'a są prawdziwe, nigdy nie wiadomo co może mu jeszcze strzelić do głowy.
Kiwnął głową na pożegnanie i opuścił salę.
-To bardzo miłe z Twojej strony - rzekł Scott uśmiechając się lekko - Niemniej jednak historia pokazuje, że to nieodpowiednie ręce działają najwięcej. Szczególnie te, które znajdują się przypadkiem na miejscu zdarzenia. A co do powiadomienia pana De Luca, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś napomknął mu w liście, iż chętnie bym się z nim zobaczył. Co dwie głowy, to nie jedna, jak to się mówi.
Jeremy wyciągnął z buzi cygaro i zgasił je na pięknej popielniczce.
- Wróćmy jednak teraz do dnia dzisiejszego i problemu z którym boryka się szkoła, mianowicie: dostałem dziś wiadomość od profesora Vin'a. Napisał mi, iż jego siostra, niejaka Marcedes Xakly była molestowana, oraz poniżana przez pana Polansky'ego - Mistrz Transmutacji posłał zaniepokojone spojrzenie w stronę Griffiths'a - Wiem, że nie powinienem tego mówić zanim sprawy nie zbadam, jednakowoż, jesteś zaufanym przyjacielem, a i przyda mi się pomoc. Byłbym wdzięczny, gdybyś jak najszybciej zbadał różdżkę, a ja za ten czas odbędę rozmowę z kilkoma portretami. O godzinie 20 przybądź do mego gabinetu. Wtedy wszystko się wyjaśni.
Dyrektor przechylił szklankę po raz ostatni, wypijając trunek do ostatniej kropli.
-Tymczasem znikam. Uważaj na siebie, Gabrielu. Jeśli oskarżenia Ethim'a są prawdziwe, nigdy nie wiadomo co może mu jeszcze strzelić do głowy.
Kiwnął głową na pożegnanie i opuścił salę.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Zdecydowanie zbyt wiele się wydarzyło jak na jeden miesiąc. Odprowadził profesora Scott'a do drzwi i zamknął je za nim na zamek. Nie chciał by ktokolwiek mu teraz przeszkadzał. Po wyjściu dyrektora Gabriel postanowił od razu wziąć się do dzieła. Sprawa dotycząca nauczyciela na tyle nim wstrząsnęła, że zostawił nawet swoje napalone cygaro w popielniczce, żeby czym prędzej wykonać zaklęcie Priori Incantatem na różdżce Polanskiego. Parę lat temu, kiedy zaczynał nauczanie w szkole, pojawiły się głosy zbulwersowanych rodziców - szczególnie ojców. Nie mógł ich za to winić. Był wtedy młodym chłopakiem, do którego zaufanie mogło być ograniczone. Nie miał tego doświadczenia co teraz, a przede wszystkim nie potrafił stworzyć dystansu między sobą jako nauczycielem, a dzieciakami jako uczniami. Jeremy jednak w niego nie zwątpił stanął wtedy za nim murem. Griffiths nigdy by nie pozwolił sobie na romans z uczennicą. Brzmiało to bardzo nieprofesjonalnie i niewłaściwie. Nawet jeśli miałaby już przekroczony próg dorosłości.
Mężczyzna wziął jaworowe drewno do ręki, obracając różdżkę w palcach. Mierzyła sobie 13 i pół cala. Jak na tą długość dosyć giętka. Kieł widłowęża wskazywał na osobę o dość obślizgłych zainteresowaniach. Rzadki rdzeń jak na Europę. Ta różdżka jest najbardziej efektywna, kiedy doświadcza nowości i najmniej efektywna, kiedy zajmuje się jedynie prozaicznymi czynnościami. Mistrz Zaklęć mimo swojej fascynacji tego typu magicznymi patykami, trochę bał się tego co może zastać w widmie rzucanych zaklęć przez Ethim'a.
- Prior Incantato - powiedział pewnie, trzymając trzon różdżki na przeciwko siebie. Żadnego krzyku, świateł... Tylko szept. Po chwili znał już ostatnie zaklęcia rzucane z tego przedmiotu. Ulżyło mu. To nie były Zaklęcia Niewybaczalne.
Po zakończonej analizie zabezpieczył różdżkę w specjalnym pudełku. Spisał na pergamin wszystko co zaobserwował podczas rzucania czaru i po niedługim czasie wyszedł z gabinetu.
Mężczyzna wziął jaworowe drewno do ręki, obracając różdżkę w palcach. Mierzyła sobie 13 i pół cala. Jak na tą długość dosyć giętka. Kieł widłowęża wskazywał na osobę o dość obślizgłych zainteresowaniach. Rzadki rdzeń jak na Europę. Ta różdżka jest najbardziej efektywna, kiedy doświadcza nowości i najmniej efektywna, kiedy zajmuje się jedynie prozaicznymi czynnościami. Mistrz Zaklęć mimo swojej fascynacji tego typu magicznymi patykami, trochę bał się tego co może zastać w widmie rzucanych zaklęć przez Ethim'a.
- Prior Incantato - powiedział pewnie, trzymając trzon różdżki na przeciwko siebie. Żadnego krzyku, świateł... Tylko szept. Po chwili znał już ostatnie zaklęcia rzucane z tego przedmiotu. Ulżyło mu. To nie były Zaklęcia Niewybaczalne.
Po zakończonej analizie zabezpieczył różdżkę w specjalnym pudełku. Spisał na pergamin wszystko co zaobserwował podczas rzucania czaru i po niedługim czasie wyszedł z gabinetu.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
To był bardzo ponury dzień. Miał tylko jedne zajęcia, ale odwołał je ze względów zdrowotnych. Jak to możliwe, że Mistrz Zaklęć nie wpadł na zaklęcie odbijające podczas deszczu? Teraz płacił za swój brak wyobraźni bólem gardła i głowy. To niecodzienny widok. Nauczyciel ubrany w zwykłe ciemne jeansy, miał ciepłe skarpetki na stopach i brązowe kapcie. Na górę założył sweter z jesiennej kolekcji Big Star'a. Zabrakło koszuli pod spód, ale to dlatego, bo i tak nie miał planów na wychodzenie poza swój gabinet przez resztę dnia. U skrzatów zamówił jedzenie, a sam miał zamiar odpoczywać w cieple pokoju. Przed biurkiem miał parę siedzisk, gdzie toczyło się większość jego służbowych rozmów. Za nimi wesoło skrzył się rozpalony kominek, dający nie tylko światło, ale przede wszystkim ciepło w pomieszczeniu. Miał stos różnych szkolnych papierów na biurku, ale był zbyt zaspany by się nimi aktualnie zajmować. Wziął sobie dlatego książkę z opowiadaniami o olbrzymach i położył wygodnie na poduszkach kanapy.
Czytał, odpływał, czytał, odpływał... Jak to ludzie podczas przeziębień i jesiennej chandry.
Czytał, odpływał, czytał, odpływał... Jak to ludzie podczas przeziębień i jesiennej chandry.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Nie potrafiła długo wytrzymać w dormitorium, bo przecież ile można się kisić w jednym miejscu. Możliwość by dłużej pospać również jej nie zachęcała, odkąd tylko pamiętała spała bardzo krótko, raptem po pięć czy sześć godzin. Lecz to nie dlatego krukonka uciekła tak wcześnie z azylu jej szkolnego domu.
Chciała skryć się przed wzrokiem innych, by w spokoju doczytać książkę, która ostatnio mocno ją wciągnęła. Ileż w niej było niejasności, ile pytań. Choć i tak nie zamierzała wypróbowywać tego co w niej autor zapisał. To byłoby niedorzeczne.
Idąc korytarzem nawet nie dostrzegła kiedy się zatrzymała. Od paru minut czytała jeden akapit, ten sam, te same słowa... i nie mogła zrozumieć. Dal była niestety osobą, która wolała wszystko wiedzieć od zaraz. I tak owa problematyka zapadła jej w pamięć.
Wypadałoby pójść do biblioteki i sprawdzić. Schowała książkę do swojej torby i odgarniając włosy spróbowała zlokalizować gdzie dotarła podczas swojej wędrówki. Cóż, zatem zostało jej jeszcze jedno piętro. Już skierowała się ku schodom gdy w głowie zawitał nowy pomysł...
Gabinet nauczyciela. Przecież odnośnie zaklęć najlepiej wszystko wyjaśni jej właśnie ów człowiek.
Uśmiechnęła się irracjonalnie i odwróciła na pięcie by ruszyć do drzwi nauczyciela w które zapukała stanowczo. O ironio, nie mogła wiedzieć że źle się poczuł.
Chciała skryć się przed wzrokiem innych, by w spokoju doczytać książkę, która ostatnio mocno ją wciągnęła. Ileż w niej było niejasności, ile pytań. Choć i tak nie zamierzała wypróbowywać tego co w niej autor zapisał. To byłoby niedorzeczne.
Idąc korytarzem nawet nie dostrzegła kiedy się zatrzymała. Od paru minut czytała jeden akapit, ten sam, te same słowa... i nie mogła zrozumieć. Dal była niestety osobą, która wolała wszystko wiedzieć od zaraz. I tak owa problematyka zapadła jej w pamięć.
Wypadałoby pójść do biblioteki i sprawdzić. Schowała książkę do swojej torby i odgarniając włosy spróbowała zlokalizować gdzie dotarła podczas swojej wędrówki. Cóż, zatem zostało jej jeszcze jedno piętro. Już skierowała się ku schodom gdy w głowie zawitał nowy pomysł...
Gabinet nauczyciela. Przecież odnośnie zaklęć najlepiej wszystko wyjaśni jej właśnie ów człowiek.
Uśmiechnęła się irracjonalnie i odwróciła na pięcie by ruszyć do drzwi nauczyciela w które zapukała stanowczo. O ironio, nie mogła wiedzieć że źle się poczuł.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Błogość dnia wolnego od pracy? Nie ma czegoś takiego! Uczysz w szkole, w której funkcjonuje potocznie nazywany internat. Dzieciaki tutaj śpię, kręcą się i wymagają atencji non stop. Inni nauczyciele również nie opuszczają posterunków, więc właściwie każdy może Ci przerwać ten błogostan, kiedy tylko zechce.
Gabriel niechętnie podniósł się z kanapy, słysząc głośne pukanie do drzwi. Nie chciało mu się jednak do nich wstać, więc niewiele myśląc krzyknął:
- Otwarte! - głos lekko mu się załamał. Był bardziej zachrypnięty i chciałoby się powiedzieć, że bardziej seksowny przez ten ból gardła. Jednakże Griffiths nie był zadowolony ze swojej choroby i złego samopoczucia. Zaczesał palcami włosy do tyłu, opierając ręce na kolanach. Kiedy drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Krukonka, uśmiechnął się niemrawo.
- Dzień dobry panienko Mauric, w czym mogę pomóc? - był nader uprzejmy, ale to już rzecz idealnie należąca do Gabriela. Wskazał ręką na kanapę na przeciwko niego. Pomiędzy tymi dwoma sofami stał stolik na kawę, na który nauczyciel odłożył swoją książkę i okulary do czytania. Był teraz w samych skarpetkach, ale wokół niego dalej unosiła się aura piżmowych perfum z dodatkiem pomarańczy. Domowy strój dalej był strojem, w którym można się pokazywać innym.
Gabriel niechętnie podniósł się z kanapy, słysząc głośne pukanie do drzwi. Nie chciało mu się jednak do nich wstać, więc niewiele myśląc krzyknął:
- Otwarte! - głos lekko mu się załamał. Był bardziej zachrypnięty i chciałoby się powiedzieć, że bardziej seksowny przez ten ból gardła. Jednakże Griffiths nie był zadowolony ze swojej choroby i złego samopoczucia. Zaczesał palcami włosy do tyłu, opierając ręce na kolanach. Kiedy drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Krukonka, uśmiechnął się niemrawo.
- Dzień dobry panienko Mauric, w czym mogę pomóc? - był nader uprzejmy, ale to już rzecz idealnie należąca do Gabriela. Wskazał ręką na kanapę na przeciwko niego. Pomiędzy tymi dwoma sofami stał stolik na kawę, na który nauczyciel odłożył swoją książkę i okulary do czytania. Był teraz w samych skarpetkach, ale wokół niego dalej unosiła się aura piżmowych perfum z dodatkiem pomarańczy. Domowy strój dalej był strojem, w którym można się pokazywać innym.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Odczekała spokojnie, w końcu nie zdziwiłaby się gdyby nauczyciel udał się gdzieś poza zamek skoro nie miał dziś lekcji.
Jednak było inaczej. Otworzyła delikatnie drzwi, zamiast z cechującą ją prędkością, ale tylko dlatego, że ton głosu Griffithsa nie był zbyt żywiołowy. Brzmiał wręcz chorowicie o czym szybko się przekonała rzucając na niego swoje pierwsze spojrzenie. Nie często spotyka się nauczyciela w takim stanie, oczywiście chodziło jej o zwyczajny strój, roztrzepane jeszcze włosy i to lekkie zaspanie, które zapewne wynikało z przeziębienia. Przyglądała mu się przez chwilę z zaciekawionym wyrazem twarzy po czym po prostu sięgnęła do torebki wyjmując swoją zdobycz, ową książkę o zaklęciach, a konkretniej o klątwach.
- Dzień dobry profesorze, bardzo przepraszam że przeszkadzam. Nie wiedziałam, że źle się pan czuję. Miałam tylko jedno pytanie, ale może woli pan jednak odpocząć...? - Dla podkreślenia swojej wizyty pokazała mu książkę, ale mimo to podeszła do kanapy kiedy ją wskazał i usiadła. Rozejrzała się po gabinecie nauczyciela zaklęć, chyba dawno tu nie była. Wcześniej wolała po prostu zaszywać się w kącie i spać lub rozrabiać... co jej się tak zabrało na naukę w ostatnim roku? Owe owutemy? Ah, słodki urok szkolnictwa.
Jednak było inaczej. Otworzyła delikatnie drzwi, zamiast z cechującą ją prędkością, ale tylko dlatego, że ton głosu Griffithsa nie był zbyt żywiołowy. Brzmiał wręcz chorowicie o czym szybko się przekonała rzucając na niego swoje pierwsze spojrzenie. Nie często spotyka się nauczyciela w takim stanie, oczywiście chodziło jej o zwyczajny strój, roztrzepane jeszcze włosy i to lekkie zaspanie, które zapewne wynikało z przeziębienia. Przyglądała mu się przez chwilę z zaciekawionym wyrazem twarzy po czym po prostu sięgnęła do torebki wyjmując swoją zdobycz, ową książkę o zaklęciach, a konkretniej o klątwach.
- Dzień dobry profesorze, bardzo przepraszam że przeszkadzam. Nie wiedziałam, że źle się pan czuję. Miałam tylko jedno pytanie, ale może woli pan jednak odpocząć...? - Dla podkreślenia swojej wizyty pokazała mu książkę, ale mimo to podeszła do kanapy kiedy ją wskazał i usiadła. Rozejrzała się po gabinecie nauczyciela zaklęć, chyba dawno tu nie była. Wcześniej wolała po prostu zaszywać się w kącie i spać lub rozrabiać... co jej się tak zabrało na naukę w ostatnim roku? Owe owutemy? Ah, słodki urok szkolnictwa.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Nie był obiektywnym nauczycielem. Zresztą jak większość kadry pedagogicznej, a wszystko przez te wieczne wyścigi domów. Dalila była jego podopieczną z Ravenclaw'u, więc to oczywiste, że miała specjalne względy. Dlatego chciał wysłuchać, co dziewczyna ma do powiedzenia i nie przeprosił ją za swoją niedyspozycję.
- Spokojnie. Jeśli nie boisz się zarazków lekkiego przeziębienia to zapraszam serdecznie. - Sięgnął po książkę, którą podała mu dziewczyna. Od razu jego zmęczony wyraz twarzy nabrał kolorów zaintrygowania. Położył sobie księgę na kolanie i przekartkował szybko, przypominając sobie jej pochodzenie.
- Więc o to chodzi? Gdzie utknęłaś? - spytał, wysyłając jej pogodny uśmiech zrozumienia. Ambitna lektura, był z niej dumny. Sam miał zwykle obiekcje co to tak patetycznego języka.
Nauczyciel był osłabiony, ale nie na tyle, żeby zapomnieć o dobrych manierach. Na szczęście miał swojego skrzata, który mu pomagał w gabinecie, więc wezwał go by przygotował im herbaty i dyniowe ciasteczka.
- Mam czerwoną i zieloną, którą wolisz? Ja osobiście mieszam - spytał, dyktując zamówienie Fredkowi. Kawy dzieciom podawać nie będzie.
- Spokojnie. Jeśli nie boisz się zarazków lekkiego przeziębienia to zapraszam serdecznie. - Sięgnął po książkę, którą podała mu dziewczyna. Od razu jego zmęczony wyraz twarzy nabrał kolorów zaintrygowania. Położył sobie księgę na kolanie i przekartkował szybko, przypominając sobie jej pochodzenie.
- Więc o to chodzi? Gdzie utknęłaś? - spytał, wysyłając jej pogodny uśmiech zrozumienia. Ambitna lektura, był z niej dumny. Sam miał zwykle obiekcje co to tak patetycznego języka.
Nauczyciel był osłabiony, ale nie na tyle, żeby zapomnieć o dobrych manierach. Na szczęście miał swojego skrzata, który mu pomagał w gabinecie, więc wezwał go by przygotował im herbaty i dyniowe ciasteczka.
- Mam czerwoną i zieloną, którą wolisz? Ja osobiście mieszam - spytał, dyktując zamówienie Fredkowi. Kawy dzieciom podawać nie będzie.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Z opiekunem własnego domu pewnie łatwiej się dogadać niż z innym, co tu kryć, każdy dba o swój interes. Ona zaś serio nie chciała już więcej broić, a wiedza przecież jej nie zabije.
Uśmiechnęła się w podzięce, że nie musi jednak znowu lecieć na górę.
- Raczej mnie to nie zabije, zatem nie ma się co bać. - Cieszyła się ze swojej odporności, po dużej dozie ćwiczeń z bronią umacniała swoje ciało, stąd też nie bała się chyba czegoś tak prowizorycznego jak niebezpieczne zarazki.
Spoglądała na tomiszcze z lekką urazą, jakby pogryzło ją lub spadło na głowę. Tak się czuła przez owy sam sobie zaprzeczający fragment.
- Widzi pan, po prostu nie wiem czy to dla mnie jest niejasne czy też Fredric Gloss sam sobie zaprzecza twierdząc że owe wszelkie klątwy nie są zabójcze. Choć jak potem twierdzi te emocjonalne wywodzące się z użycia czarnej magii mają skutki śmiertelne. To jedna problematyka. Zaś druga to gdzieś na początku przy opisie samych klątw autor wspomina że są one odwracalne, zaś parę rozdziałów dalej podkreśla że klątwa własna emocjonalna nie jest do zdjęcia. Pogubiłam się chyba... - Skwitowała to jękiem dosłownego poddania się. Może niepotrzebnie tak bardzo czepiała się szczegółów, jeśli potem jednak trafi na taką tematykę i będzie musiała ją opisać to w którą stronę iść?
- Czerwona, jeśli można. - Uśmiechnęła się i odgarnęła włosy wpadające jej znowu do oczu. W gabinecie było przytulniej niż na ogromnych korytarzach, zaś nie było też zimno jak na dworze.
Uśmiechnęła się w podzięce, że nie musi jednak znowu lecieć na górę.
- Raczej mnie to nie zabije, zatem nie ma się co bać. - Cieszyła się ze swojej odporności, po dużej dozie ćwiczeń z bronią umacniała swoje ciało, stąd też nie bała się chyba czegoś tak prowizorycznego jak niebezpieczne zarazki.
Spoglądała na tomiszcze z lekką urazą, jakby pogryzło ją lub spadło na głowę. Tak się czuła przez owy sam sobie zaprzeczający fragment.
- Widzi pan, po prostu nie wiem czy to dla mnie jest niejasne czy też Fredric Gloss sam sobie zaprzecza twierdząc że owe wszelkie klątwy nie są zabójcze. Choć jak potem twierdzi te emocjonalne wywodzące się z użycia czarnej magii mają skutki śmiertelne. To jedna problematyka. Zaś druga to gdzieś na początku przy opisie samych klątw autor wspomina że są one odwracalne, zaś parę rozdziałów dalej podkreśla że klątwa własna emocjonalna nie jest do zdjęcia. Pogubiłam się chyba... - Skwitowała to jękiem dosłownego poddania się. Może niepotrzebnie tak bardzo czepiała się szczegółów, jeśli potem jednak trafi na taką tematykę i będzie musiała ją opisać to w którą stronę iść?
- Czerwona, jeśli można. - Uśmiechnęła się i odgarnęła włosy wpadające jej znowu do oczu. W gabinecie było przytulniej niż na ogromnych korytarzach, zaś nie było też zimno jak na dworze.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
- W takim razie dzbanek czerwonej herbaty i dla mnie ta co zawsze, w dużym kubku. - poinstruował małego służącego, a ten po krótkim przytaknięciu, deportował się do szkolnej kuchni. Gabriel znów zajął się księgą, którą przedstawiła mu uczennica. Nie widział jej od lat, miał wrażenie, że w tematyce klątw i uroków spoczął na laurach po studiach. W końcu nie zagłębiali się w ich etymologię na lekcjach, a raczej zagłębiali powierzchowniejszą wiedzę. Zapętlił się i już go to nie interesowało od jakiegoś czasu, ale panienka Mauric przypomniała mu o tym temacie.
- Przede wszystkim musisz pamiętać, że klątwy to ta bardziej zaawansowana i zawiła czarna magia, więc wszystkie reguły należy traktować jako do indywidualnych przypadków. Szczególnie jeśli chodzi o klątwy emocjonalne i śmiertelne, choć te należą do rzadkości w obecnych czasach. Są one mocno uzależnione od sytuacji, w której obecnie znajduje się osoba rzucająca klątwę. Rzeczywiście nie ma ani uroku, ani klątwy, która prowadzi stricte do śmierci. Klątwa emocjonalna nie jest surowo zakazana ze względu na ryzyko zabójstwa, a ze względu na to, że nie potrafimy jej kontrolować. Uczucia, które jej towarzyszą wykraczają często poza magiczne zdolności, gdyż nikt tak naprawdę nie ma wpływu na to co aktualnie czuje.
Wytłumaczył, mając nadzieję, że Krukonka zrozumie jego tok rozumowania. Nagle odzyskał głos i werwę. Ambitni uczniowie z ciekawymi pytaniami dodawali mu werwy.
-Reguły dotyczące zdjęcia klątwy są jednak takie same, o ile mi wiadomo. Można to wykonać zawsze przy odpowiednim rytuale. Rytuał oczyszczenia jest inny w zależności od klątwy i nie można zrobić tego na odległość. - tego akurat nie pamiętał z książki podanej mu przez uczennicę. Mógł nie być więc pewien swoich słów, powołując się na nazwisko autora.
- Przede wszystkim musisz pamiętać, że klątwy to ta bardziej zaawansowana i zawiła czarna magia, więc wszystkie reguły należy traktować jako do indywidualnych przypadków. Szczególnie jeśli chodzi o klątwy emocjonalne i śmiertelne, choć te należą do rzadkości w obecnych czasach. Są one mocno uzależnione od sytuacji, w której obecnie znajduje się osoba rzucająca klątwę. Rzeczywiście nie ma ani uroku, ani klątwy, która prowadzi stricte do śmierci. Klątwa emocjonalna nie jest surowo zakazana ze względu na ryzyko zabójstwa, a ze względu na to, że nie potrafimy jej kontrolować. Uczucia, które jej towarzyszą wykraczają często poza magiczne zdolności, gdyż nikt tak naprawdę nie ma wpływu na to co aktualnie czuje.
Wytłumaczył, mając nadzieję, że Krukonka zrozumie jego tok rozumowania. Nagle odzyskał głos i werwę. Ambitni uczniowie z ciekawymi pytaniami dodawali mu werwy.
-Reguły dotyczące zdjęcia klątwy są jednak takie same, o ile mi wiadomo. Można to wykonać zawsze przy odpowiednim rytuale. Rytuał oczyszczenia jest inny w zależności od klątwy i nie można zrobić tego na odległość. - tego akurat nie pamiętał z książki podanej mu przez uczennicę. Mógł nie być więc pewien swoich słów, powołując się na nazwisko autora.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Spojrzała za skrzatem po czym ponownie wróciła do nauczyciela swoim spojrzeniem.
- Więc niekiedy nie mamy sami wpływu na to czy rzucamy klątwę i możemy o tym nawet nie wiedzieć? - Brzmiało to trochę surrealistycznie, podkreślając fakt jak wielki tworzyłoby to dla niektórych problem. - Co dopiero gdy ktoś wnikając w nasz umysł użyje nas samych do wytworzenia takiego sposobu by rzucić na kogoś klątwę i zatrzeć ślady.. - Nie dostrzegła nawet, że tę swoją myśl powiedziała na głos. Wzrok wylądował na ciemnej okładce książki, tak ciemnej jak wszystkie zawarte w niej informacje. Czytając niektóre przykłady rzucanych klątw i ich ofiar można było przyprawić się o dreszcze lub poważny wstręt.
Na lekcjach na pewno tak dokładnie nie poruszą tego tematu więc mogła go nie drążyć, jednak ciekawość sama w sobie była zabójcza.
- Odczynienie klątwy nie należy raczej do łatwych... nie musimy znać jej formuły ani osoby która ją rzuciła? - Przekręciła głowę jak zaciekawione szczenie patrzące na nową zabawkę.
- Więc niekiedy nie mamy sami wpływu na to czy rzucamy klątwę i możemy o tym nawet nie wiedzieć? - Brzmiało to trochę surrealistycznie, podkreślając fakt jak wielki tworzyłoby to dla niektórych problem. - Co dopiero gdy ktoś wnikając w nasz umysł użyje nas samych do wytworzenia takiego sposobu by rzucić na kogoś klątwę i zatrzeć ślady.. - Nie dostrzegła nawet, że tę swoją myśl powiedziała na głos. Wzrok wylądował na ciemnej okładce książki, tak ciemnej jak wszystkie zawarte w niej informacje. Czytając niektóre przykłady rzucanych klątw i ich ofiar można było przyprawić się o dreszcze lub poważny wstręt.
Na lekcjach na pewno tak dokładnie nie poruszą tego tematu więc mogła go nie drążyć, jednak ciekawość sama w sobie była zabójcza.
- Odczynienie klątwy nie należy raczej do łatwych... nie musimy znać jej formuły ani osoby która ją rzuciła? - Przekręciła głowę jak zaciekawione szczenie patrzące na nową zabawkę.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
- Nie wystarczy złorzeczyć, żeby rzucić klątwę. Wtedy nie bylibyśmy w stanie normalnie funkcjonować - odpowiedział z zamyśleniem, ale dalej się lekko uśmiechał. Już sobie wyobrażał klątwy rzucane przez uczniów, którzy nie zaliczyli kartkówki. Byłoby też nagle mnóstwo przypadków klątw rzuconych na Gryfonów i Ślizgoów... Wiadomo jak oni się niesamowicie kochali. Na szczęście całe wykonanie klątwy było trochę bardziej skomplikowane.
- Jednakże klątwa nieświadoma to bardzo silna agresja słowna, wyrzucona w czyjąś stronę, gdy ktoś nam coś złego uczyni. Dlaczego te słowa mają taką moc. Otóż wypowiadając je, człowiek z reguły jest bardzo roztrzęsiony emocjonalnie i wyrzuca wystarczająco dużo energii, aby zasilić takie słowa i spowodować, że zaczną "działać". To wszystko i tak wróci do tej osoby, ponieważ równowaga zawsze musi wrócić do poprzedniego stanu.
Rzeczywiście na lekcjach nie miał zamiaru poruszać tematów tak zaawansowanej magii. Poza tym daje tym wskazówki jak manipulować tym rodzajem zaklęć, dlatego nie zwrócił uwagi na głośno wypowiedziane myśli dziewczyny. Zmarszczył jedynie lekko czoło, odchylając się do tyłu, żeby oprzeć wygodnie plecy o kanapę. Spoglądał na Krukonkę z zainteresowaniem, ale też wyrobioną ostrożnością. Jeszcze parę dni temu sprawdzał w końcu różdżkę nauczyciela od Astronomii i był świadomy jego gmerania w czyimś umyśle. Nie podobało mu się to.
- To wszystko jest bardzo skomplikowane. Każda formuła, gest, rozproszenie, wszystko - ma znaczenie przy rzucaniu i odczynianiu klątw. Przy tym ostatnim należy dotrzeć do wiadomości jak klątwa została zadana. Czy była to klątwa czarnej magii, czarnej tantry, pentagramu, satanizmu, czy też hipnozy. Profesjonalnie nazywa się to kodami, które trzeba odkryć. Co zostało użyte w danym rytuale rzucania klątwy i jaki miało to wpływ.
Skrzat wrócił z ich herbatą. Podał ją najpierw dziewczynie, a później profesorowi. Gabriel chwycił za kubek, od razu biorąc łyk ciepłego napoju. Nie lubił wrzątku, więc miał ją trochę specjalnie przestudzoną.
- Jednakże klątwa nieświadoma to bardzo silna agresja słowna, wyrzucona w czyjąś stronę, gdy ktoś nam coś złego uczyni. Dlaczego te słowa mają taką moc. Otóż wypowiadając je, człowiek z reguły jest bardzo roztrzęsiony emocjonalnie i wyrzuca wystarczająco dużo energii, aby zasilić takie słowa i spowodować, że zaczną "działać". To wszystko i tak wróci do tej osoby, ponieważ równowaga zawsze musi wrócić do poprzedniego stanu.
Rzeczywiście na lekcjach nie miał zamiaru poruszać tematów tak zaawansowanej magii. Poza tym daje tym wskazówki jak manipulować tym rodzajem zaklęć, dlatego nie zwrócił uwagi na głośno wypowiedziane myśli dziewczyny. Zmarszczył jedynie lekko czoło, odchylając się do tyłu, żeby oprzeć wygodnie plecy o kanapę. Spoglądał na Krukonkę z zainteresowaniem, ale też wyrobioną ostrożnością. Jeszcze parę dni temu sprawdzał w końcu różdżkę nauczyciela od Astronomii i był świadomy jego gmerania w czyimś umyśle. Nie podobało mu się to.
- To wszystko jest bardzo skomplikowane. Każda formuła, gest, rozproszenie, wszystko - ma znaczenie przy rzucaniu i odczynianiu klątw. Przy tym ostatnim należy dotrzeć do wiadomości jak klątwa została zadana. Czy była to klątwa czarnej magii, czarnej tantry, pentagramu, satanizmu, czy też hipnozy. Profesjonalnie nazywa się to kodami, które trzeba odkryć. Co zostało użyte w danym rytuale rzucania klątwy i jaki miało to wpływ.
Skrzat wrócił z ich herbatą. Podał ją najpierw dziewczynie, a później profesorowi. Gabriel chwycił za kubek, od razu biorąc łyk ciepłego napoju. Nie lubił wrzątku, więc miał ją trochę specjalnie przestudzoną.
Re: Gabinet Nauczyciela Zaklęć
Zmrużyła oczy myśląc bardzo intensywnie o tym wszystkim, nie mogło to być ani troche łatwe, więc z drugiej strony nie trzeba się aż tak tego obawiać w takim zamku jak ten wśród tylu uczniów. Na pewno tylko niewielka garstka potrafiłaby rzucić jakąkolwiek klątwę i to tę z rodzaju słabszych. To mogło uspokoić myśli dziewczyny choć w ogóle o tym nie myślała do tego czasu.
- Czyli tak czy siak możemy być prowodyrem czegoś złego o czym uświadomimy sobie później? - Lekkie pytanie, aczkolwiek chyba nie musiał już na nie odpowiadać. Sens jego słów układała sobie powoli w głowie, lustrowała pod każdym kątem sprawdzając czy aby dobrze zrozumiała. Przeleciały ją dreszcze gdy wyobraziła sobie jak wiele złego mogłyby uczynić osoby, które mają z kimś niedokończone rachunki.
Nie miała pojęcia, że nauczyciel uczestniczył tak dogłębnie w sprawie Polansky'ego, choć doprawdy byłaby to dla niej zabawna informacja biorąc pod uwagę fakt, że zdążyła już znielubić nauczyciela astronomii i to z wzajemnością.
- A dam sobie rękę uciąć że owe szukanie kodów na pewno jest bardzo ciężkie nawet dla najlepiej wyspecjalizowanych czarodziejów. Czy pan miał kiedyś do czynienia z jakąś klątwą? - Ciekawość panno Mauric kiedyś cię zabije, no ale przecież żyje się raz!
Wzięła od skrzata dzbanek wciąż patrząc na nauczyciela. Prawie nie mrugała, aż tak wciągnął ją owy temat. Jednak aby nalać sobie herbaty musiała wreszcie spuścić wzrok na kubek. Gdy wzięła go w ręce poczuła przyjemne ciepło. Idealnie na taką jesienną pogodę, która nadchodziła coraz większymi krokami.
Przy okazji przypomniało jej się coś związanego z nauczycielem astronomii, tak znienawidzonym przez wszystkich.
- Profesorze, skoro profesor Polansky jest zawieszony to czy moje szlabany u niego również? - Naprawdę nie miała ochoty znowu się z nim widzieć. Nie wydawał się zbyt miły, a co dopiero przy kontakcie sam na sam z uczennicą. Zbyt wrednie na nią patrzył.
- Czyli tak czy siak możemy być prowodyrem czegoś złego o czym uświadomimy sobie później? - Lekkie pytanie, aczkolwiek chyba nie musiał już na nie odpowiadać. Sens jego słów układała sobie powoli w głowie, lustrowała pod każdym kątem sprawdzając czy aby dobrze zrozumiała. Przeleciały ją dreszcze gdy wyobraziła sobie jak wiele złego mogłyby uczynić osoby, które mają z kimś niedokończone rachunki.
Nie miała pojęcia, że nauczyciel uczestniczył tak dogłębnie w sprawie Polansky'ego, choć doprawdy byłaby to dla niej zabawna informacja biorąc pod uwagę fakt, że zdążyła już znielubić nauczyciela astronomii i to z wzajemnością.
- A dam sobie rękę uciąć że owe szukanie kodów na pewno jest bardzo ciężkie nawet dla najlepiej wyspecjalizowanych czarodziejów. Czy pan miał kiedyś do czynienia z jakąś klątwą? - Ciekawość panno Mauric kiedyś cię zabije, no ale przecież żyje się raz!
Wzięła od skrzata dzbanek wciąż patrząc na nauczyciela. Prawie nie mrugała, aż tak wciągnął ją owy temat. Jednak aby nalać sobie herbaty musiała wreszcie spuścić wzrok na kubek. Gdy wzięła go w ręce poczuła przyjemne ciepło. Idealnie na taką jesienną pogodę, która nadchodziła coraz większymi krokami.
Przy okazji przypomniało jej się coś związanego z nauczycielem astronomii, tak znienawidzonym przez wszystkich.
- Profesorze, skoro profesor Polansky jest zawieszony to czy moje szlabany u niego również? - Naprawdę nie miała ochoty znowu się z nim widzieć. Nie wydawał się zbyt miły, a co dopiero przy kontakcie sam na sam z uczennicą. Zbyt wrednie na nią patrzył.
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» Gabinet nauczyciela transmutacji
» Gabinet nauczyciela ONMS
» Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
» Gabinet nauczyciela Numerologii
» Gabinet Nauczyciela Starożytnych Run
» Gabinet nauczyciela ONMS
» Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
» Gabinet nauczyciela Numerologii
» Gabinet Nauczyciela Starożytnych Run
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro III
Strona 1 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach