London Eye
+8
Emily Bronte
Joel Frayne
Rika Shaft
Holden Cartwright
Antonette Williams
Francesca Moretti
Vincent Cramer
Konrad Moore
12 posters
Strona 2 z 3
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
London Eye
First topic message reminder :
Najwyższe na świecie koło widokowe, swoją konstrukcją przypominające koło rowerowe (200 razy większa od zwykłego koła rowerowego). Umożliwia podziwianie panoramy Londynu w promieniu 48 km.
Najwyższe na świecie koło widokowe, swoją konstrukcją przypominające koło rowerowe (200 razy większa od zwykłego koła rowerowego). Umożliwia podziwianie panoramy Londynu w promieniu 48 km.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: London Eye
Znoszone, ale i zarazem ulubione, trampki Joela wydawały mu się teraz bardziej ciekawsze, niż przechodzące przed nim osoby. Mimo, że powinien być czujny i powinien uważnie wypatrywać nieporadnej Emily w tłumie, tak wierzył, że dziewczyna sama go pozna i go znajdzie. I tak też się stało - kiedy usłyszał znajomy tembr głosu, uniósł wzrok, zahaczając okulary przeciwsłoneczne o koszulkę. Faktycznie, zaskoczyła go. Nie tyle wyglądem, co swoim zachowaniem, które w jego odczuciu było nietypowe dla niej. Pamiętał jak chodziła po szkole, niczym spłoszona sarna, a teraz? Teraz rzuciła mu się na szyję, a on zdążył co najwyżej podnieść się z ławki, wyraźnie zdezorientowany wpatrując się w czubek jej głowy. Objął dziewczynę ostrożnie rękoma a kiedy odsunęła się od niego, posłał jej szeroki uśmiech.
- Ciebie też miło widzieć, Ems - poczochrał jej włosy, po czym z powrotem klapnął na ławkę, przyciągając Krukonkę do siebie za dłoń. Gdy ta usiadła obok niego, przyjrzał jej się uważnym wzrokiem. Blizna, którą dziewczyna chciała zamaskować, rzuciła mu się w oczy, zaraz po tym jak zgarnął z jej twarzy niesforny pukiel włosów. Nie przypominał sobie, żeby przy ich ostatnim spotkaniu blady policzek Young zdobiła cienka, podłużna blizna.
- Co ci się stało? - więc pierwszym co zrobił było zadanie jej pytania o to. O ile dziewczyna dobrze go znała, powinna wiedzieć, że nie zadowoli jej wyssanym z palca tłumaczeniem. Mimo wszystko wciąż miał do niej jakiś sentyment.
- Ciebie też miło widzieć, Ems - poczochrał jej włosy, po czym z powrotem klapnął na ławkę, przyciągając Krukonkę do siebie za dłoń. Gdy ta usiadła obok niego, przyjrzał jej się uważnym wzrokiem. Blizna, którą dziewczyna chciała zamaskować, rzuciła mu się w oczy, zaraz po tym jak zgarnął z jej twarzy niesforny pukiel włosów. Nie przypominał sobie, żeby przy ich ostatnim spotkaniu blady policzek Young zdobiła cienka, podłużna blizna.
- Co ci się stało? - więc pierwszym co zrobił było zadanie jej pytania o to. O ile dziewczyna dobrze go znała, powinna wiedzieć, że nie zadowoli jej wyssanym z palca tłumaczeniem. Mimo wszystko wciąż miał do niej jakiś sentyment.
Re: London Eye
Nadzwyczajna radość dziewczyny, była spowodowana prawdopodobnie tym, że od dwudziestego siódmego czerwca nie rozmawiała z nikim innym prócz swojego brata. Nie przeszkadzało jej to jakoś nadzwyczajnie, acz odmiana była całkiem miła.
- Nie myśl, że mi odbiło, po prostu dawno nie widziałam nikogo znajomego - Wytłumaczyła się od razu, gdy się tylko od niego odsunęła. Krukonka zmarszczyła nos gdy poczochrał jej jasne włosy, a chwilę później przygładziła je niedbale ręką. Usiadła tuż obok Joel'a, układając dłonie na kolanach. Przeraziło ją odrobinę jego zaciekawione spojrzenie, wiedziała, że nie ominie tematu blizny i właściwie wcale jej nie zdziwiło pytanie Anglika. Może tylko czas, w którym je zadał. Gest chłopaka, sprawił, że posłała mu spłoszone spojrzenie i odsunęła się nieznacznie. Zaraz po tym poprawiła włosy, by przysłoniły ponownie bliznę na policzku. Rumieńce pojawiające się na jej policzkach, również był nieodłączny. To tyle, jeżeli chodzi o jej zmianę, nie ma co spodziewać się nawału radosnych gestów.
- Latanie na miotle w czasie burzy nie jest tak bezpieczne, jak przypuszczałam - Odparła bez zająknięcia, wpatrując się w swoje dłonie. Nie sądziła, że jej uwierzy, ale nie do końca chciała mu opowiadać o tym, jak jej twarz została zmasakrowana przez kolegę z domu Kruka. Stare dzieje. Po chwili przeniosła czekoladowe spojrzenie na Joel'a, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- A teraz opowiadaj jak wakacje. - Rzekła tonem nieznoszącym sprzeciwu. Wargi dziewczęcia wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, kiedy oczekiwała odpowiedzi Krukona.
- Nie myśl, że mi odbiło, po prostu dawno nie widziałam nikogo znajomego - Wytłumaczyła się od razu, gdy się tylko od niego odsunęła. Krukonka zmarszczyła nos gdy poczochrał jej jasne włosy, a chwilę później przygładziła je niedbale ręką. Usiadła tuż obok Joel'a, układając dłonie na kolanach. Przeraziło ją odrobinę jego zaciekawione spojrzenie, wiedziała, że nie ominie tematu blizny i właściwie wcale jej nie zdziwiło pytanie Anglika. Może tylko czas, w którym je zadał. Gest chłopaka, sprawił, że posłała mu spłoszone spojrzenie i odsunęła się nieznacznie. Zaraz po tym poprawiła włosy, by przysłoniły ponownie bliznę na policzku. Rumieńce pojawiające się na jej policzkach, również był nieodłączny. To tyle, jeżeli chodzi o jej zmianę, nie ma co spodziewać się nawału radosnych gestów.
- Latanie na miotle w czasie burzy nie jest tak bezpieczne, jak przypuszczałam - Odparła bez zająknięcia, wpatrując się w swoje dłonie. Nie sądziła, że jej uwierzy, ale nie do końca chciała mu opowiadać o tym, jak jej twarz została zmasakrowana przez kolegę z domu Kruka. Stare dzieje. Po chwili przeniosła czekoladowe spojrzenie na Joel'a, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- A teraz opowiadaj jak wakacje. - Rzekła tonem nieznoszącym sprzeciwu. Wargi dziewczęcia wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, kiedy oczekiwała odpowiedzi Krukona.
Re: London Eye
A jednak się niewiele się zmieniła. Wciąż była spłoszona jak sarna, co go niespecjalnie zdziwiło. Odsunął się od niej mimowolnie, po czym oparł się plecami o drewniane oparcie ławki.
- Latanie podczas burzy mówisz... - powtórzył po dziewczęciu, próbując sam siebie przekonać do tej wersji zdarzeń. Skoro jednak nie powiedziała mu prawdy, nie miał zamiaru drążyć tematu. Widocznie wiedziała, że gdyby tylko się dowiedział co tak naprawdę zaszło, to znalazłby Scotta nawet pod ziemią, żeby z nim kulturalnie porozmawiać. Powiedzmy. Poprawiwszy okulary na nosie, Joel rozsiadł się wygodnie, krzyżując nogi w kostkach.
- Pracuję - odparł, uśmiechając się samymi kącikami warg. - Rzadko bywam w domu, nocuję u znajomego i pracuję. Nigdzie się nie wybieram - wzruszył ramionami. Nie miał nic ciekawego do powiedzenia na temat wakacji, bo on po prostu ich nie miał. - A Twoje? Byłaś gdzieś?
- Latanie podczas burzy mówisz... - powtórzył po dziewczęciu, próbując sam siebie przekonać do tej wersji zdarzeń. Skoro jednak nie powiedziała mu prawdy, nie miał zamiaru drążyć tematu. Widocznie wiedziała, że gdyby tylko się dowiedział co tak naprawdę zaszło, to znalazłby Scotta nawet pod ziemią, żeby z nim kulturalnie porozmawiać. Powiedzmy. Poprawiwszy okulary na nosie, Joel rozsiadł się wygodnie, krzyżując nogi w kostkach.
- Pracuję - odparł, uśmiechając się samymi kącikami warg. - Rzadko bywam w domu, nocuję u znajomego i pracuję. Nigdzie się nie wybieram - wzruszył ramionami. Nie miał nic ciekawego do powiedzenia na temat wakacji, bo on po prostu ich nie miał. - A Twoje? Byłaś gdzieś?
Re: London Eye
Emily pokiwała głową, chcąc utwierdzić go w przekonaniu, że to złe warunki pogodowe przyczyniły się do powstania tej całkiem dużej rany na policzki. Wszak w trakcie gwałtownego wiatru różne rzeczy mogły się wzbić w powietrze i napaść na biedną Young. Gałąź choćby. Stwierdziwszy, że Joel przyjął jej wersję całkiem nie najgorzej, w głębi, odetchnęła z ogromną ulgą. Obawiała się, że gdyby dociekał mogłaby mu powiedzieć, a tego naprawdę robić nie chciała. Właściwie cały czas miała wrażenie, że James miał prawo ją "napaść", po tym jak dręczyła go brukselką w Wielkiej Sali. Dziecinne myślenie, ale myślenie Emily.
- Pracujesz? - Uniosła brwi ku górze, będąc pod lekkim wrażeniem. - W takim razie czuję się trochę głupio mówiąc Ci właśnie, że od dwudziestego siódmego czerwca czyli od zakończenia roku w Hogwarcie nie opuszczałam praktycznie swojego pokoju - Rzekła z jawną konsternacją wymalowaną na bladej twarzyczce.
- Więc nigdzie nie byłam, chyba, że liczyć podróż astralną po zażyciu eliksiru hipnotycznego, ale fizycznie nie opuściłam domu brata. - Wzruszyła ramionami, zerkając na kłębiaste, białe obłoki sunące po niebie. - Właściwie to miło byłoby gdzieś pojechać, ale Josh, wiesz, mój brat wyjeżdża do Rumunii, więc sama raczej się z domu nie ruszę. Emily przesunęła czekoladowe spojrzenie na twarz Krukona. Stęskniła się za nim okrutnie, choć właściwie nie dawała tego po sobie poznać. Dziewczyna zacisnęła wargi w wąską linijkę, wzdychając ciężko.
- Naprawdę sądzę, że rozmowa w bibliotece pomiędzy zakurzonymi regałami jest o wiele bardziej nastrojowa. - Posłała mu rozbrajający uśmiech, by chwilę później przenieść wzrok na diabelski młyn stanowiący główną atrakcję dzielnicy.
- Pracujesz? - Uniosła brwi ku górze, będąc pod lekkim wrażeniem. - W takim razie czuję się trochę głupio mówiąc Ci właśnie, że od dwudziestego siódmego czerwca czyli od zakończenia roku w Hogwarcie nie opuszczałam praktycznie swojego pokoju - Rzekła z jawną konsternacją wymalowaną na bladej twarzyczce.
- Więc nigdzie nie byłam, chyba, że liczyć podróż astralną po zażyciu eliksiru hipnotycznego, ale fizycznie nie opuściłam domu brata. - Wzruszyła ramionami, zerkając na kłębiaste, białe obłoki sunące po niebie. - Właściwie to miło byłoby gdzieś pojechać, ale Josh, wiesz, mój brat wyjeżdża do Rumunii, więc sama raczej się z domu nie ruszę. Emily przesunęła czekoladowe spojrzenie na twarz Krukona. Stęskniła się za nim okrutnie, choć właściwie nie dawała tego po sobie poznać. Dziewczyna zacisnęła wargi w wąską linijkę, wzdychając ciężko.
- Naprawdę sądzę, że rozmowa w bibliotece pomiędzy zakurzonymi regałami jest o wiele bardziej nastrojowa. - Posłała mu rozbrajający uśmiech, by chwilę później przenieść wzrok na diabelski młyn stanowiący główną atrakcję dzielnicy.
Re: London Eye
W Anglii trwa prawdziwe lato. Temperatura za dnia potrafi osiągnąć 25 parę kresek, zaś pod wieczór spada do mniej więcej dwudziestu, ewentualnie odrobinę poniżej, kresek. Nastał wieczór. Nie wiedziałem, co mam ze sobą począć, więc ruszyłem swobodnym, wolnym krokiem w kierunku centrum Londynu. Mugolska część metropolii nie za bardzo do mnie przemawiała, chociaż zawsze można zwiedzić miasto, w którym się mieszka. Zdecydowanie wolałem magiczną część miasta, chociaż czasem zdaje się być tam tak nudno jak flaki z olejem. Szczerze to wszystko z czasem wydaje się być nudne. Chyba muszę wrócić na jakiś czas do swojej ukochanej Matki Rosji, żeby za jakiś czas ponownie cieszyć się widokiem londyńskich budynków.
Na spacer wybrałem się na London Eye. Największe koło widokowe, jakie istnieje na świecie. Pomimo, iż był wieczór, miejsce przyciągało wielu turystów, którzy pragną podziwiać panoramę Londynu. Wolno obracające się koło jak najbardziej temu sprzyja. Również postanowiłem udać się bliżej, żeby zakupić bilet i wsiąść do jednej z kapsuł. Muszę pamiętać, żeby za bardzo nie używać czarów w tym miejscu. na górze, jak będę sam, to ewentualnie mógłbym coś wyczarować. Szkoda, że nie mam magicznego aparatu, żeby móc porobić zdjęcia. Za jakiś czas zainwestuję trochę knutów w taki, żeby nie zapomnieć, w jakich miejscach byłem i co zwiedziłem.
Na spacer wybrałem się na London Eye. Największe koło widokowe, jakie istnieje na świecie. Pomimo, iż był wieczór, miejsce przyciągało wielu turystów, którzy pragną podziwiać panoramę Londynu. Wolno obracające się koło jak najbardziej temu sprzyja. Również postanowiłem udać się bliżej, żeby zakupić bilet i wsiąść do jednej z kapsuł. Muszę pamiętać, żeby za bardzo nie używać czarów w tym miejscu. na górze, jak będę sam, to ewentualnie mógłbym coś wyczarować. Szkoda, że nie mam magicznego aparatu, żeby móc porobić zdjęcia. Za jakiś czas zainwestuję trochę knutów w taki, żeby nie zapomnieć, w jakich miejscach byłem i co zwiedziłem.
Re: London Eye
Tego, że się alienowała też się spodziewał, więc nie skomentował jej słów początkowo niczym innym, niż szerokim uśmiechem.
- Nie czuj się głupio, siedzenie w pokoju to żadna zbrodnia, a praca to mój własny wybór - on sam czasem chciał posiedzieć w spokoju, w pokoju, w łóżku pod kołdrą, zaczytując się w książkach, ale to było niewykonalne, skoro pracował. W gruncie rzeczy nawet jej się nie dziwił: nie przepadała za ludźmi i miała specyficzny sposób bycia, więc nie wyobrażał jej sobie na hucznej imprezie. Oczywiście nie miało to pejoratywnego wydźwięku, a raczej gdyby powiedział to na głos, Young pewnie przyznałaby mu rację. Po jej kolejnych słowach wpadł na genialny pomysł.
- Wiesz... w zasadzie miałem zamiar wybrać się gdzieś na kilka dni - zdjął okulary z nosa, zahaczając je o kołnierzyk koszulki. - Chcesz jechać ze mną? Skoro twój brat wyjeżdża, nie pozwolę ci tu gnić - utkwił spojrzenie w swojej towarzyszce.
- Nie czuj się głupio, siedzenie w pokoju to żadna zbrodnia, a praca to mój własny wybór - on sam czasem chciał posiedzieć w spokoju, w pokoju, w łóżku pod kołdrą, zaczytując się w książkach, ale to było niewykonalne, skoro pracował. W gruncie rzeczy nawet jej się nie dziwił: nie przepadała za ludźmi i miała specyficzny sposób bycia, więc nie wyobrażał jej sobie na hucznej imprezie. Oczywiście nie miało to pejoratywnego wydźwięku, a raczej gdyby powiedział to na głos, Young pewnie przyznałaby mu rację. Po jej kolejnych słowach wpadł na genialny pomysł.
- Wiesz... w zasadzie miałem zamiar wybrać się gdzieś na kilka dni - zdjął okulary z nosa, zahaczając je o kołnierzyk koszulki. - Chcesz jechać ze mną? Skoro twój brat wyjeżdża, nie pozwolę ci tu gnić - utkwił spojrzenie w swojej towarzyszce.
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
Ashley Myers, świeżo upieczona absolwentka Hogwartu, codziennie mieszkająca w Londynie, wróciła właśnie do niego po kilkudniowym pobycie za granicą. Siedziała kolejny dzień w domu, aż w końcu postanowiła się ruszyć. Rodzice nie mieli dla niej czasu, rodzeństwa nie miała. Założyła dżinsowy strój, schowała mp3 do kieszeni, złapała za swoją torbę, którą zawiesiła na ramieniu i ze słuchawkami w uszach ruszyła przez miasto.
Nic się nie zmieniło przez te kilka dni. Przeszła kilka razy po jednej z ulic, w nadziei, iż spotka jednego znajomego. Musiała się z nim spotkać, porozmawiać, spróbować kilku rzeczy... Niestety, ku jej niezadowoleniu, nie było go chyba w domu. Zmieniła zatem obiekt zainteresowania i ruszyła w stronę ciekawszych miejsc w mieście.
Wylądowała w okolicy London Eye, a z braku ciekawszych zajęć postanowiła podejść bliżej i spędzić miło czas, choć nie to chciała robić. Z drugiej strony - bez znajomych w mieście nie miała co robić, więc chociaż dzisiaj nie pogardzi nawet głupim spacerem w tej okolicy. Przez pierwszych kilka chwil nie rozglądała się dookoła, stanęła po prostu w kolejce, aby móc kupić bilet i wsiąść do jednej z kapsuł tego koła widokowego. Podniosła głowę i kilka osób przed nią rozpoznała jedną osobę. Nie myśląc za wiele, ruszyła w jego stronę.
- Dymitr!
Podskoczyła, lądując obok miejsca, gdzie stał chłopak. Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech i zatrzepotała rzęsami. Dzisiaj jej się uda go poderwać!
Nic się nie zmieniło przez te kilka dni. Przeszła kilka razy po jednej z ulic, w nadziei, iż spotka jednego znajomego. Musiała się z nim spotkać, porozmawiać, spróbować kilku rzeczy... Niestety, ku jej niezadowoleniu, nie było go chyba w domu. Zmieniła zatem obiekt zainteresowania i ruszyła w stronę ciekawszych miejsc w mieście.
Wylądowała w okolicy London Eye, a z braku ciekawszych zajęć postanowiła podejść bliżej i spędzić miło czas, choć nie to chciała robić. Z drugiej strony - bez znajomych w mieście nie miała co robić, więc chociaż dzisiaj nie pogardzi nawet głupim spacerem w tej okolicy. Przez pierwszych kilka chwil nie rozglądała się dookoła, stanęła po prostu w kolejce, aby móc kupić bilet i wsiąść do jednej z kapsuł tego koła widokowego. Podniosła głowę i kilka osób przed nią rozpoznała jedną osobę. Nie myśląc za wiele, ruszyła w jego stronę.
- Dymitr!
Podskoczyła, lądując obok miejsca, gdzie stał chłopak. Na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech i zatrzepotała rzęsami. Dzisiaj jej się uda go poderwać!
Bohater Niezależny
Re: London Eye
Emily wydała z siebie ciężkie tchnienie. Doskonale zdawała sobie sprawę ze swojej towarzyskiej niezręczności i zwyczajnego braku talentu w nawiązywaniu relacji międzyludzkich. Wszak ze zwierzętami, zawieranie przyjaźni nie sprawiało jej większego problemu. Być może przez to, że obdarzona była nadzwyczajną empatią, choć może też przez mniejsze prawdopodobieństwo zranienia przez istotę, która posiada intelekt o wiele bardziej ograniczony niż u istoty człowieczej. Emily wzruszyła krótko ramionami, przygryzając dolną wargę. Po chwili ciszy panującej pomiędzy dwójką Krukonów postanowiła jednak przemówić.
- Rzeczywiście, może i nie zbrodnia, kary też za to nie będzie, ale coraz częściej odnoszę wrażenie, jak cholernie przegrywam życie - Rzekła cicho, tonem równie ochrypłym co zwykle. Odnosiła dziwne wrażenie, jakoby Joel drastycznie zmienił swoje nastawienie doń i przez to również uczuła dziwny rodzaj smutku, i choć sama przed sobą nie umiała się przyznać, że to dziwne przygnębienie jest tym spowodowane, to w istocie tak własnie było. Usłyszawszy pytanie Anglika, Young zmarszczyła jasne brwi. Rzeczywiście nie byłby to zły pomysł. Podróż we dwoje jest zawsze bezpieczniejsza, i co najważniejsze, ciekawsza. Co z wspaniałych miejsc jakie przyszłoby jej odwiedzać, gdyby nie było jej z kim dzielić radości?
- Właściwie, czemu nie. Oświeć mnie tylko, dokąd i kiedy chcesz się wybrać? - Blondynka przeniosła zaciekawione spojrzenie na Krukona, oczekując rychłej odpowiedzi.
- Rzeczywiście, może i nie zbrodnia, kary też za to nie będzie, ale coraz częściej odnoszę wrażenie, jak cholernie przegrywam życie - Rzekła cicho, tonem równie ochrypłym co zwykle. Odnosiła dziwne wrażenie, jakoby Joel drastycznie zmienił swoje nastawienie doń i przez to również uczuła dziwny rodzaj smutku, i choć sama przed sobą nie umiała się przyznać, że to dziwne przygnębienie jest tym spowodowane, to w istocie tak własnie było. Usłyszawszy pytanie Anglika, Young zmarszczyła jasne brwi. Rzeczywiście nie byłby to zły pomysł. Podróż we dwoje jest zawsze bezpieczniejsza, i co najważniejsze, ciekawsza. Co z wspaniałych miejsc jakie przyszłoby jej odwiedzać, gdyby nie było jej z kim dzielić radości?
- Właściwie, czemu nie. Oświeć mnie tylko, dokąd i kiedy chcesz się wybrać? - Blondynka przeniosła zaciekawione spojrzenie na Krukona, oczekując rychłej odpowiedzi.
Re: London Eye
Kolejki w Londynie sa okropne. Ta, w ktorej stoje juz jakis czas ciagnie sie i ciagnie. Mam nawet ochote uzyc magii, zeby bez problemu znalezc sie juz na samym jej poczatku i dostac ten cholerny bilet. Po pol godzinie cos sie w koncu ruszylo i bylem juz coraz blizej kasy. Bylem juz nico poddenerwowany, ale ze zdenerwowania wytracila mnie jakas osoba. Uslyszalem najpierw swoje imie, a po chwili znalazla sie obok mnie malo znajoma blondynka. Usmiechnalem sie delikatnie.
- Czesc - powiedzialem jakby nigdy nic i splatalem ramiona na piersi. Odkad dziewczyna stanela obok mnie, ze 2 osoby kupily bilet i za niedlugo miala nadejsc nasza kolej.
- Tez chcesz zobaczyc panorame miasta? - zagadnalem.
Nie znam dziewczyny, ale podczas takiej rozmowy na pewno ja poznam. Jest ladna, to moge stwierdzic bez zadnego problemu, a co do jej charakteru to na razie nie mnie to oceniac.
- Czesc - powiedzialem jakby nigdy nic i splatalem ramiona na piersi. Odkad dziewczyna stanela obok mnie, ze 2 osoby kupily bilet i za niedlugo miala nadejsc nasza kolej.
- Tez chcesz zobaczyc panorame miasta? - zagadnalem.
Nie znam dziewczyny, ale podczas takiej rozmowy na pewno ja poznam. Jest ladna, to moge stwierdzic bez zadnego problemu, a co do jej charakteru to na razie nie mnie to oceniac.
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
Ashley spojrzała na Dymitra, stając obok niego. Oh tak, od zawsze marzyła o takiej okazji. Pogadać z nim, żeby ją poznał, choć jej nie obchodziła zwyczajna znajomość. Wiedziała, kim jest Dymitr, ale nie potrafiła się jakoś oderwać od myśli o nim. Założyła włosy za uszy i skinęła kilka razy głową, uśmiechając się zalotnie.
- Z chęcią wsiądę z Tobą do kolejki i pojadę na sam szczyt London Eye.
Powiedziała spokojnie, choć może z lekką nutą tajemniczości w głosie. Już nie mogła się doczekać!
- Z chęcią wsiądę z Tobą do kolejki i pojadę na sam szczyt London Eye.
Powiedziała spokojnie, choć może z lekką nutą tajemniczości w głosie. Już nie mogła się doczekać!
Bohater Niezależny
Re: London Eye
Nadeszla w koncu nasza kolej przy kasie. Usmiechnalem sie do kasjerki i powiedzialem:
- Dwa bilety. Jesli sa to studenckie.
Wyliczylem odpowiednia kwote i podalem kobiecie. Moge postawic nieznajomej przejazdzke wielkim kolem mlynskim, nic mi to nie zaszkodzi, a towarzystwo zawsze milo miec.
- Prosze - powiedzialem i podalem jej bilet.
Podeszlismy do wejscia, poczekalismy, az pracownik London Eye otworzy nam bramke oraz kosz i wsiedlismy do srodka pokazujac mu przy okazji bilety. Siedzialem chwile w milczeniu, az postanowilem zapytac.
- Skad mnie znasz?
Nie mialem za bardzo pojecia, kim jest moja towarzyszka. Nie uzywalem jak na razie magii, bo nawet nie jestem pewien czy dziewczyna jest czarownica.
- Dwa bilety. Jesli sa to studenckie.
Wyliczylem odpowiednia kwote i podalem kobiecie. Moge postawic nieznajomej przejazdzke wielkim kolem mlynskim, nic mi to nie zaszkodzi, a towarzystwo zawsze milo miec.
- Prosze - powiedzialem i podalem jej bilet.
Podeszlismy do wejscia, poczekalismy, az pracownik London Eye otworzy nam bramke oraz kosz i wsiedlismy do srodka pokazujac mu przy okazji bilety. Siedzialem chwile w milczeniu, az postanowilem zapytac.
- Skad mnie znasz?
Nie mialem za bardzo pojecia, kim jest moja towarzyszka. Nie uzywalem jak na razie magii, bo nawet nie jestem pewien czy dziewczyna jest czarownica.
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
Dziewczyn odebrała od niego bilet, kiwając głową
- Dziękuję! To miłe, z Twojej strony, że zafundowałeś mi bilet.
Przysunęła się do niego i delikatnie uwiesiła mu na ręce. Tak w sumie, to teraz wyglądali trochę para. A tak naprawdę jej o to chodziło. Tylko o to, nie chciała nic więcej. Choć chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, że to jest o wiele za dużo, niż mogła od niego dostać. Przecież nawet ta Japonka go rzuciła, bo Dymitr nie potrafił się oprzeć innym dziewczynom. No, ale Ashley była inna! Była pewna siebie, energiczna, interesująca, a przede wszystkim, była przekonana, że jej uda się usidlić chłopaka. A jeśli nie... To zawsze miała swoje magiczne sposoby.
Usiadła obok Dymitra w wagoniku, może trochę za blisko. Ale nie wyglądała za zmieszaną tym faktem, nie ona.
- Hm, z Hogwartu. Byliśmy na tym samym roku, byłam w Gryffindorze.
Odpowiedziała szczerze, uśmiechając się słodko w jego stronę.
- Dziękuję! To miłe, z Twojej strony, że zafundowałeś mi bilet.
Przysunęła się do niego i delikatnie uwiesiła mu na ręce. Tak w sumie, to teraz wyglądali trochę para. A tak naprawdę jej o to chodziło. Tylko o to, nie chciała nic więcej. Choć chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, że to jest o wiele za dużo, niż mogła od niego dostać. Przecież nawet ta Japonka go rzuciła, bo Dymitr nie potrafił się oprzeć innym dziewczynom. No, ale Ashley była inna! Była pewna siebie, energiczna, interesująca, a przede wszystkim, była przekonana, że jej uda się usidlić chłopaka. A jeśli nie... To zawsze miała swoje magiczne sposoby.
Usiadła obok Dymitra w wagoniku, może trochę za blisko. Ale nie wyglądała za zmieszaną tym faktem, nie ona.
- Hm, z Hogwartu. Byliśmy na tym samym roku, byłam w Gryffindorze.
Odpowiedziała szczerze, uśmiechając się słodko w jego stronę.
Bohater Niezależny
Re: London Eye
- Nie ma za co - odpowiedzialem z delikatnym usmiechem.
Pozwolilem dziewczynie uwiesic sie na rece. Tak tez siedzielismy w wagoniku. Kiedy powiedziala skad mnie zna, zrobilem oczy jak piec zlotych. W Gryffindorze? No pieknie... Najpierw zadawalem sie ze szlama, a teraz z Gryfonka... Chociaz z dwojga zlego Gryffindor chyba bardziej udzie niz mugolskie pochodzenie.
- Ahaaa... - odparlem.
Nie wiedzialem, co dalej mam powiedziec.
- A jak sie nazywasz? - zapytalem z glupkowata mina.
Glupie pytanie, to tez glupia mina do tego. Dziewczyna najwyrazniej dobrze mnie znala, a ja jej w ogole, wiec to jest dziwaczne.
Pozwolilem dziewczynie uwiesic sie na rece. Tak tez siedzielismy w wagoniku. Kiedy powiedziala skad mnie zna, zrobilem oczy jak piec zlotych. W Gryffindorze? No pieknie... Najpierw zadawalem sie ze szlama, a teraz z Gryfonka... Chociaz z dwojga zlego Gryffindor chyba bardziej udzie niz mugolskie pochodzenie.
- Ahaaa... - odparlem.
Nie wiedzialem, co dalej mam powiedziec.
- A jak sie nazywasz? - zapytalem z glupkowata mina.
Glupie pytanie, to tez glupia mina do tego. Dziewczyna najwyrazniej dobrze mnie znala, a ja jej w ogole, wiec to jest dziwaczne.
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
Ashley westchnęła, ale tylko w duchu. No ładnie, ona darzy chłopaka gorącym uczuciem, jakim jest miłość, a ten nawet jej nie zna. No, pięknie! Trzeba to zmienić najszybciej, jak jest możliwe.
Wagonik ruszył już w górę, był w połowie drogi, a Ashley próbowała jakoś wyciągnąć informacje od Dymitra. O wszystkim - przede wszystkim o jego życiu uczuciowym. Wiedziała, że kręcił ze szlamą, z jakąś Ślizgonką i tak dalej.. Ale w sumie jej to nie przeszkadzało i na pewno nie będzie teraz przeszkadzać, jak się okaże, że kogoś ma...
- A powiedz, co się stało z tą szlamą? Nadal za Tobą chodzi? Dziewczyna z biednej rodziny, do tego szlama, brzydka i jakaś koślawa.. Że też uważała, że ma szansę u kogoś takiego jak Ty..
Stwierdziła, wzdychając pod nosem i kręcąc głową. Czas wprowadzić plan w życie! Wyciągnęła butelkę picia z torebki i podała chłopakowi.
- Chcesz trochę? Kremowe piwo!
Kremowe piwo z dodatkiem amortencji, ale tego nikt nie musi wiedzieć. Ba, kto by się domyślił?
Wagonik ruszył już w górę, był w połowie drogi, a Ashley próbowała jakoś wyciągnąć informacje od Dymitra. O wszystkim - przede wszystkim o jego życiu uczuciowym. Wiedziała, że kręcił ze szlamą, z jakąś Ślizgonką i tak dalej.. Ale w sumie jej to nie przeszkadzało i na pewno nie będzie teraz przeszkadzać, jak się okaże, że kogoś ma...
- A powiedz, co się stało z tą szlamą? Nadal za Tobą chodzi? Dziewczyna z biednej rodziny, do tego szlama, brzydka i jakaś koślawa.. Że też uważała, że ma szansę u kogoś takiego jak Ty..
Stwierdziła, wzdychając pod nosem i kręcąc głową. Czas wprowadzić plan w życie! Wyciągnęła butelkę picia z torebki i podała chłopakowi.
- Chcesz trochę? Kremowe piwo!
Kremowe piwo z dodatkiem amortencji, ale tego nikt nie musi wiedzieć. Ba, kto by się domyślił?
Bohater Niezależny
Re: London Eye
Okay, coś tam porozmawialiśmy i już wiem wszystko, co potrzebuję o dziewczynie. Koło obracało się dosyć wolno, ale podczas rozmowy nie odczuwa się tego upływającego czas. Minął moment i znaleźliśmy się na górze.
- Nie mam pojęcia, co z nią - skwitowałem. - Nie obchodzi mnie ona i sam nie wiem, jak mogło dojść do tego, że z nią byłem... Chociaż jak dla mnie jest w miarę ładna. Też jesteś ładna... - ale chyba nie w moim typie, dokończyłem w myślach.
Nie mam nic do blondynek. Każda dziewczyna jest ładna, ale nie każda ma w sobie to coś, co mnie do niej przyciągnie.
- Chętnie. Coś zaczęło mnie suszyć - powiedziałem z uśmiechem i wziąłem butelkę od dziewczyny. - Też pijesz? - zapytałem zaraz po pociągnięciu łyka napoju.
Kremowe piwo... Dawno go nie piłem. Czy coś tam jest jeszcze to nie mam pojęcia. Nie wąchałem go, żeby wyczuć swoje ulubione zapachy. Nagle dziewczyna zrobiła się bardziej atrakcyjna i zaczęła mi się w miarę podobać...
- Nie mam pojęcia, co z nią - skwitowałem. - Nie obchodzi mnie ona i sam nie wiem, jak mogło dojść do tego, że z nią byłem... Chociaż jak dla mnie jest w miarę ładna. Też jesteś ładna... - ale chyba nie w moim typie, dokończyłem w myślach.
Nie mam nic do blondynek. Każda dziewczyna jest ładna, ale nie każda ma w sobie to coś, co mnie do niej przyciągnie.
- Chętnie. Coś zaczęło mnie suszyć - powiedziałem z uśmiechem i wziąłem butelkę od dziewczyny. - Też pijesz? - zapytałem zaraz po pociągnięciu łyka napoju.
Kremowe piwo... Dawno go nie piłem. Czy coś tam jest jeszcze to nie mam pojęcia. Nie wąchałem go, żeby wyczuć swoje ulubione zapachy. Nagle dziewczyna zrobiła się bardziej atrakcyjna i zaczęła mi się w miarę podobać...
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
- Czyli uważasz, że jestem ładna?
Zapytała już pełna nadziei, odbierając od niego butelkę. Co prawda, nie spodobała jej się jego odpowiedź dotycząca tej szlamy, no ale.. Niech sobie ją lepiej wybije z głowy! Już jej w tym głowa, żeby o niej zapomniał.. Teraz miała być tylko i wyłącznie ona, nikt oprócz niej miał się nie znajdować w jego życiu uczuciowym.
- Nie, ja piłam niedawno. Wypiłam całą szklankę i nie mam ochoty.
Skłamała szybko, uśmiechając się łagodnie. Przecież nie mogła mu powiedzieć, że jest tam amortencja! To byłby strzał w kolano. Choć teraz to i tak bez większej różnicy tak naprawdę, chłopak powoli odczuwał skutki zażycia eliksiru...
Przysunęła się do niego i uśmiechnęła się bardziej.
- Idziesz teraz na studia?
Zagadnęła, przysuwając się jeszcze odrobinę.
Bohater Niezależny
Re: London Eye
Oj tak, z każdą chwilą coraz bardziej odczuwałem skutki eliksiru. Powinienem wiedzieć, żeby uważać na takie rzeczy, w końcu eliksiry całkiem całkiem szły u mnie, szczególnie, że sam posiadam amortencję...
- Tak, na językoznawstwo - odpowiedziałem na jej pytanie.
Zobaczyłem, że dziewczyna przybliża się do mnie i palnąłem:
- Mogę zapoznać swój język z Twoim.
Puściłem jej oczko. Brzmiało to co najmniej dwuznacznie. Można to zrozumieć, jako zapoznanie Brytyjki z językiem rosyjskim, bądź też jako pocałunek francuski. Zobaczymy, jak dziewczyna przyjmie tę odpowiedź. Sam przysunąłem się odrobinę do niej, aż stykaliśmy się ramionami.
- Tak, na językoznawstwo - odpowiedziałem na jej pytanie.
Zobaczyłem, że dziewczyna przybliża się do mnie i palnąłem:
- Mogę zapoznać swój język z Twoim.
Puściłem jej oczko. Brzmiało to co najmniej dwuznacznie. Można to zrozumieć, jako zapoznanie Brytyjki z językiem rosyjskim, bądź też jako pocałunek francuski. Zobaczymy, jak dziewczyna przyjmie tę odpowiedź. Sam przysunąłem się odrobinę do niej, aż stykaliśmy się ramionami.
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
No szło całkiem nieźle! Dymitr wpadł w jej sidła. Jakoś tym, że później będzie musiała go utrzymać przy sobie bez eliksiru nie myślała w tym momencie. Założyła powoli nogę na nogę i pochyliła się nieco w przód, kierując na niego spojrzenie. Zamrugała oczami i przekrzywiła nieco głowę, przez co jej długie blond włosy opadły na bok.
- Możesz?
Zapytała nieco uwodzicielskim głosem, puszczając mu figlarnie oczko. Zamrugała powiekami i odchyliła się. Wagonik właśnie zaczął zjeżdżać bardzo powoli w dół..
-Zatem czekam.
- Możesz?
Zapytała nieco uwodzicielskim głosem, puszczając mu figlarnie oczko. Zamrugała powiekami i odchyliła się. Wagonik właśnie zaczął zjeżdżać bardzo powoli w dół..
-Zatem czekam.
Bohater Niezależny
Re: London Eye
- Mogę bez problemu - rzekłem i odwróciłem się przodem do niej.
Oj Dymitr, Dymitr, pomyśl kilka razy, zanim wpakujesz się w jakieś gówno. Żebyś tylko później nie żałował swoich czynów. Jak zrobisz coś nie tak, to może się to źle skończyć, mówiło mi sumienie. Ale ja chcę to coś zrobić. Chce tę dziewczynę. Tak uwodzicielsko na mnie patrzy. No ładnie, uwiodła mnie teraz, zamiast ja ją. Dlatego musisz uważać, stary.
Zbliżyłem się do dziewczyny zaraz po jej słowach. Uniosłem dłoń i poprawiłem te jej długie blond włosy zakładając je za ucho dziewczyny. Zbliżyłem wargi do jej warg.
- Powiedz, co mam zrobić, a to zrobię - szepnąłem i złączyłem swoje i jej usta w pocałunku.
No ładnie, jak dotąd nie znałem tej dziewczyny, a już się z nią całuję. Nie pierwszy raz coś takiego mi się zdarza, ale to jest dziwne. Dlatego masz uważać, głupku!.
Oj Dymitr, Dymitr, pomyśl kilka razy, zanim wpakujesz się w jakieś gówno. Żebyś tylko później nie żałował swoich czynów. Jak zrobisz coś nie tak, to może się to źle skończyć, mówiło mi sumienie. Ale ja chcę to coś zrobić. Chce tę dziewczynę. Tak uwodzicielsko na mnie patrzy. No ładnie, uwiodła mnie teraz, zamiast ja ją. Dlatego musisz uważać, stary.
Zbliżyłem się do dziewczyny zaraz po jej słowach. Uniosłem dłoń i poprawiłem te jej długie blond włosy zakładając je za ucho dziewczyny. Zbliżyłem wargi do jej warg.
- Powiedz, co mam zrobić, a to zrobię - szepnąłem i złączyłem swoje i jej usta w pocałunku.
No ładnie, jak dotąd nie znałem tej dziewczyny, a już się z nią całuję. Nie pierwszy raz coś takiego mi się zdarza, ale to jest dziwne. Dlatego masz uważać, głupku!.
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
Ashley nie wiedziała o jego sumieniu. Ba, nawet nie podejrzewała go o takie rzeczy. On i sumienie? Przecież on się zawsze zabawiał dziewczynami.. Ale w tym momencie to się miało zmienić, miał być jej, a ona jego i mieli być szczęśliwi..
Odwzajemniła jego pocałunek, przytulając się do niego. Przez chwilę sama go całowała, ciesząc się, żę tak to się wszystko potoczyło. W końcu odsunęła się i wstała, ale nie na długo - usiadła na kolanach chłopaka, zrzucając swoją torbę na podłogę wagonika. Zarzuciła mu ręce za szyję i uśmiechnęła się słodko.
- A nie wiem.. Być przy mnie, kochać mnie mocno, być moim?
Zapytała, cicho chichocząc. Rozpięła kurtkę i odetchnęła cicho.
- Gorąco się tu zrobiło, nie sądzisz?
Odwzajemniła jego pocałunek, przytulając się do niego. Przez chwilę sama go całowała, ciesząc się, żę tak to się wszystko potoczyło. W końcu odsunęła się i wstała, ale nie na długo - usiadła na kolanach chłopaka, zrzucając swoją torbę na podłogę wagonika. Zarzuciła mu ręce za szyję i uśmiechnęła się słodko.
- A nie wiem.. Być przy mnie, kochać mnie mocno, być moim?
Zapytała, cicho chichocząc. Rozpięła kurtkę i odetchnęła cicho.
- Gorąco się tu zrobiło, nie sądzisz?
Bohater Niezależny
Re: London Eye
Zobaczymy dziewczynko, bo ten chlopczyk bardzo szybko zmienia obiekty swoich uczuc, stwierdzilo moje sumienie. Prawde mowiac mialo racje. Ja na razie nic nie odpowiedzialem. Bylem pod wplywem eliksiru i nie myslalem racjonalnie. Moglbym teraz zrobic wszystko z ta dziewczyna.
- Oczywiscie - odpowiedzialem.
Sam siebie bym nie przekonal ta odpowiedzial, zas dziewczynie musiala ona wystarczyc. Ashley usiadla mi na kolanach w nieco niewlasciwym momencie. Za chwile miala przyjsc kolej na nasz wagonik, zeby wysiasc z niego. Chwile jeszcze dalo sie posiedziec w tym upale.
- Zrobilo sie jak w saunie - szepnalem i popatrzylem, jak dziewczyna odsuwa zamek kurtki i pokazuje swoje atuty. No nie calkiem pokazuje, bo sa one zakryte materialem koszulki, ale jest na co popatrzec. Zrobilo mi sie upalnie i zaschlo mi w gardle. Odsunalem lekko zamek bluzy i odetchnalem gleboko. Chwilke pozniej obsluga kola mlynskiego otworzyla drzwiczki, zeby wypuscic nas ze srodka.
- Trzeba juz wyjsc, Ashley. Chodzmy gdzies stad i spedzmy jeszcze milo czas w swoim towarzystwie - zaproponowalem.
- Oczywiscie - odpowiedzialem.
Sam siebie bym nie przekonal ta odpowiedzial, zas dziewczynie musiala ona wystarczyc. Ashley usiadla mi na kolanach w nieco niewlasciwym momencie. Za chwile miala przyjsc kolej na nasz wagonik, zeby wysiasc z niego. Chwile jeszcze dalo sie posiedziec w tym upale.
- Zrobilo sie jak w saunie - szepnalem i popatrzylem, jak dziewczyna odsuwa zamek kurtki i pokazuje swoje atuty. No nie calkiem pokazuje, bo sa one zakryte materialem koszulki, ale jest na co popatrzec. Zrobilo mi sie upalnie i zaschlo mi w gardle. Odsunalem lekko zamek bluzy i odetchnalem gleboko. Chwilke pozniej obsluga kola mlynskiego otworzyla drzwiczki, zeby wypuscic nas ze srodka.
- Trzeba juz wyjsc, Ashley. Chodzmy gdzies stad i spedzmy jeszcze milo czas w swoim towarzystwie - zaproponowalem.
Re: London Eye
Ashley Myers
Absolwent Hogwartu
Absolwent Hogwartu
Dziewczyna westchnęła. To nie tak miało wyglądać.. Cóż, mogła mu szybciej dać tę cholerną amortencję, a ona czekała jak głupia do najwyższego punktu London Eye! Ale, słysząc jego propozycję, uśmiechnęła się pod nosem. Powoli się podniosła z jeg kolan i założyła torbę na ramię. Odchrząknęła.
- Jak dla mnie to znakomity pomysł. Z chęcią spędzę miło czas w Twoim towarzystwie.
Złapała go mocno za rękę i wyciągnęła z wagonika. Gdy przeszli już kilkanaście kroków, uwiesiła mu się na ręce i spojrzała na niego, zalotnie przygryzając wargę.
- Kieruj, gdzie mamy iść.
Powiedziała spokojnie, po czym obydwoje oddalili się od London Eye.
- Jak dla mnie to znakomity pomysł. Z chęcią spędzę miło czas w Twoim towarzystwie.
Złapała go mocno za rękę i wyciągnęła z wagonika. Gdy przeszli już kilkanaście kroków, uwiesiła mu się na ręce i spojrzała na niego, zalotnie przygryzając wargę.
- Kieruj, gdzie mamy iść.
Powiedziała spokojnie, po czym obydwoje oddalili się od London Eye.
Bohater Niezależny
Re: London Eye
To obrabowanie Gringotta faktycznie przeszło mu przez myśl, ale tylko dosłownie na ułamek sekundy. Wiedział, że jest to niewykonalne. Postanowił, że jakimś sposobem znajdzie idealny prezent dla Mii, choćby miał przeczesać całą kulę ziemską. Spojrzał na nią katem oka, gdy podpowiadając mu, wyciągnęła spod sukienki niewielki kamyk, który wcale nie powalał swoim bogactwem, a jednak jak widać dziewczyna nosiła go. I to na zwykłym rzemyku, nawet nie na srebrnym łańcuszku! Uśmiechnął się słysząc jej słowa.
- Będę pamiętać – powiedział, choć wiedział już, że nie kupi jej biżuterii. Nie chciał być przewidywalny, nie chciał być jednym z wielu. Gdzieś w głowie zaświtala mu myśl, że ta ślizgonka już nie jeden kamień w swoim życiu dostała, a Matty nie chciał, żeby i jego podarunek zniknął wśród reszty podobnych do siebie. Chciał, żeby blondynka spoglądając na tę rzecz od razu myślała o Sneddonie. Żeby zawsze o nim pamiętała.
Widział, jak Krugerówna cieszy się na myśl o ich mini ucieczce ze szkoły. Widział, jak była uradowana na wieść o tym, że starą magiczną lokomotywą pokonają całą drogę dzielącą ich od tej zimnej już Szkocji, do Londynu, czyli miasta, w którym nigdy nie pada śnieg. Widząc jej rekację ciężko mu było powstrzymać szeroki uśmiech, który sam z siebie pojawił się na jego twarzy.
Na pewno będą się dobrze bawić.
Pożegnał ją wzrokiem tuż po tym, jak otrzymał od niej jeszcze soczystego buziaka w policzek i stanął na środku swojej sypialni trzymając się za głowę.
Gdzie jest Valentine? Musi koniecznie pożyczyć od niego trochę pieniędzy, bo to co on posiada, nie wystarczy już na chociażby bilety powrotne. Nie miał nawet dwóch galeonów, nie mówiąc już o tym, że na pewno będą musieli gdzieś zjeść, czy chociażby się przespać. Nie wiedział nic o planach Mii, on raczej myślał o jakimś zwykłym hotelu, niż o jej mieszkaniu. No chyba... Że będzie stało puste.
Klęknął przy łóżku przyjaciela i wyciągnął spod niego opasły, skórzany kufer, w którym ślizgon trzymał pieniądze. Nie martwił się tym, czy chłopak będzie zły. Wiedział, że na pewno nie będzie. Wyciągnął z woreczka określoną ilość monet, po czym szybko nabazgrał na niewielkim skrawku pergaminu krótkie wyjaśnienie oraz obietnicę, że na pewno wkrótce wszystko, co do knuta, zwróci.
Narzucił na siebie swoją wielką, puchową, zieloną kurtkę, z wielkim kapturem, na którą oszczędzał całe wakacje i do powiększonej magicznie kieszeni wsadził wszystko to co niezbędne. Bieliznę na zmianę, szczoteczkę do zębów, dodatkową parę skarpet, wszystko co pożyczył od Val'a no i różdżkę. Przestudiował szybko jeszcze raz cały pokój, zastanawiając się, czy na pewno niczego nie zapomniał po czym stwierdził ze strachem, że ma tylko pięć minut do umówionej godziny. A jeśli ona już czeka? Nie, to nie możliwe. Była dziewczyną, a dziewczyny ZAWSZE się spóźniają. A przynajmniej Gwen zawsze się spóźniała.
Wybiegł szybko z lochów, pokonując kręte schody biegnące ku górze aż o co trzeci stopień, docierając do drzwi pchnął wielkie dębowe i ciężkie skrzydło, po czym truchtem zbiegł ze wzgórza aż pod samą bramę, pod którą, co go pozytywnie zaskoczyło, dostrzegł już Mię. Wyszczerzył się na jej widok, bo dopiero gdy przystanął usłyszeli za sobą pojedynczy dźwięk zegara, zwiąstujący mijającą właśnie połowę godziny.
- Nie spóźniłem się, to ty byłaś za szybko – powiedział i nie dając jej nawet chwili na jakąś ciętą ripostę złapał ją w pasie, przyciągnął i pocałował. Blondynka nawet sobie nie wyobrażała, jak wielką radość sprawiła mu tym, że jednak przyszła. W pewnym sensie bał się, że jednak, mimo zapewnienia, że tego nie zrobi, wystawi go do wiatru. Złapał ją za rękę, a gdy tylko znaleźli się poza terenami szkoły – teleportował się wraz z ślizgonką na peron dworca w Hogsmeade.
Kasy były już o tej porze zamknięte. Nie pozostało mu więc nic innego, jak kupić bilety u opasłego konduktora, którego znali wszyscy uczniowie.
Podróż minęła im dość przyjemnie, pociąg był praktycznie pusty. Nie musieli więc dzielić swojego przedziału z nikim innym, spędzając te kilka godzin sami ze sobą i ciesząc się swoim towarzystwem.
King's Cross przywitało ich wcale nie mroźnym powietrzem. Dla Sneddona zawsze było to zadziwiające, jak w jednym kraju pogoda może się tak różnić w zależności od miejsca w którym się akurat przebywało. Jeszcze po magicznej stronie dworca, wymienił kilka czarodziejskich monet na tuzin mugolskich świstków, na których widniało oblicze ich równie mugolskiej, choć lekko trzepniętej królowej, po czym kierując się w stronę dworca St Pancras kupił dwa bilety do metra (chciał się poszczycić przed dziewczyną faktem, że potrafi obsługiwać te ich dziwne maszyny, choć zaledwie tydzień wcześniej już o mało nie użył dyskretnie różdżki, by sobie w tym pomóc, kiedy zdał sobie sprawę, że przecież jeszcze różdżki nie ma). Wysiedli na stacji Westminster i... byli na miejscu. Wychodząc z stacji przed sobą mieli wysoki zegar, sławny nawet w świecie czarodziejów, po lewej leniwe London Eye zataczał swój krąg i chć było naprawdę bardzo późno, ulice były wciąż gęsto zaludnione. Za nimi zaś...
- Tamiza, wedle życzenia – uśmiechnął się.
- Będę pamiętać – powiedział, choć wiedział już, że nie kupi jej biżuterii. Nie chciał być przewidywalny, nie chciał być jednym z wielu. Gdzieś w głowie zaświtala mu myśl, że ta ślizgonka już nie jeden kamień w swoim życiu dostała, a Matty nie chciał, żeby i jego podarunek zniknął wśród reszty podobnych do siebie. Chciał, żeby blondynka spoglądając na tę rzecz od razu myślała o Sneddonie. Żeby zawsze o nim pamiętała.
Widział, jak Krugerówna cieszy się na myśl o ich mini ucieczce ze szkoły. Widział, jak była uradowana na wieść o tym, że starą magiczną lokomotywą pokonają całą drogę dzielącą ich od tej zimnej już Szkocji, do Londynu, czyli miasta, w którym nigdy nie pada śnieg. Widząc jej rekację ciężko mu było powstrzymać szeroki uśmiech, który sam z siebie pojawił się na jego twarzy.
Na pewno będą się dobrze bawić.
Pożegnał ją wzrokiem tuż po tym, jak otrzymał od niej jeszcze soczystego buziaka w policzek i stanął na środku swojej sypialni trzymając się za głowę.
Gdzie jest Valentine? Musi koniecznie pożyczyć od niego trochę pieniędzy, bo to co on posiada, nie wystarczy już na chociażby bilety powrotne. Nie miał nawet dwóch galeonów, nie mówiąc już o tym, że na pewno będą musieli gdzieś zjeść, czy chociażby się przespać. Nie wiedział nic o planach Mii, on raczej myślał o jakimś zwykłym hotelu, niż o jej mieszkaniu. No chyba... Że będzie stało puste.
Klęknął przy łóżku przyjaciela i wyciągnął spod niego opasły, skórzany kufer, w którym ślizgon trzymał pieniądze. Nie martwił się tym, czy chłopak będzie zły. Wiedział, że na pewno nie będzie. Wyciągnął z woreczka określoną ilość monet, po czym szybko nabazgrał na niewielkim skrawku pergaminu krótkie wyjaśnienie oraz obietnicę, że na pewno wkrótce wszystko, co do knuta, zwróci.
Narzucił na siebie swoją wielką, puchową, zieloną kurtkę, z wielkim kapturem, na którą oszczędzał całe wakacje i do powiększonej magicznie kieszeni wsadził wszystko to co niezbędne. Bieliznę na zmianę, szczoteczkę do zębów, dodatkową parę skarpet, wszystko co pożyczył od Val'a no i różdżkę. Przestudiował szybko jeszcze raz cały pokój, zastanawiając się, czy na pewno niczego nie zapomniał po czym stwierdził ze strachem, że ma tylko pięć minut do umówionej godziny. A jeśli ona już czeka? Nie, to nie możliwe. Była dziewczyną, a dziewczyny ZAWSZE się spóźniają. A przynajmniej Gwen zawsze się spóźniała.
Wybiegł szybko z lochów, pokonując kręte schody biegnące ku górze aż o co trzeci stopień, docierając do drzwi pchnął wielkie dębowe i ciężkie skrzydło, po czym truchtem zbiegł ze wzgórza aż pod samą bramę, pod którą, co go pozytywnie zaskoczyło, dostrzegł już Mię. Wyszczerzył się na jej widok, bo dopiero gdy przystanął usłyszeli za sobą pojedynczy dźwięk zegara, zwiąstujący mijającą właśnie połowę godziny.
- Nie spóźniłem się, to ty byłaś za szybko – powiedział i nie dając jej nawet chwili na jakąś ciętą ripostę złapał ją w pasie, przyciągnął i pocałował. Blondynka nawet sobie nie wyobrażała, jak wielką radość sprawiła mu tym, że jednak przyszła. W pewnym sensie bał się, że jednak, mimo zapewnienia, że tego nie zrobi, wystawi go do wiatru. Złapał ją za rękę, a gdy tylko znaleźli się poza terenami szkoły – teleportował się wraz z ślizgonką na peron dworca w Hogsmeade.
Kasy były już o tej porze zamknięte. Nie pozostało mu więc nic innego, jak kupić bilety u opasłego konduktora, którego znali wszyscy uczniowie.
Podróż minęła im dość przyjemnie, pociąg był praktycznie pusty. Nie musieli więc dzielić swojego przedziału z nikim innym, spędzając te kilka godzin sami ze sobą i ciesząc się swoim towarzystwem.
King's Cross przywitało ich wcale nie mroźnym powietrzem. Dla Sneddona zawsze było to zadziwiające, jak w jednym kraju pogoda może się tak różnić w zależności od miejsca w którym się akurat przebywało. Jeszcze po magicznej stronie dworca, wymienił kilka czarodziejskich monet na tuzin mugolskich świstków, na których widniało oblicze ich równie mugolskiej, choć lekko trzepniętej królowej, po czym kierując się w stronę dworca St Pancras kupił dwa bilety do metra (chciał się poszczycić przed dziewczyną faktem, że potrafi obsługiwać te ich dziwne maszyny, choć zaledwie tydzień wcześniej już o mało nie użył dyskretnie różdżki, by sobie w tym pomóc, kiedy zdał sobie sprawę, że przecież jeszcze różdżki nie ma). Wysiedli na stacji Westminster i... byli na miejscu. Wychodząc z stacji przed sobą mieli wysoki zegar, sławny nawet w świecie czarodziejów, po lewej leniwe London Eye zataczał swój krąg i chć było naprawdę bardzo późno, ulice były wciąż gęsto zaludnione. Za nimi zaś...
- Tamiza, wedle życzenia – uśmiechnął się.
Re: London Eye
Kiedy teleportował się razem z nią znów poczuła znane uczucie przepychania przez wąski przewód. Z tego co mówiła Monika zawsze potem było jej niedobrze i czuła jak wszystko ją ściska w trakcie. Mijka zdecydowanie lepiej znosiła teleportację. Może to dlatego, że jest taka chuda, a ten wyimaginowany przewód jest bardzo wąski? To pewnie dlatego. Monia ma zbyt duże cycki żeby ją nie gniotło. Mię nigdy nie gniotło. Gdy znaleźli się na dworcu właśnie wielka lokomotywa wjeżdżała na peron. Kasy były zamknięte więc nie pozostawało nic innego jak kupić bilety u konduktora. Matty za nie zapłacił. Z niezadowoloną miną przyjęła ten fakt do wiadomości licząc jedynie na to, że ona będzie mogła kupić bilety powrotne. Nie znosiła kiedy ktoś wydawał na nią swoje pieniądze, bo przecież sama miała ich pod dostatkiem. Każde kolejne małżeństwo jej matki było naprawdę dużym wydarzeniem, które skutecznie powiększało ich skrytkę w skarbcu Gringotta. Połowa majątku biednego męża Amandy Nott lądowała po rozwodzie u nich. Nie trzeba było matematycznego geniuszu żeby wiedzieć iż złotowłosa może spać na galeonach. Nie to co Matthew. Dlatego nie chciała żeby za nią płacił i mogła nawet bez żalu płacić za niego. Ten wyjazd nie był po to, żeby spłukać go do reszty tylko żeby miło spędzić czas z dala od szkoły. Nie poruszyła jednak tego tematu w pociągu. Podczas podróży usnęła z głową opartą o jego ramię dość szybko, a on na szczęście jej nie budził. Na swoje szczęście, bo inaczej musiałby słuchać o tym jak brzuszek ją boli. Obudził ją dopiero pięć minut przed końcową stacją, a ona dość pośpiesznie ubrała swój płaszczyk i dokładnie owinęła długą szyję szalikiem, żeby przypadkiem nic jej nie owiało. Potem ze stoickim spokojem obserwowała jak Ślizgon wydaje na nią swoje oszczędności. I wiedziała, że musi zrobić wszystko żeby je odzyskał, bo inaczej sumienie nie pozwoli jej spać. Całą drogę w metrze z uśmiechem obserwowała jego twarz uparcie ignorując wpatrzone w nią spojrzenia innych mężczyzn. Ach Londyn. Na szczęście nie trafili na nikogo kto bez zastanowienia zacząłby się rozbierać, bo i na takich psycholi zdążyła już trafić. Dość szybko wmieszali się w tłum wracających z pracy londyńczyków, a gdy opuścili podziemie z przyjemnością rozejrzała się wokół. To właśnie był jej dom.
- I to uratowało ci tyłek, Matty - stwierdziła zanim stanęła na palcach aby pocałować go lekko. Czuła się szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. I było to tak niespodziewane, że aż trudno jej było w to uwierzyć. Jeszcze jakiś tydzień temu gotowa była zakopać się w swojej pościeli aby w spokoju skonać z głodu, a teraz wcale nie chciała konać. Chciała ciepłej czekolady i swojego mieszkania.
- Śpimy u mnie, bez dyskusji. I ja płacę za powrót, bez dyskusji. Nie znoszę jak ktokolwiek za mnie płaci więc nie bierz tego do siebie - złapała go za rękę prowadząc brzegiem rzeki z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie martw się, mieszkanie jest puste o tej porze. Jak ja jestem w Hogwarcie moja mama... - ...mieszka w obłokach. Kuźwa. Jak to kijowo brzmi! Jakby była stuknięta. Jednak to prawda. Jeśli Amanda nie była czyjąś żoną to razem ze swoją matką i całą masą kuzynek zamieszkiwały obłoki. Jak to wile. Czego można oczekiwać po wilach? - ... mieszka gdzieś indziej - odpowiedziała po krótkiej chwili zastanowienia. Zadowolona z takiego doboru słownictwa uśmiechnęła się szeroko i wskazała palcem budynki po drugiej stronie rzeki.
- Czyli śpimy tam. Chyba, że bardzo bardzo bardzo nie chcesz - wlepiła w niego uważne spojrzenie swoich ciemnych tęczówek czekając na ostateczną decyzję.
- I to uratowało ci tyłek, Matty - stwierdziła zanim stanęła na palcach aby pocałować go lekko. Czuła się szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa. I było to tak niespodziewane, że aż trudno jej było w to uwierzyć. Jeszcze jakiś tydzień temu gotowa była zakopać się w swojej pościeli aby w spokoju skonać z głodu, a teraz wcale nie chciała konać. Chciała ciepłej czekolady i swojego mieszkania.
- Śpimy u mnie, bez dyskusji. I ja płacę za powrót, bez dyskusji. Nie znoszę jak ktokolwiek za mnie płaci więc nie bierz tego do siebie - złapała go za rękę prowadząc brzegiem rzeki z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie martw się, mieszkanie jest puste o tej porze. Jak ja jestem w Hogwarcie moja mama... - ...mieszka w obłokach. Kuźwa. Jak to kijowo brzmi! Jakby była stuknięta. Jednak to prawda. Jeśli Amanda nie była czyjąś żoną to razem ze swoją matką i całą masą kuzynek zamieszkiwały obłoki. Jak to wile. Czego można oczekiwać po wilach? - ... mieszka gdzieś indziej - odpowiedziała po krótkiej chwili zastanowienia. Zadowolona z takiego doboru słownictwa uśmiechnęła się szeroko i wskazała palcem budynki po drugiej stronie rzeki.
- Czyli śpimy tam. Chyba, że bardzo bardzo bardzo nie chcesz - wlepiła w niego uważne spojrzenie swoich ciemnych tęczówek czekając na ostateczną decyzję.
Re: London Eye
On akurat lubił się teleportować, jednak bałby się zniknąć i pojawić aż tak daleko. Nawet dorośli czarodzieje tego nie robili, do pokonania większych odległości, takich jak z Hogwartu do Londynu używając zazwyczaj najzwyklejszych świstoklików, albo sieci fiuu. Teleportowanie się na kilkaset kilometrów, było najwyczajniej w świecie niebezpieczne, a pozbawienie Mii ręki czy nogi absolutnie nie leżało w zamiarach Szkota.
Płacił za wszystko, bo uważał, że tak należy. Przecież to on wyszedł z propozycją, by wspólnie udali się do stolicy. Gdyby to było tydzień temu, kiedy to tylko miała mu towarzyszyć to pewnie nie czułby się głupio aż tak, w sytuacjach w których dziewczyna miałaby płacić sama za siebie. Wiedział, że jest bogata, jednak on nie chciał czuć się aż taką łajzą życiową, toteż milczenie Mii przyjął z niemałą ulgą.
Jechali przez cały dzień, i chociaż ślizgonka zdrzemnęła się i przysypiała prawie całą trasę, to Matthew nie mógł zmróżyć oka. Zbyt był tym wszystkim przejęty. Oto jedzie z najpiękniejszą dziewczyną na świecie tym pociagiem w sobie tylko znanym kierunku. Ta najpiękniejsza dziewczyna na świecie właśnie opiera głowę na jego ramieniu. Bał się ruszyć, tkwił przez kilka godzin zupełnie nieruchomo, byleby tylko się nie ocknęła. Przed nimi długa noc, warto by była wypoczęta.
Nie miał zamiaru kłaść się tak szybko. Wiedział, że jeśli ich ucieczka ma pozostać tajemnicą, nie będą mogli zamarudzić zbyt długo w Londynie, więc postanowił wykorzystać ten czas maksymalnie jak tylko się da. Zaczynając oczywiście od spełnienia jej marzenia.
Gdy tak stali w metrze, oczywiście mocno zapełnionym przez wszelkiego rodzaju narodowości, nie mógł nie dostrzec tych wszystkich spojrzeń, jakie uporczywie zatrzymywały się na osobie panny Kruger. Grupa mugolskich studentów nawet bezceremonialnie o niej rozmawiała ale o dziwo Mia zdawała się nie zwracać na nich uwagi, co niezmiernie podnosiło go na duchu. Raz nawet przysunął się do niej i pocałował ją delikatnie, jakby oznajmiając wszem i wobec, że ta oto niewiasta jest z nim, a reszta nie ma żadnych szans na choćby odrobinę jej zainteresowania.
- I to uratowało ci tyłek, Matty – usłyszał, gdy tak stali na Westminster Bridge a on dłonią wskazywał na rzekę. Poczuł na wargach jej pocałunek i w jednej chwili stwierdził, że w sumie mógłby tu tak zostać. Nie chciał przerywać tej chwili, wiedział, że Mia jest szczęśliwa. Widział to w jej oczach, w jej usmiechu – że to wszystko było prawdziwe, nie było zwykłą grą pozorów.
- Została jeszcze gorąca czekolada – stwierdził, i łapiąc blondynkę ponownie za rękę, pociągnął ją w stronę najbliższej budki, w której serwowano takie specjały. Oczywiście za to zapłacił. Dopiero potem usłyszał słowa dziewczyny o tym, gdzie będą nocować i o tym, że ona sponsoruje powrót.
Podążył wzrokiem na miejsce, które wskazywała jako swoją kwaterę, z uśmiechem i ulgą przyjmując do świadomości fakt, że stoi pusta. Jeśli nikogo w mieszkaniu nie było, to nie dość, że Sneddona ominie kłopotliwa sprawa poznawania obcych ludzi (czego unikał, no chyba, że naprawdę musiał), to i nie będą musieli się nikomu tłumaczyć cóż to wyprawiają, pojawiając się nagle w Anglii podczas wciąż trwającego roku szkolnego.
- Co do spania, dobrze. Co do płacenia... Jeszcze to obgadamy – stwierdził z uśmiechem. - Póki co, konam z głodu – przyznał. Bądź co bądź, całą, kilkugodzinną podróż pociągiem spędził nie wkładając nic do ust, więc tak naprawdę jedynym posiłkiem dzisiejszego dnia było śniadanie, jakie zdążył na szczęście zjeść w Wielkiej Sali tego ranka. - Jeśli masz coś w domu, to urządzę ci dziś niezapomnianą kolację, a jeśli nie to musimy zaliczyć jakąś londyńską knajpkę.
Coraz bardziej mu się ta wycieczka podobała. Jeszcze dziś rano w życiu nie pomyślałby o tym, że wieczorem się tu znajdzie i to w dodatku z Mią u boku.
Naprawdę, czy można chcieć więcej?
Płacił za wszystko, bo uważał, że tak należy. Przecież to on wyszedł z propozycją, by wspólnie udali się do stolicy. Gdyby to było tydzień temu, kiedy to tylko miała mu towarzyszyć to pewnie nie czułby się głupio aż tak, w sytuacjach w których dziewczyna miałaby płacić sama za siebie. Wiedział, że jest bogata, jednak on nie chciał czuć się aż taką łajzą życiową, toteż milczenie Mii przyjął z niemałą ulgą.
Jechali przez cały dzień, i chociaż ślizgonka zdrzemnęła się i przysypiała prawie całą trasę, to Matthew nie mógł zmróżyć oka. Zbyt był tym wszystkim przejęty. Oto jedzie z najpiękniejszą dziewczyną na świecie tym pociagiem w sobie tylko znanym kierunku. Ta najpiękniejsza dziewczyna na świecie właśnie opiera głowę na jego ramieniu. Bał się ruszyć, tkwił przez kilka godzin zupełnie nieruchomo, byleby tylko się nie ocknęła. Przed nimi długa noc, warto by była wypoczęta.
Nie miał zamiaru kłaść się tak szybko. Wiedział, że jeśli ich ucieczka ma pozostać tajemnicą, nie będą mogli zamarudzić zbyt długo w Londynie, więc postanowił wykorzystać ten czas maksymalnie jak tylko się da. Zaczynając oczywiście od spełnienia jej marzenia.
Gdy tak stali w metrze, oczywiście mocno zapełnionym przez wszelkiego rodzaju narodowości, nie mógł nie dostrzec tych wszystkich spojrzeń, jakie uporczywie zatrzymywały się na osobie panny Kruger. Grupa mugolskich studentów nawet bezceremonialnie o niej rozmawiała ale o dziwo Mia zdawała się nie zwracać na nich uwagi, co niezmiernie podnosiło go na duchu. Raz nawet przysunął się do niej i pocałował ją delikatnie, jakby oznajmiając wszem i wobec, że ta oto niewiasta jest z nim, a reszta nie ma żadnych szans na choćby odrobinę jej zainteresowania.
- I to uratowało ci tyłek, Matty – usłyszał, gdy tak stali na Westminster Bridge a on dłonią wskazywał na rzekę. Poczuł na wargach jej pocałunek i w jednej chwili stwierdził, że w sumie mógłby tu tak zostać. Nie chciał przerywać tej chwili, wiedział, że Mia jest szczęśliwa. Widział to w jej oczach, w jej usmiechu – że to wszystko było prawdziwe, nie było zwykłą grą pozorów.
- Została jeszcze gorąca czekolada – stwierdził, i łapiąc blondynkę ponownie za rękę, pociągnął ją w stronę najbliższej budki, w której serwowano takie specjały. Oczywiście za to zapłacił. Dopiero potem usłyszał słowa dziewczyny o tym, gdzie będą nocować i o tym, że ona sponsoruje powrót.
Podążył wzrokiem na miejsce, które wskazywała jako swoją kwaterę, z uśmiechem i ulgą przyjmując do świadomości fakt, że stoi pusta. Jeśli nikogo w mieszkaniu nie było, to nie dość, że Sneddona ominie kłopotliwa sprawa poznawania obcych ludzi (czego unikał, no chyba, że naprawdę musiał), to i nie będą musieli się nikomu tłumaczyć cóż to wyprawiają, pojawiając się nagle w Anglii podczas wciąż trwającego roku szkolnego.
- Co do spania, dobrze. Co do płacenia... Jeszcze to obgadamy – stwierdził z uśmiechem. - Póki co, konam z głodu – przyznał. Bądź co bądź, całą, kilkugodzinną podróż pociągiem spędził nie wkładając nic do ust, więc tak naprawdę jedynym posiłkiem dzisiejszego dnia było śniadanie, jakie zdążył na szczęście zjeść w Wielkiej Sali tego ranka. - Jeśli masz coś w domu, to urządzę ci dziś niezapomnianą kolację, a jeśli nie to musimy zaliczyć jakąś londyńską knajpkę.
Coraz bardziej mu się ta wycieczka podobała. Jeszcze dziś rano w życiu nie pomyślałby o tym, że wieczorem się tu znajdzie i to w dodatku z Mią u boku.
Naprawdę, czy można chcieć więcej?
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Strona 2 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach