Gabinet
4 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 7
Strona 1 z 1
Gabinet
Pokój, w którym Vincent przyjmuje pacjentów i przechowuje dokumenty i przedmioty związane z pracą. Na przeciw szklanego biurka stoi wygodny, biały skórzany fotel. Przy jednej ze ścian, przy niskim stoliku znajduje się niewielka sofa. Pomieszczenie w łatwy sposób można podzielić na pół przy pomocy szarej, ciężkiej zasłony. Znajduje się tu również umywalka, leżanka i kilkadziesiąt szuflad zamykanych na klucz.
Re: Gabinet
Pierwszą reakcją było zaskoczenie. Potem obrzydzenie, a następnie przerażenie.
Co się właściwie k*wa stało?
Długo doprowadzała się do porządku, nie odzywając się do Castellaniego. Skontaktowała się z Marie, ale skoro przyszłej druhnie nie wypadało oglądać wacka pana młodego, skierowała ich do lepszego specjalisty. Wydział Aurorski miał oczywiście w programie zajęć podstawy biomedyczne i Pierwszą Magiczną Pomoc, ale na to co wydarzyło się w jej kuchni nie znalazła odpowiedzi w mądrych notatkach. Napięcie między nią a Luisem było wyczuwalne, ponieważ takie sprawy zawsze kojarzą się z chorobami wenerycznymi, o których nie chciała w tej chwili myśleć. Jej nic nie dolegało, ale i tak postanowiła przyjść na konsultację ze swoim narzeczonym. Cokolwiek by to nie było, siedzą w tym już razem.
Drzwi do domu na Regen Street 7 otworzyły się powoli. Irlandka znała przebieg wydarzeń po spaleniu szpitala, więc było jej głupio narzucać się teraz komuś kto sam powinien leżeć i się leczyć. Volante opisała jednak stan swojego przyjaciela jako "przypieczony, ale nie gorszy niż zwykle", więc odważyła się z nim umówić, przedstawiając sprawę jako pilną. Zgodził się i przesunął ze względu na nich swoje plany - to był już pierwszy sukces! I w życiu by się nie spodziewała, że ktoś "przypieczony" będzie tak naprawdę "gorący"...
Widok nieprzyzwoicie przystojnego mężczyzny, który nawet z bandażami na klacie wyglądał, jakby chwilę temu zszedł z okładki magazynu dla czarownic, odjął jej mowę w zupełnie inny sposób, niż ta zielona sperma. Zostali wpuszczeni przez próg, po czym nadeszła pora na przedstawienie się. Delikatnie wysunęła swoją rękę z uścisku Argentyńczyka, żeby podać ją Vincentowi i nie oddała już jej z powrotem chłopakowi. Dlaczego Ruda jej nie powiedziała, że to spotkanie z jej szefem?! Tym boskim szefem, do którego obie wzdychały, kiedy dostała tą cholerną pracę w Mungu!
- Adrienne Cryan
Para weszła za uzdrowicielem do jego gabinetu i bez zbędnego gadu gadu... Co się stało? Nie potrzeba było wiele, żeby na bladej twarzy blondynki zakwitły rumieńce. Może trzeba było jednak poprosić o pomoc Maryśkę... Albo zamknąć ją w celi za nadużycie swojego stanowiska i podstępne, zawstydzające pierwsze spotkanie z Cramerem.
- Jak napisałam w liście... To pilna, ale i delikatna sprawa. Przyszliśmy na badania kontrolne - powiedziała, sama zaskoczona swoim pewnym tonem głosu. Jej lazurowe tęczówki przesunęły się w końcu na narzeczonego, który najlepiej opisze istotę sprawy.
Co się właściwie k*wa stało?
Długo doprowadzała się do porządku, nie odzywając się do Castellaniego. Skontaktowała się z Marie, ale skoro przyszłej druhnie nie wypadało oglądać wacka pana młodego, skierowała ich do lepszego specjalisty. Wydział Aurorski miał oczywiście w programie zajęć podstawy biomedyczne i Pierwszą Magiczną Pomoc, ale na to co wydarzyło się w jej kuchni nie znalazła odpowiedzi w mądrych notatkach. Napięcie między nią a Luisem było wyczuwalne, ponieważ takie sprawy zawsze kojarzą się z chorobami wenerycznymi, o których nie chciała w tej chwili myśleć. Jej nic nie dolegało, ale i tak postanowiła przyjść na konsultację ze swoim narzeczonym. Cokolwiek by to nie było, siedzą w tym już razem.
Drzwi do domu na Regen Street 7 otworzyły się powoli. Irlandka znała przebieg wydarzeń po spaleniu szpitala, więc było jej głupio narzucać się teraz komuś kto sam powinien leżeć i się leczyć. Volante opisała jednak stan swojego przyjaciela jako "przypieczony, ale nie gorszy niż zwykle", więc odważyła się z nim umówić, przedstawiając sprawę jako pilną. Zgodził się i przesunął ze względu na nich swoje plany - to był już pierwszy sukces! I w życiu by się nie spodziewała, że ktoś "przypieczony" będzie tak naprawdę "gorący"...
Widok nieprzyzwoicie przystojnego mężczyzny, który nawet z bandażami na klacie wyglądał, jakby chwilę temu zszedł z okładki magazynu dla czarownic, odjął jej mowę w zupełnie inny sposób, niż ta zielona sperma. Zostali wpuszczeni przez próg, po czym nadeszła pora na przedstawienie się. Delikatnie wysunęła swoją rękę z uścisku Argentyńczyka, żeby podać ją Vincentowi i nie oddała już jej z powrotem chłopakowi. Dlaczego Ruda jej nie powiedziała, że to spotkanie z jej szefem?! Tym boskim szefem, do którego obie wzdychały, kiedy dostała tą cholerną pracę w Mungu!
- Adrienne Cryan
Para weszła za uzdrowicielem do jego gabinetu i bez zbędnego gadu gadu... Co się stało? Nie potrzeba było wiele, żeby na bladej twarzy blondynki zakwitły rumieńce. Może trzeba było jednak poprosić o pomoc Maryśkę... Albo zamknąć ją w celi za nadużycie swojego stanowiska i podstępne, zawstydzające pierwsze spotkanie z Cramerem.
- Jak napisałam w liście... To pilna, ale i delikatna sprawa. Przyszliśmy na badania kontrolne - powiedziała, sama zaskoczona swoim pewnym tonem głosu. Jej lazurowe tęczówki przesunęły się w końcu na narzeczonego, który najlepiej opisze istotę sprawy.
Re: Gabinet
Nie chciałem żeby Adrienne tu była. Zdałem sobie sprawę z tego faktu w chwili kiedy znaleźliśmy się w gabinecie Cramera tuż po wszelkiej wymianie uprzejmości i personaliów dokonanej już przy drzwiach. W sterylnym pomieszczeniu przypominającym nieco archiwum Wizegamotu, ale tylko pod względem ilości szafek znajdującej się w tym miejscu z zapachem płynu do podłogi i płynu do dezynfekcji z panną Cryan u mego boku czułem się delikatnie mówiąc nieswojo. Który mężczyzna na moim miejscu czułby się komfortowo? Zwłaszcza, że on się jej podobał. To dodatkowy strzał w chore jądra. Słyszę rzeczowe pytanie i staram się ułożyć w głowie odpowiedź bez wulgaryzmów. Idzie ciężko. Wstęp padł z ust blondynki. Może jednak dobrze, że tu jest?
- Przechodząc do rzeczy. Moja sperma jest równie zielona co pański trawnik latem i chcemy wiedzieć czy to tyko mój problem czy już nasz problem. - słyszę swój bezosobowy ton i trzymam lekko drżące dłonie blisko ciała, aby nie było widać ich drżenia. Nie chcę żeby to był "nasz" problem. Nie chcę żeby to była choroba weneryczna. A najbardziej to nie chcę o tym rozmawiać. Chcę wrócić do domu i walić aż do bólu, aż zieleń powróci do normalnego koloru. A nade wszystko pragnę o tym zapomnieć. Najlepiej już teraz. Ten zapach jednak sprawia, że wiem iż to niechciane wspomnienie jeszcze silniej zakorzeni się w mej pamięci i za każdym razem gdy poczuję zapach skażonego alkoholu będę miał w głowie chwilę kiedy obcemu gościowi w towarzystwie narzeczonej przyznaję się, że nie jestem normalny.
- Przechodząc do rzeczy. Moja sperma jest równie zielona co pański trawnik latem i chcemy wiedzieć czy to tyko mój problem czy już nasz problem. - słyszę swój bezosobowy ton i trzymam lekko drżące dłonie blisko ciała, aby nie było widać ich drżenia. Nie chcę żeby to był "nasz" problem. Nie chcę żeby to była choroba weneryczna. A najbardziej to nie chcę o tym rozmawiać. Chcę wrócić do domu i walić aż do bólu, aż zieleń powróci do normalnego koloru. A nade wszystko pragnę o tym zapomnieć. Najlepiej już teraz. Ten zapach jednak sprawia, że wiem iż to niechciane wspomnienie jeszcze silniej zakorzeni się w mej pamięci i za każdym razem gdy poczuję zapach skażonego alkoholu będę miał w głowie chwilę kiedy obcemu gościowi w towarzystwie narzeczonej przyznaję się, że nie jestem normalny.
Re: Gabinet
Badania kontrolne. I to z takiego właśnie powodu przerwał ciągnące się od tygodnia pertraktacje? Krew zalewała go na samą myśl o tym, że dusigrosze z Ministerstwa za chwilę znów zasypią go milionem formularzy i durnym pytaniem A po co to Panu? Nie można bez tego pracować? Ależ oczywiście - najlepiej gdyby leczył wodą, ziemią i powietrzem. Od ognia wolał się trzymać z daleka.
Castallani szybko przeszedł do konkretów. Jeśli oboje spodziewali się parsknięcia śmiechem lub chociaż lekkiego drżenia kącików ust, to się przeliczyli. Z twarzą nie wyrażającą jakichkolwiek emocji podszedł do biurka. Z szuflady wydobył czysty pergamin. Jeden z końców beżowej płachty zwisał bezwiednie z krawędzi mebla, opadając swobodnie na miękki, skórzany fotel. Samopiszące pióro zawisło kilka milimetrów nad papierem.
- To już zależy od tego, czy i partnerka zaczęła wydalać wszystkie kolory tęczy. Jeśli chciałaby pani przeczekać tą spowiedź to w pokoju obok można napić się kawy.
Vincent zatrzymał się przy oknie. Objął zadbany ogród przelotnym spojrzeniem, nim zawiesił je na dłużej na twarzy Argentyńczyka. W zależności od decyzji Adrienne (poczekał, jeśli zechciała wyjść lub natychmiast zasypał czarodzieja pytaniami jeśli zdecydowała się zostać w gabinecie), przystąpił do przeprowadzenia wywiadu.
- Od kiedy? To Pańska pierwsza partnerka? Seks bez zabezpieczenia? Dodatkowe objawy? Swędzenie? Pieczenie? Zmiana wyglądu skóry? Ból? Jakieś choroby przewlekłe? Podobne przypadki w rodzinie?
Po każdym pytaniu następowała przerwa, by Castellani mógł na bieżąco udzielić wyczerpującej odpowiedzi.
Castallani szybko przeszedł do konkretów. Jeśli oboje spodziewali się parsknięcia śmiechem lub chociaż lekkiego drżenia kącików ust, to się przeliczyli. Z twarzą nie wyrażającą jakichkolwiek emocji podszedł do biurka. Z szuflady wydobył czysty pergamin. Jeden z końców beżowej płachty zwisał bezwiednie z krawędzi mebla, opadając swobodnie na miękki, skórzany fotel. Samopiszące pióro zawisło kilka milimetrów nad papierem.
- To już zależy od tego, czy i partnerka zaczęła wydalać wszystkie kolory tęczy. Jeśli chciałaby pani przeczekać tą spowiedź to w pokoju obok można napić się kawy.
Vincent zatrzymał się przy oknie. Objął zadbany ogród przelotnym spojrzeniem, nim zawiesił je na dłużej na twarzy Argentyńczyka. W zależności od decyzji Adrienne (poczekał, jeśli zechciała wyjść lub natychmiast zasypał czarodzieja pytaniami jeśli zdecydowała się zostać w gabinecie), przystąpił do przeprowadzenia wywiadu.
- Od kiedy? To Pańska pierwsza partnerka? Seks bez zabezpieczenia? Dodatkowe objawy? Swędzenie? Pieczenie? Zmiana wyglądu skóry? Ból? Jakieś choroby przewlekłe? Podobne przypadki w rodzinie?
Po każdym pytaniu następowała przerwa, by Castellani mógł na bieżąco udzielić wyczerpującej odpowiedzi.
Re: Gabinet
Określenie Adrienne brzmiało bardzo oględnie, ponieważ stanowiło już środek do rozwiązania sprawy. Jakieś pobranie krwi, szybkie badanie, przepisanie recepty i mogą wracać do domu... Najlepiej żeby w nim dalej udawać, że nic podobnego nie miało w ogóle miejsca. Ścisnęło ją w sercu na myśl, że znowu będą dzieliły ich piętra, dopóki nie wyzdrowieją. Chyba na to była najbardziej wściekła. Los był brzydkim skurczysynem, jeśli skutki ich wcześniejszej sielanki pojawiały się teraz, gdy stanowili już prawie od roku stałą parę. Czy to w ogóle możliwe, żeby dopiero teraz były jakieś objawy?
Źrenice Irlandki lekko się rozszerzyły, słysząc wypowiedź Vincenta. Dlaczego wszyscy faceci muszą być tacy bezpruderyjni!
- Nie zaczęła - mruknęła przez zaciśnięte zęby. Spojrzała znowu na Luisa, szukając w jego oczach prośby by została. Nie było jej tam. Było w nich raczej zdenerwowanie, z którym nic nie będzie w stanie zrobić, dopóki nie pozwoli się jej do siebie znowu zbliżyć. A może to lepiej, że nie będzie tego wszystkiego słyszała w szczegółach. Wspólne życie to piękna perspektywa, dopóki nie robisz kupy w łazience, w której bierze prysznic Twoja żona. Poza tym stale, usilnie, odpychała od siebie też jeszcze jedną myśl... A jeśli spotkał się z kimś innym?
- Poczekam na zewnątrz - zdecydowała, z lekko zmarszczonymi brwiami. Niedługo później znalazła się po drugiej stronie drzwi i odetchnęła niespokojnie.
Zabiję Marie, zabiję...
Źrenice Irlandki lekko się rozszerzyły, słysząc wypowiedź Vincenta. Dlaczego wszyscy faceci muszą być tacy bezpruderyjni!
- Nie zaczęła - mruknęła przez zaciśnięte zęby. Spojrzała znowu na Luisa, szukając w jego oczach prośby by została. Nie było jej tam. Było w nich raczej zdenerwowanie, z którym nic nie będzie w stanie zrobić, dopóki nie pozwoli się jej do siebie znowu zbliżyć. A może to lepiej, że nie będzie tego wszystkiego słyszała w szczegółach. Wspólne życie to piękna perspektywa, dopóki nie robisz kupy w łazience, w której bierze prysznic Twoja żona. Poza tym stale, usilnie, odpychała od siebie też jeszcze jedną myśl... A jeśli spotkał się z kimś innym?
- Poczekam na zewnątrz - zdecydowała, z lekko zmarszczonymi brwiami. Niedługo później znalazła się po drugiej stronie drzwi i odetchnęła niespokojnie.
Zabiję Marie, zabiję...
Re: Gabinet
Na szczęście był profesjonalistą. Żaden mięsień nie poruszył się na jego twarzy kiedy podzieliłem się swoim problemem, który dla innych jednostek mógłby być zabawny. On zapewne widział jednak w swoim życiu wiele różnych mniej i bardziej dziwnych rzeczy, więc zielony ejakulat może wpisuje się w jego normę. W moją normę zdecydowanie się nie wpisywał. Gdy uzdrowiciel proponuje wyjście Adrienne ja nie robię absolutnie nic. Nie chcę żeby została, ale też nie chcę żeby poszła. Chcę żeby to wszystko się skończyło. I odczuwam swego rodzaju ulgę kiedy wychodzi. Gdy tylko drzwi się za nią zamykają zaczyna się przesłuchanie.
Od kiedy?
- Stwierdziłem to jakąś godzinę temu.
To Pańska pierwsza partnerka?
- Nie, miałem sporo partnerek. Badałem się jednak regularnie co trzy miesiące.
Seks bez zabezpieczenia?
- Adrienne korzysta z zastrzyków antykoncepcyjnych.
Dodatkowe objawy? Swędzenie? Pieczenie? Zmiana wyglądu skóry? Ból?
- Ból przy wytrysku. Reszta w normie.
Jakieś choroby przewlekłe?
- Brak.
Podobne przypadki w rodzinie?
- Nic mi nie wiadomo na ten temat.
Odpowiadałem szybko, bo nad odpowiedziami nie musiałem się długo zastanawiać.
- Mam stałą partnerkę seksualną od prawie roku i odkąd zaczęliśmy się spotykać przestałem się regularnie badać. - mówię jeszcze konkretnym tonem, jakbym omawiał sprawę kompletnie mnie nie dotyczącą. Tak mi było łatwiej. Łatwiej było udawać, że nic wielkiego się nie dzieje.
Od kiedy?
- Stwierdziłem to jakąś godzinę temu.
To Pańska pierwsza partnerka?
- Nie, miałem sporo partnerek. Badałem się jednak regularnie co trzy miesiące.
Seks bez zabezpieczenia?
- Adrienne korzysta z zastrzyków antykoncepcyjnych.
Dodatkowe objawy? Swędzenie? Pieczenie? Zmiana wyglądu skóry? Ból?
- Ból przy wytrysku. Reszta w normie.
Jakieś choroby przewlekłe?
- Brak.
Podobne przypadki w rodzinie?
- Nic mi nie wiadomo na ten temat.
Odpowiadałem szybko, bo nad odpowiedziami nie musiałem się długo zastanawiać.
- Mam stałą partnerkę seksualną od prawie roku i odkąd zaczęliśmy się spotykać przestałem się regularnie badać. - mówię jeszcze konkretnym tonem, jakbym omawiał sprawę kompletnie mnie nie dotyczącą. Tak mi było łatwiej. Łatwiej było udawać, że nic wielkiego się nie dzieje.
Re: Gabinet
Samopiszące pióro skrzętnie odnotowało wszystkie odpowiedzi czarodzieja. Vincent zerknął na utkaną drobnymi literami kartkę i znów przesunął dłonią po brodze. Machina losująca ruszyła. Starając się usystematyzować informacje, dopasowywał podane na tacy objawy do kolejnych jednostek chorobowych. Przez kilka przeciągających się dla Luisa w nieskończoność minut w pomieszczeniu panowała niczym nie zmącona cisza. Wreszcie Vincent podniósł wzrok znad biurka.
- Proszę przejść za parawan i rozebrać się od pasa w dół.
Cramer nie był prymusem z wróżbiarstwa i nie potrafił diagnozować pacjentów na podstawie samego badania podmiotowego. Miał nadzieję, że nie musiał tego tłumaczyć Castellaniemu. Lata pracy w zawodzie sprawiły, że do ludzkiego ciała podchodził już wyłącznie z zimną, lekarską rezerwą. Tak, nawet jeśli przed oczyma miał podwójne D. Wbrew pozorom rozumiał rozterki swoich pacjentów, zmuszonych przez choroby do odsłonięcia przed nim tych fragmentów swego ciała, które zarezerwowane zwykle były jedynie dla partnerów.
Uzdrowiciel wyciągnął z metalowego koszyka parę jałowych rękawiczek, które nasunął na dłonie po ich porządnym umyciu i dezynfekcji. Gdy Castellani był już gotowy do badania przesunął parawan i przystąpił do oględzin. Dokładnie obejrzał szwankujący sprzęt czarodzieja, zwracając uwagę na obecność jakichkolwiek zmian.
/ Proszę o interwencję GM w sprawie ewentualnych anomalii, które powinienem zauważyć.
- Proszę przejść za parawan i rozebrać się od pasa w dół.
Cramer nie był prymusem z wróżbiarstwa i nie potrafił diagnozować pacjentów na podstawie samego badania podmiotowego. Miał nadzieję, że nie musiał tego tłumaczyć Castellaniemu. Lata pracy w zawodzie sprawiły, że do ludzkiego ciała podchodził już wyłącznie z zimną, lekarską rezerwą. Tak, nawet jeśli przed oczyma miał podwójne D. Wbrew pozorom rozumiał rozterki swoich pacjentów, zmuszonych przez choroby do odsłonięcia przed nim tych fragmentów swego ciała, które zarezerwowane zwykle były jedynie dla partnerów.
Uzdrowiciel wyciągnął z metalowego koszyka parę jałowych rękawiczek, które nasunął na dłonie po ich porządnym umyciu i dezynfekcji. Gdy Castellani był już gotowy do badania przesunął parawan i przystąpił do oględzin. Dokładnie obejrzał szwankujący sprzęt czarodzieja, zwracając uwagę na obecność jakichkolwiek zmian.
/ Proszę o interwencję GM w sprawie ewentualnych anomalii, które powinienem zauważyć.
Re: Gabinet
Przyrodzenie Luisa wyglądało względnie normalnie, brak zaczerwienienia, brak pęcherzy, które towarzyszą opryszczce.
Mistrz Gry
Re: Gabinet
Najwidoczniej wszystko już zostało powiedziane. W sterylnie czystym pomieszczeniu zapadła niczym niezmącona cisza, choć jeśli by się wsłuchać to można było usłyszeć ciche tykanie mojego zegarka. Każda sekunda była jednak nieznośniejsza od poprzedniej. Na szczęście przerwał tą mękę sensownym poleceniem. Szkoda, że nie było ono tak proste jakby się to mogło wydawać. Chwila minęła zanim zmusiłem swoje nogi do kroku w kierunku parawanu. Jedynie niczym nie zmącona konieczność zmusiła mnie do tego, żeby powoli ściągnąć spodnie, a za nimi bokserki zostając w samych skarpetkach. Czuję się bezbronny. Czuję się nieswojo jeszcze bardziej. Tyle razy opuszczałem spodnie, ale nigdy nie robiłem tego dla mężczyzny. Znaczy... robiłem to dla siebie, ale teraz będzie oglądał mojego ptaka facet. Rewelacja. Z zaciśniętymi zębami obserwowałem poczynania czarodzieja dając się grzecznie zbadać. Dotyk lateksowych rękawiczek sprawiał, że dostawałem dreszczy i bynajmniej nie z przyjemności. To jakaś kara za grzechy których nie zdążyłem jeszcze popełnić.
- Ma pan jakieś teorie? - pytam kiedy kończy. Aż dziwne, że głos przechodzi mi przez gardło. A myślałem, że jest tak ściśnięte, że to wprost niemożliwe.
- Ma pan jakieś teorie? - pytam kiedy kończy. Aż dziwne, że głos przechodzi mi przez gardło. A myślałem, że jest tak ściśnięte, że to wprost niemożliwe.
Re: Gabinet
- Całe mnóstwo. - Cramer pokonał kilka kroków dzielących go od szafki z medycznymi bibelotami. Zaopatrzywszy się w dwa dziwnie wyglądające flakony i długie, cienkie patyczki zwieńczone czubkiem ze śnieżnobiałej bawełny, w nowej parze rękawiczek powrócił za parawan.
- Muszę pobrać dwa wymazy.
Nie spiesząc z wyjaśnianiem dokładnej procedury zabiegu przystąpił do działania. Gdyby opowiedział Luisowi na czym będzie polegało owe pobranie wymazów, ten pewnie teleportowałby się szybciej, niźli Cramer skończyłby pierwsze zdanie. Z pewnością, ale i wyczuciem wypracowanym przez lata w zawodzie przystąpił do pracy. Pozbył się foliowych opakowań gwarantujących jałowość wymazówek, a następnie wsunął każdą z nich do cewki moczowej pacjenta, wykonał kilka obrotów patyczka wokół własnej osi, a następnie umieścił je w wysokich flakonach wypełnionych gęstą cieczą przypominającą cytrynową galaretkę.
- Najprawdopodobniej choroba weneryczna. Za dwa dni będę wiedział, czy to sprawa bakteryjna czy wirusowa. - Kiwnął głową na kolorowe fiolki odstawione do specjalnego pojemnika wypełnionego ciepłą wodą. - Dopiero wtedy zastosujemy celowane leki. Do tego czasu codziennie rano i przed snem będziesz musiał smarować swego przyjaciela maścią z miodły indyjskiej. Mam niewielką porcję.
Uzdrowiciel zsunął z rąk rękawice, umył je i usiadł przy biurku, by na niewielkim skrawku pergaminu spisać swe zalecenia. Pamięć pacjentów w takich chwilach była niebywale ulotna. Odjechał na krześle do kolejnego rządu szuflad. Na dnie wielkiego słoja widniała cienka warstwa zielonakawożółtej mazi. Vincent wyskrobał resztki i przełożył je do plastikowego pojemniczka. Na kawałku plastra napisał nazwę specyfiku i dawkowanie. Pakunek postawił przed Castellanim.
- Zero seksu. Twoja dziewczyna też musi się przebadać, żeby było wiadomo które z Was rozdaje takie prezenty. Mogę napisać do dr Brooks. - Uprzedził na wypadek, gdyby czarodziejowi nie spodobała się perspektywa Vincenta buszującego dziś między nogami panny Cryan.
/ Przepraszam, że musieliście tyle czekać.
- Muszę pobrać dwa wymazy.
Nie spiesząc z wyjaśnianiem dokładnej procedury zabiegu przystąpił do działania. Gdyby opowiedział Luisowi na czym będzie polegało owe pobranie wymazów, ten pewnie teleportowałby się szybciej, niźli Cramer skończyłby pierwsze zdanie. Z pewnością, ale i wyczuciem wypracowanym przez lata w zawodzie przystąpił do pracy. Pozbył się foliowych opakowań gwarantujących jałowość wymazówek, a następnie wsunął każdą z nich do cewki moczowej pacjenta, wykonał kilka obrotów patyczka wokół własnej osi, a następnie umieścił je w wysokich flakonach wypełnionych gęstą cieczą przypominającą cytrynową galaretkę.
- Najprawdopodobniej choroba weneryczna. Za dwa dni będę wiedział, czy to sprawa bakteryjna czy wirusowa. - Kiwnął głową na kolorowe fiolki odstawione do specjalnego pojemnika wypełnionego ciepłą wodą. - Dopiero wtedy zastosujemy celowane leki. Do tego czasu codziennie rano i przed snem będziesz musiał smarować swego przyjaciela maścią z miodły indyjskiej. Mam niewielką porcję.
Uzdrowiciel zsunął z rąk rękawice, umył je i usiadł przy biurku, by na niewielkim skrawku pergaminu spisać swe zalecenia. Pamięć pacjentów w takich chwilach była niebywale ulotna. Odjechał na krześle do kolejnego rządu szuflad. Na dnie wielkiego słoja widniała cienka warstwa zielonakawożółtej mazi. Vincent wyskrobał resztki i przełożył je do plastikowego pojemniczka. Na kawałku plastra napisał nazwę specyfiku i dawkowanie. Pakunek postawił przed Castellanim.
- Zero seksu. Twoja dziewczyna też musi się przebadać, żeby było wiadomo które z Was rozdaje takie prezenty. Mogę napisać do dr Brooks. - Uprzedził na wypadek, gdyby czarodziejowi nie spodobała się perspektywa Vincenta buszującego dziś między nogami panny Cryan.
/ Przepraszam, że musieliście tyle czekać.
Re: Gabinet
Kiedy już zwyzywała w myślach swoją najlepszą i tak na dobrą sprawę jedyną, prawdziwą przyjaciółkę, zaczęła się odrobinę rozglądać po domu Cramera. Chyba w pobliżu nie było pani Cramer, prawda? Przeszła się korytarzem najpierw w jedną stronę, potem w drugą... Starała się przy tym nie narobić wielkiego hałasu stukotem obcasów, ale chyba to mimo wszystko naturalne, że zachowywała się jak ktoś lekko poddenerwowany. Znów znalazła się pod drzwiami gabinetu doktora Vincenta i usłyszała kątem ucha, że egzaminacja jej partnera się najprawdopodobniej skończyła. I jeszcze coś wychwyciła... Zero seksu?!
Drzwi były wystarczająco cienkie, żeby usłyszała to poruszenie pod koniec, więc nie czekała na specjalne zaproszenie. Bez pukania weszła z powrotem do pomieszczenia i stanęła przed biurkiem Włocha ze skrzyżowanymi ramionami na piersiach. Choroba weneryczna, tak? Już ona się dowie co za ścierwo ich tym pobłogosławiło...
- Przepraszam, chciałabym, żeby mnie Pan również zbadał. Wiem, że Ana przeżywa ostatnie wydarzenia, a przy Marie czułabym się niekomfortowo, dlatego zjawiliśmy się akurat tutaj - odezwała się spokojnie, chociaż wewnątrz niej wrzało z niepokoju. Wolałaby mieć to już za sobą, a nie znowu przeżywać i czekać nie wiadomo ile na kolejnego uzdrowiciela.
Drzwi były wystarczająco cienkie, żeby usłyszała to poruszenie pod koniec, więc nie czekała na specjalne zaproszenie. Bez pukania weszła z powrotem do pomieszczenia i stanęła przed biurkiem Włocha ze skrzyżowanymi ramionami na piersiach. Choroba weneryczna, tak? Już ona się dowie co za ścierwo ich tym pobłogosławiło...
- Przepraszam, chciałabym, żeby mnie Pan również zbadał. Wiem, że Ana przeżywa ostatnie wydarzenia, a przy Marie czułabym się niekomfortowo, dlatego zjawiliśmy się akurat tutaj - odezwała się spokojnie, chociaż wewnątrz niej wrzało z niepokoju. Wolałaby mieć to już za sobą, a nie znowu przeżywać i czekać nie wiadomo ile na kolejnego uzdrowiciela.
Re: Gabinet
Całe mnóstwo teorii. Jedna chora kuśka i cała masa teorii. Zacisnąłem zęby, bo wiedziałem, że żadna z tej teorii nie przypadnie mi do gustu. Musi pobrać wymazy. Dobrze, niech pobiera wymazy. Bez słowa, za to skinięciem głowy godzę się ze swoim losem patrząc nieco podejrzliwie na te dwa patyczki. Domyślałem się co mnie czeka. Jednak domyślać się, a poczuć na własnej skórze to dwie różne kwestie. Mimowolne syknięcie jednak się wydobyło spomiędzy moich warg i starałem się skupiać na tym, żeby tu zostać, choć miałem ochotę teleportować się do domu z Buenos. Dziwnie by było jednak pojawić się przed furtką z opuszczonymi spodniami. Nana z pewnością nie byłaby zadowolona widząc mnie w takim stanie. Mogłem robić przy niej dużo różnych, niekoniecznie mądrych i normalnych rzeczy, ale warunek był jeden: majtki muszą być na tyłku. Gdybym pojawił się tam znienacka od pasa w dół nagi nasz niepisany pakt przepadłby bezpowrotnie.
Choroba weneryczna. - słowa te echem odbijały mi się w głowie kiedy zapinałem pasek od spodni po skończonych badaniach. Jak? Skąd? Głaz wewnątrz mnie pojawił się znikąd uciskając żołądek. Całe życie unikałem choroby wenerycznej. Badałem się jak rasowa dziwka. I co? I tak ją mam. Po prawie roku z narzeczoną. Zdecydowanie nie czuję się dobrze. Zdecydowanie czuję się jakby ktoś się na mnie uwziął.
- Narzeczona. - poprawiam automatycznie uzdrowiciela uśmiechając się lekko. Dziewczyna to takie bardzo niezobowiązujące określenie które kompletnie mi do Adrienne nie pasuje. Nigdy nie była "dziewczyną". Ona od zawsze była kobietą z gatunku tych z które można przedstawić swojej mamie. Choć ja jej nigdy mojej mamie nie przedstawiłem. Nie było jednak w tym jej winy. Gdy pojawiła się w środku przeniosłem na nią zbolałe spojrzenie.
- Zaczekam na korytarzu. - deklaruję się sięgając po swoją maść mówiąc jeszcze ciche podziękowania dla uzdrowiciela po czym wychodzę opierając się czołem o chłodną ścianę tuż obok drzwi. Choroba weneryczna. To już dla mnie zbyt wiele.
Choroba weneryczna. - słowa te echem odbijały mi się w głowie kiedy zapinałem pasek od spodni po skończonych badaniach. Jak? Skąd? Głaz wewnątrz mnie pojawił się znikąd uciskając żołądek. Całe życie unikałem choroby wenerycznej. Badałem się jak rasowa dziwka. I co? I tak ją mam. Po prawie roku z narzeczoną. Zdecydowanie nie czuję się dobrze. Zdecydowanie czuję się jakby ktoś się na mnie uwziął.
- Narzeczona. - poprawiam automatycznie uzdrowiciela uśmiechając się lekko. Dziewczyna to takie bardzo niezobowiązujące określenie które kompletnie mi do Adrienne nie pasuje. Nigdy nie była "dziewczyną". Ona od zawsze była kobietą z gatunku tych z które można przedstawić swojej mamie. Choć ja jej nigdy mojej mamie nie przedstawiłem. Nie było jednak w tym jej winy. Gdy pojawiła się w środku przeniosłem na nią zbolałe spojrzenie.
- Zaczekam na korytarzu. - deklaruję się sięgając po swoją maść mówiąc jeszcze ciche podziękowania dla uzdrowiciela po czym wychodzę opierając się czołem o chłodną ścianę tuż obok drzwi. Choroba weneryczna. To już dla mnie zbyt wiele.
Re: Gabinet
Nie był zdzwiony brakiem entuzjazmu ze strony Castellaniego. Z lekkim grymasem podniósł się z fotela, zwinął pergamin w wąski rulon i przepasał go czarną wstążką, zabezpieczając całość pieczęcią lakową z symbolem uzdrowicielstwa. Wszystkie krępujące Luisa przypadłości zniknęły w czeluści domowego archiwum Cramera.
- W takim razie narzeczona musi się przebadać.
Jak na zawołanie drzwi do gabinetu stanęły otworem, a panna Cryan zadeklarowała natychmiastową gotowość poddania się badaniu.
- Rozumiem.
Rotacja. Luis zajął miejsce w poczekalni, a Adrienne została w gabinecie, by zmierzyć się z tymi samymi, zapewne niewygodnym pytaniami.
- Proszę usiąść, panno Cryan. - Mężczyzna wskazał ręką na skórzany fotel naprzeciw biurka. Powtórzył całą procedurę z pergaminem opisanym tym razem imieniem i nazwiskiem kobiety. Umoczone w czarnym atramencie gotowe było na kolejną partię odpowiedzi. Vincent sięgnął po filiżankę z zimną kawą. Upił szybkiego łyka.
- Wystąpiły u Pani jakieś niepokojące objawy? Pojawiła się jakaś wysypka albo zmiana zabarwienia skóry? Niepokojące wydzieliny? Dyskomfort podczas oddawania moczu albo stosunku? O seksie bez zabezpieczenia już wiem. Co z innymi partnerami? Jakie eliksiry antykoncepcyjne Pani przyjmuje i jak długo?
Włoch oparł się dłońmi o zagłówek swego fotela, przesuwając powoli swymi zielonymi tęczówkami po zaczerwienionej twarzy czarownicy.
- W takim razie narzeczona musi się przebadać.
Jak na zawołanie drzwi do gabinetu stanęły otworem, a panna Cryan zadeklarowała natychmiastową gotowość poddania się badaniu.
- Rozumiem.
Rotacja. Luis zajął miejsce w poczekalni, a Adrienne została w gabinecie, by zmierzyć się z tymi samymi, zapewne niewygodnym pytaniami.
- Proszę usiąść, panno Cryan. - Mężczyzna wskazał ręką na skórzany fotel naprzeciw biurka. Powtórzył całą procedurę z pergaminem opisanym tym razem imieniem i nazwiskiem kobiety. Umoczone w czarnym atramencie gotowe było na kolejną partię odpowiedzi. Vincent sięgnął po filiżankę z zimną kawą. Upił szybkiego łyka.
- Wystąpiły u Pani jakieś niepokojące objawy? Pojawiła się jakaś wysypka albo zmiana zabarwienia skóry? Niepokojące wydzieliny? Dyskomfort podczas oddawania moczu albo stosunku? O seksie bez zabezpieczenia już wiem. Co z innymi partnerami? Jakie eliksiry antykoncepcyjne Pani przyjmuje i jak długo?
Włoch oparł się dłońmi o zagłówek swego fotela, przesuwając powoli swymi zielonymi tęczówkami po zaczerwienionej twarzy czarownicy.
Re: Gabinet
Tym razem zajęła wolne miejsce naprzeciwko biurka Cramera, bo inaczej krążyłaby po gabinecie w nerwach i zamęczyła biedaka swoim przemieszczaniem się z miejsca na miejsce w tych niebotycznie wysokich botkach. Jej samopoczucie było widoczne na ubraniu, które miała na sobie. Czarny zestaw był elegancki, ale jeśli ktoś ją znał to wiedział, że zupełnie nie pasował do blondynki, która wiecznie pojawiała się w białych koszulach i sukienkach. Założyła nogę na nogę, żeby nie bujać diabełka i zaczęła odpowiadać na pytania uzdrowiciela.
- Nie wystąpiły... Nic nie zauważyłam... Brak dyskomfortu... Już prawie od roku nie miałam innego partnera, ale mój były jak przypuszczam, też ma się dobrze... - Oczywiście, że była zaczerwieniona. Były to intymne pytania, zadawane przez jednego z najprzystojniejszych mężczyzn, który nijak nie pasował do tego bezosobowego głosu i zobojętniałego spojrzenia. Jej wyobraźnia będzie musiała raczej popracować nad zmianą imidżu Vincenta, jeśli pojawi się w jej nocnych marzeniach. Sama również odpowiadała dosyć automatycznie, krótkimi i zwięzłymi słowami, żeby nie przedłużać. Odważnie zgodziła się na badanie, ale to nie zmieniało faktu, że była spięta. Mogła poprosić doktora Sebastiana o polecenie dobrego ginekologa i zajęcie się tym na spokojnie... Przeczesała włosy dłonią i westchnęła cicho, żeby dać sobie chwilę na zastanowienie, kiedy mężczyzna spytał o antykoncepcję.
- Nie jest to magiczna antykoncepcja, chodzę do lekarza-mugola. Miałam nieregularne miesiączki, trochę problemów natury kobiecej, więc mając 19 lat zaczęłam już brać tabletki, a od dwóch lat stosuję zastrzyki co trzy miesiące. Ostatni miałam dwa miesiące temu. Nie działają na mnie źle, nie przytyłam i czuję się właściwie dobrze - dokończyła, unosząc spojrzenie lazurowych tęczówek na uzdrowiciela. Cholera, powinna była przekonać się do eliksirów, skoro zaczęła pracę w magicznym środowisku. Zaufała Irlandzkiemu doktorowi, który przyjmował ją na świat, ale nie miał już może pojęcia o nowoczesnych metodach. No, na pewno nie o tych od czarodziei. Czarne pióro zanotowało jej słowa, a Cryan uśmiechnęła się krzywo do Włocha.
- I Ada, proszę. Zgodzę się na pominięcie kwestii randki, ale proszę mówić mi po imieniu - wypaliła niewiele myśląc, bo ta "panna" odbijała się jej głucho mózg. Już nie tak długo panna.
Re: Gabinet
Gdyby nie ten bezosobowy głos i zobojętniałe spojrzenie to spotkanie miałaby charakter preludium do filmu erotycznego, a nie wizyty lekarskiej. Grzechem byłoby nazwanie uzdrowiciela obojętnym na kobiecą urodę. Okoliczności spotkania były jednak wybitnie niesprzyjające. Nie tylko przez siedzącego za cienką ścianą narzeczonego czarownicy. Choć na palcu Vincenta nie widniała złota obrączka, też pozostawał w związku. Ostatnimi czasy jedynie w czystej teorii. Penelope była zbyt przejęta swym chorym psychicznie bratem, by znaleźć czas dla nadwęglonego przez niego uzdrowiciela. Życie znów bardzo szybko zweryfikowało słuszność jego wyborów.
- Hormony. - Odparł, gdy Adrienne wspomniała o mugolskich specyfikach. Płynne antidotum na niechciane ciąże wstrzykiwane raz na kwartał. Uzdrowiciel zatrzymał spojrzenie na pergaminie, zastanawiając się, czy uzyskał już wszystkie niezbędne odpowiedzi.
- Cóż, trochę się spóźniłem. - Mężczyzna kiwnął głową na pierścionek zaręczynowy. - Musimy przejść od razu do rzeczy.
Castellani przed wyjściem z gabinetu - w ramach ostrzeżenia, czy też niedbale rzuconej informacji - uświadomił go w zaawansowanym statusie ich znajomości. Wbrew powszechnej opinii Vincent nie był takim psem na baby, jakim kreowała go Skitter ze swoimi pismakami.
- Vincent.
Uzdrowiciel uśmiechnął się krótko, samymi kącikami ust. Utykając na prawą nogę przeszedł do części, w której mógł umyć ręce i przygotować się do badania.
- Przejdź za parawan i rozbierz się od pasa w dół.
/ GM, a co słychać w podwoziu Cryan'ówny?
- Hormony. - Odparł, gdy Adrienne wspomniała o mugolskich specyfikach. Płynne antidotum na niechciane ciąże wstrzykiwane raz na kwartał. Uzdrowiciel zatrzymał spojrzenie na pergaminie, zastanawiając się, czy uzyskał już wszystkie niezbędne odpowiedzi.
- Cóż, trochę się spóźniłem. - Mężczyzna kiwnął głową na pierścionek zaręczynowy. - Musimy przejść od razu do rzeczy.
Castellani przed wyjściem z gabinetu - w ramach ostrzeżenia, czy też niedbale rzuconej informacji - uświadomił go w zaawansowanym statusie ich znajomości. Wbrew powszechnej opinii Vincent nie był takim psem na baby, jakim kreowała go Skitter ze swoimi pismakami.
- Vincent.
Uzdrowiciel uśmiechnął się krótko, samymi kącikami ust. Utykając na prawą nogę przeszedł do części, w której mógł umyć ręce i przygotować się do badania.
- Przejdź za parawan i rozbierz się od pasa w dół.
/ GM, a co słychać w podwoziu Cryan'ówny?
Re: Gabinet
"Podwozie" panny Cryan nie wykazywało oznak żadnej infekcji, żadnych pęcherzy, żadnych krostek czy zaczerwienienia, śluz też miał konsystencję, zapach i kolor odpowiadający danej fazie cyklu. Krótko: wydawała się być zdrowa.
Mistrz Gry
Re: Gabinet
Można powiedzieć, że atmosfera odrobinę się rozładowała, kiedy odkryła tą lekko żartującą stronę Vincenta. To jedna z tych kobiet, która wolałaby mieć za uzdrowiciela człowieka, a nie bezduszną maszynę, która ma jedynie zbadać i postawić diagnozę. Oczywiście, że powinno to ją jeszcze bardziej speszyć z jednej strony, ale czy ktoś taki jak Adrienne ma czego się wstydzić, rozbierając się od pasa w dół? Och, modliła się, aby nie...
- Więc do rzeczy - skwitowała, wywracając wymownie oczami i wstała z miejsca. Przeszła za parawan według życzenia lekarza i na szczęście musiała ściągnąć tak naprawdę tylko majtki, bo pończochy samonośne nie stanowiły raczej problemu. Spódniczka także została na miejscu, bo musiała ją tylko podwinąć. Ma się to pewne doświadczenie w wizytach u ginekologa, więc wiedziała jak czuć się komfortowo podczas nieprzyjemnego badania. Po chwili oględzin i niezręcznej ciszy, Cramer usłyszał to samo pytanie, które zadał Luis parę minut wcześniej, gdy był w podobnej sytuacji.
- I jak tam doktorku?
- Więc do rzeczy - skwitowała, wywracając wymownie oczami i wstała z miejsca. Przeszła za parawan według życzenia lekarza i na szczęście musiała ściągnąć tak naprawdę tylko majtki, bo pończochy samonośne nie stanowiły raczej problemu. Spódniczka także została na miejscu, bo musiała ją tylko podwinąć. Ma się to pewne doświadczenie w wizytach u ginekologa, więc wiedziała jak czuć się komfortowo podczas nieprzyjemnego badania. Po chwili oględzin i niezręcznej ciszy, Cramer usłyszał to samo pytanie, które zadał Luis parę minut wcześniej, gdy był w podobnej sytuacji.
- I jak tam doktorku?
Re: Gabinet
Uzdrowiciel strzelił rękawiczkami i odjechał na obrotowym taborecie do kosza. Po oględzinach pobrał trzy wymazy i, podobnie jak w przypadku Luisa, umieścił patyczki w specjalnych podłożach do hodowli bakterii, grzybów i pierwotniaków.
- Na pierwszy rzut oka czysto.
Wstał powoli podpierając się o porcelanowy zlew. Umył dokładnie ręce i dając dziewczynie czas na ubranie się po badaniu, przeszedł do swego biurka. Strupy na jego plecach boleśnie pękały przy gwałtownych ruchach, więc znów posłużył się piórem samopiszącym do uzupełnienia karty pacjentki.
- Brak zmian skórnych. Śluz obecny, o prawidłowej konsystencji i zabarwieniu. Pobrano trzy wymazy: z ujścia cewki moczowej, pochwy i pochwowej części szyjki macicy. Wyniki posiewu do weryfikacji za 12, 24 i 36 godzin.
Wykonał odpowiednio 3 etykiety, na których zaznaczył godzinę i miejsce, z którego został pobrany materiał. Tak opisane kolbki również trafiły do cieplarki. Zabezpieczał drzwiczki zaklęciem, gdy panna Cryan wyłoniła się zza parawanu.
- Za dwa dni będę miał wyniki posiewu i dopiero wtedy będę mógł powiedzieć Wam coś więcej.
Vincent zsunął powoli z ramion uzdrowicielską szatę i odwiesił ją na oparcie swego fotela.
- Do tego czasu musicie się powstrzymać od seksu. Liczę na to, że wiecie, że pod tym pojęciem kryje się też seks oralny i jazda na ręcznym?
Na czole Vincenta pojawiła się lwia zmarszczka. Przerobił już tyle przypadków w swej karierze by wiedzieć, że należy doceniać pomysłowość pacjentów.
- Na pierwszy rzut oka czysto.
Wstał powoli podpierając się o porcelanowy zlew. Umył dokładnie ręce i dając dziewczynie czas na ubranie się po badaniu, przeszedł do swego biurka. Strupy na jego plecach boleśnie pękały przy gwałtownych ruchach, więc znów posłużył się piórem samopiszącym do uzupełnienia karty pacjentki.
- Brak zmian skórnych. Śluz obecny, o prawidłowej konsystencji i zabarwieniu. Pobrano trzy wymazy: z ujścia cewki moczowej, pochwy i pochwowej części szyjki macicy. Wyniki posiewu do weryfikacji za 12, 24 i 36 godzin.
Wykonał odpowiednio 3 etykiety, na których zaznaczył godzinę i miejsce, z którego został pobrany materiał. Tak opisane kolbki również trafiły do cieplarki. Zabezpieczał drzwiczki zaklęciem, gdy panna Cryan wyłoniła się zza parawanu.
- Za dwa dni będę miał wyniki posiewu i dopiero wtedy będę mógł powiedzieć Wam coś więcej.
Vincent zsunął powoli z ramion uzdrowicielską szatę i odwiesił ją na oparcie swego fotela.
- Do tego czasu musicie się powstrzymać od seksu. Liczę na to, że wiecie, że pod tym pojęciem kryje się też seks oralny i jazda na ręcznym?
Na czole Vincenta pojawiła się lwia zmarszczka. Przerobił już tyle przypadków w swej karierze by wiedzieć, że należy doceniać pomysłowość pacjentów.
Re: Gabinet
Stałem pod drzwiami nasłuchując tego co się dzieje w środku. W głowie myśli zmieniały się w szybkim tempie co chwila zmieniając kierunek. Aż wszystkie zniknęły. Przestałem się już martwić o to co będzie. Stałem koło drzwi nasłuchując z zaciśniętymi powiekami. Jest mi przede wszystkim smutno. Czuję się wybrakowany. I boję się, że ona jest też chora. Nie chcę żeby była chora. Z drugiej strony wiedziałem, że jeśli tylko ja jestem chory to będzie świadczyło o winie której się nie dopuściłem. To by znaczyło, że zdradziłem, a przecież nie zdradziłem. Nie mógłbym jej zdradzić. Zbyt długo o nią zabiegałem, żeby pozwolić sobie teraz na tak bezmyślny ruch. Stoję i słucham, a każda sekunda jest gorsza od poprzedniej. Przynajmniej w głowie cisza. Słyszę jej kroki i bez zaproszenia wchodzę do środka. Wiem co usłyszała. To samo co ja. Staję obok niej zmuszając własne usta do współpracy. Nie wyginają się jednak posłusznie w uśmiechu. Pojawia się na nich mimowolny grymas. Zdecydowanie choroba weneryczna to dla mnie cios ostateczny. Gdyby było inaczej zapewne bym zażartował. Zamiast tego niemrawo kiwam głową patrząc na Adrienne. Możemy już chyba iść? Chyba, że ona ma jakieś pytania. Czekam więc na jej decyzję.
Re: Gabinet
- Na pierwszy rzut oka czysto.
Irlandka odetchnęła mimowolnie i rozluźniła się nieznacznie. Od tamtego poranka nikt jej tam nie zaglądał... Sama też się bała. Podświadomość płata czasem figle, jeśli człowiek nastawia się na najgorsze. Kiedy nie ma się specjalistycznej wiedzy, a chce się samemu siebie diagnozować, to tak jak z wpisywaniem objawów do wyszukiwarki i na wszystko jest jedna odpowiedź: rak. Ale właściwie co mogło im w takim razie dolegać, jeżeli nie było nawet zaczerwienienia? W przeciwieństwie do buzi blondynki, na której zakwitły różowe wypieki.
Została znowu sama za parawanem, więc pozwoliła sobie na parę głębszych oddechów by się uspokoić, ubrać, poprawić i wysłuchać słów uzdrowiciela z daleka. Wyszła z ukrycia, wyglądając znowu nienagannie, chociaż zaniepokojenie na jej twarzy nie zniknęło całkowicie. Jej ciemne brwi również zjechały do siebie. Dwa dni. Jeszcze dwa dni tego horroru. Od kiedy spotyka się z Luisem nie miała tak długiej przerwy od seksu. Nawet gdy przechodził żałobę to w końcu musieli się jakoś zaspokoić, bo to była ich forma bliskości i porozumiewania się ze sobą bez słów.
- Dwa dni, niech będzie - przytaknęła niechętnie, kiedy jej narzeczony wpełzł z powrotem do gabinetu. Kiedy stanął obok niej instynktownie wyciągnęła rękę, żeby objąć dłoń Luisa. Taki rodzaj bliskości jest chyba dozwolony, prawda?
- Dziękujemy za to, że poświęciłeś nam swój czas. Jesteśmy w kontakcie. Odprowadzimy się już sami, prawda? - spojrzała pytająco na Castellaniego, chociaż nie musiała, bo wiedziała, że chce już stąd wyjść. Nie wiedziała natomiast jakie tajemnice ukrywa i czy jest coś, co powinno podważyć jej zaufanie... Oboje nie byli święci, a komuś takiemu jak Adrienne ciężko od razu uwierzyć w bezwarunkowe oddanie drugiej osobie. Bo miała typowo narcystyczny typ osobowości psychologicznej - "dlaczego ktoś chce w ogóle ze mną być, skoro nie jestem idealny"?
- I proszę wracać do zdrowia - dodała na wychodne. Umówili się wcześniej, że zamiast normalnej zapłaty i papierkowej roboty przy formularzach z ubezpieczalni ministerstwa, przeleją trochę galeonów do skrytki charytatywnej na odbudowę szpitala.
Para wyszła z domu na Regen Street i deportowała się do Starej Kamienicy w centrum miasta.
Irlandka odetchnęła mimowolnie i rozluźniła się nieznacznie. Od tamtego poranka nikt jej tam nie zaglądał... Sama też się bała. Podświadomość płata czasem figle, jeśli człowiek nastawia się na najgorsze. Kiedy nie ma się specjalistycznej wiedzy, a chce się samemu siebie diagnozować, to tak jak z wpisywaniem objawów do wyszukiwarki i na wszystko jest jedna odpowiedź: rak. Ale właściwie co mogło im w takim razie dolegać, jeżeli nie było nawet zaczerwienienia? W przeciwieństwie do buzi blondynki, na której zakwitły różowe wypieki.
Została znowu sama za parawanem, więc pozwoliła sobie na parę głębszych oddechów by się uspokoić, ubrać, poprawić i wysłuchać słów uzdrowiciela z daleka. Wyszła z ukrycia, wyglądając znowu nienagannie, chociaż zaniepokojenie na jej twarzy nie zniknęło całkowicie. Jej ciemne brwi również zjechały do siebie. Dwa dni. Jeszcze dwa dni tego horroru. Od kiedy spotyka się z Luisem nie miała tak długiej przerwy od seksu. Nawet gdy przechodził żałobę to w końcu musieli się jakoś zaspokoić, bo to była ich forma bliskości i porozumiewania się ze sobą bez słów.
- Dwa dni, niech będzie - przytaknęła niechętnie, kiedy jej narzeczony wpełzł z powrotem do gabinetu. Kiedy stanął obok niej instynktownie wyciągnęła rękę, żeby objąć dłoń Luisa. Taki rodzaj bliskości jest chyba dozwolony, prawda?
- Dziękujemy za to, że poświęciłeś nam swój czas. Jesteśmy w kontakcie. Odprowadzimy się już sami, prawda? - spojrzała pytająco na Castellaniego, chociaż nie musiała, bo wiedziała, że chce już stąd wyjść. Nie wiedziała natomiast jakie tajemnice ukrywa i czy jest coś, co powinno podważyć jej zaufanie... Oboje nie byli święci, a komuś takiemu jak Adrienne ciężko od razu uwierzyć w bezwarunkowe oddanie drugiej osobie. Bo miała typowo narcystyczny typ osobowości psychologicznej - "dlaczego ktoś chce w ogóle ze mną być, skoro nie jestem idealny"?
- I proszę wracać do zdrowia - dodała na wychodne. Umówili się wcześniej, że zamiast normalnej zapłaty i papierkowej roboty przy formularzach z ubezpieczalni ministerstwa, przeleją trochę galeonów do skrytki charytatywnej na odbudowę szpitala.
Para wyszła z domu na Regen Street i deportowała się do Starej Kamienicy w centrum miasta.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Dzielnica mieszkalna :: Regen Street :: Regen Street 7
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach