Krużganki

+13
Aiden Williams
Andrea Jeunesse
Samuel Jarsen
Stella Stark
Leslie Wilson
Brandon Tayth
Felicja Socha
Hope Colinz
Maud Moreau
Micah Johansen
Elektra Fyodorova
Maja Vulkodlak
Brennus Lancaster
17 posters

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Krużganki - Page 5 Empty Krużganki

Pisanie by Brennus Lancaster Nie 31 Sie 2014, 17:11

First topic message reminder :

Krużganki - Page 5 Durham-cloister

Krużganki okalające dziedziniec.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Krużganki - Page 5 Empty Re: Krużganki

Pisanie by Anthony Wilson Wto 07 Lut 2023, 21:05

Przyjaźń przez długi czas była fundamentalną relacją w życiu Wilsona, nie sądził, że kiedykolwiek przez własną głupotę zostanie sam. Od kiedy przespał się z Antoniją i od niej odszedł, stwierdził, że on po prostu sam siebie sabotuje. Niszczy każde relacje, nie tylko miłosne, robi po prostu na złość swoim emocjom. Teraz zaczął być osamotniony i coraz lepiej odnajdywał się w takiej rzeczywistości, czasami miał wrażenie, że to jego natura wilkołaka do tego dąży. Zostać samemu, odrzucony przez całe społeczeństwo zaszyć się gdzieś nie musząc z niczego się tłumaczyć. Niestety, od czasu do czasu na jego drodze stawał ktoś kto myślał, że go zmieni. Dużo przyjaciół, dziewczyn czy członków rodziny obierało sobie za punkt honoru naprowadzenie go na te prawidłowe tory. To dokładnie tak jak ktoś chce wyleczyć narkomana- jeśli sam tego nie chce to nic z tego nie wyjdzie. Czasami ktoś kto ma problem musi do tego dojrzeć- chcieć tej zmiany.
- Mogę być wykorzystywany, ale w całkiem odmienny sposób niż ten który chodzi Ci po głowie.- jej głos w jego mniemaniu brzmiał trochę jak głos psychopatki starającej się przekonać cały świat, że to nie z nią jest problem.- Nie martw się, w zupełności się Ciebie nie obawiam.- Ślizgon starał się tak samo jak i ona modulować głos by brzmiał jak najspokojniej się dało jednak w jego tonie dało się słyszeć odrobinę rozbawienia. Jej kolejne słowa sprawiły, że Tony postanowił sprawdzić to empirycznie. On w przeciwieństwie do niej był zawsze bardzo ciepły. Bezprecedensowo złapał ją więc za dłoń pozwalając ich palcom spleść się w lekkim uścisku. -Kurwa, Sharp, może Ty nie żyjesz? Jakiś inferius, czy coś, hm?- puścił jej rękę która w połączeniu z jego dłonią dawała mu przyjemny chłód.- Mam tych sztuczek o wiele więcej tylko pytanie czy jest sens marnować je dla Ciebie?- popatrzył na nią a lekka satysfakcja malowała mu się na twarzy. W tym momencie uważał, że wygrał tą uszczypliwością ich przepychankę słowną i tak, był z tego zadowolony.
- Oj nie, nie możesz sobie przygarnąć akurat tego tytułu.To ja tu jestem od zawodzenia ludzi w tym jestem całkiem nie zły.- pogroził jej palcem jak mama pięcioletniemu dziecku, może i nie widziała a może też doszło do niej wiele plotek związanych z chłopakiem ale w tym faktycznie był mistrzem. Co prawa nie było się czym chwalić, ale lepsze takie osiągnięcie niż żadne, co?
Ze sporym zaciekawieniem obserwował jak dziewczyna stara mu się udowodnić, że palenie papierosów wcale aż tak źle jej nie wychodzi, ale wychodziło niestety fatalnie. Widać było, że jeśli nie jest jej to pierwszy raz to na pewno jeden z pierwszych.  Dzięki jej zachowaniu udało się jej go rozczulić, obserwował ją ze wzrokiem starszego brata i machał głową z dezaprobatą. Zanim zdążył cokolwiek skomentować Lauren była już bardzo blisko dotykając poszczególnych wymienianych części ciała Szkota. - A co jeśli jestem chory. Nie boisz, że się zarazisz?- jak już wcześniej ustaliliśmy młody ślizgon był na głodzie, więc jej gesty sprawiły, że mimowolnie lekko się od niej odsunął, bo zaczął się bać, że zaraz naprawdę zacznie i wobec niej stosować swoje gierki, sztuczki największego podrywacza w szkole. Kiedy wstała otaksował ją wzrokiem z góry na dół zatrzymując swój wzrok kompletnie mimowolnie na jej tyłku. Patrzył krótką chwilę po czym odwrócił wzrok otrząsając się z letargu. Ogarnij się Wilson. w myślach zaczął się trochę karcić, bo spojrzenie na nią w relacjach bardziej damsko męskich w zupełności mu się nie podobało.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Krużganki - Page 5 Empty Re: Krużganki

Pisanie by Lauren Sharp Sro 08 Lut 2023, 02:04

Czy to nie było tak, że jeśli ktoś raz zaznał przyjaźni, to za nią później tęsknił? Ona sama nie pozwalała sobie na takie zażyłości, wiele razy widziała dramaty przekształcających się relacji i tego, jak wpływały one na osoby ze sobą powiązane. Nie wiedziała o nim niczego, co dałoby jej prawo do oceniania jego postępowania, oceniania go jako człowieka na płaszczyźnie innej, niż jej pokazał podczas tych licznych przepychanek słownych. Zresztą, niewiele ją obchodziło, czy sypiał z Królową Brytyjską, Verdanówną czy Suzanne — jego sprawa, tylko czy aby na pewno sam był z tego powodu szczęśliwy. Tak częsta zmiana partnerek wydawała się jej owocem tego, że nie miał pojęcia, czego szukał i nigdy nie był w relacji, która by go wypełniła. Nie, żeby Lauren cokolwiek na jej temat wiedziała. Trwające między nimi kilka dłuższych chwil milczenie sprawiło, że jej umysł powędrował w dziwne rejony, zastanawiała się bowiem, skąd u niego taka bladość i brak tej iskry w oczach, którą okazjonalnie tylko z siebie wykrzesał. Musiał radzić sobie z niezłym gównem, okropnie ciężkim bagażem i nie znajdowała na to innego wytłumaczenia. Najgorzej było, jeśli czegoś jednak żałował, bo z reguły lekarstwa na ten stan duszy były tymi najbardziej skomplikowanymi. Jej karmelowe tęczówki na ułamek sekundy odszukały spojrzenie Wilsonowych oczu, jakby zadawała mu nieme pytanie, decydując się jedynie na westchnięcie i delikatny ruch głową, jakby uznała, że jednak nie miało to żadnego znaczenia.
Jego szczęście leżało tak naprawdę tylko w jego dłoniach, nikt inny mu go nie da.
- W jaki sposób? - wypaliła wyrwana ze swojego świata, nie mogąc zinterpretować w żaden konkretny sposób jego wypowiedzi. Rude pasma zakołysały się leniwie na wietrze, gdy odchyliła głowę do tyłu i wbiła wzrok w ciemniejące coraz szybciej niebo. Chmury zdawały się coraz cięższe, a zapach deszczu — lub przynajmniej jego złudzenie, wdzierały się Lauren do nosa. - Zupełnie mnie nie doceniasz.
Zauważyła z nutą rozbawienia, bo była pewna, ze w ich wcześniejszej konwersacji to on użył podobnych słów do niej. Nie drgnęła, nawet gdy złapał ją za rękę, wbijając jedynie spojrzenie w splecione palce. Zupełnie jakby lodowe kolce zatańczyły z kawałkami drewna rozgrzanymi w domowym palenisku. Nie było to jednak ciepło natrętnie parzące, raczej przyjemne i niezobowiązujące. I chociaż dawało jej to odrobinę dyskomfortu, tym razem nie zareagowała przesadzonym uniesieniem. Zamiast tego wprawiła w ruch ramiona, podnosząc na niego wzrok. - Dopiero zauważyłeś? Jestem wampirem. Uważaj, bo wsysam z Ciebie krew, całą energię i reszty chęci do życia, czy coś tam. Nie masz tak gorących sztuczek Wilson, aby ruszyć moim zimnym i martwym sercem. Jednak schlebia mi, że o tym pomyślałeś.
Nie jęknęła, nie zapowietrzyła się nawet przy odpowiedzi, nie ściszyła głosu i nie speszyła się na słowa, które u nie jednej dziewczyny wywołałyby przyśpieszone bicie serca. Z udawanym smutkiem wydęła usta w podkuwkę, pokazując mu kompletną bezradność i towarzysząca jej tragedię związaną z tym, że tych jego sztuczek nie pozna. Splotła ze sobą swoje palce, czując, jak delikatnie rozgrzana skóra dłoni, którą wcześniej trzymał, mrowiła się w drugą. - A nie wpadło Ci kiedyś do głowy, że oni po prostu za dużo od Ciebie oczekiwali, dając Ci zbyt mało? I że to nie jest Twoja wina?
Nie umiała ugryźć się w język, bo jak już Tony wcześniej zauważył, była niczym adwokat diabła, który okazjonalnie zadaje mądre pytania pomiędzy złośliwymi igiełkami. Owszem, w każdej plotce było ziarno prawdy, ale każda też powtarzana była z innej perspektywy. Jaka była ta należąca do siedzącego obok Ślizgona?
Miała wrażenie, że papieros do niej pasował, a jednak nigdy nie zdecydowała się na palenie. Zdążyła mu też wytknąć mankamenty, kompletnie ignorując jego przestrzeń prywatną, skoro on postępował w ten sam sposób. Na jego pytanie, jej wzrok nieco spoważniał. Zacisnęła usta, aby powstrzymać ten pierwszy i z pewnością złośliwy wyrzut, który cisnął się jej na język. - Złego diabli nie biorą. A przede wszystkim wydaje mi się, że Twoją chorobą w dużej mierze jesteś Ty sam Wilson. Czego miałabym się bać?
Wstała, odsuwając się od niego i przez chwilę milcząc, skupiła wzrok na niebie. Przez to, że wyglądał na chorego i był jakiś taki mało swój, wykazała znacznie więcej empatii, niż powinna. Wsunęła więc z odrobiną niezadowolenia papierosa pomiędzy usta, krzyżując ręce pod biustem, ignorując zupełnie wędrujące po niej spojrzenie oczu bruneta. Kaszlnęła przy próbie zaciągnięcia się, dym znów zadrapał w nieprzyjemny sposób gardło i pozostawił goryczkę na wargach, a fajki wciąż było trochę mniej, niż połowa. Cofnęła się więc pół kroku i wyciągnęła dłoń w jego stronę, odrobinę się odwracając, aby łatwiej było na niego spojrzeć. - Nie dość, że przez Ciebie mogę się uzależnić i będę śmierdzieć, to jeszcze wyjdę na miłą. Pięknie Anthony, naprawdę. Minus dziesięć dla Slytherinu za deprawowanie uczniów. Takie papierosy Ci odpowiadają?
Ostatnie pytanie było zupełnie wyrwane z kontekstu, rzucone z ciekawością. Bo wiedziała, że smaków jest kilka. Ciekawe tylko, czy wszystkie tak samo śmierdziały?
Lauren Sharp
Lauren Sharp
Prefekt Slytherin
Prefekt Slytherin

Skąd : Arran, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Animag

Powrót do góry Go down

Krużganki - Page 5 Empty Re: Krużganki

Pisanie by Anthony Wilson Sro 08 Lut 2023, 12:18

Relacje nie zawsze musiały być skomplikowane, a na pewno już nie przyjaźń, która według Wilsona była czymś pięknym i czystym, a przynajmniej taka powinna być. Do czasu aż sam wszystkiego nie zepsuł naprawdę tak uważał, ale to co się działo w jego przyjaźniach wywodziło się z tego, że Wilson nie potrafił utrzymać zdrowych kontaktów damsko-męskich. A najczęściej przyjaźnił się tylko z kobietami, więc jak widać tragedia gotowa na samym wstępie. Zazwyczaj winą obarczał tylko siebie, jednak patrząc na to z boku możnaby śmiało stwierdzić, że przecież do tanga zawsze trzeba dwojga, a te dziewczyny zazwyczaj zaczynały się w nim po prostu zakochiwać i znów wracamy do ich marnych nadziei, że młody Wilson akurat dla nich się zmieni, akurat je pokocha i rzuci swoje życie amanta. Tak jednak nigdy się nie działo.
- Lauren to nie jest temat dla małych dziewczynek.- posłał jej lekko złośliwy uśmiech i wyciągnął w kierunku jej twarzy dłoń sprzedając jej delikatnego pstryczka w nos. Oprócz zapachu deszczu który powoli dochodził też do jego nozdrzy chłopak naprawdę czuł się coraz gorzej i ciężko zaczynało mu się skupić na czymkolwiek innym. Jego bateria społeczna powoli zaczęła się wyczerpywać, dlatego schował paczkę papierosów do kieszeni kurtki i puszczając jej dłoń powoli wstał. Jeszcze nie było tak źle, nie kręciło mu się w głowie więc wiedział, że to ostatni dzwonek na spokojne dojście do dormitorium. Starał się za wszelką cenę nie dać po sobie poznać jak bardzo źle się czuję, jednak jego milczenie przez dłuższy czas mogło dla dziewczyny zacząć wydawać się dziwne. - Tu już nie ma co wysysać Lauren, chęci do życia spieprzają ode mnie od dawna.- na jego twarzy pojawił się blady uśmiech i kiedy nogi lekko się pod nim ugięły wiedział, że musi wrócić do sypialni i jak najszybciej się położyć, zostało tak niewiele do pełni a on czuł jakby rozpadał się od środka. - Musze już iść.- rzucił nagle i zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć szybkim krokiem ruszył w stronę lochów. Zdawał sobie sprawę, że takie pożegnanie może wydać jej się podejrzane, ale nie miał teraz głowy do tego by zastanawiać się co ona sobie o nim pomyśli.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Krużganki - Page 5 Empty Re: Krużganki

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry


 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach