Pokoje dla gości
4 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg :: Dom rodziny Wilson
Strona 1 z 1
Pokoje dla gości
W domu Wilsonów znajdują się aż trzy - dwie na poddaszu, jedna na pierwszym piętrze. Wszystkich zawsze zastanawia jak taki niewielki dom pomieścił tyle pomieszczeń, a wszystko za sprawą mistrza zaklęć, wuja Andrewa. Dom w środku jest w rzeczywistości większy niż wydawać by się mogło patrząc od zewnątrz. Sypialnie dla gości są w stanie pomieścić 6 osób.
Re: Pokoje dla gości
Malcolm i Adrienne pojawili się w domu Wilsonów w trzeci z kolei dzień przerwy świątecznej. U drzwi powitała ich jedna z rudych sióstr Hannah, ale chłopak nie pamiętał jej imienia. W domu znajdowało się już trochę znajomych twarzy, a kogo Anglik znał, tego witał.
Ulokowali go w pokoju na poddaszu, a przynajmniej kazali wybrać jeden z pokojów dla gości, więc Krukon wszedł do pierwszego lepszego. Całą drogę do pokoju rozglądał się dookoła. Nie były to luksusy, ale McMillan był w siódmym niebie. Byli w domu BEZ rodziców, całkiem fajnym i przestronnym na tyle aby pomieścić sporą grupę nastolatków. Już mu się podobało.
Gdy tylko wszedł do niskiego pokoju, od razu usiadł na łóżku, swoją torbę podróżną stawiając obok. Gdy Adrienne weszła za nim, spojrzał na nią z dołu:
- Czyżbyś miała zamiar dzielić ze mną pokój? Nie chcesz spać z twoją nową przyjaciółką prefekt naczelną? Albo może ze swoim braciszkiem? - Zapytał, posyłając jej przy tym pobłażliwe spojrzenia.
- Wiesz, zawsze możesz spać w moim łóżku. Pomieścimy się - dodał jeszcze, poruszając brwiami w geście żartu.
Ulokowali go w pokoju na poddaszu, a przynajmniej kazali wybrać jeden z pokojów dla gości, więc Krukon wszedł do pierwszego lepszego. Całą drogę do pokoju rozglądał się dookoła. Nie były to luksusy, ale McMillan był w siódmym niebie. Byli w domu BEZ rodziców, całkiem fajnym i przestronnym na tyle aby pomieścić sporą grupę nastolatków. Już mu się podobało.
Gdy tylko wszedł do niskiego pokoju, od razu usiadł na łóżku, swoją torbę podróżną stawiając obok. Gdy Adrienne weszła za nim, spojrzał na nią z dołu:
- Czyżbyś miała zamiar dzielić ze mną pokój? Nie chcesz spać z twoją nową przyjaciółką prefekt naczelną? Albo może ze swoim braciszkiem? - Zapytał, posyłając jej przy tym pobłażliwe spojrzenia.
- Wiesz, zawsze możesz spać w moim łóżku. Pomieścimy się - dodał jeszcze, poruszając brwiami w geście żartu.
Re: Pokoje dla gości
Mina Matluck mówiła sama za siebie. Dziewczyna wyglądała tak, jakby wdepnęła w kupę w swych ulubionych butach. Dom z daleka sprawiał wnętrze, jakby zaraz miał zapaść się do środka. Z bliska nie prezentował się wcale lepiej. Malcolm wyglądał za to na zachwyconego. Adrienne nie znała go na tyle, by móc stwierdzić co konkretnego sprawia mu taką radość, więc nie zwracała na niego uwagi.
Po niewielkim parterze kręciło się kilka osób, które mignęły jej już gdzieś na szkolnych korytarzach. W przeciwieństwie do swego towarzysza nie zamierzała póki co z nikim się spoufalać. Naburmuszona wspięła się po stromych schodach, które wołały o nową warstwę farby. Jeśli choć przez chwilę miała nadzieję na to, że jej pokój będzie wyglądał całkowicie inaczej niż cała reszta tej dziupli, nadzieja ta zgasła, gdy tylko stanęła w drzwiach. Kilka kolorowych lampek uwieszonych wokół okna nie zmieniało faktu, że całość wyglądała jak domek dla ptaka. Brakowało tylko kawałka słoniny zwisającego smutnie z sufitu i ziaren rzuconych na podłogę. Szatynka szybko zlokalizowała więc pokój, w którym ulokowano Malcolma.
- Puknij się w łeb McMillan - warknęła od wejścia, żując niedbale gumę balonową. Rozejrzała się po równie, o ile nie bardziej obskurnym od jej, lokum i rzuciła się na łóżko, pogrążona w rozpaczy - Tak, chciałabym spać z Hanką i Aaronem. Marzę o tym.
Ślizgonka przekręciła się na plecy i przykryła swą twarz jedną z poduszek.
- Mogłabym? To spoko. W moim pokoju są jakieś różowe lampki.
Adrienne uważała wszystkich chłopaków za swoich kumpli, dlatego nie widziała niczego dziwnego w spaniu w jednym łóżku.
Po niewielkim parterze kręciło się kilka osób, które mignęły jej już gdzieś na szkolnych korytarzach. W przeciwieństwie do swego towarzysza nie zamierzała póki co z nikim się spoufalać. Naburmuszona wspięła się po stromych schodach, które wołały o nową warstwę farby. Jeśli choć przez chwilę miała nadzieję na to, że jej pokój będzie wyglądał całkowicie inaczej niż cała reszta tej dziupli, nadzieja ta zgasła, gdy tylko stanęła w drzwiach. Kilka kolorowych lampek uwieszonych wokół okna nie zmieniało faktu, że całość wyglądała jak domek dla ptaka. Brakowało tylko kawałka słoniny zwisającego smutnie z sufitu i ziaren rzuconych na podłogę. Szatynka szybko zlokalizowała więc pokój, w którym ulokowano Malcolma.
- Puknij się w łeb McMillan - warknęła od wejścia, żując niedbale gumę balonową. Rozejrzała się po równie, o ile nie bardziej obskurnym od jej, lokum i rzuciła się na łóżko, pogrążona w rozpaczy - Tak, chciałabym spać z Hanką i Aaronem. Marzę o tym.
Ślizgonka przekręciła się na plecy i przykryła swą twarz jedną z poduszek.
- Mogłabym? To spoko. W moim pokoju są jakieś różowe lampki.
Adrienne uważała wszystkich chłopaków za swoich kumpli, dlatego nie widziała niczego dziwnego w spaniu w jednym łóżku.
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
Patrzył jak materac niskiego łóżka zapada się lekko pod ciężarem dziewczyny, która padła na łóżko zrozpaczona. Chyba nie podobało jej się tutaj aż tak bardzo jak jemu.
- Może jeszcze pomiędzy nimi, co? - Zaśmiał się. - Możesz. Nie spodziewam się chyba żadnego lokatora.
Malcolm rozejrzał się po pokoju. Nie było w nim nic specjalnego, jedynie dwa łóżka, małe okno, jakaś lampa, krzesło. Jednym słowem: rzeczy niezbędne do spędzenia tutaj kilku dni. Kurde, jak jemu się tutaj podobało!
- Ej no, nie jest tutaj tak źle. Wilsonowie nie mają rodziców, a to oznacza zero nadzoru ze strony dorosłych. A to, że nie podoba Ci się wystrój.. Wiesz, ja na pewno nie przyjechałem tutaj żeby chodzić spać o 22, więc na dobrą sprawę mógłbym kimać nawet na ziemi. Rozchmurz się, będzie zabawa, gwarantuje Ci to - powiedział.
Wstał ze swojego małego łóżka i przysiadł na ziemi przy skraju łóżka, na którym siedziała Ślizgonka. Musiał się tutaj schylać, bo był cholernie wysoki i niemożliwym było chodzić tutaj wyprostowanym. Czuł się tutaj jakby miał conajmniej z trzy metry wzrostu, a nie lekko ponad metr osiemdziesiąt.
- W uliczce widziałem sklep monopolowy - zaczął zachęcającym tonem, szturchając ją lekko palcem w biodro. Wyglądała na starszą niż w rzeczywistości była, więc kto wie? Może udałoby im się coś kupić.
- Może jeszcze pomiędzy nimi, co? - Zaśmiał się. - Możesz. Nie spodziewam się chyba żadnego lokatora.
Malcolm rozejrzał się po pokoju. Nie było w nim nic specjalnego, jedynie dwa łóżka, małe okno, jakaś lampa, krzesło. Jednym słowem: rzeczy niezbędne do spędzenia tutaj kilku dni. Kurde, jak jemu się tutaj podobało!
- Ej no, nie jest tutaj tak źle. Wilsonowie nie mają rodziców, a to oznacza zero nadzoru ze strony dorosłych. A to, że nie podoba Ci się wystrój.. Wiesz, ja na pewno nie przyjechałem tutaj żeby chodzić spać o 22, więc na dobrą sprawę mógłbym kimać nawet na ziemi. Rozchmurz się, będzie zabawa, gwarantuje Ci to - powiedział.
Wstał ze swojego małego łóżka i przysiadł na ziemi przy skraju łóżka, na którym siedziała Ślizgonka. Musiał się tutaj schylać, bo był cholernie wysoki i niemożliwym było chodzić tutaj wyprostowanym. Czuł się tutaj jakby miał conajmniej z trzy metry wzrostu, a nie lekko ponad metr osiemdziesiąt.
- W uliczce widziałem sklep monopolowy - zaczął zachęcającym tonem, szturchając ją lekko palcem w biodro. Wyglądała na starszą niż w rzeczywistości była, więc kto wie? Może udałoby im się coś kupić.
Re: Pokoje dla gości
Ślizgonka uchyliła jedno oko, by śledzić każdy ruch McMillana.
- Żartujesz? Aaron to jest taka pipka, że oni w życiu nie wylądują w łóżku razem - dziewczyna wywróciła oczami. Znów przekręciła się na łóżku, choć tym razem na brzuch, podparła podbródek na rękach i zaczęła wymachiwać nogami, od czasu do czasu kopiąc w brudną ścianę. Jak na ponuraka, Malcolm miał bardzo często dobry humor.
- Dobra, dobra już mi przestań powtarzać, że będzie super, bo się nastawię i się znowu wkurzę, jak będzie do bani.
Adrienne machnęła ręką. Zgodziła się tu przyjechać jedynie po to, by urządzić Hance piekło na ziemi. Malcolm wydawał się być całkiem miły, więc ugryzła się w język, żeby nie dopowiedzieć jeszcze czegoś. Zdarzało się jej to rzadko, więc powinien to docenić.
- Serio? To super. Wiesz, że mój ojciec ma fabrykę z alkoholami? Sprzedają je we wszystkich sklepach na wyspach - nie byłaby sobą, gdyby się nie pochwaliła - Myślisz, że jak powiem, że to mój ojciec, to nam coś odpalą? Przywiozłam ze sobą jedną butelkę jakiegoś wina, bo tylko to udało mi się zakosić ze skrytki w piwnicy. Chcesz?
Dziewczyna usiadła po turecku na materacu i spojrzała wyczekująco na dziwnookiego.
- Żartujesz? Aaron to jest taka pipka, że oni w życiu nie wylądują w łóżku razem - dziewczyna wywróciła oczami. Znów przekręciła się na łóżku, choć tym razem na brzuch, podparła podbródek na rękach i zaczęła wymachiwać nogami, od czasu do czasu kopiąc w brudną ścianę. Jak na ponuraka, Malcolm miał bardzo często dobry humor.
- Dobra, dobra już mi przestań powtarzać, że będzie super, bo się nastawię i się znowu wkurzę, jak będzie do bani.
Adrienne machnęła ręką. Zgodziła się tu przyjechać jedynie po to, by urządzić Hance piekło na ziemi. Malcolm wydawał się być całkiem miły, więc ugryzła się w język, żeby nie dopowiedzieć jeszcze czegoś. Zdarzało się jej to rzadko, więc powinien to docenić.
- Serio? To super. Wiesz, że mój ojciec ma fabrykę z alkoholami? Sprzedają je we wszystkich sklepach na wyspach - nie byłaby sobą, gdyby się nie pochwaliła - Myślisz, że jak powiem, że to mój ojciec, to nam coś odpalą? Przywiozłam ze sobą jedną butelkę jakiegoś wina, bo tylko to udało mi się zakosić ze skrytki w piwnicy. Chcesz?
Dziewczyna usiadła po turecku na materacu i spojrzała wyczekująco na dziwnookiego.
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
- Na takich wypadach prędzej czy później każdy ląduje w łóżku, już ja swoje wiem - powiedział, po czym wzruszył ramionami jakby nic na to nie mógł poradzić. Ale to nie dlatego Malcolm cieszył się z pobytu tutaj. Bardziej podobała mu się perspektywa robienia co się chce i kiedy chce. Wolność.
- Teraz już wiem! - Zaśmiał się robiąc przy tym wielkie oczy. Fabryka alkoholu? Kto by powiedział... McMillan nie miał jakiś szczególnych skłonności do pijactwa, ale lubił od czasu do czasu poczuć jak coś go drapie w gardło i robi się mu wesoło.
- Myślę, że nic nam nie odpalą, ale jak masz coś to dawaj - zachęcił ją, zerkając w kierunku drzwi, bo podejrzewał, że butelkę ma w swoim bagażu, który znajdował się w innym pokoju.
Gdy dziewczyna wróciła do pokoju z butelką ukrytą pod pachą, Krukon zatarł ręce z uciechą.
- Zamknij drzwi za sobą na klucz bo zlecą się sępy - powiedział, od razu wyciągając rękę po butelkę.
- Teraz już wiem! - Zaśmiał się robiąc przy tym wielkie oczy. Fabryka alkoholu? Kto by powiedział... McMillan nie miał jakiś szczególnych skłonności do pijactwa, ale lubił od czasu do czasu poczuć jak coś go drapie w gardło i robi się mu wesoło.
- Myślę, że nic nam nie odpalą, ale jak masz coś to dawaj - zachęcił ją, zerkając w kierunku drzwi, bo podejrzewał, że butelkę ma w swoim bagażu, który znajdował się w innym pokoju.
Gdy dziewczyna wróciła do pokoju z butelką ukrytą pod pachą, Krukon zatarł ręce z uciechą.
- Zamknij drzwi za sobą na klucz bo zlecą się sępy - powiedział, od razu wyciągając rękę po butelkę.
Re: Pokoje dla gości
- Przestań, bo się zrzygam - na wszelki wypadek przesłoniła usta dłonią, bo poczuła, jak wszystko podchodzi jej do gardła. Nie chciała sobie nawet wyobrażać Aarona i Hanki w łóżku w dwuznacznej sytuacji.
- Dziwnych miałeś znajomych, jak się po alko bzykali po kątach. W Bobasrą są panny świętsze od papieża, to wiesz.
Adrienne do tej pory kompletnie nie interesowała się tymi sprawami. Wiedziała oczywiście, że dzieci nie znajduje się w kapuście. Sama zachowywała się nieraz jak chłopak. Nie wzbudzała jakiegoś nieziemskiego zainteresowania w kumplach i wcale tego nie żałowała.
- Może Ci z dołu mają coś więcej?
Matluck zwlokła się z łóżka i po niecałej minucie była z powrotem z winem wiśniowym w ręku. Przekręciła kluczyk w drzwiach i nie ściągając butów władowała się na przykryty kraciastym kocem materac. Odkręciła butelkę i upiła z niej solidnego łyka. Resztki, które pozostały nad jej górną wargą wytarła rękawem i przekazała zdobycz Krukonowi.
- Ile Ty masz właściwie lat?
- Dziwnych miałeś znajomych, jak się po alko bzykali po kątach. W Bobasrą są panny świętsze od papieża, to wiesz.
Adrienne do tej pory kompletnie nie interesowała się tymi sprawami. Wiedziała oczywiście, że dzieci nie znajduje się w kapuście. Sama zachowywała się nieraz jak chłopak. Nie wzbudzała jakiegoś nieziemskiego zainteresowania w kumplach i wcale tego nie żałowała.
- Może Ci z dołu mają coś więcej?
Matluck zwlokła się z łóżka i po niecałej minucie była z powrotem z winem wiśniowym w ręku. Przekręciła kluczyk w drzwiach i nie ściągając butów władowała się na przykryty kraciastym kocem materac. Odkręciła butelkę i upiła z niej solidnego łyka. Resztki, które pozostały nad jej górną wargą wytarła rękawem i przekazała zdobycz Krukonowi.
- Ile Ty masz właściwie lat?
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
- Bobasrą... Francuski zawsze wydawał mi się taki zupełnie inny od angielskiego. Mało powierzchowny. Słowa wyszukane, dobrze brzmią. Ale skąd mam to wiedzieć, nie znam nawet słowa po francusku - westchnął. Swój pseudofilozoficzny wywód zakończył wyciągnięciem nóg przed siebie i skrzyżowaniem ich w kostkach.
Kiedy klucz w drzwiach się przekręcił, Malcolm od razu poczuł się swobodniej. Ryzyko inwazji na ich pokój przez kogoś obcego zmalały do minimum, więc wyciągnął z torby pogniecioną paczkę z trzema ostatnimi fajkami i wsadził sobie jedną do ust. Drugą rzucił dziewczynie, a ta wylądowała na materacu tuż przy jej udzie. Odpalił końcówkę za pomocą krótkiego zajęcia, a potem rzucił swoją różdżką na łóżko, z którego kilka chwil wcześniej zszedł.
- Osiemnaście. A co? - Zapytał, unosząc głowę do góry i wypuszczając szary dymek z płuc prosto w obłożony drewnem sufit. Osiemnastka na karku, koniec szkoły za pasem, a Malcolm nadal nie miał konkretnego pomysłu na siebie. Bez grosza na start, bez wybitnych ocen, które torowałyby mu drogę na studia, bez perspektyw.
- A ty? Chyba masz więcej niż piętnaście, co? Nie chcę być posądzony o spanie w jednym pokoju z gówniarą - powiedział.
Przejął butelkę od niej, odsunął papierosa od ust i pociągnął ładnego, porządnego łyczka aż mu oczy zaszły nieco łzami. W gardle zapiekło, a chłopak wydał z siebie dźwięk świadczący o tym, że jest zachwycony.
- Dobre. To nie te siuśki co leją pod świńskim łbem, co? Za każdym razem kiedy tam wpadam mam wrażenie, że barman dodaje do beczki z wińskiem nieco od siebie - powiedział. Oddał jej butelkę, patrząc na nią uważnie.
Kiedy klucz w drzwiach się przekręcił, Malcolm od razu poczuł się swobodniej. Ryzyko inwazji na ich pokój przez kogoś obcego zmalały do minimum, więc wyciągnął z torby pogniecioną paczkę z trzema ostatnimi fajkami i wsadził sobie jedną do ust. Drugą rzucił dziewczynie, a ta wylądowała na materacu tuż przy jej udzie. Odpalił końcówkę za pomocą krótkiego zajęcia, a potem rzucił swoją różdżką na łóżko, z którego kilka chwil wcześniej zszedł.
- Osiemnaście. A co? - Zapytał, unosząc głowę do góry i wypuszczając szary dymek z płuc prosto w obłożony drewnem sufit. Osiemnastka na karku, koniec szkoły za pasem, a Malcolm nadal nie miał konkretnego pomysłu na siebie. Bez grosza na start, bez wybitnych ocen, które torowałyby mu drogę na studia, bez perspektyw.
- A ty? Chyba masz więcej niż piętnaście, co? Nie chcę być posądzony o spanie w jednym pokoju z gówniarą - powiedział.
Przejął butelkę od niej, odsunął papierosa od ust i pociągnął ładnego, porządnego łyczka aż mu oczy zaszły nieco łzami. W gardle zapiekło, a chłopak wydał z siebie dźwięk świadczący o tym, że jest zachwycony.
- Dobre. To nie te siuśki co leją pod świńskim łbem, co? Za każdym razem kiedy tam wpadam mam wrażenie, że barman dodaje do beczki z wińskiem nieco od siebie - powiedział. Oddał jej butelkę, patrząc na nią uważnie.
Re: Pokoje dla gości
Adrienne ułożyła się wygodnie na łóżku i wsunęła sobie pod głowę jedną z poduszek, przez co jej mowa stała się nieco bełkotliwa.
- I masz szczęście. Nienawidzę tego języka, a przez tyle lat musiałam go słuchać dzień w dzień. Jak dla mnie to oni brzmią tak, jakby się czymś zadławili - przyjazd do Hogwartu był dla Adrienne jak wygrana na loterii. Gdyby wcześniej wiedziała, że za podpalenie włosów zostanie przeniesiona do raju, zrobiłaby to już dawno i z dziesięć razy.
- Co co? Gucio. - Ślizgonka złapała za tekturowe opakowanie i zaczęła obracać je w dłoni. Nie miała ochoty zapalić, ale widocznie dokuczała jej nuda i brak animuszu. - Ja mam szesnaście. Nie jestem gówniarą.
Matluck zerknęła z ukosa na McMillana i zaczęła się zastanawiać, jaką ma relację z Aaronem. Nie wiedzieć czemu miała nadzieję na to, że się nienawidzą. Gdyby jej święty brat zobaczył ją w towarzystwie nożownika, na pewno porządnie by się wnerwił. A o to przecież chodziło. Żeby zrobić mu na złość, bo za dobrze miał w życiu.
- Nie wiem, nie byłam nigdy pod Świńskim Łbem - wzruszyła ramionami i wyciągnęła rękę po swoją kolejkę - Co? Myślisz, że tam siura? Ty jesteś nienormalny. Czemu w ogóle nie pojechałeś do domu na święta? Też Cię starzy wnerwiają?
- I masz szczęście. Nienawidzę tego języka, a przez tyle lat musiałam go słuchać dzień w dzień. Jak dla mnie to oni brzmią tak, jakby się czymś zadławili - przyjazd do Hogwartu był dla Adrienne jak wygrana na loterii. Gdyby wcześniej wiedziała, że za podpalenie włosów zostanie przeniesiona do raju, zrobiłaby to już dawno i z dziesięć razy.
- Co co? Gucio. - Ślizgonka złapała za tekturowe opakowanie i zaczęła obracać je w dłoni. Nie miała ochoty zapalić, ale widocznie dokuczała jej nuda i brak animuszu. - Ja mam szesnaście. Nie jestem gówniarą.
Matluck zerknęła z ukosa na McMillana i zaczęła się zastanawiać, jaką ma relację z Aaronem. Nie wiedzieć czemu miała nadzieję na to, że się nienawidzą. Gdyby jej święty brat zobaczył ją w towarzystwie nożownika, na pewno porządnie by się wnerwił. A o to przecież chodziło. Żeby zrobić mu na złość, bo za dobrze miał w życiu.
- Nie wiem, nie byłam nigdy pod Świńskim Łbem - wzruszyła ramionami i wyciągnęła rękę po swoją kolejkę - Co? Myślisz, że tam siura? Ty jesteś nienormalny. Czemu w ogóle nie pojechałeś do domu na święta? Też Cię starzy wnerwiają?
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
- Słyszałem, że francuski są ostre - mruknął.
Może i Malcolm za bardzo uzewnętrzniał swoje myśli, może tak. Ale był tylko nastolatkiem, w głowie miał pstro i jedyne co zaprzątało mu myśli ostatnimi czasy to dziewczyny, papierosy i nadchodzące wakacje, z którymi wiązały się kąpiele w jeziorze i kimanie pod drzewem.
- Za dnia takie poukładane, delikatne i porządne, a jak przychodzi noc to wychodzą z nich wszystkie machlojstwa. Nigdy nie byłem we Francji. Jest tak? - Zapytał.
Gdy usłyszał, ze ma szesnaście lat, od razu się uspokoił. Dzielenie z nią pokoju nie będzie teraz faux pas. No zależy kto jak na to patrzy, bo według Aarona pewnie będzie gorzej niż faux pas.
- Masz szesnaście lat, na pewno jesteś bardzo dorosła - zadrwił.
Każdy by wyczuł tę drwinę w tym głosie. Drwinę, która brzmiała jak wyzwanie. No, udowodnij teraz, że jesteś rzeczywiście tak dorosła za jaką się podajesz. Był ciekawy po ilu łykach tego wińska odpadnie.
- Szczy albo jeszcze coś gorszego. - Wzruszył ramionami.
Gdy padło pytanie o rodziców, Malcolm znowu wzruszył ramionami. Nie chciał chyba jej tego mówić, więc jeśli nie będzie naciskała, to zapomną o temacie. Wiedział, że Matluckówna ma biedaków za ścierwo, więc postanowił na razie nie mówić jej, że jest sierotą bez grosza przy duszy.
- Niee, to skomplikowana historia. Nie chcę Cię zanudzać opowieściami ze swojego życia. Porozmawiajmy lepiej o tym, co będziemy robić kiedy już obalimy tą flachę.
Wtedy wziął jeszcze kolejnego łyczka. Na górze było gorąco, więc Krukon odpiął swoją bluzę i rzucił ją na łóżko, pozostając w samej koszulce. Nie wiedział czy to temperatura w pomieszczeniu czy alkohol rozgrzewa jego żołądek.
Może i Malcolm za bardzo uzewnętrzniał swoje myśli, może tak. Ale był tylko nastolatkiem, w głowie miał pstro i jedyne co zaprzątało mu myśli ostatnimi czasy to dziewczyny, papierosy i nadchodzące wakacje, z którymi wiązały się kąpiele w jeziorze i kimanie pod drzewem.
- Za dnia takie poukładane, delikatne i porządne, a jak przychodzi noc to wychodzą z nich wszystkie machlojstwa. Nigdy nie byłem we Francji. Jest tak? - Zapytał.
Gdy usłyszał, ze ma szesnaście lat, od razu się uspokoił. Dzielenie z nią pokoju nie będzie teraz faux pas. No zależy kto jak na to patrzy, bo według Aarona pewnie będzie gorzej niż faux pas.
- Masz szesnaście lat, na pewno jesteś bardzo dorosła - zadrwił.
Każdy by wyczuł tę drwinę w tym głosie. Drwinę, która brzmiała jak wyzwanie. No, udowodnij teraz, że jesteś rzeczywiście tak dorosła za jaką się podajesz. Był ciekawy po ilu łykach tego wińska odpadnie.
- Szczy albo jeszcze coś gorszego. - Wzruszył ramionami.
Gdy padło pytanie o rodziców, Malcolm znowu wzruszył ramionami. Nie chciał chyba jej tego mówić, więc jeśli nie będzie naciskała, to zapomną o temacie. Wiedział, że Matluckówna ma biedaków za ścierwo, więc postanowił na razie nie mówić jej, że jest sierotą bez grosza przy duszy.
- Niee, to skomplikowana historia. Nie chcę Cię zanudzać opowieściami ze swojego życia. Porozmawiajmy lepiej o tym, co będziemy robić kiedy już obalimy tą flachę.
Wtedy wziął jeszcze kolejnego łyczka. Na górze było gorąco, więc Krukon odpiął swoją bluzę i rzucił ją na łóżko, pozostając w samej koszulce. Nie wiedział czy to temperatura w pomieszczeniu czy alkohol rozgrzewa jego żołądek.
Re: Pokoje dla gości
Matluck wniosła oczy ku sufitowi.
- Ostre jak łyżka do zupy - prychnęła. Rozmawiali ze sobą dopiero drugi raz, a ona już wiedziała. że McMillan lubi ostre i rude. To było dość dziwne. Adrienne nie była jednak sztucznie zażenowana jego tekstami. Obracała się w gronie chłopaków, którzy nie szczędzili sobie komentarzy na temat "dup".
- Te z którymi mieszkałam szły spać po 22. To raczej nie Twój typ.
Szatynka chwyciła za butelkę i usiadła na łóżku. Drobnymi łyczkami upiła nieco więcej, niż ostatnim razem. Jej głowa nie należała do najmocniejszych, ale i sama Adrienne nie była puszczalską pijaczką. Od czasu do czasu zdarzyło się jej wychylić jedno, czy dwa piwa i to w zasadzie tyle w temacie. Jeśli Malcolm oczekiwał po niej jakiś zapierających dech możliwości, to się przeliczył.
- Bardzo śmieszne. Odczep się ode mnie. Nie jestem gówniarą i nie będę Ci się tłumaczyć.
Ton Krukona wybitnie nie przypadł do gustu Angielce. Ze złością przechyliła kilka głębszych i wcisnęła butelkę w jego wyciągniętą dłoń. Wyraźnie ofochana skrzyżowała przedramiona.
- No dobrze, bo już mi przeszła chęć na słuchanie. Wymyśl coś, panie jestem-bardzo-dorosły-bo-umiem-ironizować - burknęła z wyzywającą miną.
- Ostre jak łyżka do zupy - prychnęła. Rozmawiali ze sobą dopiero drugi raz, a ona już wiedziała. że McMillan lubi ostre i rude. To było dość dziwne. Adrienne nie była jednak sztucznie zażenowana jego tekstami. Obracała się w gronie chłopaków, którzy nie szczędzili sobie komentarzy na temat "dup".
- Te z którymi mieszkałam szły spać po 22. To raczej nie Twój typ.
Szatynka chwyciła za butelkę i usiadła na łóżku. Drobnymi łyczkami upiła nieco więcej, niż ostatnim razem. Jej głowa nie należała do najmocniejszych, ale i sama Adrienne nie była puszczalską pijaczką. Od czasu do czasu zdarzyło się jej wychylić jedno, czy dwa piwa i to w zasadzie tyle w temacie. Jeśli Malcolm oczekiwał po niej jakiś zapierających dech możliwości, to się przeliczył.
- Bardzo śmieszne. Odczep się ode mnie. Nie jestem gówniarą i nie będę Ci się tłumaczyć.
Ton Krukona wybitnie nie przypadł do gustu Angielce. Ze złością przechyliła kilka głębszych i wcisnęła butelkę w jego wyciągniętą dłoń. Wyraźnie ofochana skrzyżowała przedramiona.
- No dobrze, bo już mi przeszła chęć na słuchanie. Wymyśl coś, panie jestem-bardzo-dorosły-bo-umiem-ironizować - burknęła z wyzywającą miną.
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
- Zdziwiłabyś się jaką krzywdę można zrobić łyżką do zupy - powiedział. I wiedział co mówił. W rękach Malcolma wszystko zmieniało się w potencjalny przedmiot służący łamaniu prawa.
- Smutne trochę chodzić spać o tej porze w tym wieku. Ja tam jestem zdania, że odpocznę po trzydziestce, albo najlepiej po śmierci. Chociaż czasami lubię pospać do trzynastej, więc nie zrywaj mnie jutro skoro świt - powiedział. Uznał, że Adrienne jednak zostaje w tym pokoju skoro w innym przeszkadzały jej różowe światełka. No i rozgościła się już.
- Ależ oczywiście, że nie jesteś. Przecież powiedziałem już, że jesteś na pewno bardzo dorosła - powtórzył. Zwykle nie drażnił się z ludźmi, bo mało kto miał ochotę na potyczki słowne z nim, więc doprowadzenie Matlckówny do szału sprawiało mu podwójną frajdę. A teraz jeszcze się obraziła. Nie mógł przestać się uśmiechać, więc kiedy brał kolejny łyk, kilka kropel spadło na jego koszulkę. Wytarł je niedbale rękawem, ale to nic nie dało, więc machnął ręką.
- A więc, pani dorosła... - zaczął, rozglądając się po bokach. Nadal siedział na ziemi, więc podciągnął się nieco na rękach i usiadł na niskim łóżku, zaraz obok Adrienne. Oparł łokcie o swoje kolana i popatrzył na nią z boku. Była nieokrzesana i rzeczywiście można było się domyślić, że ma raczej więcej koleżków niż koleżanek. Ale jak na swój wiek była ładna i wyglądała na starszą. Cięty język zawsze mógł jej zawsze skutecznie ukrócić. Na przykład tak.
Pochylił się w jej stronę i widząc buntowniczy wyraz twarzy, złapał ją mocno za ramię i bez zawahania, pocałował jej pyskate usta. Najwyżej oberwie, prawda? Od niej albo od Aarona. Bić się umiał, uciekać też. Coś jednak pozwalało mu sądzić, że Adrienne dopiero pokaże całej szkole z kim mają do czynienia, a on chyba doskonale ją rozumiał.
- Smutne trochę chodzić spać o tej porze w tym wieku. Ja tam jestem zdania, że odpocznę po trzydziestce, albo najlepiej po śmierci. Chociaż czasami lubię pospać do trzynastej, więc nie zrywaj mnie jutro skoro świt - powiedział. Uznał, że Adrienne jednak zostaje w tym pokoju skoro w innym przeszkadzały jej różowe światełka. No i rozgościła się już.
- Ależ oczywiście, że nie jesteś. Przecież powiedziałem już, że jesteś na pewno bardzo dorosła - powtórzył. Zwykle nie drażnił się z ludźmi, bo mało kto miał ochotę na potyczki słowne z nim, więc doprowadzenie Matlckówny do szału sprawiało mu podwójną frajdę. A teraz jeszcze się obraziła. Nie mógł przestać się uśmiechać, więc kiedy brał kolejny łyk, kilka kropel spadło na jego koszulkę. Wytarł je niedbale rękawem, ale to nic nie dało, więc machnął ręką.
- A więc, pani dorosła... - zaczął, rozglądając się po bokach. Nadal siedział na ziemi, więc podciągnął się nieco na rękach i usiadł na niskim łóżku, zaraz obok Adrienne. Oparł łokcie o swoje kolana i popatrzył na nią z boku. Była nieokrzesana i rzeczywiście można było się domyślić, że ma raczej więcej koleżków niż koleżanek. Ale jak na swój wiek była ładna i wyglądała na starszą. Cięty język zawsze mógł jej zawsze skutecznie ukrócić. Na przykład tak.
Pochylił się w jej stronę i widząc buntowniczy wyraz twarzy, złapał ją mocno za ramię i bez zawahania, pocałował jej pyskate usta. Najwyżej oberwie, prawda? Od niej albo od Aarona. Bić się umiał, uciekać też. Coś jednak pozwalało mu sądzić, że Adrienne dopiero pokaże całej szkole z kim mają do czynienia, a on chyba doskonale ją rozumiał.
Re: Pokoje dla gości
Miał rację. Każdy kij ma dwa końce, a drugi koniec łyżki z powodzeniem można było w obronie własnej wbić komuś w oko. Matluck poczuła się jednak tak urażona jego drwinami, że w życiu nie przyznałaby mu racji.
Później Malcolm mamrotał coś jeszcze pod nosem o chodzeniu spać, ale głowa Ślizgonki pochłonięta była już zupełnie innymi rzeczami. Dziewczyna zabrała ze sobą kilka zdjęć Aarona, które zamierzała podrzucić do pokoju Puchonki. Może i mało wyrafinowany sposób na zrobienie z niej wariatki, ale początki zawsze bywały trudne.
- Nie mam zamiaru. Sama zawsze śpię do późna - machnęła lekceważąco ręką, choć miała wielką ochotę wylać mu o świcie kubeł zimnej głowy na te długie kudły.
Usta Ślizgonki zacisnęły się w wąską kreskę, gdy Malcolm kontynuował swoje głupie zaczepki. Matluck wypuściła powietrze ze świstem, zmieniając taktykę. Teraz zamierzała udawać, że niewiele ją to obchodzi.
- No i gadaj zdrów - skwitowała, siadając po turecku i przyciągając do siebie jakąś wymiętą poduszkę, którą wcisnęła w przerwę między nogami i zaczęła dźgać palcami.
Tego, co stało się kilka minut później nie byłby w stanie nikt przewidzieć. Dziewczyna była tak zaskoczona występkiem dziwnookiego, że wyprostowała się jak struna. Prawda była taka, że nigdy się z nikim nie całowała. Zamknęła odruchowo oczy. Przecież nie mogła tak po prostu wstać i zrobić afery, bo pokazałaby mu, że jest gówniarzem. Szła dalej w zaparte. Nie wiedząc za bardzo co ma robić po prostu przez dłuższą chwilę nie odsuwała twarzy pozwalając, by ich wargi wciąż były złączone.
- Pf, podaj mi wino - rzuciła rozkazująco nieco zachrypniętym z wrażenia głosem, gdy już minęło według niej wystarczająco dużo czasu, by mogła się odsunąć nie tracąc dobrej twarzy. Uciekła wzrokiem z twarzy Krukona, wpatrując się uparcie w zielonkawą butelkę.
Później Malcolm mamrotał coś jeszcze pod nosem o chodzeniu spać, ale głowa Ślizgonki pochłonięta była już zupełnie innymi rzeczami. Dziewczyna zabrała ze sobą kilka zdjęć Aarona, które zamierzała podrzucić do pokoju Puchonki. Może i mało wyrafinowany sposób na zrobienie z niej wariatki, ale początki zawsze bywały trudne.
- Nie mam zamiaru. Sama zawsze śpię do późna - machnęła lekceważąco ręką, choć miała wielką ochotę wylać mu o świcie kubeł zimnej głowy na te długie kudły.
Usta Ślizgonki zacisnęły się w wąską kreskę, gdy Malcolm kontynuował swoje głupie zaczepki. Matluck wypuściła powietrze ze świstem, zmieniając taktykę. Teraz zamierzała udawać, że niewiele ją to obchodzi.
- No i gadaj zdrów - skwitowała, siadając po turecku i przyciągając do siebie jakąś wymiętą poduszkę, którą wcisnęła w przerwę między nogami i zaczęła dźgać palcami.
Tego, co stało się kilka minut później nie byłby w stanie nikt przewidzieć. Dziewczyna była tak zaskoczona występkiem dziwnookiego, że wyprostowała się jak struna. Prawda była taka, że nigdy się z nikim nie całowała. Zamknęła odruchowo oczy. Przecież nie mogła tak po prostu wstać i zrobić afery, bo pokazałaby mu, że jest gówniarzem. Szła dalej w zaparte. Nie wiedząc za bardzo co ma robić po prostu przez dłuższą chwilę nie odsuwała twarzy pozwalając, by ich wargi wciąż były złączone.
- Pf, podaj mi wino - rzuciła rozkazująco nieco zachrypniętym z wrażenia głosem, gdy już minęło według niej wystarczająco dużo czasu, by mogła się odsunąć nie tracąc dobrej twarzy. Uciekła wzrokiem z twarzy Krukona, wpatrując się uparcie w zielonkawą butelkę.
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
A więc trafił swój na swego. Pewnie będą gnili w łóżkach do południa i wstawali w porze obiadowej. Jak przerwa wiosenna to przerwa!
Czy Malcolm wiedział, że Ślizgonka nigdy wcześniej się nie całowała? Oczywiście, że nie wiedział. Była trochę sztywna, więc uznał tylko, że jej doświadczenie jest niewielkie i jeszcze wszystko przed nią. Początki są zawsze w tym najlepsze, potem już zawsze to samo. Nie odepchnęła go jednak od siebie ani nie obłożyła pięściami, więc albo była pijana albo jej się spodobało.
Gdy wreszcie się oderwała od niego, uporczywie patrzył na nią z bliska tymi swoimi dziwnymi - jak to ona określiła - dwukolorowymi oczami. Sięgnął po butelkę co prawda, ale nie miał zamiaru jej jej podać. Zamiast tego sam pociągnął kolejny łyczek, nadal bacznie obserwując wszelkie reakcje malujące się na jej twarzy.
- Czerwienisz się. To chyba z gorąca - powiedział. Znowu się napił. - Albo od tego wina - Powiedział. Postawił butelkę koło swojej nogi i znowu na nią spojrzał. Taka pyskata, taka wygadana, a nie wiedziała co zrobić. Nieporadna.
Znowu na nią natarł, po raz kolejny całując ją zdecydowanie i bez najmniejszego zawahania. Jego ręka spoczywała na jej ramieniu, a on sam wymusił tym ruchem na niej, aby pochyliła się nieco do tyłu i nie uciekła mu.
Czy Malcolm wiedział, że Ślizgonka nigdy wcześniej się nie całowała? Oczywiście, że nie wiedział. Była trochę sztywna, więc uznał tylko, że jej doświadczenie jest niewielkie i jeszcze wszystko przed nią. Początki są zawsze w tym najlepsze, potem już zawsze to samo. Nie odepchnęła go jednak od siebie ani nie obłożyła pięściami, więc albo była pijana albo jej się spodobało.
Gdy wreszcie się oderwała od niego, uporczywie patrzył na nią z bliska tymi swoimi dziwnymi - jak to ona określiła - dwukolorowymi oczami. Sięgnął po butelkę co prawda, ale nie miał zamiaru jej jej podać. Zamiast tego sam pociągnął kolejny łyczek, nadal bacznie obserwując wszelkie reakcje malujące się na jej twarzy.
- Czerwienisz się. To chyba z gorąca - powiedział. Znowu się napił. - Albo od tego wina - Powiedział. Postawił butelkę koło swojej nogi i znowu na nią spojrzał. Taka pyskata, taka wygadana, a nie wiedziała co zrobić. Nieporadna.
Znowu na nią natarł, po raz kolejny całując ją zdecydowanie i bez najmniejszego zawahania. Jego ręka spoczywała na jej ramieniu, a on sam wymusił tym ruchem na niej, aby pochyliła się nieco do tyłu i nie uciekła mu.
Re: Pokoje dla gości
Święta u Wilsonów stawały się powolutku pewną tradycją dla Gryfona jeżeli tak można nazwać drugą wizytę w ich domu z okazji jakiegoś specjalnego dnia. Gdy tylko był w okolicy ich domu wyprostował się poprawiając torbę z ubraniami na ramieniu i ruszył do wejścia. W całym zamieszaniu jednak, które musiało panować w domu nikt nie pofatygował się by mu otworzyć drzwi dlatego wślizgnął się do środka niezauważony i ruszył na górę w poszukiwaniu pokoju gdzie będzie mógł się przekima, a potem znajdzie gospodynię, która zaprosiła tu to całe zbiegowisko. Wszedł do korytarza doprowadzającego do pomieszczeń gościnnych i przystanął na chwilę zastanawiając się gdzie powinien zadokować swój gryfoński tyłek. Wzruszył ramionami i nacisnął na klamkę jednego z pokoi wchodząc do środka. Omiótł wzrokiem pomieszczenie zatrzymując się jednak na bardzo wymownie zachowującej się dwójce. Normalnie pewnie opuścił by pokój nie chcąc przeszkadzać w chwili sam na sam jednakże jedna z osóbek podniosła mu momentalnie ciśnienie. Widząc swoją siostrę przylepioną do jakiegoś chłopaka, którego z początku nie rozpoznał poczuł jak momentalnie zaczyna mu szumieć w głowie. Upuścił torbę na ziemię i szybkim ruchem sięgnął do kieszeni po różdżkę posyłając niewerbalne zaklęcie prosto w butelkę stojacą przy jego nodze powodując jej wysadzenie.
- Następnym razem wceluję.
Powiedział pewnym głosem celując różdżkę w postać krukona, która teraz odlepiła się od jego siostry.
- Dobrze ci radzę McMillan. Wypierdalaj.
Może i jakoś się znali i kolegowali z chłopakiem, ale były pewne zasady. A to, że nie dogadywali się zawsze z Adrienne nie oznaczało, że można z nią było robić co się chciało i kiedy chciało. Domyślał się, że docinki jego siostry pewnie niedługo się zaczną ale teraz czuł wielką ochotę wpakowania drętwoty w twarz krukona.
- Następnym razem wceluję.
Powiedział pewnym głosem celując różdżkę w postać krukona, która teraz odlepiła się od jego siostry.
- Dobrze ci radzę McMillan. Wypierdalaj.
Może i jakoś się znali i kolegowali z chłopakiem, ale były pewne zasady. A to, że nie dogadywali się zawsze z Adrienne nie oznaczało, że można z nią było robić co się chciało i kiedy chciało. Domyślał się, że docinki jego siostry pewnie niedługo się zaczną ale teraz czuł wielką ochotę wpakowania drętwoty w twarz krukona.
Re: Pokoje dla gości
Przyjemności nie miały końca, ale do czasu. Kiedy torba Aarona upadła na podłogę, chłopak zignorował to zrzucając winę na karb hałasów dobiegających z dołu. Dopiero kiedy butelka stojąca na ziemi eksplodowała, dwójka oderwała się gwałtownie od siebie i spojrzała na brata głównej zainteresowanej, który zjawił się nieoczekiwanie w pokoju dla gości.
Gdy Malcolm zobaczył różdżkę wycelowaną w sam środek jego twarzy, uniósł lekko ręce ku górze zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, że jest kompletnie nieuzbrojony.
- Spokojonie, Aaron. Nie chcę kłopotów - Powiedział. Szczerze to nie spodziewał się go w pokojach dla gości, ale widocznie pomylił się. Wstał, nie spuszczając wzroku z Gryfona.
- Zostawię was samych - powiedział i skierował się do wyjścia. W drziach obrócił się jeszcze i rzucił słówko do Adrienne. - Wiesz gdzie mnie znaleźć.
Puścił jej oczko za plecami jej brata i opuścił pokój.
Gdy Malcolm zobaczył różdżkę wycelowaną w sam środek jego twarzy, uniósł lekko ręce ku górze zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, że jest kompletnie nieuzbrojony.
- Spokojonie, Aaron. Nie chcę kłopotów - Powiedział. Szczerze to nie spodziewał się go w pokojach dla gości, ale widocznie pomylił się. Wstał, nie spuszczając wzroku z Gryfona.
- Zostawię was samych - powiedział i skierował się do wyjścia. W drziach obrócił się jeszcze i rzucił słówko do Adrienne. - Wiesz gdzie mnie znaleźć.
Puścił jej oczko za plecami jej brata i opuścił pokój.
Re: Pokoje dla gości
Adrienne czuła, jak jej policzki płoną niemal żywym ogniem. Zawahała się, gdy Malcolm znów zbliżył się i zainicjował pocałunek. Tym razem nieco odważniejszy. Wciąż trzymał jej ramię w mocnym uścisku, a Ślizgonka ze strachu przed wyśmianiem i ciekawości tego, co stanie się za chwilę - nie protestowała. Otworzyła jedynie szeroko oczy, gdy Krukon pchnął ją na łóżko. Nigdy nie była aż tak blisko z chłopakiem, a McMillan nie miał najwidoczniej zamiaru poprzestać na tym etapie. Matluck nie chciała jednak wyjść na niedoświadczoną i strachliwą gówniarę. Przełknęła gulę, która ze strachu urosła jej w gardle.
Dopiero odgłos torby uderzającej o podłogę sprawił, że nieco oprzytomniała. Kogo jak kogo, ale Aarona się tu nie spodziewała o tej porze. Z jednej strony była mu wdzięczna, bo wybawił ją z niejakiej opresji i zrobieniem ogromnego głupstwa, ale gdy usłyszała jego słowa, ciśnienie również jej skoczyło i zapragnęła go udusić własnymi rękoma.
- Aaron! - pisnęła, gdy butelka roztrzaskała się na małe kawałki, a krople czerwonego wina wtopiły się w jej koszulkę i wszystko wokół - Zostaw go!
Szatynka poprawiła podkoszulkę i zeskoczyła z łóżka. Jej różdżka tkwiła gdzieś na dnie kufra. Nie wiele myśląc podbiegła do Gryfona i chwyciła za koniec jego różdżki. Miała ochotę złamać ją w pół i wepchnąć bratu do gardła.
Malcolm jak na złość wywiesił białą flagę i szybko oddalił się w bezpieczne miejsce.
- Dlaczego Ty mi to całe życie robisz? - wykrzyczała ochrypłym głosem. Stanęła kilka kroków przed Matluckiem, zacisnęła dłonie w pięści i wahała się, czy zacząć go nimi okładać. Była sfrustrowana i rozgoryczona. - Ty się możesz przyjaźnić z Hanką, a ja się nie mogę przyjaźnić z Malcolmem?! Nienawidzę Cię.
Ślizgonka pogrążona w swej wielkiej rozpaczy rzuciła się na łóżko i wcisnęła głowę w poduszkę.
- Nie odezwę się do Ciebie do końca życia! Zawsze musisz mi wszystko zepsuć, zawsze! Ty możesz mieć wszystko, a mnie nic nie wolno!
Dopiero odgłos torby uderzającej o podłogę sprawił, że nieco oprzytomniała. Kogo jak kogo, ale Aarona się tu nie spodziewała o tej porze. Z jednej strony była mu wdzięczna, bo wybawił ją z niejakiej opresji i zrobieniem ogromnego głupstwa, ale gdy usłyszała jego słowa, ciśnienie również jej skoczyło i zapragnęła go udusić własnymi rękoma.
- Aaron! - pisnęła, gdy butelka roztrzaskała się na małe kawałki, a krople czerwonego wina wtopiły się w jej koszulkę i wszystko wokół - Zostaw go!
Szatynka poprawiła podkoszulkę i zeskoczyła z łóżka. Jej różdżka tkwiła gdzieś na dnie kufra. Nie wiele myśląc podbiegła do Gryfona i chwyciła za koniec jego różdżki. Miała ochotę złamać ją w pół i wepchnąć bratu do gardła.
Malcolm jak na złość wywiesił białą flagę i szybko oddalił się w bezpieczne miejsce.
- Dlaczego Ty mi to całe życie robisz? - wykrzyczała ochrypłym głosem. Stanęła kilka kroków przed Matluckiem, zacisnęła dłonie w pięści i wahała się, czy zacząć go nimi okładać. Była sfrustrowana i rozgoryczona. - Ty się możesz przyjaźnić z Hanką, a ja się nie mogę przyjaźnić z Malcolmem?! Nienawidzę Cię.
Ślizgonka pogrążona w swej wielkiej rozpaczy rzuciła się na łóżko i wcisnęła głowę w poduszkę.
- Nie odezwę się do Ciebie do końca życia! Zawsze musisz mi wszystko zepsuć, zawsze! Ty możesz mieć wszystko, a mnie nic nie wolno!
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
Poszło łatwiej niż się spodziewał, jednakże nie dał tego po sobie poznać. W głębi cieszył się niezmiernie, że McMillan nie był na tyle głupi by się opierać, chociaż z drugiej strony zawiódł się nieco na tym, że wydawał się być znacznie pewniejszą swego osobą. Adrienne oczywiście podniosła głos i rozpoczęła swoją scenę. Nie trzymał różdżki mocno dlatego wysunęła się ona z jego dłoni dosyć szybko. Wierzył głęboko w to, że dziewczę nie przekroczy tej magicznej bariery złamania różdżki. Tego by nie przetrwał i komuś na pewno stała by się krzywda w tym pokoju i raczej wątpił, że będzie to on. Scena Ślizgonki musiała dobiec w pewnym momencie końca i gdy tylko padła na poduszkę w płaczu i szlochu Aaron wypuścił powietrze głośno uspokajając się i podchodząc do miejsca gdzie zaległa.
- Na początek się uspokój.
Powiedział spokojnie siadając wygodniej na łóżku. Rozejrzał się po pomieszczeniu i znalazł wzrokiem rzeczy należące najpewniej do Malcolma, bo bagaż jego siostry mniej więcej kojarzył. Wstał z miejsca i przeszukał rzeczy chłopaka na szybko i wyjął z nich flaszkę, którą musiał mieć przy sobie na taki wyjazd. Odkręcił butelkę i pociągnął łyk wracając na swoje miejsce na łóżku. Wsunął się nieco głębiej opierając plecy o ścianę.
- Może i przesadziłem, ale miałem w tym jakiś cel. Po pierwsze, jestem twoim bratem i muszę ci czasem pilnować dupska żebyś mi się nie puściła z kimś przypadkowym. Po drugie, normalnie nie wywaliłbym twojego chłoptasia za drzwi tylko dlatego, że się całowaliście, ale Malcolm to nie jest dobra partia. Chcesz niegrzeczny typ faceta? Nie moja sprawa, ale McMillan to po prostu nie to dla ciebie. Wierz mi.
Wylał z siebie to co czuł, że ślina na język mu niesie zastanawiając się czy w ogóle brzmi logicznie. Wypił kolejny łyk mocnego alkoholu z butelki i szturchnał nią Adę w bok.
- Masz, pij. Jak ci powiem żebyś nie wydała mnie przed Hanką, że piłem to i tak mnie wydasz więc chociaż wykorzystajmy to sensownie.
- Na początek się uspokój.
Powiedział spokojnie siadając wygodniej na łóżku. Rozejrzał się po pomieszczeniu i znalazł wzrokiem rzeczy należące najpewniej do Malcolma, bo bagaż jego siostry mniej więcej kojarzył. Wstał z miejsca i przeszukał rzeczy chłopaka na szybko i wyjął z nich flaszkę, którą musiał mieć przy sobie na taki wyjazd. Odkręcił butelkę i pociągnął łyk wracając na swoje miejsce na łóżku. Wsunął się nieco głębiej opierając plecy o ścianę.
- Może i przesadziłem, ale miałem w tym jakiś cel. Po pierwsze, jestem twoim bratem i muszę ci czasem pilnować dupska żebyś mi się nie puściła z kimś przypadkowym. Po drugie, normalnie nie wywaliłbym twojego chłoptasia za drzwi tylko dlatego, że się całowaliście, ale Malcolm to nie jest dobra partia. Chcesz niegrzeczny typ faceta? Nie moja sprawa, ale McMillan to po prostu nie to dla ciebie. Wierz mi.
Wylał z siebie to co czuł, że ślina na język mu niesie zastanawiając się czy w ogóle brzmi logicznie. Wypił kolejny łyk mocnego alkoholu z butelki i szturchnał nią Adę w bok.
- Masz, pij. Jak ci powiem żebyś nie wydała mnie przed Hanką, że piłem to i tak mnie wydasz więc chociaż wykorzystajmy to sensownie.
Re: Pokoje dla gości
- Odwal się ode mnie.
Adrienne odwróciła się głową w stronę ściany. Nie znosiła, gdy ktoś kazał jej się uspokoić kiedy nie miała na to najmniejszej ochoty. Ledwo zdążyła się zadomowić w nowym miejscu, to zawsze albo matka, albo święty brat Aaron wtrącali się w jej życie z dobrymi radami. Ona zawsze miała rację, a nikt jej nigdy nie słuchał. Już nawet znudziło jej się gadanie a nie mówiłam, na każdym finale.
Podkuliła nogi pod brodę, gdy Gryfon postanowił zadomowić się na jej łóżku. Jeszcze nie zdążyła go poinformować o tym, że dzieli ten pokój z Malcolmem, ale kolejne słowa brata sprawiły, że miała zamiar uczynić to z czystą satysfakcją. Ostatnią rzeczą, jakiej chciała teraz słuchać były umoralniające gadki starszego brata. Ostentacyjnie położyła sobie poduszkę na głowie, dociskając ją drugą ręką. Niewiele to jednak zdziałało.
- Ty jesteś nienormalny! Odwal się od mojej dupy! - przerwała obietnicę milczenia do grobowej deski, zrywając się z miejsca i siadając na materacu. Cień obłędu czaił się gdzieś w jej oczach. Tak zła nie była już dawno.
- Dobre sobie. Nie będziesz mi mówił z kim się mogę kolegować, a z kim nie. Nie mam zamiaru Ci się z niczego tłumaczyć. Zawsze mi wszystko na złość robisz. Zawsze.
Głos jej się lekko załamał, choć minę miała hardą.
- A ta ruda małpa nie jest dla Ciebie i co? Posłuchasz mnie? Oczywiście, że nie. Aż dziw, że jeszcze do niej nie poleciałeś. Na pewno się ucieszy, że zniszczyłeś mi całe święta - dziewczyna skrzyżowała ramiona i z naburmuszoną miną wpatrywała się w pijącego brata.
- Nie mam zamiaru z nią w ogóle rozmawiać, więc nie wiem skąd Ci to przyszło do głowy. Poza tym jest głupia, więc możesz pić do woli, bo nawet się nie zorientuje.
Początkowo zamierzała chwycić za butelkę i wylać jej zawartość na głowę swojego brata, ale doszła do wniosku że lepszym pomysłem będzie jak się napije, a jak Aaron pójdzie do swojej rudej panci, to wtedy ona pójdzie poszukać Malcolma. O ile będzie chciał z nią jeszcze gadać. Ada pociągnęła łyka i skrzywiła się, czując nieprzyjemny, gorzki i piekący smak na języku. Potem pociągnęła jeszcze jednego i jeszcze jednego, a gdy dobiła do pięciu i wydawać by się mogło, że nieco ochłonęła, oddała butelkę Gryfonowi i wybuchnęła płaczem.
- Zawsze mi to robisz - pociągnęła nosem i potarła pięścią oczy - Znajdujesz sobie nową dziewczynę, a mną się tylko interesujesz jak chcesz mi zepsuć życie. To niesprawiedliwe!
Adrienne odwróciła się głową w stronę ściany. Nie znosiła, gdy ktoś kazał jej się uspokoić kiedy nie miała na to najmniejszej ochoty. Ledwo zdążyła się zadomowić w nowym miejscu, to zawsze albo matka, albo święty brat Aaron wtrącali się w jej życie z dobrymi radami. Ona zawsze miała rację, a nikt jej nigdy nie słuchał. Już nawet znudziło jej się gadanie a nie mówiłam, na każdym finale.
Podkuliła nogi pod brodę, gdy Gryfon postanowił zadomowić się na jej łóżku. Jeszcze nie zdążyła go poinformować o tym, że dzieli ten pokój z Malcolmem, ale kolejne słowa brata sprawiły, że miała zamiar uczynić to z czystą satysfakcją. Ostatnią rzeczą, jakiej chciała teraz słuchać były umoralniające gadki starszego brata. Ostentacyjnie położyła sobie poduszkę na głowie, dociskając ją drugą ręką. Niewiele to jednak zdziałało.
- Ty jesteś nienormalny! Odwal się od mojej dupy! - przerwała obietnicę milczenia do grobowej deski, zrywając się z miejsca i siadając na materacu. Cień obłędu czaił się gdzieś w jej oczach. Tak zła nie była już dawno.
- Dobre sobie. Nie będziesz mi mówił z kim się mogę kolegować, a z kim nie. Nie mam zamiaru Ci się z niczego tłumaczyć. Zawsze mi wszystko na złość robisz. Zawsze.
Głos jej się lekko załamał, choć minę miała hardą.
- A ta ruda małpa nie jest dla Ciebie i co? Posłuchasz mnie? Oczywiście, że nie. Aż dziw, że jeszcze do niej nie poleciałeś. Na pewno się ucieszy, że zniszczyłeś mi całe święta - dziewczyna skrzyżowała ramiona i z naburmuszoną miną wpatrywała się w pijącego brata.
- Nie mam zamiaru z nią w ogóle rozmawiać, więc nie wiem skąd Ci to przyszło do głowy. Poza tym jest głupia, więc możesz pić do woli, bo nawet się nie zorientuje.
Początkowo zamierzała chwycić za butelkę i wylać jej zawartość na głowę swojego brata, ale doszła do wniosku że lepszym pomysłem będzie jak się napije, a jak Aaron pójdzie do swojej rudej panci, to wtedy ona pójdzie poszukać Malcolma. O ile będzie chciał z nią jeszcze gadać. Ada pociągnęła łyka i skrzywiła się, czując nieprzyjemny, gorzki i piekący smak na języku. Potem pociągnęła jeszcze jednego i jeszcze jednego, a gdy dobiła do pięciu i wydawać by się mogło, że nieco ochłonęła, oddała butelkę Gryfonowi i wybuchnęła płaczem.
- Zawsze mi to robisz - pociągnęła nosem i potarła pięścią oczy - Znajdujesz sobie nową dziewczynę, a mną się tylko interesujesz jak chcesz mi zepsuć życie. To niesprawiedliwe!
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Re: Pokoje dla gości
Nie dziwił się jej złości w żadnym stopniu. Też chętnie wybiłby zęby gdyby ktoś zrobił mu taką akcję, a teraz mógł liczyć na to, że prędzej czy później Adrienne odwdzięczy mu się z nawiązką. Tak było zawsze więc nie można przerwać dobrej passy. Szybkie ruchy dziewczyny nieco go rozbawiły, bo rzucała się tak jakby dostała jakiegoś ataku, ale nie wybuchnął śmiechem, bo to by ją tylko rozjuszyło. Spojrzał kątem oka jak przyssała isę do butelki i zastanawiał się jak bardzo się alkoholowo zdewastuje tego dnia. Pewnie bardzo.
- Może i posłucham, a może i nie. Tak jak ty nie posłuchasz mnie.
Wzruszył ramionami nie chcąc jej dalej umoralniać, bo tylko pogorszy to sytuację, a może jakimś cudem potem przemyśli jego słowa. Wtedy stało się coś czego się kompletnie nie spodziewał. Twarda Adrienne rozpłakała się tak jak rzadko kiedy. Zamrugał parę razy nie do końca wiedząc co się dzieje. Możliwe, że była to jedna z jej gierek, ale lekkie ukłucie w klatce piersiowej i tak go nie ominęło. Poklepał ją po udzie dwa razy biorąc do ręki butelkę.
- To nie jest akurat prawda. Jak ostatnio odwaliłaś to pojechałem do domu nie dlatego, że rodzice mnie tam chcieli. Ba. Kazali mi zostać w szkole. Ale mimo, że jesteśmy patologicznym rodzeństwem, to jednak jesteś moją siostrą więc będę się martwił.
Uśmiechnął się lekko. Nie chciał jej przytulać bo pewnie znów zaczęła by się szarpać jak szalona i tym razem pazury na palcach poszły by w ruch, a on miał już dosyć blizn. Oparł głowę o ścianę wypijając łyk wódki czując jak przepala go od środka.
- I tak, wiem. Zabrzmiałem tak pedalsko jak tylko mogłem.
Uprzedził jej słowa uśmiechając się szerzej gdy tylko odzyskał sposobność do mówienia.
- I masz rację. Przereagowałem i nie mogę się wpieprzać w twoje wybory. Jak będziesz chciała w pląsach polecieć do Malcolma to i tak polecisz. Ale nie rób głupot. I jakby co, to tylko powiedz, a dostanie w zęby. I skoro przy temacie dostawania w zęby jesteśmy. Widziałaś tu Wyatta? Tego ciepłego Puchona?
- Może i posłucham, a może i nie. Tak jak ty nie posłuchasz mnie.
Wzruszył ramionami nie chcąc jej dalej umoralniać, bo tylko pogorszy to sytuację, a może jakimś cudem potem przemyśli jego słowa. Wtedy stało się coś czego się kompletnie nie spodziewał. Twarda Adrienne rozpłakała się tak jak rzadko kiedy. Zamrugał parę razy nie do końca wiedząc co się dzieje. Możliwe, że była to jedna z jej gierek, ale lekkie ukłucie w klatce piersiowej i tak go nie ominęło. Poklepał ją po udzie dwa razy biorąc do ręki butelkę.
- To nie jest akurat prawda. Jak ostatnio odwaliłaś to pojechałem do domu nie dlatego, że rodzice mnie tam chcieli. Ba. Kazali mi zostać w szkole. Ale mimo, że jesteśmy patologicznym rodzeństwem, to jednak jesteś moją siostrą więc będę się martwił.
Uśmiechnął się lekko. Nie chciał jej przytulać bo pewnie znów zaczęła by się szarpać jak szalona i tym razem pazury na palcach poszły by w ruch, a on miał już dosyć blizn. Oparł głowę o ścianę wypijając łyk wódki czując jak przepala go od środka.
- I tak, wiem. Zabrzmiałem tak pedalsko jak tylko mogłem.
Uprzedził jej słowa uśmiechając się szerzej gdy tylko odzyskał sposobność do mówienia.
- I masz rację. Przereagowałem i nie mogę się wpieprzać w twoje wybory. Jak będziesz chciała w pląsach polecieć do Malcolma to i tak polecisz. Ale nie rób głupot. I jakby co, to tylko powiedz, a dostanie w zęby. I skoro przy temacie dostawania w zęby jesteśmy. Widziałaś tu Wyatta? Tego ciepłego Puchona?
Re: Pokoje dla gości
To, że Hanka dzięki jego powołaniu do ochrony cnoty siostry będzie miała przesrane miał bardziej pewne, niż to że kiedyś umrze. Matluck nie zamierzała tak łatwo odpuścić i miała nadzieję, że Aaron o tym pamiętał. Wolałaby nie musieć mu się tłumaczyć, gdy pewnego dnia zastanie wybrankę swego serca bez włosów lub w wersji murzynek Bambo.
- No i jesteśmy kwita.
Adrienne dopiero po chwili zorientowała się, że jej rozgoryczenie zaowocowało żałosnym płaczem. Zdusiła go w sobie, zachłystując się powietrzem. Wytarła szybko oczy rękawem i pociągnęła nosem. Może i faktycznie lepiej, by Aaron nie zastanawiał się jak bardzo jego młodsza siostra zeszmaci się dziś alkoholowo. Niezbyt była doświadczona w temacie, dlatego niewiele już brakowało do granic jej trzeźwości. Aktualnie była porządnie podchmielona, a nie było jeszcze siedemnastej.
- To się martw z daleka - odkaszlnęła i wstała z miejsca. Zaczęła krążyć po pokoju jak nakręcona zabawka. Przystanęła jedynie po to, by znów napić się łyka wódki. Nieco ją zemdliło, ale niezbyt się tym przejęła. Nawet by się ucieszyła z możliwości puszczenia pawia na Hankę.
- Nic nowego. Zawsze brzmisz jak skończony homoś. Tylko "nie płacz, uspokój się, wszystko będzie dobrze, przytulę Cię i z uszu wyskoczą mi tęczowe pegazy".
Ślizgonka wykrzywiła twarz, co miało przypominać grymas jaki na co dzień towarzyszył Gryfonowi i zniżyła nieco ton głosu.
Znów triumfowała. Po raz kolejny w swym życiu usłyszała masz rację, co jedynie utwierdziło ją w swej nieomylności. Czuła się teraz jakby ktoś nominował ją co najmniej na nowego dyrektora Hogwartu.
- Jakby co to też powiedz, a Hanka też dostanie w zęby - wcale nie żartowała. Wręcz przeciwnie, bo minę miała śmiertelnie poważną. Na wzmiankę o Puchonie kiwnęła jedynie głową, gdyż łyk wódki powoli przepływał właśnie przez jej gładziutkie gardełko.
- Widziałam. I co najlepsze widziałam też jego chłoptasia. Nie uwierzysz, ale to ten sam pedał, który chodził ze mną do Beauxbatons. Koleś zakochał się w takim jednym z naszego roku i jak to się wszystko wydało to spierdzielił do Hogwartu. Dobrze, że mi przypomniałeś. Powinnam iść się przywitać. Mam nadzieję, że Wyatt nie jest zbyt przywiązany do swoich zębów, bo zamierzam przyozdobić nimi jego rozepchany gejowski zad.
Adrienne znów przyssała się do butelki jak niemowlę. Wódka była paskudna, dlatego po którymś z kolei głośnym jej przełknięciu oddała już butelkę całkowicie we władanie Aarona.
- Następnym razem grzecznie wyjdź z pokoju. Nie zmuszaj mnie, żebym się zaprzyjaźniła z Hanią sranią - nim wyszła z pokoju poklepała Gryfona pieszczotliwie po policzku. Zaraz za progiem żołądek odmówił jej jednak posłuszeństwa, więc zamiast na poszukiwanie Krukona, pobiegła prosto do łazienki. I tyle ją widział.
- No i jesteśmy kwita.
Adrienne dopiero po chwili zorientowała się, że jej rozgoryczenie zaowocowało żałosnym płaczem. Zdusiła go w sobie, zachłystując się powietrzem. Wytarła szybko oczy rękawem i pociągnęła nosem. Może i faktycznie lepiej, by Aaron nie zastanawiał się jak bardzo jego młodsza siostra zeszmaci się dziś alkoholowo. Niezbyt była doświadczona w temacie, dlatego niewiele już brakowało do granic jej trzeźwości. Aktualnie była porządnie podchmielona, a nie było jeszcze siedemnastej.
- To się martw z daleka - odkaszlnęła i wstała z miejsca. Zaczęła krążyć po pokoju jak nakręcona zabawka. Przystanęła jedynie po to, by znów napić się łyka wódki. Nieco ją zemdliło, ale niezbyt się tym przejęła. Nawet by się ucieszyła z możliwości puszczenia pawia na Hankę.
- Nic nowego. Zawsze brzmisz jak skończony homoś. Tylko "nie płacz, uspokój się, wszystko będzie dobrze, przytulę Cię i z uszu wyskoczą mi tęczowe pegazy".
Ślizgonka wykrzywiła twarz, co miało przypominać grymas jaki na co dzień towarzyszył Gryfonowi i zniżyła nieco ton głosu.
Znów triumfowała. Po raz kolejny w swym życiu usłyszała masz rację, co jedynie utwierdziło ją w swej nieomylności. Czuła się teraz jakby ktoś nominował ją co najmniej na nowego dyrektora Hogwartu.
- Jakby co to też powiedz, a Hanka też dostanie w zęby - wcale nie żartowała. Wręcz przeciwnie, bo minę miała śmiertelnie poważną. Na wzmiankę o Puchonie kiwnęła jedynie głową, gdyż łyk wódki powoli przepływał właśnie przez jej gładziutkie gardełko.
- Widziałam. I co najlepsze widziałam też jego chłoptasia. Nie uwierzysz, ale to ten sam pedał, który chodził ze mną do Beauxbatons. Koleś zakochał się w takim jednym z naszego roku i jak to się wszystko wydało to spierdzielił do Hogwartu. Dobrze, że mi przypomniałeś. Powinnam iść się przywitać. Mam nadzieję, że Wyatt nie jest zbyt przywiązany do swoich zębów, bo zamierzam przyozdobić nimi jego rozepchany gejowski zad.
Adrienne znów przyssała się do butelki jak niemowlę. Wódka była paskudna, dlatego po którymś z kolei głośnym jej przełknięciu oddała już butelkę całkowicie we władanie Aarona.
- Następnym razem grzecznie wyjdź z pokoju. Nie zmuszaj mnie, żebym się zaprzyjaźniła z Hanią sranią - nim wyszła z pokoju poklepała Gryfona pieszczotliwie po policzku. Zaraz za progiem żołądek odmówił jej jednak posłuszeństwa, więc zamiast na poszukiwanie Krukona, pobiegła prosto do łazienki. I tyle ją widział.
Adrienne MatluckKlasa VII - Urodziny : 13/05/1998
Wiek : 26
Skąd : Liverpool
Krew : pół na pół
Similar topics
» Pokoje do nauki magii umysłowej
» Pokój dla gości
» Sypialnia dla gości [1]
» Sypialnia dla gości [2]
» Komnata dla gości rodziny
» Pokój dla gości
» Sypialnia dla gości [1]
» Sypialnia dla gości [2]
» Komnata dla gości rodziny
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Szkocja :: Edynburg :: Dom rodziny Wilson
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach