Regały i wypożyczalnia
+18
Lena Gregorovic
Nevan Fraser
Micah Johansen
Abigail Wellington
Noah Alsteen
William Greengrass
Cassidy Thomas
Shay Hasting
Christine Greengrass
Angeline Kent
Elijah Ward
Joel Frayne
Emily Bronte
Hannah Wilson
Mistrz Gry
Aiko Miyazaki
Cherry Campbell
Brennus Lancaster
22 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro IV :: Biblioteka
Strona 2 z 4
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Regały i wypożyczalnia
First topic message reminder :
Pomieszczenie oferujące szeroki księgozbiór szkolny wraz ze stanowiskiem bibliotekarki, która wypożycza i przyjmuje oddawane książki.
Pomieszczenie oferujące szeroki księgozbiór szkolny wraz ze stanowiskiem bibliotekarki, która wypożycza i przyjmuje oddawane książki.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Regały i wypożyczalnia
Była znudzona. Całą tą szopką, do której odgrywania była zmuszana na potrzeby rodziców oraz adorację otoczenia. Nie było nic, co ją zaskakiwało i nic, czego tak naprawdę by chciała. Jakby nie patrzeć, cholernie to Hastingównę przerażało. Miała wszystko, czego normalna dziewczyna by chciała- drogie ubrania, biżuterię, perfumy i stado zapatrzonych w nią dziewcząt, które robiły to co chciała. To jednak nie wystarczało.. Nie mogła znaleźć sobie miejsca. Młoda krukonka opuściła dormitorium z trzaskiem drzwi, a następnie jak gdyby nigdy opuściła pokój wspólny i ruszyła na szkolne korytarze. Nie obdarzała nikogo swoim spojrzeniem czy też uśmiechem- po co? I tak nie byli tego warci. Prychneła cicho, wybierając na cel swojej podróży bibliotekę. Oczywiście dla pani tam pracującej miała piękny, teatralny uśmiech i ciepłe słowo, by później ją minąć i zniknąć między regałami. Chciała coś, przez co mogłaby oderwać się od tej nudnej rzeczywistości. Ciemne włosy kołysały się za nią posłusznie, gdy kolejne kroki odbijały się echem wśród ścian i ksiąg.
- Cholera jasna, czemu w tej szkole tak mało się dzieję.. Gdzie ta adrenalina? - mruknęła pod nosem, niezadowolonym nieco tonem głosu. Kosmyk włosów uparcie wpadał jej do oka, a bluzka zsuwała się z ramion. Poirytowana wszystkim i wszystkimi skręciła w jedną z uliczek i wtedy właśnie omyłkowo na kogoś wpadła. Podniosła wzrok na istotę, która była przyczyną jej potknięcia się. Na wargi wpłynął subtelny uśmieszek. Znała ją z widzenia- ba, kto nie znałby dziewczyny o tym nazwisku? Nawet jeśli była w szkole od niedawna, to jej owieczki sporo o ludziach wartych poznania jej doniosły. Czekoladowe oczy Shay zlustrowały ją, a następnie zatrzymały się na twarzy- jednak nie bezpośrednio na oczach. W jej własnych wśród czekoladowych odmętów błyszczały złote iskierki.
- Nie chciałam, wybacz. - rzuciła luźnym tonem, stając następnie przodem do regału i jednocześnie obok niej. Mimo wzrostu, to wspięła się na palce i wyciągnęła jedną z książek- zwykłą, prostą opowieść. Doskonale ją znała. Nawet nie patrząc na ślizgonkę w pierwszych chwilach, wyciągnęła rękę z tomikiem w jej stronę.[/i]
- Trzymaj. Dobra jest- przystojniak, romans, seks i trochę akcji. A nie wyglądasz na zachwyconą. Całkiem znośne na oderwanie się od tego miejsca.- zaczęła, obracając się woku własnej osi i ponownie stając przed dziewczyną. Widać było, że Shay jest istotną niezwykle pewną siebie i bezczelną, która opinie na swój temat miała w głębokim poważaniu.
- Niech zgadnę.. Problemy miłosne, stado bezmyślnych idiotów dookoła czy irytująca rodzina? - zakończyła z ironicznym uśmiechem pod nosem, bowiem ostatnie dwa problemy w pewien sposób dotyczyły jej samej. - Plotki mówiły prawdę, całkiem niezła z Ciebie sztuka. Ciekawe, czy charakterek godny uwagi.
- Cholera jasna, czemu w tej szkole tak mało się dzieję.. Gdzie ta adrenalina? - mruknęła pod nosem, niezadowolonym nieco tonem głosu. Kosmyk włosów uparcie wpadał jej do oka, a bluzka zsuwała się z ramion. Poirytowana wszystkim i wszystkimi skręciła w jedną z uliczek i wtedy właśnie omyłkowo na kogoś wpadła. Podniosła wzrok na istotę, która była przyczyną jej potknięcia się. Na wargi wpłynął subtelny uśmieszek. Znała ją z widzenia- ba, kto nie znałby dziewczyny o tym nazwisku? Nawet jeśli była w szkole od niedawna, to jej owieczki sporo o ludziach wartych poznania jej doniosły. Czekoladowe oczy Shay zlustrowały ją, a następnie zatrzymały się na twarzy- jednak nie bezpośrednio na oczach. W jej własnych wśród czekoladowych odmętów błyszczały złote iskierki.
- Nie chciałam, wybacz. - rzuciła luźnym tonem, stając następnie przodem do regału i jednocześnie obok niej. Mimo wzrostu, to wspięła się na palce i wyciągnęła jedną z książek- zwykłą, prostą opowieść. Doskonale ją znała. Nawet nie patrząc na ślizgonkę w pierwszych chwilach, wyciągnęła rękę z tomikiem w jej stronę.[/i]
- Trzymaj. Dobra jest- przystojniak, romans, seks i trochę akcji. A nie wyglądasz na zachwyconą. Całkiem znośne na oderwanie się od tego miejsca.- zaczęła, obracając się woku własnej osi i ponownie stając przed dziewczyną. Widać było, że Shay jest istotną niezwykle pewną siebie i bezczelną, która opinie na swój temat miała w głębokim poważaniu.
- Niech zgadnę.. Problemy miłosne, stado bezmyślnych idiotów dookoła czy irytująca rodzina? - zakończyła z ironicznym uśmiechem pod nosem, bowiem ostatnie dwa problemy w pewien sposób dotyczyły jej samej. - Plotki mówiły prawdę, całkiem niezła z Ciebie sztuka. Ciekawe, czy charakterek godny uwagi.
Re: Regały i wypożyczalnia
Kręciła się więc powoli między regałami, próbując znaleźć jakąś ciekawą lekturę, jednak nijak nie mogła się skupić. Jej myśli były gdzieś daleko, daleko - myślała o wszystkim, tylko nie o książkach. W takim tempie, to do wieczora będzie się szwendać po bibliotece, a w ostateczności i tak wyjdzie z niej pustymi rękami.
Wreszcie przystanęła przed którymś z regałów, czytając tytuły książek, szukając jakiegoś, który przyciągnie jej uwagę. Oczywiście, nie ocenia się książki po okładce, no ale... wiadomo jak jest. Spośród miliona książek poukładanych na półce, jakoś trzeba było wybrać tą jedną. Chwyciła więc jakąś, która swoim tytułem wydawać by się mogła ciekawa i przejrzała ją, ostatecznie stwierdzając, że to nie to, czego szuka. Już miała odkładać ją na swoje miejsce, kiedy ktoś wpadł na nią, przez co książka zamiast na półce, znalazła się na podłodze. Zirytowana wyciągnęła z kieszeni różdżkę i jednym zaklęciem umieściła książkę tam, gdzie trzeba. Bo przecież nie będzie się przemęczać i schylać, prawda? Słysząc słowa sprawczyni zdarzenia, przeniosła na nią swój wzrok, żeby stwierdzić że to nikt godny jej uwagi i bez słowa znów wróciła do przemierzania wzrokiem kolejnych tytułów. Wtedy znowu dziewczyna odezwała się, co w sumie zdziwiło Chris, bo miała nadzieje że po prostu sobie pójdzie. Nie miała ochoty na rozmowę i zawieranie nowych przyjaźni, gdyby było inaczej, wybrałaby inne miejsce na spędzanie czasu, niż biblioteka. Rzuciła okiem na książkę, a słysząc jej krótką recenzje, nawet nie wzięła jej od krukonki. Za to przyjrzała jej się dokładnie, próbując sobie przypomnieć czy kiedykolwiek miała okazję na nią wpaść.
- Chyba jednak poszukam coś innego - mruknęła, po czym sięgnęła po pierwszą lepszą powieść z półki. Przeglądała ją, nie wykazując żadnego zainteresowania towarzyszką. Jednak kiedy ta zadała jej kolejne pytanie, ponownie przeniosła na nią wzrok, marszcząc brwi.
- Nie powinno Ciebie to w ogóle interesować - grunt to miło rozpocząć konwersację.
Plotki mówiły prawdę, całkiem niezła z Ciebie sztuka. Ciekawe, czy charakterek godny uwagi.
Po tych słowach, Christine po prostu zamurowało. Nie miała pojęcia, o co ta dziewczyna miała na myśli, jednakże nie spodobało jej się to co mówiła. No cóż, nie mogło to wróżyć niczego dobrego.
- Co chciałaś przez to powiedzieć? - zapytała powoli, przeszywając Shay swoim wzrokiem na wylot.
Wreszcie przystanęła przed którymś z regałów, czytając tytuły książek, szukając jakiegoś, który przyciągnie jej uwagę. Oczywiście, nie ocenia się książki po okładce, no ale... wiadomo jak jest. Spośród miliona książek poukładanych na półce, jakoś trzeba było wybrać tą jedną. Chwyciła więc jakąś, która swoim tytułem wydawać by się mogła ciekawa i przejrzała ją, ostatecznie stwierdzając, że to nie to, czego szuka. Już miała odkładać ją na swoje miejsce, kiedy ktoś wpadł na nią, przez co książka zamiast na półce, znalazła się na podłodze. Zirytowana wyciągnęła z kieszeni różdżkę i jednym zaklęciem umieściła książkę tam, gdzie trzeba. Bo przecież nie będzie się przemęczać i schylać, prawda? Słysząc słowa sprawczyni zdarzenia, przeniosła na nią swój wzrok, żeby stwierdzić że to nikt godny jej uwagi i bez słowa znów wróciła do przemierzania wzrokiem kolejnych tytułów. Wtedy znowu dziewczyna odezwała się, co w sumie zdziwiło Chris, bo miała nadzieje że po prostu sobie pójdzie. Nie miała ochoty na rozmowę i zawieranie nowych przyjaźni, gdyby było inaczej, wybrałaby inne miejsce na spędzanie czasu, niż biblioteka. Rzuciła okiem na książkę, a słysząc jej krótką recenzje, nawet nie wzięła jej od krukonki. Za to przyjrzała jej się dokładnie, próbując sobie przypomnieć czy kiedykolwiek miała okazję na nią wpaść.
- Chyba jednak poszukam coś innego - mruknęła, po czym sięgnęła po pierwszą lepszą powieść z półki. Przeglądała ją, nie wykazując żadnego zainteresowania towarzyszką. Jednak kiedy ta zadała jej kolejne pytanie, ponownie przeniosła na nią wzrok, marszcząc brwi.
- Nie powinno Ciebie to w ogóle interesować - grunt to miło rozpocząć konwersację.
Plotki mówiły prawdę, całkiem niezła z Ciebie sztuka. Ciekawe, czy charakterek godny uwagi.
Po tych słowach, Christine po prostu zamurowało. Nie miała pojęcia, o co ta dziewczyna miała na myśli, jednakże nie spodobało jej się to co mówiła. No cóż, nie mogło to wróżyć niczego dobrego.
- Co chciałaś przez to powiedzieć? - zapytała powoli, przeszywając Shay swoim wzrokiem na wylot.
Re: Regały i wypożyczalnia
Dziewczyna zaśmiała się cicho na jej reakcje. Ludzie byli tacy zabawni. Ale sposób i mimika twarzy owej ślizgonki sprawiła, że nie mogła dać jej minusa w swoim osobistym rankingu. Shay nie należała do osób, które liżą komuś tyłek tylko dlatego, żeby im się przypodobać. Była nieprawdopodobnie szczerą osobą, nawet jeśli rozmówcy się to nie spodobało. Wzruszyła jedynie ramionami, nie odkładając książki na półkę. Chociaż czytała ją ostatnio pół roku temu- zrobi to ponownie. Bo niby co lepszego miała do roboty? Chociaż w ten sposób zapewni sobie rozrywkę. Zrobiła kilka kroków do przodu, mijając dziewczynę i tym samym znajdując się przy parapecie, który znajdował się między regałami. Utkwiła spojrzenie w szybie przed sobą, pozwalając by ciemne włosy przysłoniły jej opaloną twarz.
- Interesować? Nie, raczej nie. Gdyby tak było to zapytałabym co się stało, a nie zwyczajnie dała Ci książkę. Na logikę. - odparła krótko, beznamiętnym tonem głosu. Jak gdyby nigdy nic obróciła się tak, że pośladki oparły się o kamienną, zimną strukturę, po czym podskoczyła i usiadła na nim, zakładając nogę na nogę. Chwyciła za książkę i otworzyła ją na pierwszej stronie, zatrzymując przed swoimi oczyma.
Ubrana była nadzwyczaj prosto- czarne, dopasowane spodnie i luźna, turkusowa koszulka, która luźno opadała na szczupłe ramiona. Na nadgarstku była gruba bransoletka, a w uszach kolczyki, których jasna barwa kontrastowała z jej ciemnymi włosami. Gdy panna Greengrass się do niej odezwała, ta podniosła spojrzenie znad lektury i spojrzała na jej uroczą, drobną buzie- kto by pomyślał, że tak niewinnie wyglądająca istota będzie tak dociekliwie i uparcie bronic swojej dumy? Niemniej jednak, wolną ręką odgarnęła włosy na plecy, by następnie wzruszyć ramionami.
- To, co powiedziałam. Połowa opinii na Twój temat jest prawdziwa- drugą dolepiają Ci ludzie i tworzą na własne zachcianki. To czy jesteś dobrą czy złą dziewczynką zależy tylko od Ciebie. I to, jaką historię woku siebie stworzysz. Twierdzili tylko, że nie jesteś nudna i całkiem ładna, co wspomniałam wcześniej. - zaczęła z tym swoim tajemniczym uśmieszkiem, chociaż mówiła szczerze to, co miała na myśli. Fakt, że ją zaciekawiła był mało istotny. W końcu jak nie ona, to ktoś inny. Poprawiła się, siadając bokiem i podkulając pod siebie nogi tak, że na parapecie było miejsce dla drugiej osoby. Oparła się o ścianę, pozwalając by odkryta ręka dotknęła zimnej, brudnej z pewnością szyby. Jej oczy znów zatrzymały się na stronie książki.
-Ludzie zdecydowanie są podobni do tego.. Szkoda, że połowa z nich jest nudna jak historia magii.- mruknęła już nieco ciszej, jakby sama do siebie. Przygryzła przy tym dolną wargę. Nie była osobą kłótliwą mimo wyrażania opinii na temat innych- zwykle krytycznej, ale jednak.
- Hej, Ty.. Jakim typem książki byś siebie określiła? Jesteś jak powieść romantyczna, przygodowa czy może fantasy?
- Interesować? Nie, raczej nie. Gdyby tak było to zapytałabym co się stało, a nie zwyczajnie dała Ci książkę. Na logikę. - odparła krótko, beznamiętnym tonem głosu. Jak gdyby nigdy nic obróciła się tak, że pośladki oparły się o kamienną, zimną strukturę, po czym podskoczyła i usiadła na nim, zakładając nogę na nogę. Chwyciła za książkę i otworzyła ją na pierwszej stronie, zatrzymując przed swoimi oczyma.
Ubrana była nadzwyczaj prosto- czarne, dopasowane spodnie i luźna, turkusowa koszulka, która luźno opadała na szczupłe ramiona. Na nadgarstku była gruba bransoletka, a w uszach kolczyki, których jasna barwa kontrastowała z jej ciemnymi włosami. Gdy panna Greengrass się do niej odezwała, ta podniosła spojrzenie znad lektury i spojrzała na jej uroczą, drobną buzie- kto by pomyślał, że tak niewinnie wyglądająca istota będzie tak dociekliwie i uparcie bronic swojej dumy? Niemniej jednak, wolną ręką odgarnęła włosy na plecy, by następnie wzruszyć ramionami.
- To, co powiedziałam. Połowa opinii na Twój temat jest prawdziwa- drugą dolepiają Ci ludzie i tworzą na własne zachcianki. To czy jesteś dobrą czy złą dziewczynką zależy tylko od Ciebie. I to, jaką historię woku siebie stworzysz. Twierdzili tylko, że nie jesteś nudna i całkiem ładna, co wspomniałam wcześniej. - zaczęła z tym swoim tajemniczym uśmieszkiem, chociaż mówiła szczerze to, co miała na myśli. Fakt, że ją zaciekawiła był mało istotny. W końcu jak nie ona, to ktoś inny. Poprawiła się, siadając bokiem i podkulając pod siebie nogi tak, że na parapecie było miejsce dla drugiej osoby. Oparła się o ścianę, pozwalając by odkryta ręka dotknęła zimnej, brudnej z pewnością szyby. Jej oczy znów zatrzymały się na stronie książki.
-Ludzie zdecydowanie są podobni do tego.. Szkoda, że połowa z nich jest nudna jak historia magii.- mruknęła już nieco ciszej, jakby sama do siebie. Przygryzła przy tym dolną wargę. Nie była osobą kłótliwą mimo wyrażania opinii na temat innych- zwykle krytycznej, ale jednak.
- Hej, Ty.. Jakim typem książki byś siebie określiła? Jesteś jak powieść romantyczna, przygodowa czy może fantasy?
Re: Regały i wypożyczalnia
Powiodła wzrokiem za dziewczyną, kiedy ta minęła ją, zatrzymując się przy parapecie. Książka, którą wzięła z półki, w dalszym ciągu była otwarta, jednakże Chirsti całkiem straciła nią zainteresowanie. Mówiąc szczerze, ta krukonka ją zaintrygowała. Dlatego obserwowała ją uważnie i słuchała każdego wypowiedzianego przez nią słowa. Na kolejne stwierdzenie nie odpowiedziała nic. Bo skoro jak sama stwierdziła jej to nie interesowała, to co się będzie wywodzić? Po prostu w milczeniu patrzyła jak wskakuje na parapet i rozsiada się wygodnie.
- Doprawdy, nie wiedziałam że jestem tak ciekawą osobą, że cała szkoła dyskutuje na mój temat i na temat tego jaka jestem - stwierdziła, zamykając książkę i odkładając ją na półkę. Następnie oparła się plecami o regał, a ręce splotła na piersiach. Swoim wzrokiem przeszywała Shay na wylot. - Ludzie mówią naprawdę wiele, ile z ich słów jest wymyślone przez nich, dowiadujesz się, poznając prawdę. - dodała jeszcze, tak odnośnie tego, co ludzie mówią na jej temat. Nie była osobą, która podaję siebie na tacy innym, więc poznać jej nie łatwo. Zwłaszcza że bardzo często przyjmuje maskę, nie pokazując światu prawdziwej Christine.
Na otrzymanie odpowiedzi na swoje pytanie Hasting musiała trochę poczekać. Nie to że Chris nie chciała na nie odpowiedzieć, a dlatego że musiała się nad tym trochę zastanowić.
- Z każdej po trochę - stwierdziła wreszcie, bo po co się ograniczać? Po dłuższym zastanowieniu się, uznała że nie da się tak o dopasować tylko jednego typu do jej charakteru... no, ale to było jej zdanie.
- Doprawdy, nie wiedziałam że jestem tak ciekawą osobą, że cała szkoła dyskutuje na mój temat i na temat tego jaka jestem - stwierdziła, zamykając książkę i odkładając ją na półkę. Następnie oparła się plecami o regał, a ręce splotła na piersiach. Swoim wzrokiem przeszywała Shay na wylot. - Ludzie mówią naprawdę wiele, ile z ich słów jest wymyślone przez nich, dowiadujesz się, poznając prawdę. - dodała jeszcze, tak odnośnie tego, co ludzie mówią na jej temat. Nie była osobą, która podaję siebie na tacy innym, więc poznać jej nie łatwo. Zwłaszcza że bardzo często przyjmuje maskę, nie pokazując światu prawdziwej Christine.
Na otrzymanie odpowiedzi na swoje pytanie Hasting musiała trochę poczekać. Nie to że Chris nie chciała na nie odpowiedzieć, a dlatego że musiała się nad tym trochę zastanowić.
- Z każdej po trochę - stwierdziła wreszcie, bo po co się ograniczać? Po dłuższym zastanowieniu się, uznała że nie da się tak o dopasować tylko jednego typu do jej charakteru... no, ale to było jej zdanie.
Re: Regały i wypożyczalnia
- O wszystkich rozmawiają, jeśli mają ku temu powody. Jeśli jesteś ładna, bogata, sławna.. Reszta ich nie interesuje. - zaczęła po chwili ciszy, odkładając książkę na bok. Jej ciemne włosy opadały na ramię i kontrastowały z turkusowym materiałem odzienia. Z mimiki twarzy krukonki można było wywnioskować, że zastanawia się nad czymś. Faktem było to, że Shay uważała temat ,,prawdy" za bardzo niewygodny. Zawsze miała problem z konkretną opinią na jej temat i nie umiała sprecyzować swojego zdania, co wybitnie ją irytowało. Uniosła brew, krzyżując ręce pod piersiami.
- Hmm.. A co jest prawdą? Nie jest ona tym, co sama tworzysz i w każdej chwili możesz zmienić? Przykładowo mówi się ,,Jejku, naprawdę go kocham!" -kontynuowała, a jej twarz nabrała całkiem nowego wyrazu, adekwatnego do sytuacji, którą przedstawiała. Iście zakochanej nastolatki z błyszczącymi oczyma i rumianymi policzkami. Po chwili jednak twarz jej zobojętniała, a ręce która uniosła do góry we wcześniejszym akcie opadły leniwie do dołu. Znudzone oczy powędrowały gdzieś na bok.
- On? Jest dla mnie nikim. Naprawdę go nie kocham.. - dodała, zeskakując z parapetu z miną dumnej, napuszonej panny, której żaden chłopak nie był wart. Ostatecznie jednak wywróciła oczyma i prychnęła cicho, niczym niezadowolony z obrotu sytuacji kot. Oparła dłonie na biodrach, odrzucając ruchem głowy kosmyki włosów na bok.
- Prawda to naprawdę irytujący i wredny temat, ale dzięki temu jest zabawnie. Możesz być kim chcesz. A co do książki.. Zdradzić Ci tajemnicę? Wyglądasz na naprawdę upartą, dumną i trudną do dogadania się pannę z innego domu, ale niech stracę.. Masz mądre oczy i to Cię ratuje. - kontynuowała jak gdyby nigdy nic, po czym zrobiła kilka kroków w jej stronę. Nachyliła się tak, że jej usta znalazły się przy uchu młodej ślizgonki. Jakby zdradzała co najmniej sekret stanu. No i oczywiście nie było w tym żadnych podtekstów.
- Właśnie przez to, że masz swoją dumę powinnaś powiedzieć, że stworzysz swój własny gatunek, wiesz? Tak długo jak będziesz o tym pamiętać nie będziesz szara i nudna jak reszta. -cichy szept zamilkł, a krukonka odsunęła się i oparła o regał naprzeciwko niej, krzyżując znów ręce pod piersiami. Przekręciła głowę nieco w bok, przyglądając się Christine.
- A myślałam, że będziesz wybitnie irytująca. Zaintrygowałaś mnie, Greengrass. Pilnuj się, bo teraz będę uważniej Cię obserwowała. - dodała cicho, znów jakby do samej siebie. Tym razem jednak mówił do niej, bowiem zadziorny uśmiech wykwitł na pełnych wargach i poleciał w stronę ślizgonki. Widocznie trafiła na listę osób, które Hasting tolerowała.
- Hmm.. A co jest prawdą? Nie jest ona tym, co sama tworzysz i w każdej chwili możesz zmienić? Przykładowo mówi się ,,Jejku, naprawdę go kocham!" -kontynuowała, a jej twarz nabrała całkiem nowego wyrazu, adekwatnego do sytuacji, którą przedstawiała. Iście zakochanej nastolatki z błyszczącymi oczyma i rumianymi policzkami. Po chwili jednak twarz jej zobojętniała, a ręce która uniosła do góry we wcześniejszym akcie opadły leniwie do dołu. Znudzone oczy powędrowały gdzieś na bok.
- On? Jest dla mnie nikim. Naprawdę go nie kocham.. - dodała, zeskakując z parapetu z miną dumnej, napuszonej panny, której żaden chłopak nie był wart. Ostatecznie jednak wywróciła oczyma i prychnęła cicho, niczym niezadowolony z obrotu sytuacji kot. Oparła dłonie na biodrach, odrzucając ruchem głowy kosmyki włosów na bok.
- Prawda to naprawdę irytujący i wredny temat, ale dzięki temu jest zabawnie. Możesz być kim chcesz. A co do książki.. Zdradzić Ci tajemnicę? Wyglądasz na naprawdę upartą, dumną i trudną do dogadania się pannę z innego domu, ale niech stracę.. Masz mądre oczy i to Cię ratuje. - kontynuowała jak gdyby nigdy nic, po czym zrobiła kilka kroków w jej stronę. Nachyliła się tak, że jej usta znalazły się przy uchu młodej ślizgonki. Jakby zdradzała co najmniej sekret stanu. No i oczywiście nie było w tym żadnych podtekstów.
- Właśnie przez to, że masz swoją dumę powinnaś powiedzieć, że stworzysz swój własny gatunek, wiesz? Tak długo jak będziesz o tym pamiętać nie będziesz szara i nudna jak reszta. -cichy szept zamilkł, a krukonka odsunęła się i oparła o regał naprzeciwko niej, krzyżując znów ręce pod piersiami. Przekręciła głowę nieco w bok, przyglądając się Christine.
- A myślałam, że będziesz wybitnie irytująca. Zaintrygowałaś mnie, Greengrass. Pilnuj się, bo teraz będę uważniej Cię obserwowała. - dodała cicho, znów jakby do samej siebie. Tym razem jednak mówił do niej, bowiem zadziorny uśmiech wykwitł na pełnych wargach i poleciał w stronę ślizgonki. Widocznie trafiła na listę osób, które Hasting tolerowała.
Re: Regały i wypożyczalnia
Na usta dziewczyny wkradł się kpiący uśmieszek. Ach no tak, uroda, sława, bogactwo, od wiek, wieków to właśnie to było na językach ludzi. W tej kwestii nic się nie zmieniło.
- Prawda jest niezmienna. Tylko ludzie ją naginają, marząc o tym żeby tak było, żeby to było takie łatwe. To że powiesz sobie że go kochasz, czy że cię nie obchodzi... to są tylko słowa. Prawda jest w naszym sercu, a nie słowach. Prawdą jest to co czujesz. Mówiąc inaczej, przecząc swoim uczuciom, oszukujesz tylko siebie i wszystkich wokoło, a nie, zmieniasz prawdę. - zaprzeczyła dziewczynie, mówiąc tonem zdecydowanym, było słychać w jej głosie i widać w jej oczach, że to nie są jakieś puste słowa, rzucane na wiatr. To były szczere słowa, właśnie takie było jej spostrzeżenie na prawdę.
- A wiesz dlaczego takim jest? Bo ludzie go takim uczynili, robiąc z prawdy coś, czym nie jest. - wtrąciła się jeszcze, jednak kolejnych jej słów, wysłuchała uważnie. I głęboko się nad nimi zastanowiła. Cóż, działało to w dwie strony, gdyż i krukonka mocno zaintrygowała Christine.
- Skąd ty się właściwie wzięłaś? - mruknęła, marszcząc przy tym brwi i wciąż wpatrując się tak, jakby chciała ją przewiercić tym wzrokiem na wylot. Skąd wzięło się to pytanie? Dziewczyna była naprawdę mądra, wiedziała co mówi - jakim cudem więc, ślizgonka nigdy nie miała okazji porozmawiania z nią, a nawet nigdy nic, o niej nie słyszała? Ba! Ona nawet nie wiedziała kim owa dziewucha była... zaraz się jeszcze okaże, że Greengrass już całkiem zwariowała i cała ta sytuacja była jej jakąś chorą iluzją, czy jakimś snem. Wszak rozmawiała z osobą, której nigdy nie widziała na oczy, więc wszystko jest w tym momencie możliwe.
- Prawda jest niezmienna. Tylko ludzie ją naginają, marząc o tym żeby tak było, żeby to było takie łatwe. To że powiesz sobie że go kochasz, czy że cię nie obchodzi... to są tylko słowa. Prawda jest w naszym sercu, a nie słowach. Prawdą jest to co czujesz. Mówiąc inaczej, przecząc swoim uczuciom, oszukujesz tylko siebie i wszystkich wokoło, a nie, zmieniasz prawdę. - zaprzeczyła dziewczynie, mówiąc tonem zdecydowanym, było słychać w jej głosie i widać w jej oczach, że to nie są jakieś puste słowa, rzucane na wiatr. To były szczere słowa, właśnie takie było jej spostrzeżenie na prawdę.
- A wiesz dlaczego takim jest? Bo ludzie go takim uczynili, robiąc z prawdy coś, czym nie jest. - wtrąciła się jeszcze, jednak kolejnych jej słów, wysłuchała uważnie. I głęboko się nad nimi zastanowiła. Cóż, działało to w dwie strony, gdyż i krukonka mocno zaintrygowała Christine.
- Skąd ty się właściwie wzięłaś? - mruknęła, marszcząc przy tym brwi i wciąż wpatrując się tak, jakby chciała ją przewiercić tym wzrokiem na wylot. Skąd wzięło się to pytanie? Dziewczyna była naprawdę mądra, wiedziała co mówi - jakim cudem więc, ślizgonka nigdy nie miała okazji porozmawiania z nią, a nawet nigdy nic, o niej nie słyszała? Ba! Ona nawet nie wiedziała kim owa dziewucha była... zaraz się jeszcze okaże, że Greengrass już całkiem zwariowała i cała ta sytuacja była jej jakąś chorą iluzją, czy jakimś snem. Wszak rozmawiała z osobą, której nigdy nie widziała na oczy, więc wszystko jest w tym momencie możliwe.
Re: Regały i wypożyczalnia
Pokiwała przecząco głową, bo nijak zgadzała się z tym, co ślizgonka mówiła z takim przekonaniem. Ale cóż, taka nasza panna Hasting już była- uparta jak osioł, wierząca we własne słowa i bezczelna do granic możliwości. Z drugiej strony to jednak piękna cecha, prawda? Bo mało która osoba jest tak prawdomówna jak ona. Nawet jeśli jest w towarzystwie i wymagają od niej nienagannego, sztucznego zachowania to i tak mówi to co myśli albo nie odzywa się wcale. Złota zasada, której nie powinno się łamać.
- Źle, źle, źle.. - zaczęła, kiwając w powietrzu palcem wskazującym, jako dodatkowe wyrażenie jej sprzeciwu. Złoto-czekoladowe oczy krukonki zalśniły delikatnie, bowiem uwielbiała takie bitwy argumentów- broń boże kłótnie!
- Mówisz, że prawda jest niezmienna i jest w naszym sercu, tak? Problem w tym, że nasze serce się zmienia! Ciągle - pojawiają się w nim nowe uczucia, a inne umierają. Wydaje mi się, że prawda ważna jest tylko na chwilę, dopóki nie pojawi się inna, której jesteśmy pewni i w którą wierzymy. Problem w tym, że ludzie niekiedy nie chcą zamknąć jakiegoś rozdziału w swoim życiu, który dawno już prawdą nie jest i w ten sposób się oszukują. To zdecydowanie coś, czego najbardziej nienawidzę.. Nie umiałabym funkcjonować wbrew sobie, nawet jeśli miałabym być najbardziej irytującą i znienawidzoną osobą na świecie. Spróbuj na to spojrzeć z tej strony! W końcu kąt widzenia zmienia się razem z miejscem, w którym stoimy, no nie?
Zakończyła w końcu swój nieco przydługi wykład, w który święcie wierzyła. Oczywiście nie chciała jej narzucać swoje zdania- jedynie się nim podzielić. Widząc jej spojrzenie i słysząc pytanie przekręciła głowę w bok, przykładając palec do policzka jak zastanawiające się nad czymś dziecko.
- No przecież, że z plemnika- tak samo jak Ty. - palnęła bez zastanowienia, mrugając kilkakrotnie w akcie zdziwienia pytaniem. Czyżby pominęła jakieś... Po chwili jednak wytrzeszczyła oczy i puknęła się ręką w czoło, a następnie jej ręka wystrzeliła do góry. A najzabawniejsze było to, że wszystko co robiła przychodziło jej całkowicie naturalnie. Kosmyki włosów opadły na czoło dziewczyny, a bransoletka zakołysała się na nadgarstku i pod wpływem ruchu, który zrobiła spłynęła w dół ręki, zatrzymując się przy łokciu.
- Aaaa... Tutaj? To z pokoju wspólnego Ravenclawu.. Nie mogłam sobie znaleźć zajęcia, to przyszłam. I wpadłam na Ciebie. I szczerze? Myślałam, że będziesz mnie wybitnie irytowała, bo ja jestem wybredna w doborze towarzystwa, a tu proszę! Jesteś całkiem urocza!
- Źle, źle, źle.. - zaczęła, kiwając w powietrzu palcem wskazującym, jako dodatkowe wyrażenie jej sprzeciwu. Złoto-czekoladowe oczy krukonki zalśniły delikatnie, bowiem uwielbiała takie bitwy argumentów- broń boże kłótnie!
- Mówisz, że prawda jest niezmienna i jest w naszym sercu, tak? Problem w tym, że nasze serce się zmienia! Ciągle - pojawiają się w nim nowe uczucia, a inne umierają. Wydaje mi się, że prawda ważna jest tylko na chwilę, dopóki nie pojawi się inna, której jesteśmy pewni i w którą wierzymy. Problem w tym, że ludzie niekiedy nie chcą zamknąć jakiegoś rozdziału w swoim życiu, który dawno już prawdą nie jest i w ten sposób się oszukują. To zdecydowanie coś, czego najbardziej nienawidzę.. Nie umiałabym funkcjonować wbrew sobie, nawet jeśli miałabym być najbardziej irytującą i znienawidzoną osobą na świecie. Spróbuj na to spojrzeć z tej strony! W końcu kąt widzenia zmienia się razem z miejscem, w którym stoimy, no nie?
Zakończyła w końcu swój nieco przydługi wykład, w który święcie wierzyła. Oczywiście nie chciała jej narzucać swoje zdania- jedynie się nim podzielić. Widząc jej spojrzenie i słysząc pytanie przekręciła głowę w bok, przykładając palec do policzka jak zastanawiające się nad czymś dziecko.
- No przecież, że z plemnika- tak samo jak Ty. - palnęła bez zastanowienia, mrugając kilkakrotnie w akcie zdziwienia pytaniem. Czyżby pominęła jakieś... Po chwili jednak wytrzeszczyła oczy i puknęła się ręką w czoło, a następnie jej ręka wystrzeliła do góry. A najzabawniejsze było to, że wszystko co robiła przychodziło jej całkowicie naturalnie. Kosmyki włosów opadły na czoło dziewczyny, a bransoletka zakołysała się na nadgarstku i pod wpływem ruchu, który zrobiła spłynęła w dół ręki, zatrzymując się przy łokciu.
- Aaaa... Tutaj? To z pokoju wspólnego Ravenclawu.. Nie mogłam sobie znaleźć zajęcia, to przyszłam. I wpadłam na Ciebie. I szczerze? Myślałam, że będziesz mnie wybitnie irytowała, bo ja jestem wybredna w doborze towarzystwa, a tu proszę! Jesteś całkiem urocza!
Re: Regały i wypożyczalnia
Shay nie była tutaj jedyną osobą, którą cechowała upartość. Chris także będzie swojego zdania bronić, twierdząc zawzięcie że to ona ma tutaj rację. Ślizgonka ze spokojem obserwowała tę, jak jej się wydawało, nadpobudliwą reakcję dziewczyny i z tym samym spokojem, wtrąciła swoje zdanie.
- Owszem, ludzie się zmieniają, ich uczucia się zmieniają, ich serce się zmienia, jednakże nigdy prawda. Sęk w tym, że nie istnieje tylko jedna, jedyna prawda. Prawd jest wiele, a każda dotyczy czegoś innego. Tylko znowu, ludzie wybierają sobie spośród tych wszystkich prawd tę, która im bardziej odpowiada, jak to ujęłaś; której są pewni i w którą wierzą. A reszta? A reszty nie dopuszczają do siebie, wierząc w tą jedną, jedyną prawdę.
Słysząc jakże błyskotliwą odpowiedź krukonki, zaśmiała się cicho pod nosem, kręcąc delikatnie głową. Już miała coś powiedzieć, ale Irlandka ją wyprzedziła. A więc Krukonka... oczywiście że nie o to jej chodziło, kiedy zadawała pytanie, no ale o tym Hasting nie mogła wiedzieć. Nie drążyła nadal tematu, a na jej słowach uśmiechnęła się tyko i miło.
- No widzisz, nie ocenia się książki po okładce
- Owszem, ludzie się zmieniają, ich uczucia się zmieniają, ich serce się zmienia, jednakże nigdy prawda. Sęk w tym, że nie istnieje tylko jedna, jedyna prawda. Prawd jest wiele, a każda dotyczy czegoś innego. Tylko znowu, ludzie wybierają sobie spośród tych wszystkich prawd tę, która im bardziej odpowiada, jak to ujęłaś; której są pewni i w którą wierzą. A reszta? A reszty nie dopuszczają do siebie, wierząc w tą jedną, jedyną prawdę.
Słysząc jakże błyskotliwą odpowiedź krukonki, zaśmiała się cicho pod nosem, kręcąc delikatnie głową. Już miała coś powiedzieć, ale Irlandka ją wyprzedziła. A więc Krukonka... oczywiście że nie o to jej chodziło, kiedy zadawała pytanie, no ale o tym Hasting nie mogła wiedzieć. Nie drążyła nadal tematu, a na jej słowach uśmiechnęła się tyko i miło.
- No widzisz, nie ocenia się książki po okładce
Re: Regały i wypożyczalnia
Kiwnęła głową i machnęła ręką- były do siebie bardziej podobne niż sądziła, tak więc ta dyskusja mogłaby trwać w nieskończoność. Z cichym mruknięciem sugerującym chwilowe zamyślenie. Shay ostatecznie odbiła się od regału i zrobiła krok w jej stronę, opierając jedną dłoń na biodrze, a drugą puszczając luźno wzdłuż ciała. Pozwoliła przy tym sobie na kolejny z jej zadziornych uśmiechów oraz na spojrzenie ślizgonce w twarz. Jeszcze nie w oczy- oj tak, jeszcze trochę brakowało, żeby do tego doszło. Ale była na dobrej drodze. I nawet przed samą sobą musiała przyznać, że to była jedna z normalniejszych osób, z którymi miała do czynienia.
- Pójdźmy więc na kompromis! Trochę racji jest i Twojej i mojej. W ten sposób będzie sprawiedliwie i żadna nie poczuje się urażona. A do rozmowy na temat prawdy w nieprawdzie to wrócimy do tego w swoim czasie. - odparła już bardziej pogodnym i pełnym życia tonem, pokazując jej kciuki do góry na znak wspaniałości zaistniałej sytuacji. Następnie złapała za książkę, którą wcześniej chciała przeczytać i odłożyła na regał.
- Przeczytam o Tobie za miesiąc, Brandon. - mruknęła cicho, lustrując następnie wzrokiem grube grzbiety ksiąg. Było ich tak dużo i to z każdego rodzaju- każdy znalazłby coś dla siebie. Wszystkie tematy były jednak oklepane i dlatego właśnie sądziła, że tworząc swoją książkę trzeba zrobić nowe kategorie. Gdy dziewczyna się zaśmiała to krukonka aż w miejscu podskoczyła. Obróciła się napięcie w jej stronę, stając w odległości kilku centymetrów od niej. Burza jej ciemnych włosów przecięła powietrze ze świstem, a policzki pokrył delikatny uśmieszek. Pełen satysfakcji. Wyciągnęła w jej stronę i dźgnęła ją palcem w brzuch.
- No wreszcie. Myślałam, że już zawsze będziesz taka poważna i naburmuszona. Dużo ładniej wyglądasz jak się śmiejesz. - zaczęła, cofając się następnie o krok. Jej dłoń zsunęła się w dół i chwyciła rękę ślizgonki, potrząsając nią energetycznie i stosunkowo delikatnie przy tym. Bądź co bądź nie chciała zrobić jej krzywdy.
- Swoją drogą- Shay Hasting, rok VI. Nowa pszczoła w Hogwarcie. Cień, obserwator i miłośniczka ciastek maślanych. Shay wymawia się jak nieśmiała, ale do tego raczej mi daleko.. Prawdopodobnie.
- Pójdźmy więc na kompromis! Trochę racji jest i Twojej i mojej. W ten sposób będzie sprawiedliwie i żadna nie poczuje się urażona. A do rozmowy na temat prawdy w nieprawdzie to wrócimy do tego w swoim czasie. - odparła już bardziej pogodnym i pełnym życia tonem, pokazując jej kciuki do góry na znak wspaniałości zaistniałej sytuacji. Następnie złapała za książkę, którą wcześniej chciała przeczytać i odłożyła na regał.
- Przeczytam o Tobie za miesiąc, Brandon. - mruknęła cicho, lustrując następnie wzrokiem grube grzbiety ksiąg. Było ich tak dużo i to z każdego rodzaju- każdy znalazłby coś dla siebie. Wszystkie tematy były jednak oklepane i dlatego właśnie sądziła, że tworząc swoją książkę trzeba zrobić nowe kategorie. Gdy dziewczyna się zaśmiała to krukonka aż w miejscu podskoczyła. Obróciła się napięcie w jej stronę, stając w odległości kilku centymetrów od niej. Burza jej ciemnych włosów przecięła powietrze ze świstem, a policzki pokrył delikatny uśmieszek. Pełen satysfakcji. Wyciągnęła w jej stronę i dźgnęła ją palcem w brzuch.
- No wreszcie. Myślałam, że już zawsze będziesz taka poważna i naburmuszona. Dużo ładniej wyglądasz jak się śmiejesz. - zaczęła, cofając się następnie o krok. Jej dłoń zsunęła się w dół i chwyciła rękę ślizgonki, potrząsając nią energetycznie i stosunkowo delikatnie przy tym. Bądź co bądź nie chciała zrobić jej krzywdy.
- Swoją drogą- Shay Hasting, rok VI. Nowa pszczoła w Hogwarcie. Cień, obserwator i miłośniczka ciastek maślanych. Shay wymawia się jak nieśmiała, ale do tego raczej mi daleko.. Prawdopodobnie.
Re: Regały i wypożyczalnia
Za to Christine w przeciwieństwie do swojej rozmówczyni patrzyła prosto w jej czekoladowe tęczówki. Miała rację, ich dyskusja mogłaby trwać wiecznie, a one nie doszłyby do porozumienia. Mając takie charakterki, żadna by nie odpuściła.
- Myślę że mogę przystać na twoją propozycję - stwierdziła krótko, no i oczywiście nie tak entuzjastycznie jak Shay, bo jak dużo je łączyło, tak zdecydowanie Chris była dużo spokojniejsza i bardziej opanowana niż krukonka.
W dalszym ciągu, jedynie uważnie obserwowała każdy, nawet najmniejszy ruch krukonki. Jakby naprawdę obawiała się że ta zaraz zniknie, że była tylko jej iluzją. Jednakże właśnie wtedy, poczuła jak jej palec wbija jej się w brzuch. Skrzywiła się nieznacznie, żeby zaraz znów na jej twarz wkroczył delikatny uśmieszek. Uścisnęła jej dłoń, kiedy chwyciła ją w objęcia, wreszcie się jej przedstawiając.
- Shay... - powtórzyła cicho, bardziej do siebie, aniżeli do krukonki, - Miło mi poznać. Christine... ale to już chyba wiesz.
Oj tak, nieśmiała to ona na pewno nie była. Tak szczerze mówiąc Shay też zaskoczyła nieco ślizgonkę. Wszak i ona spodziewała się irytującej, przemądrzałej kujonicy, wtykającej nosa w nie swoje sprawy. Jednakże szybko przekonała się, że jednak jest w stanie się z nią dogadać.
- Myślę że mogę przystać na twoją propozycję - stwierdziła krótko, no i oczywiście nie tak entuzjastycznie jak Shay, bo jak dużo je łączyło, tak zdecydowanie Chris była dużo spokojniejsza i bardziej opanowana niż krukonka.
W dalszym ciągu, jedynie uważnie obserwowała każdy, nawet najmniejszy ruch krukonki. Jakby naprawdę obawiała się że ta zaraz zniknie, że była tylko jej iluzją. Jednakże właśnie wtedy, poczuła jak jej palec wbija jej się w brzuch. Skrzywiła się nieznacznie, żeby zaraz znów na jej twarz wkroczył delikatny uśmieszek. Uścisnęła jej dłoń, kiedy chwyciła ją w objęcia, wreszcie się jej przedstawiając.
- Shay... - powtórzyła cicho, bardziej do siebie, aniżeli do krukonki, - Miło mi poznać. Christine... ale to już chyba wiesz.
Oj tak, nieśmiała to ona na pewno nie była. Tak szczerze mówiąc Shay też zaskoczyła nieco ślizgonkę. Wszak i ona spodziewała się irytującej, przemądrzałej kujonicy, wtykającej nosa w nie swoje sprawy. Jednakże szybko przekonała się, że jednak jest w stanie się z nią dogadać.
Re: Regały i wypożyczalnia
No tak.. Shay mimo niezbyt długiego czasu, który tu była naprawdę dużo wiedziała. Głównie dzięki młodym uczennicom domu kruka, które zgrabnie zauroczyła i dzięki temu miała siatkę plotkarską pod ręką. Znała z nazwisk i względnie wyglądów osoby, które powinno się mieć za przyjaciół bądź całkiem ignorować. Młoda Irlandka o filipińskich korzeniach postanowiła jednak sama przekonać się, kto jest wart jej czasu i uwagi. Panna Greengrass byłaby zdziwiona jak charakter tej szczerej istoty zmienia się pod wpływem towarzystwa, w którym się znajduje. Wbrew pozorom Hasting była cholernie zadziorna, pyskata i nie dawała sobą pomiatać. Teraz jednak była zadowolona, więc kiwnęła głową i uśmiechnęła się, cofając dłoń, gdy formalności miały już za sobą.
- Christa.. - mruknęła cicho, od tak sobie skracając. Lubiła mówić na innych po swojemu więc i tym razem nie zrobiła wyjątku. Oczywiście nie było to celowo- taki nawyk. - Wiem tylko tyle, że jesteś bogata, ładna, patrzysz na innych z góry i dumna.. A i masz przystojnego brata. Z własnych obserwacji jednak stwierdziłam, że jesteś uroczą i skorą do pomocy osobą z upartością podobną do mojej i wybredną w doborze towarzystwa.
Wzruszyła ramionami, chowając ręce za siebie. Trochę nurtowało ją to, że ślizgonka tak uparcie wpatrywała się w jej oczy- nie była do tego przyzwyczajona. Przez mieszankę kultur, którą była jej spojrzenie było dziwne i nietypowe- w Irlandii wręcz się go bali. Zresztą w dziwny sposób zerkała na wszystkich z góry albo nie zwracała uwagi wcale. Wolała zajmować się tym, co ją interesowało i było ważne, a pierdołami i problemami ludzi, których tak naprawdę miała gdzieś. Odetchnęła cicho, rozglądając się dookoła.
- Nigdy nie sądziłam, że spotkam kogoś interesującego wśród książek, które mają już swoje narzucone tematy. Tamci się uczą, tamci całują się w rogu.. - tu pokazywała niegrzecznie palcem na innych, posyłając im krótkie, chłodne spojrzenie.- Aczkolwiek mam iskrę nadziei, że nasza znajomość nie trafi na zakurzoną półkę panienko Christine.
- Christa.. - mruknęła cicho, od tak sobie skracając. Lubiła mówić na innych po swojemu więc i tym razem nie zrobiła wyjątku. Oczywiście nie było to celowo- taki nawyk. - Wiem tylko tyle, że jesteś bogata, ładna, patrzysz na innych z góry i dumna.. A i masz przystojnego brata. Z własnych obserwacji jednak stwierdziłam, że jesteś uroczą i skorą do pomocy osobą z upartością podobną do mojej i wybredną w doborze towarzystwa.
Wzruszyła ramionami, chowając ręce za siebie. Trochę nurtowało ją to, że ślizgonka tak uparcie wpatrywała się w jej oczy- nie była do tego przyzwyczajona. Przez mieszankę kultur, którą była jej spojrzenie było dziwne i nietypowe- w Irlandii wręcz się go bali. Zresztą w dziwny sposób zerkała na wszystkich z góry albo nie zwracała uwagi wcale. Wolała zajmować się tym, co ją interesowało i było ważne, a pierdołami i problemami ludzi, których tak naprawdę miała gdzieś. Odetchnęła cicho, rozglądając się dookoła.
- Nigdy nie sądziłam, że spotkam kogoś interesującego wśród książek, które mają już swoje narzucone tematy. Tamci się uczą, tamci całują się w rogu.. - tu pokazywała niegrzecznie palcem na innych, posyłając im krótkie, chłodne spojrzenie.- Aczkolwiek mam iskrę nadziei, że nasza znajomość nie trafi na zakurzoną półkę panienko Christine.
Re: Regały i wypożyczalnia
Ach te szkolne plotkary, dzięki którym informację rozchodzą się z prędkością światła, a nawet i szybciej. Zawsze do usług, a wystarczy się do nich miło uśmiechnąć... Christine raczej stroniła od tego typu informatorów, jednakże trzeba im było przyznać, że bywały czasami przydatne.
- Same najważniejsze informacje - prychnęła, grunt to dobre źródło informacji. Szczerze mówiąc, dziewczyna czuła się dość dziwnie, słuchając jakie do tej pory zdanie, wyrobiła sobie o niej krukonka. Nie bardzo wiedziała jak ma się zachować, co powiedzieć.
- Nigdy nie można się spodziewać kogo się danego dnia spotka. A najczęściej najciekawsze osoby, spotyka się w miejscach, których spodziewalibyśmy się najmniej - odparła, żeby zaraz jeszcze dodać - A to się jeszcze okaże.
- Same najważniejsze informacje - prychnęła, grunt to dobre źródło informacji. Szczerze mówiąc, dziewczyna czuła się dość dziwnie, słuchając jakie do tej pory zdanie, wyrobiła sobie o niej krukonka. Nie bardzo wiedziała jak ma się zachować, co powiedzieć.
- Nigdy nie można się spodziewać kogo się danego dnia spotka. A najczęściej najciekawsze osoby, spotyka się w miejscach, których spodziewalibyśmy się najmniej - odparła, żeby zaraz jeszcze dodać - A to się jeszcze okaże.
Re: Regały i wypożyczalnia
Panienka Hasting była przyzwyczajona do reakcji ludzi na jej sposób bycia czy słowa, które wypowiadała. Także mina Christine nie była dla niej nowością. W końcu najważniejsze jest pierwsze wrażenie, prawda? Shay bardzo szybko oceniała innych według własnych kryteriów i własnego widzimisię. Może to powód, że nie miała zbyt wielu znajomych czy przyjaciół? Niezbyt jej to przeszkadzało, ponieważ na dłuższą metę była samotniczką, a i tak nie umiałaby zachowywać się tak, żeby innym się przypodobać. Ot co, taki typ charakteru. Kiwnęła głową, cofając się o kilkanaście kroków w tył. Przecież i tak była jak cień- obserwowała wszystkich i wszystko. Takie hobby, szukanie wyjątkowych kolorów wśród szarej masy nudnego społeczeństwa. Odgarnęła włosy na plecy.
- To zawsze jakiś początek. I przez to jest ciekawiej, nie sądzisz? Chociaż niespodzianek zbyt nie lubię to i tak jakiś sposób na urozmaicenie sobie życia. - odparła pogodnym, całkiem miłym i naturalnym już dla siebie głosem. Zerknęła na okno, przyglądając się brudnej, starej szybie.
- Pewnie jesteś zdziwiona tym, jaką osobą jestem. Albo się przyzwyczaisz albo nie. Ahh i jeszcze coś- nie martw się, w stu procentach wolę chłopców tylko w zwyczaju mam przesadne gestykulowanie. - dodała na sam koniec, podchodząc do regału i swoimi ciemnymi oczyma zaczęła wertować tytułu na grzbietach opasłych tomów. Uśmiechnęła się sama do siebie, ukazując szereg białych, równych zębów. Najważniejsze, że mówiła to co myśli, prawda? Nawet jak panna Greengrass uzna ją za kompletną wariatkę. W końcu jednak wzięła jedną z ksiąg- coś, czego jeszcze nie czytała. Jakaś fantastyka z dramatem i romansem- cóż, może być niezłe. Następnie spojrzała jeszcze na swoja towarzyszkę wieczora i posłała jej lekki uśmiech.
- No nic, miło było. Czas na mnie. Do zobaczenia Christine Greengrass. - już mówiąc wolno ruszyła do przodu, unosząc lewą rękę do góry i machając nią na pożegnanie. Zaraz po wypożyczeniu książki młoda krukonka ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Cóż, gdzieś trzeba poczytać, nie?
- To zawsze jakiś początek. I przez to jest ciekawiej, nie sądzisz? Chociaż niespodzianek zbyt nie lubię to i tak jakiś sposób na urozmaicenie sobie życia. - odparła pogodnym, całkiem miłym i naturalnym już dla siebie głosem. Zerknęła na okno, przyglądając się brudnej, starej szybie.
- Pewnie jesteś zdziwiona tym, jaką osobą jestem. Albo się przyzwyczaisz albo nie. Ahh i jeszcze coś- nie martw się, w stu procentach wolę chłopców tylko w zwyczaju mam przesadne gestykulowanie. - dodała na sam koniec, podchodząc do regału i swoimi ciemnymi oczyma zaczęła wertować tytułu na grzbietach opasłych tomów. Uśmiechnęła się sama do siebie, ukazując szereg białych, równych zębów. Najważniejsze, że mówiła to co myśli, prawda? Nawet jak panna Greengrass uzna ją za kompletną wariatkę. W końcu jednak wzięła jedną z ksiąg- coś, czego jeszcze nie czytała. Jakaś fantastyka z dramatem i romansem- cóż, może być niezłe. Następnie spojrzała jeszcze na swoja towarzyszkę wieczora i posłała jej lekki uśmiech.
- No nic, miło było. Czas na mnie. Do zobaczenia Christine Greengrass. - już mówiąc wolno ruszyła do przodu, unosząc lewą rękę do góry i machając nią na pożegnanie. Zaraz po wypożyczeniu książki młoda krukonka ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Cóż, gdzieś trzeba poczytać, nie?
Re: Regały i wypożyczalnia
Właściwie już była u kresu swojego wypracowania na Transmutację, jednak tym razem postanowiła zasłużyć na naprawdę solidne W, toteż całe czwartkowe popołudnie poświęciła na ucztę dla bibliofila - jeden ze skromnych stolików w czytelni stale obrastał w coraz to starsze (i coraz cięższe) woluminy. Jednak cała ta ogromna sterta, wspierana przez artykuły z "Transmutacji Współczesnej" nie poradziła sobie z jednym, wyjątkowo trudnym zagadnieniem. Czy człowiek, po zamienieniu w kamień, a potem poddany ponownej re-transmutacji, zachowuje jakieś wspomnienia z czasu, kiedy wspomnień zupełnie nie miał prawa magazynować?
Była już bliska napisania listu do dyrektora Scotta, postanowiła jednak przeszukać absolutnie każde źródło wiedzy w gmachu szkoły, jeżeli będzie to konieczne, byleby nie obarczono jej piętnem nierzetelności.
Stała na jednej z małych, drewnianych drabinek służących ułatwianiu dostępu do wyżej położonych zbiorów i bystro przeglądała kolejne grzbiety, świecąc sobie różdżką. Ubrana w elegancką, stosunkowo krótką spódniczkę i dobrze szytą, białą koszulę z bufiastymi rękawami, całkiem pasowała do tego miejsca.
Była już bliska napisania listu do dyrektora Scotta, postanowiła jednak przeszukać absolutnie każde źródło wiedzy w gmachu szkoły, jeżeli będzie to konieczne, byleby nie obarczono jej piętnem nierzetelności.
Stała na jednej z małych, drewnianych drabinek służących ułatwianiu dostępu do wyżej położonych zbiorów i bystro przeglądała kolejne grzbiety, świecąc sobie różdżką. Ubrana w elegancką, stosunkowo krótką spódniczkę i dobrze szytą, białą koszulę z bufiastymi rękawami, całkiem pasowała do tego miejsca.
Re: Regały i wypożyczalnia
Miesiąc błogiego lenistwa szybko minął. O ile oczywiście stany depresyjne można nazwać błogim lenistwem. Will ostatnio przechodził poważne załamanie. Nie dogadywał się z siostrą, stracił najlepsza przyjaciółkę i ogólnie to wszystko mu się posypało. Ale nie mógł wiecznie siedzieć zamknięty w swoim pokoju. W prawdzie ojciec zabrał go ze szkoły, ale teraz kazał spiąć pośladki i brać się do roboty. Więc sie wziął. Bardzo intensywnie. A gdzie najlepiej uczyć sie jak nie w bibliotece? A ponieważ napotkał ten sam problem z transmutacją pojawił się w tym samym dziale między regałami obok Cass. Cass stojącej na drabinie w krótkiej spódniczce. No, no, trzeba przyznać, że przyjemny miał ten powrót do rzeczywistości.
- I jak? Rozgryzłaś już, co z tym kamieniem? - zagadnął bardziej do jej nóg niż do niej samej.
- I jak? Rozgryzłaś już, co z tym kamieniem? - zagadnął bardziej do jej nóg niż do niej samej.
Re: Regały i wypożyczalnia
Przesuwała rozmigotane światło różdżki po obwolutach, cicho szepcząc mijane wzrokiem tytuły. Transmutacja architektoniczna - zbuduj sobie pałac z niczego, Traktat o Henryku Szczypcorękim, czyli dlaczego nie bawimy się w transmutację na sobie, Wykałaczka i igła, czyli wstęp dla ułomnych, O jednym takim, co szczekał na miotły - wprowadzenie do animagii... W końcu na dłużej zatrzymała się przy przykurzonym tomiszczu, którego tytuł ciężko jej było odczytać. Przekrzywiła głowę i przesunęła po obwolucie palcami, pragnąc zetrzeć kurz, gdy nagle usłyszała pod sobą czyiś głoś.
- Och! - Pisnęła, ledwo utrzymując równowagę i instynktownie mierząc w napastnika różdżką. Dopiero po chwili dotarło do niej znaczenie słów, a także fakt, że zagaił ją nie kto inny, jak panicz Greengrass. Opuściła różdżkę i machinalnie przygładziła materiał spódniczki.
- Nie, jeszcze nie. Aleś mnie przestraszył... - Odetchnęła cicho i wróciła wzrokiem do ogromnego tomu, który zaczynał irytująco ją intrygować. Zeszła z drabinki i wycelowała w księgę różdżką.
- Locomotor podręcznik. - Tomiszcze wysunęło się spomiędzy innych dzieł i traktatów i spokojnie opadło na wyciągniętą rękę dziewczyny.
- To co, idziemy w nim pogrzebać? - Spytała z ledwo ukrywaną ekscytacją.
Mimo, że księga była bardzo zakurzona, to wydawałoby się, że owa młodej elegantce niestraszna, prędko przytuliła ją do piersi. Można się w tym dopatrywać nieograniczonej miłości do książek... Albo niezakurzalnych mankietów prosto spod rączek sióstr Malkin.
- Och! - Pisnęła, ledwo utrzymując równowagę i instynktownie mierząc w napastnika różdżką. Dopiero po chwili dotarło do niej znaczenie słów, a także fakt, że zagaił ją nie kto inny, jak panicz Greengrass. Opuściła różdżkę i machinalnie przygładziła materiał spódniczki.
- Nie, jeszcze nie. Aleś mnie przestraszył... - Odetchnęła cicho i wróciła wzrokiem do ogromnego tomu, który zaczynał irytująco ją intrygować. Zeszła z drabinki i wycelowała w księgę różdżką.
- Locomotor podręcznik. - Tomiszcze wysunęło się spomiędzy innych dzieł i traktatów i spokojnie opadło na wyciągniętą rękę dziewczyny.
- To co, idziemy w nim pogrzebać? - Spytała z ledwo ukrywaną ekscytacją.
Mimo, że księga była bardzo zakurzona, to wydawałoby się, że owa młodej elegantce niestraszna, prędko przytuliła ją do piersi. Można się w tym dopatrywać nieograniczonej miłości do książek... Albo niezakurzalnych mankietów prosto spod rączek sióstr Malkin.
Re: Regały i wypożyczalnia
- Wybacz, nie miałem takiego zamiaru - odpowiedział całkiem szczerze wpatrując się w czubek różdżki, którą celowała mu między oczy. Przecież nie czaił się specjalnie, żeby ją nastraszyć.
- Następnym razem krzyknę od progu "uwaga wchodzę", ok? - uśmiechnął się nieznacznie, choć uśmiech ten nie obejmował jego oczu.
- Ten jeden wystarczy? - zapytał unosząc lekko brew i nie czekając na odpowiedź wyciągnął swoją różdżkę i przywołał jeszcze kilka innych ksiąg. Tak na wszelki wypadek, żeby nie musiał przychodzić tu drugi raz. W porównaniu do ślizgonki William nie przejawiał aż tak wielkiej miłości do kurzu, więc swoje tomiszcza lewitował za sobą. Nawet najlepsze niezakurzalne szaty nie zmuszą go do niepotrzebnego brudzenia się. Tak więc zaopatrzeni w najlepsze wspomagacze naukowe opuścili czytelnie.
- Następnym razem krzyknę od progu "uwaga wchodzę", ok? - uśmiechnął się nieznacznie, choć uśmiech ten nie obejmował jego oczu.
- Ten jeden wystarczy? - zapytał unosząc lekko brew i nie czekając na odpowiedź wyciągnął swoją różdżkę i przywołał jeszcze kilka innych ksiąg. Tak na wszelki wypadek, żeby nie musiał przychodzić tu drugi raz. W porównaniu do ślizgonki William nie przejawiał aż tak wielkiej miłości do kurzu, więc swoje tomiszcza lewitował za sobą. Nawet najlepsze niezakurzalne szaty nie zmuszą go do niepotrzebnego brudzenia się. Tak więc zaopatrzeni w najlepsze wspomagacze naukowe opuścili czytelnie.
Re: Regały i wypożyczalnia
- Na Merlina, co za partactwo! - Po raz kolejny tego popołudnia, Bronte natknęła się na paskudnie rozklejoną, podartą stronę. Najwyraźniej bibliotekarka znowu wzięła chorobowe, bo nikt nie stał na straży "świątyni ciszy" czy bardziej poetycko "oazy spokoju duszy i ciała". Tak, bibliotekarka, choć była staruszką o pogodnej twarzy, miała coś zdecydowanie nie tak z głową. Włosami też. Śmierdziały jak smarki trolla.
I dlatego też ta niewysoka blondyneczka mogła gmerać w niemal każdym zakamarku biblioteki. Odpuściła rzecz jasna Dział Ksiąg Zakazanych, który niewątpliwe od jakiegoś czasu chroniony był nadzwyczaj skutecznymi zaklęciami.
Emily nie pierwsze już popołudnie z rzędu spędzała w bibliotece. Chowała się przed wścibskimi spojrzeniami, zbyt głośnym śmiechem i wszystkim innym, co uważała za niepożądane. Wolała zajmować skrawek podłogi usłany opasłymi woluminami, czekającymi na przejrzenie, niż siedzieć w Wielkiej Sali, gawędząc wesoło. Wróć. Ona nie umiała gawędzić. I to wesoło. Też coś, bzdury i brednie.
Dziewczyna oparła głowę o wystającą, drewnianą półeczkę. Quidditch naprawdę nie miał już przed nią jakichkolwiek tajemnic. Prawdopodobnie.
I dlatego też ta niewysoka blondyneczka mogła gmerać w niemal każdym zakamarku biblioteki. Odpuściła rzecz jasna Dział Ksiąg Zakazanych, który niewątpliwe od jakiegoś czasu chroniony był nadzwyczaj skutecznymi zaklęciami.
Emily nie pierwsze już popołudnie z rzędu spędzała w bibliotece. Chowała się przed wścibskimi spojrzeniami, zbyt głośnym śmiechem i wszystkim innym, co uważała za niepożądane. Wolała zajmować skrawek podłogi usłany opasłymi woluminami, czekającymi na przejrzenie, niż siedzieć w Wielkiej Sali, gawędząc wesoło. Wróć. Ona nie umiała gawędzić. I to wesoło. Też coś, bzdury i brednie.
Dziewczyna oparła głowę o wystającą, drewnianą półeczkę. Quidditch naprawdę nie miał już przed nią jakichkolwiek tajemnic. Prawdopodobnie.
Re: Regały i wypożyczalnia
Wszystkie książki zostały odkurzone i powróciły na swoje prawidłowe miejsca.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Regały i wypożyczalnia
Nowa szkoła, nowe znajomości, nowe życie. Taki był plan kiedy wraz z Kurtem przeprowadzili się do Londynu, mieli wszystko zacząć na nowo, znaleźć się na pewnym poziomie i z niego nie spaść. Dlatego Noah musiał się zebrać do kupy i ostro wziąć za naukę tych wszystkich rzeczy potrzebnych na Uzdrowicielstwo. Okej, miał jeszcze dwa lata ale lepiej zacząć już, bo potem będzie za późno. Jak to mawiają wszyscy profesorowie: "Systematyczne powtarzanie jest kluczem do sukcesu". Jednak co w tym było, bo Duńczyk wziął sobie to do serca i ostatnio było jego mottem życiowym. A co potrzeba by się uczyć? Książek? Gdzie znajdzie te książki? W bibliotece! Więc wybrał się tam ze spisem potrzebnych tytułów na skrawku pergaminu od razu kierując się w stronę regałów w dziale przyrodniczym. Na pierwszy cel weźmie sobie podręczniki do Eliksirów, dla uczniów V, VI i VII klasy. Najpierw szybka powtórka, później ogarniecie obecnego materiału i powoli przygotowanie się do trudniejszych rzeczy. Szkoła Kurta nigdy nie zawodziła.
Poprawił swoje okulary na nosie i dłonią przeczesał blond włosy spadające mu na czoło, drugą zaś wodził palcem po brzegach książek szukając odpowiedniego tytułu.
Poprawił swoje okulary na nosie i dłonią przeczesał blond włosy spadające mu na czoło, drugą zaś wodził palcem po brzegach książek szukając odpowiedniego tytułu.
Noah AlsteenKlasa VI - Urodziny : 25/12/1999
Wiek : 24
Skąd : Odense, Dania
Krew : 1/2
Re: Regały i wypożyczalnia
Nowy rok szkolny, niedawno się rozpoczął, a panienka Wellington już zahacza o bibliotekę. Nie szukała na razie niczego konkretnego, chciała zorientować się czy przybyły jakieś nowości. Abigail na razie nie chciała pytać bibliotekarki o nowości, wolała sama popatrzeć. Chodziła między regałami oglądając okładki, aż w pewnym momencie omal nie wpadła na jakiegoś chłopaka.
- Hej! Też szukasz czegoś ciekawego do czytania? - zagadnęła, stając stabilnie.
Poczułaby się nadwyraz głupio, gdyby wpadła na tego chłopaka i przewróciła siebie i jego. Zagarnęła ciemne rozpuszczone włosy za ucho i uśmiechnęła się. Zerknęła na książki i zobaczyła ładny czerwono-złoty zdobiony napis. Sięgnęła po tę książkę i wpatrzywała się w jej przednią okładkę.
- Hej! Też szukasz czegoś ciekawego do czytania? - zagadnęła, stając stabilnie.
Poczułaby się nadwyraz głupio, gdyby wpadła na tego chłopaka i przewróciła siebie i jego. Zagarnęła ciemne rozpuszczone włosy za ucho i uśmiechnęła się. Zerknęła na książki i zobaczyła ładny czerwono-złoty zdobiony napis. Sięgnęła po tę książkę i wpatrzywała się w jej przednią okładkę.
Abigail WellingtonKlasa VI - Urodziny : 06/02/2007
Wiek : 17
Skąd : Devon
Krew : Czysta
Re: Regały i wypożyczalnia
Zielarstwo, zwierzęta. Cholera gdzie te eliksiry? Noah cofnął się o dwa kroki przyłożył doń do twarz stukając opuszkami palców po swoim policzku. Gdyby był w bibliotece swojej dawnej szkoły nie musiałby zbyt długo szukać, wręcz wcale, bo chodził na pamięć. Tutaj tej umiejętności musiał nauczyć się na nowo, bo rozkład książek znacznie się różnił. Jednak z jego średnią częstotliwością wizyt w bibliotece zajmie mu to maksymalnie miesiąc i spokojnie będzie wiedział gdzie co leży.
- Co? A hej hej! - powiedział zdając sobie sprawę, że ta dziewczyna mówi do niego. Dziewczyna się do niego odezwała! Noah dopiero teraz połączył wątki i się nieco speszył nie wiedząc co ma powiedzieć. W jego szkole dziewczyny były równie silne co męska rzesza, nie raz wyglądały silniej niż oni. To było straszne. Ale witajmy w Durmstrangu, tam nie wiadomo czy laski to laski.
- Ja? Ja szukam podręczników do eliksirów, nie wiesz gdzie mogę je znaleźć? Całkowicie nie orientuje się gdzie co leży - uśmiechnął się krzywo sięgając swojego karku i się po nim drapiąc. Dodatkowo trzeba dodać też, że miał uniesione brwi przez co wzmocnił się obrazek zagubionego chłopca. Taki duży był a jednak dalej nie potrafił się odnaleźć w świecie. Ale nie każdy chyba od razu znał Hogwart jak swoja kieszeń.
- Co? A hej hej! - powiedział zdając sobie sprawę, że ta dziewczyna mówi do niego. Dziewczyna się do niego odezwała! Noah dopiero teraz połączył wątki i się nieco speszył nie wiedząc co ma powiedzieć. W jego szkole dziewczyny były równie silne co męska rzesza, nie raz wyglądały silniej niż oni. To było straszne. Ale witajmy w Durmstrangu, tam nie wiadomo czy laski to laski.
- Ja? Ja szukam podręczników do eliksirów, nie wiesz gdzie mogę je znaleźć? Całkowicie nie orientuje się gdzie co leży - uśmiechnął się krzywo sięgając swojego karku i się po nim drapiąc. Dodatkowo trzeba dodać też, że miał uniesione brwi przez co wzmocnił się obrazek zagubionego chłopca. Taki duży był a jednak dalej nie potrafił się odnaleźć w świecie. Ale nie każdy chyba od razu znał Hogwart jak swoja kieszeń.
Noah AlsteenKlasa VI - Urodziny : 25/12/1999
Wiek : 24
Skąd : Odense, Dania
Krew : 1/2
Re: Regały i wypożyczalnia
Abigail wzięla do ręki książkę o zwierzętach. Mianowicie była ona o centaurach - poł_ludziach, pół-koniach.
- Eliksiry? - powtórzyła. - Oczywiście, że wiem! Chodź, oprowadzę Cię po świecie ksiąg - ucieszyła się i zrobiła kilka kroków w przód, żeby zbliżyć się do wyjścia z regału.
Niemal znała bibliotekę jak własną kieszeń, więc mogła bez problemu oprowadzić nowego kolegę.
- Jestem Abi - przedstawiła się. - Abigail Wellington - dodała i pokazała chłopakowi, żeby ruszył za nią.
Po chwili znaleźli się przy księgach z eliksirami.
- Eliksiry? - powtórzyła. - Oczywiście, że wiem! Chodź, oprowadzę Cię po świecie ksiąg - ucieszyła się i zrobiła kilka kroków w przód, żeby zbliżyć się do wyjścia z regału.
Niemal znała bibliotekę jak własną kieszeń, więc mogła bez problemu oprowadzić nowego kolegę.
- Jestem Abi - przedstawiła się. - Abigail Wellington - dodała i pokazała chłopakowi, żeby ruszył za nią.
Po chwili znaleźli się przy księgach z eliksirami.
Abigail WellingtonKlasa VI - Urodziny : 06/02/2007
Wiek : 17
Skąd : Devon
Krew : Czysta
Re: Regały i wypożyczalnia
Uśmiechnął się kiedy dziewczyna okazała się zaznajomiona z tutejszym rozkładem działów, ale pewnie jak już tu była to dziwne żeby nie znała. Był dopiero początek roku a uczniowie, którzy raczej omijali szerokim łukiem bibliotekę zawitają do niej najpóźniej dwa tygodnie przed końcem semestru by wszystko pozaliczać. Tak było w każdej szkole, nie było wyjątków od reguły.
Dziewczyna wydawała się otwartą osobą, która łatwo nawiązuje znajomości, czyli była całkowitym przeciwieństwem nieśmiałego Noaha. Poszedł za nią, bo bardzo zależało mu na tych książkach, musiał je dostać póki tu jeszcze były i nikt się po nie nie rzucił.
- Noah Alsteen, przeniosłem się tu z Danii - powiedział i kiedy już stanęli przed właściwym regałem szybko odszukał odpowiednie tytuły i wyciągnął tomiska.
- Dzięki za pomoc
Dziewczyna wydawała się otwartą osobą, która łatwo nawiązuje znajomości, czyli była całkowitym przeciwieństwem nieśmiałego Noaha. Poszedł za nią, bo bardzo zależało mu na tych książkach, musiał je dostać póki tu jeszcze były i nikt się po nie nie rzucił.
- Noah Alsteen, przeniosłem się tu z Danii - powiedział i kiedy już stanęli przed właściwym regałem szybko odszukał odpowiednie tytuły i wyciągnął tomiska.
- Dzięki za pomoc
Noah AlsteenKlasa VI - Urodziny : 25/12/1999
Wiek : 24
Skąd : Odense, Dania
Krew : 1/2
Re: Regały i wypożyczalnia
Trudno było nie znać wszystkich regałów, jeśli przychodzi się do biblioteki regularnie. Na pierwszym roku Abigail miała problemy z odnalezieniem się w tym miejscu, jednak w następnych latach nie było już z tym problemu. Ucieszyła się, że mogła pomóc nowemu koledze. Przyjrzała mu się, kiedy wybierał księgi.
- Z Danii? - powtórzyła pytająco i wyobraziła sobie mapę Europy. - Kawałeczek - skwitowała. - Był konkretny powód? - dodała.
Nie chiała być wścibska, zapytała z czystej ciekawości i uprzejmości.
- Do jakiego domu dołączyłeś? Ja jestem w Ravenclaw - zagadnęła, przeglącając księgę o centaurach.
Na uczcie powitalnej nie za bardzo wsłuchiwała się w nowo przyjętych. Podnosiła tylko głowę słysząc nazwę swojego domu. (Abi też zapytała, bo nie wiem, jak Noah jest ubrany)
- Z Danii? - powtórzyła pytająco i wyobraziła sobie mapę Europy. - Kawałeczek - skwitowała. - Był konkretny powód? - dodała.
Nie chiała być wścibska, zapytała z czystej ciekawości i uprzejmości.
- Do jakiego domu dołączyłeś? Ja jestem w Ravenclaw - zagadnęła, przeglącając księgę o centaurach.
Na uczcie powitalnej nie za bardzo wsłuchiwała się w nowo przyjętych. Podnosiła tylko głowę słysząc nazwę swojego domu. (Abi też zapytała, bo nie wiem, jak Noah jest ubrany)
Abigail WellingtonKlasa VI - Urodziny : 06/02/2007
Wiek : 17
Skąd : Devon
Krew : Czysta
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro IV :: Biblioteka
Strona 2 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach