Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
4 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro I
Strona 1 z 1
Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Skromnie umeblowany gabinet wraz z sąsiadującym pokoikiem, oddany do użytku nauczyciela Mugoloznastwa.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Chłopak sobie chodził po szkole, aż tu nagle pojawił się na pierwszym piętrze. Nie miał za bardzo co robić, także wałęsał się to tu, to tam. Przypomniał sobie jednak, że chciał sobie porozmawiać z panną Halsey po lekcjach. Tylko w sumie nie miał nawet pomysłu na jaki temat. Dziwnie było po prostu przyjść do niej tak sobie pogadać. To w końcu nie była jego koleżanka, tylko nauczycielka. Tak naprawdę to za wiele tematów do gadania nie mieli. Chyba jedyną rzeczą jaką mógł zapytać były tylko zajęcia czyli jakieś wiadomości na temat mugoloznastwa. No, ale cóż, przynajmniej sobie z nią pogada. Kurcze, ale mógł chociaż wziąć jakąś książkę na temat mugolskich wojen, mógłby jej pokazać jak bardzo jest zainteresowany tematem. Ale właściwie nie miał takiej książki. Gdyby odwiedził dziadków to może coś takiego by dostał. Wprawdzie miał po jednym dziadku pochodzenia mugolskiego ze strony ojca i ze strony matki.
Dylan był ubrany w jasnoniebieskie jeansowe spodnie i koszulkę z napisem "Hufflepuff ROCKS". Tak niby nie w mundurku, ale przynaleźć do domu Borsuka nadal była widoczna.
Zapuł delikatnie do drzwi i poczekał aż nauczycielka je otworzy i stanie w drzwiach.
- Dzień dobry pani profesor! - Powiedział radośnie z uśmiechem od ucha do ucha.
Dylan był ubrany w jasnoniebieskie jeansowe spodnie i koszulkę z napisem "Hufflepuff ROCKS". Tak niby nie w mundurku, ale przynaleźć do domu Borsuka nadal była widoczna.
Zapuł delikatnie do drzwi i poczekał aż nauczycielka je otworzy i stanie w drzwiach.
- Dzień dobry pani profesor! - Powiedział radośnie z uśmiechem od ucha do ucha.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Informacja o tym, że została opiekunką jednego z domów niewątpliwie spowodowała, że jej nauczycielska pewność siebie odrobinę wzrosła. Jednak w dniu dzisiejszym nie miała zamiaru opuszczać swojego gabinetu z powodu przewlekłego bólu głowy związanej ze skokami ciśnienia. Leżała w łóżku, w pokoiku znajdującym się tuż obok gabinetu, starając się zasnąć a panująca wokół cisza była naprawdę przyjemna, dopóki nie usłyszała pukania do drzwi. Nie wiedziała kogo diabli niosą, nie spodziewała się nikogo o czym świadczył jej wygląd - czarne getry i dłuższa koszulka, włosy rozczochrane z powodu ciągłego obracania się z boku na bok i brak makijażu, który na dobrą sprawę wcale jej nie był potrzebny. Podniosła się z łóżka, spokojnym krokiem kierując w stronę drzwi wejściowych a kiedy przed jej oczami ukazał się widok jednego z uczniów, zmarszczyła zdezorientowana czoło.
- Cześć Dylan, stało się coś? - spytała wpuszczając chłopaka do środka. Ruchem głowy pokazała mu krzesło obok biurka a sama zajęła drugie oczekując odpowiedzi. Nie wiedziała czego się spodziewać, ale wątpiła w to, że kiedykolwiek któryś z uczniów odwiedzi ją bez powodu czy przymusu.
- Cześć Dylan, stało się coś? - spytała wpuszczając chłopaka do środka. Ruchem głowy pokazała mu krzesło obok biurka a sama zajęła drugie oczekując odpowiedzi. Nie wiedziała czego się spodziewać, ale wątpiła w to, że kiedykolwiek któryś z uczniów odwiedzi ją bez powodu czy przymusu.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Nie spodziewał się, że zastanie swoją opiekunkę w takim stroju, rozczochraną. Ciekawie, ciekawie. Aż miał ochotę jej coś powiedzieć, ale ugryzł się w język. Niezbyt dobrze byłoby dawać zboczone aluzje do kogoś z kadry nauczycielskiej. Coś tam słyszał o incydencie z jakimś uczniem i nauczycielką, ale jakoś nie pamiętał o kogo chodzi. W sumie dla niego nieważne było kto tego doświadczył, ale, że w ogóle coś takiego się stało.
Zanim jeszcze usiadł na miejscu wskazanym przez nauczycielkę do dokładnie jej się przyjrzał. No mógł powiedzieć, że Jane to była całkiem niezła laska. Nawet jak nie była ładnie umalowana i jej włosy prosiły o to, aby się uczesała. Ale mężczyźni nie zwracali na to uwagi. Nadal miała ten błysk w oku, który od początku gdy ją zobaczył mu się spodobał, no, ale przecież musiał coś do niej powiedzieć. Musiał wymyśleć jakiś temat na poczekaniu.
Puchon usiadł na krześle na przeciwko Halsey, lekko się uśmiechnął i już teraz przypomniał sobie, że przecież została jego opiekunką.
- Chciałem pani pogratulować tego, że objęła pani pieczę nad Hufflepuffem. Ma pani prostsze zadanie niż profesor Xakly. - No tamten facet miał zdecydowanie przekichane z powodu tego, że był opiekunem Ślizgonów. Chociaż chyba teraz odrobinę punktów nadrobili, ale pewnie zaraz ktoś je straci.
Korzystając z tego, że jej pogratulował i trochę to czasu zajęło to wpadł na pewien pomysł o co mógłby ją zapytać.
- Wie pani jak działają samoloty? - No i teraz strzelił pytaniem, ale wiedział, że nim na pewno zyska odrobinę czasu. Przecież ona nie była raczej inżynierem, a to wiedzieli inżynierowie. Dylan miał trochę wiedzy na tematy z mugoloznastwa i miał przynajmniej nadzieję, że nie pójdzie jej to prosto.
Zanim jeszcze usiadł na miejscu wskazanym przez nauczycielkę do dokładnie jej się przyjrzał. No mógł powiedzieć, że Jane to była całkiem niezła laska. Nawet jak nie była ładnie umalowana i jej włosy prosiły o to, aby się uczesała. Ale mężczyźni nie zwracali na to uwagi. Nadal miała ten błysk w oku, który od początku gdy ją zobaczył mu się spodobał, no, ale przecież musiał coś do niej powiedzieć. Musiał wymyśleć jakiś temat na poczekaniu.
Puchon usiadł na krześle na przeciwko Halsey, lekko się uśmiechnął i już teraz przypomniał sobie, że przecież została jego opiekunką.
- Chciałem pani pogratulować tego, że objęła pani pieczę nad Hufflepuffem. Ma pani prostsze zadanie niż profesor Xakly. - No tamten facet miał zdecydowanie przekichane z powodu tego, że był opiekunem Ślizgonów. Chociaż chyba teraz odrobinę punktów nadrobili, ale pewnie zaraz ktoś je straci.
Korzystając z tego, że jej pogratulował i trochę to czasu zajęło to wpadł na pewien pomysł o co mógłby ją zapytać.
- Wie pani jak działają samoloty? - No i teraz strzelił pytaniem, ale wiedział, że nim na pewno zyska odrobinę czasu. Przecież ona nie była raczej inżynierem, a to wiedzieli inżynierowie. Dylan miał trochę wiedzy na tematy z mugoloznastwa i miał przynajmniej nadzieję, że nie pójdzie jej to prosto.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Gdy uzyskała odpowiedź zdziwiła się jeszcze bardziej niż przed chwilą. Milczała kilka sekund a na koniec uśmiechnęła się pod nosem.
- Dziękuję - odparła krótko, nie wiedząc co może dodać w tej kwestii. Oficjalne głodne gadki pokroju "nie spodziewałam się", "och, nie trzeba było", "ale dlaczego? przecież jestem w zamku dopiero niecały tydzień i już zasłużyłam na miano opiekuna jednego z lepszych domów?" nie były w jej stylu i na pewno kierowałaby ich do swojego ucznia.
- Co do samolotów... - westchnęła, w międzyczasie zabierając się do przygotowywania ciepłej herbaty. - Dzieci drogie, podziwiam waszą żądzę wiedzy, chęć poznania mugoli-wrogów, ale nie możecie zadawać prostszych pytań? - dokończyła rozbawionym tonem głosu. Idąc tutaj do pracy nie spodziewała się pytań takiego kalibru, ale nie wątpiła nigdy w inteligencję nowszych pokoleń.
- Nie mam dzisiaj siły do tłumaczenia jak to się dzieje, że metalowe ptaki potrafią latać z kilkunastoma ludźmi na pokładzie - posłała chłopakowi przepraszające spojrzenie, stawiając na biurku obydwie filiżanki ponad którymi roznosił się aromatyczny zapach owoców leśnych. - Pożyczę Ci książkę, co? Tam na pewno będzie to lepiej wyjaśnione, niż ja mogłabym to zrobić.
- Dziękuję - odparła krótko, nie wiedząc co może dodać w tej kwestii. Oficjalne głodne gadki pokroju "nie spodziewałam się", "och, nie trzeba było", "ale dlaczego? przecież jestem w zamku dopiero niecały tydzień i już zasłużyłam na miano opiekuna jednego z lepszych domów?" nie były w jej stylu i na pewno kierowałaby ich do swojego ucznia.
- Co do samolotów... - westchnęła, w międzyczasie zabierając się do przygotowywania ciepłej herbaty. - Dzieci drogie, podziwiam waszą żądzę wiedzy, chęć poznania mugoli-wrogów, ale nie możecie zadawać prostszych pytań? - dokończyła rozbawionym tonem głosu. Idąc tutaj do pracy nie spodziewała się pytań takiego kalibru, ale nie wątpiła nigdy w inteligencję nowszych pokoleń.
- Nie mam dzisiaj siły do tłumaczenia jak to się dzieje, że metalowe ptaki potrafią latać z kilkunastoma ludźmi na pokładzie - posłała chłopakowi przepraszające spojrzenie, stawiając na biurku obydwie filiżanki ponad którymi roznosił się aromatyczny zapach owoców leśnych. - Pożyczę Ci książkę, co? Tam na pewno będzie to lepiej wyjaśnione, niż ja mogłabym to zrobić.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Szczerze mówiąc to młody Davies spodziewał się czegoś takiego. Gdyby była jakimś inżynierem to by mu pewnie wytłumaczyła to tak, jakby on tego nie zrozumiał kompletnie. Udał teatralne zdziwienie i smutek, gdy powiedziała mu, że nie wytłumaczy mu tego, a wzamian za to chciała mu dać jakąś książkę, a przecież jemu wcale nie chodziło o to, aby się tego dowiedzieć. Jednakże póki co nie mógł jej zdradzić, że przybył tutaj z powodu tego, aby nie z nią podyskutować, a tak naprawdę popatrzeć sobie na ponętną nauczycielkę. Dla Dylana jak widać ostatnia lekcja nie była zbytnio długa i musiał przyjść, aby pooglądać sobie Jane jeszcze dzisiaj.
- Panno Halsey, lubię poruszać trudniejsze tematy niż te łatwiejsze. - Puchon uśmiechnął się do nauczycielki i poprawił się na krześle. Nie lubił iść na łatwiznę. Nie liczył się z konsekwencjami i szedł w zaparte obstając za swoją opcją. No chyba, że czasami się gubił, ale w tej chwili jak na razie nie miał powodu, aby być zagubionym.
- Wiadomo, że lepiej byłoby uzyskać wieści od tak znakomitego pedagoga jakim pani jest. - Z tak pięknych ust, chciałoby się dodać, ale chłopak nie powiedział tego głośno. - Chętnie jednak przeczytam książkę, aby potem podzielić się z panią moimi spostrzeżeniami. - Dylan był wciąż uśmiechnięty. Niby taki komplement, ale nie bezczelny, tylko z klasą i to na temat jej kompetencji. Nie mógł sobie na razie pozwolić na komplementy odnośnie jej urody, ale może kiedyś.
- Panno Halsey, lubię poruszać trudniejsze tematy niż te łatwiejsze. - Puchon uśmiechnął się do nauczycielki i poprawił się na krześle. Nie lubił iść na łatwiznę. Nie liczył się z konsekwencjami i szedł w zaparte obstając za swoją opcją. No chyba, że czasami się gubił, ale w tej chwili jak na razie nie miał powodu, aby być zagubionym.
- Wiadomo, że lepiej byłoby uzyskać wieści od tak znakomitego pedagoga jakim pani jest. - Z tak pięknych ust, chciałoby się dodać, ale chłopak nie powiedział tego głośno. - Chętnie jednak przeczytam książkę, aby potem podzielić się z panią moimi spostrzeżeniami. - Dylan był wciąż uśmiechnięty. Niby taki komplement, ale nie bezczelny, tylko z klasą i to na temat jej kompetencji. Nie mógł sobie na razie pozwolić na komplementy odnośnie jej urody, ale może kiedyś.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Nim dotarła do biurka przejrzała regał stojący pod ścianą w poszukiwaniu mugolskiej książki dotyczącej pytania chłopaka. Gdy takową znalazła podeszła do Dylana podając mu ją.
- Masz tutaj nie tylko o historii samolotów, ale też o samochodach i innych takich dziwnych mugolskich wynalazkach... zresztą, zobaczysz sam - uśmiechnęła się a następnie zajęła miejsce naprzeciwko niego, chwytając w dłoń ciepłą filiżankę z herbatą.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - spytała, umyślnie pomijając komentarz dotyczący dzielenia się spostrzeżeniami. Była nauczycielką, więc na dobrą sprawę nie mogła mu tego odmówić, chyba, że chciałaby stracić jednego z niewielkiej grupki zainteresowanych jej przedmiotem. Mimo wszystko jej podejście do nauczania zachowywało pewien dystans.
- Masz tutaj nie tylko o historii samolotów, ale też o samochodach i innych takich dziwnych mugolskich wynalazkach... zresztą, zobaczysz sam - uśmiechnęła się a następnie zajęła miejsce naprzeciwko niego, chwytając w dłoń ciepłą filiżankę z herbatą.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - spytała, umyślnie pomijając komentarz dotyczący dzielenia się spostrzeżeniami. Była nauczycielką, więc na dobrą sprawę nie mogła mu tego odmówić, chyba, że chciałaby stracić jednego z niewielkiej grupki zainteresowanych jej przedmiotem. Mimo wszystko jej podejście do nauczania zachowywało pewien dystans.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Chłopak przyjrzał się nauczycielce, gdy ta wstała i zaczęła szukać książki. Wyglądało to tak jakby nie mógł oderwać od niej wzroku, a tak naprawdę korzystał wtedy, gdy odwróciła się do niego tyłem i mógł podziwiać wdzięki młodej pani pedagog.
Dylan wstał, gdy kobieta podeszła do niego i wręczyła mu książkę. Tak nakazywała kultura, uśmiechnął się i ponownie usiadł przeglądając książkę. Pewnie ją przeczyta, bo takie coś powinno mu dać kolejny pretekst, aby odwiedzić nauczycielkę, a to niewątpliwie była fajna sytuacja.
- Dziękuje. - Uśmiechnął się do Jane delikatnie, książkę przejrzał, być może mu się przyda. Sam nie wiedział co teraz może zrobić. Mógł zawsze teraz zapytać ją o coś innego, na przykład o sprawy prywatne, ale to chyba nie był najlepszy pomysł. Znał ją tylko z jednej lekcji, poza tym była jego nauczycielem.
Davies upił łyk herbaty.
- Właściwie to mam, ale następne pytanie jest o wojny, a o tym zamierza pani mówić na następnych zajęciach i nie chciałbym być za szybki. - To ostatnie sformułowanie mogło być nieco dwojako zrozumiane. Davies powoli zaczął wstawać z krzesła, chwycił książkę w rękę i już miał się kierować w stronę drzwi, ale zadał kolejne pytanie.
- Pani jest z mugolskiej rodziny? - Może trochę osobiste pytanie, ale jakoś takie mu przyszło do głowy.
Dylan wstał, gdy kobieta podeszła do niego i wręczyła mu książkę. Tak nakazywała kultura, uśmiechnął się i ponownie usiadł przeglądając książkę. Pewnie ją przeczyta, bo takie coś powinno mu dać kolejny pretekst, aby odwiedzić nauczycielkę, a to niewątpliwie była fajna sytuacja.
- Dziękuje. - Uśmiechnął się do Jane delikatnie, książkę przejrzał, być może mu się przyda. Sam nie wiedział co teraz może zrobić. Mógł zawsze teraz zapytać ją o coś innego, na przykład o sprawy prywatne, ale to chyba nie był najlepszy pomysł. Znał ją tylko z jednej lekcji, poza tym była jego nauczycielem.
Davies upił łyk herbaty.
- Właściwie to mam, ale następne pytanie jest o wojny, a o tym zamierza pani mówić na następnych zajęciach i nie chciałbym być za szybki. - To ostatnie sformułowanie mogło być nieco dwojako zrozumiane. Davies powoli zaczął wstawać z krzesła, chwycił książkę w rękę i już miał się kierować w stronę drzwi, ale zadał kolejne pytanie.
- Pani jest z mugolskiej rodziny? - Może trochę osobiste pytanie, ale jakoś takie mu przyszło do głowy.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Po ostatnim artykule w Proroku i komentarzu dotyczącym jej urody jako argumentu, przez który została tutaj zatrudniona nie wiedziała co ma myśleć. Nigdy w życiu nie traktowała swojego wyglądu jako czegoś co mogłoby wpłynąć na męską część uczniów, choć może czasem powinna była to zrobić? Nie, to nie było w jej stylu. Napiła się herbaty, spoglądając ze spokojem na swojego podopiecznego, który aktualnie kierował się do drzwi. Nim jednak wyszedł, zadając jej pytanie, które niewątpliwie intrygowało niektóre osoby w tej szkole, Jane posłała Puchonowi przyjazny uśmiech.
- A uważasz, że gdybym była osobą z czystą krwią albo pół na pół to wiedziałabym jak funkcjonują telefony komórkowe i samoloty albo chciałabym pracować jako nauczycielka od tego przedmiotu, który wcale nie jest obowiązkowy i nikt na niego nie musi chodzić? Bo ja nie, Dylanie - odparła, podbródkiem wymownie wskazując na herbatę. - Nie dokończysz czy Ci nie smakuje? Zaproponowałabym Ci coś mocniejszego, ale niestety, nie mogę. Zamiast tego mogę Ci zaoferować kawę, sok dyniowy albo gorącą czekoladę - Szkotka zdawała się być bardzo wyluzowana a jednocześnie zachowywała nauczycielską twarz, przez co teoretycznie mogła wywoływać w chłopaku uczucie skrępowania. - A Ty? Pewnie masz czystą krew, co?
- A uważasz, że gdybym była osobą z czystą krwią albo pół na pół to wiedziałabym jak funkcjonują telefony komórkowe i samoloty albo chciałabym pracować jako nauczycielka od tego przedmiotu, który wcale nie jest obowiązkowy i nikt na niego nie musi chodzić? Bo ja nie, Dylanie - odparła, podbródkiem wymownie wskazując na herbatę. - Nie dokończysz czy Ci nie smakuje? Zaproponowałabym Ci coś mocniejszego, ale niestety, nie mogę. Zamiast tego mogę Ci zaoferować kawę, sok dyniowy albo gorącą czekoladę - Szkotka zdawała się być bardzo wyluzowana a jednocześnie zachowywała nauczycielską twarz, przez co teoretycznie mogła wywoływać w chłopaku uczucie skrępowania. - A Ty? Pewnie masz czystą krew, co?
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Davies nie czytał niestety artykułu w Proroku, ale dowiedział się od uczniów, którzy ją spotkali na korytarzu, że jest z niej całkiem niezłą laską. To pewnie dlatego przyciągnęła Dylana na swoją lekcję, a to było całkiem niezłe z jej strony. Dylan raczej stronił od przedmiotów, które mogą być mu niepotrzebne w przyszłości.
Dylan myślał, że Halsey miała krew pół na pół, szczerze mówiąc to raczej rzadko spotykał się z osobami z rodzin mugolskich.
- No może nie pomyślałem. - Przecież sam był półkrwi, a raczej niewiele wiedział o mugolach. Owszem co nieco się interesował, ale nie był w tym jakimś ekspertem, przecież nawet nie ogarniał większości technologii. Sam nie korzystał nigdy z telefonu komórkowego, albo laptopa. Kojarzył te nazwy, ale jakoś specjalnie nie czuł potrzeby, aby to mu miało się w czymś przydać. Tym bardziej, że w Hogwarcie takie sprzęty nie działały.
- I tu się pani pomyliła, jestem półkrwi. - Uśmiechnął się do niej z widoczną satysfakcją. No fakt, mogła się pomylić, ale jakoś to mu sprawiło przyjemność. Czuł, że przez tą część krwi mugolskiej jaką miał to będzie się z nauczycielką lepiej dogadywać. - Herbata jest bardzo dobra, ale nie chciałem pani przeszkadzać. Ale jeżeli ma pani ma ochotę mnie gościć w swoim gabinecie, to ja chętnie zostanę. - Powiedział wracając na swoje miejsce.
Dylan myślał, że Halsey miała krew pół na pół, szczerze mówiąc to raczej rzadko spotykał się z osobami z rodzin mugolskich.
- No może nie pomyślałem. - Przecież sam był półkrwi, a raczej niewiele wiedział o mugolach. Owszem co nieco się interesował, ale nie był w tym jakimś ekspertem, przecież nawet nie ogarniał większości technologii. Sam nie korzystał nigdy z telefonu komórkowego, albo laptopa. Kojarzył te nazwy, ale jakoś specjalnie nie czuł potrzeby, aby to mu miało się w czymś przydać. Tym bardziej, że w Hogwarcie takie sprzęty nie działały.
- I tu się pani pomyliła, jestem półkrwi. - Uśmiechnął się do niej z widoczną satysfakcją. No fakt, mogła się pomylić, ale jakoś to mu sprawiło przyjemność. Czuł, że przez tą część krwi mugolskiej jaką miał to będzie się z nauczycielką lepiej dogadywać. - Herbata jest bardzo dobra, ale nie chciałem pani przeszkadzać. Ale jeżeli ma pani ma ochotę mnie gościć w swoim gabinecie, to ja chętnie zostanę. - Powiedział wracając na swoje miejsce.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Podobnie jak ze słuchaniem było z goszczeniem w gabinecie. Niby nie musiała a jednak nie chciała wyjść na niemiłą i nawet z bólem głowy mogła poświęcić kilka minut na rozmowę ze swoim uczniem.
- Nie przeszkadzasz mi, wyśpię się po śmierci - stwierdziła krótko, kontynuując picie herbaty. Po chwili jednak wstała i wyszła do prywatnej części oddanej do jej użytku wracając z małą tabletką. Była mugolką, więc uważała, że chyba nadal ma wszelkie prawo do brania środków przeciwbólowych prosto ze szkockiej apteki. Popiła tabletkę sporym łykiem herbaty, przecierając kąciki ust palcem.
- Skąd to natchnienie na pytanie o to jak latają samoloty? - spytała w końcu wyraźnie zaciekawiona tą kwestią. - A co do wojen, pytaj śmiało, najwyżej nie odpowiem.
- Nie przeszkadzasz mi, wyśpię się po śmierci - stwierdziła krótko, kontynuując picie herbaty. Po chwili jednak wstała i wyszła do prywatnej części oddanej do jej użytku wracając z małą tabletką. Była mugolką, więc uważała, że chyba nadal ma wszelkie prawo do brania środków przeciwbólowych prosto ze szkockiej apteki. Popiła tabletkę sporym łykiem herbaty, przecierając kąciki ust palcem.
- Skąd to natchnienie na pytanie o to jak latają samoloty? - spytała w końcu wyraźnie zaciekawiona tą kwestią. - A co do wojen, pytaj śmiało, najwyżej nie odpowiem.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Cieszył się, że nauczycielka go nie wywaliła i chciała jeszcze z nim rozmawiać. Ale w tej chwili on sam nie miał pomysłu co mógłby ją zapytać o wojnę. Czyżby teraz miał się do niej przyznać, że przyszedł do niej, bo go pociągała. Nie, no przecież tego nie mógł jej powiedzieć wprost. Musiał to jakoś ładnie ująć. Nie miał zamiaru teraz gadać z nią o wojnach, no bo przecież to nie sprzyjało dobrej rozmowie.
- Tak szczerze to chciałem poznać bliżej swoją opiekunkę i generalnie pogratulować. - Uśmiechnął się do niej. - Ale o samolotach chętnie poczytam sobie do poduszki. - Zaśmiał się wciąż trzymając na kolanach książkę od nauczycielki.
Szczerze mówiąc teraz sam nie wiedział czy nie powie mu żeby spływał, bo ona mu tu z herbatką i chce porozmawiać o przedmiocie, a on tu jej odpowiada po co tu właściwie przyszedł. Davies stał się zdecydowanie bardziej odważny odkąd go przyjęli do drużyny narodowej. Z jednej strony było to bardzo dobre, z drugiej niekoniecznie. W tej chwili sam nie wiedział czy dobrze, że się przyznał czy nie.
- Tak szczerze to chciałem poznać bliżej swoją opiekunkę i generalnie pogratulować. - Uśmiechnął się do niej. - Ale o samolotach chętnie poczytam sobie do poduszki. - Zaśmiał się wciąż trzymając na kolanach książkę od nauczycielki.
Szczerze mówiąc teraz sam nie wiedział czy nie powie mu żeby spływał, bo ona mu tu z herbatką i chce porozmawiać o przedmiocie, a on tu jej odpowiada po co tu właściwie przyszedł. Davies stał się zdecydowanie bardziej odważny odkąd go przyjęli do drużyny narodowej. Z jednej strony było to bardzo dobre, z drugiej niekoniecznie. W tej chwili sam nie wiedział czy dobrze, że się przyznał czy nie.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Po tym co usłyszała od chłopaka dosłownie zgłupiała na jakąś minutę, jednak nie dała tego po sobie poznać. Na koniec swojego milczenia posłała Puchonowi przyjazny uśmiech a następnie dopiła resztkę herbaty, spoglądając przez ułamek sekundy w mieniące się w świetle porcelanowe dno.
- Przyszedłeś sprawdzić czy jestem taka straszna na jaką wyglądam? - odstawiła kubek z powrotem na stolik, krzyżując ręce pod biustem. - Słyszałam, że jesteś reprezentantem naszego domu w Quidditcha. Od jak dawna się tym interesujesz? - odbiła piłeczkę, tym razem to wystawiając swojego podopiecznego na ostrze noża. Skoro on chciał poznać bliżej swoją opiekunkę, nie widziała przeciwwskazań do tego, by nie wykorzystać sytuacji i nie dowiedzieć się co nieco na jego temat.
- Swoją drogą, trafił mi się chyba najmniej problematyczny dom. Prefekt naczelny, inteligentne dzieciaki takie jak na przykład panna Vedran albo równie sympatyczne co Ty - pokręciła głową próbując sobie przypomnieć czy słyszała cokolwiek negatywnego na Hufflepuff. - No, pomijając oczywiście ten incydent z morderstwem... na szczęście chyba wszystko się ułożyło. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że reszta nie łamie regulaminu, hm? - spojrzała pytająco na chłopaka. To, że zajmowali trzecie miejsce w punktacji domów było odrębną kwestią i prawdę powiedziawszy wiedziała, że pod koniec roku jej wychowankowie się zmobilizują i wyjdą na prowadzenie.
- Przyszedłeś sprawdzić czy jestem taka straszna na jaką wyglądam? - odstawiła kubek z powrotem na stolik, krzyżując ręce pod biustem. - Słyszałam, że jesteś reprezentantem naszego domu w Quidditcha. Od jak dawna się tym interesujesz? - odbiła piłeczkę, tym razem to wystawiając swojego podopiecznego na ostrze noża. Skoro on chciał poznać bliżej swoją opiekunkę, nie widziała przeciwwskazań do tego, by nie wykorzystać sytuacji i nie dowiedzieć się co nieco na jego temat.
- Swoją drogą, trafił mi się chyba najmniej problematyczny dom. Prefekt naczelny, inteligentne dzieciaki takie jak na przykład panna Vedran albo równie sympatyczne co Ty - pokręciła głową próbując sobie przypomnieć czy słyszała cokolwiek negatywnego na Hufflepuff. - No, pomijając oczywiście ten incydent z morderstwem... na szczęście chyba wszystko się ułożyło. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że reszta nie łamie regulaminu, hm? - spojrzała pytająco na chłopaka. To, że zajmowali trzecie miejsce w punktacji domów było odrębną kwestią i prawdę powiedziawszy wiedziała, że pod koniec roku jej wychowankowie się zmobilizują i wyjdą na prowadzenie.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Szczerze mówiąc sam by zgłupiał, gdyby był nauczycielem. Uczniowie raczej niechętnie odwiedzali belfrów. A z reguły jak tak było to czegoś potrzebowali, Dylan niczego teraz nie potrzebował, a właściwie chciał zwyczajnie z nią pogadać. Może trochę się jej przypodobać, w końcu sama oceniła, że jest sympatyczny czyli jakieś tam plusy na przyszłą współpracę załapał.
- Pani wygląda na straszną? - Dylan roześmiał się głośno. - Wolne żarty, ciężko byłoby znaleźć osobę w tej szkole, która wygląda na tak miłą jak pani profesor. - Powiedział do niej wciąż się uśmiechając. Większość nauczycieli i nauczycielek raczej starało się być zdecydowanie bardziej poważnymi niż panna Halsey. Ale to, że jego opiekunka często się uśmiecha to bardzo mu się podobało. Wiedział przez to, że nie jest żadną sztywniarą i można z nią pogadać na różne tematy.
- Tak, jestem szukającym i kapitanem szkolnej drużyny, nieskromnie mówiąc. - Davies lekko się uśmiechnął do niej. Szczerze mówiąc sam nie wiedział czemu akurat on został kapitanem. Może dlatego, że był w drużynie narodowej, albo ktoś znalazł w nim potencjał przywódczy. Sam nie wiedział dlaczego. No, ale cieszył się, że został tak doceniony. O swojej przynależności do reprezentacji Anglii nie mówił, bo gdyby się interesowała Quidditchem to sama by o tym wiedziała. - Latam na miotle od dziecka, niektórzy mi mówią, że wyglądam jakbym się urodził z miotłą przyczepioną do tyłka. - To była racja, na miotle radził sobie tak dobrze, jak nigdzie indziej. No może jeszcze lubił inne rzeczy, ale to już by trzeba było zapytać jak sobie radzi dziewczyn, które z nim były. Nie chciał się przechwalać w takich sprawach, to było takie niedojrzałe.
- No mam nadzieję, że tak, inaczej to Nora będzie musiała świecić oczami za wszystkich. - Nora, jego była dziewczyna jako prefekt chyba powinna być przykładem dla innych. Pewnie tak będzie, ona zbytnio nie lubiła łamać regulaminu.
Puchon spojrzał na zegarek.
- O jeju, jak się zasiedziałem, przepraszam, ale muszę lecieć. - Powiedział po czym wziął książkę, skłonił się lekko nauczycielce i wyszedł delikatnie zamykając drzwi.
- Pani wygląda na straszną? - Dylan roześmiał się głośno. - Wolne żarty, ciężko byłoby znaleźć osobę w tej szkole, która wygląda na tak miłą jak pani profesor. - Powiedział do niej wciąż się uśmiechając. Większość nauczycieli i nauczycielek raczej starało się być zdecydowanie bardziej poważnymi niż panna Halsey. Ale to, że jego opiekunka często się uśmiecha to bardzo mu się podobało. Wiedział przez to, że nie jest żadną sztywniarą i można z nią pogadać na różne tematy.
- Tak, jestem szukającym i kapitanem szkolnej drużyny, nieskromnie mówiąc. - Davies lekko się uśmiechnął do niej. Szczerze mówiąc sam nie wiedział czemu akurat on został kapitanem. Może dlatego, że był w drużynie narodowej, albo ktoś znalazł w nim potencjał przywódczy. Sam nie wiedział dlaczego. No, ale cieszył się, że został tak doceniony. O swojej przynależności do reprezentacji Anglii nie mówił, bo gdyby się interesowała Quidditchem to sama by o tym wiedziała. - Latam na miotle od dziecka, niektórzy mi mówią, że wyglądam jakbym się urodził z miotłą przyczepioną do tyłka. - To była racja, na miotle radził sobie tak dobrze, jak nigdzie indziej. No może jeszcze lubił inne rzeczy, ale to już by trzeba było zapytać jak sobie radzi dziewczyn, które z nim były. Nie chciał się przechwalać w takich sprawach, to było takie niedojrzałe.
- No mam nadzieję, że tak, inaczej to Nora będzie musiała świecić oczami za wszystkich. - Nora, jego była dziewczyna jako prefekt chyba powinna być przykładem dla innych. Pewnie tak będzie, ona zbytnio nie lubiła łamać regulaminu.
Puchon spojrzał na zegarek.
- O jeju, jak się zasiedziałem, przepraszam, ale muszę lecieć. - Powiedział po czym wziął książkę, skłonił się lekko nauczycielce i wyszedł delikatnie zamykając drzwi.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Punkt godzina dziewiętnasta w piątek (cofnijmy czas, a jak), Gabriel zszedł po magicznych schodach na pierwsze piętro i zatrzymał się pod drzwiami, które należały do gabinetu Jane Halsey. Uczniowie, a przede wszystkim uczennice, nie kryły zainteresowania nauczycielem, za którym ciągnął się zapach piżmowych perfum z cytrusową nutą. Można by powiedzieć, że był też lepiej ubrany, niż zazwyczaj. Zrezygnował z garniturowej kamizelki, a ograniczył się jedynie do białej koszuli, w szarym zestawie. Na ramieniu wisiał mu jeszcze czerwony szalik i czarny płaszcz, które miał zarzucić na siebie przed wyjściem. Zapukał do drzwi trzy razy i stanął krok dalej od nich, żeby poczekać na swoją towarzyszkę. Mówił, że ma być staroświecko.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Jane prawdę mówiąc zapomniała o tym, że była umówiona na randkę z Gabrielem. Jak na złość pod koniec tygodnia, po ich rozmowie, młodej stażem nauczycielce przybyło obowiązków, dlatego piątek był dla niej wybawieniem. Postanowiła udać się na spacer do Hogsmeade, jednak gdy tylko się obudziła czuła, że o czymś zapomniała. Chodząc po szkole gorączkowo myślała co też miała zrobić, dopóki na obiedzie nie ujrzała Gabriela. Problem polegał na tym, że zobowiązała się posprawdzać kilka wypracowań do dzisiejszego wieczora i nie mogła nie wywiązać się z obietnicy. Brawo Jane. Dzięki podzielności uwagi czytając, jednocześnie kontrolowała czas, dopóki nie zmógł ją sen... i takim właśnie sposobem obudziło ją pukanie do drzwi. Początkowo myśląc, że to sen obróciła się wśród papierów na drugi bok, ale gdy pukanie powtórzyło się, leniwie powlokła wzrokiem na zegarek. Dziewiętnasta godzina. Zrywając się jak poparzona na równe nogi najpierw chciała odwołać spotkanie, udając, że jest chora, jednak przypominając sobie słowa Gabriela o tym, że powinno być staromodnie, zaczęła powoli doprowadzać się do porządku. Po umyciu twarzy w podręcznej misie z wodą, zrobiła szybki i delikatny makijaż, rozczesała włosy palcami, nadając im szykowny nieład a na siebie założyła jedną z codzienno-eleganckich sukienek. Ta była w kolorze czerwonym. Cóż, do tego założyła czarny płaszcz oraz czarne botki, pasujące na tą paskudną pogodę, chustkę i po około piętnastu minutach wyszła z gabinetu.
- Ach, wybacz mi moje spóźnienie - wymruczała tonem rodu gwiazdy ze starego filmu, gdzie spóźnianie się nie było brane za zniewagę wobec drugiej osoby, a za wyznacznik dobrego smaku.
- Ach, wybacz mi moje spóźnienie - wymruczała tonem rodu gwiazdy ze starego filmu, gdzie spóźnianie się nie było brane za zniewagę wobec drugiej osoby, a za wyznacznik dobrego smaku.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Oczywiście nie mógł wiedzieć o tym, że kobieta przysnęła. Początkowo pomyślał, że został wystawiony do wiatru, ale po paru chwilach zorientował się, że w pokoju się jednak ktoś porusza. Zrozumiał, że może to jeszcze chwilę potrwać, więc cofnął się pod ścianę i oparł się o nią nonszalancko, zamierając na te piętnaście minut. Może chciała mu przytrzeć nosa, albo wystawić jego cierpliwość na mały sprawdzian? Cokolwiek. Nie należał do osób wypominających czyjeś spóźnienie. Szczególnie, że oczekiwał naprawdę sympatycznego wieczoru.
Gdy drzwi się otworzyły, momentalnie stanął na równe nogi i odepchnął się od kamiennego korytarza. Podszedł do Jane, witając ją uśmiechem, ale nie tylko. Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyciągnął białą, krótko obciętą różę i podał ją kobiecie.
- Liczy się, że w ogóle wyszłaś. Zaczynałem powoli w siebie wątpić - mrugnął do niej porozumiewawczo. W końcu jego zaproszenie nie było szczytem romantyzmu i mogła mu wprost odmówić. Ale właśnie... Wtedy by chyba cokolwiek odpowiedziała, prawda?
Narzucił na siebie płaszcz i powiesił na razie luźno szalik na szyi. Wyciągnął rękę w kierunku nauczycielki, żeby złapała go pod ramię i ruszył wgłąb korytarza, kierując się do schodów na dół.
- Mam nadzieję, że nie robiłaś tego tak samo długo, co ja. - dodał z uśmiechem, kiedy zjeżdżali już w dół. - W końcu zarezerwowałem stolik w trzygwiazdkowej restauracji w dzielnicy Soho. Jakbyś chciała uciec gdzieś w bardziej otwarte miejsce, są zawsze tam do wyboru inne bary, a po kompletnym wynudzeniu z takim staroświeckim typem jak ja... Możemy iść do klubu potańczyć.
Chyba za bardzo się starał. Ale tak naprawdę to nie wiedział, czego Jenny oczekuje. Jedynie kolacji, czy potem jakiejś dodatkowej rozrywki? Byli w końcu młodzi, a Gabriel często wypadał swojego czasu ze znajomymi w tamte rejony. Ma ze sobą nawet jedną przygodę w klubie gejowskim, do którego Meredith chciała koniecznie wejść. Omal wtedy nie wezwano policji, kiedy mistrz zaklęć zaczął się bronić przed zalotami Drag Queen.
- To jak się na to zaopatrujesz? Jakieś wskazówki i rady, zanim zaczniemy? - spytał z wesołym błyskiem w oku. Musiał się naprawdę jarać tym całym "randkowaniem". Tak naprawdę miał wszystkie opcje przemyślane od jakiegoś czasu krok po kroku, ale zmiennymi zawsze była jego osoba towarzysząca, której wreszcie może spytać o zdanie.
Gdy drzwi się otworzyły, momentalnie stanął na równe nogi i odepchnął się od kamiennego korytarza. Podszedł do Jane, witając ją uśmiechem, ale nie tylko. Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyciągnął białą, krótko obciętą różę i podał ją kobiecie.
- Liczy się, że w ogóle wyszłaś. Zaczynałem powoli w siebie wątpić - mrugnął do niej porozumiewawczo. W końcu jego zaproszenie nie było szczytem romantyzmu i mogła mu wprost odmówić. Ale właśnie... Wtedy by chyba cokolwiek odpowiedziała, prawda?
Narzucił na siebie płaszcz i powiesił na razie luźno szalik na szyi. Wyciągnął rękę w kierunku nauczycielki, żeby złapała go pod ramię i ruszył wgłąb korytarza, kierując się do schodów na dół.
- Mam nadzieję, że nie robiłaś tego tak samo długo, co ja. - dodał z uśmiechem, kiedy zjeżdżali już w dół. - W końcu zarezerwowałem stolik w trzygwiazdkowej restauracji w dzielnicy Soho. Jakbyś chciała uciec gdzieś w bardziej otwarte miejsce, są zawsze tam do wyboru inne bary, a po kompletnym wynudzeniu z takim staroświeckim typem jak ja... Możemy iść do klubu potańczyć.
Chyba za bardzo się starał. Ale tak naprawdę to nie wiedział, czego Jenny oczekuje. Jedynie kolacji, czy potem jakiejś dodatkowej rozrywki? Byli w końcu młodzi, a Gabriel często wypadał swojego czasu ze znajomymi w tamte rejony. Ma ze sobą nawet jedną przygodę w klubie gejowskim, do którego Meredith chciała koniecznie wejść. Omal wtedy nie wezwano policji, kiedy mistrz zaklęć zaczął się bronić przed zalotami Drag Queen.
- To jak się na to zaopatrujesz? Jakieś wskazówki i rady, zanim zaczniemy? - spytał z wesołym błyskiem w oku. Musiał się naprawdę jarać tym całym "randkowaniem". Tak naprawdę miał wszystkie opcje przemyślane od jakiegoś czasu krok po kroku, ale zmiennymi zawsze była jego osoba towarzysząca, której wreszcie może spytać o zdanie.
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Widząc różę nieco się zdziwiła, ale nie dała po sobie tego poznać, posyłając Gabrielowi szczery uśmiech. Chwyciła kwiat w dłoń i powąchała go, jednocześnie łapiąc mężczyznę pod ramię. Później zamilkła, wysłuchując planu wieczora. Prawdę mówiąc wolała spontaniczność, jednak to co przedstawił mężczyzna zapowiadało się całkiem dobrze, więc postanowiła nie narzekać. W końcu lepiej było zorganizować coś raz a porządnie, aniżeli później martwić się, że gdzieś może nie być miejsca lub nie wiedzieć co można zrobić.
- Żadnych wskazówek ani rad, niech się dzieje co chce, mój drogi - zerknęła na twarz nauczyciela zaklęć, kierując się wraz z nim w stronę wyjścia z zamku. Była pewna jednej rzeczy: że gdyby odmówiła spotkania, bądź odwołałaby je, mogłaby gorzko żałować swojej decyzji. Po kilku minutach dwójka czarodziejów znajdowała się w drodze do trzygwiazdkowej restauracji.
- Żadnych wskazówek ani rad, niech się dzieje co chce, mój drogi - zerknęła na twarz nauczyciela zaklęć, kierując się wraz z nim w stronę wyjścia z zamku. Była pewna jednej rzeczy: że gdyby odmówiła spotkania, bądź odwołałaby je, mogłaby gorzko żałować swojej decyzji. Po kilku minutach dwójka czarodziejów znajdowała się w drodze do trzygwiazdkowej restauracji.
Jane HalseyNauczyciel: Mugoloznastwo - Urodziny : 05/06/1983
Wiek : 41
Skąd : Inverness, Szkocja
Krew : mugolska
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
Porządki nie ominęły nauczycielskich gabinetów. Kałamarze zostały napełnione nową porcją świeżego tuszu, ramy obrazów wypolerowane, a w koszach pojawiły się tuziny czystych pergaminów. Pozbyto się również pokładów kurzu, które zgromadziły się na meblach w trakcie wakacji.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Gabinet nauczyciela Mugoloznastwa
ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Similar topics
» Gabinet Nauczyciela Zaklęć
» Gabinet nauczyciela Astronomii
» Gabinet nauczyciela Numerologii
» Gabinet Nauczyciela Starożytnych Run
» Gabinet nauczyciela Zielarstwa
» Gabinet nauczyciela Astronomii
» Gabinet nauczyciela Numerologii
» Gabinet Nauczyciela Starożytnych Run
» Gabinet nauczyciela Zielarstwa
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro I
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach