Ogród na tyłach domu

+2
Rosalie Fitzpatrick
Marie Volante
6 posters

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Ogród na tyłach domu Empty Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Sob 01 Cze 2013, 18:02

Ogród na tyłach domu 5k13xf


Ostatnio zmieniony przez Marie Volante dnia Sro 06 Sie 2014, 22:11, w całości zmieniany 1 raz
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Wto 04 Cze 2013, 21:07

Wieczór był bardzo ciepły, ale na szczęście niezbyt duszny dzięki zdarzającym się od czasu do czasu podmuchom chłodniejszego wiatru. Przy Regen Street zaczynało się robić cicho – mieszkańcy zdawali się pochłonięci swoimi codziennymi sprawami: pracą, dziećmi, oglądaniem ulubionych seriali. Nikt z sąsiadów młodej Volante nie zdecydowałby się na świętowanie w powszedni dzień tygodnia, zważywszy na to, otaczało ją towarzystwo raczej stateczne i stonowane. Dom pod numerem piątym również tonął w mroku, jeśli nie liczyć kolorowych światełek ozdabiających duży, zadbany ogród.
Ruda okręciła się wdzięcznie wokół własnej osi, wtórując przy tym męskiemu głosowi z radia, który namawiał ją, by powoli zdjęła bluzkę. Nigdy nie była wybitnym talentem muzycznym, ale nie fałszowała, a jej głos należał raczej do tych przyjemnych.
-… of your wild love – Marie opadła wreszcie miękko na przydomową ławeczkę i zsunąwszy ze stóp kremowe baleriny, podkuliła nogi do klatki piersiowej oplatając je jednym ramieniem. W momencie, kiedy z radia popłynęła nieco wolniejsza i zdecydowanie bardziej smętna ballada, uzdrowicielka kilkoma drobnymi łykami opróżniła swój kieliszek martini. Była zbyt zmęczona żeby spać, a dość miała czytania, bo w powieściach wszystko szło niezgodnie z jej oczekiwaniami. Odnosiła niemiłe wrażenie, że wszędzie zjawia się w nieodpowiednim momencie.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Wto 04 Cze 2013, 21:39

Rosalie nie mogła wyjść z podziwu: jej przyjaciel był wykładowcą na uniwersytecie, a poznana popołudniu Morwen była dyrektorką Filii Aurorów. Na pewno całe życie musieli ciężko pracować na swoje stanowisko. Scottówna zbyt późno zrozumiała, że warto zawczasu zadbać o swoją przyszłość. Doszło to do niej gdy jako 18-latka w ciąży wylądowała na garnuszku swego chłopaka.
- Na babski wieczór do Twojej koleżanki? - brunetka nie mogła być już bardziej zawstydzona. Nawet jej mąż nie był dla niej taki dobry, jak ta młodziutka Walijka. Rosalie nie zdążyła nawet zaprotestować. Posłusznie przebrała się w nieco inny, choć równie elegancki strój: postawiła na klasyczną, czarną sukienkę sięgającą do kolana i czarne szpilki z czerwoną podeszwą.
Znajoma aurorki nie mieszkała daleko. Spacer zajął im zaledwie kilka minut. Rosalie poprosiła swą nową znajomą by mogła chociaż kupić jakiś prezent dla czarownicy. Zahaczyły więc o sklep spożywczy, w którym kobieta nabyła jedno z najdroższych win. Mina Morwen nie wskazywała na to by kobiety miały zamiar delektować się wytrawnym winem do obiadu. Poprosiła więc o trzy butelki smakowej wódki i mleczko kokosowe do drinków. Udało jej się nawet zdobyć bukiet błękitnych tulipanów. Nie miała w zwyczaju wpraszać się komuś na głowę bez prezentu. Musiała poważnie przemyśleć jeszcze coś odpowiedniego dla panny Blodeuwedd.
Gdy stanęły przed drzwiami dochodziła dwudziesta.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Wto 04 Cze 2013, 21:51

W zasadzie Marie nie zdawała sobie sprawy, że będzie mieć babski wieczór, ale sama ostatnio powiedziała, że jeśliby czegoś potrzebowała to wie gdzie jej szukać. A teraz chciała poprawić humor Rosalie, uczcić swój talent do kombinowania i najważniejsze - napić się w doborowym towarzystwie. Nim wyszły, Morwen zgarnęła z blatu ciasto, które zdołała upiec rano, przykrywając je czystą ścierką w kwiatowy motyw, niemal jak idealna gospodyni domowa ze Stepford.
Kilka minut później dotarły pod numer piąty, a aurorka bez wahania wkroczyła na posesję i skierowała się na tył domu. Znała Volante prawie jak swoją kieszeń, więc domyślała się, że skoro nie była w pracy to pewnie odpoczywała przy czytaniu książki.
- Marie, jakie wielkie byłoby moje zdziwienie, gdyby Cię tutaj jednak nie było - zacmokała pod nosem, zatrzymując się tuż za plecami młodej uzdrowicielki.
- To jest Rosalie, musimy poprawić jej humor, przyniosłyśmy jedzenie i picie, chyba nie pogardzisz towarzystwem? - zmrużyła oczy, wpatrując się w rudowłosą z szerokim uśmiechem na twarzy a na powitanie cmoknęła ją w policzek.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Wto 04 Cze 2013, 22:14

Prawdę mówiąc wtorkowy wieczór był jednym z tych dni, kiedy Marie najchętniej zrobiłaby sobie wycieczkę na bezludną wyspę, ale obowiązek wstania bladym świtem do pracy sprawiał, że jej marzenie było nie do zrealizowania. Francuzka rozważała nawet spacer do parku, ale w ciągu kilku minut okazało się, że młoda Walijka miała dla niej lepszy scenariusz.
- Nie musiałyście – Marie była tak zaskoczona obecnością dwóch kobiet w swoim ogródku, że zupełnie się pogubiła. Dotąd dom przy Regen Road 5 nie miał żadnych gości. Nie wiedziała, czy najpierw powinna im podziękować za przyniesione rzeczy, czy może przedstawić się znajomej brunetki. Ostatecznie przejęła od czarownic pakunki i ustawiwszy je na niewielkim stole, uścisnęła jedną i drugą.
- Cześć, jestem Marie, bardzo się cieszę, że idealne panie domu postanowiły do mnie wpaść – uzdrowicielka roześmiała się cicho, zerkając na ciasto upieczone przez Morwen i różne rodzaje smakowej wódki, mleko kokosowe i tulipany przyniesione przez Rosalie. Czyżby zapomniała o organizowanej przez siebie imprezie? Czemu nie!
- Siadajcie, nie będę przynajmniej piła sama, do domu też się nie będziecie musiały tłuc, sypialnia Alice stoi pusta – ruda zniknęła im na chwilę z oczu i wróciła niosąc już na tacy talerzyki, sztućce, kieliszki i szklanki.
- Kiedyś się jeszcze zdziwisz, Blodeuwedd jak zastaniesz mnie w kuchni z facetem – odcięła się przyjaciółce, nalewając do kieliszków typowo damską wódkę. Tego wieczora Marie szybko przechodziła do czynów. Ile można było gadać i udawać tryskający optymizm?
- Za co właściwie pijemy?
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Wto 04 Cze 2013, 22:23

- Rosalie. - kobieta skinęła głową i wygięła swe pociągnięte karminową pomadką usta w ciepłym uśmiechu. Wygładziła materiał czarnej sukienki i usiadła na wskazanym przez Marie miejscu.
- Za lepsze życie.
Czarownica rozejrzała się po zadbanym ogródku co jedynie przypomniało jej ten, który sama założyła w Dani. Westchnęła cicho pod nosem, lecz nie chciała by jej młodsze towarzyszki niepotrzebnie znów skupiały na niej uwagę. Miała w końcu okazję się rozerwać. Po raz pierwszy od niemal roku. Po śmierci Charliego zdecydowanie zbyt długo nosiła żałobę.
- To naturalny kolor? Zawsze chciałam mieć rude włosy.
Na stole szybko stanęły odpowiednie kieliszki, a Marie zgrabnie napełniła je alkoholem. Rosalie nigdy nie zdarzyło upić się do nieprzytomności. Jeśli już bywała na spotkaniach towarzyskich to piła jedynie szampana lub ograniczała się do lampki wina. Nie miała pojęcia jak smakuje zakupiony przez nią trunek. Wiedziała jedynie, że chce się dziś zrelaksować. Odłożyła czarną kopertówkę za siebie i chwyciła niewielkie naczynko w swe wypielęgnowane dłonie.
- Przede wszystkim za gościnne mieszkanki Londynu!
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Wto 04 Cze 2013, 22:34

Odprowadziła rudowłosą wzrokiem do domu a następnie położyła brytfankę z ciastem na stole, jednocześnie zdejmując z niej ściereczkę. Później usiadła na krześle i uśmiechnęła się przyjaźnie do Rosalie, która zajęła miejsce naprzeciwko.
- Pamiętaj, myśl o sobie - puściła jej porozumiewawcze oczko, rozglądając się wokół. Właściwie to na Regen Street 5 w całym swoim życiu była... raz. I to nie tyle w domu, co przed drzwiami na pięć minut. Z zamyślenia wyrwał ją powrót Marie.
- Za nas, drogie panie, za nas - odebrała od czarownicy kieliszek z wódką unosząc go do góry w geście toastu. A potem wypiła jego zawartość na raz. Co jak co, ale Morwen umiała pić. Jeśli miała do tego dobry dzień i ochotę, jak dzisiaj. Brakowało jej babskich spotkań, imprez, alkoholu, a że miała okazję i towarzyszki, czemu miałaby nie korzystać?
- Od razu zastrzegam, że nie rozmawiamy dzisiaj o pracy! - dodała szybko, zaraz po tym jak opanowała lekki grymas malujący się na jej twarzy.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Wto 04 Cze 2013, 22:50

W odpowiedzi na pytanie gościa, czarownica skinęła głową. Rosalie była jedną z nielicznych osób, którym rudy kolor włosów się podobał. Marie do tej pory pamiętała, jak w dzieciństwie próbowała wszelkich metod, byleby tylko pozbyć się ognistego odcienia. Raz w efekcie niefortunnego zaklęcia była zmuszona nosić się przez tydzień na zielono. Dopiero z wiekiem zaczęła doceniać naturalną barwę swoich włosów. Była optymistyczna i pełna energii, zupełnie jak Francuzka.
– Mieszkanki Londynu... – powtórzyła w zamyśleniu. Natychmiast jednak się rozpogodziła i z uśmiechem uzupełniła szklanki sokiem z owoców granatu. Pasował idealnie do każdego smaku wódki no i nie był tak słodki, jak pozostałe.
– Przyjechałam zaledwie tydzień temu i zdążyłam się już zadomowić. A ty, Rosalie? Zostajesz na stałe? Wpadłaś w odwiedziny? Zostań, na pewno ci się spodoba! – Volante wyglądała na pewną swoich słów. Anglia była cudowna, a Londyn tętnił życiem o każdej porze dnia i nocy, co nie znaczyło wcale, że nie można było tu zaznać spokoju – wręcz przeciwnie, były miejsca, które służyły kontemplacji, jak choćby park.
- Możemy wypić i za nas, i za lepsze życie – ruda zgodziła się ochoczo. – Możemy też dodać kilku angielskim gentlemanów, którzy lada dzień powinni paść nam do stóp!
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 05 Cze 2013, 00:00

Pamiętaj o sobie.
Rosalie skinęła głową i gdy tylko dziewczyny dały znak uniosła swój kieliszek do ust i przechyliła szybkim, pewnym ruchem. Trunek był słodki, choć palił ją jeszcze dłuższą chwilę w przełyk po tym, jak odstawiła pusty kieliszek na stół. Przetarła usta serwetką. Idąc śladem Marie chwyciła za szklaneczkę z sokiem z granatu.
- Skąd przyjechałaś, Marie? - spytała wyraźnie zaciekawiona, podnosząc spojrzenie swych czarnych tęczówek na rudowłosą czarownicę. - Ja... przyjechałam w odwiedziny. Chwilowo muszę zatrzymać się u Morwen, ale obiecuję że nie potrwa to dłużej niż dwa dni!
Rosalie przyłożyła prawą dłoń do serca, a lewą uniosła w górę w wyrazie przysięgi zwracając się z ostatnim zdaniem do panny Blodeuwedd. Obie - Marie i Morwen - były młode, mądre i ambitne. Jak wyglądałoby życie Scott, gdyby nie poznała Charliego i nie zaszła w ciążę? Może byłaby teraz jakąś słynną aurorką, albo pracowała w Ministerstwie na wysokim stanowisku. Albo uczyła w Hogwarcie. Irlandka poprawiła materiał czarnej sukienki, który cały czas podwijał się niesfornie na jej udzie.
- Na pewno nie Rolanda Fitzpatricka! - wymamrotała z przekąsem. Rosalie miała wyjątkowo słabą głowę dlatego ten kieliszek wystarczył by jej policzki zaróżowiły się, a całą czarownicą zawładnęła lekka wesołość.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Sro 05 Cze 2013, 00:34

Dzięki magicznej barierze dźwiękowej, oddzielającej uroczy ogródek Francuzki od osiedla, czarownice nie musiały się obawiać, że grająca w tle muzyka – swoją drogą całkiem głośna muzyka – mogłaby komuś na Regen Street przeszkadzać. Przecież nie życzyły sobie kłótliwych intruzów, o nie!
- Pewnego dnia postanowiłam zmienić coś w swoim życiu, spakowałam się, zrezygnowałam z życia w Paryżu i oto jestem – rudowłosa może trochę nazbyt entuzjastycznie rozłożyła ręce, ale wizyta kobiet sprawiła, że jej pokłady energii znowu pozostawały niewyczerpane. Chwilowo. Jeśli cudzoziemki rzeczywiście miały zamiar opróżnić chociaż jedną z kolorowych butelek przyniesionych przez Rosalie, wizja jutrzejszego poranka mogła kojarzyć się wyłącznie z cierpieniem.
- Dwa dni u Morwen, kolejne dwa u mnie. Będzie wspaniale! Obiecuję ci, że zakochasz się w Londynie, tu się tyle dzieje, jest tyle możliwości! A jeśli coś nie układa się po Twojej myśli są sąsiadki, które zawsze znajdą czas żeby się nad sobą poużalać, jeśli sytuacja jest skrajna, to i wygrzebią w swoim barku coś na pocieszenie – Francuzka polubiła Rosalie od pierwszej chwili. Miała klasę, ale nie była napuszona.
- To teraz za Morwen i jej ciastko! Swoją drogą, Mor, nie miałam pojęcia, że umiesz piec... – Marie od dawna nie czuła się tak dobrze. Bycie pracoholiczką nie wychodziło jej ostatnio na zdrowie. Cały czas była spięta i rozdrażniona, a chwila zapomnienia w takim gronie była jak balsam na jej skołatane nerwy.
Mimo że obie kobiety zaczynały wyraźnie się rozluźniać – na tym polu zdecydowanie ustępowały Walijce, która okazała się posiadaczką mocniejszej głowy – Marie nie umknęły słowa jej gościa.
- Kim jest Roland i dlaczego za niego nie pijemy?
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 05 Cze 2013, 01:03

Można było chcieć tak po prostu zmienić coś w swoim życiu i to zrobić? Rosalie wsparła podbródek na dłoni, zaaferowana opowieścią młodej Francuzki. Gdyby choć na chwilę zastanowiła się poważnie nad swoim życiem zauważyłaby, że już dawno powinna spakować syna i uciec od Charliego i jego szemranych interesów. Już dawno powinna zauważyć, że wciąż drący się na swą kobietę mężczyzna, podnoszący na nią w dodatku rękę z byle powodu również nie był niczym normalnym. Miała skupić się na sobie? Całe życie to robiła. Zamiast rozwiązywać z Jamesem wakacyjne prace domowe brylowała po licznych przyjęciach, zostawiając go samego w domu. Dbała o swoją figurę, o odpowiednie stroje, o to, żeby koledzy jej męża piali z zachwytu na jej widok. Zaprojektowała sobie w głowie dom marzeń z idealnym ogrodem i szczęśliwą rodzinką. Zapewniła synowi pokój rodem z mugolskich gazet dla projektantów, ale nie zapewniła go o tym, że cały czas go kocha. Wydawało się jej to takie oczywiste. A teraz James uważa ją za totalne zero. Za kobietę bez wykształcenia, która skupia się tylko na swoim wyglądzie. A ona w końcu zaczęła dorastać. Naprawdę chciała znaleźć jaką pracę, trochę się usamodzielnić, poukładać sobie z nim relacje. Czy w przeciwnym razie wracałaby do stolicy? Pewnie dalej mieszkałaby w Hiszpanii, nie zaprzątając sobie głowy swym jedynym dzieckiem. Dzieckiem, które na swoje nieszczęście urodziło się kilka lat za wcześnie.
- Dlaczego to robicie? - Rosalie uważnie obserwowała jak panna Volante znów uzupełnia ich kieliszki. Przytknęła dłoń do swego nagrzanego policzka i powachlowała się, chcąc nieco schłodzić. - W ogóle mnie nie znacie, a jesteście takie ciepłe i miłe. Nigdy dotąd nie spotkałam się z taką reakcją...
Kobieta była naprawdę szczerze zaskoczona. Wyrwanie się z wystawnego domu Fitzpatricka otworzyło jej oczy na to, że wokół są ludzie, który zamiast wielkich rezydencji mają wielkie serca.
- Za Morwen i jej ciasto. - przytaknęła więc głową i znów skosztowała kolejnego kieliszka mocnego trunku. - Na brodę Merlina nigdy nie wypiłam tyle alkoholu na raz! Czuję się jak jakaś nastolatka, która wyrwała się z domu z koleżankami i pierwszy raz widzi wódkę na oczy. Na diadem Roweny ja naprawdę pierwszy raz widzę dzisiaj wódkę na oczy!
Rosalie zaśmiała się perliście. Alkohol wprawił ją w tak dobry nastrój, że machnęła ręką gdy Marie zaczęła dopytywać ją o Rolanda.
- Oj to wielki obłudnik. Ma duży dom, ale za krzty sumienia. Wbił mi dzisiaj nóż w serce i śmiał się przy tym jak najgorszy uciekinier z Azkabanu! - czarownica chwyciła za szklankę z sokiem i zwilżyła usta słodkim napojem - Czy nam w ogóle wypada tyle pić?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sro 05 Cze 2013, 17:20

Walijka spoglądała to na rudowłosą Marie, to na czarnowłosą Rosalie, a ostatecznie utkwiła spojrzenie w swoim kieliszku, który po chwili znowu się napełnił.
- Rozalko, już Ci powiedziałam, że możesz zostać tyle ile potrzebujesz - powtórzyła się wolniej i wyraźniej, ale pod sam koniec wypowiedzi zawtórowała jej uzdrowicielka. - No widzisz, teraz nie masz wyjścia, jesteś na nas skazana w najbliższym czasie - uśmiechnęła się szeroko a dla podkreślenia efektu chciała klasnąć w dłonie. Na szczęście w ostatniej chwili się opamiętała i nie spowodowała spotkania wódki z ubraniem, a kieliszka z ziemią.
- Widzisz Marysiu, ile rzeczy o mnie nie wiesz. O dziwo umiem całkiem nieźle piec i gotować - wyszczerzyła ząbki i... wypiła trunek ponownie, na raz, przepijając go sokiem, po czym oblizała usta, przysłuchując się rozmowie kobiet. W międzyczasie pokroiła sernik z pianką, zjadając powoli jeden kawałek. Dopiero wtedy postanowiła odpowiedzieć na zadane wcześniej pytanie.
- Nie ma powodu, żebyśmy tego nie robiły. Ja na przykład wierzę, że karma do mnie wróci, czyli wszystkie dobre uczynki. Te złe też, dlatego staram się być... miła - zdradziła swój sekret, polewając wódkę każdej z pań. Oczywiście zdążyła poczuć jej działanie, a przy tym dobry humor. Krótko mówiąc: miała dzień do picia i osiągnęła swój cel, poprawiając nastrój starszej od nich czarownicy. W kwestii Rolanda musiała się odrobinę zastanowić.
- Ten wykładowca? - mruknęła marszcząc czoło. - Kojarzę go, ale na tym się kończy. Nie przejmuj się Rosalie i pij śmiało, każdemu wypada - stwierdziła, wzruszając ramionami.

Po pewnym czasie długich rozmów i opróżnienia przynajmniej dwóch butelek wódki oraz kilku drinków i lampki wina, Walijka osiągnęła granicę swoich możliwości, dlatego zebrała się niemrawo z krzesła.
- Moje drogie panie, praca jutro wzywa, dlatego idę się położyć - po tak krótkim pijackim pożegnaniu, pocałowała w policzek jedną i drugą kobietę a następnie skierowała się do domu.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Sro 05 Cze 2013, 18:23

Przyjęcie trwało w najlepsze, gdy Morwen przypomniała sobie o swoich zawodowych obowiązkach i postanowiła je opuścić. Czarownice pożegnały ją ciepło i wymusiły na niej obietnicę ponownego szybkiego spotkania. Robiło się coraz później i zimniej, ale wciąż było przyjemnie, więc Marie na chwilę przeprosiła swojego gościa i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do domu. Kiedy wróciła niosła przed sobą dwa sweterki i koce. Podała Rosalie kaszmirowy sweterek w kolorze pudrowego różu oraz koc w kwieciste wzory, a sama zadowoliła się kremowym, nieco przydużym swetrem i kraciastym kocem.
- Zgaduję, że ten Roland jest dla Ciebie kimś ważnym. Opinia, a nawet niezbyt ładne zachowanie kogoś zupełnie ci obojętnego, raczej nie wywołałyby takiej reakcji – Francuzka spojrzała badawczo na brunetkę i podała jej kawałek przyniesionego przez Morwen ciasta i elegancki widelczyk.
- Może po prostu źle go zrozumiałaś, może chciał dobrze, a niefortunnie wyszło. Faceci czasem najpierw mówią, a potem myślą, poza tym oni zdają się patrzeć na świat zupełnie inaczej – Marie wcale nie próbowała bawić się w adwokata mężczyzny, który doprowadził Rosalie do takiego stanu, ale nie miała pojęcia, co mogło się stać i wierzyła, że warto spojrzeć na tę sytuację z perspektywy, z dystansem. Kobiety często miały tendencję do niepotrzebnego unoszenia się i rozdmuchiwania drobnych nieporozumień. Volante dobrze o tym wiedziała, sama była kobietą i te cechy nie były jej obce.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 05 Cze 2013, 18:42

Rosalie pokręciła głową w geście zaprzeczenia.
- Najlepsi przyjaciele nie są dla siebie tak niemili i nieczuli. - westchnęła święcie przekonana o swojej racji. - On po prostu myśli, że jak jestem głupsza od niego to może mi nawmawiać różne rzeczy. Jest zakochany w swojej córce, a mojego syna traktuje jak ostatnią kanalię, bo nie jest prefektem i często wpada w tarapaty.
Zdecydowanie za dużo wypiła. Pięć kieliszków dla kobiety, która nigdy nie miała w ustach wódki było niemalże dawką śmiertelną. Czarownica czuła jak kręci jej się w głowie. Przestała zastanawiać się nad sensem swoich słów, a od czasu do czasu chichotała niczym pierwsza lepsza nastolatka.
Pożegnała Morwen cmoknięciem w policzek, dopiero po jej zniknięciu zastanawiając się nad swym noclegiem.
- Na Merlina, pamiętasz może gdzie ona mieszka? Nie sprawdziłam numeru na tabliczce, a przecież muszę tam jakoś trafić.
Czarnowłosa z wdzięcznością przyjęła różowy sweterek i miękki, kwiecisty koc, którym oplotła zziębnięte stopy. Na dworze było tak pięknie! Niebo usiane było niezliczoną ilością gwiazd. Rosalie uniosła głowę do góry i uśmiechnęła się, wciągając z lubością powietrze przesycone zapachem kwiatów. Postanowiła zrobić sobie przerwę pomiędzy kolejnymi kolejkami. Dwie z trzech butelek były już puste. Kobietom pozostało ostatnie pół litra słodkiego, uderzającego do głowy napoju.
- Opowiedz mi lepiej o sobie, Marie. Jesteś taka młodziutka!
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Sro 05 Cze 2013, 19:34

Marie opatuliła się szczelniej swoim kraciastym kocem, z ulgą odczuwając przyjemne ciepło. Miała nadzieję, że Rosalie nie przeszkadza przesiadywanie w ogrodzie o tak późnej godzinie. Sama Francuzka uwielbiała swój nowy ogród i to właśnie skromna ławeczka za budynkiem oraz kilka drzewek i kwiaty stanowiły jej ulubioną przestrzeń na Regen Strees 5.
- Och, nie mów tak! – czarownica przerwała Rosalie, odrzucając chwilowo przekonanie o tym, że przerywanie komuś jest niezbyt grzeczne. Nie mogła pozwolić, by brunetka obrażała samą siebie.
– To, że wykładowcą na uniwersytecie nie czyni go mądrzejszym od Ciebie. Może być co najwyżej lepiej ustawiony i zadufany w sobie – weszła jej w słowo. Kobiety nie znały się właściwie w ogóle, żadna nie wiedziała na dobrą sprawę nic o tej drugiej, więc Marie nie miała pojęcia, czym zajmuje się jej gość na co dzień, ale była pewna, że czymkolwiek Rosalie by się nie zajmowała, należała do kobiet inteligentnych. Może po prostu była w stosunku do siebie zbyt samokrytyczna, bo nie miała u swojego boku nikogo, kto by ją utwierdził w przekonaniu o tym, że jest wiele warta.
- Na dzieciach się co prawda nie znam kompletnie, ale wydaje mi się, że każdy rodzic wywyższa swoje dziecko nad wszystkie inne. Chłopcy z reguły są mniej grzeczni od dziewczyn, więc nic dziwnego, że twój syn czasem wpada w tarapaty, z kolei jego córka jako prefekt musi świecić przykładem. Zresztą, skąd on wie, co ta jego córka robi poza czasem, który spędzają razem? Mało dziewczyn zgrywa święte, a potem wychodzi szydło z worka? – uzdrowicielka coraz bardziej uprzedzała się do nieznanego sobie Rolanda. Wszystko wskazywało na to, że Rosalie wcale nie przesadzała. Widocznie jej przyjaciel naprawdę źle ją potraktował. W końcu nie szukałaby pomocy u dwóch obcych kobiet, gdyby nie było to konieczne! Po raz kolejny, wszyscy mężczyźni stracili w oczach Marie Volante. Pytanie, czy będzie o tym pamiętała, kiedy wytrzeźwieje?
Francuzka roześmiała się cicho, kiedy brunetka przypomniała sobie o konieczności noclegu i wyraźnie zdezorientowana próbowała sobie za wszelką cenę przypomnieć numer domu należącego do Morwen. Przecież nie da jej zginąć!
- Morwen mieszka pod jedynką, na tej samej ulicy, ale spokojnie możesz zostać dzisiaj u mnie. Na pewno sobie poradzimy, możesz zająć sypialnię mojej bratanicy, na pewno nie miałaby nic przeciwko temu. Znajdę też jakąś nieużywaną koszulę nocną, powinna pasować – uzdrowicielka zawsze emanowała empatią i lubiła towarzystwo. Nic więc nie stało na przeszkodzie, by Rosalie była jej gościem.
-O mnie? Ja słodka? – tym razem to Marie była zdezorientowana. W swoim życiu słyszała wiele miłych słów, ale jeszcze nigdy nie była nazwana słodką. Kobiety wzniosły kolejny toast, a właściwie bezceremonialnie wypiły po kieliszku wódki, popijając ją niezwłocznie sokiem z granatu. Wysokoprocentowy alkohol rozwiązał im języki dość skutecznie.
- Tu nie ma właściwie co opowiadać. Całe życie mieszkałam w Paryżu, tam też studiowałam medycynę, a ponad tydzień temu postanowiłam przenieść się tutaj, żeby mieć lepszy kontakt z bratanicą i bratankiem, którzy uczęszczają do Hogwartu. Dostałam pracę w Świętym Mungu i na tym mogę zakończyć. Poza domem, pracą i spontanicznymi spotkaniami z Morwen, nie dzieje się u mnie nic – tak właśnie wyglądało życie wykształconej Francuzki. Jeśli Rosalie miała siebie za głupią, bo poświęciła się rodzinie, to jak głupia musiała być Marie, skoro jej życie skupiało się wyłącznie na pracy?
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 05 Cze 2013, 20:11

- Otóż to! - Rosalie ożywiła się na tyle, że zsunęła stopy z ławeczki i gwałtownie potrząsnęła głową. - Masz zupełną rację!
Gdyby Scott miała pod ręką kartkę z pewnością pieczołowicie spisałaby wszystkie argumenty młodej Francuzki. Żałowała, że sama nie przytoczyła ich podczas rozmowy z wykładowcą.
- Wszyscy wiedzą, że dziewczynki są grzeczniejsze - przytaknęła jej gorliwie - Właśnie! Kto wie co ta Sophie robi jak Roland nie widzi. Czy to nie dziwne, że zawsze wie co się dzieje u mojego syna? Roland przysięgał, że ona nigdy nie kłamie, ale kto ich tam wie...
Ciemnowłosa westchnęła, utwierdzając się w przekonaniu, że Fitzpatrick jest wpatrzony w swoje dziecko niczym w obrazek. Nikt nie był idealny. A jeśli nawet tak było, to mała córeczka wykładowcy musiała być bardzo nieszczęśliwym człowiekiem.
- Oj, Marie dlaczego mam tak nie mówić, kiedy to prawda? Zaszłam w ciążę zaraz po skończeniu Hogwartu, nie skończyłam nawet żadnych studiów!
Nie do końca było tak, jak myślała panna Volante. Rosalie nigdy nie była do niczego zmuszana, więc nie zależało jej na wykształceniu. Scottowie byli obrzydliwie bogaci, nauka w tym przypadku wydawała się być jedynie fanaberią. A w dodatku beznadziejnie zakochała się w nieudaczniku, który nigdy nie doceniał swej żony. Kobieta całe życie poświęciła sobie i pielęgnowaniu swej miłości do Charliego. Jej szczęście z powodu narodzin Jamesa spowodowane było w największej mierze tym, że był synem. Charlie w życiu by jej nie wybaczył gdyby urodziła córkę. Instynkt macierzyński? W Rosalie obudził się z dziesięcioletnim opóźnieniem. Zaraz po porodzie bardziej przeżywała zmiany, jakie zaszły w jej jędrnym do tej pory ciele. Uparcie walczyła z dodatkowymi kilogramami i rozstępami. A dziecko? Traktowała je jak laleczkę: miło było przebierać go kilka razy dziennie i pokazać się na ulicy. Wszyscy zachwycali się tym małym, pulchniutkim chłopczykiem.
- Mogę spać nawet tutaj - machnęła ręką i roześmiała się, naciągając kwiecisty koc pod samą szyję. Podziękowała za talerzyk z ciastem, które podsunęła jej gospodyni. Skubnęła widelczykiem przypieczonej pianki.
- Młodziutka!
Rosalie zakrztusiła się kawałkiem sernika. Nie wiadomo, czy była tak rozbawiona z powodu nadmiaru alkoholu, czy to nieporozumienie było po prostu tak zabawne. Zapewne obie te rzeczy miały wpływ na to, że siedziała teraz na drewnianej ławeczce z dłonią przyciśniętą do brzucha i ustami przesłoniętymi dłonią, chichocząc zawzięcie niczym mała dziewczynka. Uspokoiła się dopiero wtedy, gdy w kącikach jej oczu zalśniły łzy i nie mogła złapać już tchu. Bolały ją wszystkie mięśnie brzucha!
- Jesteś uzdrowicielką?! Morwen jest dyrektorką Filii Aurorów, Ty jesteś uzdrowicielką... Mieszka na tej ulicy ktoś bez wykształcenia, czy trafiłam na samą śmietankę towarzyską? - Rosalie śmiało chwyciła za kieliszek, choć jeszcze pięć minut temu obiecała sobie, że zrobi sobie chwilę przerwy. Zbytnio jednak zasmakował jej ten przezroczysty, owocowy trunek. Nie przez smak, a przez to co robił z jej głową. Znów poczuła się jak w latach młodości. Jak ta siódmoroczna Krukonka, która nie musiała się niczym przejmować, tylko czerpać z życia.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Sro 05 Cze 2013, 20:45

Czarownica postrzegały świat na zupełnie różne sposoby: dla jednej liczyła się rodzina, dla drugiej studia i praca, ale wszystko wskazywało na to, że żadna z nich nie miała do końca racji, skoro obie postrzegały swoje życie za niekompletne. Może najlepszą metodą byłby złoty środek? Może warto było spełniać się zawodowo i jednocześnie mieć rodzinę?
- Ale bycie mądrym nie polega na posiadaniu dziesięciu doktoratów, tylko na wrodzonej inteligencji. Nie musisz mieć ukończonych studiów, by móc znaleźć sobie zajęcie, które będzie sprawiało ci radość. Może właśnie tego potrzebujesz, by poczuć się lepiej. Może powinnaś stać się bardziej niezależna – podsunęła. Wyglądało na to, że alkohol obudził w czarownicach nie tylko szczerość, otwartość i gadatliwość, ale także niekończące się pokłady kreatywności. Jedna przez drugą miały genialne pomysły!
- Na szczęście nie będziesz musiała, na łóżku naprawdę będzie o niebo wygodniej – poradziła ze szczerym uśmiechem. Marie sama również poczęstowała się ciastkiem przyniesionym przez Morwen i musiała przyznać, że było przepyszne! Zaczynała właśnie żałować, że do tej pory nigdy nie jadła niczego, co wyszłoby spod jej ręki. Obiecała sobie, że teraz będzie częstszym gościem Walijki. No i może się czegoś nauczy. Jej umiejętności kulinarne były zdecydowanie bardziej ograniczone, ale starała się z tym walczyć.
Ruda przez kilka sekund nie miała zielonego pojęcia, dlaczego Rosalie trzyma się za brzuch i okropnie chichocze, więc patrzyła na nią zdezorientowanym wzrokiem. Odpowiedź przyszła szybko. Volante nie była zatem słodziutka, a młodziutka! Małe nieporozumienie dało się wytłumaczyć w ten sam sposób, nagłą otwartość – alkohol stępiał zmysły: w tym wypadku zmysł słuchu uzdrowicielki. Sama Marie szybko zrozumiała i ochoczo przyłączyła się do podpitej już nieco brunetki. Chichotały, jak pijane nastolatki przez kilka minut, a gdy wreszcie przestały, powróciły do rozmowy o wykształceniu, jak gdyby nigdy nic.
- Szczerze mówiąc, nie poznałam do tej pory reszty mieszkańców. Znam tylko Morwen. – wyjaśniła, wzruszając ramionami. Walijka była tak elastyczną osobą w kwestii swoich zachowań, że starczyła za kilka koleżanek.
-Dobre stanowisko nie jest gwarantem szczęścia. Skończyłam medycynę i zostałam uzdrowicielką, ale też nie czuję się z tym specjalnie świetnie. To znaczy praca jest genialna, uwielbiam ją, ale moje całe życie opiera się na nauce i chodzeniu do pracy. Poza tym, nie mam zupełnie nic. Jak mi to ostatnio wytknęła Morwen, nie pamiętam kiedy miałam do czynienia z jakimkolwiek mężczyzną. Nie licząc mojego szefa i pacjentów, ale to raczej krótkie rozmowy przepełnione poleceniami i nazwami eliksirów.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sro 05 Cze 2013, 22:30

- Wiesz, tylko teraz wykształcenie to podstawa. Jeśli nie możesz pochwalić się jakimś świstkiem to nikt Cię nawet nie chce słuchać. Choćbyś nauczyła się na pamięć wszystkich książek.
Od kilku lat Rosalie nie mogła znaleźć pracy. Tułała się od jednej do drugiej instytucji, ale nie mogła się pochwalić żadnym świadectwem. Co z tego, że świetnie radziła sobie z transmutacją, zaklęciami i zielarstwem. Mało kogo interesowało to, że potrafiła grać na fortepianie i posługiwała się biegle duńskim. Nikt nie miał czasu tego wszystkiego sprawdzić. Scott nie raz już miała ochotę nakłamać w swoim CV, byle ktoś w końcu pozwolił jej dojść do słowa.
- Koniecznie musisz się rozerwać. To nie jest wiek na ślęczenie godzinami w pracy i z nosem w książkach. A kiedy czas dla siebie? Na mężczyznę? Na dzieci? Później zostaniesz sama ze stosem książek w pięknym, ale pustym domu... - Rosalie strzepnęła z kocyka zielony listek dębu. Chwyciła za wysoką szklaneczkę z sokiem i gdy wypiły kolejną kolejkę, natychmiast opróżniła jej zawartość. Przetarła usta serwetką i pomachała dłonią w stopującym geście, gdy Marie znów chwyciła butelkę. Jeśli nie zwolnią tempa jutro będą cierpiały za wszystkie czasy. - ... pamiętam jak rozpaczałam, gdy okazało się, że jestem w ciąży. Myślałam, że cały świat się zawalił. To wspaniałe uczucie, gdy rośnie w Tobie mały człowiek. Gdy czujesz te wszystkie kopnięcia, albo gdy ma czkawkę. James tak często miał czkawkę! Cały brzuch mi się wtedy trząsł.
Kobieta uśmiechnęła się na wspomnienie tak odległych lat. Po pierwszych tygodniach łez i paniki, gdy tylko dziecko zaczęło się poruszać poczuła... ulgę. I szczęście. Od tej pory nigdy już nie śmiała żałować tego, co stało się tej pamiętnej nocy spędzonej z Charliem.
- A później wszystko jest jak nagroda. Dziecko patrzy na Ciebie tymi wielkimi oczami, niczego nie rozumiejąc. Szuka w nocy Twojej ręki. A gdy wypowiada pierwsze słowo nie czujesz nic poza obezwładniającym szczęściem. Pierwsze kroki, pierwsza choroba, pierwsza dobra i zła ocena w szkole. Nie pozbawiaj się tego wszystkiego w imię wyższego wykształcenia. Mam swoje lata na karku i uważam, że każdy powinien uczyć się na swoich błędach, ale zaufaj mi: lepiej żyć nieco skromniej, a mieć przy sobie kogoś, z kim możesz się tym wszystkim dzielić, niż pławić się w luksusach w samotności.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Czw 06 Cze 2013, 12:53

Francuzce ciężko było uwierzyć w to, że nie istniało idealne miejsce pracy dla Rosalie, w którym mogłaby się rozwijać i czerpać z tego satysfakcję, tylko dlatego, że nie ukończyła żadnej wyższej uczelni. Musiało być jakieś rozwiązanie, wystarczyło teraz tylko je odnaleźć. Z ich pobudzoną wyobraźnią i kreatywnością, na pewno coś wymyślą!
- Londyn jest idealnym miejscem na nowy początek. Na dobrą sprawę prawie nikt Cię tu nie zna, co automatycznie daje ci większe pole do popisu. Nie musisz być od razu szefową jakiegoś departamentu w Ministerstwie. Poza tym, to chyba nudna praca. Nie widzę Cię siedzącej za biurkiem – Marie rozgadała się na dobre, przerywając jedynie na chwilę, by znowu umoczyć usta w przyjemnie cierpkim soku. Chyba miała już dość. Kiedy jej wzrok spoczął na ostatniej, opróżnionej w jednej trzeciej, butelce kolorowej wódki, zamrugała kilkakrotnie oczami. Czary! One same przecież nigdy by tyle nie wypiły. A jeśli nawet, to prawdopodobnie leżałyby już pod stołem, nieprzytomne. A może po prostu niepozornie wyglądające kobietki były bardziej odporne niż im się wydawało. Prawdopodobniejszą wersją była jednak ta, w której kolorowy, babki alkohol miał znacznie mniej procent od normalnego.
- Rose, jesteś kobietą z klasą! Wyglądasz świetnie! – Volante poderwała się z miejsca aż nazbyt energicznie i zaczęła gorączkowo krążyć wokół ławeczki, na której pozostał jej gość. Uzdrowicielce nie zebrało się na komplementy ot tak, po prostu. W jej głowie zrodził się plan, być może idealny dla Irlandki.
- Zaprojektuj nową kolekcję szat dla Madame Malkin! Dla dorosłych, dla uczniów, balowe, wizytowe, formalne! Znasz się na modzie, masz gust, a to byłaby istna rewolucja w świecie czarodziejów! – Marie aż przyklasnęła w ręce, wyraźnie podekscytowana swoim pomysłem. Rosalie osiągnęłaby sukces bez studiów, jeśli tylko by chciała. Madame Malkin nie była już tą samą, pełną energii kobietą, poza tym nie znała najnowszych trendów modowych, utknęła w czasie plisowanych spódnic i szat z falbanami, na pewno nie pogardziłaby pomocą.
Ruda ponownie opadła miękko na ławkę, chyba nieco zmęczona skupianiem myśli i próbami odnalezienia recepty na szczęście dla brunetki. Odczuwała przyjemne ciepło i minimalne zawroty głowy, spowodowane nadmiarem kolorowego rozweselacza we krwi. Już dawno nie czuła się równie beztroska i szczęśliwa.
Słowa Rosalie wywołały u niej cichy chichot. Marie postrzegała świat nieco inaczej niż przeciętna dwudziestopięciolatka. Miała spaczone priorytety. Nie widziała dla siebie miejsca w żadnych skomplikowanych relacjach, w sferze uczuć była zwyczajnym tchórzem. Właściwie sama myśl, że mogłaby się zakochać wywoływała u niej teraz nieuzasadnioną wesołość.
- Jak sama zauważyłaś, mężczyźni krzywdzą – zauważyła całkiem trzeźwo, jak na jej obecny stan, na chwilę przestając chichotać.
- Poza tym, ja tak nie umiem. Że niby kołysać biodrami i skinąć palcem i już, no ja nie rozumiem! – Francuzka rozłożyła bezradnie ręce, kręcąc przy tym głową z dezaprobatą. Magiczne sztuczki kobiet były dla niej jak czarna magia. Cóż, właściwie były nawet trudniejsze, o czarnej magii przynajmniej co nieco słyszała i uczyła się w szkole. A pomysł, że jakiś mężczyzna mógłby paść jej do stóp wydawał jej się wręcz niemożliwy. Nie była żadną femme fatale. No i umówmy się, fartuszek uzdrowicielki nie sprawiał, że wyglądała olśniewająco. Był biały i bardzo formalny. Większość ludzi, z którymi miała styczność nie widywała jej bez niego zbyt często.
- Jesteś świetną matką, Rose – Volante w przypływie wzruszenia i miłości, przytuliła mocno czarownicę, chwilę potem zwracając jej wolność. Sposób w jaki mówiła o tych wszystkich dziwnych rzeczach, związanych z czasem ciąży i wreszcie z wychowywaniem dziecka sprawiał, że Volante przyłapała się na tym, że przez chwilę wyobrażała sobie, jakby to było. Szybko jednak odpędziła od siebie tę wizję. To nie dla niej. Swoją niezdarnością i brakiem wiedzy o maluchach, zrobiłaby temu niechcący jeszcze jakąś krzywdę!
- Kobieta czuje, jak jej dziecko ma czkawkę? Niesamowite! – ruda spojrzała na Rosalie wyraźnie zaintrygowana jej słowami, zupełnie jakby ten fakt zaciekawił ją najbardziej.
Czarownice plotkowały jeszcze kwadrans, gdy zgodnie uznały, że powinny zakończyć to spontaniczne babskie spotkanie i się położyć. Wkrótce obie zniknęły wewnątrz domu.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Claudia Fitzpatrick Sob 08 Cze 2013, 23:38

- Miles, prawda? - zapytała czarownica, zaciągając się odpalonym przed chwilą przez siebie papierosem.
Irlandka mimo wszystko czuła się dziwnie na tej imprezie. Nikogo nie znała, a wydarzenia potoczyły się zbyt błyskawicznym tempem, by sama mogła zareagować w jakikolwiek rozsądny czy choćby logiczny sposób. Utwierdziła się tylko w przekonaniu, że nie nadaje się jednak na tego rodzaju imprezy, na których jest głośno, wesoło... Wszyscy piją, nikt nikogo nie zna. Uśmiechnęła się pod nosem - z tym zawsze kojarzyły jej się młodzieńcze imprezy. Zwłaszcza te z okresu studiów. Wtedy to było życie.
- Czyżby za głośno było w środku? - zapytała uprzejmie. - Czy też silna potrzeba zapalenia? - wskazała głową w stronę odpalonego przez niego papierosa.
Claudia Fitzpatrick
Claudia Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 05/04/1988
Wiek : 36
Skąd : Waterford, Irlandia
Krew : pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t776-skrytka-pocztowa-claudia-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Miles Gladstone Nie 09 Cze 2013, 15:15

- Prawda - uśmiechnął się do blondynki, upijając łyk alkoholu znajdującego się w szklance. Dzisiejsza impreza, była jedyną, prócz sylwestra, na którą przyszedł, a nawet wziął specjalnie wolne na ten wieczór. Fakt przydał by mu się dłuższy odpoczynek, no ale praca.
- Trochę, ostatnio trochę się odzwyczaiłem od imprez - odparł. Zaciągnął się papierosem - cóż, raczek też ma swoje potrzeby - uśmiechnął się delikatnie, uprzednio wypuszczając dym ustami. Spojrzał na zegarek, znajdujący się na lewym przedramieniu, godzina była już dosyć późna, a jutro też miał nocny dyżur, więc wypadało by się przespać jeszcze.
- Jest już późno, więc będę się zbierał - odparł. - Do zobaczenia - pożegnał się z kobietą, zgasił papierosa w popielniczce, a następnie wszedł do salonu. Dopił alkohol, po czym pożegnał się ze wszystkimi, a także podziękował Marie za gościnę. Kilka minut później szedł ulicą, prowadzącą do kamienicy, w której zamieszkiwał.
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 33
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Claudia Fitzpatrick Nie 09 Cze 2013, 21:12

Claudia dopaliła papierosa do końca i zgasiła go w stojącej nieopodal popielniczce. Odgarnęła z twarzy kilka blond kosmyków i skinęła uprzejmie głową.
- Czyżby praca i praca? - zagaiła jeszcze, nim Miles przeprosił ją i wyszedł. Skinął jeszcze głową na znak, że to o to właśnie chodzi, po ulotnił się, zanim Claudia zdążyła życzyć mu miłej nocy.
Wyciągnęła korek z butelki, którą zgarnęła ze stołu i wypiła z gwinta kilka łyków. W brzuchu burczało jej niebotycznie, a ona sama miała ochotę zjeść coś... Cokolwiek. Najlepiej coś niezdrowego. Zamiast tego jednak zapiła głód kilkoma kolejnymi łykami wina i poczuła, jak przyjemnie zaczyna jej szumieć w głowie. Wychyliła jeszcze kilka łyków, odpaliła kolejnego papierosa i czkając cicho, spojrzała na zegarek. Było już zdrowo po północy. Miała wprawdzie zostać jeszcze do jutra w Londynie, ale nagle zaświtała jej w głowie pewna myśl i niezauważona w zasadzie przez nikogo, wyszła z parapetówy Volante.
Claudia Fitzpatrick
Claudia Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 05/04/1988
Wiek : 36
Skąd : Waterford, Irlandia
Krew : pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t776-skrytka-pocztowa-claudia-

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Stan Griffiths Czw 27 Cze 2013, 12:46

Walizki zaległy na kostkowanym chodniku, a ich właściciel poprawił okulary i wcisnął dzwonek, który widniał na ścianie tuż obok drzwi. Właścicielka owego przybytku była jego jedyną nadzieją na nie przeczekanie remontu mieszkania pod mostem rwącej Tamizy.
Stan wsunął dłoń w swoje włosy, które pewnie już dawno powinien był doprowadzić do porządku i ściąć w cholerę. Podobnie zresztą jak brodę, która upodobniała go do jaskiniowca. Zarówno jednak Gabriel, jak i on nie odczuwali najwyraźniej takiej potrzeby. 
Auror wcisnął się pod niewielkie zadaszenie i przestąpił z nogi na nogę. W brzuchu już mu burczało, nie wspominając o przemoczonych na deszczu ubraniach. Z szarej podkoszulki i jeansowych spodenek niemal spływała woda.
A może była w pracy?, przemknęło mu nawet przez myśl, choć wciąż uparcie stał na ganku, wpatrując się z nadzieją przez niewielkie okienko wyżłobione w drzwiach. Musiał przyznać, że bliska przyjaciółka jego starszego brata nieźle się urządziła. Dom był naprawdę duży i prawdę powiedziawszy Griffiths nie zdziwiłby się specjalnie, gdyby drzwi otworzył mu jakiś postawny uzdrowiciel z nakazem zwiewania stąd w podskokach. Marie miała w końcu dwadzieścia kilka lat na karku i równie dobrze mogła teraz biegać oszalała po swej posiadłości i szukać smoczka, by zatkać usta swemu wrzeszczącemu dziecku.
Stan wciągnął swoją walizkę bliżej drzwi i wsunął dłonie do kieszeni, wychylając się nieco poza daszek, by ocenić intensywność deszczu.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 37
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Marie Volante Czw 27 Cze 2013, 13:12

Sprawy w Świętym Mungu zdawały się być nieco bardziej opanowane, pacjenci przestali uciekać, a Vincent podobno wracał do formy, więc Marie po raz pierwszy od tygodnia miała okazję spędzić wreszcie noc we własnym łóżku. Odsypiała siedem pełnych roboty i niezwykle intensywnych dni, nic więc dziwnego, że godzina pierwsza po południu wydawała jej się bladym świtem. Czarownica jęknęła przeciągle, kiedy jej piękny sen zaburzył odgłos dzwonka do drzwi. Początkowo próbowała zignorować osobę dzwoniącą, usprawiedliwiając się, że to na pewno listonosz albo jakiś akwizytor, którego wcale nie miała ochoty i obowiązku oglądać, ale kiedy dźwięk się powtórzył, niechętnie zgramoliła się ze swojego wyjątkowo wygodnego posłania. To mógł być przecież ktoś z Munga!
- Przecież idę... – wymamrotała, wsuwając na stopy kremowe baletki. Czarownica pokonała kilka metrów, dzielących ją od drzwi, cicho cierpiąc i jednocześnie starając się doprowadzić swoje burzę swoich niesfornych włosów do względnego ładu. Przecież nie chciała przestraszyć swojego gościa. Zerknęła przez niewielką szybkę w drzwiach i... niemal padła na zawał. Brat Gabriela Griffithsa we własnej osobie! Ruda w przypływie dezorientacji i paniki schowała się, przyciskając się do ściany. Krytycznym wzrokiem zmierzyła swój strój i podziękowała sobie w głębi ducha za resztki przytomności. Mało brakowało, a powitałaby go w koszuli nocnej! Co za wstyd! Uzdrowicielka przywołała do siebie swój szlafrok i prędko go na siebie naciągnęła, a następnie – nie chcąc, by jej czarodziej dłużej moknął – wpuściła go do środka.
- Na brodę Merlina! Co ty tu robisz? – Marie nie kryła swojego zdziwienia jego obecnością. Ostatni raz widzieli się kilka lat temu, a znali się właściwie tylko dlatego, że Stan był bratem Gabrysia. Ruda zreflektowała się w samą porę.
- Och, wejdź, rozbieraj się, cały mokry jesteś, zrobić ci herbatę? Zrobię... Na górze jest łazienka, możesz się przebrać...
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Stan Griffiths Pon 01 Lip 2013, 13:37

Przewidział wszystko, tylko nie to, że czarownica może po prostu odsypiać ciężki dyżur. Na jego twarzy pojawił się wyraz zakłopotania, gdy zaspana, odziana w szlafrok uzdrowicielka otworzyła w końcu drzwi wejściowe.
- Jak powiem, że się stęskniłem to nie przejdzie? - Stan podpierał się do tej pory ramieniem o futrynę. Jak jednak na gentlemana przystało wyprostował się niczym struna i skinął głową w ramach powitania. Uśmiechnął się szeroko, ukazując dwa rzędy białych, równych zębów. Co jak co, ale szczoteczki to on umiał używać.
- Co tu robię? Wpadłem na weekend do Londynu i wstyd się przyznać, ale nie mam się gdzie zatrzymać. Obiecuję, że to potrwa góra dwa dni!
Przyłożył rękę do piersi, przysięgając niczym przed sędziowską ławą. Na tyle jednak, na ile Marie znała tego niespokojnego ducha, mogła się domyślać, że pobyt spokojnie przeciągnie się do dwóch tygodni.
- Nie ma takiej potrzeby - chwycił za walizkę i przekroczył próg domu, zamykając za sobą cicho drzwi. Przez chwilę przemknęło mu przez myśl, że Marie na dobrą sprawę mogła właśnie baraszkować w sypialni z jakimś jurnym uzdrowicielem. Zlustrował ją uważnie spojrzeniem, uśmiechając się łobuzersko. - Na pewno nie przeszkadzam?
Griffiths porzucił ubłocone buty na wycieraczce i pomaszerował za gospodynią do kuchni.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 37
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Ogród na tyłach domu Empty Re: Ogród na tyłach domu

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach