Zielone wzgórze
3 posters
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Kanada :: Whitehorse
Strona 1 z 1
Zielone wzgórze
To wyjątkowe wzgórze przez większą część roku pozostaje przykryte śniegiem. Nie przeszkadza to jednak okolicznym roślinom, co w efekcie daje niepowtarzalny widok. U podnóża góry znajduje się kamienisty, płytki strumyczek.
Mistrz Gry
Re: Zielone wzgórze
Owena teleportowała się z Milesem w najodleglejsze miejsce, które znała: do Kanady. Była tutaj kiedyś z Morwen, Violett w roku, w którym wybitnie zdała swoje SUM-y. Rodzice zafundowali im wtedy tydzień w tej pięknej krainie gdzie większość czasu spędzali na świeżym powietrzu, zacieśniając rodzinne więzy. Gdy stopy czarowników stanęły w końcu na twardym i stabilnym gruncie, Owena wycelowała różdżkę w mężczyznę i mruknęła.
- Crucio.
Gdy Gladstone zwijał się na kamienistej, mokrej ziemi, kobieta uparcie utrzymywała zaklęcie powodujące okropny ból. Gdy cofnęła je, nie czekając ani chwili, wrzasnęła:
- Sectusempra!
Z policzka i klatki piersiowej mężczyzny leżącego na ziemi trysnęła krew, a czarnowłosa podeszła do niego i uniemożliwiając mu wstanie, po raz kolejny kopnęła go płaskim obcasem w nos. Chrząstnęły kości, a jego twarz zalała ciepła, szkarłatna krew.
- Pertificus Totalus - dodała na koniec, krępując całkowicie ruchy uzdrowiciela. - Dziękuję za córkę. Ty też byłbyś pewnie dobrym ojcem. Szkoda, że tego nie dożyjesz - syknęła mu do ucha, a potem z diabelskim uśmiechem na ustach teleportowała się do swojego domu w Hogsmeade.
- Crucio.
Gdy Gladstone zwijał się na kamienistej, mokrej ziemi, kobieta uparcie utrzymywała zaklęcie powodujące okropny ból. Gdy cofnęła je, nie czekając ani chwili, wrzasnęła:
- Sectusempra!
Z policzka i klatki piersiowej mężczyzny leżącego na ziemi trysnęła krew, a czarnowłosa podeszła do niego i uniemożliwiając mu wstanie, po raz kolejny kopnęła go płaskim obcasem w nos. Chrząstnęły kości, a jego twarz zalała ciepła, szkarłatna krew.
- Pertificus Totalus - dodała na koniec, krępując całkowicie ruchy uzdrowiciela. - Dziękuję za córkę. Ty też byłbyś pewnie dobrym ojcem. Szkoda, że tego nie dożyjesz - syknęła mu do ucha, a potem z diabelskim uśmiechem na ustach teleportowała się do swojego domu w Hogsmeade.
Owena BlodeuweddCzarownica - Urodziny : 25/12/1980
Wiek : 43
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : Czysta
Re: Zielone wzgórze
Posłusznie czekał na czarownicę na parterze jej domostwa, gdy w tym samym czasie poszła gdzieś z porwanym przez niego niemowlęciem. Gdy Blodewuedd wróciła już sama, teleportował się wraz z nią w zupełnie nieznane mu miejsce. Nie odzywał się w ogóle, nie miał żadnego pojęcia co się z nim stanie. Znów poczuł ten ból, zdecydowanie gorszy do tego związanego z przemianą w wilkołaka, pragnął aby ta tortura się skończyła, choć najlepiej było by w takiej sytuacji zginąć. Upadajac uderzył głową o kamień, zaczęły pojawiać mu się mroczki przed oczami. Leżał zwijając się z bólu, a po kilku chwilach stracił przytomność.
Re: Zielone wzgórze
Po długich godzinach leżenia przy wodzie na kamieniach, Milesa odnalazła młoda dziewczyna, która z trudem zaciągnęła nieprzytomnego mężczyznę do małej, drewnianej chatki na zboczu wzgórza, w której mieszkała.
Opatrzyła jego rany, a w jego kieszeni znalazła różdżkę co dało jej jasny znak, że ma obok siebie czarodzieja.
Położyła go na malutkim, starym łóżku przy kominku, zmieniała opatrunki i doglądała go.
Miles, obudziłeś się po dwóch tygodniach. Na krześle przy twoim łóżku spała nieznana Ci osoba, młoda, piękna, zmęczona dziewczyna. Nie pamiętałeś nic, nawet tego, jak masz na imię.
Opatrzyła jego rany, a w jego kieszeni znalazła różdżkę co dało jej jasny znak, że ma obok siebie czarodzieja.
Położyła go na malutkim, starym łóżku przy kominku, zmieniała opatrunki i doglądała go.
Miles, obudziłeś się po dwóch tygodniach. Na krześle przy twoim łóżku spała nieznana Ci osoba, młoda, piękna, zmęczona dziewczyna. Nie pamiętałeś nic, nawet tego, jak masz na imię.
Mistrz Gry
Re: Zielone wzgórze
Powoli zaczął otwierać oczy, próbując przyzwyczaić wzrok do panujących warunków w pomieszczeniu. Całe ciało miał obolałe, nie wiedział gdzie jest, ani skąd się tu wziął. Przekręcił głowę swoją w bok rozglądając się po pomieszczeniu, wzrok powoli się wyostrzał, gdy na krześle obok łóżka dojrzał nieznaną mu dziewczynę. Chciał coś powiedzieć, lecz nie mógł wypowiedzieć żadnego słowa, dopiero po kilku chwilach mu się to udało.
- Gdzie ja jestem? - spytał cichym i słabym głosem. Czuł się jakby potrąciła go co najmniej ciężarówka. - Kim ja jestem? - to ostatnie skierował bardziej do siebie, dopiero po kilku minutach zdał sobie sprawę, że nie ma zupełnego pojęcia kim on tak właściwie jest.
- Gdzie ja jestem? - spytał cichym i słabym głosem. Czuł się jakby potrąciła go co najmniej ciężarówka. - Kim ja jestem? - to ostatnie skierował bardziej do siebie, dopiero po kilku minutach zdał sobie sprawę, że nie ma zupełnego pojęcia kim on tak właściwie jest.
Re: Zielone wzgórze
Dziewczyna miała bardzo lekki sen, szczególnie od kiedy znalazła tego mężczyznę. Gdy tylko usłyszała jego słaby głosik, zerwała się.
- Znalazłam Cię nad strumieniem, krwawiłeś. Opatrzyłam twoje rany i doglądałam Cię, myślałam już, że się nie obudzisz - mówiła z typowo kanadyjskim akcentem.
- Spałeś dwa tygodnie - dodała nagle, a po tych słowach zapadła długa cisza. Dziewczyna miała lnianą koszulę i spodnie, które nieco przypominały męskie, wyglądała jakby była nieco z innej epoki. Chata także nie była imponująca - górska, wiejska, drewniana, z paleniskiem w kominku, nad którą wisiał gar z zupą.
- Jesteś głodny? - Zapytała, wstając. Na oko miała może z dwadzieścia lat. - Jestem Morgana.
- Znalazłam Cię nad strumieniem, krwawiłeś. Opatrzyłam twoje rany i doglądałam Cię, myślałam już, że się nie obudzisz - mówiła z typowo kanadyjskim akcentem.
- Spałeś dwa tygodnie - dodała nagle, a po tych słowach zapadła długa cisza. Dziewczyna miała lnianą koszulę i spodnie, które nieco przypominały męskie, wyglądała jakby była nieco z innej epoki. Chata także nie była imponująca - górska, wiejska, drewniana, z paleniskiem w kominku, nad którą wisiał gar z zupą.
- Jesteś głodny? - Zapytała, wstając. Na oko miała może z dwadzieścia lat. - Jestem Morgana.
Mistrz Gry
Re: Zielone wzgórze
Najwyraźniej obudził dziewczynę swoim pytaniem, jej słowa za to wyjaśniały mu, czemu wszystko go bolało. Wyglądał znaczniej gorzej niż przed wypadkiem. Schudł strasznie, a jego twarz pokrywała średniej długości broda, nic dziwnego po przespaniu dwóch tygodni. Całe ciało wydawało mu się takie ociężałe, więc póki co miał jedynie obróconą twarz w stronę jego wybawicielki. Do jego nosa dotarł zapach czegoś, co gotowało się aktualnie w garze nad paleniskiem. Dwa tygodnie nie przytomności dawały o sobie jeszcze znać uczuciem głodu.
- Bardzo - odparł wciąż słabym głosem. - Miło mi, ja, ja nie wiem kim jestem - odparł mając kompletną pustkę w głowie.
- Bardzo - odparł wciąż słabym głosem. - Miło mi, ja, ja nie wiem kim jestem - odparł mając kompletną pustkę w głowie.
Re: Zielone wzgórze
Kiedy usłyszała, że umiera z głodu, nalała do miski gorącej i pachnącej zupy, a potem usiadła znowu na swoim krześle i pomagała Milesowi jeść łyżkę po łyżce. Nadal trzęsły mu się ręce i nie był w stanie utrzymać tego sam.
- Och... - wyrwało jej się kiedy usłyszała, że nie wie kim jest. - To może będę mówić do Ciebie Sam? - Zaproponowała, rzucając pierwsze imię, które przyszło jej do głowy. Był bardzo przystojnym i atrakcyjnym mężczyzną, więc uznała, że to imię bardzo do niego pasuje.
- Możesz tutaj zostać aż dojdziesz do siebie. Okolica spodoba Ci się, a mi przyda się towarzystwo, nawet chwilowe.
- Widziałam, że masz różdżkę - zaczęła, wskazując na drewniany stół, na której leżał ów przedmiot. - Nie bój się, nie jestem mugolką, nie musisz się bać.
- Och... - wyrwało jej się kiedy usłyszała, że nie wie kim jest. - To może będę mówić do Ciebie Sam? - Zaproponowała, rzucając pierwsze imię, które przyszło jej do głowy. Był bardzo przystojnym i atrakcyjnym mężczyzną, więc uznała, że to imię bardzo do niego pasuje.
- Możesz tutaj zostać aż dojdziesz do siebie. Okolica spodoba Ci się, a mi przyda się towarzystwo, nawet chwilowe.
- Widziałam, że masz różdżkę - zaczęła, wskazując na drewniany stół, na której leżał ów przedmiot. - Nie bój się, nie jestem mugolką, nie musisz się bać.
Mistrz Gry
Re: Zielone wzgórze
Był bezradny jak małe dziecko, trzeba było chodzić wokół niego i się nim zajmować, nawet nie mógł utrzymać w dłoni łyżki i trzeba było go karmić. Był wdzięczny dziewczynie, za to, że się nim zajmowała po znalezieniu go, choć nie miał pojęcia gdzie jest i skąd się tu wziął, ani swojego wcześniejszego życia. Czuł jak gorąca zupa zaczęła powoli napełniać jego żołądek, rozgrzewając go nieco od środka.
- To w takim razie jestem Sam - uśmiechnął się nieznacznie. Po kilku minutach skończył jeść i podziękował dziewczynie za pomoc oraz posiłek.
- Jak tylko dojdę do siebie, to wyruszę, aby dowiedzieć się czegoś o sobie - chciał poznać prawdę o sobie, kim tak naprawdę jest. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, aktualnie wiedział jedynie, że został znaleziony ledwo żywy oraz to, że jest czarodziejem. Ból i zmęczenie w dalszym ciągu mu doskwierały, więc po kilku minutach z powrotem zasnął.
- To w takim razie jestem Sam - uśmiechnął się nieznacznie. Po kilku minutach skończył jeść i podziękował dziewczynie za pomoc oraz posiłek.
- Jak tylko dojdę do siebie, to wyruszę, aby dowiedzieć się czegoś o sobie - chciał poznać prawdę o sobie, kim tak naprawdę jest. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, aktualnie wiedział jedynie, że został znaleziony ledwo żywy oraz to, że jest czarodziejem. Ból i zmęczenie w dalszym ciągu mu doskwierały, więc po kilku minutach z powrotem zasnął.
Re: Zielone wzgórze
- Wyruszysz dokąd? Wiesz chociaż, w którą stronę iść? - zapytała, pomagając mu zjeść do końca miskę ciepłej zupy. Jej pytanie nie brzmiało ciekawsko, a raczej zostało wypowiedziane z niedowierzaniem.
- Będziesz zaczepiać ludzi i pytać, czy Cię znają? W sumie lepsze to, niż siedzenie na miejscu...
Miles, gdy spojrzałeś na różdżkę, część rzeczy przypomniała Ci się. Nadal znałeś zaklęcia i wiedziałeś do czego służy różdżka, a także nie obce były Ci umiejętności uzdrawiania, ale reszta nadal pozostawała tylko jedną wielką pustką.
- Będziesz zaczepiać ludzi i pytać, czy Cię znają? W sumie lepsze to, niż siedzenie na miejscu...
Miles, gdy spojrzałeś na różdżkę, część rzeczy przypomniała Ci się. Nadal znałeś zaklęcia i wiedziałeś do czego służy różdżka, a także nie obce były Ci umiejętności uzdrawiania, ale reszta nadal pozostawała tylko jedną wielką pustką.
Mistrz Gry
Re: Zielone wzgórze
Mam na imię Sam, nie wiem ile mam lat, skąd, ani kim tak naprawdę jestem... Od właśnie tych słów zaczął zapisywać strony jakiegoś kalendarza sprzed kilkunastu lat. Nie pamiętał niczego ze swojego życia, prócz ostatnich dwóch tygodni, kiedy to obudził się w domu Morgany, który to opuścił wczorajszego ranka, dziękując swojej wybawicielce za pomoc i opiekę nad nim przez ostatni miesiąc. Właśnie tyle czasu spędził u młodej kobiety w chatce, ponad połowę czasu leżąc tam nieprzytomnym. Wiedział jedynie, że jest czarodziejem, znał różne zaklęcia, ale nic mu to więcej nie mówiło. Postanowił poszukać prawdy o sobie, choć nie wiedział od czego tak naprawdę ma zacząć. Ostatnią noc spędził w jakieś opuszczonej chacie, kilka, może kilkanaście kilometrów dalej od miejsca, w którym został znaleziony będąc ledwo żywym. Próbował położyć się spać, lecz nie mógł zasnąć mimo tego, że zmęczenie dawało już o sobie znaki. Wybrał się nad strumień obserwując gwiazdy i księżyc, który niemalże był w pełni. Nagle poczuł ból, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczył. Nie miał żadnego pojęcia co się z nim dzieje, mimo, że wcześniej już doświadczył przemiany, lecz nie pamiętał tego, kolejna fala bólu sprawiła, że zgiął się w pół. Zaczął tracić powoli zmysły, zaś skóra wydawało mu się, że dosłownie na nim pęka, jakby coś chciało wyjść z niego. Krzyczał jednocześnie zwijając się z bólu. Rękawy jego bluzy i nogawki spodni zaczęły pękać, a jako kończyny stawały się większe i porośnięte gęstą sierścią, to samo stawało się również zresztą jego ciała. Kilka chwil później, zamiast człowieka, znajdował się tam ogromny, budzący wśród wielu grozę – wilkołak. Stanął tylnych łapach, a ostanie strzępki materiału spadły z niego na ziemię. Zawył przeciągle w kierunku księżyca. Bestia całkowicie przejęła nad nim kontrolę. Opadając na przednie łapy, zaczął biec przed siebie, szukając tropów zwierzyny.
Magic Land :: INNE LOKALIZACJE :: Kanada :: Whitehorse
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach