Wielka Sala

+88
Gloria Stark
Rivius Fawley
Hope Colinz
Morpheus A. Maponos
Brandon Tayth
Aleksander Cortez
Isidora Tayth
María Velasquez
Cory Reynolds
Monika Kruger
Nevan Fraser
Ragna Kolbjørn
Jonathan Mills
Peter Raffles
Jamie Campbell
Prince Hamilton
Jason Snakebow
Fransis Molchester
Scarlett Molchester
Micah Johansen
Fèlix Lemaire
Marco Castellani
Jaakob Larsen
Blanche Aude Moreau
Antoinette Croisseux
Geraldine Dubois
Carla Stark
Kristian Lyberg
Elektra Fyodorova
Stella Stark
Andrew Wilson
Freddie Kingsley
Leanne Chatier
Gwendoline Allen
Matthew Sneddon
Femke van Rijn
Iris Xakly
Marcel Volante
Cassidy Thomas
Felicja Socha
Maja Vulkodlak
Pandora Evans
Antonija Vedran
Connor Campbell
Grace Scott
Meredith Cooper
Elijah Ward
Lena Gregorovic
Logan Campbell
Zoja Yordanova
Wyatt Walker
Marianna Vulkodlak
Lucas Castellani
Aaron Matluck
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
James Scott
William Greengrass
Nicolas Socha
Heinrich Flammenwerfer
Nadia Milligan
Sora Iwahara
Charlotte Jeunesse
Aleksy Vulkodlak
Dylan Davies
Vin Xakly
Rhinna Hamilton
Suzanne Castellani
Blaise Harvin
Margaret Scott
Cherry Campbell
Aiko Miyazaki
Sasza Tiereszkowa
Sophie Fitzpatrick
Benedict Walton
Joel Frayne
Audrey Roshwel
Polly Baldwin
Andrea Jeunesse
Mistrz Gry
Anthony Wilson
Emily Bronte
Jeremy Scott
Gabriel Griffiths
Charles Wilson
Leslie Wilson
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
92 posters

Strona 24 z 25 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25  Next

Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Wielka Sala

Pisanie by Brennus Lancaster Pon 15 Kwi 2013, 17:49

First topic message reminder :

Wielka Sala - Page 24 Greathall1

Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Marco Castellani Pią 04 Wrz 2015, 22:18

- ...doprawdy, dzisiejszy sprzęt nie ima się temu na czym kiedyś latałem. Miotły są wysoko spersonalizowane, każda nawet najmniejsza cecha gracza ma ogromne znaczenie jeżeli chodzi o dobre latanie. Profesjonalny sprzęt teraz jest jak różdżka, ma swojego jednego właściciela... - Marco jak zwykle mocno się ekscytował opowiadając o nowinkach sportowych, w końcu to jego działka. Kolejną było zaczepianie nauczycielek i już wszystkim chyba znany "podryw na Castellaniego" czyli proste ale dobre komplementy, jakieś tam uśmiechy i zaczepki. Cały Marco, wiecznie młody. Można rzec, że w sumie był takim gówniarzem wśród kadry nauczycielskiej, ale wcale mu to nie przeszkadzało, a nawet schlebiało, że mógł siedzieć pośród tych wielkich umysłów. Castellani ostatnio bardziej był znany, że widziano go z byłą dyrektor Filii niż z tego z czego naprawdę był dobry. Co było nieco smutne ale jego to obchodziło jak zeszłoroczne mistrzostwa, które notabene powinny bardzo interesować. Wszak je współorganizował. No bo Argentyna.
- Panowie koledzy, wybaczcie, że się wtrącę ale widziałem je, fałszoskopy to jakieś nieporozumienie, nie wiem kto to opracowywał ale chyba dostał za mało galeonów by się do tego przyłożyć. Zauważyłem, że im nowsze rzeczy wypuszcza Ministerstwo tym gorzej się to sprawdza. Ale powiedzmy sobie szczerze, mimo iż młodzież potrafi kombinować, to popełniają proste błędy o których nie mają pojęcia, często właśnie przez to, że za dużo zmyślają - powiedział co wiedział. Sam za młodu nieźle kombinował by się tylko wymigać od zajęć i tego dlaczego nie ma referatu, bardzo często mu się udawało ale pamiętał profesora, który zawsze wiedział kiedy Castellani kręci. Albo to był instynkt albo jakaś czarna magia.
Marco Castellani
Marco Castellani
Czarodziej


Urodziny : 24/05/1983
Wiek : 40
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t991-skrytka-pocztowa-marca-c

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aaron Matluck Pią 04 Wrz 2015, 23:26

Przekomarzanie się Elijaha i Zoi było na porządku dziennym w tym ich małym trio, więc nie zwracał na nie szczególnej uwagi. Chociaż otwieranie ust pełnych przemielonego żarcia to było coś nowego i nie mógł powiedzieć, że wyglądało to apetycznie. Rozejrzał się po stole dokładniej w poszukiwaniu pożywienia z czystego obżarstwa bo tak naprawdę nie był głodny. W swoim stylu zjadł sporo podczas drogi do szkoły obkupując się słodyczami i teraz żołądek wręcz błagał o odpoczynek. Ale co to to nie! Nałożył sobie trochę indyka, sosu żurawinowego i wielki kawał mięsa. Nie będzie się bawił w zieleninę skoro wszyscy i tak po niej jeździli jak po szkapie. Podsłuchując fragment o duchu obruszył się nieco.
- Coś mnie ominęło? Jaki duch?
zapytał nieco zdezorientowany. Z tego stanu wyrwała go jednak Gloria, która się do nich dosiadła. Spóźniona z fasonem, nie ma co. Uśmiechnął się do niej wzruszając ramionami na pytanie czy coś ważnego ją ominęło. Wyłączył się podczas przemowy.
- Oczywiście, że wybieram się do Klubu Pojedynków. Wilson czy nie Wilson to jedne z niewielu zajęć które mnie interesują więc...
Pokroił sobie wszystko co miał na talerzu i wymieszał z sosem tworząc niezbyt apetyczną papkę, którą zaczął pochłaniać. Przeżuwając kolejny kawał miejsca zawiesił się na chwilę.
- Chociaż jak tak o tym pomyślę to faktycznie stary Wilson może mnie skatować, chociaż nie mam pojęcia co ja mu zrobiłem. Z Hannah znam się od lat, a że mam słabość do rudego to nie moja wina.
Ściągnął nieco usta zastanawiając się chwilę nad tym co powiedział. Szybko jednak wyrwał się z tego stanu letargu gdy Zoja szturchnęła go lekko w bok.
- Ale mam nadzieje, że zobaczymy się tam wszyscy. W końcu im lepiej tym weselej i każdy się pewnie czegoś nauczy. Tak. Wiem. Z moich ust brzmi to absurdalnie..
Skwitował szerokim uśmiechem wracając do jedzenia.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Rivius Fawley Sob 05 Wrz 2015, 11:52

Rivius drgnął nieznacznie, słysząc swoje nazwisko i zerknął w kierunku profesora Wilsona mile zaskoczony tym, iż niejako zaproszono go do konwersacji. Wcześniej co prawda zagadywał od czasu do czasu siedzącą obok niego nauczycielkę obrony przed czarną magią, lecz głównie skupiał się na rozglądaniu się po Wielkiej Sali. Gwar panujący tutaj nastrajał pozytywnie chyba każdego, w każdym razie Rivius czuł się tutaj niezwykle dobrze. Uroki małżeństwa z wilą zaczęły już dawać mu się we znaki, choć minęło dopiero osiem miesięcy od ślubu. Cóż... Nietrudno było zauważyć, że stan jego skrytki w Banku Gringotta uległ znacznemu zubożeniu. A jego umysł poważnemu otępieniu.
- Fałszokopy w Hogwarcie to zaiste ciekawe zjawisko - roześmiał się pod nosem. - Kilkanaście lat temu, gdy uczyłem tu po raz pierwszy, trzymałem jedno takie cudeńko na zapleczu klasy w lochach i w końcu musiałem go wynieść, bo robił okropny hałas za każdym razem, kiedy brałem uczniów do odpowiedzi.
Uśmiechnął się na wspomnienie świrującego bączka ze szkła, który reagował na nawet najmniejsze kłamstewko i poważnie upośledzał prowadzenie zajęć. Uczniowie byli naprawdę pomysłowi, jeśli chodziło o notoryczne ściemnianie gościowi od mikstur.
- Czy tylko mnie się zdaje, że przy stole Gryfonów panuje dziś o wiele większe poruszenie niż zazwyczaj? - zagadnął po chwili, spoglądając w kierunku wychowanków Godryka, którzy szeptali z ekscytacją między sobą, wyraźnie czymś zaaferowani. Rivius nie był zorientowany w sytuacji z Nicholasem Sochą w roli głównej, toteż nie miał o niczym pojęcia. Bardziej chyba ciekawiło go, czy Mia faktycznie zrezygnowała z dalszej nauki w Hogwarcie. Zaczął omiatać wzrokiem stół Ślizgonów, ale niestety nie mógł jej dostrzec.
Rivius Fawley
Rivius Fawley
Nauczyciel: Eliksiry


Urodziny : 18/01/1974
Wiek : 50
Skąd : Birmingham, Anglia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1857-skrytka-pocztowa-riviusa

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Brandon Tayth Sob 05 Wrz 2015, 12:40

Dyrektor przemówił, na stołach pojawiło się żarcie, ale nawet gdy Brandon napełnił żołądek, nie przejaśniło to jego umysłu i wcale nie przyszło mu do głowy żadne racjonalne wytłumaczenie, dlaczego Socha żyje. Spoglądał na niego raz po raz, jakoby chcąc się upewnić, że to faktycznie on, lecz skoro nawet Gryfoni wręcz podskakiwali na swoich krzesłach z podniety, to musiała być to prawda. Nicholas zmartwychwstał...
- To brzmi niedorzecznie, ale w zasadzie chyba nie ma innego wyjaśnienia, jak eliksir wielosokowy - rzucił w stronę Nevana, zastanawiając się przy tym, kto mógłby być aż tak popapranym, by zażyć eliksir i wparować na rozpoczęcie roku szkolnego jako ktoś, kto wcześniej uznany był za zmarłego.
Nie dziwiła go reakcja Petera, gdyby to on rozmawiał z Sochą-duchem, byłby równie wyprowadzony z równowagi. Cóż... Coś tu porządnie śmierdzi. Chyba nawet bardziej niż jego obsmarowany łajnobombami dom.
- Patrzcie, on zachowuje się tak, jak gdyby miał coś porządnie nie tak z głową - mruknął z pewnym rozbawieniem, przyglądając się Nicholasowi, którego mimika twarzy zmieniała się jak w kalejdoskopie. Wyglądał tak, jak gdyby pod kopułą gotowało mu się milion myśli, co dawało efekt iście komiczny. Kolejny raz Brandon przekonywał się o tym, że najwięcej świrów ląduje właśnie w Gryffindorze.
Brandon Tayth
Brandon Tayth
Klasa VII


Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 26
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Andrew Wilson Sob 05 Wrz 2015, 14:15

Ucieszony, że dziesięć lat młodsze pokolenie nauczycieli wtrąciło się do dyskusji starszych, Andrew pokiwał głową ochoczo. Zgadzał się z tym co mówił Marco. Chociaż jego umiejętności magiczne mogłyby się przyczynić do polepszenia efektywności takich urządzeń to nie widział w nich szkolnej użyteczności. Poza tym bardziej lubił swoje gadżety i czarodziejskie soczewki.
- Doświadczenie w byciu profesorem czasem w zupełności wystarczy, żeby zauważyć, że gagatek coś wymyśla - przytaknął, uśmiechając się promiennie do kielicha z porzeczkowym winem. Wziął łyk napoju i westchnął, dodając: - Ach, brakuje nam młodego ducha w przedmiotach do magicznego użytku! Widać to po prężnie rozwijającym się przemyśle miotlarskim, o którym byśmy mogli za swoich czasów tylko pomarzyć. Tylko tutaj są pieniądze prywatnych dystrybutorów, a nie urzędów publicznych.
Rozkimna niczym w kręgu mugoli. Pewne sprawy się nie zmieniają za pomocą przeciągnięcia magicznej różdżki. Ekonomia dotyczy nawet czarodziei. Wie coś o tym, bo on akurat w tym towarzystwie nie jest zbyt majętny. Nawet mając jakiś swój dobytek naukowy to wiadomo, że uczelnie niezbyt wiele mogą zaoferować.
- Nicolas Socha powrócił z martwych - odpowiedział Riviusowi poważnym tonem, kierując swój bladoniebieski wzrok w kierunku młodzieńca. Chłopak siedział wśród innych uczniów, ale widać, że jego umysł był w innym miejscu. To dla niego pierwszy dzień po... Tak naprawdę nie wiadomo po czym. Wilson wiedział jednak, że czeka go z nim rozmowa, kiedy emocje opadną. Jako opiekun domu powinien się tym zainteresować, nawet jeśli dyrektor przyjął go z powrotem do szkoły za jego plecami.
Mężczyzna zmrużył lekko oczy w zamyśleniu. Odchrząknął i poruszał palcami, jakby brakowało mu czegoś w dłoni.
- No nic, czas rozgościć się w starych progach i zapalić cygaro - rzekł do kolegów i po opróżnieniu kielicha do końca wstał z miejsca. - Dobrej nocy panom życzę - dodał na odchodne z uśmiechem i do "pań" też się odezwał (o ile takie w szkole jeszcze są ;x). Wyszedł z Wielkiej Sali drzwiami dla kadry.
Andrew Wilson
Andrew Wilson

Urodziny : 12/02/1963
Wiek : 61
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Zoja Yordanova Sob 05 Wrz 2015, 14:32

Wszyscy dookoła wiedzieli, że temat Klubu Pojedynków nie dotyczy Zoi, więc nawet nie dodawała swoich trzech knutów. Wydawało jej się, że była na podobnym poziomie co Gloria, ale też po prostu ją to nie interesowało. Była chyba zbyt powolna do obrony i wybór zaklęć do ataku też przychodził jej ociężale. Wolała spokojne rozrywki, tak jak grzebanie w ziemi łopatką. Tak samo jak Rhi cieszyła się po prostu obecnością całej paczki i przez moment nie odzywała, ani też nie mieliła jeszcze niczego w buzi!
Gorzej, kiedy zaczęli dyskutować o Wilsonie - paradoksalnie jej ulubionym nauczycielu. W samo serduszko Matluck! Zoja spiorunowała Elijaha mimowolnie wzrokiem, a ten spuścił wzrok zakłopotany. Hobbit może nie sprawiał takiego pierwszego wrażenia, ale był bardziej kumaty od tego pana siedzącego obok. Naprawdę muszą zaczynać temat tej rudowłosej szkapy już w pierwszym dniu szkoły? Przez to wszystko marchewka może stanąć jej w gardle.
- a że mam słabość do rudego to nie moja wina...
No i dupa. Bułgarce zatrzęsła się ręka na kubku z sokiem dyniowym i postanowiła, że jednak zrezygnuje z deseru. O losie.
- Ja podziękuję. Może i dzięki profesorowi Wilsonowi zaliczyłam SUMy z Zaklęć i Obrony, ale nie będę naginać szczęścia. Przez całe wakacje nie machnęłam ani razu różdżką... - dodała ciszej. Zdecydowanie ciekawszy był temat duchów, więc skoro Aaron zwrócił na to uwagę to podzieli się z nim swoimi spostrzeżeniami. W końcu zauważyła znowu wzroki skierowane na chłopaka nawet ze stołu nauczycieli.
- Rhinna wcześniej mówiła mi o Nicolasie. Prorok pisał, że ten chłopak zaginął i chyba gdzieś słyszałam, że stał się duchem w szkole... Natomiast jak widać dzisiaj - jest cały i zdrowy. - wypracowany do perfekcji ton wrócił do normalności. Nie ma opcji, żeby pokazała to co poczuła chwilę temu!
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 17
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aleksander Cortez Sob 05 Wrz 2015, 15:32

Przysłuchiwał się uważnie temu jak Suzanne odpowiadała mu na jego pytanie i starał sobie to jakoś wyobrazić. Choć i tak pewnie nie byłby w stanie nawet w połowie tego dobrze zrobić. Nie mniej jednak widząc jej uśmiech sam nieco szerzej się wyszczerzył i był zadowolony z tego, że w końcu o to zapytał.
- Brzmi fantastycznie, może i mi się kiedyś uda coś takiego zrobić bym poczuł się podobnie- odpowiedział i wtedy do sali wszedł Brandon, usiadł obok Suzi i również poruszył temat Sochy.
- To nie omamy, przynajmniej tak mi się wydaje, ale wszyscy go widzą. - Odparł widząc jak przepędza jednego z uczniów by ten zszedł z miejsca które to sobie właśnie wybrał.
- Aż korci by tam podejść i wbić palec między żebra by sprawdzić czy jest prawdziwy- Powiedział uśmiechając złośliwie. Wtedy rozwiałby wszelkie wątpliwości za pewnie każdego w tej sali.
Chwilę później pojawił się też Peter. Ciekawiło go jak zareaguje widząc Nicolasa, był przecież jedną z tych osób która to rozmawiała z duchem. Więc albo zmartwychwstał, albo nieźle ich zrobił w konia. Przywitał się z nim skinieniem głowy i ponownie wskazał za pomocą lekkiego ruchu podbródka miejsce w którym siedział Gryfon.
Zaraz po nim zaczęli schodzić się inni Ślizgoni, jakby byli na jakimś tajnym zebraniu przed rozpoczęciem roku i po skończeniu go nagle wszyscy rzucili się ku Wielkiej Sali, wchodząc jeden po drugim. Witał się z każdym skinięciem głowy, lekkim uśmiechem i krótkim cześć.
- Możesz próbować coś wyciągnąć od ojca.- Przyznał, że to może być jakieś wyjście i jeśli ich dawny, a może nadal ten sam wychowawca domu coś będzie chciał im zdradzić, to zdecydowanie to pomoże w rozwiązaniu tej dziwnej zagadki, a także może odpowie na kilka pytań.
- Bo co do Barona to wątpię, bo raczej Nicolas mu się nie zwierzał będąc jeszcze duchem. - Rzekł nawet nie mogąc sobie tego wyobrazić. Nicolas i Krwawy Baron, heh.
Teoria Nevana była jak na razie równocześnie najbardziej nieprawdopodobna, jak i najbardziej sensowna. Bo kto normalny, bezcześciłby pamięć umarlaka, robiąc tak chory dowcip? Spojrzał również po stole Puszków, gdzie jak wiadomo była jego siostra i dziewczyna Sochy. Tych nigdzie jednak nie widział, to może i lepiej? Ponieważ jeśli to czyjeś wygłupy to dla tamtych dziewczyn zdecydowanie nie byłoby to śmieszne.
- Jednak jeśli to eliksir wielosokowy to tamtemu powinno raczej się śpieszyć z wyjściem z sali by nie odmienić się przy wszystkich, albo przynajmniej popijać co jakiś czas, coś podejrzanego. Temu jednak nie śpieszno do opuszczenia sali.- Chciał zwrócić uwagę na ten szczegół, analizując na spokojnie tą teorię. Sam kiedyś w młodości nie raz bawił się z tym eliksirem i dobrze wiedział na co trzeba było uważać, aby nie zostać przyłapanym. Jednak jedna rzecz mu pasowała.
- Tylko to skoro on to dlaczego z nikim nie rozmawia? Socha aż tak bardzo by się bał o to co może usłyszeć od dawnych znajomych? Jakoś mi w to ciężko uwierzyć by on się tym tak przejmował. Więc jest sposób na to by rozwiać wszelkie wątpliwości, ale potrzebny jest ktoś kto dobrze znał Nicolasa.- Powiedział spoglądając tutaj na wnuka dyrektora, a także zerkając na Petera. Dobrze wiedział przecież o tym, że z początku szkoły tych dwóch się kolegowało. A później zostali swoimi wrogami nr jeden. Więc z pewnością Peter musiał znać swojego wroga.
Aleksander Cortez
Aleksander Cortez
Klasa VII


Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Elijah Ward Sob 05 Wrz 2015, 21:41

To prawda, że nie było chyba bardziej domyślnego faceta od Aarona, ale Elijah też mógł trzymać język za zębami. Wyczuł Zoję w zeszłym roku podczas balu walentynkowego. Żadne z nich nie miało teoretycznie randki, ale mimo wszystko zauważył nastrój Bułgarki. Kiedy się jej o to spytał na samotności o mało nie rzuciła na niego jakąś klątwę w złości. Obiecał, że się nie wygada, bo ta mała szuja mogła różdżką nie wymachiwać za dobrze, ale znała takie dziwne rodzaje eliksirów i roślin, że lepiej z nią nie zaczynać, bo nawet stara Scott nie odkryje czym go otruła!
Swoją drogą to myślał, że przez wakacje jej w końcu przeszło. Przyjaźnili się od pierwszego roku szkoły i byli nieco jak nierozłączne trio Pottera, Weasleya i Granger. Zoi nieźle wychodziło zgrywanie się, że wszystko jest okey i traktowała ich naprawdę jak braci. Może to tylko takie chcenie jedynaczki i gdyby sam też znalazł kogoś do wzdychania to by zaczęła szaleć? Mała bywała lekko apodyktyczna, a Hanki po prostu nie lubiła.
Brunet sięgnął po kawałek piernika z marmoladą i zaczął go jeść z ręki.
- Chodźcie dziewczyny, będzie fajnie. Dobierają przecież w pary ze względu na umiejętności, więc nie musicie się martwić o jakiegoś napakowanego Ślizgona. Myślę, że Wilson nie jest chamem! - stwierdził z przekonaniem. Puścił Glorii zachęcające oczko, ponieważ bez niej też nie będzie zabawy. On natomiast na pewno zamierzał sparingować się z Aaronem chociaż na jeden pojedynek. Rzucił wyzywające spojrzenie przyjacielowi i uśmiechnął się chytrze. - A jak będzie jakikolwiek konkurs na najlepszego zawodnika to i tak zamierzam go wygrać, więc nawet się nie trudźcie.
Słysząc o duchu również wymienili z Matluckiem znaczące spojrzenia. Lubili takie tajemnicze sprawy i interesowało ich nie do końca to co powinno i było w stu procentach legalne.
- No proszę, ciekawe. Skoro jednak dyrektor go przyjął z powrotem to musi wiedzieć o co chodziło, no nie? Dziwne, że nie powiedzieli o tym ani słowa na początku uczty - dodał, dojadając swój kawałek ciasta.
Elijah Ward
Elijah Ward
Klasa VII


Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Wielka Brytania
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2081-pysiu-elioszki#40846

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Gloria Stark Sob 05 Wrz 2015, 22:07

Wolała zwykłe zajęcia od tego całego klubu pojedynków. Musiałby ją ktoś naprawdę przekonać by znów mogła się do niego zapisać. Póki co pokibicuje swoim kolegom z widowni, może wtedy przynajmniej niczym nie oberwie. Chłopaki niech sobie tam walczą, w końcu muszą pokazać tą swoją męskość, czy coś tam.
- Szybciej opanuje miotłę niż znowu się skompromituje na podeście - dodała od siebie. A wiedzieli, że ona i miotła to związek beznadziejny, już od pierwszej klasy kiedy to złamała swoją rękę właśnie przez nieudolność w lataniu.
Słabość do rudego? Gloria aż zmarszczyła czoło wybałuszając oczy i żeby nikt tego nie widział niemal włożyła nos do swojego ciasta. Ona była ruda i to mocno ruda nie dało się ukryć, więc może ta słabość dotyczyła tylko panny Wilson. Oby. No i nie skomentowała tego ani nawet pół słowem, wolała, że tego raczej nie usłyszała i skupiła się na osobie Nicolasa.
- Nie wiem czy tak do końca zdrowy - powiedziała zerkając na chłopaka, który stroił dziwne miny do siebie, nie odzywał się do nikogo, tylko siedział i rżnął głupa? Dziwne. Ale nie znała tego chłopaka prawie w ogóle, mimo, że byli w jednym domu to nie miała okazji zamienić z nim więcej niż tylko "cześć". Gloria mimo, że była ciekawską osóbką to raczej stroniła od tego typu dziwactw.
- Od kiedy nam cokolwiek mówią w tej szkole? Zawsze jakieś zdawkowe informacje, bo im mniej wiemy tym lepiej dla nas - skomentowała wypowiedź Elijaha. No ale tak było. Wszelkie nagłe bezwzględne zakazy były owiane tajemnicą, nawet prefekci nie do końca wiedzieli co jest grane.
Gloria Stark
Gloria Stark
Studentka: Magiczne Stworzenia


Urodziny : 28/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Portmagee, Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1166-skrytka-pocztowa-glorii

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Peter Raffles Sob 05 Wrz 2015, 22:18

- Nie wiem, kto byłby takim degeneratem, by podszywać się pod... trupa... - zerknął na nieco nieprzytomnego Sochę ostatni raz i skrzywił się na myśl, że dyrekcja puszcza płazem tego rodzaju wieści. Powinni jakoś ich na to przygotować, cokolwiek powiedzieć, wyjaśnić... Ale czemu się dziwić, skoro informację o śmierci Gryfona również potraktowano jak wydarzenie z codziennej, szarej, szkolnej rzeczywistości?
Nie musiał dłużej skupiać się wyłącznie na stole Gryffindoru, bo stary Lancaster w końcu przestał ględzić i na stołach zaroiło się od bogatej strawy. Raffles z miną mordercy złapał za wyjątkowo okazałą pierś z kurczęcia w sosie musztardowo-miodowym i z sadystycznym zacięciem zaczął przewalać jedzenie na swój talerz, jakby chciał się nim zasłonić od realnego świata i równie realnego Sochy.
Odgrodził się cokolwiek skutecznie, bo nawet nie zauważył, że pomiędzy nim i Fraserem pojawiła się Gregorovic. Dopiero jak się odezwała, uniósł na nią pełne chłodu spojrzenie.
- Cieszę się, że mi o tym przypominasz. Jak widać. Wygląda jakby walnął się solidnie w głowę a nie zdechł... - szepnął w ucho dziewczynie, w jego głosie dało się wyczuć nutę napięcia. Jego przypuszczenia potwierdził konspiracyjny ton Taytha, w istocie, Socha wyglądał jakby toczył w swojej głowie kilka konwersacji naraz.
Raffles pospieszył się z jedzeniem, obawiając się, że za chwilę do reszty straci apetyt.
- Trzeba by się do niego po prostu... Przejść, i spytać. Jeżeli jakiś eks-trup uważa, że może się tak szlajać po szkole bez wyjaśnienia, to go wyprowadzimy z tego błędu. - mruknął do skupionych wokół niego Ślizgonów. Tak naprawdę nie miał konkretnego planu. Po prostu dobijała go bezsilność niewiedzy i dziwne uczucie niepewności goszczące się gdzieś w okolicach żołądka. Zerknął na snującego swoje teorie Corteza, jakby ostrzegawczo. Nie wszyscy członkowie paczki pamiętali niechlubne czasy, kiedy chłopiec z Hogsmeade i jego kolega, nowo przydzielony Gryfon, myśleli, że można się kumplować ponad podziałami...
- Chcesz go przepytać przy tablicy? Panie Socha, proszę nam opowiedzieć, w trzech punktach, jak to właściwie było z Pana śmiercią. I co, jak oceniłby pan powrót do życia? Jak wpłynęły na Pana procesy gnilne? Robaki pod ziemią nie dokuczały za bardzo...?
Westchnął przeciągle. To było za dużo, nawet na jego świat... A przecież świat magii był jedynym mu znanym.
Peter Raffles
Peter Raffles
Klasa VII


Urodziny : 13/01/2006
Wiek : 18
Skąd : stare śmieci - Hogsmeade
Krew : wątpliwie czysta

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Rhinna Hamilton Sob 05 Wrz 2015, 22:31

Rhinna i klub pojedynków? Mowy nie ma! Nie czuła się w ogóle pewnie w tego typu wydarzeniach. Jej świat obracał się wokół boiska, a nie wokół zaklęć. Słysząc słowa Elijaha, pokręciła szybko głową.
- Musiałbyś mnie wpierw nauczyć paru zaklęć, bym mogła spokojnie stanąć na przeciw kogokolwiek w klubie pojedynków.
Rzuciła do Hobbita, z uśmiechem na twarzy, choć dało się wyczuć w jej głosie niepewność. Kurde, swoją drogą, musi się trochę poduczyć rzucania zaklęć. Więc może ten pomysł z nauczaniem nie był taki zły?
Po chwili jednak spojrzała w swój talerz, na którym znajdował się już ostatni kęs ciasta. Słuchała słów swoich kolegów z domu, po czym westchnęła.
- Jasna sprawa, że na nic nie powiedzą. Dopóki nie dowiemy się czegokolwiek sami, rzadko kiedy nam powiedzą wprost. Zresztą, co by miał powiedzieć? Powitajmy Gryfona wracającego ze świata zmarłych..
Rzuciła pod nosem, po czym go zmarszczyła i zaśmiała się. Brzmiało to co najmniej absurdalnie. Nie powiedziała tego głośno, tylko tak, by usłyszała ją grupka siedząca obok, ale na pewno nie Nicolas. Klasnęła cicho w dłonie.
- Dobra, pora się zbierać!
Złapała ostatni kęs ciasta i wsunęła go do ust. Przez chwilę gryzła, dopóki nie przełknęła i odchrząknęła cicho. Powoli wstała od stołu.
- Widzimy się w Pokoju Wspólnym!
Klepnęła na odchodne Aarona i Elijaha w ramię, dziewczynom machnęła z uśmiechem na ustach, po czym ruszyła z uśmiechem na ustach ku wyjściu z Wielkiej Sali.
Rhinna Hamilton
Rhinna Hamilton
Prefekt: Gryffindor

Prefekt: Gryffindor

Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Paryż, Francja
Krew : Półkrwi
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t768-skrytka-pocztowa-rhinny-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Nanette Myahmm Sob 05 Wrz 2015, 22:49

Gdzieś pomiędzy zaaferowanymi ucztą, rozgadanymi uczniami Hufflepuffu siedziała i ona - drobna, białowłosa istotka z wielkimi, orzechowymi oczyma wpatrzonymi w kadrę nauczycielską. Spijała każde słowo z przemówienia profesora Lancastera, by po chwili natychmiast zająć się kolacją. Nie chciała bowiem spoglądać na stół Slytherinu, gdzie zebrał się tłumek dyskutujących żywo uczniów ze słynnej bandy, wśród której migała też czupryna pewnego wyjątkowego młodzieńca... Ciekawa była, gdzie podziała się jego szczęśliwa wybranka.
Wiedziała, o czym dyskutują teraz poszczególni uczniowie. Choć osobiście nigdy nie poznała Nicolasa, bardzo przeżyła informację o jego odejściu... A teraz pojawił się tu, trzymając dystans, niekoniecznie pewny, co dzieje się wokół... Orzechowe oczy zatrzymały się na nim dłużej, choć zdecydowanie nie było to spojrzenie nachalne. Nigdy i na nikogo nie potrafiłaby patrzeć tak, aby wywołało to jakikolwiek dyskomfort. Działo się z nim coś niedobrego, jakby głowę zalewała mu fala wspomnień, a nie były one przyjemne... Doskonale wiedziała, jak to jest. Zastanawiała się, czy mogłaby mu jakkolwiek pomóc, pozostając jednocześnie niewidzialną Puchonką z szóstego roku...
Nanette Myahmm
Nanette Myahmm
Klasa VI


Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Obrzeża Plymouth, Wielka Brytania
Krew : Czysta, z domieszką krwi wil

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Suzanne Castellani Sob 05 Wrz 2015, 23:16

Castellani w tej całej burzliwej dyskusji na temat dziwnego przypadku Nicolasa Sochy już niezbyt brała udział. Jadła tylko to co sobie nałożyła na talerz zgodnie z dietą, której musiała przestrzegać i tylko się przysłuchiwała. Gang Ślizgonów, bo tak można nazwać tą zgraję, już widać opracowywał plan dowiedzenie sie co tu do cholery jest grane i dlaczego on żył, potem nie żył, a teraz znowu żyje. Suzka w porównaniu z nimi miała to raczej wszystko w poważaniu byleby nikt jej w drogę nie wchodził.
- Dobra, postaram się czegoś dowiedzieć, ale nie obiecuje - powiedziała odkładając brudne sztućce na równie brudny ale pusty już talerz i dłońmi poprawiła kołnierzyk w swej białej bluzeczce.
- Wy sobie tu knujcie a ja idę rozpakować swoje klamoty. Ci którzy jeszcze nie wiedzą a winni być zainteresowani, to jutro z samego rana jest nabór do drużyny, punkt 7 widzimy się na boisku - rzekła wstając z miejsca, jednak zanim się oddaliła, musiała zwrócić się do jednego z obecnych towarzyszy - a właśnie, Fraser, ty przyjdź kwadrans wcześniej, mam nadzieję, że nie jest to dla Ciebie problem. Pomożesz mi wybrać graczy - dodała z uśmiechem w stronę ślizgona i odeszła dumnie w stronę wyjścia a stukot jej obcasów ponownie rozszedł się echem po Wielkiej Sali.
Suzanne Castellani
Suzanne Castellani
Klasa VI


Urodziny : 15/05/2006
Wiek : 18
Skąd : Buenos Aires, Argentyna
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t707-skrytka-pocztowa-suzanne

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Nevan Fraser Sob 05 Wrz 2015, 23:28

Zjeżył się mimowolnie czując, że ktoś wpycha się obok niego. Drgnął obrzucając Lenę krótkim spojrzeniem by odsunąć się i zrobić dla niej miejsce. Bardziej po to by nie próbowała go na siłę odsunąć niż z grzeczności. Nie lubił, gdy go ktoś dotykał znienacka. Zdusił w sobie chwilową mieszankę gniewu i paniki, w tej chwili jak na zawołanie na talerzach pojawiło się żarcie.
Fraser sięgnął po pierwsze co mu pod rękę podeszło. Padło na udko kurczaka, jednakże apetyt nie dopisywał. W takim razie kawałek kurczaka legł żałośnie na jego talerzu stygnąc w najlepsze.
- Chyba, że to ktoś kto potrafi się tak po prostu zmienić. - Burknął chwytając za pucharek pełen soku.
Łypnął po chwili na Corteza, gdy dotarły do niego jego słowa.
- Idź, sprawdź. Może rzeczywiście to jakaś zbiorowa halucynacja.
Wiedział, że Aleks byłby do tego zdolny. Jeśli nie dla przekonania, to dla samej rozrywki.
Następnie podniósł ponure spojrzenie na Petera już się nie odzywając. Powoli złość na Lenę wyparowywała z chłopaka. Rozluźnił się, w palcach zaczął obracać pucharek.
Obejrzał się za siebie spoglądając na stół Gryfonów w chwili, gdy Wielką Salę opuszczała Rhinna. Przez chwilę spoglądał na nią by przenieść wzrok na inne stoły. Ciekawe czy tak samo żywo zareagowali na zmartwychwstałego Sochę tak jak część Ślizgonów.
Z chwili zamyślenia wybiła go Suzanne, uniósł na nią wzrok. Na szczęście tematem był Quidditch. Zanotował w głowie komunikat. Od razu też pomyślał o Kruger. Nikogo innego zbytnio nie trenował w poprzednim sezonie, ona jednakże wykazywała się jakimś ogarnięciem i zacięciem.
- Żaden problem. Nie martw się, wakacje nie sprawiły, żebym stał się leniwy.
Skinął jej głową, Suz doskonale mogła przewidzieć, że Fraser będzie wcześniej na boisku, jak to zwykle bywało. Zatem będzie jeszcze wcześniej, by mieć chwilę na boisku dla siebie i ćwiczeniom bez reszty drużyny.
Nevan Fraser
Nevan Fraser
Klasa VII


Urodziny : 22/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Aldourie Castle, Szkocja, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1627-sowa-nevana-frasera#306

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Maja Vulkodlak Sob 05 Wrz 2015, 23:43

Zadowolona z życia Majeczka siedziała sobie na końcu stołu, skąd miała idealny widok na całą salę, swój stół i przy okazji stoły innych domów. Najpierw wysłuchała, z małą uwagą co prawda, przemowę dyrektora, która z roku na rok była podobna, jak nie taka sama a potem zabrała się do jedzenia. Jak ona kochała jeść! Odkąd doszła do siebie znowu lubowała się w jedzeniu, nauce i uśmiechała się przy okazji jak naćpana. Nawet nie robiło na niej wrażenia to, że Marianna wraz z Aleksem przepadli, a rodzice nie interesowali się losem najmłodszej. Radziła sobie sama, pracowała sama na siebie i nie odczuwała tak dużej potrzeby dzielenia się wszystkimi sukcesami z rodziną. Po kilku kęsach głównego dania poczuła jak wiele, ale to wiele, par oczu gapi się ukradkiem w jej stronę. Była brudna, czy może po ostatniej zmianie w tygrysa zostały jej kocie uszy, bądź ogon? Przejechała dyskretnie dłonią po swojej głowie i przysłuchała się przy okazji szeptom koleżanek. Zaniepokoiła się w momencie, kiedy padło imię Nicolasa. Przecież nie żył a rocznica jego śmierci nie przypadała z pewnością na ten dzień. Odłożyła widelec, wytarła usta chusteczką i nachyliła się w stronę jednej z uczennic Puchonów, która równie dyskretnie wskazała jej podbródkiem w stronę stołu Gryfonów. I wtedy omal nie padła na zawał. Łudząco podobny chłopak, wróć, chłopak kropka w kropkę jak Nicolas, siedział sobie jakby nigdy nic, podczas gdy pół wielkiej sali o nim rozmawiało!
- To jakiś żart - prychnęła po rosyjsku, próbując wrócić do konsumpcji swojego posiłku. Ale jej oczy mimowolnie wciąż wracały na postać Gryfona.
Maja Vulkodlak
Maja Vulkodlak
Klasa VI


Urodziny : 10/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t715-skrytka-pocztowa-mai-vulk

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Maddox Overton Sob 05 Wrz 2015, 23:43

Gdzieś pomiędzy wesołymi obywatelami Gryffindoru rozparł się również rozczochrany, nieco nieobecny wzrokiem młody wynalazca. Majstrował właśnie przy podejrzanie wyglądającym jojo, kiedy gromkie owacje oznajmiły mu, że do ich domu wybrany został syn słynnego Pottera. Uśmiechnął się radośnie, gdy pierwszoroczny ruszył w kierunku miejsca nieopodal i wychylił się, sprzedając Jamesowi piątkę.
- Witamy w naszych szeregach, młody. Spodoba ci się. Jakbyś czegoś potrzebował, wiesz, gdzie mnie szukać.
Mrugnął do dzieciaka konspiracyjnie i powrócił do znęcania się nad jojo. W pewnym momencie dotarły do niego szepty o całej akcji z Sochą. Podrapał się po potylicy i wzruszył ramionami, po czym bezpardonowo przesiadł się obok Nicolasa i przyjrzał mu się wyjątkowo wnikliwie.
- Cześć. - zaczął, uśmiechając się rozbrajająco. Skoro wszystkich tak to ciekawiło, on będzie tym, który zada pytania czające się w głowach ludzi wokół. Lubił mieć informację z pierwszej ręki. Dobrze się opłacały...
Maddox Overton
Maddox Overton
Klasa VI


Skąd : sama stolica
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t809-kontakt-z-maddoxem#15115

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Brandon Tayth Nie 06 Wrz 2015, 11:16

- Ja tam zamiast palca między żebra wbiłbym mu kły w łydkę, żeby sprawdzić, czy jest prawdziwy - rzekł pogodnie, lecz na tyle cicho, by tylko siedzący najbliżej go usłyszeli. Sam nie był pewien, ile osób wie o tym, że jest animagiem, ale na razie chyba wolał się o tym nie przekonywać.
- Mógłby wyjść na mały spacer na błonia, wtedy nie byłoby większego problemu, żeby go przyhaczyć.
Tayth rozsiadł się nieco sztywniej, krzyżując ręce na piersiach i prawie już w ogóle nie spuszczając wzroku z Sochy. Mogłoby się wręcz zdawać, że tylko czeka na to, aż Gryfon poderwie się z siedzenia i wymaszeruje w mrok nocy na zewnątrz. Chyba jednak nie powinien na to liczyć, zważywszy na fakt, iż było rozpoczęcie roku i w tym oto dniu prefekci i nauczyciele zwracali szczególną uwagę na to, by uczniowie posłusznie pomaszerowali do dormitoriów. Ale skoro taki Socha postanowił wstać z martwych, to z łamaniem regulaminu szkolnego również nie powinien mieć żadnego problemu...
- Na metamorfomaga to on mi nie wygląda... Nikt chyba nie byłby na tyle durny, żeby odwalić taki numer. - W momencie, kiedy to powiedział, zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. No właśnie. Gdzie podziała się dzisiejszego wieczoru Monika? Przełknął ślinę głośno i mimowolnie rozejrzał się po Wielkiej Sali w nadziei, że dziewczyna po prostu dostała gorączki i usiadła nie przy tym stole co powinna. Nie, Monika w życiu nie zrobiłaby czegoś tak porąbanego... Starał się natychmiast odrzucić tę idiotyczną myśl, ale jakoś nie bardzo mógł się jej pozbyć. W końcu to ona zamieniła się wpierw we własną siostrę i rzuciła na niego klątwę, a później w samą Lenę Gregorovic i zwabiła go na błonia. Nie, przecież od kilku miesięcy wszystko było między nimi okej. Poczuł wyrzuty sumienia, że wpadło mu do głowy coś tak okropnego jak metamorfoza panny Kruger w Nicolasa Trupa-Sochę.
- Chyba dzisiaj nie dowiemy się prawdy... - Ziewnął przeciągle i jeszcze raz omiótł spojrzeniem pomieszczenie, na kilka sekund zatrzymując wzrok na puszystobiałej główce przy stole Puchonów. No tak, Nanette... Któż inny mógłby to być. Już nawet nie pamiętał, kiedy rozmawiał z nią ostatni raz. Może czas najwyższy?


Ostatnio zmieniony przez Brandon Tayth dnia Nie 06 Wrz 2015, 15:10, w całości zmieniany 1 raz
Brandon Tayth
Brandon Tayth
Klasa VII


Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 26
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aaron Matluck Nie 06 Wrz 2015, 11:25

Gdyby tylko wiedział jakież reakcje obudzi w głowach panienek siedzących obok jego stwierdzenie na temat rudości pewnie by się zamknął i tyle, ale że jak zwykle był kompletnie nieświadomy czegokolwiek to mógł dalej funkcjonować w swym stanie nieświadomości. Słysząc, że Elijah zajął się przekonywaniem dziewcząt do tego by jednak wybrały się do Klubu on sam wrócił do jedzenia swojej papki. Smakowitej, nie wyglądającej apetycznie papki.
- Powinnyście zajrzeć do Klubu. Jak nie teraz gdy jest Wilson co rozumiem w 100% bo też mam z nim na pieńku to może gdy i jeżeli wróci Lennox. Ona mimo wszystko ma podejście do ucznia i wyciągnie z was co najlepsze. Albo ja was wezmę w obroty i wyćwiczycie się z powodu ataków znikąd!
Skwitował to krótkim "buahahahaha" przyjmując minę maniaka. A przynajmniej coś co uważał za taką minę, a skończyło się to po prostu dziwnym wykrzywieniem na miarę człowieka kciuka. Dywagacje na temat ducha i tego czemu Socha tu jest przyjął z zaciekawieniem aczkolwiek nie aż takim jak ktokolwiek mógłby się spodziewać. On lubił eksplorację, zakazane miejsca. Duch czy też już żywa osoba była ciekawa, fakt, ale nie aż tak.
- Ta szkoła nigdy nie mówi uczniom nic co oni chcą wiedzieć. Lepiej zostawiać nas w błogiej nieświadomości jak Gloria powiedziała. bo przecież jesteśmy bandą głupich dzieciaków. A sprawą ducha widzę, że i tak zajął się już Overton.
Wskazał widelcem w stronę Gryfona, których już ruszył z natarciem by pewnie dowiedzieć się o co chodzi i pewnie później chociaż chwilę poszantażować ciekawskich. Gdy Rhinna postanowiła ich opuścić pożegnał ją krótkim uśmiechem i wrócił do jedzenia.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Monika Kruger Nie 06 Wrz 2015, 12:46

Początek roku, to zawsze wydarzenie, które wprawiało Monikę w niezwykle uroczysty nastrój. Począwszy od pierwszej klasy, kiedy to Tiara Przydziału, mniemaniem wtedy  panny Kruger pomyliła się przydzielając dziewczę do Slytherinu (jak się okazuje, mając jak zawsze po prostu  rację), aż do dnia dzisiejszego, w którym Niemka kroczyła w stronę suto zastawionego stołu ślizgonów, w pachnącej jeszcze nowością szacie szkolnej, na której w dalszym ciągu dumnie prezentowała się odznaka prefekta.
Ten rok miał być inny. Kompletnie. Monika nie chciała powtarzać błędów poprzedniej klasy, kiedy to przez kilka naprawdę długich miesięcy więcej było dramatów, niż tych chwil szczególnie szczęśliwych. Spojrzała po twarzach uczniów, z którymi dzieliła dom, na dłużej zatrzymując się przy Nevanie, następnie Aleksie, Anthonym Wilsonie, Gregorovic czy Rafflesie.
Oprócz tego mała Leslie (albo już nie taka mała), Suzanne Castellani, Andrea i wreszcie Brandon.
Brakowało Mii. Kruger była ciekawa jak jej siostra odnajduje się w nowej szkole toteż gdy tylko uczta się skończy, pobiegnie do sowiarni, by wysłać blondynce list streszczając wydarzenia z ostatnich kilku dni i prosząc o rewelacje z Francji.
Oprócz tego wszystko grało. Znów była w miejscu, które kochała, z ludźmi których kochała mocno i tymi, których kochała nieco mniej.
Była szczęśliwa.
Rozsiadła się wygodnie tuż obok Taytha, obdarowując go przy okazji czułym pocałunkiem w policzek.
- Co tam? Co to za zamieszanie? - spytała.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 24
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Nicolas Socha Nie 06 Wrz 2015, 16:23

- Co to za uczta w której nie podają ani kropli gorzałki, węgierzyna, wina, choćby rozwodnionego piwa jak z gospody u starego Żyda. Ile to można jeść nie mając nic porządnego do popicia tylko jakaś niedobra pomarańczowa breja. - Narzekał jak zwykle, i na całe szczęście tym razem na gospodarza i na picie, a nie na mnie. Miałem chwilę by odpocząć od grubego wieprza i nacieszyć się spożywanym jedzeniem. Było bardzo dobre. Jeśli tak wyglądały tutaj posiłki to już podoba mi się ta szkoła.
- Jedzenie za to bardzo dobre. - Odparłem w końcu by nie robił mi za moment awantury jak sprzed tygodnia o to, że nie odpowiadałem na jego żale. Raz wystarczy, Nie dam mu tej przyjemności i nie pozbędzie się mnie tak szybko z tego ciała.
- To prawda, służba się spisała. Przynajmniej nie ma się od tego odruchów wymiotnych jak po tych twoich "owocach morza". Widzisz kozia kuśko jak wygląda jedzenie? A nie jak te twoje gluty trola. - Powiedział nalewając sobie kolejną porcję soku, tym razem pomarańczowego do swojego pucharu.
- Co za nudna, nic się nie dzieje. Żadnej zwady, nikt nikogo nie da w pysk... Może to ja powinienem zacząć zabawę? Co myślisz czarodzieju? - Słysząc to jak mnie nazwał od razu wiedziałem, że ma ochotę do bójki. Mówił tak tylko wtedy, kiedy chciał mieć mnie po swojej stronie, by upewnić się, że będę walczyć razem z nim o wspólne dobro, o wspólną dupę.
- Zapomnij! Nie teraz! Nie przy tylu ludziach, a tym bardziej nie przy starych! Za mało ci tego, że już jesteśmy na ustach tylu osób? Chcesz być na wszystkich? Albo od razu wylecieć z szkoły już pierwszego dnia?
- Niby za co?! - Odburknął wielce oburzony.
- Za pierdolnięcie komukolwiek w pysk, a znając twoją finezję i wcale nie gorszą siłę tego dzieciaka, to wyciągnie kopyta lub będą go na noszach wynosić. - odpowiedziałem stanowczo, bo nie podobało mi się to ani w najmniejszym kawałku.
- Kiedy to zwykły chłop, świat będzie piękniejszy bez jednego brudasa więcej. - Nie dawał za wygraną Diabeł.
- Ale nie przy tylu świadkach, to nawet u siebie byś był ciągany po sądach za zniesławienie i bezpodstawny atak na sługę innego pana brata. I nie ważne jak byś groził i krzyczał, że cię chłop obraził, to masz przeciwko sobie zbyt wielu. - Odparłem i poczułem jak napięcie w mięśniach maleje.
- O jakich ty niby sługach mówisz? Widziałeś ty ich? Ręce tych dzieciaków chyba nigdy ziemi nie dotykały, ramiona wątłe, aż dziwne, że ich mamusi nie ma tutaj z nimi by dzieciaczkom wycierały noski i gęby kiedy to się osmarkają lub pobrudzą posiłkiem. - Odpowiedział jeszcze i oburzony zaczął dalej jeść.
Nie dane było nam jednak posiedzieć w chwili spokoju bo jakiś chłopak podszedł do nas. Od razu usłyszałem szybkie "Tylko bez pedalskich tekstów mi tutaj".
- Wydawało mi się, że prosiłem aby mi nikt nie przeszkadzał w posiłku. - odparł zamiast powitania i wydawało mi się, że mu nie sieknął tylko dlatego, że wykazał się na tyle kulturą, że się przynajmniej przywitał, a nie jak tamten odezwał jakbyśmy byli najlepszymi kumplami. Bo nie wiem jak ten Nicolas, ale my nim zdecydowanie nie byliśmy. Odłożyliśmy sztućce i chwytając za serwetkę wytarliśmy wpierw usta, a później dłonie rzucając zgnieciony materiał na brudny talerz pełen zwierzęcych kości.
- No ale skoro już jesteś to w czym może... - Uważaj na to co mówisz!- mogę Ci pomóc? - Prawie się zagalopował i powiedziałby coś co mogło przysporzyć im kłopotów. Na szczęście urwał to w odpowiedniej chwili i wykorzystał przerwę jako niby zaakcentowanie tego słowa.
Uniósł kielich z sokiem do ust i upił nieco płynu zasłaniając nim pół twarzy, ale wzrok miał cały czas wpatrzony w rozmówcę.
Nicolas Socha
Nicolas Socha
Klasa V


Urodziny : 12/02/1998
Wiek : 26
Skąd : Czechy - Praga
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t761-skrytka-pocztowa-nicolas-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Lena Gregorovic Nie 06 Wrz 2015, 19:51

Gregorovic westchnęła ciężko. Obserwowanie obżerających się do granic wytrzymałości, wesolutkich Hogwardczyków należało bynajmniej do przyjemnych doznań. Irytacja wzięła górę nad chłodną obojętnością, jawiąc się pół-smutnym grymasem wykrzywiającym krwistoczerwone usta. Nie potrzebowała po raz kolejny wpatrywać się w eks-trupa, czy jak go zwano. Wiedziała, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw, a ich spekulacje nie doprowadzą do żadnych konkretów. Przelotne spojrzenie posłała co bliższym ze swych kompanów niedoli, ukazując swą wewnętrzną katorgę w znudzonym spojrzeniu onyksowych tęczówek.
- Ktoś z Was widział ciało? - Zapytała cicho, odgarnąwszy z twarzy czarny kosmyk. Odnosiła wrażenie jakby obecność Sochy wysysała zeń całą energię. Potrząsnęła głową, chcąc przerwać ciąg natrętnych myśli.
- A tak odbiegając od tematu, co powiecie na mały trening przed Klubem Pojedynków? - Spytała nieco weselej, zerkając kolejno na Fraser'a, Cortez'a i Raffles'a.
Lena Gregorovic
Lena Gregorovic
Klasa VII


Urodziny : 06/01/2006
Wiek : 18
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Elijah Ward Nie 06 Wrz 2015, 22:48

Uczta ewidentnie dobiegała końca. Coraz więcej uczniów sięgało po ostatni łyk soku, albo kończyło jedzenie ciasta. Główne dania zniknęły nie tylko z talerzy, ale nawet razem z nimi. Skrzaty domowe nie lubiły kiedy coś się marnowało, ale jeszcze bardziej nie lubiły tego, że zostawiają sobie zimne resztki. Nie było sensu nadal namawiać dziewczyny na klub, kiedy Rhinna wstała od stołu. Zoja to przegrana sprawa w tej kwestii, a Glorię rzeczywiście w zeszłym roku trochę przetrzepano - niestety przy tym był. Pożegnał się z blondynką, machając wesoło i pomyślał, że też już najchętniej poszedłby do dormitorium i położył się na swoim wytęsknionym łóżku.
- Już ja widzę jak ty je uczysz rzucać drętwotę. Jeśli w ogóle byś się odważył je zaatakować to coś czuję, że po takiej wygranej długo byśmy nie pożyli - mruknął do przyjaciela, nachylając się lekko nad stołem. Oczywiście i tak nie było to na tyle cicho, żeby mu się nie oderwało kuksańcem od panienki Stark i kolejną miną od panienki Yordanovej. Gryfon zachwiał się do tyłu, śmiejąc z nich lekko. Oparł dłonie o blat stołu, żeby następnie podźwignąć się w końcu z miejsca.
- Mimo, że to wszystko jest bardzo interesujące, mam ochotę się już położyć. Czuję w kościach te parę godzin drogi w niewygodnym przedziale i niedobrze mi już od siedzenia - westchnął, wymownie się przeciągając do góry. Zoja wstała za brunetem, przytakując mu bezdźwięcznie. Gloria do nich oczywiście dołączyła, ale PAN Aaron miał jeszcze trochę mięsa na talerzu, więc poczekali na niego grzecznie jak skończy jeść - dosłownie nad nim stojąc i sapiąc, żeby się sprężył. Niedługo potem cała czwórka czerwonych opuściła Wielką Salę, dokuczając sobie jeszcze po drodze do wieży Gryfonów.
Elijah Ward
Elijah Ward
Klasa VII


Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Wielka Brytania
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t2081-pysiu-elioszki#40846

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Maddox Overton Pon 07 Wrz 2015, 04:42

Słysząc tę uprzejmą uwagę Sochy, Gryfon przekrzywił głowę jak zaintrygowane szczenię. Następnie zmrużył oczy, jakby się nad czymś niesamowicie intensywnie zastanawiał, uniósł do góry palec wskazujący, wykrzywił usta, pomruczał coś chwilę...
- Masz rację! Jest tak, jak mówisz. Wydaje ci się. - Wyszczerzył zęby, zerkając na wycierającego dłonie w serwetkę, zmartwychwstałego Nicolasa. Gdy ten posłał mu chłodne spojrzenie znad złoconego pucharu i zapytał, w czym właściwie może Overtonowi pomóc, ten uśmiechnął się cwaniacko.
- W przejęciu władzy nad światem, co ty na to? - spytał, zacierając ręce w prześmiewczo przedsiębiorczym geście. Po chwili jednak odpuścił sobie teatrzyk i nachylił się do Gryfona.
- A tak naprawdę, to możesz mi po prostu opowiedzieć, co tu właściwie robisz. Po tej stronie rzeczywistości. - zerknął na przelatującego nieopodal Grubego Mnicha. - Pomoże mi to w zachowaniu rangi posiadacza najprzydatniejszych informacji w całej szkole.
Odsunął się nieco, bezpardonowo częstując się niedojedzonym kawałkiem mięsa z talerza Sochy.
Maddox Overton
Maddox Overton
Klasa VI


Skąd : sama stolica
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t809-kontakt-z-maddoxem#15115

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Nicolas Socha Pon 07 Wrz 2015, 17:17

Obserwowaliśmy uważnie to jak się zachowuje, chcąc odgadnąć jego prawdziwe intencje. Było to jednak o wiele trudniejsze niż się spodziewaliśmy, a w szczególności ja. Diabeł nie lubił tego typu gierek, więc to na mnie spoczywała zawsze głównie odpowiedzialność za tego typu zabawy.
- Pozwól mi się tym zająć i daj mi wolną rękę - Powiedziałem do szlachcica na co ten coś jedynie mruknął i machnął ręką jakby od niechcenia. Oczywiście nie na prawdę, ale tak właśnie czułem. Ciężko było to opisać jak bardzo dużo teraz wiedziałem co chciał zrobić. Byliśmy teraz jak lalkarze trzymający osobne linki do tej samej jednej lalki. Tak że mogliśmy ingerować w każdy ruch jaki chciała wykonać ta druga osoba, było to strasznie męczące, ale przez tak długi czas wspólnego życia robiło się już to instynktownie. Więc niezwykle ważne w naszej współpracy były właśnie te drobne słowa: "Daj mi wolną rękę".
Słysząc jego pierwsze słowa uśmiechnąłem się lekko i odparłem spoglądając w miejsce gdzie wcześniej siedział.
- A może byłeś za bardzo zajęty zaglądaniem pod spódniczki dziewczyną z naprzeciwka? Więc kto jakie dzisiaj majtki założył? A może nie pamiętasz już bo za bardzo byłeś skupiony na odczuciach jakie się działy w Twoich własnych gatkach, przez co po uczcie od razu pobiegniesz na górę by się przebrać? I to w tych kilku sekundach kiedy mózg miałeś wyłączony na świat Cię otaczający nie usłyszałeś tych ważnych słów. Ponieważ widzę, że Twój świat kręci się wśród najświeższych ploteczek i tak jak Ty je wyłapujesz uszami tak ja wolę obserwować. A muszę przyznać, z szczerą nieskromnością, że wzrok mam wręcz doskonały(Umiejętności). - Odpowiedziałem nachylając się tak samo do przodu jak to on uczynił i wypowiedziałem to szeptem by usłyszał to jedynie on, no i może dwie najbliższe osoby nas siedzące. Po tym wyprostowałem się by rozejrzeć się za jakimś ciastem. O! Karpatka! Nałożyłem je na talerzyk i chwytając za widelczyk odkroiłem mały kawałek z zamiarem włożenia go do ust i cieszenia się smakiem wspaniałego ciasta.
Wtedy jednak padło kolejne zdanie na co się uśmiechnąłem szeroko i odkładając talerzyk z widelczykiem rozłożyłem ręce w geście bezradności.
- Muszę Cię rozczarować, ale wybrałeś do tego złą osobę. - Odparłem wiedząc jednocześnie, że się wygłupia, dlatego sam nie podszedłem do tego na poważnie. Zacząłem delektować się karpatką i słuchałem dalej tego co ma do powiedzenia. Chciałem coś już powiedzieć ale nie zdążyłem.
- A co niby ja będę z tego miał? Bo jak na razie to tylko bierzesz, nawet jedzenie z mego talerza, choć na stole go nie brakuje. Więc nie uważasz, że powinieneś sam coś za oferować?- Wtrącił się szlachcic i twarz Nicolasa trochę spochmurniała. Mimo wszystko przysunął talerz w stronę chłopaka jakby chciał mu okazać swoją hojność. A mogę Was drodzy czytelnicy zapewnić, że zawsze jeśli szlachcic ją okazuje to bądźcie pewni, że będzie oczekiwał od was spłacenia tej hojności w stopniu pięciokrotnie większym od tego co on zaoferował. No ale co zrobić... Taki to pomylony był naród.
- No ale mam lepszy pomysł, jesteś w końcu dobrze poinformowany co nie? Więc zróbmy tak, ty mi powiesz na kogo powinienem uważać w tym roku, kto nadal jest moim przyjacielem pomimo tego co wywinąłem, a ja odpowiem na Twoje pytanie. To chyba uczciwa cena jak za taką informację prawda? - Powiedziałem do chłopaka i znów usłyszałem w głowie okropny rechot Diabła.
- No, no, no. Jednak potrafisz być przydatny. - Powiedział z uznaniem, na co nie mogłem zareagować inaczej niż uśmiechem.
Nicolas Socha
Nicolas Socha
Klasa V


Urodziny : 12/02/1998
Wiek : 26
Skąd : Czechy - Praga
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t761-skrytka-pocztowa-nicolas-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Leslie Wilson Sob 02 Sty 2016, 15:54

Leslie jako jedna z nielicznych uczniów postanowiła zostać na święta w Hogwarcie. Cała rodzina zebrała się do kupy w domu wuja Andrewa, z jej rodzeństwem i kuzynostwem włącznie. To oznaczało całą rodzinę Wilsonów zebraną w jednym miejscu, z Branonem włącznie. Wyżej wspomniany Ślizgon wciąż znajdował się na szczycie jej czarnej listy, a Leslie wciąż unikała go jak ognia.
Całe święta spędziła w towarzystwie denerwujących mieszkańców pokoju wspólnego Slytherinu. Przez większość tygodnia wylegiwała się w łóżku, starając wziąć się za naukę. Wszystkie próby spełzły jednak na panewce, a nawet zagrożenie oblania semestru nie sprawiało na niej zbytniego wrażenia.
Tego dnia postanowiła wybrać się do Hogsmeade, do Miodowego Królestwa, skąd przyniosła torbę najróżniejszych, magicznych słodyczy. Do zamku wróciła akurat pod koniec obiadu, kiedy sala właściwie niemal całkowicie już opustoszała, choć jedzenie nadal stało na stołach. Zajęła swoje miejsce, przy którym siadała raczej zazwyczaj wśród swoich znajomych. Torbę rzuciła na puste miejsce obok siebie i rozglądnęła się łapczywie po stole w poszukiwaniu słodkich ziemniaczków.
Leslie Wilson
Leslie Wilson
Klasa V


Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 24 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 24 z 25 Previous  1 ... 13 ... 23, 24, 25  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach