Wielka Sala

+88
Gloria Stark
Rivius Fawley
Hope Colinz
Morpheus A. Maponos
Brandon Tayth
Aleksander Cortez
Isidora Tayth
María Velasquez
Cory Reynolds
Monika Kruger
Nevan Fraser
Ragna Kolbjørn
Jonathan Mills
Peter Raffles
Jamie Campbell
Prince Hamilton
Jason Snakebow
Fransis Molchester
Scarlett Molchester
Micah Johansen
Fèlix Lemaire
Marco Castellani
Jaakob Larsen
Blanche Aude Moreau
Antoinette Croisseux
Geraldine Dubois
Carla Stark
Kristian Lyberg
Elektra Fyodorova
Stella Stark
Andrew Wilson
Freddie Kingsley
Leanne Chatier
Gwendoline Allen
Matthew Sneddon
Femke van Rijn
Iris Xakly
Marcel Volante
Cassidy Thomas
Felicja Socha
Maja Vulkodlak
Pandora Evans
Antonija Vedran
Connor Campbell
Grace Scott
Meredith Cooper
Elijah Ward
Lena Gregorovic
Logan Campbell
Zoja Yordanova
Wyatt Walker
Marianna Vulkodlak
Lucas Castellani
Aaron Matluck
Dymitr Milligan
Christine Greengrass
James Scott
William Greengrass
Nicolas Socha
Heinrich Flammenwerfer
Nadia Milligan
Sora Iwahara
Charlotte Jeunesse
Aleksy Vulkodlak
Dylan Davies
Vin Xakly
Rhinna Hamilton
Suzanne Castellani
Blaise Harvin
Margaret Scott
Cherry Campbell
Aiko Miyazaki
Sasza Tiereszkowa
Sophie Fitzpatrick
Benedict Walton
Joel Frayne
Audrey Roshwel
Polly Baldwin
Andrea Jeunesse
Mistrz Gry
Anthony Wilson
Emily Bronte
Jeremy Scott
Gabriel Griffiths
Charles Wilson
Leslie Wilson
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
92 posters

Strona 11 z 25 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 18 ... 25  Next

Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Wielka Sala

Pisanie by Brennus Lancaster Pon 15 Kwi 2013, 17:49

First topic message reminder :

Wielka Sala - Page 11 Greathall1

Umiejscowione jest tutaj serce Hogwartu - tętniąca życiem Wielka Sala, w której uczniowie przesiadują niemal nieustannie od rana do wieczora.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Connor Campbell Nie 01 Gru 2013, 16:09

Oczywiście, jak to łatwo można było się spodziewać, chłopak przestał zwracać uwagę na innych uczestników balu, których sylwetki stały się lekko zamazane, gdy Campbell skupił swój wzrok i całą uwagę na twarzy Antoniji. Ślizgon oparł łokieć na blacie stolika a następnie na jego dłoni spoczęła lekko zarośnięta broda. Nawet gdyby chciał, nie mógłby oderwać od niej wzroku, ale... nie chciał.
Uczucie, które pojawiło się od razu po wypiciu ponczu rosło w ciele Campbella, jakby ktoś rzucił na jego żołądek zaklęcie natychmiastowego wzrostu. Ucisk w brzuchu stawał się nie do zniesienia, a Connor miał wrażenie, że umrze, jak tylko nie weźmie dziewczyny w swoje ramiona. Nagle panienka Vedran podniosła się z miejsca i, jakby czytając w myślach chłopaka, ruszyła w jego stronę. Wciąż wodząc za nią rozmarzonym spojrzeniem, wyciągnął obie dłonie w jej stronę, aby jak tylko znajdzie się w ich zasięgu, mógł ją pochwycić. Chwilę poźniej Puchonka już wygodnie siedziała mu na kolanach, a on przycisnął swą twarz do jej odsłoniętej szyi, nie mając zamiaru jej puścić. Już nigdy...
- Ja Ciebie też - odparł z entuzjazmem wpatrując się w jej czekoladowe tęczówki. - Jesteś taka piękna, wspaniała, cudowna... - poszedł w jej ślady i zaczął wymieniać wszystkie superlatywy, jakie tylko mu się napatoczyły na język. Nie był jeszcze w połowie tego co chciał przekazać Tośce, a ta już łapczywie pochłaniała jego wąskie usta swoimi pełnymi, malinowymi wargami. Błogi uśmiech pojawiał się co rusz na ustach chłopaka, który z porównywalną pasją odwzajemniał jej pocałunki.
Po porządnych trzydziestu minutach wyjętych z życia, w końcu się od siebie odkleili, a z ust Puchonki od razu padła kusząca, aczkolwiek awykonalna propozycja.
- Głuptasie, jak to do Ciebie? - Kanadyjczyk zaśmiał się delikatnie ze swojej głupiutkiej ukochanej. - Przecież nie wejdę do twojego domu... - mruknął z konsternacją, drapiąc się po brodzie.
Connor Campbell
Connor Campbell
Klasa VI


Urodziny : 26/06/2006
Wiek : 17
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t708-skrytka-pocztowa-connor-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Marianna Vulkodlak Nie 01 Gru 2013, 17:28

- Nikogo nie zabijesz - syknęła, uciszając go gestem dłoni. - Zapomnimy o tym co się stało i będę omijała tego świra szerokim łukiem. Może sprawa rozwiąże się sama - dodała jeszcze, poprawiając lekko dłonią swoje jasne włosy, które były finezyjnie upięte specjalnie na ten wieczór.
Gdy Marianna usłyszała rewelację Zoi, odsunęła się lekko i z wyraźnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy, zasłoniła usta dłonią. Zamrugała kilkakrotnie oczami, nadal wpatrując się w Gryfonkę, po czym spojrzała na Ślizgona. Pokiwała głową szybko, co było niemą zgodą na taniec. Nie chciała o tym mówić przy Yordanovej, ale kiedy znaleźli się na parkiecie, od razu zapytała:
- Blondynka? Ja czy Claudia? - Zapytała natychmiast, ostatnie słowo wypowiadając nieco ciszej, zmuszając chłopaka niemal do czytania z ruchu warg.
Marianna była znakomitą tancerką i nawet poważna rozmowa i pełne skupienie na omawianej sprawie nie były w stanie umniejszyć jej niesamowitemu drygowi i powabnym ruchom. Powirowali na parkiecie przez kilka kawałków, po czym wrócili do stolika.
- Mam stracha. Nie wiem czy wierzyć tym wróżbom? Zresztą to andrzejki, dzisiaj mogły być prawdziwe... - rzekła, biorąc do ręki szklaneczkę z ponczem. Spojrzała na Williama z niedowierzaniem i wypiła nieumyślnie małego łyczka. Po dosłownie kilku sekundach usta jej się rozjechały w dziwnie anielskim uśmiechu i dziewczyna spojrzała na swojego narzeczonego jak na rozkosznego szczeniaczka.
- Williamie, jaki Ty jesteś przystojny - stwierdziła nagle, kładąc mu swoją dłoń na kolanie pod stołem, którą przesunęła niebezpiecznie w stronę jego uda.
Marianna Vulkodlak
Marianna Vulkodlak
Klasa VII


Urodziny : 07/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t667-skrytka-pocztowa-panny-ma

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by William Greengrass Nie 01 Gru 2013, 18:00

- Słuchaj, nie pozwolę, żeby ktokolwiek krzywdził moją kobietę. Nawet jeśli narzeczoną jesteś tylko formalnie. Utłukę gada - powiedział już spokojniej. Nim porwał ślizgonkę w tan poprosił kapelę o kilka normalnych kawałków, więc rozmawiali w rytmach poczciwego walca. Prócz nich na parkiecie wirowało jeszcze kilka par dla których ten rodzaj tańca nei był obcy, a reszta, o ile w danej chwili nie bawiła się w glonojada z kimś innym rozstąpiła się na boki.
Co niby miał jej powiedzieć? "Mam nadzieję, że ty"? Z dwojga złego oba paskudne.
- Nie wiem. Blondynka. Och, daj spokój, to tylko paplanina starej wariatki. Naczytała się Proroka, posklejała wszystko do kupy i wyszła jej ta niby wróżba, nie ma co się przejmować - mruknął. Mimo swoich słów znowu zaczął zaprzątać sobie tym głowę. Marianna świetnie tańczyła i musiała mu przyznać, że w te klocki też był niezły. Miał to we krwi, no i w końcu od małego bywał na wystawnych balach, na których to musiał tańczyć z dziewczynkami. Ramę miał książkową.
Kiedy wrócili do stolika nie słuchał za bardzo Marianny bo znowu zamyślił się o Claudii wpatrując sie ślepo w przestrzeń, dlatego też nie zdążył ostrzec dziewczyny, żeby nie piła tego świństwa. Nawet nie zauważył kiedy to zrobiła. Dopiero kiedy poczuł jej rękę... TAM... wrócił do rzeczywistości, choć chyba Marianna zgubiła gdzieś swoją.
- Co ty robisz? - zapytał dziwnie rozbawiony odsuwając jej rękę i rozejrzał się dookoła czy aby nikt nie widział, co było raczej niemożliwym przez długi obrus.
William Greengrass
William Greengrass
Student: Prawo Czarodziejów


Urodziny : 13/11/1996
Wiek : 27
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t690-william-greengrass

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Zoja Yordanova Nie 01 Gru 2013, 18:17

Nie uciekaj, nie uciekaj, a jednak zajęli się znowu sobą. Musiała przyznać, że ta dwójka niesamowicie sobie radziła na parkiecie. Przypomniał jej się pierwszy taniec z Williamem, kiedy jeszcze się nie znali. To była zabawa świąteczna, organizowana przez starszych Greengrass'ów. Trafiła tam przypadkowo, gdyż Morwen nie mogła tej nocy się nią zajmować. Mieli po trzynaście lat, a ona musiała chłopakowi stanąć na stopach, żeby pokazał jej kroki. To był jeden z tych magicznych momentów w jej życiu, kiedy poczuła się dziewczyną.
Otrząsnęła się z zamyślenia i poszła w swoją stronę. Czyli w skrócie: znowu zabrać coś do jedzenia i wrócić z naręczem słodkości do pokoju w wieży Gryffindoru.
Zoja Yordanova
Zoja Yordanova
Klasa VII


Urodziny : 24/09/2006
Wiek : 17
Skąd : ur. w Bułgarii, obecnie Londyn
Krew : czysta
Genetyka : Jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t659-skrytka-pocztowa-panny-y

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Antonija Vedran Nie 01 Gru 2013, 20:46

Dlaczego miałaby zwracać uwagę na innych skoro siedziała na kolanach najpiękniejszego człowieka stąpającego po tej planecie? I w ogóle najlepszego w całym układzie słonecznym? Zachowywała się teraz niczym Gollum ze swoim pierścieniem, albo wiewiórka z "Epoki Lodowcowej" bo uparcie się go trzymała, bojąc się, że jak puści go choćby na ułamek sekundy to on bezpowrotnie zniknie. A tego by już nie przeżyła. Nie wyobrażała sobie teraz swojej egzystencji bez jego osoby. Nie wyobrażała sobie nawet jak mogła wyżyć tych swoje szesnaście lat z kawałkiem bez niego. Kiedy odpowiedział na jej wyznanie równie pozytywnie, jej twarz aż pojaśniała ze szczęścia. Najszerszy i przy okazji najszczerszy uśmiech pojawił się na jej obliczu. Uśmiech, jakiego dotychczas chyba nikt nie oglądał. No, ale też nikt nie był dla niej tak wyjątkowy jak Ślizgon w tym momencie. Całowała z pasją jego usta i chciała iść dalej i dalej, a może nawet pozbyć się swojej błony dziewiczej którą mimo wszystko posiadała kiedy jego odpowiedź na jej propozycję zniszczyła wszystko. Wszystkie plany prysły niczym bańka mydlana. Nie zasmuciła się tym jednak.
- Jej tam nie ma. Nikt się nie dowie... - kusiła opuszkami palców gładząc jego kark, by na koniec dać mu delikatnego pstyczka w nos. No tak, Andrea. Osoba którą gotowa była teraz rozszarpać w locie gdyby tylko odważyła się zbliżyć do jej jedynego i największego skarbu.
- Choooooooooooodź stąd... - jęknęła pociągając go nieco za krawat. Nie chciała żeby inni na nich patrzyli. Chciała być z nim sama. Podniosła się więc z jego kolan i pociągnęła go tym razem za rękę, a raczej dłoń w którą zdążyła już wpleć swoje palce.
Antonija Vedran
Antonija Vedran
Klasa VI


Urodziny : 05/04/2006
Wiek : 18
Skąd : Lastovo, Chorwacja.
Krew : Półkrwi.

https://magic-land.forumpolish.com/t717-skrytka-pocztowa-tonki-v

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Marianna Vulkodlak Nie 01 Gru 2013, 23:00

- Od kiedy jestem twoją kobietą? - Zapytała beznamiętnym tonem, unosząc obie brwi ku górze. Formalnie czy nie, nie uważała się tak naprawdę za niczyją kobietę. Marianna była lekkoduchem i panią swojego losu, więc postanowiła nie ograniczać się do jednej osoby, nawet jeśli została z nią zaręczona.
- Może masz rację, ale i tak się boję. Sorry, że to powiem, ale z dwojga złego wolę, żeby chodziło o Claudię. Cenię sobie swoje życie ponad wszystko inne i ty o tym wiesz - dodała jeszcze, przygryzając lekko dolną wargę.
Ale wróćmy do momentu, w którym to Maria spiła się eliksirem miłości i właśnie urządzała sobie dyskretny atak na krocze Williama pod stołem. Gdy odepchnął jej rękę, spojrzała na niego z niedowierzaniem, ale to jej nie zniechęciło, a wręcz przeciwnie.
- Co ty taki zimny? Nie chcesz się trochę zabawić ze swoją narzeczoną? - Zapytała, teraz przesuwając swoją rękę nieco dalej, w wiadome miejsce. Bez ostrzeżenia podniosła się z krzesła i wskoczyła Greengrassowi na kolana, przyklejając swoje słodziutkie usta do jego nowobogackich, wąskich ust.
Marianna Vulkodlak
Marianna Vulkodlak
Klasa VII


Urodziny : 07/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t667-skrytka-pocztowa-panny-ma

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by William Greengrass Nie 01 Gru 2013, 23:23

- Od kiedy nosisz pierścionek mojej babci - odpowiedział. I to by było na koniec tej sceny.
Tak więc dalej.
- Co ty wyprawiasz? - powtórzył pytanie, kiedy go znowu zaatakowała, ale teraz już się nie uśmiechał.
- Nie, nie chcę. Piłaś to?! - zapytał retorycznie, kiedy na stoliku dostrzegł kielich z ponczem. Oczywiście, że piła. Przecież z własnej woli by go nie ujeżdżała.
- Jesteś naćpana. Kochanie, zejdź proszę i... - nie dokończył, bo właśnie obdarowała go namiętnym pocałunkiem, który przez chwilę nawet odwzajemnił. Odsunął ją jednak delikatnie. - Zejdź i się uspokój. To nie jest śmieszne. - mruknął. Bardzo nieśmieszne biorąc pod uwagę, że od jego spotkania z Claudią minęło już tyle czasu, a jego silna wola i zdrowy rozsądek zawsze przegrywają z hormonami. Zawsze.
William Greengrass
William Greengrass
Student: Prawo Czarodziejów


Urodziny : 13/11/1996
Wiek : 27
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t690-william-greengrass

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Marianna Vulkodlak Nie 01 Gru 2013, 23:34

Marianna wolałaby chyba nie wiedzieć, że nosi pierścionek po jakiejś nieboszczce, która pewnie już dawno wąchała kwiatki od spodu. Zrobiło jej się od tego nieco niedobrze, ale nie miała już czasu tego roztrząsać, bo wpadła w ten miłosny szał.
- Jak co? Przymilam się do mojego narzeczonego - stwierdziła głupkowato, chichocząc pod nosem. To było zupełnie w jej stylu, chociaż William pierwszy raz miał okazję oglądać tą jej stronę, bo jego zwykle raczyła wrednymi odzywkami i chłodną pogardą. Ale tak, Marianna miała także wyluzowaną, zupełnie dziewczęcą i człowieczą stronę.
- Co piłam? A czy to ważne? - Machnęła ręką, kładąc obie dłonie na jego ramionach. - Nie zejdę - zaprotestowała, po czym znowu zbliżyła się do niego i przykleiła się do jego ust, przyciskając się do niego jak tylko najbliżej się dało.
Jej jedna ręka błądziła po jego karku, a druga skutecznie przytrzymywała go za krawat, aby ten nie miał wystarczającego pola manewru, aby się wyrwać. - Ostatnio Ci się podobało - rzuciła tylko w przerwie pomiędzy kolejnym pocałunkiem.
Marianna Vulkodlak
Marianna Vulkodlak
Klasa VII


Urodziny : 07/03/1998
Wiek : 26
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t667-skrytka-pocztowa-panny-ma

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by William Greengrass Pon 02 Gru 2013, 00:13

- Którego nienawidzisz - zauważył całkiem trzeźwo. Taka chichocząca Marianna go przerażała. Może i taka właśnie była, ale chyba wolał jak warczała i szczerzyła ząbki. Nie żeby to co robiła nie sprawiało mu przyjemności, w końcu była atrakcyjną dziewczyną, ale była naćpana eliksirem i to trochę tak jakby miał ją wziąć po pigułce gwałtu. Tylko kto tu teraz kogo gwałci?
- Ostatnio byłem pijany - przypomniał jej i znowu spróbował się oswobodzić chwytając ją za nadgarstki. - I byliśmy sami. I będziesz tego żałować. Oboje będziemy, więc przestań - próbował brzmieć stanowczo, ale z każdą chwilę i każdym kolejnym pocałunkiem i jej dotykiem miękł. Tak jakby, bo tam w dole twardo stawiał opór. Ale Marianna nie dawała za wygraną więc delikatnie zepchnął ją z kolan wstając
- Chodźmy stąd - złożył propozycję nie do odrzucenia wyprowadzając ją z Wielkiej Sali z zamiarem odstawienia jej do dormitorium.


Ostatnio zmieniony przez William Greengrass dnia Wto 03 Gru 2013, 00:02, w całości zmieniany 1 raz
William Greengrass
William Greengrass
Student: Prawo Czarodziejów


Urodziny : 13/11/1996
Wiek : 27
Skąd : Greenock, Szkocja
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t690-william-greengrass

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Cassidy Thomas Pon 02 Gru 2013, 01:19

Była nauczona, że każdej okazji należy się jakieś poszanowanie. Wychowana na balach, uroczystościach i oficjalnych spotkaniach sfer wyższych, naturalnie przyjmowała do wiadomości każde kolejne zaproszenie na kulturalną zabawę. Nawet, jeśli było zbiorowe i tyczyło się całej hogwarckiej braci.
Pojawiła się u progu, patrolując okolicę chłodnym spojrzeniem zielonych oczu. Wydawałoby się że koronkowa sukienka, wyjściowa torebeczka i gładki, wysoko postawiony kok dodadzą jej sposobowi bycia odrobinę więcej ciepła, jednak była to daleko idąca mrzonka. A już szczególnie, kiedy zauważyła, że struktura balu uległa całkowitej degradacji. Kiedy dostrzegła dziwne konfiguracje parowe, nieodklejające się od siebie usta i słodkie chichoty. Porozlewany poncz i rozpaczliwie wołania otumanionych miłosnym szałem ludzi. U wyjścia minęła zajętego podobno Campbella, który dawał się uprowadzić zdecydowanym dłoniom i maślanym spojrzeniom jednej z Puchonek. Nieznani jej trzecioroczniacy uganiali się za pewną młodą Ślizgonką a...
A przy jednym ze stolików dostrzegła przeczące grawitacji włosy pewnego młodzieńca. Oraz owiniętą wokół jego szyi wywłokę. Znaczy się, Vulkodlak.
Przymknęła powieki, westchnęła ciężko i skierowała się w zupełnie odrębną część sali, kroki kierując ku ogromnej misie z ponczem. Jeśli jej przypuszczenia były słuszne, napój musiał zyskać pewną dość charakterystyczną mieszaninę woni...

I cóż. Tak. Nozdrza Ślizgonki otuliły najbardziej tęskne, zakorzenione gdzieś w podświadomości, przyjemne wonie. Atrament, jakim ojciec spisywał kolejne piękne historie. Charakterystyczna woń skóry i papieru, jaka spowijała niedużą bibliotekę w posiadłości Thomasów. A wszystko przemieszane z eteryczną piżmową nutą... Jasnozielone oczy błysnęły upojeniem, zwykle stanowcze wargi przyoblekły się w rozmarzony uśmiech. Dłoń mechanicznie zawisła nad jednym z kubeczków, pragnąc uszczknąć odrobiny napoju... Zanieść go komuś, jemu...
Wtedy przypomniała sobie radosną szamotaninę przy jednym ze stolików. Odwróciła się mimochodem. Zastała porzucone krzesła i objętą parę, znikającą właśnie za drzwiami Wielkiej Sali.
Odetchnęła, przymknęła powieki, dłoń zacisnęła się w powietrzu i cofnęła powoli. Nie upadnie aż tak nisko.
Opuściła "bal". Stukot obcasów odprowadził ją aż do bezpiecznego schronienia, jakie dawało własne łóżko, w nisko sklepionym, ciemnym dormitorium.
Cassidy Thomas
Cassidy Thomas
Klasa VII


Urodziny : 14/09/1996
Wiek : 27
Skąd : Redhill, Surrey, Wielka Brytania
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t1297-korespondencja-cassidy-t

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Nicolas Socha Wto 03 Gru 2013, 18:34

Razem z Jamesem doszli do wniosku, że jednak dodatkowy składnik nie jest tutaj wcale a wcale potrzebny. Bo magia eliksiru działała już niemal na każdego w tej sali. I to w zasadzi im wystarczyło. Impreza się już kończyła więc należało się stąd zmyć zanim przy wyjściu zacznie robić się tłoczno i ktoś ich wyczuje gdy będą wychodzić. Dlatego postanowił wraz z niewidzialnym kolegą opuścić to miejsce, a on złapał pod rękę Majkę która stała w bezpiecznym miejscu i udali się w sobie tylko znanym kierunku.
Nicolas Socha
Nicolas Socha
Klasa V


Urodziny : 12/02/1998
Wiek : 26
Skąd : Czechy - Praga
Krew : Pół na pół

https://magic-land.forumpolish.com/t761-skrytka-pocztowa-nicolas-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Marcel Volante Pon 30 Gru 2013, 00:16

Wokół panował już całkowity mrok, godzina była bliska północy, także w sumie jakby nie patrzeć wszyscy uczniowie powinni już być w swoich łóżkach i liczyć baranki. Taki bynajmniej widniał zapis w regulaminie tej szkoły. Zapis bardzo nie trafiony, ponieważ jaki jest w tym sens, jeśli człowiek przesiedział przez większość świąt w swoim łóżku czytając i śpiąc na zmianę? Wyspał się już całkowicie i zanim znów przyjdzie moment że poczuje sie senny trochę czasu minie. Marcel stwierdził, że trzeba korzystać, nie przejmować się zasadami które tutaj panują i szaleć. Tym bardziej że poznał dziewczynę z którą jak do tej pory rozmawia mu się całkiem przyjemnie. Wiadomo, jeśli ktoś ich przyłapie z pewnością ich domy dostaną ujemne punty i utraci na tym nie tylko ta dwójka, lecz wszyscy co są z nimi powiązani poprzez należytość do tego samego domu. Natomiast jeśli chodzi o szlaban, to Volante jakby najmniej się tym przejmował, ponieważ zawsze byłoby jakieś ciekawe urozmaicenie życia w tej nudnej szkole. Dlatego jeśli otrzymałby jakąś karę w postaci sprzątania, czyszczenia czegoś wcale nie miałby nic przeciwko. Bo tutaj tak na prawdę w takich okresach wolnych wieje wielka nudą. W trakcie roku szkolnego, natłok obowiązków i zajęć jest tak spory, że czasu wystarczy jedynie na zrobienie zadań i na położenie się spać. Dlatego póki nie ma lekcji, trzeba korzystać i włóczyć się po nocach. Marcel widząc iż dziewczyna wstała z huśtawki i ruszyła w jego kierunku, zrobił kilka kroków w stronę zamku i poczekał aż dziewczyna mu dorówna, by mogli równym krokiem podążać do celu. W międzyczasie usłyszał zwrot jaki dziewczyna użyła w jego stronę, zmarszczył nieco brwi, bo niezbyt mu się to spodobało, a po chwili uświadomił sobie że się jej wcale nie przedstawiał. Pokiwał nieco głową, jakby chcąc tym samym pokazać jaką mocną ma sklerozę.
- Marcel Volante. -  mruknął cicho. Rzadko kiedy sie pierwszy przedstawiał. Zwykle wolał pozostawać anonimowy, nie wyróżniać się wśród tłumu. Chciał unikać sytuacji, że wyjdzie na błonia, a tu co chwila ktoś podchodzi i się z nim wita, pyta co u niego i tak dalej. Był raczej osobą z ograniczonym zaufaniem do ludzi, jednak kiedy widział interesującą osobę zwykle zanurzał się w rozmowie z nią, jednak nie całkowicie jej ufając. Zawsze posiadał nieco dystansu, ażeby w razie co za dużo nie powiedzieć. Aktualnie nie spodobało mu się, że dziewczyna nie zechciała wziąć od niego koszuli, którą przecież oferował jej z czystego serca chcąc się o nią zatroszczyć.
- Nie to nie, chciałem dobrze. Poza tym, ja nie lądowałem kilkakrotnie na tyłku w śniegu. - Wzruszył ramionami i założył koszulę z powrotem będąc widocznie nieco obrażony na dziewczynę. Czarne okulary które widniały na jego włosach puknął lekko, by zatrzymały sie na jego nosie. Uwielbiał je nosić. Rozejrzał się dookoła, jakby chcąc pozegnać się z tym miejscem dzisiejszej nocy.
- Propozycja jak najbardziej mi odpowiada. Dawno nie piłem, dlatego myślę że chętnie się napiję herbaty z rumem. Myślę że w Wielkiej Sali powinni coś takiego mieć, tam w sumie jest wszystko. - skomentował propozycję dziewczyny z entuzjazmem. Na prawdę wydawało mu się, że jej propozycja była bardzo ciekawa. Z pewnością ją to rozgrzeje i może nie doprowadzi wcale do choroby, o ile nie zmarzła za bardzo. Tym samym cel podróży mieli już obrany, była to wielka sala oblegana od rana do wieczora przez uczniaków, pełna jedzenia, picia i wszystkiego czego tylko się zapragnie. Krukon na samą myśl się uśmiechnął, bo co jak co, ale przez ten cały czas zdążył nawet zgłodnieć, więc taka późna kolacja z pewnością mu się przyda.
- Dajesz im się? Przestań. Nie wierzę że nie masz na tyle siły żeby przeciwstawić się jakimś pionkom. Krzyczeć na pewno potrafisz, pazurki z pewnością też masz ostre.. Nic tylko się bronić. - Próbował jakoś zrozumieć sytuację dziewczyny, jednak wydawało mu się to wszystko dziwne. Fakt, ślizgoni to w przewadze debile, aczkolwiek jego towarzyszka wyglądała na bardzo inteligentną, na bardzo rozumną i gdyby tylko chciała na pewno poradziłaby sobie z takimi ludźmi. Brunet pokiwał głową i puknął się otwartą dłonią w czoło.
- Nie rozumiem jak tak można, znęcać się nad kimś. Ile oni mają lat? Nie pozwól na to więcej, nie daj się. Nie pokazuj ludziom że jesteś słaba bo zginiesz tu.. - zaradził jej patrząc znad okularów. Był raczej zwolennikiem spokojnego, ułożonego życia, bez kłótni, sporów i sytuacji które mogą kogokolwiek zaniepokoić. Uważał, że dziewczyna nie może do tego przywyknąć, po prostu musi się tego wszystkiego pozbyć, udowodnić i pokazać że nie jest kimś kim można pomiatać. Volante westchnął cicho i schował dłonie do kieszeni od jeansów. Byli już coraz bliżej wejścia do zamku. Zegar na jednej z wieży wybił północ.
- Jeśli mowa o dobrym alkoholu to musimy się wybrać wydaje mi się do Londynu, tam znajdziemy coś odpowiedniego dla siebie. Chociaż jakbyśmy się przeszli po Hogsmeade może też by się coś znalazło. - nie mógł się zdecydować, osobiście uwielbiał whiskey, do czytania książki w mroźne wieczory przy kominku była najlepsza.
- To nic, zawsze musi być ten pierwszy raz. Ale jeśli tak, no to wychodzi na to, że ja po prostu będę musiał Cię pilnować, żebyś czasem nie przesadziła - uśmiechnął się szerzej patrząc nieco rozbawiony na dziewczynę. Weszli do szkoły, od razu skierowali się w stronę Wielkiej Sali. Nie było tu nikogo, świeczki natomiast nadal się paliły, stoły były pełne aż po brzegi. Osiemnastolatek skręcił w stronę stołu najbardziej wysuniętego na prawo i zasiadł na rogu, zrobił miejsce dla dziewczyny. Sięgnął po dwa pucharki i nalał gorącej herbaty. Chwycił pucharek w obie dłonie i poczuł ciepło na całym ciele, poczuł jak się powoli rozgrzewa.
- Zdecydowanie uwielbiam ciepło. Moze powinnas iść się przebrać? - mruknął nieco troskliwie, najwyraźniej zadowolony, że tutaj przyszli. Rozejrzał się po stole w poszukiwaniu czegoś dobrego do jedzenia. Wynalazł tosty i dżem. Nie miał wyjścia, musiał się skusić.
- Głodna? Mogę zrobić podwójne, jeśli chcesz. - zaproponował ściągając okulary i kładą je obok talerzyka. Chwycił za tackę z tostami i za marmoladę i czekał na odpowiedź ze strony dziewczyny.
Marcel Volante
Marcel Volante
Klasa VII


Urodziny : 07/09/1995
Wiek : 28
Skąd : Francja/Nancy
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Iris Xakly Pon 30 Gru 2013, 01:20

Zazwyczaj Mercedes nie była typem dziewczyny, która łamie regulamin pewnie też dlatego, że jej starszy brat uczył w tej szkole i nie chciała robić mu przykrości. Z resztą, cała jej rodzina była w Slytherine, więc i tak owiała się hańbą będąc Gryfonką. Jej w zupełności to nie przeszkadzało, jednak miała wrażenie, że cała jej rodzina ma ją za czarną owcę. Teraz kiedy kroczyła tak do zamku obok chłopaka, uświadomiła sobie jak bardzo nie umie radzić sobie w życiu i jaką jest niedorajdą. Ale może to była odpowiednia chwila na to żeby zmienić coś w swoim życiu, być o wiele bardziej szaloną? Może powinna właśnie zbierać szlabany i być jakaś, a nie ukrywać się po dormitorium ze strachem w oczach. Była teraz jednak z chłopakiem, który wydał jej się naprawdę sympatyczny, może nie zdążyła poznać go zbyt dobrze, jednak pierwsze wrażenie zrobił na niej naprawdę dobre. A może znów daje się nabrać? Może powinna bardziej uważać? Nie, nie czuła tego w tym momencie w zupełności. Dlatego wyzbywając się już strachu podążała obok niego, starając się patrzeć pod nogi, żeby kolejny raz nie walnąć tyłkiem o lód. Zauważyła jego lekkie zniesmaczenie, dlatego wyciągnęła w jego kierunku dłoń i szarpnęła go lekko za koszulkę w geście przeprosin, no cóż nie była zbyt dobra w jakichkolwiek relacjach, ciągle się uczyła.
- Mercedes Xakly- tu dziewczyna byłą trochę podobna do Marcela, raczej się nie przedstawiała. Nie dość, że miała śmieszne imię identyczne jak jeden z mugilskich samochodów, to na dodatek jej nazwisko było znane w tej szkole i większość patrzyła na nią potem przez pryzmat brata nauczyciela. Jeśli chodzi jednak o jego koszulę, którą jej podarował, Merc nie była przyzwyczajona do tego typu gestów ze strony obcych jej osób i po prostu się wstydziła, biorąc jeszcze pod uwagę jej nieudolnie zafarbowane włosy jej wstydliwość wzrosła o sto procent.
- Ej! Masz się nie dąsać, nie codziennie ktoś jest dla mnie tak miły- westchnęła ciężko nie patrząc już na chłopaka. Chciała się przełamać i być swawolna jak reszta dziewcząt w tej szkole, niestety nie wychodziło jej to tak dobrze. - Jesteś taki dobry codziennie czy mam się czuć wyjątkowa?- spytała żartobliwie i kiedy opuszczali to miejsce wręcz tryskała pozytywną energią, wiedząc, że za chwilę jej zmarznięte ciało choć trochę się ogrzeje.
- Myślisz, że rum też się znajdzie? - spytała nie wiedząc w sumie czy w akurat w Wielkiej Sali coś takiego będzie, wiedziała bowiem, że skrzaty mają wszystko, zwłaszcza w kuchni o której jej powiedział Vin. Kiedy weszli do szkoły, Mercedes poczuła przyjemne ciepło, jednak to nie było to czego się spodziewała, pragnęła ciepłego kominka i koca, ale nie będzie przecież wybrzydzać, poza tym bardzo miło spędzało jej się czas z Marcelem dlatego opuszczanie go też nie wchodziło w grę.
- Nie należę do silnych psychicznie- zgryzła dolną wargę czując się nieco zawstydzona. - Ostatnio trafiali na momenty kiedy spacerowałam wieczorem, bez różdżki i po prostu z chęcią wykorzystywali moją bezsilność - nie chciała mu zdradzać szczegółów jak ją kneblowali, czy też rozbierali dla zabawy, nie była na tyle odważna. - Chciałabym, naprawdę, ale czuję się przy nich nikim, obawiam się, że pójście na skargę też nie będzie najlepszym rozwiązaniem, dlatego chcę wrócić do Durmstrangu- wzruszyła lekko ramionami i w tym też momencie obydwoje weszli do Wielkiej Sali, która naprawdę dziwnie wyglądała tak pusta. Zazwyczaj kiedy tu bywała dzieciaki biegały, ślizgoni szydzili z każdego kto nie był z ich domu, a ona siedziała gdzieś przy swoim stole zajadając się pysznościami, teraz to miejsce wyglądało naprawdę imponująco.
- Podejrzewam, że jesteś pełnoletni skoro możesz kupić alkohol, hm? - spytała patrząc dopiero teraz na niego z uśmiechem na ustach. - Weź mnie do Londynu, kupmy hektolitry alkoholu i róbmy coś głupiego- uniosła ręce do góry niczym małą dziewczynka i jej słowa też mogły tak zabrzmieć, ale tak naprawdę Mercedes jeszcze taka była, biorąc pod uwagę, że jedyne co próbowała to papierosy.
- No tak, słyszałam, że ludzie mają różne ciekawe historię po alkoholu, no ale kiedy mam to przeżywać jak nie teraz? - spytała i usiadła obok chłopaka przy jednym ze stołów. Od razu złapała za kubek do którego Marcel nalał jej herbaty, niczym dziecko złapała go obiema dłońmi i napiła się kilka małych łyczków gorącej herbaty, która przyjemnie rozgrzała jej ciało, ale teraz zraniła niestety dolną wargę.
- Poparzyłam się - mruknęła niezadowolona ze swojej ułomności i lekko zgryzła zranioną wargę odstawiając kubek z miną naburmuszonej dziewczynki. - Przebrać? Nie, zaraz się rozgrzeje, mam nadzieję - potarła dłońmi o swoje jeszcze trochę mokre uda, ale w tym momencie mając przed sobą tyle pyszności zapomniała nawet, że jest jej tak zimno. Kiedy chłopak odstawił swoje okulary, już nieco ośmielona dziewczyna, złapała je w swoje wątłe dłonie i założyła na siebie marszcząc przy tym zabawnie nos.
- Myślisz, że mogłabym sobie takie sprawić? - spytała starając się przejrzeć w talerzyku i kiedy chłopak zaproponował jej tosty pokiwała ochoczo głową. - Najlepiej dwa, albo nie ! Trzy.
Iris Xakly
Iris Xakly
Klasa VII


Skąd : Londyn, Anglia
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Marcel Volante Czw 02 Sty 2014, 19:56

Zrobiło mu się jakoś lżej, gdy się przedstawił nowo poznanej osobie. Poczuł się jeszcze bardziej wyluzowany, bardziej pewny siebie, niż do tej pory. Wiedział, że ta znajomość nie będzie raczej taka chwilowa, pomimo dopiero krótkiej rozmowy zdążył polubić nastolatkę. Czuł że jest to odwzajemnione, choćby w momencie kiedy dziewczyna ochoczo odpowiadała na każde zadane przez niego pytanie, dzieliła się z nim swoimi własnymi poglądami, swoim zdaniem na każdy temat. Tak nie robią osoby które za sobą nie przepadają. Volante był nieco zdziwiony, ponieważ przeważnie swoim charakterem odstraszał większość dziewczyn. Sam nie wiedział dlaczego, bo nikt nigdy w twarz mu nie powiedział co jest z nim nie tak, ale rzadko kiedy udawało mu się nawiązać z jakąkolwiek dziewczyną bliższy kontakt, a jeśli już mu się udało to również był na straconej pozycji, ponieważ w każdej wyszukuje cechy charakteru swojej matki i siostry. A takie cechy według Marcela są bardzo wyjątkowe, rzadkie. Alice zdecydowanie jest osobą która go zna najlepiej, nikt nie wie o nim tak wiele jak ona, każda tajemnica, każda mina, każdy ruch, ona wie o nim wszystko. Nie musi go nawet pytać. Jeśli Marcel ma problem, starsza siostra po prostu to czuje i widzi w sposobie jego gestykulacji.
- Miło mi - odrzekł tylko, kiedy dziewczyna ujawniła swoje imię i nazwisko. Ukrył w sobie nieco zdziwienie, które wiązało się bowiem z nazwiskiem dziewczyny. Takie samo nazwisko przecież widniało na każdym sprawdzianie, na każdym pergaminie oddawanym od nauczyciela eliksirów. Przez chwilę przez głowę francuza przebrnęło pełno myśli, które przejawiały się w wątpliwości. Czy aby na pewno powinien tutaj być i siedzieć teraz z tą osobą. Nie chciał aby ktoś mu zarzucił, że demoralizuje siostrę profesora tej szkoły, nie chciał mieć problemów z tego powodu z ukończeniem tej szkoły. Westchnął tylko szybko porzucając te dziwne myśli. Pokiwał głową, jakby chcąc sam siebie ukarać za takie chore myślenie.
- Akurat tak się składa, że nie zawsze jestem taki miły, ale nie musisz czuć się wyjątkowa, bo nie o to mi chodzi ani trochę. Po prostu, zależy może od tego jaki ten drugi człowiek jest, w tym przypadku ty.. Wtedy tak się nastawiam do niego w podobny sposób - odpowiedział dziewczynie na pytanie rozwijając nieco całą swoją myśl.
- Poza tym, ja ogólnie staram się wychodzić do ludzi z uśmiechem, lecz też nie lubie być zauważany, nie chcę wyróżniać się z tłumu. Ale jeśli przychodzi mi rozmawiać z kimś, nie chcę by miał z tego złe wspomnienia, chyba.. - tutaj nieco przerwał łapiąc za kanapki, nożyk i dżem.
-... że ktoś mi nadepnie na odcisk. Rzadko zdarza się, żebym kogoś nie lubił, chyba że na prawdę sam się o to prosi. - zaczął smarować kanapki dżemem i posłał dziewczynie uśmiech. Mówił o dziwo szczerą prawdę. Szybko przyszedł mu moment na otworzenie się zupełne przed swoją rozmówczynią. Zwykle trwało to wszystko trochę dłużej. Zanim zaufał tej drugiej osobie, żeby tak na sto procent mówić o sobie wszystko, tym razem po wymianie kilku zdań zaczął mówić bardzo szczerze.
- Proszę. - odrzekł, kiedy skończył smarować kanapki dla dziewczyny. Położył jej na talerzyku, a następnie zabrał się za smarowanie swoich kanapek. Czuł wielki głód w żołądku, który narastał z chwili na chwilę, dlatego starał się szybko przygotować sobie jedzenie, by zaraz zabrać się za uzupełnianie braków. Bardzo nie lubił być głodny.
- Nie sądzę, żebyś była słaba psychicznie. Nie ma takich ludzi. Każdy sobie to tylko wmawia, uważając że nie jest się w stanie sprostać trudnym wyzwaniom. Mówią to raczej osoby które nie potrafią w siebie uwierzyć, nie znają swojej wartości.. - zerknął na dziewczynę, a następnie na gotową już kanapkę, którą mógł zjeść. Ugryzł kawałek i zamruczał czując smak truskawkowego dżemu.
- Ale byłem głodny.. - skomentował całe zjawisko, a następnie wziął kilka kolejnych gryzów.
- Wracając do rozmowy. - Odrzekł nieco z pełną buzią połykając przemieloną już przez zęby kanapkę. Wiadomo że nie było to dość kulturalne, ale miał nadzieję, że dziewczyna go zrozumie.
- Najgłupszym rozwiązaniem takiej sytuacji jest właśnie ucieczka, chcesz całe życie uciekać? Od wszystkich problemów? - zadawał jej pytania, raczej retorycznie. Zerkał na nią co jakiś czas, patrząc na reakcję. Nie chciał jej jakoś zranić, czy mówić dokładnie co ma robić, bo nic mu do tego. Polubił ją i chciał ją po prostu jakos nakierować, przedstawić swój światopogląd, swoje zasady, które może, aczkolwiek nie musi uznać za słuszne.
- To nie prowadzi do niczego dobrego. Nie jest normalne w dzisiejszych czasach, że para debili tak Cię wykorzystuje bez większego powodu. Musisz się wziąć w garść, a nie uciekać, zrozumiano? - Zacząl smarować sobie kolejną kanapkę, a kiedy skończył napił się ciepłej herbaty i rozejrzał się dookoła wielkiej sali. Było tutaj nadal pusto, nadal panował półmrok. Już za kilka godzin z pewnością pojawi się tutaj multum uczniaków, którzy zawitają na śniadanie. Jednak do tego czasu chłopak z dziewczyną zdążą się już stąd zabrać.
- Musisz uwierzyć w siebie, wiedzieć że nie mogą Tobą pomiatać.. że nie zasługujesz na to, bo masz takie same prawo jak oni do stąpania po tym gruncie, do życia i do wszystkiego.. - zaczął jeść następną kanapkę. Musiał wyglądać co najmniej dziwnie, bo dosłownie pochłaniał jedzenie w tym momencie. Dziewczyna na pewno miała niezły ubaw. Mówiąc te ostatnie słowa zakończył to, co chciał powiedzieć na ten temat, czekał teraz na reakcję ze strony dziewczyny. Byl ciekaw, jak na to zareaguje. Nie chciał aby wyjeżdżała. Zawsze tak było, iż kiedy poznawał kogoś z kim mógłby przemierzać świat, jakiś przyjaciel, zawsze po jakimś czasie wyjeżdżał i słuch po nim ginął.
- Tak, jestem pełnoletni. - przytaknął jej krótko, po czym spojrzał jeszcze po stole w poszukiwaniu czegoś dobrego do zjedzenia. Stwierdził jednak, że nic go tu nie satysfakcjonuje, więc wzruszył ramionami i zajął się piciem herbaty. Zrobiło mu się już bardzo ciepło.
- Co masz na myśli robić coś głupiego? - Zapytał, tak dla pewności, chcąc wiedzieć jaką dziewczyna ma wyobraźnie i co dla niej jest głupie i szalone. Ogólnie pomysł bardzo mu się podobał, był za tym, zeby się nawet zaraz wybrać do Londynu, zakupić coś dobrego, później wrócić do szkoły, schować się gdzieś w jakimś pomieszczeniu, gdzie ich nikt nie znajdzie i tam wypić wszystko co kupią, śmiejąc się z wszystkiego i rozmawiając o wszystkim.
- Wiadomo, póki jeszcze czas, trzeba wszystkiego spróbować. Chociażby raz. Może to będzie ostatni? Kto wie, zobaczymy. Pomysł mi się podoba. Możemy się wybrać do Londynu choćby zaraz - odrzekł klepiąc się po brzuchu. Widocznie nieco podjadł, był zdecydowanie usatysfakcjonowany. Widząc jak dziewczyna poparzyła się herbatą spojrzał na nią troskliwie.
- Bardzo? Mogłem mówić, że gorąca - obwinił siebie, bo w sumie może gdyby powiedział jej że herbata jest bardzo gorąca nie doszłoby do tego że by się poparzyła. Zdziwił się trochę jak nastolatka sięgnęła po jego okulary, zwykle nie pozwala ich tykać, bo to taka jego świętość, takie wysławianie i miłość do swoich okularów przeciwsłonecznych. Głupie. Ale nikt nie mówił, że Volante należy przeciez do normalnych. Odłożył kubek z gorącą herbatą i popatrzył na nastolatkę, która przymierzyła jego okulary. Usmiechnął się szerzej w jej strone i pokiwał głową twierdząco słysząc pytanie które skierowała do niego.
- Myślę że tak. Dobrze w nich wyglądasz, no ale oczy też masz fajne, więc czemu by je zakrywać? - sam nie wiedział skąd mu się to wzięło, te słowa. Poprawił się nieco, siadając prosto i znów łapiąc za kubek z herbatą, zanurzył usta upijając kilka łyków.
- Jeśli Ci się podobają, to możemy Ci takie sprawić też w Londynie, na pewno się znajdą. - dodał szybko.
- Możesz je nosic na razie. - Zauważywszy, że skończyła mu się herbata, sięgnął po dzbanek by nalać sobie jeszcze. Trzymając dzbanek w ręce pokazał go dziewczynie, jakby tym samym zadając jej pytanie, czy chce dolewkę.
Marcel Volante
Marcel Volante
Klasa VII


Urodziny : 07/09/1995
Wiek : 28
Skąd : Francja/Nancy
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Hannah Wilson Sob 25 Sty 2014, 12:54

Poza porami posiłków, Wielka Sala była ulubionym miejscem Hanki Wilson. Przemieniła się wtedy w wielką sferę odrabiania zadań domowych, odbierania poczty i czytania gazet. Znikały wtedy ze stołów ciężkie półmiski z jedzeniem, talerze ze słodyczami i dzbanki z napojami, a w ich miejsce wchodziły książki, pergaminy, listy i Prorok Codzienny. Wielka sala była jej ulubionym miejscem w całym budynku, dorównywała jej tylko biblioteka i pokój wspólny puchonów kiedy nie ma w nim Logana Campbella. Kiedy weszła do wielkiej sali i zmierzała ku końcu stołu Puchonów, wymieniła kilka powitań, ale głównie z jakimiś kujoniskami z Ravenclawu, które w ogóle miały ochotę witać kogoś takiego jak ona, reszta udawała, że dla nich nie istnieje.
Kiedy w końcu znalazła miejsce dla siebie, z dala od grupek rozgadanych uczniów, usiadła na ławeczce i poczuła, że znowu zalewa ją fala gorąca. Po pełni zawsze źle się czuli i przed pierwsze dni opadali z sił całkowicie, wyglądając jak chodzące trupy. Postawiła torbę obok siebie i przez długi czas zastanawiała się, za co się zabrać, bo miała obecnie upośledzony czas reakcji. Wreszcie wyciągnęła stary, pokoleniowy podręcznik do zielarstwa (ta książka pamiętała chyba nawet jej ojca...) i zabrała się za odszukiwanie odpowiedniego rozdziału, który pozwoli jej odrobić zadanie domowe.
Miała nieodparte wrażenie, że wszyscy się na nią gapią, że widzą jej sińce pod oczami i pewnie zaraz się domyślą, że dogorywa po pełni, ale kiedy rozejrzała się dookoła zauważyła, że absolutnie nikt nie zerka w jej stronę. Wpadała chyba w paranoję.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aaron Matluck Sob 25 Sty 2014, 13:05

Powoli wychodził na prostą. Po zajęciach w klubie pojedynków nie wrócił od razu do Dormitorium, bo miał stanowczo za dużo energii i musiał jakoś ją z siebie wyrzucić, a łażenie po szkle było najlepszym do tego zajęciem z braku innych, lepszych. Następnego dnia pierwszy raz od kilku dni obudził się wypoczęty, bo nie zawracał sobie przed snem głowy niepotrzebnymi pierdołami typu niezrośnięta twarz czy też wilkołaczy pokaz Hannah. Nim wyszedł z dormitorium upewnił się, że włosy mimo wszystko ma zaczesane jak najbardziej w lewą stronę by w miarę możliwości zakryć defekt, który nadal może budzić pewne zainteresowanie. Po przygotowaniach ruszył do Wielkiej Sali mając nadzieję, że nie zaspał na śniadanie albo chociaż jakiś mały między posiłkowy poczęstunek. Żołądek zagrał krótką arię by przypomnieć mu o tym, że on również liczy na jakieś żarło. Gdy otworzył drzwi od jadłodajni, jak zwykł nazywać to miejsce, poczuł ukłucie zawiedzenia. Jedyne co mógł zjeść ze stołu to kawałki papieru rozsypane przez nadgorliwych uczniów, którzy nie mają lepszych rzeczy do roboty w sobotnie popołudnie i odrabiają prace domowe. Ale skoro znaleźli się tu tacy nadgorliwcy to... Wyszukał wzrokiem stół puchonów i zlustrował uważnie osoby siedzące przy nim. Ognisto ruda czupryna nie mogła umknąć przed niczyim spojrzeniem. Uśmiechnął się lekko i ruszył pewnym krokiem w stronę nieswojego stołu, co wywołało niewielkie poruszenie wśród osób które były bardzo przywiązane do przynależności domowej. Nie witając się z nikim i nie tłumacząc się czemu usiadł przy stole żółtych zajął miejsce obok Prefekt Naczelnej.
- Hannah. Jak się czujesz?
Zapytał od razu spoglądając na dziewczynę, która wyglądała na wyraźnie zmęczoną. Nie miał pojęcia jak funkcjonują przemiany w wilkołaka, ale mógł się domyślić, że nie jest to lekkie i ciało może być nieco wyczerpane. On pewnie parę dni po przemianie spędził by w łóżku mając wytłumaczenie dla swojego lenistwa.
- Swoją drogą... Przepraszam za obgadywanie, które się pewnie zacznie.
Dodał rozglądając się szybko po sali widząc skierowane na nich parę spojrzeń. Wszystkie osoby jednak potraktował podobnie i jak jakiś szczeniak wystawił język w stronę gapiących się natrętów. Nie ich biznes gdzie usiadł, ale mógł to załatwić nieco bardziej "dorosło".
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Hannah Wilson Sob 25 Sty 2014, 13:52

Wyczuła nadchodzącego Aarona dosłownie sekundę wcześniej niż go zobaczyła. Odwróciła na moment głowę w tamtą stronę, ale on już znajdował się zaraz za nią i siadał na ławce obok niej. Ona osobiście nie zwracała uwagi na siadanie przy nieswoich stołach, bo sama czasami siadała z rodzeństwem podczas mało ważnych śniadań.
Nie wiedziała co się teraz stanie. Podejrzewała, że Aaron delikatnie jej teraz da do zrozumienia, żeby trzymali się od siebie na bezpieczną odległość i obieca milczenie w zamian za niezbliżanie się do niego. Zrozumiałaby, chociaż byłoby jej przykro.
- W porządku, dzięki że pytasz. A ty jak się czujesz? Widzę, że z twoim uchem już lepiej - odparła, zerkając na bok jego głowy gdzie wcześniej znajdował się dziwny, obrzydliwy twór skórny, a teraz został zastąpiony całkiem gładką blizną.
Hannah poczuła, że w jej żołądku formuje się duża gula. Czyżby Aaron badał jak się czuje żeby ta nie wybuchnęła i go przypadkiem nie złamała w pół kiedy jej powie, że ma spadać? Hania naprawdę zaczynała popadać w lekką paranoję. Ale pierwszym zauroczeniom zwykle towarzyszą spore emocje, podobno.
- Szczerze? Nie mam nic przeciwko i w sumie nigdy nie miałam. Nie wstydzisz się mnie chyba, co? - Zagaiła beznamiętnym tonem, patrząc na grupkę Puchonów, która od czasu do czasu zerkała w ich stronę. Na pewno ją obgadywali.
- Co do ostatnich... wydarzeń... - zaczęła, podbierając brodę na ręce.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aaron Matluck Sob 25 Sty 2014, 14:38

- Lepiej. W zasadzie dzięki profesor Lennox. Zajęła się tym wczoraj i nawet nie upierała się na szlaban za zrobienie  sobie takiej krzywdy. Muszę przyznać, że miło mnie zaskoczyła.
Powiedział uśmiechając się do siebie. Ucieszyło go również, że rudowłosa czuje się "w porządku" chociaż z zewnątrz wyglądało to na stan nieco poniżej poziomu "w porządku" ale nie będzie  się przecież upierał. Ona zdaje się wiedzieć lepiej jak powinna się czuć po comiesięcznej przemianie.
- Ja? Ciebie? Nigdy. Prędzej ciebie bym o to podejrzewał, bo przecież dosiadła się do ciebie ciapa, która łazi gdzie nie powinna.
Dodał nieco rozbawionym tonem. W zasadzie nie wiedział od czego ma zacząć tą rozmowę, bo póki co siedzieli jak gdyby nic się nie stało, a oboje wiedzieli, że przecież jest inaczej. Jaką postawę powinien przyjąć? Była wilkołakiem, a to samo w sobie jest tak nierealne, że aż przerażające i większość osób pewnie uciekła by z krzykiem, ale gdyby kazał jej spadać to kim by się stał? Prawie rasistą. Chociaż chyba nawet nie prawie. Nie był jednak pewien czy wilkołactwo mógłby zaliczyć do innej rasy.. Wypuścił powietrze przez chwilę wpatrując się w przeciwległą ścianę zbierając myśli.
- Nie martw się. Nikomu nie powiem.
Powiedział zaczepiając ją lekko łokciem w żebra żeby nieco się rozchmurzyła. Nie było to jego sprawą żeby rozpowiadać, że prefekt naczelna ma pewną niebezpieczną przypadłość. Poza tym był jeden malutki niuans, który również go przed tym powstrzymywał.
- I z mojej strony nic się nie zmieniło, chociaż teraz muszę uważać na nagłe ruchy, bo możesz nie pewnie złamać.
Dodał śmiejąc się pod nosem. Mówił to oczywiście na tyle cicho by żadne wścibskie ucho nie wyłapało o czym rozmawiają, bo tak właśnie rodzą się niechciane plotki.
- Ale nie będę miał ci za złe jeżeli nie chcesz mieć nic wspólnego z kimś, kto notorycznie łamie regulamin.
To powiedziane jednak było mnie optymistycznym tonem, a wzrok chłopaka powędrował za okno, które znajdowało się na ścianie daleko od nich. Taka ładna pogoda, a tak diabelnie zimno. Nawet nie można uciec w samotność poza szkołą.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Hannah Wilson Sob 25 Sty 2014, 15:01

- Lennox? To miło z jej strony, nie? - Zagaiła, marszcząc lekko brwi. Skoro nauczycielka to widziała, to chyba sprawa została załatwiona.  Zdziwił ją jednak fakt, że kobieta nie wlepiła Aaronowi szlabanu albo coś, ale może widocznie nie wiedziała co spowodowało tak dotkliwe zranienie. Scott już pewnie wiedział, przed nim przecież nic się nie ukryje.
- Nie przesadzaj. Dam sobie rękę uciąć, że połowa szkoły prowadziła zakłady o to, czy prefekt naczelna jest lesbijką. Na pewno wiele osób przez Ciebie straciło swoje kieszonkowe - prychnęła z rozbawieniem, przypominając sobie reakcję jej brata kiedy ten odkrył, że na ich kanapie urzęduje zwykły chłopak zamiast jakiejś kontrowersyjnej super laski w lateksie.
- Wiem, że nie powiesz. Wtedy musiałabym Cię zabić - powiedziała bardzo poważnym tonem, patrząc na niego natarczywym wzrokiem. Zaraz jednak parsknęła śmiechem, bo nie mogła już wytrzymać. Żartowała, chociaż był to dość czarny humor w tej chwili.
- Ale wyjaśnijmy sobie kilka rzeczy, dobra? Wcale nie byłabym w stanie złamać Cię w pół, a przynajmniej nie będąc człowiekiem, puknij się w głowę. I nie zjadamy ludzi jeśli się nad tym zastanawiasz, przynajmniej nie tutaj w Hogwarcie bo nie mogę odpowiadać za wszystkie wilkołaki świata - dodała. - Mam nadzieję, że się nie boisz...
Przygryzła dolną wargę, patrząc na niego z niepewnością. Sama by się pewnie bała. Przez pierwsze miesiące od zarażenia bała się nawet samej siebie, nie wspominając już o swoim bracie, ale jak się tak dłużej posiedzi w tym środowisku to okazuje się, że wcale nie jest to tak straszne jak się wydaje.
- O ile nie zaczniesz nagle obwieszać się srebrnymi świecidełkami to chcę mieć - pokręciła głową. Kamień spadł jej z serca. Właściwie to trochę go podziwiała, że był w stanie przyjąć do wiadomości tak szokujący i niebezpieczny fakt i nadal próbować wszystko jakoś poukładać.
- Nie wybraliśmy sobie tego. W wakacje po trzeciej klasie w lasku za naszym domem, w tym który widać z kuchni, podczas pełni kręcił się wilkołak, który nie zażył eliksiru tojadowego. Tak się stało, że razem z Anthonym i Florą kręciliśmy się tam tego wieczora i facet się na nas rzucił. Andrew zareagował błyskawicznie, ale było za późno, facet nas pogryzł. Cały miesiąc siedzieliśmy jak na szpilkach, ale ostatecznie okazało się, że tylko ja i Anthony jesteśmy zarażeni, Flora była tylko podrapana - wyznała, chcąc nie wracać do tego po raz kolejny w przyszłości. - Przyjęli nas do szkoły, ale na bardzo ścisłych warunkach. Na czas pełni musimy zapuszczać się głęboko do lasu i musimy przyjmować stałą dawkę eliksiru, a poza tym nikt nie może się dowiedzieć - dodała, patrząc na Aarona znacząco.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aaron Matluck Sob 25 Sty 2014, 15:24

Odpowiedział skinieniem głowy na to, że było to miłe zagranie ze strony nauczycielki, ale fakt faktem, dyrektor w tym momencie musiał już wiedzieć, a szlaban jest po prostu bombą z opóźnionym zapalnikiem, która wybuchnie i jemu i Loganowi w rękach już w niedługim czasie. Swoją drogą, musiał powiedzieć puchonowi o tym. Może i jemu Lennox pomoże i on też będzie miał z głowy brzydkie blizny. 
- W takim razie jestem spełniony. Zawsze chciałem sprawiać, że ludziom pieniądze z kieszeni same wyskakują, a tu proszę. To było takie proste.
Powiedział rozbawiony zastanawiając się ile osób tak naprawdę zakładało się o takie pierdoły i doszedł do szybkiego wniosku, że zapewne sporo. Jak nie ma co robić to taki trywialny zakład może niec rozruszać atmosferę, a Hannah była dobrym celem, bo bądźmy szczerzy, ale umiała sobie narobić antyfanów ze względu na pozycję którą zajmowała. Ale że też takie zakłady ominęły go we wcześniejszym czasie... Cholera, a mógł wygrać trochę kasy! Pokręcił głową odganiając od siebie te myśli. Dobrze, że wilkołaki nie mogą czytać w myślach. Chyba.. Nie. Taką rzecz na pewno by zapamiętał. Ale przynajmniej dziewczyna wyjaśniła mu kilka rzeczy na temat jej ludzkiej formy, co było pocieszające. Przynajmniej nie złamie mu kręgosłupa jeżeli kiedyś się zapomni. 
- Nie. Ostatnie dni mocno mnie zahartowały, a Lennox uważa, że mogę mieć zadatki na aurora więc trzeba się wprawiać.
Puścił oczko w jej stronę uważnie słuchając opowieści jak doszło do przemiany. Był mimo wszystko zaskoczony tym, że przemiana nastąpiła dopiero po trzeciej klasie szkoły. Znał ją od dłuższego czasu i nigdy nie zwrócił uwagi na coś niepokojącego czy też nielogicznego w jej zachowaniu, a tu taka niespodzianka. 
- Jasne, jasne. Zrozumiałem. Nikt się nie dowie, obiecuję.
Uniósł prawą rękę do góry. Nie wiedział czy w jakikolwiek sposób to kiedykolwiek uspokoiło, że dana osoba naprawdę dotrzyma tajemnicy, ale był to bardzo obrazowy typ obietnicy.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Hannah Wilson Sob 25 Sty 2014, 15:40

- Naprawdę? Lennox tak Ci powiedziała? - zagaiła z lekkim niedowierzaniem w głosie. Nie dlatego, że nie wierzyła w to, że Aaron może być rzeczywiście dobry, ale dlatego, że nie słyszała nigdy żeby nauczycielka obrony przed czarną magią powiedziała komuś coś miłego i motywującego. - To znaczy, na pewno jesteś dobry, ale to po prostu do niej niepodobne żeby chwalić uczniów. Zauważyłeś jaka jest ostra? - Dodała szybko, nie chcąc aby chłopak źle ją zrozumiał. Przecież w życiu nie zainteresowałaby się ostatnim głupkiem, który miałby najgorsze stopnie, prawda? To chyba było oczywiste.
- Nie martw się, jestem zarejestrowana w urzędzie kontroli nad magicznymi stworzeniami, nie będziesz musiał na mnie donosić kiedy zostaniesz aurorem - uśmiechnęła się, klepiąc go pocieszająco po dłoniach, które trzymał na stole.
- Dobrze, dobrze, wierzę. Nie musimy przypieczętowywać tej przysięgi na ślinę ani krew, chyba że bardzo chcesz - dodała, kiedy zobaczyła jak unosi rękę. - A tak swoją drogą, czego szukałeś w lesie tamtego dnia? Zapomniałeś, że jest pełnia? Śledziłeś mnie?
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aaron Matluck Sob 25 Sty 2014, 15:57

- Jest ostra i jak widać ma do tego podstawy. Chociaż podczas zajęć klubu pojedynków jest tak skupiona, że aż można pozazdrościć takiego zaangażowania.
On zapewne nigdy nie dojdzie do takiego poziomu miłości do pracy którą wykonuje z prostej przyczyny. Był leniem i już wiedział, że nawet jeżeli zdecyduje się na aurorstwo to pewnie skończy gdzieś za biurkiem gdzie będzie mógł całe dnie zbijać baki. Chociaż z drugiej strony taka wizja była nieco przygnębiająca i brak jakiegokolwiek dreszczyku emocji pewnie sprawiłby, że Matluck dostał by depresji. Ciężkiej. 
- A myślisz, że bym to zrobił? Daj spokój. Aurorstwo czy nie, nie byłbym gnojkiem w stosunku do bliskich osób.
Wzruszył ramionami wiedząc, że są pewne sprawy, które nie zmienią się na pewno a przywiązanie do osób z rodziny i reszty bliskich person w jego życiu należało do tej grupy wartości, których nigdy nie porzuci. Nieważne jak beznadziejna sytuacja by nie była, to pewnie nie zdobył by się na donos. 
- Nie? Kurde... A liczyłem na przypieczętowanie śliną.
Odparł robiąc nieco zawiedzioną minę spoglądając na Hankę, która najwyraźniej dorosła już do tego by zapytać co on tam robił. I co powinien odpowiedzieć? Niewinne kłamstwo czy prawda? Z dwojga złego w takich momentach chyba jednak lepiej być prawdomównym.
- Byłem wkurzony na cały świat i po prostu poszedłem na spacer... Po podwalinach i utracie ucha nie mogłem usiedzieć na dupie i byłem diabelnie zły na to, że nie mogę nic z tym zrobić dlatego wizja Zakazanego Lasu była jednocześnie emocjonująca jak i wydawał się być dobrą ucieczką od szkoły. A to, że cię tam spotkam było niemałą niespodzianką, co chyba widziałaś po mojej minie.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Hannah Wilson Sob 25 Sty 2014, 18:47

- Wiem, byłam nawet raz, ale pojedynkowanie się to nie dla mnie. Mam chyba za słaby refleks, a mało brakowało pobiłabym Waltona gołymi rękami. Nie lubię przegrywać - wyznała, wspominając jak naskoczyła wtedy na tego biednego i ducha winnego chłopaka. Przerost ambicji u Hanki był naprawdę duży.
- Naprawdę? Ja donoszę na swojego brata do opiekuna Ślizgonów co rusz jak go tylko złapię z papierosem - uśmiechnęła się, kładąc rękę na dłoni Aarona. Nadal nie mogła się przyzwyczaić do braku ucha, które gdzieś tam co chwile przyciągało jej wzrok, ale wiedziała, że z czasem jej podświadomość zacznie to ignorować.
Spojrzała to w prawo, to w lewo, po czym uśmiechnęła się i podarowała Aaronowi szybkiego całusa. Wiedziała, że nie umknie to uwadze uczniów znajdujących się w wielkiej sali, a zapewne od jutra dołączą do Hall of Fame najsłynniejszych paringów tej szkoły w historii. 
Nie wspominała o tym, że nie doniosła na niego ani na Campbella. W sumie chciała, bo nie lubiła Logana zresztą z wzajemnością, ale nie chciała sprowadzać na Aarona więcej kłopotów, a i tak wiedziała, że dyrektor się o wszystkim dowie bo zamek był jego oczami i uszami. Pełnia skutecznie zeżarła jej czas dodatkowo.
- Wiesz, że dyrektor wie o waszym wyskoku? Nie powiedziałam nic, bo nie miałam kiedy, ale podejrzewam, że sir Nicolas już to zrobił. Ktoś przecież musiał przysłać skrzata - powiedziała, rujnując szczęście Matlucka płynące z faktu, że im się upiecze. Niestety.
- Nie pytaj jak się czułam kiedy Cię zobaczyłam między drzewami w tym lesie - mruknęła, wygłaszając krótką dygresję na temat tamtej nocy w lesie. - A tak przy okazji: bardzo kolegujesz się z Campbellem?
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Aaron Matluck Sob 25 Sty 2014, 21:04

- Wiesz. Staromodna walka na pięści też czasem jest ok, a mogła byś mieć szanse.
Taka prawda, że czasem gdy magia zawiedzie umiejętność walki na pięści może się przydać, a naturalnie zwiększona krzepa dziewczęcia może zaskoczyć niejednego przeciwnika w przyszłości. Już miał odpowiedzieć na jej donosy na brata, ale at szybko przygasiła go szybkim buziakiem. Nie ukrył zdziwienia które zagościło na jego twarzy, bo naprawdę nie spodziewał się czegoś takiego z jej strony. W takim razie w oczach wielu osób zebranych w Wielkiej Sali byli pewnie oficjalnie parą i informacja rozejdzie się w mgnieniu oka. Tak będzie chyba najlepiej. Kolejna informacja szybko wyrwała go jednak z natłoku myśli. Odpowiedział dziewczynie machnięciem głowy.
- Wiem, że wie. Domyśliłem się, że ktoś mu powie, a jak nie ty albo Nicolas to prawdopodobnie któryś z obrazów albo skrzat. Tutaj nic się przed nim nie ukryje, ale widać póki co postanowił nas zignorować i szykuje dla nas coś większego niż kąpiel nago w jeziorze.
Na samo wspomnienie tamtego wydarzenia po plecach przeszła mu gęsia skórka. Mimo wszystko miał jednak nadzieję, że naprawdę zostanie dla nich przygotowane coś kreatywnego i wyobrażenie Scotta jako zgredziałego starca siedzącego za biurkiem nieco zaniknie, bo póki co był właśnie taką osobą.
- Czy bardzo? Raczej tak. Znamy się dobrze już od paru lat dzięki towarzystwu z którym się prowadzaliśmy ze starszych klas. Swoją drogą nigdy z nim o tym nie rozmawiałem i z tobą w zasadzie też nie. O co wam tak naprawdę poszło, że nie możecie się znieść?
Męczyło go to już od jakiegoś czasu, bo rozumiał pewne niesnaski wśród ludzi z domu, ale mimo wszystko po paru dniach większość konfliktów zdaje się być zażegnana, a tutaj konflikt trwał w najlepsze i zapewne nie zakończy się w najbliższym czasie.
Aaron Matluck
Aaron Matluck
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 13/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Liverpool
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t758-skrytka-pocztowa-aarona-

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Hannah Wilson Nie 26 Sty 2014, 00:35

- Może wam odpuści. Wbrew pozorom strata ucha czy palców to też jest kara. Przynajmniej nauczy was, żeby nie wchodzić tam, gdzie nie wolno wchodzić - uznała, postanawiając nie oszczędzać Aarona już więcej. Czas na użalanie się nad jego losem i pocieszanie go minął, teraz miał wyciągnąć z tego lekcję i dostać nauczkę.
- Pamiętasz tą Gryfonkę, która siedzi teraz na wózku? Też nie dostała kary za to, że weszła do lasu - dodała, wzruszając lekko ramionami. Trwałe kalectwo powinno być dla nich największą karą i Hanka podejrzewała, że szkoła nie chce dobijać ich jeszcze bardziej. Brak ucha, palców czy paraliż nóg zemści się na nich jeszcze nie raz.
- Musisz przyznać, że ta kąpiel w jeziorze była zabawna, co? Ale nie martw się, nic nie widziałam, wasza strefa intymności została naruszona tylko przez dyrektora - rzekła, unosząc ręce w obronnym geście. Do dziś w sumie nie mogła wymazać z pamięci widoku gołego dupska Logana Campbella, więc bałaby się co by było gdyby zobaczyła ich jak ich pan Bóg stworzył.
- To twój ee.. przyjaciel? - Zagaiła, marszcząc lekko brwi. - A wiesz, w sumie o nic konkretnego nam nie poszło, nie lubimy się tak po prostu. On mi trochę podokuczał, ja parę razy na niego doniosłam i się po prostu nie lubimy - wzruszyła ramionami, starając się aby zabrzmiało to maksymalnie obojętnie.
Nie wspomniała naturalnie o tym, że w trzeciej klasie Logan podpalił jej warkocz z kolegą z ławki, a kilka dni później przetransmutował jej nos w świński ryjek kiedy zasnęła przy stole w pokoju wspólnym. W sumie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że wtedy Hanka trochę podkochiwała się w swoim rówieśniku i nawet miesiąc wcześniej wysłała mu anonimową walentynkę. Po tych nieprzyjemnych incydentach jednak znienawidziła Logana całym sercem i donosiła na niego kiedy tylko miała okazję, a kilka razy nawet podłożyła mu przysłowiową "świnię", wrabiając go w przewinienia, których nie poczynił. To tak w skrócie.
- Po prostu to nie moje towarzystwo - skłamała. Logan był jedyną osobą z domu Helgi Hufflepuff, z którym Hanka była na otwartej ścieżce wojennej.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wielka Sala - Page 11 Empty Re: Wielka Sala

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 25 Previous  1 ... 7 ... 10, 11, 12 ... 18 ... 25  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach