Pokój Marco
3 posters
Strona 1 z 1
Re: Pokój Marco
Już nawet mu się nie chciało odpowiadać na jej ripostę na temat tego, że Błękitni grają zawodowo, a inne drużyny to amatorzy? To był sport drużynowy, tu nie było czegoś takiego jak idealne taktyki, jeden, albo dwóch zawodników spadnie z miotły, będzie jakaś większa burza i mógł przysiąc, że większość wypracowanych zagrań pójdzie w pizdu i instynkt akurat będzie najważniejszy zwłaszcza gdy nie wie się za bardzo gdzie się leci. Trochę już pożył na tym świcie, trochę widział więc dlatego może też jego sposoby nauczania i trenowania były dla wielu egzotyczne, dziwne, ale jak widać skuteczne.
Kiedy to znów znalazła się na jego kolanach uśmiechnął się wyraźnie zadowolony i chwyciła za jej pośladki przyciągając do siebie i pozwalając by jej loki łaskotały jego twarz podczas tego pocałunku. Stęsknił się za tymi jej pełnymi ustami, za jej zapachem, za delikatnością jej skóry i tym wysportowanym ciałem. Wiecie co dwójka sportowców mogła razem zdziałać? Cuda! I takie też cuda będą się tworzyć dzisiejszego wieczoru. Ale powoli, nie od razu Buenos zbudowano. Jej pytanie spowodowało, że na ustach Argentyńczyka wykwitł naprawdę złowieszczy uśmieszek świadczący, że albo coś knuje albo, że wpadł na idealny pomysł, który musiał zrealizować natychmiast.
- Wstań - powiedział stanowczo i gdy to zrobiła szybko przerzucił ją sobie przez ramię jak jakiś worek ziemniaków i jeszcze poprawił jej sukienkę by nit przypadkiem nie zobaczył tych koronkowych majteczek. Zatrzymał się jeszcze przy schodach mijając Nanę, która to podążała w kierunku kuchni.
- Nana, jak przyjdzie któryś z chłopaków to powiedz, że kafel w grze, dla całej reszty mnie nie ma, mam pracę do wykonania - wyszczerzył się i pognał z kobietką po schodach w stronę swojej sypialni gdzie tam ją postawił. Ta "kafel w grze" to jedno z hasełek, których razem z Jose i Hyperionem używali za młodu, później nauczył tych szyfrów swojego brata. Jeden drugiego musiał kryć w razie czego początkowo przed rodzicami a później przed dziewczynami i żonami. Przyjaźń tego wymagała.
Zamknął drzwi do sypialni i przechodząc obok Roshwell chwycił za jej dłoń i pociągnął w kierunku dużej łazienki z dużą wanną (ta wanna na obrazku nie jest szałowa ale nie znalazłem nic innego :<), szybko odkręcił kurki nalewając idealnie ciepłą wodę, dodał jeszcze swojego ulubionego olejku o zapachu czekolady i pomarańczy, wszystko po to by rozbudzić jej zmysły, ah i brakuje jeszcze muzyki, machnął różdżką i na blacie obok umywalki pojawił się ten sam gramofon co stał w salonie a blues już przyjemnie rozbrzmiewał. Zanim tez woda się nalała podszedł do swej kochanki i przyparł ją do ściany zachłannie ją całując a jedna z jego dłoni już szukała tego nieszczęsnego zameczka.
- Najpierw kąpiel a później przejdziemy do sypialni, chyba - dodał w przerwie między kolejnymi muśnięciami warg, które to teraz zajęły się jej szyją.
Kiedy to znów znalazła się na jego kolanach uśmiechnął się wyraźnie zadowolony i chwyciła za jej pośladki przyciągając do siebie i pozwalając by jej loki łaskotały jego twarz podczas tego pocałunku. Stęsknił się za tymi jej pełnymi ustami, za jej zapachem, za delikatnością jej skóry i tym wysportowanym ciałem. Wiecie co dwójka sportowców mogła razem zdziałać? Cuda! I takie też cuda będą się tworzyć dzisiejszego wieczoru. Ale powoli, nie od razu Buenos zbudowano. Jej pytanie spowodowało, że na ustach Argentyńczyka wykwitł naprawdę złowieszczy uśmieszek świadczący, że albo coś knuje albo, że wpadł na idealny pomysł, który musiał zrealizować natychmiast.
- Wstań - powiedział stanowczo i gdy to zrobiła szybko przerzucił ją sobie przez ramię jak jakiś worek ziemniaków i jeszcze poprawił jej sukienkę by nit przypadkiem nie zobaczył tych koronkowych majteczek. Zatrzymał się jeszcze przy schodach mijając Nanę, która to podążała w kierunku kuchni.
- Nana, jak przyjdzie któryś z chłopaków to powiedz, że kafel w grze, dla całej reszty mnie nie ma, mam pracę do wykonania - wyszczerzył się i pognał z kobietką po schodach w stronę swojej sypialni gdzie tam ją postawił. Ta "kafel w grze" to jedno z hasełek, których razem z Jose i Hyperionem używali za młodu, później nauczył tych szyfrów swojego brata. Jeden drugiego musiał kryć w razie czego początkowo przed rodzicami a później przed dziewczynami i żonami. Przyjaźń tego wymagała.
Zamknął drzwi do sypialni i przechodząc obok Roshwell chwycił za jej dłoń i pociągnął w kierunku dużej łazienki z dużą wanną (ta wanna na obrazku nie jest szałowa ale nie znalazłem nic innego :<), szybko odkręcił kurki nalewając idealnie ciepłą wodę, dodał jeszcze swojego ulubionego olejku o zapachu czekolady i pomarańczy, wszystko po to by rozbudzić jej zmysły, ah i brakuje jeszcze muzyki, machnął różdżką i na blacie obok umywalki pojawił się ten sam gramofon co stał w salonie a blues już przyjemnie rozbrzmiewał. Zanim tez woda się nalała podszedł do swej kochanki i przyparł ją do ściany zachłannie ją całując a jedna z jego dłoni już szukała tego nieszczęsnego zameczka.
- Najpierw kąpiel a później przejdziemy do sypialni, chyba - dodał w przerwie między kolejnymi muśnięciami warg, które to teraz zajęły się jej szyją.
Re: Pokój Marco
- chyba już wypada...:
- Gdyby nie codzienne wizyty na siłowni już dawno musiałaby dać sobie spokój z tym Castellanim. On zawsze podnosił poprzeczkę coraz wyżej i dziękowała sobie, że dbała o to ciało najlepiej jak potrafiła. On umiał ją zmęczyć bardziej niż bieżnia na stadionowej siłowni. Jego dobra kondycja i jej dobra kondycja sprawiały, że przyjemność wchodziła w kompletnie nowy wymiar. Posłusznie wstała i dosłownie ułamek sekundy później czuła się jak dywan. Z zaskoczenia pisnęła i sprzedała mu klapsa w ten umięśniony poślad który był akurat na wyciągnięcie ręki. Nie mogła się cicho nie zaśmiać kiedy wydawał polecenia swojej gosposi. Kafel w grze? Dobrze powiedziane. Naprawdę bardzo dobrze powiedziane.
- Nie zrobisz mi krzywdy, prawda Marcoooo? - jęknęła kiedy mijali naprawdę długi korytarz. Wiszenie na jego ramieniu już wcale nie było zabawne. Czuła się niczym mała dziewczynka którą już dawno nie była. Ostawił ją w swojej sypialni która śmiało mogłaby stanowić wzór dla pokoju w klasycznym klubie dżentelmena. Drewno i kremowa kolorystyka idealnie się uzupełniały, a duże łóżko okryte elegancką, satynową narzutą sprawiała, że już chciała czuć ten chłód materiału na swoim ciele. Jednak łoże nie było przystankiem na którym teraz Argentyńczyk miałby się ochotę zatrzymać. Patrzyła na wielką wannę która powoli napełniała się wodą i już wiedziała w jaki sposób planuje przedłużyć grę wstępną. Wsunęła długie palce w jego ciemną czuprynę i przyciągnęła bliżej siebie jego wargi. Sposób w jaki ją całował był naprawdę niezwykły. Każdy dotyk jego warg był niczym podlanie benzyną płonącego budynku. Ona w środku już płonęła żywym ogniem, a jedyną opcją ugaszenia tego pożaru była jego sikawka (jaki pan taki kram, jaki pisarz takie metafory). Znów odchyliła głowę pozwalając mu na całowanie jej szyi, ale zaraz też stanowczo go odepchnęła od siebie. Wciąż patrząc mu w oczy zsunęła z siebie sukienkę zostając w koronkowej bieliźnie, po czym zrobiła krok przed siebie, aby wyjść z okrągłej kałuży materiału sukienki. Zaraz też pochyliła się aby ściągnąć swoje sandałki, a potem sama ściągnęła z siebie bieliznę w asyście powolnych, zmysłowych wręcz ruchów. Weszła do jego wanny i spojrzała na niego spod rzęs:
- Nie każ mi za długo czekać... - wymruczała, chociaż widząc jego erekcję wiedziała, że nie będzie to samotna kąpiel. Nic jednak nie zaszkodziło jej samodzielnie namydlić swojego ciała pobliskim żelem pod prysznic. Najpierw wtarła go w swoje krągłe piersi, aby potem zjechać niżej, aż do swojej kobiecości. Tam sama potarła swoją łechtaczkę, po czym wróciła do góry aby z cichym jęknięciem zacisnąć palce na swoich brodawkach. Dalej Marco, dołącz do zabawy...
Colette RoshwelCzarownica - Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.
Re: Pokój Marco
(bardzo zacne metafory!)
- Spoiler:
- Opierał się przed wzięciem ją na tym blacie bardzo mocno. To dla niego była wielka katorga tak wszystko przedłużać, ale oboje wiedzieli, że będzie warto.
Nieco zaskoczony jej odepcnięciem spojrzał na nią z uniesionymi brwiami co też ta drobna istotka chciała zrobić, był bardzo tym ciekawy. I nie musiał długo czekać na odpowiedź, bo też sama zaczęła się rozbierać a jego aż ręce bolały, bo tak bardzo chciał ją teraz dotknąć, poczuć tą skórę pod swoimi opuszkami palców, jednak opanował się, bo na ten moment pozwolił jej przejąć pałeczkę i tylko patrzył zachłannym wzrokiem. Jej ciało było doskonale, młode, piękne, wysportowane i cholernie seksowne, koronki jej bielizny podkreślały wszystkie jej walory przyciągając wzrok czarodzieja, a on już nie wiedział gdzie patrzeć. Był bardzo spokojny jednak gdzieś tam w środku szalał, niczym wilk z tej kreskówki (dla przypomnienia) obserwujący występ piosenkarki. O nie, jeszcze zaczęła się rozbierać. Niemal cała krew napłynęła do jego spodni co było już znacznie widać a Colette śmiało zerkała na to uwypuklenie.
Nadal stał jak wryty gdy kobietka znalazła się w jego prywatnej wannie cały czas patrząc jak zaklęty. Wzrok miał już całkiem wygłodniały, nawet nieco otwarł usta w zdumieniu kiedy zaczęła się pieścić. I kolejny szatański pomysł wpadł mu do głowy, który z pewnością przypadnie lokatej do gustu. Szybko rozpinał guziki koszuli jednak pod wpływem adrenaliny i jawnego podniecenia urwał kilka z nich odrzucając jasny materiał gdzieś w kąt, mocowanie z paskiem nie zajęło mu wiele czasu jednak nadal był to za długi czas. Nie chciał by kobieta zbyt długo na niego czekała. No i już pozostał tylko w czarnych bokserkach, które też szybkim ruchem zostały pociągnięte na dół uwalniając przy tym najlepszego kumpla pana Castellaniego, ten też zadygotał zadowolony stojąc już na baczność. Spojrzał na niego i uśmiechnął się zadziornie.
- Widzisz już co z nim zrobiłaś? - zapytał i zaraz też znalazł się w wannie obok Colette przyciągając ją do siebie tak by teraz mogła poczuć jak bardzo jej pożądał. Już mógłby być w niej sprawiając jej największą rozkosz jaką mogła sobie wyobrazić, ale nie, on musiał zrealizować ten swój niecny plan. To była też kolejna z jego zasad: najpierw kobieta, później on. Toteż odwrócił ją plecami do siebie i oboje położyli się w wannie tak, że Argentyńczyk oparty był plecami o brzeg wanny a kobieta leżała między jego nagami oparta znowu o niego.
- Zamknij oczy - powiedział stanowczo i położył swoje dłonie na jej, które te też znalazły się na ciele pani kapitan - Zapomnij o mnie, zapomnij, że tu jestem. Wsłuchaj się w tą muzykę, wczuj się w ten rytm, rozkoszuj się tym słodkim zapachem. Jesteś tylko Ty, twoje ciało i woda - szeptał do jej ucha pieszcząc językiem jego płatek co jakiś czas go podgryzając - zacznij się pieścić, pokaż mi co sprawia ci największą przyjemność, nie krępuj się, to mnie bardzo podnieca - wymruczał cały czas ją obserwując. Chciał by podjęła jego grę, by przejęła tego kafla i zaczęła latać według jego wymyślnej taktyki.
Re: Pokój Marco
- Spoiler:
- Muzyka rozkręcała się i napełniała łazienkę łagodnym napięciem. Miał rację, była idealnym podkładem do wszelkiego rodzaju schadzek. Cichy szum w głowie spowodowany winem sprawił, że odrzuciła do reszty swoją moralność. Była w stanie zrobić już wszystko, żeby jubilat był zadowolony z jej niezapowiedzianej wizyty. Dotychczas nie składał reklamacji, a zawartość jego bokserek jasno stanowiła, że cieszy się na jej widok. Patrzyła jak pozbywa się swojej koszuli i jak walczy z paskiem od spodni, ale nie ruszyła się żeby mu pomóc wpatrując się w jego idealnie zbudowane ciało. Szeroki w barkach, wąski w biodrach... Przestała podziwiać jego klatkę piersiową w momencie w którym ściągnął swoje bokserki. Aż westchnęła na widok najlepszego kumpla pana Castellaniego. Nie dało się ukryć, że to był też jej dobry kumpel i cieszyła się, że widzi go w takim stanie. Nie skomentowała jego uwagi, tylko przesunęła się chcąc zrobić mu miejsce w wannie. Czuła jego pożądanie gdy znalazł się obok niej. Nie mogła się powstrzymać i wyciągnęła nawet dłoń, aby opuszkami palców musnąć jego męskość. Nie zdążyła jednak uczynić nic więcej, bo on już zajął pozycję w wannie tak, że leżała oparta o jego idealny tors, a jego męskość wpijała się w jej plecy. Posłusznie zamknęła oczy i ze świstem wciągnęła powietrze kiedy wydał jej polecenie. Jednak się nie zawahała zaczęła sobie pieścić ramiona, przesuwać dłonią po szyi i klatce piersiowej. Długie palce prześlizgiwały się po skórze dotykając piersi. Nie myślała o tym, że Marco patrzył, a w pamięci przywołała wspomnienia ich spotkania na plaży. Przypomniała sobie jego twarz ogarniętą gorącym pożądaniem, intensywne napięcie rysów, gdy wciskał się w nią silnymi pchnięciami. Jej ciało przebiegł dreszcz i od razu poczuła rosnące podniecenie i mrowienie zakończeń nerwowych. Była wilgotna i gotowa na to, co nastąpi. Objęła dłonią pierś pocierając kciukiem sutek, który już sterczał ściągnięty i sztywny, ciemnoczerwony na końcu i twardy. Odpowiadał na jej dotyk roziskrzając małe zapalniki w pachwinach i wywołując westchnięcie. Zrobiła to samo z drugą piersią budząc ją pocieraniem i szczypaniem, co rozpętało dodatkowy wir podniecenia gdzieś w żołądku. Sutki osiągnęły już maksymalną możliwą twardość więc na chwilę dała im spokój przesuwając dłońmi po swoich ramionach, barkach i szyi. Pieściła swój brzuch, a potem znów wróciła do piersi. Ta delikatna zabawa zadziałała zgodnie z jej oczekiwaniami. Oddech przyśpieszył, a jej kobiecość nabrzmiała i pulsowała wypełniając się rozkoszną gorącą wilgocią. Instynktownie skierowała dłonie w dół przesuwając je coraz niżej. Żar między nogami domagał się jej interwencji. Wcisnęła więc palec w gorącą wilgoć. O tak, była taka gotowa, spragniona dotyku i chętna by poddać się przyjemności pod wpływem najlżejszej pieszczoty. Przebiegła palcem po nabrzmiałych wargach przez gęsty sok przenosząc go na łechtaczkę- ten wrażliwy pączek który wysyła przejmujące sygnały do wszystkich jej zakończeń nerwowych. Potarła go i przeszło przez nią takie drżenie, że oblizała sobie usta. I jeszcze i jeszcze. Drażniła łechtaczkę mocniej, kręcąc wokół niej palcami i naciskając coraz bardziej, a jej guziczek chciał aby robiła to ostrzej, szybciej. Chciała szczytowania, całe jej ciało tego chciało.
Wyobrażała sobie, że to nie jej palce tylko palce Argentyńczyka co rozpaliło ją jeszcze bardziej. Nie mogła dłużej opierać się żądzy. Jej nogi drżały a ona nabrała prędkości trąc ostro długimi ruchami swoje najwrażliwsze miejsce.
- Tak, tak, tak... - wydyszała głośno, a potem doszła . Orgazm wybuchł w niej i wstrząsnął całym ciałem. Cała dygotała, ciałem wstrząsały gwałtowne drgnienia, a potem fala opadła. Jej oddech był szybki, a powieki ciągle były zamknięte kiedy starała się wrócić do siebie. Dopiero teraz przypomniała sobie o obecności mężczyzny, gdy ten nieznacznie poruszył się za nią. Otworzyła oczy i przechyliła głowę, aby spojrzeć na jego profil z dołu. Podniosła się na rękach wyżej, aby jej własne wargi dotknęły jego wargi w dość długim pocałunku.
Colette RoshwelCzarownica - Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 39
Skąd : Londyn, Anglia.
Krew : półkrwi.
Re: Pokój Marco
- Spoiler:
- Podjęła jego grę tak jak chciał. Bardzo dobrze, nie lubił gdy ktoś mu się sprzeciwiał chociaż w głębi duszy chciał poznać osobę, które mogłaby mu się postawić, chciał poznać taką kobietę, która będzie odporna na jego urok, na jego zaloty, która zawładnie jego światem a on będzie musiał pokonać wysokie góry i najsuchsze pustynie by ta tylko uśmiechnęła się na jego widok. Szkoda tylko, że tego rodzaju kobiet było niewiele bo tak jak ta oto pani Roshwel, wpadały w jego sidła niemal od razu, nie żeby mu to przeszkadzało, bo w końcu po to je zakładał. Do cholery był Castellanim, lubił zdobywać, a jego ostatnia zdobycz coraz częściej gościła w jego napiętym harmonogramie dnia a każde ich spotkanie było czymś wyjątkowym, oczywiście zakończone cudownymi uniesieniami i jej jękami. Uwielbiał gdy wykrzykiwała jego imię i jakaż miał satysfakcję z tego, że nawet Luis to słyszał. Czy nie potrafił rzucać zaklęć wyciszających, oczywiście, że potrafił, ale po co miałby ich używać, niech sąsiedzi słyszą i zazdroszczą. Mogą się tylko domyślać, kim był tajemniczy "przyjaciel" pani kapitan, bo skutecznie znikał jeszcze w jej mieszkaniu, choć i tak domyślał się, że ich zabawy wyjdą na jaw. A wtedy rozpęta się piekło i prowoderem będzie jego własna córka, wiedział o tym doskonale, więc musiał się cieszyć póki mógł i to właśnie robił.
Obserwował dokładnie co robi, jak dłonie wędrują po ciele, jak naciska i jak pociera najwrażliwsze punkty, które stworzone były by dawać rozkosz, on dawał jej wiele lekcji podczas ich igraszek, teraz była zamiana ról, choć ona o tym nie wiedziała. Uczył się jej ciała na nowo, spoglądał na nie z innej perspektywy, z jej perspektywy, zawsze zajmował się nim tak jak sam chciał, sprawiał jej tym przyjemność i to nie małą jednak wiedział, że to ona sama wie gdzie nacisnąć by włączyć tą tykającą bombę. Swoimi dłońmi podążał w ślad z jej, całował jej szyję nieco ją podgryzając jednak nie za mocno, nie chciał wybudzać jej z transu, w który ewidentnie wpadła. Kiedy zaczęła wyginać się i drżeć przestał i skupił się na niej, miał mały plan, by nie kończyła już, chciał to zrobić za nią, jednak nie zdołał jej chwycić wiec tylko obserwował, a jego kumpel już dawno był gotowy i aż go to bolało. Gdy tylko wpiła się w jego wargi sięgnął do szuflady za nim i wyciągnął opakowanie z zabezpieczeniem, druga znowu dłoń zawędrowała pod powierzchnię wody wprost do jej kobiecości, jeszcze pulsującej i zaczął zabawę, nie miała czasu na odpoczynek, on też chciał mieć coś z tego spotkania. Oderwał się niechętnie od jej słodkich i pełnych warg by zębami rozerwać opakowanie i umieścił je na właściwym miejscu. Zaprzestał chwilowych zabaw w dole jej ciała i uniósł ją by teraz całkowicie mogła poczuć jak na niego działała a dobrze sobie zdawała sprawy z tego jak cholernie jej pożądał, bo wysyłał jej sygnały już od momentu gdy ją pierwszy raz ujrzał w tej siłowni.
Początkowo jego ruchy były powolne ale i głębokie by w końcu przyspieszyć wstrząsając jej światem do reszty, cały czas całował ją po delikatnej skórze na jej szyi, karku i barkach no i nie chciał przedłużać, bo już wystarczając długo torturował swojego żołnierzyka nie pozwalając mu na wcześniejsze zadowolenie z jego ulubionym magicznym miejscem w ciele Angielki. Dlatego ta zagrywka w wannie była dosyć szybka ale i skuteczna przez co jego drużyna zyskała sporo punktów. Chwycił mocniej za jej piersi kiedy czuł, że własnie nadszedł ten czas, przymknął oczy i własnie był efekt przyjemności jaką mu dała. Jednak Colette wiedziała, że na tym się nie skończy, chwila odetchnięcia, chwila na zregenerowanie many i wysunął się z niej zużyte zabezpieczenie wyrzucając do kosza. Wytarł się i ją przy okazji też z nadmiaru wody i podniósł ją by zanieść do łóżka gdzie spędzić mieli całą noc. Długą, namiętną i bardzo intensywną.
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach