Krużganki
+13
Aiden Williams
Andrea Jeunesse
Samuel Jarsen
Stella Stark
Leslie Wilson
Brandon Tayth
Felicja Socha
Hope Colinz
Maud Moreau
Micah Johansen
Elektra Fyodorova
Maja Vulkodlak
Brennus Lancaster
17 posters
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 2 z 5
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Krużganki
First topic message reminder :
Krużganki okalające dziedziniec.
Krużganki okalające dziedziniec.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Z tego, co wiem z ogloszenia, to latasz na nich, jakby to byly jakies wyscigi
Krukonka już w myślach widziała siebie na grzebie jednego z Hardodziobków...jak pędzą w powietrzu, a wiatr tarmoszy jej włosy we wszystkie strony...O nie, nie. Na pewno musiałaby związać swoje blond pukle, bo jeszcze nie daj Merlinie opadłyby jej na oczy i straciłaby widoczność. Zaśmiała się w duchu, na wyobrażenie tej scenki. Ohh...stęskniła się za lataniem na miotle, więc lot z tymi niezwykłymi zwierzętami na pewno ukoił jej głód znalezienia się w powietrzu.
-Tak zrobię. Zgłoszę sie do tej nauczycielki...chyba, że...-zastanowiła się mrużąc oczy- Znasz któregoś z uczniów którzy biorą udział w lidze?Wiesz, lepiej będzie jeśli porozmawiam z jakimś uczniakiem, zawsze to mniej oficjalnie i na luzie, niż z taką Panią Profesor -wytłumaczyła sens zadanego wcześniej pytania.
Do tego, gdy się rozmawia z kimś w swoim wieku, bądź w podobnym to wiele kwestii można omówić, dużo się dowiedzieć od tej 'drugiej' strony. Nie żeby myślała, że nauczycielka by jej wszystkiego nie wyjaśniła dokładnie...ale no cóż.
-I może faktycznie przejdę się na ten trening któregoś razu i zobaczę co oni tam wyczyniają?-zachichotała.-Albo będę im podawać ręczniki i wodę jak się zmęczą.
Krukonka już w myślach widziała siebie na grzebie jednego z Hardodziobków...jak pędzą w powietrzu, a wiatr tarmoszy jej włosy we wszystkie strony...O nie, nie. Na pewno musiałaby związać swoje blond pukle, bo jeszcze nie daj Merlinie opadłyby jej na oczy i straciłaby widoczność. Zaśmiała się w duchu, na wyobrażenie tej scenki. Ohh...stęskniła się za lataniem na miotle, więc lot z tymi niezwykłymi zwierzętami na pewno ukoił jej głód znalezienia się w powietrzu.
-Tak zrobię. Zgłoszę sie do tej nauczycielki...chyba, że...-zastanowiła się mrużąc oczy- Znasz któregoś z uczniów którzy biorą udział w lidze?Wiesz, lepiej będzie jeśli porozmawiam z jakimś uczniakiem, zawsze to mniej oficjalnie i na luzie, niż z taką Panią Profesor -wytłumaczyła sens zadanego wcześniej pytania.
Do tego, gdy się rozmawia z kimś w swoim wieku, bądź w podobnym to wiele kwestii można omówić, dużo się dowiedzieć od tej 'drugiej' strony. Nie żeby myślała, że nauczycielka by jej wszystkiego nie wyjaśniła dokładnie...ale no cóż.
-I może faktycznie przejdę się na ten trening któregoś razu i zobaczę co oni tam wyczyniają?-zachichotała.-Albo będę im podawać ręczniki i wodę jak się zmęczą.
Re: Krużganki
Przez te zajakniecia, Fela pomyslala, ze Hopcia nie zainteresuje sie liga. Jednak znajac jej zamilowanie do zwierzat, nawet drobna niewiedza przyjaciolki nie przeszkodzi Hope zapoznac sie z nowa dyscyplina sportowa w Hogwarcie. Felicja zaczela sie zastanawiac, kto mogl kiedys wspomniec o tej lidze. Wysluchala Krukonke i zastanowila sie jeszcze przez chwile.
- Kiedys w Pokoju Wspolnym slyszalam, jak Elena Tyanikova mowila komus o tym - przypomniala sobie. - Jest na naszym roku - dodala patrzac na Hope.
Moze Elena jasniej wyjasni Colinzownie, o co chodzi w tej calej lidze. Moze ktos inny bedzie opowiadal o tyn, to zawsze tez moze zapytac.
- Warto sie wybrac, lepiej zobaczyc na zywo niz sluchac opowiadan. Wyobraznia czasem nie dziala tak, jak powinna - stwierdzila ze smiechem stukajac sie palcem wskazujacym po skroni. - No co Ty! Tego nie zrobisz, masz latac! - stwierdzila grozac na niby palcem przyjaciolce.
- Kiedys w Pokoju Wspolnym slyszalam, jak Elena Tyanikova mowila komus o tym - przypomniala sobie. - Jest na naszym roku - dodala patrzac na Hope.
Moze Elena jasniej wyjasni Colinzownie, o co chodzi w tej calej lidze. Moze ktos inny bedzie opowiadal o tyn, to zawsze tez moze zapytac.
- Warto sie wybrac, lepiej zobaczyc na zywo niz sluchac opowiadan. Wyobraznia czasem nie dziala tak, jak powinna - stwierdzila ze smiechem stukajac sie palcem wskazujacym po skroni. - No co Ty! Tego nie zrobisz, masz latac! - stwierdzila grozac na niby palcem przyjaciolce.
Felicja SochaKlasa V - Urodziny : 13/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Praga, Czechy
Krew : Półkrwi
Re: Krużganki
Elena Tyanikova...Elena Tyanikova...Elena Tyanikova...
Hope zamyśliła się, powtarzając imie i nazwisko uczennicy, której nie mogła skojarzyć. Przyłożyła palec wskazujący do swoich ust i zmrużyła oczy, podnosząc głowę nieco do góry. Miała tyle twarzy w głowie, tylu uczniów poznała za tych pięć lat...a jednak nie mogła przypomnieć sobie uczennicy, która była na tym samym roku co Krukonka.
Pokręciła z rezygnacją głową.
-Nie mogę sobie ją przypomnieć.-przybrała obrażony wyraz twarzy, krzyżując ręce na piersiach.- Chyba się starzeję, może powinnam łykać jakiś eliksir wspomagający?-zażartowała, śmiejąc się krótko.
Kiedy przyjaciółka wspomniała o lataniu uśmiechnęła się szeroko.
-Wiesz jak sie stęskniłam za lataniem? Moja miotła już tyle czasu zapłakuje się schowana w szafie...że pewnie jakbym mnie zobaczyła to zamiatałaby podłogę z radości.-zachichotała.
Delikatny wiaterek spowodował, że jej ciało przeszedł delikatny dreszcz. W powietrzu czuło się już zbliżającą zimę...Colinzówna uwielbiała święta, śnieg...i wszystko związane z tą porą roku.
Hope była ciekawa jak spędzi te święta. Ostatnie były troszkę dziwne...nie czuła tej atmosfery. Papcio nie umie gotować za dobrze, a jej ubraną choinkę, nawet nie pochwalił.
-Masz już plany na Święta? Jedziesz do domu, czy spędzasz je w Hogwarcie?-zagadnęła przyjaciółkę.
-Może powinnam wysłać sowę do Davida?-palnęła nagle na głos to o czym pomyślała. Fakt, że nie spotkała go dzisiaj a i nie zapowiadało się na to, aby to zrobiła...troszkę ją męczył. Serce zabiło jej szybciej na myśl o Ślizgonie. Nie wiedziała jakby zareagowała na jego widok i jak on by się zachował.
Westchnęła głośniej, obejmując się rękoma, nie wiedziała czy zrobiło jej się zimniej przez obecną porę i temperaturę, czy dlatego, że zatęskniła za nim jeszcze bardziej.
-Wybacz Socha, jestem beznadziejna.-uniosła kąciki ust w przepraszającym uśmiechu.
Hope zamyśliła się, powtarzając imie i nazwisko uczennicy, której nie mogła skojarzyć. Przyłożyła palec wskazujący do swoich ust i zmrużyła oczy, podnosząc głowę nieco do góry. Miała tyle twarzy w głowie, tylu uczniów poznała za tych pięć lat...a jednak nie mogła przypomnieć sobie uczennicy, która była na tym samym roku co Krukonka.
Pokręciła z rezygnacją głową.
-Nie mogę sobie ją przypomnieć.-przybrała obrażony wyraz twarzy, krzyżując ręce na piersiach.- Chyba się starzeję, może powinnam łykać jakiś eliksir wspomagający?-zażartowała, śmiejąc się krótko.
Kiedy przyjaciółka wspomniała o lataniu uśmiechnęła się szeroko.
-Wiesz jak sie stęskniłam za lataniem? Moja miotła już tyle czasu zapłakuje się schowana w szafie...że pewnie jakbym mnie zobaczyła to zamiatałaby podłogę z radości.-zachichotała.
Delikatny wiaterek spowodował, że jej ciało przeszedł delikatny dreszcz. W powietrzu czuło się już zbliżającą zimę...Colinzówna uwielbiała święta, śnieg...i wszystko związane z tą porą roku.
Hope była ciekawa jak spędzi te święta. Ostatnie były troszkę dziwne...nie czuła tej atmosfery. Papcio nie umie gotować za dobrze, a jej ubraną choinkę, nawet nie pochwalił.
-Masz już plany na Święta? Jedziesz do domu, czy spędzasz je w Hogwarcie?-zagadnęła przyjaciółkę.
-Może powinnam wysłać sowę do Davida?-palnęła nagle na głos to o czym pomyślała. Fakt, że nie spotkała go dzisiaj a i nie zapowiadało się na to, aby to zrobiła...troszkę ją męczył. Serce zabiło jej szybciej na myśl o Ślizgonie. Nie wiedziała jakby zareagowała na jego widok i jak on by się zachował.
Westchnęła głośniej, obejmując się rękoma, nie wiedziała czy zrobiło jej się zimniej przez obecną porę i temperaturę, czy dlatego, że zatęskniła za nim jeszcze bardziej.
-Wybacz Socha, jestem beznadziejna.-uniosła kąciki ust w przepraszającym uśmiechu.
Re: Krużganki
Fela widzac zamyslona mine przyjaciolki stwierdzila ironicznie:
- No przepraszam, ze nie znam nikogo z Ravenclaw.
Udala, ze rowniez sie obrazila, po czym pomyslala, ze pokaze Hopci Elene.
- Pokaze Ci ja, spokojnie. Nie musisz brac niczego na pamiec, mam ja calkiem calkiem dobra - stwierdzila puszczajac oczko do przyjaciolki i szturchajac ja w ramie.
Hope czasem pamiętała to, o czym Felicja juz dawno zapomniala. Widac, ze przeciwienstwa naprawde sie przyciagaja.
- Jak bedziesz miala zamiar dosiasc miotle to wez mnie ze soba. Jakos do tej pory nie nauczylam sie latac - stwierdzila blyskotliwie, po czym zachichotala.
Chlod rowniez Feli dal sie we znaki. Znaczy to chyba tez, ze warto powoli zwijac sie do wnetrza zamku, bo zaraz mocniej moze zaczac padac. Felka przechylila glowe, kiedy Krukonka zapytala o swieta.
- Nie mam jeszcze pojecia. Wydaje mi sie, ze wroce do rodzicow, ale jak Ty zostajesz, to przekonam ich, zebym tez zostala - odparla i wysluchala kolejnych slow dziewczyny.
Zrobila oczy jak piec zlotych. Najpierw byl jeden temat, potem zas nastepny. Socha nie powiedziala nic, dopoki Hope nie uswiadomila sobie swoich slow. Puchonka przysunela sie do Colinzowny i przytulila ja.
- Nie jestes - zarzekla sie. - Napisz do niego. Napisz, ze chcesz sie spotkac, o! Zrob mu tym niespodzianke - zaproponowala.
Czasem Socha potrafila blysnac, chociaz jeszcze jakos nigdy nie zaznala prawdziwej milosci. Przynajmniej na razie, w przyszlosci na pewno sie to zmieni.
- No przepraszam, ze nie znam nikogo z Ravenclaw.
Udala, ze rowniez sie obrazila, po czym pomyslala, ze pokaze Hopci Elene.
- Pokaze Ci ja, spokojnie. Nie musisz brac niczego na pamiec, mam ja calkiem calkiem dobra - stwierdzila puszczajac oczko do przyjaciolki i szturchajac ja w ramie.
Hope czasem pamiętała to, o czym Felicja juz dawno zapomniala. Widac, ze przeciwienstwa naprawde sie przyciagaja.
- Jak bedziesz miala zamiar dosiasc miotle to wez mnie ze soba. Jakos do tej pory nie nauczylam sie latac - stwierdzila blyskotliwie, po czym zachichotala.
Chlod rowniez Feli dal sie we znaki. Znaczy to chyba tez, ze warto powoli zwijac sie do wnetrza zamku, bo zaraz mocniej moze zaczac padac. Felka przechylila glowe, kiedy Krukonka zapytala o swieta.
- Nie mam jeszcze pojecia. Wydaje mi sie, ze wroce do rodzicow, ale jak Ty zostajesz, to przekonam ich, zebym tez zostala - odparla i wysluchala kolejnych slow dziewczyny.
Zrobila oczy jak piec zlotych. Najpierw byl jeden temat, potem zas nastepny. Socha nie powiedziala nic, dopoki Hope nie uswiadomila sobie swoich slow. Puchonka przysunela sie do Colinzowny i przytulila ja.
- Nie jestes - zarzekla sie. - Napisz do niego. Napisz, ze chcesz sie spotkac, o! Zrob mu tym niespodzianke - zaproponowala.
Czasem Socha potrafila blysnac, chociaz jeszcze jakos nigdy nie zaznala prawdziwej milosci. Przynajmniej na razie, w przyszlosci na pewno sie to zmieni.
Felicja SochaKlasa V - Urodziny : 13/07/1999
Wiek : 25
Skąd : Praga, Czechy
Krew : Półkrwi
Re: Krużganki
ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Akurat wracał z zielarstwa, które było dziś jego ostatnią lekcją i zatrzymał się na dziedzińcu, żeby oczywiście po kryjomu przed Moniką zapalić papieroska, umiejętnie schowany przy jednym z krużganków. Zawsze lubił to miejsce, może i nie było najpiękniejszym w Hogwarcie, ale dla Włocha tworzyło swoisty klimat i sprawiało, że dziedziniec nie był tylko zwykłym deptakiem wiodącym do wnętrza zamku.
Zaciągając się raz po raz, wychylił kudłaty łeb, żeby się upewnić, że jego dziewczyna nie da mu po łbie. Wiedział, że nigdy nie przepadała za papierosami i od kiedy się zeszli, unikał palenia w jej towarzystwie. Ech, czego się nie robi dla kobiet, prawda?
Zaciągając się raz po raz, wychylił kudłaty łeb, żeby się upewnić, że jego dziewczyna nie da mu po łbie. Wiedział, że nigdy nie przepadała za papierosami i od kiedy się zeszli, unikał palenia w jej towarzystwie. Ech, czego się nie robi dla kobiet, prawda?
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Krużganki
Nowy rok szkolny postawił przed Leslie nowe wyzwania. Z powodu złamanego serca i problemów w nieradzeniu sobie ze swoimi emocjami, dziewczyna zawaliła SUMy na koniec piątej klasy i została zmuszona do powtarzania roku. Tak, piątej klasy. Przez cały pierwszy miesiąc nauczyciele karmili świeżo upieczonych piątoklasistów przestrogami o czekających ich pod koniec tego roku Sprawdzianami Umiejętności Magicznych. Podczas długich i męczących wykładów na temat tego, co może znaleźć się na owych egzaminach, Leslie pogrążała się w nostalgii wyłączając swoją uwagę całkowicie. W końcu o SUMach wiedziała już wszystko - wszak raz je już przechodziła.
Hannah i wuj Andrew nie byli z niej dumni, ale wiadomość przyjęli z zaskakującym spokojem. Nic dziwnego, zapewne nie spodziewali się żadnego popisu umiejętności z jej strony. Wracała właśnie z zajęć dodatkowych z ONMS, tych specjalnie stworzonych dla głąbów, którzy byli w tyle za swoimi rówieśnikami. Z zamiarem udania się do dormitorium, musiała przejść przez dziedziniec okolony krużgankami. Sylwetkę swojego kuzyna majączącego gdzieś pomiędzy kolejnymi filarami dostrzegła już z daleka, nawet w półmroku. Widok chłopaka nie przysparzał jej już ani uniesień, ani nieprzyjemnego ukłucia. Wszak zamieszkiwali jeden pokój wspólny i z czasem musiała przyzwyczaić się do widoku jego, i jego starej nowej dziewczyny. Chcąc zachować pozory dla otaczającego ich świata, które widziało ich tylko jako kuzynów, rzuciła w jego stronę krótkie powitanie z daleka:
- Hej Brandon.
Hannah i wuj Andrew nie byli z niej dumni, ale wiadomość przyjęli z zaskakującym spokojem. Nic dziwnego, zapewne nie spodziewali się żadnego popisu umiejętności z jej strony. Wracała właśnie z zajęć dodatkowych z ONMS, tych specjalnie stworzonych dla głąbów, którzy byli w tyle za swoimi rówieśnikami. Z zamiarem udania się do dormitorium, musiała przejść przez dziedziniec okolony krużgankami. Sylwetkę swojego kuzyna majączącego gdzieś pomiędzy kolejnymi filarami dostrzegła już z daleka, nawet w półmroku. Widok chłopaka nie przysparzał jej już ani uniesień, ani nieprzyjemnego ukłucia. Wszak zamieszkiwali jeden pokój wspólny i z czasem musiała przyzwyczaić się do widoku jego, i jego starej nowej dziewczyny. Chcąc zachować pozory dla otaczającego ich świata, które widziało ich tylko jako kuzynów, rzuciła w jego stronę krótkie powitanie z daleka:
- Hej Brandon.
Leslie WilsonKlasa V - Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Akurat strzelił petem i już miał odwrócić się na pięcie, gdy wtem do jego uszu dotarł pewien znajomy mu dziewczęcy głosik. O ile Leslie widok kuzyna nie sprawiał już większego problemu, to on sam w jednej sekundzie doznał niespodziewanej kilkusekundowej palpitacji serca. Od kiedy ponownie zszedł się z Moniką, umiejętnie unikał spotkania ze swoją kuzynką sam na sam. Cóż, trudno było się temu dziwić... Ich relacje jeszcze sprzed wakacji zdecydowanie nie należały do powszechnie spotykanych. A Brandonowi jakoś wygodniej było po prostu udawać, że nic się nie stało. Bo nie stało, prawda...?
- Cześć, Leslie - zawołał, a raczej podjął tego nieudolną próbę, gdyż dźwięk, jaki wydał ze swej gardzieli, bardziej przywiódł na myśl zachrypły rechot podstarzałej ropuchy. Poczuł się strasznie głupio, rudowłosa najwyraźniej nie miała mu niczego ciekawego do powiedzenia. A że nasz Brandon lubił kłopoty i wręcz uwielbiał tworzyć wokół swojej osoby atmosferę niejasności, to zamiast odpuścić i dać jej spokojnie przejść, przeskoczył przez krużganek i w kilka sekund zrównał się z rudą.
- Jak tam wakacje? - zapytał beztrosko i w sumie debilnie, bo obiło mu się o uszy, że siostra Hani została zmuszona powtarzać rok. Pamiętał lekkie ukłucie wyrzutów sumienia, które ogarnęło go na nieszczęsnych kilka sekund po usłyszeniu owych wieści. Niestety, jak na Włocha przystało, przekonał samego siebie, że z pewnością nie był przyczyną szkolnych niepowodzeń uroczej Leslie...
- Cześć, Leslie - zawołał, a raczej podjął tego nieudolną próbę, gdyż dźwięk, jaki wydał ze swej gardzieli, bardziej przywiódł na myśl zachrypły rechot podstarzałej ropuchy. Poczuł się strasznie głupio, rudowłosa najwyraźniej nie miała mu niczego ciekawego do powiedzenia. A że nasz Brandon lubił kłopoty i wręcz uwielbiał tworzyć wokół swojej osoby atmosferę niejasności, to zamiast odpuścić i dać jej spokojnie przejść, przeskoczył przez krużganek i w kilka sekund zrównał się z rudą.
- Jak tam wakacje? - zapytał beztrosko i w sumie debilnie, bo obiło mu się o uszy, że siostra Hani została zmuszona powtarzać rok. Pamiętał lekkie ukłucie wyrzutów sumienia, które ogarnęło go na nieszczęsnych kilka sekund po usłyszeniu owych wieści. Niestety, jak na Włocha przystało, przekonał samego siebie, że z pewnością nie był przyczyną szkolnych niepowodzeń uroczej Leslie...
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Krużganki
Ona też myślała z początku, że kuzyn da jej spokojnie przejść. Był przecież taki dobry w unikaniu jej przez ostatnie miesiące, że dlaczego nagle miałby wyjść z wprawy na własne życzenie? Pomyliła się, a jakże. Brandon po chwili wyrósł przed nią jak spod ziemi. Słysząc jego pytanie zmarszczyła początkowo brwi w geście politowania, a potem parsknęła krótko urywanym śmiechem.
- Jakby Ciebie to interesowało. - Przecież dobrze go znała. Znała go od urodzenia, czyż nie? Wilsonowie mieli problemy, straszne problemy, nie mogli odnaleźć się w tym świecie. Jej siostra zawsze czuła się gorsza przez brak pieniędzy, ona zawsze czuła się wyobcowana, ich wuj był po prostu dziwakiem (nie zdziwiłaby się, gdyby okazało się że po lekcjach dotyka pierwszorocznych w niedozwolone miejsca), jej bracia - ech, szkoda słów. A Brandon? A Brandon po prostu za cel życiowy postawił sobie zarazić się wirusem HIV, ot co. Postanowił nawet spróbować tego na swojej kuzynce, co było podwójnie chore i niedorzeczne. Szybkim gestem głowy odgoniła te parszywe myśli. Faza zakochanej Leslie już dawno zmieniła się w starą Leslie, czyli tą z problemami natury egzystencjalnej.
- Ale nie powiem, sierpień był owocny. Pozwolili mi spędzić ostatni miesiąc wakacji u Rae Cortez. Jak wiesz jej matka ma problemy ze sobą, więc nie zwraca na nich uwagi, co moja przyjaciółka i jej rodzeństwo lubią wykorzystywać na różne sposoby - mruknęła, wzruszając ramionami. Cóż, te wakacje zniszczyły ją, dosłownie. - Ale co tu dużo mówić, znasz jej brata, który jest równie... wyzwolony. A Ty co robiłeś? Zapewne balowałeś za hajs matki, co? Jachting z Moniką i te sprawy? - Zapytała, chociaż na jej twarzy nie czaił się nawet cień zazdrości. Prześmiewczość raczej, taka bardzo szydercza.
- Jakby Ciebie to interesowało. - Przecież dobrze go znała. Znała go od urodzenia, czyż nie? Wilsonowie mieli problemy, straszne problemy, nie mogli odnaleźć się w tym świecie. Jej siostra zawsze czuła się gorsza przez brak pieniędzy, ona zawsze czuła się wyobcowana, ich wuj był po prostu dziwakiem (nie zdziwiłaby się, gdyby okazało się że po lekcjach dotyka pierwszorocznych w niedozwolone miejsca), jej bracia - ech, szkoda słów. A Brandon? A Brandon po prostu za cel życiowy postawił sobie zarazić się wirusem HIV, ot co. Postanowił nawet spróbować tego na swojej kuzynce, co było podwójnie chore i niedorzeczne. Szybkim gestem głowy odgoniła te parszywe myśli. Faza zakochanej Leslie już dawno zmieniła się w starą Leslie, czyli tą z problemami natury egzystencjalnej.
- Ale nie powiem, sierpień był owocny. Pozwolili mi spędzić ostatni miesiąc wakacji u Rae Cortez. Jak wiesz jej matka ma problemy ze sobą, więc nie zwraca na nich uwagi, co moja przyjaciółka i jej rodzeństwo lubią wykorzystywać na różne sposoby - mruknęła, wzruszając ramionami. Cóż, te wakacje zniszczyły ją, dosłownie. - Ale co tu dużo mówić, znasz jej brata, który jest równie... wyzwolony. A Ty co robiłeś? Zapewne balowałeś za hajs matki, co? Jachting z Moniką i te sprawy? - Zapytała, chociaż na jej twarzy nie czaił się nawet cień zazdrości. Prześmiewczość raczej, taka bardzo szydercza.
Leslie WilsonKlasa V - Urodziny : 09/01/1999
Wiek : 25
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Wyraz jej twarzy już od początku nie wróżył niczego dobrego. W zasadzie mógł przewidzieć, że po ich ostatniej rozmowie sprzed dobrych paru miesięcy wcale nie będzie upragnionym towarzystwem Leslie. Nadal pamiętał, jakie pierdoły jej wtedy wygadywał... Coś o tym, że boi się w niej zakochać, bla bla... A chwilę później i tak wrócił do panny Kruger. I bądźmy szczerzy, guzik go obchodziło, jak rudowłosa się musiała czuć. Dopiero teraz jego oczka zaczęły się nieco otwierać na rzeczywistość, w której żyła kuzynka, a do której on sam przyłożył rękę.
- Eee, za hajs matki...? - powtórzył niemądrze, nie bardzo wiedząc, co jej odpowiedzieć. Zbiła go z tropu swoją wypowiedzią, a raczej tonem głosu, jakiego użyła. Odchrząknął wyraźnie zakłopotany. - Nic ciekawego się nie działo. Odwiedziłem rodziców w Rzymie, a potem resztę wakacji spędziłem w Hogsmeade.
Ach, więc jednak do uszu kuzynki dotarły wieści o jego zejściu się z Moniką. Przecież to było oczywiste, że ruda o tym wie, bo wiedzą wszyscy! Zatem dlaczego właśnie teraz Tayth w duchu się temu dziwił i odczuwał swego rodzaju irytację? Znowu coś zaczęło mu nie pasować w jego jakże ostatnio poukładanym życiu... Ale zapewne nim odkryje, cóż to takiego, zdoła po drodze zrobić milion głupich rzeczy. Tylko oby Leslie nie była pierwszą z nich.
- Jesteś na mnie nadal zła? - palnął jak z procy, nim w ogóle pomyślał. Czyli standardowo.
- Eee, za hajs matki...? - powtórzył niemądrze, nie bardzo wiedząc, co jej odpowiedzieć. Zbiła go z tropu swoją wypowiedzią, a raczej tonem głosu, jakiego użyła. Odchrząknął wyraźnie zakłopotany. - Nic ciekawego się nie działo. Odwiedziłem rodziców w Rzymie, a potem resztę wakacji spędziłem w Hogsmeade.
Ach, więc jednak do uszu kuzynki dotarły wieści o jego zejściu się z Moniką. Przecież to było oczywiste, że ruda o tym wie, bo wiedzą wszyscy! Zatem dlaczego właśnie teraz Tayth w duchu się temu dziwił i odczuwał swego rodzaju irytację? Znowu coś zaczęło mu nie pasować w jego jakże ostatnio poukładanym życiu... Ale zapewne nim odkryje, cóż to takiego, zdoła po drodze zrobić milion głupich rzeczy. Tylko oby Leslie nie była pierwszą z nich.
- Jesteś na mnie nadal zła? - palnął jak z procy, nim w ogóle pomyślał. Czyli standardowo.
Brandon TaythKlasa VII - Urodziny : 27/08/1997
Wiek : 27
Skąd : Rzym
Krew : Czysta
Genetyka : Animag
Re: Krużganki
Pierwszy dzień szkoły po świątecznym obżarstwie, a Stelli nawet nie chce się nadrabiać zaległości w ćwiczeniach. Prosto po zajęciach poszła na obiad (jakby tego było mało!), a potem opatuliła się jedynie ciepłą szatą uczniowską i wyszła jednym z bocznych wyjść zamku na dziedziniec. Było już co prawda ciemno, ale słabo oświetlone krużganki były wystarczająco przytulnym miejscem, żeby usiąść z dala od szkolnego chaosu i wilgoci.
Krukonka położyła obok siebie na kamiennej ławie skórzaną teczkę, którą nosiła na zajęcia. Oprócz podręczników i paru czystych rolek pergaminu miała tam kalendarz, w którym zapisywała swój plan zajęć i pomysły na artykuły. Po przeczytaniu ogłoszenia wice-dyrektora na kluby uczniowskie zapragnęła zorganizować coś samodzielnie w szkole. Miała już ogólny zamysł, ale wymagałoby to sporo przygotowania i chętnych osób, które chciałyby pisać artykuły do szkolnej gazetki. Nazwę już miała - "Kuglarz".
Zakreśliła tą nazwę żółtym mazakiem, natomiast czerwonym zrobiła znak zapytania przy zdaniu "członkowie klubu". Ech, czy ma wśród znajomych kogoś kto ma podobne aspiracje? Nie za bardzo.
Krukonka położyła obok siebie na kamiennej ławie skórzaną teczkę, którą nosiła na zajęcia. Oprócz podręczników i paru czystych rolek pergaminu miała tam kalendarz, w którym zapisywała swój plan zajęć i pomysły na artykuły. Po przeczytaniu ogłoszenia wice-dyrektora na kluby uczniowskie zapragnęła zorganizować coś samodzielnie w szkole. Miała już ogólny zamysł, ale wymagałoby to sporo przygotowania i chętnych osób, które chciałyby pisać artykuły do szkolnej gazetki. Nazwę już miała - "Kuglarz".
Zakreśliła tą nazwę żółtym mazakiem, natomiast czerwonym zrobiła znak zapytania przy zdaniu "członkowie klubu". Ech, czy ma wśród znajomych kogoś kto ma podobne aspiracje? Nie za bardzo.
Re: Krużganki
Jarsen najwidoczniej nie wiedział co ze sobą począć. Nic więc dziwnego, że błąkał się po szkole bez najmniejszego celu, łażąc to tu, to tam. Nucił pod nosem jakąś melodię, zasłyszaną kiedyś w mugolskim radiu. Jak na ślizgona przystało, szyję opatulił jadowicie zielonym szalikiem, a na grzbiecik zarzucił czarny płaszcz, który mógł pozwolić wytrzymać zimniejsze temperatury, jakie zgotował im tegoroczny styczeń.
Oczyma wyobraźni pewnie był już gdzieś z dala od tego miejsca, jednak jego prawdziwe rejestratory przytwierdzone do głowy ukazały mu widok znajomej blondynki. Starając się być jak najciszej podszedł do Stelli i zajrzał jej przez ramię. Żółty napis, który mógł świadczyć jedynie o tym, że będzie to gazetka oraz ten iście czerwony znak zapytania przy słowach "członkowie klubu" dał mu jako taki zarys na to, czym zajmuje się w tej chwili mózg krukonki.
- Zakładasz klub sado-maso? - spytał uśmiechając się wręcz nadzwyczaj uprzejmie i zerkając na twarz dziewczyny. Ręce mimowolnie schował do kieszeni, chroniąc je przed zimnem. Powinien był wziąć rękawiczki.
Oczyma wyobraźni pewnie był już gdzieś z dala od tego miejsca, jednak jego prawdziwe rejestratory przytwierdzone do głowy ukazały mu widok znajomej blondynki. Starając się być jak najciszej podszedł do Stelli i zajrzał jej przez ramię. Żółty napis, który mógł świadczyć jedynie o tym, że będzie to gazetka oraz ten iście czerwony znak zapytania przy słowach "członkowie klubu" dał mu jako taki zarys na to, czym zajmuje się w tej chwili mózg krukonki.
- Zakładasz klub sado-maso? - spytał uśmiechając się wręcz nadzwyczaj uprzejmie i zerkając na twarz dziewczyny. Ręce mimowolnie schował do kieszeni, chroniąc je przed zimnem. Powinien był wziąć rękawiczki.
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Samuelowi udało się ją podejść cichaczem. Zaskoczona głosem chłopaka, odwróciła się szybko w stronę pochylonej za nią postaci i omal nie spadła z kamiennej ławki, kiedy onieśmielona tym wtargnięciem w jej przestrzeń osobistą, odsunęła się automatycznie w bok. Na lekko zarumienionej twarzy Krukonki pojawił się krzywy uśmiech na powitanie Jarsena. Dawno nie rozmawiali jeden na jednego, ponieważ przez większość lekcji byli podzieleni "Krukoni vs. Ślizgoni". Ostatnie koleżeńskie spotkanie mieli chyba wtedy, gdy kombinował coś ze swoimi kolegami jednej z letnich nocy przy jeziorze. Dlatego też był ostatnią osobą, o której by pomyślała, że może jej teraz przerwać te samotne rozważania.
- Tobie też dobry wieczór - odparła swoim najbardziej wyuczonym, brytyjskim akcentem. Nie był to jej naturalny sposób mówienia, bo z pochodzenia była w końcu Irlandką. W rodzinnym mieście posługiwali się taką dziwną odmianą języka iryjskiego i angielskiego, że obcy anglik miałby problemy ze zrozumieniem.
- A co to takiego? - spytała naiwnym tonem. Po minie Stelli można było wnioskować, że naprawdę nie zrozumiała o jaki typu klub posądza ją Sam.
- Tobie też dobry wieczór - odparła swoim najbardziej wyuczonym, brytyjskim akcentem. Nie był to jej naturalny sposób mówienia, bo z pochodzenia była w końcu Irlandką. W rodzinnym mieście posługiwali się taką dziwną odmianą języka iryjskiego i angielskiego, że obcy anglik miałby problemy ze zrozumieniem.
- A co to takiego? - spytała naiwnym tonem. Po minie Stelli można było wnioskować, że naprawdę nie zrozumiała o jaki typu klub posądza ją Sam.
Re: Krużganki
Punkt dla niego. Jak na kogoś, kto na ogół robi wokół siebie dużo hałasu, udało mu się jednak kogoś zaskoczyć.
Faktycznie minęło dużo czasu od ich ostatniej rozmowy w cztery oczy i jak dobrze pamiętał, ostatnim razem nasłała na niego jakieś latające stworki, kiedy leciał na miotle nad jeziorem. Czyżby przyszła pora na zemstę?
Słysząc jej akcent uniósł lekko brwi i wyciągnął rękę w stronę jej twarzy, otwierając jej bezpardonowo buzię, próbując znaleźć w niej coś konkretnego. Niestety, przeliczył się.
- Już chciałem Ci powiedzieć, byś wypluła tego banana czy co ty tam żarłaś. Brzmiałaś prawie jak Marlon Brando - najwyraźniej nie przejmował się faktem, że inni mogą zupełnie nie kojarzyć mugolskich aktorów oraz samej rozrywki mugoli, jaką były filmy.
Słysząc pytanie krukonki zachichotał pod nosem. Oczywiście był pewien, że doskonale wiedziała o co mu chodzi, ale czemu by nie zagrać w tę grę?
- No wiesz, liny, łańcuchy, kilka klapsów i spinaczy. Taka tam weekendowa rozrywka - machnął od niechcenia ręką. Chłopak opadł na ławkę obok dziewczyny, zgarniając przy okazji lewą ręką pergamin, na którym tak zawzięcie próbowała zapisać listę członków klubu.
- Chociaż nie. Widzę jednak, że zaczynasz się parać wydawnictwem świerszczyków - stuknął palcem w nazwę Kuglarz, jak gdyby to wiele wyjaśniało, co potwierdzała jego iście mądra mina pod tytułem "aaaaahaaaa, teraz rozumiem"
Faktycznie minęło dużo czasu od ich ostatniej rozmowy w cztery oczy i jak dobrze pamiętał, ostatnim razem nasłała na niego jakieś latające stworki, kiedy leciał na miotle nad jeziorem. Czyżby przyszła pora na zemstę?
Słysząc jej akcent uniósł lekko brwi i wyciągnął rękę w stronę jej twarzy, otwierając jej bezpardonowo buzię, próbując znaleźć w niej coś konkretnego. Niestety, przeliczył się.
- Już chciałem Ci powiedzieć, byś wypluła tego banana czy co ty tam żarłaś. Brzmiałaś prawie jak Marlon Brando - najwyraźniej nie przejmował się faktem, że inni mogą zupełnie nie kojarzyć mugolskich aktorów oraz samej rozrywki mugoli, jaką były filmy.
Słysząc pytanie krukonki zachichotał pod nosem. Oczywiście był pewien, że doskonale wiedziała o co mu chodzi, ale czemu by nie zagrać w tę grę?
- No wiesz, liny, łańcuchy, kilka klapsów i spinaczy. Taka tam weekendowa rozrywka - machnął od niechcenia ręką. Chłopak opadł na ławkę obok dziewczyny, zgarniając przy okazji lewą ręką pergamin, na którym tak zawzięcie próbowała zapisać listę członków klubu.
- Chociaż nie. Widzę jednak, że zaczynasz się parać wydawnictwem świerszczyków - stuknął palcem w nazwę Kuglarz, jak gdyby to wiele wyjaśniało, co potwierdzała jego iście mądra mina pod tytułem "aaaaahaaaa, teraz rozumiem"
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Trzepnęła go po ręce, kiedy naruszył jej przestrzeń osobistą. Już zapomniała, że w słowniku Ślizgona nie widnieje w ogóle takie pojęcie. Zapamiętajcie sobie kochani mężczyźni, dotykanie twarzy dziewczyny to rzecz święta! Szczególnie rękami, które nie wiadomo gdzie wcześniej były. Strasznie nie lubię być macana po policzkach czy brodzie, bo mam wrażenie, że zostanie mi po tym milion pryszczy...
Stella wystawiła mu język z tej buzi, którą tak bardzo chciał zobaczyć i tym samym udowodniła, że wcale nie połknęła banana, ani swojego własnego języka.
- Kto znowu? - zaśmiała się szczerze, nie kojarząc nazwiska faceta. Jarsen rozmawiał z nią czasem w zupełnie innym języku. Wytłumaczył jej przynajmniej wystarczająco opisowo, co rozumie przez "sado-maso". Zrozumiała i dała mu tym razem pstryczka w czoło - żeby się odsunął odrobinę i za tak głupie pomysły.
- Weekendowa rozrywka jak dla kogo. - Kiedy zabrał jej pergamin, nad którym tak dumała, jęknęła "ej" i szybko chciała mu odebrać swoją własność. - Podziwiam, że nie wstydzisz się swoich zapędów, ale uważałabym na to przy kim się nimi chwalisz. Zboczenia nie są jeszcze zbyt tolerancyjnie odbierane.
Zwinęła rulonik i poklepała nim Samuela po ramieniu.
- Dyrektor może się nie zgodzić na tego typu klub, ale jeśli potrzebowałbyś pomocy w rozładowaniu energii to znam takie miejsce w Soho, o którym pisała niedawno moja znajoma publicystka. Tancerki używają teleportacji podczas swoich występów na rurze.
Ohohoho.
Stella wystawiła mu język z tej buzi, którą tak bardzo chciał zobaczyć i tym samym udowodniła, że wcale nie połknęła banana, ani swojego własnego języka.
- Kto znowu? - zaśmiała się szczerze, nie kojarząc nazwiska faceta. Jarsen rozmawiał z nią czasem w zupełnie innym języku. Wytłumaczył jej przynajmniej wystarczająco opisowo, co rozumie przez "sado-maso". Zrozumiała i dała mu tym razem pstryczka w czoło - żeby się odsunął odrobinę i za tak głupie pomysły.
- Weekendowa rozrywka jak dla kogo. - Kiedy zabrał jej pergamin, nad którym tak dumała, jęknęła "ej" i szybko chciała mu odebrać swoją własność. - Podziwiam, że nie wstydzisz się swoich zapędów, ale uważałabym na to przy kim się nimi chwalisz. Zboczenia nie są jeszcze zbyt tolerancyjnie odbierane.
Zwinęła rulonik i poklepała nim Samuela po ramieniu.
- Dyrektor może się nie zgodzić na tego typu klub, ale jeśli potrzebowałbyś pomocy w rozładowaniu energii to znam takie miejsce w Soho, o którym pisała niedawno moja znajoma publicystka. Tancerki używają teleportacji podczas swoich występów na rurze.
Ohohoho.
Re: Krużganki
Naruszanie przestrzeni osobistej? A co to takiego? Nie, Jarsen nie znał tego pojęcia, nie stosował się do niego i co najważniejsze - nie uznawał iż byłoby to w jakimkolwiek stopniu rzeczą ważną. Naruszanie cudzej przestrzeni osobistej było czymś dla niego tak naturalnym jak oddychanie czy palenie. Ale rączki to miał przynajmniej czyste!
Czy ona właśnie zapytała "Kto znowu?"?! No jak tak można, nie znać tak wspaniałej, wybitnej i utalentowanej gwiazdy?! No dobra można.
- Ojciec chrzestny - nawet jeśli zdawał sobie sprawę, że to wyjaśnienie nie wyjaśni niczego, to jakoś się tym faktem nie przejął.
Po oberwaniu w czoło, teatralnie odrzucił głowę do tyłu, o mało nie uderzając się w ścianę, z której zrobiony był jeden z łuków. Prawie.
- Cicha woda brzegi rwie Stark - pogroził jej palcem, jak gdyby dziewczyna próbowała w jakiś sposób ukryć swoje własne zboczenia i to nie on rozpoczął ów temat. Cóż w jego głowie zapewne już wyparł tę ideę i uwierzył, że to ona zaczęła.
- Serio? Myślałby kto, że staruszek chętnie by sobie poczytał. O Dumbledorze mówili, że lubił robótki ręczne. Skąd wiesz, że Lancaster nie ma podobnych upodobań? - spytał przekrzywiając głowę. Co do komentarza na temat klubów w Soho zaczął się chichrać, choć pewnie nic w tym śmiesznego nie było.
Czy ona właśnie zapytała "Kto znowu?"?! No jak tak można, nie znać tak wspaniałej, wybitnej i utalentowanej gwiazdy?! No dobra można.
- Ojciec chrzestny - nawet jeśli zdawał sobie sprawę, że to wyjaśnienie nie wyjaśni niczego, to jakoś się tym faktem nie przejął.
Po oberwaniu w czoło, teatralnie odrzucił głowę do tyłu, o mało nie uderzając się w ścianę, z której zrobiony był jeden z łuków. Prawie.
- Cicha woda brzegi rwie Stark - pogroził jej palcem, jak gdyby dziewczyna próbowała w jakiś sposób ukryć swoje własne zboczenia i to nie on rozpoczął ów temat. Cóż w jego głowie zapewne już wyparł tę ideę i uwierzył, że to ona zaczęła.
- Serio? Myślałby kto, że staruszek chętnie by sobie poczytał. O Dumbledorze mówili, że lubił robótki ręczne. Skąd wiesz, że Lancaster nie ma podobnych upodobań? - spytał przekrzywiając głowę. Co do komentarza na temat klubów w Soho zaczął się chichrać, choć pewnie nic w tym śmiesznego nie było.
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
- Aha - skwitowała krótko. Oczywiście dalej nie miała zielonego pojęcia kogo miał na myśli, a jej ironiczny uśmiech to zdecydowanie określał. Pal licho Al Pacino.
Wywróciła wymownie oczami. Stella jest chyba najbardziej świętą nastolatką, jaką ten świat widział. No dobra, nie przesadzajmy. Miała już paru chłopaków z którymi się całowała i oprócz tego słabość do sportowców, uzdrowicieli, celebrytów, strażaków, aurorów, facetów z brygady... Ale która dziewczyna w jej wieku nie miała? Ach no tak, jej młodsza siostra - Carla. Wyjątek na milion panienek. Mina jej trochę zrzędła, kiedy pomyślała sobie o młodszej Starkównie i o tym, że to były chyba najgorsze święta w historii ich domu. No ale nie będzie się teraz nad tym roztkliwiać, wyrośnie z tych fochów dzikuska. Przynajmniej tak mówiła Gloria.
Krukonka zrobiła duże oczy, słysząc plotę o byłym i najznamienitszym dyrektorze szkoły.
- Kto tak mówił? - Ślizgoni to mają czasem nader wybujałą wyobraźnię. - Nie mów mi nawet takich rzeczy, bo... - zrobiła teatralny gest dławienia się wymiocinami, co dokończyło zdanie "puszczę pawia".
- Jeśli udałoby mi się założyć szkolną gazetkę to może zajmiesz się działem science-fiction? Ale lepiej pod jakimś pseudonimem, żebyś miał jeszcze życie w Slytherinie - wyszczerzyła się słodko.
Wywróciła wymownie oczami. Stella jest chyba najbardziej świętą nastolatką, jaką ten świat widział. No dobra, nie przesadzajmy. Miała już paru chłopaków z którymi się całowała i oprócz tego słabość do sportowców, uzdrowicieli, celebrytów, strażaków, aurorów, facetów z brygady... Ale która dziewczyna w jej wieku nie miała? Ach no tak, jej młodsza siostra - Carla. Wyjątek na milion panienek. Mina jej trochę zrzędła, kiedy pomyślała sobie o młodszej Starkównie i o tym, że to były chyba najgorsze święta w historii ich domu. No ale nie będzie się teraz nad tym roztkliwiać, wyrośnie z tych fochów dzikuska. Przynajmniej tak mówiła Gloria.
Krukonka zrobiła duże oczy, słysząc plotę o byłym i najznamienitszym dyrektorze szkoły.
- Kto tak mówił? - Ślizgoni to mają czasem nader wybujałą wyobraźnię. - Nie mów mi nawet takich rzeczy, bo... - zrobiła teatralny gest dławienia się wymiocinami, co dokończyło zdanie "puszczę pawia".
- Jeśli udałoby mi się założyć szkolną gazetkę to może zajmiesz się działem science-fiction? Ale lepiej pod jakimś pseudonimem, żebyś miał jeszcze życie w Slytherinie - wyszczerzyła się słodko.
Re: Krużganki
Zmrużył oczy jak gdyby w tej chwili oceniając czy dalsza dyskusja, z tą niewyedukowaną kulturowo istotą ma jakiś większy sens, co przy okazji nadało jego twarzy dość paskudny wyraz. Taki trochę w stylu "zaraz Cię zgwałcę, uduszę i zabiję, niekoniecznie w tej kolejności". Tak dokładnie taki.
No właśnie gdzie on to słyszał? Zaraz z pewnością sobie przypomni, musi tylko uruchomić procesy myśleniowe. Można by wręcz zobaczyć jak trybiki pracują w jego głowie gdyby nie tępy wyraz twarzy jaki przywołał, świadczący o tym, że owych procesów nie uruchomił. System boot fail czy coś.
Dopiero jej teatralny paw wyciągnął go z owego stanu. Przechylił głowę na bok, określając czy może Stella jest aż tak niewinną osóbką czy może tylko taką zgrywa.
- Czy ja wyglądam na kogoś kogo bawi science-fiction? Wolałbym rubrykę detektywistyczną albo porady miłosne. Tak zdecydowanie. Najlepiej jedno i drugie - oczywiście, że robił sobie w tej chwili żarty. Nie widział jakoś swojej osoby, jako publicysty. Tak zwyczajnie i tyle. W sumie nie wiedział, czy by się nadawał i co najważniejsze wypowiedział owe kwestie na tyle poważnym i podekscytowanym tonem, że jeszcze chwila a faktycznie go zapisze na tej liście i będzie się musiał gęsto tłumaczyć. Ale czy on faktycznie myślał o tym? Najpierw działaj, potem działaj. A potem działaj.
No właśnie gdzie on to słyszał? Zaraz z pewnością sobie przypomni, musi tylko uruchomić procesy myśleniowe. Można by wręcz zobaczyć jak trybiki pracują w jego głowie gdyby nie tępy wyraz twarzy jaki przywołał, świadczący o tym, że owych procesów nie uruchomił. System boot fail czy coś.
Dopiero jej teatralny paw wyciągnął go z owego stanu. Przechylił głowę na bok, określając czy może Stella jest aż tak niewinną osóbką czy może tylko taką zgrywa.
- Czy ja wyglądam na kogoś kogo bawi science-fiction? Wolałbym rubrykę detektywistyczną albo porady miłosne. Tak zdecydowanie. Najlepiej jedno i drugie - oczywiście, że robił sobie w tej chwili żarty. Nie widział jakoś swojej osoby, jako publicysty. Tak zwyczajnie i tyle. W sumie nie wiedział, czy by się nadawał i co najważniejsze wypowiedział owe kwestie na tyle poważnym i podekscytowanym tonem, że jeszcze chwila a faktycznie go zapisze na tej liście i będzie się musiał gęsto tłumaczyć. Ale czy on faktycznie myślał o tym? Najpierw działaj, potem działaj. A potem działaj.
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Nie podziwiała tej zmiany nastrojów zachodzącej na twarzy Ślizgona, gdyż sięgnęła po swoją skórzaną teczkę. Położyła ją na kolanach i spakowała z powrotem notatnik i pergamin. Wyjęła też przy okazji buteleczkę z sokiem marchewkowym, żeby wziąć łyka, ale prawie się udławiła, kiedy wyobraziła sobie Jarsena w roli swatki, albo co gorsza - psychologa do spraw miłosnych.
- To by było coś - wyznała, zakręcając angielskiego "Kubusia". Odłożyła torbę na ziemię i obróciła się na ławce w stronę chłopaka. - Myślę, że byłbyś idealny do prowadzenia takich off-topów, których większość czarodziei po prostu by nie rozumiała. Rubrykę detektywistyczną miałam zamiar zmienić na rzecz tego nowego klubu Gryfonów M.O.P.S. Wstawialiby tam swoje nowości z świata klubu i ogólnie każdy miałby miejsce w takim Kuglarzu na swoje własne ogłoszenia.
Widać było, że naprawdę podobał jej się pomysł alternatywnej gazetki szkolnej, która nie byłaby taka właśnie pompatyczna jak Prorok. W przyszłości, czyli kiedy będzie stara, będzie się starała o pracę w codziennej gazecie, więc szkolna działalność będzie ładnie wyglądała w życiorysie. Szczególnie związana z tematem. A może z prefektem naczelnym i Gwardią Założycieli Hogwartu mogłaby wnioskować o taką inicjatywę?
- Muszę pogadać z Hannah Wilson - stwierdziła do swoich myśli, a jednocześnie była wciąż zwrócona do Samuela. Jakby mógł jej czytać w myślach i wiedział jaką akurat przeprowadziła wewnętrzną rozmowę.
- Sorki - uśmiechnęła się przepraszająco - Nakryłeś mnie, kiedy naprawdę byłam nad tym skupiona i cały czas moje myśli trochę błądzą wokół tematu. Już tak mam, kiedy się na coś nakręcę.
- To by było coś - wyznała, zakręcając angielskiego "Kubusia". Odłożyła torbę na ziemię i obróciła się na ławce w stronę chłopaka. - Myślę, że byłbyś idealny do prowadzenia takich off-topów, których większość czarodziei po prostu by nie rozumiała. Rubrykę detektywistyczną miałam zamiar zmienić na rzecz tego nowego klubu Gryfonów M.O.P.S. Wstawialiby tam swoje nowości z świata klubu i ogólnie każdy miałby miejsce w takim Kuglarzu na swoje własne ogłoszenia.
Widać było, że naprawdę podobał jej się pomysł alternatywnej gazetki szkolnej, która nie byłaby taka właśnie pompatyczna jak Prorok. W przyszłości, czyli kiedy będzie stara, będzie się starała o pracę w codziennej gazecie, więc szkolna działalność będzie ładnie wyglądała w życiorysie. Szczególnie związana z tematem. A może z prefektem naczelnym i Gwardią Założycieli Hogwartu mogłaby wnioskować o taką inicjatywę?
- Muszę pogadać z Hannah Wilson - stwierdziła do swoich myśli, a jednocześnie była wciąż zwrócona do Samuela. Jakby mógł jej czytać w myślach i wiedział jaką akurat przeprowadziła wewnętrzną rozmowę.
- Sorki - uśmiechnęła się przepraszająco - Nakryłeś mnie, kiedy naprawdę byłam nad tym skupiona i cały czas moje myśli trochę błądzą wokół tematu. Już tak mam, kiedy się na coś nakręcę.
Re: Krużganki
Jego miny i zmiany zachowań nie były niczym nadzwyczajnym. No dobra nie były jeśli się do nich przywykło.
W sumie nie było niczym zadziwiającym, że Stark potraktowała jego słowa całkiem poważnie. Ba, nawet on je tak przez chwilę potraktował i dopiero teraz dobrał odpowiednią minę, która mówiła coś w stylu "nie jestem pewien czy się wkopałem, czy ona robi sobie ze mnie jaja"
- Skąd masz pewność, że nadaję się do pisania? - spytał unosząc delikatnie brwi i wyciągając z kieszeni różdżkę. Wyczarował sobie mały notesik i pióro z kałamarzem. Schował badylek, zanurzył koniuszek pióra w tuszu i zaczął bazgrać w notesiku.
"Stella Stark. Posądza mnie o umiejętności pisarskie. Nie jestem pewien co o tym myśleć. Całkiem nieźle pachnie" zamyślił się na dłuższą chwilę czy wszystko dobrze napisał po czym znów zaczął skrobać "Obiekt do dalszego śledzenia". W sumie nie przejął się, że w trakcie bazgrania dziewczyna doskonale widziała co pisze, a gdy już skończył zamknął notesik i schował do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Detektyw jak się patrzy.
- Nie szkodzi, nie przeszkadzaj sobie. - odparł uśmiechając się złośliwie i wymamrotał pod nosem coś co brzmiało jak "Zanotować. Gada sama do siebie"
- Mam rozumieć, że pisanie to taki Twój konik? - kolejna zmiana zachowania bo oto stał tutaj zwyczajnie, delikatnie ciekawski Sam. Taki typowy chłopaczek, który podtrzymuje w tej chwili rozmowę pytając o rzeczy prozaiczne a zarazem ciekawe.
W sumie nie było niczym zadziwiającym, że Stark potraktowała jego słowa całkiem poważnie. Ba, nawet on je tak przez chwilę potraktował i dopiero teraz dobrał odpowiednią minę, która mówiła coś w stylu "nie jestem pewien czy się wkopałem, czy ona robi sobie ze mnie jaja"
- Skąd masz pewność, że nadaję się do pisania? - spytał unosząc delikatnie brwi i wyciągając z kieszeni różdżkę. Wyczarował sobie mały notesik i pióro z kałamarzem. Schował badylek, zanurzył koniuszek pióra w tuszu i zaczął bazgrać w notesiku.
"Stella Stark. Posądza mnie o umiejętności pisarskie. Nie jestem pewien co o tym myśleć. Całkiem nieźle pachnie" zamyślił się na dłuższą chwilę czy wszystko dobrze napisał po czym znów zaczął skrobać "Obiekt do dalszego śledzenia". W sumie nie przejął się, że w trakcie bazgrania dziewczyna doskonale widziała co pisze, a gdy już skończył zamknął notesik i schował do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Detektyw jak się patrzy.
- Nie szkodzi, nie przeszkadzaj sobie. - odparł uśmiechając się złośliwie i wymamrotał pod nosem coś co brzmiało jak "Zanotować. Gada sama do siebie"
- Mam rozumieć, że pisanie to taki Twój konik? - kolejna zmiana zachowania bo oto stał tutaj zwyczajnie, delikatnie ciekawski Sam. Taki typowy chłopaczek, który podtrzymuje w tej chwili rozmowę pytając o rzeczy prozaiczne a zarazem ciekawe.
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
- Masz sporą wyobraźnię - stwierdziła pewnym tonem i wzruszyła ramionami, jakby ten gest miał dodać, że w tym temacie nie ma więcej do dodania. Redagowaniem tekstów i sprawdzaniem błędów przecież zajmowałby się ktoś inny, gdyby okazało się, że ma dysleksję czy nie potrafi stworzyć gramatycznie zdania. Ale o to drugie akurat się nie martwiła, bo wiedziała już, że Samuel jest jednym z tych wygadanych chłopaków. - Myślę, że chłopak w zespole zachęciłby też mężczyzn do nabywania gazetki, bo gdyby tworzyły ją same dziewczyny to zaraz by się okazało, że rozrywkę wyparły informacje ze szkoły i dział z plotkami.
Całkiem logiczne. Była już na wakacyjnych praktykach w lokalnej gazecie Portmagee i coś wyniosła z tych zajęć!
- Co masz na myśli jak mówisz konik? - spytała retorycznie. Mogłaby mu walnąć tutaj jakiś wykład na tematy filozoficzne: Kiedy tak naprawdę człowiek wie, że jego umiejętności są wystarczająco dobre? Czy rozwój ma swój koniec i początek...? Ale darowała mu to.
- Jeszcze nie miałam okazji się sprawdzić- Stella odwróciła wzrok przy tym wyznaniu, jakby było coś w tym wstydliwego. Łał, szesnastolatka bez doświadczenia w zawodzie to przecież masakra! - Większość osób w szkole ma mnie za blondynkę bez mózgu, ale dość, dobrego sportowca. Chciałabym zacząć robić coś, żeby bardziej się wykazać. Nie masz tak czasem? - dodała, zerkając na niego z ciekawością.
Całkiem logiczne. Była już na wakacyjnych praktykach w lokalnej gazecie Portmagee i coś wyniosła z tych zajęć!
- Co masz na myśli jak mówisz konik? - spytała retorycznie. Mogłaby mu walnąć tutaj jakiś wykład na tematy filozoficzne: Kiedy tak naprawdę człowiek wie, że jego umiejętności są wystarczająco dobre? Czy rozwój ma swój koniec i początek...? Ale darowała mu to.
- Jeszcze nie miałam okazji się sprawdzić- Stella odwróciła wzrok przy tym wyznaniu, jakby było coś w tym wstydliwego. Łał, szesnastolatka bez doświadczenia w zawodzie to przecież masakra! - Większość osób w szkole ma mnie za blondynkę bez mózgu, ale dość, dobrego sportowca. Chciałabym zacząć robić coś, żeby bardziej się wykazać. Nie masz tak czasem? - dodała, zerkając na niego z ciekawością.
Re: Krużganki
Chłopak pokiwał mądrze głową na słowa dziewczyny. Szybko się uczysz mój młody padawanie. Trzeba przyznać, że wyobraźnia Sama była dość bujna, a żeby móc ją ogarnąć w całym zakresie, trzeba by pewnie posiadać pokłady większe niż w jego wypadku.
- Czyli mówiąc wprost, nie wahałabyś się mnie wykorzystać, dla dobra swojego przedsięwzięcia? - Pytanie może i było na swój sposób bezczelne, jednak ton jakim je wypowiedział był raczej beztroski i wesoły. W sumie pewnie było i trochę racji w tym, że gazetka pisana i wydawana przez jedynie żeńską płeć miałaby mniejszą siłę przebicia poza grono dziewcząt, a artykuły pisane przez Jarsena być może znalazłyby uznanie wśród męskiej widowni. W końcu wiadomo, że jak baby piszą to faceci od razu widzą w tym ploty i brudy wyjęte z szaf uczniów i nauczycieli.
- To, że lubisz go ujeżdżać. - burknął, jak gdyby pytanie dziewczyny było niezwykle głupie, a taka odpowiedź czymś oczywistym.
- Ech. Chodzi mi o to, że jest to coś czym się pasjonujesz? Nie wiem, że odnajdujesz siebie poprzez pisanie, albo jaki tam inny powód masz by rozpocząć takie przedsięwzięcie. - Tak, to była z pewnością dobra odpowiedź na pytanie dziewczyny. A to, że Jarsen w ogóle wypowiedział tak mądre słowa zakrawało chyba o cud. No dobra może nie o cud, bo totalnym idiotą nie był.
- Fakt to ma sens. Blondynka to bez mózgu. A tiara popełniła błąd wsadzając Cię do domu Roveny - I oto ponownie pokiwał mądrze głową, chociaż dało się jasno dosłyszeć w tym zarówno odrobinę ironii jak i rozbawienia.
- Ale odpowiadając na Twoje pytanie. Nie, w sumie to nie. Czy byłbym w stanie? Tak. Czy czuję potrzebę? Niespecjalnie - Oto przykładny uczeń bez żadnych większych aspiracji. Typ, który w mugolskiej szkole sprawdziłby się jako przewodniczący klasy, ale tylko w wypadku gdyby go wcisnąć na to miejsce i olać niektóre jego zachowania.
(genralnie Kasiu to do soboty bo dzisiaj będę do późna bez neta, może nawet do rana soboty będę bez neta ;c wybacz )
- Czyli mówiąc wprost, nie wahałabyś się mnie wykorzystać, dla dobra swojego przedsięwzięcia? - Pytanie może i było na swój sposób bezczelne, jednak ton jakim je wypowiedział był raczej beztroski i wesoły. W sumie pewnie było i trochę racji w tym, że gazetka pisana i wydawana przez jedynie żeńską płeć miałaby mniejszą siłę przebicia poza grono dziewcząt, a artykuły pisane przez Jarsena być może znalazłyby uznanie wśród męskiej widowni. W końcu wiadomo, że jak baby piszą to faceci od razu widzą w tym ploty i brudy wyjęte z szaf uczniów i nauczycieli.
- To, że lubisz go ujeżdżać. - burknął, jak gdyby pytanie dziewczyny było niezwykle głupie, a taka odpowiedź czymś oczywistym.
- Ech. Chodzi mi o to, że jest to coś czym się pasjonujesz? Nie wiem, że odnajdujesz siebie poprzez pisanie, albo jaki tam inny powód masz by rozpocząć takie przedsięwzięcie. - Tak, to była z pewnością dobra odpowiedź na pytanie dziewczyny. A to, że Jarsen w ogóle wypowiedział tak mądre słowa zakrawało chyba o cud. No dobra może nie o cud, bo totalnym idiotą nie był.
- Fakt to ma sens. Blondynka to bez mózgu. A tiara popełniła błąd wsadzając Cię do domu Roveny - I oto ponownie pokiwał mądrze głową, chociaż dało się jasno dosłyszeć w tym zarówno odrobinę ironii jak i rozbawienia.
- Ale odpowiadając na Twoje pytanie. Nie, w sumie to nie. Czy byłbym w stanie? Tak. Czy czuję potrzebę? Niespecjalnie - Oto przykładny uczeń bez żadnych większych aspiracji. Typ, który w mugolskiej szkole sprawdziłby się jako przewodniczący klasy, ale tylko w wypadku gdyby go wcisnąć na to miejsce i olać niektóre jego zachowania.
(genralnie Kasiu to do soboty bo dzisiaj będę do późna bez neta, może nawet do rana soboty będę bez neta ;c wybacz )
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
...nie wahałabyś się mnie wykorzystać, dla dobra swojego przedsięwzięcia?
Błękitne oczy Krukonki zaświeciły się figlarnie w świetle świec, kiedy na niego spojrzała z wymownym uśmiechem.
- Zawsze - odpowiedziała, szczerząc się wesoło. Przy większości ludzi nie pokazywała tak często swoich małych zębów z wystającymi kłami, ale Jarsen miał talent do wywoływania u niej takich reakcji. Generalnie ją rozbawiał i przyznawała mu teraz w duchu, że dobrze się bawi w jego towarzystwie.
- Nie każdy Krukon to od razu alfons i omega. Wśród swojej populacji jesteśmy czasem dość krytyczni - westchnęła szczerze, myśląc znowu o Carli, przy której na pewno czuła się przygłupią siostrą. Co prawda wydawało jej się jednocześnie, że dla najmłodszej Starkówny to wszyscy w ogóle byli gorszego sortu.
- Ale fakt faktem, że się tym interesuję. Jak wieloma innymi rzeczami. A Ty? - znowu odbiła piłeczkę, żeby tym razem zacząć się dowiadywać więcej rzeczy od Ślizgona.
- Masz konika? Każdy chłopiec pewnie o tym marzy!
Błękitne oczy Krukonki zaświeciły się figlarnie w świetle świec, kiedy na niego spojrzała z wymownym uśmiechem.
- Zawsze - odpowiedziała, szczerząc się wesoło. Przy większości ludzi nie pokazywała tak często swoich małych zębów z wystającymi kłami, ale Jarsen miał talent do wywoływania u niej takich reakcji. Generalnie ją rozbawiał i przyznawała mu teraz w duchu, że dobrze się bawi w jego towarzystwie.
- Nie każdy Krukon to od razu alfons i omega. Wśród swojej populacji jesteśmy czasem dość krytyczni - westchnęła szczerze, myśląc znowu o Carli, przy której na pewno czuła się przygłupią siostrą. Co prawda wydawało jej się jednocześnie, że dla najmłodszej Starkówny to wszyscy w ogóle byli gorszego sortu.
- Ale fakt faktem, że się tym interesuję. Jak wieloma innymi rzeczami. A Ty? - znowu odbiła piłeczkę, żeby tym razem zacząć się dowiadywać więcej rzeczy od Ślizgona.
- Masz konika? Każdy chłopiec pewnie o tym marzy!
Re: Krużganki
Ręką zrobił gest wystrzału z pistoletu. Podzielał dokładnie takie podejście i właśnie to był sposób by go przekonać. Wielkie umysły myślą tak samo albo jakoś tak.
- Ok, piszę się na to - No i masz. W końcu będzie to jakiś czynny udział w życiu szkoły ze strony tego chłopaka. Kto wie, może wyjdzie z tego coś dobrego?
- Odrobina samokrytyki zawsze jest w cenie. Choć tak wielu osobom brakuje tej cechy - a przecież gruntem jest, by poznać i zaakceptować swoje własne ułomności. Czy był to fetysz stóp, nadmierne przeżuwanie czy też pierdoła w stylu stwierdzenia "nie jestem najmądrzejszy" czy "wcale nie jestem pępkiem świata". Oczywiście, że nie jesteś pępkiem świata. Jarsen nim jest.
- Bo wies, safse chciałem mieć kucyka, ale mama zablaniała - wyseplenił robiąc głupkowatą minę. To był właśnie jego konik, wydurnianie się na sto różnych sposobów i brak przejmowania się opinią otoczenia na ten temat. Był po prostu takim specyficznym obiektem, którego życie samo w sobie bawiło, nawet w tych paskudnych chwilach. Śmiechy na pogrzebie, śmiechy na weselach, śmiechy w trakcie posiedzenia w toalecie. No dobra, może nie zbaczajmy na ten temat, nie każdy lubi grać w sratki.
- A tak poważniej to czy mam jakieś pasjonujące mnie zajęcie? Czemu miałbym wybierać? Życie to mój konik i ujeżdżam je jak mi się żywnie podoba - O, dokładnie tak było. Sam pokiwał w zadumie głową, jak gdyby kontemplował przez chwilę własne słowa. Nie poprawił się, więc widać stwierdził, że jest dobrze.
- Ok, piszę się na to - No i masz. W końcu będzie to jakiś czynny udział w życiu szkoły ze strony tego chłopaka. Kto wie, może wyjdzie z tego coś dobrego?
- Odrobina samokrytyki zawsze jest w cenie. Choć tak wielu osobom brakuje tej cechy - a przecież gruntem jest, by poznać i zaakceptować swoje własne ułomności. Czy był to fetysz stóp, nadmierne przeżuwanie czy też pierdoła w stylu stwierdzenia "nie jestem najmądrzejszy" czy "wcale nie jestem pępkiem świata". Oczywiście, że nie jesteś pępkiem świata. Jarsen nim jest.
- Bo wies, safse chciałem mieć kucyka, ale mama zablaniała - wyseplenił robiąc głupkowatą minę. To był właśnie jego konik, wydurnianie się na sto różnych sposobów i brak przejmowania się opinią otoczenia na ten temat. Był po prostu takim specyficznym obiektem, którego życie samo w sobie bawiło, nawet w tych paskudnych chwilach. Śmiechy na pogrzebie, śmiechy na weselach, śmiechy w trakcie posiedzenia w toalecie. No dobra, może nie zbaczajmy na ten temat, nie każdy lubi grać w sratki.
- A tak poważniej to czy mam jakieś pasjonujące mnie zajęcie? Czemu miałbym wybierać? Życie to mój konik i ujeżdżam je jak mi się żywnie podoba - O, dokładnie tak było. Sam pokiwał w zadumie głową, jak gdyby kontemplował przez chwilę własne słowa. Nie poprawił się, więc widać stwierdził, że jest dobrze.
Samuel JarsenKlasa VI - Urodziny : 19/03/2006
Wiek : 18
Skąd : Nowy York
Krew : Czysta
Re: Krużganki
Prychnęła cicho, słysząc jego odpowiedź i poklepała go płaszczu, gdzie wcześniej schował swój notesik do wewnętrznej kieszeni.
- Zanotuj to sobie. W szkolnej gazetce będziesz miał pseudonim Konik i w opisie redaktora cytat: Życie to mój konik i ujeżdżam je jak mi się żywnie podoba - powtórzyła przesadnie udając jego ton głosu i gestykulując ręką, jak to on czasem robił.
Zostało teraz tylko zgłosić pomysł na klub. Chciałaby, żeby tym razem nie skończyło się na słomianym zapale, jak było w przypadku zimowego festiwalu. Chciała bardzo zatańczyć na konkursie, ale nie wydawało jej się, że jest gotowa pokazać szkole umiejętności artystyczne połączone z magią. Dyrektor nie chciał też wydać zgody na teleportację i wyszła dupa. Ale gazetka szkolna to mniejsze i bardziej wykonalne przedsięwzięcie, prawda?
- Idziemy się przejść? - zaproponowała, kiedy doszła do wniosku, że zaczyna przymarzać do kamiennej ławki.
- Zanotuj to sobie. W szkolnej gazetce będziesz miał pseudonim Konik i w opisie redaktora cytat: Życie to mój konik i ujeżdżam je jak mi się żywnie podoba - powtórzyła przesadnie udając jego ton głosu i gestykulując ręką, jak to on czasem robił.
Zostało teraz tylko zgłosić pomysł na klub. Chciałaby, żeby tym razem nie skończyło się na słomianym zapale, jak było w przypadku zimowego festiwalu. Chciała bardzo zatańczyć na konkursie, ale nie wydawało jej się, że jest gotowa pokazać szkole umiejętności artystyczne połączone z magią. Dyrektor nie chciał też wydać zgody na teleportację i wyszła dupa. Ale gazetka szkolna to mniejsze i bardziej wykonalne przedsięwzięcie, prawda?
- Idziemy się przejść? - zaproponowała, kiedy doszła do wniosku, że zaczyna przymarzać do kamiennej ławki.
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Magic Land :: Hogwart :: PARTER
Strona 2 z 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach