Salon i jadalnia

2 posters

Go down

Salon i jadalnia Empty Salon i jadalnia

Pisanie by Ian Ames Nie 30 Cze 2013, 15:57

Salon i jadalnia Tumblr_mowkk4FM5M1qfifr3o1_500

 Dużym zaskoczeniem będzie to, że salon nie jest największym pomieszczeniem w tym zamku. Głównie z tego powodu, że jest rzadko uczęszczany. Znajduje się tu biała, skórzana kanapa, a także kominek, w którym zimą wesoło trzaskają płomienie. Pokój ten stanowi przyjemne dla oka połączenie stylu klasycznego z nowoczesnością - ściany zdobią kosztowne obrazy znanych mugoli, a zielone akcesoria wnoszą do niego nutkę świeżości.

Salon i jadalnia Tumblr_mongygPboB1qbsrwpo1_500
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Elena Tyanikova Sro 16 Lip 2014, 08:32

W tej sytuacji pozostało jej tylko skorzystać z gościnności, niezależnie od tego, jak nierozsądne by to było. Gdy tylko pozostała we wskazanej sypialni sama, rzuciła baleriny w kąt, plecak na łóżko i dała popis wielozadaniowości płci pięknej, jednocześnie rozbierając się z sukienki, którą miała na sobie i wyciągając inną, nieco krótszą (sięgającą odrobinę przed kolana), granatową kieckę. Jasnym było, że jej niezbyt wielki bagaż nie obejmował strojów wyjściowych, ostatecznie więc musiała wybrać to, co najlepiej elegancję udawało. Zresztą, granat całkiem nieźle podkreślał złoty odcień jej włosów, o czym jej typowo kobieca, złakniona męskiej atencji dusza nie omieszkała Elenie przypomnieć.
Szybki prysznic dobrze jej zrobił... Chodź nie, wcale nie był szybki. Zbyt wiele było rzeczy, którymi mogła się zachwycać, by faktycznie umiała się pospieszyć. To, że w samej łazience nie spędziła godziny było jedynie wynikiem jej niechęci do pogarszania zdania na swój temat - spóźnienie się na posiłek, na który ją zaproszono, byłoby kropką nad i.
Gdy wreszcie była gotowa - tym razem gotowa aż po same stopy, obute we wspomniane baleriny - otworzyła drzwi sypialni tylko po to, by dostrzec już za nimi Iana. Z przepraszającym uśmiechem - skąd miała wiedzieć, ile przyszło mu czekać? - ruszyła za nim do jadalni, by tam kontynuować swe zachwyty. Potrafiąca raczyć się pięknem dusza miała co tutaj robić - i z pewnością nie chodziło o coś tak przyziemnego, jak jedzenie.
Choć i tym Tyanikova nie zamierzała wzgardzić. Gdy już minęło pierwsze oszołomienie związane z otaczającym ją luksusem i blondynka zdecydowała się nie tylko spojrzeć na zastawiony stół, ale też przy nim zasiąść, dobrze wiedziała już, że przepadła. Nie była stworzeniem zagłodzonym, co to, to nie, ale lubiła jeść. Wystawne obiady czy kolacje nigdy nie były jej obce, bo często organizowali takie u siebie w domu - czy to w Moskwie, czy to w Londynie - toteż przynajmniej miała zaoszczędzić sobie upokorzenia wynikającego z niewiedzy, który widelec do czego służy. Zamiast tego mogła z szerokim uśmiechem zabrać się za konsumpcję, próbując wszystkiego, co tylko wpadło w jej ręce i tym samym wpadając w stan swoistej ekstazy. Jej delikatne podniebienie było w niebie.
- Nie dziwię się. - Uśmiechnęła się lekko na słowa Iana, poświęcając mu więcej uwagi niż kawałkowi ryby, do którego właśnie się dobrała. - Ale to... To wciąż trochę niewyobrażalne, że można jeszcze tak żyć. - Bliżej niesprecyzowanym ruchem wskazała otaczające ich mury. - To jak przejście do zupełnie innego świata. Podróż w czasie. - Trudno jej było ukrywać entuzjazm, ostatecznie więc zaprzestała jakichkolwiek prób. Przecież i tak było widać, że się cieszy i nie może napatrzeć na to, co widzi. To całkiem naturalna reakcja, czyż nie?
Dopiero po chwili zorientowała się, że taką radość z jedzenia z ich dwójki czerpie właściwie tylko ona.
- Ty nie jesz? - Och, coś tam niby skubał, ale daleko temu było od faktycznego rytuału jedzenia. Raczej... Zmuszał się, tak, to chyba dobre słowo. Elenie z oczywistych względów nie przeszło przez myśl, że jej gospodarz może być kimś więcej, niż tylko zwykłym człowiekiem - że jedzenie zwyczajnie może nie sprawiać mu przyjemności. Już prędzej uwierzyłaby, że zwyczajnie przejadły mu się te wszystkie dania - mając je na co dzień, mógłby po prostu się znudzić.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Ian Ames Pią 18 Lip 2014, 15:14

Jak zwykle obok każdego talerza położono masę sztućców, bo tak wypada. Byli na zamku czy to się im podoba czy nie. Ianowi trochę się już to znudziło, bo rzadko korzystał z czegoś innego niż najzwyczajniejszy w świecie widelec, ale niektórym podoba się taka pompa. Jego gościom zawsze wydaje się to podobać, a skoro gościom się podoba to wszystko jest pod kontrolą. Nie omieszkał zauważyć, że dziewczęciu taka ilość widelców, łyżeczek i noży nie wydaje się straszna. Bez problemu wybiera widelec pasujący do tego co sobie nałożyła na talerz, a jedna z krzaczastych brwi Volante unosi się ukazując szczere zdumienie. Czyżby nie była zwykłą dziewczyną? Może była arystokratką? Nie... Nie była tak rozdęta jak arystokratki. Nie była tak głupia jak panny z wyżyn społecznych. Anglik dość już miał wyżyn społecznych. Wolał niziny. Dlatego siedział w Newheaven ignorując uparcie wszystkie zaproszenia na kolacje, bankiety i inne uroczystości. Olewał to wszystko ciepłym moczem zajęty siedzeniem w swojej piwniczce z winami i rozmyślaniami jak stać się jeszcze bogatszym, bo nie wiadomo kiedy pojawi się prawdziwy kryzys.
- Nie taka duża podróż. Sporo unowocześnili moi rodzice przed śmiercią, ja to dokończyłem. Mało zostało tutaj historii. To od zawsze miał być dom. Wystawny, ale w środku tylko dom. - wzruszył ramionami dźgając widelcem kawałek ziemniaka, aby potem powoli wsadzić go sobie do ust i ostrożnie przerzuć, a potem połknąć. Ruchy miał niemal mechaniczne, a na twarzy malowała się obojętność. Nie smakowało mu- to widać na pierwszy rzut oka i nigdy tego nie potrafił ukryć. Słysząc jej pytanie powoli podniósł spojrzenie prawie czarnych oczu na blondynkę.
- Jem. Tylko powoli. - odpowiedział bez chwili zbędnego zastanowienia i jakby na potwierdzenie tych słów znów widelec z zawartością jego talerza znikł w jego gębie. Jadł. Powoli. Niechętnie. Mimo wszystko jadł.
- Skąd jesteś, Eleno? - zagaił, a w jego głosie słychać było nutkę ciekawości. Odsunął od siebie nieco talerz i uśmiechnął się szeroko podczas gdy jego dłoń wykonywała ruch dźgający widelcem.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Elena Tyanikova Pią 18 Lip 2014, 17:08

Elena informacje kolekcjonowała skrupulatnie, a że obserwatorką była lepszą, niż mogłoby się wydawać, niewiele umykało jej bystremu oku. Jadł, ale bez przyjemności. Wmuszał w siebie posiłek, jakby nie chcą odstawać od niej samej, entuzjastycznie pochłaniającej niewielkie ilości kolejnych potraw. Wspomniał o rodzicach - zmarłych śmiercią naturalną bądź nie, Rosjanka była jednak zbyt dobrze wychowana, by poruszać taką, bolesną dla większości ludzi, kwestię w rozmowie z kimś zupełnie obcym. Zdziwił się jej znajomością pełnej zastawy, a więc najwyraźniej nie wyglądała na dziewczynę z aż tak dobrego domu. I dobrze. Tyanikova nie przepadała za metką dziedziczki jakiegoś znaczącego nazwiska - a jej nazwisko, ze względu na ojca, z pewnością takim było.
Elena dostrzegała więc bardzo wiele, spostrzeżenia zachowując jednak dla siebie. Nie chciała wyjść na wścibską, nie chciała też, by traktowano ją jako... zagrożenie? Wiadomo, że ludzie nie przepadają za towarzystwem osób o zbyt rozwiniętych zdolnościach obserwatora. Strzegąc samych siebie i swej prywatności jak wygłodniałe ogary, spostrzegawczych odganiali od siebie jakby opędzali się od natrętnych owadów. Nic dziwnego, że Rosjanka uważała, by nie afiszować się z tym, jak wiele potrafi dostrzec. Nikt, również ona, nie chciał być przecież wyrzutkiem tylko przez to, jakim jest.
- Z Moskwy, ale teraz mieszkamy z rodzicami w Londynie. - Dając sobie chwilę przerwy w pożywianiu się - zawsze uczono ją, że z posiłkiem nie należy się spieszyć, bo traci on wtedy smak - starannie złożyła sztućce na talerzu i opadła na oparcie krzesła, nieco nerwowym ruchem wygładzając brzegi sukienki. Nie to, żeby nie czuła się tu dobrze. Prawdę mówiąc, niepokoiło ją raczej to, że było jej tu za dobrze. W zamku. W towarzystwie Iana, o którym praktycznie nic nie wiedziała. Iana, który wydawał się być postacią zupełnie nierzeczywistą, jakby żywcem wyjętą z kart baśni o rycerzach i księżniczkach, jakie opowiada się dzieciom na dobranoc. To, że siedziała z kimś takim przy jednym stole, to, że ktoś taki podświadomie ją pociągał nie pomagało czuć się jej komfortowo. To naturalne, że czuła się nieswojo w domu kogoś, kto mógł być potencjalnym zagrożeniem i nieregularna chwilami praca serca - szczególnie szaleńcza w chwili, gdy jej spojrzenie napotkało wzrok czarnych oczu dziedzica - wcale jej w tym nie pomagała.
- A jeśli chodzi o to... - Gestem wskazała zestawy przeróżnych sztućców i roześmiała się szczerze. - Nie dziw się. Obycie przy stole było jedną z nauk, którą musiałam odbyć, by nie przynosić wstydu. Mój ojciec jest stosunkowo dobrze znany w swej branży i bywa na salonach, a gdy zapraszają jego, to zwykle i nas - mnie i moją matkę. - Wzruszyła lekko ramionami. Nie próbowała się przechwalać, a tylko wyjaśnić Ianowi, skąd u niej ten brak zakłopotania na widok widelców i widelczyków, noży i nożyków oraz całej gamy mniejszych i większych łyżek.
- Z tego samego powodu nie odmawiam też tańca i jako tako gram na pianinie - rzuciła z rozbawieniem. - Ty za to pewnie świetnie jeździsz konno i polujesz, a któryś z pokoi jest wystawą twoich trofeów. - Uniosła lekko brwi. - Zamek może i jest zmodernizowany, ale wciąż pozostaje zamkiem, a dziedzic - dziedzicem. Ta pozycja musi zobowiązywać. - Żartowała, oczywiście, choć siliła się na powagę. Nie ona jednak musiała mieć takie a nie inne skojarzenia. Skojarzenie roli posiadacza ziemskiego z hucznymi polowaniami i piciem z kompanami do białego rana było silne w jej słowiańskiej duszy.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Ian Ames Pią 18 Lip 2014, 20:16

Gdyby wiedział jak dobrą jest obserwatorką pewnie nigdy by jej tutaj nie zaprosił. Należał jednak do tego grona które z góry uważa, ze urodziwe jasnowłose damy niewiele mają wspólnego ze spostrzegawczością. Bliska znajomość z Marianną upewniła go w tym przekonaniu, więc prawdopodobnie dzięki temu dziewczyna znalazła się tutaj na kolacji. Przez to, że w jego prawie czterdziestoletniej łepetynie ubił się stereotyp głupawej blondyneczki. Teraz powoli przeżuwając każdy kęs czuł na sobie jej wzrok, ale nie wiedział jak skrupulatnie odnotowała to w swojej główce.
- I naprawdę wolisz takie wioski jak ta zamiast Londynu? - w jego głosie słychać znów było znajomą nutkę rozbawienia. Sam w Londynie miał mieszkanie po swojej babce, czy może nawet prababce. W dobrej lokalizacji, nieopodal szkoły baletowej w której sporo fotografował swego czasu. Teraz jakoś nie po drodze mu było ani do Londynu, ani do fotografii. Kiedy zdał sobie z tego sprawę zmarszczył nieco czoło i wrócił do miarowego, jednak mimo wszystko niechętnego przeżuwania pokarmu. Mimo wszystko lubił Londyn. Dawał mu tą anonimowość która mu była potrzebna. Mógł tam być kim tylko zechce. Tutaj zawsze będzie paniczem Amesem, nie ważne co zrobi. Tutaj ludzie nadali mu niemalże mistyczne znaczenie i chyba nikt nie zadał sobie pytania ile w zasadzie ma lat, bo to naprawdę nie ma znaczenia. Grunt, że dawał pracę przy zamku, zawsze służył gościną i część pieniędzy przeznaczał na pomoc dla ubogich, bo miał takie filantropijne widzi-mi-się. I nie ważne, że na nazwisko ma Volante. Tutaj zawsze jest Amesem- jak jego biologiczni rodzice.
- Jak ma na nazwisko Twój ojciec? - zapytał z ciekawością przechylając głowę. Czy to możliwe, żeby spotkał pannę Elenę już wcześniej? Jeśli obraca się w kręgach tak zwanej śmietanki towarzyskiej to jest taka możliwość. Volante biegał w końcu na przyjęcia w Moskwie jak tylko istniało prawdopodobieństwo, że spotka tam Vulkodlakównę. Może te wyjścia przydadzą się jeszcze na coś? Bo panny Marianny nie miał. Wyjechała do Rosji czy gdzieś zostawiając go bez zbędnych wyjaśnień. Już go nie potrzebowała. Nie wzięła ślubu z Greengrassem, więc osiągnęła swój mały cel. On już był jej niepotrzebny. W sumie dobrze. W sumie już zdążył zauważyć jaka jest naprawdę i przestała go czarować. I dobrze.
- Nie wychowałem się tutaj. Nie poluję i nie jeżdżę konno tak dobrze jak Ci się to wydaje. - bo konie się mnie boją, bo one wyczuwają, że mogę im rozedrzeć tętnicę w każdej chwili. - dorzucił już w myślach zaciskając nieco mocniej palce na widelcu.
- Masz zbyt duże wyobrażenia o mojej pozycji. To tylko zamek, Eleno. - stwierdził wzruszając ramionami i odsunął od siebie talerz w geście kończącym posiłek. Upił jeszcze łyk soku pomarańczowego który nalał sobie wcześniej do szklanki i skrzywił się nieznacznie.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Elena Tyanikova Pią 18 Lip 2014, 20:53

To powinno wyczuwać każde rozsądne, żywe stworzenie, prawda? Że Ian to drapieżnik. Że przebywanie z nim w jednym domu, w jednym pomieszczeniu to kroczenie po bardzo cienkiej granicy. Że przy kimś takim się nie zasypia, nie ufa się, że zadba o twoje bezpieczeństwo. Każda istota ma instynkt samozachowawczy, poczynając od myszy, kończąc na człowieku. Tylko ten ostatni jednak świadomie igra z odbieranymi bodźcami. Umysł krzyczy: niebezpieczeństwo!, serce zaciera ręce: fajnie, zobaczmy, jak sobie z nim poradzę!.
Sęk w tym, że Elena nie doświadczała nawet tego. Konie w towarzystwie Iana czuły się zagrożone, Rosjanka była odprężona jak nigdy. Romantyczna dusza nie pozwalała jej tak po prostu się bać. Nawet, gdyby ciemnowłosy młodzieniec faktycznie miałby okazać się psychopatą, to... Powiedzmy sobie szczerze, wiele kobiet podświadomie ciągnie do niebezpieczeństwa. Upaja się nim, poddaje się mu, znajdując w tym swoistą przyjemność. I nie chodzi tu wcale o masochizm, o te, które dają się bić swoim wybrankom czy traktować jak szmaty. Chodziło o to, co znajdowało się przed bardzo cienką granicą oddzielającą te dwa światy. O sytuację, w której mężczyzna otoczony jest swoistą aurą niebezpieczeństwa, ale jeszcze z tego nie korzysta - a jeśli już, to nie tak, by wspomnianą granicę przekroczyć. O chwile, w których delikatne poczucie zagrożenia było jeszcze subtelnym stymulantem, nie obezwładniającym łańcuchem czyniącym z kobiety jednostkę pozbawioną własnej woli.
I właśnie kimś takim była blondwłosa Rosjanka. Była wystarczająco bystrą, by nie dać się dotąd złapać na żadne prymitywne, chłopięce gierki, ale też na tyle romantyczną, by jej upodobania wpisywały się w te wymienione powyżej. Może więc zwierzęta bały się Iana. Może każdy normalny człowiek bałby się Iana nie wiedząc nawet, kim on w rzeczywistości jest. Tyanikova się nie bała. Zamiast tego jednak z trudem radziła sobie z rodzącą się w niej fascynacją. Nie wiedziała, gdzie leży jej źródło, ale wiedziała, że nie będzie jej łatwo. Nie będzie jej łatwo nie wyczekiwać na spojrzenia ciemnych oczu, nie będzie jej łatwo nie myśleć o pełnym tajemnic młodzieńcu, który zaoferował jej gościnę.
- Naprawdę. - Tym razem jego rozbawienie jej nie drażniło. W gruncie rzeczy przecież w pełni je rozumiała. To było dziwne, prawda? Mieć dość pieniędzy, by pozwolić sobie na wyprawy do najbardziej obleganych stolic świata i nocleg w eleganckich hotelach, a jednak przedkładać nad to zapach świeżo skoszonych traw, beczenie pędzonych na wypas owiec i twarde łóżka drewnianych chat. - Miasta mnie męczą. Londyn, Moskwa, Nowy Jork... - Wzruszyła lekko ramionami. - Gwar i pośpiech sprawia, że nie sposób usłyszeć własnych myśli. Ktoś ciągle czegoś oczekuje, czegoś wymaga, za coś gani, upomina. Przebywanie w takich warunkach jest żadną atrakcją, a odpoczynek... Cóż, ja tak odpoczywać nie umiem.
Oszczędzając sobie konieczności przykładnego nakładania porcji jedzenia na talerzyk, sięgnęła własnym widelcem prosto do półmiska z fikuśnymi, malutkimi pomidorkami przekładanymi mozzarellą i nabrawszy jedno takie cudo, wsunęła je bez pośpiechu do ust. Skoro już tak sobie rozmawiali, a Ian nie wykazywał typowo magnackich wymagań i przyzwyczajeń, poczuła się zwolniona z zachowywania sztywnych ram osoby obytej.
Rozluźnienie zaś pomogło w obserwacji. Nie starała się wszystkiego widzieć, w takich sytuacjach, jak ta, nie lubiła tego, ale... Po prostu widziała. Tak jak teraz, palce mocniej zaciśnięte na widelcu. Coś go zdenerwowała. Coś co powiedziała, albo jakieś wspomnienie, które nieopatrznie przywołała. Zmarszczyła delikatnie brwi, ale o nic nie pytała. Nie skomentowała też jego ostatnich słów, choć tylko zamek komentarza jawnie się domagał. Tylko zamek, na Merlina. Powiedz to komuś mieszkającemu w blokowisku, którego jedynym marzeniem jest własny, najmniejszy choćby domek ze skrawkiem ogródka. Nie komentowała jednak. Zamiast tego kulturalnie odpowiedziała na zadane pytanie. Nigdy nie afiszowała się ze swoim pochodzeniem, ale też nie wstydziła się go - przecież nie miała czego.
- Tyanikov, Igor Tyanikov. Językoznawca. - Jej ojciec był również łamaczem klątw, aktualnie pracownikiem londyńskiej Filii Aurorów, ale to ze względu na swą wiedzę filologiczną był bardziej znany. To znajomość nieużywanych już języków, jak staroangielski czy starogermański, i wiedza na temat dawnych ludów europejskich zapewniła mu pozycję w świecie.
Rozglądając się jeszcze z zaciekawieniem po jadalni, rozprostowała nogi pod stołem. Gdy znów spojrzała na Iana, uśmiechała się promiennie. Nie ulegało wątpliwości, że zapraszając ją do siebie - ją, zupełnie obcą - sprawił jej wielką przyjemność. Nie każdy może się pochwalić taką gościną!
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Ian Ames Sob 19 Lip 2014, 23:48

Słysząc jej odpowiedź nie mógł się ciepło nie uśmiechnąć, lecz uśmiech ten zaraz ukrył za szklanką ze świeżo wyciśniętym sokiem. Upił łyk i znów odstawił go na czyściutki obrusik i wzruszył ramionami.
- Tam można sobie zapewnić anonimowość. - zauważył jakby chcąc usprawiedliwić swoje rozumowanie które ponad zwykłą wieś stawiało największe metropolie tego świata. I naprawdę gdyby wiedziała jak dokładnie go obserwuje to by ją wypchnął za drzwi zanim zdążyłaby się domyślić, że tak naprawdę nie jest człowiekiem. Był drapieżnikiem. Wciąż jeszcze sympatycznym, bo pielęgnującym w sobie cząstkę człowieczeństwa. Pielęgnował to wytrwale, każdego dnia, tak samo jak testował swoją silną wolę. Ciężka praca od samego początku doprowadziła do tego, że mógł teraz chodzić bezproblemowo do Hogwartu i jeść z nią kolację jak najzwyklejszy w świecie chłopak. Jej nazwisko nie mówiło mu absolutnie nic. Zmarszczył jeszcze w zastanowieniu czoło, aby pokręcić przecząco głową.
- Nie znam. - przyznał otwarcie i znów upił łyk soku. Też wyprostował nogi pod stołem, a dłonie ułożył na krześle uważnie ją obserwując. Uśmiechała się, więc widocznie była zadowolona. No w sumie dziwne gdyby nie była zadowolona. Jak Ian faktycznie miał siedemnaście lat odkrył, że zamek to prawdziwy piczomagnes- bez obrazy dla nikogo. Szkoda tylko, że teraz nie korzystał w pełni z jego uroków. A przecież teoretycznie mógł. Bez własnej przyjemności, nie licząc tej uciechy dla oczu, ale mógł. Cóż z tego? Teraz był romantyczny czy coś. Wolał kwiatki, serduszka, pszczółki i motylki, a na słowo seks burzył się jak typowa cnotka niewydymka.
- Na długo przyjechałaś do Newheaven? - zapytał grzecznie równie grzecznie się przy tym uśmiechając. Jego zamek stał otworem dla uroczych blondynek o słowiańskich korzeniach. Naprawdę dużym otworem stał.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Elena Tyanikova Nie 20 Lip 2014, 11:06

Nie znał jej nazwiska! I całe szczęście. Nie wstydziła się tego, że je nosi, ale nie zawsze było jej na rękę bycie postrzeganą przez pryzmat ojca. Był, oczywiście, tatą niewiarygodnie kochanym i troskliwym, co nie zmieniało faktu, że nie lubiła być do niego porównywana - zwłaszcza, że przecież nie zamierzała odziedziczyć jego spuścizny. Zaraził ją pasją podróżowania i poznawania nieznanych kultur, ale nie mógł sprawić, by Elena chciała właśnie tym zajmować się zawodowo. I choć zarówno Igor, jak i Marianna szanowali jej plany, jakimi było dostanie się do świata quidditcha, nie każdy spoglądał na to tak przychylnie. Prawdę mówiąc, wśród ich znajomych większość traktowała to jako fanaberię młodej Tyanikovej i tylko czekała, aż z niej wyrośnie.
Tymczasem na jego pytanie mogła tylko wzruszyć ramionami.
- Nie wiem. Nigdy nie robię planów na wakacje, po prostu jeśli gdzieś mi się podoba, to tam zostaję. - Roześmiała się cicho. - Nie obawiaj się jednak, nie będę nadużywać twojej gościnności.
Tymczasem część jej myśli wędrowała już nieco inną ścieżką. Nie opuszczając murów zamku, nieśmiało kroczyło do tego zakątka umysłu, w którym Elena przechowywała wszystko to, co przeczytała bądź usłyszała od ojca - a słyszała przecież wiele. Igor Tyanikov był skarbnicą wiedzy na temat ludów europejskich, używanych przez nie języków, dialektów i... wierzeń.
- Ile masz lat, Ianie? - zapytała w pewnej chwili cicho, spokojnie, spoglądając na niego uważnie. Mając tak rozległą wiedzę na wspomniane wyżej tematy, musiała by być głupią, by pewnych rzeczy nie skojarzyć i nie wysunąć ostrożnego wniosku. A Elena nie była przecież głupia. Wbrew obiegowej opinii na temat posiadaczek burzy złotych włosów, nie była ani trochę głupia. - Nie, nie na ile wyglądasz. Ile masz.
Jej tok rozumowania był bardzo prosty. Spostrzeżenia, które odbierane pojedynczo o niczym szczególnym by nie mówiły, tak zebrane w jedno pozwalały pewne rzeczy ustalić. Nie obawiał się ryzyka w sposób pozornie typowy osiemnastolatkom, a jednak inaczej. Denerwował się, gdy zapytała o jazdę konną, co mogło sugerować, że prawdopodobnie z jakiegoś powodu nie mógł się jej nauczyć, choć chciał. Mieszkał w zamku. Był lepiej wychowany i mimo wszystko dojrzalszy od swych rówieśników. Jadł z wyraźną niechęcią, nie czerpiąc z tego najmniejszej choćby przyjemności. I nie miał srebrnej zastawy. Elena dobrze jej się przyjrzała. W takich salonach jadało się zwykle srebrem - nie złotem, bo to było kiczowate, i nie metalami mniej szlachetnymi, bo te źle wyglądały. A jednak sztućce, którymi jedli, nie były srebrne. Kim byłaby córka Igora Tyanikov, gdyby nie potrafiła tego wszystkiego podsumować i wysnuć ostrożnego wniosku?
Oczywiście, mogła się mylić. Jeśli faktycznie by tak było, wystarczyłoby machnąć ręką, roześmiać się i przyznać, o czym myślała. Gdyby jednak się nie myliła... Elena starała się nie pokazywać, jaką jest spostrzegawczą, ale teraz... Teraz chodziło przecież o coś ważnego. I choć bardzo się bała - z trudem walczyła o to, by nie pokazać, jak bardzo obawia się jego reakcji - to chciała wiedzieć... Musiała wiedzieć. Nie wiedziała, co zrobi, jeśli jej domysły się potwierdzą. Nie wiedziała, na co pozwoli jej Ian. Ale to nie miało znaczenia. Zadała pytanie, na które oczekiwała odpowiedzi. Serce łomotało jej w piersi, próbując wyrwać się i uciec, ale Rosjanka siedziała ze spokojem na swoim miejscu, przyglądając się ciemnowłosemu z uwagą.
Naprawdę nie wiedziała, czy wolałaby potwierdzić swe domysły, czy też wyjść na naiwną i głupią, gdyby się pomyliła.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Ian Ames Pon 21 Lip 2014, 12:06

Słysząc jej odpowiedź pokiwał głową jakby ze zrozumieniem, chociaż tak naprawdę tego nie rozumiał. Nie rozumiał jak można nie planować. On planował wszystko, zawsze- od a do z, wszystko w należytej kolejności. Wiedział gdzie będzie za tydzień, za miesiąc, wszystko miał rozplanowane. Teraz w jego kalendarzu widniało "byczenie się w Newheaven" więc to właśnie robił. W sierpniu jednak kartki zmieniały się na "sprawdzanie aktywów- Londyn" więc najpewniej wyjedzie żeby popatrzeć na swoje złoto u Gringotta. Nie mniej jednak cały swój czas miał pod kontrolą.
- Możesz tu zostać jak długo chcesz. - odpowiedział od razu i odsunął nieco krzesło od stołu. To już koniec posiłku, zdecydowanie koniec posiłku. Uśmiechał się do niej ciepło do chwili w której zapytała go o wiek. Prawdziwy wiek. Kącik jego ust mimowolnie nieco drgnął, a on w głowie uparcie szukał jakiejś racjonalnej odpowiedzi. Słyszał w głowie bicie jej serca, tak szybkie, a mimo wszystko równe. Przechylił nieco głowę i uśmiechnął się w ten kpiący sposób:
- Każdemu zadajesz takie pytanie, Eleno? - powiedział cicho, chociaż nie dało się ukryć, że podziwiał ten umysł siedzący pod burzą jasnych włosów. Nie spodziewał się tego, ale absolutnie wiedział do czego pije. Ciężko się nie domyślić.
- Trzydzieści siedem. - podał w końcu poprawną odpowiedź, bo jedyne co chciał zobaczyć to jej reakcję. Najwyżej wyczyści jej pamięć- przecież to takie proste. Rozsiadł się wygodnie na krześle i założył nonszalancko nogę na nogę, a długi palec wskazujący ostrożnie zaczął gładzić dolną wargę. Ciemne tęczówki dziedzica wpatrywały się w siedzącą przy drugim końcu stołu dziewczynę w oczekiwaniu na jej reakcję. Co mądre dziewczynki robią przy spotkaniu z wampirem? Oto jest pytanie! Dzięki Mariannie wiedział już co robią głupie dziewczynki: dostają spazmów, płaczą i się boją- w sumie dość słuszna reakcja. Ale mądre? Rzadkością były mądre blondynki, więc czekał i patrzył.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Elena Tyanikova Pon 21 Lip 2014, 12:49

Mądre blondynki zaś, w tej chwili reprezentowane przez Elenę, nie robią zupełnie nic. Przynajmniej pozornie. W duchu zmagają się z setkami myśli, pokrzykiwań, dobrych i złych rad, świat zewnętrzny racząc tylko delikatnym, niepewnym uśmiechem. Bo co miała zrobić? Zacząć histeryzować? Uciec, zostawiając w sypialni swoje rzeczy? A może jakimś cudem wyciągnąć ze stanika srebrny nożyk bądź osinowy kołek i spróbować zamordować kreaturę? Nie bądźmy śmieszni.
- W porządku - rzuciła wreszcie, przyglądając mu się z uwagą. Nie miała pojęcia, czego się spodziewał. Pewnie tego wszystkiego, czego nie zamierzała robić. To znaczy... Mógł oczekiwać strachu i Tyanikova faktycznie się bała, ale nie panikowała. Póki co nie miała powodu... Chyba. - Jakby co, Tyanikovi nigdy was nie mordowali. - Wzruszyła lekko ramionami. Taka była prawda. Ktoś zafascynowany wierzeniami dawnych ludów stanąwszy oko w oko z ich ucieleśnieniem nie będzie próbował takiego stworzenia zabić. Nie, żeby takie spotkania zdarzały się często - z opowieści ojca słyszała tylko o dwóch przypadkach, wobec których miał podejrzenia (podejrzenia, nie pewność), że mógł rozmawiać z wampirem. Dwa przypadki na jego 39-letnie życie.
Chrząknęła cicho, nie bardzo wiedząc, co powinna teraz powiedzieć. Chciała upewnić się, że jej domysły były słuszne, ale teraz, gdy już do tego doszło, nagle poczuła się niezręcznie. Weszła z butami w prywatność Iana, tym samym średnio mu się odwdzięczając za gościnę.
- Przepraszam - westchnęła wreszcie, przekrzywiając lekko głowę i zagarniając za ucho niesforny kosmyk. - Zdaje się, że nie powinnam zadać takiego pytania, ale... Och, na Merlina, po prostu chciałam wiedzieć.
Gdy i ona nasyciła głód, wstała od stołu ostrożnie odstawiając krzesło po czym zrobiła kilka kroków w kierunku z pewnością wygodniejszej kanapy i zawahała się.
- Czy w związku z tym, że już wiem, powinnam poszukać noclegu gdzie indziej? - Przygryzła lekko wargę. Jej ufny umysł nie dopuszczał myśli, że może przez to, że wie, już nigdy nie dane jej będzie poszukać noclegu gdzie indziej. Wciąż była bardziej ciemnowłosym zafascynowana niż przerażona, choć, co oczywiste, pewien niepokój jej towarzyszył. Podświadoma obawa, że może teraz stała się dla niego zagrożeniem, które trzeba zlikwidować, zalęgła się w jej sercu, nie była jednak na tyle absorbująca, by wywołać w dziewczynie jakikolwiek napad histerii. Nie spowodowała też powrotu rozsądku, który nakazałby Elenie samej z siebie w tej chwili zapakować swoje rzeczy i wyjść, pozostawiając wampira samego w jego zamku.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Ian Ames Pon 21 Lip 2014, 22:04

Obserwował ją uważnie i czekał. Na co? Na płacz, histerię, ucieczki wszelkiego rodzaju i inne melodramatyczne gesty którymi uraczyła go Marianna gdy dobrowolnie jej powiedział czym jest. Jedna z krzaczastych brwi automatycznie powędrowała nieco wyżej, a na wargi wstąpił pełen rozbawienia, wręcz kpiarski uśmiech. Tyanikovie nigdy nie zabijali? To naprawdę nie jego sprawa. Tak trochę w nosie miał społeczności wampirów, bo jego wampirzy ojciec go olał zaraz po starcie. Mogą więc sobie wszyscy zabijać wampiry, grunt, żeby on pozostał przy życiu. Wolał integrować się z ludźmi, pielęgnować w sobie człowieczeństwo które mu pozostało. Potem? Sam raczej poprosi o destrukcję. Nie mógł zostać typową bestią. Nigdy nie chciał być zły. Dlatego tak, a nie inaczej.
- Więc co teraz zrobisz wiedząc? - rzucił pozornie rozbawionym tonem, ale tak naprawdę kryło się w nim zaciekawienie. Kiedy wstała od stołu on automatycznie też poderwał się ze swojego miejsca, a potem nonszalancko ukrył dłonie w kieszeniach spodni idąc za nią do salonu. Słysząc jej pytanie wzruszył ramionami.
- To wszystko zależy od Ciebie, Eleno. Mój zamek wciąż stoi dla Ciebie otworem. - odpowiedział cicho zajmując miejsce na kanapie w bezpiecznej odległości, a jego ciemne tęczówki z zaciekawieniem ją obserwowały. Była zdecydowanie nietuzinkową personą. Nie była durną nastolatką- to jest w tym wszystkim najciekawsze. Ian otoczony był durnymi nastolatkami, które starały się udowodnić sobie i światu, że nie są durne. Lista takich panien była długa, ale ona nie miała prawa na tej liście zaistnieć. Sama jej reakcja była ciekawa. Ona cała była ciekawa. Ciężko mu było się z tym nie zgodzić.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Elena Tyanikova Pon 21 Lip 2014, 22:25

Przysiadając na kanapie, uśmiechnęła się delikatnie i wzruszyła ramionami. Co teraz zrobisz? to bardzo dobre pytanie. Pytanie, na które sama chyba jeszcze nie znała odpowiedzi. To znaczy, wiedziała, czego nie zrobi. Nie ucieknie, choć to byłoby najpewniej najrozsądniejsze. Nie zrobi sceny i nie rozpłacze się z bezradności. Prawdę mówiąc na ten moment znajomość prawdziwej natury Iana nic dla niej nie zmieniała. Choć chyba powinna, nie? Bo jaką miała pewność, że gdy tylko położy się do łóżka, nie stanie się wampirzą ofiarą? Żadnej, nie miała żadnej pewności. A jednak postanowiła zostać.
- W takim razie... W takim razie nie zamierzam nigdzie iść. - Roześmiała się cicho i pokręciła głową z rozbawieniem. - Jeszcze będziesz miał mnie dość, zobaczysz.
Rozsiadła się wygodniej, nieco mniej zdenerwowana... A właściwie niemal zupełnie odprężona. Była jak kalejdoskop, przy czym nie ten najbardziej klasyczny, kobiecy, przechodzący z histerycznego płaczu w histeryczną radość. Elena chodziła raczej ścieżkami od zamyślenia nad faktycznie istotnymi tematami do szczerego uśmiechu i kwestii zupełnie błahych. Od marszczenia brwi na wieść o kolejnym niezbyt życiowym rozporządzeniu Ministra Magii do przeskakiwania z kałuży do kałuży i bawienia się przy tym jak dziecko.
Tak więc teraz jej przeskoczenie z intensywnego, choć ukrywanego niepokoju do odprężenia było dość naturalne dla każdego, kto Elenę znał. Co nie zmieniało faktu, że wciąż było to naiwne, pozbawione rozsądku, zwyczajnie głupie. Jedynym, co mogło pogorszyć jej postawę, było tylko nie odzywanie się. Oczywiście, sama nie miałaby nic przeciw posiedzeniu sobie cichutko w towarzystwie Iana, ale to byłoby tyle samo niezręczne, co i nie przystające młodej damie. Młode damy z dobrych domów bowiem udzielały się w rozmowach sprawiając, że ich towarzystwo się nie nudziło.
- Tak właściwie, gdzie się uczysz? Bo gdzieś się uczysz, prawda? - Dopiero po chwili zorientowała się, jak naiwne było to pytanie. On ma 37 lat! Poprawiła się więc prędko. - To znaczy... Wyglądasz na nastolatka, więc pewnie udajesz przynajmniej, że się uczysz, prawda? Inaczej to byłoby... To byłoby dziwne, gdybyś całe dnie spędzał tutaj. Ktoś pewnie zacząłby snuć domysły.
Elena Tyanikova
Elena Tyanikova
Klasa V


Urodziny : 12/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Moskwa, Rosja
Krew : czysta

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Ian Ames Sro 23 Lip 2014, 15:53

Powinna stworzyć między nimi dystans, powinna jutro rano zabrać wszystkie swoje rzeczy i unikać go przy każdej nadarzającej się ku temu okazji. To właśnie powinna zdaniem Iana zrobić. On na jej miejscu własnie to prawdopodobnie by zrobił. Nie zaufałby sobie. Był mimo wszystko wampirem. Bestią. Z garścią człowieczeństwa, owszem, ale mimo wszystko bestią. Ona zdecydowała się jednak zostać. Rozsiadł się wygodniej na białej, skórzanej kanapie wciąż ją obserwując i starając się zrozumieć jak działa jej mózg. Może jej zamroziło instynkt samozachowawczy? To jedna z opcji. Odprężyła, wyraźnie się odprężyła a on trzymał dystans nie chcąc jej spłoszyć.
- Na razie chodzę do Hogwartu. - odpowiedział na jej pytanie i wyciągnął różdżkę z kieszeni w koszuli na którą już jakiś czas temu zostało rzucone zaklęcie zwiększająco-zmniejszające i jednym machnięciem sprawił, że cała zastawa zniknęła ze stołu pojawiając się na dole, w kuchni, na takim samym stole. Działało to tak samo jak we wcześniej wymienionej szkole. Obracał jeszcze chwilę różdżkę z ozdobną rączką w swoich długich palcach, ale zaraz doszedł do wniosku, że nie jest mu już potrzebna. Więc schował ją znów i spojrzał na Elenę. Nie wyczyści jej pamięci. Nie teraz.
- Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytał grzecznie, bez cienia złośliwości. W zasadzie był ciekaw o co jeszcze może go zapytać. To może być doprawdy bardzo interesujące.

Po godzinie rozmowy Ian odprowadził grzecznie pannę Tyanikovą do jej sypialni, a sam znikł gdzieś w ciemnościach.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 27
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Salon i jadalnia Empty Re: Salon i jadalnia

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach