Pokój Stelli
3 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Irlandia :: Hrabstwo Kerry :: St Jude's Lane 4
Strona 1 z 1
Pokój Stelli
Przyjemne w swojej kolorystyce pomieszczenie, które jest sypialnią Stelli i pokojem w którym przebywa większość czasu spędzanego w domu. Głównym meblem jest oczywiście łóżko, na którym powstaje najwięcej pomysłów w głowie blondynki. Biała pościel często robi jej za płótno na mapy skojarzeń i jej marzenia.
Nie mogło tu oczywiście zabraknąć wielu zdjęć z kolekcji dziewczyny, które darzy zbyt wielkim sentymentem by się ich pozbyć. Na przeciwległej ścianie ma dużą tablicę korkową z tysiącem kolorowych karteczek, a pod nim jasne biurko do odrabiania lekcji.
Re: Pokój Stelli
Płaszcz i buty zostawiła w przedpokoju. Po wejściu zdjęła też okulary, bo momentalnie jej zaparowały i nie chciało jej się wycierać, bo bała się, że na dloniach ma kłaki kocura. To było zdecydowanie niecodzienne, domowe wydanie blondynki.
Pierwsze co to nakarmili Jaskra i otworzyli drzwi do zimowego ogrodu, żeby trochę wywietrzyć w mieszkaniu. Rodzice wielkodusznie zostawili odpalony piec i zaczarowaną łopatkę, która dorzucała do niego węgiel lub jakiś magiczny odpowiednik ekogroszku.
W samym domu nie było nic szczególnie wyróżniającego się poza wielkim legowiskiem i hodowlą dyptamu w ogrodzie. Stella jednak dość szybko przeszła przez salon i wprowadziła Ślizgona do swojego pokoju. Chciała zanieść ich klamoty na miejsce i by on też się nieco rozluźnił, więc wypaliła niewiele myśląc:
- Ok, co mam zrobić, żebyś się rozebrał? - Moze by tak najpierw zaproponować kolację, panienko Stark? Nope, najpierw biznes, potem jedzenie.
Pierwsze co to nakarmili Jaskra i otworzyli drzwi do zimowego ogrodu, żeby trochę wywietrzyć w mieszkaniu. Rodzice wielkodusznie zostawili odpalony piec i zaczarowaną łopatkę, która dorzucała do niego węgiel lub jakiś magiczny odpowiednik ekogroszku.
W samym domu nie było nic szczególnie wyróżniającego się poza wielkim legowiskiem i hodowlą dyptamu w ogrodzie. Stella jednak dość szybko przeszła przez salon i wprowadziła Ślizgona do swojego pokoju. Chciała zanieść ich klamoty na miejsce i by on też się nieco rozluźnił, więc wypaliła niewiele myśląc:
- Ok, co mam zrobić, żebyś się rozebrał? - Moze by tak najpierw zaproponować kolację, panienko Stark? Nope, najpierw biznes, potem jedzenie.
Re: Pokój Stelli
Płaszcza nie miał, więc zdjął obuwie mając nadzieję, że Jaskier nie sprawi mu takiego numeru i po tym jak odpuścili sobie walkę na spojrzenia, to nie postanowi zemścić się na jego butach - sikając do środka. Nie chciał wracać na boso, a skórzane buty wyrzucać, mając wrażenie, że już nigdy nie pozbędzie się woni mieszanego kugurara. Podążając za wskazówkami Stelli dotarli do jasnego pomieszczenia, zatrzymał się gdzieś pomiędzy drzwiami a wielkim łóżkiem z białą pościelą. Wszechobecna biel może i nie była w jego stylu, ale jakoś to wszystko współgrało ze sobą, zwłaszcza z tak wielką ilością zdjęć, które zaczął przeglądać. Może znajdzie tutaj coś co kiedyś będzie mógł wykorzystać przy rozmowie i negocjacjach z panną Stark?
Wtedy padło pytanie na które aż się zachłysnął śliną przez co musiał odchrząknąć kilka razy.
- No ja rozumiem, że po ostatniej akcji z wyświetleniem mojej osoby mogę być uważany za tak łatwego osobnika. Ale to już przesada Stello! - Żachnął się, ale po tym parsknął śmiechem, kręcąc jednocześnie głową.
- Może i wystarczyło by jakieś - proszę? Albo możesz przynieść dwa kieliszki na wino. Obiecuję, że będę uważny i nie rozleję ani kropli - Dodał podchodząc do swojej torby którą chwilę temu od niego odebrała i odłożyła. Przez to znów dość szybko powrócił do dość bliskiej odległości ich dzielącej. Unosząc nieco brwi i z figlarnymi iskierkami cicho mruknął.
- To którą opcję wolisz? - Niezależnie od odpowiedzi jednak podniósł kołnierzyk koszuli zaczął poluzowywać krawat, który rozwiązany wylądował gdzieś w okolicach jego torby. I ręce wylądowały już na guzikach koszuli rozpinając pierwsze dwa na górze.
Wtedy padło pytanie na które aż się zachłysnął śliną przez co musiał odchrząknąć kilka razy.
- No ja rozumiem, że po ostatniej akcji z wyświetleniem mojej osoby mogę być uważany za tak łatwego osobnika. Ale to już przesada Stello! - Żachnął się, ale po tym parsknął śmiechem, kręcąc jednocześnie głową.
- Może i wystarczyło by jakieś - proszę? Albo możesz przynieść dwa kieliszki na wino. Obiecuję, że będę uważny i nie rozleję ani kropli - Dodał podchodząc do swojej torby którą chwilę temu od niego odebrała i odłożyła. Przez to znów dość szybko powrócił do dość bliskiej odległości ich dzielącej. Unosząc nieco brwi i z figlarnymi iskierkami cicho mruknął.
- To którą opcję wolisz? - Niezależnie od odpowiedzi jednak podniósł kołnierzyk koszuli zaczął poluzowywać krawat, który rozwiązany wylądował gdzieś w okolicach jego torby. I ręce wylądowały już na guzikach koszuli rozpinając pierwsze dwa na górze.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Pokój Stelli
Dopiero, gdy zadała to pytanie to zdała sobie sprawę z tego, jak to musiało zabrzmieć. Kiedy Aleks dusił się własną śliną, Stark spaliła takiego buraka, jak jeszcze nigdy i zakryła twarz dłoniami. Nie mogła jednak powstrzymać nerwowego chichotu po jego słowach.
- Od razu łatwy... - jęknęła cicho, nie mogąc zebrać myśli. Nie to miała na myśli. Znaczy trochę miała, chciała go w końcu rozebrać i PRZEBRAĆ. Ale no cóż, słowo się rzekło i Cortez miał z tego teraz wyraźnie niezły ubaw.
Zdołała się opanować, a niecny Ślizgon znowu się nad nią nachylił, tym razem mając wręcz srebrne iskierki tańczące w tęczówkach, z którymi zatańczyło jej serce. Trochę ją zamurowało, ale szybko dotarło do niej, że zrozumiał aluzję, ale zamierzał zdejmować ciuchy na jej oczach, więc prędko się odwróciła w stronę drzwi.
- Oj... Przebieraj się, wiesz o co mi chodziło - powiedziała już do białej framugi i po chwili dodała: - Pójdę po kieliszki.
Jej pościel była zdecydowanie przyzwyczajona do regularnego zaklęcia "chłoszczyć". Rodzice jej nigdy nie nauczyli, że nieładnie jest rysować po meblach, bo się od tego niszczą.
Blondynka wyszła z pokoju, żeby dać mu czas na zmienienie ubrania. W tym czasie poszła do łazienki na siku i przemyła twarz wodą, żeby ochłonąć. Jak tu być profesjonalnym, kiedy ściągnęła go do siebie do domu. Do swojego POKOJU. Jeszcze nigdy nie zapraszała do siebie do pokoju. W Hogwarcie, na obozie.. No zdażyło się, ale nie w rodzinnym domu. W odbiciu lustrzanym zwróciła uwagę na lekko potargany kok, więc rozpuściła włosy. Sama też ewoluowała w coraz swobodniejszą wersję siebie. Przynajmniej, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny.
Kiedy wracała z dwoma kieliszkami i otwieraczem do wina (tak, może jest magiczny sposób na otwieranie butelki, ale ona go jeszcze nie znała), stanęła profilaktycznie pod drzwiami i zapukała do nich wolną ręką.
- Już można?
- Od razu łatwy... - jęknęła cicho, nie mogąc zebrać myśli. Nie to miała na myśli. Znaczy trochę miała, chciała go w końcu rozebrać i PRZEBRAĆ. Ale no cóż, słowo się rzekło i Cortez miał z tego teraz wyraźnie niezły ubaw.
Zdołała się opanować, a niecny Ślizgon znowu się nad nią nachylił, tym razem mając wręcz srebrne iskierki tańczące w tęczówkach, z którymi zatańczyło jej serce. Trochę ją zamurowało, ale szybko dotarło do niej, że zrozumiał aluzję, ale zamierzał zdejmować ciuchy na jej oczach, więc prędko się odwróciła w stronę drzwi.
- Oj... Przebieraj się, wiesz o co mi chodziło - powiedziała już do białej framugi i po chwili dodała: - Pójdę po kieliszki.
Jej pościel była zdecydowanie przyzwyczajona do regularnego zaklęcia "chłoszczyć". Rodzice jej nigdy nie nauczyli, że nieładnie jest rysować po meblach, bo się od tego niszczą.
Blondynka wyszła z pokoju, żeby dać mu czas na zmienienie ubrania. W tym czasie poszła do łazienki na siku i przemyła twarz wodą, żeby ochłonąć. Jak tu być profesjonalnym, kiedy ściągnęła go do siebie do domu. Do swojego POKOJU. Jeszcze nigdy nie zapraszała do siebie do pokoju. W Hogwarcie, na obozie.. No zdażyło się, ale nie w rodzinnym domu. W odbiciu lustrzanym zwróciła uwagę na lekko potargany kok, więc rozpuściła włosy. Sama też ewoluowała w coraz swobodniejszą wersję siebie. Przynajmniej, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny.
Kiedy wracała z dwoma kieliszkami i otwieraczem do wina (tak, może jest magiczny sposób na otwieranie butelki, ale ona go jeszcze nie znała), stanęła profilaktycznie pod drzwiami i zapukała do nich wolną ręką.
- Już można?
Re: Pokój Stelli
Z wielką chęcią dusił by się co chwilę jeśli to mogłoby doprowadzić do kolejnego tak wielkiego rumieńca u panny Stark, sprawiał on, że dziewczyna trzymała go w garści. Sprawiała, że jego skute lodem serce paliło się przez ten moment niczym pod wpływem Szatańskiej Pożogi, a on patrzył się jak oczarowany na Krukonkę.
- Nie obrażam się jednak - wyszeptał jeszcze jedynie i uniósł kąciki warg widząc jak i zakłopotanie u blondynki mija. Nie to, że nie chciałby ten efekt podtrzymywać przez dłuższy czas, ale uznał, że lepiej będzie do tego doprowadzić za chwilę, niż tak dłużej przemęczać Stellę. Jeszcze go wyrzuci za drzwi uznając, że nie mogą razem pracować?
- Mhmmm- Wymruczał za odchodzącą przyznając się tym samym, że już wcześniej zrozumiał i że faktycznie trochę droczył. Posyłając jeszcze za nią przeciągłe, tęskne spojrzenie.
Nie bawiąc się z dziewczyną, rozpiął koszulę szybko, sprawnie i odłożył ją rozłożoną przy torbie, złapał za pasek od spodni i odpinając pozbył się też spodni, które wylądowały przy koszuli. Otworzył torbę i wyciągnął brązową koszulkę, szare spodnie i czarną skórzaną kurtkę. Przekręcił głowę w bok patrząc się na to krytycznym okiem. To cały czas nie był jakoś jego styl, ale był typem obserwatora i widział jak inni rówieśnicy chodzili ubrani. Ubrał spodnie i łapiąc za koszulkę spojrzał jeszcze do torby i złapał za koszulę w kolorowe linie. Nie potrafił wybrać i wtedy na ratunek przyszła Stella. A raczej zaczęła pukać w drzwi, na co odwrócił się i uśmiechając szeroko rzucił głośno aby się przebić na drugą stronę.
- Przecież to Twój pokój! Nie musisz pukać, zresztą potrzebuję Twojej rady! - Po tym podniósł brązową koszulkę i kolorową koszulę przed siebie odwracając się w stronę drzwi.
- Którą lepiej? - zapytał się czekając na jej zdanie, po tym wybrał polecane i zaczął ubierać na nagi tors, drugą odrzucając przed tym na torbę, aby na samym końcu założyć czarną kurtkę.
Znów podszedł do Stelli i odebrał od niej otwieracz, dostrzegając znaczącą różnicę w Jej wyglądzie.
- Ładnie Ci w rozpuszczonych włosach, aż dziwne, że tak rzadko Cię widzę w takim wydaniu. - powiedział cofając się do torby nie spuszczając z niej wzroku. W głowie Ślizgona już zrodził się pewien niecny plan na później. Wyciągnął z torby trzy butelki wina i postawił na biurku.
- Nie wiem, w sumie jakie lubisz... Mam słodkie, półsłodkie i wytrawne. Które? - Zapytał się opierając się o białe biurko. Znów polegając na wyborze dziewczyny otworzył wino i wyciągnął butelkę przed siebie, czekając aż i Ona podejdzie do niego z kieliszkami, aby wypełnić je do połowy winem.
- Nie obrażam się jednak - wyszeptał jeszcze jedynie i uniósł kąciki warg widząc jak i zakłopotanie u blondynki mija. Nie to, że nie chciałby ten efekt podtrzymywać przez dłuższy czas, ale uznał, że lepiej będzie do tego doprowadzić za chwilę, niż tak dłużej przemęczać Stellę. Jeszcze go wyrzuci za drzwi uznając, że nie mogą razem pracować?
- Mhmmm- Wymruczał za odchodzącą przyznając się tym samym, że już wcześniej zrozumiał i że faktycznie trochę droczył. Posyłając jeszcze za nią przeciągłe, tęskne spojrzenie.
Nie bawiąc się z dziewczyną, rozpiął koszulę szybko, sprawnie i odłożył ją rozłożoną przy torbie, złapał za pasek od spodni i odpinając pozbył się też spodni, które wylądowały przy koszuli. Otworzył torbę i wyciągnął brązową koszulkę, szare spodnie i czarną skórzaną kurtkę. Przekręcił głowę w bok patrząc się na to krytycznym okiem. To cały czas nie był jakoś jego styl, ale był typem obserwatora i widział jak inni rówieśnicy chodzili ubrani. Ubrał spodnie i łapiąc za koszulkę spojrzał jeszcze do torby i złapał za koszulę w kolorowe linie. Nie potrafił wybrać i wtedy na ratunek przyszła Stella. A raczej zaczęła pukać w drzwi, na co odwrócił się i uśmiechając szeroko rzucił głośno aby się przebić na drugą stronę.
- Przecież to Twój pokój! Nie musisz pukać, zresztą potrzebuję Twojej rady! - Po tym podniósł brązową koszulkę i kolorową koszulę przed siebie odwracając się w stronę drzwi.
- Którą lepiej? - zapytał się czekając na jej zdanie, po tym wybrał polecane i zaczął ubierać na nagi tors, drugą odrzucając przed tym na torbę, aby na samym końcu założyć czarną kurtkę.
Znów podszedł do Stelli i odebrał od niej otwieracz, dostrzegając znaczącą różnicę w Jej wyglądzie.
- Ładnie Ci w rozpuszczonych włosach, aż dziwne, że tak rzadko Cię widzę w takim wydaniu. - powiedział cofając się do torby nie spuszczając z niej wzroku. W głowie Ślizgona już zrodził się pewien niecny plan na później. Wyciągnął z torby trzy butelki wina i postawił na biurku.
- Nie wiem, w sumie jakie lubisz... Mam słodkie, półsłodkie i wytrawne. Które? - Zapytał się opierając się o białe biurko. Znów polegając na wyborze dziewczyny otworzył wino i wyciągnął butelkę przed siebie, czekając aż i Ona podejdzie do niego z kieliszkami, aby wypełnić je do połowy winem.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Pokój Stelli
...zresztą potrzebuję Twojej rady!
Tego się w sumie obawiała, ale też i oczekiwała. Zdążyła Corteza już na tyle poznać, że domyślała się, że nie wróci do całkowicie przebranego chłopaka, a będzie potrzebował od niej wskazówek by dopasować się do tego, co miała w głowie. Ta sesja była w końcu jej pomysłem i miała jeszcze parę asów w rękawie, jak do niej podejść.
Wzięła głęboki oddech i weszła do pokoju. Niby tak się przygotowywała, taka hop do przodu, a i tak niebieskie oczy pochłonęły wzrokiem jego gołą klatkę piersiową w pierwszej kolejności. To się nazywało chicica?
Cóż, ciało Aleksandra Corteza było przedmiotem takich samych gorących dyskusji jak jego wybryki. Mogła teraz potwierdzić, że miał imponujący kaloryfer, a kolejną plotką do potwierdzenia było to, że miał członek długości i objętości pytona Salazara Slytherina.
Słowem: zwiastował kłopoty, na które Stella Stark absolutnie nie miała czasu.
- Brązowa - odpowiedziała bez chwili zawachania. Podała mu otwieracz i poszła za chłopakiem, żeby odłożyć kieliszki na blat biurka.
- Ponieważ jest to dość niepraktyczna fryzura... - skomentowała jego komplement. Taka była prawda. Blondynka większość czasu była gdzieś w biegu i najwygodniejszą i najczęstszą fryzurą jaką miała był warkocz. Chętnie spinała je też wysoko, żeby wolne kosmyki nie wpadały jej do oczu. Teraz też po tym komentarzu, od razu zaczesała włosy za ucho. Nie zmieniało to faktu, że Aleks doskonale popieścił jej ego. - Zapamiętam by czasem między treningami Quidditcha i tańcem dać swoim włosom trochę luzu.
Zagwizdałaby cicho, gdyby umiała gwizdać, na widok trzech różnych butelek niezbyt taniego wina (przynajmniej tak zakładała, bo też była zupełnym laikiem, jeśli chodzi o alkohole).
- O wow... Wątpię, żebyśmy wszystko wypili, ale niech będzie... wytrwane - Lubiła słodkie rzeczy, ale skoro dzisiaj bawią się w "dorosłe interesy" to chętnie spórbuje to, co jest najbardziej "profesjonalnym" napojem.
W czasie, kiedy Ślizgon nalewał wino, Stella wyciągnęła z plecaka duży, analogowy aparat fotograficzny z lat osiemdziesiątych. W swojej łazience przygotuje później ciemnię, w której będą wieszali wywołane zdjęcia. Z dolnej szuflady komody wyciągnęła też czarny grimuar, który zawierał inkantacje do czarów, które sprawią później, że ilustracje będą się naturalnie poruszać. Było tam też inne, przydatne zaklęcie transmutacyjne, które miała zamiar od razu użyć.
W dłoni Krukonki pojawiła się różdżka by użyć zaklęcie przemieniające. W ciągu paru sekund białe pomieszczenie zmieniło kolory na bardziej stonowane, naturalne wykończenia. Bordowe zasłonki i pościel, drewniane wykończenie mebli. Ze ścian zniknęły obrazki i zdjęcia Stelli, a pojawiły się neutralne obrazy przedstawiające przyrodę Zakazanego Lasu. Ogólnie dużo cieplej i wytwornie, co założyło, że będzie bardziej do niego pasować.
- I jak? - zapytała, kiedy skończyła. Nie pierwszy raz stosowała tą sztuczkę, ale tym razem była wyjątkowo zadowolona z efektu. - Mamy jakąś godzinę, zanim wszystko wróci do poprzedniego stanu. Niestety efekt nie utrzymuje się jeszcze na tyle długo, jakbym chciała - Praktyka, praktyka. Wróciła do biurka, które teraz było ciężkim i przepięknym meblem rodem z renesansowych gabinetów i wzięła kieliszek do ręki.
- Za udaną współpracę? - zaproponowała, uśmiechając się delikatnie do chłopaka.
Tego się w sumie obawiała, ale też i oczekiwała. Zdążyła Corteza już na tyle poznać, że domyślała się, że nie wróci do całkowicie przebranego chłopaka, a będzie potrzebował od niej wskazówek by dopasować się do tego, co miała w głowie. Ta sesja była w końcu jej pomysłem i miała jeszcze parę asów w rękawie, jak do niej podejść.
Wzięła głęboki oddech i weszła do pokoju. Niby tak się przygotowywała, taka hop do przodu, a i tak niebieskie oczy pochłonęły wzrokiem jego gołą klatkę piersiową w pierwszej kolejności. To się nazywało chicica?
Cóż, ciało Aleksandra Corteza było przedmiotem takich samych gorących dyskusji jak jego wybryki. Mogła teraz potwierdzić, że miał imponujący kaloryfer, a kolejną plotką do potwierdzenia było to, że miał członek długości i objętości pytona Salazara Slytherina.
Słowem: zwiastował kłopoty, na które Stella Stark absolutnie nie miała czasu.
- Brązowa - odpowiedziała bez chwili zawachania. Podała mu otwieracz i poszła za chłopakiem, żeby odłożyć kieliszki na blat biurka.
- Ponieważ jest to dość niepraktyczna fryzura... - skomentowała jego komplement. Taka była prawda. Blondynka większość czasu była gdzieś w biegu i najwygodniejszą i najczęstszą fryzurą jaką miała był warkocz. Chętnie spinała je też wysoko, żeby wolne kosmyki nie wpadały jej do oczu. Teraz też po tym komentarzu, od razu zaczesała włosy za ucho. Nie zmieniało to faktu, że Aleks doskonale popieścił jej ego. - Zapamiętam by czasem między treningami Quidditcha i tańcem dać swoim włosom trochę luzu.
Zagwizdałaby cicho, gdyby umiała gwizdać, na widok trzech różnych butelek niezbyt taniego wina (przynajmniej tak zakładała, bo też była zupełnym laikiem, jeśli chodzi o alkohole).
- O wow... Wątpię, żebyśmy wszystko wypili, ale niech będzie... wytrwane - Lubiła słodkie rzeczy, ale skoro dzisiaj bawią się w "dorosłe interesy" to chętnie spórbuje to, co jest najbardziej "profesjonalnym" napojem.
W czasie, kiedy Ślizgon nalewał wino, Stella wyciągnęła z plecaka duży, analogowy aparat fotograficzny z lat osiemdziesiątych. W swojej łazience przygotuje później ciemnię, w której będą wieszali wywołane zdjęcia. Z dolnej szuflady komody wyciągnęła też czarny grimuar, który zawierał inkantacje do czarów, które sprawią później, że ilustracje będą się naturalnie poruszać. Było tam też inne, przydatne zaklęcie transmutacyjne, które miała zamiar od razu użyć.
W dłoni Krukonki pojawiła się różdżka by użyć zaklęcie przemieniające. W ciągu paru sekund białe pomieszczenie zmieniło kolory na bardziej stonowane, naturalne wykończenia. Bordowe zasłonki i pościel, drewniane wykończenie mebli. Ze ścian zniknęły obrazki i zdjęcia Stelli, a pojawiły się neutralne obrazy przedstawiające przyrodę Zakazanego Lasu. Ogólnie dużo cieplej i wytwornie, co założyło, że będzie bardziej do niego pasować.
- I jak? - zapytała, kiedy skończyła. Nie pierwszy raz stosowała tą sztuczkę, ale tym razem była wyjątkowo zadowolona z efektu. - Mamy jakąś godzinę, zanim wszystko wróci do poprzedniego stanu. Niestety efekt nie utrzymuje się jeszcze na tyle długo, jakbym chciała - Praktyka, praktyka. Wróciła do biurka, które teraz było ciężkim i przepięknym meblem rodem z renesansowych gabinetów i wzięła kieliszek do ręki.
- Za udaną współpracę? - zaproponowała, uśmiechając się delikatnie do chłopaka.
Re: Pokój Stelli
Przyniesione przez Stelle wino okazało się jednym z lepszych w kolekcji jej rodziców. Nie mogła wiedzieć, że było na specjalną okazję! W smaku nie różniło się zupełnie — głębokie i przyjemnie drażniące podniebienie. Nic, tylko cieszyć się owocnym popołudniem w doborowym towarzystwie. Uczniowie nie wiedzieli jednak, że trunek zawierał w sobie kilka kropel Veritaserum, a po jego spożyciu, żadne z nich nie mogło skłamać w odpowiedzi na pytanie drugiego. Czuli silną potrzebę wyznawania tego, w co wierzą, swojej prawdy.
Mistrz Gry
Re: Pokój Stelli
On tak samo mocno chciał, aby weszła właśnie w tej chwili, a skoro nie zamierzała zrobić tego spontanicznie wkraczając do swojego własnego pokoju, nie zważając na fakt iż mógłby stać nawet i na golasa. To niewątpliwe był tym typem kusiciela, który sam doprowadzał do takich sytuacji.
Zapraszając więc do pokoju, poczekał aż wejdzie nie odrywając oczu od ubrań, jakby faktycznie zastanawiał się nad tym jaki kolor bardziej mu pasuje. I dopiero kiedy stanęła w drzwiach podniósł na dziewczynę wzrok obserwując jak bezczelnie, nie ukrywając tego, ale i wtedy jego ego było mile łechtane. Każdy potrzebował tego drobnego podbicia swojej wartości, całe szczęście, że nie słyszał jej myśli i tego jakie legendy o nim krążyły po zamku.
- Rozumiem, więc pragmatyzm mimo wszystko w pierwszej kolejności? - zapytał się unosząc brwi nieco wyżej. Znali się wszakże już trochę czasu, lecz czy tak naprawdę zdążył poznać dziewczynę? Cały czas była dla niego jedną wielką zagadką. Zdawało się, że wiedziała na jego temat tak wiele, a on na Jej tak mało.
- Tylko wtedy mnie zawołaj, bo szkoda byłoby abym miał przegapić te momenty. - zaśmiał się krótko, zdając sobie sprawę z tego, że bardzo chętnie zobaczyłby ją tańczącą. Sam z nią zatańczył? Ciężko było się zdecydować którą wizję wolałby spełnić.
Na całe szczęście z tego zamyślenia wyrwał go głos Krukonki, proponujący otwarcie białego wina.
- Nie wszystko dzisiaj musimy wypić, wziąłem też coś na jutro, do śniadania. Bo dlaczego by nie zacząć dnia od butelki? - Wyszczerzył ząbki, jakby to takowy poranek miałby być idealnym rozpoczęciem drugiego dnia weekendu.
- Wytrawne... Hmmm to akurat białe wino, miało być do posiłku bardziej, ale niech będzie. - rzucił jeszcze tylko i złapał za otwieracz i szyjkę butelki. Pozbył się kapturka z butelki i wkręcając korkociąg wyciągnął korek.
Nalał do obu zdecydowanie więcej niż zamierzał z początku, bowiem ciężko było odwrócić wzrok kiedy rzucała zaklęcia.
- Woow - rzucił tylko patrząc się z jaką wprawą Jej to wszystko wychodzi. - Długo się już tym zajmujesz? Wszystko robisz tak naturalnie, naprawdę niesamowite widowisko. I teraz nawet rozumiem tą wszechobecną biel. Zdecydowanie łatwiej zaczarować i dostosować kolory na całości, niż się tak bawić z pojedynczymi rzeczami. - dodał obserwując efekt jej pracy. Był pod niemałym wrażeniem. A jeśli można czymś zaimponować właśnie Cortezowi, to zdecydowanie są to umiejętności magiczne. Sama ładna buźka tutaj nie starczała, a w tej krótkiej chwili Stella przebiła się na jego podium niczym Błyskawica przecinająca niebo.
Podniósł kieliszek w stronę blondynki aby jej wręczyć, kiedy to skończyła i wróciła do niego. Ciężko powiedzieć, że takie ciepło też do niego przemawiało, ale poczuł się zdecydowanie swobodniej niż w poprzednim wystroju.
- Nie ma więc co tracić czasu i zabieramy się do roboty- Odpowiedział rozglądając się po wnętrzu od czego tutaj ma w ogóle zacząć. No właśnie, w zasadzie to co on ma w ogóle robić? Nigdy jakoś nie miał okazji brać udział w takiej sesji. I nagła pustka w głowie trochę go przeraziła.
- I za dobrą zabawę - dodał, stukając się z Jej kieliszkiem i przyłożył szkło do nosa, delektując się wpierw zapachem i dopiero później smakiem, było cierpkie, owocowe, delikatne. Pozostawiające długi ogon na kupkach smakowych. I zwiastowało nie lada kłopoty. Oj oby nie zażyczył sobie zabawy w nieodpowiedniej godzinie.
- Tylko co ja w zasadzie mam robić? Bo nie mam pojęcia... - rzucił beztrosko, chyba bardziej niż tego chciał? Przez co trochę uśmiechnął się głupkowato i odsunął się od biurka aby podejść do masywnego łóżka, zastanawiając się, czy te będzie odpowiednio dobrą scenerią, dla panny Stark.
Oparł się o nie plecami i postanowił poszukać inspiracji na dnie kieliszka z winem, robił to jednak powoli, wpatrując się wpierw w trunek unosząc go do ust by później zerknąć w stronę dziewczyny. Odsunął go od siebie trzymając w wyciągniętej ręce, opartej na ramie łóżka.
- Dobrze? Bo nie wiem czy umiem się odnaleźć w roli modela.- Zapytał się szczerze nie mając pomysłu co mógłby jeszcze robić.
Zapraszając więc do pokoju, poczekał aż wejdzie nie odrywając oczu od ubrań, jakby faktycznie zastanawiał się nad tym jaki kolor bardziej mu pasuje. I dopiero kiedy stanęła w drzwiach podniósł na dziewczynę wzrok obserwując jak bezczelnie, nie ukrywając tego, ale i wtedy jego ego było mile łechtane. Każdy potrzebował tego drobnego podbicia swojej wartości, całe szczęście, że nie słyszał jej myśli i tego jakie legendy o nim krążyły po zamku.
- Rozumiem, więc pragmatyzm mimo wszystko w pierwszej kolejności? - zapytał się unosząc brwi nieco wyżej. Znali się wszakże już trochę czasu, lecz czy tak naprawdę zdążył poznać dziewczynę? Cały czas była dla niego jedną wielką zagadką. Zdawało się, że wiedziała na jego temat tak wiele, a on na Jej tak mało.
- Tylko wtedy mnie zawołaj, bo szkoda byłoby abym miał przegapić te momenty. - zaśmiał się krótko, zdając sobie sprawę z tego, że bardzo chętnie zobaczyłby ją tańczącą. Sam z nią zatańczył? Ciężko było się zdecydować którą wizję wolałby spełnić.
Na całe szczęście z tego zamyślenia wyrwał go głos Krukonki, proponujący otwarcie białego wina.
- Nie wszystko dzisiaj musimy wypić, wziąłem też coś na jutro, do śniadania. Bo dlaczego by nie zacząć dnia od butelki? - Wyszczerzył ząbki, jakby to takowy poranek miałby być idealnym rozpoczęciem drugiego dnia weekendu.
- Wytrawne... Hmmm to akurat białe wino, miało być do posiłku bardziej, ale niech będzie. - rzucił jeszcze tylko i złapał za otwieracz i szyjkę butelki. Pozbył się kapturka z butelki i wkręcając korkociąg wyciągnął korek.
Nalał do obu zdecydowanie więcej niż zamierzał z początku, bowiem ciężko było odwrócić wzrok kiedy rzucała zaklęcia.
- Woow - rzucił tylko patrząc się z jaką wprawą Jej to wszystko wychodzi. - Długo się już tym zajmujesz? Wszystko robisz tak naturalnie, naprawdę niesamowite widowisko. I teraz nawet rozumiem tą wszechobecną biel. Zdecydowanie łatwiej zaczarować i dostosować kolory na całości, niż się tak bawić z pojedynczymi rzeczami. - dodał obserwując efekt jej pracy. Był pod niemałym wrażeniem. A jeśli można czymś zaimponować właśnie Cortezowi, to zdecydowanie są to umiejętności magiczne. Sama ładna buźka tutaj nie starczała, a w tej krótkiej chwili Stella przebiła się na jego podium niczym Błyskawica przecinająca niebo.
Podniósł kieliszek w stronę blondynki aby jej wręczyć, kiedy to skończyła i wróciła do niego. Ciężko powiedzieć, że takie ciepło też do niego przemawiało, ale poczuł się zdecydowanie swobodniej niż w poprzednim wystroju.
- Nie ma więc co tracić czasu i zabieramy się do roboty- Odpowiedział rozglądając się po wnętrzu od czego tutaj ma w ogóle zacząć. No właśnie, w zasadzie to co on ma w ogóle robić? Nigdy jakoś nie miał okazji brać udział w takiej sesji. I nagła pustka w głowie trochę go przeraziła.
- I za dobrą zabawę - dodał, stukając się z Jej kieliszkiem i przyłożył szkło do nosa, delektując się wpierw zapachem i dopiero później smakiem, było cierpkie, owocowe, delikatne. Pozostawiające długi ogon na kupkach smakowych. I zwiastowało nie lada kłopoty. Oj oby nie zażyczył sobie zabawy w nieodpowiedniej godzinie.
- Tylko co ja w zasadzie mam robić? Bo nie mam pojęcia... - rzucił beztrosko, chyba bardziej niż tego chciał? Przez co trochę uśmiechnął się głupkowato i odsunął się od biurka aby podejść do masywnego łóżka, zastanawiając się, czy te będzie odpowiednio dobrą scenerią, dla panny Stark.
Oparł się o nie plecami i postanowił poszukać inspiracji na dnie kieliszka z winem, robił to jednak powoli, wpatrując się wpierw w trunek unosząc go do ust by później zerknąć w stronę dziewczyny. Odsunął go od siebie trzymając w wyciągniętej ręce, opartej na ramie łóżka.
- Dobrze? Bo nie wiem czy umiem się odnaleźć w roli modela.- Zapytał się szczerze nie mając pomysłu co mógłby jeszcze robić.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Pokój Stelli
Wino zostało przyniesione przez Aleksandera i jak już zostało wspomniane, Stella zupełnie się na nim nie znała. Mimo to chętnie spróbuje czegoś nowego. Można przyjąć, że jacyś śmieszkowie w Hogsmeade rzeczywiście je doprawili eliksirem prawdy dla nieletniego kupca z bogatej rodziny. Wciąż lepiej, niż mieliby napluć do butelki a potem ją zawekować. Jedyny niepokój jest w tym, że zdradzi więcej na temat swoich myśli, niż by chciała. Prawda była taka, że nawet najbliższa rodzina nie znała do końca jej wszystkich planów i zainteresowań. Przyjaciół miała niewielu i ich też raczej dzieliła na kategorie typu: z Glorią mogę rozmawiać o uczuciach, ale o interesach tylko z Curtisem. Dlatego Aleks miał teraz niepowtarzalną okazję, żeby pogrzebać w tych obu sferach Krukonki.
Miała nieodparte wrażenie, że cokolwiek by nie powiedziała to Cortez i bez veritaserum komentował to bardzo sugestywnie, sprawiając, że garść motyli rozlewała się po jej żołądku.
- Potraktujmy to w takim razie jak podwieczorek - stwierdziła, wzruszając ramionami. Odkorkowane to nie ma co już zmieniać zdania. Zanim się jeszcze napiła, wysłuchała jego zdania na temat jej zaklęcia przemieniającego, przygryzając dolną wargę by nie szczerzyć się do niego głupio z radości, że mu się spodobał efekt.
- Tajemnica - odpowiedziała zdawkowo na pytanie, czy ma w tym większe doświadczenie. Zaraz już takich tajemnic nie będzie miała...
Napili się niczego się nie spodziewając. Może dla Ślizgona wytrawne wino miało bogaty smak, ale Stark wyraźnie miała prostszy gust, któremu większość alkoholi smakowało podobnie. Cierpkie i winogronowe, prawdopodobnie większa ilość szybko ją zwali z nóg - tak można to skwitować. Mimo to podobał jej się sam gest i atmosfera, którą dzięki tym kieliszkom zbudowali.
Chłopak wyraził zainteresowanie rozpoczęciem sesji, więc odłożyła kieliszek i sięgnęła w końcu po aparat. W sumie to dawno go nie miała w rękach! Częściej chciano od niej ostatnio zarysów samych artykułów niż umiejętności paparazzi, a przez mnogość innych zajęć i nauki, opuściła się ze swoim lokalnym biznesikiem dla fanklubów szkolnych przystojniaków.
Z początku nic nie powiedziała, bo właściwie bez pozowania Aleksander wyglądał jak rzeźba Michała Anioła, którego należy uwiecznić. Dlatego czym prędzej przyłożyła oko do obiektywu i zaczęła robić zdjęcia. Po chwili zwróciła jednak uwagę, że jego mowa ciała zdradzała lekką niepewność, a to w roli fotografa jest by jego obiekt się zrelaksował.
Eliksir zaczął też działać, więc kolejne słowa chętniej wypłynęły z jej ust:
- Staraj się zachowywać naturalnie, właśnie tak jak teraz. Możesz pić wino, patrzeć w kieliszek, opierać się w zadumie o zagłowie łóżka... Generalnie to nie ma znaczenia, bo publika nie będzie chciała zobaczyć profesjonalnego modela na tych zdjęciach tylko Ciebie - JA chcę widzieć Ciebie.
- Wyobraź sobie, że jesteś w pokoju hotelowym. Czekasz na dziewczynę, nie wiesz czy na pewno do Ciebie przyjdzie, więc zaczynasz się trochę tym martwić. Jak zabijesz czas oczekiwania? Może położysz się na łóżku, a Twoja koszulka lekko podjedzie do góry, kiedy podniesiesz rękę i schowasz ją pod głową? - Nawet nie zastanawiała się jakoś mocniej nad tym, dlaczego aż taki słowotok z niej wypływał. Łapała flow? Chłopak w tym czasie powoli zmieniał pozycje, a ona cały czas pstrykała aparatem. Królowa rumieńców była przez ten cały czas zaróżowiona, ale nie z zażenowana tylko... podekscytowana.
Nagle uklękła przed łóżkiem, kiedy położył się głową w dół i oparł ją na dłoniach. Chciała jedno tego typu zbliżenie na stalowe tęczówki Corteza.
- Spójrz na mnie - mimowolnie szepnęła. Bardzo ją zaskoczyła ta cicha komenda z jej strony, dlatego to było ostatnie zdjęcie, które zrobiła.
- Mamy to.
Miała nieodparte wrażenie, że cokolwiek by nie powiedziała to Cortez i bez veritaserum komentował to bardzo sugestywnie, sprawiając, że garść motyli rozlewała się po jej żołądku.
- Potraktujmy to w takim razie jak podwieczorek - stwierdziła, wzruszając ramionami. Odkorkowane to nie ma co już zmieniać zdania. Zanim się jeszcze napiła, wysłuchała jego zdania na temat jej zaklęcia przemieniającego, przygryzając dolną wargę by nie szczerzyć się do niego głupio z radości, że mu się spodobał efekt.
- Tajemnica - odpowiedziała zdawkowo na pytanie, czy ma w tym większe doświadczenie. Zaraz już takich tajemnic nie będzie miała...
Napili się niczego się nie spodziewając. Może dla Ślizgona wytrawne wino miało bogaty smak, ale Stark wyraźnie miała prostszy gust, któremu większość alkoholi smakowało podobnie. Cierpkie i winogronowe, prawdopodobnie większa ilość szybko ją zwali z nóg - tak można to skwitować. Mimo to podobał jej się sam gest i atmosfera, którą dzięki tym kieliszkom zbudowali.
Chłopak wyraził zainteresowanie rozpoczęciem sesji, więc odłożyła kieliszek i sięgnęła w końcu po aparat. W sumie to dawno go nie miała w rękach! Częściej chciano od niej ostatnio zarysów samych artykułów niż umiejętności paparazzi, a przez mnogość innych zajęć i nauki, opuściła się ze swoim lokalnym biznesikiem dla fanklubów szkolnych przystojniaków.
Z początku nic nie powiedziała, bo właściwie bez pozowania Aleksander wyglądał jak rzeźba Michała Anioła, którego należy uwiecznić. Dlatego czym prędzej przyłożyła oko do obiektywu i zaczęła robić zdjęcia. Po chwili zwróciła jednak uwagę, że jego mowa ciała zdradzała lekką niepewność, a to w roli fotografa jest by jego obiekt się zrelaksował.
Eliksir zaczął też działać, więc kolejne słowa chętniej wypłynęły z jej ust:
- Staraj się zachowywać naturalnie, właśnie tak jak teraz. Możesz pić wino, patrzeć w kieliszek, opierać się w zadumie o zagłowie łóżka... Generalnie to nie ma znaczenia, bo publika nie będzie chciała zobaczyć profesjonalnego modela na tych zdjęciach tylko Ciebie - JA chcę widzieć Ciebie.
- Wyobraź sobie, że jesteś w pokoju hotelowym. Czekasz na dziewczynę, nie wiesz czy na pewno do Ciebie przyjdzie, więc zaczynasz się trochę tym martwić. Jak zabijesz czas oczekiwania? Może położysz się na łóżku, a Twoja koszulka lekko podjedzie do góry, kiedy podniesiesz rękę i schowasz ją pod głową? - Nawet nie zastanawiała się jakoś mocniej nad tym, dlaczego aż taki słowotok z niej wypływał. Łapała flow? Chłopak w tym czasie powoli zmieniał pozycje, a ona cały czas pstrykała aparatem. Królowa rumieńców była przez ten cały czas zaróżowiona, ale nie z zażenowana tylko... podekscytowana.
Nagle uklękła przed łóżkiem, kiedy położył się głową w dół i oparł ją na dłoniach. Chciała jedno tego typu zbliżenie na stalowe tęczówki Corteza.
- Spójrz na mnie - mimowolnie szepnęła. Bardzo ją zaskoczyła ta cicha komenda z jej strony, dlatego to było ostatnie zdjęcie, które zrobiła.
- Mamy to.
Re: Pokój Stelli
Sam miał ogromną nadzieję na to, że ten żart wynikał raczej od producenta wina, niż samego sklepikarza, który postanowił zażartować sobie z młodego klienta, dostrzegając w nim jedynie bogatego dzieciaka. Otóż Corteza można było szybko do siebie zrazić co zyskać sympatię. A szkoda byłoby aby zirytowany tym faktem młodzieniec wysadził tamtemu sklep tylko z takiego powodu. I największa zabawa polegała na tym, że on sam nie miał pojęcia o właściwościach tego trunku, więc mógł wykorzystać tajemnice Stelli, ale i sam miał możliwość paść ofiarą. I najwięcej zależało od tego, czy któreś z nich zorientuje się w porę, że coś jest nie tak.
- Podwieczorek? To aż boję się co będzie na kolację - uśmiechnął się szeroko posyłając jej przeciągłe figlarne spojrzenie, w sumie mieli weekend wolny, więc nie było powodu aby ograniczać się zbytnio w szaleństwach i bardzo intensywnie spędzonych dniach wolnych. Czasami taki reset był bardzo potrzebny, aby wejść w nowy tydzień z czystą głową, otwartą na nową wiedzę. I pomimo swojej zepsutej reputacji nie miał dostępu do mocniejszych używek. Choć to może i było jedynie kwestią czasu?
Cortez był ogólnie otwartą osobą jeśli chodzi o poznawanie świata, a jeśli to dotyczyło rozrywkowej części szkolnego życia, to bardzo chętnie w nim uczestniczył, jego wiedza może nie była tak rozległa jak Amesa, ale jednak swoje już próbował z tym młodszym Ślizgonem. Smak trunku docenił, ale też nie lubił takiego kwaskowatego smaku. Ciężko jednak było nie oddać się tej chwili, przenosząc się nie tylko zmienionym otoczeniem, a i jakimś samopoczuciem w malownicze tereny Francji, która dalej była niewątpliwie stolicą wszelkiej sztuki i mody, a teraz przecież miał odegrać rolę modela. A może jednak nie miał być modelem?
- Ależ tajemnicza, no ale dobrze, może też obiorę tę ścieżkę - odpowiedział po wypiciu pierwszego łyczku wina, po czym zerkając na blondynkę wypowiedział jeszcze cicho.
- W końcu tajemniczość tak bardzo pociąga, prawda? - Na tyle jednak aby Stella też usłyszała jego słowa. Po tym pozwalał się jej słowom kierować, wykonując polecenia i propozycje rzucone przez dziewczynę.
Jak zachowałby się czekając na jakąś dziewczynę w pokoju? Trunek zadziałał szybciej niż mózg.
- Może to być zaskakujące, ale nie miałem jeszcze okazji tak się umawiać, więc nie wiem co bym miał robić. Chyba trochę mnie przeceniacie pod tym względem. - Odpowiedział zaskoczony trochę swoją wylewnością, przez co autentycznie szukał odpowiedzi w tym kieliszku. Lecz nie mogąc tam niczego wyczytać zdjął skórzaną kurtkę i odrzucił ją gdzieś w okolice poduszek samemu faktycznie kładąc się na środku łóżka w jego poprzek na plecach tak aby jego głowa znajdowała się na brzegu materacu. Włosy opadły luźno poza nie pozostając kilkoma pasemkami na twarzy. Bezczelnie wpatrując się tak od dołu w Stelli nogi i wędrując wzrokiem wyżej, pomalutku, centymetr po centymetrze. Ręką z kieliszkiem kładąc sobie na brzuchu, podciągając koszulkę o cal, kusząco jedynie uchylając rąbka, drugą rękę wkładając do kieszeni spodni i naciągając je naj najbardziej na biodrach. Po tym wpatrzył się w obiektyw aparatu, jakby chciał tam dojrzeć odbicie oczu dziewczyny.
- Zdecydowanie wolałbym spojrzeć na Ciebie nie na aparat. - Wyszeptał kiedy usłyszał polecenie Krukonki i nawet nieco zagryzł wargę podnosząc rękę wzdłuż ciała od kieszeni spodni, podciągając wyżej koszulkę, aby po tym złapać za materiał koszulki Stelli zaciskając go w swojej pięści i przyciągając do siebie. Obserwował ją tak do góry nogami. Po czym przyciągnął ją tak aby ich oczy znajdowały się na tej samej wysokości.
- A najbardziej to bym chciał abyś zrobiła nam razem zdjęcie - Powiedział to cicho, przeciągając każde słowo jak najdłużej z delikatnym mruknięciem. Przyciągając jeszcze bliżej do siebie, aby dzieliły już ich milimetry, ale nie oczy, a wargi, czując jak jego ciało ogarnia dreszcz wywołany przez jej ciepły oddech. Okrutnie to dziewczynie pozostawiając wykonanie ostatniego kroku.
- Podwieczorek? To aż boję się co będzie na kolację - uśmiechnął się szeroko posyłając jej przeciągłe figlarne spojrzenie, w sumie mieli weekend wolny, więc nie było powodu aby ograniczać się zbytnio w szaleństwach i bardzo intensywnie spędzonych dniach wolnych. Czasami taki reset był bardzo potrzebny, aby wejść w nowy tydzień z czystą głową, otwartą na nową wiedzę. I pomimo swojej zepsutej reputacji nie miał dostępu do mocniejszych używek. Choć to może i było jedynie kwestią czasu?
Cortez był ogólnie otwartą osobą jeśli chodzi o poznawanie świata, a jeśli to dotyczyło rozrywkowej części szkolnego życia, to bardzo chętnie w nim uczestniczył, jego wiedza może nie była tak rozległa jak Amesa, ale jednak swoje już próbował z tym młodszym Ślizgonem. Smak trunku docenił, ale też nie lubił takiego kwaskowatego smaku. Ciężko jednak było nie oddać się tej chwili, przenosząc się nie tylko zmienionym otoczeniem, a i jakimś samopoczuciem w malownicze tereny Francji, która dalej była niewątpliwie stolicą wszelkiej sztuki i mody, a teraz przecież miał odegrać rolę modela. A może jednak nie miał być modelem?
- Ależ tajemnicza, no ale dobrze, może też obiorę tę ścieżkę - odpowiedział po wypiciu pierwszego łyczku wina, po czym zerkając na blondynkę wypowiedział jeszcze cicho.
- W końcu tajemniczość tak bardzo pociąga, prawda? - Na tyle jednak aby Stella też usłyszała jego słowa. Po tym pozwalał się jej słowom kierować, wykonując polecenia i propozycje rzucone przez dziewczynę.
Jak zachowałby się czekając na jakąś dziewczynę w pokoju? Trunek zadziałał szybciej niż mózg.
- Może to być zaskakujące, ale nie miałem jeszcze okazji tak się umawiać, więc nie wiem co bym miał robić. Chyba trochę mnie przeceniacie pod tym względem. - Odpowiedział zaskoczony trochę swoją wylewnością, przez co autentycznie szukał odpowiedzi w tym kieliszku. Lecz nie mogąc tam niczego wyczytać zdjął skórzaną kurtkę i odrzucił ją gdzieś w okolice poduszek samemu faktycznie kładąc się na środku łóżka w jego poprzek na plecach tak aby jego głowa znajdowała się na brzegu materacu. Włosy opadły luźno poza nie pozostając kilkoma pasemkami na twarzy. Bezczelnie wpatrując się tak od dołu w Stelli nogi i wędrując wzrokiem wyżej, pomalutku, centymetr po centymetrze. Ręką z kieliszkiem kładąc sobie na brzuchu, podciągając koszulkę o cal, kusząco jedynie uchylając rąbka, drugą rękę wkładając do kieszeni spodni i naciągając je naj najbardziej na biodrach. Po tym wpatrzył się w obiektyw aparatu, jakby chciał tam dojrzeć odbicie oczu dziewczyny.
- Zdecydowanie wolałbym spojrzeć na Ciebie nie na aparat. - Wyszeptał kiedy usłyszał polecenie Krukonki i nawet nieco zagryzł wargę podnosząc rękę wzdłuż ciała od kieszeni spodni, podciągając wyżej koszulkę, aby po tym złapać za materiał koszulki Stelli zaciskając go w swojej pięści i przyciągając do siebie. Obserwował ją tak do góry nogami. Po czym przyciągnął ją tak aby ich oczy znajdowały się na tej samej wysokości.
- A najbardziej to bym chciał abyś zrobiła nam razem zdjęcie - Powiedział to cicho, przeciągając każde słowo jak najdłużej z delikatnym mruknięciem. Przyciągając jeszcze bliżej do siebie, aby dzieliły już ich milimetry, ale nie oczy, a wargi, czując jak jego ciało ogarnia dreszcz wywołany przez jej ciepły oddech. Okrutnie to dziewczynie pozostawiając wykonanie ostatniego kroku.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Pokój Stelli
Gdyby wiedzieli, że są pod wpływem eliksiru, prawdopodobnie lepiej by wykorzystali tą szansę do wypytania się o jakieś konkrety. W obecnej jednak sytuacji - nie o zadawanie pytań tutaj chodziło. Stella miała w głowie konkretny plan i dalej nie wierzyła, że Aleksander się na to zgodził, więc kuła żelazo póki gorące.
- Czułabym się urażona, gdyby się okazało, że jesteś do tego przyzwyczajony - powiedziała, udając trochę naburmuszony ton. Na razie czuła, że jej "profesja" jest bezkonkurencyjna i w sumie wolałaby, żeby tak pozostało. Magiczna fotografia należała wciąż do niszy, choć parę dzieciaków z bardziej mugolskich rodzin już znało smak nowoczesnej technologii z domu.
Zdecydowanie wolałbym spojrzeć na Ciebie nie na aparat
- Mnie się natomiast bardzo podoba to co widzę przez obiektyw... - Te parę łyków wina nie sprawiło, że nie zaczęła zwierzać nagle jak na przesłuchaniu, ale zdecydowanie śmielej mówiła to co myśli.
Obserwowała jego kolejne ruchy z mieszaniną różnych uczuć i z adekwatną ilością zaróżowienia na policzkach. Cortez to nie był materiał na chłopaka. Zdecydowanie nie. Stella Stark nie była też materiałem na JEGO dziewczynę. Ale od zawsze ich do siebie ciągnęło i wiedziała, że kolejna okazja może się nie powtórzyć. Weekend poza terenami szkoły, z dala od wścibskich oczu i wszystko słyszących murów, ta atmosfera, nastoletnie hormony... Młodym i głupim jest się raz.
Choć wolała zaznaczyć parę kwestii, zanim przekroczy tą granicę, o którą się chłopak aż prosił, przyciągając ją do siebie. Potem po prostu mogą nie mieć samozaparcia, żeby uzgodnić parę szczegółów więcej...
- To nie wyjdzie poza to pomieszczenie - szepnęła, przyglądając się jego twarzy, która była oddalona zaledwie o parę centymetrów. Muszę przypomnieć, że Krukonka jest trochę ślepa i z bliska nie widziała zbyt wyraźnie. O ile była jeszcze w stanie robić mu wcześniej zdjęcia, teraz brunet się rozmazywał, więc mimowolnie zmrużyła oczy, jak to każda babcia, której pokazuje się coś w telefonie.
- Nie mam czasu na związki i dramy, Aleksandrze. Jeżeli jest cokolwiek - ktokolwiek - ...co mogłoby mi później sprawiać problemy przez to, że się do Ciebie zbliżyłam - nie róbmy tego. - Mówiąc to położyła mu kciuk na dolnej wardze i delikatnie nim przejechała. Ta bliskość wymagała od niej jakiegokolwiek gestu. Jednak tak szybko, jak jej ręka pojawiła się na twarzy Ślizgona, tak samo zniknęła. Cofnęła się od niego, żeby znów chwycić różdżkę i tym razem użyć czaru podobnego do tego, który używali uczniowie w kółku artystycznym, żeby pędzel magicznie poruszał się w powietrzu. W jej przypadku było to jednak zaczarowanie aparatu, który liczyła, że zrobi dla niej chociaż parę ciekawych fotek. Będą gorszej jakości... Ale będą dla niej.
- Jeśli jednak jesteś gotowy zobaczyć dzisiaj moją drugą twarz, chętnie sprawdzę dokąd nas to zaprowadzi.
Niby dawała mu wybór, ale już ściągała sweter przez głowę. Przecież nie będzie pozowała w tym bezkształtnym worku. Została w czarnym topie na ramiączkach, który wcześniej chwycił. Nie pamiętam czy pisałam już o jej tatuażach na plecach. No to teraz były już trochę widoczne. Aleks nie raz mógł zauważyć jej mały tatuaż w kształcie kokardki, który miała na nadgarstku. Niebieskie motyle na plecach były już większe, ale jednocześnie wiedziało o nich bardzo wąskie grono, bo nieczęsto je eksponowała. Nawet letnie sukienki miała przeważnie zabudowane na plecach.
- Czułabym się urażona, gdyby się okazało, że jesteś do tego przyzwyczajony - powiedziała, udając trochę naburmuszony ton. Na razie czuła, że jej "profesja" jest bezkonkurencyjna i w sumie wolałaby, żeby tak pozostało. Magiczna fotografia należała wciąż do niszy, choć parę dzieciaków z bardziej mugolskich rodzin już znało smak nowoczesnej technologii z domu.
Zdecydowanie wolałbym spojrzeć na Ciebie nie na aparat
- Mnie się natomiast bardzo podoba to co widzę przez obiektyw... - Te parę łyków wina nie sprawiło, że nie zaczęła zwierzać nagle jak na przesłuchaniu, ale zdecydowanie śmielej mówiła to co myśli.
Obserwowała jego kolejne ruchy z mieszaniną różnych uczuć i z adekwatną ilością zaróżowienia na policzkach. Cortez to nie był materiał na chłopaka. Zdecydowanie nie. Stella Stark nie była też materiałem na JEGO dziewczynę. Ale od zawsze ich do siebie ciągnęło i wiedziała, że kolejna okazja może się nie powtórzyć. Weekend poza terenami szkoły, z dala od wścibskich oczu i wszystko słyszących murów, ta atmosfera, nastoletnie hormony... Młodym i głupim jest się raz.
Choć wolała zaznaczyć parę kwestii, zanim przekroczy tą granicę, o którą się chłopak aż prosił, przyciągając ją do siebie. Potem po prostu mogą nie mieć samozaparcia, żeby uzgodnić parę szczegółów więcej...
- To nie wyjdzie poza to pomieszczenie - szepnęła, przyglądając się jego twarzy, która była oddalona zaledwie o parę centymetrów. Muszę przypomnieć, że Krukonka jest trochę ślepa i z bliska nie widziała zbyt wyraźnie. O ile była jeszcze w stanie robić mu wcześniej zdjęcia, teraz brunet się rozmazywał, więc mimowolnie zmrużyła oczy, jak to każda babcia, której pokazuje się coś w telefonie.
- Nie mam czasu na związki i dramy, Aleksandrze. Jeżeli jest cokolwiek - ktokolwiek - ...co mogłoby mi później sprawiać problemy przez to, że się do Ciebie zbliżyłam - nie róbmy tego. - Mówiąc to położyła mu kciuk na dolnej wardze i delikatnie nim przejechała. Ta bliskość wymagała od niej jakiegokolwiek gestu. Jednak tak szybko, jak jej ręka pojawiła się na twarzy Ślizgona, tak samo zniknęła. Cofnęła się od niego, żeby znów chwycić różdżkę i tym razem użyć czaru podobnego do tego, który używali uczniowie w kółku artystycznym, żeby pędzel magicznie poruszał się w powietrzu. W jej przypadku było to jednak zaczarowanie aparatu, który liczyła, że zrobi dla niej chociaż parę ciekawych fotek. Będą gorszej jakości... Ale będą dla niej.
- Jeśli jednak jesteś gotowy zobaczyć dzisiaj moją drugą twarz, chętnie sprawdzę dokąd nas to zaprowadzi.
Niby dawała mu wybór, ale już ściągała sweter przez głowę. Przecież nie będzie pozowała w tym bezkształtnym worku. Została w czarnym topie na ramiączkach, który wcześniej chwycił. Nie pamiętam czy pisałam już o jej tatuażach na plecach. No to teraz były już trochę widoczne. Aleks nie raz mógł zauważyć jej mały tatuaż w kształcie kokardki, który miała na nadgarstku. Niebieskie motyle na plecach były już większe, ale jednocześnie wiedziało o nich bardzo wąskie grono, bo nieczęsto je eksponowała. Nawet letnie sukienki miała przeważnie zabudowane na plecach.
Re: Pokój Stelli
Prawda w dzisiejszym wieczoru była najważniejsza, lecz w tej ich relacji, czy aby na pewno była potrzebna? Oboje mówili zazwyczaj i tak to co chcieli, mieli swoje poglądy, których się trzymali, a niewątpliwie jednym z nich było podejście do statusu krwi, a tak się składało, że on za wielu czarodziei zajmujących się fotografią nie znał... Nie znał w zasadzie nikogo poza Stellą.
- Znam wyłącznie Ciebie, która się tym zajmuje. A i nie widziałem nigdy powodu, aby w ogóle też szukać kogoś innego. - odpowiedział unosząc kąciki ust, pewnie wynikało to też z tego, że nie miał za wielu znajomych wśród mugolskich uczniów, nawet wśród tych z mieszanych rodzin.
Pomimo iż już od dłuższego czasu nie wykazywał chęci tępienia szlam, dogryzania im lub gorszego traktowania. Tak najwidoczniej wybierał sobie wśród znajomych tych z sprawdzonych historycznie rodzin. Których rodzice zajmowali się jakimiś ważniejszymi stanowiskami. Niekoniecznie szukając tam korzyści i możliwej drabinki do sukcesu, tutaj zawsze chodziło zdecydowanie o ich pociechy niż posadki rodziców.
Do tego nie potrzebne było Veritaserum aby każde z nich zgodnie uznało, że on był wręcz najgorszą partią w całym Hogwarcie na parę, na nazwanie go swoim chłopakiem.
- To Twój dom i Twoje zasady, ale jeśli coś przecież stąd wyjdzie to głównie z Twojej ręki. - odpowiedział ściszając głos, wodząc, szepcząc niczym diabełek do ucha, aby zrobić kolejny krok. Używał swojego daru? Być może trochę, wkładał w modulację tonu swojego głosu dodatkowych drgań, syku. Była to potężna broń, a czasami w nieodpowiednich rękach jak jego - jeszcze bardziej.
Słysząc dalszą kwestię dziewczyny i jej oddalenie się od niego, obrócił się z pleców na brzuch i podniósł do klęczek wyprostowując się na łóżku. Czując dalej na swoich ustach jej dotyk, obserwował to co robiła, znów rzucając kilka zaklęć których nie poznawał.
- Jeśli ktoś tylko będzie Ci groził, to posmakuje moich zaklęć, ale nie chcę aby to też wychodziło poza to miejsce. Nie nie z mojego względu i że mnie to ruszy, ale właśnie dla Twojej wygody. - powiedział i już miał zareagować, dać jakiś znak, że właśnie też tego pragnął, kiedy sama zdjęła z siebie sweter i ukazała mu po raz pierwszy tatuaże których nie widział nigdy do tej pory.
- Zdecydowanie tak, ale chcę przynajmniej jedno zdjęcie dla siebie, tylko i wyłącznie dla mnie. - zaznaczył podnosząc się trochę wyżej i łapiąc po bokach koszulę, zdjął ją jednym płynnym ruchem. Pozostając tym samym tylko i wyłącznie w spodniach. Wyciągając po tym rękę w stronę Krukonki zapraszająco do siebie.
- Znam wyłącznie Ciebie, która się tym zajmuje. A i nie widziałem nigdy powodu, aby w ogóle też szukać kogoś innego. - odpowiedział unosząc kąciki ust, pewnie wynikało to też z tego, że nie miał za wielu znajomych wśród mugolskich uczniów, nawet wśród tych z mieszanych rodzin.
Pomimo iż już od dłuższego czasu nie wykazywał chęci tępienia szlam, dogryzania im lub gorszego traktowania. Tak najwidoczniej wybierał sobie wśród znajomych tych z sprawdzonych historycznie rodzin. Których rodzice zajmowali się jakimiś ważniejszymi stanowiskami. Niekoniecznie szukając tam korzyści i możliwej drabinki do sukcesu, tutaj zawsze chodziło zdecydowanie o ich pociechy niż posadki rodziców.
Do tego nie potrzebne było Veritaserum aby każde z nich zgodnie uznało, że on był wręcz najgorszą partią w całym Hogwarcie na parę, na nazwanie go swoim chłopakiem.
- To Twój dom i Twoje zasady, ale jeśli coś przecież stąd wyjdzie to głównie z Twojej ręki. - odpowiedział ściszając głos, wodząc, szepcząc niczym diabełek do ucha, aby zrobić kolejny krok. Używał swojego daru? Być może trochę, wkładał w modulację tonu swojego głosu dodatkowych drgań, syku. Była to potężna broń, a czasami w nieodpowiednich rękach jak jego - jeszcze bardziej.
Słysząc dalszą kwestię dziewczyny i jej oddalenie się od niego, obrócił się z pleców na brzuch i podniósł do klęczek wyprostowując się na łóżku. Czując dalej na swoich ustach jej dotyk, obserwował to co robiła, znów rzucając kilka zaklęć których nie poznawał.
- Jeśli ktoś tylko będzie Ci groził, to posmakuje moich zaklęć, ale nie chcę aby to też wychodziło poza to miejsce. Nie nie z mojego względu i że mnie to ruszy, ale właśnie dla Twojej wygody. - powiedział i już miał zareagować, dać jakiś znak, że właśnie też tego pragnął, kiedy sama zdjęła z siebie sweter i ukazała mu po raz pierwszy tatuaże których nie widział nigdy do tej pory.
- Zdecydowanie tak, ale chcę przynajmniej jedno zdjęcie dla siebie, tylko i wyłącznie dla mnie. - zaznaczył podnosząc się trochę wyżej i łapiąc po bokach koszulę, zdjął ją jednym płynnym ruchem. Pozostając tym samym tylko i wyłącznie w spodniach. Wyciągając po tym rękę w stronę Krukonki zapraszająco do siebie.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Pokój Stelli
Zajęcia muzyczne i artystyczne w Hogwarcie były nieobowiązkowe i rzeczywiście nie cieszyły się taką popularnością jak kiedyś. Nic więc dziwnego, że Aleksander nie znał zbyt dużo szczegółów na temat magii używanej przy takich dziedzinach, bo prawdopodobnie nigdy go one nie interesowały. Swoją drogą, małe zainteresowanie tymi klasami wśród uczniów, poniekąd dziwiło Stellę, bo czarodzieje "animowali" zaklęciami swoje obrazki na pergaminach od zarania dziejów, więc "animowanie" zdjęć to po prostu kolejna wariacja tego czaru. Ją to akurat fascynowało, ale od używania magii wolała używanie własnego ciała, bo jakość zdjęć czy malowania była zupełnie inna, kiedy samemu trzymało się narzędzie do jego wykonania.
Przyjęła jego odpowiedź, jako swojego rodzaju umowę. Jej dom, jej zasady, jej warunki. Krukonce to odpowiadało. Jakiś trzeźwy skrawek jej jaźni nadal krzyczał, że to szaleństwo, ale został zdecydowanie stłumiony nastoletnią ciekawością i chęcią spróbowania "czegoś nowego". W tym przypadku tym nowym mógł zostać Ślizgon, który niesamowicie ją przyciągał i chyba do jeszcze niejednego pozaregulaminowego zachowania ją zwiedzie tym swoim mruczącym głosem.
Uśmiechnęła się, przyjmując jego dłoń bez słowa. Weszła kolanami na łóżko, znajdując się teraz niebezpiecznie blisko gołego torsu Corteza. Biło od niego ciepło, co prędko wywołało na gołych ramionach Starkówny gęsią skórkę.
- Zobaczymy później czy cokolwiek z tego będzie się nadawało do wywołania... - westchnęła z firmowymi już rumieńcami na buzi. Nie to, że nie ufała, że aparat będzie cykał, bo nawet teraz strzelił im fotkę, kiedy jeszcze nie zaczęli pozować, a blondynka wciąż nie posadziła nawet pupy na pościeli, ale... Bardziej nie ufała sobie jako modelce. Miała zdjęcia ze swoich występów i podobało jej się to co widziała. Ale co innego tańczyć, a co innego być przy gorącym chłopaku na łóżku i pozować niczym modelka... skąpego ubrania.
Wystarczyło jednak jedno spojrzenie męskich oczu, które była przekonana, że chwilę temu były nieco jaśniejsze, żeby odegnać część jej wątpliwości. Na niego ta bliskość też działała! Położyła otwartą dłoń na jego klatce piersiowej i zerknęła w stronę obiektywu, który wydał krótkie pstryk. Trudno było się skupić na lewitującym aparacie, kiedy była tak obok niego. Powędrowała spojrzeniem do świdrujących ją tęczówek, a druga ręka znów powędrowała do pełnych ust Aleksa. Raz się żyje.
Popchnęła go lekko na poduszki, ale tak żeby zdążył oprzeć się z tyłu rękoma. Sama usiadła na nim nagle okrakiem i oparła czoło o czoło. Pozwoliła tej chwili chwilę potrwać, żeby mieć później z czego wybierać wspomnienia... Ale nie wiedziała ile dłużej zdoła się powstrzymywać przed pocałowaniem go.
Przyjęła jego odpowiedź, jako swojego rodzaju umowę. Jej dom, jej zasady, jej warunki. Krukonce to odpowiadało. Jakiś trzeźwy skrawek jej jaźni nadal krzyczał, że to szaleństwo, ale został zdecydowanie stłumiony nastoletnią ciekawością i chęcią spróbowania "czegoś nowego". W tym przypadku tym nowym mógł zostać Ślizgon, który niesamowicie ją przyciągał i chyba do jeszcze niejednego pozaregulaminowego zachowania ją zwiedzie tym swoim mruczącym głosem.
Uśmiechnęła się, przyjmując jego dłoń bez słowa. Weszła kolanami na łóżko, znajdując się teraz niebezpiecznie blisko gołego torsu Corteza. Biło od niego ciepło, co prędko wywołało na gołych ramionach Starkówny gęsią skórkę.
- Zobaczymy później czy cokolwiek z tego będzie się nadawało do wywołania... - westchnęła z firmowymi już rumieńcami na buzi. Nie to, że nie ufała, że aparat będzie cykał, bo nawet teraz strzelił im fotkę, kiedy jeszcze nie zaczęli pozować, a blondynka wciąż nie posadziła nawet pupy na pościeli, ale... Bardziej nie ufała sobie jako modelce. Miała zdjęcia ze swoich występów i podobało jej się to co widziała. Ale co innego tańczyć, a co innego być przy gorącym chłopaku na łóżku i pozować niczym modelka... skąpego ubrania.
Wystarczyło jednak jedno spojrzenie męskich oczu, które była przekonana, że chwilę temu były nieco jaśniejsze, żeby odegnać część jej wątpliwości. Na niego ta bliskość też działała! Położyła otwartą dłoń na jego klatce piersiowej i zerknęła w stronę obiektywu, który wydał krótkie pstryk. Trudno było się skupić na lewitującym aparacie, kiedy była tak obok niego. Powędrowała spojrzeniem do świdrujących ją tęczówek, a druga ręka znów powędrowała do pełnych ust Aleksa. Raz się żyje.
Popchnęła go lekko na poduszki, ale tak żeby zdążył oprzeć się z tyłu rękoma. Sama usiadła na nim nagle okrakiem i oparła czoło o czoło. Pozwoliła tej chwili chwilę potrwać, żeby mieć później z czego wybierać wspomnienia... Ale nie wiedziała ile dłużej zdoła się powstrzymywać przed pocałowaniem go.
Re: Pokój Stelli
Do sztuki jego rodzina podchodziła raczej z konieczności, było trzeba pojawić się na balach, na przyjęciach, w teatrach bo wypadało to czystokrwistej rodzinie jak Cortez, ale czy faktycznie się przy tym dobrze bawili, czy omawiając kogoś obrazy, czy wystrój domu ich to interesowało? Zdecydowanie nie, coś się podobało bardziej lub mniej, ale nie wnikano to aż tak dogłębnie. Byli rodziną która stawia na praktyczność, więc nawet nie posiadali u siebie za wiele dzieł sztuki, głównie zaczarowane zbroje mające robić za strażników. Obrazy przodków i całe masy regałów wypełnione książkami jakby tych było mało w bibliotece rodziny.
Nie zagłębiał się wiec w to po jakich zaklęciach obrazy się ruszają, jak od wewnątrz wygląda tworzenie spektaklu odegranego na scenie teatru, jak robi się zaczarowane instrumenty. Wiedział za to jak przeżyć w lesie, pełnego niebezpiecznych istot i w razie czego potrafił je też zabić. A to zdecydowanie nie było łatwe, nie dać wygrać emocjom.
I tą energią jego rodzina była przesiąknięta, dlatego budzili takie zainteresowanie, dlatego on był tak tajemniczy, tak bardzo interesowały się nim dziewczyny? Zły chłopak o stalowym spojrzeniu, uwielbiający brać to czego tylko chce, a w tym momencie zdecydowanie chciał bliskości z Stellą, o wiele mocniejszej niż ta którą i tak już mocno przekraczał do tej pory. I najważniejsze w tym momencie było też to że i Ona chciała tego samego. Więc czy istniało w tej chwili coś ważniejszego niż fakt uczestniczenia w tym akcie bliskości? To czy aparat lewitował teraz sam, czy byłby trzymany przez zboczone latające wróżki schodziło na dalszy plan. Bo miał przed sobą ciepłą skórę Krukonki do której przyłożył usta i kiedy spojrzała na aparat złożył delikatny pocałunek na obojczyku i później ramieniu zerkając i na aparat niczym drapieżnik przed pożarciem ofiary. Drogi obserwator musiał wiedzieć, że od tej chwili będzie już tylko gorzej, że to ostatnie ostrzeżenie przed wycofaniem się od oglądania dalszych zdjęć. Bo dalej to już tylko na rumieńcach się nie skończy.
Został stanowczo pchnięty na plecy, oparł się na łokciach, chcąc oprzeć się całkowitej uległości. Ręką od strony aparatu powędrował do brzucha dziewczyny i przejechał dłonią do góry zapamiętując kawałek po kawałku Jej ciało. Zatrzymując się na Jej policzku kiedy to przyłożyła głowę do jego i postanowił Jej pomóc przerwać tę nieznośnie ciągnącą się chwilę unosząc głowę i przykładając usta do ust panny Stark.
Składając na pełnych wargach, lekko kwaśnych w smaku po winie, a jednak przez to tak bardzo dopasowanych do jego własnych - długi, namiętny pocałunek, dłonią wodząc w stronę jej podbródka. Z pewnością chciał by to zdjęcie dla siebie. A przez to nie chciał w jakiś sposób zasłaniać twarzy blondynki.
Nie zagłębiał się wiec w to po jakich zaklęciach obrazy się ruszają, jak od wewnątrz wygląda tworzenie spektaklu odegranego na scenie teatru, jak robi się zaczarowane instrumenty. Wiedział za to jak przeżyć w lesie, pełnego niebezpiecznych istot i w razie czego potrafił je też zabić. A to zdecydowanie nie było łatwe, nie dać wygrać emocjom.
I tą energią jego rodzina była przesiąknięta, dlatego budzili takie zainteresowanie, dlatego on był tak tajemniczy, tak bardzo interesowały się nim dziewczyny? Zły chłopak o stalowym spojrzeniu, uwielbiający brać to czego tylko chce, a w tym momencie zdecydowanie chciał bliskości z Stellą, o wiele mocniejszej niż ta którą i tak już mocno przekraczał do tej pory. I najważniejsze w tym momencie było też to że i Ona chciała tego samego. Więc czy istniało w tej chwili coś ważniejszego niż fakt uczestniczenia w tym akcie bliskości? To czy aparat lewitował teraz sam, czy byłby trzymany przez zboczone latające wróżki schodziło na dalszy plan. Bo miał przed sobą ciepłą skórę Krukonki do której przyłożył usta i kiedy spojrzała na aparat złożył delikatny pocałunek na obojczyku i później ramieniu zerkając i na aparat niczym drapieżnik przed pożarciem ofiary. Drogi obserwator musiał wiedzieć, że od tej chwili będzie już tylko gorzej, że to ostatnie ostrzeżenie przed wycofaniem się od oglądania dalszych zdjęć. Bo dalej to już tylko na rumieńcach się nie skończy.
Został stanowczo pchnięty na plecy, oparł się na łokciach, chcąc oprzeć się całkowitej uległości. Ręką od strony aparatu powędrował do brzucha dziewczyny i przejechał dłonią do góry zapamiętując kawałek po kawałku Jej ciało. Zatrzymując się na Jej policzku kiedy to przyłożyła głowę do jego i postanowił Jej pomóc przerwać tę nieznośnie ciągnącą się chwilę unosząc głowę i przykładając usta do ust panny Stark.
Składając na pełnych wargach, lekko kwaśnych w smaku po winie, a jednak przez to tak bardzo dopasowanych do jego własnych - długi, namiętny pocałunek, dłonią wodząc w stronę jej podbródka. Z pewnością chciał by to zdjęcie dla siebie. A przez to nie chciał w jakiś sposób zasłaniać twarzy blondynki.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Pokój Stelli
Zdecydowanie wystarczająco długo mu się opierała. Może to wina tego pieprzonego balu i pocałunku, o którym było później tak głośno, ale postanowiła wiele teraz zaryzykować. Nie chciała dłużej się zastanawiać jak to by było być na miejscu innej blondwłosej Ślizgonki. Wiele miesięcy wodzenia się za nosy w końcu eksplodowało w tym jednym, drobnym pocałunku, który złożył na jej obojczyku. Z ust Stelli wyrwało się ciche westchnięcie. Już nie było przed czym się tak naprawdę wzbraniać i właśnie to sobie uświadomiła, kiedy odgadła w jego spojrzeniu chęć pocałowania jej.
Ich usta się zaledwie musnęły, a dziewczyna zatonęła w doznaniach, które przefrunęły od podbrzusza po samo serce i skończyło na lekko zaciśniętym gardle. Przymknęła mimowolnie oczy, chcąc skupić się na tym geście wszelkimi zmysłami. Przechyliła głowę na bok i pogłębiła ich pocałunek. Gdyby zdjęcia potrafiły poza obrazem zachować zapach, smak, ciepło... i to uczucie mrowienia, które zostawiały po sobie wargi chłopaka - świat magicznego porno byłby większym interesem od dystrybucji ognistej whiskey.
Ich bliskość była elektryzująca i zastanawiała się, kiedy któreś z nich powie stop. Na razie przestali się delikatnie całować, bo kiedy rozchyliła wargi, Aleks do nich dosłownie przywarł. Zdążyła mu w tym czasie usiąść na biodrach. Jedną ręką drapała lekko jego tors, a drugą objęła mu szyję.
- Na Rowenę, Aleks... - wymruczała.
Ich usta się zaledwie musnęły, a dziewczyna zatonęła w doznaniach, które przefrunęły od podbrzusza po samo serce i skończyło na lekko zaciśniętym gardle. Przymknęła mimowolnie oczy, chcąc skupić się na tym geście wszelkimi zmysłami. Przechyliła głowę na bok i pogłębiła ich pocałunek. Gdyby zdjęcia potrafiły poza obrazem zachować zapach, smak, ciepło... i to uczucie mrowienia, które zostawiały po sobie wargi chłopaka - świat magicznego porno byłby większym interesem od dystrybucji ognistej whiskey.
Ich bliskość była elektryzująca i zastanawiała się, kiedy któreś z nich powie stop. Na razie przestali się delikatnie całować, bo kiedy rozchyliła wargi, Aleks do nich dosłownie przywarł. Zdążyła mu w tym czasie usiąść na biodrach. Jedną ręką drapała lekko jego tors, a drugą objęła mu szyję.
- Na Rowenę, Aleks... - wymruczała.
Re: Pokój Stelli
Znali się już trochę czasu, a fakt, że dopiero teraz doszło do zbliżenia między nimi - tylko potęgował doznania, kiedy to smakował jej skóry na ramieniu. A słysząc jej westchnienie, sam przymknął oczy otwierając je dopiero kiedy poczuł jak na niego spogląda. Otworzył je i dostrzegając tę chęć i pożądanie pocałował, usta się złączyły w namiętnym pocałunku, a języki zatańczyły zmysłowy taniec, nie potrafił się od niej oderwać. Nie chciał tego robić, kiedy tylko łapała oddech on przyciągał znów do siebie, błądząc po jej ciele dłońmi. Zatrzymując się przy bieliźnie, drażniąc się z ramiączkiem stanika, a kiedy się odezwała wywołując go imieniem zerknął na nią z szelmowskim uśmiechem.
- Mów mi tak więcej, a nie wyjdziemy z łóżka przez cały weekend. Ani ja z ciebie. - wyszeptał i pomyślał cały czas pod wpływem wina, zdejmując ramiączko powoli obcałowując całą drogę którą te pokonało podnosząc po tym oczy na Stellę, szukając najmniejszego znaku, że się zgadza na rozebranie. Lecz jeśli takowe mu dała, Cortez łapiąc za plecy i pośladek przewrócił dziewczynę na łóżko i zwinnie znalazł się nad nią. Podniósł się z blondynką do góry przenosząc jedynie rękę z pośladku na bok i stanowczym ruchem obrócił ją plecami do siebie przyciskając ją mocniej do swej klatki. Dłoń zaś powędrowała na podbrzusze aby powolnymi ruchami zmierzać coraz wyżej, druga zaś ku szyi unosząc podbródek obracając głowę na jeden bok, aby mieć lepszy dostęp do ucha, gdzie złapał za płatek i po tym zjeżdżając ustami po szyi składał kolejne pocałunki aż do miejsca gdzie fruwały motyle.
Ręka drażniąca się z podbrzuszem dotarła w końcu do krawędzi materiału stanika, który tak nagle zaczął mu przeszkadzać, że przełożył ją na plecy i rozpiął zapięcie, wracając nią w poprzednie miejsce, wślizgując się pod materiał i zatrzymując na piersi. Przyciskając dziewczynę jeszcze bliżej siebie. Był pobudzony i ciężko było mu się opanować. Zachować jeszcze jakieś strzępki kontroli na rzecz dobrych zdjęć. Ale miał przeczucie, że to kwestia paru sekund, kiedy uzna, że sesja się już skończyła i dalsza część już będzie przeznaczona dla ich wspólnych wspomnień. No chyba, że panna Stark chciała i takie zdjęcia mieć dla siebie.
- Mów mi tak więcej, a nie wyjdziemy z łóżka przez cały weekend. Ani ja z ciebie. - wyszeptał i pomyślał cały czas pod wpływem wina, zdejmując ramiączko powoli obcałowując całą drogę którą te pokonało podnosząc po tym oczy na Stellę, szukając najmniejszego znaku, że się zgadza na rozebranie. Lecz jeśli takowe mu dała, Cortez łapiąc za plecy i pośladek przewrócił dziewczynę na łóżko i zwinnie znalazł się nad nią. Podniósł się z blondynką do góry przenosząc jedynie rękę z pośladku na bok i stanowczym ruchem obrócił ją plecami do siebie przyciskając ją mocniej do swej klatki. Dłoń zaś powędrowała na podbrzusze aby powolnymi ruchami zmierzać coraz wyżej, druga zaś ku szyi unosząc podbródek obracając głowę na jeden bok, aby mieć lepszy dostęp do ucha, gdzie złapał za płatek i po tym zjeżdżając ustami po szyi składał kolejne pocałunki aż do miejsca gdzie fruwały motyle.
Ręka drażniąca się z podbrzuszem dotarła w końcu do krawędzi materiału stanika, który tak nagle zaczął mu przeszkadzać, że przełożył ją na plecy i rozpiął zapięcie, wracając nią w poprzednie miejsce, wślizgując się pod materiał i zatrzymując na piersi. Przyciskając dziewczynę jeszcze bliżej siebie. Był pobudzony i ciężko było mu się opanować. Zachować jeszcze jakieś strzępki kontroli na rzecz dobrych zdjęć. Ale miał przeczucie, że to kwestia paru sekund, kiedy uzna, że sesja się już skończyła i dalsza część już będzie przeznaczona dla ich wspólnych wspomnień. No chyba, że panna Stark chciała i takie zdjęcia mieć dla siebie.
Aleksander CortezKlasa VII - Urodziny : 30/04/2005
Wiek : 19
Skąd : Anglia
Krew : Czysta
Genetyka : wężousty
Re: Pokój Stelli
Zachichotała cicho na jego słowa. Jej uśmiech zaraz zastąpiło kolejne westchnięcie oddające przyjemność, którą odczuwała. Już pod samym wpływem jego pocałunków i wodzących po jej ciele dłoni rozpływała się do konsystencji galarety. Trudno było przy tym zachować choć odrobinę rozsądku, kiedy odkrywał jej ciało z wypisanym uwielbieniem na twarzy. Przynajmniej tak to odczuwała, a to już dużo znaczyło o Cortezie jako uwodzicielu.
Stella nie miała jeszcze typowych, kobiecych krągłości. Ma 175cm, jest szczupła, a twarde mięśnie pamiętają o częstych treningach i codziennym tańcu, któremu poświęca przynajmniej godzinę dziennie. Brakowało jej pewności siebie, jeśli chodzi o to co chłopaków najbardziej podnieca, czyli cycki i pupę, ale która nastolatka w jej wieku nie ma kompleksów? Teraz jednak o tym nie myślała, bo poczuła się po prostu pożądana.
Czar Aleksandra na szczęście nie obezwładnił jej rozumu do samego końca. Była w stanie zarejestrować, że jej własne zaklęcie paparazzich wciąż ich obserwuje. Powoli przekraczali granicę, której nawet Stark nie chciała przekraczać mając jakąkolwiek widownię. Dlatego przed daniem mu przyzwolenia na zdjęcie stanika, spojrzała w stronę unoszącego się aparatu i szepnęła w jego kierunku "Finite". Urządzenie opadło na podłogę, pozbawione już magii, a oni mogli zacząć się rozkoszować pełną prywatnością i swobodą w swoich reakcjach.
Para wzięła jeszcze wspólny prysznic, a potem grzecznie wrócili pod kołderkę. W tym czasie zaklęcie zmieniające wygląd pokoju również wygasło. Wrócili na ziemię.
Stella była wykończona doznaniami i prędko zapadła w sen, rozkoszując się ciepłem męskich ramion, które ją obejmowały.
Następnego dnia również nie szczędzili sobie bliskości. Aleksander niechętnie opuścił łóżko, ale Starkównie bardzo zależało na wykorzystanie bezchmurnej pogody do zrobienia paru zdjęć w mieście. Wybrali się na całodniowy spacer, nie rozmawiając o tym co się wcześniej między nimi wydarzyło. Przez moment poczuła się jednak jakby byli "normalną" parą - chłopak i dziewczyna. Trzymają się za ręce, spacerują, robią sobie wspólne i pojedyncze zdjęcia na tle zabytkowych budowli. Rozmawiają o codziennych rzeczach, jedzą razem obiad w restauracji.
A potem? Potem mu powiedziała, że ma dużo pracy. Wciąż obiecywała mu tylko piątek i sobotę, choć starał się ją namówić na jeszcze jedną wspólną noc. Nie, nie dała się namówić na więcej. Gdyby mu pozwoliła - nie byłaby wtedy w stanie dać mu odejść. Jej serce by się przywiązało, a potem zostałoby złamane na tysiąc kawałków po powrocie do szkoły. Lubiła go, ale siebie kochała. Wybrała siebie.
Pożegnali się krótkim, czułym pocałunkiem. Aleksander teleportował się z powrotem na tereny Hogwartu, a Stella została jeszcze jeden dzień w domu by wywołać wspomnienia, które tutaj razem stworzyli. W niedzielę wieczorem przytuliła swojego kota, zostawiła mu pełną miskę jedzenia i użyła świstoklika, żeby wrócić z powrotem na drogę z Hogsmeade do zamku.
A w poniedziałek wróciła na zajęcia jak gdyby nigdy nic się nie wydarzło.
Stella nie miała jeszcze typowych, kobiecych krągłości. Ma 175cm, jest szczupła, a twarde mięśnie pamiętają o częstych treningach i codziennym tańcu, któremu poświęca przynajmniej godzinę dziennie. Brakowało jej pewności siebie, jeśli chodzi o to co chłopaków najbardziej podnieca, czyli cycki i pupę, ale która nastolatka w jej wieku nie ma kompleksów? Teraz jednak o tym nie myślała, bo poczuła się po prostu pożądana.
Czar Aleksandra na szczęście nie obezwładnił jej rozumu do samego końca. Była w stanie zarejestrować, że jej własne zaklęcie paparazzich wciąż ich obserwuje. Powoli przekraczali granicę, której nawet Stark nie chciała przekraczać mając jakąkolwiek widownię. Dlatego przed daniem mu przyzwolenia na zdjęcie stanika, spojrzała w stronę unoszącego się aparatu i szepnęła w jego kierunku "Finite". Urządzenie opadło na podłogę, pozbawione już magii, a oni mogli zacząć się rozkoszować pełną prywatnością i swobodą w swoich reakcjach.
- +18:
- - Nie jestem dziewicą - wyznała w chwili, kiedy poczuła naprężoną męskość dotykającą jej biodro przez materiał spodni. Uznała, że ta wiedza mu się przyda? A może po prostu nie chciała by był delikatny. Skoro zadecydowała się zaszaleć z samym diabłem to niech pokaże swój cały piekielny asortyment.
Chłopak zaczął pozbywać się kolejnych dzielących ich ubrań, a blondynka uderzyła pięścią w stolik nocny. Otworzyła się szufladka z gazetą dla dorosłych, chusteczkami i nieotwartą paczkę prezerwatyw. Przykro mi Cortez, mugolski środek antykoncepcyjny wciąż z największym procentem skuteczności, jeśli chodzi o ochronę przed ciążą i niechcianymi chorobami.
Choć byli już gotowi na zbliżenie, nigdzie im się już nie spieszyło. Ślizgon chciał rozgrzać jej ciało grą wstępną, doprowadzając ją swoimi ustami do skraju szaleństwa. Potrzebowała mu oddać tą przyjemność. Kiedy był już blisko, wycofała się z niewinną miną i położyła plecami na poduszkach, dając do siebie pełen dostęp. Choć to nie był jej pierwszy raz to na pewno najlepszy. Brała i oddawała, nie mogąc się nadziwić temu uczuciu dopasowania, które ich połączyło. Gdyby jej aparat miał funkcję nagrywania, mieliby materiał na naprawdę dobry film dla dorosłych. Z początku romantyczne pocałunki, niespieszne kochanie się, zamieniło się w gwałtowne ruchy, dzięki którym oboje intensywnie dotarli na szczyt.
Gdy skończyli, Cortez, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, zwinął zużyty kondom w chusteczkę i wyrzucił go do kosza.
Para wzięła jeszcze wspólny prysznic, a potem grzecznie wrócili pod kołderkę. W tym czasie zaklęcie zmieniające wygląd pokoju również wygasło. Wrócili na ziemię.
Stella była wykończona doznaniami i prędko zapadła w sen, rozkoszując się ciepłem męskich ramion, które ją obejmowały.
Następnego dnia również nie szczędzili sobie bliskości. Aleksander niechętnie opuścił łóżko, ale Starkównie bardzo zależało na wykorzystanie bezchmurnej pogody do zrobienia paru zdjęć w mieście. Wybrali się na całodniowy spacer, nie rozmawiając o tym co się wcześniej między nimi wydarzyło. Przez moment poczuła się jednak jakby byli "normalną" parą - chłopak i dziewczyna. Trzymają się za ręce, spacerują, robią sobie wspólne i pojedyncze zdjęcia na tle zabytkowych budowli. Rozmawiają o codziennych rzeczach, jedzą razem obiad w restauracji.
A potem? Potem mu powiedziała, że ma dużo pracy. Wciąż obiecywała mu tylko piątek i sobotę, choć starał się ją namówić na jeszcze jedną wspólną noc. Nie, nie dała się namówić na więcej. Gdyby mu pozwoliła - nie byłaby wtedy w stanie dać mu odejść. Jej serce by się przywiązało, a potem zostałoby złamane na tysiąc kawałków po powrocie do szkoły. Lubiła go, ale siebie kochała. Wybrała siebie.
Pożegnali się krótkim, czułym pocałunkiem. Aleksander teleportował się z powrotem na tereny Hogwartu, a Stella została jeszcze jeden dzień w domu by wywołać wspomnienia, które tutaj razem stworzyli. W niedzielę wieczorem przytuliła swojego kota, zostawiła mu pełną miskę jedzenia i użyła świstoklika, żeby wrócić z powrotem na drogę z Hogsmeade do zamku.
A w poniedziałek wróciła na zajęcia jak gdyby nigdy nic się nie wydarzło.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Irlandia :: Hrabstwo Kerry :: St Jude's Lane 4
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach