Błonia
+48
Lleu Miller
Freddie Kingsley
Elsa de la Vega
Fransis Molchester
Aleksander Cortez
Brandon Tayth
Nevan Fraser
Monika Kruger
Andrew Wilson
Kristian Lyberg
Nicolas Socha
Elijah Ward
Leanne Chatier
Pierre Vauquer
Matthew Sneddon
Adrienne Collins
Christine Greengrass
Wojtek Allsopp
Gabriel Griffiths
Jeremy Scott
Ethim Polansky
Samantha Davies
Dalila Mauric
Mackendra Tayth-Wilson
Aaron Matluck
Joel Frayne
Audrey Roshwel
Cole Bronte
Malcolm McMillan
Maja Vulkodlak
Aiden Williams
Emily Bronte
Marianna Vulkodlak
Rika Shaft
Adrien Jeunesse
Noemi Cramer
William Greengrass
Charles Wilson
Mistrz Gry
Logan Campbell
Nancy Baldwin
James Scott
Benedict Walton
Sophie Fitzpatrick
Andrea Jeunesse
Anthony Wilson
Blaise Harvin
Brennus Lancaster
52 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 3 z 15
Strona 3 z 15 • 1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15
Błonia
First topic message reminder :
Rozległe, zielone tereny szkolnych błoni ciągnących się aż po skraj Zakazanego Lasu.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Błonia
Znów wsłuchał się w jej melodyjny głos, hipnotyzujący go coraz bardziej. Z resztek zdrowego rozsądku nic mu nie pozostało, a wszelkie jego przejawy były niszczone w zalążku przez myśli o zjawiskowo pięknej wili.
- Mogę pójść tam z tobą - odparł bez namysłu, uśmiechając się przy tym delikatnie. W normalnej sytuacji przemyślał by to kilkukrotnie. Nie wiedział czemu postępuje tak, lecz nie umiał się jej oprzeć.
- Idziemy? - spytał ochoczo, wpatrując się w nią jak w obrazek. Mógł ruszyć nawet od razu. Co z tego, że do Zakazanego Lasu, teraz nie było to ważne. Nie zadawał innych zbędnych pytań, uznał, że dziewczyna poinformuje go jeśli będzie miała taki zamiar.
- Mogę pójść tam z tobą - odparł bez namysłu, uśmiechając się przy tym delikatnie. W normalnej sytuacji przemyślał by to kilkukrotnie. Nie wiedział czemu postępuje tak, lecz nie umiał się jej oprzeć.
- Idziemy? - spytał ochoczo, wpatrując się w nią jak w obrazek. Mógł ruszyć nawet od razu. Co z tego, że do Zakazanego Lasu, teraz nie było to ważne. Nie zadawał innych zbędnych pytań, uznał, że dziewczyna poinformuje go jeśli będzie miała taki zamiar.
Re: Błonia
Na twarzy wili pojawił się najpiękniejszy uśmiech, jaki widziałeś w całym swoim życiu. Jasnowłosa przyklasnęła wesoło i pociągnęła Cię za rękę w kierunku lasu.
- Jesteś cudowny! - uśmiechnęła się po drodze. Byłeś już całkowicie omotany przez jej mylący urok. Wila wędrowała przodem, pozostawiając za sobą świetlistą łunę.
// Napisz już w lesie.
- Jesteś cudowny! - uśmiechnęła się po drodze. Byłeś już całkowicie omotany przez jej mylący urok. Wila wędrowała przodem, pozostawiając za sobą świetlistą łunę.
// Napisz już w lesie.
Mistrz Gry
Re: Błonia
Kolejny dzień przyniósł kolejny przyjemne popołudnie, które każdy chciałby spędzić poza zamkiem. O dziwo, tym razem James zaliczał się do owej grupy.
Młody krukon chciał oddać się rozmyślaniom wygrzewając kości w promieniach słonecznych. Prawdę mówiąc, Scott zastanawiał się, kiedy to sprawa z napaścią na - jak się okazało - Nancy Baldwin skieruje 'śledczych' w jego stronę. Był pewny, że dziewczyna prędzej, czy później wypapla, to co wypaplać może. On oczywiście wyprzeć się... będzie musiał, bo jak inaczej? Dyrektor by mu tego nie popuścił.
Cóż, mało osób wiedziało, że Jeremy mimo swojej dobroci dla wszystkich w okół, jest strasznie srogi jeśli chodzi o swego wnuka. Ba, dziadek stara się często poniżyć chłopaka. Chyba chce tym nauczyć James'a pokory. Niestety, wszelkie próby spływały po chłopcu nie wyrządzając mu żadnej -niestety-krzywdy.
Dotarł w końcu do małego pagórka, na którym było dość mało ludzi. Fakt, -że dzień jest piękny, a pora popołudniowa- wyciągnął niemal pół szkoły na błonia.
-Lepsze to, niż nic. - mruknął, zerkając na około pięć metrów wolnej przestrzeni. Wzdychając jeszcze kilka razy, krukon wyłożył się wygodnie na trawie i zamknął oczy.
Młody krukon chciał oddać się rozmyślaniom wygrzewając kości w promieniach słonecznych. Prawdę mówiąc, Scott zastanawiał się, kiedy to sprawa z napaścią na - jak się okazało - Nancy Baldwin skieruje 'śledczych' w jego stronę. Był pewny, że dziewczyna prędzej, czy później wypapla, to co wypaplać może. On oczywiście wyprzeć się... będzie musiał, bo jak inaczej? Dyrektor by mu tego nie popuścił.
Cóż, mało osób wiedziało, że Jeremy mimo swojej dobroci dla wszystkich w okół, jest strasznie srogi jeśli chodzi o swego wnuka. Ba, dziadek stara się często poniżyć chłopaka. Chyba chce tym nauczyć James'a pokory. Niestety, wszelkie próby spływały po chłopcu nie wyrządzając mu żadnej -niestety-krzywdy.
Dotarł w końcu do małego pagórka, na którym było dość mało ludzi. Fakt, -że dzień jest piękny, a pora popołudniowa- wyciągnął niemal pół szkoły na błonia.
-Lepsze to, niż nic. - mruknął, zerkając na około pięć metrów wolnej przestrzeni. Wzdychając jeszcze kilka razy, krukon wyłożył się wygodnie na trawie i zamknął oczy.
Re: Błonia
W świetle ostatnich wydarzeń robił wszystko, żeby powstrzymać Polly przed napaścią na Scotta, którą koniecznie chciała zrealizować w odwecie za jej młodszą siostrę. Wcale jej się nie dziwił. Gdyby ktokolwiek dotknął (zaklęciem dotknął też) jedną z jego sióstr, nawet jego bliźniaczkę, to pewnie by go udusił swoim rudym dupskiem. W tym przypadku obiecał jednak zająć się tą sprawą jak tylko nadarzy się stosowna okazja. Kto by przypuszczał, że okazja ta zdarzy się już dziś, właśnie tu na błoniach. Z jednej strony to dobrze, James nie zabrudzi podłogi swoją krwią, a z drugiej zaś strony mogą zostać zobaczeni przez grupkę uczniów. I tu już trudno powiedzieć komu tamci by kibicowali: rudej paskudzie z odznaką czy dziwakowi który przy okazji był wnukiem dyrektora. W momencie kiedy zobaczył owego damskiego boksera brew powędrowała mu nieco do góry, a w myślach zaczął analizować plusy i minusy. Cóż, niewątpliwym plusem było to, że Scott dostanie w mordę. Minusem było to, że straci za to odznakę, siostra go zabije i kto wie, może wylecieć ze szkoły. Och! Cóż za trudna decyzja. Może najpierw zacznie od grzecznej rozmowy? Podszedł więc do niego i stanął nad nim tak, że jego dość rosłe piętnastoletnie ciało rzucało cień na tą gnidę.
- Hej, Scott! Jak leci? Dzisiaj bez niewinnych ofiar? - zapytał, a w jego głosie było słychać jawną pogardę. Resztkami silnej woli powstrzymywał się, żeby nie kopnąć go w ten krzywy ryj. No, ale nie tak go wychowano. Jeśli miałby się z nim bić to obaj muszą stać. Nie był tchórzem, o nie. No, może delikatnym, ale ciii...
- Hej, Scott! Jak leci? Dzisiaj bez niewinnych ofiar? - zapytał, a w jego głosie było słychać jawną pogardę. Resztkami silnej woli powstrzymywał się, żeby nie kopnąć go w ten krzywy ryj. No, ale nie tak go wychowano. Jeśli miałby się z nim bić to obaj muszą stać. Nie był tchórzem, o nie. No, może delikatnym, ale ciii...
Re: Błonia
Przyjemny wietrzyk muskający chudą twarz chłopaka był zaiste przyjemny. I do tego te słońce. Nie ma się co dziwić, że James szybko odpłynął. Niestety, parszywy lost chciał, że od jakiegoś czasu różni dziwni ludzie zaczepiali -równie dziwnego- Scott'a.
Tym razem z błogiego odpoczynku wyrwał go męski głos ociekający pogardą.
-Oho- pomyślał inteligentnie.
-A nie widać. Właśnie odpoczywam po zgwałceniu dziewicy i zjedzeniu niemowlęcia. -mruknął wciąż nie otwierając oczu. Nie było to pierwszy raz, kiedy ktoś rzucał kąśliwe uwagi na jego temat. Większość dotyczyła jego niby 'kryminalnej' przeszłości, jaką - w mniemaniu Hogwartczyków -powinien mieć każdy zdrowy uczeń Durmstrangu. - Dzisiaj w nocy planuje zabić dziadka i zgwałcić babkę. Chcesz się przyłączyć?
Mówił cicho i bez emocji - jak to miał w zwyczaju.
Tym razem z błogiego odpoczynku wyrwał go męski głos ociekający pogardą.
-Oho- pomyślał inteligentnie.
-A nie widać. Właśnie odpoczywam po zgwałceniu dziewicy i zjedzeniu niemowlęcia. -mruknął wciąż nie otwierając oczu. Nie było to pierwszy raz, kiedy ktoś rzucał kąśliwe uwagi na jego temat. Większość dotyczyła jego niby 'kryminalnej' przeszłości, jaką - w mniemaniu Hogwartczyków -powinien mieć każdy zdrowy uczeń Durmstrangu. - Dzisiaj w nocy planuje zabić dziadka i zgwałcić babkę. Chcesz się przyłączyć?
Mówił cicho i bez emocji - jak to miał w zwyczaju.
Re: Błonia
Dlaczego po prostu nie usiądzie my pupskiem na tym przebrzydłym ryju i go nie udusi swoimi pierdami? Bo inaczej wuj Andrew nie pochwaliłby go nawet jak wyleci ze szkoły. Słysząc odpowiedź młodego Scotta, który cholera wie skąd tak naprawdę był zmrużył nieco powieki i zacisnął pięści.
- Nie zadaję się z byle kim. - syknął niezbyt przyjaźnie przechylając nieco głowę.
- Dobra Scott, załatwmy to dość szybko, albowiem nie lubię spędzać czasu z takimi gówniarzami jak ty. Przypominasz sobie może Nancy Baldwin? Świta Ci w tym ptasim móżdżku, czy nie bardzo? Cóż, powinieneś zapamiętać jedną, bardzo istotną poradę, która może Ci się kiedyś w życiu przydać. Jak dziewczyna nie chce się umówić, to trzeba odejść z honorem, a nie katować ją zaklęciami. W sumie jej się nie dziwię. Też nie umówiłbym się na jej miejscu z takim psycholem jak ty. I powinieneś też sobie zapamiętać jedną ważną rzecz. Podejdziesz jeszcze raz do którejś z dziewczyn o nazwisku Baldwin, a skręcę Ci szczękę. - kończąc swoje przemówienie jak gdyby nigdy nic stanął mu na palcach lewej dłoni i mocniej wepchnął je w ziemię.
- Ups. Noga mi się chyba obsunęła. - mruknął wzruszając ramionami, po czym odwrócił się niespiesznie ruszając w stronę zamku. Tak naprawdę liczył na to, że James podejmie tą subtelnie rzuconą rękawicę i ruszy swoje dupsko z trawy. W końcu... leżącego się nie kopie, prawda?
- Nie zadaję się z byle kim. - syknął niezbyt przyjaźnie przechylając nieco głowę.
- Dobra Scott, załatwmy to dość szybko, albowiem nie lubię spędzać czasu z takimi gówniarzami jak ty. Przypominasz sobie może Nancy Baldwin? Świta Ci w tym ptasim móżdżku, czy nie bardzo? Cóż, powinieneś zapamiętać jedną, bardzo istotną poradę, która może Ci się kiedyś w życiu przydać. Jak dziewczyna nie chce się umówić, to trzeba odejść z honorem, a nie katować ją zaklęciami. W sumie jej się nie dziwię. Też nie umówiłbym się na jej miejscu z takim psycholem jak ty. I powinieneś też sobie zapamiętać jedną ważną rzecz. Podejdziesz jeszcze raz do którejś z dziewczyn o nazwisku Baldwin, a skręcę Ci szczękę. - kończąc swoje przemówienie jak gdyby nigdy nic stanął mu na palcach lewej dłoni i mocniej wepchnął je w ziemię.
- Ups. Noga mi się chyba obsunęła. - mruknął wzruszając ramionami, po czym odwrócił się niespiesznie ruszając w stronę zamku. Tak naprawdę liczył na to, że James podejmie tą subtelnie rzuconą rękawicę i ruszy swoje dupsko z trawy. W końcu... leżącego się nie kopie, prawda?
Re: Błonia
Otworzył oczy i słuchał. Pierwsze co go zadziwiło, to fakt, że małpy potrafią mówić. W ogóle skąd małpa w Hogwarcie? Drugie co go zadziwiło, to fakt, że owa przerośnięta małpa potrafi oddychać i myśleć jednocześnie.
-Więc tak się sprawy mają.- przeszło mu przez głowę - Zostałem odrzucony przez dziewczynę, dlatego wysłałem ją do szpitala. Ma sens.
Uśmiech na twarzy James'a poszerzał się z każdym słowem wypowiedzianym przez prefekta gryfonów. Zabawne jest to, że nawet tutaj, gdzie żyją sami czarodzieje, mugolski styl myślenia odcisnął swoje piętno. Fizyczność nigdy się nie mogła równać z talentem magicznym. Powinien był mu grozić, że zmieni go w jaszczurkę, albo kamień. Ewentualnie użyje zaklęcia, które wywróci jego wnętrzności na drugą stronę. Zdaniem Scott'a to by bardziej poskutkowało.
Oczywiste było, że przymiażdżenie ręki do przyjemnych uczuć nie należało. Wręcz przeciwnie. Widocznie prefekt zadbał też o mięśnie nóg. Krukon wpatrywał się swoimi czarnymi oczami, które miał pusty wyraz w oczy rudzielca. Ten w końcu rozluźnił nacisk, odwrócił się i odszedł wolnym krokiem.
Najgłupsze co było w ludziach, to poczucie godności i honoru. Żyli godnie i ginęli honorowo. Jednak James należał do tych, którzy uważali, że w śmierci honoru się nie znajdzie. Gdzie tu honor w obsranych i obsikanych zwłokach? Zresztą, możesz wygrać tysiąc prawdziwych pojedynków, ale przegrasz zawsze tylko jeden.
Cóż, głupota i tężyzna fizyczna zawsze szły ze sobą w parze. I wszystko jedno, czy ktoś 'pakował' bo nie mógł poradzić sobie z rudymi kompleksami, czy może to lubił.
Scott w mgnieniu oka wyciągnął różdżkę i gdy Charles nie był dalej niż dwa kroki do niego, młodzieniec użył zaklęcia.
-Petrificus Totalus - widocznie z niektórymi nie da się rozmawiać inaczej.
-Więc tak się sprawy mają.- przeszło mu przez głowę - Zostałem odrzucony przez dziewczynę, dlatego wysłałem ją do szpitala. Ma sens.
Uśmiech na twarzy James'a poszerzał się z każdym słowem wypowiedzianym przez prefekta gryfonów. Zabawne jest to, że nawet tutaj, gdzie żyją sami czarodzieje, mugolski styl myślenia odcisnął swoje piętno. Fizyczność nigdy się nie mogła równać z talentem magicznym. Powinien był mu grozić, że zmieni go w jaszczurkę, albo kamień. Ewentualnie użyje zaklęcia, które wywróci jego wnętrzności na drugą stronę. Zdaniem Scott'a to by bardziej poskutkowało.
Oczywiste było, że przymiażdżenie ręki do przyjemnych uczuć nie należało. Wręcz przeciwnie. Widocznie prefekt zadbał też o mięśnie nóg. Krukon wpatrywał się swoimi czarnymi oczami, które miał pusty wyraz w oczy rudzielca. Ten w końcu rozluźnił nacisk, odwrócił się i odszedł wolnym krokiem.
Najgłupsze co było w ludziach, to poczucie godności i honoru. Żyli godnie i ginęli honorowo. Jednak James należał do tych, którzy uważali, że w śmierci honoru się nie znajdzie. Gdzie tu honor w obsranych i obsikanych zwłokach? Zresztą, możesz wygrać tysiąc prawdziwych pojedynków, ale przegrasz zawsze tylko jeden.
Cóż, głupota i tężyzna fizyczna zawsze szły ze sobą w parze. I wszystko jedno, czy ktoś 'pakował' bo nie mógł poradzić sobie z rudymi kompleksami, czy może to lubił.
Scott w mgnieniu oka wyciągnął różdżkę i gdy Charles nie był dalej niż dwa kroki do niego, młodzieniec użył zaklęcia.
-Petrificus Totalus - widocznie z niektórymi nie da się rozmawiać inaczej.
Re: Błonia
Niehonorowo jest ciskać zaklęciami w plecy przeciwnika. Niestety, James, nie trafiłeś, a zaklęcie świsnęło Charlesowi obok ucha.
Mistrz Gry
Re: Błonia
Wiedział, że ta szumowina wyciągnie różdżkę. Wiedział, że tamten nie odda mu siłą, tylko skorzysta z tego magicznego przedmiotu. Myślał, że będzie szczwany niczym lis. Cóż. Jeśli o to chodzi to Wilson miał więcej z lisa, a co to było widać już na pierwszy rzut oka. Sięgnął do tylnej kieszeni spodni po swoją różdżkę mniej więcej w tym momencie w którym zaklęcie Krukona świsnęło mu koło ucha. Odwrócił się więc na pięcie starając się wyprzedzić wnusia miłościwie nam władającego dyrektora.
- Expelliarmus. - niemalże wykrzyknął ze złością i złapał w locie różdżkę Jamesa, by potem rzucić ją za siebie ze stosowną siłą. Potem sobie gnida jej poszuka. Posłał mu jeden ze swoich uśmiechów, po czym podszedł bliżej, wziął zamach i z pięści przywalił mu w twarz, a potem kopnął prosto w żołądek, ot tak, korzystając z okazji.
- Nie nauczyli Cię, gnoju, że nie rzuca się zaklęć w plecy? Tak samo jak nie walczy się z bezbronnymi dziewczynkami. - kolejny cios prosto w nos i pogardliwe prychnięcie rudzielca.
- Mam nadzieję, że to zapamiętasz: trzymaj się z daleka, od Baldwinek i wszystkich Gryfonek, albo Ci jajca urwę. - przypomniał, po czym kopnął go jeszcze w jego najcenniejszą część ciała, po czym już w normalnym tempie skierował się do zamku.
- Expelliarmus. - niemalże wykrzyknął ze złością i złapał w locie różdżkę Jamesa, by potem rzucić ją za siebie ze stosowną siłą. Potem sobie gnida jej poszuka. Posłał mu jeden ze swoich uśmiechów, po czym podszedł bliżej, wziął zamach i z pięści przywalił mu w twarz, a potem kopnął prosto w żołądek, ot tak, korzystając z okazji.
- Nie nauczyli Cię, gnoju, że nie rzuca się zaklęć w plecy? Tak samo jak nie walczy się z bezbronnymi dziewczynkami. - kolejny cios prosto w nos i pogardliwe prychnięcie rudzielca.
- Mam nadzieję, że to zapamiętasz: trzymaj się z daleka, od Baldwinek i wszystkich Gryfonek, albo Ci jajca urwę. - przypomniał, po czym kopnął go jeszcze w jego najcenniejszą część ciała, po czym już w normalnym tempie skierował się do zamku.
Re: Błonia
Okrutny los znów zadrwił z James'a. Bowiem jak inaczej można wytłumaczyć, że miłośnik pojedynków nie trafił z troszkę ponad metra (1 krok to około 65cm) w plecy rosłego i wielkiego prefekta? Być może każdy ma zły dzień?
Reakcja Charles'a było szybka. W mgnieniu oka różdżka Scott'a znalazła się w powietrzu. Wciąż zdezorientowany rzucił krótkie spojrzenie na twarz gryfona. Uśmiech maniaka, to ostatnie co zobaczył. Spróbował się schylić, ale za wolno. Pięść uderzyła w głowę chłopca. Pech chciał, że feralnie, w jeden z punktów witalnych - skroń.
Scott momentalnie opadł na ziemię niczym szmaciana lalka. Nie ruszał się i nie oddychał. Nie słyszał następnych słów Charlesa, jak i nie poczuł kopnięcia w brzuch.
Reakcja Charles'a było szybka. W mgnieniu oka różdżka Scott'a znalazła się w powietrzu. Wciąż zdezorientowany rzucił krótkie spojrzenie na twarz gryfona. Uśmiech maniaka, to ostatnie co zobaczył. Spróbował się schylić, ale za wolno. Pięść uderzyła w głowę chłopca. Pech chciał, że feralnie, w jeden z punktów witalnych - skroń.
Scott momentalnie opadł na ziemię niczym szmaciana lalka. Nie ruszał się i nie oddychał. Nie słyszał następnych słów Charlesa, jak i nie poczuł kopnięcia w brzuch.
Re: Błonia
Całe zdarzenie obserwowała pierwszoroczna uczennica, która z piskiem pobiegła do zamku aby zawiadomić woźnego. Zaalarmowany pracownik z pomocą rosłego Ślizgona, przenieśli Jamesa do skrzydła szpitalnego.
Charles, na przyszłość - powinieneś czekać z decyzją o trafieniu lub nietrafieniu zaklęcia na GM.
Mistrz Gry
Re: Błonia
William z braku lepszego zajęcia po zakończonych lekcjach udał się na krótki spacer po błoniach chcąc wykorzystać ostatnie promienie słoneczne tego dnia. Udał się w swoje ulubione miejsce na niewielkim pagórku, z którego rozciągał się widok na zamek i jezioro. Rzucił torbę pod drzewem i usiadł na niej opierając się plecami o gruby pień uprzednio wyciągając z torby jakiś notes i pióro. Przez chwilę siedział w zamyśleniu po czym zaczął coś bazgrać po pergaminie.
Re: Błonia
Noemi miała nieodparte wrażenie, że coś się wydarzyło wczorajszego dnia, czego nie mogła zrozumieć. Kołatały jej się po głowie różnego rodzaju dziwne myśli. Najbardziej jednak nie mogła zrozumieć, dlaczego odłożyła książkę na bok. Dlaczego nic nie pamięta? I dlaczego na szyi ma wciąż jakieś dwie dziwne kropki.
Od tego myślenia zaczynała ją jednak boleć głowa. Z brak laku poszła na dzisiejsze zajęcia i przespała połowę z nich. Teraz wzięła książkę ze sobą i udała się na błonia, łapiąc ostatnie słońce tego dnia. Gdy weszła na pagórek dostrzegła czyjąś postać. Nie chcąc mu jednak przeszkadzać i uniemożliwiać sobie dokończenie lektury, przysiadła na wzniesieniu i zaczęła czytać.
"- Ale nie mówisz tego wszystkiego tylko po to, żeby mnie podnieść na duchu, prawda? - spytał na wszelki wypadek." Noemi prędko odpłynęła do świata Willa, Halta i Gilana.
Od tego myślenia zaczynała ją jednak boleć głowa. Z brak laku poszła na dzisiejsze zajęcia i przespała połowę z nich. Teraz wzięła książkę ze sobą i udała się na błonia, łapiąc ostatnie słońce tego dnia. Gdy weszła na pagórek dostrzegła czyjąś postać. Nie chcąc mu jednak przeszkadzać i uniemożliwiać sobie dokończenie lektury, przysiadła na wzniesieniu i zaczęła czytać.
"- Ale nie mówisz tego wszystkiego tylko po to, żeby mnie podnieść na duchu, prawda? - spytał na wszelki wypadek." Noemi prędko odpłynęła do świata Willa, Halta i Gilana.
Re: Błonia
W pewnym momencie zawiesił sie kompletnie ze wzrokiem utkwionym w jeziorze. Może siedział tak parę minut, może z godzinę, kiedy z zamyślenia wyrwał go cichy szmer zwiastujący czyjąś obecność. Zatrzasnął notes i westchnął cicho niezbyt zadowolony z towarzystwa. Lubił to miejsce ze względu na ciszę i spokój, nie chciał sie nim dzielić. Wstał więc, zarzucił torbę na ramię i ruszył w stronę zamku. Chcąc nie chcąc aby się tam dostać musiał przejść obok natręta. Kiedy zrównał się z dziewczyną rozpoznał w niej ślizgonkę, której ostatnio pomagał z referatem z Obrony. Uśmiechnął się nieznacznie i przystanął na chwilę.
- Witaj, Noemi. I jak? Zaliczyłaś?
- Witaj, Noemi. I jak? Zaliczyłaś?
Re: Błonia
Gdyby dziewczyna wiedziała, czyja postać siedzi oparta kilka metrów dalej o pień, sama niechybnie podbiegłaby do niego uradowana. William Greengrass był dla niej bowiem obiektem westchnień od dobrego miesiąca. Cramerówna sama nie wiedziała, kiedy jej się uwidziało coś takiego. Jeszcze do niedawna nie znosiła chłopaków, uważając ich za obrzydliwych i śmierdzących, ale od jakiegoś czasu...
- Cześć - powiedziała, mając ochotę rzucić mu się na szyję. Zamknęła książkę, powracając do rzeczywistości w tempie szybszym niż ostatnio, gdy ktoś jej przeszkadzał.
- Na szczęście zaliczyłam, chociaż profesor stwierdził, że to nie ja pisałam... - dodała. - Więc obniżył mi ocenę.
Ślizgonka i tak jednak była zadowolona z takiego obrotu spraw. Przynajmniej jeden przedmiot do przodu.
- Co tu robisz... sam? - zapytała zaciekawiona. Gdyby ktoś wydał biografię Greengrassa, ona z pewnością jako pierwsza by ją przeczytała, mając nadzieję, że dowie się kilku ciekawych faktów z jego życia.
- Cześć - powiedziała, mając ochotę rzucić mu się na szyję. Zamknęła książkę, powracając do rzeczywistości w tempie szybszym niż ostatnio, gdy ktoś jej przeszkadzał.
- Na szczęście zaliczyłam, chociaż profesor stwierdził, że to nie ja pisałam... - dodała. - Więc obniżył mi ocenę.
Ślizgonka i tak jednak była zadowolona z takiego obrotu spraw. Przynajmniej jeden przedmiot do przodu.
- Co tu robisz... sam? - zapytała zaciekawiona. Gdyby ktoś wydał biografię Greengrassa, ona z pewnością jako pierwsza by ją przeczytała, mając nadzieję, że dowie się kilku ciekawych faktów z jego życia.
Re: Błonia
Szczerze? Tak po prawdzie nie interesowały go za bardzo jej wyniki w nauce, prawie jej nie znał, choć z drugiej strony byli z jednego domu. gdyby nie oddała tego wypracowania pewnie oprócz złej oceny straciłaby punkty, a tego przecież nie chciał. No i w końcu słaba ocena z wypracowania, które pomagał pisać i sprawdzać oznaczałaby, że sam jest słaby. Musiał wiedzieć ile mu w tej głowie zostało.
- Och daj spokój. Przecież to Ty pisałaś, ja tylko dyktowałem. Troszeczkę - Znowu kąciki ust drgnęły mu w lekkim uśmiechu. - Więc? Co dostałaś? - Zapytał unosząc lekko brew na wieść, że profesor obniżył jej ocenę.
A co tu robił?
- W sumie to nic. Wiesz, to takie moje wyjątkowe miejsce - machnął od niechcenia ręką w stronę drzewa, pod którym wcześniej siedział. - Cisza, spokój... Nie myślałem, że ktoś tu jeszcze przychodzi, nigdy nikogo tu nie spotkałem. - Tak naprawdę, to męczył się nad swoim referatem, ale przecież nie przyzna się, że czegoś nie umie, to nie w jego stylu. - Widzę, że i Tobie w czytelni za głośno. Co czytasz? - Skinął głową na książkę, którą ściskała jakby to był jej największy skarb.
- Och daj spokój. Przecież to Ty pisałaś, ja tylko dyktowałem. Troszeczkę - Znowu kąciki ust drgnęły mu w lekkim uśmiechu. - Więc? Co dostałaś? - Zapytał unosząc lekko brew na wieść, że profesor obniżył jej ocenę.
A co tu robił?
- W sumie to nic. Wiesz, to takie moje wyjątkowe miejsce - machnął od niechcenia ręką w stronę drzewa, pod którym wcześniej siedział. - Cisza, spokój... Nie myślałem, że ktoś tu jeszcze przychodzi, nigdy nikogo tu nie spotkałem. - Tak naprawdę, to męczył się nad swoim referatem, ale przecież nie przyzna się, że czegoś nie umie, to nie w jego stylu. - Widzę, że i Tobie w czytelni za głośno. Co czytasz? - Skinął głową na książkę, którą ściskała jakby to był jej największy skarb.
Re: Błonia
- Nędzny - mruknęła, wbijając na chwilę wzrok w ziemię. Nawet przed Vincentem nie byłaby speszona taką oceną. Wzruszyłaby ramionami i powiedziała mu, że powinien się w ogóle cieszyć, że zaliczyła. Przy Williamie było jednak inaczej. Czasami miała nawet wrażenie, że się o nią troszczy i naprawdę próbuje jej pomóc. Prawie jak starszy brat.
Ale ja nie chcę, żeby był moim starszym bratem... Poza tym już jednego mam...
- Powiedział, że jakbym to sama napisała, to postawiłby mi powyżej oczekiwań. Ale tak, to chociaż za samą próbę stworzenia czegoś no i to, że nie udowodni mi, że nie napisałam tego sama, bo nie ma na to czasu, to stawia mi N i tyle - wyrzucała z siebie słowa jak katarynka. Koniecznie jednak chciała, żeby jego uwaga skupiała się wciąż i wciąż na niej. - Ale to nic... Zaliczyłam - dodała z uśmiechem.
- Ja w sumie pierwszy raz tu jestem - powiedziała w końcu dziewczyna, rozglądając się dopiero teraz uważniej dookoła. - Próbowałam znaleźć zaciszny kąt do poczytania... Biblioteka i pokój wspólny pękają w szwach. Jak się nie uczą, to grają w jakieś kalambury i inne dziwaczne wymysły - zrelacjonowała mu wszystkie miejsca, jakie zdążyła odwiedzieć. - No i korzystam z ładnej pogody - dorzuciła. - A, czytam "Zwiadowców". Taka tam opowieść przygodowa w świecie trochę jakby średniowiecznym.
Gdyby mogła, zagadałaby go na śmierć. Mówiła jednak, dopóki chciał ją słuchać. William bowiem miewał różne dziwne nastroje i czasami Noemi za nimi nie nadążała.
Ale ja nie chcę, żeby był moim starszym bratem... Poza tym już jednego mam...
- Powiedział, że jakbym to sama napisała, to postawiłby mi powyżej oczekiwań. Ale tak, to chociaż za samą próbę stworzenia czegoś no i to, że nie udowodni mi, że nie napisałam tego sama, bo nie ma na to czasu, to stawia mi N i tyle - wyrzucała z siebie słowa jak katarynka. Koniecznie jednak chciała, żeby jego uwaga skupiała się wciąż i wciąż na niej. - Ale to nic... Zaliczyłam - dodała z uśmiechem.
- Ja w sumie pierwszy raz tu jestem - powiedziała w końcu dziewczyna, rozglądając się dopiero teraz uważniej dookoła. - Próbowałam znaleźć zaciszny kąt do poczytania... Biblioteka i pokój wspólny pękają w szwach. Jak się nie uczą, to grają w jakieś kalambury i inne dziwaczne wymysły - zrelacjonowała mu wszystkie miejsca, jakie zdążyła odwiedzieć. - No i korzystam z ładnej pogody - dorzuciła. - A, czytam "Zwiadowców". Taka tam opowieść przygodowa w świecie trochę jakby średniowiecznym.
Gdyby mogła, zagadałaby go na śmierć. Mówiła jednak, dopóki chciał ją słuchać. William bowiem miewał różne dziwne nastroje i czasami Noemi za nimi nie nadążała.
Re: Błonia
- SŁUCHAM?! - otworzył szeroko oczy ze zdumienia. - Nędzny?! Tylko nędzne 'N'?! - niemal warknął. Aż miał ochotę zakląć, ale zacisnął mocno zęby i poczerwieniał. Przecież nie wypada przy damie. Może i powiedziała, że praca zasługiwała na Powyżej Oczekiwań, ale jednak to małe 'N' ugodziło w jego dumę. Jeszcze nigdy nie dostał tak słabej oceny, ba, był nieusatysfakcjonowany, kiedy dostawał 'Z'. Przełknął ślinę i odetchnął głośno
- Słuchaj, usiądziemy nad tym jeszcze raz i to poprawisz. Do skutku. Czuję się zobowiązany, w końcu to przeze mnie dostałaś tak słabą ocenę. - mruknął nadal rozeźlony. Chyba nieco przesadził, nie powinien aż tak wybiegać do przodu z materiałem, którego jeszcze nie przerabiali. Nic dziwnego, że zorientował się, że nie pisała tego sama. Zdjął torbę z ramienia i usiadł na niej obok dziewczyny. Niewygodnie mu było tak patrzeć na nią z góry.
- Taaak, ciężko tu o spokojny kącik tylko dla siebie, doskonale cię rozumiem. Dlatego nie warto siedzieć w zamku, tam zawsze jest głośno. Zero prywatności - nie żeby była to aluzja do jej obecności na 'jego' pagórku...
- 'Zwiadowcy'? Hmm... - uniósł lekko brew uśmiechając się szelmowsko. - Mała fanka Willa? - wyszczerzył białe ząbki w uśmiechu.
- Słuchaj, usiądziemy nad tym jeszcze raz i to poprawisz. Do skutku. Czuję się zobowiązany, w końcu to przeze mnie dostałaś tak słabą ocenę. - mruknął nadal rozeźlony. Chyba nieco przesadził, nie powinien aż tak wybiegać do przodu z materiałem, którego jeszcze nie przerabiali. Nic dziwnego, że zorientował się, że nie pisała tego sama. Zdjął torbę z ramienia i usiadł na niej obok dziewczyny. Niewygodnie mu było tak patrzeć na nią z góry.
- Taaak, ciężko tu o spokojny kącik tylko dla siebie, doskonale cię rozumiem. Dlatego nie warto siedzieć w zamku, tam zawsze jest głośno. Zero prywatności - nie żeby była to aluzja do jej obecności na 'jego' pagórku...
- 'Zwiadowcy'? Hmm... - uniósł lekko brew uśmiechając się szelmowsko. - Mała fanka Willa? - wyszczerzył białe ząbki w uśmiechu.
Re: Błonia
Noemi aż podskoczyła gdy krzyknął rozeźlony. Jasne, nędzny to nie była jakaś wybitnie dobra ocena, ale przynajmniej w miarę pozytywna, zaliczająca. Ślizgonka skuliła się, czując się odrobinę winna. Słysząc, że będą to poprawiać, początkowo chciała gwałtownie zaprzeczyć. Nie znosiła tego ślęczenia nad mało ciekawymi zadaniami. Prędko jednak pomyślała, że to oznacza kolejne chwile spędzone z Williamem.
- Dobra, możemy jutro - powiedziała już z uśmiechem. - To prawda, w zamku jest strasznie tłoczno, chociaż teraz jak się zrobiło cieplej to pewnie cała ta hołota zacznie wychodzić na błonia... - dodała, nie wyłapując aluzji.
Zdziwiła się, że kojarzy tę książkę. Mało kto tak naprawdę wiedział, co to. Pomijając fakt, że sztuka czytania zanikała i stanowiła teoretycznie domenę jedynie Krukonów.
- Tak, Will jest super! - powiedziała radośnie. - I strzela z łuku, sama bym się chciała tego nauczyć. To musi być świetna sprawa - zwierzyła mu się. - Czytałeś? Jestem w siódmej księdze i Will razem z Haltem i Gilanem, wiesz, tym poprzednim uczniem Halta, płyną właśnie na pomoc Erakowi, temu skandiańskiemu dowódcy. I właśnie zacumowali do portu w Al-Shabah... Czytałeś? - powtórzyła, nabierając jednocześnie tchu, żeby kontynuować relację fabuły.
- Dobra, możemy jutro - powiedziała już z uśmiechem. - To prawda, w zamku jest strasznie tłoczno, chociaż teraz jak się zrobiło cieplej to pewnie cała ta hołota zacznie wychodzić na błonia... - dodała, nie wyłapując aluzji.
Zdziwiła się, że kojarzy tę książkę. Mało kto tak naprawdę wiedział, co to. Pomijając fakt, że sztuka czytania zanikała i stanowiła teoretycznie domenę jedynie Krukonów.
- Tak, Will jest super! - powiedziała radośnie. - I strzela z łuku, sama bym się chciała tego nauczyć. To musi być świetna sprawa - zwierzyła mu się. - Czytałeś? Jestem w siódmej księdze i Will razem z Haltem i Gilanem, wiesz, tym poprzednim uczniem Halta, płyną właśnie na pomoc Erakowi, temu skandiańskiemu dowódcy. I właśnie zacumowali do portu w Al-Shabah... Czytałeś? - powtórzyła, nabierając jednocześnie tchu, żeby kontynuować relację fabuły.
Re: Błonia
- A więc jesteśmy umówieni. Po kolacji w pokoju wspólnym? Weź podręczniki, ja znajdę coś jeszcze w bibliotece. Mam nadzieję, że znajdziemy sobie jakiś spokojny kącik. - zabrzmiało nieco dwuznacznie, całkiem nieświadomie.
William rzeczywiście był wymierającym gatunkiem pożeracza książek. Czytal dużo, bardzo dużo. Nie była mu obca literatura klasyczna ani współczesna, magiczna a nawet mugolska, w końcu trzeba poznać wroga. Musiał przyznać, że niektóre były całkiem udane, a inne przyprawiały go o ataki śmiechu. Mugole mieli dziwne pojęcie o magii. Kiedy Noemi sie rozgadała zaczął żałować, że poruszył ten temat. Gadała i gadała i gadała...
- Po części - wpadł jej w końcu w słowo unosząc ręce w obronnym geście dając jej delikatnie do zrozumienia, żeby przestała. - i dzięki tobie nie muszę już czytać dalej - znowu zaszczycił ją lekkim uśmiechem.
- Na mnie już pora - wstał otrzepując się z gracją - i tak się już zasiedziałem. Miłej lektury i do zobaczenia jutro - skinął nieznacznie głowa na pożegnanie, zarzucił torbę na ramię i ruszył w stronę zamku oglądając się jeszcze przez ramię. Miał nadzieję, że nie ma mu za złe, że ją zostawił. A może powinien zaproponować, że ją odprowadzi? W sumie to nie jego sprawa, ale dobre maniery nakazywały aby tak właśnie zrobić. Chrzanić to, nie jest przecież niańką.
William rzeczywiście był wymierającym gatunkiem pożeracza książek. Czytal dużo, bardzo dużo. Nie była mu obca literatura klasyczna ani współczesna, magiczna a nawet mugolska, w końcu trzeba poznać wroga. Musiał przyznać, że niektóre były całkiem udane, a inne przyprawiały go o ataki śmiechu. Mugole mieli dziwne pojęcie o magii. Kiedy Noemi sie rozgadała zaczął żałować, że poruszył ten temat. Gadała i gadała i gadała...
- Po części - wpadł jej w końcu w słowo unosząc ręce w obronnym geście dając jej delikatnie do zrozumienia, żeby przestała. - i dzięki tobie nie muszę już czytać dalej - znowu zaszczycił ją lekkim uśmiechem.
- Na mnie już pora - wstał otrzepując się z gracją - i tak się już zasiedziałem. Miłej lektury i do zobaczenia jutro - skinął nieznacznie głowa na pożegnanie, zarzucił torbę na ramię i ruszył w stronę zamku oglądając się jeszcze przez ramię. Miał nadzieję, że nie ma mu za złe, że ją zostawił. A może powinien zaproponować, że ją odprowadzi? W sumie to nie jego sprawa, ale dobre maniery nakazywały aby tak właśnie zrobić. Chrzanić to, nie jest przecież niańką.
Re: Błonia
Miała kontynuować streszczanie książki, ale William przerwał jej, unosząc do góry dłonie. Wzruszyła ramionami. Może faktycznie za dużo gadała.
- Doobra, już nic nie mówię - mruknęła zniechęcona. - Tak, jutro w pokoju wspólnym! - ucieszyła się jednak. Zaczerwieniła się nawet delikatnie na myśl o "spokojnym kąciku". Będzie mogła z nim siedzieć sama. To była cudowna wizja!
Problem pojawiał się tylko względem podręczników, bo te Noemi jakiś czas temu zdążyła gdzieś zapodziać. Może są pod łóżkiem? A może zostawiła je gdzieś w zamku? Tego dziewczyna nie wiedziała i niekoniecznie się tym przejmowała. Z pewnością jakoś je zorganizuje. "Pożyczy" od Vulkodlakowej chociażby.
Posmutniała, kiedy chłopak się podniósł. Tym bardziej, że nie zaproponował, że ją odprowadzi. Taki jednak już był, a Ślizgonka zdawała sobie z tego świetnie sprawę. Uniosła się więc dumą i postanowiła nie leć za nim jak pies. Z niemałym oporem do czytania, otworzyła książkę i próbowała skoncentrować się na czymś innym niż zabójcze oczy Greengrassa. Męczyła się tak dobre pół godziny, zanim doszła do wniosku, że jednak pora zebrać się w stronę zamku, skoro i tak już nic nie rozumie z lektury.
Powłócząc nogami, ruszyła w kierunku Hogwartu, myślała o niesamowicie urzekającym brunecie. Zastanawiała się czy udałoby się jej namówić go na jakieś wspólne wakacje. Może on zabrałby ją do Szkocji? Bratem się nie przejmowała w tym momencie, musiał jej pozwolić! No bo przecież... dlaczego by nie?
- Doobra, już nic nie mówię - mruknęła zniechęcona. - Tak, jutro w pokoju wspólnym! - ucieszyła się jednak. Zaczerwieniła się nawet delikatnie na myśl o "spokojnym kąciku". Będzie mogła z nim siedzieć sama. To była cudowna wizja!
Problem pojawiał się tylko względem podręczników, bo te Noemi jakiś czas temu zdążyła gdzieś zapodziać. Może są pod łóżkiem? A może zostawiła je gdzieś w zamku? Tego dziewczyna nie wiedziała i niekoniecznie się tym przejmowała. Z pewnością jakoś je zorganizuje. "Pożyczy" od Vulkodlakowej chociażby.
Posmutniała, kiedy chłopak się podniósł. Tym bardziej, że nie zaproponował, że ją odprowadzi. Taki jednak już był, a Ślizgonka zdawała sobie z tego świetnie sprawę. Uniosła się więc dumą i postanowiła nie leć za nim jak pies. Z niemałym oporem do czytania, otworzyła książkę i próbowała skoncentrować się na czymś innym niż zabójcze oczy Greengrassa. Męczyła się tak dobre pół godziny, zanim doszła do wniosku, że jednak pora zebrać się w stronę zamku, skoro i tak już nic nie rozumie z lektury.
Powłócząc nogami, ruszyła w kierunku Hogwartu, myślała o niesamowicie urzekającym brunecie. Zastanawiała się czy udałoby się jej namówić go na jakieś wspólne wakacje. Może on zabrałby ją do Szkocji? Bratem się nie przejmowała w tym momencie, musiał jej pozwolić! No bo przecież... dlaczego by nie?
Re: Błonia
Adrien kolejny raz wziął ze sobą gitarę i popędził przez korytarz zamku, w stronę drzwi. Tak, chciał ponownie opuścić to tłoczne miejsce i znaleźć sobie miejsce gdzieś na błoniach. Uwielbiał chodzić po zielonych terenach przy Hogwardzie, no a w szkole raczej nie. Zresztą co mogło być ciekawego w zamku. Kilka zakurzonych sal, biblioteka także zakurzona... Nie, musiał się w końcu wyrwać. Szybkim krokiem znalazł swoje ulubione drzewo po którym spędzał wolny czas, już z jakieś sześć lat i wyjął gitarę, po czym zaczął na niej grać. Dając się porwać muzyce, która płynęła w jego żyłach i palcach, a także w głowie. Tak, kochał tą chwilę gdy był sam ze swoim urządzeniem i właśnie w tym miejscu.
Adrien JeunesseKlasa VI - Urodziny : 02/01/1996
Wiek : 28
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : Czysta
Re: Błonia
Odkąd pogoda się poprawiła a w głowie młodej Angielki myśli prawie cały czas wracały tylko do jednej osoby, coraz mniej przesiadywała w zamku i zimnych lochach. Polubiła nawet poniedziałki i wszystkie inne dni, wstawanie stało się przyjemniejsze a dręczenie uczniów sprawiało jej mniejszą satysfakcję niż do tej pory.
Z uśmiechem na twarzy wyszła z zamku, przeszła przez dziedziniec, aż spacerowym krokiem ruszyła w stronę błoń i gdy tylko się na nich znalazła, do jej uszu doszedł dźwięk grania na gitarze. Bardzo charakterystyczny zresztą. Zmrużyła oczy w poszukiwaniu źródła dźwięku, a po zlokalizowaniu go, skierowała się w tamtą stronę. Kilka sekund później wisiała uwieszona na szyi swojego brata, który pewnie nawet nie spodziewał się tak nagłego napadu ze strony Andrei.
- Wiem, że nie lubisz ludzi, ale przede mną się nie musisz ukrywać. - okrzyczała go na powitanie, luzując nieco uścisk.
Z uśmiechem na twarzy wyszła z zamku, przeszła przez dziedziniec, aż spacerowym krokiem ruszyła w stronę błoń i gdy tylko się na nich znalazła, do jej uszu doszedł dźwięk grania na gitarze. Bardzo charakterystyczny zresztą. Zmrużyła oczy w poszukiwaniu źródła dźwięku, a po zlokalizowaniu go, skierowała się w tamtą stronę. Kilka sekund później wisiała uwieszona na szyi swojego brata, który pewnie nawet nie spodziewał się tak nagłego napadu ze strony Andrei.
- Wiem, że nie lubisz ludzi, ale przede mną się nie musisz ukrywać. - okrzyczała go na powitanie, luzując nieco uścisk.
Re: Błonia
Adrien był całkowicie pochłonięty muzyką. Zawsze tak miał. Gdy grał nic i nikt się nie liczył. Miał własny świat. Świat muzyki. Nie spodziewał się, że nagle wyskoczy siostra, aby dorwać go i zmusić do przytulania. Ostawił gitarę na bok, opierając o drzewo. Oczywiście uczynił to ostrożnie, a także delikatnie. Tak, to była jego miłość. Zerknął jeszcze raz na swój muzyczny sprzęt, po czym przeniósł wzrok na Andrea.
- Wiesz nie lubię jak mnie tak zaskakujesz...- mruknął.- Musiało ci się bardzo nudzić, że mnie szukałaś co?- uśmiechnął się nieznacznie, a następnie podniósł się z ziemi i także pomógł uczynić to Ślizgonce. Chwycił za gitarę, by ponownie przenieść wzrok na siostrę.
- Będę musiał znaleźć sobie nową kryjówkę.- szepnął jej do ucha i znów zabrał się za swoją gitarę, tym razem ją czyszcząc z jakiś paprochów, które przylepiły się gdy oparł ją o drzewo. Na szczęście w kieszeni miał chusteczkę, dzięki temu nie musiał brudzić rękawa od bluzy.
- Wiesz nie lubię jak mnie tak zaskakujesz...- mruknął.- Musiało ci się bardzo nudzić, że mnie szukałaś co?- uśmiechnął się nieznacznie, a następnie podniósł się z ziemi i także pomógł uczynić to Ślizgonce. Chwycił za gitarę, by ponownie przenieść wzrok na siostrę.
- Będę musiał znaleźć sobie nową kryjówkę.- szepnął jej do ucha i znów zabrał się za swoją gitarę, tym razem ją czyszcząc z jakiś paprochów, które przylepiły się gdy oparł ją o drzewo. Na szczęście w kieszeni miał chusteczkę, dzięki temu nie musiał brudzić rękawa od bluzy.
Adrien JeunesseKlasa VI - Urodziny : 02/01/1996
Wiek : 28
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : Czysta
Re: Błonia
Czasami odnosiła wrażenie, że jej brat nie dość, że nie przepada za ludźmi, to swoją gitarę cenił bardziej, niż ją. Jego własną, rodzoną siostrę, która spędzała z nim większość swojego czasu, gdy mieszkali jeszcze w Anglii z rodzicami! Popatrzyła na chłopaka przyjmując minę obrażonej księżniczki, a dla podkreślenia efektu skrzyżowała ręce pod piersiami, zaraz po tym, jak podniosła się z kucek z małą pomocą Adriena.
- I tak Cię znajdę. - puściła mu porozumiewawcze oczko. Cóż, była pani prefekt nie dość, że miała dużo wtyk w szkole, to jeszcze znała ponad połowę jej zakamarków, o których inni nie mieli pojęcia. Jedynym schronieniem dla Adriena byłby pokój wspólny Puchonów, do którego nie miała wstępu. Cóż, za to miała go Hannah, która pewnie z chęcią by jej pomogła w skontaktowaniu się z braciszkiem...
- Co słychać? - zagadnęła dla odmiany wesoło, opierając się plecami o drzewo.
Po pewnym czasie zgarnęła swojego brata z błoń i wróciła do zamku.
- I tak Cię znajdę. - puściła mu porozumiewawcze oczko. Cóż, była pani prefekt nie dość, że miała dużo wtyk w szkole, to jeszcze znała ponad połowę jej zakamarków, o których inni nie mieli pojęcia. Jedynym schronieniem dla Adriena byłby pokój wspólny Puchonów, do którego nie miała wstępu. Cóż, za to miała go Hannah, która pewnie z chęcią by jej pomogła w skontaktowaniu się z braciszkiem...
- Co słychać? - zagadnęła dla odmiany wesoło, opierając się plecami o drzewo.
Po pewnym czasie zgarnęła swojego brata z błoń i wróciła do zamku.
Strona 3 z 15 • 1, 2, 3, 4 ... 9 ... 15
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 3 z 15
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach