Salon

+5
Vincent Cramer
Rosalie Fitzpatrick
Claudia Fitzpatrick
Morwen Blodeuwedd
Marie Volante
9 posters

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Salon - Page 2 Empty Salon

Pisanie by Marie Volante Sro 29 Maj 2013, 21:59

First topic message reminder :

Salon - Page 2 25tx9qh


Ostatnio zmieniony przez Marie Volante dnia Czw 07 Sie 2014, 16:56, w całości zmieniany 3 razy
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down


Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Roland Fitzpatrick Sob 08 Cze 2013, 02:46

Widocznie był już tematem rozmów między czarownicami. Nie wiedział czy to dobrze, czy źle. Pomimo stanu nietrzeźwości bał się, co też Rosalie naopowiadała tym kobietom o jego osobie. Jego stan nie świadczył teraz najlepiej, ale miał nadzieję, że to nie wyjdzie poza tę imprezę. Poza tym miał nadzieję, że nikt z gości nie jest z uczelni, bo przy wejściu do salonu zebrała się spora grupka gapiów: w tym jego bratanica i Vincent, jego przyjaciel.
- No normalnie kocham! Jak Mikołaj Mikołajową, jak Simba Nalę, jak Romeo kochał Julię - westchnął, załamując ręce wzdłuż swojego ciała.
- Ale Rosalie, zrozum mnie, to szczera prawda! - Uniósł ręce ku niebu, a raczej ku jej twarzy, bo nadal klęczał przy wejściu do domu Marie Volante. Jakże żałosne musiały być to oświadczyny. Ale szczere i przy świadkach!
Rosie, jak to baba, najpierw była zdezorientowana, potem płakała i okładała go cudzą torebką. Jedyne co zrobił, to osłonił się rękami niedbale, na tyle na ile pozwalał mu jego stan upojenia alkoholowego. Oberwał kilka razy kantem ciężkiej torebki w twarz, więc wykwitły na niej czerwone plamy. Przypływ adrenaliny jednak nie pozwalał mu czuć bólu!
- Zgadzasz się? - Rozpromienił się, wstając. - Wiem, że to nie oświadczyny o jakich marzyłaś, ale zrobię Ci kolejne! Nawet trzy razy się oświadczę! Wy wszyscy mi świadkami, że dała mi słowo! - Krzyknął z zadowolenia, łapiąc ją niedbale w swoje objęcia. Marzył, aby wrócić do domu.
- Rosie, wróć do domu, błagam Cię - dodał jeszcze, kierując w jej stronę swoją pobijaną twarz.
- O, witaj Vincencie, Claudio - machnął do nich ręką, dostrzegając ich w drzwiach salonu. - Vini, zostaw mnie ty szalony cudzoziemcu! Odstaw mnie do domu - żachnął się, kiedy przyjaciel wziął go pod ramię.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 47
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Sob 08 Cze 2013, 09:56

Ostatnimi słowami, które zdołała usłyszeć, nim zagłuszył je śpiew pijanego Rolanda były te dotyczące Zoji. Niestety nie były one ani trochę satysfakcjonujące, to też nastrój Walijki trochę się zepsuł. Jednak teraz musiała uporać się z pijanym wykładowcą, który odnalazł w swojej pijackiej postaci resztki niedoszłego rycerza na białym rumaku.
Morwen podtrzymała mężczyznę, by się nie wywrócił, oczekując równocześnie pomocy ze strony swoich dwóch przyjaciółek, komplementy ze strony Rolanda przyjmując co najwyżej z uśmiechem na twarzy. Nie miała ochoty wdawać się z nim w jakąkolwiek dyskusję, zwłaszcza że nie usłyszała na jego temat nic dobrego ostatniego babskiego wieczora, a jak wiadomo - solidarność jajników musiała być.
Kiedy w drzwiach nareszcie pojawiła się Rosalie i Marie, a Fitzpatrick z kolei zaczął przedstawienie, wyrywając się jej, uniosła brwi w geście konsternacji. Cóż, zaraz po tym dostała czekoladki, dziękując w duchu Bogu za to, że oszczędził jej trzymania bukietu, który pomimo swojej piękności, prawie złamał na pół samego nabywcę. Jednak jej uciecha nie potrwała długo, ponieważ widząc jak kwiatki dostaje jej rudowłosa przyjaciółka, drobniejsza od niej, machinalnie pomogła jej z tym ciężarem.
Mimo wszystko sytuacja była... śmieszna. Bardzo śmieszna, do tego stopnia, że poprawiła jej humor. Na ustach Morwen obojętność ustąpiła miejsca rozbawionemu grymasowi.
- Marie, musisz częściej robić imprezy - rzuciła w stronę Volante, przyglądając się całemu zdarzeniu: pijany Roland właśnie kajał się tuż pod kolanami Rozalki, która zamiast rzucać mu się na szyję, obijała go torebką, ostatecznie z łaski na uciechę przystając na oświadczyny. A przy okazji na to wszystko wparował Vincent, który pomógł im opanować sytuację do końca. Zaraz po tym cała piątka weszła do środka.
- Chyba muszę się napić - machnęła ręką w stronę Marie, po czym chwyciła swój kieliszek z szampanem, paczkę papierosów wsadzając z powrotem do kopertówki. Następnie wypiła szampana na dwa razy, otwierając pudełko z czekoladkami. Skoro już je dostała... poczęstowała się, resztę wciskając w ręce bezradnej Francuzki. Po szampanie przyszła kolej na coś mocniejszego. Nalała zatem do dwóch szklaneczek czystej wódki, podając rudowłosej jedną.
- Pij, pij, przyda Ci się - wyjaśniła szybko nagłe pojawienie się w jej dłoniach alkoholu i opróżniła swoją szklaneczkę, krzywiąc się przy tym odpowiednio mocno.
W międzyczasie przysłuchiwała się rozmowie między całą gromadką zainteresowanych.
- Albo do mnie - dodała tuż po Vincencie, kiedy jednak odezwał się Roland, spojrzała to na niego, to na Cramera, kierując swoje pytanie do Włocha.
- Pomóc Ci? - może i była na niego jakoś tam obrażona czy zła, ale na pewno nie zachowywała się jak nastolatka. Nie w takiej sytuacji, w której chodziło o parapetówkę przyjaciółki od lat, a także kobiety, która starała się ogarnąć swoje życie na nowo.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 08 Cze 2013, 10:18

Po całym teatrzyku, jaki pijany mężczyzna odstawił w jej przedpokoju, Marie nie potrzebowała już potwierdzenia jego tożsamości. Roland Fitzpatrick we własnej osobie! Co jak co, ale efektownego wejścia nikt nie mógł mu odmówić. Volante była zmartwiona jedynie reakcją swojego uroczego gościa. Rosalie wydawała się bardzo przejęta, zła, rozgoryczona i zawstydzona jednocześnie. Zapewne ucierpiało właśnie jej poczucie dumy i dobrego smaku, ale było pewne, że Irlandka nie będzie w stanie długo się gniewać.
Wszystko potoczyło się sprawniej, kiedy w zasięgu wzroku pojawił się Vincent. Trzy niezbyt postawne kobiety radziły sobie zaskakująco dobrze z podtrzymywaniem pijanego czarodzieja, ale kiedy ten zaczął się wyrywać i wiercić, zaczęły się kłopoty. Szpilki nie służyły stabilności. Gdy ruda dodatkowo została obarczona olbrzymim bukietem róż, niemal ugięły się pod nią kolana, a jej usta opuściło jedynie ciche pomocy. Na szczęście w ciągu kilku sekund do pomocy jej rzucili się i Morwena, i jej szef, który ostatecznie odebrał im uciążliwy bukiet.
Francuzka z rozczuleniem obserwowała scenę pijackich oświadczyn. Roland może nie był w najlepszym stanie, ale całkowicie go rozumiała – sama na trzeźwo nie przebrnęłaby przez coś równie stresującego i ważnego. Poza tym, jutro wytrzeźwieje, ale wciąż będzie miał narzeczoną. Była pewna, że nikt z jej gości nie był w stanie negatywnie oceniać jego postępowania. Wszyscy wyglądali raczej na rozbawionych. Byli tylko ludźmi. Sama Marie cieszyła się, że miała rację co do mężczyzny – nagadał głupot i żałował.
- Zabierz go do mojej sypialni, ostatnie drzwi na prawo – poleciła Włochowi i sama otoczyła ramieniem nienaturalnie bladą Rosalie.
- Chodź, usiądziemy sobie, daj mu chwilkę nim do niego pójdziesz – zaproponowała, prowadząc ją do stolika, przy którym rozpoczęła urzędowanie Morwen. Na widok dwóch kieliszków wódki uśmiechnęła się pobłażliwie i sama dostawiła trzeci, przeznaczony dla nowej narzeczonej Fitzpatricka, który także uzupełniła wysokoprocentowym płynem.
- Mogę robić takie przyjęcia i co kilka dni, jeśli tylko któreś z Was obieca mi, że mnie przygarnie. Nie wiem, ile ten dom jeszcze wytrzyma.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Sob 08 Cze 2013, 11:06

Rosalie posłała Vincentowi pełne wdzięczności spojrzenie gdy ten podniósł w końcu Fitzpatricka z klęczek. Zbladła jeszcze bardziej, gdy wykrzyczał, że wszyscy są świadkami danego mu słowa. Przecież powiedziała to tylko dlatego, żeby już skończył to przedstawienie! Całe szczęście, że obok znajdowała się Marie. Kobieta niemal zawisła na jej ramionach, gdy Francuzka podtrzymała ją i poprowadziła do salonu. Vincent i Morwen zaoferowali się z opieką nad pijanym Rolandem. Po głowie Rosalie kołatało się tysiące myśli począwszy od tego jak uda jej się to wszystko nazajutrz odkręcić, przez to jak niewiarygodne było dla niej wyznanie przyjaciela. Jeśli wszystko co powiedział było prawdą, to jakieś musiał mieć okropne przy niej życie! Gdy tylko poznała Charliego cały czas opowiadała mu o tym jakim jest cudownym mężczyzną i że jest miłością jej życia. Nawet teraz po powrocie wciąż rozpamiętywała swego męża, którego Roland najchętniej poćwiartowałby, spalił i wysłał na inną planetę. Tylko o czym on mówił? Jaka Nala, jaki Simba? Romeo i Julia? Zdecydowanie postradał zmysły.
Czarownica przysiadła na krześle i jęknęła, podnosząc wzrok na Marie i Morwen.
- Przecież ja się zgodziłam tylko dlatego, żeby on się nie rzucił do rzeki i przestał już odstawiać to przedstawienie... - kieliszki na stole napełniły się wódką, a jeden z nich wylądował w dłoni Scott. Kobieta rozejrzała się niespokojnie po pomieszczeniu. O ile mogła sobie pozwolić na to, by jej koleżanki widziały ją pijącą taki alkohol, o tyle nie mogła niszczyć swej reputacji przy tylu ludziach! Postawiła pełne naczynko na stole i sięgnęła po kolejny kieliszek z szampanem. Upiła niewielkiego łyka i chwyciła za jedną z czekoladek, które podsunęła jej pod nos Morwen.
- Przepraszam Pana najmocniej, czy mógłby mi Pan podać tą czerwoną torebkę? - zwróciła się do Gabriela stojącego przy szafce na której panie porzuciły swoje torebki. Westchnęła ciężko i wplotła dłoń w swe czarne loki znów czując się jak zwierzę zamknięte w klatce.
- I co ja mam teraz zrobić? To mój przyjaciel! Jak on może wygadywać takie rzeczy!
Rosalie przeniosła cierpiętnicze spojrzenie to na Morwen to na Marie oczekując jakiejś konkretnej porady. Albo najchętniej polecenia.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Gabriel Griffiths Sob 08 Cze 2013, 11:56

Mój bohater wycofał się na jakiś czas z salonu. Chciał odłożyć butelkę wina i samemu przygotować sobie coś do picia w kuchni. Marie była zajęta w tym momencie sceną, która rozgrywała się na wejściu. Nie znał pijanego mężczyzny, który wyśpiewał swoją miłość do pięknej, ciemnowłosej czarownicy, której imienia dowiedział się w trakcie - Rosalie. Nie dziwił mu się, ale swoją drogą nie wyglądali na parę. Szybko zaobserwował zdziwienie kobiety i jej nieprzekonanie co do pomysłu z za mąż pójściem. Gabriel był już przekonany, że na zupełnie trzeźwo sobie tutaj nie poradzi.
Zagubiony w ferworze wydarzeń schował się za kuchennym blatem. Nalał sobie do czystej szklanki ognistej whiskey, którą też przyniósł ze sobą, ale dla siebie, a nie dla gospodyni. Dodał do napoju parę kostek lodu, które wygrzebał z zamrażarki. Miał nadzieję, że pani Volante wybaczy mu to panoszenie się, ale nie chciał jej przeszkadzać. Nie chciał też stać nad gośćmi jak ta sierota i czekać na uwagę.
Wrócił do salonu. Szklankę napełnioną trunkiem trzymał w lewej ręce, a prawą oparł się o pobliską szafkę. Rozrabiakę wyniósł do sypialni dyrektor Szpitala Świętego Munga, którego poznał z okładek magazynów dla czarodziei. Teraz kobiety stały tutaj same, poruszone rzuconymi wyznaniami. Napił się.
Przepraszam Pana najmocniej, czy mógłby mi Pan podać tą czerwoną torebkę?
- Jasne - odpowiedział błyskawicznie i podał kobiecie wskazaną torebkę. - Mogę w czymś poza tym pomóc? - spytał ogólnie, patrząc czule w kierunku Marie. Nie wiedział ile miała wolnych sypialni, a Roland pewnie trochę u niej zabawi, skoro był w tym stanie. Było mu jej trochę szkoda.
Na pytanie kruczoczarnej, uśmiechnął się uroczo i wzniósł swoją szklankę do góry.
- Napijmy się - to idealny ratunek na wszystkie problemy.
Gabriel Griffiths
Gabriel Griffiths
Nauczyciel: Transmutacja


Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : Czysta
Genetyka : Animag - pustułka zwyczajna

https://magic-land.forumpolish.com/t660-skrytka-pocztowa-gabriel

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Claudia Fitzpatrick Sob 08 Cze 2013, 12:14

Wszystkie wydarzenia z przedpokoju wydarzyły się w ułamku sekundy. Przynajmniej w mniemaniu Claudii. Zalany w trupa Roland wyznający miłość niejakiej Scott... Claudia nieświadomie wachlowała się już od jakiegoś czasu dłonią. Wstydziła się za wujka bardziej, niz chyba powinna. I wrosła w ziemię, nie wiedząc co robić.
Kiedy ten się oświadczył, a Rosalie się zgodziła, Irlandka poczuła jak robi się jej słabo. Dodatkowe słowa dystyngowanej Scott upewniły ją w przeświadczeniu, że do ślubu najzwyczajniej w świecie nie dojdzie.
Doceniła jednak jej trzeźwe myślenie i zapewnienie go o ślubie, tylko po to aby nie rzucił się do Tamizy.
Czarownica jednak nie mogła tego dłużej wytrzymać. Chciała podejść do wujka i też się nim zająć, ale skonsternowana zauważyła, że jest przy nim już i tak zbyt wiele osób. Zamiast więc dołączać się do zaaferowanej gromady, wyszła do ogrodu z paczką fajek, które zwinęła od Morwen. Postanowiła jutro jej odkupić. Chwyciła pod rękę jeszcze jedną z butelek czerwonego wina i postanowiła się upić w samotności. O ile, rzecz jasna, wcześniej nie zemdleje.
Claudia Fitzpatrick
Claudia Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 05/04/1988
Wiek : 36
Skąd : Waterford, Irlandia
Krew : pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t776-skrytka-pocztowa-claudia-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Miles Gladstone Sob 08 Cze 2013, 20:58

Dobrze słyszalny, pijacki głos zza drzwi docierał do niego dokładnie, jakoś się nie przysłuchiwał się wymianie zdań, ale słysząc jego monolog, o mało nie zakrztusił się piwem. Większość osób była zaaferowana słaniającym się na nogach wykładowcą, a kilka w tym VIncent pomagała zająć się nim. Opróżnił kolejną butelkę piwa rozglądając się za czymś mocniejszym. W międzyczasie część gości oraz gospodyni wróciła do domu. Wziął szklankę, do której włożył kilka kostek lodu, a następnie zalał ognista whisky. Dawno nie miał okazji oderwać się od pracy i pójść gdzieś. Zapewne dziś też by przebywał w szpitalu na nocnym dyżurze, gdyby nie udało mu się znaleźć zastępstwa. Wyszedł razem z alkoholem do ogródka, gdyż odezwała się w nim chęć dokarmienia raczka. Wyciągnął papierosa i go odpalił. Zaciągnął się nim, wypuszczając dym dopiero zauważył, że nie jest tu sam.
Miles Gladstone
Miles Gladstone
Czarodziej


Urodziny : 25/06/1990
Wiek : 34
Skąd : nieznane
Krew : Mugolska
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t710-skrytka-pocztowa-milesa-

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Pon 10 Cze 2013, 18:09

Nim wyszli, Morwen zdążyła wypić trochę wódki wraz z Rosalie i Marie. Nie umiała doradzać, dlatego jedynymi słowami, które skierowała do kruczoczarnej istoty było:
- Myśl o sobie - i na tym skończyło się udzielanie rad. Ona sama czasem nie potrafiła ogarnąć swojego życia i problemów, a co dopiero doradzać komuś kogo ledwo znała. Gdy Roland zadecydował, że chce iść do siebie, Włoch z kolei na to przystał, podniosła się chwiejnie z miejsca, zabierając kopertówkę i kurtkę z kanapy.
- Miłe panie, wracamy niedługo - uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółek, spoglądając na pijanego wykładowcę i dyrektora szpitala.
Po chwili zniknęli za drzwiami, kierując się do posiadłości Fitzpatrick'a.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Pon 10 Cze 2013, 21:12

Nietrzeźwy Roland uparł się, by wrócić do swojego domu, więc Marie nie miała zamiaru protestować. Szybko zrozumiała, że im dalej będzie przebywała od niego w tej chwili Rosalie, tym lepiej dla tej dwójki: mogła znowu zacząć okładać go torebką, on z kolei ponownie mógł palnąć coś bezmyślnie, co ostatecznie skończyłoby się nową awanturą... Poza tym, Rose należał się czas na przemyślenie zaistniałej sytuacji. Wszyscy musieli ochłonąć.
- Wracajcie szybko – Francuzka odprowadziła Morwen i Vincenta do przedpokoju i powróciła do wciąż pełnego ludzi salonu. Obdarzyła zgromadzonych zakłopotanym uśmiechem i ostatecznie zdecydowała się na kontynuację parapetówki jak gdyby nigdy nic. Czasem należało udawać, że pewne zdarzenia nie miały miejsca. Sądząc po słowach Irlandki, pijackie oświadczyny Rolanda Fitzpatricka miały być chyba jedną z takich rzeczy.
- Morwen zrobiła przepyszne ciasto, a Rose i ja zorganizowałyśmy chyba całkiem niezłe przystawki, częstujcie się! – czarownica ponownie wcieliła się w rolę perfekcyjnej gospodyni, krążyła przez chwilę między znajomymi, rozdawała uśmiechy, napełniała kieliszki, a kiedy była pewna, że wszyscy mają to, czego potrzebują, wróciła do przyjaciółki.
- Musisz z nim porozmawiać, jak wytrzeźwieje. Zachował się jak nastolatek, odstawił niezłe przedstawienie, ale on zrobił to wszystko, bo mu na Tobie zależy, w tamtej chwili nie myślał, że mogłoby Cię to urazić. Wiem, że teraz możesz być w szoku, ale może powinnaś się nad tym zastanowić. Nie chciałabyś mu... no wiesz... dać szansy? – ruda obawiała się, że za moment Rose ją wyśmieje, ale była pewna, że warto spróbować. Francuzka opróżniła zaległy kieliszek wódki, skrzywiła się nieznacznie, czując potworny smak i obiecała sobie, że to ostatni. Od babskiego wieczoru na samą myśl o słodkiej wódce robiło jej się niedobrze.
- Możesz u mnie zostać, jak długo będziesz chciała, z Rolandem zrobisz, co tylko uznasz za słuszne, a ja obiecuję nie wtrącać się w Twoje życie – dodała po chwili namysłu. Irlandce przyda się ktoś, na kim mogłaby polegać, a Marie i Morwen sprawdzały się całkiem dobrze w roli koleżanek.




Zmiana charakteru przyjęcia i wyraźnie odczuwalne w powietrzu napięcie miały wpływ na nastrój gości. Parapetówka dobiegła końca chyba już w chwili, kiedy Roland Fitzpatrick postanowił wpaść do kilku lokalnych pubów i po kilku głębszych pojawić się na Regen Street 5. W ciągu kolejnej godziny większość czarodziejów rozeszła się do swoich domów. Nawet Rosalie postanowiła wyjść na spacer i zebrać myśli, więc Marie znowu została sama. Po pobieżnym uprzątnięciu domu, czarownica opadła lekko na fotel ze szklankę whisky w dłoni.
Rude kosmyki spływały swobodnie po jej ramionach, delikatnie łaskocząc jej nagie plecy. Była zmęczona, zawiedziona i nieznośnie bezradna. Co w takim razie musiała czuć biedna Rose?
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sro 25 Gru 2013, 22:15

Przyjemny zapach świeżo obranych pomarańczy wypełnił cały salon, gdy Marie Volante rozpoczęła swoje pierwsze, samodzielne święta. Francuzka nie pofatygowała się co prawda po choinkę i w związku z tym nie przystroiła świątecznego drzewka kolorowymi ozdobami, ale wysprzątała calutki dom i pierwszy raz od kilku tygodni przygotowała prawdziwą kolację. Przeżuwając soczystego cytrusa, ułożyła się wygodnie na puszystym dywanie, dokładnie na wprost kominka, stanowiącego źródło ciepła, by z takiej perspektywy móc podziwiać wesoło migoczące światełka, którymi obwiesiła pół swojego królestwa. Kilkutygodniowa zmiana miejsca pobytu dobrze jej zrobiła, skrycie tęskniła za ojczystą Francją, a skoro dzięki temu mogła dodatkowo odbyć szereg specjalistycznych szkoleń, nie zwlekała ani chwili, ujrzawszy na swoim biurku list z paryskiej kliniki.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Pią 18 Kwi 2014, 23:48

- Żałuj, że nie widziałaś miny pani Betsy, gdy wyciągnęłaś z koszyka dwie butelki ognistej - Griffiths ułożył siatki z prowiantem na stoliku. Zrzucił z nóg ubłocone adidasy, pozostawiając je w przedpokoju, a marynarkę przewiesił przez oparcie kanapy. Wychwycone kątem oka wczorajsze skarpetki wepchnął pod dywan. Co on mógł na to poradzić, że zawsze gdy chciał je uprać, to gdzieś znikały, a później zawsze pojawiały się pośrodku pokoju w nieodpowiednim momencie. Zazwyczaj wtedy, gdy Marie delektowała się obiadem. Przecież nie był flejtuchem - miał tylko lekką sklerozę.
- Jestem pewien, że mają nas za ostatnich meneli.
Nie żeby Stan się tym przejmował. Zdołał wyłapać jednak znaczące spojrzenie staruszki, gdy znów większość zawartości jego koszyka stanowiły butelki z alkoholem. Griffiths i Volante większość zakupów spożywczych robili w centrum po drodze z pracy. Do osiedlowego sklepiku największej londyńskiej plotkary zaglądali tylko, gdy - traf chciał - potrzebowali alkoholu.
- Pamiętam jak kiedyś mój wujek powiedział, że wszystko jest w porządku dopóki umawiasz się ze znajomymi pogadać i przy okazji napić. Problem zaczyna się wtedy, gdy idziesz się z nimi napić i przy okazji pogadać - blondyn parsknął serdecznym śmiechem, opadł na kanapie, ułożył skrzyżowane w kostkach nogi na niskim stoliku i wyciągnął w kierunku uzdrowicielki nienapoczętą butelkę z whiskey - Chyba mamy już problem Volante, co?
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 19 Kwi 2014, 00:07

Mina uroczej staruszki, a przy okazji największej plotkary na całej Regen Street, rzeczywiście była bezcenna. Gdy dodatkowo Marie wyjęła z koszyka pudełko lodów i kilka innych łakoci, ekspedientka bezwiednie otworzyła usta i przez chwilę patrzyła na nią, jakby była ciężarną kobietą podczas alkoholowego ciągu. Gdyby pakowanie i płacenie za zakupy nie poszłoby im tak sprawnie, kobieta z pewnością odważyłaby się wystosować jakiś komentarz, a któreś z mieszkańców Regen Street 5 z pewnością uraczyłoby ją niemniej niestosowną ripostą.
- Nie dość, że sprowadziłam sobie do domu młodego mężczyznę, to jeszcze notorycznie się upijam, trafię do Azkabanu – Ruda westchnęła z udawaną skruchą, zrzucając w przedpokoju ze stóp kremowe szpilki. Do salonu trafiła już bez wrzosowego płaszczyka, który w międzyczasie spoczął na jednym z wieszaków. Rozbawiona mądrością życiową wujka Griffiths uzdrowicielka przejęła butelkę, by zgrabnie ją otworzyć i nalać po porządnej porcji alkoholu do każdej z dwóch wyjętych z barku szklanek.
- Moja mama mówiła, że z problemami trzeba się przespać – zaczęła, podając mu szklankę – więc myślę, że powinniśmy dzisiaj opróżnić choćby tę jedną butelkę, a w nocy bardzo żałować tego okropnego wybryku i załatwione! – zakończyła niezwykle rezolutnie. Włączyła jeszcze po cichu jedną z magicznych rozgłośni, które leciały pod „piątką” niemal na okrągło i dołączyła do mężczyzny, z gracją lądując na miękkiej kanapie.
- To za co pijemy tym razem?
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Sob 19 Kwi 2014, 00:35

Griffiths chwycił pewnie szklankę wypełnioną ognistym trunkiem, dziękując gospodyni jednym ze swych zawadiackich uśmiechów.
- Obawiam się, że to jednak zbyt mało, by trafić do Azkabanu, piegusie - auror pokiwał z pobłażaniem głową i umoczył usta w alkoholu. Stary hit Fatalnych Jędz sączył się z radia, wprawiając niespokojne palce mężczyzny w rytmiczne bębnienie.
Gdy Marie wspomniała coś na temat spania ze swymi problemami, uśmiech na twarzy blondyna nieznacznie się poszerzył. W jego głowie urodziło się kilka myśli, o których istnieniu Volante zdecydowanie nie powinna wiedzieć, ale z drugiej strony czemu się dziwić? Mieszkał z bardzo atrakcyjną kobietą, która wspomniała o spaniu ze swoimi problemami. Griffiths mianował się jednym z nich, zostając dzikim lokatorem.
- Ja się tak nie bawię. Jak masz jutro żałować tego, że spędziłaś ze mną ten wieczór, to ja zabieram swoje fasolki do łóżka i idę spać.
Aby udowodnić uzdrowicielce, że nie żartuje, przywołał zaklęciem torbę z zakupami i wydobył z niej kolorową paczkę ze słodyczami. Przytulił ją do siebie, jak małe dzieciaki tulą przed snem swe miękkie poduszki i posłał czarownicy pytające spojrzenie - To jak będzie?
Znów zbliżył szklankę do ust. Tym razem opróżnił ją za sprawą trzech potężnych chaustów.
- To Ty była spragniona ognistej, więc co Ty mi powiedz za co pijemy tym razem - Stan uzupełnił poziom trunku w swym naczyniu.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 19 Kwi 2014, 00:49

Ruda wygładziła opuszkami palców kremowy materiał prostej sukienki, którą założyła tego ranka do pracy. Jej strój był klasyczny, odsłaniał ładnie podkreślone obojczyki i alabastrowe ramiona, eksponując przy tym jej zgrabne nogi, które teraz podkuliła pod siebie, wygodniej rozsiadając się na kanapie. Opróżnianie fikuśnej szklanki z bursztynowego płynu szło jej całkiem nieźle; wkrótce w naczynku pozostała mniej niż połowa poprzedniej zawartości. Gdy Auror zagroził, że zaraz wyniesie się z salonu i zaszyje w swojej tymczasowej sypialni, a na potwierdzenie własnych słów przytulił do siebie paczkę z fasolkami, Francuzka jęknęła męczeńsko. W ramach protestu postanowiła wykraść mu łakocie. Swój plan natychmiast wprowadziła w życie. Odstawiwszy szklankę na ławę, schwyciła swobodny nadgarstek mężczyzny i przytrzymując go odważyła się wyciągnąć swoją chciwą dłoń po upragnioną paczuszkę. Jej policzki zarumieniły się uroczo być może pod wpływem chłodnego wiatru, a może przez odrobinę przyjemnie rozgrzewającego alkoholu, która dostała się kilka minut wcześniej do jej organizmu.
- Nigdzie nie idziesz – zawyrokowała, uczepiona nie dość, że Stan’owego nadgarstka, to jeszcze opakowania, w którym znajdował się przedmiot szantażu. By zabezpieczyć się lepiej przed ewentualnym odwetem, Ruda rozłożyła się wygodniej na kanapie, blokując częścią swojego wątłego tułowia kolana blondyna.
- Za problemy! – rzuciła jeszcze beztrosko, posyłając mu zaczepny uśmiech, który nie znaczył nic innego, jak mówiłam ci, że nigdzie nie pójdziesz.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Sob 19 Kwi 2014, 11:03

Kościste kończyny czarownicy wystrzeliły nieoczekiwanie w górę i niczym bluszcz owinęły się wokół rąk średniego Griffithsa. Marie zaległa na jego kolanach całym ciężarem swego ciała, choć zgrzeszyłby mówiąc, że w jakikolwiek sposób odczuł wagę tego chuchra. Jedynie niektóre z jej kości wpijały się w uda aurora, czego ten nie odważył się skomentować nawet westchnięciem.
- Czyli zmieniłaś zdanie? - spytał retorycznie, oddając we władanie tej żądnej cukru kobiety paczkę fasolek. Jego wzrok mimowolnie uciekł nieco niżej, zatrzymując się na wyjątkowo wyeksponowanym w tym momencie dekolcie kobiety. Stan wyszczerzył się jak głupi do sera.
- Potrafisz być bardzo przekonująca, kiedy tylko chcesz - ruchem podbródka wskazał Volante na krągłości, które właśnie mógł podziwiać. Jakżeby śmiał narzekać! Wręcz przeciwnie. Oddając kobiecie paczkę słodyczy zyskał wolną rękę, dlatego znów złapał za szklankę wypełnioną złocistą whiskey i zbliżył ją do swych ust.
- Jestem pewien, że gdybyś wystosowała takie argumenty wobec swojego szefa, natychmiast dałby Ci tyle wolnego, ile byś tylko chciała.
Blondyn przyssał się do swej porcji alkoholu, a drugą rękę wplótł we włosy uzdrowicielki, mierzwiąc je znacznie i rujnując tym samym pewnie efekt długiego układania ich w zaciszu łazienki.
- Oj Maryśka, Maryśka.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 19 Kwi 2014, 16:18

To rude stworzenie potrafiło być uparte, dlatego też, gdy mężczyzna najwyraźniej skapitulował, ta ani myślała zwracać mu wolność. Zamiast tego porwała w dłoń swoją szklankę z resztką ognistej i wygodniej oparła się o klatkę piersiową Aurora. Paroma łykami dopiła bursztynowy płyn.
- Nie narzekaj, bo jeszcze pomyślę, że moja kiecka ci przeszkadza i pójdę się przebrać – tym razem to ona uraczyła swojego kompana groźbą. Temu małemu szantażowi towarzyszył oczywiście figlarny uśmiech, jakimi Volante uwielbiała otaczać cały świat. Wkrótce paczuszka, w której znajdował się przedmiot wcześniejszego sporu, uległa jej zręcznym palcom.
- Griffiths, czy ty mi właściwie ufasz? – rzuciła wesoło, zerkając na niego z dołu. W jej intensywnie niebieskich oczach pojawiły się równie diabelskie, co radosne iskierki.
- Zamknij oczy – poleciła i na wypadek, gdyby blondynowi przyszło na myśl jednak jej nie posłuchać, zakryła mu oczy swoją dłonią. – A teraz otwórz usta.
Sama wyjęła z paczki kilka przypadkowych fasolek i spośród nich wybrała jedną, którą następnie wsunęła między wargi mężczyzny. Bertie Bott był sławny ze swojego zamiłowania do niecodziennych smaków; wśród najrozmaitszych nadzień można było spotkać te truskawkowe, kokosowe czy – jej ulubione – czekoladowe, niestety równie często trafiały się te o mniej przyjemnych smakach.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Sob 19 Kwi 2014, 16:44

- Doskonale wiesz, że jak dla mnie to mogłabyś chodzić po domu bez tej sukienki - Stan chwycił za krawędź materiału i pociągnął go nieco w swym kierunku, odsłaniając zgrabne, blade udo czarownicy. Nie miał na celu się jednak zagalopować i niepotrzebnie wprawiać Volante w zakłopotanie, dlatego poprzestał, zatrzymując się tuż przed tym, gdzie noga uzdrowicielki zaczęła się uwypuklać w pośladek. Nawet nie zdawała sobie sprawy ile kosztowało go to wysiłku.
- Ja? Bezgranicznie! W przeciwnym razie zamykałbym się w sypialni na noc na klucz. I nie pił niczego, co mi dałaś. Cholera wie jakie prochy mogłabyś mi dosypywać do porannej kawki.
Czarownica niewiele zrobiła sobie jednak z jego szczerej odpowiedzi. W zamian za to rozłożyła się na nim niczym na obitej atłasem otomanie i z gracją królowej Elżbiety zaczęła wyrzucać z ust kolejne rozkazy.
Nie miał szans na reakcję. Drobna dłoń Marie przesłoniła mu oczy. Do jego nozdrzy doleciała delikatna woń kobiecych perfum.
- Robisz się coraz bardziej perwersyjna, piegusko - Stan roześmiał się serdecznie, ale posłuchał polecenia. Rozdziawił usta, licząc na to, że ruda nie obdarzy go fasolką o smaku wymiocin.
Cukierek wylądował na języku Griffithsa. Ten chwilę poświęcił na jego rozgryzanie, miętolenie i połykanie, aby wydać ostateczny werdykt.
- Malinowy. Masz szczęście - blondyn chwycił kobietę w pasie i przerzucił ją na łóżku tak, by opadła plecami na miękkim materacu, co przy jej wadze nie wymagało zbyt wielkiego wysiłku. Zsunął z szyi krawat i zawiązał go na oczach Marie, tworząc prowizoryczną przepaskę - Zamiana.
Postanowił dorzucić na wszelki wypadek, gdyby Volante nie zauważyła, że zasady gry nieco się zmieniają. Aby nie narazić się na gniew palców kobiety, które mogłyby znów zacząć wbijać się między jego żebrami, chwycił za przeguby dłoni czarownicy i unieruchomił je w niezbyt mocnym uścisku nad jej głową, a sam zawisł nad nią oparty na wyprostowanym ramieniu.
- I co teraz, chojraku?
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 19 Kwi 2014, 17:34

- Pomyślę – obiecała beztrosko, zupełnie jakby rozmawiali o tym, kto drugiego dnia wybierze się po zakupy na śniadanie. Znali się nie od dziś, Marie wierzyła, że Stan nigdy nie zrobiłby niczego, czego by sobie nie życzyła i właśnie dlatego nawet nie drgnęła, gdy pociągnął za materiał jej sukienki, obnażając fragment jej ud. Roześmiała się cicho, gdy wspomniał o zamykaniu drzwi sypialni na klucz i ewentualnych prochach, jakie miałaby mu serwować razem z poranną kawą.
- Przyznaj się, że Twoje drzwi po prostu stoją dla mnie otworem i w dzień, i w nocy – odgryzła się swobodnie, uśmiechając się przy tym zaczepnie. Nim zdążyła jemu pogratulować szczęścia, a sobie rewelacyjnego wyboru, Griffiths najwyraźniej postanowił dać jej małą nauczkę. Ruda ni umknęła jego dłoniom i parę sekund później miękko wylądowała na kanapie. W pierwszej chwili nie była pewna, jakie dokładnie są jego zamiary, dlatego z rozchylonymi ze zdumienia wargami obserwowała, jak Auror zdejmuje z szyi swój krawat.
- I kto tu jest perwersyjny… - wymamrotała jedynie, gdy prowizoryczna przepaska spoczęła na jej oczach. Potulnie dała mu skrępować swoje dłonie w uścisku nad głową, nie mogąc tym razem powstrzymać lekkiego uśmiechu. Nie można mu było odmówić finezji.
- Masz zamiar mnie też zakneblować? – spytała tylko odrobinę złośliwie.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Sob 19 Kwi 2014, 18:03

Griffiths korzystając z chwili spokoju znów upił nieco ze szklanki. Otarł usta dłonią i powrócił spojrzeniem na przygwożdżoną do łóżka czarownicę. Tym razem bezkarnie mógł podziwiać wszystkie atuty jej bladego ciała. Nie był jednak ani chamem, ani zboczeńcem, dlatego nie podjął się tych niecnych praktyk. Zamiast tego chwycił za losową fasolkę i wsunął ją do ust Marie.
Zauważył oczywiście cień niepewności, jaki przemknął przez twarz uzdrowicielki.
- Dam sobie rękę odciąć, że to w Twoim uroczym rudym łebku urodziły się przez chwilą niegodziwe myśli.
Auror uwolnił dłonie uzdrowicielki z uścisku. Napełnił obie szklanki ognistą, wsunął jedną z nich do dłoni Marie i rozsiadł się znów na sofie, opierając plecami o długie nogi kobiety.
- A chciałabyś? - tym razem to on pozwolił sobie na zaczepkę. Kościste kończyny kobiety zaczęły go nieco uwierać, dlatego zgrabnie uniósł je nad swoją głową, wsunął sobie pod plecy poduszkę, a smukłe nogi czarownicy ułożył na swych kolanach. Całkowicie odruchowo pozostawił na nich swoją ciepłą dłoń, która mimowolnie zaczęła kreślić na gładkiej skórze niewidzialne wzroki.
- Kto ostatni opróżni szklankę idzie po lody.
Blondyn chwycił za swe naczynie i niezwłocznie przytknął je do swych ust, chcąc jak najszybciej umieścić jego zawartość w swym żołądku. Piekielnie nie chciało mu się wstawać z miejsca.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 19 Kwi 2014, 18:55

Okazało się, że Marie też jest szczęściarą; spośród wszystkich smaków do jej ust trafiła fasolka o nadzieniu kokosowym., więc czarownica ochoczo przeżuła zdobycz, delektując się wyraźnie wyczuwalnymi drobnymi wiórkami. Z radia poleciała jakaś smętna piosenka, kończąca kolejną audycję czarodziejskiej rozgłośni, w chwilę potem głos zabrał, wyraźnie podekscytowany wydarzeniami minionego dnia, spiker.
- Och, zaraz niegodziwe… - Volante zsunęła z oczu przepaskę, która – owinięta teraz wokół jej smukłej szyi – pełniła rolę oryginalnej apaszki. W międzyczasie, kiedy jej szklanka była ponownie napełniana mocnym trunkiem, podparła się na przedramionach, by z tej perspektywy przyglądać się Stanowi.
- I tu mnie masz, tak naprawdę marzyłam żebyś mnie związał i zakneblował, no ale cóż… Następnym razem odważnie podzielę się z Tobą swoimi ukrytymi pragnieniami – puściła mu oczko, a następnie roześmiała się dźwięcznie, nic nie robiąc sobie z ciszy nocnej, która obowiązywała od dobrych kilku godzin.
Francuzka miała kilka słabości, pech chciał, że największą z nich były łaskotki w różnych dziwnych miejscach. Gdy tylko opuszki palców blondyna zaczęły niespokojnie krążyć po jej skórze, zaczęła się niespokojnie wiercić, niemal przy okazji nie wylewając na siebie zawartości swojej szklanki. Uzdrowicielka chwyciła dłoń swojego kompana i przytrzymała ją w jednym miejscu, kończąc przyjemną torturę.
- Na pewno będziesz oszukiwać – zdążyła z siebie wyrzucić, nim ich mini-konkurs na dobre wystartował. Jak nietrudno się domyślić, mimo najszczerszych chęci, poległa, zostając daleko w tyle.
- Mi się po prostu tyle w żołądku nie mieści… - zaczęła się usprawiedliwiać, ale gdy mina Stana utwierdziła ją w przekonaniu, że się nie wywinie, po prostu poderwała się lekko z kanapy, by w ciągu kilkunastu sekund wrócić biegiem do salonu z pudełkiem lodów i dwiema łyżeczkami, jakby w obawie, że zaraz za nią z kuchni wybiegnie jakiś potwór. Zwinnie wskoczyła na kanapę, zajmując miejsce u boku Aurora i dopiero wtedy poczuła, jak bardzo zrobiło jej się ciepło z powodu niewielkiej ilości alkoholu, krążącego w jej żyłach.
- Następnym razem wygram! - zagroziła przekonana o swojej racji.


Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Sob 19 Kwi 2014, 19:21

- Oszustka! - szklanka z ognistą należąca do Marie wylądowała na stole, a ta w podskokach ruszyła do kuchni, by przynieść pudełko z lodami. Stan nie mógł narzekać. Przyjemne ciepło rozchodziło się z źródła w żołądku po całym ciele. Kto jak kto, ale Griffiths nie potrzebował alkoholu by wprawić się w dobry nastrój lub by zdobyć się na odwagę w kontaktach z kobietami. Z natury był nieprzyzwoicie wesołym człowiekiem, a trunkowe procenty jedynie wzmagały jego naturalne zalety.
- W żołądku Ci się nie zmieści? Chyba zapomniałaś już kto ostatnim razem wypił CAŁĄ butelkę szampana, włącznie z MOJĄ połową.
Stan chwycił łyżkę i wycelował nią oskarżycielsko w osobę Marie Volante.
- Nie żebym kwadrans wcześniej pytał oczywiście, czy kupić jednego szampana, czy napijesz się też i wziąć jednak dwa, więc taki bajer to możesz wciskać swoim pacjentom, biedronko.
Mówiąc ostatnio miał na myśli okolice mniej więcej zabawy Sylwestrowej. Griffiths i Volante naprawdę nie pili przy każdej pierwszej lepszej okazji. A z drugiej strony: kto odmówiłby sobie zimnego piwka w ciepły, piątkowy wieczór?
Auror poczuł się do roli otwierającego słoiki i pudełka w tym gospodarstwie, dlatego sprawnie przejął plastikowe opakowanie i uporał się z jego wieczkiem. Zanurzył swą łyżkę w kremowej masie i wepchnął sobie do ust.
- O kułde nhie whiedziahłem, żhe ghrają takhie mugholskhie phiosenkhi w thym radhiu - wyseplenił z pełną buzią. Długo nie trzeba było czekać, by poderwał się z miejsca i z łyżką w ustach stanął po środku pokoju. Ułożył ręce tak, jakby grał właśnie na gitarze, a gdy do muzyki dołączył się chropowaty głos wokalisty, Griffiths zawtórował mu niezwłocznie.
- Baaaaaaaad to the bone... - poruszył znacząco brwiami, śpiewając do pełniącej rolę mikrofonu łyżki.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 19 Kwi 2014, 19:45

Mężczyźni doprawdy byli jedynie przerośniętymi dziećmi. Marie z otwartą ze zdziwienia buzią patrzyła, jak Griffiths ochoczo wpycha sobie do buzi pełną łyżkę czekoladowych lodów, by już w następnej chwili poderwać się z kanapy i zainscenizować mały występ. Ruda pokręciła niedowierzająco głową, opadła bezwładnie na miękki materac i roześmiała się serdecznie.
- Jesteś stuknięty, wiesz? – rzuciła w przestrzeń, obserwując bardzo profesjonalne ruchy Aurora, który najwyraźniej minął się z powołaniem. Była pewna, że gdyby kiedykolwiek zgłosił się na jakiś casting, dzięki swojej rozbrajającej osobowości, wygrałby go bezsprzecznie. Nim Ruda zaczęła rozważać możliwość dołączenia do tego jednoosobowego show, otoczyła opieką porzuconą butelkę ognistego trunku i jak przystało na wzorową gospodynię, ponownie napełniła obie szklanki. Wepchnąwszy w siebie dwie łyżki słodkich lodów z kawałkami mlecznej czekolady, wykorzystała fakt, że została królową kanapy, układając skrzyżowane w kostkach nogi na oparciu.
- Ktoś tu się rozkręca… - wymruczała, odrobinę rozluźniona i rozweselona.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Sob 19 Kwi 2014, 20:09

- A Ty poważna jak moja babka Martha - odparł z rozbrajającą szczerością. Wzruszył ramionami i znów zawtórował do łyżki, kręcąc swymi biodrami. W tym momecie przypomniały mu się liczne występy, które urządzał w domu jeszcze będąc małym podlotkiem, dlatego z jego piersi wyrwało się donośne parsknięcie. Racja. Był jak przerośnięte dziecko. Ale przecież to właśnie sprawiało, że na twarzach zapracowanych i poważnych kobiet pojawiał się uśmiech. Ktoś musiał wprowadzać do ich uporządkowanego życia nutkę szaleństwa. Bo kiedy, jeśli nie teraz?
Widząc, że Marie nie ma zamiaru ruszyć się z wygodniej kanapy uniósł dłonie i posłał jej spojrzenie z serii zobacz, co tracisz, mała.
- Niedługo zrośniesz się z tą kanapą.
Dokładnie tak - dopiero się rozkręcał. Dlatego też stanął w tym momencie tyłem do czarownicy, prezentując swój nienagannie poruszający się do rytmu tyłek i pomajstrował chwilę przy guzikach swej koszuli. Odwrócił się nagle i bez żadnego ostrzeżenia cisnął zwitkiem materiału w kierunku kanapy. Pozostając w samych spodniach kontynuował występ, jak na prawdziwego showmana przystało. Piosenka zdążyła dobiec końca, jednak Griffiths nie mógł narzekać. Kolejny utwór był z pozoru nieco spokojniejszy, a pierwsze słowa jednej z ulubionych [url=https://www.youtube.com/watch?v=fzO6krwjlIM]piosenek[/url] sprawiły, że Stan padł na kolana i znów śpiewając, ruszył na nich w kierunku kanapy.
- Here's my story, its sad but true it's about a girl that I once knew she took my love then ran around... - auror wsparł się przedramionami o siedzisko sofy i zwiesił zrezygnowany głowę - Jak możesz tak siedzieć z tymi lodami, jak ja tu z sercem na dłoni na kolanach do Ciebie przychodzę!
Jak Volante mogła się z nim nudzić?
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Marie Volante Sob 19 Kwi 2014, 21:35

Stan Griffiths najwyraźniej miał wiele skrytych talentów, które postanowił ujawnić światu dopiero tej nocy. Marie zawsze wiedziała, że drzemie w nim wyjątkowy potencjał, ale dzisiaj przeszedł samego siebie. Biedna Volante, podobnie jak każda kobieta na jej miejscu, nie mogła długo pozostać obojętna na jego wdzięki. Gdy dodatkowo bez ostrzeżenia zrzucił z siebie koszulę, by zaraz potem cisnąć nią w uzdrowicielkę, ta wyraźnie rozbawiona wręcz piszczała z uciechy. Wysportowana sylwetka Aurora była jednym z przyjemniejszych widoków, jakie miała ostatnio okazję widywać, dlatego też przez ten krótki moment postanowiła nie spuszczać z niego wzroku.
- Idzie ci coraz lepiej, kontynuuj, śmiało – zaaprobowała ze swojego bezpiecznego, kanapowego położenia. Jeśli zapewniałby jej takie spektakle przynajmniej raz w tygodniu, mógł z nią mieszkać bezterminowo. Kiedy magiczna rozgłośnia radiowa zmieniła nieco repertuar i Stan ponownie wczuł się w klimat granego aktualnie utworu, Volante nie miała serca dłużej m odmawiać. Gdy podszedł do okupowanej przez nią kanapy na kolanach, jeszcze tylko przez moment udawała, że się waha, a w końcu ochoczo poderwała się z miejsca. Nie była wcale emerytką! Już ona mu pokaże!
- Pozwól, że ci pokażę, jak to się robi we Francji – odparła i zmierzwiwszy mu te jego jasne włosy, wyminęła go w drodze na środek prowizorycznego parkietu, jaki urządzili sobie tymczasowo w salonie. Ta na co dzień raczej powściągliwa i nieśmiała Uzdrowicielka wirowała teraz wdzięcznie wokół własnej osi, używając wszystkich sobie znanych kobiecych sztuczek, które sprawiały, że jej ruchy wyglądały naprawdę zgrabnie. Ognistorude włosy ładnie falowały przy każdym kolejnym kroku. Kiedy na chwilę się zatrzymała, skinęła palcem na swojego kompana, zachęcając go tym samym, by do niej dołączył.


/strasznie przepraszam, ze tak długo, w dalszym ciągu masa przedświątecznej roboty
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Stan Griffiths Sob 19 Kwi 2014, 22:58

I owszem Stan Griffiths był człowiekiem tysiąca talentów. Wynikało to przede wszystkim z tego, że niczego się nie bał. Większość ludzi nie odkrywała nawet ułamka zdolności, które w nich drzemały. Auror uwielbiał próbować nowych rzeczy. Fałszował? Trudno. Ważne, że dobrze się przy tym bawił. Tańczył jak pokraka? Przecież nie tym zarabiał na życie. Był pewny siebie i to owa pewność sprawiała, że był człowiekiem do tańca i różańca.
Tym razem to Marie wkroczyła na parkiet. Stan uczepił się swej szklanki z alkoholem, jakby znajdowała się w niej orzeźwiająca woda i opróżnił ją z pośpiechem. Dla każdego coś dobrego. Układ idealny - tym razem to on mógł sobie popatrzeć.
- Idzie ci coraz lepiej, kontynuuj, śmiało - skopiował poprzednie słowa Marie, dłonią zachęcając kobietę do niego odważniejszych poczynań. Czarownica wyginała się rytmicznie w rytm muzyki. Griffiths poczuł, że jego styrane podskokami serce zamiast zwalniać, znów przyspieszyło, gdy sukienka uzdrowicielki kolejny raz podniosła się, ukazując odziany w koronkę pośladek.
O jego względy i uczestnictwo w zabawie też trzeba było się postarać. Przedrzeźniając Volante ułożył się na kanapie, chwycił za kubeł lodami i zaczął powoli opróżniać jego zawartość. Przyjemnie chłodny, czekoladowy krem rozpływał się na jego języku.
- Zmęczyłem się - skłamał gładko, choć Marie dobrze wiedziała, że potrzeba było wiele godzin, alkoholu, głośnej muzyki, by ten oto stwór doszedł do wniosku, że mogliby wracać do domu odpocząć - Nie przeszkadzaj sobie.
Stan Griffiths
Stan Griffiths
Auror


Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon - Page 2 Empty Re: Salon

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon
» Salon

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach