Kuchnia i jadalnia
+6
Wyatt Walker
Fèlix Lemaire
Quinn Larivaara
Nora Vedran
Anthony Wilson
Hannah Wilson
10 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg :: Dom rodziny Wilson
Strona 2 z 3
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Kuchnia i jadalnia
First topic message reminder :
Kuchnia to kombinacja brązowych i białych mebli z odzysku. Jest niewielka, rogowa, zawsze pełna jedzenia i kwiatów przyniesionych z ogrodu.
Duża rodzina to duża jadalnia. To pomieszczenie trzy razy w ciągu dnia tętni życiem. Najwięcej miejsc zajął wielki stół z dziesięcioma krzesłami (ponieważ swojego czasu mieszkało tutaj aż dziewięć osób), który z łatwością pomieści dużą rodzinę i nawet gości.
Kuchnia to kombinacja brązowych i białych mebli z odzysku. Jest niewielka, rogowa, zawsze pełna jedzenia i kwiatów przyniesionych z ogrodu.
Duża rodzina to duża jadalnia. To pomieszczenie trzy razy w ciągu dnia tętni życiem. Najwięcej miejsc zajął wielki stół z dziesięcioma krzesłami (ponieważ swojego czasu mieszkało tutaj aż dziewięć osób), który z łatwością pomieści dużą rodzinę i nawet gości.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Dzięki. Nie było łatwo, ale ostatecznie okazało się, ze nie ma lepszego wyboru niż Wilsonowie - odparła na jej słowa dotyczące stanowiska. Faktem było, że Hannah była przebiegłym strategiem, który miesiącami budował swój wizerunek prefekta, a także wiedziała, w którym momencie pociągać za sznurki. Dobre relacje z kadrą szkoły były tylko jednym z niewielu jej nieczystych zagrań. Trust no bitch.
- Daj, zaniosę Twoje rzeczy na górę, a Ty wejdź dalej - rzuciła, wskazując jej wejście do idealnie sprzątniętej kuchni. Hannah nie była pedantką, a zwyczajnie dobrą gosposią.
Rudowłosa pośpieszyła na górę, niosąc bagaże koleżanki do pokoju Anthony'ego, w którym Quinn miała spać. Uprzednio naturalnie go posprzątała. Po kilku chwilach wróciła do kuchni i zastała Puchonkę siedzącą przy jadalnianym stole.
- Chcieliśmy żeby wyniósł się na kilka dni, ale chyba wziął to za bardzo do siebie. Wrócił po kilku dniach z hołotą Ślizgonów, którzy roznieśli mi cały salon. Wyrzuciłam wszystkich na zbity pysk włącznie z Antkiem - wzruszyła ramionami. Zdawała się zachowywać tak, jakby w ogóle jej to nie ruszało, ale tak naprawdę rozpad rodziny dotykał ją do żywego.
- Nie kupiłam, nie kupujemy książek. Mamy stare po rodzicach, ja dostaję pierwsza, a potem podaję dalej - mruknęła, podchodząc do kuchni. Wyciągnęła z szafki paczkę ciastek i nastawiła wodę na herbatę. - Ukradniesz jakiejś bogaczce. Co się przejmujesz? Tylko żebym nie widziała - dodała, parskając śmiechem.
- Głodna? - Zagaiła, patrząc na nią pytająco.
- Daj, zaniosę Twoje rzeczy na górę, a Ty wejdź dalej - rzuciła, wskazując jej wejście do idealnie sprzątniętej kuchni. Hannah nie była pedantką, a zwyczajnie dobrą gosposią.
Rudowłosa pośpieszyła na górę, niosąc bagaże koleżanki do pokoju Anthony'ego, w którym Quinn miała spać. Uprzednio naturalnie go posprzątała. Po kilku chwilach wróciła do kuchni i zastała Puchonkę siedzącą przy jadalnianym stole.
- Chcieliśmy żeby wyniósł się na kilka dni, ale chyba wziął to za bardzo do siebie. Wrócił po kilku dniach z hołotą Ślizgonów, którzy roznieśli mi cały salon. Wyrzuciłam wszystkich na zbity pysk włącznie z Antkiem - wzruszyła ramionami. Zdawała się zachowywać tak, jakby w ogóle jej to nie ruszało, ale tak naprawdę rozpad rodziny dotykał ją do żywego.
- Nie kupiłam, nie kupujemy książek. Mamy stare po rodzicach, ja dostaję pierwsza, a potem podaję dalej - mruknęła, podchodząc do kuchni. Wyciągnęła z szafki paczkę ciastek i nastawiła wodę na herbatę. - Ukradniesz jakiejś bogaczce. Co się przejmujesz? Tylko żebym nie widziała - dodała, parskając śmiechem.
- Głodna? - Zagaiła, patrząc na nią pytająco.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Uważaj żeby wam tych stanowisk banda Scottów nie przejęła - powiedziała kręcąc nosem. James, zawsze z nim konkurowała na transmutacji i niestety stary Scott pod koniec roku wspomniał, że są na równym poziomie a to było nie do pomyślenia dla Quinn, albo była w czymś naprawdę dobra albo wcale. Malarstwo, transmutacja... to były jej dziedziny, jeszcze eliksiry ale je nieco zaniedbała na rzecz OPCM, nie była alfą i omegą, a doba miała zbyt mało godzin by z wszystkiego dawać radę.
Przeszła do kuchni i od razu przycupnęła na jednym z krzeseł rozglądając się po wnętrzu, było ładnie i czysto no i skromnie. Podobnie jak u niej poza ładem i czystością, w jej domu mieszkają dwie osoby oprócz niej a wygląda jakby mieszkało ich z tuzin, aż dziw, że ta chałupa jeszcze stoi, bo przecież gdyby nie Quinn Fińskie szczury zeżarłyby jej matkę.
- Te szuje nigdy nie umiały się zachować i od września znowu trzeba się z nimi mijać w lochach - mruknęła z niezadowoleniem kiedy Hanka wróciła do kuchni. Nie lubiła ślizgonów i tym jak się pławią tym, ze są w Domu Węża, bo to znak, ze jest się kimś, większość to srające kasą rozpuszczone bahory, które może i są przebiegłe ale w większości to idioci. Takie o nich zdanie miała Quinn i tego nie zmieni nawet jakby miała się w jednym z nich zabujać, ale do tego nie dojdzie, nie pozwoli na to.
- Nie ukradnę, pożyczę! I oddam na koniec roku z namalowanym wielkim karnym kutasem na pierwszej stronie - dodała śmiejąc się razem z puchonką i ręką sięgnęła po jedno z pysznych ciastek.
- Jak diabli! - przyznała przeciągle słysząc jak kiszki zaczynają grać marsza, ta droga nieco ją zmęczyła a nic od śniadania nie zjadła. - Ostatnio zaczęłam malować portrety i nawet mam kilka aktów na koncie - rzekła z wielką dumą w głosie, w końcu mało kto chce być normalnym, modelem a co dopiero na golasa.
Przeszła do kuchni i od razu przycupnęła na jednym z krzeseł rozglądając się po wnętrzu, było ładnie i czysto no i skromnie. Podobnie jak u niej poza ładem i czystością, w jej domu mieszkają dwie osoby oprócz niej a wygląda jakby mieszkało ich z tuzin, aż dziw, że ta chałupa jeszcze stoi, bo przecież gdyby nie Quinn Fińskie szczury zeżarłyby jej matkę.
- Te szuje nigdy nie umiały się zachować i od września znowu trzeba się z nimi mijać w lochach - mruknęła z niezadowoleniem kiedy Hanka wróciła do kuchni. Nie lubiła ślizgonów i tym jak się pławią tym, ze są w Domu Węża, bo to znak, ze jest się kimś, większość to srające kasą rozpuszczone bahory, które może i są przebiegłe ale w większości to idioci. Takie o nich zdanie miała Quinn i tego nie zmieni nawet jakby miała się w jednym z nich zabujać, ale do tego nie dojdzie, nie pozwoli na to.
- Nie ukradnę, pożyczę! I oddam na koniec roku z namalowanym wielkim karnym kutasem na pierwszej stronie - dodała śmiejąc się razem z puchonką i ręką sięgnęła po jedno z pysznych ciastek.
- Jak diabli! - przyznała przeciągle słysząc jak kiszki zaczynają grać marsza, ta droga nieco ją zmęczyła a nic od śniadania nie zjadła. - Ostatnio zaczęłam malować portrety i nawet mam kilka aktów na koncie - rzekła z wielką dumą w głosie, w końcu mało kto chce być normalnym, modelem a co dopiero na golasa.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Nie powinnam tego mówić, ale nie znoszę Ślizgonów. Masz najlepszy tego przykład, ze Anthony siedzi w Slytherinie i jest totalnym dupkiem nawet dla swojej rodziny - rzuciła, odbijając się od kuchennego blatu, o który opierała się do tej pory. Podeszła do kuchenki i spojrzała do garnka, który na niej stał. Quinnie miała szczęście, że zostało im jeszcze zupy z obiadu, bo inaczej musiałaby się najeść ciastkami, gdyż Hanka padała z nóg po całodniowym sprzątaniu.
Nalała sporą porcję do ponadprzeciętnie pojemnej miski i postawiła ją na stole przed Quinnie, a sama usiadła naprzeciwko dziewczyny.
- Jutro ugotuję coś lepszego, obiecuje - rzuciła, podając jej łyżkę. Sama sięgnęła po jedno z ciastek i ugryzła kęs, chrupiąc cicho. Na jej słowa zdziwiła się nieco, unosząc rude brwi ku górze.
- Akty? - Zagaiła, odsuwając ciastko od ust. - Masz na myśli portrety na golasa?
Mogła sobie jeden zrobić. Podarowałaby go swojemu stukniętemu przyjacielowi i może w końcu przestałby sobie stroić żarty z jej nagości, którą przypadkowo miał okazję zobaczyć podczas pełni. Tacy to mają szczęście.
- Jeśli chcesz namalować jakiś widoczek, możemy wybrać się na fotel króla Artura. Znajduje się niedaleko, można pójść piechotą. A jeśli nie, zawsze mogę nas teleportować - zaproponowała, posyłając jej krótki uśmiech.
Nalała sporą porcję do ponadprzeciętnie pojemnej miski i postawiła ją na stole przed Quinnie, a sama usiadła naprzeciwko dziewczyny.
- Jutro ugotuję coś lepszego, obiecuje - rzuciła, podając jej łyżkę. Sama sięgnęła po jedno z ciastek i ugryzła kęs, chrupiąc cicho. Na jej słowa zdziwiła się nieco, unosząc rude brwi ku górze.
- Akty? - Zagaiła, odsuwając ciastko od ust. - Masz na myśli portrety na golasa?
Mogła sobie jeden zrobić. Podarowałaby go swojemu stukniętemu przyjacielowi i może w końcu przestałby sobie stroić żarty z jej nagości, którą przypadkowo miał okazję zobaczyć podczas pełni. Tacy to mają szczęście.
- Jeśli chcesz namalować jakiś widoczek, możemy wybrać się na fotel króla Artura. Znajduje się niedaleko, można pójść piechotą. A jeśli nie, zawsze mogę nas teleportować - zaproponowała, posyłając jej krótki uśmiech.
Re: Kuchnia i jadalnia
Gorąca zupa to to czego teraz potrzebowała. Q nie jadła dużo, widać to było po jej wyglądzie, bo była za chuda i nic nie wskazywało na to że miała kiedyś przytyć.
- Przestań, to jest bardzo dobre. W Oulu jedna z moich sąsiadek robi dobrą zupę z renifera - powiedziała i dopiero po chwili doszło do niej jak to mogło brzmieć. Biedne rogate zwierzę, tak uwielbiane przez mugolskie dzieci, zwłaszcza w czasie ich zimowych świąt Quinnie wpieprzała aż uszy się trzęsły, bo to naprawdę bardzo dobre mięso było, takie bez tłuszczyku, chudziutkie. Mniam.
- Tak, całkiem na golasa albo z jakimś dodatkiem. Kapelusz albo naszyjnik, albo szalik, tak Tobie pasowałby zielony szalik - powiedziała z tajemniczym uśmiechem wpatrując się w oczy rudowłosej. Quinn zawsze patrzyła prosto w oczy swojemu rozmówcy błękitnymi zimnymi tęczówkami. Szybko zjadła zupę i podziękowała nie słowie ale uśmiechem i tym, że jej żołądek się uspokoił i nie wydawał już dziwnych dźwięków.
- Przejdźmy się, nabrałam siły po tej zupie. Tylko wezmę farby - powiedziała i wstała od stołu szybko biegnąc do pokoju a konkretniej do swojej walizki by przepakować zabawki do kolorowej torby na ramię, którą sama uszyła. Nie minęło 5 minut kiedy znowu znalazła się w kuchni zwarta i gotowa. Już czuła, że przyjazd tu dobrze zrobi jej wyobraźni, tchnąc w kolejne białe kartki barwne życie.
- Przestań, to jest bardzo dobre. W Oulu jedna z moich sąsiadek robi dobrą zupę z renifera - powiedziała i dopiero po chwili doszło do niej jak to mogło brzmieć. Biedne rogate zwierzę, tak uwielbiane przez mugolskie dzieci, zwłaszcza w czasie ich zimowych świąt Quinnie wpieprzała aż uszy się trzęsły, bo to naprawdę bardzo dobre mięso było, takie bez tłuszczyku, chudziutkie. Mniam.
- Tak, całkiem na golasa albo z jakimś dodatkiem. Kapelusz albo naszyjnik, albo szalik, tak Tobie pasowałby zielony szalik - powiedziała z tajemniczym uśmiechem wpatrując się w oczy rudowłosej. Quinn zawsze patrzyła prosto w oczy swojemu rozmówcy błękitnymi zimnymi tęczówkami. Szybko zjadła zupę i podziękowała nie słowie ale uśmiechem i tym, że jej żołądek się uspokoił i nie wydawał już dziwnych dźwięków.
- Przejdźmy się, nabrałam siły po tej zupie. Tylko wezmę farby - powiedziała i wstała od stołu szybko biegnąc do pokoju a konkretniej do swojej walizki by przepakować zabawki do kolorowej torby na ramię, którą sama uszyła. Nie minęło 5 minut kiedy znowu znalazła się w kuchni zwarta i gotowa. Już czuła, że przyjazd tu dobrze zrobi jej wyobraźni, tchnąc w kolejne białe kartki barwne życie.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Oh dear... - wyrwało jej się, kiedy usłyszała z ust Puchonki definicję aktu. Nie wyobrażała sobie w sumie wieszania czegoś takiego na ścianie w domu, jednak wizja samego procesu tworzenia takiego perwersyjnego dziełka sprawiła, że przeszedł ją lekki dreszcz, a w głowie zrodziła się ciekawość. - Może się skuszę na taki jeden z szalem... - dodała, uśmiechając się lekko. Oczywiście żartowała, bo jej jako prefektowi naczelnemu nie bardzo wypadało, ale osobiście, tak w głębi duszy, skusiłaby się na takie pozowanie.
- Dobra, to czekam - rzuciła krótko, odprowadzając ją wzrokiem. Wstała od stołu, wyszła z kuchni i stanęła przed drewnianą garderobą, która stała w przedpokoju. Założyła na głowę słomkowy kapelusz, a na nogi brązowe sandały na cienkich paskach i oparta o ścianę, czekała na przybycie Quinn.
- Masz wszystko? No to idziemy - rzuciła entuzjastycznie, odbijając się od ściany i podeszła do drzwi, otwierając je przed Quinn. Obie Puchonki wyszły na zewnątrz, a Hanka zamknęła na wszelki wypadek dom z Leslie w środku, zeby tej szalonej Ślizgonce coś nie strzeliło do łba.
wybierz jakiś temat gdzie będziesz chciała ^^.
- Dobra, to czekam - rzuciła krótko, odprowadzając ją wzrokiem. Wstała od stołu, wyszła z kuchni i stanęła przed drewnianą garderobą, która stała w przedpokoju. Założyła na głowę słomkowy kapelusz, a na nogi brązowe sandały na cienkich paskach i oparta o ścianę, czekała na przybycie Quinn.
- Masz wszystko? No to idziemy - rzuciła entuzjastycznie, odbijając się od ściany i podeszła do drzwi, otwierając je przed Quinn. Obie Puchonki wyszły na zewnątrz, a Hanka zamknęła na wszelki wypadek dom z Leslie w środku, zeby tej szalonej Ślizgonce coś nie strzeliło do łba.
wybierz jakiś temat gdzie będziesz chciała ^^.
Re: Kuchnia i jadalnia
Fèlix krzątał się właśnie po kuchni, rozmawiając z Hannah, póki ta nie poleciała otworzyć drzwi przybyłym gościom. Co tak właściwie chłopak robił u Wilsonów? Otóż kiedy był przekonany że na święta zostanie w szkole, Hannah wyskoczyła z zaproszeniem. Początkowo nie chciał się zgodzić, wszak Prefekt Naczelnej nie znał zbyt dobrze, no i nie chciał robić problemu, gdyż wiedział że Wilsonowa gromadka wcale nie jest mała, więc u nich w domu musi być tłoczno. Jednakże zgodził się wreszcie, kiedy dowiedział się że zaprosiła również Wyatta.
No ale wracając, kiedy został w kuchni sam, oparł się o blat, czekając na powrót panny Wilson. W rękach trzymał kubek z herbatą, a jego wzrok skierowany był w stronę drzwi.
No ale wracając, kiedy został w kuchni sam, oparł się o blat, czekając na powrót panny Wilson. W rękach trzymał kubek z herbatą, a jego wzrok skierowany był w stronę drzwi.
Re: Kuchnia i jadalnia
Wyatt zajrzał do kuchni i widząc Felixa opartego o blat wyszczerzył się do niego wesoło, jednak kiedy podszedł bliżej do chłopaka zrobił obrażoną minę i walnął go w ramię.
- Czemu nic nie powiedziałeś? Martwiłem się, że zostaniesz sam. Nawet zastanawiałem się jak cię tu ściągnąć - wyznał. Pół drogi kombinował jak przekonać Hankę, żeby go tu zaprosiła. A tu proszę, taka niespodzianka!
- Od dawna tu jesteś? - zapytał zaglądając do szafek Wilsonów w poszukiwaniu herbaty i kubków.
- Czemu nic nie powiedziałeś? Martwiłem się, że zostaniesz sam. Nawet zastanawiałem się jak cię tu ściągnąć - wyznał. Pół drogi kombinował jak przekonać Hankę, żeby go tu zaprosiła. A tu proszę, taka niespodzianka!
- Od dawna tu jesteś? - zapytał zaglądając do szafek Wilsonów w poszukiwaniu herbaty i kubków.
Re: Kuchnia i jadalnia
Kiedy w drzwiach zamiast Hanki, pojawił się Wyatt, również na buzi Felka pojawił się wesoły uśmiech.
- A może by tak jakieś 'cześć' czy coś? - żachnął się, kiedy od razu został "zaatakowany" przez puchona. - Myślałem że wiesz... sam zostałem zaproszony w ostatniej chwili - wyjaśnił wzruszając tylko ramionami, bo przecież to wcale nie było teraz ważne.
- Od rana - odpowiedział krótko, po tym jak napił się łyka herbaty ze swojego kubka. Zaraz po tym pokazał Walkerowi w której szafce znajdzie kubki, a gdzie Wilsonowie chowają herbatę.
- A może by tak jakieś 'cześć' czy coś? - żachnął się, kiedy od razu został "zaatakowany" przez puchona. - Myślałem że wiesz... sam zostałem zaproszony w ostatniej chwili - wyjaśnił wzruszając tylko ramionami, bo przecież to wcale nie było teraz ważne.
- Od rana - odpowiedział krótko, po tym jak napił się łyka herbaty ze swojego kubka. Zaraz po tym pokazał Walkerowi w której szafce znajdzie kubki, a gdzie Wilsonowie chowają herbatę.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Cześć - zaśmiał się cicho pod nosem. Nie widzieli się caaaałe wieki odkąd Wyatt wsiadł do Ekspresu Hogsmeade-Londyn wczoraj po południu.
- Nie wiedziałem. Myślałem, że zostaniesz w zamku. Ja w sumie też wprosiłem się tu w ostatniej chwili. Starzy gdzieś wyjechali i zostawili dom zamknięty na cztery spusty. Jeszcze kłóciłem się z nimi przez telefon. Miałem nadzieję, że pozwolą mi jednak Cię zaprosić - mruknął wyciągając ze wskazanych szafek herbatę i trzy kubki. Wlał wodę do czajnika i postawił na kuchni podpalając pod nim ogień różdżką.
- Od rana? Jak się tu dostałeś? - zapytał z zainteresowaniem. Nie jechał z nim wczoraj pociągiem do Lonydnu więc pewnie dostał się tu w inny sposób. Kiedy woda się zagotowała zalał herbatę i... wtedy dobiegł skądś dziwny dźwięk. A potem "ooohhhh". Zachichotał cicho.
- Zrobiłem herbatę! - krzyknął w stronę drzwi rozbawiony" - Kończcie szybko te ekscesy bo wystygnie! - znowu cicho zachichotał upijając łyka ze swojego kubka.
- Hannah zaprosiła kolegę - wyjaśnił Felixowi domniemane pochodzenie owych dziwnych dźwięków. - Dolać ci wody? - zapytał po chwili wskazując na jego kubek, który trzymał cały czas w ręce zupełnie się nie przejmując tym, że za ścianą gospodyni może zabawiać się ze swoim gościem.
- Nie wiedziałem. Myślałem, że zostaniesz w zamku. Ja w sumie też wprosiłem się tu w ostatniej chwili. Starzy gdzieś wyjechali i zostawili dom zamknięty na cztery spusty. Jeszcze kłóciłem się z nimi przez telefon. Miałem nadzieję, że pozwolą mi jednak Cię zaprosić - mruknął wyciągając ze wskazanych szafek herbatę i trzy kubki. Wlał wodę do czajnika i postawił na kuchni podpalając pod nim ogień różdżką.
- Od rana? Jak się tu dostałeś? - zapytał z zainteresowaniem. Nie jechał z nim wczoraj pociągiem do Lonydnu więc pewnie dostał się tu w inny sposób. Kiedy woda się zagotowała zalał herbatę i... wtedy dobiegł skądś dziwny dźwięk. A potem "ooohhhh". Zachichotał cicho.
- Zrobiłem herbatę! - krzyknął w stronę drzwi rozbawiony" - Kończcie szybko te ekscesy bo wystygnie! - znowu cicho zachichotał upijając łyka ze swojego kubka.
- Hannah zaprosiła kolegę - wyjaśnił Felixowi domniemane pochodzenie owych dziwnych dźwięków. - Dolać ci wody? - zapytał po chwili wskazując na jego kubek, który trzymał cały czas w ręce zupełnie się nie przejmując tym, że za ścianą gospodyni może zabawiać się ze swoim gościem.
Re: Kuchnia i jadalnia
Słuchał z uwagą, opowieści kumpla, kręcąc z niedowierzaniem głową. Nie wyobrażał sobie, żeby jego matka tak się zachowała i szczerze współczuł Wyattowi.
- Magia - odpowiedział, z tajemniczym uśmiechem, żeby zaraz jednak odpowiedzieć puchonowi, tak na serio - Hanah mnie zgarnęła, wpadła do zamku, bo o czegoś tam zapomniała wziąć, więc zabrałem się z nią. - Był wdzięczny prefekt, bo dzięki temu zaoszczędził na podróży, a wiadomo nie od dziś, że Fèlix na pieniądzach nie spał, więc było mu to na rękę.
Chłopak uniósł jedną brew, kiedy usłyszał te dziwne dźwięki, dochodzące, jak mniemał, z pokoju obok. Wyszczerzył się kiedy Wyatt, powiedział o koledze Hannah i pokiwał ze zrozumieniem głową. Gdy zaproponował dolania wody, pokiwał przecząco głową, wciąż uśmiechając się rozbawiony.
- Magia - odpowiedział, z tajemniczym uśmiechem, żeby zaraz jednak odpowiedzieć puchonowi, tak na serio - Hanah mnie zgarnęła, wpadła do zamku, bo o czegoś tam zapomniała wziąć, więc zabrałem się z nią. - Był wdzięczny prefekt, bo dzięki temu zaoszczędził na podróży, a wiadomo nie od dziś, że Fèlix na pieniądzach nie spał, więc było mu to na rękę.
Chłopak uniósł jedną brew, kiedy usłyszał te dziwne dźwięki, dochodzące, jak mniemał, z pokoju obok. Wyszczerzył się kiedy Wyatt, powiedział o koledze Hannah i pokiwał ze zrozumieniem głową. Gdy zaproponował dolania wody, pokiwał przecząco głową, wciąż uśmiechając się rozbawiony.
Re: Kuchnia i jadalnia
Niestety, ale matka Wyatta bardzo zmieniła się od śmierci ojca. Zachowywała się trochę jak zakochana nastolatka. Nie widziała świata poza swoim nowym mężem i na każde jego skinienie reagowała natychmiast. Pod tym względem była nieco podobna do Hanki. Obie zapatrzone w pieniądze.
- Dasz głowę, że ja leciałem tu na miotle z Londynu? - postukał się palcem w głowę. Głupi nie pomyślał, że może tu przyjechać pociągiem jak Aaron albo fiuknąć się z Dziurawego Kotła. Blondynka. Dolał wody do kubka chłopaka zerkając na drzwi jakby nasłuchiwał co dzieje się po drugiej stronie. Miał nadzieję, że Hannah i Aaron jednak nie oddają się sobie zbyt namiętnie bo nie chciał spędzić reszty dnia zamknięty w kuchni.
- Chodź, przeszkodzimy tym gołąbkom w iście Hankowym stylu. Ona zawsze psuje zabawę w najlepszym momencie, pokażmy jej, że tak nie ładnie - wyszczerzył się wesoło.
- Dasz głowę, że ja leciałem tu na miotle z Londynu? - postukał się palcem w głowę. Głupi nie pomyślał, że może tu przyjechać pociągiem jak Aaron albo fiuknąć się z Dziurawego Kotła. Blondynka. Dolał wody do kubka chłopaka zerkając na drzwi jakby nasłuchiwał co dzieje się po drugiej stronie. Miał nadzieję, że Hannah i Aaron jednak nie oddają się sobie zbyt namiętnie bo nie chciał spędzić reszty dnia zamknięty w kuchni.
- Chodź, przeszkodzimy tym gołąbkom w iście Hankowym stylu. Ona zawsze psuje zabawę w najlepszym momencie, pokażmy jej, że tak nie ładnie - wyszczerzył się wesoło.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Na miotle? Nie było jakiegoś szybszego i wygodniejszego sposobu? - zapytał, marszcząc przy tym brwi. Osobiście jakoś nie przepadał na miotłą, jako środek transportu (pomijając sam fakt że takowej nie posiadał)... nie to że nie umiał na niej latać, czy że się bał, bo radził sobie całkiem dobrze, ale po prostu uważał, że na dłuższą metę, to jednak zbyt męczące i niewygodne.
Pokiwał tylko głową, kiedy chłopak mimo wszystko dolał mu wody do kubka. Natomiast słysząc o Hankowym stylu przeszkadzania w zabawie, Fèlix wybuchnął śmiechem. Kiedy już się uspokoił, dał znać Wyattowi żeby prowadził, przed wyjściem upijając jeszcze spory łyk herbaty.
Pokiwał tylko głową, kiedy chłopak mimo wszystko dolał mu wody do kubka. Natomiast słysząc o Hankowym stylu przeszkadzania w zabawie, Fèlix wybuchnął śmiechem. Kiedy już się uspokoił, dał znać Wyattowi żeby prowadził, przed wyjściem upijając jeszcze spory łyk herbaty.
Re: Kuchnia i jadalnia
Od samego rana Wyatt krzątał się po kuchni w wyjątkowo dobrym humorze. Nie przeszkadzał mu nawet złamany nos, na który nakleił plaster, jakby miał mu w czymkolwiek pomóc. Przynajmniej zasłaniał nieco sińca. A skąd u puchona tak wyśmienity humor z samego rana? Po miło spędzonej nocy w miłym towarzystwie każdy byłby w skowronkach. Nie żeby między chłopakami do czegoś doszło, co to to nie. Wyatt nie był taki, żeby od razu pakować się komuś do łóżka. Przynajmniej póki co. Dopiero co odkrył w sobie tę ciemną strone mocy i rumienił się przy najmniejszym dotyku więc nie było mowy o czymś więcej z jego strony. Ale w tej chwili nei musiał martwić się rumieńcami bo w kuchni urzędował sam. Wymknął się cichaczem z sypialni, żeby przygotować śniadanie dla Felixa. No nie tylko dla niego, bo gotował dla wszystkich. W tym, celu przekopał całą kuchnię w poszukiwaniu największej z możliwych patelni, na której smażył teraz boczek i jajka, a obok w garnku gotował fasolkę. Cały czas nucił sobie pod nosem co chwilę przeszukując jakieś szafki w poszukiwaniu kolejnych składników przydatnych do zrobienia pożywnego śniadanka.
Re: Kuchnia i jadalnia
Podczas gdy Wyatt buszował w kuchni, Felix spał sobie smacznie i nie zorientował się nawet kiedy kolega wyszedł z pokoju. Chłopak lubił sobie długo pospać, no a że położył się późno, bo długo spędził z puchonem na rozmowach, ploteczkach i w ogóle, to teraz nadrabiał.
Kiedy się wreszcie obudził i zorientował się że przyjaciela nie ma już w łóżku, i on wyczłapał z pokoju w poszukiwaniu Wyatta, po drodzę zahaczając o łazienke, żeby się choć trochę ogarnąć.
Zaraz do jego nozdrzy dotarły zapachy z kuchni, a że wszędzie było cicho i pusto, to właśnie tam skierował swoje kroki. No i oczywiście, sprawcą tych wszystkich zapachów był nie kto inny jak Walker.
- No proszę, proszę... A któż tutaj buszuje w kuchni od samego rana? - zagadnął z szerokim uśmiechem, oparł się o framugę drzwi i założył ramiona na klatce piersiowej.
Kiedy się wreszcie obudził i zorientował się że przyjaciela nie ma już w łóżku, i on wyczłapał z pokoju w poszukiwaniu Wyatta, po drodzę zahaczając o łazienke, żeby się choć trochę ogarnąć.
Zaraz do jego nozdrzy dotarły zapachy z kuchni, a że wszędzie było cicho i pusto, to właśnie tam skierował swoje kroki. No i oczywiście, sprawcą tych wszystkich zapachów był nie kto inny jak Walker.
- No proszę, proszę... A któż tutaj buszuje w kuchni od samego rana? - zagadnął z szerokim uśmiechem, oparł się o framugę drzwi i założył ramiona na klatce piersiowej.
Re: Kuchnia i jadalnia
- O już nie śpisz? - zapytał zdziwiony ale i nieco zawiedziony słysząc . Pokrzyżował mu plany! - Chciałem ci zanieść śniadanie do łóżka - powiedział odwracając się z powrotem do garnków. Nabrał trochę fasolki na łyżkę i zaniósł chłopakowi asekurując dłonią, żeby nie nachlapać na podłogę.
- No, leci samolot - wyszczerzył się celując łyżką do buźki Felixa, aby ten spróbował. - Nie za ostre? Bo lubię ostre. Nie przesadziłem? - zapytał przyglądając się z ciekawością reakcji chłopaka. Nie każdy lubił mocno doprawione, a Wyatt przypraw nie oszczędzał. Nie byłoby fajnie, gdyby zarzucono mu, że chce wszystkich otruć. Choć szczerze mówiąc powinien się zastanowić nad tym, aby do kubka kawy Aarona dosypać czegoś na przeczyszczenie.
- No, leci samolot - wyszczerzył się celując łyżką do buźki Felixa, aby ten spróbował. - Nie za ostre? Bo lubię ostre. Nie przesadziłem? - zapytał przyglądając się z ciekawością reakcji chłopaka. Nie każdy lubił mocno doprawione, a Wyatt przypraw nie oszczędzał. Nie byłoby fajnie, gdyby zarzucono mu, że chce wszystkich otruć. Choć szczerze mówiąc powinien się zastanowić nad tym, aby do kubka kawy Aarona dosypać czegoś na przeczyszczenie.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Tak jakoś wyszło - powiedział na jego pytanie, po czym sobie ziewnął. A słysząc drugą część jego wypowiedzi, uśmiechął się i dodał - Wiesz, zawsze mogę tam wrócić... - to naprawdę miłe ze strony chłopaka, nie ma to tamto.
Widząc jak celuje mu pełną łyżką, pokręcił tylko głową, ale posłusznie dał się "nakarmić" i spróbował poslusznie - Idealne - przyznał. On osobiście też lubił porządnie doprawione jedzenie, więc nie miał zamiaru marudzić że coś go tam lekko zapiekło w gardle.
- No więc... Jak się spało ranny ptaszku? I jak długo już tutaj się tłuczesz, garkotłuku? - zapytał, po czym przetransportował się bliżej chłopaka, opierając się tak dla odmiany półdupkiem o blat.
Widząc jak celuje mu pełną łyżką, pokręcił tylko głową, ale posłusznie dał się "nakarmić" i spróbował poslusznie - Idealne - przyznał. On osobiście też lubił porządnie doprawione jedzenie, więc nie miał zamiaru marudzić że coś go tam lekko zapiekło w gardle.
- No więc... Jak się spało ranny ptaszku? I jak długo już tutaj się tłuczesz, garkotłuku? - zapytał, po czym przetransportował się bliżej chłopaka, opierając się tak dla odmiany półdupkiem o blat.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Nie wyspałeś się - mruknął mrużąc oczy. Fakt, gadali do późna, ale sam był wypoczęty. Może to przez ten materac? Dziś się zamienią, nie pozwoli mu tak cierpieć na podłodze.
- Nie ma mowy, skoro już tu jesteś to pomożesz mi z tostami. - zakomunikował wrzucając łyżkę do zlewu. Uwielbiał gotować ale dla takiej ilości osób jeszcze nigdy tego nie robił i chyba przecenił swoje możliwości. Ale tosty mogą poczekać. Gdy tylko Felix oparł sie o blat Wyatt przykręcił ogień pod patelnią, żeby nie spalić jajek po czym oparł ręce o szafkę po obu stronach chłopaka uśmiechając się do niego wesoło.
- Całkiem nieźle, choć łóżko Anthonego dziwnie pachnie. A tobie? - zapytał przybliżając się nieco bliżej tak, że niemal stykali się nosami, co było trochę niebezpieczne bo w końcu w każdej chwili ktoś mógł tu wejść.
- Garkotłuku?! To ja tu się staram jak mogę, zrywam się z samego rana, staję na głowie, a ty marudzisz? No wiesz co? - zapytał z udawanym oburzeniem.
- Nie ma mowy, skoro już tu jesteś to pomożesz mi z tostami. - zakomunikował wrzucając łyżkę do zlewu. Uwielbiał gotować ale dla takiej ilości osób jeszcze nigdy tego nie robił i chyba przecenił swoje możliwości. Ale tosty mogą poczekać. Gdy tylko Felix oparł sie o blat Wyatt przykręcił ogień pod patelnią, żeby nie spalić jajek po czym oparł ręce o szafkę po obu stronach chłopaka uśmiechając się do niego wesoło.
- Całkiem nieźle, choć łóżko Anthonego dziwnie pachnie. A tobie? - zapytał przybliżając się nieco bliżej tak, że niemal stykali się nosami, co było trochę niebezpieczne bo w końcu w każdej chwili ktoś mógł tu wejść.
- Garkotłuku?! To ja tu się staram jak mogę, zrywam się z samego rana, staję na głowie, a ty marudzisz? No wiesz co? - zapytał z udawanym oburzeniem.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Oj daj spokój, szkoda czasu na spanie - mruknął, co było w sumie sprzeczne z nim, bo tak naprawdę to uważał, że nie można spać za długo. Taki związek frazeologiczny po prostu nie wystepował w jego słowniku. No ale jeśli chodzi o Wyatta, dla niego był w stanie zrobić wyjątek, a nawet robił go chętnie. Dlatego nie miał nic przeciwko siedzeniu do późna z chłopakiem i zrywaniu się z rana, żeby spędzić z nim więcej czasu.
- Jeśli muszę... - jęknął że niby nie zadowolony, ale oczywiście żartował, bo pomoże bardzo chętnie, dlatego też zaraz wyszczerzył zęby do puchona.
Przybliżenie się do chłopaka, zdecydowanie nie było bezpiecznym krokiem. Felix wpatrywał się przez chwilę w te piękne Wyattowe oczy w milczeniu, no ale w końcu się odezwał, no bo nie ładnie tak ignorować czyjegoś pytania.
- Bywało gorzej - no taka prawda była. Oczywiście działało to w drugą stronę no i mogło być oczywiście lepiej, no ale! Hanka go tu przygarnęła, więc nie ma co marudzic! Jak to mawiają "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby".
- Och, no już nie marudź tak - szepnął w odpowiedzi na jego oburzenie, po czym bez żadnego skrępowania wpił się w jego usta. Jeżeli w tym momencie, ktoś wszedł do kuchni, zaciekawie by zapewne nie było... No ale to nie byla jego wina! Wszakże on tutaj starał się nad sobą panować, no a Wyatt go tak bezczelnie kusi, noo... No i co on bidny miał z tym fantem zrobić?
- Jeśli muszę... - jęknął że niby nie zadowolony, ale oczywiście żartował, bo pomoże bardzo chętnie, dlatego też zaraz wyszczerzył zęby do puchona.
Przybliżenie się do chłopaka, zdecydowanie nie było bezpiecznym krokiem. Felix wpatrywał się przez chwilę w te piękne Wyattowe oczy w milczeniu, no ale w końcu się odezwał, no bo nie ładnie tak ignorować czyjegoś pytania.
- Bywało gorzej - no taka prawda była. Oczywiście działało to w drugą stronę no i mogło być oczywiście lepiej, no ale! Hanka go tu przygarnęła, więc nie ma co marudzic! Jak to mawiają "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby".
- Och, no już nie marudź tak - szepnął w odpowiedzi na jego oburzenie, po czym bez żadnego skrępowania wpił się w jego usta. Jeżeli w tym momencie, ktoś wszedł do kuchni, zaciekawie by zapewne nie było... No ale to nie byla jego wina! Wszakże on tutaj starał się nad sobą panować, no a Wyatt go tak bezczelnie kusi, noo... No i co on bidny miał z tym fantem zrobić?
Re: Kuchnia i jadalnia
Adrienne podrapała się po łopatce i ziewnęła przeciągle, zbiegając na dół. Koszulką przetarła jabłko, które jeszcze poprzedniej nocy zabrała komuś z torby. Kompletnie nie przejmowała się tym, że po domu łazi kilkanaście obcych jej osób, a ona paraduje w wyciągniętej koszulce i bokserkowatych majtkach w kolorowe groszki. Roztrzepane w nieładzie włosy i zaspane oczy jasno wskazywały na to, że wciąż pogrążona jest w sennym letargu.
Wciąż nie orientowała się zbyt dobrze w rozkładzie domu. Zmierzała właśnie w kierunku, w którym przypuszczała, że znajduje się łazienka pewnie wielkości - podobnie jak cały ten dom - schowka na miotły. Przeżuwała właśnie powoli kęsy kwaśnego jabłka, gdy przed jej oczami wyrósł koślawy stół, a tuż za nim para całujących się chłopaków. Matluck tak zapatrzyła się na ten niecodzienny i surrealistyczny widok, że wpadła z impetem na jedno z kolorowych krzeseł, nabijając sobie bolesnego siniaka na łydce.
- MERLINIE, PEDAŁY! - wrzasnęła, krztusząc się kawałkiem jabłka. Jeszcze większy szok przeżyła gdy jej oczom ukazały się ich facjaty. Z Wyattem miała swoje porachunki, a Lemaire znała aż za dobrze.
W jej oczach pojawił się dziki błysk.
- WYATT I LEMAIRE SIĘ CAŁUJĄ!
Jej wrzask poniósł się echem po całym domu. Jeśli ktoś jeszcze nie usłyszał tej nowinki to tylko dlatego, że leżał wciąż pijany jak pień. Na raz przypomniała jej się scena z sali wejściowej, kiedy Puchon pocałował jej brata w usta.
- AARON CAŁOWAŁEŚ SIĘ Z PEDAŁEM!
Znów krzyknęła, będąc pewną że dotrze to do jej braciszka - przecież dom Hanki był wielkości pudełka od zapałek. Chwilę później zaniosła się śmiechem. Usiadła na stole, stawiając bose stopy na siedzeniu jednego z krzesełek.
- Jesteście obrzydliwi. Niczego się nie nauczyłeś, Lemaire, niczego...
Wciąż nie orientowała się zbyt dobrze w rozkładzie domu. Zmierzała właśnie w kierunku, w którym przypuszczała, że znajduje się łazienka pewnie wielkości - podobnie jak cały ten dom - schowka na miotły. Przeżuwała właśnie powoli kęsy kwaśnego jabłka, gdy przed jej oczami wyrósł koślawy stół, a tuż za nim para całujących się chłopaków. Matluck tak zapatrzyła się na ten niecodzienny i surrealistyczny widok, że wpadła z impetem na jedno z kolorowych krzeseł, nabijając sobie bolesnego siniaka na łydce.
- MERLINIE, PEDAŁY! - wrzasnęła, krztusząc się kawałkiem jabłka. Jeszcze większy szok przeżyła gdy jej oczom ukazały się ich facjaty. Z Wyattem miała swoje porachunki, a Lemaire znała aż za dobrze.
W jej oczach pojawił się dziki błysk.
- WYATT I LEMAIRE SIĘ CAŁUJĄ!
Jej wrzask poniósł się echem po całym domu. Jeśli ktoś jeszcze nie usłyszał tej nowinki to tylko dlatego, że leżał wciąż pijany jak pień. Na raz przypomniała jej się scena z sali wejściowej, kiedy Puchon pocałował jej brata w usta.
- AARON CAŁOWAŁEŚ SIĘ Z PEDAŁEM!
Znów krzyknęła, będąc pewną że dotrze to do jej braciszka - przecież dom Hanki był wielkości pudełka od zapałek. Chwilę później zaniosła się śmiechem. Usiadła na stole, stawiając bose stopy na siedzeniu jednego z krzesełek.
- Jesteście obrzydliwi. Niczego się nie nauczyłeś, Lemaire, niczego...
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Kuchnia i jadalnia
Odwzajemnił pocałunek zapominając na chwilę o grożącym im niebezpieczeństwie ujawnienia ich rozkwitającego związku. Nieśmiałe palce puchona powoli badały szyję i kark Felixa co raz zatapiając się w jego włosach.
- Jajka... - szepnął po tej krótkiej, ale jakże przyjemnej chwili niemal nie odrywając ust od warg chłopaka, po czym zachichotał cicho zdając sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało. Oczywiście chodziło mu o jajecznicę, która za chwilę zmieni swój stan skupienia. Nie zrobił jednak nic, żeby wrócic do smażenia bo znowu złączyli sie w pocałunku. Na krótko...
MERLINIE, PEDAŁY!
Wyatt odskoczył od Felixa jak oparzony o mało nie parząc sie naprawdę o rozgrzaną patelnię. W ciągu tych kilku sekund jego twarz pokrywały po kolei chyba wszystkie możliwe kolory. Najpierw zbladł. Zaraz potem zielony wyglądając, jakby miał się zaraz porzygać, a gdy pierwszy szok minął spalił cegłę i wybuchł.
- NIE PRAWDA! KŁAMIE! ZAMKNIJ SIĘ! - próbował ją przekrzyczeć. Zamiast z pokora przyznać się do grzechu ten jak dziecko zaprzeczał przekrzykując ją coraz głośniej. Po prostu nei był jeszcze gotowy wychodzić ze swojej szafy, a Ada brutalnie wyważyła drzwi kopniakiem.
- ZAMKNIJ SIĘ, SŁYSZYSZ?! - krzyknął znowu i zamachnął się rzucając w dziewczynę tym, co miął akurat pod ręką. Dorodną cebulą. A cela miał dobrego. W końcu przez pewien czas był pałkarzem w drużynie. Był tak bardzo zły, że nawet nie przyszło mu do głowy zapytać skąd się znają. Och gdyby to tylko wiedział i gdyby wiedział, ze ta zołza tu jest nie dopuściłby do sytuacji, w której znajduje się z francuzem w tak bliskiej odległości, by posądzać ich o cokolwiek.
- Jajka... - szepnął po tej krótkiej, ale jakże przyjemnej chwili niemal nie odrywając ust od warg chłopaka, po czym zachichotał cicho zdając sobie sprawę z tego, jak to zabrzmiało. Oczywiście chodziło mu o jajecznicę, która za chwilę zmieni swój stan skupienia. Nie zrobił jednak nic, żeby wrócic do smażenia bo znowu złączyli sie w pocałunku. Na krótko...
MERLINIE, PEDAŁY!
Wyatt odskoczył od Felixa jak oparzony o mało nie parząc sie naprawdę o rozgrzaną patelnię. W ciągu tych kilku sekund jego twarz pokrywały po kolei chyba wszystkie możliwe kolory. Najpierw zbladł. Zaraz potem zielony wyglądając, jakby miał się zaraz porzygać, a gdy pierwszy szok minął spalił cegłę i wybuchł.
- NIE PRAWDA! KŁAMIE! ZAMKNIJ SIĘ! - próbował ją przekrzyczeć. Zamiast z pokora przyznać się do grzechu ten jak dziecko zaprzeczał przekrzykując ją coraz głośniej. Po prostu nei był jeszcze gotowy wychodzić ze swojej szafy, a Ada brutalnie wyważyła drzwi kopniakiem.
- ZAMKNIJ SIĘ, SŁYSZYSZ?! - krzyknął znowu i zamachnął się rzucając w dziewczynę tym, co miął akurat pod ręką. Dorodną cebulą. A cela miał dobrego. W końcu przez pewien czas był pałkarzem w drużynie. Był tak bardzo zły, że nawet nie przyszło mu do głowy zapytać skąd się znają. Och gdyby to tylko wiedział i gdyby wiedział, ze ta zołza tu jest nie dopuściłby do sytuacji, w której znajduje się z francuzem w tak bliskiej odległości, by posądzać ich o cokolwiek.
Re: Kuchnia i jadalnia
Podobało mu się to że chłopak przez chwilę zapomniał o całym świecie i po prostu odwzajemnił pocałune. Nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństwa, a może raczej nie docierało do niego to w tym momencie. Nie dbał o nic, skupił się tylko i wyłącznie na puchonie. I to był wielki błąd.
Słysząc jego słowa uśmiechnął sie zadziornie i objął tak mocno, że nawet gdyby Wyatt chciał ratować jajecznice, nie wydostałby się. Co tam, niech się pali dookoła, naprawdę mało go to teraz obchodziło.
Dopiero dziewczęcy krzyk sprowadził go na ziemię. Oderwał się od ust Walkera i odskoczył na bok. A gdy zobaczył osobę odpowiedzialną za ten wrzask zaniemówił. Nie docierało do niego co krzyczy ona, nie docierało do niego to że do krzyków dołączył puchon, stał tam jak ten ciołek i wpatrywał się w Adę, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
Dopiero gdy ta zwróciła bezpośrednio do niego, siadając na stole, odzyskał język w gębie.
- Ada? - zapytał głupkowato, jakby chciał się jeszcze upewnić, - Kurwa, Ada, co ty tutaj robisz? - tak w jednej chwili zamiast całego tego szoku, pojawiła się wściekłość. Tak, teraz Felix był mega wkurzony. Na Adę, na Wyatta, na Hanke... Ale głównie na siebie, że doprowadził do tej sytuacji.
- Do jasnej cholery, przymknijcie się już! - wrzasnął, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że z tych nerwów przerzucił się na swój ojczysty język. - oboje - dodał jeszcze zerkając to na jedną, to na drugiego. Nosiło go, nie wiedział co miał ze sobą zrobić i chodził po kuchni w tę i spowrotem...
Słysząc jego słowa uśmiechnął sie zadziornie i objął tak mocno, że nawet gdyby Wyatt chciał ratować jajecznice, nie wydostałby się. Co tam, niech się pali dookoła, naprawdę mało go to teraz obchodziło.
Dopiero dziewczęcy krzyk sprowadził go na ziemię. Oderwał się od ust Walkera i odskoczył na bok. A gdy zobaczył osobę odpowiedzialną za ten wrzask zaniemówił. Nie docierało do niego co krzyczy ona, nie docierało do niego to że do krzyków dołączył puchon, stał tam jak ten ciołek i wpatrywał się w Adę, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
Dopiero gdy ta zwróciła bezpośrednio do niego, siadając na stole, odzyskał język w gębie.
- Ada? - zapytał głupkowato, jakby chciał się jeszcze upewnić, - Kurwa, Ada, co ty tutaj robisz? - tak w jednej chwili zamiast całego tego szoku, pojawiła się wściekłość. Tak, teraz Felix był mega wkurzony. Na Adę, na Wyatta, na Hanke... Ale głównie na siebie, że doprowadził do tej sytuacji.
- Do jasnej cholery, przymknijcie się już! - wrzasnął, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że z tych nerwów przerzucił się na swój ojczysty język. - oboje - dodał jeszcze zerkając to na jedną, to na drugiego. Nosiło go, nie wiedział co miał ze sobą zrobić i chodził po kuchni w tę i spowrotem...
Re: Kuchnia i jadalnia
Wrzaski z kuchni nie wróżyły nic dobrego, a jeżeli Ada wyzywała kogoś od pedałów to mógł się tylko domyślać kogo zastania w pomieszczaniu. Gdy wszedł do środka nim cokolwiek powiedział ziewnął przeciągle. Widać nie do końca dobrze się obudził.
- Co tu się do jasnej cholery od rana wyprawia?
Zapytał spoglądając na całą trójkę. Wtedy do niego dotarło, że bardzo możliwe, że ma przed sobą ostatnie minuty życia. W końcu Wyattowi dał po pysku, jeżeli oni faktycznie są parą to Felix może chcieć się odegrać razem z nim, a Ada... Ada to Ada. Może chcieć mu walnąć dla zasady. Omijając całą trójkę skrzętnie dostał się do gorącej wody, która właśnie się przygotowała. Wyciągnął kubek i zaczął sobie robić kawę. Gdy charakterystyczny zapach wypełnił już pomieszczenie, Matluck przysiadł na blacie pociągając siorbiącego łyka przypatrując się trójce uczniów.
- Kontynuujcie i kompletnie się mną nie przejmujcie.
Oparł się wygodnie i postanowił pozostać obserwatorem.
- Co tu się do jasnej cholery od rana wyprawia?
Zapytał spoglądając na całą trójkę. Wtedy do niego dotarło, że bardzo możliwe, że ma przed sobą ostatnie minuty życia. W końcu Wyattowi dał po pysku, jeżeli oni faktycznie są parą to Felix może chcieć się odegrać razem z nim, a Ada... Ada to Ada. Może chcieć mu walnąć dla zasady. Omijając całą trójkę skrzętnie dostał się do gorącej wody, która właśnie się przygotowała. Wyciągnął kubek i zaczął sobie robić kawę. Gdy charakterystyczny zapach wypełnił już pomieszczenie, Matluck przysiadł na blacie pociągając siorbiącego łyka przypatrując się trójce uczniów.
- Kontynuujcie i kompletnie się mną nie przejmujcie.
Oparł się wygodnie i postanowił pozostać obserwatorem.
Re: Kuchnia i jadalnia
Hanka z Aaronem opuścili pokój w takim momencie, że jeszcze udało im się usłyszeć jak Adrienne wyzywa ich od pedałów. Puchonka jednak była na tyle jeszcze śpiąca, że w pierwszym momencie nie dotarł do niej sens tych słów, a ona jakby nigdy nic weszła do kuchni za Aaronem. Na powitanie wszystkich ziewnęła jeszcze, zakrywając usta ręką.
- Co jest? - Zapytała, patrząc to na Ślizgonkę, to na chłopaków. Wtedy coś zaskoczyło, a do rudowłosej dotarło co tutaj tak właściwie się dzieje.
- Jesteś kim? Gejem? - Zapytała z niedowierzaniem, patrząc w tym momencie prosto na Wyatta. Chyba powinna wiedzieć o takich sprawach. Albo chociaż zauważyć. Zwykle tylko sobie żartowała i tak naprawdę nie podejrzewała go o to aż tak bardzo.
- Ale tylko z nim czy w ogóle? - Zapytała, wskazując palcem na Francuza, który stał jak kołek pośrodku jej kuchni. Atmosfera w pomieszczeniu była tak gęsta, że można byłoby ją ciąć nożem. - Hej, nie przejmujcie się, nikomu o tym nie powiemy, prawda Aaron?
Po tych słowach spojrzała znacząco na Ślizgonkę. Czy ta umiała trzymać język za zębami? Hannah nie znała jej na tyle, a raczej nie znała jej w ogóle, ale jakieś chore przeczucie podpowiadało jej, że Matluckówna prędzej umrze niż zachowa to dla siebie. No i w tym momencie, kiedy nowe fakty wyszły na jaw, fakt że Wyatt pocałował Aarona, nabierał całkiem nowego znaczenia.
- Adrienne? - Zagaiła wymownie, patrząc na dziewczynę przeszywającym wzrokiem.
- Co jest? - Zapytała, patrząc to na Ślizgonkę, to na chłopaków. Wtedy coś zaskoczyło, a do rudowłosej dotarło co tutaj tak właściwie się dzieje.
- Jesteś kim? Gejem? - Zapytała z niedowierzaniem, patrząc w tym momencie prosto na Wyatta. Chyba powinna wiedzieć o takich sprawach. Albo chociaż zauważyć. Zwykle tylko sobie żartowała i tak naprawdę nie podejrzewała go o to aż tak bardzo.
- Ale tylko z nim czy w ogóle? - Zapytała, wskazując palcem na Francuza, który stał jak kołek pośrodku jej kuchni. Atmosfera w pomieszczeniu była tak gęsta, że można byłoby ją ciąć nożem. - Hej, nie przejmujcie się, nikomu o tym nie powiemy, prawda Aaron?
Po tych słowach spojrzała znacząco na Ślizgonkę. Czy ta umiała trzymać język za zębami? Hannah nie znała jej na tyle, a raczej nie znała jej w ogóle, ale jakieś chore przeczucie podpowiadało jej, że Matluckówna prędzej umrze niż zachowa to dla siebie. No i w tym momencie, kiedy nowe fakty wyszły na jaw, fakt że Wyatt pocałował Aarona, nabierał całkiem nowego znaczenia.
- Adrienne? - Zagaiła wymownie, patrząc na dziewczynę przeszywającym wzrokiem.
Re: Kuchnia i jadalnia
- Sam się zamknij, cioto! - warknęła do Puchona, gdy ten zaczął podskakiwać jak ostatnia idiotka. Piskliwy ton jego głosu wibrował uporczywie w głowie Ślizgonki. Ostentacyjnie zatkała uszy i wywróciła oczami, nie robiąc sobie nic z urządzonej przez Wyatta histerii. Swoje i tak już widziała. Kiedy jednak jedna z cebul zderzyła się boleśnie z jej wątłym ramieniem i wstała z miejsca i z bojową miną podeszła do Puchona.
- Posłuchaj no mnie raz, a dobrze - Adrienne zakasała rękawy i tknęła boleśnie palcem wskazującym chłopaka w klatkę piersiową - Nie waż się nigdy więcej rzucić we mnie czymkolwiek, gnido. Dotarło?!
Felix z kolei przywitał ją w tak uroczy sposób, że niemal się uśmiechnęła. No o mały włos.
- Kurwa, Ada, co ty tutaj robisz? - powtórzyła po nim niczym echo - To tak się wita starych znajomych? Wiedziałam, że wyjedziesz dupczyć kolegów gdzie indziej, ale nie przypuszczałam, że jeszcze kiedyś Cię spotkam. Takie urocze spotkanie, a Ty się tak brzydko witasz?
Matuck również płynnie przeszła do znienawidzonego szczerze języka francuskiego. Zanosiło się na dłuższe przemówienie, jednak w tym momencie do kuchni wkroczył dream team w postaci Aarona i jego rudej kozy. Jeszcze przed chwilą miała zamiar wszystko opowiedzieć im ze szczegółami, ale wyraz ich twarzy skutecznie ją do tego zniechęcił. Miała właśnie świetną okazję, by dać Wyattowi nauczkę i nie zamierzała jej zmarnować.
Prośba Hanki rozbawiła ją do łez. Ledwo wlazła do kuchni, a Adrienne już miała ochotę ją zakneblować. Jeśli myślała, że Maltuck potulnie skinie jej głową i przeprosi za to, że odrobinę za głośno krzyknęła, to zderzenie z rzeczywistością musiało ją nieźle zaboleć.
- Nie przejmujcie się? Nikomu nie powiemy? E... NIE. - wysyczała przez zęby i uśmiechnęła się sarkastycznie. Korzystając z tego, że Aaron delektował się kawą, Felix stał jak słup soli, a Hanka była daleko, bez żadnego ostrzeżenia zamachnęła się i zwiniętą w pięść dłonią wycelowała prosto w twarz Wyatta. Niewiele w tym momencie pozostało w niej ze szczuplutkiej dziewczynki. Umiała się bić i uciekać. Odsunęła się teraz na odległość przekraczającą długość ramion Walkera.
- Jeszcze raz czymś we mnie rzucisz popaprańcu, a użyję tego - chwyciła za leżący na blacie nóż i błysnęła nim przed oczami chłopaka - Trzymaj się ode mnie z daleka, bo Feluś będzie musiał się przerzucić na nekrofilię.
Kuchenne narzędzie wylądowało na podłodze. Matluck okrążyła szerokim łukiem Hankę i przystanęła dopiero przy końcu stołu.
- I co dalej począć z tak pięknie rozpoczętym dniem?
Szatynka ziewnęła znudzona i znów chwyciła za swe nadgryzione jabłko.
- Widzieliście gdzieś Malcolma?
- Posłuchaj no mnie raz, a dobrze - Adrienne zakasała rękawy i tknęła boleśnie palcem wskazującym chłopaka w klatkę piersiową - Nie waż się nigdy więcej rzucić we mnie czymkolwiek, gnido. Dotarło?!
Felix z kolei przywitał ją w tak uroczy sposób, że niemal się uśmiechnęła. No o mały włos.
- Kurwa, Ada, co ty tutaj robisz? - powtórzyła po nim niczym echo - To tak się wita starych znajomych? Wiedziałam, że wyjedziesz dupczyć kolegów gdzie indziej, ale nie przypuszczałam, że jeszcze kiedyś Cię spotkam. Takie urocze spotkanie, a Ty się tak brzydko witasz?
Matuck również płynnie przeszła do znienawidzonego szczerze języka francuskiego. Zanosiło się na dłuższe przemówienie, jednak w tym momencie do kuchni wkroczył dream team w postaci Aarona i jego rudej kozy. Jeszcze przed chwilą miała zamiar wszystko opowiedzieć im ze szczegółami, ale wyraz ich twarzy skutecznie ją do tego zniechęcił. Miała właśnie świetną okazję, by dać Wyattowi nauczkę i nie zamierzała jej zmarnować.
Prośba Hanki rozbawiła ją do łez. Ledwo wlazła do kuchni, a Adrienne już miała ochotę ją zakneblować. Jeśli myślała, że Maltuck potulnie skinie jej głową i przeprosi za to, że odrobinę za głośno krzyknęła, to zderzenie z rzeczywistością musiało ją nieźle zaboleć.
- Nie przejmujcie się? Nikomu nie powiemy? E... NIE. - wysyczała przez zęby i uśmiechnęła się sarkastycznie. Korzystając z tego, że Aaron delektował się kawą, Felix stał jak słup soli, a Hanka była daleko, bez żadnego ostrzeżenia zamachnęła się i zwiniętą w pięść dłonią wycelowała prosto w twarz Wyatta. Niewiele w tym momencie pozostało w niej ze szczuplutkiej dziewczynki. Umiała się bić i uciekać. Odsunęła się teraz na odległość przekraczającą długość ramion Walkera.
- Jeszcze raz czymś we mnie rzucisz popaprańcu, a użyję tego - chwyciła za leżący na blacie nóż i błysnęła nim przed oczami chłopaka - Trzymaj się ode mnie z daleka, bo Feluś będzie musiał się przerzucić na nekrofilię.
Kuchenne narzędzie wylądowało na podłodze. Matluck okrążyła szerokim łukiem Hankę i przystanęła dopiero przy końcu stołu.
- I co dalej począć z tak pięknie rozpoczętym dniem?
Szatynka ziewnęła znudzona i znów chwyciła za swe nadgryzione jabłko.
- Widzieliście gdzieś Malcolma?
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Kuchnia i jadalnia
Gdy Adrienne dźgnęła go palcem w pierś odepchnął ją. Nie będzie go tu dziugać!
- Grozisz mi? - warknął. No cóż, mało rozsądne z jego strony. Nawet najbardziej bojowa mina i tak nie sprawiała, że wyglądał choć odrobinę niebezpieczniej. Ten typ tak ma. Na szczęście dla niego w tej chwili do kuchni wpadła jego wybawczyni w postaci Hanki. Na Aarona by nie liczył, szczególnie po tym co zrobił mu wczoraj był pewny, że prędzej dołączy do siostry.
- Dlaczego ją tu zaprosiłaś?! Dlaczego mi nei powiedziałaś? - krzyczał do Hanki podczas gdy Ada i Felix witali się w niezrozumiałym dla Wyatta języku. Dlaczego nie skojarzył, że oboje przyjechali przecież z tej samej szkoły? Gdy Wilson zaczęła zasypywać go pytaniami mało się nie rozpłakał. Właśnie, tylko sobie żartowała. Jak niby miał jej więc o tym powiedzieć? A czy ona powiedziała mu o swoim futrzanym problemie?
Kiedy Ada potwierdziła jego najczarniejsze obawy załamał się kompletnie. No to już po nim, czas uciekać z Hogwartu nim zetrą go na miazgę. Oparł sie o blat i spuścił głowę chcąc ukryć napływające do oczy łzy. I to była zła decyzja, bo za chwilę jego nos posmakował pięści kolejnego potomka Matlucków. Zaklął głośno łapiąc się za krwawiący znowu nos. Udane święta, nie ma co.
- Zabiję cię, suko! Zabiję! - warknął wyskakując na dziewczynę z pięściami. Walić to, że jest dziewczyną, i tak oberwie! Jednak błysk noża skutecznie ostudził jego zapały. Na chwilę, bo obietnicy dotrzyma. Może nie władał mistrzowsko różdżką i nie bił się najlepiej, ale za to znał się na eliksirach jak mało kto. Niech więc panienka Matluck uważa, z czego pije. Spojrzał krótko rozżalony na Felixa poczym wybiegł z kuchni odpychając Hankę, która tarasowała mu wyjście. I to by były ostatnie święta Wyatta w domu Wilsonów.
- Grozisz mi? - warknął. No cóż, mało rozsądne z jego strony. Nawet najbardziej bojowa mina i tak nie sprawiała, że wyglądał choć odrobinę niebezpieczniej. Ten typ tak ma. Na szczęście dla niego w tej chwili do kuchni wpadła jego wybawczyni w postaci Hanki. Na Aarona by nie liczył, szczególnie po tym co zrobił mu wczoraj był pewny, że prędzej dołączy do siostry.
- Dlaczego ją tu zaprosiłaś?! Dlaczego mi nei powiedziałaś? - krzyczał do Hanki podczas gdy Ada i Felix witali się w niezrozumiałym dla Wyatta języku. Dlaczego nie skojarzył, że oboje przyjechali przecież z tej samej szkoły? Gdy Wilson zaczęła zasypywać go pytaniami mało się nie rozpłakał. Właśnie, tylko sobie żartowała. Jak niby miał jej więc o tym powiedzieć? A czy ona powiedziała mu o swoim futrzanym problemie?
Kiedy Ada potwierdziła jego najczarniejsze obawy załamał się kompletnie. No to już po nim, czas uciekać z Hogwartu nim zetrą go na miazgę. Oparł sie o blat i spuścił głowę chcąc ukryć napływające do oczy łzy. I to była zła decyzja, bo za chwilę jego nos posmakował pięści kolejnego potomka Matlucków. Zaklął głośno łapiąc się za krwawiący znowu nos. Udane święta, nie ma co.
- Zabiję cię, suko! Zabiję! - warknął wyskakując na dziewczynę z pięściami. Walić to, że jest dziewczyną, i tak oberwie! Jednak błysk noża skutecznie ostudził jego zapały. Na chwilę, bo obietnicy dotrzyma. Może nie władał mistrzowsko różdżką i nie bił się najlepiej, ale za to znał się na eliksirach jak mało kto. Niech więc panienka Matluck uważa, z czego pije. Spojrzał krótko rozżalony na Felixa poczym wybiegł z kuchni odpychając Hankę, która tarasowała mu wyjście. I to by były ostatnie święta Wyatta w domu Wilsonów.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Similar topics
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia z jadalnią
» Kuchnia i jadalnia
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg :: Dom rodziny Wilson
Strona 2 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach