Gabinet pielęgniarki
5 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro II :: Skrzydło szpitalne
Strona 1 z 1
Gabinet pielęgniarki
Dość duży gabinet, skromnie umeblowany, z kozetką na środku, oddany do dyspozycji szkolnej pielęgniarki. Znajdują się tutaj również drzwi do sąsiedniego pokoiku, w którym zamieszkuje pielęgniarka pełniąca całodobowe dyżury.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Gabinet pielęgniarki
Penelope o tej porze roku nie miała wiele do roboty w skrzydle szpitalnym, dlatego całe dnie spędzała w swoim ciasnym, uroczo urządzonym gabinecie. Kiedy wybiła północ, a do szpitala nie został przyprowadzony żaden chory ani poszkodowany, kobieta ściągnęła z siebie strój pielęgniarski i odwiesiła go na haczyk zawieszony na drzwiach. Zerknęła na zegarek.
- Zbyt późno żeby odwiedzić pokój nauczycieli albo Trzy Miotły? - Mruknęła sama do siebie, mrużąc oczy, których celem stała się tarcza starego zegara. Wzruszyła ramionami, przebrała od niechcenia buty na bardziej wyjściowe i opuściła gabinet. Zamknęła go na kluczyk i przeszła przez salę szpitalną, która była otwarta całą dobę. Na paluszkach przemknęła przez korytarz na drugim piętrze i zeszła schodami na parter. Jedyne kogo mijała to lewitujące, zamyślone duchy szkoły.
Musiała przyznać, że ta szkoła napawała ją niemałym lękiem w nocy. Do tego mieszkała sama na drugim piętrze pośród pustych klas. Nic dziwnego, że z niemałą ulgą opuściła nocą to miejsce w poszukiwaniu rozrywek i odpoczynku.
- Zbyt późno żeby odwiedzić pokój nauczycieli albo Trzy Miotły? - Mruknęła sama do siebie, mrużąc oczy, których celem stała się tarcza starego zegara. Wzruszyła ramionami, przebrała od niechcenia buty na bardziej wyjściowe i opuściła gabinet. Zamknęła go na kluczyk i przeszła przez salę szpitalną, która była otwarta całą dobę. Na paluszkach przemknęła przez korytarz na drugim piętrze i zeszła schodami na parter. Jedyne kogo mijała to lewitujące, zamyślone duchy szkoły.
Musiała przyznać, że ta szkoła napawała ją niemałym lękiem w nocy. Do tego mieszkała sama na drugim piętrze pośród pustych klas. Nic dziwnego, że z niemałą ulgą opuściła nocą to miejsce w poszukiwaniu rozrywek i odpoczynku.
Re: Gabinet pielęgniarki
Do skrzydła szpitalnego została sprowadzona nieprzytomna Nancy z lekkim wstrząśnieniem mózgu. Obudziła się po mniej więcej 30 minutach.
Mistrz Gry
Re: Gabinet pielęgniarki
No i stało się - miała pierwszego pacjenta, a raczej pacjentkę, która trafiła nieprzytomna do jej skrzydła szpitalnego. Jak na swoje pierwsze zdanie, było dość poważne: dziewczyna była nieprzytomna, a do tego nie do końca wiadomo było co się stało. Liczyła, ze w pierwsze dni będzie naklejać plasterki i bandażować skaleczone paluszki, ale Hogwart widocznie postanowił sprawdzić ją przedwcześnie.
Nim uczennica się obudziła, Penelope postanowiła przygotować wszelkie eliksiry i pergaminy, które miały być jej potrzebne. Po herbie na szacie dziewczyny stwierdziła, że jest z Gryffindoru, więc od razu otworzyła odpowiednią szufladę w kartach pacjentów, ale to byłoby na tyle jeśli chodzi o dalszą identyfikację. Dzierżąc w rękach fiolkę z eliksirem wzmacniającym, usiadła przy łóżku chorej, wbijając pusty wzrok w jej bladą twarz. W końcu Gryfonka otworzyła oczy.
- Nie wstajemy, leżymy - zarządziła natychmiast, nim dziewczę jeszcze zdążyło mrugnąć powiekami. - Jak się nazywasz? Pamiętasz co się stało? - Zapytała od razu, wstając z miejsca i przesiadając się na skraj łóżka.
Nim uczennica się obudziła, Penelope postanowiła przygotować wszelkie eliksiry i pergaminy, które miały być jej potrzebne. Po herbie na szacie dziewczyny stwierdziła, że jest z Gryffindoru, więc od razu otworzyła odpowiednią szufladę w kartach pacjentów, ale to byłoby na tyle jeśli chodzi o dalszą identyfikację. Dzierżąc w rękach fiolkę z eliksirem wzmacniającym, usiadła przy łóżku chorej, wbijając pusty wzrok w jej bladą twarz. W końcu Gryfonka otworzyła oczy.
- Nie wstajemy, leżymy - zarządziła natychmiast, nim dziewczę jeszcze zdążyło mrugnąć powiekami. - Jak się nazywasz? Pamiętasz co się stało? - Zapytała od razu, wstając z miejsca i przesiadając się na skraj łóżka.
Re: Gabinet pielęgniarki
Nancy nie potrafiła siedzieć, jeść, myśleć ani nawet oddychać swobodnie. Przez cały poprzedni dzień siedziała jak na szpilkach, zastanawiając się nad faktycznym wydźwiękiem swojej wizji, której doświadczyła na cmentarzu. Bała się cholernie, ale skrzydła szpitalnego postanowiła nie odwiedzać. Dopiero w weekend przegrała batalię sama ze sobą, decydując się na odwiedziny u panny Gladstone. Lubiła tę kobietę. Pielęgniarka ogromnie się o nią troszczyła kiedy leżała w skrzydle po wypadku, wzbudzając tym samym w Gryfonce sporo zaufania. Kiedy wychodziła po skończonym leczeniu, obiecała sobie w duchu, że odwiedzi jeszcze panią Penelope. Nie wiedziała tylko, że w takim celu.
Zapukała cicho do drzwi jej gabinetu znajdującego się na drugim piętrze. Nie chciała załatwiać tego w tak publicznym miejscu, jakim była sala szpitalna. Odczekała chwilę, a kiedy usłyszała wezwanie do wejścia, nacisnęła na klamkę i wślizgnęła się do środka.
- Dzień dobry, pani Gladstone! - Przywitała ją nienaturalnie wysokim i piskliwym głosikiem, tak bardzo niepodobnym do jej codziennego tonu. Usiadła na kozetce stojącej w rogu gabinetu, patrząc na nią swoimi fioletowymi oczętami. Machnęła nogami kilkakrotnie w powietrzu, po czym westchnęła.
- Przychodzę do pani w zaufaniu - zaczęła, posyłając jej swój firmowy uśmiech. - Potrzebuję pani pomocy. Boję się, że jestem w ciąży i nie wiem co mam teraz począć - dodała, chowając twarz w dłoniach.
Zapukała cicho do drzwi jej gabinetu znajdującego się na drugim piętrze. Nie chciała załatwiać tego w tak publicznym miejscu, jakim była sala szpitalna. Odczekała chwilę, a kiedy usłyszała wezwanie do wejścia, nacisnęła na klamkę i wślizgnęła się do środka.
- Dzień dobry, pani Gladstone! - Przywitała ją nienaturalnie wysokim i piskliwym głosikiem, tak bardzo niepodobnym do jej codziennego tonu. Usiadła na kozetce stojącej w rogu gabinetu, patrząc na nią swoimi fioletowymi oczętami. Machnęła nogami kilkakrotnie w powietrzu, po czym westchnęła.
- Przychodzę do pani w zaufaniu - zaczęła, posyłając jej swój firmowy uśmiech. - Potrzebuję pani pomocy. Boję się, że jestem w ciąży i nie wiem co mam teraz począć - dodała, chowając twarz w dłoniach.
Re: Gabinet pielęgniarki
Od czasu ataków wampirów, Penelope miała luźniejsze dni w pracy, dlatego też częściej wymykała się do swojego domu w Hogsmeade. Już miała kończyć swoją dzisiejszą zmianę kiedy do drzwi jej gabinetu rozległo się pukanie.
- Proszę wejść - odparła z lekkim westchnieniem na ustach. Kiedy do gabinetu weszła znana jej Gryfonka, Penelope uznała, że pewnie boli ją głowa czy coś w tym rodzaju. To dziecko było bardzo dziwne, ale tego co miało za moment nastąpić, Angielka nie spodziewałaby się nawet po niej.
- Co się stało, Nancy? - zapytała, odkładając pergaminy, które dotąd zaprzątały jej uwagę. Spojrzała na nią w skupieniu, a jej małe wyznanie wgniotło ją w fotel.
- Jesteś pewna, skarbie? Wiesz, że żeby zajść w ciążę trzeba najpierw.. - urwała, zaciskając usta w wąską linię. W myślach uznała, że to pewnie wie. Teraz każdy dzieciak to wiedział, nie to co kiedyś.
- No ale skoro masz podstawy aby to podejrzewać, musimy się upewnić - wstała, podchodząc do komody znajdującej się za jej plecami. Wyjęła stamtąd bardzo prosty, hormonalny test ciążowy.
- Skoro jesteś na tyle duża żeby zachodzić w ciążę, jesteś na tyle duża żeby wiedzieć jak się tego używa - odparła, podając jej pudełko do ręki. - Skorzystaj z toalety w skrzydle.
- Proszę wejść - odparła z lekkim westchnieniem na ustach. Kiedy do gabinetu weszła znana jej Gryfonka, Penelope uznała, że pewnie boli ją głowa czy coś w tym rodzaju. To dziecko było bardzo dziwne, ale tego co miało za moment nastąpić, Angielka nie spodziewałaby się nawet po niej.
- Co się stało, Nancy? - zapytała, odkładając pergaminy, które dotąd zaprzątały jej uwagę. Spojrzała na nią w skupieniu, a jej małe wyznanie wgniotło ją w fotel.
- Jesteś pewna, skarbie? Wiesz, że żeby zajść w ciążę trzeba najpierw.. - urwała, zaciskając usta w wąską linię. W myślach uznała, że to pewnie wie. Teraz każdy dzieciak to wiedział, nie to co kiedyś.
- No ale skoro masz podstawy aby to podejrzewać, musimy się upewnić - wstała, podchodząc do komody znajdującej się za jej plecami. Wyjęła stamtąd bardzo prosty, hormonalny test ciążowy.
- Skoro jesteś na tyle duża żeby zachodzić w ciążę, jesteś na tyle duża żeby wiedzieć jak się tego używa - odparła, podając jej pudełko do ręki. - Skorzystaj z toalety w skrzydle.
Re: Gabinet pielęgniarki
- Tak, pani Gladstone. Wiem co trzeba zrobić najpierw - odrzekła, a jej policzki spłonęły szkarłatnym rumieńcem. Nancy widziała jednak, że pielęgniarka nie chce jej zawstydzić i nie zrobiła tego na pewno celowo, więc odetchnęła z ulgą. Kiedy ta bez prawienia kazań i jakichkolwiek słów reprymendy sięgnęła po test, Baldwin podziękowała w duchu wszystkim bogom, których potrafiła wymienić z imienia.
- Dziękuję - odrzekła, biorąc do trzęsącej się ręki niewielkie zawiniątko. Zeskoczyła z kozetki i podeszła do drzwi wiodących do sali szpitalnej. - Myślę, że sobie poradzę - dodała, naciskając na klamkę. Skrzydło szpitalne było w miarę wyludnione, znajdowała się tutaj tylko jedna pacjentka, a do tego obstawiona parawanami. Bogu dzięki!
Dziewczyna weszła do szpitalnej toalety, po czym oparła się o drzwi. Zerknęła na małe pudełko, rozerwała je drżącymi rękami w zniecierpliwieniu i odwinęła z papieru ten dziwny patyczek, który możliwe miał za moment zmienić całe jej dotychczasowe życie.
Odczytała szybką instrukcję wypisaną na pudełku i postępując zgodnie z nią, już po chwili siedziała zestresowana na toalecie, wbijając wzrok w miejsce, w którym za moment miał ukazać się wynik.
- Negatywny, proszę.. Błagam - jęknęła sama do siebie, obgryzając paznokieć w zniecierpliwieniu.
/Penelope, teraz będzie pisał MG. Już z nim gadałam, więc odpisze pewnie jak się zjawi.
- Dziękuję - odrzekła, biorąc do trzęsącej się ręki niewielkie zawiniątko. Zeskoczyła z kozetki i podeszła do drzwi wiodących do sali szpitalnej. - Myślę, że sobie poradzę - dodała, naciskając na klamkę. Skrzydło szpitalne było w miarę wyludnione, znajdowała się tutaj tylko jedna pacjentka, a do tego obstawiona parawanami. Bogu dzięki!
Dziewczyna weszła do szpitalnej toalety, po czym oparła się o drzwi. Zerknęła na małe pudełko, rozerwała je drżącymi rękami w zniecierpliwieniu i odwinęła z papieru ten dziwny patyczek, który możliwe miał za moment zmienić całe jej dotychczasowe życie.
Odczytała szybką instrukcję wypisaną na pudełku i postępując zgodnie z nią, już po chwili siedziała zestresowana na toalecie, wbijając wzrok w miejsce, w którym za moment miał ukazać się wynik.
- Negatywny, proszę.. Błagam - jęknęła sama do siebie, obgryzając paznokieć w zniecierpliwieniu.
/Penelope, teraz będzie pisał MG. Już z nim gadałam, więc odpisze pewnie jak się zjawi.
Re: Gabinet pielęgniarki
W okienku odczytu pojawiła się pojedyncza kreska, która sugerowała brak ciąży. Mogłaś poczuć ulgę, jednak zaraz tuż obok pierwszej ukazała się druga, informując o pozytywnym wyniku testu.
Mistrz Gry
Re: Gabinet pielęgniarki
Penelope kiwnęła tylko głową słysząc słowa dziewczyny. Odprowadziła ją wzrokiem do wyjścia, a kiedy ta opuściła jej gabinet, opadła na swoje krzesło, wzdychając ciężko. Jeśli podejrzenia Nancy okażą się słuszne, Penelope chyba się popłacze. Lubiła tą dziwną, radosną dziewuchę, swoją pierwszą pacjentkę. Dziecko uniemożliwi jej skończenie Hogwartu, nie mówiąc już o jakiekolwiek, dalszej karierze.
Kiedy Gryfonka nie wychodziła długo, Penelope wstała ze swojego fotela i podeszła do drzwi prowadzące do sali szpitalnej. Otworzyła drzwi swojego gabinetu i patrzyła w stronę łazienki, w której zniknęła jej pacjentka.
- Nancy? Jak Ci idzie? - Krzyknęła, nasłuchując z uwagą odpowiedzi dziewczyny. Była zastroskana i ciekawa.
Zaczęła zastanawiać się co zrobi z tym fantem - powinna komuś powiedzieć czy zostawić tę sprawę w spokoju i pozwolić dziewczynie aby sama powiadomiła wszystkich? Wiedziała jedno: będzie musiała zaalarmować opiekunkę domu.
Kiedy Gryfonka nie wychodziła długo, Penelope wstała ze swojego fotela i podeszła do drzwi prowadzące do sali szpitalnej. Otworzyła drzwi swojego gabinetu i patrzyła w stronę łazienki, w której zniknęła jej pacjentka.
- Nancy? Jak Ci idzie? - Krzyknęła, nasłuchując z uwagą odpowiedzi dziewczyny. Była zastroskana i ciekawa.
Zaczęła zastanawiać się co zrobi z tym fantem - powinna komuś powiedzieć czy zostawić tę sprawę w spokoju i pozwolić dziewczynie aby sama powiadomiła wszystkich? Wiedziała jedno: będzie musiała zaalarmować opiekunkę domu.
Re: Gabinet pielęgniarki
Nancy siedziała w napięciu, oczekując wyniku. Kiedy w okienku testera pojawiła się jedna kreska, nieomal nie rozpłakała się ze szczęścia. Spadł jej kamień z serca, a na twarzy wymalowała się wyraźna ulga. Dopiero kiedy po chwili obok pierwszej kreseczki pojawiła się pojawiła się druga, identyczna, Gryfonka zmarszczyła brwi. Sięgnęła po potargane pudełko i jeszcze raz odczytała legendę. Nagle wszystko stało się jasne.
- O kurwa... - mruknęła cicho, sama do siebie, zakrywając usta dłonią. Rozejrzała się dookoła w obawie, że pielęgniarka szkolna może czyhać przy drzwiach.
Nancy? Jak Ci idzie? Spanikowała. Wcisnęła ten przeklęty patyczek do kieszeni swojej szkolnej szaty, aby Gladstone przypadkiem nie znalazła go po tym, kiedy wyjdzie.
- Dobrze, pani Gladstone. Wszystko dobrze. Negatywny - załgała. Mogła przysiąc, że usłyszała jak pielęgniarka wzdycha z ulgą. Chciała opuścić to miejsce jak najszybciej, dlatego też wyszła z łazienki i nie czekając na dalsze pytania pielęgniarki, uśmiechnęła się do niej.
- Wszystko w porządku, uff, ale ulga - wyszczerzyła się, podchodząc do Penelope. Uścisnęła ją krótko, po czym pomachała wesoło na pożegnanie i w podskokach opuściła skrzydło szpitalne. Dopiero kiedy opuściła drugie piętro i znalazła się o poziom wyżej, polały się łzy ciężkie jak grochy.
- O kurwa... - mruknęła cicho, sama do siebie, zakrywając usta dłonią. Rozejrzała się dookoła w obawie, że pielęgniarka szkolna może czyhać przy drzwiach.
Nancy? Jak Ci idzie? Spanikowała. Wcisnęła ten przeklęty patyczek do kieszeni swojej szkolnej szaty, aby Gladstone przypadkiem nie znalazła go po tym, kiedy wyjdzie.
- Dobrze, pani Gladstone. Wszystko dobrze. Negatywny - załgała. Mogła przysiąc, że usłyszała jak pielęgniarka wzdycha z ulgą. Chciała opuścić to miejsce jak najszybciej, dlatego też wyszła z łazienki i nie czekając na dalsze pytania pielęgniarki, uśmiechnęła się do niej.
- Wszystko w porządku, uff, ale ulga - wyszczerzyła się, podchodząc do Penelope. Uścisnęła ją krótko, po czym pomachała wesoło na pożegnanie i w podskokach opuściła skrzydło szpitalne. Dopiero kiedy opuściła drugie piętro i znalazła się o poziom wyżej, polały się łzy ciężkie jak grochy.
Re: Gabinet pielęgniarki
Dobrze, pani Gladstone. Wszystko dobrze. Negatywny - na te słowa szkolna pielęgniarka złapała się za klatkę piersiową i odetchnęła z ulgą. Ta młoda dziewucha wystraszyła ją na śmierć! Swego czasu ona też z oczekiwaniem wpatrywała się w testy ciążowe, ale ona z kolei wyczekiwała wyniku pozytywnego. No nic. W tej chwili cieszyła się razem z nią.
- Przestraszyłaś mnie, Nancy - rzuciła, kiedy brunetka pojawiła się w drzwiach toalety. Jej gest bardzo ją zaskoczył. Gdy uczennica uścisnęła ją, Penelope pogładziła ją po włosach.
- Uważaj na siebie, dobra, Nancy? Nie będę prawić kazań, ale proszę - dodała, odprowadzając ją wzrokiem do wyjścia.
Kiedy Baldwin opuściła skrzydło szpitalne, Penelope wróciła do swojego gabinetu. Zabrała swój wiosenny płaszcz i parasolkę, zamykając swój gabinet. W końcu mogła zakończyć swoją zmianę, co uczyniła z największą przyjemnością.
- Przestraszyłaś mnie, Nancy - rzuciła, kiedy brunetka pojawiła się w drzwiach toalety. Jej gest bardzo ją zaskoczył. Gdy uczennica uścisnęła ją, Penelope pogładziła ją po włosach.
- Uważaj na siebie, dobra, Nancy? Nie będę prawić kazań, ale proszę - dodała, odprowadzając ją wzrokiem do wyjścia.
Kiedy Baldwin opuściła skrzydło szpitalne, Penelope wróciła do swojego gabinetu. Zabrała swój wiosenny płaszcz i parasolkę, zamykając swój gabinet. W końcu mogła zakończyć swoją zmianę, co uczyniła z największą przyjemnością.
Re: Gabinet pielęgniarki
Will wszedł do skrzydła szpitalnego sam, zostawiając Zoję za drzwiami. Po zarzuceniu jej, że chciała sobie popatrzeć na jego gołą klatę zarzekłą się, że wcale nie miała takiego zamiaru i na dowód tego zostawi go samego. No i poszła. Zastanawiał się, czy znowu strzeliła focha, czy nie.
Trochę niepewnie zapukał do gabinetu pielęgniarki. Pierwszy raz był w tym miejscu. W tym przypadku powiedzenie "lepiej późno niż wcale' chyba jest trochę nie na miejscu.
Trochę niepewnie zapukał do gabinetu pielęgniarki. Pierwszy raz był w tym miejscu. W tym przypadku powiedzenie "lepiej późno niż wcale' chyba jest trochę nie na miejscu.
Re: Gabinet pielęgniarki
Porządki nie ominęły nauczycielskich gabinetów. Kałamarze zostały napełnione nową porcją świeżego tuszu, ramy obrazów wypolerowane, a w koszach pojawiły się tuziny czystych pergaminów. Pozbyto się również pokładów kurzu, które zgromadziły się na meblach w trakcie wakacji. W szafkach z medykamentami uzupełniono wszelkie braki.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Gabinet pielęgniarki
ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro II :: Skrzydło szpitalne
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach