Pokoje do nauki magii umysłowej
3 posters
Magic Land :: Hogwart :: SKRZYDŁO DLA UNIWERSYTET IM. ALBUSA DUMBLEDORE'A :: Kampus :: Wydział aurorski
Strona 1 z 1
Pokoje do nauki magii umysłowej
Pomieszczenie, w których umeblowanie jest ograniczone do minimum, aby w jak najmniejszym stopniu ograniczyć rozpraszanie studenta. Są one wygłuszone i zgiełk korytarza nie dociera tutaj. Na wydziale znajdują się trzy takie pokoje. Odbywają się tutaj zajęcia z magii umysłowej dla studentów z kierunku Czarostwo Specjalne.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
Wycisz umysł. Wyłącz myśli. Nie daj się tej kotłowaninie emocji, powstrzymaj kręcące się zbyt prędko trybiki, zapanuj nad falą wspomnień. Cisza. Czerń. Spokój. Cisza. Czerń. Spokój. Zaprzestać gonitwy... William. Merlin. Aaron. Morgana. Różdżka. Cholera! Cisza. Cisza. Magia. Różdżka. Morgana. William. Ślub. Lena. Cisza!
Nauka oklumencji nie należała do najłatwiejszych, nie w momencie, kiedy głowa panny Thomas wypełniona była ogromem przeżyć i myśli, których nijak nie potrafiła opanować. Topór wojenny z narzeczonym, tęsknota za jedyną przyjaciółką, dziwne wydarzenie z zamku Camelot, niedogadana sprawa z Aaronem, brak różdżki, różdżka zastępcza... Za wiele na nastoletni, tak chłonny, tak zaangażowany umysł.
Skupiła się ponownie. Wyłącz myśli, Cass. Wyłącz.
Nauka oklumencji nie należała do najłatwiejszych, nie w momencie, kiedy głowa panny Thomas wypełniona była ogromem przeżyć i myśli, których nijak nie potrafiła opanować. Topór wojenny z narzeczonym, tęsknota za jedyną przyjaciółką, dziwne wydarzenie z zamku Camelot, niedogadana sprawa z Aaronem, brak różdżki, różdżka zastępcza... Za wiele na nastoletni, tak chłonny, tak zaangażowany umysł.
Skupiła się ponownie. Wyłącz myśli, Cass. Wyłącz.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
/uznajmy, że od rozmowy Willa z Zoją, a więc i od spotkania Willa z Cass minęło kilka dni/
Kilkanaście... a może kilkadziesiąt minut po tym, jak Cassidy zamknęła za sobą drzwi te ponownie się otworzyły i pojawił się w nich William. Ostrożnie, jakby nie do końca był pewny, czy powinien tu wchodzić. Przez chwilę przyglądał się skupionej minie dziewczyny, by w końcu uśmiechnąć się nieznacznie.
- Dymitr powiedział, że tu będziesz - powiedział cicho wyjaśniając szybko skąd wiedział, gdzie jej szukać. A szukał długo.
- Ćwiczysz? Ojciec kiedyś pokazywał mi jak to robić. Łatwiej jest próbować z kimś, gdy masz większą presję, by zamknąć umysł. Mogę Ci pomóc, jeśli chcesz - zaproponował. Cóż, nei chciał od razu zaczynać tej rozmowy z grubej rury. A mają o czym rozmawiać.
Kilkanaście... a może kilkadziesiąt minut po tym, jak Cassidy zamknęła za sobą drzwi te ponownie się otworzyły i pojawił się w nich William. Ostrożnie, jakby nie do końca był pewny, czy powinien tu wchodzić. Przez chwilę przyglądał się skupionej minie dziewczyny, by w końcu uśmiechnąć się nieznacznie.
- Dymitr powiedział, że tu będziesz - powiedział cicho wyjaśniając szybko skąd wiedział, gdzie jej szukać. A szukał długo.
- Ćwiczysz? Ojciec kiedyś pokazywał mi jak to robić. Łatwiej jest próbować z kimś, gdy masz większą presję, by zamknąć umysł. Mogę Ci pomóc, jeśli chcesz - zaproponował. Cóż, nei chciał od razu zaczynać tej rozmowy z grubej rury. A mają o czym rozmawiać.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
Siedziała na wygodnym, obitym perkalem krześle. Wzrok zawiesiła na podobnym, drugim takim meblu. Do dyspozycji był jeszcze koc i kilka poduch zwinięte gdzieś pod ścianą, gdyby adept zapragnął potrenować oklumencję na leżąco. Odetchnęła głęboko. Ciężko było oszacować rezultaty samodzielnej nauki, jednak czuła się odrobinę lepiej. Kontrolowanie własnych emocji przychodziło jej coraz sprawniej. Pozostawała jednak ciążąca świadomość, że w bogato zdobionym pokrowcu spoczywa różdżka inna, niż wypolerowany, bogato rzeźbiony wiąz który tak perfekcyjnie dawał sobie radę z najtrudniejszymi zaklęciami...
Ponownie zamknęła oczy, starając się oczyścić umysł z zalegających tam problemów. Kiedy ponownie je otworzyła, jej jasnozielone oczy napotkały oblicze narzeczonego. Wpatrywał się w nią uważnie a na ustach błąkał mu się delikatny uśmiech.
Cass odetchnęła, uspokajając się nieznacznie. Widok studenta w miejscu, w którym nikogo jeszcze nie było, kiedy zamykała oczy nieco ją wystraszył. Jednak jej serce przyspieszyło tętna z zupełnie innego powodu. Nadal za nim tęskniła...
- Cześć. - Wstała z krzesełka, nie chcąc witać go jak pani na audiencji. Zawahała się. Wykonała ruch, jakby chciała do niego podejść, zadowoliła się jednak wskazaniem dłonią sąsiadującego fotela. - Dymitr miał rację. Dlaczego mnie szukasz?
Czyżby zapomniała o kolejnej przymiarce do tego cholernego ślubu? Zastanawiała się, jak kiedykolwiek mogła cieszyć ją wizja stanięcia z Williamem przy ołtarzu. Spuściła wzrok. No tak, mogła, przecież panna Thomas naiwnie wówczas wierzyła, ze Will jest w stanie wykrzesać z siebie coś więcej, niźli sztywną grzeczność spowodowaną faktem, ze ślub jest jedynie formalnością na drodze do świętego spokoju. I ta Zoja. Znów mieli na tyle ciche dni, że Cass nie miała pojęcia, co konkretnie jej narzeczony robił w ostatni czas. Jej dni mijały na nauce i zaczytywaniu się w rękopisach z czasów arturiańskich, a on? Może spotykał się w tym czasie z pewną emigrantką?
- Umiesz rzucić skuteczne zaklęcie leglimencyjne? - Spytała, a w głosie, ostatnio tak wypranym z większych emocji, zabrzmiało coś na kształt zaintrygowania i cichego niedowierzania. Jedna z linii brwi uniosła się nieznacznie.
Ponownie zamknęła oczy, starając się oczyścić umysł z zalegających tam problemów. Kiedy ponownie je otworzyła, jej jasnozielone oczy napotkały oblicze narzeczonego. Wpatrywał się w nią uważnie a na ustach błąkał mu się delikatny uśmiech.
Cass odetchnęła, uspokajając się nieznacznie. Widok studenta w miejscu, w którym nikogo jeszcze nie było, kiedy zamykała oczy nieco ją wystraszył. Jednak jej serce przyspieszyło tętna z zupełnie innego powodu. Nadal za nim tęskniła...
- Cześć. - Wstała z krzesełka, nie chcąc witać go jak pani na audiencji. Zawahała się. Wykonała ruch, jakby chciała do niego podejść, zadowoliła się jednak wskazaniem dłonią sąsiadującego fotela. - Dymitr miał rację. Dlaczego mnie szukasz?
Czyżby zapomniała o kolejnej przymiarce do tego cholernego ślubu? Zastanawiała się, jak kiedykolwiek mogła cieszyć ją wizja stanięcia z Williamem przy ołtarzu. Spuściła wzrok. No tak, mogła, przecież panna Thomas naiwnie wówczas wierzyła, ze Will jest w stanie wykrzesać z siebie coś więcej, niźli sztywną grzeczność spowodowaną faktem, ze ślub jest jedynie formalnością na drodze do świętego spokoju. I ta Zoja. Znów mieli na tyle ciche dni, że Cass nie miała pojęcia, co konkretnie jej narzeczony robił w ostatni czas. Jej dni mijały na nauce i zaczytywaniu się w rękopisach z czasów arturiańskich, a on? Może spotykał się w tym czasie z pewną emigrantką?
- Umiesz rzucić skuteczne zaklęcie leglimencyjne? - Spytała, a w głosie, ostatnio tak wypranym z większych emocji, zabrzmiało coś na kształt zaintrygowania i cichego niedowierzania. Jedna z linii brwi uniosła się nieznacznie.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
- Dlaczego? Chciałem Cię zobaczyć... porozmawiać. Dlatego. W Hogwarcie poświęcałaś mi więcej czasu - powiedział z wyrzutem podchodząc do wskazanego krzesła, ale nie usiadł na nim a przestawił je bliżej dziewczyny by zasiąść na wprost niej. Niemal stykali się kolanami. Miał ochotę chwycić jej dłonie i tak też zrobił splatając palce z jej palcami pochylając się lekko do przodu. Ostatnio naprawdę byli sobie obcy. Z ludźmi z roku rozmawiał więcej niż z nią. Nie miał pojęcia co się u niej dzieje. Nadal nie opowiedziała mu o swojej różdżce i o niezwykłej przygodzie jaką przeżyła w bibliotece. Nie byłby tym zachwycony, ale przynajmniej wiedziałby co się z nią dzieje.
- Dokonałem wyboru - powiedział cicho zastanawiając się, czy jeszcze w ogóle pamiętała jaki postawiła mu warunek. - Zoja nic dla mnie nie znaczy, a teraz i ja nic nie znaczę dla niej. Nie pamięta, żeby coś do mnie czuła. Zmieniłem jej pamięć - wyjaśnił krótko cały czas patrząc w oczy swojej narzeczonej. Chciał, by widziała, że mówi szczerze, że nie ma nic do ukrycia. Miał wyrzuty sumienia przez to co zrobił, ale przecież przeanalizował wszystko dokłądnie. Tak było lepiej dla wszystkich. Dla niej, dla niego i dla Cassidy.
- Oczywiście, że nie umiem. Ale chętnie bym się nauczył. Może wtedy wiedziałbym, o czym myślisz i co zrobić, żeby wszystko wróciło do normy... Skoro nie chcesz ze mną o tym rozmawiać, może mógłbym to wyczytać z Twoich myśli.
- Dokonałem wyboru - powiedział cicho zastanawiając się, czy jeszcze w ogóle pamiętała jaki postawiła mu warunek. - Zoja nic dla mnie nie znaczy, a teraz i ja nic nie znaczę dla niej. Nie pamięta, żeby coś do mnie czuła. Zmieniłem jej pamięć - wyjaśnił krótko cały czas patrząc w oczy swojej narzeczonej. Chciał, by widziała, że mówi szczerze, że nie ma nic do ukrycia. Miał wyrzuty sumienia przez to co zrobił, ale przecież przeanalizował wszystko dokłądnie. Tak było lepiej dla wszystkich. Dla niej, dla niego i dla Cassidy.
- Oczywiście, że nie umiem. Ale chętnie bym się nauczył. Może wtedy wiedziałbym, o czym myślisz i co zrobić, żeby wszystko wróciło do normy... Skoro nie chcesz ze mną o tym rozmawiać, może mógłbym to wyczytać z Twoich myśli.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
Gdy przeszedł obok, owionęła ją stymulująca woń piżmowych perfum. Instynktownie powiodła za nim wzrokiem. Poruszał się z wrodzoną nonszalancją, jego chód był pewny i swobodny, jakby znajdowali się w Greenock, a nie w najcichszym pokoju wydziału aurorskiego. Pomimo całego swojego rozgoryczenia, musiała przyznać, że wciąż działa na nią równie mocno, jak w dzień, kiedy oświadczył, że chce wziąć z nią ślub...
Gdy usiadł tak blisko i ujął jej dłonie, lekko zmarszczyła czoło. Coś nowego... Pod palcami mógł wyczuć krzywiznę pierścionka zaręczynowego, dumnie noszonego na palcu serdecznym. Zapatrzyła się w jego ciemne oczy, czując, jak powraca dawne, muskające pleców i szyi ciepło, które zwykle towarzyszyło ich spotkaniom.
- To... nie spodziewałam się. Cieszę się, że przyszedłeś. - odpowiedziała cicho, nie bardzo wiedząc, jak reagować na tak odmienione zachowanie Williama. Przykro to stwierdzić, ale zaczęła dopatrywać się jakiejś sztuczki...
Odczekała chwilę, dając mu czas na oswojenie się z tak intymną sytuacją. Słysząc o podjętym wyborze przekrzywiła lekko głowę, wyraźnie przejęta. Z każdym następnym słowem czuła, jak jej odsłonięte przedramiona spowija jej gęsia skórka, a przez plecy przechodzi elektryzująca siateczka dreszczy.
- Co zrobiłeś...? - patrzyła na niego ogromnymi, zielonymi oczami, próbując się w tym wszystkim jakoś połapać i sensownie poukładać fakty. - Na Merlina, Will... Nie wolno ci... Nie wolno ci odbierać ludziom pamięci!
Wstała, wyraźnie porażona zaserwowanymi jej rewelacjami. Przytknęła dłonie do twarzy, oddychając szybciej i patrząc na niego przez palce.
- Will, zabrałeś jej... zabrałeś jej siebie... Nawet ja nie potrafiłabym tego zrobić... - wzruszenie, niedowierzanie i niemoc mieszały się w jej słowach i gestach.
- I co, udajecie, że się nie znacie? A może ona myśli, że jesteś jej dobrym kumplem? William...
Głos drżał jej delikatnie. Podeszła do narzeczonego i przykucnęła przy jego krześle, zupełnie nie zważając na konwenanse. Oparła dłonie o jego nogę i zapatrzyła się w te ciemne oczy.
- Nigdy nie wymagałabym od ciebie... Wyzbycia się uczuć magią... To okrutne, i nikt na to nie zasługuje... Jeśli potrzebowałeś czasu, dałabym ci czas, jeśli wybrałbyś inaczej, dumna i zraniona, w końcu jakoś bym się z tym pogodziła... Ale to?
Ujęła jego dłoń w obie swoje i przyciągnęła ją do drżących ust.
- Will, ta znajomość czyniła cię tym, kim jesteś. A ja chciałam cię właśnie takiego, kompletnego, z całą twoją przeszłością... Czuję, że nieświadomie pozbawiłam cię ogromnej jej części... I nie wiem, czy sobie wybaczę.
Wydawała się na poły wzruszona, na poły przerażona faktem, ze Will zdobył się na odarcie Zoi z pamięci o nim. To brzmiało jak krok ostateczny, jak pogodzenie się z losem, jak postanowienie, że całkiem zamyka pewną ścieżkę w swoim życiu. Oczywiście, że chciała, by się określił, zdecydował i dał jej odczuć, że nikt inny nie stoi na piedestale... Ale tak?
- Kochanie... - szepnęła, wpatrując się w niego z mieszaniną żalu i czułości. Nie mogła sobie wyobrazić, jak musiało być mu z tą decyzją ciężko...
- Nie potrzebujesz leglimencji... Wystarczy, że spytasz.
Gdy usiadł tak blisko i ujął jej dłonie, lekko zmarszczyła czoło. Coś nowego... Pod palcami mógł wyczuć krzywiznę pierścionka zaręczynowego, dumnie noszonego na palcu serdecznym. Zapatrzyła się w jego ciemne oczy, czując, jak powraca dawne, muskające pleców i szyi ciepło, które zwykle towarzyszyło ich spotkaniom.
- To... nie spodziewałam się. Cieszę się, że przyszedłeś. - odpowiedziała cicho, nie bardzo wiedząc, jak reagować na tak odmienione zachowanie Williama. Przykro to stwierdzić, ale zaczęła dopatrywać się jakiejś sztuczki...
Odczekała chwilę, dając mu czas na oswojenie się z tak intymną sytuacją. Słysząc o podjętym wyborze przekrzywiła lekko głowę, wyraźnie przejęta. Z każdym następnym słowem czuła, jak jej odsłonięte przedramiona spowija jej gęsia skórka, a przez plecy przechodzi elektryzująca siateczka dreszczy.
- Co zrobiłeś...? - patrzyła na niego ogromnymi, zielonymi oczami, próbując się w tym wszystkim jakoś połapać i sensownie poukładać fakty. - Na Merlina, Will... Nie wolno ci... Nie wolno ci odbierać ludziom pamięci!
Wstała, wyraźnie porażona zaserwowanymi jej rewelacjami. Przytknęła dłonie do twarzy, oddychając szybciej i patrząc na niego przez palce.
- Will, zabrałeś jej... zabrałeś jej siebie... Nawet ja nie potrafiłabym tego zrobić... - wzruszenie, niedowierzanie i niemoc mieszały się w jej słowach i gestach.
- I co, udajecie, że się nie znacie? A może ona myśli, że jesteś jej dobrym kumplem? William...
Głos drżał jej delikatnie. Podeszła do narzeczonego i przykucnęła przy jego krześle, zupełnie nie zważając na konwenanse. Oparła dłonie o jego nogę i zapatrzyła się w te ciemne oczy.
- Nigdy nie wymagałabym od ciebie... Wyzbycia się uczuć magią... To okrutne, i nikt na to nie zasługuje... Jeśli potrzebowałeś czasu, dałabym ci czas, jeśli wybrałbyś inaczej, dumna i zraniona, w końcu jakoś bym się z tym pogodziła... Ale to?
Ujęła jego dłoń w obie swoje i przyciągnęła ją do drżących ust.
- Will, ta znajomość czyniła cię tym, kim jesteś. A ja chciałam cię właśnie takiego, kompletnego, z całą twoją przeszłością... Czuję, że nieświadomie pozbawiłam cię ogromnej jej części... I nie wiem, czy sobie wybaczę.
Wydawała się na poły wzruszona, na poły przerażona faktem, ze Will zdobył się na odarcie Zoi z pamięci o nim. To brzmiało jak krok ostateczny, jak pogodzenie się z losem, jak postanowienie, że całkiem zamyka pewną ścieżkę w swoim życiu. Oczywiście, że chciała, by się określił, zdecydował i dał jej odczuć, że nikt inny nie stoi na piedestale... Ale tak?
- Kochanie... - szepnęła, wpatrując się w niego z mieszaniną żalu i czułości. Nie mogła sobie wyobrazić, jak musiało być mu z tą decyzją ciężko...
- Nie potrzebujesz leglimencji... Wystarczy, że spytasz.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
Nie było żadnej sztuczki. Prawda była tak, że bez względu na wszystko kłótnia była ostatnią rzeczą jakiej pragnął w ich związku. Może nie był taki jaki sobie wymarzyła, ale naprawdę chciał, by było im razem dobrze. Dość juz napatrzył sie na kłótnie rodziców, nie chciał by jego małżeństwo było takie same. Może i nie kochał Cassidy, ale nie chciał, by w jakikolwiek sposób to odczuwała. Odmienne zachowanie? Przeciez zawsze chciał dla niej dobrze. Może ostatnio się nie dogadywali, ale to przecież ona zaczęła kłótnie. Ona zmusiła go, do zrobienia tej strasznej rzeczy.
- Przecież tego chciałaś. Chciałaś mnie tylko dla siebie. Teraz Zoja nie jest już dla Ciebie zagrożeniem. Przyjaźnimy się i jest to czysta, niczym nei zmącona przyjaźń, której nie musisz się obawiać. Teraz ugania się za arabem. - zaśmiał sie nerwowo. Tak bardzo chciał ją przed nim chronić, a sam nieświadomie popchnął ją w jego ramiona. Nie zrobił tego celowo. Widocznie uwalniając uczucia dziewczyny ta skupiła je na pierwszej najbliższej osobie i jak widać był nią właśnie Asim. Nigdy tego jednak nie zaakceptuje.
- Nadal jestem Twoim Willem, nadal mam przyjaciółkę w Zoi. Teraz wszystko po prostu będzie łatwiejsze - uśmiechnął się nieznacznie. Kiedyś zapomni o tym wszystkim, może nawet kiedyś będą się z tego śmiać. Fakt, teraz było mu z tym cieżko, ale na pewno nie tak bardzo, jakby mu było z nieszczęśliwą Cass u boku.
- Więc pozwól mi pytać. Nie uciekaj i nie chowaj się przede mną. - ścisnął mocniej jej dłoń. Cały czas usiłował skupić całą swoją uwagę na dziewczynie, by tylko nie dopuszczać do siebie myśli o tym, gdzie się teraz znajduje. Takie małe, ciasne pomieszczenia bez okien nie działały na niego zbyt dobrze.
- Przecież tego chciałaś. Chciałaś mnie tylko dla siebie. Teraz Zoja nie jest już dla Ciebie zagrożeniem. Przyjaźnimy się i jest to czysta, niczym nei zmącona przyjaźń, której nie musisz się obawiać. Teraz ugania się za arabem. - zaśmiał sie nerwowo. Tak bardzo chciał ją przed nim chronić, a sam nieświadomie popchnął ją w jego ramiona. Nie zrobił tego celowo. Widocznie uwalniając uczucia dziewczyny ta skupiła je na pierwszej najbliższej osobie i jak widać był nią właśnie Asim. Nigdy tego jednak nie zaakceptuje.
- Nadal jestem Twoim Willem, nadal mam przyjaciółkę w Zoi. Teraz wszystko po prostu będzie łatwiejsze - uśmiechnął się nieznacznie. Kiedyś zapomni o tym wszystkim, może nawet kiedyś będą się z tego śmiać. Fakt, teraz było mu z tym cieżko, ale na pewno nie tak bardzo, jakby mu było z nieszczęśliwą Cass u boku.
- Więc pozwól mi pytać. Nie uciekaj i nie chowaj się przede mną. - ścisnął mocniej jej dłoń. Cały czas usiłował skupić całą swoją uwagę na dziewczynie, by tylko nie dopuszczać do siebie myśli o tym, gdzie się teraz znajduje. Takie małe, ciasne pomieszczenia bez okien nie działały na niego zbyt dobrze.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
- Oczywiście, że chciałam, byś nie dzielił uczuć na kilka. Jestem zaborcza i zazdrosna, ale Will, każda by była... - uspokajała się z wolna, bacznie obserwując narzeczonego. Wydawał się być przybity, ale i pogodzony z krokiem, który podjął. Nie wiedziała, czy bardziej jej imponuje, że zdobył się na tak trudną decyzję, czy może wzrusza, że zrobił to właśnie dla niej...
- Teraz to Zoja się przyjaźni... A co z tobą? - szepnęła, podciągając się i nachylając nad Willem aby złożyć delikatny pocałunek na jego skroni. Dawno nie była tak blisko niego. - Będziesz w stanie tak po prostu udawać, że wasza znajomość nigdy nie zmieniła wymiaru?
Pytała szczerze, troskliwie i z odrobiną obawy. Nie chciała, by markował przy niej swoje szczęście. Chciała, by był szczęśliwy... A decyzja o usunięciu Zoi pamięci z pewnością długo będzie mu ciążyła... Trudno było jej się z tą nową sytuacją oswoić. Ale jedno wiedziała na pewno. Ona również nie chciała więcej kłótni...
- Moim... - szepnęła i pogładziła go za uchem. - Nie będę się chować. Nie ucieknę.
Choć wydawałoby się, że atmosfera pomiędzy nimi znacznie się oczyściła, William paradoksalnie wydawał się być coraz bardziej spięty. Zmarszczka zastanowienia wkradła się na jasne czoło dziewczęcia.
- Co ci jest...? - spytała, błądząc dłonią po jego karku i szyi, jakby nie potrafiła się nim w pełni nacieszyć.
- Teraz to Zoja się przyjaźni... A co z tobą? - szepnęła, podciągając się i nachylając nad Willem aby złożyć delikatny pocałunek na jego skroni. Dawno nie była tak blisko niego. - Będziesz w stanie tak po prostu udawać, że wasza znajomość nigdy nie zmieniła wymiaru?
Pytała szczerze, troskliwie i z odrobiną obawy. Nie chciała, by markował przy niej swoje szczęście. Chciała, by był szczęśliwy... A decyzja o usunięciu Zoi pamięci z pewnością długo będzie mu ciążyła... Trudno było jej się z tą nową sytuacją oswoić. Ale jedno wiedziała na pewno. Ona również nie chciała więcej kłótni...
- Moim... - szepnęła i pogładziła go za uchem. - Nie będę się chować. Nie ucieknę.
Choć wydawałoby się, że atmosfera pomiędzy nimi znacznie się oczyściła, William paradoksalnie wydawał się być coraz bardziej spięty. Zmarszczka zastanowienia wkradła się na jasne czoło dziewczęcia.
- Co ci jest...? - spytała, błądząc dłonią po jego karku i szyi, jakby nie potrafiła się nim w pełni nacieszyć.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
No to teraz mu to mówi? Dała mu warunek! Wyraźnie kazała wybrać, więc wybrał. Nigdy nie zrozumie kobiet. Tak źle i tak niedobrze. Gdyby tego nie zrobił do końca życia wysłuchiwałby jej wyrzutów. O ile w ogóle zechciała nadal za niego wyjść. A teraz? Zrobił źle, bo wyzbył się cząstki siebie... No nie ogarniał!
- Nic, a co ma być? To na jej przyjaźni mi zależało, a tej nie straciłem. - przyznał spokojnie i uśmiechnął się nieznacznie, gdy złożyła pocałunek na jego skroni. A więc wszystko wracało do normy?
- Wiesz... Cały czas udawaliśmy, że tych kilka skradzionych sobie pocałunków nie miało nigdy miejsca. Naprawdę na początku myślałem, że to coś poważniejszego, ale już dawno ustaliliśmy, że nic z tego nie będzie, że to tylko przyjać, więc nie musisz się o nic martwić. Teraz będzie łatwiej. - powtórzył znowu jakby kazdy kolejny raz miał umocnić te słowa. Chciał, żeby tak było. Zoi na pewno jest łatwiej, a i jemu z czasem będzie. Kochał ją. Kochał Cassidy, choć nie była to jeszcze miłość jakiej od niego oczekiwała. Był nią zauroczony... zafascynowany i z całą pewnością pragnął jej w każdy możliwy sposób, ale jego serce wciąż należało do jednej kobiety i gdyby tylko pojawiła się znowu w jego życiu Thomas miałaby się wówczas czego obawiać. Jego matka miała rację. Nie zapomniał o Claudii. W gorsze dni pisał do niej, opowiadał w listach o wszystkim co go trapi, ale nigdy nie dostał odpowiedzi, choć zawsze sowa wracała bez jego listu. Zadrżał czując jej delikatne palce na swojej szyi, co skutecznie wyrwało go z zamyśleń.
- Nic... To ten pokój... Nie jest zbyt optymistyczny i... przestronny - mruknął. Wypowiadając głośno swoje obawy jakby nasilił swój lęk, bo aż skulił się nieco w sobie. Gdyby był tu sam pewnie już dawno darłby się wniebogłosy.
- Nic, a co ma być? To na jej przyjaźni mi zależało, a tej nie straciłem. - przyznał spokojnie i uśmiechnął się nieznacznie, gdy złożyła pocałunek na jego skroni. A więc wszystko wracało do normy?
- Wiesz... Cały czas udawaliśmy, że tych kilka skradzionych sobie pocałunków nie miało nigdy miejsca. Naprawdę na początku myślałem, że to coś poważniejszego, ale już dawno ustaliliśmy, że nic z tego nie będzie, że to tylko przyjać, więc nie musisz się o nic martwić. Teraz będzie łatwiej. - powtórzył znowu jakby kazdy kolejny raz miał umocnić te słowa. Chciał, żeby tak było. Zoi na pewno jest łatwiej, a i jemu z czasem będzie. Kochał ją. Kochał Cassidy, choć nie była to jeszcze miłość jakiej od niego oczekiwała. Był nią zauroczony... zafascynowany i z całą pewnością pragnął jej w każdy możliwy sposób, ale jego serce wciąż należało do jednej kobiety i gdyby tylko pojawiła się znowu w jego życiu Thomas miałaby się wówczas czego obawiać. Jego matka miała rację. Nie zapomniał o Claudii. W gorsze dni pisał do niej, opowiadał w listach o wszystkim co go trapi, ale nigdy nie dostał odpowiedzi, choć zawsze sowa wracała bez jego listu. Zadrżał czując jej delikatne palce na swojej szyi, co skutecznie wyrwało go z zamyśleń.
- Nic... To ten pokój... Nie jest zbyt optymistyczny i... przestronny - mruknął. Wypowiadając głośno swoje obawy jakby nasilił swój lęk, bo aż skulił się nieco w sobie. Gdyby był tu sam pewnie już dawno darłby się wniebogłosy.
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
Przypatrywała mu się z przekrzywioną głową. Powtarzał słowa o przyjaźni z Zoją jakby chciał uczynić z nich tarczę osłaniającą go przed konsekwencjami dokonanego wyboru.
- Łatwiej... - powtórzyła, jak ciche echo. Czy na pewno? A jeśli będzie na tyle żałował, że jeszcze bardziej się od niej odsunie, niesprawiedliwie oceniając ją jako współwinną?
Przesunęła palcami na napięte mięśnie barków, uciskała, wodziła, wyrażała tygodnie tęsknoty i wieczory pełne tępej świadomości faktu, że go traci. Gdy zadrżał pod jej dłońmi, westchnęła cicho. Oczy pojaśniały nieco, wracały dawne błyski emocji.
- Nie lubisz ciasnych przestrzeni? - Spytała, szepcząc mu w ucho, ciepłym oddechem drażniąc skórę na szyi. - Możemy stąd iść. Gdziekolwiek chcesz, Will.
Miała ogromną ochotę usiąść mu na kolanach i dać się porwać drzemiącej w niej tęsknocie... Ale nie, kiedy narzeczony wyraźnie dyskomfortowo czuł się w małym pokoiku dla amatorów magii umysłowej. Wyprostowała się więc, zgarnęła swoją torbę z oparcia drugiego z foteli i wyciągnęła do niego dłoń. Miała ochotę pobiec z nim gdzieś daleko...
- Łatwiej... - powtórzyła, jak ciche echo. Czy na pewno? A jeśli będzie na tyle żałował, że jeszcze bardziej się od niej odsunie, niesprawiedliwie oceniając ją jako współwinną?
Przesunęła palcami na napięte mięśnie barków, uciskała, wodziła, wyrażała tygodnie tęsknoty i wieczory pełne tępej świadomości faktu, że go traci. Gdy zadrżał pod jej dłońmi, westchnęła cicho. Oczy pojaśniały nieco, wracały dawne błyski emocji.
- Nie lubisz ciasnych przestrzeni? - Spytała, szepcząc mu w ucho, ciepłym oddechem drażniąc skórę na szyi. - Możemy stąd iść. Gdziekolwiek chcesz, Will.
Miała ogromną ochotę usiąść mu na kolanach i dać się porwać drzemiącej w niej tęsknocie... Ale nie, kiedy narzeczony wyraźnie dyskomfortowo czuł się w małym pokoiku dla amatorów magii umysłowej. Wyprostowała się więc, zgarnęła swoją torbę z oparcia drugiego z foteli i wyciągnęła do niego dłoń. Miała ochotę pobiec z nim gdzieś daleko...
Re: Pokoje do nauki magii umysłowej
Nie chciał żadnej tarczy dla siebie. Chciał tylko upewnić dziewczynę w swoich słowach. Wychodził z założenia, że im częściej będzie to powtarzał, tym lepszy efekt to przyniesie. Nie wziął pod uwagę tylko, że mogło przynieść to odwrotny efekt i tylko wzbudzić większe podejrzenia w Cassidy. Czy będzie żałował? Na pewno, ale też na pewno mniej niżby cierpiał stając na ślubnym kobiercu ze świadomością jak bardzo ranił tym Bułgarkę. Teraz Zoja będzie na ślubie i będzie szczęśliwa, a on nie będzie miał przez to wyrzutów sumienia.
Każdy dotyk dziewczyny i kazde jej muśnięcie palców rozrywał go na tysiące drobnych kawałków. Nie tylko ona tęskniła. Naprawdę spragniony był jej bliskości. Tej fizycznej nieco bardziej, wszak był młodym, zdrowym mężczyzną, dla którego te aspekty były znacznie ważniejsze od czułych wyznań miłości. Powinna się cieszyć, że działa na niego jej najmniejszy dotyk .
- Więcej niż tylko "nie lubię" - przyznał cicho kładąc ręce na talii dziewczyny, gdy pochyliła się nad jego uchem. Cóż... gdyby usiadła mu teraz na kolanach mógłby trochę polubic ten pokój. Gdyby to jednak zrobiła mógłby stracić kontrolę nad swoimi żądzami i urządziłby jej noc przedślubną. Tu i teraz. Może byłaby to świetna terapia? Za dzieciaka miał kilka takich spotkań z terapeutą, które miały wyleczyć go z klaustrofobii, ale wszystkie nieskuteczne. Może gdyby ciasne i ciemne pomieszczenia zaczęłyby mu się miło kojarzyć pozbyłby się swojego problemu?
Cassidy jednak podjęła za niego decyzję o opuszczeniu ciemnicy, więc także wstał ze swojego krzesła i podał ręke dziewczynie pozwalając się poprowadzić.
Każdy dotyk dziewczyny i kazde jej muśnięcie palców rozrywał go na tysiące drobnych kawałków. Nie tylko ona tęskniła. Naprawdę spragniony był jej bliskości. Tej fizycznej nieco bardziej, wszak był młodym, zdrowym mężczyzną, dla którego te aspekty były znacznie ważniejsze od czułych wyznań miłości. Powinna się cieszyć, że działa na niego jej najmniejszy dotyk .
- Więcej niż tylko "nie lubię" - przyznał cicho kładąc ręce na talii dziewczyny, gdy pochyliła się nad jego uchem. Cóż... gdyby usiadła mu teraz na kolanach mógłby trochę polubic ten pokój. Gdyby to jednak zrobiła mógłby stracić kontrolę nad swoimi żądzami i urządziłby jej noc przedślubną. Tu i teraz. Może byłaby to świetna terapia? Za dzieciaka miał kilka takich spotkań z terapeutą, które miały wyleczyć go z klaustrofobii, ale wszystkie nieskuteczne. Może gdyby ciasne i ciemne pomieszczenia zaczęłyby mu się miło kojarzyć pozbyłby się swojego problemu?
Cassidy jednak podjęła za niego decyzję o opuszczeniu ciemnicy, więc także wstał ze swojego krzesła i podał ręke dziewczynie pozwalając się poprowadzić.
Similar topics
» Pokoje dla gości
» Pokój cichej nauki
» Stoły do nauki - najbliżej zamku
» Klasa Historii Magii
» Gabinet nauczyciela Historii Magii
» Pokój cichej nauki
» Stoły do nauki - najbliżej zamku
» Klasa Historii Magii
» Gabinet nauczyciela Historii Magii
Magic Land :: Hogwart :: SKRZYDŁO DLA UNIWERSYTET IM. ALBUSA DUMBLEDORE'A :: Kampus :: Wydział aurorski
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach