Altanka
+30
Adrien Rien
Elektra Fyodorova
Pierre Vauquer
Rachel Montgomery
Lena Gregorovic
Aleksander Cortez
Stella Stark
Rhinna Hamilton
Monika Kruger
Mia Kruger
Matthew Sneddon
Jamie Campbell
Noah Alsteen
James Scott
Nancy Baldwin
Sanne van Rijn
Charles Wilson
Maja Vulkodlak
Connor Campbell
Nadia Milligan
Emily Bronte
Colette Roshwel
Leanne Chatier
Aiden Williams
Mistrz Gry
Christine Greengrass
Anthony Wilson
Ian Ames
Andrea Jeunesse
Brennus Lancaster
34 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 3 z 9
Strona 3 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Altanka
First topic message reminder :
Urocza altanka z ławeczką, która zasłonięta jest częściowo od cienia koronami drzew rosnących na błoniach. Stoi tutaj już bardzo długo, jest dziełem dawnego gajowego z lat 50-tych XX-wieku. Była świadkiem wielu wzruszeń i uniesień szkolnych miłostek.
Pssst, to podobno tutaj James P. Wyznał miłość Lily E.! Na jednej z belek altanki można przeczytać wyryte L + J.
Urocza altanka z ławeczką, która zasłonięta jest częściowo od cienia koronami drzew rosnących na błoniach. Stoi tutaj już bardzo długo, jest dziełem dawnego gajowego z lat 50-tych XX-wieku. Była świadkiem wielu wzruszeń i uniesień szkolnych miłostek.
Pssst, to podobno tutaj James P. Wyznał miłość Lily E.! Na jednej z belek altanki można przeczytać wyryte L + J.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Altanka
Nie minęła chwila a blond-włosa gryfonka postanowiła opuścić towarzystwo. Prawdę powiedziawszy Aiden nawet ucieszył się z tego faktu. Mógł spędzić trochę czasu z Roshwelówną sam na sam. Skinął więc głową za Francuzką rzucając tez krótki " do zobaczenia " i odwrócił wzrok na puchonkę. Plotki, ale jakie plotki? Owszem francuskie dziewczę przeniosło się do tutejszej szkoły, ale czy Aiden był tego powodem? Wzruszył beztrosko ramionami zupełnie się tym nie przejmując. Nawet jeśli? Znikome były szanse by pomiędzy tymi dwoma coś jeszcze zaiskrzyło.
- Nie wiem jakie plotki słyszałaś, ale wiem jakie ja słyszałem. Ostatnio się dowiedziałem, że jestem szaleńczo zakochany w pewnej puchonce i nawet została moją dziewczyną! - Uśmiechnął się radośnie w jej stronę i ucałował jej drobny nosek. - Nie wiem kto rozpowiada te wiadomości po szkole, ale muszę się z nim zgodzić - Dodał po chwili i przyciągnął wybrankę blisko siebie. Objął ją w pasie nie za mocno, ale tak jakby bał się, że za chwilę gdzieś mu ucieknie.
- Kocham Cię, wiesz? - Te właśnie słowa pół-szeptem wypłynęły z jego ust kierując się wprost do ucha blondynki. Uśmiechnął się do niej ciepło i opierając swoje czoło o jej przymknął na chwilę oczy.
- Nie wiem jakie plotki słyszałaś, ale wiem jakie ja słyszałem. Ostatnio się dowiedziałem, że jestem szaleńczo zakochany w pewnej puchonce i nawet została moją dziewczyną! - Uśmiechnął się radośnie w jej stronę i ucałował jej drobny nosek. - Nie wiem kto rozpowiada te wiadomości po szkole, ale muszę się z nim zgodzić - Dodał po chwili i przyciągnął wybrankę blisko siebie. Objął ją w pasie nie za mocno, ale tak jakby bał się, że za chwilę gdzieś mu ucieknie.
- Kocham Cię, wiesz? - Te właśnie słowa pół-szeptem wypłynęły z jego ust kierując się wprost do ucha blondynki. Uśmiechnął się do niej ciepło i opierając swoje czoło o jej przymknął na chwilę oczy.
Re: Altanka
Ciekawskie oczyska nie spuszczały wzroku z jego twarzy. Gdyby chociaż przez chwilę się skrzywił, albo nie tak mrugnął... nic by nie umknęło jej uwadze! Chłopak nie wykazał żadnych oznak kłamstwa, ale widać było, że próbuje zmienić temat i odciągnąć jej rozmyślania odnośnie prawdziwości plotek świadczących o tym, że jego i tą uroczą blondynkę łączyło (a może nadal łączy, w końcu stara miłość nie rdzewieje) coś więcej. Jednak skutecznie odwrócił jej uwagę na chwilę, bo zaśmiała się cicho i wtuliła policzek w jego ramię.
- Ach te plotki... - westchnęła wygodniej siadając na twardej, altankowej ławeczce. Spojrzała na niego wciąż szeroko się uśmiechając, a potem sprzedała mu całusa w policzek, obejmując go dłońmi tak jak mała dziewczynka przytula się do dużego misia. Tyle, że Franky aż taka malutka nie była. Jakby na to nie patrzeć była już dorosłą czarownicą która lada dzień miała bezpowrotnie opuścić mury zabytkowego zamku znanego powszechnie pod nazwą Hogwart. Tak naprawdę nie chciała tego zakończenia roku. Gdyby mogła zatrzymałaby czas tak, żeby wciąż móc tu być wtuloną do Williamsa.
- Dziwna sprawa... Bardzo dziwna, bo wiesz? Ja Cię chyba też. - odpowiedziała radośnie, a jedna z jej dłoni znalazła się w jego włosach i zaczęła go głaskać po głowie przy okazji nieco się bawiąc kruczoczarnymi kosmykami.
- Wracając do tematu... Ty i Leanne? Było coś? Jest coś? Będzie coś...? Mam się zacząć bać? - zasypała go lawiną pytań, godną iście ciekawskiego nasienia jakim był każdy Roshwel. Cecha wrodzona, która ich wszystkich łączyła.
- Ach te plotki... - westchnęła wygodniej siadając na twardej, altankowej ławeczce. Spojrzała na niego wciąż szeroko się uśmiechając, a potem sprzedała mu całusa w policzek, obejmując go dłońmi tak jak mała dziewczynka przytula się do dużego misia. Tyle, że Franky aż taka malutka nie była. Jakby na to nie patrzeć była już dorosłą czarownicą która lada dzień miała bezpowrotnie opuścić mury zabytkowego zamku znanego powszechnie pod nazwą Hogwart. Tak naprawdę nie chciała tego zakończenia roku. Gdyby mogła zatrzymałaby czas tak, żeby wciąż móc tu być wtuloną do Williamsa.
- Dziwna sprawa... Bardzo dziwna, bo wiesz? Ja Cię chyba też. - odpowiedziała radośnie, a jedna z jej dłoni znalazła się w jego włosach i zaczęła go głaskać po głowie przy okazji nieco się bawiąc kruczoczarnymi kosmykami.
- Wracając do tematu... Ty i Leanne? Było coś? Jest coś? Będzie coś...? Mam się zacząć bać? - zasypała go lawiną pytań, godną iście ciekawskiego nasienia jakim był każdy Roshwel. Cecha wrodzona, która ich wszystkich łączyła.
Colette RoshwelCzarownica - Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.
Re: Altanka
Nie miał najmniejszego zamiaru ukrywać przed Franky, że pomiędzy nim a Leanne kiedyś coś było. To rzekome coś jednak już dobiegło końca i z pewnością nigdy już nie wróci. Uśmiechnął się ciepło do towarzyszki i przeczesał dłonią jej miękkie, długie włosy.
- Ojej, to chyba mogłaś sobie darować. - Roześmiał się krótko sprzedając jej przy okazji lekkiego pstryczka w nos. Uwielbiał tę radość i szczęście bijące od Franky. I to właśnie dzięki niej on także zaczął chodzić coraz częściej uśmiechnięty. Oczywiście nie zapomnijmy o kochanej Sophie. Gdy Aiden i Zosia się spotykają to przez cały czas zaśmiewają się aż do łez.
Nie na długo udało mu się odciągnąć Franię od pożegnanej przed chwilą Leanne. Westchnął więc teatralnie i uśmiechnął się lekko w jej stronę co miało znaczyć "jesteś niezwykle ciekawska i uparta".
- Wracając do tematu... - Zaczął dobrze, ale jeszcze przez chwilę zastanawiał się czy jest sens opowiadania jej tego wszystkiego. Doszedł jednak do wniosku, że nie powinni mieć przed sobą żadnych tajemnic i kontynuował. - Owszem kiedyś byliśmy parą. Rozstaliśmy się w zeszłe wakacje z decyzji Leanne. Kiedyś na prawdę mi na niej zależało. Na początku było mi ciężko z jej odejściem, ale jak teraz o tym myślę to uważam, że dobrze się stało. Poznałem Ciebie - Och jakie to słodkie! Ale rzeczywiście był zdania żeby gdyby Leanne nie wyznała prawdy to dalej trwali by w tym nie szczerym związku. Jednak tknęło ją poczucie winy, rozstali się.
- Mogę Cię zapewnić, że nie masz się czego obawiać. Wszystko skończone i już zawsze pozostaną miedzy nami tylko koleżeńskie relacje. - Dodał po chwili uśmiechają się ciepło do blondynki.
- Ojej, to chyba mogłaś sobie darować. - Roześmiał się krótko sprzedając jej przy okazji lekkiego pstryczka w nos. Uwielbiał tę radość i szczęście bijące od Franky. I to właśnie dzięki niej on także zaczął chodzić coraz częściej uśmiechnięty. Oczywiście nie zapomnijmy o kochanej Sophie. Gdy Aiden i Zosia się spotykają to przez cały czas zaśmiewają się aż do łez.
Nie na długo udało mu się odciągnąć Franię od pożegnanej przed chwilą Leanne. Westchnął więc teatralnie i uśmiechnął się lekko w jej stronę co miało znaczyć "jesteś niezwykle ciekawska i uparta".
- Wracając do tematu... - Zaczął dobrze, ale jeszcze przez chwilę zastanawiał się czy jest sens opowiadania jej tego wszystkiego. Doszedł jednak do wniosku, że nie powinni mieć przed sobą żadnych tajemnic i kontynuował. - Owszem kiedyś byliśmy parą. Rozstaliśmy się w zeszłe wakacje z decyzji Leanne. Kiedyś na prawdę mi na niej zależało. Na początku było mi ciężko z jej odejściem, ale jak teraz o tym myślę to uważam, że dobrze się stało. Poznałem Ciebie - Och jakie to słodkie! Ale rzeczywiście był zdania żeby gdyby Leanne nie wyznała prawdy to dalej trwali by w tym nie szczerym związku. Jednak tknęło ją poczucie winy, rozstali się.
- Mogę Cię zapewnić, że nie masz się czego obawiać. Wszystko skończone i już zawsze pozostaną miedzy nami tylko koleżeńskie relacje. - Dodał po chwili uśmiechają się ciepło do blondynki.
Re: Altanka
Słysząc jego odpowiedź wygięła usta w podkówkę. No jak on tak mógł? Nie mogła sobie tego przecież darować. Nie lubiła tłumić swoich uczuć czy emocji. Więc jeśli coś było nie tak to po prostu mówiła, że jest nie tak. Rzadko zaciskała zęby, naprawdę rzadko. Uśmiech znów wymalował się na jej obliczu kiedy dostała od niego pstryczka w nos. W odwecie poczochrała go po włosach wprowadzając przy tym tak zwany artystyczny nieład na jego głowie. Jej spojrzenie wciąż było wyczekujące i zupełnie nie speszyło jej jego spojrzenie. Tak, była ciekawska i uparta... ale... co w tym złego? Pewnie dla większości przedstawicieli płci uznawanej powszechnie za brzydszą. Jej jednak ciekawość świata i wytrwałość, bo wytrwałość jednak lepiej brzmi niż upartość, dawały siłę i motywację do nauki. Obserwowała jego twarz dokładnie, aby żadna oznaka ewentualnego kłamstwa jej nie umknęła. Nie kłamał. Posłała mu uśmiech pełen wdzięczności. Jakby od razu nie mógł jej tego powiedzieć! Przecież to nie takie trudne. No i nie zamierzała go rozliczać z tego co było. Było minęło. Przeszłości nie da się zmienić czy wymazać. Chwilami szkoda, że nie ma takiej opcji... Przytuliła się do niego bardziej przymykając na chwilę powieki.
- Nie chcę kończyć Hogwartu. - powiedziała cicho w pewnym momencie. Dorosłość ją przerażała. Przyszłość ją przerażała. Jak jeszcze kilka tygodni temu nie marzyła o niczym innym jak o zakończeniu swojej podstawowej, czarodziejskiej edukacji, tak teraz chciała zatrzymać czas. Czas jednak płynął nieubłaganie, jakby złośliwie, jakby wiedział, że panna Francesca Roshwel jest w czarnej dupie. Jakby wiedział, że nie ma swoich wizji na przyszłość, jakby wiedział, że nawet nie ma mieszkania. Bo o powrocie do zatłoczonego domu w Londynie chciała zapomnieć. Mnóstwo dzieci, mało miejsca. No i Audi coś kombinowała. Gdyby nie to jak potoczyła się ich ostatnia rozmowa zapewne zapytałaby siostrę co kombinuje. Ech, musi ją złapać kiedyś na korytarzu i pociągnąć za język...
- Nie chcę kończyć Hogwartu. - powiedziała cicho w pewnym momencie. Dorosłość ją przerażała. Przyszłość ją przerażała. Jak jeszcze kilka tygodni temu nie marzyła o niczym innym jak o zakończeniu swojej podstawowej, czarodziejskiej edukacji, tak teraz chciała zatrzymać czas. Czas jednak płynął nieubłaganie, jakby złośliwie, jakby wiedział, że panna Francesca Roshwel jest w czarnej dupie. Jakby wiedział, że nie ma swoich wizji na przyszłość, jakby wiedział, że nawet nie ma mieszkania. Bo o powrocie do zatłoczonego domu w Londynie chciała zapomnieć. Mnóstwo dzieci, mało miejsca. No i Audi coś kombinowała. Gdyby nie to jak potoczyła się ich ostatnia rozmowa zapewne zapytałaby siostrę co kombinuje. Ech, musi ją złapać kiedyś na korytarzu i pociągnąć za język...
Colette RoshwelCzarownica - Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.
Re: Altanka
Ani trochę nie przeszkadza mu fakt, że Franky jest osobą upartą i ciekawą. Lubi ją właśnie taką. Dążącą do realizacji swoich celów. Im bliżej zakończenia roku tym bardziej młodzieniec się go obawiał. Wciąż zastanawiał się, w którą stronę pójść. Do tej pory myślał o przerwie po ukończeniu Hogwartu. On może sobie pozwolić na takie pomysły. Jednak teraz gdy spotyka się z puchonką potrafi myśleć nie tylko o sobie. Pomysł rocznej przerwy przed studiami już dawno został spłukany w toalecie, o tak. Młodzieniec przytulił do siebie drobne ciałko blondynki i pocałował ją czule w czubek głowy.
- Zmieniłem zdanie, wiesz? Nie chce robić sobie żadnej przerwy - powiedział po dłuższej chwili ciszy wpatrując się w jakieś pobliskie drzewo. Podjął już decyzję i nie ma odwrotu. Chyba, że Franky będzie miała inne plany. - Tobie zależy na studiach, a mi zależy na Tobie. Pójdziemy na te studia od razu. Będziemy mieszkać w akademiku jak na prawdziwych studentów przystało - roześmiał się krótko i przeniósł wzrok na puchonkę. Najwyższy czas odciąć się od portfela rodziców i zacząć samemu zarabiać.
- Później może oboje znajdziemy jakąś dorywczą pracę i pomyślimy co dalej - dodał i uśmiechnął się do niej ciepło. - Oczywiście decyzja należy do Ciebie.
- Zmieniłem zdanie, wiesz? Nie chce robić sobie żadnej przerwy - powiedział po dłuższej chwili ciszy wpatrując się w jakieś pobliskie drzewo. Podjął już decyzję i nie ma odwrotu. Chyba, że Franky będzie miała inne plany. - Tobie zależy na studiach, a mi zależy na Tobie. Pójdziemy na te studia od razu. Będziemy mieszkać w akademiku jak na prawdziwych studentów przystało - roześmiał się krótko i przeniósł wzrok na puchonkę. Najwyższy czas odciąć się od portfela rodziców i zacząć samemu zarabiać.
- Później może oboje znajdziemy jakąś dorywczą pracę i pomyślimy co dalej - dodał i uśmiechnął się do niej ciepło. - Oczywiście decyzja należy do Ciebie.
Re: Altanka
Zapowiadała się chyba kolejna nieprzespana noc. Pomimo tego, że starał się myśleć jak najmniej, wszystko wracało ze zdwojoną siłą. Wiedział, że nie można żyć z kimkolwiek nie mówiąc mu im się jest naprawdę, przecież był zwierzęciem. dlatego był inny, bardziej dziki i nieokiełznany. Czuł się przy okazji niezrozumiały co powodowało u niego złość, a już miał nadzieję, że dzisiejszego wieczoru nic się nie stanie. Wypił już dwie zawartości piersiówki, jednak nie czuł się pijany. Pomimo złej pogody wyszedł na błonia i wędrował po nich przez chwilę moknąc. Włosy przylepiły mu się do twarzy ale nawet nie zwracał na to teraz większej uwagi. Podszedł do altanki bo chciał zapalić sobie papierosa. Wyciągnął wilgotną paczkę i zorientował się, że zapałki na tyle mu zamokły, że nie jest w stanie sobie go odpalić.
- Kur*a.- mruknął i cisnął paczką zapałek w kąt altanki, karcąc się w myślach za to, że zostawił w dormitorium różdżkę.
- Kur*a.- mruknął i cisnął paczką zapałek w kąt altanki, karcąc się w myślach za to, że zostawił w dormitorium różdżkę.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
Lena po tym jak pożegnała Sam przy przystani nie do końca wiedziała co ze sobą zrobić. Mogła i owszem wrócić do zamku, ale nie widziała w tym większego sensu. Burzowe chmury wciąż krążyły nad zamkiem, zapewniając zjawiskowe efekty wizualne w postaci ciągle rozjaśniających pochmurne niebo błyskawic. Dziewczyna podwinęła rękawy przemoczonego całkowicie, czarnego swetra, brnąć w głąb błoni. Jej buty śmiesznie człapały przy spotkaniu z podłożem, prawdopodobnie przez to, że same były pełne wody. Nim się spostrzegła, doszła do tak dobrze jej znanej altanki. Postanowiwszy schronić się przed deszczem, wsunęła się do środka.
- O, Wilson. - Nie ma to jak głupkowate powitanie, jednak Lena w zupełności nie spodziewała się tutaj kogokolwiek. A tym bardziej JEGO. Trochę głupio się czuła jak go zbyła wczorajszego ranka, ale też zupełnie nie wiedziała co myśleć o tym, co jej powiedział. Dziewczyna potarła nerwowo skroń widząc jak męczy się z papierosem. Z lekkim trudem wyjęła z tylnej kieszeni szortów srebrną zapalniczkę, podając ją chłopakowi. Wykrzywiła usta w lekkim typowym dla niej uśmiechu i wsunęła dłonie do kieszeni przemoczonych spodenek.
- Widzę, że mamy świetne pory na te samotne schadzki, co? - Jej lewa brew powędrowała nieco ku górze. Miała nadzieję, że uda jej się z nim porozmawiać, jednak "subtelna" woń alkoholu jasno dawała jej do zrozumienia, że dzisiaj będzie to niemożliwe.
- O, Wilson. - Nie ma to jak głupkowate powitanie, jednak Lena w zupełności nie spodziewała się tutaj kogokolwiek. A tym bardziej JEGO. Trochę głupio się czuła jak go zbyła wczorajszego ranka, ale też zupełnie nie wiedziała co myśleć o tym, co jej powiedział. Dziewczyna potarła nerwowo skroń widząc jak męczy się z papierosem. Z lekkim trudem wyjęła z tylnej kieszeni szortów srebrną zapalniczkę, podając ją chłopakowi. Wykrzywiła usta w lekkim typowym dla niej uśmiechu i wsunęła dłonie do kieszeni przemoczonych spodenek.
- Widzę, że mamy świetne pory na te samotne schadzki, co? - Jej lewa brew powędrowała nieco ku górze. Miała nadzieję, że uda jej się z nim porozmawiać, jednak "subtelna" woń alkoholu jasno dawała jej do zrozumienia, że dzisiaj będzie to niemożliwe.
Re: Altanka
Dopóki dziewczyna nie przyszła stał w miejscu patrząc jak niebo rozjaśnia się co jakiś czas jasnym światłem. Gdyby cokolwiek miało oddać teraz jego humor, uczucia i złość to byłaby to właśnie taka pogoda. Coraz częściej jego humor zmieniał się nawet w przeciągu kilku chwil. Kiedy tak stał, nie skupiał się na niczym konkretnym, więc dopiero kiedy usłyszał głos Leny odwrócił się w jej kierunku energicznie.
- Bronte co mówiliśmy o spacerowaniu po błoniach w nocy?- mruknął starając się wręcz nie warknąć na nią. Nie był pijany, ani nawet wstawiony, czuł się niezrozumiany i obciążony. Wziął od niej zapalniczkę i pośpiesznie odpalił papierosa.- Dzięki.- oddał ją zaraz dziewczynie.- Chcesz papierosa?- spytał zaciągając się głęboko zaraz po tym.
- spotykasz mnie w strasznie dziwnych momentach, Lena.- starał się nieco uspokoić więc skupił na niej swoje spojrzenie.- Jesteś przemoczona...- raczej stwierdził fakt, chyba musiała naprawdę długo spacerować po tych błoniach.
- Bronte co mówiliśmy o spacerowaniu po błoniach w nocy?- mruknął starając się wręcz nie warknąć na nią. Nie był pijany, ani nawet wstawiony, czuł się niezrozumiany i obciążony. Wziął od niej zapalniczkę i pośpiesznie odpalił papierosa.- Dzięki.- oddał ją zaraz dziewczynie.- Chcesz papierosa?- spytał zaciągając się głęboko zaraz po tym.
- spotykasz mnie w strasznie dziwnych momentach, Lena.- starał się nieco uspokoić więc skupił na niej swoje spojrzenie.- Jesteś przemoczona...- raczej stwierdził fakt, chyba musiała naprawdę długo spacerować po tych błoniach.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
- Nie wiesz jak to działa? Im bardziej ktoś czegoś Ci zabrania, tym częściej to robisz. - Wzruszyła ramionami, wsuwając zapalniczkę z powrotem do kieszeni spodni. Powiodła spojrzeniem po niespokojnym niebie, chmura oddalała się już jednak, dzięki czemu grzmoty nie były tak głośne, jak jeszcze kwadrans temu. Jej spojrzenie wróciło jednak ku Wilsonowi, który wydawał się nadzwyczaj niespokojny. Po dłuższej chwili wyjęła mu z dłoni fajkę i zaciągnęła się, chcąc jak najdłużej delektować się nikotynowym dymem. Tak właśnie, tego jej było trzeba. Uspokoić się, chociaż troszkę.
- Dziwnych? Co się dzieje Tony? - Spytała, opierając się czołem o drewnianą framugę. Widziała, że coś jest nie tak, wyczuwała to na kilometr. Zaciągnęła się papierosem raz jeszcze i podała mu go, uważając by nie wypadł z jej drżącej dłoni. Faktycznie nie było już najcieplej, a krótkie spodenki nie były najlepszym wyborem na taką pogodę. Dziewczyna jednak powstrzymywała się przed szczękaniem zębami, więc uważała, że póki co nie jest aż tak źle.
- Dziwnych? Co się dzieje Tony? - Spytała, opierając się czołem o drewnianą framugę. Widziała, że coś jest nie tak, wyczuwała to na kilometr. Zaciągnęła się papierosem raz jeszcze i podała mu go, uważając by nie wypadł z jej drżącej dłoni. Faktycznie nie było już najcieplej, a krótkie spodenki nie były najlepszym wyborem na taką pogodę. Dziewczyna jednak powstrzymywała się przed szczękaniem zębami, więc uważała, że póki co nie jest aż tak źle.
Re: Altanka
- Czyli będę musiał przywiązywać Cię na noc do łóżka?- zapytał unosząc jedną brew ku górze. Pomimo tego, że znali się tak długo nigdy nie musiał mówić jej kim jest, nigdy też nie widzieli się podczas dnia przed i po pełni, teraz jego wilcza natura wyjawiała się dwa razy bardziej intensywniej, więc coraz trudniej było mu to ukrywać. Kiedy wzięła od niego papierosa spojrzał na nią.
- Nie pasuję ci papieros.- stwierdził po chwili wlepiania w nią wzroku. Była jak mała dziewczynka z wielkim papierosem w ustach, po części wyglądało to dość uroczo.
- Jestem strasznie nerwowy, nie chcę wybuchnąć, zrobić Ci cokolwiek.- odpowiedział nie do końca rozwijając ten wątek. Odebrał od niej papierosa obserwując ją cały czas.
- Trzęsiesz się, chcesz iść do zamku, gdzieś gdzie jest cieplej?- spytał ze słyszalną troską w głosie. On też był mokry, ale nawet tego teraz nie odczuwał.
- Nie pasuję ci papieros.- stwierdził po chwili wlepiania w nią wzroku. Była jak mała dziewczynka z wielkim papierosem w ustach, po części wyglądało to dość uroczo.
- Jestem strasznie nerwowy, nie chcę wybuchnąć, zrobić Ci cokolwiek.- odpowiedział nie do końca rozwijając ten wątek. Odebrał od niej papierosa obserwując ją cały czas.
- Trzęsiesz się, chcesz iść do zamku, gdzieś gdzie jest cieplej?- spytał ze słyszalną troską w głosie. On też był mokry, ale nawet tego teraz nie odczuwał.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
- Mniej więcej - wzruszyła ramionami, kiedy na jej twarzy pojawił się bezczelny uśmieszek. - To też zależy czy zostaniesz ze mną, czy nie. - Dziewczyna zauważała zmianę jego zachowania, nie bardzo wiedząc co o tym sądzić. Chociaż co ona mogła mówić na temat zmian nastroju? Sama była najlepszym wręcz książkowym przykładem zaburzeń psychicznych. Może niezdiagnozowanym, lecz jednak.
- Jakoś przez trzy lata Ci to nie przeszkadzało... - Odburknęła, opierając się teraz o framugę całymi plecami. - Co się stało, że jesteś nerwowy? - Czyżby jakieś szalone przeżycia? A może te, o których wspominała jej Helena dzisiejszego popołudnia? Doprawdy nie sądziła, by duch miał jakiś cel w okłamywaniu jej, ale może po prostu nie chciała dopuścić tej myśli do swojej świadomości? Najprawdopodobniej. Zmarszczyła brwi, wyginając spierzchnięte usta w podkówkę.
- Teraz to już nie ma sensu. I tak zimno i tak - Wzruszyła ramionami, znowu zabierając mu papierosa.
- Jakoś przez trzy lata Ci to nie przeszkadzało... - Odburknęła, opierając się teraz o framugę całymi plecami. - Co się stało, że jesteś nerwowy? - Czyżby jakieś szalone przeżycia? A może te, o których wspominała jej Helena dzisiejszego popołudnia? Doprawdy nie sądziła, by duch miał jakiś cel w okłamywaniu jej, ale może po prostu nie chciała dopuścić tej myśli do swojej świadomości? Najprawdopodobniej. Zmarszczyła brwi, wyginając spierzchnięte usta w podkówkę.
- Teraz to już nie ma sensu. I tak zimno i tak - Wzruszyła ramionami, znowu zabierając mu papierosa.
Re: Altanka
- Myślę, że zostanę, byłby to całkiem ciekawy widok.- przeczesał palcami zmoknięte włosy by odkleić je od twarzy. Dopiero od niedawna, gdy zaczął naprawdę dorastać dało się zauważyć jego wieczne rozdrażnienie, niezdecydowanie i agresję.
- Ale zaczęło. Miałaś być grzeczną dziewczynką. - burknął i słysząc jej pytanie postanowił wzruszyć jedynie ramionami, bo co miał jej odpowiedzieć, że jednak nie jest taki fajny jak wszyscy myślą?
- Chciałbym, żebyś spała dziś ze mną.- powiedział kiedy dziewczyna wzięła od niego papierosa. Bał się o nią jeszcze bardziej po tym jak Norę pogryzł jakiś wampir, kto wie do czego będzie jeszcze zdolny, a Lena wcale nie uważała na siebie jakoś specjalnie. Miał wrażenie, że musi pilnować ją dwa razy bardziej.
- Ale zaczęło. Miałaś być grzeczną dziewczynką. - burknął i słysząc jej pytanie postanowił wzruszyć jedynie ramionami, bo co miał jej odpowiedzieć, że jednak nie jest taki fajny jak wszyscy myślą?
- Chciałbym, żebyś spała dziś ze mną.- powiedział kiedy dziewczyna wzięła od niego papierosa. Bał się o nią jeszcze bardziej po tym jak Norę pogryzł jakiś wampir, kto wie do czego będzie jeszcze zdolny, a Lena wcale nie uważała na siebie jakoś specjalnie. Miał wrażenie, że musi pilnować ją dwa razy bardziej.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
Usłyszawszy odpowiedź chłopaka, uniosła brwi w wyrazie dezaprobaty.
- Widok? Naprawdę byś tylko patrzył? - Pokręciła głową z udawanym niedowierzaniem. Kolejna wypowiedź chłopaka, sprawiła, że jej usta wygięły się w dziwnym grymasie.
- Miałam? Składałam podpis krwią, czy coś takiego? - Westchnęła z powątpiewaniem, lecz po jej bladej buźce wciąż błąkał się uśmiech. - Mam się bać? - Jej brwi po raz kolejny powędrowały ku górze, a dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.
- Widok? Naprawdę byś tylko patrzył? - Pokręciła głową z udawanym niedowierzaniem. Kolejna wypowiedź chłopaka, sprawiła, że jej usta wygięły się w dziwnym grymasie.
- Miałam? Składałam podpis krwią, czy coś takiego? - Westchnęła z powątpiewaniem, lecz po jej bladej buźce wciąż błąkał się uśmiech. - Mam się bać? - Jej brwi po raz kolejny powędrowały ku górze, a dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.
Re: Altanka
- Oczywiście! - spojrzał na nią a kąciki jego ust lekko zadrżały w uśmiechu.- A co byś jeszcze chciała?- zapytał jak gdyby w ogóle nie wiedział o co może jej chodzić.
- Nie ale zawsze możemy to zmienić, nie mogę martwić się o Ciebie bardziej niż Ty sama o siebie.- jako, że nie chciało mu się już stać, postanowił usiąść.
- Będę musiał zacząć wymyślać powody dla których mogę zaciągnąć Cię do łóżka co noc.- mrugnął do niej porozumiewawczo, bo jak na razie jego nerwy uspokoiły się znacznie.
- A czy Ty kiedykolwiek się mnie bałaś?- spytał i znów lekko kąciki ust drgnęły w uśmiechu. Chyba powinien spędzać z nią więcej czasu, bo ja na razie zdecydowanie pozwoliła mu się odprężyć.
- Nie ale zawsze możemy to zmienić, nie mogę martwić się o Ciebie bardziej niż Ty sama o siebie.- jako, że nie chciało mu się już stać, postanowił usiąść.
- Będę musiał zacząć wymyślać powody dla których mogę zaciągnąć Cię do łóżka co noc.- mrugnął do niej porozumiewawczo, bo jak na razie jego nerwy uspokoiły się znacznie.
- A czy Ty kiedykolwiek się mnie bałaś?- spytał i znów lekko kąciki ust drgnęły w uśmiechu. Chyba powinien spędzać z nią więcej czasu, bo ja na razie zdecydowanie pozwoliła mu się odprężyć.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
- No jak to co? No jak śmiesz w ogóle pytać... - Westchnęła żałośnie, siadając tuż obok niego. Pomimo, że była cała przemoczona i było dosyć zimno ze względu na porę dnia, to panience Bronte nie przeszkadzało to już w niczym zupełnie.
- Jasne, bo mnie przypadkiem zmusisz. - Posłała mu jeden ze swoich uśmieszków, jednocześnie odgarniając opadające na twarz mokre kosmyki. Pomimo, że rano była zła i po południu była zła i wieczorem też, to teraz było jej to już obojętne. Zupełnie obojętne.
- Czy ty w ogóle słyszysz, jak to brzmi? - Zapytała dużo głośniej, perfekcyjnie udając oburzony ton. Dziewczyna westchnęła po raz kolejny zabierając mu już resztkowe pozostałości papierosa. Zaciągnęła się po raz ostatni by po dłuższej chwili zgasić dogasający filtr o kamienny stolik.
- Bałam, serio? Śmieszny jesteś Wilson, tyle. - Odparła, śmiejąc się dźwięcznie. Nie czuła teraz jakby łączyło ich cokolwiek więcej niż przyjaźń. Zupełnie. Ale może to i lepiej dla tej biedaczki? Pewnie tak.
- Jasne, bo mnie przypadkiem zmusisz. - Posłała mu jeden ze swoich uśmieszków, jednocześnie odgarniając opadające na twarz mokre kosmyki. Pomimo, że rano była zła i po południu była zła i wieczorem też, to teraz było jej to już obojętne. Zupełnie obojętne.
- Czy ty w ogóle słyszysz, jak to brzmi? - Zapytała dużo głośniej, perfekcyjnie udając oburzony ton. Dziewczyna westchnęła po raz kolejny zabierając mu już resztkowe pozostałości papierosa. Zaciągnęła się po raz ostatni by po dłuższej chwili zgasić dogasający filtr o kamienny stolik.
- Bałam, serio? Śmieszny jesteś Wilson, tyle. - Odparła, śmiejąc się dźwięcznie. Nie czuła teraz jakby łączyło ich cokolwiek więcej niż przyjaźń. Zupełnie. Ale może to i lepiej dla tej biedaczki? Pewnie tak.
Re: Altanka
- Śmiem nawet zapytać czego się spodziewałaś.- kiedy usiadła obok niego, poczuł od niej taki lekki chłód. Tony co jakiś czas odwracał swój wzrok na błyski które rozjaśniały niebo. Zdjął mokrą bluzę, a pod spodem miał suchą koszulkę, więc objął ja ramieniem przyciągając do siebie mocno.
- Wstawaj, wracamy do zamku, nie możesz spacerować w takim stanie.- mruknął czując jak jej mokre ubrania przylegają do jego skóry.
- Słysze, tylko, ze to Ty dwojako interpretujesz.- odwzajemnił uśmiech i zerknął na nią z góry. - a co jeśli tak naprawdę jestem potworem, groźnym i nieobliczalnym, hm?- spytał żartobliwie, jednak dziewczyna nie mogła się spodziewać że w tym pytaniu kryje się jakieś drugie dno. Anthony potarł jej ramię, choć wiedział, że i tak muszą iść do zamku. Jedynym miejscem gdzie mogli spędzić noc razem był Pokój życzeń.
- Wstawaj, wracamy do zamku, nie możesz spacerować w takim stanie.- mruknął czując jak jej mokre ubrania przylegają do jego skóry.
- Słysze, tylko, ze to Ty dwojako interpretujesz.- odwzajemnił uśmiech i zerknął na nią z góry. - a co jeśli tak naprawdę jestem potworem, groźnym i nieobliczalnym, hm?- spytał żartobliwie, jednak dziewczyna nie mogła się spodziewać że w tym pytaniu kryje się jakieś drugie dno. Anthony potarł jej ramię, choć wiedział, że i tak muszą iść do zamku. Jedynym miejscem gdzie mogli spędzić noc razem był Pokój życzeń.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
- Ja dwojako? Lena z domu Bronte? Coś mi się nie wydaje... - Prychnęła, wpatrując się weń. Jej oczy choć na pozór radosne, wciąż kryły w sobie pewien smutek, o którym ona nie miała dzisiaj najmniejszej ochoty mówić. Przystała chętnie na jego propozycję powrotu do zamku, czując jak zaczynają jej się trząść nogi, dłonie i zaczyna szczękać zębami.
- To wtedy mam problem, drogi Wilsonie. - Odpowiedziała automatycznie, wstając. W drodze do zamku splotła swoją dłoń z jego, by chociaż w tym niewielkim stopniu poczuć w tym zimnie jego obecność. Faktycznie było dużo zimniej, niż jej się na początku zdawało. Deszcz przestał co prawda padać, ale temperatura była dużo, dużo niższa niż zwykle. Skórę dziewczyny pokryła gęsia skórka, broniąc się przed nadmierną utratą ciepła.
- To wtedy mam problem, drogi Wilsonie. - Odpowiedziała automatycznie, wstając. W drodze do zamku splotła swoją dłoń z jego, by chociaż w tym niewielkim stopniu poczuć w tym zimnie jego obecność. Faktycznie było dużo zimniej, niż jej się na początku zdawało. Deszcz przestał co prawda padać, ale temperatura była dużo, dużo niższa niż zwykle. Skórę dziewczyny pokryła gęsia skórka, broniąc się przed nadmierną utratą ciepła.
Re: Altanka
/ z wielkiej sali.
- Tak w ogóle to przypomnij mi czemu tak bardzo o nie lubisz?- spytał kiedy jeszcze siedzieli przy stole w wielkiej sali, ale w sumie nie musiał zbyt długo czekać na reakcję dziewczyny na jego pytanie. Zaraz obydwoje wyparowali z wielkiej sali nie jedząc nic, w sumie Tony z chęcią przekąsiłby coś surowego. Najlepiej gdyby było to mięso. Kiedy już wyszli ze szkoły, Tony poprowadził ją do Altanki, gdzie często zdarzało mu się pić alkohol i w sumie z chęcią zrobiłoby to teraz, jednak zaraz wszystkie gazety pisały by o tym. Dlatego jedyne o miał schowane w szacie to były papierosy i zapałki, tego nie umiał się oduczyć. Docierając na miejsce chłopak wyciągnął je częstując dziewczynę.
- Nie wiem czy powinienem sprowadzać na złą drogę siostrę mojego przyjaciela.- mruknął nieco ironicznie siadając na ławce i odpalając sobie papierosa Marokańskimi jeszcze zapałkami, papierosy też były stamtąd, z resztą dopiero co wrócił, więc i tak nie miał przy sobie większej części rzeczy, tylko te potrzebne.
- Tak w ogóle to przypomnij mi czemu tak bardzo o nie lubisz?- spytał kiedy jeszcze siedzieli przy stole w wielkiej sali, ale w sumie nie musiał zbyt długo czekać na reakcję dziewczyny na jego pytanie. Zaraz obydwoje wyparowali z wielkiej sali nie jedząc nic, w sumie Tony z chęcią przekąsiłby coś surowego. Najlepiej gdyby było to mięso. Kiedy już wyszli ze szkoły, Tony poprowadził ją do Altanki, gdzie często zdarzało mu się pić alkohol i w sumie z chęcią zrobiłoby to teraz, jednak zaraz wszystkie gazety pisały by o tym. Dlatego jedyne o miał schowane w szacie to były papierosy i zapałki, tego nie umiał się oduczyć. Docierając na miejsce chłopak wyciągnął je częstując dziewczynę.
- Nie wiem czy powinienem sprowadzać na złą drogę siostrę mojego przyjaciela.- mruknął nieco ironicznie siadając na ławce i odpalając sobie papierosa Marokańskimi jeszcze zapałkami, papierosy też były stamtąd, z resztą dopiero co wrócił, więc i tak nie miał przy sobie większej części rzeczy, tylko te potrzebne.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
- Bo jest skończonym idiotą. Ma w głębokim poważaniu co się do niego mówi, woli robić po swojemu i oczywiście wychodzi na tym jak największy matoł świata. Zadaje się z brudasami, w ogóle nie mam zielonego pojęcie co z niego wyrośnie. Wstyd i chańba! Brakuje tylko tego, żeby zaczął gwałcić kozy... serio. - rzadko kiedy się zdarzało żeby Nadia była tak wylewna, ale tym razem... sprzyjająca atmosfera? Towarzystwo? A może po prostu odpowiednie pytanie? Nie ważne, ważne, że dostała papierosa, którego odpaliła beztrosko swoją prywatną zapalniczką, jedynym mugolskim wynalazkiem, który tolerowała... poza motorami oczywiście. Zaciągnęła się, wypuszczając dym prosto w twarz Anthonego, uśmiechając się cwaniacko.
- Błagam cię, myślisz, że jestem tak ułożona i tradycyjna? To stereotyp, mylne wrażenie. Myślałam, że jesteś bardziej spostrzegawczy - usiadła na barierce altanki, zakładając nogę na nogę, opierając się plecami o jedną z dłuższych pal podtrzymujących dach.
- Błagam cię, myślisz, że jestem tak ułożona i tradycyjna? To stereotyp, mylne wrażenie. Myślałam, że jesteś bardziej spostrzegawczy - usiadła na barierce altanki, zakładając nogę na nogę, opierając się plecami o jedną z dłuższych pal podtrzymujących dach.
Re: Altanka
- Jestem jego przyjacielem, jak mam traktować to, że zadaje się z brudasami? - uniósł lekko brwi ku górze i zaciągnął się mocno ulubionym papierosem którego ostatnimi czasu nie mógł skosztować przez zwykły brak okazji i czasu. - A co ma wyrosnąć, mistrz eliksirów?- zaśmiał się krótko i zerknął dziewczyny, no tak dało się zauważyć dość sporo podobieństwa między nią a dymkiem, w końcu byli bliźniakami.
- A Ty nie słyszałaś, że nie należę do spostrzegawczych i mądrych, nie czytasz proroka?- udał zdziwionego, bo on sam go nie czytał jednak potem dowiadywał się od plotkarzy lub też rodzeństwa jak to jest wszystko widziane okiem gazety.
- Myślę, że Dymitr nie miałby nic przeciwko żeby opiekował się Tobą taki porządny człowiek jak ja.- wypiął teatralnie mocno klatkę piersiową do przodu oczywiście żartując. W sumie wątpił, że nawet jego najlepszy przyjaciel chciałby mieć takiego szwagra jakim był Tosiek.
- A Ty nie słyszałaś, że nie należę do spostrzegawczych i mądrych, nie czytasz proroka?- udał zdziwionego, bo on sam go nie czytał jednak potem dowiadywał się od plotkarzy lub też rodzeństwa jak to jest wszystko widziane okiem gazety.
- Myślę, że Dymitr nie miałby nic przeciwko żeby opiekował się Tobą taki porządny człowiek jak ja.- wypiął teatralnie mocno klatkę piersiową do przodu oczywiście żartując. W sumie wątpił, że nawet jego najlepszy przyjaciel chciałby mieć takiego szwagra jakim był Tosiek.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
Zaśmiała się.
- W sumie masz rację... ale wiesz, nie bierz sobie tego tak bardzo do serca... w porównaniu z resztą tych brudasów, jesteś w miarę czysty - wystawiła mu język w dziecinnym geście zaczepki - A tak serio - zaciągnęła się ponownie - Mam na myśli tą całą Aiko... znasz sytuację? W ogóle nie mam zielonego pojęcia, co ten matoł w niej widzi... jak myślisz? Może tobie coś mówił? - niby nie obchodziły jej powody, bardziej liczył się fakt, ale musiała mieć jakieś podstawy, choć niewielkie informacje, bo póki co większość podpowiadała jej bujna wyobraźnia i miłość do dopowiadania sobie różnych rzeczy.
- Nie... co znowu przeskrobałeś Tony? - ciekawskie, natarczywe spojrzenie Nadii spoczęło właśnie na ciemnej sylwetce ślizgona. Ponownie się zaśmiała.
- Porządny powiadasz? Myślę, że prędzej zacząłby się mnie słuchać niż zaakceptował ciebie jako szwagra, słońce - wyszczerzyła ząbki w rozbawionym uśmiechu, a to ci heca! Ona na prawdę potrafiła się śmiać!
- W sumie masz rację... ale wiesz, nie bierz sobie tego tak bardzo do serca... w porównaniu z resztą tych brudasów, jesteś w miarę czysty - wystawiła mu język w dziecinnym geście zaczepki - A tak serio - zaciągnęła się ponownie - Mam na myśli tą całą Aiko... znasz sytuację? W ogóle nie mam zielonego pojęcia, co ten matoł w niej widzi... jak myślisz? Może tobie coś mówił? - niby nie obchodziły jej powody, bardziej liczył się fakt, ale musiała mieć jakieś podstawy, choć niewielkie informacje, bo póki co większość podpowiadała jej bujna wyobraźnia i miłość do dopowiadania sobie różnych rzeczy.
- Nie... co znowu przeskrobałeś Tony? - ciekawskie, natarczywe spojrzenie Nadii spoczęło właśnie na ciemnej sylwetce ślizgona. Ponownie się zaśmiała.
- Porządny powiadasz? Myślę, że prędzej zacząłby się mnie słuchać niż zaakceptował ciebie jako szwagra, słońce - wyszczerzyła ząbki w rozbawionym uśmiechu, a to ci heca! Ona na prawdę potrafiła się śmiać!
Re: Altanka
- Oj to teraz mnie skomplementowałaś, jestem najczystszy z brudasów, powinienem sobie sam pogratulować. - rozejrzał się dookoła, bo wieszał, ze w pierwszym dniu prefekci są zazwyczaj najbardziej łakomi na odjęcie jakiś punktów, biorąc pod uwagę, że jednym z nich był jego niedorozwinięty brat.
- Też nic nie wiem, nie było mnie tu na wakację, ale chyba się zaręczyli, czy coś, hm? Jesteś jego siostrą- wytknął w jej stronę oskarżycielsko palcem.- powinnaś wiedzieć najwięcej!- uśmiechnął się do niej i wstał z ławeczki siadając obok niej na barierce, by nie musiał ciągle zadzierać głowy do góry żeby na nią spojrzeć.
- Kojarzę jednak tą Aiko, nie podoba mi się, jest jakaś...dziwna?- starał się dokładniej przypomnieć twarz dziewczyny, Tony'emu ona też nie przypadła do gustu w zupełności.
- Oj straciłaś najlepsze, podobno przeleciałem pół szkoły!- mając papierosa w ustach zaklaskał wesoło niczym rozbawiony chłopiec, jednak wcale go to tak nie bawiło. - A! Do tego moja durna rodzina wyrzuciła mnie z domu, uwierzysz?- westchnął ciężko, jednak póki co to, że go wyrzucili wyszło mu jak najbardziej na dobre.
- Ty też uważasz mnie za taką złą partię, co powinienem robić, chodzić z kijem w dupie?- tak samo jak i ona Tony zaśmiał się, jednak zaraz po tym zaczął znów palić swojego papierosa.
- Też nic nie wiem, nie było mnie tu na wakację, ale chyba się zaręczyli, czy coś, hm? Jesteś jego siostrą- wytknął w jej stronę oskarżycielsko palcem.- powinnaś wiedzieć najwięcej!- uśmiechnął się do niej i wstał z ławeczki siadając obok niej na barierce, by nie musiał ciągle zadzierać głowy do góry żeby na nią spojrzeć.
- Kojarzę jednak tą Aiko, nie podoba mi się, jest jakaś...dziwna?- starał się dokładniej przypomnieć twarz dziewczyny, Tony'emu ona też nie przypadła do gustu w zupełności.
- Oj straciłaś najlepsze, podobno przeleciałem pół szkoły!- mając papierosa w ustach zaklaskał wesoło niczym rozbawiony chłopiec, jednak wcale go to tak nie bawiło. - A! Do tego moja durna rodzina wyrzuciła mnie z domu, uwierzysz?- westchnął ciężko, jednak póki co to, że go wyrzucili wyszło mu jak najbardziej na dobre.
- Ty też uważasz mnie za taką złą partię, co powinienem robić, chodzić z kijem w dupie?- tak samo jak i ona Tony zaśmiał się, jednak zaraz po tym zaczął znów palić swojego papierosa.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
- Pewnie, że tak... w końcu to nie lada komplement... sądząc po źle zawiązanym krawacie ten brudas jest bardzo adekwatny - wzruszyła ramionami po raz kolejny delektując się duszącym dymem papierosów Anthonego. Nie przejmowała się zbytnio jakimkolwiek patrolem, praktycznie wszyscy znajdowali się teraz w Wielkiej Sali, opróżniali talerze z najrozmaitszych przysmaków. Postanowiła w pełni zaufać Wilsonowi, jeśli chodziło o obserwowanie terenu. Rzuciła kiść winogron w jego stronę.
- Trzymaj, wzięłam po drodze kiedy wychodziliśmy... na wypadek gdybyś zgłodniał, czy coś - wytłumaczyła, nie żeby zaraz miała na zawsze stać się kompletnie miła i troskliwa, co to to nie... wydawało się to nawet kompletnym idiotyzmem. Kiedy ślizgon zaczął mówić o Aiko, mina Rosjanki od razu się zmieniła, a dziewczyna zdecydowanie spochmurniała. Stwierdzenie o zaręczynach sprawiło, że Nadia zaniemówiła, a gdy już się ocknęła...
- Że co?! Jakie zaręczyny do jasnej cholery!? MÓWIŁAM! MÓWIŁAM CI, ŻE JEST SKOŃCZONYM IDIOTĄ.... ZABIJĘ GO! PRZYSIĘGAM CI ANTHONY ZABIJĘ! - następnie wyfukała kilka rosyjskich słów określających postać jej bliźniaka i zaciągnęła sie papierosem by móc zapanować nad chęcią znalezienia Dymitra i porządnego złojenia mu skóry. Z krainy mordu wyrwało ją kolejne zdanie Anthonego.
- Pół szkoły mówisz? Anthony Wilsonie, czuję się kompletnie zignorowana i w ogóle pominięta, zapomniana! Czemu ja nie zostałam przeleciana? Jestem dla ciebie zbyt stara? Bez sensu. Przecież mam reputację! Jakąś tam... marną bo marną... nie ciekawą... ale jednak! (...) Nie obchodzi mnie to, że nie masz dachu nad głową... bardziej boli mnie fakt, że jestem w tej gorszej połowie szkoły - udała przejęcie z aktorską precyzją.
- Kij w dupie? Wiesz, myślę, że mogłoby to źle zadziałać na twoją reputację casanovy wśród dziewcząt, za to bardzo ale to bardzo przyciągnęłoby ponętnych chłopców... - uśmiechnęła się zaczepnie po czym ponownie wsadziła papierosa do ust, pozostawiając na nim ślad czerwonej szminki.
- Trzymaj, wzięłam po drodze kiedy wychodziliśmy... na wypadek gdybyś zgłodniał, czy coś - wytłumaczyła, nie żeby zaraz miała na zawsze stać się kompletnie miła i troskliwa, co to to nie... wydawało się to nawet kompletnym idiotyzmem. Kiedy ślizgon zaczął mówić o Aiko, mina Rosjanki od razu się zmieniła, a dziewczyna zdecydowanie spochmurniała. Stwierdzenie o zaręczynach sprawiło, że Nadia zaniemówiła, a gdy już się ocknęła...
- Że co?! Jakie zaręczyny do jasnej cholery!? MÓWIŁAM! MÓWIŁAM CI, ŻE JEST SKOŃCZONYM IDIOTĄ.... ZABIJĘ GO! PRZYSIĘGAM CI ANTHONY ZABIJĘ! - następnie wyfukała kilka rosyjskich słów określających postać jej bliźniaka i zaciągnęła sie papierosem by móc zapanować nad chęcią znalezienia Dymitra i porządnego złojenia mu skóry. Z krainy mordu wyrwało ją kolejne zdanie Anthonego.
- Pół szkoły mówisz? Anthony Wilsonie, czuję się kompletnie zignorowana i w ogóle pominięta, zapomniana! Czemu ja nie zostałam przeleciana? Jestem dla ciebie zbyt stara? Bez sensu. Przecież mam reputację! Jakąś tam... marną bo marną... nie ciekawą... ale jednak! (...) Nie obchodzi mnie to, że nie masz dachu nad głową... bardziej boli mnie fakt, że jestem w tej gorszej połowie szkoły - udała przejęcie z aktorską precyzją.
- Kij w dupie? Wiesz, myślę, że mogłoby to źle zadziałać na twoją reputację casanovy wśród dziewcząt, za to bardzo ale to bardzo przyciągnęłoby ponętnych chłopców... - uśmiechnęła się zaczepnie po czym ponownie wsadziła papierosa do ust, pozostawiając na nim ślad czerwonej szminki.
Re: Altanka
Anthony miał już końcówkę papierosa dlatego też rzucił go na drewniane podłoże altanki i przydeptał mocno butem, po czym zsunął go nogą z na trawę. Złapał zaraz po tym trochę winogron od dziewczyny i w duchu stwierdził, że o wiele bardziej wolałby dostać krwistego steka, ale teraz kiedy był głodny nawet tym nie pogardził. Wpakował sobie parę owoców do buzi gryząc i połykając pośpiesznie.
- Jesteś wspaniałomyślna, Miligan.- w jego głośnie dała się słyszeć nutka złośliwości, jednak zaraz potem jego usta zajęte były dokańczaniem pysznych winogron.
- Może się zakochał, niektórzy mają uczucia, podobno...- wyszczerzył się bo jemu zarzucano brak posiadania tego czegoś zwanego emocjami. - Ale, ale! Kiedy będziesz go zabijać, daj znać popatrzę na to.- uśmiechnął się radośnie, chociaż wątpił by dziewczyna miała jakiekolwiek szanse z jego przyjacielem.
- Tak, mogłabyś być już moją babcią! Robią Ci się zmarszczki, o tu!- dotknął palcem środek jej czoła żartując sobie w najlepsze.- A poza tym jesteś siostrą mojego przyjaciela, za dotknięcie Ciebie mógłbym dostać zdrowo po mordzie.- poruszył znacząco brwiami.
- Nie chce mieć już jakiejkolwiek reputacji, chciałbym być niewidoczny jak pierdolony szef loży masońskiej.- kiedy już zjadł, gałązkę wyrzucił w trawę tak jak i peta i zerknął na Nadię kątem oka.
- Zbierajmy się do szkoły, jestem przeraźliwie głodny.- powiedział szczerze i nie czekając długo poszedł w kierunku zamku.
- Jesteś wspaniałomyślna, Miligan.- w jego głośnie dała się słyszeć nutka złośliwości, jednak zaraz potem jego usta zajęte były dokańczaniem pysznych winogron.
- Może się zakochał, niektórzy mają uczucia, podobno...- wyszczerzył się bo jemu zarzucano brak posiadania tego czegoś zwanego emocjami. - Ale, ale! Kiedy będziesz go zabijać, daj znać popatrzę na to.- uśmiechnął się radośnie, chociaż wątpił by dziewczyna miała jakiekolwiek szanse z jego przyjacielem.
- Tak, mogłabyś być już moją babcią! Robią Ci się zmarszczki, o tu!- dotknął palcem środek jej czoła żartując sobie w najlepsze.- A poza tym jesteś siostrą mojego przyjaciela, za dotknięcie Ciebie mógłbym dostać zdrowo po mordzie.- poruszył znacząco brwiami.
- Nie chce mieć już jakiejkolwiek reputacji, chciałbym być niewidoczny jak pierdolony szef loży masońskiej.- kiedy już zjadł, gałązkę wyrzucił w trawę tak jak i peta i zerknął na Nadię kątem oka.
- Zbierajmy się do szkoły, jestem przeraźliwie głodny.- powiedział szczerze i nie czekając długo poszedł w kierunku zamku.
Anthony WilsonKlasa VII - Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak
Re: Altanka
Tak, Campbell bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, że pogoda była paskudna i choć ciężkie, deszczowe chmury nawet na chwilę nie chciały przestać zalewać hogwarckie błonia, młody Kanadyjczyk postanowił wychylić nos poza mury zamku. Jakimś cudem udało mu się przebrnąć przez grząską murawę terenów, należących do majestatycznej szkoły, bez zaliczenia widowiskowej gleby. Po chwili znalazł się w małej, drewnianej altance, która była bardzo dobrze osłonięta drzewami z rozłożystymi gałęziami, na których - o dziwo - ostatkami sił trzymały się jeszcze liście.
Jak można się było domyślić, Campbell od razu po dotarciu na miejsce wyciągnął papierosy, które miały bardzo dobrą ochronę przed deszczem w postaci ofoliowanej paczki, i odpalił sobie jednego uprzednio umieszczając go między wargami. Brunet mimowolnie zerknął w stronę szkoły, w której właśnie w takie ulewne dni było zbyt tłocznie. Mimo pozorów, Ślizon nie myślał o niczym, gdyż potrzebował chwili dla siebie, chwili na wyciszenie się, chwili gdzie będzie z dala od wszystkich swoich znajomych, fanek, wielbicieli...
Może to nadchodząca jesień, niesprzyjająca pogoda albo zmęczenie szybkim i szalonym trybem życia sprawiło, iż Connor wpadł w jakiś - niepodobny do niego - melancholijny nastrój?
Jak można się było domyślić, Campbell od razu po dotarciu na miejsce wyciągnął papierosy, które miały bardzo dobrą ochronę przed deszczem w postaci ofoliowanej paczki, i odpalił sobie jednego uprzednio umieszczając go między wargami. Brunet mimowolnie zerknął w stronę szkoły, w której właśnie w takie ulewne dni było zbyt tłocznie. Mimo pozorów, Ślizon nie myślał o niczym, gdyż potrzebował chwili dla siebie, chwili na wyciszenie się, chwili gdzie będzie z dala od wszystkich swoich znajomych, fanek, wielbicieli...
Może to nadchodząca jesień, niesprzyjająca pogoda albo zmęczenie szybkim i szalonym trybem życia sprawiło, iż Connor wpadł w jakiś - niepodobny do niego - melancholijny nastrój?
Strona 3 z 9 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Błonia
Strona 3 z 9
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach