Sala szpitalna

+49
Stella Stark
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Richard Baizen
Abigail Wellington
Elsa de la Vega
Rhinna Hamilton
Monika Kruger
Brandon Tayth
Bohater Niezależny
Peter Raffles
Matthew Sneddon
Nevan Fraser
Aleksander Cortez
Elena Tyanikova
Ian Ames
Connor Campbell
Vanadesse Devereux
Zoja Yordanova
Prawie Bezgłowy Nick
Logan Campbell
Aaron Matluck
Genevieve White
Felicja Socha
Gabriel Griffiths
Malcolm McMillan
Szara Dama
William Greengrass
Dymitr Milligan
Samantha Davies
Benedict Walton
Blaise Harvin
Vin Xakly
Leanne Chatier
Aiko Miyazaki
Nicolas Socha
Maja Vulkodlak
Rika Shaft
Mistrz Gry
Hannah Wilson
Jeremy Scott
Vincent Cramer
Claudia Fitzpatrick
James Scott
Polly Baldwin
Penelope Gladstone
Charles Wilson
Nancy Baldwin
Brennus Lancaster
53 posters

Strona 7 z 15 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 15  Next

Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Sala szpitalna

Pisanie by Brennus Lancaster Wto 16 Kwi 2013, 18:43

First topic message reminder :

Sala szpitalna - Page 7 Infirmerie

Przestronna, jasna sala z dwudziestoma łóżkami, w której przebywają chorzy i ranni uczniowie oraz pracownicy szkoły. Przy cięższych przypadkach wymagających interwencji uzdrowiciela, chorzy odsyłani są do szpitala świętego Munga. Pacjentami zajmuje się szkolna pielęgniarka.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Gabriel Griffiths Pon 28 Paź 2013, 22:40

Powinien był się od razu domyśleć, że Malcolm również pojawił się w Skrzydle Szpitalnym. Ktoś musi mu chyba zdać pełną relację z minionego wydarzenia, ponieważ nie posądzał panicza Waltona o tak mocną rękę. Szczególnie, że został ugodzony nożem... Fakty w głowie Gabriela zdecydowanie nie układały się w spójną całość.
Wszedł do kliniki, obracając w dłoniach swoją własną różdżkę. Przed nim unosiła się papierowa torba z własnością McMillana i Waltona. Miał zamiar porozmawiać najpierw z jednym chłopakiem, a potem drugim. Penelope też musiała mu zrelacjonować z jakimi obrażeniami się spotkała, że Ben został wysłany do św. Munga. Ale na wszystko przyjdzie czas, bo...
- Na diadem Roweny, wybuch był czy co? - zażartował koślawo, nie uśmiechając się. Na jego twarzy było raczej zaskoczenie i coś w rodzaju przerażenia. Widząc ilość zajętych łóżek jego plany pt. "ukaż dzieciaki" zostały zepchnięte na boczny tor. Co tu się do licha stało, kiedy go nie było?
Podszedł szybkim krokiem do Penelope, która była akurat zajęta Dymitrem. Papierowa torebka wylądowała na stoliku nocnym po jego prawej stronie. Z dala od reszty uczniów.
- Mogę jakoś pomóc? - na razie zignorował widok Malcolm'a. Rozumiał, że pielęgniarka miała tylko dwie ręce, a rannych pojawiło się nagle troszeczkę więcej niż zwykle...
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Penelope Gladstone Pon 28 Paź 2013, 23:11

Penelope uporała się ze wszystkimi, a pan Griffiths pojawił się właściwie w momencie, w którym kończyła. Ręka Jamesa została nastawiona, znieczulona oraz dokładnie usztywniona. Pielęgniarka wskazała mu łóżko, które będzie mu ostoją przez najbliższe dwa dni i zostawiła z Nancy, z którą przyszedł. Nos Dymitra został zreperowany bardzo szybko i Ślizgon został odprawiony do swojego dormitorium. W sali szpitalnej została już tylko trójka gagatków - James, Malcolm i Nancy. Gladstone czuła, że ta rebiata może coś nawywijać, ale nie miała już zwyczajnie siły na pilnowanie ich.
- Panie Griffiths, mogę prosić na słówko do gabinetu? Proszę wziąć to ze sobą - Zapytała, kiedy skończyła, wskazując na papierową torbę.
Dwójka czarodziejów skierowała się do niewielkiego pomieszczenia przylegającego do sali szpitalnej. Penelope zamknęła cicho drzwi i wskazała na kozetkę, na której mógł usiąść, bo nie miała w gabinecie nic lepszego.
- Dymitr i James to zwykłe wypadki. Sądzę, że nie należy sobie zaprzątać nimi szczególnie głowy, ale... - zaczęła, nie bardzo wiedząc jak ubrać swoje myśli w słowa. - Szara Dama pewnie pana już o tym zawiadomiła, ale pański wychowanek Benedict został odesłany do szpitala świętego Munga z głęboką, paskudną raną w brzuchu. Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale podejrzewam, że Walton został dźgnięty nożem. Powiem więcej, wydaje mi się, że nie tyle został dźgnięty co pchnięty i to bardzo dotkliwie i myślę, że oboje wiemy kto to zrobił - dokończyła, patrząc na nauczyciela strapionym wzrokiem.
Penelope Gladstone
Penelope Gladstone
Pielęgniarka Szkolna


Urodziny : 12/02/1986
Wiek : 38
Skąd : Leeds, Anglia
Krew : szlama

https://magic-land.forumpolish.com/t686-skrytka-pocztowa-penelope

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by James Scott Wto 29 Paź 2013, 02:34

Większa część drogi umknęła Jamesowi. Jego 'wizja' co raz zanikała i chłopak łapał się to poręczy, to ramienia Nancy - swoją drogą, histeria w jaką wpadła ów dziewczyna była istną tragedią! Słowo daję!.
Dopiero gdy znalazł się na łóżku, opatrzony i wycackany przez pannę Gladstone, Scott zdał sobie sprawę, iż w skrzydle znajduje się zaskakująco duża liczba uczniów.
Głos Malcolma sprawił, iż Krukon zerknął na Benedykta, wychylając się lekko - 'kolega' z dormitorium krwawił mocno. Niestety, zanim zdążył mu się dobrze przyjrzeć, chłopak został przetransportowany do munga.
- W brzuch? - szepnął w stronę Malcolma - Trzeba było celować w twarz. Albo jajka mu uciąć, ot co.
Mimo żartobliwego tonu, James wiedział, że gdy tylko prawda wyjdzie na jaw, jego przyjaciel wpadnie w poważne tarapaty.
- Stary, oni szybko się skapnął kto za tym stoi - mruknął - Lepiej wymyśl dobrą bajkę.
On sam miał zamiar powiedzieć, iż zaatakowało go kilkoro ślizgonów. Chociaż wyznanie, iż napastowała go pewna gryfonka, też brzmiało dobrze. Był pewny, iż profesor Griffiths roześmiałby się w głos, gdyby James opowiedział historię o niewyżytej Nancy i starych skrzypcach.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Gabriel Griffiths Wto 29 Paź 2013, 11:24

Z zewnątrz wyglądało to dużo gorzej, ale panna Gladstone już uporała się ze wszystkimi przypadkami. Nie minęło parę chwil, a w sali szpitalnej zostali tylko oni, jego dwóch ukochanych Krukonów i Nancy. Posłuchał pielęgniarki, biorąc ze sobą papierową torebkę do jej gabinetu. Zanim jednak do niego wszedł, obejrzał się jeszcze na uczniów i pogroził im palcem w geście "tylko spokojnie mi tutaj". Zniknął za podwójnymi drzwiami, zamykając je przed wścibskimi uszami.
Kiedy odwrócił się w stronę pomieszczenia, skarcił się w duchu za dłuższe spojrzenie na sylwetkę kobiety. Przeszedł przez pokój i odstawił "dowody zbrodni" na biurko. Nie wiedział jakim cudem jeszcze nigdy tutaj nie był i nie zapoznał się z Penelope.
Grzecznie podziękował za siedzenie. Już dość się nasiedział, skoro takie rzeczy wyczyniano w Hogwartcie. I to pod jego dachem... Stanął przy oknie, opierając się bokiem o parapet. Promienie słońca lekko grzały i nawet przez szybę potrafiły go naładować dobrymi myślami. Rzeczywistość sprawnie sprowadziła go na ziemię, kiedy pielęgniarka zaczęła mówić o jego uczniach.
- Mówi pani, że obecność Scotta i McMillana w tym samym czasie, w tym samym miejscu to przypadek? - powiedział cicho, z wyraźnym zamyśleniem. Trochę w to wątpił, ale na razie rzeczywiście o Jamesie nie było mowy. Odkąd urodziło mu się dziecko, a Nancy była jego narzeczoną... Uspokoił się jako uczeń. Mimo wszystko ciekawiło go, co się stało wnuczkowi dyrektora, że wylądował w ss.
Znów się ocknął ze swoich rozmyślań, unosząc wzrok na Gladstone.
- Szara Dama z pełnym przekonaniem powiedziała mi, że to sprawka Malcolma. Benedict jest jednym ze spokojniejszych uczniów, ale widzę, że też nie pozostał mu dłużny. Przypuszczam, że najpierw doszło do przepychanek, a potem został wyciągnięty ten nóż - wskazał tu głową na niewinnie wyglądającą torebkę śniadaniową, w którą skrzat spakował dwie różdżki i nóż.
No i co on miał w takiej sytuacji zrobić? Z roztargnieniem spuścił głowę i przeczesał włosy obiema rękoma. Należy napisać do Dyrektora, ale sam jako opiekun Ravenclawu też musi się zająć tymi gagatkami.
- Gdzie te czasy, kiedy to zaklęciami dzieciaki sobie dokuczały? Te mugolskie filmy akcji... - westchnął z przekąsem, mówiąc znowu do siebie. Spojrzał na pannę Gladstone z napięciem.
- Rana Waltona była śmiertelnym ciosem? - Zgadywał, że tak skoro musiał zostać przetransportowany do św. Munga. Ale chciał to usłyszeć z ust kobiety.
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Nancy Baldwin Wto 29 Paź 2013, 16:31

Nancy mimowolnie zakryła usta ręką kiedy usłyszała słowa McMillana. Nie kolegowała się z nim jakoś szczególnie, ale z dwójki zabijaków kibicowała raczej jemu niż Benedictowi Waltonowi. Poza tym przyjaciele Jamesa byli jej przyjaciółmi!
- James, to nie jest śmieszne! - syknęła, dźgając go lekko (lekko!) w zdrowe ramię. Jej wzrok powędrował ku zamykającym się drzwiom za panną Gladstone i profesorem od zaklęć. Westchnęła cicho i zamyśliła się na moment, milknąc przy tym. Chłopak był zdecydowanie w posranej sytuacji.
- Nie wiem czy kłamstwo to jest wyjście. Wiesz, że mogą Cię napoić eliksirem prawdy, a wtedy wyśpiewasz jak było. Nie dość, że oskarżą Cię o napaść to jeszcze o kłamstwo. James, czasami mam wrażenie, że jesteś tak samo kiepskim przyjacielem jak chłopakiem - rzekła, ostatnie słowa kierując do Krukona, który zajął miejsce na jednym z łóżek szpitalnych. Ona sama usiadła na jego rogu.
- Może pogadasz ze swoim dziadkiem? Przecież ze znajomości z wnukiem dyrektora MUSI wynikać choć raz coś dobrego - zaproponowała, zerkając w stronę Scotta. Co jakiś czas zerkała nerwowo w stronę drzwi gabinetu pielęgniarki jakby spodziewając się, że Gabriel zaraz wyjdzie przez nie i zakuje Malcolma w kajdany.
Gryfonka miała wrażenie, że stanowili teraz tragiczne trio - nożownik, nastoletnia matka i... James.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Malcolm McMillan Wto 29 Paź 2013, 22:35

- Najpierw trzeba je mieć żeby móc je odciąć!
Po tych słowach chłopak przybił swojemu przyjacielowi piątkę, zupełnie tak jakby rozumieli się bez słów. Malcolm zaśmiał się, chociaż Nancy stwierdziła, że to wcale nie jest śmieszne. Miała poniekąd rację, sytuacja była raczej gówniana, ale McMillan był lekkoduchem i postanowił, że skruchę okaże przed dyrektorem i opiekunem, ale na pewno nie Jamesem.
- Może racja. Nie wiem nawet jaką mógłbym wymyślić historyjkę skoro duch nakrył mnie praktycznie z nożem w ręku - podrapał się po brodzie. Opuchlizna zaczynała schodzić, bo nie była znacząca. Malcolm, cóż za bezmyślność, chłopie.
- Właśnie, mógłbyś mu coś szepnąć. Jakąś ściemę, że nabijał się ze mnie, bo jestem biedny, bo odbiłem mu dziewczynę, sam nie wiem - po tych słowach usiadł na krześle, które stało między łóżkami i przesunął je bliżej Gryfonki i Krukona siedzących na łóżku.
Zauważył, że dziewczyna patrzy się nerwowo w stronę drzwi gabinetu, więc wywrócił oczami.
- Wybrnę z tego jakoś, czemu się tak przejmujesz... Brzuch Cię bedzie bolał.
Malcolm McMillan
Malcolm McMillan
Czarodziej


Urodziny : 16/02/1996
Wiek : 28
Skąd : Dolina Godryka
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t664-skrytka-malcolma-mcmillan

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by James Scott Sro 30 Paź 2013, 17:33

Zdecydowanie, Malcolm i James byli mistrzami płaskich żartów, a przybicie piątki i ich triumfalne uśmiechy fenomenalnie potwierdzały ów fakt!
- Eliksir prawdy wolno podać tylko ze zgodą ministerstwa, oraz tylko w specjalnych warunkach - mruknął Scott kładąc się wygonie na szpitalnym łóżku - Ja bym ściemniał - oznajmił przyciszonym głosem. Ściany mają uszy, a za czasów Jeremiego Scott'a owe umieszczone były niemal wszędzie - Napiłbym się eliksiru zapomnienia, czy czegoś takiego i powtarzałbym wersję, że ktoś rzucił na mnie zaklęcie i nie mogłem kontrolować swojego ciała. Czy coś w tym stylu.
Mimo faktu, iż Krukon naprawdę się starał, jego przyjacielskie rady były, cóż, kiepskie. Ale czego się spodziewać po Jamesie?
- Nie wydaje mi się, żebym mógł coś wskórać - Chłopak wzruszył lekko ramionami - Wielka skrucha Malcolma, plus nagięcie prawdy zdziałało by więcej. Wiesz 'Profesorze, ja nie wiem jak to się mogło stać! Benedykt przydusił mnie, a ja chwyciłem pierwszą-lepszą rzecz jaką miałem pod ręką' - udał płaczliwy ton.
Brwi Scott'a wystrzeliły ku górze
-Brzuch? - zapytał niepewnie - Nancy... nie mów, że jesteś w kolejnej ciąży?!
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Felicja Socha Czw 07 Lis 2013, 19:34

Dwie poranione dziewczyny wyszły z zakazanego korytarza i udały się w dół do skrzydła szpitalnego. Na szczęście Genevieve posłuchała Felicji i zawinęła jej kawałek materiału nad wystającym drewnem. Po drodze minęły kilkoro uczniów, aż jeden z nich, Puchon nawet, zadeklarował się pomóc im dojść do Sali Szpitalnej. Dwie Puchonki są strasznie posiniaczone, gdzie tylko się da mają drzazgi i jedna z nich ma strasznie zadrapaną nogę, a druga kawałek belki w ramieniu. na wylot. miejmy tylko nadzieję, że nie przebiła ona tętnicy. W każdym bądź razie ręka Felicji długo będzie się goiła.
Fela wie, że ostatnio panna Gladstone miała młyn w swoim miejscu pracy i teraz nie będzie lepiej. Co chwile coś dzieje się w tym Hogwarcie. To niewyobrażalne... Młodsza Puchonka podziękowała starszemu koledze za przyprowadzenie i powiedziała, że później da znać co dalej będzie z dziewczynami. Widać, że chłopak się przejął, ale poszedł dalej tam, gdzie miał iść wcześniej.
Felicja Socha
Felicja Socha
Klasa V


Urodziny : 13/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Praga, Czechy
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Genevieve White Sob 09 Lis 2013, 08:33

Po dotarciu do Sali Szpitalnej Gen była już trochę spokojniejsza o bezpieczeństwo swoje i Felicji. Przestała czuć ból. Była wściekła na tą dwójkę Ślizgonów, która im nie pomogła tylko najzwyczajniej w świecie ich wyśmiała. Drwili z ich nieszczęścia co nie mogło ujść na sucho. Przynajmniej jakiś Puchon pomógł dziewczynom dojść do Sali Szpitalnej po czym ulotnił się nie wiadomo gdzie. Zapewne poszedł robić to co miał wcześniej zaplanowane. Genevieve co chwilę zerkała na młodszą koleżankę. Czuła się winna za stan towarzyszki. Obiecała sobie, że jak tylko stąd wyjdą poprosi babcię o uszycie swetra dla Feli, gdyż ten co miała aktualnie na sobie nadawał się tylko do wyrzucenia. Czekając na pannę Gladstone dziewczyna głęboko oddychała. Nie chciała by ta cała złość, którą czuła została wyładowana na niewinnych osobach takich jak na przykład pielęgniarka szkolna. Od jakiegoś czasu niewiarygodnie dużo uczniów przewijało się przez Skrzydło szpitalne. Miała świadomość, że panna Penelope ma teraz dużo pracy więc nie mogła sobie pozwolić na wybuchy gniewu skierowane na tą zapracowaną kobietę.
Genevieve White
Genevieve White
Studentka: Uzdrowicielstwo


Urodziny : 15/10/1996
Wiek : 28
Skąd : Carmarthen, Walia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t844-skrytka-pocztowa-geneviev

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Felicja Socha Pią 15 Lis 2013, 02:21

Dziewczyny posiedziały chwile w sali szpitalnej, zanim zjawiła się przy nich pielęgniarka. Oczywiście musiała wypytać, co się stało, jak i przede wszystkim, gdzie. Nie wyglądała na zadowoloną z tego powodu, że musi zająć się teraz tymi dwiema ofiarami. Postanowiła zająć się najpierw Genevieve, ponieważ ta miała mniejsze obrażenia. Rzuciła parę zaklęć, aby wyjąć drzazgi i poprawić wygląda nogi starszej Puchonki. Przy młodszej było więcej roboty. Felicja cieszyła się, że miała jednak to zawiniątko powyżej kawałka drewna. Ciągle czuła ból, ale adrenalina sprawiała, że przynajmniej nie krzyczała. Najgorzej było z wyciągnięciem belki z ramienia. Felicja starała się być spokojna. Pielęgniarka również uraczyła ją kilkoma zaklęciami uzdrawiającymi. Fela sama chce być w przyszłości uzdrowicielką, więc niech już się przygląda pracy starszych kolegów po fachu. Po wyjęciu belki i drzazg, na ramieniu dziewczynki pojawił się opatrunek. Przez jakiś czas będzie musiała z nim chodzić. Blizna na pewno pozostanie, na szczęście przebicie nie było zbyt poważne, chociaż mięsień i kość na tym ucierpiały.
Zaraz po interwencji pielęgniarki ta oznajmiła, że musi iść wypełnić ich kartoteki czy coś takiego. Dziewczyny mogły udał się do swojego Pokoju Wspólnego, ale pod warunkiem, że tym razem będą na siebie uważały. Taki też miały zamiar. Wstały i poszły w kierunku lochów, gdzie mieścił się Pokój Wspólny Hufflepuff'u.

// Gen, możesz pisać w PW jak chcesz. Równie dobrze tutaj możemy zakończyć naszą sesję.
Felicja Socha
Felicja Socha
Klasa V


Urodziny : 13/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Praga, Czechy
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Aaron Matluck Nie 01 Gru 2013, 00:22

Za słowa, które wykrzyczała na wychodne do Zoi miał ochotę ją palnąć w łeb. Może to by poskutkowało też na ten cały stan miłosnej ekstazy, który właśnie przeżywała. Jego uwagę jednak przykuły słowa Wilsonówny, które wypowiedziała gdy łaskawie już usiadła na tyłku. Jednak było antidotum. Jak to dobrze, że w tej szkole ktoś jednak się uczy, a nie myśli tylko o wygłupach i o tym kogo by tu przygruchać. Tyle dobrego, że grzecznie podążyła za nim gdy postanowił podjąć się zadania poradzenia sobie jakoś z tą sytuacją. Gdy znaleźli się w Skrzydle Szpitalnym okazało się jednak, że pielęgniarki nie ma. Albo wzięła wolne albo sama lata teraz za jakimś uczniem i wpycha mu język do ust. A z tego co pamiętał, to pielęgniarka miała aparycję całkiem niezgorszą, więc ktoś będzie mógł mieć powód do dumy jak już wrócą do pełnej świadomości. Skrzydło jednak stało przed nimi otworem, więc wprowadził poszkodowaną do środka trzymając ją wciąż blisko siebie. W zasadzie to nawet nie miał innego wyboru, bo ten rzep tak łatwo nie miał ochoty zejść. Był zadziwiony siłą jaką w sobie skrywa rudowłosa. Będzie musiał ją potem o to wypytać, bo może podczas nauki wyciska jakieś ciężarki i potem skrzętnie skrywa swoje muły pod wyciągniętymi swetrami? Weszli do gabinetu pielęgniarki gdzie znajdowały się fiolki z różnymi specyfikami i przy odrobinie magii udało im się dostać do zamkniętych szafeczek. Tam wraz z pomocą Hanki znalazł fiolkę z antidotum. A przynajmniej tak twierdziła dziewczyna. Wróciwszy do sali szpitalnej usadził ją na jednym z łóżek siadając obok niej.
- Masz, wypij trochę kochanie.
Mruknął dodając ostatnie słowo wręcz nienaturalnie. Teraz pozostało wyczekać chwilę i...
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Hannah Wilson Nie 01 Gru 2013, 00:43

Każdy powinien wiedzieć, że w szkole był tylko jeden większy geniusz eliksirów od Hanki - Vin Xakly. Bez trudu odnaleźli fiolkę z antidotum, bo dziewczyna była w stanie je rozpoznać nawet pod wpływem tego dziwnego eliksiru. W końcu była nieświadoma tego, że faktycznie jest pod wpływem.
Gdy Aaron podał jej odkorkowaną fiolkę, Puchonka posłusznie wypiła całą jej zawartość. Gdyby kazał, połknęłaby również kilo gwoździ. Po krótkiej chwili coś zatrybiło w jej głowie i dziwna, nieuzasadniona euforia minęła jak ręką odjął wraz z tym całym sztucznym uwielbieniem do Aarona. Szkotka potrzebowała dłuższej chwili aby przyswoić to, co właśnie się stało. Uniosła obie ręce do rudej głowy, po czym odwróciła się plecami do chłopaka i ruszyła w stronę łóżek szpitalnych, bo czuła, że zaraz ogrom wstydu przygniecie ją do podłogi. Usiadła na miękkim materacu, który zaskrzypiał żałośnie, dopiero po chwili opuszczając ręce.
Wielkie plany dotyczące otworzenia własnej pracowni alchemicznej wyglądały teraz absurdalnie, skoro Hannah nie była w stanie zorientować się w porę, że w jej szklance znalazł się eliksir miłosny. Ukryła twarz w dłoniach i płonęła żywcem ze wstydu.
- Aaron, przepraszam - wycedziła krótko, dość niewyraźnie bo nadal nie odrywała swoich dłoni od twarzy. - Jestem głupia, nie byłam sobą. Nie wiem jakim cudem nie zorientowałam się, że...
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 19
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Aaron Matluck Nie 01 Gru 2013, 01:25

W końcu mógł odetchnąć z ulgą gdy Hannah wróciła do dawnej siebie, chociaż ona nie mogła powiedzieć tego samego. Biorąc pod uwagę jak się zachowywała, to znając jej nastawienie póki co wiedział, że nie zniesie tego najlepiej. Postanowił puścić ją z łóżka na którym siedzieli na samotny spacer po sali szpitalnej żeby ochłonęła. I tak sądził, że będzie gorzej. On pewnie wyprułby z tego pomieszczenia i żądał by krwi osoby, która dopuściła się takiego głupiego żartu. Słysząc powolne, wrzynające się w mózg skrzypnięcie łóżka na drugim końcu sali, spojrzał w tamtą stronę. Dobrze, że akurat nikt nie leżał tu obłożnie chory, bo było by jeszcze gorzej. Podniósł się z miejsca i powoli podszedł do rudowłosej zastanawiając się jak powinien się do tego zabrać.
- Bla, bla. Nie przepraszaj.
Wyrzucił z siebie w końcu w niebywale szarmancki sposób siłując się na pozytywny ton głosu. W końcu niedobrze jest kopać leżącego, a Hanka ewidentnie teraz leżała.
- Cieszę się, że już jest w porządku.
Powiedział siadając obok niej pozwalając by łoże znów smętnie zaskrzypiało i obejmując ją pocieszająco ramieniem.
- Ale następnym razem pamiętaj, że nie jestem typem kręcącym się koło kilku dziewczyn. Może ocali cię to przed rzucaniem szkłem i spijaniem co popadnie.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Hannah Wilson Nie 01 Gru 2013, 01:38

Och, Hanka na pewno zażąda głowy sprawcy całej tej sytuacji, ale na to przyjdzie pora. Jest pewna, że winny znajdzie się prędzej czy później, a ona już zadba o to, żeby został sowicie ukarany. Kto to wie, może sama to zrobi o ile dyrektor jej pozwoli, a ten pozwalał jej na wiele. Ludzie lubili sobie żartować, że Hanka spoufala się ze starym Scottem pod jego biurkiem, ale wszelkie te durne plotki były wyssane z palca!
- Serio... Głupio wyszło - dodała, krzywiąc się lekko i przygryzając dolną wargę. Po tak durnym przedstawieniu mogła zapomnieć o tym, że ona i Aaron mogli zacząć cokolwiek w jakkolwiek normalny sposób.
Słysząc kolejne jego słowa, zrobiło jej się jeszcze bardziej głupio. W tej sytuacji nie mogła już wykręcić się tym, ze była pod zgubnym działaniem eliksiru miłosnego, bo to zdarzyło się przed zażyciem żenująco dużej dawki amortencji.
- Ach, to... - Znowu przygryzła wargę w zakłopotaniu i schowała twarz w dłoniach, opierając głowę o klatkę piersiową chłopaka, żeby nie musieć na niego patrzyć. - Za to też przepraszam. Po prostu ta sytuacja wyglądała dziwnie i sobie pomyślałam, no w każdym razie źle pomyślałam. Skoro tak twierdzisz - dodała, gubiąc się w zeznaniach w zupełności.
- A ta dziewczyna? Nie ta zakochana, tylko ta druga - zagaiła, podnosząc wzrok na Gryfona. - Wiesz o co mi chodzi... Nie chcę się wtrącać - zaczęła niepewnie, drapiąc się po jednej ze skroni. Hannah nie była wścibska i nie chciała wchodzić innym w paradę, szczególnie kiedy sama dokładnie nie wiedziała na czym stoi. Ostatnie czego chciała to wchodzić w jakieś trójkątne nienaski w ostatniej klasie.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 19
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Aaron Matluck Nie 01 Gru 2013, 01:57

- Głupio wyszło, a teraz już po ptokach. Trzeba znaleźć żartownisia. Ale zanim go zjesz, daj mi pogratulować mu pomysłu, bo sama przyznasz. Pomysł niezły na psikusa.
Hanka pewnie nie do końca chciała usłyszeć teraz słowa pochwały dla osoby bądź osób które za tym stały, ale uznania dla tego wyskoku nie można im odmówić, bo by coś takiego zmontować trzeba mieć jaja wielkości pomarańczy. Co najmniej. Jego stać tylko na picie po kątach i inne mniejsze przewinienia. Poczuł się teraz tak, jakby w ogóle w tej szkole nie żył, a to było przygnębiające. Słysząc o tej "nie zakochanej dziewczynie" uśmiechnął się lekko. Nie miał pojęcia co wstąpiło w Zoję i czym się kierowała. Wiedział, że był to mechanizm opiekuńczy, ale na jakiej stopie? To było tajemnicą, którą rozwikła dopiero za parę godzin najwcześniej. Widząc jednak podłamaną twarz rudowłosej gubiącej się i plączącej we własnych słowach, poczuł jak coś w nim pękło. Położył jej rękę na twarzy nachylając się nieco i pocałował ją delikatnie.
- Tego mi brakowało w tym eliksirze. Nawet pod wpływem miłosnego wspomagacza nie jesteś skora do pocałunków.
Powiedział trzymając twarz blisko twarzy dziewczyny. Miał nadzieję, że to wystarczy jako odpowiedź. Może i przyciągali pierdołowate i głupie sytuacje, ale to właśnie miało swój urok, który najwyraźniej mu się udzielił.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Hannah Wilson Nie 01 Gru 2013, 02:28

- Po prostu udam, że tego nie słyszałam - powiedziała, po czym parsknęła śmiechem. Naprawdę była tak bardzo zaabsorbowana Aaronem, że nie zauważyła, że pod jej nosem młodociani uczniowie opici eliksirem miłości uprawiają nierząd w wielkiej sali?! Aż sama miała ochotę pacnąć się w czoło. Zaśmiała się mimowolnie, bo musiała przyznać, że ta cała sytuacja była nieco komiczna.
- I wyobraź sobie miny tych ludzi jutro, kiedy dowiedzą się, że padali w ramiona swoim współlokatorom i młodszym koleżankom z domu... Mam nadzieję tylko, że żadne rodzeństwo nie skończyło w swoich objęciach. Chyba bym umarła gdybym tak trafiła na swojego brata - dodała dość poważnym tonem, ale znowu się zaśmiała. Męsko-męskie pary też widziała na parkiecie oblizujące się wzajemnie po twarzy.
Ze ściśniętym gardłem wyczekiwała wyjaśnień dotyczących najlepszej przyjaciółki chłopaka, ale nigdy miała się ich już nie doczekać. Skoro Aaron wyjaśniał to w ten sposób, to chyba nie było o czym mówić. Kiedy pocałował ją lekko, Hannah machinalnie złapała jedną ręką rękaw jego swetra czy tam koszuli, zależnie od tego co miał na sobie, bo w takich sytuacjach nie wiedziała kompletnie co zrobić z rękami. Odwzajemniła pocałunek z największą ochotą, ale nadal dość nieśmiało jak piętnastka na pierwszym lizaniu za szkołą.
- Zimna ryba ze mnie - wyjaśniła krótko, wzruszając nieznacznie jednym ramieniem. Przysunęła się nieco bliżej, a nieszczęsny materac łóżka, na którym siedzieli, znowu zaskrzypiał żałośnie. To jednak nie odwróciło skutecznie jej odwagi i dziewczyna po raz kolejny zbliżyła swoją twarz do chłopaka, tym razem inicjując kolejny pocałunek osobiście. Trwali tak przez dłuższy lub krótszy moment, nie wiedziała, bo straciła rachubę czasu, aż wreszcie dziewczyna odsunęła się i spojrzała na Aarona z ukosa.
- Chcesz wrócić na salę czy może wolisz obrać kierunek Hogsmeade? Zależy co wolisz: oglądanie mizdrzących się przypadkowych ludzi czy cokolwiek innego co można robić poza szkołą - zagaiła, poprawiając sukienkę, która przekrzywiła się lekko.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 19
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Aaron Matluck Nie 01 Gru 2013, 16:52

Przed oczami momentalnie stanął mu obraz paru rodzeństw które znał rzucających się na siebie w miłosnym szale. Na samą myśl przeszły go ciarki. Chociaż to otwierało furtkę dla bardzo rozrywkowego zajęcia w dniu następnym.
- W takim razie trzeba będzie skombinować krzesło i popcorn. Zajmie się dobre miejsca w okolicach prysznica i będzie można się napawać cudownym dźwiękiem szlochających osób.
Pokiwał głową z aprobatą, bo skoro on miał ochotę zmyć z siebie to co widział tego wieczoru w niektórych sytuacjach, to co dopiero będą jutro czuli najbardziej poszkodowani. Może i było to lekko nieczułe z jego strony, ale hej. I tak to będzie się działo i tak, więc można wyciągnąć z takiego obrotu sprawy nieco rozrywki. Wszystko nagle zniknęło. Umysł się na chwilę wyłączył i całkowicie oddał przyjemnemu pocałunkowi, którym uraczyła go rudowłosa przebijając się najwyraźniej przez swoją barierę wstydliwości. Nie miał ochoty odrywać się od ust dziewczyny, ale wszystko po kolei. Zdawał sobie w końcu sprawę, że nie jest to takie hop do przodu. Odsunął nieco głowę spoglądając na rudowłosą z góry słuchając jej pytania, a wybór był niezmiernie ciężki.
- Z tego co wiem, to mamy jeszcze trochę czasu na powrót, a przedstawiona przez ciebie wizja orgii mimo, że jest kusząca, to chyba już się wystarczająco tego naoglądaliśmy. W takim razie Hogs!
Powiedział energicznie stając z łóżka dając mu już spokój. To z jakim smutkiem jego sprężyny skrzypiały przy każdym ruchu było na tyle rozczulające, że Matluck miał przez chwilę ochotę dokonać żywotu tego mebla. Albo kiedyś je naprawi, a co! Gdy Hannah również doprowadziła się do ładu oboje opuścili Skrzydło.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Logan Campbell Sro 08 Sty 2014, 00:56

Przemilczał już praktycznie resztę drogi. Słaniał się na nogach, od czasu do czasu podpierając się o ściany zostawiając przy tym krwawy wzorek.
- Jakoś... - wyjęczał opierając się o kamienną ścianę, która przyjemnie chodziła jego plecy. Nie miał już kompletnie siły, wszystko go bolało, miał największą ochotę położyć się na posadzce i czekać na zbawienie. Do jego uszu dobiegł bardzo charakterystyczny głos.
- Nieee, tylko nie Hanka... - z jego ust wydobył się jęk. Słysząc jej głos, a następnie ledwo widząc jej włosy, odwrócił się, po czym upadł i podjął próbę wyczołgania się stąd. Nie chciał aby powtórzyła się sytuacja z lochów. Przestały docierać do niego jakiekolwiek głosy, nie zwracał na nic już uwagi. Nagle poczuł szarpnięcie, a z jego ust znów wydobył się jęk. Nie miał pojęcia ile czasu minęło, uchylił powieki, praktycznie powłóczył nogami po sali skrzydła szpitalnego zostawiając za sobą ślad z krwi wydobywającej się z lewej dłoni.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Aaron Matluck Sro 08 Sty 2014, 01:06

- Nie teraz Hannah...
Powiedział tylko gdy ta zadała pytanie o alkohol, jednak szybko zauważyła resztę stanu w jakim byli. Nie zdążyli wypić za dużo a jej nos i tak wyłapał ta niewielką ilość, którą w sobie miał. Na szczęście wzięła Logana na siebie i jakoś dotoczyli się do Skrzydła Szpitalnego, a gryfon miał tylko nadzieję, że pielęgniarka tym razem postanowi siedzieć na swoim miejscu i jakoś im pomoże. W drodze Matluck próbował używać leczących zaklęć by trochę złagodzić zły stan Logana, ale kompletny brak skupienia i siły nie pozwolił mu na przeprowadzenie w miarę solidnej, leczącej roboty. Gdy weszli do sali szpitalnej poczuł, że może jednak wszystko jakoś się ułoży i jego jedynym celem było łóżko. Zrzucił z siebie zakrwawioną i poszarpaną szatę pozwalając jej zalec na ziemi, a sam padł na łoże. Wszystko go bolało, krew spływała my po policzku, a złapanie oddechu było ciągłym bólem. Miał nadzieję, że Hannah zna się na pierwszej pomocy, bo o eliksir, który im pomoże się nie martwił pamiętając, że wie o nich sporo. Ale z drugiej strony na samą myśl o tym, co potem powie Hannah i Dyrektor miał ochotę umrzeć..
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Hannah Wilson Sro 08 Sty 2014, 12:33

Hannah poniosła Logana jak małą, piszczącą dziewczynkę wprost do skrzydła. Dla niepoznaki kazała Aaronowi wspomagać Puchona z drugiej strony, chociaż Gryfon był w takim stanie, że raczej dodatkowo ją obciążał aniżeli pomagał. Dobrze, że dwójka była w tak kiepskim stanie, że żadne z nich nie zwróciło uwagi na to, że liche dziewczę pomaga im w transporcie stukilowego chłopa.
Kiedy dotarli do skrzydła, Logan natychmiast położył się na łóżku, a Aaron zajął się sobą. Prefekt Naczelna podeszła do drzwi gabinetu i załomotała pięścią w drzwi gabinetu pielęgniarki.
- Pani Gladstone? - Zawołała, odczekując chwilę. Kiedy odpowiedziała im cisza, rudowłosa zaryzykowała i szarpnęła za klamkę, jednak drzwi były zamknięte.
- To pięknie... - mruknęła, odwracając się do Aarona. Nie znała się na pierwszej pomocy, znała się tylko na eliksirach. - Zakładam, że nikt z was nie jest w stanie zatamować tych ran? - zapytała czysto retorycznie, podchodząc do kolejnych szafek. - Przydałby się eliksir wiggenowy albo chociaż leczący... - W szafkach nic, opatrunki, pierdoły... Panikowała. W końcu znalazła szklaną gablotę z eliksirami, więc pociągnęła za drzwiczki ale były zamknięte.
- Powiemy, że to któryś z was - powiedziała, wypuszczając ciężko powietrze z ust, po czym bez wahania rozbiła szkło gabloty pięścią i cichym piskiem, wyciągnęła kilka fiolek, eliminując kolejne po kolorach. W końcu znalazła jedną buteleczkę z eliksirem wiggenowym i drżącą ręką podała go Aaronowi. - Podziel się z nim. Na resztę pomocy będziemy musieli poczekać na pielęgniarkę.
W ten oto sposób stała się trzecią poszkodowaną, ale rękę szybko wcisnęła do kieszeni, aby zasłonić strużki krwi spływające po bladej skórze.
- Nie wiem na ile wam to pomoże.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 19
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Aaron Matluck Sro 08 Sty 2014, 12:58

Słysząc, że nie ma pielęgniarki zacisną ręce w pięści. Jak zwykle. W razie jakiegoś najazdu kreatur z podwalin pół szkoły by tu poumierało z powodu braku pierwszej pomocy. Przynajmniej tyle dobrego, że póki co umiera ich tylko dwójka. Słysząc, że rudowłosa krząta się w okolicy szafek z eliksirami i wybija szybkę by wyjąć coś co im pomoże gryfon uniósł nieco głowę by na nią spojrzeć, a gdy przyniosła mu fiolkę wstał z trudem z łóżka pociągając spory łyk uważając, by nie wypić całości. Wiedząc jaką sympatią Logan pała do Prefekt Naczelnej ruszył w stronę łóżka na którym leżał Campbell i podał mu fiolkę z pozostałą ilością lekarstwa. Teoretycznie całość powinna im pomóc szybko, ale co ich pogryzło? Tego nie wiedział nikt, więc nie wiedział również czy eliksir jakkolwiek pomoże. Gdy Puchon wypił zawartość fiolki Matluck wrócił na swoje miejsce, które już zachlapał krwią i wyciągnął różdżkę nakierowując ją na większe ze swoich ran mrucząc zaklęcie leczące. Nie był słaby w tej dziedzinie, więc może jakoś mu pomoże, chociaż w niewielkim stopniu. 
- Miejmy nadzieję, że wystarczająco...
Wydusił z siebie głośniej nie mając już siły na podnoszenie się z miejsca, dlatego też wsunął resztę ciała na łóżko i spojrzał w sufit. Za wszelką cenę nie chciał póki co tracić przytomności, bo kto wie co się może stać. Tyle dobrego, że Wilsonówna musiała być tą prawdziwą, bo przynajmniej cokolwiek mówiła w przeciwieństwie do tamtych stworów. Jeden koszmar zastąpi drug. Cudnie.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Mistrz Gry Sro 08 Sty 2014, 14:51

Eliksir zadziałał, ale nie tak spektakularnie jak się tego spodziewaliście. Rany na ciele zamknęły się, ale zostały po nich paskudne blizny.
W miejscach gdzie brakowało wam palców i ucha, porobiły się paskudne zrosty skórne, ale krwawienie zostało zatrzymane. Nie traciliście już krwi, ale miejsca po brakujących częściach ciała bolały dotkliwie.
Aaron, okolica twojego ucha była zdeformowana, podobnie dłoń Logana. W końcu eliksir to tylko eliksir, a nie wprawna ręka uzdrowiciela.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Logan Campbell Sro 08 Sty 2014, 15:52

Leżał na łóżku zostawiając przy tym na pościeli spore ślady krwi. Wpatrywał się w sufit, odcinając się od otaczającego świata, a dokładniej sali szpitalnej. Przymknął oczy, przecierając je dłonią, nie miał na nic siły, był obolały, czekał, aż w końcu pielęgniarka do nich przyjdzie i się nimi zajmie. Ale tak najwyraźniej nie było, usłyszał odgłos tłuczonego szkła, a kilka chwil później kąta oka dostrzegł obok siebie Gryfona. Wziął od niego fiolkę z eliksirem i wypił pozostałą część substancji, mając nadzieję, że Hanka wie co robi i coś im to pomoże. Ból w dalszym ciągu był jednak nie do wytrzymania, a najgorszy był w okolicy dłoni, która wydawała mu się nieco dziwna. Podniósł ją na wysokość swojej twarzy widząc jedynie dwa palce z pięciu, w miejscu pozostałych był paskudny zrost, które najwyraźniej właśnie trawiła jedna z kreatur. Zamknął ponownie oczy, był na tyle zmęczony, liczył na to, że chociaż uda mu się zasnąć.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Prawie Bezgłowy Nick Sro 08 Sty 2014, 22:06

Wtem do sali szpitalnej "wpłynął" duch rezydent Gryffindoru zaalarmowany jakąś szamotaniną w skrzydle szpitalnym. Unosił się kilkadziesiąt centymetrów ponad posadzką i cmokał z niesmakiem pod nosem.
- Co się tutaj wyrabia? - Zapytał tonem średnio oburzonym, zataczając koło nad łóżkiem, w którym spoczywał ledwo-żywy Logan Campbell. Kiedy jego wzrok zatrzymał się na Aaronie, duch udał wielce zaskoczonego i zapytał:
- Aaronie, wyglądasz inaczej. Zmieniłeś fryzurę? - Zapytał, pocierając swoją niematerialną dłonią swój niematerialny podbródek. - Widzę, że pielęgniarka pozostaje poza zasięgiem. Jeśli potrzebujecie pomocy, zawiadomię skrzaty - stwierdził poważnym tonem.
Prawie Bezgłowy Nick
Prawie Bezgłowy Nick
Duch Rezydent Gryffindoru



Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Aaron Matluck Sro 08 Sty 2014, 22:43

Czas powoli mijał, a rany zaczynały się zasklepiać zostawiając po cobie blizny, które chłopak czuł pod palcami. Najbardziej bał się dotknąć jednak jednego miejsca, które pulsowało bólem trudnym do opisania. Gdyby mógł wyciął by je sobie ale zdawał sobie sprawę, że to tylko pogorszy jego stan. Jęknął cicho zaciskając wolną rękę na prześcieradle czując pod palcami zrosty w miejscu w którym kiedyś było jego ucho.
- Koniec z noszeniem okularów jak mi się wydaje.
Jęknął uśmiechając się w stronę Wilsonówny. Domyślał się, że ta może martwić się ich stanem, więc co mu szkodzi zachować trochę optymizmu. Gdy do pomieszczenia wleciał duch z jego domu podniósł się na łóżku. Może i nie miał dużo sił, ale podsunąć się na poduszkę tak by oprzeć się plecami o metalową ramę łóżka jeszcze dał radę. Dobrze, że nie tylko on wysilił się na niewielką ilość humoru. 
- Dzięki, że zauważyłeś Nicku. faktycznie przyciąłem grzywkę i pozbyłem się ucha, bo nie pasowało do nowego image'u.
Powiedział spokojnym głosem łapiąc płytkie oddechy. Miał szczerą nadzieję, że pielęgniarka do tego czasu pojawi się w Skrzydle, bo daleko im było do tego, by poruszać się tutaj cicho. To pewnie zwabiło tutaj tego ducha, który był specyficzny w obyciu.
- Proszę Nicku. Znajdź kogoś kto przeniesie nas do Munga, bo będzie z nami tylko gorzej.
Poprosił nie wiedząc na co może liczyć. Pewnie zaraz znów wparuje tutaj dyrektor, który w przemiły i zabawny dla niego sposób powie, że wylatują ze szkoły albo dostają szlaban do końca życia.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Sala szpitalna - Page 7 Empty Re: Sala szpitalna

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 15 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 15  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach