St James Park
+23
Marion Tully
Alexa Rigney
Stan Griffiths
Adrienne Cryan
William Greengrass
Blaise Harvin
Ana-Lucia Brooks
Izzy Izumi
Rika Shaft
Emily Bronte
Dymitr Milligan
Aiko Miyazaki
Juliette Griffiths
Christopher Gregorovic
Misza Gregorovic
Andrea Jeunesse
Marie Volante
Francesca Moretti
Amandine Løvenskiold
Miles Gladstone
Vincent Cramer
Morwen Blodeuwedd
Konrad Moore
27 posters
Strona 5 z 7
Strona 5 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
St James Park
First topic message reminder :
Jest najstarszym z parków wchodzącym w skład królewskich parków w Londynie. Pogrążone w cieniu drzew alejki zachęcają do długich spacerów.
Jest najstarszym z parków wchodzącym w skład królewskich parków w Londynie. Pogrążone w cieniu drzew alejki zachęcają do długich spacerów.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: St James Park
Specjalnie nie wymieniła pełnej nazwy placówki, żeby uniknąć zakłopotania, gdyby się pomyliła co do osoby, ale miała rację. Chłopak wychodził dzisiaj ze skrzydła, w którym urzędował sam minister. Może to był ten sławny wnuczek, albo jakiś nowy praktykant ubiegający się o pracę? Wyjaśniałoby to ubiór.
Właściwie ciężko było jej określić wiek Williama, po pewnym czasie wydaje ci się jakby czas stanął w miejscu, a to inni się starzeli. Taki okres między 18, a 26 rokiem życia.
Uśmiechnęła się do niego ciepło, słysząc jak tłumaczy swój powód zagubienia.
- Jesteś w tym momencie bliżej Pałacu Buckingham, ale mogę Ci wskazać drogę do Charing Cross. To kawałek drogi dokładnie w przeciwną stronę niż do tej pory chciałeś pójść. Stamtąd polecam metro, albo Błędnego Rycerza, jak wolisz - jego niewybredna mina na jej wskazówki mówiła sama za siebie. Westchnęła udając zrezygnowanie. Już sama się domyśliła, że chłopak nie potrafił się deportować, więc odgadła, że czeka ją znów spacer w drugą stronę. Niestety nie ryzykowała jeszcze z teleportacją z pasażerem, więc odprowadzi go na miejsce i później sama będzie mogła wrócić za pomocą czarów.
- Właściwie to... Nie idę w tą stronę i mogę Cię zaprowadzić, hm? Domyślam się co to za uczucie pojawić się pierwszy raz "po tej stronie muru" - zaśmiała się, biorąc Ślizgona pod rękę. Jakoś nie był temu przeciwny przez to całe poddenerwowanie, a Cryanowej będzie się po prostu wygodniej szło w tak wysokich butach kolejny kilometr.
Po paru krokach zerknęła na rękę, której się trzymała. Na dłoni Ślizgona dostrzegła pierścień, który nie był zbyt częstym widokiem u nastolatków. Pamiątka rodzinna? Skąd kojarzyła ten symbol.
- Na Andrastę, jesteś William Greengrass? - może zbyt żywiołowo zareagowała, puszczając go nagle. To stąd te spojrzenie...!
Właściwie ciężko było jej określić wiek Williama, po pewnym czasie wydaje ci się jakby czas stanął w miejscu, a to inni się starzeli. Taki okres między 18, a 26 rokiem życia.
Uśmiechnęła się do niego ciepło, słysząc jak tłumaczy swój powód zagubienia.
- Jesteś w tym momencie bliżej Pałacu Buckingham, ale mogę Ci wskazać drogę do Charing Cross. To kawałek drogi dokładnie w przeciwną stronę niż do tej pory chciałeś pójść. Stamtąd polecam metro, albo Błędnego Rycerza, jak wolisz - jego niewybredna mina na jej wskazówki mówiła sama za siebie. Westchnęła udając zrezygnowanie. Już sama się domyśliła, że chłopak nie potrafił się deportować, więc odgadła, że czeka ją znów spacer w drugą stronę. Niestety nie ryzykowała jeszcze z teleportacją z pasażerem, więc odprowadzi go na miejsce i później sama będzie mogła wrócić za pomocą czarów.
- Właściwie to... Nie idę w tą stronę i mogę Cię zaprowadzić, hm? Domyślam się co to za uczucie pojawić się pierwszy raz "po tej stronie muru" - zaśmiała się, biorąc Ślizgona pod rękę. Jakoś nie był temu przeciwny przez to całe poddenerwowanie, a Cryanowej będzie się po prostu wygodniej szło w tak wysokich butach kolejny kilometr.
Po paru krokach zerknęła na rękę, której się trzymała. Na dłoni Ślizgona dostrzegła pierścień, który nie był zbyt częstym widokiem u nastolatków. Pamiątka rodzinna? Skąd kojarzyła ten symbol.
- Na Andrastę, jesteś William Greengrass? - może zbyt żywiołowo zareagowała, puszczając go nagle. To stąd te spojrzenie...!
Re: St James Park
- Właściwie niewiele mi to mówi - przyznał szczerze, a gdy zaproponowała, by pojechał metrem zaprotestował. Miałby wsiąść do mugolskiego pociągu? Pod ziemią? Skoro gubi się w otwartej przestrzeni to po wyjściu z metra kompletnie straciłby orientację.
- Często tu bywasz? - zapytał kiedy ruszyli przez park. Trochę bał się jej odpowiedzi. Jej dobra znajomość mugolskiej części i odpowiedź twierdząca mogłaby oznaczać, że jest mugolakiem. A to tylko niewiele lepiej od bycia mugolem. Z drugiej strony wraca pewnie tą drogą z Ministerstwa.
- Pewnie mieszkasz w pobliżu. Długo jesteś praktykantką? - zasypywał ją kolejnymi pytaniami pozwalając się trzymac pod rękę. Własciwie było to dla niego naturalne, tego był nauczony i wcale nie zdziwiło go, że uwiesiła się jego ręki. Za to nagłe olśnienie odnośnie jego osoby już było zaskoczeniem.
- Och, wybacz. Nie przedstawiłem się. Tak, to ja. Mam nadzieję, że nie wierzysz we wszystko, co wypisują w Proroku - mruknął uznając, że to właśnie Prorok przyczynił sie do jego zdemaskowania.
- Często tu bywasz? - zapytał kiedy ruszyli przez park. Trochę bał się jej odpowiedzi. Jej dobra znajomość mugolskiej części i odpowiedź twierdząca mogłaby oznaczać, że jest mugolakiem. A to tylko niewiele lepiej od bycia mugolem. Z drugiej strony wraca pewnie tą drogą z Ministerstwa.
- Pewnie mieszkasz w pobliżu. Długo jesteś praktykantką? - zasypywał ją kolejnymi pytaniami pozwalając się trzymac pod rękę. Własciwie było to dla niego naturalne, tego był nauczony i wcale nie zdziwiło go, że uwiesiła się jego ręki. Za to nagłe olśnienie odnośnie jego osoby już było zaskoczeniem.
- Och, wybacz. Nie przedstawiłem się. Tak, to ja. Mam nadzieję, że nie wierzysz we wszystko, co wypisują w Proroku - mruknął uznając, że to właśnie Prorok przyczynił sie do jego zdemaskowania.
Re: St James Park
Trochę się zawstydziła przez swoją reakcję, ale to było silniejsze od niej. Zrobiło się tu jakoś gorąco, nie uważacie? Starała się nie myśleć o tym, co jeszcze wczoraj wyczyniała z ojcem tego dziecka. Zaczesała kosmyk włosów za ucho, żeby móc go lepiej widzieć pod kątem. Nie przerwali marszu, chociaż nieznacznie zwolnili na czas tych przedstawień.
- Adrienne Cryan, od roku pracuję w Ministerstwie i udało mi się rozpoznać sygnet. Nie zwykłam czytać działu z plotkami, więc nie martw się. Nie wiem co tam o Tobie opowiadają - odpowiedziała gładko, przybierając jak najbardziej naturalny ton głosu. Oczywiście, że wiedziała większość na jego temat, ale nie chciała wyciągać na wierzch wszystkich kart. Wolała również na razie nie wracać z ręką na jego ramię, ponieważ mogłaby się lekko trząść...
Znowu się uśmiechnęła i wskazała palcem za siebie.
- Od czasów studenckich mieszkam z koleżankami w kamienicy za parkiem. Musiałam przywyknąć do życia w tutejszych warunkach. Nie jest tak źle jak to wygląda, szczególnie kiedy można wpaść na kogoś ciekawego po drodze.
Chyba udało jej się odpowiedzieć na jego pytania. Nie przeszkadzało jej to, że był ciekawy. Wiedząc kim jest powinna już udać, że coś jej wypadło i zrezygnować z pomysłu odprowadzania potomka swojego kochanka, ale jak zwykle kierowała się czymś zupełnie innym niż rozsądkiem... Była zainteresowana życiem w rodzinie Greengrassów.
- Przygotowujesz się do pracy po szkole? Jedyna plotka w którą wierzę to to, że od września będę miała nowego kolegę. I to... gdzieś zasłyszałam w biurze.
Chyba nie było już tajemnicą, że ojciec chłopaka przygotowuje dla niego stołek? Skoro sam to początkowo poruszył z panem ministrem...
- Adrienne Cryan, od roku pracuję w Ministerstwie i udało mi się rozpoznać sygnet. Nie zwykłam czytać działu z plotkami, więc nie martw się. Nie wiem co tam o Tobie opowiadają - odpowiedziała gładko, przybierając jak najbardziej naturalny ton głosu. Oczywiście, że wiedziała większość na jego temat, ale nie chciała wyciągać na wierzch wszystkich kart. Wolała również na razie nie wracać z ręką na jego ramię, ponieważ mogłaby się lekko trząść...
Znowu się uśmiechnęła i wskazała palcem za siebie.
- Od czasów studenckich mieszkam z koleżankami w kamienicy za parkiem. Musiałam przywyknąć do życia w tutejszych warunkach. Nie jest tak źle jak to wygląda, szczególnie kiedy można wpaść na kogoś ciekawego po drodze.
Chyba udało jej się odpowiedzieć na jego pytania. Nie przeszkadzało jej to, że był ciekawy. Wiedząc kim jest powinna już udać, że coś jej wypadło i zrezygnować z pomysłu odprowadzania potomka swojego kochanka, ale jak zwykle kierowała się czymś zupełnie innym niż rozsądkiem... Była zainteresowana życiem w rodzinie Greengrassów.
- Przygotowujesz się do pracy po szkole? Jedyna plotka w którą wierzę to to, że od września będę miała nowego kolegę. I to... gdzieś zasłyszałam w biurze.
Chyba nie było już tajemnicą, że ojciec chłopaka przygotowuje dla niego stołek? Skoro sam to początkowo poruszył z panem ministrem...
Re: St James Park
- Pracujesz? To ile ty masz lat? - zapytał nieco niegrzecznie, ale był wyraźnie zaskoczony. - Wybacz, ale wyglądasz... tak młodo. - a to już komplement. Trochę się uspokoił, bowiem od razu założył, że musi mieć dojścia skoro w tak młodym wieku pracuje w ministerstwie, a to oznaczało, że musi mieć pochodzenie. Mimowolnie zerknął na sygnet, kiedy o nim wspomniała. No tak, zapewne dostawała jakieś dokumenty sygnowane pieczęcią jego ojca, więc nie trudno skojarzyć.
- Co studiowałaś? - zapytał szczerze zainteresowany. Och gdyby biedaczek wiedział, co też wyprawiała z jego ojcem... Ale musiałby przyznać, że ojciec ma dobry gust.
- Niestety tak. Rozmawiałem dziś z Konradem... z Ministrem,o swojej przyszłości. Obiecał znaleźć dla mnie jakieś zajęcie. - wyraźnie nie był zadowolony z tego faktu. - W jakim dziale pracujesz? Możliwe, że będziemy się często widywać. Miło byłoby zaczynać pracę z kimś, kogo się już zna.
- Co studiowałaś? - zapytał szczerze zainteresowany. Och gdyby biedaczek wiedział, co też wyprawiała z jego ojcem... Ale musiałby przyznać, że ojciec ma dobry gust.
- Niestety tak. Rozmawiałem dziś z Konradem... z Ministrem,o swojej przyszłości. Obiecał znaleźć dla mnie jakieś zajęcie. - wyraźnie nie był zadowolony z tego faktu. - W jakim dziale pracujesz? Możliwe, że będziemy się często widywać. Miło byłoby zaczynać pracę z kimś, kogo się już zna.
Re: St James Park
To było miłe. Niewiele osób już się dziwiło na wieść, że pracuje i potrafi się samodzielnie utrzymać niemal w centrum Londynu. Jej współlokatorki dalej były studentkami i to trochę nieżyjącymi w tym świecie. Bogato urodzone i prowadzone zawsze za rączkę... Dlatego teraz jedna miała niedługo datę porodu i ślub. Rodzice Ady interesowali się natomiast bardziej życiem jej brata, a nawet jeśli to już dawno dzieciaki puścili samopas w życie. Natomiast Liam... Cóż, miał narzeczoną i też parę innych spraw na głowie, więc wyraźnie czuła się niedopieszczana. Stąd Hyperion? Cicho sza.
- Magia genów mojej babci, ale tak naprawdę to jestem świeżynką - zaśmiała się - Dwadzieścia trzy, niedawno skończyłam Aurorstwo. Nie mam specjalizacji, dlatego na razie pracuję z biura i trenuję. Filia. To niestety kawałek od tego miejsca, gdzie Ty będziesz się znajdował.
Odpowiedziała niespecjalnie przejmując się faktem, że niemal nazwał ministra po imieniu. Zdecydowanie zbyt długo przebywała z jego ojcem, żeby się nie przyzwyczaić. Dostrzegła to niezadowolenie na jego twarzy i niemal uśmiechnęła się z triumfem. Wiedziała, że to nie może być takie proste!
- Nie wydajesz się być tym zachwycony. Jeśli nie jesteś jeszcze pewien to idź do akademii. Mnie to dużo dało, żeby się ukierunkować.
Miała już na końcu języka, żeby mu się pochwalić, że chciałaby wykładać na wydziale Aurorstwa od przyszłego roku.
- Magia genów mojej babci, ale tak naprawdę to jestem świeżynką - zaśmiała się - Dwadzieścia trzy, niedawno skończyłam Aurorstwo. Nie mam specjalizacji, dlatego na razie pracuję z biura i trenuję. Filia. To niestety kawałek od tego miejsca, gdzie Ty będziesz się znajdował.
Odpowiedziała niespecjalnie przejmując się faktem, że niemal nazwał ministra po imieniu. Zdecydowanie zbyt długo przebywała z jego ojcem, żeby się nie przyzwyczaić. Dostrzegła to niezadowolenie na jego twarzy i niemal uśmiechnęła się z triumfem. Wiedziała, że to nie może być takie proste!
- Nie wydajesz się być tym zachwycony. Jeśli nie jesteś jeszcze pewien to idź do akademii. Mnie to dużo dało, żeby się ukierunkować.
Miała już na końcu języka, żeby mu się pochwalić, że chciałaby wykładać na wydziale Aurorstwa od przyszłego roku.
Re: St James Park
- Musiała być piękną kobietą - uśmiechnął się nieznacznie. Ups, chyba powiedział to na głos. Skoro Adrienne spotykała się z jego ojcem bo była spragniona kontaktów z rodzicami to on kierował się tym samym spotykając się ze starszymi kobietami? No dobra, właściwie to do tej pory spotykał się tylko z jedną, ale zdążył już zauważyć, ze większym zainteresowaniem darzy te nieco od niego starsze niewiasty. Żeby nie było, nie interesują go babcie, to by już było obrzydliwe.
- Aurorstwo? Wow... - jeśli zdziwił go jej wiek to co miał powiedziec teraz, kiedy dowiedział się, gdzie pracuje? Aż zbierał szczękę z chodnika. - To musi być fascynujące. Już teraz rozumiem dlaczego młoda, piękna kobieta nie boi się wracać pieszo do domu. - znowu to zrobił, tym razem świadomie. Będzie udawał, że nie usłyszał tego niepozornego "niestety".
- Bo nie jestem. I chcę studiować. Chciałem. Ojciec twierdzi, że to strata czasu i w końcu postawił na swoim. Nie sposób przekonać go do swojegozdania, więc musiałem zrezygnować. - wyjaśnił choć w sumie niepotrzebnie, bo Ada dobrze wiedziała o czym mówił.
- Aurorstwo? Wow... - jeśli zdziwił go jej wiek to co miał powiedziec teraz, kiedy dowiedział się, gdzie pracuje? Aż zbierał szczękę z chodnika. - To musi być fascynujące. Już teraz rozumiem dlaczego młoda, piękna kobieta nie boi się wracać pieszo do domu. - znowu to zrobił, tym razem świadomie. Będzie udawał, że nie usłyszał tego niepozornego "niestety".
- Bo nie jestem. I chcę studiować. Chciałem. Ojciec twierdzi, że to strata czasu i w końcu postawił na swoim. Nie sposób przekonać go do swojegozdania, więc musiałem zrezygnować. - wyjaśnił choć w sumie niepotrzebnie, bo Ada dobrze wiedziała o czym mówił.
Re: St James Park
Użył słowa "piękna" dwa razy podczas tej samej wypowiedzi. Aż uniosła brwi, udając tym samym reprymendę. Nie powstrzymała jednak uśmiechu, ponieważ dawno nie słyszała tylu komplementów. Może to były tanie chwyty, ale działały, ponieważ w tej dziedzinie jego ojciec bardzo skąpił. Ograniczał się do "moja" i "chcę", więc co się dziwić.
- Zapraszam serdecznie. Mój brat już tam uczy, a ja myślałam, żeby od października poprowadzić pierwszy rok na praktykach. W Twoim wieku byłam już opiekunką na obozach magicznych, więc czas na krok dalej.
Jeszcze postawi na swoim i potem będzie musiała wysłuchiwać te nerwowe warknięcia Hyperiona. Nieczęsto narzeka na sytuację w rodzinie, jeżeli sama nie zapyta, ale wyczuć nastrój będzie bardzo prosto. Ale uważała, że wykształcenie jest ważniejsze od ambicji tatusia. Praca w departamencie może spokojnie te trzy-pięć lat poczekać. A jeśli nie daj Andrasta straciliby wpływy? To co wtedy? Chłopcu będzie o wiele prościej mieć na starcie papierek, sama dużo o tym wiedziała. Jej pobyt w Filii był tylko i wyłącznie jej zasługą.
- Stratą czasu jest kręcenie się w kółko, kiedy nie wie się dokąd się zmierza - zamruczała alegorycznie, mrugając do niego figlarnie.
- To Ty o tym decydujesz, a nie Twój tata. Przepraszam, jeżeli jestem zbyt śmiała w tym co mówię, ale po prostu nie rozumiem tego typu zachowania. Moi rodzice nie wyobrażali sobie, żebym poszła do pracy bez skończonych studiów. Może nie byli za Aurorstwem, ale są teraz dumni z tego, że dwójka dzieci jest po szkole wyższej.
- Zapraszam serdecznie. Mój brat już tam uczy, a ja myślałam, żeby od października poprowadzić pierwszy rok na praktykach. W Twoim wieku byłam już opiekunką na obozach magicznych, więc czas na krok dalej.
Jeszcze postawi na swoim i potem będzie musiała wysłuchiwać te nerwowe warknięcia Hyperiona. Nieczęsto narzeka na sytuację w rodzinie, jeżeli sama nie zapyta, ale wyczuć nastrój będzie bardzo prosto. Ale uważała, że wykształcenie jest ważniejsze od ambicji tatusia. Praca w departamencie może spokojnie te trzy-pięć lat poczekać. A jeśli nie daj Andrasta straciliby wpływy? To co wtedy? Chłopcu będzie o wiele prościej mieć na starcie papierek, sama dużo o tym wiedziała. Jej pobyt w Filii był tylko i wyłącznie jej zasługą.
- Stratą czasu jest kręcenie się w kółko, kiedy nie wie się dokąd się zmierza - zamruczała alegorycznie, mrugając do niego figlarnie.
- To Ty o tym decydujesz, a nie Twój tata. Przepraszam, jeżeli jestem zbyt śmiała w tym co mówię, ale po prostu nie rozumiem tego typu zachowania. Moi rodzice nie wyobrażali sobie, żebym poszła do pracy bez skończonych studiów. Może nie byli za Aurorstwem, ale są teraz dumni z tego, że dwójka dzieci jest po szkole wyższej.
Re: St James Park
No cóz, "moja" i "chcę" widocznie działały równie dobrze skoro Adrienne dalej pakowała się Hyperionowi do łóżka.
- Kusząca propozycja, ale nie skorzystam. Łowca czarnoksiężników... To nie jest moje wymarzone zajęcie. Podziwiam was, ale to nie dla mnie.
Nie żeby William sobie nie poradził. Posiadał wszechstronną wiedze i testy wstępne pewnie przeszedłby z różdżką w tyłku. Dzieckiem będąc nawet o tym marzył przez jakiś czas, ale ojciec tak długo powtarzał mu, że będzie urzędnikiem, że po tych latach dręczenia nie widział siebie na innym stanowisku. Poza tym jako auror musiałby aresztowac połowę swojej rodziny. Odpada.
- Tak? A więc spróbuj powiedzieć to jemu. Myślisz, że nie próbowałem? On nie znosi sprzeciwu. Prędzej by mnei zabił niż odpuścił. - westchnął ciężko. - Nie przepraszaj, To ja powinienem Cię przeprosić. Nie znam Cię a zadręczam Cię swoimi problemami.
- Kusząca propozycja, ale nie skorzystam. Łowca czarnoksiężników... To nie jest moje wymarzone zajęcie. Podziwiam was, ale to nie dla mnie.
Nie żeby William sobie nie poradził. Posiadał wszechstronną wiedze i testy wstępne pewnie przeszedłby z różdżką w tyłku. Dzieckiem będąc nawet o tym marzył przez jakiś czas, ale ojciec tak długo powtarzał mu, że będzie urzędnikiem, że po tych latach dręczenia nie widział siebie na innym stanowisku. Poza tym jako auror musiałby aresztowac połowę swojej rodziny. Odpada.
- Tak? A więc spróbuj powiedzieć to jemu. Myślisz, że nie próbowałem? On nie znosi sprzeciwu. Prędzej by mnei zabił niż odpuścił. - westchnął ciężko. - Nie przepraszaj, To ja powinienem Cię przeprosić. Nie znam Cię a zadręczam Cię swoimi problemami.
Re: St James Park
Działały chyba nawet lepiej.
Wbrew temu co większość znajomych Ślizgona sądziła, na razie nie widziała podobieństw między Williamem a jego ojcem. Wygląd może, ale charaktery zupełnie nie pasowały. Chłopak wydawał się taki... Bezbronny i naprawdę zagubiony w swoim życiu. Chciał, ale nie mógł, dlatego może miał momenty buntu.
- Komu Ty to mówisz... - wyrwało jej się, zanim pomyślała. Szlag by to! - Znaczy ten... Też mam dość nieugiętych rodziców. Dlatego się wyprowadziłam z Craigavon - uzupełniła, w myślach oddychając z ulgą i dziękując za umiejętność szybkiego myślenia i przekonywującego zmyślania.
- A czasem dobrze porozmawiać z kimś z zewnątrz, ponieważ patrzy trochę pod innym kątem.
Wychodzili wreszcie z parku na chodnik, który graniczył z dość ruchliwą dwupasmówką. Dalej było chyba widać te rondo, o którym wcześniej mówiła. O wiele byłoby im prościej przesiąść się teraz w jakiś środek transportu, niż iść dalej na pieszo.
- Wezwę Ci taksówkę. Do aut nie masz chyba obiekcji, co? Zawiezie Cię prosto pod Dziurawy Kocioł, ale będziesz musiał zapłacić kierowcy na miejscu funtami.
Wbrew temu co większość znajomych Ślizgona sądziła, na razie nie widziała podobieństw między Williamem a jego ojcem. Wygląd może, ale charaktery zupełnie nie pasowały. Chłopak wydawał się taki... Bezbronny i naprawdę zagubiony w swoim życiu. Chciał, ale nie mógł, dlatego może miał momenty buntu.
- Komu Ty to mówisz... - wyrwało jej się, zanim pomyślała. Szlag by to! - Znaczy ten... Też mam dość nieugiętych rodziców. Dlatego się wyprowadziłam z Craigavon - uzupełniła, w myślach oddychając z ulgą i dziękując za umiejętność szybkiego myślenia i przekonywującego zmyślania.
- A czasem dobrze porozmawiać z kimś z zewnątrz, ponieważ patrzy trochę pod innym kątem.
Wychodzili wreszcie z parku na chodnik, który graniczył z dość ruchliwą dwupasmówką. Dalej było chyba widać te rondo, o którym wcześniej mówiła. O wiele byłoby im prościej przesiąść się teraz w jakiś środek transportu, niż iść dalej na pieszo.
- Wezwę Ci taksówkę. Do aut nie masz chyba obiekcji, co? Zawiezie Cię prosto pod Dziurawy Kocioł, ale będziesz musiał zapłacić kierowcy na miejscu funtami.
Re: St James Park
- Wyprowadziłaś się? - zapytał unosząc lekko brew. To była jakaś opcja, ale wtedy musiałby porzucić dotychczasowe wygodne życie i zaczynac wszystko od zera, bo ojciec z pewnością wydziedziczyłby go. Już to przerabiał. Chciał uciec, rzucić wszystko i żyć własnym życiem. Ale to było wieki temu, kiedy był jeszcze z Claudią. We dwoje byłoby im zdecydowanie łatwiej. Gdyby się wyprowadził pewnie wróciłby zaraz z podkulonym ogonem. Nie był przygotowany do takiego życia. I tu akurat miała rację. Był bezbronny i zagubiony, ale to nie znaczy, że kiedyś nie będzie taki jak Hyperion. Czasem miał ochotę cofnąć się w czasie i poobserwować ojca z daleka w czasach, w których też był taką ciapą. A był i wyszedł na ludzi.
- Taksówkę? - zapytał kompletnie zbity z tropu. Ach, ze samochód. Mugolski samochód z mugolskim kierowcą. Nie.
- Nie mam funtów. Nie przygotowałem się do tej wyprawy. Aż mi głupio. - był szczerze zakłopotany, ale i trochę zawiedziony. Liczył, że spędzą jeszcze trochę czasu.
- Jeśli mi wskażesz, gdzie mam się kierować, to chyba już trafię. - dodał raczej niepewnym głosem. Łatwiej było mu poruszać się po lesie niż po wielkim mieście. Greenock było małym miasteczkiem, tam sie odnajdywał nieco lepiej.
- Taksówkę? - zapytał kompletnie zbity z tropu. Ach, ze samochód. Mugolski samochód z mugolskim kierowcą. Nie.
- Nie mam funtów. Nie przygotowałem się do tej wyprawy. Aż mi głupio. - był szczerze zakłopotany, ale i trochę zawiedziony. Liczył, że spędzą jeszcze trochę czasu.
- Jeśli mi wskażesz, gdzie mam się kierować, to chyba już trafię. - dodał raczej niepewnym głosem. Łatwiej było mu poruszać się po lesie niż po wielkim mieście. Greenock było małym miasteczkiem, tam sie odnajdywał nieco lepiej.
Re: St James Park
To go dziwiło? Jakoś sobie już nie wyobrażała życia z rodzicami pod jednym dachem na dłużej niż weekend.. To pewnie zależało od charakterów obu stron. Przyzwyczajona do tajemnic miałaby ogromny problem z czepialskimi rodzicami, którzy uwielbiają wtrącać się w życia swoich "maleństw". Już wystarczająco martwiła ich jej fascynacja rodzonym bratem...
- No tak. Bliżej na studia, a wolałam wynająć mieszkanie z koleżankami, niż balować w akademiku. Kompletny brak intymności.
Dla niej było to bardzo ważne. Już nie chodzi o te dewiacje, na które w wieloosobowym pokoju nie byłoby miejsca, ale ogólny komfort posiadania własnego kąta. W Hogwarcie jeszcze dawała sobie radę, ale już wtedy znała swoje limity kontaktu społecznego. Po prostu jest moment, kiedy Ada się zamyka w sobie i chce odpocząć od wszystkiego i od wszystkich. No bo ile można się uśmiechać i umilać? Takie ciągłe udawanie, że jest wszystko w porządku też jest męczące...
Znów to zagubione spojrzenie, któremu w zupełności nie ufała. Westchnęła, ale zamiast podyktowania mu drogi, wystawiła rękę na ulicę i zatrzymała jedną z taksówek.
- Pojadę z Tobą. Po tym kręceniu się po parku muszą Cię nogi boleć, więc nie ma mowy o pójściu na pieszo. To jeszcze około 20 minut stąd.
Gdyby nie był synem Greengrassa już dawno by go zostawiła samemu sobie, ale nie miała do tego serca. Zastanawiała się w ogóle po co chłopak jedzie do Dziurawego Kotła, a nie do domu, albo do szkoły... Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Jak trafią na Hyperiona to będzie dopiero ciekawie.
Niemal zmusiła go do wejścia do taksówki. Podała adres kierowcy i pojechali z Williamem na Charing Street.
- No tak. Bliżej na studia, a wolałam wynająć mieszkanie z koleżankami, niż balować w akademiku. Kompletny brak intymności.
Dla niej było to bardzo ważne. Już nie chodzi o te dewiacje, na które w wieloosobowym pokoju nie byłoby miejsca, ale ogólny komfort posiadania własnego kąta. W Hogwarcie jeszcze dawała sobie radę, ale już wtedy znała swoje limity kontaktu społecznego. Po prostu jest moment, kiedy Ada się zamyka w sobie i chce odpocząć od wszystkiego i od wszystkich. No bo ile można się uśmiechać i umilać? Takie ciągłe udawanie, że jest wszystko w porządku też jest męczące...
Znów to zagubione spojrzenie, któremu w zupełności nie ufała. Westchnęła, ale zamiast podyktowania mu drogi, wystawiła rękę na ulicę i zatrzymała jedną z taksówek.
- Pojadę z Tobą. Po tym kręceniu się po parku muszą Cię nogi boleć, więc nie ma mowy o pójściu na pieszo. To jeszcze około 20 minut stąd.
Gdyby nie był synem Greengrassa już dawno by go zostawiła samemu sobie, ale nie miała do tego serca. Zastanawiała się w ogóle po co chłopak jedzie do Dziurawego Kotła, a nie do domu, albo do szkoły... Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Jak trafią na Hyperiona to będzie dopiero ciekawie.
Niemal zmusiła go do wejścia do taksówki. Podała adres kierowcy i pojechali z Williamem na Charing Street.
Re: St James Park
Słońce, soczyście zielona trawa, kobiety w letnich, odsłaniających nogi i dekolty sukienkach. Do pełnej definicji raju brakowało jedynie kufla zimnego, kremowego piwa w ręku i hawajskiej, nonszalancko rozpiętej koszuli. Prawie robi różnice, powiadają, dlatego Griffiths nie leżał teraz na kocyku z kolorowym drinkiem w ręku i słomianym kapeluszem na głowie. Cóż, powiadają też, nie można mieć wszystkiego.
Rozsiadł się na oparciu ławki, wyciągnął dolne kończyny odziane w jeansowe spodnie do kolan i nadział na nos okulary przeciwsłoneczne. Lekki wiatr, który od czasu do czasu podrywał się znienacka, targał jego jasną czupryną. Miał dopełnić formalności związanych z wynajmem mieszkania, skontaktować się ze swą ociężałą siostrą i dowiedzieć, czy nie został już najlepszym wujkiem na świecie, oddać jakiś tuzin zaległych raportów w pracy...
Wszystko w swoim czasie. Na wszystko przyjdzie pora.
Rozsiadł się na oparciu ławki, wyciągnął dolne kończyny odziane w jeansowe spodnie do kolan i nadział na nos okulary przeciwsłoneczne. Lekki wiatr, który od czasu do czasu podrywał się znienacka, targał jego jasną czupryną. Miał dopełnić formalności związanych z wynajmem mieszkania, skontaktować się ze swą ociężałą siostrą i dowiedzieć, czy nie został już najlepszym wujkiem na świecie, oddać jakiś tuzin zaległych raportów w pracy...
Wszystko w swoim czasie. Na wszystko przyjdzie pora.
Stan GriffithsAuror - Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: St James Park
W jej życiu nastąpił dziwny zastój, czym niespecjalnie się przejmowała, gdyż prawie skończyła pisać swoją książkę. Teraz pozostawało jej znaleźć odpowiedniego wydawcę (lub porozumieć się ze starym wydawcą) i mogła zacząć podbijać świat. Ze stoickim spokojem przemierzała alejki parku, rozmyślając nad tym, co powinna ze sobą zrobić w dniu dzisiejszym i w wakacje, nie licząc męczącej pracy w gazecie. Na nos miała założone ciemne okulary przeciwsłoneczne, przez co mogła bez obaw obserwować przechodniów... dopóki dopóty nie zamyśliła się i nie potknęła o wystające nogi. Nie upadła jednak, a tylko zachwiała się niebezpiecznie, łapiąc równowagę w ostatniej chwili i przy tym bez namysłu rzuciła wiązanką włoskich przekleństw w stronę właściciela nóg. Poprawiła długą i zwiewną spódnicę do ziemi oraz koszulkę i zwróciła się w stronę mężczyzny.
- O. To pan - burknęła pod nosem, zakładając za ucho kosmyk falujących na wietrze włosów. A mężczyznę znała aż za dobrze. W końcu był jej towarzyszem na jednej z zabaw i co najgorsze: wiedział, że udaje kogoś, kim nie jest.
- O. To pan - burknęła pod nosem, zakładając za ucho kosmyk falujących na wietrze włosów. A mężczyznę znała aż za dobrze. W końcu był jej towarzyszem na jednej z zabaw i co najgorsze: wiedział, że udaje kogoś, kim nie jest.
Re: St James Park
Stan zbyt mocno zaangażowany był z konteplowaniem chwili obecnej, by zawracać sobie głowę niefortunnym ułożeniem swych nóg. Jak jednak widać nie tylko on dziś od rana pogrążony był w zadumie. Szarpnięcie w okolicach kostek szybko skierowało jego myśli na zupełnie inny tor.
- Buongiorno! Bella amore pasta! - rzekł z natchnieniem jedyne słowa, które znał i wydawało mu się, że pochodzą z języka włoskiego. Tą panią zapewne miał już okazję spotkać na jednym ze swych dłużących się w nieskończoność patroli. Tajemnicza pani Tylko Wydaje Ci Się, Że Wiesz Kim Jestem z krainy makaroniarzy. Co najgorsze nie miał zielonego pojęcia, czy zdążył poznać jej imię, a za cholerę nie mógł go sobie przypomnieć. Na pewno musiało brzmieć choć trochę włosko.
Brawo, Sherlocku!
- Jak zwykle przyjaźnie nastawiona do otoczenia i ludzi! - Stan dźwignął się z ławki i skłonił kurtuazyjnie. Poniekąd ciemnowłosa mogła doznać uszczerbku na zdrowiu przez jego niesforne nogi - Czym będę mógł wymazać swe naganne zachowanie z Twej pamięci?
Blondyn uraczył czarownicę swym firmowym uśmiechem, splatając dłonie za plecami.
Angela! A może Bianca? Isabella! Chyba nie...
- Buongiorno! Bella amore pasta! - rzekł z natchnieniem jedyne słowa, które znał i wydawało mu się, że pochodzą z języka włoskiego. Tą panią zapewne miał już okazję spotkać na jednym ze swych dłużących się w nieskończoność patroli. Tajemnicza pani Tylko Wydaje Ci Się, Że Wiesz Kim Jestem z krainy makaroniarzy. Co najgorsze nie miał zielonego pojęcia, czy zdążył poznać jej imię, a za cholerę nie mógł go sobie przypomnieć. Na pewno musiało brzmieć choć trochę włosko.
Brawo, Sherlocku!
- Jak zwykle przyjaźnie nastawiona do otoczenia i ludzi! - Stan dźwignął się z ławki i skłonił kurtuazyjnie. Poniekąd ciemnowłosa mogła doznać uszczerbku na zdrowiu przez jego niesforne nogi - Czym będę mógł wymazać swe naganne zachowanie z Twej pamięci?
Blondyn uraczył czarownicę swym firmowym uśmiechem, splatając dłonie za plecami.
Angela! A może Bianca? Isabella! Chyba nie...
Stan GriffithsAuror - Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: St James Park
Francesca na szczęście nie usłyszała czterech włoskich słów, które padły z ust mężczyzny, a które przy okazji nie miały żadnego sensu i spójności, bo inaczej postukałaby się palcem w czoło, rzucając kolejną włoską wiązanką. Gdy tylko poprawiła ubranie i wymruczała niezbyt miłe "o, to pan" pod nosem, przyjrzała się Stanowi. Ten firmowy uśmiech na nią niestety nie działał lub stała się tak zgorzkniała. Zresztą, nie ma co się dziwić. Już dawno nie miała żadnego kontaktu fizycznego z płcią przeciwną.
- Niczym, już nie przesadzajmy. Niemal się zabiłam, ale to nie powód, żeby mi to wynagradzać... - poprawiła okulary na nosie, po czym wskazała palcem na stopy czarodzieja. - Po prostu nie wykładaj ich na chodnik, bo inna może nie mieć tyle szczęścia co ja - westchnęła ostentacyjnie i bez namysłu obróciła się na pięcie, spacerowym krokiem podążając przed siebie.
- Niczym, już nie przesadzajmy. Niemal się zabiłam, ale to nie powód, żeby mi to wynagradzać... - poprawiła okulary na nosie, po czym wskazała palcem na stopy czarodzieja. - Po prostu nie wykładaj ich na chodnik, bo inna może nie mieć tyle szczęścia co ja - westchnęła ostentacyjnie i bez namysłu obróciła się na pięcie, spacerowym krokiem podążając przed siebie.
Re: St James Park
Stan, w pewnym momencie przyleciała do ciebie mała, biała sówka, którą znałeś bardzo dobrze. Do nóżki przyczepiony miał niewielki kawałek pergaminu.
Najokropniejszy brat na świecie
Tak tylko piszę, żeby Cię poinformować, że zostałeś wujkiem, wcale Cię nie kocham. Śle pozdrowienia od najsłodszego dzieciątka jakie żyje na tej ziemi, Benjamina
Najwspanialsza siostrzyczka
Julie
Julie
Re: St James Park
- Niemal się nie zabiłam, ale to nie powód żeby mi to wynagradzać... Kobiety! - powtórzył za nią niczym echo na chwilę nawet zmieniając tembr głosu na nieco wyższy i bardziej piskliwy. Opryskliwy sposób bycia i poddenerwowanie zupełnie nie zbiły go z pantałyku. Dziecko szczęścia dalej siedziało na ławce, choć posłuchało rady wybuchowej czarownicy i skrzyżowawszy nogi w kostkach, wsunęło je pod siedzenie ławki.
- Dobrze, mamo! - przytknął do czoła dwa palce, jak mają w zwyczaju robić to żołnierze przy składaniu przysięgi. Przed oczami mignęła mu niewielka sówka, której właścicielką od kilku dobrych lat była młodsza latorośl Griffithsów. Stan dodał w myślach dwa do dwóch. Szybko rozwiązał wstążkę przywiązaną do nogi ptactwa i odprawił je ruchem dłoni. Przeleciał wzrokiem po pergaminie i podskoczył w miejscu, zrywając się z ławki jak poparzony. Udało mu się nawet dogodzić mrukliwą czarownicę, by powziąć ją w ramiona i obrócić dwa razy wokół osi.
- Zostałem wujkiem! - zakomunikował z szerokim uśmiechem na pysku, oczekując co najmniej wybuchu radości.
- Dobrze, mamo! - przytknął do czoła dwa palce, jak mają w zwyczaju robić to żołnierze przy składaniu przysięgi. Przed oczami mignęła mu niewielka sówka, której właścicielką od kilku dobrych lat była młodsza latorośl Griffithsów. Stan dodał w myślach dwa do dwóch. Szybko rozwiązał wstążkę przywiązaną do nogi ptactwa i odprawił je ruchem dłoni. Przeleciał wzrokiem po pergaminie i podskoczył w miejscu, zrywając się z ławki jak poparzony. Udało mu się nawet dogodzić mrukliwą czarownicę, by powziąć ją w ramiona i obrócić dwa razy wokół osi.
- Zostałem wujkiem! - zakomunikował z szerokim uśmiechem na pysku, oczekując co najmniej wybuchu radości.
Stan GriffithsAuror - Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: St James Park
Gdy tylko odeszła kilka kroków od pechowej ławki i równie pechowego człowieka, jakby zupełnie zapomniała o jego istnieniu. Po prostu szła przed siebie i niespecjalnie przejmowała się tym, co się dzieje wokół niej. Do czasu. Kiedy tylko ni stąd ni zowąd potraktowano ją jak marionetkę, przez dobrą minutę analizowała co się właściwie stało, jak poczuła pod swoimi stopami pewny grunt. Stała jak wryta, wpatrując się równie wielkimi, co chwilę temu, oczami w mężczyznę.
- Wariat! - krzyknęła po włosku, stukając się w sam środek czoła palcem. I jeśli kiedyś uważała, że nie gestykuluje równie żywiołowo co pełnokrwiści Włosi, tak się myliła. Teraz przypominała każdą możliwą ciotkę, sąsiadkę, czy inną kobietę, z którą obcowała, mieszkając w swojej wiosce. Na koniec westchnęła głęboko, opuszczając ręce wzdłuż tułowia.
- Gratuluję - wymruczała pod nosem bez wyjątkowego entuzjazmu, zerkając na zegarek, znajdujący się na jej szczupłym nadgarstku. - Widzę, że nie opędzę się od ciebie dzisiaj, więc proponuję ci prawdziwy włoski obiad i dobre wino. Opijemy szczęśliwe wydarzenie. Chyba, że wybierasz się do szpitala- zaproponowała, odsuwając się pół kroku w tył. Tak się składało, że właśnie zmierzała do sklepu po składniki na obiad, a skoro prawdopodobnie miała z kim i dla kogo gotować... - Więc? Za chwilę nie znajdę dobrych składników.
- Wariat! - krzyknęła po włosku, stukając się w sam środek czoła palcem. I jeśli kiedyś uważała, że nie gestykuluje równie żywiołowo co pełnokrwiści Włosi, tak się myliła. Teraz przypominała każdą możliwą ciotkę, sąsiadkę, czy inną kobietę, z którą obcowała, mieszkając w swojej wiosce. Na koniec westchnęła głęboko, opuszczając ręce wzdłuż tułowia.
- Gratuluję - wymruczała pod nosem bez wyjątkowego entuzjazmu, zerkając na zegarek, znajdujący się na jej szczupłym nadgarstku. - Widzę, że nie opędzę się od ciebie dzisiaj, więc proponuję ci prawdziwy włoski obiad i dobre wino. Opijemy szczęśliwe wydarzenie. Chyba, że wybierasz się do szpitala- zaproponowała, odsuwając się pół kroku w tył. Tak się składało, że właśnie zmierzała do sklepu po składniki na obiad, a skoro prawdopodobnie miała z kim i dla kogo gotować... - Więc? Za chwilę nie znajdę dobrych składników.
Re: St James Park
Moretti w klimat włoskiego temperamentu wpisywała się idealnie tylko od tej pretensjonalnej strony. W mniemaniu Stana wszędzie powinno być jej pełno. Nadpobudliwy Griffiths zdecydowanie lepiej sprawowałby się w roli makaroniarza.
Mężczyzna roześmiał się serdecznie, gdy czarownica stuknęła się kilkakrotnie w czoło i krzyknęła sobie po włosku pod nosem.
- No i to mi się podoba! - wsparł ręce na biodrach, zadowolony z tego, że udało mu się wydobyć nieco życia z tego wątłego ciała.
Zamiast rzucenia się na szyję dostał zaledwie burkliwe gratulacje. Auror wzruszył jednak beztrosko ramionami.
- Na pewno nie możesz opędzić się od adoratorów. Zapamiętam, żeby od czasu do czasu podsyłać Ci jakiś masochistów - mruknął szczerze rozbawiony humorem dziewczyny. Widział ją zaledwie dwa razy i za każdym razem na jej opalonej twarzy gościł grymas niezadowolenia.
Bingo! Darmowe jedzenie! Kucharz Stan miał dziś wychodne i aż przyklasnął w dłonie.
- Ale to musi być naprawdę dobry włoski obiad. Znam się na tym.
Griffiths wyprostował się i zrobił poważną minę znawcy. Obawiając się, że znów coś strzeli do głowy ciemnowłosej i zaraz się domyśli, szybko przystał na propozycję i oboje udali się do najbliższego sklepu.
Mężczyzna roześmiał się serdecznie, gdy czarownica stuknęła się kilkakrotnie w czoło i krzyknęła sobie po włosku pod nosem.
- No i to mi się podoba! - wsparł ręce na biodrach, zadowolony z tego, że udało mu się wydobyć nieco życia z tego wątłego ciała.
Zamiast rzucenia się na szyję dostał zaledwie burkliwe gratulacje. Auror wzruszył jednak beztrosko ramionami.
- Na pewno nie możesz opędzić się od adoratorów. Zapamiętam, żeby od czasu do czasu podsyłać Ci jakiś masochistów - mruknął szczerze rozbawiony humorem dziewczyny. Widział ją zaledwie dwa razy i za każdym razem na jej opalonej twarzy gościł grymas niezadowolenia.
Bingo! Darmowe jedzenie! Kucharz Stan miał dziś wychodne i aż przyklasnął w dłonie.
- Ale to musi być naprawdę dobry włoski obiad. Znam się na tym.
Griffiths wyprostował się i zrobił poważną minę znawcy. Obawiając się, że znów coś strzeli do głowy ciemnowłosej i zaraz się domyśli, szybko przystał na propozycję i oboje udali się do najbliższego sklepu.
Stan GriffithsAuror - Urodziny : 04/06/1986
Wiek : 38
Skąd : Dartford, Wielka Brytania
Krew : czysta
Re: St James Park
Nad Londynem zaczął zapadać wieczór, ale było jeszcze na tyle jasno, że Alexa mogła wybrać się na spacer po parku. Żeby wyjść między ludzi musiała jednak odpowiednio się ubrać, gdyż cały dzień ganiała po domu w piżamie. Siedząc jeszcze w pokoju wciągnęła cienkie jeansy i koszulkę, a na nią narzuciła zapinaną bluzę z kapturem.
Wychodząc z domu powiedziała rodzicom, że pewnie niedługo wróci. Kiedy była już za drzwiami założyła na głowę kaptur, a ręce włożyła do kieszeni. Różdżka jak zwykle schowana była w specjalnie doszytej wewnętrznej kieszeni bluzy.
Tak jak zamierzała skierowała swoje kroki w stronę parku. Po drodze mijała głównie młodzież, ale trafiała również na starszych. Na jednego nawet przez przypadek wpadła bo szła zamyślona ze zwieszoną głową. Oczywiście przeprosiła i po tym przyśpieszyła kroku. Będąc już w parku pochodziła jeszcze trochę między drzewami, a potem przysiadła na jednej z ławek stojących nieopodal jeziorka. Schyliła się po kilka drobnych kamieni po czym zaczęła nimi kolejno ciskać z spokojną taflę wody, po której pływały niewadzące nikomu kaczki. Rozejrzała się dookoła, czy przypadkiem nikt nie patrzy na nią karcącym wzrokiem. Kiedy już się upewniła, że nikt nie wlepia w nią wzroku niczym zabójca powtórzyła czynności. Ot, takie zajęcia dla szybszego upływu czasu – polowanie na kaczki za pomocą kamieni. Kto co woli.
Wychodząc z domu powiedziała rodzicom, że pewnie niedługo wróci. Kiedy była już za drzwiami założyła na głowę kaptur, a ręce włożyła do kieszeni. Różdżka jak zwykle schowana była w specjalnie doszytej wewnętrznej kieszeni bluzy.
Tak jak zamierzała skierowała swoje kroki w stronę parku. Po drodze mijała głównie młodzież, ale trafiała również na starszych. Na jednego nawet przez przypadek wpadła bo szła zamyślona ze zwieszoną głową. Oczywiście przeprosiła i po tym przyśpieszyła kroku. Będąc już w parku pochodziła jeszcze trochę między drzewami, a potem przysiadła na jednej z ławek stojących nieopodal jeziorka. Schyliła się po kilka drobnych kamieni po czym zaczęła nimi kolejno ciskać z spokojną taflę wody, po której pływały niewadzące nikomu kaczki. Rozejrzała się dookoła, czy przypadkiem nikt nie patrzy na nią karcącym wzrokiem. Kiedy już się upewniła, że nikt nie wlepia w nią wzroku niczym zabójca powtórzyła czynności. Ot, takie zajęcia dla szybszego upływu czasu – polowanie na kaczki za pomocą kamieni. Kto co woli.
Re: St James Park
Marion wraz z rodzicami przybyli do Londynu zaledwie dzisiejszego poranka. Pierwszym przystankiem była ulica Pokątna, na której rodzice musieli zakupić trzy komplety niezbędników szkolnych dla swoich pociech: Marion, Jeremy'ego i Anberga. Corocznemu zakupowemu szaleństwu towarzyszyła zawsze rodzinna chandra, dlatego że pieniędzy nie było zbyt wiele i rodzice musieli dokładnie przeliczać każdy wydany galeon. Podręczniki przechodziły ze starszych dzieci na młodsze, więc przynajmniej o to nie musieli się martwić. Najgorsze i najdroższe były szaty, które się zużywały z każdym rokiem, a których Marion nie mogła dostać po starszym bracie, gdyż krój męski różnił się znacznie od damskiego.
Gdy eskapada na Pokątnej dobiegła końca, rodzice udali się do domu wuja i ciotki, Rigney'ów. Marion z kolei spotkała się z koleżanką ze szkoły w centrum miasta. Kiedy zaczęła się przysłowiowa "szarówka", Marion postanowiła wracać. Obrała drogę przez St James Park, gdyż nieopodal znajdowała się centrala sieci fiuu, z której chciała przenieść się do domu wujostwa. Zmieniła jednak kierunek gdy na jednej z parkowych ławek dostrzegła swoją kuzynkę, Alexę.
- Alex, hej! - przywitała ją, podchodząc bliżej. Szybko ściągnęła z głowy kaptur kurtki przeciwdeszczowej, żeby kuzynka nie miała problemów z identyfikacją.
- Co tutaj robisz? Wiesz, że zatrzymujemy się u was dzisiaj na noc? Rodzice już u was są.
Gdy eskapada na Pokątnej dobiegła końca, rodzice udali się do domu wuja i ciotki, Rigney'ów. Marion z kolei spotkała się z koleżanką ze szkoły w centrum miasta. Kiedy zaczęła się przysłowiowa "szarówka", Marion postanowiła wracać. Obrała drogę przez St James Park, gdyż nieopodal znajdowała się centrala sieci fiuu, z której chciała przenieść się do domu wujostwa. Zmieniła jednak kierunek gdy na jednej z parkowych ławek dostrzegła swoją kuzynkę, Alexę.
- Alex, hej! - przywitała ją, podchodząc bliżej. Szybko ściągnęła z głowy kaptur kurtki przeciwdeszczowej, żeby kuzynka nie miała problemów z identyfikacją.
- Co tutaj robisz? Wiesz, że zatrzymujemy się u was dzisiaj na noc? Rodzice już u was są.
Marion TullyKlasa VI - Urodziny : 09/01/1998
Wiek : 26
Skąd : St Mary's, Wielka Brytania (Kornwalia)
Krew : czysta
Re: St James Park
Jej polowanie na kaczki zostało przerwane przez postać zbliżającą się w kierunku ławki, na której siedziała. Już myślała, że ktoś przyszedł ją ochrzanić za męczenie biednych zwierzątek, ale słowa dziewczyny zbiły ją z tego tropu. Była to kuzynka Alexy. Nie widziały się z Marion od zakończenia roku szkolnego, a od tego czasu już trochę minęło.
- O, cześć Marion – również się przywitała z dziewczyną. Dobrze, że ta ściągnęła kaptur bo z tego co Alexa zdążyła zaobserwować teraz większość osób w ten sposób chroni głowę przez deszczem, który nigdy nie wiadomo kiedy spadnie. O tej porze roku mogło to nastąpić dosłownie w każdej chwili.
- Jak już pewnie zauważyłaś siedzę i ze stoickim spokojem przyglądam się tym przeuroczym kaczuszkom – rzekła uśmiechając się. Ten uśmiech stał się swego rodzaju znakiem rozpoznawczym Panny Rigney, gdyż nie schodził on z jej lekko pyzatej twarzy. – Tak, wiem. Rodzice powiedzieli mi o tym wczoraj wieczorem. Bardzo się cieszę z tego powodu, tylko tym razem ty śpisz na podłodze – odrzekła ze śmiechem wskazując rozmówczynię palcem. Z tym spaniem na podłodze był to żart bo za każdym razem kiedy Rigneyów odwiedzała rodzina Marion to ta młodsza spała na wygodnym łóżku tej starszej. Po chwili przesunęła tyłek trochę w prawo aby kuzynka mogła usiąść.
- Opowiadaj co dzisiaj takiego ciekawego robiliście.
- O, cześć Marion – również się przywitała z dziewczyną. Dobrze, że ta ściągnęła kaptur bo z tego co Alexa zdążyła zaobserwować teraz większość osób w ten sposób chroni głowę przez deszczem, który nigdy nie wiadomo kiedy spadnie. O tej porze roku mogło to nastąpić dosłownie w każdej chwili.
- Jak już pewnie zauważyłaś siedzę i ze stoickim spokojem przyglądam się tym przeuroczym kaczuszkom – rzekła uśmiechając się. Ten uśmiech stał się swego rodzaju znakiem rozpoznawczym Panny Rigney, gdyż nie schodził on z jej lekko pyzatej twarzy. – Tak, wiem. Rodzice powiedzieli mi o tym wczoraj wieczorem. Bardzo się cieszę z tego powodu, tylko tym razem ty śpisz na podłodze – odrzekła ze śmiechem wskazując rozmówczynię palcem. Z tym spaniem na podłodze był to żart bo za każdym razem kiedy Rigneyów odwiedzała rodzina Marion to ta młodsza spała na wygodnym łóżku tej starszej. Po chwili przesunęła tyłek trochę w prawo aby kuzynka mogła usiąść.
- Opowiadaj co dzisiaj takiego ciekawego robiliście.
Re: St James Park
- Stolica jest pełna rozrywek, a ty wybrałaś kaczki - pokręciła głową w niedowierzaniu, a potem usiadła na ławce obok niej.
Marion nie należała do szczególnie rozrywkowych osób, ale była chyba po prostu na to jeszcze zbyt młoda. Ale Alexa? Powinna już dawno integrować się z nowymi znajomymi z kierunku w Dziurawym Kotle! Widocznie studenckie życie jeszcze jej nie dopadło.
- Mogę spać nawet pod drzwiami - odpowiedziała beztrosko, wciskając ręce w kieszenie swojej kurtki. Londyn wydawał się tego dnia wyjątkowo melancholijny, chmury na niebie były ciężkie i w każdej chwili mógł z nich lunąć deszcz. Marion lubiła taką pogodę, skłaniała ją ona do refleksji na pograniczu intelektualno-egzystencjalnym.
- Byliśmy na Pokątnej, robiliśmy szkolne zakupy. Nienawidzę tej nerwówki, która jest z nami co roku. Wiesz, rodzice nie mają za bardzo kasy i zawsze jest problem: co kupić, a co sobie odpuścić - westchnęła bez przekonania, wspominając jak dzisiaj omal się nie zabili z bratem pod magiczną menażerią. - Opowiedz lepiej co u Ciebie, poznałaś już swoich kolegów i koleżanki z kierunku? Masz zamiar mieszkać w akademiku czy zostajesz w domu?
Marion nie należała do szczególnie rozrywkowych osób, ale była chyba po prostu na to jeszcze zbyt młoda. Ale Alexa? Powinna już dawno integrować się z nowymi znajomymi z kierunku w Dziurawym Kotle! Widocznie studenckie życie jeszcze jej nie dopadło.
- Mogę spać nawet pod drzwiami - odpowiedziała beztrosko, wciskając ręce w kieszenie swojej kurtki. Londyn wydawał się tego dnia wyjątkowo melancholijny, chmury na niebie były ciężkie i w każdej chwili mógł z nich lunąć deszcz. Marion lubiła taką pogodę, skłaniała ją ona do refleksji na pograniczu intelektualno-egzystencjalnym.
- Byliśmy na Pokątnej, robiliśmy szkolne zakupy. Nienawidzę tej nerwówki, która jest z nami co roku. Wiesz, rodzice nie mają za bardzo kasy i zawsze jest problem: co kupić, a co sobie odpuścić - westchnęła bez przekonania, wspominając jak dzisiaj omal się nie zabili z bratem pod magiczną menażerią. - Opowiedz lepiej co u Ciebie, poznałaś już swoich kolegów i koleżanki z kierunku? Masz zamiar mieszkać w akademiku czy zostajesz w domu?
Marion TullyKlasa VI - Urodziny : 09/01/1998
Wiek : 26
Skąd : St Mary's, Wielka Brytania (Kornwalia)
Krew : czysta
Re: St James Park
- Masz rację. W Londynie jest mnóstwo rozrywek, a ja siedzę i marnuję cenny wolny czas na kaczki. Nie dobrze. Jak długo u nas zostajecie? Może wybierzemy się gdzieś i poznamy kogoś ciekawego? – zapytała entuzjastycznie. Marion była niewiele młodsza od Alexy więc spokojnie mogła zacząć korzystać z ''poważniejszych'' rozrywek. A co do nowych znajomych ze studiów, to część z nich znała albo kojarzyła z Hogwartu. Poza tym to ma przed sobą jeszcze trzy lata. Na pewno zdąży nawiązać z kimś nić porozumienia.
- Nie no, pod drzwiami to spać nie będziesz – poklepała dziewczynę po ramieniu powstrzymując się od śmiechu. Pogoda jaka była w tej chwili nie przeszkadzała Alexie, chociaż bardziej lubiła kiedy świeciło słońce. Świat wydawał się być wtedy weselszy, taki mniej przygnębiający i depresyjny.
- No to nie zazdroszczę. Też tego strasznie nie lubiłam. Mimo, iż jestem dziewczyną to nie przepadam za shoppingiem – westchnęła – Mamy ten sam problem. Po studiach chciałabym jakoś wspomóc rodziców finansowo. Mam nadzieję, że mi to się uda – powiedziała wzdychając po raz kolejny. – Spotkałam kilka osób, może nie są oni z tego samego kierunku, ale z tego samego roku co ja. Byłam jakiś czas temu złożyć papiery o przydzielenie pokoju w akademiku. Jestem ciekawa kogo mi przydzielą na współlokatora. Ogólnie to nic takiego ciekawego się nie dzieje. Szara nudna rzeczywistość. Lepiej powiedz, czy masz jakieś plany na resztę wakacji.
- Nie no, pod drzwiami to spać nie będziesz – poklepała dziewczynę po ramieniu powstrzymując się od śmiechu. Pogoda jaka była w tej chwili nie przeszkadzała Alexie, chociaż bardziej lubiła kiedy świeciło słońce. Świat wydawał się być wtedy weselszy, taki mniej przygnębiający i depresyjny.
- No to nie zazdroszczę. Też tego strasznie nie lubiłam. Mimo, iż jestem dziewczyną to nie przepadam za shoppingiem – westchnęła – Mamy ten sam problem. Po studiach chciałabym jakoś wspomóc rodziców finansowo. Mam nadzieję, że mi to się uda – powiedziała wzdychając po raz kolejny. – Spotkałam kilka osób, może nie są oni z tego samego kierunku, ale z tego samego roku co ja. Byłam jakiś czas temu złożyć papiery o przydzielenie pokoju w akademiku. Jestem ciekawa kogo mi przydzielą na współlokatora. Ogólnie to nic takiego ciekawego się nie dzieje. Szara nudna rzeczywistość. Lepiej powiedz, czy masz jakieś plany na resztę wakacji.
Re: St James Park
- Nie wiem, rodzice planowali tylko jedną noc, ale jak moja mama rozgada się z twoją mamą, to pewnie wrócimy do domu pod koniec tygodnia. Znasz je - odpowiedziała, a potem uśmiechnęła się lekko pod nosem. Fakt, kiedy Senelle Tully i jej bratowa się spotykały, potrafiły rozmawiać godzinami, wymieniać się przepisami i plotkami, robić wspólnie zakupy, gotować, a nawet sprzątać razem. Ich rodziny bardzo dobrze się dogadywały, o czym świadczyły też relacje Marion z Alexą.
- Chętnie się gdzieś wybiorę, mam dość siedzenia w domu z braćmi - powiedziała, ale była średnio rozochocona w tym momencie. To wszystko przez szarą pogodę, jaka wiodła prym w stolicy w ostatnim tygodniu. - Ale będziesz musiała pożyczyć mi jakieś ubrania, nie pakowałam się za bardzo, wzięłam tylko trochę ciuchów - dodała.
Gdy Alexa przyznała, że mają przecież taki sam problem z pieniędzmi, Marion oparła się plecami o ławkę i westchnęła ze zrezygnowaniem. W szkole można było zauważyć wiele bogatych dzieciaków z wysoko sytuowanych rodzin. Dlaczego jej rodzice-czarodzieje byli tacy nieporadni? Ich hodowla magicznych roślin nie przynosiła oszałamiających dochodów, nawet jeśli większość była opychana na czarnym rynku, podejrzanym nabywcom. Rośliny były tanie, a te drogocenne były w większości nielegalne, ot co. Nie była zła na matkę ani ojca, bo skromne życie towarzyszyło jej od zawsze, ale kiedy widziała bogate koleżanki i kolegów, zazdrość kuła jej serce.
- A więc jednak akademik? Uwolnisz się z rodzinnego gniazda... Dobrze Ci to zrobi, odrobina niezależności - przytaknęła. - Wakacje? Daj spokój. Nigdzie nie jadę, do końca lata będę użerać się z braćmi w domu. Wyjazd na mistrzostwa świata w tym roku wyczerpał nasze zasoby wakacyjne na ten rok. A ty się dokądś wybierasz?
- Chętnie się gdzieś wybiorę, mam dość siedzenia w domu z braćmi - powiedziała, ale była średnio rozochocona w tym momencie. To wszystko przez szarą pogodę, jaka wiodła prym w stolicy w ostatnim tygodniu. - Ale będziesz musiała pożyczyć mi jakieś ubrania, nie pakowałam się za bardzo, wzięłam tylko trochę ciuchów - dodała.
Gdy Alexa przyznała, że mają przecież taki sam problem z pieniędzmi, Marion oparła się plecami o ławkę i westchnęła ze zrezygnowaniem. W szkole można było zauważyć wiele bogatych dzieciaków z wysoko sytuowanych rodzin. Dlaczego jej rodzice-czarodzieje byli tacy nieporadni? Ich hodowla magicznych roślin nie przynosiła oszałamiających dochodów, nawet jeśli większość była opychana na czarnym rynku, podejrzanym nabywcom. Rośliny były tanie, a te drogocenne były w większości nielegalne, ot co. Nie była zła na matkę ani ojca, bo skromne życie towarzyszyło jej od zawsze, ale kiedy widziała bogate koleżanki i kolegów, zazdrość kuła jej serce.
- A więc jednak akademik? Uwolnisz się z rodzinnego gniazda... Dobrze Ci to zrobi, odrobina niezależności - przytaknęła. - Wakacje? Daj spokój. Nigdzie nie jadę, do końca lata będę użerać się z braćmi w domu. Wyjazd na mistrzostwa świata w tym roku wyczerpał nasze zasoby wakacyjne na ten rok. A ty się dokądś wybierasz?
Marion TullyKlasa VI - Urodziny : 09/01/1998
Wiek : 26
Skąd : St Mary's, Wielka Brytania (Kornwalia)
Krew : czysta
Strona 5 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Strona 5 z 7
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach