Krużganki
+13
Aiden Williams
Andrea Jeunesse
Samuel Jarsen
Stella Stark
Leslie Wilson
Brandon Tayth
Felicja Socha
Hope Colinz
Maud Moreau
Micah Johansen
Elektra Fyodorova
Maja Vulkodlak
Brennus Lancaster
17 posters
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 3 z 5
Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Krużganki
First topic message reminder :
Krużganki okalające dziedziniec.
Krużganki okalające dziedziniec.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Słysząc stwierdzenie dziewczyny wyraźnie olał fakt późnej godziny i zakłócił ciszę tego miejsca swoim donośnym śmiechem, poczynając od głośnego parsknięcia, przechodząc w hałaśliwy rechot a kończąc na przyciszanym chichocie.
- To może tak bardziej majestatycznie "Jednorożec" albo przynajmniej "Pony"? - Chyba dopiero po stwierdzeniu przypomniał sobie mugolski utwór o tym tytule, który doskonale pasował jako muzyka to męskiego stripteasu. Na szczęście z kucykami My Little Pony do czynienia nie miał więc z tym mu się nie skojarzyło.
Czy miał ochotę na przechadzkę? W sumie nie pogardzi odrobiną ruchu.
- A uda Ci się odkleić od ławki czy będzie trzeba używać zaklęć by Cię od niej oderwać? - spytał zaczepnie, wyciągając jednak dłoń w stronę dziewczyny, aby pomóc jej wstać. W sumie takie przymarznięcie do czegoś nie było fajną sprawą. Kiedyś jego język przymarzł do sopla. Na szczęście był to zwykły sopel, a nie jakiś żółty lód, ale i tak bolało, gdy już oderwał. Wtedy przypomniał sobie, że można było roztopić lód, ale jak to się mówi "mądry czarodziej po szkodzie."
- Prowadź moja droga. Jestem do Twojej dyspozycji - Zabrzmiało to co prawda w jego ustach dość niejednoznacznie. Co prawda nie starał się jakoś specjalnie tego intonować, ale w sumie dwie pierwsze myśli to oferta matrymonialna lub rycerz, przysięgający służbę jakiejś damie. Można sobie wybrać.
- To może tak bardziej majestatycznie "Jednorożec" albo przynajmniej "Pony"? - Chyba dopiero po stwierdzeniu przypomniał sobie mugolski utwór o tym tytule, który doskonale pasował jako muzyka to męskiego stripteasu. Na szczęście z kucykami My Little Pony do czynienia nie miał więc z tym mu się nie skojarzyło.
Czy miał ochotę na przechadzkę? W sumie nie pogardzi odrobiną ruchu.
- A uda Ci się odkleić od ławki czy będzie trzeba używać zaklęć by Cię od niej oderwać? - spytał zaczepnie, wyciągając jednak dłoń w stronę dziewczyny, aby pomóc jej wstać. W sumie takie przymarznięcie do czegoś nie było fajną sprawą. Kiedyś jego język przymarzł do sopla. Na szczęście był to zwykły sopel, a nie jakiś żółty lód, ale i tak bolało, gdy już oderwał. Wtedy przypomniał sobie, że można było roztopić lód, ale jak to się mówi "mądry czarodziej po szkodzie."
- Prowadź moja droga. Jestem do Twojej dyspozycji - Zabrzmiało to co prawda w jego ustach dość niejednoznacznie. Co prawda nie starał się jakoś specjalnie tego intonować, ale w sumie dwie pierwsze myśli to oferta matrymonialna lub rycerz, przysięgający służbę jakiejś damie. Można sobie wybrać.
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Był późny wieczór, a przynajmniej tak jej się wydawało. W związku z ładną pogodą postanowiła pójść na spacer do tajemniczego ogrodu na końcu błoń i w końcu usnęła na jednej z ławek w towarzystwie powoli zachodzącego słońca. Obudziła się dopiero w momencie, kiedy poczuła, że zaczyna być jej zimno w chude cztery litery a to oznaczało powrót do zamku, w którym nie miała ochoty ostatnio przebywać. Ponownie nie rozmawiała z nikim; to znaczy, rozmawiała, ale unikała zbędnych spotkań i wyrzucania słów;
Gdy znalazła się blisko schodów zapaliła jeszcze papierosa (tak, wróciła do palenia - szlag trafił postanowienia) a potem niczym skończona ślamazara wtoczyła się na dziedziniec. Papierosa wypaliła po drodze, jednak wciąż zaciskała dłoń na drugim, którego miała w kieszeni. Jej płuca tak bardzo pragnęły kolejnej dawki nikotyny... z ciężkim dylematem usiadła na murku obserwując z wielkim zainteresowaniem czubki swoich butów.
Gdy znalazła się blisko schodów zapaliła jeszcze papierosa (tak, wróciła do palenia - szlag trafił postanowienia) a potem niczym skończona ślamazara wtoczyła się na dziedziniec. Papierosa wypaliła po drodze, jednak wciąż zaciskała dłoń na drugim, którego miała w kieszeni. Jej płuca tak bardzo pragnęły kolejnej dawki nikotyny... z ciężkim dylematem usiadła na murku obserwując z wielkim zainteresowaniem czubki swoich butów.
Re: Krużganki
Dzień stawał się coraz dłuższy, pogoda dopisywała. Williams miał już dość przewidywania w lochach, w których spędzał ostatnimi dniami dużo czasu. Dopadło go lenistwo to wielkie, że nie miał siły nawet podrapać się po nosie - a właściwie to chęci, bo siły jeszcze by się znalazły. Jedynym spacerem jaki sobie urządzał był ten pod prysznic i do wielkiej sali na obiad. Dziś jednak ruszył łaskawie swoje cztery litery i tym sposobem znalazł się na szkolnym dziedzińcu. Wyciągnął z paczki papierosa, ktorego natychmiast odpalił i zarzucił czarną, wiosenną kurtkę na ramieniu. Nie potrzebnie w ogóle ją brał. Z daleka już zauważył siedząca na murku Andreę. Bez zbędnego gadania skinął głową w geście powitania i zajął miejsce obok niej. Paczkę fajek położył przy tyłku na murku i zaciągnął się mocno tą, która trzymał w gębie.
Re: Krużganki
Była nieco zaspana i zdezorientowana, ale poznała Aidena z daleka. W sumie jednej z ich rozmów w pubie zupełnie nieświadomie zaczęła go unikać. Faktycznie był to jeden z nielicznych przypadków, kiedy między nimi do niczego nie doszło, mimo że i jedna i druga strona chciała, a potem równie szybko zmieniała zdanie. Wtedy, po wyjściu z pubu, rozeszli się w swoje strony i tyle było z tamtego wieczoru (co jest dziwne, bo się upili).
- No hej - przywitała się, ale nawet nie podniosła wzroku znad papierosa, którego w międzyczasie wyciągnęła z kieszeni czarnego trenczu. Williams nie pomagał jej w podjęciu decyzji, smrodząc naokoło swoim papierosem.
- Jak tam? - spytała w końcu, wsuwając ustnik między malinowe wargi. Ruchem różdżki odpaliła go i miała już w nosie to, że palą na widoku i prawdopodobnie zaraz dostaną kilka punktów ujemnych. Life is brutal, ale uzależnienie rządziło się swoimi prawami.
- No hej - przywitała się, ale nawet nie podniosła wzroku znad papierosa, którego w międzyczasie wyciągnęła z kieszeni czarnego trenczu. Williams nie pomagał jej w podjęciu decyzji, smrodząc naokoło swoim papierosem.
- Jak tam? - spytała w końcu, wsuwając ustnik między malinowe wargi. Ruchem różdżki odpaliła go i miała już w nosie to, że palą na widoku i prawdopodobnie zaraz dostaną kilka punktów ujemnych. Life is brutal, ale uzależnienie rządziło się swoimi prawami.
Re: Krużganki
Obydwoje przez jakiś czas unikali siebie nawzajem. Williams zrobił z siebie idiote próbując nie udolnie "poderwać" ślizonkę. A kto jak kto, ale Andrea nie da się nabrac na kretynśkie odzywki i końskie zaloty. Pomimo wypitego alkoholu każde poszło w swoją stronę i chwalmy Pana, że skończyło się tak a nie inaczej. Alkohol jest złym kompanem przy kontaktach damsko-męskich.
- Nic nowego - rzucił krótko wzruszając mimowolnie ramionami. Nie ruszał go fakt, że w każdej chwili mogą zostać przyłapani i zgarnąć jakiś szlaban. W końcu bynajmniej czymś by się zajął. Szkoła ostatnio zeszła na psy i najbardziej ożywionymi osobnikami w szkole były duchy... Tak to dość dziwne, ale też przykre. Nie było tak właściwie do kogo gęby otworzyć. Dobrze, że była Andrea.
- Znowu palisz... - bardziej stwierdził niż zapytał a kąciki jego ust zadrgały mimowolnie. Wiedział, że to się stanie, prędzej czy później.
- Nic nowego - rzucił krótko wzruszając mimowolnie ramionami. Nie ruszał go fakt, że w każdej chwili mogą zostać przyłapani i zgarnąć jakiś szlaban. W końcu bynajmniej czymś by się zajął. Szkoła ostatnio zeszła na psy i najbardziej ożywionymi osobnikami w szkole były duchy... Tak to dość dziwne, ale też przykre. Nie było tak właściwie do kogo gęby otworzyć. Dobrze, że była Andrea.
- Znowu palisz... - bardziej stwierdził niż zapytał a kąciki jego ust zadrgały mimowolnie. Wiedział, że to się stanie, prędzej czy później.
Re: Krużganki
Fakt, miała ani nie pić ani nie palić, a tymczasem złamała już każde ze swoich złotych zasad i postanowień. Niech to szlag.
- Dokarmiam przyjaciela - również wzruszyła ramionami, mając na myśli to, co mogło się wyhodować w jej płucach przez trujące związki z papierosów. Na coś trzeba było umrzeć, prawda? Oczywiście lepszym by było bohaterskie uratowanie czyjegoś życia albo zginięcie w pojedynku magicznym, podczas którego to ty byłeś tą lepszą stroną. Mimo, że z zaklęć była dobra i sobie radziła, klub pojedynków przestawał powoli ją satysfakcjonować a nauczycielka nie miała dla niej żadnych dodatkowych porad, pomysłów. Pogodziła się z tym, że prawdopodobnie jest beztalenciem lub nauczycielom się już nie chce.
- Oboje wiedzieliśmy, że znowu zapalę. Gdyby chociaż z jakiegoś powodu, a nie z nudy... co zrobisz jak nic nie zrobisz - uśmiechnęła się pod nosem, zerkając przelotnie na chłopaka. Sama tymczasem opierała się pośladkami o murek, jedną dłoń zaciskając na materiale w kieszeni. Robiło się chłodno, a ona należała do zmarzluchów.
- Skąd pomysł na spacer? Znowu idziesz się mało kulturalnie schlać? - nie pochwalała nowych zachowań Williamsa ani tym bardziej jego poczynań, czyli między innymi picia. Za bardzo kojarzyło jej się to z Connorem, który czasami wracał w okropnym stanie - a potem zdarzyła się ona, anielica z ogonem i spaloną aureolą, która go z tego wyciągnęła. To, że ją zdradził i porzucił było mało ważne w tej historii. - Są lepsze rzeczy do robienia.
- Dokarmiam przyjaciela - również wzruszyła ramionami, mając na myśli to, co mogło się wyhodować w jej płucach przez trujące związki z papierosów. Na coś trzeba było umrzeć, prawda? Oczywiście lepszym by było bohaterskie uratowanie czyjegoś życia albo zginięcie w pojedynku magicznym, podczas którego to ty byłeś tą lepszą stroną. Mimo, że z zaklęć była dobra i sobie radziła, klub pojedynków przestawał powoli ją satysfakcjonować a nauczycielka nie miała dla niej żadnych dodatkowych porad, pomysłów. Pogodziła się z tym, że prawdopodobnie jest beztalenciem lub nauczycielom się już nie chce.
- Oboje wiedzieliśmy, że znowu zapalę. Gdyby chociaż z jakiegoś powodu, a nie z nudy... co zrobisz jak nic nie zrobisz - uśmiechnęła się pod nosem, zerkając przelotnie na chłopaka. Sama tymczasem opierała się pośladkami o murek, jedną dłoń zaciskając na materiale w kieszeni. Robiło się chłodno, a ona należała do zmarzluchów.
- Skąd pomysł na spacer? Znowu idziesz się mało kulturalnie schlać? - nie pochwalała nowych zachowań Williamsa ani tym bardziej jego poczynań, czyli między innymi picia. Za bardzo kojarzyło jej się to z Connorem, który czasami wracał w okropnym stanie - a potem zdarzyła się ona, anielica z ogonem i spaloną aureolą, która go z tego wyciągnęła. To, że ją zdradził i porzucił było mało ważne w tej historii. - Są lepsze rzeczy do robienia.
Re: Krużganki
Nie były to najwidoczniej zasady ze szczerego złota skoro udało się je złamać. Sam niejednokrotnie chciał rzucić to główno, ale wystarczyło, że ktoś umiejętnie podniósł mu ciśnienie i od razu sięgał po papierosy. Od jakiegoś czasu doszedł też alkohol. Ale wcale nie pił go w takich ilościach i tak często jak mogło się jej wydawać. Ten ostatni wyskok w barze, no cóż... Zdarzyło się, ale kto powiedział że jest tak codziennie? Teraz jak Williams będzie chciał się naprawdę kulturalnie schlać to po prostu wybierze się na weekend do domu gdzie z kumplami urządzą sobie posiadówę. Nikt nie bedzie widział, nikt nie będzie komentował i nie będzie przejmować się w jakim stanie skończy. Drugą opcją jest też przestać pić...
- Nawet o tym nie pomyślałem, dzięki za podsunięcie pomysłu na resztę wieczoru... - odpowiedział i rzucił pod nogi papierosa, ktorego zaraz zgasił podeszwą od buta. Nie mógł zauważyć kombinacji jej dłoni w kieszeniach by tylko trochę się zagrzały. Mimo tego kurtka która do tej pory spoczywała na ramionach Williamsa znalazła się teraz na kolanach ślizgonki.
- Załóż - rzucił krótko i wyraźnie w stronę towarzyszki. On na szczęście do zmarzluchów nie należał. - To jakież to lepsze rzeczy są do robienia? - zapytał po krótkiej chwili i odwrócił się tak by móc swobodnie się jej przyglądać.
- Nawet o tym nie pomyślałem, dzięki za podsunięcie pomysłu na resztę wieczoru... - odpowiedział i rzucił pod nogi papierosa, ktorego zaraz zgasił podeszwą od buta. Nie mógł zauważyć kombinacji jej dłoni w kieszeniach by tylko trochę się zagrzały. Mimo tego kurtka która do tej pory spoczywała na ramionach Williamsa znalazła się teraz na kolanach ślizgonki.
- Załóż - rzucił krótko i wyraźnie w stronę towarzyszki. On na szczęście do zmarzluchów nie należał. - To jakież to lepsze rzeczy są do robienia? - zapytał po krótkiej chwili i odwrócił się tak by móc swobodnie się jej przyglądać.
Re: Krużganki
Nie wiedziała dlaczego, ale pierwszy raz chyba czuła się w jego towarzystwie nieswojo. To znaczy, wiedziała, ale planowała upierać się przy swojej ślepocie na pewne fakty i tyle. Takież było z niej uparte jak osioł dziewczę. Gdy jednak usłyszała, że Williams tym razem nie planował się upić, uśmiechnęła się pod nosem.
- To już jakiś postęp - skwitowała krótko, dopalając powoli swojego papierosa, który niedługo potem podzielił los papierosa palącego przez Ślizgona. Za kurtkę oczywiście podziękowała i założyła ją na siebie, nie ukrywając, że zaczęła marznąć. Nie planowała spędzić kilku dni w skrzydle szpitalnym z zapaleniem płuc albo oskrzeli z powodu udawania silnej i niezależnej kobiety.
- Nie wiem, na przykład spędzenie go tutaj, ze mną - skromność. - Ewentualnie pójście spać, bo w dniu dzisiejszym wszyscy chodzą wyjątkowo senni - przyuważyła to już na pierwszych zajęciach, a na kolejnych utwierdzała się w przekonaniu, że do zamku zawitał kryzys snu, chęci i dobrego humoru. Ewentualnie Jeremy rozpylił w każdym zakątku jakieś proszki na spacyfikowanie swoich uczniów, co też nieszczególnie by ją zaskoczyło.
- Po co pijesz? Nie szkoda ci zdrowia? - pytanie głupie, ale zastanawiała się nad tym od pewnego czasu. Po co ludzie tak często piją.
- To już jakiś postęp - skwitowała krótko, dopalając powoli swojego papierosa, który niedługo potem podzielił los papierosa palącego przez Ślizgona. Za kurtkę oczywiście podziękowała i założyła ją na siebie, nie ukrywając, że zaczęła marznąć. Nie planowała spędzić kilku dni w skrzydle szpitalnym z zapaleniem płuc albo oskrzeli z powodu udawania silnej i niezależnej kobiety.
- Nie wiem, na przykład spędzenie go tutaj, ze mną - skromność. - Ewentualnie pójście spać, bo w dniu dzisiejszym wszyscy chodzą wyjątkowo senni - przyuważyła to już na pierwszych zajęciach, a na kolejnych utwierdzała się w przekonaniu, że do zamku zawitał kryzys snu, chęci i dobrego humoru. Ewentualnie Jeremy rozpylił w każdym zakątku jakieś proszki na spacyfikowanie swoich uczniów, co też nieszczególnie by ją zaskoczyło.
- Po co pijesz? Nie szkoda ci zdrowia? - pytanie głupie, ale zastanawiała się nad tym od pewnego czasu. Po co ludzie tak często piją.
Re: Krużganki
Faktycznie postęp. Przecież Williams był nie wiadomo jakim już alkoholikiem, że odmówienie przez niego nachlania się brzmiało jak coś niedorzecznego. Mógłby wskazać palcem grupę osób, którzy mają o wiele większy problem z alkoholem niż on. Właściwie to Williams takowego problemu nie miał. Czy to, że lubił się od czasu do czasu napić było czymś tak złym? Na kuli ziemskiej robi to co druga osoba i Aiden najwyraźniej urodził się jaki ten drugi.
- Małymi kroczkami do celu - skomentował rozbawiony jej słowami. Nie przejmował się tym, że dużo ludzi w szkole miało go za alkoholika. Nigdy nie interesowało go to co myślą o nim inni. Mimo tych przymiotników jakimi już go określali sporo głupiutkich uczennic w szkole dalej kręci się koło jego osoby. Zupełnie nie poruszone złymi opiniami wciąż namolnie próbują zwrócić na siebie jego uwagę. Niestety drogie Panie, Williams jest pewnie za każdym razem zbyt nawalony by to zauważyć i to wykorzystać.
- Mówisz, że to lepsze niż na przykład butelka whisky? - gdy to mówił wargi zadrgały mu mimowolnie w odrobinę ironicznym usmiechu. Bardziej był on jednak wywołany jej kolejnym pytaniem. Gdyby mogła czytać w myślach usłyszała by to samo o czym przed kilkoma chwilami też pomyślała. Na coś przecież trzeba umrzeć.
- Małymi kroczkami do celu - skomentował rozbawiony jej słowami. Nie przejmował się tym, że dużo ludzi w szkole miało go za alkoholika. Nigdy nie interesowało go to co myślą o nim inni. Mimo tych przymiotników jakimi już go określali sporo głupiutkich uczennic w szkole dalej kręci się koło jego osoby. Zupełnie nie poruszone złymi opiniami wciąż namolnie próbują zwrócić na siebie jego uwagę. Niestety drogie Panie, Williams jest pewnie za każdym razem zbyt nawalony by to zauważyć i to wykorzystać.
- Mówisz, że to lepsze niż na przykład butelka whisky? - gdy to mówił wargi zadrgały mu mimowolnie w odrobinę ironicznym usmiechu. Bardziej był on jednak wywołany jej kolejnym pytaniem. Gdyby mogła czytać w myślach usłyszała by to samo o czym przed kilkoma chwilami też pomyślała. Na coś przecież trzeba umrzeć.
Re: Krużganki
Tak już miała, że osoba, która od czasu do czasu popijała była dla niej potencjalnym alkoholikiem a sama bezkarnie do tej pory piła do lustra u siebie w domu, w Hogsmeade. Odkąd pozmieniali się współlokatory, odcięła się od Anthony'ego, Suzanne zaczęła mocniej bawić się w sport i tak dalej, straciła kompanów do tego typu eskapad. Takie życie. Oczywiście o jej wybrykach nikt nie wiedział (sic!), a ona wciąż bawiła się w strażniczkę moralności i zdrowia osób trzecich.
- Wzgardzasz moim towarzystwem? - spytała nagle, najwidoczniej oburzona tym faktem. I nie wyglądało to tak, jakby sobie żartowała. Angielka usiadła na murku, odwracając się przodem do dziedzińca. Nie popatrzyła na Williamsa chyba ani razu od momentu, w którym dostrzegła jego obecność kilka metrów od siebie. Taka gierka, kolejna.
- Jak tam wianuszek dziewcząt? Dalej nikt nie podbił twojego zatrutego alkoholem serduszka? - z alkoholu przeskoczyła na kolejny temat, jakim były kobiety. Zawsze ją interesował męski punkt widzenia w tych sprawach i zazwyczaj dowiadywała się czegoś interesującego, co potem pozwalało jej unikać błędów. Tak mili państwo, nawet ona miewała chwile, gdy popełniała faux pas przy chłopakach.
- Wzgardzasz moim towarzystwem? - spytała nagle, najwidoczniej oburzona tym faktem. I nie wyglądało to tak, jakby sobie żartowała. Angielka usiadła na murku, odwracając się przodem do dziedzińca. Nie popatrzyła na Williamsa chyba ani razu od momentu, w którym dostrzegła jego obecność kilka metrów od siebie. Taka gierka, kolejna.
- Jak tam wianuszek dziewcząt? Dalej nikt nie podbił twojego zatrutego alkoholem serduszka? - z alkoholu przeskoczyła na kolejny temat, jakim były kobiety. Zawsze ją interesował męski punkt widzenia w tych sprawach i zazwyczaj dowiadywała się czegoś interesującego, co potem pozwalało jej unikać błędów. Tak mili państwo, nawet ona miewała chwile, gdy popełniała faux pas przy chłopakach.
Re: Krużganki
Czy picie do lustra nie jest tez przypadkiem jednym z problemów alkoholowych? Z całą pewnością jest to dobre rozwiązanie jak nie chcesz upijać się w czyimś towarzystwie. Oczywiście dopóki towarzystwo samego siebie nie zacznie nam działać na nerwy. Wtedy może być problem.
-Nie mam nic przeciwko niemu - odpowiedział zgodnie z prawdą spoglądając kątem oka na ślizgonkę. - Jak najbardziej mi oni odpowiada - dodał po krótkiej chwili. Zdążył zauważyć, że odkąd się tu pojawił ani razu nie uraczyła go choć krótkim, przelotnym spojrzeniem. Aż tak narozrabiał tamtegk wieczoru, że nie ma ochoty na niego patrzeć?
- Musiała by znaleźć się taka o równie zatrutym, a taką ciężko znaleźć - rzucił z rozbawieniem i odpalił kolejnego papierosa. Palił jak smok, niestety. Tyle nałogów Williams, opanuj się w końcu...
-Nie mam nic przeciwko niemu - odpowiedział zgodnie z prawdą spoglądając kątem oka na ślizgonkę. - Jak najbardziej mi oni odpowiada - dodał po krótkiej chwili. Zdążył zauważyć, że odkąd się tu pojawił ani razu nie uraczyła go choć krótkim, przelotnym spojrzeniem. Aż tak narozrabiał tamtegk wieczoru, że nie ma ochoty na niego patrzeć?
- Musiała by znaleźć się taka o równie zatrutym, a taką ciężko znaleźć - rzucił z rozbawieniem i odpalił kolejnego papierosa. Palił jak smok, niestety. Tyle nałogów Williams, opanuj się w końcu...
Re: Krużganki
Uśmiechnęła się na jego uwagę o zatrutym sercu, dopiero teraz spoglądając na Aidena.
- Mało takich w zamku? - rzuciła, chociaż bardziej retorycznie. W zamku było sporo egzemplarzy, które miały pewnie tak samo zatrute serducho, co on, więc nie wiedziała o co chodzi.
- Dawno cię z nikim nie widziałam. Mam się zacząć martwić? - spytała pół żartem, pół serio. Wiedziała doskonale, że Williams ma pewne wymogi wobec potencjalnej partnerki, ale teraz przechodził samego siebie. Może faktycznie dziewczyny w zamku tak obrzydziły panom płeć żeńską, że nie chcieli się z nikim wiązać?
- Nie, żeby coś, ale im dłużej jesteś sam, tym bardziej stajesz się zgorzkniały - chciała mu powiedzieć to już dawno, ale dochodziła każdorazowo do wniosku, że to nie jej sprawa i każdy robi co chce z własnym życiem. Jednak Aidena traktowała jako dobrego kolegę, więc nie powinien się pogniewać za jej uwagę. No właśnie, nie powinien, bo bywało różnie.
- Mało takich w zamku? - rzuciła, chociaż bardziej retorycznie. W zamku było sporo egzemplarzy, które miały pewnie tak samo zatrute serducho, co on, więc nie wiedziała o co chodzi.
- Dawno cię z nikim nie widziałam. Mam się zacząć martwić? - spytała pół żartem, pół serio. Wiedziała doskonale, że Williams ma pewne wymogi wobec potencjalnej partnerki, ale teraz przechodził samego siebie. Może faktycznie dziewczyny w zamku tak obrzydziły panom płeć żeńską, że nie chcieli się z nikim wiązać?
- Nie, żeby coś, ale im dłużej jesteś sam, tym bardziej stajesz się zgorzkniały - chciała mu powiedzieć to już dawno, ale dochodziła każdorazowo do wniosku, że to nie jej sprawa i każdy robi co chce z własnym życiem. Jednak Aidena traktowała jako dobrego kolegę, więc nie powinien się pogniewać za jej uwagę. No właśnie, nie powinien, bo bywało różnie.
Re: Krużganki
W końcu na niego spojrzała. Zauważył nawet cień uśmiechu, więc najwidoczniej nie było aż tak źle. Ten wyskok do baru był zupełnie spontaniczny. Williams wrócił w nie ciekawym stanie do swojego łóżka. Dziw był, że nie trafił wtedy na żadnego nauczyciela. Pewnie tym razem już wyrzucili by go ze szkoły na zbity pysk. Do zakończenia roku zostało raptem parę tygodni i w końcu opuści mury Hogwartu. Szukanie jakiejś naiwnej panienki tuż przed zakończeniem szkoły nie miało dla niego żadnego sensu. Chyba rzeczywiście trochę zdziczał, bo wczesniejszy Williams w takiej sytuacji starałby się wykorzystać jak najwiecej okazji.
- Mówisz, że aż tak ze mną źle? - roześmiał się bezgłośnie spoglądając na nią z rozbawieniem w oczach. Zaciągnął się papierosem ostatni raz i zgasił go w ten sam sposób co wcześniejszego.
- Ty mnie nie chcesz, a pozostałe panienki w tej szkole są tak głupiutkie i naiwne - odpowiedział po krótkiej chwili. Cień ironicznego uśmiechu wkradł się na usta. - Poczekam do wakacji, wtedy sobie odbije te miesiące, podczas których jak to ujęłaś zgorzkniałem. Teraz mam ważniejsze sprawy. Zbliżają się egzaminy, muszę się uczyć, rozumiesz? - dodał z udawaną powagą i oparł się plecami o chłodny, kamienny mur.
- Mówisz, że aż tak ze mną źle? - roześmiał się bezgłośnie spoglądając na nią z rozbawieniem w oczach. Zaciągnął się papierosem ostatni raz i zgasił go w ten sam sposób co wcześniejszego.
- Ty mnie nie chcesz, a pozostałe panienki w tej szkole są tak głupiutkie i naiwne - odpowiedział po krótkiej chwili. Cień ironicznego uśmiechu wkradł się na usta. - Poczekam do wakacji, wtedy sobie odbije te miesiące, podczas których jak to ujęłaś zgorzkniałem. Teraz mam ważniejsze sprawy. Zbliżają się egzaminy, muszę się uczyć, rozumiesz? - dodał z udawaną powagą i oparł się plecami o chłodny, kamienny mur.
Re: Krużganki
Może część faktycznie była naiwna i głupia, inne zajęte, ale zdarzały się normalne dziewczyny. Skoro nawet ona tak uważała, to tak chyba było. Z drugiej strony czasami te normalne okazywały się normalne tylko względnie i potem wychodziło szydło z worka (patrz: Andrea, która rzucała w Anthony'ego nożami, kiedy ją zdenerwował, a to tylko jeden z jej impulsywnych wybryków).
- Trochę tak, nawet bardzo - westchnęła, poprawiając kurtkę Aidena, którą na siebie założyła bez większego namysłu. - Jak cię chciałam, to ty nie chciałeś, więc teraz nie zrzucaj na mnie winy - uderzyła lekko chłopaka pięścią w ramię, by po chwili z powrotem schować obie dłonie do kieszeni.
- Hola hola, zwolnij kowboju. Kupić ci zapas prezerwatyw, żebyś nie został tatusiem albo nosicielem jakiegoś choróbska? - mruknęła z przekąsem, unosząc jedną brew do góry. To, co powiedział nieco ją obrzydziło i miała cichą nadzieję, że żartował.
- Trochę tak, nawet bardzo - westchnęła, poprawiając kurtkę Aidena, którą na siebie założyła bez większego namysłu. - Jak cię chciałam, to ty nie chciałeś, więc teraz nie zrzucaj na mnie winy - uderzyła lekko chłopaka pięścią w ramię, by po chwili z powrotem schować obie dłonie do kieszeni.
- Hola hola, zwolnij kowboju. Kupić ci zapas prezerwatyw, żebyś nie został tatusiem albo nosicielem jakiegoś choróbska? - mruknęła z przekąsem, unosząc jedną brew do góry. To, co powiedział nieco ją obrzydziło i miała cichą nadzieję, że żartował.
Re: Krużganki
Jakie by one nie były Williams nie zamierzał szukać sobie partnerki spośród uczennic Hogwartu. Tak ba dobrą sprawę nie zamierzał w ogóle szukać sobie "towarzyszki życia". Śmiało przyznawał, że jest na to za głupi. Chyba jeszcze głupszy niż te panny, które za wszelką cenę chciały wskoczyć mu do łóżka. Znudziło go skakanie z kwiatka na kwiatek a do trwałego związku najwidoczniej jeszcze nie dorósł. Dzięki temu teraz wszyscy mają go za zgorzkniałego, tak źle tak nie dobrze.
- Ironia losu, teraz Ty nie chcesz mnie, jak żyć... - westchnął teatralnie i uśmiechnął się blado. Na kolejne słowa ślizgonki nie mógł nie parsknąć smiechem.
- Spokojnie Jeunesse, jeszcze pamiętam jak się zabezpieczyć - oddał jej słabego kuksańca w bok i roześmiał się krótko. Z jego wyrazu twarzy mogła jednak bez problemu wyczytać, że nie mówił tego na poważnie.
- Ironia losu, teraz Ty nie chcesz mnie, jak żyć... - westchnął teatralnie i uśmiechnął się blado. Na kolejne słowa ślizgonki nie mógł nie parsknąć smiechem.
- Spokojnie Jeunesse, jeszcze pamiętam jak się zabezpieczyć - oddał jej słabego kuksańca w bok i roześmiał się krótko. Z jego wyrazu twarzy mogła jednak bez problemu wyczytać, że nie mówił tego na poważnie.
Re: Krużganki
Co zrobisz jak nic nie zrobisz? Andrea przyglądnęła się uważniej twarzy Williamsa, zastanawiając się przez chwilę czy mówił poważnie, czy żartował. Dla niej oczywistym było, że każdy chłopak powinien to wiedzieć, ale ten dziwny uśmieszek na jego twarzy spowodował, że postanowiła pociągnąć go za język.
- Naprawdę? - przeciągnęła się, by zaraz przystąpić do boju. - Nie przekonałeś mnie - zacmokała z dezaprobatą. - Bo wiesz, jeśli chcesz to ja ci wszystko mogę wyjaśnić... - odepchnęła się od murku, zaczynając krążyć wte i z powrotem koło chłopaka.
- Wystarczy poprosić! - już jeden nazwał ją panią Robinson lub demoralizującą nauczycielką, więc mogła i stać się nauczycielką od edukacji seksualnej na kilka minut.
- Naprawdę? - przeciągnęła się, by zaraz przystąpić do boju. - Nie przekonałeś mnie - zacmokała z dezaprobatą. - Bo wiesz, jeśli chcesz to ja ci wszystko mogę wyjaśnić... - odepchnęła się od murku, zaczynając krążyć wte i z powrotem koło chłopaka.
- Wystarczy poprosić! - już jeden nazwał ją panią Robinson lub demoralizującą nauczycielką, więc mogła i stać się nauczycielką od edukacji seksualnej na kilka minut.
Re: Krużganki
Wychodzi jednak na to, że nie każdy chłopaczek o tyn wiedział czego dowodem było kilka dziewczat z brzuchami na szkolnych korytarzach. Ostatnimi czasy nawet zdarza się to coraz częściej. Dzieci mają dzieci, o ironio.
- A miałem Cię przekonać? - zapytał z nijakim zainteresowaniem spoglądając na ślizgonkę. Jeunesse korepetytorką od seksu? A właściwie od metod zabezpieczania się? Może powinna zatrudnić się w jakiejś mugolskiej szkółce i uczyć wychowania do życia w rodzinie. Wyraźnie rozbawiony obserwował ją gdy kręciła się w tą i z powrotem.
- Praktyka też wchodzi w grę? - zapytał wystawiając białe zeby w ironicznym uśmiechu . - Uwierz mi Jeunesse, nie potrzebuje Twojej pomocy - zapewnił.
- A miałem Cię przekonać? - zapytał z nijakim zainteresowaniem spoglądając na ślizgonkę. Jeunesse korepetytorką od seksu? A właściwie od metod zabezpieczania się? Może powinna zatrudnić się w jakiejś mugolskiej szkółce i uczyć wychowania do życia w rodzinie. Wyraźnie rozbawiony obserwował ją gdy kręciła się w tą i z powrotem.
- Praktyka też wchodzi w grę? - zapytał wystawiając białe zeby w ironicznym uśmiechu . - Uwierz mi Jeunesse, nie potrzebuje Twojej pomocy - zapewnił.
Re: Krużganki
Pokręciła z niedowierzaniem głową, klepiąc Aidena po ramieniu.
- Dobrze, przyjacielu, skoro mówisz, że umiesz... - choć nadal nie wyglądała na przekonaną jego słowami. Dbała o przyszłość narodu! Przecież Aiden na ojca za bardzo się nie nadawał, więc po co światu kolejne dziecko spod czarnej gwiazdy, które nie było oczekiwanym owocem miłości.
- Tylko pamiętaj, że ja ciotką nie chcę zostać - wydawało się, że Andrea w roli matki, czy ciotki, powinna być jako ostatnia osoba. Ona dopiero by (nie)wychowała małego człowieka... krótko mówiąc, nastąpiłby koniec świata. Jej świata przynajmniej.
- Praktyka? Chyba na ogórku. Podobno mugole tak się uczą - wzruszywszy ramionami zeskoczyła na ziemię, po czym chwyciła chłopaka pod ramię. - Idziemy do zamku, zrobiło się zimno - potem ruszyli w stronę pokoju wspólnego.
- Dobrze, przyjacielu, skoro mówisz, że umiesz... - choć nadal nie wyglądała na przekonaną jego słowami. Dbała o przyszłość narodu! Przecież Aiden na ojca za bardzo się nie nadawał, więc po co światu kolejne dziecko spod czarnej gwiazdy, które nie było oczekiwanym owocem miłości.
- Tylko pamiętaj, że ja ciotką nie chcę zostać - wydawało się, że Andrea w roli matki, czy ciotki, powinna być jako ostatnia osoba. Ona dopiero by (nie)wychowała małego człowieka... krótko mówiąc, nastąpiłby koniec świata. Jej świata przynajmniej.
- Praktyka? Chyba na ogórku. Podobno mugole tak się uczą - wzruszywszy ramionami zeskoczyła na ziemię, po czym chwyciła chłopaka pod ramię. - Idziemy do zamku, zrobiło się zimno - potem ruszyli w stronę pokoju wspólnego.
Re: Krużganki
Zza rogu wyłoniła się przyodziana w szkolne szaty postać. Twarz miała skrytą pod kapturem, który jednym ruchem ręki został zsunięty na ramiona, nim wkroczył w pierwszą plamę słonecznego światła. Blond włosy Ślizgon rozejrzał się wokół osłaniając dłonią oczy przed ostrym światłem. Przesunął się w stronę ściany, gdzie stłoczyły się cienie przed promieniami popołudniowego słońca.
Po paru krokach przystanął w cieniu, miał jeszcze trochę czasu przed wieczornym treningiem. Miał ze sobą torbę z książkami i notatkami, która po chwili wylądowała na najbliższej ławce. On sam przysiadł obok wpatrując się w kawałek zielonej przestrzeni za zdobnymi okiennicami.
Po paru krokach przystanął w cieniu, miał jeszcze trochę czasu przed wieczornym treningiem. Miał ze sobą torbę z książkami i notatkami, która po chwili wylądowała na najbliższej ławce. On sam przysiadł obok wpatrując się w kawałek zielonej przestrzeni za zdobnymi okiennicami.
Re: Krużganki
Hamilton wolnym krokiem przemierzała korytarze. W dłoniach trzymała książki, na jej twarzy widniał delikatny uśmiech. Już po lekcjach, ledwo tak naprawdę opuściła salę zajęć, a już postanowiła wyjść ze szkoły. Nie będzie wracać do dormitorium, by specjalnie zostawiać książki i torbę, która dyndała jej na ramieniu. Szybkim krokiem, zrzucając z siebie szatę i zostając w samym mundurku, wyszła z zamku.
Ruszyła Krużgankami. Nie sądziła, że spotka kogoś znajomego. Ludzie raczej pilnowali teraz błoni, ostatnie dnie w miarę wolności, bardziej myślała, że żywej duszy tutaj nie będzie. A tu proszę, taka niespodzianka!
Podeszła cicho, prawie na palcach do Nevana. Rozejrzała się dookoła, uważnie, czy aby na pewno nikogo nie było. Stała z tyłu, tak, że nie mógł jej zobaczyć. Z uśmiechem na ustach przysłoniła chłopakowi oczy od tyłu.
- Zgadnij kto!
Zaśmiała się cicho, rozglądając się cały czas dookoła.
Ruszyła Krużgankami. Nie sądziła, że spotka kogoś znajomego. Ludzie raczej pilnowali teraz błoni, ostatnie dnie w miarę wolności, bardziej myślała, że żywej duszy tutaj nie będzie. A tu proszę, taka niespodzianka!
Podeszła cicho, prawie na palcach do Nevana. Rozejrzała się dookoła, uważnie, czy aby na pewno nikogo nie było. Stała z tyłu, tak, że nie mógł jej zobaczyć. Z uśmiechem na ustach przysłoniła chłopakowi oczy od tyłu.
- Zgadnij kto!
Zaśmiała się cicho, rozglądając się cały czas dookoła.
Re: Krużganki
W międzyczasie wyciągnął książkę z torby, wolał te ostatnie chwile przed wyjściem na Błonia spędzić w umiarkowanej samotności. To był ten czas kiedy to jeszcze sporo gapiów przychodziło oglądać treningi dla zabicia nudy, lub po prostu dla rozrywki.
Zaczytał się od razu, nie był to tam jakiś podręcznik. Niewielka, czarna książeczka widocznie musiała należeć do jakiegoś rodzaju literatury pięknej. Ślizgon wychylił się nieco ku światłu by nie męczyć oczu.
Był tak pochłonięty lekturą, że nie usłyszał ani nie zauwazył przybycia Rhinny. Ta sprytne go podeszła i zaskoczyła.
W pierwszej chwili chłopak spiął się na całym ciele, lecz jej głos od razu sprawił, że się rozluźnił.
Uśmiechnął się łagodnie robiąc zamyśloną minę.
- Niech no pomyślę..... - Mruknął przeciągle. - Brzmisz trochę jak pewna, psotna lwica. Czyżbym się mylił?
Zaczytał się od razu, nie był to tam jakiś podręcznik. Niewielka, czarna książeczka widocznie musiała należeć do jakiegoś rodzaju literatury pięknej. Ślizgon wychylił się nieco ku światłu by nie męczyć oczu.
Był tak pochłonięty lekturą, że nie usłyszał ani nie zauwazył przybycia Rhinny. Ta sprytne go podeszła i zaskoczyła.
W pierwszej chwili chłopak spiął się na całym ciele, lecz jej głos od razu sprawił, że się rozluźnił.
Uśmiechnął się łagodnie robiąc zamyśloną minę.
- Niech no pomyślę..... - Mruknął przeciągle. - Brzmisz trochę jak pewna, psotna lwica. Czyżbym się mylił?
Re: Krużganki
Jego słowa sprawiły, że zachichotała pod nosem.
- Psotna? To lwica może być psotna?
Powiedziała spokojnie, rozluźniając dłonie z jego twarzy i przez moment przytuliła się do niego od tyłu, chowając twarz w jego włosach. W końcu odsunęła się i przeszła obok niego, opierając się plecami o ścianę. Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem na ustach.
- Co czytasz?
Skierowała na niego spojrzenie i na jego książkę. O dziwo, miała dobry humor. Ostatnio rzadziej się uśmiechała, była bardziej zamknięta w sobie. Dzisiaj na szczęście, nie. Widać, była czymś mocno podekscytowana.
- Psotna? To lwica może być psotna?
Powiedziała spokojnie, rozluźniając dłonie z jego twarzy i przez moment przytuliła się do niego od tyłu, chowając twarz w jego włosach. W końcu odsunęła się i przeszła obok niego, opierając się plecami o ścianę. Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem na ustach.
- Co czytasz?
Skierowała na niego spojrzenie i na jego książkę. O dziwo, miała dobry humor. Ostatnio rzadziej się uśmiechała, była bardziej zamknięta w sobie. Dzisiaj na szczęście, nie. Widać, była czymś mocno podekscytowana.
Re: Krużganki
- Pewnie, że mogą.
Zaśmiał się rozbawiony. Sięgnął ręką do czupryny Rhinny, by zaprowadzić na jej głowie mały chaos. Gdy się od niego odsunęła spoglądał na nią bacznie, jakby się upewniał czy wszystko jest w porządku. Przekrzywił lekko głowę mrużąc oczy.
- Horror.
Mruknął złowróżbnie. Nie miał co pokazywać grzbietu czy okładki książeczki, gdyż nie było na niej żadnych napisów.
- Przywiozłem pół szafy powieści grozy. Dość odprężające po całym dniu zajęć.
Uśmiechnął się do Rhinny niewinnie.
Zaśmiał się rozbawiony. Sięgnął ręką do czupryny Rhinny, by zaprowadzić na jej głowie mały chaos. Gdy się od niego odsunęła spoglądał na nią bacznie, jakby się upewniał czy wszystko jest w porządku. Przekrzywił lekko głowę mrużąc oczy.
- Horror.
Mruknął złowróżbnie. Nie miał co pokazywać grzbietu czy okładki książeczki, gdyż nie było na niej żadnych napisów.
- Przywiozłem pół szafy powieści grozy. Dość odprężające po całym dniu zajęć.
Uśmiechnął się do Rhinny niewinnie.
Re: Krużganki
- Skoro tak uważasz.. To w sumie ciekawie brzmi. Mogę być psotną lwicą!
Uśmiechnęła się lekko, poprawiając włosy, które Nevan wprowadził w chaos. Długo ich nie ścinała, były bardzo długie, a mimo to wciąż chodziła w rozpuszczonych - tylko na treningi wiązała je w kitkę. Teraz też spokojnie leżały na jej ramionach, zsuwając się złotą falą na plecy i na klatkę piersiową. Dawno pozbyła się niebieskich końcówek, teraz już tylko czysty blond widniał na jej głowie. Lepiej to wyglądało, przynajmniej dzięki niej.
Przesunęła się nieco w bok i klapła sobie na ławce, na której siedział Nevan. Ogólnie unikała ostatnimi czasy Ślizgonów. Ale dopóki nikogo tutaj nie przywiało, czemu nie. Kto jak kto, ale Nevan miał specjalne względy. Choć ostatnimi czasy trochę miał ciężkie życie z Rhinną, która mocno przeżyła parę rzeczy, łącznie z gadaniem jej brata na temat Frasera, ale w końcu uodporniła się na nie. Wiedziała przecież, że Nevan nie chciał źle. Czasem mogła być nieco wycofana, ale gdzieś tam w środku nadal to była Rhinna.
- Horror i odprężający? Nie idzie mi to w parze, wiesz?
Posłała mu zalotne spojrzenie spod czarnych rzęs. Co jakiś czas czytała książki - głównie przez niego - ale horrorów z reguły się nie tykała. Przeczytała może ze dwa, czy trzy. Wystarczyło na jakiś czas.
Po chwili uśmiech zszedł z jej twarzy i zgarbiła się, opierając się łokciami o kolana. Odchrząknęła cicho.
- Chciałam Ci się do czegoś przyznać, Nevan.
Powiedziała, kierując na niego spojrzenie. Przygryzła delikatnie wargę. On jej powierzył swoją tajemnicę, do tej pory była bezpieczna i będzie przez długi czas. Ale czy ona była gotowa przyznać się do swojej, znów się otworzyć?
Uśmiechnęła się lekko, poprawiając włosy, które Nevan wprowadził w chaos. Długo ich nie ścinała, były bardzo długie, a mimo to wciąż chodziła w rozpuszczonych - tylko na treningi wiązała je w kitkę. Teraz też spokojnie leżały na jej ramionach, zsuwając się złotą falą na plecy i na klatkę piersiową. Dawno pozbyła się niebieskich końcówek, teraz już tylko czysty blond widniał na jej głowie. Lepiej to wyglądało, przynajmniej dzięki niej.
Przesunęła się nieco w bok i klapła sobie na ławce, na której siedział Nevan. Ogólnie unikała ostatnimi czasy Ślizgonów. Ale dopóki nikogo tutaj nie przywiało, czemu nie. Kto jak kto, ale Nevan miał specjalne względy. Choć ostatnimi czasy trochę miał ciężkie życie z Rhinną, która mocno przeżyła parę rzeczy, łącznie z gadaniem jej brata na temat Frasera, ale w końcu uodporniła się na nie. Wiedziała przecież, że Nevan nie chciał źle. Czasem mogła być nieco wycofana, ale gdzieś tam w środku nadal to była Rhinna.
- Horror i odprężający? Nie idzie mi to w parze, wiesz?
Posłała mu zalotne spojrzenie spod czarnych rzęs. Co jakiś czas czytała książki - głównie przez niego - ale horrorów z reguły się nie tykała. Przeczytała może ze dwa, czy trzy. Wystarczyło na jakiś czas.
Po chwili uśmiech zszedł z jej twarzy i zgarbiła się, opierając się łokciami o kolana. Odchrząknęła cicho.
- Chciałam Ci się do czegoś przyznać, Nevan.
Powiedziała, kierując na niego spojrzenie. Przygryzła delikatnie wargę. On jej powierzył swoją tajemnicę, do tej pory była bezpieczna i będzie przez długi czas. Ale czy ona była gotowa przyznać się do swojej, znów się otworzyć?
Re: Krużganki
Wodził wzrokiem za dziewczyną. Ten po wakacjach się niewiele zmienił, jedynie co wyciągnął się w górę o parę centymetrów. Nic dziwnego, to w końcu ten moment, kiedy to rośnie się najszybciej i albo zmienia się w wybujałą tyczkę, albo nabiera się masy również i wszerz. Nevan raczej był po środku.
Gdy Rhinna usiadła przysunął się do niej obejmując ramieniem ją w talii. Rozejrzał się uważnie, czy aby nikt się nie zbliża, gotów w każdej chwili zmienić swoją postać.
- Co, kto lubi? - Uśmiechnął się do dziewczyny łobuzersko. - Lubię adrenalinę, a przy okazji dokarmię swoją wyobraźnię. Raczej nie jestem strachliwy.
Przekrzywił głowę spoglądając z rozbawieniem na Rhinnę. Jednakże po chwili jego mina powoli się zaczęła zmieniać. Rhi była dla niego tak zmienna, że czasami się gubił w jej nagłych zmianach nastroju.
Gdy Gryfonka się zgarbiła i wyraźnie okazała skrępowanie Ślizgon spoważniał.
W głowie chłopaka po jej słowach nagle eksplodowało kilkaset pytań na raz. Mimo, iż jego twarz niewiele zdradzała, to pod czaszką trybiki pracowały aż huczało. Bojąc się odezwać spojrzał na Rhi pytająco, nieco zatroskany.
- Coś się stało?
Gdy Rhinna usiadła przysunął się do niej obejmując ramieniem ją w talii. Rozejrzał się uważnie, czy aby nikt się nie zbliża, gotów w każdej chwili zmienić swoją postać.
- Co, kto lubi? - Uśmiechnął się do dziewczyny łobuzersko. - Lubię adrenalinę, a przy okazji dokarmię swoją wyobraźnię. Raczej nie jestem strachliwy.
Przekrzywił głowę spoglądając z rozbawieniem na Rhinnę. Jednakże po chwili jego mina powoli się zaczęła zmieniać. Rhi była dla niego tak zmienna, że czasami się gubił w jej nagłych zmianach nastroju.
Gdy Gryfonka się zgarbiła i wyraźnie okazała skrępowanie Ślizgon spoważniał.
W głowie chłopaka po jej słowach nagle eksplodowało kilkaset pytań na raz. Mimo, iż jego twarz niewiele zdradzała, to pod czaszką trybiki pracowały aż huczało. Bojąc się odezwać spojrzał na Rhi pytająco, nieco zatroskany.
- Coś się stało?
Strona 3 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 3 z 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach