Sala nr 1

+9
Nancy Baldwin
Jeremy Scott
Mistrz Gry
Christine Greengrass
Marie Volante
Joel Frayne
Vincent Cramer
Sophie Fitzpatrick
Konrad Moore
13 posters

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Sala nr 1

Pisanie by Konrad Moore Pią 19 Kwi 2013, 17:23

First topic message reminder :

Sala nr 1 - Page 2 Tumblr_ltah2yj40S1ql4rkgo1_500

Skromnie urządzona, choć zawiera wszystko, co potrzebne pacjentowi.
Na sali znajdują się 3 łóżka.

Pacjenci:
1. -
2. -
3. -

Konrad Moore
Konrad Moore
Minister Magii


Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta

Powrót do góry Go down


Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Nancy Baldwin Pią 09 Sie 2013, 20:09

Nancy naprawdę nie wiedziała jak to się działo, że kiedy nikt nie patrzył, James zdawał się być w pełni umysłu i emocji rozwiniętym chłopcem, a kiedy tylko czuł się obserwowany, zmieniał się. Już kiedyś myślała, że udało jej się przebić tę niewidzialną skorupę, ale trwało to krótko, bardzo krótko.
O, ona jak nikt inny rozumiała zakłopotanie i zmartwienia, które targały nastoletnim, świeżo upieczonym rodzicem. Ona także nim była, z tym faktem, że ją matka wyrzuciła z domu i w odróżnieniu do niego nie była dziedzicem gigantycznej fortuny. Nie czuła na ten moment żadnej nadzwyczajne więzi z Juniorem, ale na pewno podchodziła do tego z większym sercem niż James.
- Nie wiem, jestem skołowana - mruknęła, patrząc na małą poczwarkę, która ruszała się w tym śmiesznym, szpitalnym łóżeczku. Westchnęła ciężko i przygryzła dolną wargę. Bała się poruszać wprost pewne sprawy, bo obawiała się gorzkiej prawdy, która spadłaby na jej głowę jak kubeł zimnej wody. - Wszyscy mówią, że uciekłeś przed Juniorem - zaczęła, patrząc na niego z konsternacją wypisaną na twarzy. Przetarła zaczerwienione oczy i powstrzymując się całą siłą woli aby nie rwać sobie włosów z głowy, zapytała:
- Będziesz musiał się ożenić?
Westchnęła ciężko i spuściła wzrok na krawędź łóżka. Nie zważając na reakcję Jamesa, przesunęła się w jego stronę i objęła go ramionami w pasie, chowając twarz w jego ramieniu.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by James Scott Pią 09 Sie 2013, 20:34

Z punktu widzenia James'a, był to po prostu zbieg okoliczności. Chociaż z drugiej strony zbyt dużo było owych zbiegów. Szczególnie, że każde 'dobre' zachowanie Scott'a miało miejsce przy pannie Baldwin. Dziwne, prawda?
Krukon zamrugał szybko oczami. 'Juniorem' To słowo dobijało się w głowie chłopaka niczym echo w ciasnej jaskini. Dziecko bez imienia zdawało się być mniej realne.
- Nie brałbym Cię do domu, gdybym miał przed nim uciekać. Mam zamiar wziąć odpowiedzialność za niego - mruknął. Podejrzewał, iż Nancy nie zdawała sobie sprawy ile trudu sprawiało mu podjęcie takiej decyzji. Również nie wiedziała ile pracy włożyła w to jego matka i kuzyn. Zdecydowanie, rodzina chce naprostować skrzywienie moralne James'a.
-Nic nie będę musiał. Ta suka - tak, mówił tutaj o swojej cioci - uwzięła się na mnie i Prince. Rozsyła za nami 'psy' gończe, ale nie wydaje mi się, żeby jej moc sięgała aż do miejsca w które się udajemy - tu zrobił krótką przerwę - Tak samo nie wydaje mi się, że może nas dopaść w Hogwarcie. Za rok ja zacznę 'rządzić', więc wtedy oddeleguje ją z zamku
Scott nachylił się niepewnie i pocałował Nancy w czoło.
Nie czuł nic do niej. A może nie wiedział, że coś czuje? Ciężko było mu stwierdzić. Nigdy nie kochał. Jednak postanowił w swoim zepsutym rozumie, że będzie dla niej miły. Dla niej jednej. W końcu skrzywdził ją znacznie bardziej niż innych. Tak psychicznie jak i fizycznie.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Nancy Baldwin Pią 09 Sie 2013, 22:32

Jej uwadze nie umknęła dziwna reakcja chłopaka na dźwięk słowa Junior. Ona również zamrugała szybko oczami, marszcząc nos.
- Nie podoba Ci się? Nie chcesz żeby nazywał się tak jak Ty? Można jeszcze zmienić mu imię przecież, to na razie takie nieoficjalne - mruknęła, skrobiąc się palcem po głowie. To zaskakujące, że w tej naiwnej dziewczyny znajdowały się tak duże pokłady uwielbienia dla Jamesa, że nazwala nawet jego imieniem swoje dziecko. Oczywiście ona wmawiała sobie uparcie, że przestanie być naiwna i głupia!
- Tak? Zdefiniuj w takim razie wzięcie odpowiedzialności za niego - uniosła lekko brwi, patrząc na niego pobłażliwie. Dziecko i tak od września przejmie Rosalie, więc ich rola zostanie ograniczona do całkowitego minimum. Skoro James miał zamiar wracać tam, skąd ściągnął go Jeremy, Nancy podejrzewała, że zobaczą się dopiero w szkole. Jak zatem chciał wziąć odpowiedzialność za niego?
- To dobrze. Nie chcę żebyś się żenił - stwierdziła nagle. W głębi duszy odetchnęła z ulgą. Skoro ona nie będzie miała Jamesa, to nikt nie będzie go miał. - Co masz na myśli mówiąc, ze zaczniesz rządzić? - Zapytała. Nawina Gryfonka nie miała pojęcia o tym, ze za niecały rok cały majątek Scottów znajdzie się w śliskich łapskach Jamesa. Czy gdyby wiedziała, zmieniłoby to cokolwiek? Pewnie nie, nie lubiłaby go przecież bardziej, bo i pewnie bardziej się już nie da.
Kiedy pocałował ją w czoło, wiedziała, że to by było na tyle jeśli chodzi o wyleczenie się z ojca tego różowego bobaska, które dwie doby temu ledwo wypchała z siebie.
- Weź go na ręce. Jest lekki, dasz radę - rzuciła nagle, ale nadal nie odsuwała się od niego. Dźgnęła go palcem w bok w zachęcającym geście.
- Matka wyrzuciła mnie z domu - wyznała nagle, obgryzając paznokieć palca wskazującego.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by James Scott Sob 10 Sie 2013, 01:30

- Może być. Nie spodziewałem się po prostu. - Chłopak po prostu nie spodziewał się, że ten mały problem może mieć już imię.
Chłopak patrzył z niedowierzaniem na Nancy. Czy to nie jest oczywiste. Wziąć odpowiedzialnośc za dziecko można tylko w jeden sposób.
- Wychowam je - mruknął - Przez rok zostawię matce. Muszę skończyć Hogwart. Potem sam się nim zajmę... z Tobą oczywiście - dodał po chwili - Nie pozwolę mojej matce zniszczyć kolejnego dzieciaka.
Niechęć do Rosalie pojawiała się w sercu Krukona, żeby zmaleć dzień później. Sam nie wiedział czy i co dokładnie ma mamie za złe. Jednak nie chciał, żeby dziecko zostawało w jej rękach. Im mniej jej zawdzięcza, tym lepiej.
- Nie chcesz? - zapytał patrząc w jej fiołkowe oczy. Nie znał się na 'czytani w myślach', więc nie mógł powiedzieć czy kłamie. Jeszcze chwilę temu był przekonany, iż Nancy chciała wyjśc za niego. Widocznie się mylił.
Co masz na myśli mówiąc, ze zaczniesz rządzić?
- Dziedziczę tytuł głowy rodziny Scottów - rzekł jakby to była oczywistość - Wszystko co teraz należy do Jeremiego staje się oficjalnie moją własnością.
W jego głosie nie dało się wyczuć ani dumy, ani triumfu. Dla chłopca był to obowiązek. Musi w końcu wyprostować tą rodzinę - z jego punktu widzenia. Skończy się panoszenie ciotek i innych dziwnych osób. Wszystkich wypierdoli!
-Nie mogę - wskazał na zabandażowane ramię. Oczywiście było to łgarstwo. James najzwyczajniej w świecie bał się, że bobasa upuści. Nigdy nie zajmował się dziećmi.
- To ułatwi sprawę. Zamieszkasz w zamku. - dla Krukona była to dobra wiadomość. Wiedział, iż Jeremy zmusiłby go do pójścia i zapoznania się z państwem Baldwin. Był pewny, że ojciec Nancy zechciałby rozedrzeć go na strzępy za zinfiltrowanie krocza jego córki.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Nancy Baldwin Sob 10 Sie 2013, 02:01

- Nazywa się James, po Tobie i na drugie ma Vincent po Vincencie, moim lekarzu. Dlatego ostatecznie będzie nazywany.. Junior - rzekła z lekką dumą w głosie, wzdychając triumfalnie. Wymyślenie imienia zajęło jej trochę czasu. Szukała odpowiednich imion na literę N lub J, ale ostatecznie uznała, że idealnym rozwiązaniem będzie po prostu nazwanie dzieciaka James. A drugie imię wiązało się z przypływem uwielbienia dla lekarza, który od trzynastego roku życia był jej szpitalnym koszmarem.
Kolejne słowa Jamesa sprawiły, ze Nancy prawie umarła. Wychowa je? Sam, a potem z nią? To chyba najbardziej sensowne zdanie w dziejach, które wypadło z jego niewyparzonej jadaczki. Gryfonka uśmiechnęła się lekko pod nosem, po czym poklepała go po ramieniu.
- Dobrze, James, dobrze, wychowasz. Wychowamy - ciągnęła pobłażliwym tonem, nadal klepiąc go lekko po ramieniu. Miała ochotę parsknąć śmiechem. - Skąd w Tobie nagle taki przypływ męskości? Czyżby Twój kuzyn dał Ci kilka lekcji jak zachowuje się dojrzały chłopiec? Byłbyś zazdrosny gdybym wolała Twojego kuzyna? No powiedz, powiedz - Uniosła lekko brwi ku górze, mając szczerą nadzieję, że chociaż troszkę bodnie jego męskie ego. W przeciągu kilku sekund powrócił jej nastrój i zwyczajne, codzienne zachowanie Baldwinki.
- Nie chcę! - Zastrzegła od razu, ale po chwili dotarła do niej pewna nieścisłość i zaczęła wykonywać gwałtowne, przeczące ruchy rękami w powietrzu. - Nie, nie nie nie nie! To nie tak, cofam, cofam to! Nie chcę żebyś żenił się z dziewczyną, którą znalazła dla Ciebie ciotka. Rozumiesz? Z obcą dziewczyną - ciągnęła, ale nadal nie wiedziała jak zgrabnie mu wyjaśnić, że nie chce żeby żenił się z kimś innym prócz niej samej. - Ani żadną znajomą... Możesz się ożenić, ale.. tylko... ze mną! - Wydusiła z siebie wreszcie, drapiąc się po głowie z lekkim zakłopotaniem. - Ale tylko jeśli chcesz! - dodała natychmiast, uśmiechając się glupkowato.
I kto by pomyślał, że po długich tygodniach terapii odzwyczajania się od Jamesa, on zjawia się na kilka minut jakby nigdy nic i znowu miesza jej w głowie. Głupia, naiwna Nancy.
Na kolejne rewelacje aż podskoczyła na łóżku.
- Żartujesz sobie?! Dostajesz wszystko, cały majątek? To znaczy, że będziesz bogatszy od swojego dziadka? A to rewelacja... - zamarła na moment. Nie myślała o wielkim majątku, jaki ma odziedziczyć on, a kiedyś może jej dziecko, ale.. to znacznie ułatwiało sprawę. - To znacznie ułatwia sprawę. Żadna Twoja ciotka nie będzie mogła mnie wyrzucić, a jedna już podobno chciała. To chyba ta od małżeństw - dodała, zapatrując się w ciemne tęczówki Krukona.
- James, nie chcę Cię niepokoić, ale ja już mieszkam w zamku. Twój dziadek był ze mną w Playmouth, odegraliśmy bardzo przykrą scenę i musiał mnie przygarnąć. Ale nadal mieszkam w oddzielnej sypialni, chociaż Twoja podoba mi się znacznie bardziej - wywróciła młynka fioletowymi oczętami, ostatecznie znowu przenosząc ich spojrzenie na chłopaka.
- Chodź się przytulić. Łiiiiii - pisnęła cicho, rzucając się na niego i ściskając go jak cytrynę. Pierwszy raz od kilku dni przestała się martwić i na powrót była sobą.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by James Scott Sob 10 Sie 2013, 16:42

-Rozumiem - odrzekł krótko. Dzieciak będzie nazywał się tak jak on sam. Zdaniem Scott'a to było znacznie lepszym rozwiązaniem niż wyszukiwanie jakichś dziwnych, zawiłych imion - tu trzeba dodać, że szlachta uwielbia nazywać swoje dzieci porąbanymi imionami.
-To miałoby sens - powiedział poważnym tonem, robiąc minę kogoś, kto właśnie usłyszał genialny pomysł - Prince znacznie bardziej się nadaje na moje miejsce. Pewnie nikt by się nie skapnął. Zaprawdę genialny pomysł. Jestem pewien, iż kuzyn się zgodzi.
Z jednej strony był to zwykły zgryw, z drugiej zaś... to by mogło wypalić. Co prawda trzeba by było nad tym popracować - kuzyn ubiera się inaczej, ma inny styl mówienia, nie mówiąc już o kilku różnicach w wyglądzie.
Krukon przysiadł na skraju łóżka i z uniesionymi brwiami obserwował próby wytłumaczenia Nancy o co jej dokładnie chodziło.
-Najpierw skończ szkołę - pstryknął palcem w jej czoło, które zaczerwieniło się lekko, tak jak policzki.
Baldwin zawsze pozostanie Baldwin. Jeszcze chwilę temu leżała i ze smutnym wzrokiem wpatrywała się w oczy James'a. Teraz niemal skacze jak kapucynka- z ADHD- po całym pokoju.
-Z jednej strony tak. Z drugiej... Ciotka od zawsze marzyła o fortunie Scottów. Zdesperowana kobieta zdolna jest do wszystkiego. Podtrzymuj plotkę, że nie chcę dziecka i Ciebie. Dla dobra swojego i Juniora.
James, nie chcę Cię niepokoić, ale ja już mieszkam w zamku. Twój dziadek był ze mną w Playmouth, odegraliśmy bardzo przykrą scenę i musiał mnie przygarnąć. Ale nadal mieszkam w oddzielnej sypialni, chociaż Twoja podoba mi się znacznie bardziej
'Łojezusmaria' - to przeleciało przez umysł chłopaka, gdy usłyszał żal w głosie na wspomnienie o oddzielnej sypialni. Zachował jednak zimną krew. Odchrząknął i rzekł:
-Jak już powiedziałem. Póki co podtrzymuj plotkę.
Zanim James zdążył zareagować Gryfonka już go obściskiwała. Rzecz jasna Scott, jako osoba kompletnie nie przyzwyczajona do uścisków, naprężył się cały i jakby stwardniał. Po chwili jednak odwzajemnił uścisk.
- Na mnie już czas - rzekł odklejając ją od siebie - Zobaczymy się pierwszego w szkole. Trzymaj się blisko Jeremiego i ufaj tylko Fitzpatrickom.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Nancy Baldwin Sob 10 Sie 2013, 20:32

Nancy otworzyła szeroko usta ze zdziwienia kiedy usłyszała, że James podchwycił jej gierkę tak szybko. Oczywiście żartowała na temat Prince, bo o ile uważała kuzyna za bardzo przystojnego chłopaczka, to osobiście wydawał jej się nudny i zbyt poważny jak na te siedemnaście lat na karku.
- Już chcesz mnie oddać? To przykre - mruknęła, dźgając go palcem między żebra. Z przykrością stwierdziła, że James ani nie przytył ani nie nabrał mięśnia w miejscu gdzie obecnie przebywał. Nadal był chudy i wąski w barkach.
Nancy uwielbiała łapać za słówka, więc gdy powiedział, żeby najpierw skończyła szkołę, miała na to już własną interpretację.
- Skończę. Jestem drugą najlepszą uczennicą w szkole. Fajnie, nie? - Odparła dumne, wykonując znaczący ruch brwiami. James pewnie słyszał to uroczyste ogłoszenie na zakończeniu roku, ale Baldwin nie omieszkała mu o tym przypomnieć, chwaląc się. Do tej pory nie znalazła rzeczy, którą mogłaby mu zaimponować, więc może chociaż to sprawi, ze przestanie być dla niej aż tak surowy.
- Jak chcesz - skomentowała krótko jego prośbę. Nie interesowało ją aż tak bardzo co ludzie powiedzą, bo wiedziała swoje, ale na wspomnienie ostrych słów panny Charlotte o tym, że James ucieka od niej bo jest - uwaga! - gruba, coś ukuło ją w żołądku. - Przecież nie może mnie zabić ani nic z tych rzeczy - dodała, machnąwszy ręką.
- Dopiero w szkole? - Uniosła lekko brwi, ale w sumie nie była tym zaskoczona. Pokręciła chwilę nosem, ale ostatecznie pokiwała tylko głową. - Dobrze, od jutra wprowadzam się do jego sypialni i będę spała pomiędzy nim, a Twoją babką, mają ogromne łóżko. Czy to będzie wystarczająco blisko Jeremy'ego? Przykuję się do jego pleców - zaśmiała się, wyswobadzając go ze swoich uścisków pomimo swojej woli.
- Będę się dobrze się zachowywać - rzuciła jeszcze, przyciskając go lekko do siebie na pożegnanie. - Przestanę uwalniać wasze skrzaty - dodała, unosząc dwa palce jak na przysiędze.
Nancy Baldwin
Nancy Baldwin
Klasa VI


Urodziny : 07/07/1998
Wiek : 26
Skąd : Playmouth, Anglia
Krew : pół na pół
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t658-skrytka-pocztowa-nancy-b

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by James Scott Wto 13 Sie 2013, 02:28

-Prince jest taki jak ja, tylko trochę bardziej cierpliwy - zapewnił James starając się uniknąć nieprzyjemnie dźgającego palca Nancy.
W przeciwieństwie do Scott'a, panna Baldwin wyglądała troszkę inaczej niż zwykle. Wydawało mu się, że wysiłek towarzyszący przy rodzeniu dziecka jeszcze długo będzie widoczny na buzi małej Gryfonki.
-Bardzo - kiwnął głową zostawiając sobie komentarz dotyczący drugiego miejsca. Jak powszechnie wiadomo, Krukon był zdania, iż w konkursach i konkurencjach istnieje tylko jedno miejsce - pierwsze. Reszta to przegrani, którym zabrakło umiejętności i szczęścia. Jednak nie dał po sobie tego poznać i pogłaskał świeżo upieczoną matkę po głowie.
-Oczywiście, że nie może, ale tragedie się zdarzają. Oto matka z rozpaczy dusi dziecko poduszką i sama rzuca się z okna - przesadzał? Zdecydowanie. Nie sądził, że ciotka posunęła by się do takich czynów. Była zbyt głupia i za bardzo bałaby się Jeremiego, oraz plotek. Chociaż...?
- Idealna odległość. Nie zapomnij mu ich wymasować - mruknął ściągając z nadgarstka gumkę do włosów. Ze zręcznością godną ponurego drania stworzył sobie na głowię typowy męski kucyk.
Kolejny raz pozwolił się jej uścisnąć bez narzekania.
- To dobrze. Jak widzę, Tobie też się przydadzą - rzekł marszcząc brwi i pukając się w palec na którym świecił się sygnet - identyczny do tego, który Jeremy dał Nancy (Znak rozpoznawalny Scottów).
Posłał jej ostatni uśmiech i wyszedł z pokoju.
James Scott
James Scott
Klasa VII


Urodziny : 10/02/1998
Wiek : 26
Skąd : rozległe tereny hrabstwa Kerry - Irlandia
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t671-skrytka-pocztowa-james-s

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Wto 03 Wrz 2013, 09:05

Francesca ostatnim co pamiętała z zeszłego wieczora była kłótnia z Vincentem i moment jak szła przed siebie, do wyjścia ze stadionu. Tego, że zemdlała dowiedziała się już następnego dnia, leżąc w o dziwo pustej sali, przebrana w szpitalny strój.
- Jak to nakaz stałego nadzoru? - wlepiła wzrok w twarz młodej pielęgniarki, która za wszelką cenę próbowała wmusić w nią śniadanie. - Przecież istnieje coś takiego jak wypis na żądanie pacjenta... - stanowczym gestem wysunęła rozłożoną dłoń w stronę dziewczyny, sugerując jej tym samym, że to jedzenie może sobie wsadzić... no wiecie gdzie.
- Sam dyrektor tak zarządził, nie chcemy mu się narażać. Sama pani rozumie, z czegoś musimy żyć. Jak się pani polepszy to wyjdzie pani za dwa dni - gdy uzdrowicielka opuściła pomieszczenie, skonfundowana Włoszka opadła na miękką poduszkę i westchnąwszy wlepiła wzrok w biały sufit. W tej chwili kompletnie nie mogła zrozumieć zachowania Vincenta. Był jak baba w ciąży, która nie mogła zdecydować się na najprostszą rzecz... poza tym nie mogła spędzić w szpitalu dwóch dni! Musiała wrócić do redakcji a jej wolne kończyło się dokładnie dziś. Moretti rozejrzała się wokół w poszukiwaniu swoich rzeczy, jednak przewidywała, że w tej sali ich niestety nie było.
- Niech Cię szlag, Cramer... - wysyczała po włosku, obracając się na bok, przodem do drzwi. Było dość chłodno, więc Włoszka przykryła się kocem po samą brodę i nie mając lepszego zajęcia, zaczęła liczyć plamy na podłodze.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Marie Volante Wto 03 Wrz 2013, 09:37

Powrót do pourlopowej i jednocześnie pochorobowej rzeczywistości okazał się trudniejszy niż Marie początkowo przypuszczała. Nie była w Świętym Mungu zaledwie miesiąc, a w recepcji powitała ją zupełnie nowa stażystka, urocza Jane, jej ulubiona pielęgniarka odeszła na emeryturę, a pani w szpitalnej kawiarni drobiła się zaręczynowego pierścionka. Na szczęście jedno było niezmienne: z samego rana klinika magicznych chorób i urazów tonęła w błogiej ciszy; kocioł miał się zacząć dopiero za kilkadziesiąt minut
- Dzień dobry, nazywam się Marie Volante i będę się Panią opiekowała – wyrecytowała odruchowo, zamykając za sobą drzwi sali numer jeden. Od pielęgniarek słyszała, że kobieta dostarczona im przez samego dyrektora od samego rana sprawiała problemy, więc postanowiła oszczędzić reszcie szpitala tego, co sama zaraz mogła usłyszeć. Nieprzyjemni pacjenci to prawdziwe utrapienie. Volante na swoją nową pacjentkę spojrzała dopiero po chwili, dzięki jej charakterystycznym, południowym rysom, od razu rozpoznając w niej nieznajomą z parku. Na jej ładnie opaloną twarz wkradł się więc uśmiech, kiedy pobieżnie przeglądała kartę pacjentki. Niedawno przebyte przeziębienie, omdlenie…
- Jeśli nie będziesz jadła, będziemy musieli podłączyć ci kroplówkę, a to nie jest najprzyjemniejsza rzecz na świecie, naprawdę. Jesteś bardzo osłabiona po chorobie, zapewne stąd to wczorajsze omdlenie – zawyrokowała, wyjmując z kieszeni swojego fartucha eliksir wzmacniający, który po drodze zdążyła wziąć ze szpitalnej apteki. Płynem napełniła niewielki kieliszek, stojący na szafce przy łóżku Włoszki i podała go kobiecie.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Wto 03 Wrz 2013, 10:07

Kropki, kropki... jak na złość dwoiły się i troiły przed oczami Włoszkami, dzięki czemu po około dziesięciu zrezygnowała z liczenia ich. Przetarła dłonią zmęczoną twarz a w ślad za tym obróciła się na plecy, ponownie wodząc wzrokiem po suficie. Jeśli ktoś chciał oszaleć daleko szukać nie musiał - ta sala miała do tego wszelkie predyspozycje. Na prawo drzwi, na lewo okno, a wokół gołe ściany, pomalowane na żółto, czyli na niby kolor zaliczany do barw ciepłych. Mało satysfakcjonujące.
Korzystając z tego, że nie ma lepszego zajęcia ani ochoty do spania czy jedzenia, a czekały ją jeszcze podobno dwa dni leżenia plackiem, wróciła myślami do rozszyfrowywania zachowania swojego byłego narzeczonego. Wiedziała, że na nic jej się to nie zda, lecz z drugiej strony i tak prędzej czy później by do tego wróciła. Na twarzy Moretti pojawił się nawet lekki uśmiech spowodowany tym faktem, że Vincent sam we własnej osobie ją tu przyniósł. Zniknął równie szybko, gdy uświadomiła sobie, że zapewne nie zrobił tego z dobrego serca i sentymentu a z przymusu jaki na nim ciążył, przez wykonywany zawód. Jak nie urok to sraczka... zawiedziona zerknęła w stronę drzwi, w których ponownie pojawiła się uzdrowicielka. Plusem sytuacji było to, że tą akurat znała. I miała cichą nadzieję, że jakoś się z nią dogada. Nieważne jak. Gdy Marie wygłosiła standardową formułkę przy pierwszym spotkaniu z pacjentem, Francesca skrzyżowała ręce pod piersiami w wymownym geście.
- Już myślałam, że mnie nie poznasz - skwitowała krótko scenkę wyjętą żywcem z jakiegoś serialu o lekarzach, po czym przecząco pokręciła głową.
- Sama się tu nie pchałam i muszę stąd wyjść, praca wzywa - bo naczelna mnie zabije... - podciągnęła się nieco na rękach do góry, wpychając sobie poduszkę pod plecy.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Marie Volante Wto 03 Wrz 2013, 10:32

Francescę charakteryzował iście włoski upór i temperament, ale Marie nie miała najmniejszego zamiaru dać za wygraną, też czasem potrafiła tupnąć nóżką. Zalecenia były jasne; pacjentka miała zostać w Świętym Mungu dwa dni, a przez ten czas należało ją dokarmić i podleczyć, a przede wszystkim zatrzymać w łóżku. Wielka szkoda, że nikt nie raczył wspomnieć o tym, że tę upartą kobietę trzeba będzie najprawdopodobniej przywiązać do tego łóżka, byle nie uciekła. Volante pokręciła głową w wyrazie dezaprobaty.
- O ile mnie pamięć nie myli, jesteś nauczycielką włoskiego – zaczęła, przyglądając się jej badawczo spod przymrużonych powiek – a klasówki możesz sprawdzać tutaj, leżąc w łóżku – dodała rezolutnie, wyciągając z wewnętrznej kieszonki swojego lekarskiego fartucha długopis z czerwonym wkładem. Znalezisko położyła na blacie szafki, tuż obok lekarstwa.
- Z przeziębieniami nie ma żartów, zaniedbałaś chorobę, mało jadłaś i teraz musisz swoje odleżeć. Gdybym Cię wypuściła, straciłabym pracę, nie mam w zwyczaju podważać kompetencji dyrektora. Sama widzisz, choćbym chciała, niewiele mogę zrobić – wyjaśniła, rozkładając bezradnie ręce.
- Dlatego będę naciskała. Powinnaś koniecznie zjeść porządne śniadanie, wypić eliksir i grzecznie zostać w łóżku. Jeśli będziesz przestrzegała zaleceń, być może uda nam się doprowadzić Cię do stanu używalności szybciej.
Może tutejsze jedzenie po prostu ci nie smakuje? Mogłabym zamówić ci coś w szpitalnym bufecie... - Francuzka zerknęła pytająco na czarownicę.
Marie Volante
Marie Volante
Uzdrowiciel


Urodziny : 13/01/1988
Wiek : 36
Skąd : Francja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t730-skrytka-pocztowa-marie-vo

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Wto 03 Wrz 2013, 10:45

Ze zdumieniem przyglądała się kobiecie, a po jej minie było widać, że nie jest ani trochę zadowolona sytuacją w jakiej się znalazła. Przy okazji złapała się na tym, że po raz kolejny prawie wydała swój sekret. Żeby podnieść się po tym drobnym potknięciu, odparła:
- Owszem, jestem, ale nie mogę zostawiać swoich uczniów już na początku roku. Mugole rządzą się innymi prawami niż my, czarodzieje - zerknęła na czerwony długopis i aż westchnęła. Wszystko wczoraj zaczęło się o przeklętego długopisu. - Poza tym nie mam tutaj swoich ubrań, a tym bardziej torebki. Przynajmniej ich nie znalazłam - wzruszyła ramionami, ręką wykonując gest pokazujący pomieszczenie. W razie gdyby Marie miała zamiar wyczarować jej zagubione w akcji rzeczy. Późniejszych słów Francuzki wolała nawet nie podważać, jednak z jej ust wydobyło się ciche:
- Powariowaliście wszyscy, jestem dorosła - poprawiła splątane włosy, chwytając w dłoń plastikowy kubeczek z eliksirem wzmacniającym. - Jedzenie macie paskudne, niestety. Ale skoro tak baardzo boisz się Cramera możesz mi coś przynieść z tej stołówki - odpuściła. Przynajmniej na razie. Swoją drogą nie mogła zrozumieć dlaczego każdy czuł ten chorobliwie duży respekt przed Vincentem. Nie zwalniało się ludzi bez powodu a to nawet nie zakrawało na podważanie kompetencji tylko upór pacjentki, która wiedziała co może a czego nie...
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Sro 04 Wrz 2013, 23:52

Kolejny miło zapowiadający się wieczór odszedł w zapomnienie na rzecz pracy. Gdy Penelope opuściła miękkie łóżko i pognała w te pędy do szkoły wezwana przez służbową sowę, Cramerowi nie pozostało nic innego jak zagasić ogień w kominku i wrócić do Londynu, by zrobić porządek w papierach.
Skończyło się jak zawsze - z głową na pogniecionych pergaminach. Obudziły go świecące bezczelnie w oczy, pierwsze promienie wstającego słońca. Na twarzy uzdrowiciela widniało kilkanaście grubych pręg, powstałych przed odciśnięcie na skórze zagiętych arkuszy papieru. Vincent ziewnął przeciągle i podrapał się po zarośniętym policzku. Ostry, gęsty zarost nadawał jego twarzy zmęczonego, posępnego wyrazu.
Idealną ciszę przerwało ciche pukanie do drzwi.
- Proszę - Włoch podniósł się z miejsca i okrążając biurko, przeciągnął się, wyciągając ręce wysoko w górę. Czasy, w których spanie na krześle nie kończyło się bólem kręgosłupa, miał już dawno za sobą.
- Ta pacjentka, którą wczoraj przyprowadził pan do szpitala odmawia przyjmowania leków i jest trochę... niesforna - drobna pielęgniarka wychyliła się zza drzwi i ze skrępowaniem zaczesała kosmyk rudych włosów za ucho.
- Dlaczego mnie to nie dziwi... - mruknął pod nosem i chwycił za biały fartuch, wiszący niechlujnie na drewnianym stojaku - Już tam idę.
Minął jednak dobry kwadrans, nim uzdrowiciel dotarł pod wskazane drzwi. Po drodze musiał odwiedzić szpitalką kawiarenkę, w której zaopatrzył się w kubek mocnej kawy, która swą siłą przeciętnego śmiertelnika mogłaby zwalić z nóg. Ale nie Vincenta. Studia medyczne i praca w szpitalu skutecznie uodparniają na działanie kofeiny.
- ... ale skoro tak baardzo boisz się Cramera możesz mi coś przynieść z tej stołówki.
- Panna Volante zatrudniona jest na stanowisku uzdrowiciela, a nie służącej, panno Moretti - Cramer oparł się o futrynę i ostrożnie zbliżył krawędź kubka do ust. W jego oczach wciąż jeszcze majaczyło wspomnienie snu. - Przejmuję pacjentkę, Marie.
Mężczyzna skinął głową w kierunku koleżanki po fachu, dziękując jej tym samym za dotychczasową opiekę nad pacjentką. Gdy Francuzka opuściła salę, brunet znów ziewnął przeciągle i podszedł do łóżka, na którym wisiała karta choroby. Przesunął leniwie wzrokiem po drobnych literkach i dopiero po chwili spojrzał na Włoszkę.
- Jak się czujesz?
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Czw 05 Wrz 2013, 00:08

Wyczekująco wpatrywała się w twarz Francuzki, jednak nim ta zdążyła jej odpowiedzieć do uszu Włoszki doszedł tak bardzo znajomy głos... Francesca podejrzewała, że pech jej nie opuścił. Przy okazji, leżąc plackiem w łóżku doszła do wniosku, że nim opuści szpital pewnie będzie musiała skonfrontować się z Vincentem, skoro teoretycznie był jej lekarzem - w każdym bądź razie był osobą, której wszyscy się tu bali i osobą, która ją tu przyniosła, podając takie a nie inne wytyczne. Nie komentując słów Cramera kulturalnie odłożyła trzymany od dłuższej chwili kubeczek z eliksirem wzmacniającym na szafkę obok łóżka a potem już mniej kulturalnie odwróciła się plecami do wejścia, czyli również do obecnie tu zebranych. Przymknęła powieki... i udawała, że śpi. Zachowywała się wyjątkowo dziecinnie, ale nic nie mogła na to poradzić. Zdolności do racjonalnego myślenia przy jej byłym narzeczonym ograniczały się do wielkiego minimum.
- Jak się czuję? Jakby mnie krowa zjadła, przeżuła, wypluła a potem jeszcze zgniotła swoim wielkim tyłkiem, proszę pana - odparła po dobrej minucie. Wciąż jednak leżała z zamkniętymi oczami, a twarz dodatkowo przysłoniła dłonią, ówcześnie przykrywając się kocem po samą brodę.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Czw 05 Wrz 2013, 00:47

Moretti w bardzo kulturalny sposób zasugerowała, że nie ma najmniejszej ochoty na podejmowanie jakiejkolwiek rozmowy. Z miejsca, w którym stał Vincent dobiegł odgłos siorbnięcia - kawa wciąż jeszcze była zbyt gorąca, a Cramer zbyt spragniony jej pobudzającego działania.
- Współczuję - odwiesił kartę na metalową poręcz łóżka i zawiesił spojrzenie na pełnej fiolce z eliksirem - Rozumiem, że mam Cię unieruchomić i podać lekarstwa dożylnie?
Mężczyzna podszedł do parapetu i wsparł się o niego biodrami, odstawiając kubek na bok. Jego lewa dłoń nabrała już niezdrowego, purpurowego koloru od nagrzanej ceramiki.
- Wypijesz, czy mam się fatygować po wenflon? Jeśli będziesz współpracować, to możliwe że za kilka godzin wyjdziesz. Przeziębienie to nie tragedia. Eliksiry takie sprawy rozwiązują w bardzo krótkim czasie - zielone tęczówki uzdrowiciela zawisły na szarym niebie, po którym powoli sunęły burzowe chmury.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Czw 05 Wrz 2013, 00:58

Otworzyła jedno oko spoglądając przed siebie, ot, z czystej ciekawości gdzie w tym momencie stoi Cramer i czy przypadkiem rzeczywiście nie trzyma w ręce wielkiej strzykawki z wielką igłą, którą zapewne z dziką satysfakcją wbiłby jej w pośladek. A doskonale wiedział, że nie przepadała za igłami i odrobinę się ich bała.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała, mając oczywiście na myśli wsadzenie jej do szpitala pod stały nadzór uzdrowicieli. - I czym sobie zasłużyłam na wizytę samego dyrektora, który budzi niesamowity respekt wśród swoich pracowników? - wciąż jednak nie miała zamiaru wypić eliksiru stojącego na szafeczce. Z powrotem przymknęła powiekę, przewracając się na plecy. Wprawdzie nie chciała kolejnej konfrontacji z Vincentem, lecz po głębszym namyśle uznała, że tutaj, w szpitalu, nie mógłby na nią krzyczeć.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Czw 05 Wrz 2013, 01:10

Nic bardziej mylnego. Tu, w szpitalu, była na jego rewirze. To był jego plac i jego zabawki i mógł krzyczeć do woli. Przede wszystkim jednak nie miał w tym momencie ku temu powodów.
- Nie zmieniaj tematu. Wypijesz to sama, czy dalej będziesz bawić się w cierpiętnicę, która chora biega po mieście i omdlewa na każdym rogu? - upił kolejny łyk kawy i wsunął dłoń do kieszeni, napotykając na rękojeść różdżki. Jego słynna, anielska cierpliwość miała się świetnie, wbrew pozorom. Cramer po prostu nie lubił, gdy ktoś histeryzował z byle powodu. Gdy w grę wchodziło widzimisię przy wypiciu bezsmakowego eliksiru przy drobnym przeziębieniu, nie sposób było nie postawić delikwentowi ultimatum. Minuta i po krzyku. Vincent przeszedł taką szkołę życia na oddziale psychiatrycznym, że normalni pacjenci byli przy tym niczym potulne, choć trochę głupie, owce.
- Zemdlałaś. Miałem dokończyć palić papierosa i ruszyć żwawo w drogę do domu? Następnego dnia stałbym przed komisją i żegnał się z zawodem uzdrowiciela - różdżka znajdowała się już w dłoniach bruneta, który obracał ją powoli, niczym morderca pokazujący swej ofierze narzędzie zbrodni. Tak, nie zawaha się jej unieruchomić i nakłuć, jeśli dalej będzie wykazywać się taką opornością. - Poza tym za dobrze Cię znam i wiem, że nie poszłabyś do lekarza z własnej woli. Wizyta samego dyrektora? Jestem normalnym uzdrowicielem. Może z nieco wyższą pensją i większymi obowiązkami.
Kwestię budzenia respektu przemilczał. Nigdy specjalnie o to nie zabiegał i na dobre mu to wyszło.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Czw 05 Wrz 2013, 01:21

Jedynym czego chciała w tym momencie była chwila spokoju. No, może kilka godzin snu i coś do jedzenia. Odkąd wróciła z Florencji ponownie jadała śmieciową, mugolską żywność, mało spała, pijała więcej kawy i generalnie zaniedbywała siebie. Nie dziwota więc, że teraz wylądowała w szpitalu z pozornie niegroźnym przeziębieniem. W jej przypadku, przy jej naruszonej odporności, nawet katar mógł przerodzić się w coś gorszego. Westchnąwszy, Francesca chwyciła kubeczek z eliksirem, wypiła jego zawartość, po czym posłusznie odstawiła na szafeczkę, by po chwili wtulić się w miękką i pachnącą szpitalną poduszkę.
- Zwykłym uzdrowicielem... najwidoczniej nie wiesz jakie mają o Tobie zdanie te młodziutkie pielęgniarki, jak i te z większym stażem pracy - nawet w tym stanie uśmiechnęła się złośliwie pod nosem, choć tego nie planowała. Włoszka po prostu już przestawiła się na negatywny tryb wobec Cramera, bo ostatnio ich rozmowy kończyły się w dokładnie taki sam sposób.
- Poza tym doskonale wiesz o co mi chodziło - w pewnym momencie podniosła się do pozycji siedzącej, oskarżycielsko wskazując na Vincenta palcem. - Dlaczego mi to robisz? Drzesz się na mnie i zrzucasz na mnie całą winę... - opuściła chudą rączkę, zaciskając palce na metalowej barierce łóżka.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Czw 05 Wrz 2013, 21:45

Ależ jemu zależało na tym samym - by pacjentka odpoczęła, zregenerowała siły i doszła do siebie. Tym większe było jego zdumienie, gdy Moretti cały dzień odmawiała przyjmowania leków. Jak jednak widać czarownica potrzebowała jedynie odpowiedniej motywacji. Cramer nie rozumiał fenomenu panicznego lęku przed drobnym ukłuciem igłą, lecz bardzo chętnie z tego korzystał.
- Mam nadzieję, że dobre - na twarzy bruneta pojawił się wymuszony, grzeczny uśmiech. Kubek z kawą osiągnął w końcu temperaturę umożliwiającą raczenie się pobudzającym naparem. Nawet drobne fusy zdołały osiąść już na dnie.
- Błagam Cię, stałaś się bardzo monotematyczna. Temat jest dla mnie skończony. Czegoś sobie jeszcze życzysz?
Miał już serdecznie dosyć wracania do tego, co było kiedyś. Kończyło się to zawsze awanturą, bądź ostrą wymianą zdań, a na to Vincent nie miał w tym momencie najmniejszej ochoty. Po nocy przespanej na niewygodnym krześle mogło dojść nawet do rękoczynów. Francesca była już zamkniętym rozdziałem.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Czw 05 Wrz 2013, 23:53

Resztką sił powstrzymała się od głośnego i lekceważącego parsknięcia śmiechem. Gdyby temat był skończony, nie rozpoczynałby go wczoraj w pubie, chyba że Vincent zaliczał się do osób, które najpierw muszą wypić, by móc porozmawiać. A o to by go nigdy nie posądziła. Wyraźnie zmieszana położyła się z powrotem do łóżka, przykrywając się ciepłym kocem, ponieważ znowu czuła dreszcze wywołane chłodem bijącym to z korytarza, to z prawdopodobnie nieuszczelnionego okna.
- Tak. Świętego spokoju, panie Cramer - odparła zupełnie normalnym, może zbyt oficjalnym tonem głosu. Skoro uważał temat za zakończony a ją za rozdział zamknięty, nie mogła mu tego zabraniać. Mogła co najwyżej mu uprzykrzyć życie, choć nie bywała zawistnym człowiekiem, który czerpał przyjemność z robienia ludziom krzywdy psychicznej ani fizycznej.
- Ach, prosiłabym jeszcze o oddanie mi moich rzeczy i wypisanie mnie do domu. Praca wzywa, sam pan rozumie o co mi chodzi... - dodała, nie patrząc już na Włocha a w sufit. - Albo nie. Sama się wypisuję, w tym momencie, na żądanie. Mam takie prawo, a skoro nic mi nie jest, prócz przeziębienia nie widzę innych przeciwwskazań - z wyjątkową gracją i morderczym wyrazem twarzy zaczęła wykopywać się z pieleszy i schodzić z łóżka.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Pią 06 Wrz 2013, 00:28

Cramer dopił do końca kawę i trzymając kubek w dłoni skłonił się po pas.
- Pani życzenie jest dla mnie rozkazem.
Uzdrowiciel z gracją kamerdynera roku zaczął powoli wycofywać się z sali. Gdy jedna z jego dłoni spoczywała już na zimnej, metalowej klamce, Włoszka nabrała nagłej ochoty na wycieczkę do domu. Nie pozostawało mu nic innego, jak westchnąć pod nosem. Czy choć raz nie mógł trafić na spokojną i rozsądną kobietę? Najpierw Francesca ze swym upartym, włoskim charakterkiem, a teraz Penelope i jej sadystyczne zapędy. Nie wymagał przecież dużo - byle nie robiła niepotrzebnego bałaganu i nie rozliczała go ze wszystkich nadgodzin w pracy. Taki to on był mało wymagający. Biednemu zawsze wiatr w oczy.
- Proszę bardzo. Pielęgniarka zaraz przyniesie Pani rzeczy i dodatkową porcję eliksiru. Proszę wziąć go jeszcze dzisiaj wieczorem i jutro rano. Po pół filiżanki. Ze względu na Pani szwankującą pamięć ośmielę się zapisać zalecenia na karteczce.
Minął się z powołaniem. Powinien był zostać aktorem.
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Pią 06 Wrz 2013, 00:35

Uświadamiając sobie, że poszło za łatwo, spojrzała w stronę Vincenta, ale nie dodała nic więcej, prócz krótkiego:
- W takim razie czekam z niecierpliwością - a następnie korzystając z tego, że szpitalna piżama składała się ze zwyczajnych spodni i koszulki zlazła z łóżka, podchodząc do okna. Dłońmi złapała się parapetu, obserwując niewielki park mieszczący się za szpitalem. To, że dostała napadu kichania i smarkania w ogóle się nie liczyło. Wyraźnie zamyślona wpatrywała się w jeden punkt, czyli okolicę ławki. Nie wiedziała w jaki sposób ma rozmawiać z Vincentem po tym wszystkim. W tym momencie była pewna tylko jednej rzeczy a mianowicie tego, że nawet jeśli chciałaby zamknąć rozdział z nim związany - nie będzie w stanie. Zważając oczywiście na jej pracę.
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Vincent Cramer Pią 06 Wrz 2013, 00:54

Pusty kubek wylądował na niewielkiej szafce koło łóżka, a Cramer z pełnym zaangażowaniem przystąpił do skrobania zaleceń na skrawku pergaminu. Dokładnie rozpisał Włoszce godziny i ilości przyjmowania eliksiru. Pióro głośno skrobało po chropowatym papierze, a duża dłoń mężczyzny szybko stawiała koślawe, trudne do rozczytania znaczki. W ciągu kilku ostatnich lat charakter pisma popsuł mu się okrutnie.
- Zaraz przyślę pielęgniarkę. Będzie Pani musiała podpisać kilka dokumentów - podszedł powoli do parapetu, przy którym zatrzymała się czarownica. Była od niego ponad głowę niższa. Cramer przeżył właśnie deja vu. Stojąca w pidżamie przy oknie Moretti przypomniała mu dawne czasy, gdy mieszkali jeszcze razem w tej ciasnej klitce wynajmowanej za grosze. Pokój był tak wąski, że dwie osoby ledwo mijały się, ocierając boleśnie nogami o kanty mebli. Fran zawsze była rannym ptaszkiem. Gdy z trudem otwierał oczy o siódmej rano, ona dawno już stała przy oknie z kubkiem herbaty, owinięta w ten śmieszny, kraciasty, wytarty koc.
Dopiero chłodny powiew wiatru wybudził go z zamyślenia. Vincent położył karteczkę na parapecie tuż obok dłoni czarownicy. Wsunął ręce do kieszeni fartucha i powiódł wzrokiem za spojrzeniem kobiety.
- Coś jeszcze?
Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 40
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Francesca Moretti Pią 06 Wrz 2013, 01:05

Najwidoczniej nie różnili się od siebie tak bardzo lub wciąż łączyła ich malutka nić porozumienia, bo Włoszka wpatrując się tępawym spojrzeniem przed siebie wspominała sobie tamte chwile, kiedy wszystko było w porządku. Zero problemów, ludzie doceniali to co mieli a przede wszystkim doceniali drugiego człowieka i rzucali się sobie do gardeł gdy rzeczywiście mieli ku temu racjonalny powód. Ponadto dopiero po chwili uświadomiła sobie, że w tym momencie mogła wyglądać jak te kilka lat temu. Fakt, brakowało tylko kubka herbaty i kraciastego koca, wytartego do granic możliwości. A ile razy sprzeczali się by kupić nowy! Kobieta zbyt często przywiązywała się do rzeczy. Zerknęła kątem oka na zapisaną karteczkę, uśmiechając się półgębkiem.
- Piszesz jeszcze brzydziej niż wtedy - rzuciła w odpowiedzi, kompletnie ignorując pytanie Włocha. Nie wiedziała co mu odpowiedzieć, skoro nawet jedno słowo potrafiło rozpętać między nimi wojnę. Francesca odwróciła się bokiem do mężczyzny, jednak tylko po to by mu się dokładniej przyjrzeć. Do tej pory nie miała do tego sposobności: raz było za ciemno, drugim razem znajdowali się w niebieskim domu wariatów. Teraz, w dziennym świetle, mogła dostrzec, że życie rzeczywiście mu nie szczędziło. - Wyśpij się w końcu raz a dobrze, hm?
Francesca Moretti
Francesca Moretti
Czarownica


Urodziny : 10/03/1983
Wiek : 41
Skąd : Florencja, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t719-skrytka-pocztowa-francesc

Powrót do góry Go down

Sala nr 1 - Page 2 Empty Re: Sala nr 1

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach