Balkon
+40
Maddox Overton
Rhinna Hamilton
Monika Kruger
Elijah Ward
Alice Mickey
Brandon Tayth
Micah Johansen
Lena Gregorovic
Molly Connolly
Laurent de Noir
Quinn Larivaara
Elena Tyanikova
Nicolas Socha
Lola Lopez
Christine Greengrass
Serena Valerious
Shay Hasting
Charles Wilson
Adrien Rien
Logan Campbell
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Misza Gregorovic
Iris Xakly
Nanette Myahmm
William Greengrass
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Hannah Wilson
Connor Campbell
Baby Roshwel
Emily Bronte
Anthony Wilson
Beatrix Cortez
Maja Vulkodlak
Aiden Williams
Alice Volante
Ian Ames
Marianna Vulkodlak
Brennus Lancaster
44 posters
Magic Land :: Hogwart :: WIEŻE :: Wieża północna
Strona 8 z 14
Strona 8 z 14 • 1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14
Balkon
First topic message reminder :
Balkon okalający wieżę północną osadzony mniej więcej w połowie jej wysokości.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Balkon
Te słowa coś jej przypomniały. Tak samo jak mimika twarzy, z którą to wypowiedział- zabrzmiał identycznie jak pewna ślizgonka. Poznała ją kilka dni temu w bibliotece i teraz po dokładniejszym przyjrzeniu się chłopakowi aż pacnęła się w czoło, że nie poznała kto to. Zaśmiała się pod nosem, patrząc jednak nadal przed siebie. Wychyliła się nieco za barierkę, pozwalając by płaszcz zsunął się jej na ramiona i odsłonił je. Zarumienione policzki kontrastowały z ciemnymi kosmykami włosów, które w nie uderzały co kilkanaście sekund pod wpływem wiatru.
- Ludzi obchodzi więcej niż myślisz. I masz rację, nie obchodzi mnie to.. - odparła jedynie, nawet na niego nie patrząc. Gdy cukierek został odrzucony i spadł na posadzkę, bez słowa schyliła się i podniosła go, chowając znów do kieszeni. Bezczelny! Irlandka zagryzła dolną wargę nieco obrażona, zerkając na niego kątem oka. Chłopak wstał i podszedł, stając obok niej. No, teraz jak wyłonił się z tego ciemnego i smutnego kąta mogła mu się lepiej przyjrzeć. Odwróciła głowę w bok lustrując go tymi swoimi dużymi oczyma. Były dziwne- kolor ciemnej czekolady kontrastował ze złotymi prążkami, które odziedziczyła po swojej matce.
- Hmmmm... Sam mnie prowokujesz i zagadujesz do rozmowy, głupku. - zaczęła bez cienia wstydu, odsuwając się od barierki krok w tył. Przesunęła się i stanęła centralnie na wprost niego, chowając ręce za siebie.
- Jesteś mniej czarujący niż Twoja siostra, ale geny nie odmówiły Ci błogosławieństwa w czymś innym... - rzuciła cicho, jakby sama do siebie pod nosem. - Właściwie to czemu chowałeś się w kącie?
- Ludzi obchodzi więcej niż myślisz. I masz rację, nie obchodzi mnie to.. - odparła jedynie, nawet na niego nie patrząc. Gdy cukierek został odrzucony i spadł na posadzkę, bez słowa schyliła się i podniosła go, chowając znów do kieszeni. Bezczelny! Irlandka zagryzła dolną wargę nieco obrażona, zerkając na niego kątem oka. Chłopak wstał i podszedł, stając obok niej. No, teraz jak wyłonił się z tego ciemnego i smutnego kąta mogła mu się lepiej przyjrzeć. Odwróciła głowę w bok lustrując go tymi swoimi dużymi oczyma. Były dziwne- kolor ciemnej czekolady kontrastował ze złotymi prążkami, które odziedziczyła po swojej matce.
- Hmmmm... Sam mnie prowokujesz i zagadujesz do rozmowy, głupku. - zaczęła bez cienia wstydu, odsuwając się od barierki krok w tył. Przesunęła się i stanęła centralnie na wprost niego, chowając ręce za siebie.
- Jesteś mniej czarujący niż Twoja siostra, ale geny nie odmówiły Ci błogosławieństwa w czymś innym... - rzuciła cicho, jakby sama do siebie pod nosem. - Właściwie to czemu chowałeś się w kącie?
Re: Balkon
- Ale mnie nie obchodzi co myślą ludzie. - Gdyby nie jego surowy ojciec z manią dbałości o dobre imie Greengrassów mogłyby być to słowa szczere. Prawda była taka,że Will przejmował się plotkami tylko dlatego, że bał się reakcji ojca na niepochlebne doniesienia. Już raz miał z tego powodu nieprzyjemności.
Gdy tak stał oparty o kamienną balustradę czuł na sobie spojrzenie dziewczyny, co strasznie go irytowało.
- No co? - spojrzał na dziewczynę i zapytał zaintrygowany tym ciągłym gapieniem się. Fakt nazwania go głupkiem skomentował tylko uniesieniem brwi.
- Słucham? - odwrócił się do niej opierając się pośladkami o barierkę i schował ręce do kieszeni płaszcza cały czas przyglądając się dziewczynie. Widział ją pierwszy raz w życiu, nie miał zielonego pojęcia o tym, kim jest i czego chce, ani skąd te porównania.
- Nie chowałem się. I kto tu kogo zagaduje, co?
Gdy tak stał oparty o kamienną balustradę czuł na sobie spojrzenie dziewczyny, co strasznie go irytowało.
- No co? - spojrzał na dziewczynę i zapytał zaintrygowany tym ciągłym gapieniem się. Fakt nazwania go głupkiem skomentował tylko uniesieniem brwi.
- Słucham? - odwrócił się do niej opierając się pośladkami o barierkę i schował ręce do kieszeni płaszcza cały czas przyglądając się dziewczynie. Widział ją pierwszy raz w życiu, nie miał zielonego pojęcia o tym, kim jest i czego chce, ani skąd te porównania.
- Nie chowałem się. I kto tu kogo zagaduje, co?
Re: Balkon
Była skłonna uwierzyć w to co powiedział. Ona sama była osobą, która opinie ludzkie na swój czy inny temat miała kompletnie gdzieś. Nigdy nie zależało jej na sławie czy na popularności- bycie zwykłą Shay wystarczało do wszystkiego. Oczywiście, że na początku plotki bolały ale razem z upływem lat dziewczyna skutecznie się uodporniła. Gdy chłopak spojrzał na nią w taki niezbyt zachwycony sposób ta jedynie wzruszyła niewinnie ramionami. Patrzyła się bo oceniała prawdziwość plotek, tyle.
- Nic, nic.. Lubię obserwować ludzi. Sprawdzam ile ziarenka prawdy jest w pogłoskach, tyle. Nic wielkiego. - odparła krótko i zwięźle, najzwyczajniej nic sobie nie robiąc z tego, że jemu to przeszkadzało. A może nie przeszkadzało? Szybkim ruchem dłoni pozbyła się kosmyków włosów z twarzy, odgarniając je za ucho. Fakt, miał rację. Trochę zagadywała. Ale to z czystej ciekawości, nic poza tym. Grając na czas z odpowiedzią poprawiła swój szalik i naciągnęła znów płaszcz na ramiona, następnie krzyżując dłonie pod piersiami. Jej ciemne oczy znów zatrzymały się na jego twarzy.
- Upss.. Złapałeś mnie. Faktycznie, trochę zagaduje... I co teraz? -zaczęła pogodnym tonem, robiąc przy tym minę niewiniątka. Następnie pokazała ręką na kąt, w którym siedział. - I wcale, że nie! Chowałeś się! Oszukinista! A poza tym to sam powiedziałeś, że mnie słuchasz więc chyba aż tak Ci to nie przeszkadza. No przecież powiedziałam: nie jesteś tak czarujący jak Christa, ale natura nie poskąpiła Ci wyglądu.
Jej dłoń wróciła do poprzedniej pozycji, a szczere i uparte oczy nadal lustrowały postać Willa i wszystko co było za nim. Jak widać była wyjątkowo bezpośrednim przypadkiem nastolatki. Cofnęła się o pół kroku, opuszczając dłonie wzdłuż ciała. Oczywiście nie zamierzała wypytywać i w ogóle, bo to nie była jej sprawa. Ale ciekawiło ją jakim kolorem i czy w jakimś ogólnie jest jej rozmówca. Wpadła na genialny pomysł. Oczy zabłysły delikatnie, a w zarumienionych od wiatru policzkach pojawiły się dołeczki od zadziornego uśmiechu.
- Ale to nic złego. Każdy czasem chce się schować. Mam pytanie! Jaki gatunkiem książki byś był, gdybyś mógł się określić? Ty i Twoje życie?
- Nic, nic.. Lubię obserwować ludzi. Sprawdzam ile ziarenka prawdy jest w pogłoskach, tyle. Nic wielkiego. - odparła krótko i zwięźle, najzwyczajniej nic sobie nie robiąc z tego, że jemu to przeszkadzało. A może nie przeszkadzało? Szybkim ruchem dłoni pozbyła się kosmyków włosów z twarzy, odgarniając je za ucho. Fakt, miał rację. Trochę zagadywała. Ale to z czystej ciekawości, nic poza tym. Grając na czas z odpowiedzią poprawiła swój szalik i naciągnęła znów płaszcz na ramiona, następnie krzyżując dłonie pod piersiami. Jej ciemne oczy znów zatrzymały się na jego twarzy.
- Upss.. Złapałeś mnie. Faktycznie, trochę zagaduje... I co teraz? -zaczęła pogodnym tonem, robiąc przy tym minę niewiniątka. Następnie pokazała ręką na kąt, w którym siedział. - I wcale, że nie! Chowałeś się! Oszukinista! A poza tym to sam powiedziałeś, że mnie słuchasz więc chyba aż tak Ci to nie przeszkadza. No przecież powiedziałam: nie jesteś tak czarujący jak Christa, ale natura nie poskąpiła Ci wyglądu.
Jej dłoń wróciła do poprzedniej pozycji, a szczere i uparte oczy nadal lustrowały postać Willa i wszystko co było za nim. Jak widać była wyjątkowo bezpośrednim przypadkiem nastolatki. Cofnęła się o pół kroku, opuszczając dłonie wzdłuż ciała. Oczywiście nie zamierzała wypytywać i w ogóle, bo to nie była jej sprawa. Ale ciekawiło ją jakim kolorem i czy w jakimś ogólnie jest jej rozmówca. Wpadła na genialny pomysł. Oczy zabłysły delikatnie, a w zarumienionych od wiatru policzkach pojawiły się dołeczki od zadziornego uśmiechu.
- Ale to nic złego. Każdy czasem chce się schować. Mam pytanie! Jaki gatunkiem książki byś był, gdybyś mógł się określić? Ty i Twoje życie?
Re: Balkon
- Pogłoskach? Więc ile jest? - zapytał zaciekawiony. No teraz to go naprawdę zaintrygowała. Do tej pory wszyscy mówili o tych plotkach, ale jakoś żadna do niego nie dotarła bezpośrednio. Rozumiał, że przez Proroka ludzie mieli o czym gadać, ale co dokładnie mówili było dla niego wielką tajemnicą.
- Bardzo trochę - wywrócił oczami. Oszukanista Odruchowo zerknął na kąt, w którym siedział, a który teraz wskazywała. Nie chował się. Po prostu siedział tam tak długo, aż zniknął w mroku. Gdyby nie ciepły płaszcz podszywany ciepłym, lisim futrem pewnie by zamarzł tak siedząc na mrozie.
Słysząc komplement z ust dziewczyny uśmiechnął się nieznacznie, choć uśmiech ten nie obejmował jego oczu, które cały czas pozostawały zimne i bez emocji. Szczerze? William miał samoświadomość i takie komplementy utwierdzały go tylko w swoim przekonaniu. Tak, był narcyzem, ale czego się dziwić po idealnym Greengrassie, któremu od małego wpajano, że jest naj i musi byc jeszcze lepszy. Nie miał kompleksów, poza włosami lubił w sobie wszystko. Może i nie był obiektywny, ale uważał się za przystojnego.
- Czym jestem? - zapytał wyraźnie zaskoczony. Co to w ogóle ma być? Skąd wytrzasnęła to pytanie? Uwielbiał czytać, ale żeby miał się porównać do książki? Chore. - Wybacz, ale z nas obojga to chyba Ty za dużo wypiłaś.
- Bardzo trochę - wywrócił oczami. Oszukanista Odruchowo zerknął na kąt, w którym siedział, a który teraz wskazywała. Nie chował się. Po prostu siedział tam tak długo, aż zniknął w mroku. Gdyby nie ciepły płaszcz podszywany ciepłym, lisim futrem pewnie by zamarzł tak siedząc na mrozie.
Słysząc komplement z ust dziewczyny uśmiechnął się nieznacznie, choć uśmiech ten nie obejmował jego oczu, które cały czas pozostawały zimne i bez emocji. Szczerze? William miał samoświadomość i takie komplementy utwierdzały go tylko w swoim przekonaniu. Tak, był narcyzem, ale czego się dziwić po idealnym Greengrassie, któremu od małego wpajano, że jest naj i musi byc jeszcze lepszy. Nie miał kompleksów, poza włosami lubił w sobie wszystko. Może i nie był obiektywny, ale uważał się za przystojnego.
- Czym jestem? - zapytał wyraźnie zaskoczony. Co to w ogóle ma być? Skąd wytrzasnęła to pytanie? Uwielbiał czytać, ale żeby miał się porównać do książki? Chore. - Wybacz, ale z nas obojga to chyba Ty za dużo wypiłaś.
Re: Balkon
Zmierzyła go wzrokiem, mrucząc cicho pod nosem przy tym. Był to ewidentnie znak zamyślenia. Nie do końca wiedziała właściwie w jakich kryteriach powinna go oceniać. Oparła dłonie na biodrach, pozwalając by wiatr zabawiał się w najlepsze z jej włosami oraz plisowaną spódniczką, która falowała subtelnie pod jego wpływem. Podeszła do niego i wyciągnęła ręce, kładąc je na jego ramionach. Przesunęła dłońmi w dół wzdłuż ramion, a następnie wbiła palec w brzuch. Zadarła też głowę do góry by z bliska spojrzeć na jego twarz. Pokiwała głową, wracając na swoje miejsce.
- Hmm.. Sylwetka 8 na 10, wygląd twarzy 9 na 10, ramiona 7 na 10, a włosy 10 na 10. - mówiąc pokazywała mu na palcach wyniki. Jej mina sugerowała, że jest jak najbardziej poważna. Ostatecznie uśmiechnęła się, ukazując rząd białych ząbków.- Czyli wychodzi, że są całkiem prawdziwe bo jesteś przystojny tak.. hm dałabym Ci w dziesięciopunktowej skali osiem i pół.
Zakończyła swoją ocenę i zabiła mu nawet brawo. Jak gdyby nigdy nic stanęła obok niego i również oparła się pośladkami o barierkę, chociaż w tym wypadku kończyła się ona ciut wyżej. Wszak była od niego niższa.
- Jakim gatunkiem książki. Twoja siostra też była zaskoczona, że zapytałam. Dała złą odpowiedź, ale już ją nakierowałam.. Właściwie to Twoja jest najdziwniejszą jaką słyszałam. Ale to może dlatego, że niewiele osób usłyszała o tym pytaniu?
Przyłożyła palec do ust i wbiła spojrzenie w podłogę. No tak, nie była zbyt towarzyską osobą i ludzie za nią ogólnie nie przepadali, bo była zwyczajnie szczera i często prawda bolała. Uśmiechnęła się, odwracając głowę w jego stronę i zerkając na niego z dołu. Pokręciła nią przecząco.
- Ale ja nigdy nic nie wypiłam jeszcze.. Więc to fizycznie niemożliwe panie Greengrass. Byłam ciekawa jak sam siebie postrzegasz.. W końcu tyle jest typów człowieka ile rodzajów książek, nie? Często to słyszałam w Irlandii. Czy może jesteś.. Nie, nic, nie ważne.. Na pewno nie chcesz tego cukierka?
- Hmm.. Sylwetka 8 na 10, wygląd twarzy 9 na 10, ramiona 7 na 10, a włosy 10 na 10. - mówiąc pokazywała mu na palcach wyniki. Jej mina sugerowała, że jest jak najbardziej poważna. Ostatecznie uśmiechnęła się, ukazując rząd białych ząbków.- Czyli wychodzi, że są całkiem prawdziwe bo jesteś przystojny tak.. hm dałabym Ci w dziesięciopunktowej skali osiem i pół.
Zakończyła swoją ocenę i zabiła mu nawet brawo. Jak gdyby nigdy nic stanęła obok niego i również oparła się pośladkami o barierkę, chociaż w tym wypadku kończyła się ona ciut wyżej. Wszak była od niego niższa.
- Jakim gatunkiem książki. Twoja siostra też była zaskoczona, że zapytałam. Dała złą odpowiedź, ale już ją nakierowałam.. Właściwie to Twoja jest najdziwniejszą jaką słyszałam. Ale to może dlatego, że niewiele osób usłyszała o tym pytaniu?
Przyłożyła palec do ust i wbiła spojrzenie w podłogę. No tak, nie była zbyt towarzyską osobą i ludzie za nią ogólnie nie przepadali, bo była zwyczajnie szczera i często prawda bolała. Uśmiechnęła się, odwracając głowę w jego stronę i zerkając na niego z dołu. Pokręciła nią przecząco.
- Ale ja nigdy nic nie wypiłam jeszcze.. Więc to fizycznie niemożliwe panie Greengrass. Byłam ciekawa jak sam siebie postrzegasz.. W końcu tyle jest typów człowieka ile rodzajów książek, nie? Często to słyszałam w Irlandii. Czy może jesteś.. Nie, nic, nie ważne.. Na pewno nie chcesz tego cukierka?
Re: Balkon
Serena ostatnio opuściła Hogwart. Wszystkie problemy rodzinne sprawiły, że musiała opuścić naukę i wrócić do rodzinnej Francji by opiekować się matką, która wskutek wypadku straciła po prostu pamięć i trochę zwariowała. Serena starała się to ukryć przed całym światem, nie chciała też z nikim na ten temat rozmawiać. Gdy nie zajmowała się matką po prostu piła albo paliła na umór. Ciągle można ją było dostrzec z papierosem w dłoni. To już była norma dla tej pannicy. Nie chciała jednak by ktokolwiek dostrzegł, że jest osobą słabą. Ukrywała wszystko pod grubą warstwą złośliwości wobec innych, która zaczęła się odkąd ponownie przybyła do Hogwartu. Wszystko ponownie zostało rozpakowane w jej dormitorium, kot Mefisto wylegiwał się na jej łóżku, a ona wędrowała po zamku. Nie było jej długo, musiała wiele nadrobić prawda? Teraz jednak spacerowała po prostu po zamku. Po drodze spotkała kilkoro znajomych, którzy ucieszyli się na jej widok, byli też tacy którzy już na wstępie mieli jej dosyć. Cóż, no i takie przypadki się zdarzały. Pokonywała co drugi schodek na wieżę północną by po prostu bezceremonialnie otworzyć w końcu drzwi i wpaść do środka. Podeszła do barierki i przeciągnęła się niczym kotka, którą właśnie wyrwano z cudownego snu. Po chwili dopiero dostrzegła, że nie jest tutaj sama.
-ups, przeszkodziłam wam w rozmowie?- zapytała z zaciekawieniem w głosie, uśmiechając się lekko dostrzegalnie. Chwilowo nie miała nawet zamiaru być uszczypliwą. Oparła się łokciami o barierkę i spojrzała przed siebie w noc.
-Piękną mamy dzisiaj noc prawda? Aż się chce tutaj trochę posiedzieć- oznajmiła zadowolona z siebie. Pewnie zaraz ją przegonią, albo zaczną się kłócić. Dawno jej tutaj nie było w szkole, dopiero co przyjechała. Jednakże pamiętała doskonale Williama i jej ostatni szlaban, za picie alkoholu na urodzinach jednej z jej koleżanek.
-ups, przeszkodziłam wam w rozmowie?- zapytała z zaciekawieniem w głosie, uśmiechając się lekko dostrzegalnie. Chwilowo nie miała nawet zamiaru być uszczypliwą. Oparła się łokciami o barierkę i spojrzała przed siebie w noc.
-Piękną mamy dzisiaj noc prawda? Aż się chce tutaj trochę posiedzieć- oznajmiła zadowolona z siebie. Pewnie zaraz ją przegonią, albo zaczną się kłócić. Dawno jej tutaj nie było w szkole, dopiero co przyjechała. Jednakże pamiętała doskonale Williama i jej ostatni szlaban, za picie alkoholu na urodzinach jednej z jej koleżanek.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
Kiedy dziewczyna się do niego zbliżyła i położyła ręce na jego ramionach a następnie zaczęła go obmacywać odruchowo wychylił się w tył jakby chciał się od niej odsunąć, ale barierka skutecznie mu to uniemożliwiała. Kiedy jednak dotknęła jego brzucha sam odsunął ją od siebie na wyciągnięcie rąk.
- Dobra, dobra, odpuść - warknął. Ktoś ich jeszcze zobaczy i pójdzie kolejna plotka jakoby przygruchał sobie nową panienkę. No i proszę, niemal w tej samej chwili na balkonie pojawiła się Serena. No świetnie. Teraz cała szkoła będzie huczeć.
- Z całą pewnością nie miałaś w czym przeszkodzić -odwzajemnił uśmiech koleżance z domu. - Rozmawiamy o książkach. - wyjaśnił szybko jakby chciał się usprawiedliwić dlaczego krukonka zafundowała mu głaskanko na balkonie.
- Nie wiem, może literatura faktu? - palnął bez zastanowienia w odpowiedzi na durne pytanie Shay.
Nigdy nic nie wypiła? To może ćpa? To by się zgadzało nawet bardziej.
- Może wpadłaś do kotła jak byłaś mała. - zażartował a w odpowiedzi pokręcił głową.
- Nie jadam niczego, czego pochodzenia nie znam od ludzi, których nei znam - wyjaśnił krótko.
//będę wieczorem
- Dobra, dobra, odpuść - warknął. Ktoś ich jeszcze zobaczy i pójdzie kolejna plotka jakoby przygruchał sobie nową panienkę. No i proszę, niemal w tej samej chwili na balkonie pojawiła się Serena. No świetnie. Teraz cała szkoła będzie huczeć.
- Z całą pewnością nie miałaś w czym przeszkodzić -odwzajemnił uśmiech koleżance z domu. - Rozmawiamy o książkach. - wyjaśnił szybko jakby chciał się usprawiedliwić dlaczego krukonka zafundowała mu głaskanko na balkonie.
- Nie wiem, może literatura faktu? - palnął bez zastanowienia w odpowiedzi na durne pytanie Shay.
Nigdy nic nie wypiła? To może ćpa? To by się zgadzało nawet bardziej.
- Może wpadłaś do kotła jak byłaś mała. - zażartował a w odpowiedzi pokręcił głową.
- Nie jadam niczego, czego pochodzenia nie znam od ludzi, których nei znam - wyjaśnił krótko.
//będę wieczorem
Re: Balkon
/przepraszam za ew.błędy - pisze z telefonu
Wywróciła oczyma, wyciągając w międzyczasie wnioski z jego zachowania. Skrzyżowała ręce pod piersiami, wzruszająca uprzednio ramionami w milczeniu. Jej to było bez różnicy - odpowiadała tylko na pytanie, które jej zadał. Zresztą i tak nie dostrzegła w nim tego, czego szukała. Pod tym względem znacznie różnił się od siostry. Kiwnęła głową w stronę dziewczyny, która przyszła - od tak na przywitanie.
- Nie. To nie była ciekawa rozmowa. Szukałam tylko prawdy w plotkach - odparła krótko i zgodnie z prawdą. W końcu była obserwatorem, a nie uczestnikiem akcji. Dziewczyna wyglądała na zadziorną i o dziwo Shay nie miała pojęcia kim była. Krukonka na jego odpowiedź jedynie uśmiechnęła się lekko.
- Nie wydaje mi się, żeby to był Twój gatunek. Ale to bez znaczenia. A jednak się przejmujesz.. - odparła krótko, nieco ciszej. Westchnęla, chowając cukierka do kieszeni i odchodząc kilka kroków, zatrzymała się by spojrzeć na niebo. Uwielbiała je i fakt, że nikt jej tu praktycznie nie zna. Mogła szukać dalej wyjątkowych ludzi z kolorem.
- faktycznie piękna. Chociaż zachmurzenie spore. Wiatr może jednak przebić się przez ubrania i wywołać dreszcze.. - tym razem mówiła do dziewczyny, patrząc na nią. Poprawiła swój czerwony płaszcz i czarny szalik, rozrzucając długie, ciemne włosy na plecach. Wolnym krokiem skierowała się w stronę wyjścia.
- Uważajcie, żeby się nie przeziębić. Dobranoc i miłego wieczoru. - rzuciła jeszcze pełnym optymizmu głosem przez ramię, uśmiechnęła się i następnie zniknęła w środku zamku. Cóż to nie było raczej to. A szkoda. Chociaż może do dwóch razy sztuka? Kto wie. I takim oto sposobem nikomu nieznana Krukonka poszła w tylko sobie znanym kierunku.
Wywróciła oczyma, wyciągając w międzyczasie wnioski z jego zachowania. Skrzyżowała ręce pod piersiami, wzruszająca uprzednio ramionami w milczeniu. Jej to było bez różnicy - odpowiadała tylko na pytanie, które jej zadał. Zresztą i tak nie dostrzegła w nim tego, czego szukała. Pod tym względem znacznie różnił się od siostry. Kiwnęła głową w stronę dziewczyny, która przyszła - od tak na przywitanie.
- Nie. To nie była ciekawa rozmowa. Szukałam tylko prawdy w plotkach - odparła krótko i zgodnie z prawdą. W końcu była obserwatorem, a nie uczestnikiem akcji. Dziewczyna wyglądała na zadziorną i o dziwo Shay nie miała pojęcia kim była. Krukonka na jego odpowiedź jedynie uśmiechnęła się lekko.
- Nie wydaje mi się, żeby to był Twój gatunek. Ale to bez znaczenia. A jednak się przejmujesz.. - odparła krótko, nieco ciszej. Westchnęla, chowając cukierka do kieszeni i odchodząc kilka kroków, zatrzymała się by spojrzeć na niebo. Uwielbiała je i fakt, że nikt jej tu praktycznie nie zna. Mogła szukać dalej wyjątkowych ludzi z kolorem.
- faktycznie piękna. Chociaż zachmurzenie spore. Wiatr może jednak przebić się przez ubrania i wywołać dreszcze.. - tym razem mówiła do dziewczyny, patrząc na nią. Poprawiła swój czerwony płaszcz i czarny szalik, rozrzucając długie, ciemne włosy na plecach. Wolnym krokiem skierowała się w stronę wyjścia.
- Uważajcie, żeby się nie przeziębić. Dobranoc i miłego wieczoru. - rzuciła jeszcze pełnym optymizmu głosem przez ramię, uśmiechnęła się i następnie zniknęła w środku zamku. Cóż to nie było raczej to. A szkoda. Chociaż może do dwóch razy sztuka? Kto wie. I takim oto sposobem nikomu nieznana Krukonka poszła w tylko sobie znanym kierunku.
Re: Balkon
-Prawdy w plotkach. Plotki to moja specjalność. Tak mówią- powiedziała dziewczyna patrząc głęboko w oczy tej Krukonce. Ci zawsze byli dla niej inteligentnymi i sprytnymi kujonami, którzy ciągle siedzieli z nosem w książkach i próbowali dowieść tego co było niemożliwe. Ciągle tylko jakieś zagadki i podchody. Nie powiedziała tylko jednego, że cięty i czasem zbyt długi i ostry język też był jej specjalnością, albo też może wadą? Cóż, zależy dla kogo. Gdy dziewczyna skierowała się w stronę wyjścia to Serena odprowadziła ją tylko leniwym spojrzeniem. Później znów wróciła do obserwowania nieba.
-Zależności kto albo co je wywołuje, dreszcze mogą być bardzo przyjemnym zjawiskiem śliczna nieznajoma dziewczyno- oznajmiła pewnym siebie tonem. Wymowę miała bardzo poprawną, nie to co niektórzy, co to albo się jąkali, albo mówili za szybko bądź niewyraźnie. Ona idealnie akcentowała zawsze to co chciała podkreślić w swej mowie.
-Też na siebie uważaj piękna, udanego wieczoru- powiedziała po czym pomachała jej na pożegnanie dłonią po czym ponownie oparła ją o balustradę. Chwilę stała tak w milczeniu, by dopiero po chwili odezwać się do Ślizgona.
-O książkach? Książki są nudne Williamie- powiedziała z uśmiechem na twarzy po czym rozejrzała się po balkonie, jakby chciała coś dostrzec i zbliżyła się do niego by zmniejszyć odrobinę dystans między nimi.
-Przepraszam, chyba przepłoszyłam twoją koleżankę. Teraz zostaliśmy sami. Naprawdę mi przykro. Chyba miała wobec ciebie poważne zamiary. Od kiedy stałeś się taki chłodny na damskie ciepłe usta i wrażliwy dotyk powodujący przyjemny dreszcz, gdy dotknie się karku?- zapytała z zainteresowaniem w głosie.
-Zależności kto albo co je wywołuje, dreszcze mogą być bardzo przyjemnym zjawiskiem śliczna nieznajoma dziewczyno- oznajmiła pewnym siebie tonem. Wymowę miała bardzo poprawną, nie to co niektórzy, co to albo się jąkali, albo mówili za szybko bądź niewyraźnie. Ona idealnie akcentowała zawsze to co chciała podkreślić w swej mowie.
-Też na siebie uważaj piękna, udanego wieczoru- powiedziała po czym pomachała jej na pożegnanie dłonią po czym ponownie oparła ją o balustradę. Chwilę stała tak w milczeniu, by dopiero po chwili odezwać się do Ślizgona.
-O książkach? Książki są nudne Williamie- powiedziała z uśmiechem na twarzy po czym rozejrzała się po balkonie, jakby chciała coś dostrzec i zbliżyła się do niego by zmniejszyć odrobinę dystans między nimi.
-Przepraszam, chyba przepłoszyłam twoją koleżankę. Teraz zostaliśmy sami. Naprawdę mi przykro. Chyba miała wobec ciebie poważne zamiary. Od kiedy stałeś się taki chłodny na damskie ciepłe usta i wrażliwy dotyk powodujący przyjemny dreszcz, gdy dotknie się karku?- zapytała z zainteresowaniem w głosie.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
- Doskonale o tym wiem, nie musisz przypominać - mruknął do Sereny. ta zawsze w pokoju wspólnym miała wiele do powiedzenia na temat wszystkiego i wszystkich, choć ostatnio w pokoju wspólnym trochę przycichło.
- A ty jak zawsze o jednym - skomentował z cierpki uśmieszkiem wypowiedzieć Seleny na temat przyczyn powstawania dreszczy. Odprowadził krukonkę wzrokiem po czym spojrzał na koleżankę z domu.
- Nie są nudne, jeśli wiesz, które czytać - mruknął. Na temat książek był mocno wyczulony. Uwielbiał je, chłonął każdą jaka wpadła mu w ręce i doprawdy nie rozumiał ludzi, którzy nie podzielali jego pasji.
- To nie jest moja koleżanka. Nie znam jej - powiedział dobitnie mając nadzieję, że ta wbije sobie do głowy fakt, że nic go z krukonką nie łączy. - A kiedy niby byłem wrażliwy? - uniósł brew. Panny Valerious chyba nie było wystarczająco długo, żeby zapomnieć z kim ma do czynienia.
- A ty jak zawsze o jednym - skomentował z cierpki uśmieszkiem wypowiedzieć Seleny na temat przyczyn powstawania dreszczy. Odprowadził krukonkę wzrokiem po czym spojrzał na koleżankę z domu.
- Nie są nudne, jeśli wiesz, które czytać - mruknął. Na temat książek był mocno wyczulony. Uwielbiał je, chłonął każdą jaka wpadła mu w ręce i doprawdy nie rozumiał ludzi, którzy nie podzielali jego pasji.
- To nie jest moja koleżanka. Nie znam jej - powiedział dobitnie mając nadzieję, że ta wbije sobie do głowy fakt, że nic go z krukonką nie łączy. - A kiedy niby byłem wrażliwy? - uniósł brew. Panny Valerious chyba nie było wystarczająco długo, żeby zapomnieć z kim ma do czynienia.
Re: Balkon
-Każdy ma w sobie coś z wrażliwca- powiedziała wykrzywiając usta w lekkim uśmiechu. Chciała mu po prostu udowodnić, że ona ma rację. Nawet ona bowiem lubiła, gdy ktoś ją przytulił, nawet kolega.
-Dotknę twojego karku, a tobie się to oczywiście spodoba, jednakże wiem że nie powiesz mi prawdy. Skłamiesz chociaż doprawdy nie wiem dlaczego- oznajmiła poprawiając pukiel włosów który spadł jej na prawe oko, jednakże zaraz znalazł się ładnie ułożony za prawym uchem. Zbliżyła się do niego jeszcze bardziej.
-Niech ci będzie książki są ciekawe. Pasuje? Ja lubię czytać książki o miotlarstwie, oraz o zwierzętach, albo zaklęciach. Zapisałam się do drużyny Węża. Dawno nie latałam na miotle. Tyle się wydarzyło- powiedziała niby przypadkiem przesuwając dłonią po jego torsie. Zaraz jednak cofnęła dłoń, zupełnie tak jakby ubranie chłopaka paliło. Zupełnie nie robiła sobie nic z jego niezadowolonego i szorstkiego tonu. Jej ton wyjątkowo był miły i ciepły, jak na nią samą.
Nachyliła się do jego ucha po czym wyszeptała mu parę słów, łechtając go przy okazji ciepłym powietrzem.
-Nic cię nie łączy z krukonką? Czyli po prostu kolejna chciała się na ciebie rzucić a ty ją odrzuciłeś? Widzisz jesteś zimny słodki Williamie- wyszeptała.
-Dotknę twojego karku, a tobie się to oczywiście spodoba, jednakże wiem że nie powiesz mi prawdy. Skłamiesz chociaż doprawdy nie wiem dlaczego- oznajmiła poprawiając pukiel włosów który spadł jej na prawe oko, jednakże zaraz znalazł się ładnie ułożony za prawym uchem. Zbliżyła się do niego jeszcze bardziej.
-Niech ci będzie książki są ciekawe. Pasuje? Ja lubię czytać książki o miotlarstwie, oraz o zwierzętach, albo zaklęciach. Zapisałam się do drużyny Węża. Dawno nie latałam na miotle. Tyle się wydarzyło- powiedziała niby przypadkiem przesuwając dłonią po jego torsie. Zaraz jednak cofnęła dłoń, zupełnie tak jakby ubranie chłopaka paliło. Zupełnie nie robiła sobie nic z jego niezadowolonego i szorstkiego tonu. Jej ton wyjątkowo był miły i ciepły, jak na nią samą.
Nachyliła się do jego ucha po czym wyszeptała mu parę słów, łechtając go przy okazji ciepłym powietrzem.
-Nic cię nie łączy z krukonką? Czyli po prostu kolejna chciała się na ciebie rzucić a ty ją odrzuciłeś? Widzisz jesteś zimny słodki Williamie- wyszeptała.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
William ma dużo z wrażliwca, ale ukryte głęboko pod skorupą, która wzmocniła się po rozstaniu z Claudią. Najpierw ją rozbiła a potem spowodowała, że stała sie jeszcze mocniejsza i chociaż by go torturowano nie przyzna się do tego otwarcie, choć dziewczyna miała rację.
- Nie narzucam nikomu swojego zdania. Jeśli nie lubisz czytać, to nie czytaj. Osobiście uważam, że dobra literatura poszerza horyzonty, ale skoro niektórzy wolą być ograniczeni to już nie moja sprawa - wzruszył ramionami obserwując dłoń dziewczyny przesuwającą się po jego płaszczu.
- Ja się właśnie wypisuję - dodał odnośnie dołączenia Sereny do drużyny. Will zapisał się tam tylko z jednego powodu. Nie lubił gier zespołowych, choć w Quidditcha był całkiem niezły. Ale nie było juz Claudii więc nie widział sensu w dalszej grze.
- Nic a nic. Rozmawiałem z nią po raz pierwszy, ale chyba nie muszę ci się tłumaczyć, co? - uniósł pytająco brew. Musiał przyznać, że sztuczka ślizgonki była wyjątkowo udana i wywołała chyba zamierzony efekt w postaci przyjemnego dreszczu.
- Jesteś zazdrosna, słodka Sereno? - sparodiował jej słowa.
- Nie narzucam nikomu swojego zdania. Jeśli nie lubisz czytać, to nie czytaj. Osobiście uważam, że dobra literatura poszerza horyzonty, ale skoro niektórzy wolą być ograniczeni to już nie moja sprawa - wzruszył ramionami obserwując dłoń dziewczyny przesuwającą się po jego płaszczu.
- Ja się właśnie wypisuję - dodał odnośnie dołączenia Sereny do drużyny. Will zapisał się tam tylko z jednego powodu. Nie lubił gier zespołowych, choć w Quidditcha był całkiem niezły. Ale nie było juz Claudii więc nie widział sensu w dalszej grze.
- Nic a nic. Rozmawiałem z nią po raz pierwszy, ale chyba nie muszę ci się tłumaczyć, co? - uniósł pytająco brew. Musiał przyznać, że sztuczka ślizgonki była wyjątkowo udana i wywołała chyba zamierzony efekt w postaci przyjemnego dreszczu.
- Jesteś zazdrosna, słodka Sereno? - sparodiował jej słowa.
Re: Balkon
Serena za to niby była wrażliwa, ale ta wrażliwość znajdowała się głęboko pod grubą skórą. Ona jednak wiedziała, że ludzie nie potrafią współczuć i kochać więc bardziej ufała zwierzętom, im też współczuła bardziej. Według niej to ludzie byli większymi potworami niż zwierzęta. Nie na odwrót. Uśmiechnęła się słabo.
-Ej, ja nie jestem ograniczona. Jak już mówiłam, jeśli książka zawiera coś pożytecznego co może mnie zainteresować to ją przeczytam- powiedziała spokojnym tonem, albo też raczej tonem w stylu obronnego labradora. William wspomniał, że wypisuje się z drużyny. Tutaj nastąpiła chwilowa cisza. Co dziwne, Serena nadal nie odsunęła się od chłopaka, praktycznie stojąc blisko niego.
-Wypisujesz się- powtórzyła jego słowa, tak jakby coś planowała po czym dodała- byłes pałkarzem prawda? Jeśli tak, to z chęcią zajmę twoją pozycję. Nigdy nie widziałam siebie na pozycji obrońcy- oznajmiła jednakże bez uśmiechu na twarzy. Znowu atak.
-Oczywiście, nie musisz mi się tłumaczyć. Nie chcę tego. Nie interesuje mnie to- oznajmiła po czym przesunęła dłonią po jego policzku zatrzymując się na brodzie i wedle jego ułożenia twarzy przesuwała nią delikatnie aż do karku.
-Czy jestem zazdrosna przystojny Williamie?- zapytała a raczej ponownie je wyszeptała cicho. Wsunęła mu na moment dłoń we włosy.
-Nie, nie potrzebuję cię przecież. Nie mam powodów do zazdrości- powiedziała po czym cofnęła dłoń i opuściła się plecami po ścianie balustrady by usiąść na posadzce. Może William dołączy, może nie.
-Ej, ja nie jestem ograniczona. Jak już mówiłam, jeśli książka zawiera coś pożytecznego co może mnie zainteresować to ją przeczytam- powiedziała spokojnym tonem, albo też raczej tonem w stylu obronnego labradora. William wspomniał, że wypisuje się z drużyny. Tutaj nastąpiła chwilowa cisza. Co dziwne, Serena nadal nie odsunęła się od chłopaka, praktycznie stojąc blisko niego.
-Wypisujesz się- powtórzyła jego słowa, tak jakby coś planowała po czym dodała- byłes pałkarzem prawda? Jeśli tak, to z chęcią zajmę twoją pozycję. Nigdy nie widziałam siebie na pozycji obrońcy- oznajmiła jednakże bez uśmiechu na twarzy. Znowu atak.
-Oczywiście, nie musisz mi się tłumaczyć. Nie chcę tego. Nie interesuje mnie to- oznajmiła po czym przesunęła dłonią po jego policzku zatrzymując się na brodzie i wedle jego ułożenia twarzy przesuwała nią delikatnie aż do karku.
-Czy jestem zazdrosna przystojny Williamie?- zapytała a raczej ponownie je wyszeptała cicho. Wsunęła mu na moment dłoń we włosy.
-Nie, nie potrzebuję cię przecież. Nie mam powodów do zazdrości- powiedziała po czym cofnęła dłoń i opuściła się plecami po ścianie balustrady by usiąść na posadzce. Może William dołączy, może nie.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
- Nie mówię, że jesteś. Ograniczeni są ci, którzy w ogóle mają alergie na książki - wyjaśnił. Niestety, ale takich osobników jest bardzo dużo.
- Zajmuj. Oddam ci nawet pałkę jeśli chcesz. Mnie już potrzebna nie będzie a skoro lubisz Quidditch to ci się przyda bardziej. Prawie nieużywana. - Wprawdzie to był prezent, a prezentów sie nie oddaje, ale zważywszy na to, kto był jego ofiarodawcą mógł zrobić wyjątek. I tak dziw bierze, że jeszcze jej nie wywalił albo nie użył na głowie śłizgona. Dymitr powinien się cieszyć na wieść, że pałka zmieni właściciela.
- Oboje wiemy, ze interesuje cię wszystko, z czego można stworzyć nową plotkę - uśmiechnął się słodko, choć wzrok nadal miał pusty. Kolejny atak był równie udany jak poprzedni. Cholera, podobało mu się to jak dotykała jego szyi a potem włosów. Gdyby był kotem to pewnie zamruczałby z rozkoszy. Nie był kotem, a zwykłym nastolatkiem, więc radość okazywał nieco inaczej. Całe szczęście, że miał długi płaszcz, bo mogłoby się wydać jak niewiele do szczęścia ślizgonowi trzeba. Patrzył z góry na dziewczynę, kiedy ta usiadła. Szczerze? Nie miał zielonego pojęcia co powinien jej odpowiedzieć w takiej sytuacji, a jesli nie ma się do powiedzenia nic mądrego to lepiej milczeć. I z tej zasady Will własnie skorzystał. Po krótkiej chwili usiadł obok dziewczyny otulając się szczelnie połami płaszcza.
- Zajmuj. Oddam ci nawet pałkę jeśli chcesz. Mnie już potrzebna nie będzie a skoro lubisz Quidditch to ci się przyda bardziej. Prawie nieużywana. - Wprawdzie to był prezent, a prezentów sie nie oddaje, ale zważywszy na to, kto był jego ofiarodawcą mógł zrobić wyjątek. I tak dziw bierze, że jeszcze jej nie wywalił albo nie użył na głowie śłizgona. Dymitr powinien się cieszyć na wieść, że pałka zmieni właściciela.
- Oboje wiemy, ze interesuje cię wszystko, z czego można stworzyć nową plotkę - uśmiechnął się słodko, choć wzrok nadal miał pusty. Kolejny atak był równie udany jak poprzedni. Cholera, podobało mu się to jak dotykała jego szyi a potem włosów. Gdyby był kotem to pewnie zamruczałby z rozkoszy. Nie był kotem, a zwykłym nastolatkiem, więc radość okazywał nieco inaczej. Całe szczęście, że miał długi płaszcz, bo mogłoby się wydać jak niewiele do szczęścia ślizgonowi trzeba. Patrzył z góry na dziewczynę, kiedy ta usiadła. Szczerze? Nie miał zielonego pojęcia co powinien jej odpowiedzieć w takiej sytuacji, a jesli nie ma się do powiedzenia nic mądrego to lepiej milczeć. I z tej zasady Will własnie skorzystał. Po krótkiej chwili usiadł obok dziewczyny otulając się szczelnie połami płaszcza.
Re: Balkon
-To dobrze. Ja nie mam alergii na książki. Powiem ci jednak Williamie, że byłeś dobrym graczem- oznajmiła z uśmiechem na twarzy, jednakże tym razem nie patrzyła mu w twarz, a raczej przed siebie w pustkę wokół drzwi wejściowych na balkon.
-Mam swoją pałkę. Jednakże jeśli chcesz mi podarować swoją...- powiedziała powoli - ...to naprawdę miłe. Prezent wypada przyjąć. Dziękuję przystojny Williamie- oznajmiła oblizując wargi. Po prostu było to spowodowane tym, że czuła iż są odrobinę wysuszone. Nagle usiadła naprzeciw niego po turecku. Ona miała na sobie zielony sweterek i ciemne, przylegające do ciała jeansy ukryte pod szkolną szatą. Położyła mu dłonie na kolanach.
-Masz rację. Interesuje mnie wszystko co ma związek z dobrą plotką. To moje paliwo, jednakże powinieneś dostrzec, że to co obraca się wokół mnie nie podlega plotce. Pamiętaj, nigdy nie brudź w własnym gnieździe- oznajmiła uśmiechając się do niego lekko.
Teraz milczeli przez moment, zaś Serena po prostu wpatrywała się w Williama.
-Masz piękne oczy, takie smutne, ale o głębokim spojrzeniu- powiedziała cicho, jakby też odrobinę nieśmiało, tak to bowiem brzmiało.
-Cieszę się, że ponownie wróciłam do Hogwartu. Brakowało mi szkoły- dodała. Przesunęła palcem po kolanie chłopaka rysując na nim coś w stylu okręgów.
-Mam swoją pałkę. Jednakże jeśli chcesz mi podarować swoją...- powiedziała powoli - ...to naprawdę miłe. Prezent wypada przyjąć. Dziękuję przystojny Williamie- oznajmiła oblizując wargi. Po prostu było to spowodowane tym, że czuła iż są odrobinę wysuszone. Nagle usiadła naprzeciw niego po turecku. Ona miała na sobie zielony sweterek i ciemne, przylegające do ciała jeansy ukryte pod szkolną szatą. Położyła mu dłonie na kolanach.
-Masz rację. Interesuje mnie wszystko co ma związek z dobrą plotką. To moje paliwo, jednakże powinieneś dostrzec, że to co obraca się wokół mnie nie podlega plotce. Pamiętaj, nigdy nie brudź w własnym gnieździe- oznajmiła uśmiechając się do niego lekko.
Teraz milczeli przez moment, zaś Serena po prostu wpatrywała się w Williama.
-Masz piękne oczy, takie smutne, ale o głębokim spojrzeniu- powiedziała cicho, jakby też odrobinę nieśmiało, tak to bowiem brzmiało.
-Cieszę się, że ponownie wróciłam do Hogwartu. Brakowało mi szkoły- dodała. Przesunęła palcem po kolanie chłopaka rysując na nim coś w stylu okręgów.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
Czy chce jej podarować swoją pałkę? Nawet ktoś tak poważny jak Greengrass nie mógł odebrać tych słów dwuznacznie. Mimowolnie kąciki ust podjechały mu do góry.
- Ja chyba nie obracam się wokół ciebie, hm? - uniósł brew. Raczej za wiele czasu wspólnie nie spędzali, szczególnie ostatnio kiedy w ogóle nie było jej w zamku. Nigdy jakoś specjalnie się spoufalali. Rozmawiali, owszem, ale nie mógł powiedzieć, że są dobrymi znajomymi. Tych William miał niewielu
Ma smutne oczy? Czyli nadal to widać? Wydawało mu się, że już nad tym zapanował. Uśmiechał się i nawet się śmiał, ale ani razu nie obejmowało to jego oczu. Chyba minie jeszcze wiele czasu zanim się pozbiera.
- Właściwie to gdzie byłaś, kiedy cię nie było? - zapytał zainteresowany. Kiedy zaczęła dotykac jego kolan przykrył dłońmi jej dłonie. Czyżby chciał, żeby przestała czy może wolał, żeby kontynuowała?
- Ja chyba nie obracam się wokół ciebie, hm? - uniósł brew. Raczej za wiele czasu wspólnie nie spędzali, szczególnie ostatnio kiedy w ogóle nie było jej w zamku. Nigdy jakoś specjalnie się spoufalali. Rozmawiali, owszem, ale nie mógł powiedzieć, że są dobrymi znajomymi. Tych William miał niewielu
Ma smutne oczy? Czyli nadal to widać? Wydawało mu się, że już nad tym zapanował. Uśmiechał się i nawet się śmiał, ale ani razu nie obejmowało to jego oczu. Chyba minie jeszcze wiele czasu zanim się pozbiera.
- Właściwie to gdzie byłaś, kiedy cię nie było? - zapytał zainteresowany. Kiedy zaczęła dotykac jego kolan przykrył dłońmi jej dłonie. Czyżby chciał, żeby przestała czy może wolał, żeby kontynuowała?
Re: Balkon
-Zazwyczaj nikt się wokół mnie nie obraca, ale los jest nieprzewidywalny prawda?- powiedziała z delikatnym ledwo dostrzegalnym uśmiechem na twarzy. Zazwyczaj bywała sukowatą, wredną zdzirą jednakże wielu dostrzegało, że z panną Valerious czasem nawet dało się szczerze porozmawiać. Bardziej szanowała ludzi ze swojego domu, niż tych z innych. Jak to Slytherin. Serena była kobietą, wiele dostrzegała, a już zwłaszcza to, co niektórzy myśleli że ukryli głęboko. William rzeczywiście miał smutne spojrzenie.
Położył dłonie na jej dłoniach. Spojrzała na niego, utrzymując to spojrzenie wzrokowe.
-Byłam to tu, to tam. Szukałeś mnie, albo tęskniłeś za moim towarzystem bądź śmiechem?- zapytała serdecznym tonem. Znowu spojrzała na jego ciepłe dłonie.
-Jeśli chcesz bym przestała po prostu powiedz- powiedziała cicho.
Położył dłonie na jej dłoniach. Spojrzała na niego, utrzymując to spojrzenie wzrokowe.
-Byłam to tu, to tam. Szukałeś mnie, albo tęskniłeś za moim towarzystem bądź śmiechem?- zapytała serdecznym tonem. Znowu spojrzała na jego ciepłe dłonie.
-Jeśli chcesz bym przestała po prostu powiedz- powiedziała cicho.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
- To mamy coś, co nas łączy - wyznał. William nie dopuszczał do siebie zbyt wielu osób. Tak naprawdę to mało kto znał go takiego jakim był. Poza Christine i Zoją reszta znała tylko tą zewnętrzną skorupę, w której się skrywał. Taki urok Greengrassów. Czasem miał wrażenie, że sam nie zna siebie do końca. Weźmy pod uwagę jego związek z nauczycielką. Czy kiedykolwiek spodziewałby się posobie, że byłby do tego zdolny? Nie. Czy gdyby ktoś powiedział mu, że się zakocha, uwierzyłby? Nie.
- Czyli gdzie? Stary Scott nie miał nic przeciwko twojej nieobecności? Dasz sobie rade z egzaminami? - drążył dalej. Gdyby to on opuścił szkołę pewnie wybuchłaby afera. Czy tęsknił za jej towarzystwem?
- Nie, nie potrzebuję cię przecież - znowu ją przedrzeźniał. Jak już było wspomniane wcześniej nie kumplowali się, więc jej nieobecność jakoś specjalnie nie wpłynęła na jego życie.
- Nie chcę - odpowiedział krótko. Powoli przesunął dłońmi wzdłuż jej rąk w górę i z powrotem na dłonie.
- Nie jest ci zimno w tym swetrze?
- Czyli gdzie? Stary Scott nie miał nic przeciwko twojej nieobecności? Dasz sobie rade z egzaminami? - drążył dalej. Gdyby to on opuścił szkołę pewnie wybuchłaby afera. Czy tęsknił za jej towarzystwem?
- Nie, nie potrzebuję cię przecież - znowu ją przedrzeźniał. Jak już było wspomniane wcześniej nie kumplowali się, więc jej nieobecność jakoś specjalnie nie wpłynęła na jego życie.
- Nie chcę - odpowiedział krótko. Powoli przesunął dłońmi wzdłuż jej rąk w górę i z powrotem na dłonie.
- Nie jest ci zimno w tym swetrze?
Re: Balkon
William powiedział właśnie, że mają coś wspólnego. Czy to było dobre dla Sereny, sama tego w tym momencie nie wiedziała. Lepiej może jednak by nie mieli zbyt wielu cech wspólnych, no ale przecież mogli być tylko dobrymi znajomymi prawda? Zawsze lubiła Williama, jednakże nie okazywała mu tego w żaden sposób.
-Problemy rodzinne. Zaufam ci bardziej, może powiem ci więcej słodki Williamie. Ojciec załatwił wszystko ze starym Scottem, miałam możliwość nauki w domu, jednakże to nie to samo co w szkole. Myślę, że dam radę. Najwyżej poproszę kogoś o pomoc przy nauce- oznajmiła pewnym siebie tonem, jednakże czuć było pod nim pewną cienką warstwę niepewności.
-Znowu mnie przedrzeźniasz- zauważyła po czym kąciki jej ust uniosły się do góry w uśmiechu. Zadrżała lekko, gdy przesunął dłońmi po jej dłoniach i ciut wyżej. Może trochę jej było zimno, jednakże przecież nie chciała wyjść na słabą.
Zmieniła pozycję siadając bardziej z boku Williama, nachyliła się do niego i wyszeptała patrząc mu prosto w oczy.
-Przyznaj się, że brak mnie na korytarzach i w pokoju wspólnych był pewną oznaką tęsknoty za mną. Inaczej byś mnie o to nie pytał- wyszeptała mu w szyję.
-Trochę jest zimno, ale daję radę- powiedziała nie zmieniając tonacji.
-Problemy rodzinne. Zaufam ci bardziej, może powiem ci więcej słodki Williamie. Ojciec załatwił wszystko ze starym Scottem, miałam możliwość nauki w domu, jednakże to nie to samo co w szkole. Myślę, że dam radę. Najwyżej poproszę kogoś o pomoc przy nauce- oznajmiła pewnym siebie tonem, jednakże czuć było pod nim pewną cienką warstwę niepewności.
-Znowu mnie przedrzeźniasz- zauważyła po czym kąciki jej ust uniosły się do góry w uśmiechu. Zadrżała lekko, gdy przesunął dłońmi po jej dłoniach i ciut wyżej. Może trochę jej było zimno, jednakże przecież nie chciała wyjść na słabą.
Zmieniła pozycję siadając bardziej z boku Williama, nachyliła się do niego i wyszeptała patrząc mu prosto w oczy.
-Przyznaj się, że brak mnie na korytarzach i w pokoju wspólnych był pewną oznaką tęsknoty za mną. Inaczej byś mnie o to nie pytał- wyszeptała mu w szyję.
-Trochę jest zimno, ale daję radę- powiedziała nie zmieniając tonacji.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
Co złego jest w tym, że coś ich łączy? Przecież nie zamierzał zaraz, bóg wie, w jaki sposób tego wykorzystywać. Ot po prostu stwierdził, że w okół niego też nikt sie nie obraca. Szczególnie teraz, kiedy pokłócił się z Zoją. Ostatnio nawet jego siostra go unika.
- Jeśli będziesz chciała, możesz poprosić mnie. Jestem dobrym nauczycielem - on również powiedział to pewnym głosem i bez cienia wątpliwości. Uczył przeciez Noemi i całkiem nieźle sobie radziła. Pomagał też Mariannie kilka razy i też wyszła na prostą.
- Pytam, żeby podtrzymać rozmowę - odszepnął tuż przy jej głowie, która niemal chowała się przez chwilę w jego szyję.
- Mogę cię ogrzać, jeśli chcesz - mówiąc to objął ją rękoma głaszcząc delikatnie jej plecy. Właściwie nie wiedział czemu to robi, ale nagle zapragnął zagrać w jej grę.
- Jeśli będziesz chciała, możesz poprosić mnie. Jestem dobrym nauczycielem - on również powiedział to pewnym głosem i bez cienia wątpliwości. Uczył przeciez Noemi i całkiem nieźle sobie radziła. Pomagał też Mariannie kilka razy i też wyszła na prostą.
- Pytam, żeby podtrzymać rozmowę - odszepnął tuż przy jej głowie, która niemal chowała się przez chwilę w jego szyję.
- Mogę cię ogrzać, jeśli chcesz - mówiąc to objął ją rękoma głaszcząc delikatnie jej plecy. Właściwie nie wiedział czemu to robi, ale nagle zapragnął zagrać w jej grę.
Re: Balkon
-Zazwyczaj nie mówię nic o sobie osobom, którym nie ufam Williamie- powiedziała spokojnie, tym samym wyjaśniając mu wszystko. To, że może mieć problemy z nauką, właśnie teraz i z Egzaminami, było dla niej trochę słabością.
-Zachowajmy to jednak w tajemnicy dobrze? Jeśli będę potrzebowała pomocy to przyjmę ją od ciebie. Nie chcę jednak wyjść na słabą. Nie chcę by wszyscy wiedzieli, że mam problemy- powiedziała odrobinę smutnym tonem. Ostatnimi czasy psychiczna choroba matki i to wszystko przez lekarzy strasznie ją wykończyła. Schudła bardziej niż to było konieczne przy jej wadze, mimo to nie straciła aż tak swojego uroku osobistego. Nim wróciła do Hogwartu, doprowadziła się do porządku.
Przytuliła się delikatnie do niego, gdy ten ją objął.
-Dlaczego to robisz Williamie?- zapytała cicho. Ostatnio załączyło jej się coś dziwnego. Nie wliczała w to Dymitra, on był jej przyjacielem. Każde z nich mogło kogoś mieć. Jednakże ona nie chciała na siłę kogoś ranić. Nawet jeśli ktoś dostrzeże w niej coś więcej, potem pewnie będzie chciała na siłę go od siebie odepchnąć, by go przypadkiem nie zranić. Gorzej jak się zaangażuje, wtedy będzie to złe. Dlatego własnie zadała mu to pytanie.
-Zachowajmy to jednak w tajemnicy dobrze? Jeśli będę potrzebowała pomocy to przyjmę ją od ciebie. Nie chcę jednak wyjść na słabą. Nie chcę by wszyscy wiedzieli, że mam problemy- powiedziała odrobinę smutnym tonem. Ostatnimi czasy psychiczna choroba matki i to wszystko przez lekarzy strasznie ją wykończyła. Schudła bardziej niż to było konieczne przy jej wadze, mimo to nie straciła aż tak swojego uroku osobistego. Nim wróciła do Hogwartu, doprowadziła się do porządku.
Przytuliła się delikatnie do niego, gdy ten ją objął.
-Dlaczego to robisz Williamie?- zapytała cicho. Ostatnio załączyło jej się coś dziwnego. Nie wliczała w to Dymitra, on był jej przyjacielem. Każde z nich mogło kogoś mieć. Jednakże ona nie chciała na siłę kogoś ranić. Nawet jeśli ktoś dostrzeże w niej coś więcej, potem pewnie będzie chciała na siłę go od siebie odepchnąć, by go przypadkiem nie zranić. Gorzej jak się zaangażuje, wtedy będzie to złe. Dlatego własnie zadała mu to pytanie.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
- Więc mamy kolejną rzecz, która nas łączy - powiedział obojętnym tonem. Naprawdę nie miał w związku z tym faktem żadnych planów, nic sobie nie wmówił jak to było w przypadku Zoi. Było to zwykłe stwierdzenie faktu. Wywrócił oczami.
- Ja nie plotkuję, o to możesz być spokojna - powiedział całkiem poważnie. I taka była prawda, William był dobrym powiernikiem sekretów i tajemnic i jeśli ktoś mu mówi, że ma to zostac między nimi to to zostaje.
Kolejne pytanie dziewczyny kompletnie zbiło go z pantałyku. Zgłupiał zupełnie i szybko zabrał ręce z pleców dziewczyny niczym oparzony.
- Bo sama zaczęłaś? - odpowiedział pytaniem na pytanie bardzo niepewnym głosem. Nie ogarniał! Najpierw się do niego dobiera a potem pyta dlaczego to odwzajemnia?
- Ja nie plotkuję, o to możesz być spokojna - powiedział całkiem poważnie. I taka była prawda, William był dobrym powiernikiem sekretów i tajemnic i jeśli ktoś mu mówi, że ma to zostac między nimi to to zostaje.
Kolejne pytanie dziewczyny kompletnie zbiło go z pantałyku. Zgłupiał zupełnie i szybko zabrał ręce z pleców dziewczyny niczym oparzony.
- Bo sama zaczęłaś? - odpowiedział pytaniem na pytanie bardzo niepewnym głosem. Nie ogarniał! Najpierw się do niego dobiera a potem pyta dlaczego to odwzajemnia?
Re: Balkon
-Przepraszam, tylko sprawdzałam- powiedziała po czym znowu chwyciła go za dłonie. Gdy tak była w niego wtulona, mógł poczuć jak jej włosy pachną magnolią, wszak był to fajny afrodyzjak, a dodatkowo sam zapach był przyjemny i taki kwiatowy. Dziewczyna go uwielbiała.
-Mamy coraz więcej wspólnych cech Williamie- stwierdziła, gdy powiedział że znowu mają coś wspólnego ze sobą. Nie, żeby jej się to nie podobało.
-Dobrze, w takim razie mi też możesz powierzyć sekret. Nie zdradzę go nikomu. Szanuję nasz dom- oznajmiła. Wcisnęła się między jego nogi, siedząc teraz do niego plecami. No ale przynajmniej teraz było jej odrobinę cieplej. Odwróciła głowę by spojrzeć mu w oczy.
-Powiesz mi, słodki tajemniczy Williamie dlaczego jesteś taki smutny?- zapytała po czym po prostu zostawiła pocałunek na jego twarzy, niebezpiecznie blisko ust. Coś jak muśnięcie motylka.
-Smutek w ogóle do ciebie nie pasuje- wyszeptała.
-Mamy coraz więcej wspólnych cech Williamie- stwierdziła, gdy powiedział że znowu mają coś wspólnego ze sobą. Nie, żeby jej się to nie podobało.
-Dobrze, w takim razie mi też możesz powierzyć sekret. Nie zdradzę go nikomu. Szanuję nasz dom- oznajmiła. Wcisnęła się między jego nogi, siedząc teraz do niego plecami. No ale przynajmniej teraz było jej odrobinę cieplej. Odwróciła głowę by spojrzeć mu w oczy.
-Powiesz mi, słodki tajemniczy Williamie dlaczego jesteś taki smutny?- zapytała po czym po prostu zostawiła pocałunek na jego twarzy, niebezpiecznie blisko ust. Coś jak muśnięcie motylka.
-Smutek w ogóle do ciebie nie pasuje- wyszeptała.
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Re: Balkon
Z każda kolejną chwilą cała ta sytuacja krepowała go coraz bardziej. Najpierw Serena wysyła mu jednoznaczne sygnały, a kiedy zaczął je odwzajemniać ta potraktowała go jak pluszowego misia i zaczęła się tulić. Nie o to mu chodziło. Niezobowiązujące mizianie - tak, tulenie i wyznawanie sobie sekretów - NIE! Od tego tylko mały krok do zaangażowania, a to ostatnia rzecz jakiej chciał.
- Emm... Nie. Raczej nie mogę - mruknął odsuwając ją delikatnie. Chciał dac jej do zrozumienia, że przekroczyła jego granicę.
- I tego też ci nie powiem - dodał. W końcu jedno było mocno związane z drugim. Nie zamierzał dzielić się z nią swoimi zmartwieniami.
- Emm... Nie. Raczej nie mogę - mruknął odsuwając ją delikatnie. Chciał dac jej do zrozumienia, że przekroczyła jego granicę.
- I tego też ci nie powiem - dodał. W końcu jedno było mocno związane z drugim. Nie zamierzał dzielić się z nią swoimi zmartwieniami.
Re: Balkon
William nagle gwałtownie się odsunął. Wcale nie chciała go potraktować jak pluszowego misia, ani zabawkę. Powinna zmienić taktykę i przestać wykorzystywać chłopców z domu Salazara Slytherina. Będąc praktycznie cały jeden semestr w domu i opiekując się chorą psychicznie matką po prostu straciła rachubę, trochę też wypadła ze swojej branży. -Przepraszam, nie chciałam- powiedziała odsuwając się od niego niczym na zawołanie i siadając po prostu tylko obok niego, ramię w ramię. Plecy dotykały zimnej balustrady, rękoma zaś objęła swoje kolana. Włosy opadły jej na twarz, zakrywając ją.
-Może kiedyś zmienisz zdanie. Będę w pobliżu. Ja się zmieniłam Williamie. Staram się- powiedziała to do swoich kolan spokojnym tonem. Starała się zmienić i być mniej suczą, a bardziej miłą dziewczyną, jednak tak już bywało, że jedni mieli bardziej ostry charakter, a jeszcze inni byli potulni niczym te białe owieczki i baranki.
-Dam ci jedną radę. Nie zakochuj się, miłość potrafi zniszczyć. Lepiej mieć przyjaciół. Na nich zawsze można polegać- powiedziała po czym uśmiechnęła się delikatnie, jednakże nie patrzyła na niego teraz. Nie była dla niego ani przez moment złośliwa.
Po jakimś czasie po prostu wstała, było jej zimno.
-Czas się zbierać. Dziękuję za rozmowę Williamie. Jeśli byś mnie potrzebował wiesz gdzie mnie szukać. Choćby tylko na niezobowiązującą rozmowę- powiedziała po czym dotknęła lekko jego dłoni i ruszyła w kierunku wyjścia z wieży.
zt
-Może kiedyś zmienisz zdanie. Będę w pobliżu. Ja się zmieniłam Williamie. Staram się- powiedziała to do swoich kolan spokojnym tonem. Starała się zmienić i być mniej suczą, a bardziej miłą dziewczyną, jednak tak już bywało, że jedni mieli bardziej ostry charakter, a jeszcze inni byli potulni niczym te białe owieczki i baranki.
-Dam ci jedną radę. Nie zakochuj się, miłość potrafi zniszczyć. Lepiej mieć przyjaciół. Na nich zawsze można polegać- powiedziała po czym uśmiechnęła się delikatnie, jednakże nie patrzyła na niego teraz. Nie była dla niego ani przez moment złośliwa.
Po jakimś czasie po prostu wstała, było jej zimno.
-Czas się zbierać. Dziękuję za rozmowę Williamie. Jeśli byś mnie potrzebował wiesz gdzie mnie szukać. Choćby tylko na niezobowiązującą rozmowę- powiedziała po czym dotknęła lekko jego dłoni i ruszyła w kierunku wyjścia z wieży.
zt
Serena ValeriousStudentka: Aurorstwo - Skąd : Francja
Krew : Czysta
Strona 8 z 14 • 1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14
Magic Land :: Hogwart :: WIEŻE :: Wieża północna
Strona 8 z 14
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach