Przystań
+20
Lucas Castellani
Anthony Wilson
Antonija Vedran
James Scott
Wyatt Walker
Fèlix Lemaire
Ryan Sneddon
Polly Baldwin
Zoja Yordanova
Emily Bronte
Samantha Davies
Maja Vulkodlak
Aleksy Vulkodlak
Nancy Baldwin
Joel Frayne
Andrea Jeunesse
Borys Tiereszkowy
Leanne Chatier
Hannah Wilson
Brennus Lancaster
24 posters
Strona 3 z 7
Strona 3 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Przystań
First topic message reminder :
Przystań to miejsce, do którego co roku, we wrześniu przypływają łódeczkami pierwszoroczni. Starsi uczniowie nie mają już tej przyjemności.
Stoją tutaj rzędami zaczarowane łódki, jednak są zablokowane w magiczny sposób, który potrafią zdjąć tylko nauczyciele i prefekci w wyjątkowych sytuacjach.
Przystań to miejsce, do którego co roku, we wrześniu przypływają łódeczkami pierwszoroczni. Starsi uczniowie nie mają już tej przyjemności.
Stoją tutaj rzędami zaczarowane łódki, jednak są zablokowane w magiczny sposób, który potrafią zdjąć tylko nauczyciele i prefekci w wyjątkowych sytuacjach.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Przystań
- To będziesz musiał wyciągać moje stukilogramowe cielsko z wody. - Wzruszyła ramionami, pomagając mu w pozbywaniu się ciemnych jak smoła włosów z jej twarzy. Przyjrzała mu się badawczo. - Nie wyglądasz na takiego, który uniósłby sto kilo więc uważaj! - Uniosła palec wskazujący ku górze w ostrzegawczym geście.
- Serio? - Zaprzestała chlapania go w chwili, gdy usłyszała jego słowa. Uniosła wysoko brwi w szczerym zdziwieniu. - Punkt poboru krwi dla wampirów? Moja siostra oszalała, a to mnie nazywają wariatką. - Pokręciła głową z dezaprobatą, starając się zrozumieć jakie pobudki kierowały Pollyanne.
Wampir ją zaatakował, a ona postanowiła mu pomóc?! Szalona. Cóż. James zaatakował Nancy, a ona postanowiła się w nim zakochać, więc równowaga w rodzeństwie została zachowana. Poziom szaleństwa utrzymany na poziomie, brawo, Baldwinki!
- I co, popierasz ją w tym niedorzecznym pomyśle? - zagaiła, opływając stojącego w wodzie chłopaka w kółko. Kiedy znajdowała się na wprost jego twarzy zatrzymywała się na dłuższą chwilę po czym kontynuowała spokojny szus po wodzie.
- Joel, tak się zastanawiam, masz dziewczynę? Bo mam bardzo piękną, bystrą i zabawną koleżankę, która chętnie by Cię poznała. Polly jest zajęta, sam rozumiesz - dodała, po czym poklepała go współczująco po ramieniu i znowu dała nura pod wodę i zaczepiając go pod wodą przez chwilę, popłynęła nieco wgłąb jeziora. Wynurzyła się kilka metrów dalej.
- Serio? - Zaprzestała chlapania go w chwili, gdy usłyszała jego słowa. Uniosła wysoko brwi w szczerym zdziwieniu. - Punkt poboru krwi dla wampirów? Moja siostra oszalała, a to mnie nazywają wariatką. - Pokręciła głową z dezaprobatą, starając się zrozumieć jakie pobudki kierowały Pollyanne.
Wampir ją zaatakował, a ona postanowiła mu pomóc?! Szalona. Cóż. James zaatakował Nancy, a ona postanowiła się w nim zakochać, więc równowaga w rodzeństwie została zachowana. Poziom szaleństwa utrzymany na poziomie, brawo, Baldwinki!
- I co, popierasz ją w tym niedorzecznym pomyśle? - zagaiła, opływając stojącego w wodzie chłopaka w kółko. Kiedy znajdowała się na wprost jego twarzy zatrzymywała się na dłuższą chwilę po czym kontynuowała spokojny szus po wodzie.
- Joel, tak się zastanawiam, masz dziewczynę? Bo mam bardzo piękną, bystrą i zabawną koleżankę, która chętnie by Cię poznała. Polly jest zajęta, sam rozumiesz - dodała, po czym poklepała go współczująco po ramieniu i znowu dała nura pod wodę i zaczepiając go pod wodą przez chwilę, popłynęła nieco wgłąb jeziora. Wynurzyła się kilka metrów dalej.
Re: Przystań
Chłopak przechylił się do tyłu, odrywając stopy od podłoża, jednak wciąż obserwował uważnie poczynania Nancy. Nie tylko ze względu na jej bezpieczeństwo, ale też swoje! Zdążył się zorientować, że i ta Baldwin nie należy do spokojnych osób, lecz czystej grzeczności jej tego po prostu nie powiedział. Zresztą, nie chciał oceniać jej zbyt pochopnie.
- Oszalałaś do reszty? - mruknął w odpowiedzi na jej pytanie. - Próbowałem wybić jej ten pomysł z głowy, ale Polly bywa nieugięta i dąży mimo wszystko do swojego celu. Powinnaś doskonale o tym wiedzieć, w końcu to Twoja siostra - przypomniał jej ten drobny szczegół, dopiero teraz zaczynając pływać. Po chwili jednak zatrzymał się w miejscu, spoglądając w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Powiedzmy, że mam - uśmiechnął się pod nosem na myśl o Audrey, chociaż znowu nie wiedział jak traktować ich relację. - Ale nie pytaj, to skomplikowane - dodał szybko, wykorzystując ten sam manewr co Gryfonka wcześniej. Gdy przepłynęła obok niego, złapał ją pod wodą za stopę a później popłynął w przeciwnym kierunku, nurkując od czasu do czasu.
- Oszalałaś do reszty? - mruknął w odpowiedzi na jej pytanie. - Próbowałem wybić jej ten pomysł z głowy, ale Polly bywa nieugięta i dąży mimo wszystko do swojego celu. Powinnaś doskonale o tym wiedzieć, w końcu to Twoja siostra - przypomniał jej ten drobny szczegół, dopiero teraz zaczynając pływać. Po chwili jednak zatrzymał się w miejscu, spoglądając w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Powiedzmy, że mam - uśmiechnął się pod nosem na myśl o Audrey, chociaż znowu nie wiedział jak traktować ich relację. - Ale nie pytaj, to skomplikowane - dodał szybko, wykorzystując ten sam manewr co Gryfonka wcześniej. Gdy przepłynęła obok niego, złapał ją pod wodą za stopę a później popłynął w przeciwnym kierunku, nurkując od czasu do czasu.
Re: Przystań
- Tak, wiem o tym doskonale, nie musisz mi przypominać - westchnęła cicho pod nosem, przypominając sobie jak bardzo Polly zawsze doprowadza ją do szału swoją nieustępliwością. Nigdy nie szła na kompromis, nigdy. Zawsze chciała o wszystkim decydować.
- Jeśli to powiedzmy zniknie, daj znać. Z Cherry wyglądalibyście jak Bonnie i Clyde, czyli idealnie. - Posłała mu urywany uśmiech.
Czuła, że zaczyna źle się czuć. Może to upał, a może coś innego (pewnie coś innego, a konkretniej ta cholerna ciąża i związany z nią stres). Przetarła oczy dłonią, bo zaczęło jej ciemnieć przed oczami.
- Joel, będę już wracać, mam kilka rzeczy do zrobienia - załgała, odpływając kilka metrów od niego. Podpłynęła do pomostu i wdrapała się na niego bez gracji jak ostatnia niedojda.
Ubrała na siebie na siedząco szkolną spódnicę oraz białe podkolanówki wciągnęła na mokre nogi. Kleiły się do jej skóry i były niewygodne, ale nie miała teraz na to czasu.
- Było mi bardzo miło. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy, a znając moją siostrę, spotkamy się na pewno - ścisnęła jego dłoń, schylając się lekko z pomostu do chłopaka, który nadal tkwił w wodzie.
Poderwała się na równe nogi, pomachała mu na pożegnanie i udała się w stronę zamku.
- Jeśli to powiedzmy zniknie, daj znać. Z Cherry wyglądalibyście jak Bonnie i Clyde, czyli idealnie. - Posłała mu urywany uśmiech.
Czuła, że zaczyna źle się czuć. Może to upał, a może coś innego (pewnie coś innego, a konkretniej ta cholerna ciąża i związany z nią stres). Przetarła oczy dłonią, bo zaczęło jej ciemnieć przed oczami.
- Joel, będę już wracać, mam kilka rzeczy do zrobienia - załgała, odpływając kilka metrów od niego. Podpłynęła do pomostu i wdrapała się na niego bez gracji jak ostatnia niedojda.
Ubrała na siebie na siedząco szkolną spódnicę oraz białe podkolanówki wciągnęła na mokre nogi. Kleiły się do jej skóry i były niewygodne, ale nie miała teraz na to czasu.
- Było mi bardzo miło. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy, a znając moją siostrę, spotkamy się na pewno - ścisnęła jego dłoń, schylając się lekko z pomostu do chłopaka, który nadal tkwił w wodzie.
Poderwała się na równe nogi, pomachała mu na pożegnanie i udała się w stronę zamku.
Re: Przystań
Odprowadził dziewczynę wzrokiem, popływał jeszcze chwilę a następnie wyszedł na brzeg, rozkładając się w słońcu. Musiał poczekać aż nieco przeschną mu spodnie, by móc wrócić do zamku.
Kilka minut później zebrał swoje rzeczy i oddalił się, kierując do wieży, gdzie przebrał się w suche ubranie.
Kilka minut później zebrał swoje rzeczy i oddalił się, kierując do wieży, gdzie przebrał się w suche ubranie.
Re: Przystań
Dzień jak co dzień, chociaż coś podobno gdzieś poza murami się stało. Plotki o tym, że miłościwy stary Scott obiegły zamek, zanim staruszek zdążył dojść do bramy. Oczywiście im bardziej tajna misja, tym szybciej wszyscy się o niej dowiadują. Uroki szkoły. On miał jednak już dość tego zamczyska. Naprawdę dość. Z paczką fajek w kieszeni ciasnych spodni (matka wciąż wysyłała mu jedynie rurki, bo przecież modne!) i różdżką w drugiej nie oglądając się na boki szedł w stronę najspokojniejszego ze znanych mu miejsc- przystani. Kiedy już doszedł do końca małego molo usiadł ściągając ze stóp trampki i odkładając je na bok, za to chowając bose stopy do zimnej wody jeziora. Wyciągnął jednego papierosa, zapalił go od różdżki i zaciągnął się zbawienna nikotyną. Lubił palić papierosy. Wiedział dokładnie, jak jego płuca będą wyglądać, ale nie mógł się powstrzymać od tej drobnej przyjemności. Uśmiechnął się sam do siebie, po czym położył się na zimnych deskach przystani mrużąc powieki i nie przerywając palenia. W takich chwilach naprawdę lubił swoje życie. Jeszcze brakowało tutaj Suzie, albo Majki, albo Marie i wszystko byłoby tak jak powinno być. Szkoda tylko, że niedługo będzie musiał opuścić bezpieczny Hogwart na rzecz instytutu imienia Dumbledora i na rzecz sztuki uzdrowicielskiej. Zamierzał do końca porzucić Rosję na rzecz Anglii. Jakoś zbytnio ta zmiana go nie bolała. Przywykł do Anglików i do ich zwyczajów. Pewnie dziwniej czułby się teraz w Rosji. Cóż, na razie jednak nie zamierzał nad tym rozmyślać. Wolał cieszyć się chwilą i błogim nic nie robieniem przy okazji nasłuchując czy nie zbliżają się kłopoty w osobie jakieś nauczyciela czy nie daj Panie, prefekta.
Re: Przystań
Minęło kilka dni od jej wypadku; siniaki wciąż były widoczne na jej ciele, jednak zbledły a nos powoli dochodził do siebie, mimo, że wokół nadal było ledwo dostrzegalnie opuchnięta. Tym razem opuściła szkołę i gdy znalazła się za drzewami na błoniach, przemieniła się w tygrysa idąc spacerkiem w stronę przystani. Na zewnątrz było duszno, a kąpiel w ludzkiej postaci nie bardzo jej pasowała. Była dość... nieśmiała. Przemieszczała się krzakami, docierając do przystani od tylnej strony a gdy ujrzała przed sobą Aleksego, spłoszona sunęła za prowizoryczny domek z daszkiem. Kąpiel musiała poczekać.
Zmieniła się z powrotem w rosyjską dziewuszkę i zaszła brata od tyłu, rzucając mu się na szyję.
- No cześć - mruknęła, cmokając go w policzek, po czym usiadła na skraju pomostu, machając wesoło nogami w powietrzu.
- Co słychać? Dostałeś jakiś list od rodziców? - spytała spokojnie i standardowo zarazem. - Mnie jak zwykle nic nie wysłali - westchnęła ciężko, chociaż nie przejmowała się tym ostatnio prawie wcale.
Zmieniła się z powrotem w rosyjską dziewuszkę i zaszła brata od tyłu, rzucając mu się na szyję.
- No cześć - mruknęła, cmokając go w policzek, po czym usiadła na skraju pomostu, machając wesoło nogami w powietrzu.
- Co słychać? Dostałeś jakiś list od rodziców? - spytała spokojnie i standardowo zarazem. - Mnie jak zwykle nic nie wysłali - westchnęła ciężko, chociaż nie przejmowała się tym ostatnio prawie wcale.
Re: Przystań
Gorąco. Naprawdę gorąco. Usiadł więc na chwilę, by zdjąć z siebie zwykłą, szarą koszulkę i odrzucić ją na bok obok równie szarych trampek. Chwila ciszy, spokoju i błogiego nic nie robienia. Dopalił powoli papierosa, po czym bezczelnie rzucił go do jeziora i wyciągnął kolejnego zapalając go znów za pomocą różdżki. Powoli palił wpatrując się przymrużonymi oczami w przeszklony daszek wprost na chmurę przypominającą hipopotama. W pewnym momencie usłyszał kroki tuż obok siebie i zanim zdążył zareagować w jakiś inny sposób niż podniesienie się poczuł na sobie znajomy ciężar. Podniósł do góry swoje ciemnoniebieskie tęczówki i uśmiechnął się szeroko do Mai wypuszczając dym nosem.
- Powitać, powitać - mruknął cicho po rosyjsku uśmiechając się do Puchonki. Na pierwszy rzut oka nie zauważył siniaków na jej twarzy, ani opuchniętego nosa. Zauważył to za drugim razem. Prawie zakrztusił się papierosem i do połowy wypalonego peta zgniótł o deski. Oczy mu wyszły nieco z orbit przypominając wielkością dwa galeony i zrobił się nieco czerwony na twarzy.
- Możesz mi powiedzieć co się stało z Twoją twarzą, Maja?! - rzucił w ojczystym języku,po czym wypuścił na bok dym który siedział mu w płucach o kilka sekund za długo. Na jej pytanie pokiwał głową.
- Pisali. Ojciec pisał, kiedy przyjadę po swoje rzeczy, a matka napisała, żebym się ojcem nie przejmował - odpowiedział cicho na jej pytanie już po angielsku uśmiechając się nieco.Szczęściara. Ile on by dał za to, żeby znowu o nim zapomnieli i nie wysyłali tony durnych i nic nie znaczących listów, na które nawet już nie raczył odpisywać.
- Powitać, powitać - mruknął cicho po rosyjsku uśmiechając się do Puchonki. Na pierwszy rzut oka nie zauważył siniaków na jej twarzy, ani opuchniętego nosa. Zauważył to za drugim razem. Prawie zakrztusił się papierosem i do połowy wypalonego peta zgniótł o deski. Oczy mu wyszły nieco z orbit przypominając wielkością dwa galeony i zrobił się nieco czerwony na twarzy.
- Możesz mi powiedzieć co się stało z Twoją twarzą, Maja?! - rzucił w ojczystym języku,po czym wypuścił na bok dym który siedział mu w płucach o kilka sekund za długo. Na jej pytanie pokiwał głową.
- Pisali. Ojciec pisał, kiedy przyjadę po swoje rzeczy, a matka napisała, żebym się ojcem nie przejmował - odpowiedział cicho na jej pytanie już po angielsku uśmiechając się nieco.Szczęściara. Ile on by dał za to, żeby znowu o nim zapomnieli i nie wysyłali tony durnych i nic nie znaczących listów, na które nawet już nie raczył odpisywać.
Re: Przystań
Podskoczyła jak oparzona, gdy Aleksy zaczął wydzierać się do niej po rosyjsku. Odwróciła się niepewnie, spoglądając na niego spod przymrużonych powiek, a kiedy się uspokoił, wzruszyła ramionami. W swojej odpowiedzi nie przerzuciła się na ojczysty język, jakby kompletnie zapomniała, że w tej trójce na wygnaniu to ona najczęściej się nim posługiwała.
- Nic, Aleksy. Spadłam ze schodów - skłamała równie gładko co wtedy, w skrzydle, jednak szybko obróciła spojrzenie na gładką i połyskującą w świetle taflę jeziora. Wiedziała, że te słowa ani trochę nie przekonają Aleksego, a jego krzyki po rosyjsku ją w tym utrwaliły. Za dobrze ją zna a i tak dowiedziałby się wszystkiego od przypadkowego przechodnia, bo wieść o jej wypadku pewnie już dawno obiegła co większe grona plotkar. Jednak zawsze można było próbować, prawda? W oczekiwaniu na kolejne krzyki i zabawy w detektywa, wyciągnęła się na drewnianym pomoście. Gdy tak przekalkulowała w myślach ile rzeczy musi dzisiaj powiedzieć bratu, niemal zapowietrzyła się z nerwów. Na dobrą sprawę musiała opowiedzieć mu o wypadku, o tym, że musi z nią lecieć po różdżkę, potem o tym, że po przemianie jest średniej wielkości, niebieskim tygrysem a wszystko powinna zwieńczyć pytaniem o wakacje oraz opowieścią o dziwnym zachowaniu Marianny, którego nie mogła pojąć do dzisiaj.
- Czyli nic nowego, kochani rodzice - uśmiechnęła się, zgarniając z twarzy kilka pojedynczych blond kosmyków.
- Nic, Aleksy. Spadłam ze schodów - skłamała równie gładko co wtedy, w skrzydle, jednak szybko obróciła spojrzenie na gładką i połyskującą w świetle taflę jeziora. Wiedziała, że te słowa ani trochę nie przekonają Aleksego, a jego krzyki po rosyjsku ją w tym utrwaliły. Za dobrze ją zna a i tak dowiedziałby się wszystkiego od przypadkowego przechodnia, bo wieść o jej wypadku pewnie już dawno obiegła co większe grona plotkar. Jednak zawsze można było próbować, prawda? W oczekiwaniu na kolejne krzyki i zabawy w detektywa, wyciągnęła się na drewnianym pomoście. Gdy tak przekalkulowała w myślach ile rzeczy musi dzisiaj powiedzieć bratu, niemal zapowietrzyła się z nerwów. Na dobrą sprawę musiała opowiedzieć mu o wypadku, o tym, że musi z nią lecieć po różdżkę, potem o tym, że po przemianie jest średniej wielkości, niebieskim tygrysem a wszystko powinna zwieńczyć pytaniem o wakacje oraz opowieścią o dziwnym zachowaniu Marianny, którego nie mogła pojąć do dzisiaj.
- Czyli nic nowego, kochani rodzice - uśmiechnęła się, zgarniając z twarzy kilka pojedynczych blond kosmyków.
Re: Przystań
Wpatrywał się w nią oczekując na odpowiedź.
- Masz mnie za idiotę? Kiedy to się stało i jak to się stało i dlaczego nic o tym nie wiem, Maja? - padła cała seria pytań a on przechylił nieco głowę oczekując odpowiedzi. Dopiero po kilku sekundach doszło do niego, że siedzi bez koszulki więc sięgnął po nią i ostrożnie ją założył. Cóż, jego plecy nie były w najlepszej kondycji, bo wyglądały jakby spotkał się z naprawdę wściekłym kotem. Na szczęście obyło się bez takich, to tylko wina Suzanne. Z resztą jakby się przyjrzeć można było zauważyć całe pięć paznokci które przeorały jego skórę. W przyjemnych okolicznościach, więc nie czuł wtedy bólu. Za to pojawił się później i pieczenie nie pozwalało mu usnąć w nocy na plecach. Cóż. Zdarza się to tylko najlepszym, if you know what I mean.
- Dlaczego nigdy nie chcesz mi o niczym powiedzieć? Przecież Cię nie zbiję. Nie zachowuj się jak dziecko... - powiedział cicho wpatrując się w swoją siostrę, która jakby na to nie patrzeć z dnia na dzień dorastała. W jego oczach była mała Mają która dostała pierwszą różdżkę na Pokątnej, o mały włos nie paląc przy tym sklepu. Najwidoczniej w tej kwestii nic miało nie ulec zmianie. Nie oznaczało to jednak, że prawie dorosła panna musi zachowywać się jak dziecko i bawić się w jakieś sekrety i sekreciki. On chciał przecież tylko jej dobra.
- Kochani? W twoim wieku też miałem ich za kochanych. Rozkoszuj się chwilą. Będziesz chciała iść na jakieś studia, to nie, oni wyślą Cię na historię magii, albo inne dziadostwo i znajdą Ci przy okazji męża. Pamiętaj, że masz własny rozum i nie musisz ich słuchać. Zawsze Ci pomogę jak będziesz potrzebowała - kiedy skończył swój wywód sięgnął po kolejnego papierosa. Rozmowy o rodzicach coraz częściej go irytowały. Odpalił go za pomocą różdżki i skrzywił się po pierwszym zaciągnięciu.
- Masz mnie za idiotę? Kiedy to się stało i jak to się stało i dlaczego nic o tym nie wiem, Maja? - padła cała seria pytań a on przechylił nieco głowę oczekując odpowiedzi. Dopiero po kilku sekundach doszło do niego, że siedzi bez koszulki więc sięgnął po nią i ostrożnie ją założył. Cóż, jego plecy nie były w najlepszej kondycji, bo wyglądały jakby spotkał się z naprawdę wściekłym kotem. Na szczęście obyło się bez takich, to tylko wina Suzanne. Z resztą jakby się przyjrzeć można było zauważyć całe pięć paznokci które przeorały jego skórę. W przyjemnych okolicznościach, więc nie czuł wtedy bólu. Za to pojawił się później i pieczenie nie pozwalało mu usnąć w nocy na plecach. Cóż. Zdarza się to tylko najlepszym, if you know what I mean.
- Dlaczego nigdy nie chcesz mi o niczym powiedzieć? Przecież Cię nie zbiję. Nie zachowuj się jak dziecko... - powiedział cicho wpatrując się w swoją siostrę, która jakby na to nie patrzeć z dnia na dzień dorastała. W jego oczach była mała Mają która dostała pierwszą różdżkę na Pokątnej, o mały włos nie paląc przy tym sklepu. Najwidoczniej w tej kwestii nic miało nie ulec zmianie. Nie oznaczało to jednak, że prawie dorosła panna musi zachowywać się jak dziecko i bawić się w jakieś sekrety i sekreciki. On chciał przecież tylko jej dobra.
- Kochani? W twoim wieku też miałem ich za kochanych. Rozkoszuj się chwilą. Będziesz chciała iść na jakieś studia, to nie, oni wyślą Cię na historię magii, albo inne dziadostwo i znajdą Ci przy okazji męża. Pamiętaj, że masz własny rozum i nie musisz ich słuchać. Zawsze Ci pomogę jak będziesz potrzebowała - kiedy skończył swój wywód sięgnął po kolejnego papierosa. Rozmowy o rodzicach coraz częściej go irytowały. Odpalił go za pomocą różdżki i skrzywił się po pierwszym zaciągnięciu.
Re: Przystań
Po raz pierwszy od dłuższego momentu uśmiech z jej twarzy zniknął, ustępując miejsca złości. Skrzyżowała ręce na piersiach, posyłając bratu gniewne spojrzenie.
- Może dlatego, że od pewnego czasu w głowie masz tylko tą swoją dziewuszkę?! - fuknęła w ogóle nie przypominając tej spokojnej i uroczej istotki, za którą na co dzień ją brano.
- O tym, że Marianna dziwnie się zachowuje pewnie też nie wiesz! Jest nieobecna, schudła i wygląda ponuro. Czasem mam wrażenie, że pamiętasz o mnie, o nas, tylko wtedy, kiedy na siebie przypadkiem wpadniemy na korytarzu! - krzyczała dalej a gdy uznała, że musi nabrać powietrza, zrobiła krótkotrwałą pauzę, zrywając się na równe nogi. Jak Maja się denerwowała, to raz a porządnie...
- Mam lęk wysokości, niedawno ogarnął mnie on na tych przeklętych schodach. Jakiś chłopak przypadkiem oberwał podręcznikiem w głowę i potem zaczął mnie wyzywać od rosyjskich ścierw a ja go zignorowałam, a później dzięki zaklęciu zwisałam głową w dół, aż w końcu sturlałam się po schodach. Leżałam w skrzydle nieprzytomna chyba z dobrą godzinę, ze złamanym obojczykiem i nosem! Nie mam różdżki, muszę lecieć po nową. Poza tym jestem animagiem i umiem zmieniać się w tygrysa, o tym wiedział tylko dziadek, bo mnie tego uczył - skończyła swój monolog, oddychając szybko. Na dobrą sprawę jej zmartwienie, że ta rozmowa będzie ciężka była niepotrzebna, bo w przeciągu może dwóch minut załatwiła każdy wcześniej ustalony w głowie punkt. - Co, wakacje też spędzisz z nią a nas olejesz? - spytała prowokacyjnie, zaciskając dłonie w piąstki na materiale swojej bluzki.
- Może dlatego, że od pewnego czasu w głowie masz tylko tą swoją dziewuszkę?! - fuknęła w ogóle nie przypominając tej spokojnej i uroczej istotki, za którą na co dzień ją brano.
- O tym, że Marianna dziwnie się zachowuje pewnie też nie wiesz! Jest nieobecna, schudła i wygląda ponuro. Czasem mam wrażenie, że pamiętasz o mnie, o nas, tylko wtedy, kiedy na siebie przypadkiem wpadniemy na korytarzu! - krzyczała dalej a gdy uznała, że musi nabrać powietrza, zrobiła krótkotrwałą pauzę, zrywając się na równe nogi. Jak Maja się denerwowała, to raz a porządnie...
- Mam lęk wysokości, niedawno ogarnął mnie on na tych przeklętych schodach. Jakiś chłopak przypadkiem oberwał podręcznikiem w głowę i potem zaczął mnie wyzywać od rosyjskich ścierw a ja go zignorowałam, a później dzięki zaklęciu zwisałam głową w dół, aż w końcu sturlałam się po schodach. Leżałam w skrzydle nieprzytomna chyba z dobrą godzinę, ze złamanym obojczykiem i nosem! Nie mam różdżki, muszę lecieć po nową. Poza tym jestem animagiem i umiem zmieniać się w tygrysa, o tym wiedział tylko dziadek, bo mnie tego uczył - skończyła swój monolog, oddychając szybko. Na dobrą sprawę jej zmartwienie, że ta rozmowa będzie ciężka była niepotrzebna, bo w przeciągu może dwóch minut załatwiła każdy wcześniej ustalony w głowie punkt. - Co, wakacje też spędzisz z nią a nas olejesz? - spytała prowokacyjnie, zaciskając dłonie w piąstki na materiale swojej bluzki.
Re: Przystań
Słysząc jej odpowiedź westchnął cicho. Wiedział jak to się zaczyna, a jak zwykle kończy. Zaraz będzie się drzeć tak, że całe siedem kręgów piekielnych ją usłyszy. No i po co te nerwy? On tam prawie zawsze był spokojny i opanowany. Jak nie był spokojny to znak, że ktoś zaraz dostanie w dziób. Więc może lepiej go nie denerwować? Kiedy skończyła swój krzykowy monolog spojrzał na nią opanowanym wzrokiem i zaciągnął się jeszcze raz papierosem jak gdyby nigdy nic.
- Uspokój się, to raz. Dwa, widuję się często z Marianną i zauważyłem. Stawia sobie wysoko poprzeczkę do baletowych spraw i już. Trzy, animagia- gratuluję, uważaj na siebie. Cztery- nie mam w głowie tylko Suzanne, bo jakbyś zapomniała wybieram się na studia, więc sporo czasu zajmuje mi nauka i wypełnianie papierkowych spraw, no i szukam mieszkania w Londynie. Pięć- po różdżkę możemy jechać w każdej chwili, zaraz załatwię od Emmeśliny przepustki. I po co te nerwy? - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. No i na co tyle krzyku i złości? No właśnie. Wszystko mogła mu na spokojnie powiedzieć.
- A, i nie jesteś rosyjskim ścierwem. Pokażesz mi jeszcze który to. - posłał jej delikatny uśmiech, po czym utkwił spojrzenie przed sobą. Słońce powoli chowało się za linią horyzontu i zbliżał się wieczór. Jeszcze raz zaciągnął się papierosem.
- Nie olewam Was, Majka. Po prostu nie mam czasu. Na wakacje mam jechać na chwilę do Argentyny, potem wrócę do Rosji po swoje rzeczy i mam nadzieję, że będę się już mógł wprowadzać do jakiegoś znośnego mieszkania - cicho powiedział dopalając kolejnego dzisiejszego dnia papierosa i wrzucając go do mętnej wody.
- Uspokój się, to raz. Dwa, widuję się często z Marianną i zauważyłem. Stawia sobie wysoko poprzeczkę do baletowych spraw i już. Trzy, animagia- gratuluję, uważaj na siebie. Cztery- nie mam w głowie tylko Suzanne, bo jakbyś zapomniała wybieram się na studia, więc sporo czasu zajmuje mi nauka i wypełnianie papierkowych spraw, no i szukam mieszkania w Londynie. Pięć- po różdżkę możemy jechać w każdej chwili, zaraz załatwię od Emmeśliny przepustki. I po co te nerwy? - wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic. No i na co tyle krzyku i złości? No właśnie. Wszystko mogła mu na spokojnie powiedzieć.
- A, i nie jesteś rosyjskim ścierwem. Pokażesz mi jeszcze który to. - posłał jej delikatny uśmiech, po czym utkwił spojrzenie przed sobą. Słońce powoli chowało się za linią horyzontu i zbliżał się wieczór. Jeszcze raz zaciągnął się papierosem.
- Nie olewam Was, Majka. Po prostu nie mam czasu. Na wakacje mam jechać na chwilę do Argentyny, potem wrócę do Rosji po swoje rzeczy i mam nadzieję, że będę się już mógł wprowadzać do jakiegoś znośnego mieszkania - cicho powiedział dopalając kolejnego dzisiejszego dnia papierosa i wrzucając go do mętnej wody.
Re: Przystań
Oczekiwała chyba bardziej entuzjastycznej reakcji a nie takiego zwykłego zbycia jej. Dlatego stanęła jak wryta, wpatrując się wielkimi jak monety oczami w nadzwyczaj spokojnego Aleksego a jedna z jej brwi powędrowała wyżej niż druga. Krótko mówiąc, brakowało, żeby jej szczęka (a dokładniej żuchwa, bo szczęka jest u góry, według dzisiejszej pani przewodniczki!) opadła do ziemi wraz cyckami, których na dobrą sprawę nie miała. Potrząsnęła szybko głową, opuszczając bezradnie ręce wzdłuż tułowia, jednak wciąż czuła, że jej nerwy nie miały zamiaru się uspokoić.
- Jesteś okropnym bratem! - fuknęła równie głośno co wcześniej, odwracając się na pięcie, gotowa do powrotu do zamku. Po kilku krokach uświadomiła sobie sens wypowiedzianych słów i tego, że zapewne zabolały. Pamiętała jak raz, podczas głupiej sprzeczki zastosowała ten sam chwyt na Mariannie i gorzko tego żałowała.
Policzyła w myślach do dziesięciu i zawróciła z miną zbitego psa, przytulając się do Ślizgona. Oplotła go rękami w ten sposób, że nawet jeśli nie chciał to musiał ją przytulić, bo trochę siły miała.
- Izwienitie (przepraszam). Nie chciałam tego powiedzieć - wymamrotała, spoglądając z dołu na twarz brata.
- Jesteś okropnym bratem! - fuknęła równie głośno co wcześniej, odwracając się na pięcie, gotowa do powrotu do zamku. Po kilku krokach uświadomiła sobie sens wypowiedzianych słów i tego, że zapewne zabolały. Pamiętała jak raz, podczas głupiej sprzeczki zastosowała ten sam chwyt na Mariannie i gorzko tego żałowała.
Policzyła w myślach do dziesięciu i zawróciła z miną zbitego psa, przytulając się do Ślizgona. Oplotła go rękami w ten sposób, że nawet jeśli nie chciał to musiał ją przytulić, bo trochę siły miała.
- Izwienitie (przepraszam). Nie chciałam tego powiedzieć - wymamrotała, spoglądając z dołu na twarz brata.
Re: Przystań
Siedział sobie spokojnie i patrzył się na nią, ale ta najwidoczniej nie zamierzała się uspokoić. Słysząc, że jest okropnym bratem poczuł się tak, jakby ktoś strzelił mu policzek w twarz. Zawsze miło wiedzieć, prawda? Słyszał jak sobie odchodzi, ale już nie zaszczycił jej spojrzeniem. Po co się starać skoro i tak na końcu wychodzi się na okropnego brata? Utkwił więc spojrzenie w wiosce której zarys było widać na końcu jeziora. Zmrużył powieki i ciężko westchnął. Trudne jest życie osiemnastolatka, zaiste. Jakaś część podświadomości mówiła mu, że mała zaraz wróci i przeprosi, dlatego siedział machając nogami w zimnej wodzie i wpatrując się w ten zarys wioski. Kilka, a może kilkanaście sekund później usłyszał znów znajome kroki na pomoście, a jeszcze później poczuł ciężar Puchonki na swoim ciele.
- Ale tak pomyślałaś, Majka - powiedział cicho nawet na nią nie patrząc. Bo wiedział, że jak spojrzy na nią to ona miną zbitego szczeniaczka wyprosi jego przebaczenie od tak! A musiał być przecież twardym. Kawał chłopa z niego. Musiał być twardy. Z tą myślą nawet nie mrugnął wpatrując się w jeden punkt.
- Proszę, zrozum. Staram się robić wiele rzeczy na raz, ale jestem tylko człowiekiem. Jeśli poczułaś się olana, to przepraszam, nie było to moją intencją - rosyjski. Dawno nie używał tego języka. Nawet trudno powiedzieć dlaczego tak się stało. Po prostu zanglizował się na dobre. Innego wytłumaczenia nie ma.
- Ale tak pomyślałaś, Majka - powiedział cicho nawet na nią nie patrząc. Bo wiedział, że jak spojrzy na nią to ona miną zbitego szczeniaczka wyprosi jego przebaczenie od tak! A musiał być przecież twardym. Kawał chłopa z niego. Musiał być twardy. Z tą myślą nawet nie mrugnął wpatrując się w jeden punkt.
- Proszę, zrozum. Staram się robić wiele rzeczy na raz, ale jestem tylko człowiekiem. Jeśli poczułaś się olana, to przepraszam, nie było to moją intencją - rosyjski. Dawno nie używał tego języka. Nawet trudno powiedzieć dlaczego tak się stało. Po prostu zanglizował się na dobre. Innego wytłumaczenia nie ma.
Re: Przystań
Ona nigdy nie lubiła się z nikim kłócić, a zwłaszcza z rodzicami i rodzeństwem. Czuła się wtedy tak, jakby ktoś rozdrapywał jej na kawałki serducho do spóły z sumieniem zardzewiałym widelcem. Przycisnęła się mocniej do brata, nie mając zamiaru go puszczać, nawet jeśli nie miał ochoty jej przytulać. Policzkiem oparła się o tors Ślizgona, z kolei twarz nakryła włosami, które mogły łaskotać Aleksego po szyi i w skrajnym przypadku po nosie.
- Wcale nie, no dobrze, tak. Ale w nerwach mówi się to, czego się nie chce powiedzieć, bo ja tak nie myślę... sam o tym wiesz najlepiej - stwierdziła już spokojniej, bez siania paniki i niepotrzebnych krzyków. Pozycja w jakiej się znalazła nie do końca była wygodna, bo leżała wykrzywiona pod dziwnym kątem, ale czego się nie robiło z miłości?!
- Neważno, Aleksy - skwitowała temat krótkim "nieważne", spoglądając nieśmiało na brata. - Gniewasz się?
- Wcale nie, no dobrze, tak. Ale w nerwach mówi się to, czego się nie chce powiedzieć, bo ja tak nie myślę... sam o tym wiesz najlepiej - stwierdziła już spokojniej, bez siania paniki i niepotrzebnych krzyków. Pozycja w jakiej się znalazła nie do końca była wygodna, bo leżała wykrzywiona pod dziwnym kątem, ale czego się nie robiło z miłości?!
- Neważno, Aleksy - skwitowała temat krótkim "nieważne", spoglądając nieśmiało na brata. - Gniewasz się?
Re: Przystań
Wytrzymaj, Aleksy, wytrzymaj. No tak, trudno było na nią nie patrzeć, ale robił co mógł. W momencie kiedy poczuł dziwne łaskotanie przy szyi no normalnie nie mógł nie spojrzeć. Wyciągnął blade i bose stopy z wody siadając po turecku na pomoście i obejmując ją jednym ramieniem.
- Gniewam się. Jestem zły i jest mi przykro - udał naburmuszonego przechylając nieco swoją blond łepetynę. Nic patrzy i niech widzi jak bardzo mu przykro. Tak naprawdę już mu przeszło, ale chciał żeby ją pogryzły wyrzuty sumienia, żeby wiedziała, że nawet w nerwach należy się zastanowić co się mówi. On ostatnio powiedział coś pod wpływem impulsu i co z tego ma? Jedno wielkie nic.
- Pokażesz mi jak się przemieniasz? - zapytał po chwili ciszy z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozejrzał się wokół. Pusto jak zwykle. Może właśnie dlatego tak bardzo lubił to miejsce? Wprost idealne na papieroska i piweczko, albo małe macanko. Oczywiście nie z Mają, ale z Suzie, której od wypadu do Hogsmeade nie widział. W sumie nie ma się co dziwić, bo wziął się ostro za powtórki do egzaminów z eliksirów i zielarstwa przede wszystkim. Musiał dostać się na tą sztukę uzdrowicielską - innej opcji czy planu na życie nie posiadał.
- Gniewam się. Jestem zły i jest mi przykro - udał naburmuszonego przechylając nieco swoją blond łepetynę. Nic patrzy i niech widzi jak bardzo mu przykro. Tak naprawdę już mu przeszło, ale chciał żeby ją pogryzły wyrzuty sumienia, żeby wiedziała, że nawet w nerwach należy się zastanowić co się mówi. On ostatnio powiedział coś pod wpływem impulsu i co z tego ma? Jedno wielkie nic.
- Pokażesz mi jak się przemieniasz? - zapytał po chwili ciszy z szerokim uśmiechem na twarzy. Rozejrzał się wokół. Pusto jak zwykle. Może właśnie dlatego tak bardzo lubił to miejsce? Wprost idealne na papieroska i piweczko, albo małe macanko. Oczywiście nie z Mają, ale z Suzie, której od wypadu do Hogsmeade nie widział. W sumie nie ma się co dziwić, bo wziął się ostro za powtórki do egzaminów z eliksirów i zielarstwa przede wszystkim. Musiał dostać się na tą sztukę uzdrowicielską - innej opcji czy planu na życie nie posiadał.
Re: Przystań
Popatrzyła na Aleksego w milczeniu i wiedząc, że robi to specjalnie, pokręciła głową, siadając w normalniejszej pozycji. Mimo wszystko wtuliła się w niego, obejmując go rękami wokół jak mackami i westchnęła ciężko.
- Suzanne Ci to zrobiła? - spytała, mając na myśli plecy. Oczywistym było, że to zauważyła. W końcu zaszła go od tyłu, gdy siedział bez koszulki, więc naprawdę musiałaby być ślepa albo nie zainteresowana faktem. Domyślała się również w jakich okolicznościach Aleksy nabył te czerwone pręgi, ale w tym momencie najzwyczajniej ją to obrzydzało. Na jego pytanie, podniosła się.
- W sumie... przyszłam tutaj po to, żeby się potaplać w wodzie - uśmiechnęła się szeroko, zrywając na równe nogi. Rozejrzała się wokół i... nie minęła chwila a zamiast drobnej istoty, koło Ślizgona wyrósł tygrys. Trąciła brata łbem w ramię, po czym zeszła na brzeg i powolnym krokiem weszła do wody. Pomoczyła się w niej a później znowu stanęła koło Aleksego i gdyby mogła, posłałaby mu złośliwe spojrzenie; z racji tego, że każde zwierzątko typu piesek czy zmuszony do kąpieli, bądź też nie, kotek, po wyjściu z wody musi się otrzepać z nadmiaru wody, Maja zrobiła to samo, chlapiąc wszystko co znajdowało się w promieniu półtorej metra. Na koniec położyła się jakby nigdy nic.
- Suzanne Ci to zrobiła? - spytała, mając na myśli plecy. Oczywistym było, że to zauważyła. W końcu zaszła go od tyłu, gdy siedział bez koszulki, więc naprawdę musiałaby być ślepa albo nie zainteresowana faktem. Domyślała się również w jakich okolicznościach Aleksy nabył te czerwone pręgi, ale w tym momencie najzwyczajniej ją to obrzydzało. Na jego pytanie, podniosła się.
- W sumie... przyszłam tutaj po to, żeby się potaplać w wodzie - uśmiechnęła się szeroko, zrywając na równe nogi. Rozejrzała się wokół i... nie minęła chwila a zamiast drobnej istoty, koło Ślizgona wyrósł tygrys. Trąciła brata łbem w ramię, po czym zeszła na brzeg i powolnym krokiem weszła do wody. Pomoczyła się w niej a później znowu stanęła koło Aleksego i gdyby mogła, posłałaby mu złośliwe spojrzenie; z racji tego, że każde zwierzątko typu piesek czy zmuszony do kąpieli, bądź też nie, kotek, po wyjściu z wody musi się otrzepać z nadmiaru wody, Maja zrobiła to samo, chlapiąc wszystko co znajdowało się w promieniu półtorej metra. Na koniec położyła się jakby nigdy nic.
Re: Przystań
Słysząc jej pytanie wywrócił teatralnie oczętami. Najwidoczniej jego najmłodsza siostra miała spory problem z Devereux. W sumie to trochę dziwne, bo podobno się nie znały. Cóż, nie zamierzał wchodzić w babskie sprawy, bo wiedział, że najgorzej ze wszystkich na tym wyjdzie.
- Andrea mniej Ci przeszkadzała - zauważył, czochrając ją pieszczotliwie po blond włosach. Miał delikatne wyrzuty sumienia, że miał dla niej tak mało czasu, ale liczył na to, że jeszcze kiedyś wszystko nadrobi. Najpewniej w wakacje, kiedy to w Rosji zajmie się pakowaniem swoich rzeczy. A miał naprawdę dużo rzeczy. Masę niepotrzebnych szmerów bajerów, które kiedyś były mu potrzebne do walki z nudą. Teraz były zwykłym złomem. Będzie musiał wszystko przesortować więc trochę mu z tym zejdzie. Kiedy poderwała się z miejsca patrzył na nią z ciekawością. Animagia. W sumie fajna rzecz, ale jakoś nigdy nie przejawiał jakichś większych chęci, żeby opanować tą niezbyt łatwą sztukę. Patrzył z uśmiechem jak Majkotygrys wchodzi do wody, a potem z niej wychodzi. W momencie kiedy otrzepała się z wody na niego, na jego czyściutkie ubranko posłał jej urażone spojrzenie, a gdy położyła się obok niego zaczął ją drapać za uszkiem.
- Proszę Cię, uważaj na siebie - powiedział raz jeszcze, po czym cmoknął ją w tygrysi pysk i podniósł się z miejsca.
- Muszę wracać do zielarstwa. Potrzebuję W na owutemach - posłał jej szeroki uśmiech, poczochrał po łbie, po czym zabrał swoje trampki i nawet nie siląc się by je założyć ruszył boso w kierunku Ślizgońskich lochów.
- Andrea mniej Ci przeszkadzała - zauważył, czochrając ją pieszczotliwie po blond włosach. Miał delikatne wyrzuty sumienia, że miał dla niej tak mało czasu, ale liczył na to, że jeszcze kiedyś wszystko nadrobi. Najpewniej w wakacje, kiedy to w Rosji zajmie się pakowaniem swoich rzeczy. A miał naprawdę dużo rzeczy. Masę niepotrzebnych szmerów bajerów, które kiedyś były mu potrzebne do walki z nudą. Teraz były zwykłym złomem. Będzie musiał wszystko przesortować więc trochę mu z tym zejdzie. Kiedy poderwała się z miejsca patrzył na nią z ciekawością. Animagia. W sumie fajna rzecz, ale jakoś nigdy nie przejawiał jakichś większych chęci, żeby opanować tą niezbyt łatwą sztukę. Patrzył z uśmiechem jak Majkotygrys wchodzi do wody, a potem z niej wychodzi. W momencie kiedy otrzepała się z wody na niego, na jego czyściutkie ubranko posłał jej urażone spojrzenie, a gdy położyła się obok niego zaczął ją drapać za uszkiem.
- Proszę Cię, uważaj na siebie - powiedział raz jeszcze, po czym cmoknął ją w tygrysi pysk i podniósł się z miejsca.
- Muszę wracać do zielarstwa. Potrzebuję W na owutemach - posłał jej szeroki uśmiech, poczochrał po łbie, po czym zabrał swoje trampki i nawet nie siląc się by je założyć ruszył boso w kierunku Ślizgońskich lochów.
Re: Przystań
Nie skomentowała kwestii wcześniejszego związku swojego brata. Andreę zdążyła poznać w miarę wcześnie i wydawała jej się być bardziej przystępna do lubienia. Suzanne widziała na oczy... raz? może dwa i nie miała pojęcia jaka ona jest, ale po tym co usłyszała od Marianny nastawiła się do niej negatywnie. W końcowym rozrachunku Maja doszła do wniosku, że tak naprawdę nigdy nie przepadała i nie będzie przepadać za miłostkami swojego brata, bo to jej brat. Przynajmniej myślała tak teraz, póki była młoda.
Później odprowadziła Aleksego wzrokiem i wskoczyła ponownie do wody, a na koniec pod postacią tygrysa ruszyła na spacer po mało uczęszczanych terenach przez uczniów.
Później odprowadziła Aleksego wzrokiem i wskoczyła ponownie do wody, a na koniec pod postacią tygrysa ruszyła na spacer po mało uczęszczanych terenach przez uczniów.
Re: Przystań
Szczerze mówiąc Samancie bardzo pasowała ta nagła zmiana pogody. Lubiła deszcz od dzieciństwa kiedy to wskakiwała w kalosze i wylatywała na dwór chlapać się w kałużach. Niewiele się od tamtego czasu zmieniło. Dlatego kiedy tylko dziewczyna otworzyła oczy i ujrzała za oknem deszcz i burzę, wiedziała już jak spędzi dzisiejszy dzień. Ubrała więc wygodne jeansy, luźną koszulkę a na to zarzuciła bluzę z kapturem o jakieś dwa rozmiary za dużą. A na nogi założyła trampki. Ledwie zjadła śniadanie, skierowała się w stronę wyjścia. Kiedy weszła na błonia, zarzuciła kaptur na głowę i delektowała się jak krople deszczu przyjemnie moczyły jej twarz. Przeszła przez błonia i skierowała się w stronę przystani. Tam zrzuciła trampki z nóg (swoją drogą przez ten kawałek drogi jaki przebyła, zdążyły już całkiem przemoknąć) podwinęła spodnie do góry i usiadła na brzegu molo, tak że jej stopy ledwie dotykały wody. Machała tak, rozchlapując ją we wszystkie strony, a co za tym idzie także na siebie.
Re: Przystań
Lena naprawdę nie miała pojęcia, że te wszystkie przyciszone szepty będą tak na nią działać. Kilka tygodni wcześniej uważała plotki za oznakę wyjątkowej niedojrzałości, za coś co w ogóle nie powinno istnieć w tej prestiżowej placówce, kształcącej młodych czarodziejów. Dziewczyna nie wierzyła w słowa koleżanek z dormitorium, lecz irytowała ją ogromnie ich infantylność. Inaczej było z Szarą Damą. Panienka Bronte i owszem, miała problem z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami, jednak duch zamieszkujący w wieży Ravenclawu wydawał się dużo bardziej godny zaufania, niżeli osoby w jej wieku. Ostatnie słowa Heleny wprawiły ją w znaczny niepokój. Dwa krótkie zdania wystarczyły, by zasiać ziarno niepewności w naiwnym sercu Krukonki. W końcu ona by jej nie okłamała, bo jaki miałaby w tym cel? Zastanawiając się nad tym, Lena nie zauważyła nawet, kiedy opuściła mury zamku znajdując się na kamiennym dziedzińcu. Dziewczę poczuło na policzkach chłodne krople deszczu, spływające śpiesznie na szyję i kark. Nie miała ochoty wracać do środka, zawsze miała to szczęście wpaść na kogoś, kogo nie do końca chciała spotkać. Błyskawice rozchodzące się po granatowym niebie zawsze wzbudzały zainteresowanie Leny, jednak nie tym razem. Dziewczyna zastanawiała się obecne nad własną głupotą i nieprzezwyciężoną naiwnością. Przecież każdy mówił, że tak się stanie, że nie powinna się łudzić nawet przez moment. Brązowooka, nie bardzo wiedząc cóż ze sobą począć, bezmyślnie udała się w stronę przystani, zauważając nieznajomą sylwetkę majaczącą tuż przy molo. Niewiele myśląc zbliżyła się do dziewczyny, nie chcąc jej jednak wystraszyć odchrząknęła, a dopiero później zajęła miejsce obok na drewnianym podeście.
- Nie boisz się, że jakiś piorun w końcu w Ciebie trafi? - Spytała z nieśmiałym uśmiechem, podpierając się dłońmi o drewniane deski i wystawiając swoją twarz do deszczu. Praktycznie cała już przemokła. Czarny sweter nasiąkł wodą podobnie jak krótkie szorty, stanowiące dolną część jej odzienia.
- Nie boisz się, że jakiś piorun w końcu w Ciebie trafi? - Spytała z nieśmiałym uśmiechem, podpierając się dłońmi o drewniane deski i wystawiając swoją twarz do deszczu. Praktycznie cała już przemokła. Czarny sweter nasiąkł wodą podobnie jak krótkie szorty, stanowiące dolną część jej odzienia.
Re: Przystań
Dziewczyna miała dzisiaj naprawdę wyjątkowo zły humor. Rzadko się zdarzało, żeby chodziła taka przytłoczona, zamknięta w sobie, nie mając ochoty na nic; nawet na dokuczanie innym i szukanie guza. Po prostu było jej wszystko jedno. W międzyczasie, kiedy tak siedziała chlapiąc wodą dookoła, położyła się na plecach, po czym założyła ręce za szyję, układając się wygodnie. Patrzyła tak leniwie, na niebo, które niekiedy przecinały białe pioruny, a po jej twarzy przyjemnie spływały krople deszczu. Leżenie nad wodą w taką burzę była chyba najgorszym pomysłem jaki mógł przyjść Sam do głowy, ale dziewczyna dzisiaj chodziła z nastawieniem I don't care.
Kiedy usłyszała jakiś głos, leniwie przeniosła wzrok na jej adresata. Nie znała tej dziewczyny, przynajmniej tak jej się wydawało. A skoro bez żadnych skrupułów do niej zagadywała, najwyraźniej nigdy nie stała się ofiarą jej żartów i zaczepek.
- Niewiele mam do stracenia - odrzekła leniwie wzruszając ramionami.
Nie miała ochoty zaczynać wojny. Dzisiaj prawdopodobnie odpuściłaby nawet i ślizgonom. No cóż... każdy miewa gorsze dni. Nikogo to nie omija.
- Czy to że szwendasz się po deszczu w okolicach zamku, zamiast wylegiwać się przed kominkiem, to znaczy że i tobie nie zależy? - powiedziała to właściwie w stronę nieba w które się wpatrywała, jednak po skończonej wypowiedzi odwróciła głowę tak, aby dobrze widzieć dziewczynę.
Kiedy usłyszała jakiś głos, leniwie przeniosła wzrok na jej adresata. Nie znała tej dziewczyny, przynajmniej tak jej się wydawało. A skoro bez żadnych skrupułów do niej zagadywała, najwyraźniej nigdy nie stała się ofiarą jej żartów i zaczepek.
- Niewiele mam do stracenia - odrzekła leniwie wzruszając ramionami.
Nie miała ochoty zaczynać wojny. Dzisiaj prawdopodobnie odpuściłaby nawet i ślizgonom. No cóż... każdy miewa gorsze dni. Nikogo to nie omija.
- Czy to że szwendasz się po deszczu w okolicach zamku, zamiast wylegiwać się przed kominkiem, to znaczy że i tobie nie zależy? - powiedziała to właściwie w stronę nieba w które się wpatrywała, jednak po skończonej wypowiedzi odwróciła głowę tak, aby dobrze widzieć dziewczynę.
Re: Przystań
Oho, zatem we dwie dobrały się idealnie, bo nastrój Lenki też do najlepszych dzisiaj nie należał. Dziewczyna usiadła po turecku, wygodnie układając stopy. Deszcz przybierał na sile, ale tym dwóm wydawało się to zupełnie nie przeszkadzać. Sweter cały jej już przemiękł prawdopodobnie jak jej podniszczone, czarne trampki. Dziewczyna odgarnęła jasne, pofalowane włosy i zawiązała w prowizoryczny koczek na czubku głowy. Głos nowej towarzyszki nie wydawał się pełny entuzjazmu, nie był też ku uciesze krukonki, wrogi.
- A myślałam, że już tacy w Hogwarcie wyginęli. - Odrzekła, biorąc głęboki oddech. Niebo co raz przeszywały błyskawice rozjaśniając wszystko dookoła. Można by nawet rzec, że było piękne. - Dokładnie to znaczy - Pokiwała głową, spoglądając nań spod przymrużonych rzęs. Była zdecydowanie młodsza, rok albo nawet dwa. Słabo ją kojarzyła, ale wydawało jej się, że jest albo z Pucholandii albo od Gryfonów.
- A myślałam, że już tacy w Hogwarcie wyginęli. - Odrzekła, biorąc głęboki oddech. Niebo co raz przeszywały błyskawice rozjaśniając wszystko dookoła. Można by nawet rzec, że było piękne. - Dokładnie to znaczy - Pokiwała głową, spoglądając nań spod przymrużonych rzęs. Była zdecydowanie młodsza, rok albo nawet dwa. Słabo ją kojarzyła, ale wydawało jej się, że jest albo z Pucholandii albo od Gryfonów.
Re: Przystań
Kiedy dziewczyna usiadła koło Samanthy, ta podniosła się i wyciągnęła nogi z wody. Założyła na nie przemoczone do suchej nitki trampki i również usiadła po turecku na przeciwko dziewczyny. Z głowy ściągnęła kaptur, ażeby teraz trochę zmoczyć włosy, a co. Poza tym lepiej widziała, kiedy kaptur nie spadał jej na oczy, zasłaniając widoki.
Teraz dokładnie mogła przyjrzeć się dziewczynie. Utwierdziła się tylko w przekonaniu że jej nie kojarzy, poza tym uznała że chyba jest ze starszej klasy, a to by wiele wyjaśniało. Zdecydowanie bardziej kojarzyła uczniów z jej roku i młodszych, no i ślizgonów... jednak ona nie mogła być ślizgonką. Skąd Samantha to wiedziała? Po prostu wiedziała.
- Chłopak rzucił, przyjaciółka zostawiła czy po prostu zespół napięcia przedmiesiączkowego? - zapytała unosząc lekko brwi do góry. Sama nie wiedziała co ją tak właściwie skłoniło do tego żeby zadać to pytanie. Przecież tak właściwie to nic jej to nie obchodziło. W sumie to rzadko kiedy obchodzili ją inni.
Jedno można powiedzieć na pewno: Samantha kompletnie nie było dzisiaj sobą.
Teraz dokładnie mogła przyjrzeć się dziewczynie. Utwierdziła się tylko w przekonaniu że jej nie kojarzy, poza tym uznała że chyba jest ze starszej klasy, a to by wiele wyjaśniało. Zdecydowanie bardziej kojarzyła uczniów z jej roku i młodszych, no i ślizgonów... jednak ona nie mogła być ślizgonką. Skąd Samantha to wiedziała? Po prostu wiedziała.
- Chłopak rzucił, przyjaciółka zostawiła czy po prostu zespół napięcia przedmiesiączkowego? - zapytała unosząc lekko brwi do góry. Sama nie wiedziała co ją tak właściwie skłoniło do tego żeby zadać to pytanie. Przecież tak właściwie to nic jej to nie obchodziło. W sumie to rzadko kiedy obchodzili ją inni.
Jedno można powiedzieć na pewno: Samantha kompletnie nie było dzisiaj sobą.
Re: Przystań
- Nie, po prostu życie - Odrzekła nie siląc się na zbytni entuzjazm w słowach. Spojrzała na taflę wody raz po raz przeszywaną gęstymi kroplami deszczu. Po dłuższym zastanowieniu wciąż nie wiedziała po co tutaj przyszła, co w ogóle tutaj robi. Tak jakby ogarnęła ją jakaś cholerna znieczulica! Dziewczyna mruknęła coś niewyraźnie, bardziej do siebie niż do towarzyszki i odchyliła się do tyłu, po chwili układając głowę na drewnianych deskach molo. Nogi wyprostowała, układając je również wygodnie. Przeszkodziła gryfonce w kontemplowaniu w strugach deszczu, ale nie czuła się winna. Miejsce jak każde inne, jeżeli coś jej nie odpowiadało, zawsze mogła sobie pójść, prawda? Jasnowłosa wsunęła dłonie po głowę, pozwalając by zimne krople spadały na jej twarz. W tym przypadku nawet nie byłoby widać gdyby płakała, jednak w chwili obecnej na to się nie zanosiło.
Re: Przystań
Samantha patrzyła uważnie na dziewczynę. Była bardzo rozmowna, nie ma co. Mimo iż dziewczyna miała gorszy dzień i nie miała ochoty na nic, to miała na dzieje, że trafiła jej się towarzyszka do rozmowy. A tutaj suprise!
- Aż tak cię przytłacza? - zapytała marszcząc brwi. Patrzyła jak dziewczyna rozkłada się na deskach molo. - Daj spokój... trzeba się nim cieszyć póki można
Wtedy przez głowę przeszła jej myśl, że nawet nie wie jak się nazywa dziewczyna.
- Swoją drogą Samantha jestem... - rzuciła jak mało istotną informację, której nawet nie warto zapamiętać.
I właśnie uświadomiła sobie że jej myśli kłócą się z jej aktualnym zachowaniem. W myślach nadal była tą samą porywczą Sam, która jest właściwie wszędzie.
- Aż tak cię przytłacza? - zapytała marszcząc brwi. Patrzyła jak dziewczyna rozkłada się na deskach molo. - Daj spokój... trzeba się nim cieszyć póki można
Wtedy przez głowę przeszła jej myśl, że nawet nie wie jak się nazywa dziewczyna.
- Swoją drogą Samantha jestem... - rzuciła jak mało istotną informację, której nawet nie warto zapamiętać.
I właśnie uświadomiła sobie że jej myśli kłócą się z jej aktualnym zachowaniem. W myślach nadal była tą samą porywczą Sam, która jest właściwie wszędzie.
Strona 3 z 7 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Strona 3 z 7
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach