Altanka

+30
Adrien Rien
Elektra Fyodorova
Pierre Vauquer
Rachel Montgomery
Lena Gregorovic
Aleksander Cortez
Stella Stark
Rhinna Hamilton
Monika Kruger
Mia Kruger
Matthew Sneddon
Jamie Campbell
Noah Alsteen
James Scott
Nancy Baldwin
Sanne van Rijn
Charles Wilson
Maja Vulkodlak
Connor Campbell
Nadia Milligan
Emily Bronte
Colette Roshwel
Leanne Chatier
Aiden Williams
Mistrz Gry
Christine Greengrass
Anthony Wilson
Ian Ames
Andrea Jeunesse
Brennus Lancaster
34 posters

Strona 9 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

Go down

Altanka - Page 9 Empty Altanka

Pisanie by Brennus Lancaster Sob 08 Cze 2013, 01:34

First topic message reminder :

Altanka - Page 9 3927728798_8f2dca8184

Urocza altanka z ławeczką, która zasłonięta jest częściowo od cienia koronami drzew rosnących na błoniach. Stoi tutaj już bardzo długo, jest dziełem dawnego gajowego z lat 50-tych XX-wieku. Była świadkiem wielu wzruszeń i uniesień szkolnych miłostek.

Pssst, to podobno tutaj James P. Wyznał miłość Lily E.! Na jednej z belek altanki można przeczytać wyryte L + J.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Adrien Rien Sro 27 Sty 2016, 12:48

W milczeniu szedł marszowym krokiem przez cały korytarz lochu prowadzący aż do wyjścia z zamku. W nosie miał całego tego profesorka, który kazał mu sprzątać salę. Dobrze że nie był jakimś entuzjastą skrzatów bo by musiał z mopem i wiadrem czyścić cały rozlany eliksir. nie mógł się skupić. Cały czas krążył muslami w okolicy księgi z której miał przepis na eliksir. Nie wiedział gdzie zrobił błąd. Czy może kociołek był za mało srebrny? Albo szczur był już za stary? Przecież zawsze potrafił się skupić na swojej pracy i nawet w olbrzymim hałasie potrafił się skoncentrować na swoim zadaniu. A to było proste - zrobić eliksir na wypadanie zębów. Nie mógł znaleźć w sobie winy że coś zrobił nie tak, bo wszystko wykonał perfekcyjnie.
Kruszona skorpena była kruszoną skorpeną. A nagietek zerwany został o północy według prawideł księgi zielarskiej. A może po prostu ten co to eliksir spisał popełnił błąd? Niech, no tylko dorwie starego Recendiforce'a to mu nawrzuca za wszystkie czasy. Ale dlaczegoż nagle zaczął oskarżać jednego z największy eliksirów ówczesnego świata? Wszyscy wiedzieli że stary Recen - ten który tu nawet swego czasu nauczał był wyrocznią w tej kwestii. Wszystkie jego publikacje zawsze rozstrzygały na rzecz kwestii magicznej eliksirów.
Rien nawet się nie spostrzegł że nogi doprowadziły go na skraj błoni. Nawet nie czuł padających kropli deszczu na jego twarz. Miał swój wysoki płaszcz ze stójką, może mimowolnie się zakrył szalikiem z herbem domu węża. Kiedy się zorientował dostrzegł jedynie mała biała altankę która majestatycznie stała wokół mokrych drzew, już teraz bez liści. Lubił to miejsce, zwłaszcza późną nocą. Mógł zawsze w ciszy i spokoju pomyśleć. A z drugiej strony było to strategicznie dobre miejsce do obserwacji. Małoletnie pary zawsze wywalał swoim ego i racja bycia. Nie lubił sprzeciwów więc czasami zaklęciem potraktował jednego czy drugiego młodoklasistę.
Lubił patrzeć na przerażonych gówniarzy kiedy w spleceni uściskiem i w miłosnym pocałunku nagle kochanek lądował u szczytu altanki odsłaniając czasami biust dziewczyny z którą postanowił się tutaj spotkać. Szybko uciekali a on mógł posiedzieć i upić się kolejnego łyku swojego ulubionego trunku.
Wszedł szybkim krokiem do altanki, nie spodziewał się nikogo, bo pogoda nie zachęcała na spacery po błoniach stąd zdziwienie widząc dziewczynę z wężem na ramieniu.
- Wyjazd stąd - od progu przywitał Elektrę, nie rozpoznał jej w pierwszej chwili. - Słyszałaś? - zapytał jeszcze surowiej nie chcąc słyszeć sprzeciwu. Usiadł na ławce, wyciągnął z płaszcza do połowy pustą piersiówkę i powoli zaczął z niej pić. Nie spuszczał wzorku z dziewczyny. Słyszał że Elektra należy do tych Rosjan w których płynie buntownicza krew. Był przygotowany na jakikolwiek jej atak.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Elektra Fyodorova Sro 27 Sty 2016, 16:07

- Ktoś nadchodzi - wysyczał wąż i prześlizgnął się na jej drugie ramię by łatwiej mu było zaobserwować przybysza. Żmije nie były agresywnymi zwierzętami, były wręcz nieśmiałe w swych czynach. Wolą uciec w krzaki niż zaatakować, mimo iż ich jad należał do śmiertelnych. Ten wąż przez to, że należał do człowieka z którym mógł się porozumieć pozwolił się wyszkolić na nieco agresywniejszego niż natura pozwalała. Za czasów kiedy to uczyła się w Durmstrangu nie było obostrzeń by posiadać węża zamiast jakiegoś kota czy tam sowy. Hogwart aż tak przychylny do tego nie był i dziewczyna zmuszona była węża porzucić. Jednak na szczęście Zakazany Las przyjął go bez żadnych protestów.
Elektra nasłuchiwała coraz to głośniejszych kroków, które zmierzały w jej stronę, mimowolnie wręcz wysunęła ze swego rękawa końcówkę różdżki chowając ją w dłoniach.
- Nie - odpowiedziała przybyłemu ślizgonowi patrząc swymi lodowo-błękitnymi oczyma prosto w jego pokazując tym samym, że się nie boi. Bo nie miała czego tak naprawdę.
- Mam takie samo prawo tu być jak i ty- dodała i pogłaskała węża, który zaczął syczeć agresywnie, jednak dotyk dziewczyny uspokoił go a wąż powoli zaczął się wycofywać skryty za jej plecami w stronę zarośli. Koniec wężowej rozmowy. Będą musieli zostawić to na później.
Dziewczyna z obrzydzeniem przyglądała się jak ślizgon wychylał piersiówkę wypełnioną najprawdopodobniej wysokoprocentowym alkoholem. Obserwowała go, jego ruchy, jego ręce i twarz. Szukał kłopotów. To było do przewidzenia, a ona chciała tylko spokojnie spędzić popołudnie. Z dala od śmierdzących ślizgonów.
Elektra Fyodorova
Elektra Fyodorova
Prefekt: Hufflepuff

Prefekt: Hufflepuff

Urodziny : 20/11/2005
Wiek : 19
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Adrien Rien Sro 27 Sty 2016, 17:13

Łypnął nieprzychylnie na węża. Choć nosił jego symbol z dumą na piersi, do samych zwierząt nie był przekonany.
- Wężowe syki, to jego sprawka? I tak Cię nie zrozumie, to tylko zwykłe stworzenie. - uśmiechnął się krzywo do niej chcąc ją sprowokować. Słyszał o ludziach co bardzo upodobali wśród swoich najbliższych właśnie te małe obślizgłe gady. On ich używał jedynie jako ochrony dla rąk, bądź też składnika eliksirów.
Widział jak trzyma w pogotowiu różdżkę, nauczył się przez tyle lat bycia tutaj jak zachowują się ludzie. Profesorowie od pojedynków mówili jak najlepiej schować różdżkę by była zawsze pod ręką. Ona miała nieco inną przeszłość należała do Drumstrangu.
Rien wiedział o swoich rówieśnikach dosyć dużo. lubił przebiegle wiedzieć o swoim potencjalnym przeciwniku więcej niż wszyscy. drobne sprawy, nawyki to wszystko pozwalało wkręcić niejedną z osób w niezły pasztet. A przy tym dać ślizgonowi wiele zabawy.
- Tak więc będziemy musieli spędzić chwilę czasu razem. Mam nadzieję że nie będzie ci przeszkadzać wino? - bardziej stwierdził niż zapytał. Nie miał zamiaru w tej kwestii posiadać jakiegokolwiek pozwolenia. Rozsiadł się wygodniej, przyglądał się Elce. Kolejny łyk alkoholu mógł zdradzić zawartość piersiówki. Absynt albo mocno ziołowa nalewka.
Adrien Rien
Adrien Rien
Klasa VII


Urodziny : 01/01/1997
Wiek : 27
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Elektra Fyodorova Nie 07 Lut 2016, 15:01

Uniosła brew na jego wywód na temat syków węża. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo się myli. Z wężoustością się urodziła, rozumiała te stworzenia odkąd tylko pamiętała, były cholernie inteligentne jak na ich mały móżdżek i sprytne. Może też dlatego na wychowanków Slytherina mówi się, że są niezwykle przebiegli. Może. Póki co dla niej większość to banda debili. A ten przed nią nijak nie robił na niej wrażenia. Czysty prostak.
- Cóż... - to była jej jedyna odpowiedź na jego słowa. Nie chciała zbytnio wdawać się w dyskusję z gatunkiem podludzi.
Spojrzała na niego swym lodowym wzrokiem a ciemne brwi dodawały jej twarzy nieco ostrzejszego wyrazu. Poprawiła swe skórzane rękawiczki na dłoniach chowając tym samym różdżkę jednak tak by mogła być w gotowości zawsze i wszędzie. Durmstrang słynął z ofensywnego nauczania, nastawianego na atak, walkę, siłę. Nie chciała tu ryzykować, nawet jeśli w oczach innych uważana była za jakiegoś dziwaka.
Machnęła wolną dłonią przyzwalając na jego alkoholowe zachcianki i wzrok swój skierowała gdzieś w kierunku błoni zakrytego przez nagie gałęzie drzew. Ostra woń zawartości jego buteleczki zdążyła dotrzeć do jej nozdrzy przez co znów rzuciła wzrokiem na niego.
- Picie na terenie szkoły w biały dzień? Mało rozsądne - rzekła bez grama emocji w głosie.
Elektra Fyodorova
Elektra Fyodorova
Prefekt: Hufflepuff

Prefekt: Hufflepuff

Urodziny : 20/11/2005
Wiek : 19
Skąd : Vorkuta, Rosja
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Monika Kruger Pon 05 Wrz 2016, 20:55

Zmarszczyła brwi, bo raczej nie była zadowolona ze swojego odbicia w lustrze w łazience dla dziewcząt na trzecim piętrze. Rozjaśniła na moment końcówki włosów, ale kręcąc głową od razu powróciła do ich poprzedniego stanu. Tu już nic się nie da zrobić i nie pomoże nawet fakt, że jest metamorfomagiem. Dobrze, że Brandon twierdził, że ją kocha taką jaka jest. Dzięki temu nie musiała aż tak desperacko starać się poprawiać swojej urody praktycznie co kilka chwil.
Umyła dłonie i wycierając je w poły swojej szkolnej szaty opuściła toaletę stwierdzając z przekąsem, że niepotrzebnie tak bardzo czekała na początek roku w Hogwarcie.
Prawda była taka, że od kiedy mury zamku opuściła jej przyrodnia siostra było w nim, łagodnie mówiąc, lekko nudnawo. Monika nie miała z kim knuć i spiskować, plotkować i obgadywać, aż w końcu nie miała z kim po prostu dobrze się zabawić. W końcu nikt im nie dorównał, gdy Mia rownież zasilała szeregi ślizgonów. Noc duchów? Zamiana ról z pomocą eliksiru wielosokowego to dopiero było coś! Monika oddałaby naprawdę wiele by móc przeżyć to jeszcze raz.
Nudziła się. Tęskniąc za wakacjami w Paryżu z Mią i we Włoszech z Taythem kroczyła w kierunku błoni by móc zaszyć się na moment w swojej ulubionej altance i móc tam porozkoszować się ostatnimi promieniami wrześniowego słońca.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Anthony Wilson Czw 08 Wrz 2016, 10:31

Ledwo zaczął się rok szkolny w Hogwarcie, a młody ślizgon już kombinował co tu zrobić, żeby się urwać, albo przynajmniej jak przemycić butelkę wódki tak, żeby nikt sie nie zorientował. Sposoby, których używał rok temu juz zostały spalone na panewce, ale ale! proszę państwa został jeszcze jeden genialny sposób, przelanie alkoholu do zwykłej szklanej butelki i zamienienie jego zapachu jak i koloru na kompletnie neutralny. To tak jakby Wilson w tej flaszce miał wodę. Brawa dla Ciebie Anthony, nikt nie spodziewał się po tobie takiego sprytu.
Wychodząc z dormitorium ubrał czarną bluzę, by móc pod jej spód schować ów butelkę. No co? przezorny zawsze ubezpieczony.
Te wakacje, jeśli chodzi o zdanie chłopaka, zostały nazwane najlepszymi i najbardziej intensywnymi. A dlaczego? A dlatego, ze podczas tych wakacji zdołał zapomnieć o WSZYSTKICH swoich miłościach i śmiało mógł stwierdzić, że zaczyna z czystą kartą.
Wyszedł więc na błonia i z podniesiona głową, z alkoholem pod ręką kierował się w stronę swojego ulubionego miejsca- altanki. Z oddali juz dojrzał już kogoś, kto tak samo jak i on kroczył w stronę altanki. Dorównał jej kroku i szturchnął w ramię kiedy był już na jej wysokości.
- Oto i ona, Panna Kruger, najgrzeczniejsza ślizgonka, przykład i wzór cnót- zakpił, bo oboje dobrze wiedzieli, ze tak nie jest- Jak wakacje? Kogo zaliczyłaś w tym roku?- uniósł znacząco brwi z zainteresowaniem.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Monika Kruger Czw 08 Wrz 2016, 16:16

Altanka pojawiła się już w zasięgu wzroku dziewczyny, kiedy usłyszała za sobą kroki z pewnością należące do osobnika płci męskiej. Stąpanie Brandona rozpoznałaby z daleka, toteż odwróciła się z ciekawością by sprawdzić kto ma zamiar poprzeszkadzać jej w samotnym kontemplowaniu i rozmyślaniami nad sensem tego głupiego życia.
Anthony Wilson. Odruchowo przeniosła wzrok z jego twarzy na ubranie jakby spodziewając się, że coś pod nim ukrywa, co było pewniejsze niż to, że w Grudniu spadnie śnieg. Wilson zawsze targał ze sobą alkohol nawet gdy chodził do kibla. Monika już wiedziała, że szybko i legalnie się to popołudnie nie skończy.
Posłała mu radosny uśmiech, bo jak rodzina Wilsonów długa i szeroka tak Tony'ego darzyła największą sympatią.
Gdy usłyszała pod swoim adresem kilka fałszywych komplementów pokręciła głową jakby skromność nie pozwalała pannie Kruger ich przyjąć. Prawda była taka, że daleko jej było do bycia wzorem cnót wszelakich, a odznaka prefekta była dowodem na chwilowe przyćpanie dyrektora Hogwartu. Bo kto u zdrowych zmysłach zrobiłby z niej prefekta? Przecież to było do przewidzenia, że będzie faworyzować ślizgonów jednocześnie szykanując gryfonów i puchonów. Monika nie nadawała się na stróża moralności. Sama z nią wszak miała niewiele wspólnego.
Spojrzała na niego wzrokiem jakby nic nie rozumiał. Zaliczanie? Skończyło się w momencie w którym Brandon dał jej ostatnią szansę. Ślizgonka od tamtej pory interesowała się tylko nim i nic w tej kwestii nie miało się zmienić.
- Moje zimne serce należy tylko do Taytha, powiedz lepiej kogo ty zdążyłeś obskoczyć w te dwa miesiące - zaśmiała się. Antek znany był z bycia chłopakiem o dość luźnym stosunku do dziewczyn, z naciskiem na stosunku. Całe szczęście, że nigdy nie zaliczył panny Kruger. Było blisko, to prawda, ale oparła się pokusie i teraz była jedną z nielicznych, której Wilson zmacać nie zdołał. Wyczyn.
- Mój szósty zmysł podpowiada mi, że ukrywasz w bluzie procenty. Namówiłeś mnie - stwierdziła wesoło szczerząc się i opadając na ławkę w altance, na której już kiedyś z Tonym siedziała żaląc się na niesprawiedliwości tego świata.
Monika Kruger
Monika Kruger
Klasa VI


Urodziny : 10/06/1999
Wiek : 25
Skąd : Doncaster
Krew : Czysta
Genetyka : Metamorfomag

https://magic-land.forumpolish.com/t1125-skrytka-pocztowa-moniki

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Vanadesse Devereux Pon 06 Lut 2023, 18:52

Jesienno-zimowy okres sprawiał, że błonia często pokrywała gęsta mgła i kałuże. Szkocja nie była zbyt łaskawa w tej kwestii, jednak pomimo chłodnych podmuchów wiatru, zachmurzonego nieba i okazjonalnego kapuśniaczku — uczniowie wciąż chętnie przebywali na zamkowych błoniach. Profesorowie rozkręcili się z wykładami oraz pracami domowymi już na dobre, zasypując uczniów każdego roku pergaminami na weekendy i sprawiając, że zwłaszcza przedstawiciele piątego i siódmego roku przesiadywali w szkolnej bibliotece ku niezadowoleniu opiekującej się nią kobiety.
Vanadesse nie była wyjątkiem. Znacznie lepiej odnajdywała się w praktycznych dziedzinach niż w zielarstwie, przez co musiała poświęcić roślinkom znacznie więcej uwagi i czasu. Wymagano ich w Akademii Nicholasa Flamela zarówno na kierunku związanym z uzdrawianiem i Świętym Mungiem, ale także w tym związanym z magicznymi stworzeniami. W głowie myliła te wszystkie kwiaty, krzewy były irytujące, a ich zastosowanie w eliksirach tak różnorodne, że była przekonana o tym, że zabiłaby kogoś na obecnym etapie swojej edukacji. Nic więc dziwnego, że uciekła z biblioteki przy pierwszej okazji, chcąc, chociaż odrobinę przejść się po błoniach i zaczerpnąć powietrza. Większość jej koleżanek była zajęta randkami lub wypadami na zakupy do okolicznej wioski, których Puchonka wcześniej odmówiła. Uśmiechnęła sie pod nosem, czując szczypiący w policzkach mróz, obserwując kołyszące się korony drzew zakazanego lasu. Poprawiła torbę na ramieniu, w której wciąż tkwiły wypożyczone księgi. Pół-wila poprawiła czapkę, która tkwiła na jasnych włosach, które luzem opadały na ramiona i plecy, kontrastując z beżowym płaszczem na dwa rzędy guzików, który ubrała, tym samym wbijając spojrzenie gdzieś przed siebie i na chwilkę uciekając ze świata zewnętrznego. Van była w całej swojej urodzie i magicznie narzuconej gracji momentami niezdarna, troszkę naiwna i każdemu chciałaby pomóc, przez co łatwo było ją wykorzystać. Problemem był też sam urok, bo nigdy nie wiedziała, kiedy ktoś lubi ją i rozmawia z nią przez to, jakim człowiekiem była czy przez to, że potrzeba jej towarzystwa była mu magicznie narzucana. I dlatego też nie pchala się w żadne głębsze relacje, pomijając rzecz jasna Suzy. Nie znaczyło to jednak, że dziewczynie nikt nie wpadł w oko — w końcu była już w takim wieku, że miłostki dość łatwo kierowały jej umysł prosto do sennych marzeń. I właśnie taka zamyślona, odrobinę narzekająca (oczywiście wewnętrznie) na swoje małe osamotnienie, nie zauważyła schodów prowadzących do altanki. Potknęła się więc z odrobiną pisku, wpadając następnie na fragment drewnianej konstrukcji, a następnie na czyjeś ramię, którego mimowolnie się podtrzymała, mając nadzieję, że oszczędzi jej to upadku i ewentualnego upokorzenia. Torba z hukiem upadła jej na ziemie, ale udało się jej chwiejnie zachować równowagę i nieco zbyt nachalnie oprzeć się na swoim przypadkowym wybawcy, modląc się w duchu, aby nie okazał się kimś paskudnym lub wrednym. Suzy była w Slythernie, dzięki czemu miała odrobinę spokoju wśród węży, ale nie było sensu się im zbyt naprzykrzać. Cofnęła się gwałtownie, gdy wróciła do zdrowych zmysłów i uniosła powieki, poszukując wzrokiem buzi. Takiej, której wcale się nie spodziewała. Zrobiło się jej niemiłosiernie głupio, poczuła jak policzki zakrywa jej warstwa różu — który na szczęście zrzucić mogła na chłodny wiatr. - Logan, ojej. Przepraszam! Nic Ci się nie stało?
Razem z nim spodziewała się jego kolegów lub przynajmniej brata i kilku dziewcząt. Puchon cieszył się popularnością. Naprawdę, ze wszystkich ludzi musiała wpaść akurat na niego.
Vanadesse Devereux
Vanadesse Devereux
Klasa V


Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Logan Campbell Wto 07 Lut 2023, 23:11

Sobotnie popołudnie, ulubiona część tygodnia szesnastoletniego Kanadyjczyka. Mógł wtedy oderwać się od szkolnej rzeczywistości na kilka godzin, prace domowe nie uciekną, zresztą jako szóstoklasista miał ich zadawanych nieco mniej, niż rok wcześniej i jego koledzy uczęszczający na siódmy rok. Logan zazwyczaj ten wolny czas biegając po błoniach i okolicach zakazanego lasu. Cóż, sport był jego pasją, choć talentu do quidditcha nie posiadał, to wciąż uważał, że w zdrowym ciele, zdrowy duch. Bieganie, kalistenika nie były mu straszne, a i w ciągu tygodnia spędzał kilka godzin na szkolnej Sali sportowej, aby móc się nieco wyżyć przerzucając żelastwo. Jego sylwetka nie była jakaś przesadnie muskularna, jak u kulturysty, ale fakt, miał w trakcie przerw w swojej okolicy wianuszek dziewcząt śliniących się na jego widok. Po przebiegnięciu kilku mil postanowił chwilę odsapnąć w jego ulubionym punkcie, altance na błoniach, rozpościerał się z niej świetny widok na szkołę, a do tego akurat słońce postanowiło już zachodzić. Tylko ze względu na pogodę, nie było to tak widowiskowe jak zazwyczaj, a dodatkowo ktoś jeszcze postanowił na niego wpaść.
- Eeee… Nie? – rzucił – jesteś cała? Vandesse?
Nie wiedział, czy do końca poprawnie wymówił imię tarana, ale kojarzył ją. Była puchonką jak i on oraz siostrą jego byłej, Suzki. Tym bardziej liczył, że się nie zbłaźnił.
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Vanadesse Devereux Sro 08 Lut 2023, 22:56

Sylwetką Campbell zdobył dużą popularność wśród płci pięknej, ściągając na salkę treningową lub błonia wiele nagle zainteresowanych sportem dziewcząt, które w gruncie rzeczy o poprawnym bieganiu lub podnoszeniu ciężarów nie miały pojęcia. Nigdy nie miała odwagi zagadywać go lub gdzieś zaprosić, zwłaszcza przez to, że przecież wcześniej spotykał się z Suzy i martwiła się, jak mogłoby to zostać odebrane, gdyby okazała jakikolwiek cień zainteresowania brunetem. Van zdawała sobie też sprawę, że nawiązywanie głębszych relacji w jej sytuacji nie było bezpieczne i mądre. Owszem, mogła wykorzystać urok wili, ale jaki miało to sens? Puchonka nie była tak perfidna, nie umiała być taką egoistką.
Nic więc dziwnego, że jej jasne policzki oblały się różem, gdy zobaczyła, na kogo wpadła. Zlustrowała go wzrokiem — tęczówki miała nienaturalnie błękitne, bardzo jasne, całkiem różniła się od swojej starszej siostry. Były jak słońce i księżyc.
- Tak, przepraszam, zamyśliłam się i nie zauważyłam, że to już ta nieszczęsna altana.. - wytłumaczyła z nutą zawstydzenia, ale i rozbawienia własną niezdarnością. Miała dużo dystansu do siebie. Na Merlina! A co, jeśli Logan pomyśli, że wpadła na niego celowo?! Mimowolnie rozejrzała się dookoła, czy w zasięgu wzroku były jakieś jego fanki lub też koledzy. Podmuch wiatru orzeźwiająco uderzył ją w twarz, umożliwiając zaczerpnięcie głębszego wdechu. Wtedy też przypomniała sobie o torbie, kucając i zbierając do niej swoje manatki — jakieś książki, paczkę truskawkowego musu, kolorowe pióro, błyszczące oczko od teleskopu. Wtedy też zastygła w bezruchu, bo dotarło do niej, że zapamiętał jej imię. Odchyliła więc głowę i spojrzała na niego z dołu, delikatnie unosząc brew, pytająco. - Vanadesse? Myślałam, że kojarzysz mnie tylko jako młodszą siostrę Suzanne.
Vanadesse Devereux
Vanadesse Devereux
Klasa V


Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Logan Campbell Nie 12 Lut 2023, 22:12

Puchonka była nie mniej zdziwiona niż on, zazwyczaj jak jakieś dziewczę „przypadkiem” wpadało na niego, to od razu owijała się wokół jego szyi i robiła maślane oczka. Po raz pierwszy, tak po prawdzie, mógł przyjrzeć się pannie Devereux. Zawsze gdzieś widział ją przelotem, albo czasami spędzała kilka minut z nim i z Suz podczas przerw. Cóż, pomimo tego, że były one siostrami, różniły się od siebie bardzo, fakt, Argentynka tłumaczył mu kiedyś jak to wygląda, i że są tylko rodzeństwem przyrodnim, ale nieco fascynował go ten fakt, on z Connorem różnili się głównie od siebie charakterem oraz kilkoma drobnymi cechami fizycznymi.
- Nic się nie stało, wypadki się zdarzają – jego usta wygięły się w delikatnym uśmiechu. Kucnął przy niej, pomagając zbierać blondwłosej rozsypane po altanie rzeczy. Starał się być pomocny, w czasie gdy nie pakował się z Aaronem w jakieś kłopoty.
- No… Eee.. No jesteś młodszą siostrą Suzki, ale… - na jego twarzy pojawiło się małe zakłopotanie – No w sumie, no to Suzanne mi mówiła co i jak.

Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Vanadesse Devereux Wto 14 Lut 2023, 01:02

Był miły, znacznie grzeczniejszy niż jego brat. Pomimo tego, jak oblegały go dziewczyny, to nie kojarzyła, aby je brutalnie odrzucał lub wykorzystywał, chociaż prawda była też taka, że Van niezbyt wierzyła w plotki i wolała się przekonywać na własnej skórze. Kucnęła więc z delikatnym uśmiechem, ciesząc się, że różowe policzki tłumaczyła pogoda. Gdy kucnął, spojrzała na niego spod wachlarza ciemnych rzęs nieco podejrzliwie, gdy skojarzył jej imię, a nie tylko fakt, że jest młodszą siostrą jego byłej. Pomimo tego, że to Van miała w sobie krew wili, to Suzi cieszyła się większą popularnością i charyzmą, nic więc dziwnego, że mogła mieć każdego chłopca w zamku na kiwnięcie palcem. Puchonka też teoretycznie mogła, ale prawda była taka, że nie chciała zdobywać przyjaciół czy sympatii poprzez magiczne narzucenie. Na jego słowa westchnęła bezgłośnie, odrobinę rozczarowana. No tak, czego innego się mogła spodziewać?
- No tak, faktycznie. Trochę byliście razem.. - przerwała na chwilę, uśmiechając się delikatnie i zaraz pogodniejąc, nie chcąc sobie psuć humoru. Wrzucała do torby kolejne rzeczy, przenosząc wzrok na swoje dłonie, akurat otrzepywały pióro z piasku. - Mam nadzieję, że nie mówiła Ci nic wstydliwego lub z serii tych historii, które rodzeństwo lub matki wyciąga w momentach, gdy są najmniej potrzebne.
Zerknęła pytająco w jego stronę, próbując zachować powagę, jednak miała to do siebie, że zwyczajnie lubiła się uśmiechać. Dostrzegła wystającą z torby paczkę musów truskawkowych i wyciągnęła w jego stronę. -Chcesz jednego, Campbell? W podziękowaniu za pomoc ze zbieraniem i na przeproszenie, że na Ciebie wpadłam.
Vanadesse Devereux
Vanadesse Devereux
Klasa V


Urodziny : 07/07/2007
Wiek : 17
Skąd : Daselle, Francja.
Krew : Czysta
Genetyka : Pół-wila

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Logan Campbell Nie 19 Lut 2023, 00:03

Delikatna mżawka zaczęła się zmieniać z minuty na minutę w coraz większą ulewę, czego nie ułatwiał hulający, porwisty wiatr. Na ich twarzach zaczęły się zbierać krople chłodnego deszczu. Ach ta szkocka, pogoda. Jeszcze nie tak dawno padał śnieg, a tu już nad wyspy zaczęły nadciągać sztormy.
- No… Tak, tak... – odpowiedział krótko, raczej jako siostry, wiedziały co i jak poszło nie tak w relacjach Kanadyjsko-Argentyńskich, cóż, uznali, że lepiej im jednak było jako przyjaciołom i tak, też ustalili, że lepiej wrócić do tego stanu.
- Nie, skądże – uśmiechnął się pod nosem – mówiła o tobie w samych superlatywach.
Taaak, Suzka nie wyciągała jakichś dziwnych rzeczy o swoim młodszym rodzeństwie, wszakże sam za dzieciaka robił głupoty (co do teraz mu się zdarza), sam też nie zawstydzał swojej młodszej siostry, która z Hogwartu przeniosła się do Beauxbatons po jednej z wymian uczniowskich.
- Gdyby nie, to byś na mnie nie wpadła, więc uznajmy to za współwinę – uśmiechnął się – W sumie, to eee… W ramach przeprosin z mojej strony, to… eee… Czy nie miałabyś ochoty towarzyszyć mi na balu? Noo… Oczywiście, jeśli chcesz, to nic zobowiązującego. Oczywiście, jeśli nie jesteś już z kimś umówiona.

Niedługo później oboje poszli w stronę zamku.
z/t x2
Logan Campbell
Logan Campbell
Klasa VI


Urodziny : 15/06/2006
Wiek : 18
Skąd : Whitehorse, Kanada
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

https://magic-land.forumpolish.com/t711-skrytka-pocztowa-logana-

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Winifred Griffin Sro 12 Kwi 2023, 20:55

Dziewczyna pamięta tamten dzień, jakby to było wczoraj. Dzień, w którym trafiła tu pierwszy raz w życiu. Nigdy nie była uznawana za introwertyka, ale wszyscy ci nieznani ludzie i obce miejsce ją przytłaczały. Zamek wydawał jej się duży i zimny. No i nie zapominajmy o schodach, które często sobie z niej robiły żarty. Jakby to, że gubi się na prostej drodze, nie wystarczało. A jeśli chodzi o innych uczniów, to odebrała wrażenie, że zachowywali się wobec niej z wyższością. Byli z rodzin czarodziejskich, znali już co nieco o magii a ona? Była ze wszystkim zielona. Może dlatego zachowywała dystans wobec wszystkich? Była samotnym wilkiem, jednak nie trwało to długo. Uśmiechnęła się w duchu na samą myśl o tamtych czasach. Była jeszcze dzieciakiem. Kiedy ten czas minął? 
Dziś wraca wypoczęta po feriach wiosennych. Pogoda dopisywała, dlatego też postanowiła wybrać się na zewnątrz by odetchnąć świeżym powietrzem i cieszyć się wolną chwilą. Lada moment miały się zacząć nowe zajęcia, a ona chciała oszczędzać siły. Nim się obejrzy, a będzie musiała się przygotowywać na egzaminy. Oparła się o pobliskie drzewo, a w dłoni ściskała medalik, który wciąż wisiał jej na szyi. Nie miała za złe ojcu, że wciąż był na nią zły. Poszła swoją drogą kilka lat temu. Nie cofnie tego kim jest. Wątpiłaby, mogła w ogóle coś z tym zrobić. Była czarownicą, a ojciec nie mógł tego tolerować. 
Westchnęła cicho i otworzyła książkę i zaczęła się w nią wczytywać, by zapomnieć o tych wszystkich przykrych chwilach, jakie miały miejsce w ostatnich dniach. 
Winifred Griffin
Winifred Griffin

Skąd : Greenock
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Seth Orsino Sro 12 Kwi 2023, 22:00

Ile to dni minęło na bezradnym funkcjonowaniu w zamku, Orsino nie zliczyłby. Gdyby nie informacja ze strony dyrekcji, że ferie się niewątpliwie kończą, z całą pewnością on nie wróciłby na czas na zajęcia. Wciąż tkwiłby w zakamarkach uczelni, planując kolejne dni, jak gdyby nigdy nic. Pewnie dopiero by się zorientował, gdyby poważne ilości uczniów wylały się na korytarze.
Wiedząc, że niedługo nie będzie już laby, nie było opcji na nic innego, jak zadbanie o własne zdrowie fizyczne i powrót do ultra-formy przed meczem technicznym ze Ślizgonami. Zrobił swój trening, dość intensywny, a gdy już odstawił swoją miotłę do szatni i zabezpieczył ją zaklęciami (bo kurde, licho nie śpi i ktoś mógłby mu ją zniszczyć), ruszył swobodnie do zamku z zamiarem zjedzenia czegoś dobrego. Poprosi skrzaty o tosty, jajka, bekon. O WSZYSTKO. Cmokając w najlepsze do własnych planów, skierował się szybszym przejściem do wejścia do Hogwartu i zauważył jakąś postać w altance. Wrodzona ciekawość, wesołkowatość oraz swoboda sprawiły, że Puchon zmienił kierunek i jak gdyby nigdy nic wpakował się do środka, mówiąc:
- Hej, Winifred. Już w zamku? Nie widziałem Cię wcześniej. - Założył, że wyjechała, jak większość Pucholandii, ale oczywiście mógł się mylić. Chłopak zdawał sobie sprawę z tego, jak nie do końca dostępna i otwarta jest koleżanka z domu, ale nie dawał za wygraną. Usiadł obok niej i zerknął ze skosu na książkę, którą czytała. Potem na jej twarz. Chwilę milczał, jak gdyby oceniając to, co widzi.
- Jesteś smutna. - Stwierdził nieco niepewnie. - Mogę Ci jakoś poprawić humor? Będę załatwiał tosty u skrzatów. - Poruszył brwiami sugestywnie, jakby jego propozycja była absolutnie najlepsza na świecie.
Seth Orsino
Seth Orsino
Klasa VI


Skąd : Londyn
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Winifred Griffin Czw 13 Kwi 2023, 16:22

Dziewczyna nie przepadała jakoś zbytnio za sportem. Kiedyś były czasy kiedy wstawała wcześnie rano, aby sobie pobiegać. Uważała również na to co je, aby nie przybrać zbytnio na wadze. Dzisiaj miała to kompletnie gdzieś. Zauważyła, że ma całkiem niezły metabolizm i jej to nie przeszkadzało. Zwłaszcza że w tych czarnych szatach, które musiała ubierać na zajęcia, dało się wszystko ukryć. Jeśli zaś chodzi o lot na miotle, to jakoś jej to nie jarało. Owszem, umiała wykonać podstawowe manewry, ale nie do tego stopnia, by wystąpić w drużynie. Na samą myśl o tym już widziała minę ojca. Dobrze, że jej pozostałe siostry nie były takie pieprznięte jak ona.
Leciutko drgnęła kiedy obok usłyszała znajomy głos. Na jego widok od razu jej twarz rozpromieniała. Zamknęła z trzaskiem książkę i przychyliła głowę patrząc, jak siada obok niej. Jak to dobrze mieć towarzystwo.
-Tak, wróciłam dziś rano. Wiesz, jak to jest z rodziną. Lepiej na zdjęciu.- szczerze to nie miała zielonego pojęcia, jakie były jego stosunki rodzinne, ale wiedziała, że chłopak jest w stanie ją zrozumieć. Nie chciała też mu wchodzić na głowę i opowiadać jak to jej życie jest zagmatwane. - a ty tutaj całe ferie?- zapytała z czystym zaciekawieniem. Czyżby stracił poczucie czasu?
- Nie jestem smutna, nie martw się. Po prostu nie zdążyłam dobrze wypocząć. Potrzebuję trochę rozrywki, rozerwać się i zapomnieć o całym bałaganie w mojej głowie- zażartowała- na tosty zawsze jestem chętna. Chyba wieki ich nie jadłam- jedzenie zawsze poprawiało jej nastrój, a trzeba stwierdzić, że tutaj zawsze jedzonko było przepyszne.
- Nie miałeś czasami w planach teraz gdzieś iść?- zapytała, unosząc pytająco brew.
Winifred Griffin
Winifred Griffin

Skąd : Greenock
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Seth Orsino Pią 14 Kwi 2023, 14:11

Wygiął usta w podkowę na kilka sekund. Rozumiał, co mówiła w kwestii rodziny, a choć sam miał ją nieco pogodniejszą i szczęśliwszą, niż większość jego kolegów to jednak wciąż potrafił postawić się w jej butach. Westchnąwszy przeciągle, skinął głową. - Taaaaa, jakoś się tak wydarzyło. Znalazłem dziki złoty znicz. - Wprawdzie nie było takiej możliwości, ale nie kłamał. Tego dnia znalazł złote znalezisko, ale rozpadło się ono na dwoje, zostawiając mu mini mapę, która prowadziła... Jeszcze nie wiedział gdzie. Z pewnością jednak, jak już zje coś konkretnego, zajmie się poszukiwaniem tajemniczego skarbu. A nuż to jakieś połacie pieniędzy i będzie mógł się usamodzielnić szybciej, niż w ogóle planował.
- Rozrywka? Mówisz i masz. -Wskazał na siebie, jakby był wyjątkowym okazem, znaczącym więcej, niż tysiąc słów. Błysnął po chwili kłami w zawadiackim uśmieszku, ale nie planował tutaj się nagle rozbierać, niczym mugolscy striptizerzy. - Możemy w coś pograć potem, w Pokoju Wspólnym. - Zaproponował swobodnie, w chwilę potem z zadowoleniem słysząc, że i ona by zjadła tosty. Jeśli tylko zgadają się luźno na wieczorne gry i zabawy, zapewne ogarnie skrzaty, żeby Puchonka dostała upragniony smak wczesnego dzieciństwa. - Tostowe preferencje? - Może wolała z salami, albo z pomidorem, a może jedynie mozarella...
- Wyganiasz mnie, babo wredna? - Odparł momentalnie, zaczynając się zaraz wesoło śmiać, choć bezgłośnie. Jego ramiona podrygiwały intensywniej. - Do kuchni miałem iść. I ostatecznie tam dotrę. Skrzaty poproszę o różne cudowności. Tobie też mogę coś ogarnąć na później. - Zerknął na trzymaną przez nią książkę, unosząc lekko brwi. - Coś ciekawego? - Czy mógł zostawić ją zaraz i zawinąć wrotki, a pewnie. Ale jak już Seth zasiadł to gdzie będzie uciekał od razu. Przynajmniej kilka minut dziewczynie zajmie.
Seth Orsino
Seth Orsino
Klasa VI


Skąd : Londyn
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Winifred Griffin Pon 17 Kwi 2023, 08:31

Dziewczyna miała mieszane uczucia. Mimo jej sytuacji w domu nigdy nie zdarzyło jej się na ferie zostać w zamku. Czy to nie było przykre? Co można było robić tutaj przez ten czas? Już nawet zaczęła sobie wyobrażać, jak całe dnie leży w łóżku i zaczytuje się w książkach. Ta perspektywa nie była zła. Nikt by jej nie sapał nad uchem i nie mówił, co powinna, a czego nie powinna robić. Skrytykowała się w myślach. Nie powinna tak źle myśleć o rodzinie. Nie tak ją wychowano. 
- dziki złoty znicz?- zapytała zainteresowana. A więc jednak można było ferie spędzić aktywnie. Nie miała pojęcia, o co chłopakowi chodziło z tym zniczem. Nie spotkała się z czymś takim. A może po prostu się nie interesowała? 
- gry brzmią dobrze. Zwłaszcza że jutro mam urodziny. Może coś zwiniemy z kuchni do pokoju wspólnego?- jak to dobrze, że pokój wspólny mieli blisko kuchni. To był jeden z plusów. Nikt by się nawet nie zorientował. 
- preferencje? Hmm. Raczej zwyczajne. Szyneczka, pomidor, ogórek, serek. Dużo serku- uwielbiała kiedy ser się ciągnął, a pomidor parzył w język. Nie uważała to za nic dziwnego. 
- wiesz dobrze, że cię nie wyganiam. Każdemu przyda się trochę towarzystw innej osoby. Zapytałam tylko z ciekawości - wyjaśniła szybko. Nie chciała, by ją źle zrozumiał, czy coś. 
- zielarstwo- wyjaśniła - lekka książka do poczytania dla odstresowania. Jedni wolą polatać na miotle czy pograć w magiczne szachy. A inni wolą poczytać o roślinach i popływać nago w jeziorze- wzruszyła obojętnie ramionami.
Winifred Griffin
Winifred Griffin

Skąd : Greenock
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Seth Orsino Wto 18 Kwi 2023, 11:02

Dla niego nie było sytuacji, w której miałby się nudzić. Ten koleś potrafił z rana skoczyć na trening, potem zająć się zaległymi zadaniami domowymi, potem posiedzieć ze skrzatami w kuchni i pomóc im, jeśli tylko pozwoliły. Mógł dokarmić i wyprowadzić hipogryfy, mógł ogarnąć swoją miotłę, bo przecież używał jej intensywnie. Mógł pogadać ze znajomymi, psocić na VII piętrze i dostać się do Pokoju Życzeń! Ahhhh możliwości są niezliczone!
- Ano, rozpadł mi się w rękach, o dziwo. Coś było w środku, ale jeszcze się nie wczytywałem, co to. - Zmarszczył brwi nieznacznie, zastanawiając się, co tam dokładnie mogło być. Niemniej jednak, było to nietypowe znalezisko i chciał je później dokładnie sprawdzić w dormitorium.
Uniósł obie dłonie wyżej, jakby nagle go coś trafiło. Cmoknął z niezadowoleniem. - Co? Masz urodziny i nic nie mówiłaś?! Musimy Ci zrobić imprezkę w Pokoju Wspólnym! - Zarekomendował pomysł, który jego zdaniem był co najmniej warty rozważenia. To mit, że Gryfoni robią najlepsze imprezy. Te Puchońskie zawsze są z solidnym echem po zamku.
- Dobry wybór. Zapamiętam. - Przytaknął odnośnie zawartości tostów, które jeszcze kilkanaście minut i będzie tworzył w kuchni. Seth już czuł, że jego ślinianki wzmogły produkcję. Gotowe na boskość ciepłych tościków. Uśmiechnął się do Griffin przychylnie, po chwili jednak pokręcił głową, mówiąc.
- Zielarstwo i ja się nie lubimy. Ostatnio dostałem szlaban i chociaż nie było źle, odbywać go z Hasting, to jednak... Nie zawiniłem. - Wydął bezradnie usta, bo przecież wrobił ich jakiś pierdolnięty Ślizgon. I zawsze obrywało się za to im, a nie tym z domu węża. - Na zaliczenie czy po prostu to Twoja działka? - Dopytał swobodnym tonem. - Przede mną zalka z zaklęć i chociaż je lubię... Zaczynam się zastanawiać czy nie zaciągnąć jakiegoś Krukona na korki. - Skrzywił się krótko, bo to była jego domena, ale wolał być pewny, że chociaż z tego przedmiotu będzie miał Wybitny.
Seth Orsino
Seth Orsino
Klasa VI


Skąd : Londyn
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Winifred Griffin Sro 19 Kwi 2023, 20:23

Dziewczyna bardzo zaciekawiła się faktem o rozpadającym się znalezisku. Czyżby zagadka? Lubiła tego typu rzeczy. Wszelkiego typu zagadki i łamigłówki było w jej typie. Ona na pewno nie potrafiłaby poczekać z tym na potem. Ba! Nawet by jedzenie przełożyłaby na inny moment i skupiła się na tym co to może być, a to nie lada wyczyn. Jedzonko było dla niej zawsze na pierwszym miejscu, ale po prostu ciekawość brała górę, ale to już jego sprawa. 
- koniecznie daj znać, jakbyś już wiedział co to takiego- odparła spokojnym głosem. Może to był całkiem ciekawy łup a może coś innego. Że też jej takie rzeczy się nie przydarzają. 
Uśmiechnęła się na widok zszokowanego chłopaka, który dopiero się dowiedział o jej urodzinach. Nie wiedziała, że to takie istotne. Nigdy nie zdarzyło jej się obchodzić urodzin. Na pewno nie jakoś hucznie. Raz czy dwa wypiła z przyjaciółką kremowe piwo i na tym się zazwyczaj kończyło. 
- a miałam kiedy o tym wspomnieć? Zresztą to nic takiego. Ale jeśli chcesz zorganizować mi jakąś imprezkę, to nie mam nic przeciwko. Ja nie mam do tego głowy- kiepska była z niej organizatorka. Z tyłu głowy już słyszała głos ojca, jakie to jest próżne z jej strony. Kiedy chciała urządzić urodziny w wieku siedmiu lat, usłyszała wykład, że dzieci głodują na całym świecie, a ona w najlepsze zajada się kiczowatym tortem. Prawdziwe urodziny tylko mogła oglądać w telewizji, a te kochała najbardziej. Milion razy oglądała, jak główna bohaterka na swoje szesnaste urodziny zaprasza pół szkoły, a sama wyglądała jak prawdziwa księżniczka. Westchnęła i tym samym ocknęła się ze swoich fantazji. Za piękne by było prawdziwe. Może jednak chłopakowi uda się spełnić jej małe marzenie? Kto to wie! 
- oczywiście, że moja działka- powiedziała z ożywieniem w głosie. Fakt, że chłopak może tego nie ogarniać, było dla niej niepojęte. Przecież rośliny otaczały ich z wszystkich stron. Jednak… ona nie ogarniała wszystkich innych rzeczy, a magia tak samo ją otaczała -zielarstwo nie jest takie złe. Może powinieneś zacząć od tych ciekawszych rzeczy? Na przykład… magiczne grzybki? Zielarstwo to nie tylko strony pustych słów. Trzeba tego po prostu spróbować. Wyobrazić sobie jak dana roślina wygląda, jak działa, jakie ma właściwości.- mogłaby o tym mówić cały dzień, ale nie chciała go zanudzać. Jeśli by tylko chciałby, mogła mu dać korki. I to zupełnie za darmo. Nie ważne czy teoria, czy praktyka, dla niej wszystko było tak samo interesujące. 
- mi tam nie zdarzyło się mieć szlabanu. A przynajmniej o tym nie pamiętam. To wałkiem możliwe- zaśmiała się. Życie zdecydowanie było niesprawiedliwe. Kiedyś trzeba będzie utrzeć nosa ślizgonom.
Winifred Griffin
Winifred Griffin

Skąd : Greenock
Krew : Mugolska

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Seth Orsino Czw 20 Kwi 2023, 22:49

Pokiwał z zainteresowaniem głową, bo naprawdę i on sam był ciekawy, co tam będzie niejako "na końcu mapy". A jak wygrał w magicznego totolotka?! A jak tam jest bogactwo?! A jeśli to bogin?! Wszystko było możliwe! Tak czy inaczej, dowie się niedługo, bo postanowił gdzieś w duchu, że niezwłocznie się tym zajmie... Po tostach, właśnie tak. Priorytety, moi państwo.
- Duuuuh, heloł, w Pokoju Wspólnym?! Gdziekolwiek? Jeśli nie imprezka to chociaż prezent Ci kupię. - Lubił robić prezenty i nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Pytanie tylko, co ona mogłaby chcieć, a że choć był z nią bliżej, niż z większością ludzi spoza Hufflepuffu, bez spytania się o coś konkretnego, nie przejdzie ten pomysł. Cyknął więc krótko językiem, unosząc brwi. - Co byś chciała? Dawaj, trzy rzeczy, pierwsze, co Ci przyjdzie do głowy. Co by Ci się przydało, Winnie? - Klasnął raz w dłonie, dość podekscytowany, że może uda się jej zrobić lepsze urodziny, niż zazwyczaj.
Wygiął lekko usta w przelotnym zastanowieniu. Wprawdzie dziewczyna mówiła dość spójnie i logicznie, ale on i ziółka... On nie miał rąk do tego i jedyne, co mógł zrobić w cieplarniach to pomaganie, jako darmowa siła robocza. Pewnie mógłby ususzyć kaktusa, albo przelać jakieś super lubiące wilgoć roślinne monstrum. - Ja wole kwestie mugoli. I gotowanie. I może miotlarstwo. - Zerknął na swoją miotłę i uśmiechnął się do niej trochę tak, jakby słuchała ich rozmowy. Oczywiście nie miało to miejsca, ale Orsino, jako kapitan drużyny domu, był po prostu dobry dla swojego sprzętu. Przesunąwszy pospiesznie dłonią po swoich włosach, zauważył, jak jakiś ptak ląduje na balustradzie altanki. Skupił na nim na krótko wzrok, mówiąc dalej. - W zasadzie to myślałem nawet o tym, żeby zająć się tworzeniem mioteł, amatorskich i sportowych. Może w to pójdę, a wtedy właściwości drzew by mi się przydały. - Zerknął nieco niechętnie na książkę dziewczyny, po czym pokręcił pospiesznie głową. - Nie, gadam, na pewno nie. - Podniósł się z miejsca i przeszedł się po altance niespiesznie, słuchając Puchonki, jeśli mówiła, ale też przeciągając się wymownie. Za długo siedział po lataniu. Musi jeszcze pójść na siłownię... Ale to po tostach i Hogs.
Seth Orsino
Seth Orsino
Klasa VI


Skąd : Londyn
Krew : Półkrwi

Powrót do góry Go down

Altanka - Page 9 Empty Re: Altanka

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach