Czarodziejski Oddział Ratunkowy

+15
Adrienne Cryan
Luis Castellani
Marco Castellani
Bohater Niezależny
Catherine Greengrass
Miles Gladstone
Cleopatra Kaligaris
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Niven Yates
Zoja Yordanova
Hyperion Greengrass
Mistrz Gry
Nora Vedran
Vincent Cramer
19 posters

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Vincent Cramer Sob 26 Lip 2014, 17:33

First topic message reminder :

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Infirmerie

Miejsce pierwszego rzutu, do którego trafiają pacjenci. Pomieszczenie jest niemal wierną kopią Skrzydła Szpitalnego.
To wielka sala pełna łóżek oddzielonych od siebie zielonymi parawanami. Następuje tu wstępna diagnostyka pacjentów, a także zapada decyzja o odesłaniu ich do domu lub przyjęciu na oddział. Wszelkie niezbędne do badań sprzęty posiadają kółka, dzięki którym łatwo je przetransportować do łóżka pacjenta.

Pracownicy:
Główna pielęgniarka na zmianie dziennej: Helene Goldsmith (40 l.)
Główna pielęgniarka na zmianie nocnej: Nicefora Parsley (45 l.)
Rejestratorka: Mirtha Jensen (55 l.)
Uzdrowiciele: zależnie od grafiku.


Vincent Cramer
Vincent Cramer
Uzdrowiciel


Urodziny : 18/11/1984
Wiek : 39
Skąd : Catanzarro, Włochy
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t764-skrytka-pocztowa-vincent

Powrót do góry Go down


Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 12 Lut 2015, 19:29

Siła i czas z jaką ogień powrócił nie niosło za sobą nic innego, jak zaangażowanie do gaszenia go sprawniejszych pacjentów. Aurorka robiąc szybki kurs rzucania zaklęcia wystrzeliwującego ogień, nakazała skierowanie różdżek w stronę budynku. Póki się paliło, nie mogli zrobić nic więcej, nawet jeśli ktoś mógł przypłacić to życiem.
- Aqua Eructo! - z każdej strony rozległo się to właśnie zaklęcie, niosące za sobą spore ilości wody. W końcu wpadła na jeszcze inny pomysł. Podczas gdy reszta nie zaprzestawała gaszenia pożaru, ona wycelowała w budynek, krzycząc: - Finite Incantatem!
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Mistrz Gry Czw 12 Lut 2015, 20:11

Morwen, twoje zaklęcie nie odniosło żadnego skutku.

Wspólnymi siłami udało się w połowie opanować pożar trawiący ruiny szpitala, z którego ostało się kilka ścian parteru i część podłogi pierwszego piętra.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 12 Lut 2015, 20:19

- Czy ktoś został w środku?! - zwróciła się do jednej z pielęgniarek stojących niedaleko. W ogólnym rozrachunku wyszło na to, że pacjenci zostali ewakuowani, natomiast we wnętrzu płonącej ruiny została jedna z lekarek i sam dyrektor szpitala oraz sprawca całego chaosu. Nie pozostało jej nic innego jak targnięcie się na swoje życie, by uratować tamtych - jeśli jeszcze coś z nich zostało. W asyście dwóch aurorów weszła do budynku: każdy z nich miał na głowie bańkę z powietrzem (bąblogłowy) i ochraniał się najprostszą tarczą z możliwych (protego). By przedostać się przez ruiny użyli zaklęć takich jak defodio oraz raz po raz aqua eructo. Mimo, że było to ryzykowne posunięcie, tak aurorka pamiętała, że szpital posiadał jeszcze podziemia a skoro w środku znajdowała się trójka osób, tak tylko jeszcze tam mogli być.
Pozostałe osoby na zewnątrz wciąż gasiły ogień wspólnymi siłami.

/udało się dostać do prosektorium? bo nie wiem czy mogę pisać u nich
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Mistrz Gry Czw 12 Lut 2015, 20:23

Gdy weszliście do wnętrza szpitala, można było usłyszeć odgłos walącego się budynku, a w środku wciąż się paliło.
Drogę do prosektorium zagradzają wam pożar i elementy stropu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 12 Lut 2015, 20:32

Podczas kiedy dwóch aurorów gasiło pożar wokół, jednocześnie chroniąc ich przed walącymi się ścianami, ona próbowała za pomocą Aqua Eructo na przemian z Aguamenti gasić ogień, który rozpościerał się przed nimi.  Kiedy płomienie przed nią straciły trochę na sile, spróbowała odgarnąć elementy stropu rzucając wszystkie możliwe nie zbyt inwazyjne zaklęcia, typu: Defodio, Depulso i Expulso, a potem ponownie Aguamenti i Agua Eructo.
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Mistrz Gry Czw 12 Lut 2015, 20:45

Pożar na parterze ustał, a także udało wam się odgruzować przejście. Jedyne co was dzieliło od podziemi, to brak klatki schodowej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Morwen Blodeuwedd Czw 12 Lut 2015, 20:56

Brak klatki schodowej był przeszkodą, której nie przemyślała i nie wiedziała jak ją "przejść". Skoro ogień ustał a dodatkowo mieli odblokowane przejście, pozostało im chronienie się przed ewentualnymi kawałkami budynku opadającymi z góry i z boku. Ostatecznie jeden z aurorów, który z nią poszedł, teleportował się do prosektorium.

/udało się, żyje, nie żyje? Razz
Morwen Blodeuwedd
Morwen Blodeuwedd
Czarownica


Urodziny : 20/12/1984
Wiek : 39
Skąd : Cardiff, Walia
Krew : czysta, ARh+

https://magic-land.forumpolish.com/t714-skrytka-pocztowa-morwen-b

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Mistrz Gry Czw 12 Lut 2015, 21:00

Auror bezpiecznie znalazł się na dole. Po krótki rozpoznaniu, poprosił was o pomoc z wyniesieniu rannych.
Mistrz Gry
Mistrz Gry


Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Lydia Murphy Czw 30 Mar 2023, 13:41

22.03
Kwatera główna aurorów przypominała ul pełen podekscytowanych pszczół, a tym co dostarczyło im tej ekscytacji była właśnie Murphy. Znając jej temperament i umiejętności, wielu aurorów czekało tylko aż straci cierpliwość i przychrzani cholernemu Greenbergowi choć większość zakładała że po prostu się nie powstrzyma w czasie treningu, zupełnie bez powodu. Faktycznie wydarzyło się to na sali treningowej, ale debil sprowokował ją specjalnie, przeszkadzając jej w walce z kimś innym. Podjął świadomą decyzję by zacząć temat i kontynuować go mimo jej odpowiedzi, szczególnie tych każących mu spieprzać gdzie puffki hodują. Nie mógł przyjąć że nie dostał przydziału prz nowej sprawie, uważając że to na pewno jej wina, a nie jego własnego braku kompetencji. Powstrzymywała się, naprawdę była spokojna i skupiona na blokowaniu ciosów i zaklęć swojego przeciwnika, dopóki nie usłyszała dokładnie tych słów których się obawiała od przekroczenia progu Kwatery Głównej ósmego marca: Widziałem że zostałaś dzisiaj w biurze Sharpa po odprawie, czyżbyś dziękowała za przysługę? Już dawno słyszałem że egzaminy aurorskie zdałaś z wyróżnieniem, nie miałem tylko pewności za co. Chrzęst z jakim jej pięść spotkała się z jego parszywą szczęką był niesamowicie satysfakcjonujący, choć oznaczał potrzaskanie nie tylko jego kości, nawet nie mrugnęła czując jak siła uderzenia rozchodzi się falą po jej własnym ciele, widząc tylko to jak debila odrzuca do tyłu. Czy była to dobra decyzja? Niekoniecznie. Czy jej żałowała? Absolutnie nie. Czy następnym razem użyłaby trochę mniej siły żeby nie uszkodzić też siebie? Ha, jakby umiała się kontrolować. Zamieszanie jednak musiało wywołać wyższych rangą z ich jaskiń bo niemal momentalnie usłyszała trzaski otwieranych drzwi, na co miała jedną reakcję, zwiać. Wciąż w dresie, złapała tylko kurtkę i uciekła bocznymi drzwiami z sali treningowej, potem przemykając po kątach przez główną salę, mimo że czuła się obserwowana przez niemal wszystkich. Wiedziała że tak będzie, uprzedzała go o tym. Jakimś cudem udawało im się nie wzbudzać podejrzeń przez ponad tydzień, może nadal nikt nic nie wiedział, po prostu przez tego idiotę przemawiała zazdrość. Po prawdzie nie było to nic nowego, po prostu teraz zawierało ziarno prawdy i przez to stało się problemem osobistym. Chowając swoją bezużyteczną, opuchniętą rękę pod kurtką przewieszoną przez ramię starała się czym prędzej opuścić swoje miejsce pracy, szczególnie niezainteresowana rozmową z kimkolwiek kto został wyznaczony by dać jej naganę, chyba pierwszą tego typu. Widząc kilka rąk uniesionych do przybicia piątki pokręciła tylko głową tym bardziej skupiając się na ucieczce, poza tym potrzebowała jak najszybciej naprawić swoją rękę, dość niezbędną do pracy.
Oddział ratunkowy w Mungu wydawał się przerażająco spokojny w porównaniu z Ministerstwem, wzięło ją to z zaskoczenia bo myślała że w szpitalach nie ma cichych momentów. Nie zamierzała jednak mówić tego na głos mając przeczucie że mogła tu działać ta sama zasada co dla aurorów gdzie słów tabu nie wolno było wymawiać na głos, najlepiej nawet o tym nie myśleć. Podeszła do pielęgniarki podając swoje dane i pokazując nieszczęsną dłoń przypominającą teraz bardziej czerwoną kapustę niż damską dłoń. Została czym prędzej skierowana za jeden z parawanów z informacją "Uzdrowiciel za chwilę się zjawi", no to czekała, w międzyczasie ugniatając wyjątkowo ciemne punkty na swojej spuchniętej ręce i sprawdzając gdzie boli najbardziej.
Lydia Murphy
Lydia Murphy
Auror


Urodziny : 16/06/1995
Wiek : 28
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Ana-Lucia Brooks Pią 31 Mar 2023, 11:26

Brooks dzisiaj pełniła dyżur na oddziale ratunkowym mimo, że nie była to do końca jej dziedzina, w medycynie magicznej siedziała bardziej w zakażeniach a w mugolskiej zaś w ginekologii, jednak niedobór kadry uzdrowicielskiej zmuszał ją troszkę do brania nadgodzin też na izbie, bo nie potrafiła odmówić, poza tym, Mung obecnie był jej całym życiem chcąc zapomnieć usilnie o wydarzeniach sprzed pożaru... i o Milesie... i Nivenie, który się rozpłynął znowu. Tak to jest z facetami w jej życiu, albo ją chcą porwać i zabić albo nagle znikają bez pożegnania. Dlatego praca, praca i jeszcze raz praca.
Ana-Lucia miała na sobie wygodne jasne materiałowe spodnie i czarne czółenka na obcasie, które podrasowane były kilkoma zaklęciami żeby wytrzymać wiele godzin na nogach, na granatowy t-shirt miała zarzucony błękitny fartuch i w takim stroju przemierzała od stanowiska do stanowiska zarażając swoim szczerym pełnym uśmiechem chcąc chociaż tym zrekompensować ból, którzy jej pacjenci doświadczali.
- Mamy kolejną pacjentkę, panno Brooks - rzuciła jedna z pielęgniarek przekazując uzdrowicielce pergamin z zapisanymi danymi i wskazała na łóżko gdzieś zlokalizowane przy ścianie. Pobieżnie przeczytała informacje, które zostały tam spisane i z charakterystycznym stukotem obcasów zbliżyła się do łóżka, na którym siedziała sobie Murphy.
- Dzień dobry, moja nazwisko Brooks, dzisiaj ja się zajmę Pani przypadkiem. Cóż to się stało... pani... panno... - rzuciła wzrokiem na pergamin chcąc sprawdzić nazwisko -... Murphy? - zapytała z ciepłym uśmiechem odkładając pergamin gdzieś w powietrze, który zaczął lewitować wraz z samopiszącym piórem. Brooks wyciągnęła swą różdżkę i spojrzała po kobiecie chcąc złapać z nią kontakt wzrokowy, który był dla niej bardzo ważny w kontakcie z pacjentami. Kto ją zna wiedział, że Ana-Lucia miała w sobie dużo empatii dla innych ludzi przez co możliwe tak często obdarowywała zaufaniem niewłaściwe osoby. Wyciągnęła wolną dłoń w kierunku Aurorki
- Mogę zerknąć? - zapytała grzecznie w oczekiwaniu na ruch kobiety.
Ana-Lucia Brooks
Ana-Lucia Brooks
Uzdrowiciel


Urodziny : 20/11/1995
Wiek : 28
Skąd : Hiszpania/Anglia
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1106-skrytka-pocztowa-ana-lu

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Lydia Murphy Sob 01 Kwi 2023, 15:15

Jako że strój roboczy aurorów musiał być raczej praktyczny, niezależnie czy akurat chodziło o ubiór taktyczny, treningowy czy codzienny, Lydia szczególnie dbała o to by poza pracą zawsze wyglądać nieskazitelnie. Doskwierało jej teraz, że musiała opuścić Kwaterę Główną wyglądając w jej mniemaniu niechlujnie, w czarnych spodniach dresowych, prostym granatowym t-shircie, skórzanej kurtce i ciężkich sznurowanych botkach. Dokładało to swoją cegiełkę do jej ogólnego niezadowolenia, złość na samą siebie, na Greenberga i na całą sytuację nieco złagodzona dzięki użyciu siły, ale częściowo wciąż tętniąca w jej żyłach. Papa Murphy wybuchowość córki zawsze zrzucał na jej latynoskie korzenie, mimo że sam nie był w stanie wskazać konkretnie miejsca pochodzenia jej matki, skoro przez cały czas trwania ich relacji bezczelnie kłamała na swój temat. Ona sama uważała, że raczej to brak kobiecego modelu w jej życiu mógł być bardziej znaczącym czynnikiem. Zrzuciwszy z siebie wierzchnie odzienie, rozsiadła się wygodniej na łóżku i przygotowała na długie czekanie, leniwie obserwując pielęgniarki przy pracy i wciąż testując swoje obrażenia, ale została miło zaskoczona gdyż nie minęło nawet dziesięć minut a ktoś skierował do niej swoje kroki stukając obcasami. Akurat kiedy Ana do niej podeszła, brunetka była zajęta naciskaniem wybitnie bolesnego miejsca na swojej ręce i wydawania z siebie cichych syków, jej twarz obojętna, jedynie zmrużone oczy świadczące o złości kłębiącej się w środku. Uniosła wzrok na kobietę i posłusznie wyciągnęła opuchniętą lewą dłoń w jej stronę.
- Potknęłam się i moja pięść zderzyła się ze szczęką należącą do kogoś innego - wyjaśniła prosto, kiwając głową by dać znać, że uzdrowicielka może śmiało rozpocząć badanie. Przy okazji panna Brooks mogła zauważyć brakującą część jej małego palca, a gdyby rzuciła okiem na prawe przedramię dojrzałaby kolejne blizny świadczące o tym że jej pacjentka jest prawdopodobnie przyzwyczajona do bólu.
- Bazując na dźwięku, prawdopodobnie coś jest roztrzaskane - dodała wzruszając ramionami. Nie umknęło jej uwagi że w kraju pełnym tragicznie bladych anglików, trafiła na kobietę która dla wielu nieogarniętych osób mogła wyglądać niemal jak jej siostra. Dodało jej to otuchy i od razu nastroiło bardziej pozytywnie, wykrzesała więc z siebie lekki uśmiech, ocieplając trochę swój wizerunek.
Lydia Murphy
Lydia Murphy
Auror


Urodziny : 16/06/1995
Wiek : 28
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Ana-Lucia Brooks Nie 02 Kwi 2023, 09:49

Brooks chwyciła dłoń kobiety bardzo delikatnie i przyłożyła koniec różdżki do posiniaczonej skóry, który błysnął zimnym białym światłem. Na stoliku obok nich kryształowa kula zaczęła pokazywać nieco rozmyty obraz stanu kości aurorki, a Ana-Lucia zaczęła mamrotać jakieś medyczne inkantacje i obraz zaczął powoli się zmieniać pokazując tym samym mięśnie i wszystkie przyczepy, które mogłyby być uszkodzone. Magiczne samopiszące pióro intensywnie coś skrobało na pergaminie co chwila przerywając i maczając stalówką w kałamarzu.
Na słowa brunetki Brooks uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała po niej wesołym wzrokiem
- Czyli rozumiem zaraz dostanę kolejnego pacjenta w dużo gorszym stanie niż Pani ręka - rzuciła uśmiechając się wymownie do kobiety spoglądając jeszcze krótko na stare blizny i ubytek palca. Brooks często miała do czynienia z walecznymi czarodziejami, którzy lądowali na jej oddziale aczkolwiek zwykle były to typowo magiczne obrażenia a tutaj ewidentnie typowa ludzka wściekłość musiała wziąć górę, te obrażenia też znała, jej matka jest pielęgniarką w mugolskim szpitalu i nie raz mała Brooks przesiadywała u niej na izbie chłonąc od najmłodszych lat wszystko to co związane z medycyną.
- Tak, tak, złamanie kości dwóch paliczków i nieco uszkodzone mięśnie, ale szybko na to zadziałamy - powiedziała do kobiety i znów przyłożyła różdżkę do jej dłoni. Murphy mogła poczuć teraz lekki chłód aczkolwiek bardzo przyjemny i nieco uśmierzający ból a ciemne plamy zaczęły blednąć. Ana puściła rękę i ruchem różdżki otworzyła przeszkloną komodę przywołując dwie małe fiolki eliksirów i małe okrągłe pudełeczko.
- Dzisiaj dwie dawki eliksiru przyspieszającego zrost kości, jedną teraz a kolejna wieczorem i później zalecam stosowanie tego kremu żeby odnowić warstwę ochronną i nieco wzmocnić mięśnie żeby móc od razu wrócić do pracy - powiedziała i wręczyła kobiecie te trzy rzeczy, w sumie mogłaby już zakończyć to szybkie leczenie aczkolwiek nie dawała spokoju aura kobiety, która była drobna acz widać nie dawała sobie wejść na głowę czego u Brooks brakowało.
- Muszę wpisać w kartę czym się pani zajmuje, tak oficjalnie, bo widzę, że to nie pierwsza wizyta u nas, a wie Pani, papierologia jest najważniejsza - zapytała nieco speszona, bo niestety ale ją nie raz peszyły takie silne kobiety jak jej dzisiejsza pacjentka, bo jednak Brooks zwykle kończyła jako ofiara jak w przypadku słynnego pożaru rok temu.
Ana-Lucia Brooks
Ana-Lucia Brooks
Uzdrowiciel


Urodziny : 20/11/1995
Wiek : 28
Skąd : Hiszpania/Anglia
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1106-skrytka-pocztowa-ana-lu

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Harper Ilvane Nie 02 Kwi 2023, 13:17

Harper tego dnia był cały dzień na sali operacyjnej. Wpadł na oddział ratunkowy w kitlu, który dawno powinien był zostawić u góry, po wyjściu z sali, ale był wściekły na niesubordynację podwładnego i teraz jak grom przeszedł przez kolejne sale, pospiesznie zrzucając z siebie ubrudzoną szatę tymczasową. Machnięciem różdżki doczyścił się, skierował brudy do stosownego kosza bez patrzenia, czy ktoś będzie po drodze i czy może powinien zmienić tor lotu. Na szczęście jednak nikt nie dostał, a on z gromowładną miną dopadł do kontuaru, wchodząc w ostrą wymianę zdań z kimś, kto siedział za biurkiem. Pielęgniarka widocznie była za tym uzdrowicielem, a on skinął jej wdzięcznie i szybkim spojrzeniem rzucił po sali. Ogarnął względnie pacjentów, którzy przyszli, a nie znalazłszy kogoś, kto będzie następnie musiał kierować się na traumę, w końcu odetchnął nieznacznie.
- Jeśli bym był potrzebny, jestem na swoim piętrze. Szybka latająca notka i za minutę jestem u Was. - Zarekomendował swoją dostępność, a ruszywszy się z miejsca, jakaś starsza pani wdzięcznie porwała go w ramiona. I tu się rozluźnił, uśmiechnął ciepło, starając się zadbać o swoją byłą pacjentkę stosownie i w tej kwestii, kontaktów z medycznym personelem. - Pani O'Connell, najważniejsze, że chodzi Pani o własnych siłach. I to bez żadnej ortezy! - Wymieniwszy jeszcze kilka miłych dla oka słówek, ruszył w stronę schodów. Tam, skąd przyszedł.
Doktor McSexy Laughing

był i go nie ma. zt
Harper Ilvane
Harper Ilvane
Uzdrowiciel


Urodziny : 19/04/1991
Wiek : 33
Krew : mugolska

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Lydia Murphy Nie 02 Kwi 2023, 17:57

Nie widziała sensu w udawaniu, że wcale nie liczy na potrzaskaną szczękę u Greenberga, w jej głowie zasłużył sobie w stu procentach skoro nie wiedział kiedy się zamknąć. Jakoś nie wyobrażała sobie żeby z takim samym tekstem wyskoczył do Sharpa. Widziała już wiele razy jak aurorzy bili się między sobą i konsekwencje tego były dość znikome, liczyła że i w jej przypadku tak będzie, choć poważnie wątpiła by ktoś stanął po jej stronie w tym konflikcie.
- Nie byłabym zdziwiona - odpowiedziała wciąż uśmiechając się uprzejmie, nie rozwijała jednakże tematu nie widząc w tym nic produktywnego, nawet jeśli nie była fanką swojego "przeciwnika" nie planowała rozpoczynać wywodu pod tytułem Powinna Pani widzieć tego drugiego!. Ucieszyło ją że uszkodzenia są dość małe, przynajmniej w porównaniu z tym jak jej dłoń wyglądała gdy przyszła. Dobrze wiedziała że wynikało to przede wszystkim z jej błędów i tego że pozwoliła się ponieść emocjom, w normalniej sytuacji nie miała problemu z dostosowaniem siły i ciosu by nie uszkodzić siebie samej. Ale tak na prawdę nie była zła na siebie, w porównaniu z początkami w pracy, teraz zrobiła się całkiem dobra w kontrolowaniu swoich reakcji, choć aktualna sytuacja na to nie wskazywała.
- Najlepiej jeszcze dzisiaj - pokiwała głową zadowolona z rokowań. Widać było że słucha instrukcji z uwagą, każdy podany przedmiot oglądając uważnie i chowając je bezpiecznie do kieszeni swojej skórzanej kurtki. Wydawało jej się że jej uzdrowicielka wciąż ma jakieś pytania, a gdy w końcu je zadała, ten uprzejmy uśmiech znów wpłynął na usta Murphy.
- Auror - odpowiedziała prosto, zastanawiając się jakie opcje miała w głowie panna Brooks, nawet ją to ciekawiło - A jakie były pierwotne założenia? - spytała, po chwili wahania, usiłując nadać swojemu głosowi lekkiego brzmienia. Z jakiegoś powodu nie chciała być niemiła czy chłodna dla swojej uzdrowicielki, nie wiedziała jednak czemu, może wydawała jej się krucha, a może po prostu chciała odpowiedzieć uprzejmością na uprzejmość. Nie było to dla niej typowe, ale przecież nie była wredna dla wszystkich osób które napotkała. W międzyczasie na oddziale zaczęło się coś dziać, Lydia zupełnie odruchowo zaczęła to obserwować kątem oka, traktując podniesione głosy jak potencjalne zagrożenie. Zmarszczyła lekko brwi przyglądając się uzdrowicielowi który równie dobrze mógłby wykonywać taniec na środku oddziału, praktycznie każda kobieta wodziła za nim wzrokiem.
- Atrakcyjność to jakiś wymóg na uzdrowicielstwie? - spytała bezpardonowo swoją równie atrakcyjną uzdrowicielkę gdy Doktor McSexy opuścił już pomieszczenie, zostawiając za sobą zaczerwienioną i wyjątkowo zadowoloną Panią O'Connell.
Lydia Murphy
Lydia Murphy
Auror


Urodziny : 16/06/1995
Wiek : 28
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Ana-Lucia Brooks Pon 03 Kwi 2023, 14:17

Tak czuła, że jej pacjentka raczej nie chciała zwolnienia z obowiązków na najbliższe dni więc znów obrzuciła ją pogodnym uśmiechem. Brooks skądś to znała, była w końcu pracoholiczką i większość swojego czasu poświęcała na pomaganiu innym nie mając w ogóle życia poza Mungiem, zwłaszcza żeby zapomnieć o swojej przeszłości i tym, że o mało co nie zginęła w pożarze rok temu.
- Dzisiaj może jeszcze tak ostrożnie ale jutro już znacznie będzie lepiej i proszę się nie potykać - dodała wygaszając kryształową kulę, bo już ten magiczny rentgen nie będzie jej potrzebny, obrażenia były na szczęście znikome jednak dobrze, że wizyta w Mungu się odbyła, leczenie takich rzeczy na własną rękę mogło mieć opłakany skutek.
Auror. Usłyszała i tak też zapisała w karcie i przy kolejnym pytaniu mieć marszczyła czoło, bo tak od razu nie miała pojęcia do czego to pytanie i dopiero po kilku sekundach doszło do niej, że źle ubrała swoje pytanie w słowa.
- A nie, żadnych, po prostu nowe procedury, bo niestety ostatnio jak ktoś udawał pacjenta to skończyło się pożarem Munga i chyba sprawca do tej pory nie został znaleziony - rzekła ściszonym głosem końcówkę zdania. Domyślała się, że Aurorka raczej nie będzie się chwalić odnośnie postępów w poszukiwaniu Milesa chociaż niestety dalej miała koszmary związane z tymi wydarzeniami zwłaszcza, że z tym sprawcą łączyła ją kiedyś romantyczna przeszłość, jednak teraz najchętniej wymazałaby wspomnienia o nim...
- A właśnie, chciałam o coś zapytać jak już trafiłam na Aurora - zaczęła nieco niepewnie drapiąc się lekko po skroni - nie robicie jakichś kursów samoobrony? Po ostatnich artykułach Proroka czuje, że moje umiejętności obronne umarły wraz z końcem edukacji w Hogwarcie - dodała w tym samym momencie kiedy DrSexy raczył zawitać na oddziale. Nowy pan doktorek już zrobił szum w gabinecie pielęgniarek i wśród pacjentek, Brooks tylko pokręciła nosem lekko się rumieniąc kiedy ten zaczął się przechadzać z tym swoim białym równym uśmiechem flirtując ze starszymi pacjentkami. Brooks mimowolnie założyła swej fale za ucho w ogóle nie chcąc się obracać w jego kierunku ale słysząc jak się miło odzywa do pacjentek tylko cicho westchnęła. Z jakiegoś dziwnego zamyślenia wyrwał ją komentarz Lydii pogłębiając rumieńca przez co poprawiła włosy tak by je nieco zrzucić na policzki zakrywając rumieniec.
- Cóż, dyrektor szpitala dba o dobre samopoczucie pacjentów - i personelu też
Ana-Lucia Brooks
Ana-Lucia Brooks
Uzdrowiciel


Urodziny : 20/11/1995
Wiek : 28
Skąd : Hiszpania/Anglia
Krew : Półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t1106-skrytka-pocztowa-ana-lu

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Lydia Murphy Wto 04 Kwi 2023, 14:47

- Miejmy nadzieję że uda mi się zastosować do zaleceń - z jej głosu można było wyczytać że to zdanie jest unikiem, bo Murphy dobrze wiedziała że ma problemy ze swoim temperamentem. Szanse że nie trafi tu w ciągu następnego miesiąca były raczej niskie, ale przynajmniej nigdy nie była na skraju śmierci, nie z braku prób bo ładowała się w każdą niebezpieczną sytuację.
Nie mogła pozbyć się wrażenia, że jej uzdrowicielka była w jakiś sposób znajoma. Istniały duże szanse że kojarzyła ją z czasów Hogwartu, ale poważnie w to wątpiła, ostatecznie nie miała wtedy zbyt wielu znajomych i nie zwracała uwagi na większość uczniów. Brooks... Brooks... Miała to na końcu języka i czuła że ta zagadka będzie ją frustrować jeszcze przez jakiś czas, ale w tym momencie sam obiekt jej przemyśleń podrzucił wskazówkę. Pożar! No tak, rozmawiała właśnie z jedną z ofiar tego zdarzenia, nie planowała jednakże o tym wspominać nie widząc potrzeby w rozgrzebywaniu nieprzyjemnego tematu.
- W stu procentach popieram takie procedury, szpital jest zbyt ważny by pozwolić na luki w zabezpieczeniach - pokiwała głową, pamięcią wracając do czasu który spędziła na ewakuacji pacjentów tego szpitala, aż trudno było w to uwierzyć nie widząc nawet śladu po ogniu. Kąciki jej ust uniosły się lekko poszerzając jej uśmiech gdy usłyszała pytanie i już miała odpowiadać, ale akurat McSexy ewidentnie rozpraszał pannę Brooks, a Lydia nie dziwiła się temu kompletnie. Gdyby nie Conrad, pewnie po badaniu sama poszłaby go znaleźć i zaprosić na drinka po pracy, stanowił doskonały obiekt westchnień oraz pożądania i bezwstydnie to wykorzystywał. Poczekała grzecznie aż jej rozmówczyni wróci świadomość, powstrzymując śmiech cisnący się na usta.
- Jako pacjent muszę potwierdzić że to wspaniała polityka, chociaż w Kwaterze Głównej by do tego celu zatrudnili kobietę niestety - mrugnęła do uzdrowicielki myśląc o tym, że ona personalnie już ma swojego McDreamy'ego, choć musiała być bardziej sprytna w korzystaniu z uroków tej sytuacji. To poprowadziło jej myśli w jeszcze innym kierunku... Czy ona była McSexym dla aurorów? Jaką by miała ksywkę w takim razie? McNaughty? Nieee niemożliwe, chyba byłaby świadoma, poza tym nie chodziła po świecie flirtując z ludźmi. Na szczęście zanim zaczęła kwestionować całą swoją karierę przypomniała sobie o pytaniu zadanym przez Anę.
- Nie kojarzę żadnych zajęć, ale mogę sama Cię uczyć - nie musiała się nawet zastanawiać, co jak co ale silnie wierzyła że więcej kobiet powinno mieć chociaż podstawowe pojęcia na temat samoobrony i zaklęć defensywnych, a także tych ofensywnych - Mamy salę treningową w Kwaterze Głównej która czasami świeci pustkami - może przy okazji udałoby się zbudować w tej pięknej dziewczynie jakąś pewność siebie. Pogrzebawszy chwilę w kieszeni znalazła kilka luźnych wizytówek i wsunęła jedną w kieszeń kitla uzdrowicielki, by zaraz wstać i podziękowawszy za pomoc, opuścić oddział ratunkowy.

/zt x2
Lydia Murphy
Lydia Murphy
Auror


Urodziny : 16/06/1995
Wiek : 28
Skąd : Londyn
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Czarodziejski Oddział Ratunkowy - Page 5 Empty Re: Czarodziejski Oddział Ratunkowy

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach