Schowek na miotły

+10
Connor Campbell
Antonija Vedran
Christine Greengrass
Dymitr Milligan
Aleksy Vulkodlak
Suzanne Castellani
Dylan Davies
William Greengrass
Claudia Fitzpatrick
Brennus Lancaster
14 posters

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Schowek na miotły

Pisanie by Brennus Lancaster Pon 15 Kwi 2013, 20:57

First topic message reminder :

Niewielkie pomieszczenie zagracone jest starymi miotłami. Niektóre z nich niegydyś służyły uczniom Hogartu w treningach Quidditcha, inne stanowią narzędzia pracy szkolnego woźnego. Jedynym źródłem światła jest zwisająca z sufitu żarówka, którą uczniowie pomalowali kiedyś na czarno, dlatego w pomieszczeniu panuje półmrok.
Brennus Lancaster
Brennus Lancaster
V-ce Dyrektor Szkoły


Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 91
Skąd : Dublin
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down


Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Cassius Yaxley Pią 17 Lut 2023, 22:42

14 luty, popołudnie

Yaxley przyśpieszył kroku, zbiegając po schodach i kierując się na parter Zamku. Była to próba desperackiej ucieczki przed młodą szlamą z domu borsuka, której przez młody wiek nie miał sumienia odrzucić na oczach koleżanek. Była oczywiście nikim, zwykłym ścierwem, na które ktoś taki jak ON nie zwróciłby uwagi. Cassius Yaxley był pierdolonym farciarzem, człowiekiem urodzonym pod złotym garncem z tęczą. Bogaty, czarujący, dziedzic swojej rodziny, gentleman, dobrze wychowany - z każdej tej wartości zdawał sobie sprawę, co czyniło go jeszcze bardziej przerażającym. Jego rodzina wywodziła się ze skorowidza, czym się szczycił. Spełniał wszystkie wymagania swoich rodziców, a sygnet na jego dłoni pokazywał, że jest wartą uwagi partia na rynku matrymonialnym w świecie Brytyjskiej Arystokracji Magicznej. Książę czarujący miał też sporo wad, jednak jego ogólna prezencja i umiejętności przywódcze sprawiały, że ciężko było go w gruncie rzeczy nie lubić. Nie przejmował się plotkami, żył jak chciał. Kochał magiczne motocykle, magiczną perkusję, kochał gotować i uwielbiał dresowe spodnie. Ideał.
Słysząc za sobą kroki, przeklął znów, wypadając zza korytarza wprost na niższą od niego, brązowowłosą niewiastę, która okazała się zesłaniem od Morgany i została nagle wciągnięta w jego pokrętny plan ucieczki. Oczywiście podtrzymał ją szarmancko rękoma, aby się nie wywróciła i oczami w kolorze głębokiego zlustrował jej twarz. - Wszystko w porządku? - zapytał głębokim, brytyjskim akcentem, przyglądając się jej uważnie, a uniesioną dłonią zgarną jej kosmyk włosów za ucho. Była krucha, jej drobna buzia mogłaby zmieścić się w jego dużej dłoni, a oczy miała niczym dwa kamyczki z wachlarzem rzęs. Była chyba z Ravenclawu? Nie dałby sobie uciąć rąk, ale jeśli tak, wszystko składało się w doskonałą całość. Usłyszał, jak ktoś woła w oddali jego nazwisko zdyszanym, młodym głosem i spojrzał przez ramię, wywracając oczyma. Wiedział o swojej popularności, ale były pewne granice. Co powiedziałby ojciec, gdyby przyjął nawet głupią kartkę od kogoś z brudnej rodziny? Wydziedziczyliby go! Zwilżył usta, a niesforny, przydługi i przede wszystkim kręcony kosmyk włosów opadł mu na czoło, gdy znów spojrzał na jej twarz. Figlarnie się uśmiechnął, łapiąc ją bezwstydnie za rękę i pociągnął za sobą, wpadając do schowka na miotły. Oczywiście w trakcie obrócił się tak, aby dziewczyna wpadła na niego, a on przywalił plecami w stojące za nim miotły. Sięgnął różdżkę z kieszeni spodni, rzucając zaklęcie zamykające na drzwi, a następnie uniósł badyl z ciemnego drewna, szepcząc lumos. Mrok rozświetliło wąskie światło, a on przyłożył jej palec do ust, mrucząc ciche "cśś" i trzymając w pasie przy sobie, zastygł w bezruchu, ponieważ myśliwy dotarł pod drzwi, kolejny raz wołając "Yaxley". Nie mógł przyjąć kartki też dlatego, że mogła być spryskana amortencją, a ostanie czego w życiu mu potrzeba, to obsesji na dziecięcą puchonkę. Wykorzystując te dłużące się chwile, raz jeszcze przyjrzał się twarzy swojej porwanej nieznajomej, która na pierwszy już rzut oka była lepszą kandydatką na jego walentynkę - przynajmniej bardziej dojrzała, fizycznie, jak i psychicznie.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Emily Bronte Sob 18 Lut 2023, 01:34

Kolejna utarczka z Reynold'sem podczas treningu Quidditcha nie nastroiła Bronte pokojowo. Choć cechował ją ogromny spokój i opanowanie, była bardzo blisko by odstrzelić mu tłuczkiem ten głupi łeb. Na szczęście, w porę się opamiętała i obyło się bez ofiar. Dziewczę marzyło by po prostu by zapomniał o jej istnieniu, płonne nadzieje. Z treningu wracała odrobinę spokojniejsza, choć myśli wciąż krążyły wokół bezsensownej kłótni. Atmosfera święta zakochanych absolutnie nie pomagała jej w odzyskaniu emocjonalnej równowagi. Rozszczebiotane, rozchichotane dziewczątka, różowe konfetti i unosząca się dookoła zamku słodka woń nie pozwalały się skupić i przyprawiały o ból głowy.
    Krukonka ucieszyła się na myśl, że zaraz znowu zaszyje się w łóżku z drewnianymi kolumienkami i odda lekturze kolejnego, nudnawego elaboratu. Idealny pomysł na spędzenie walentynkowego popołudnia. Niestety, pewien jegomość postanowił wyjątkowo brutalnie pokrzyżować jej plany wpadając na nią tuż nieopodal kamiennych schodków. Skrzywiła się, czując ból w ramieniu. Chwilę później, gdy zwróciła spojrzenie ku jego twarzy przerażenie wzięło górę. Czy możliwe, że zadawał się z tymi ślizgońskimi degeneratami? Nie była pewna, czy chce wiedzieć. Wiedziała z kolei jak się nazywa owy młodzieniec, doskonale zdawała sobie sprawę z jakiej rodziny pochodzi. Bronte stanowiła niejako przeciwieństwo z babcią mugolką i kilkoma syklami na dnie sakiewki ze smoczej skóry. Zupełnie się nie wyróżniała na tle hogwardzkich wychowanek, cicha, wycofana, ktoś mógłby się nawet pokusić o nazwanie ją odludkiem.
  Pokiwała głową, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie odpowiedzi, która miałaby jakiekolwiek znaczenie. Miała nadzieje, że po prostu zostawi ją w spokoju uznając, że nic się nie stało. On jednak stał, pochylając się nad nią z tym nieodgadnionym wyrazem twarzy. Speszyła się, gdy odgarnął włosy z jej twarzy, odsłaniając podłużną bliznę na jej kości jarzmowej. Usłyszała, że ktoś go woła, zanim jakkolwiek zdążyła zareagować, ten pociągnął ją w stronę schowka na miotły i bezpardonowo przyciągnął do siebie, zatrzaskując drewniane drzwi. Już otworzyła usta by zaoponować, wyrazić swój sprzeciw dla takiego traktowania, gdy ten wyraźnie dał jej do zrozumienia, by była cicho. Była przerażona, ale czekała cierpliwie, czując jak mocno bije jej serce. Gdyby chciał jej coś zrobić, byłaby bez szans, jej różdżka ukryta była w głębokich kieszeniach peleryny, a w walce fizycznej nie miałaby z nim szans. Musiała znaleźć jakiś inny sposób na ratunek. Wwierciła w niego spojrzenie czekoladowych tęczówek, bezgłośnie żądając wyjaśnień. Co u licha właśnie się wydarzyło?
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Cassius Yaxley Sob 18 Lut 2023, 20:24

Yaxley krzyżował ludziom plany nawet nieświadomie i na pewno nie byłoby mu przykro, że porwał Bronte przed wylądowaniem samotnie w łóżku. Trzymał ją pewnie, chociaż delikatnie i jego palce nie wbijały się nachalnie w szczupłe ramiona Krukonki, którą z pewnym zainteresowaniem lustrował wzrokiem. Miała oczy, które przypominały czekoladę. Kojarzył ją z korytarzy, może z jakichś zajęć, jednak nigdy nie mieli okazji rozmawiać dłużej. Zdawało mu się nawet, że kiedyś mignęła mu w towarzystwie jednego ze Ślizgonów. Poczuł ulgę na myśl, że jej nie staranował na tyle mocno, aby ją uszkodzić, nawet już chciał się odezwać, gdy znów rozległo się natrętne wołanie.
No kurwa mać, co za baba.
Poza młynkiem oczami nie można było zauważyć na jego twarzy żadnej irytacji, bo już miał w głowie szalony pomysł, który wykorzystywał schowek nieopodal. On szybko działa, znacznie częściej zdarzało mu się reagować pod wpływem impulsu, niż emocji. Role odwracały się, gdy chodziło o rodzinne spotkania i przyjęcia, gdy musiał być Cassiusem — dziedzicem fortuny, młodym arystokratom, który cenił sobie stare i konserwatywne wartości. Miała miękkie policzki, pasujące do delikatnej , ale kryjącej coś w sobie prezencji. Jego kciuk delikatnie przesunął po skórze, gdy zgarniał zagubiony kosmyk za ucho i teraz cały czas czuł jego miękkość na skórze.
Czy słusznie było się go bać? Z pewnością. Czy Emily powinna? Absolutnie. Zawsze był gentlemanem, gdy chodziło o strefę osobistą kobiet i nie naruszał jej w sposób, który uważany był za niestosowny bez pozwolenia. Wciąganie do schowka i przykładanie jej palca do ust takie oczywiście nie było. Czuł na sobie jej spojrzenie, więc opuścił nieco głowę i odwzajemnił je, pozwalając sobie na figlarny uśmiech. Ruchem głowy wskazał na drzwi, aby dać do zrozumienia dziewczynie, że ucieka przed kimś i jak ich tu znajdą, to będą plotki — jemu zupełnie to nie przeszkadzało, ale czy jego nagła walentynka byłaby z tego powodu zadowolona? Sądząc po wyrazie jej oczu? Wcale. Nachylił się nieco więc, aby jego usta znalazły się niedaleko jej ucha. Musiał być dyskretny, więc szept to jedyne, co przyszło do głowy. - Nie zjem Cię, to bezpieczne porwanie. Nie musisz się tak denerwować. - zaczął ze spokojem, mimowolnie pociągając nosem, aby sprawdzić, jak brunetka pachniała. Stojąc tak przy nim, gdy tak ją podtrzymywał jedną ręką przy sobie, aby nie uderzyła w drzwi, doszedł do wniosku, że jest niezwykle drobna, jakaś taka filigranowa. - Chociaż w sumie, to nie wiem? Ładnie pachniesz, czekoladowooka!
Dodał jeszcze, chcąc ją przekupić, po czym odsunął się i uśmiechnął w jej kierunku szeroko, przesuwając nieco rękę z różdżką tak, aby ta była wyżej. Kroki puchonki wciąż były słyszalne, ale znacznie słabiej.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Emily Bronte Nie 19 Lut 2023, 18:44

Bronte najpewniej opuściłaby trening Qudditcha i została w dormitorium, gdyby wiedziała, że to popołudnie tak się skończy. Sam na sam ze Ślizgonem w schowku na miotły? Marzenie niejednej z uczennic, było dla Emily ucieleśnieniem najgorszych koszmarów. Miłym zaskoczeniem był jednak fakt, że jeszcze jej nie związał i nie zakneblował. Krukonka zawsze starała się zwracać uwagę na pozytywne aspekty nieprzyjemnych zdarzeń. Absolutna bezpardonowość Ślizgona dotycząca naruszania przestrzeni osobistej Emily, była dla dziewczyny szokująca. Od czasów Wilsona, Krukonka zdawała się wzgardzać fizycznym kontaktem z innymi, a ten był dla niej tak intensywny, że prawie zakręciło jej się w głowie.
   Yaxley'a praktycznie nie znała, wiedziała jedynie, że jest wychowankiem domu węża. Faktem było również, że jego rodzina miała obsesję na punkcie czystej krwi, co nie napawało Emily pozytywnymi przeczuciami. Choć uważała się za pełnoprawną czarownicę, nierzadko zdolniejszą od jej czystokrwistych rówieśników, doskonale wiedziała, że są tacy, którzy najchętniej by jej się pozbyli. Nic więc dziwnego, że słowa Cassius'a jej wcale uspokoiły. Musiała zachować czujność. 
- Bezpieczne porwanie? - syknęła mu do ucha, dając Ślizgonowi do zrozumienia, że w jej słowniku nie istniało takie połączenie - Denerwować się? Skąd ci to przyszło do głowy? - odparowała sarkastycznie, jednak jej głos brzmiał niespokojnie, bardzo cicho. 
   Kolejne słowa Ślizgona sprawiły, że poczuła ciepło na twarzy. Szybko odwróciła spojrzenie wbijając wzrok w witki podniszczonej miotły. Jeszcze tego jej brakowało, by zawstydzał ją jakiś ślizgoński bufon! Mając nadzieję, że nie zauważy rumieńców na jej policzkach, wymamrotała pod nosem: 
- Uparte masz te wielbicielki, nie ma co... - poprawiła kosmyki jasnych włosów z nadzieją, że przykryją te nieszczęsne rumieńce - nie możesz po prostu kurtuazyjnie odmówić, tłumacząc, że ojciec już Ci wybrał żonę, czy coś w tym stylu? - zaproponowała, wwiercając spojrzenie w niknące w pół-mroku, lakierowane uchwyty mioteł.
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Cassius Yaxley Nie 19 Lut 2023, 21:52

Czy przebywanie tak blisko niego było takim koszmarem?! Był czysty, intensywnie pachniał z dominującą drzewa sandałowego, był schludny i miał loczki. Jak mogła być taka lodowa i sparaliżowana strachem? Jak mogła nie wiedzieć, że Cassius był gentlemanem? Uśmiechnął się pod nosem, patrząc na czubek jej głowy. Jej zachowanie i przede wszystkim odbiór tego niewinnego porwania niesamowicie go nakręcał, chociaż mogło to być też zasługą jej zapachu, bo był święcie przekonany, że ważąc na zajęciach amortencję, pachniała podobnie. Delikatnie pochylił nawet głowę, mocniej pociągając nosem, a jego dłoń obejmująca jej talię powędrowała nieco wyżej.
Była tajemniczą nieznajomą, najlepszym wydarzeniem dzisiejszych walentynek i nie zamierzał jej tak szybko stąd wypuścić. Przekręcił głowę a bok, gdy syknęła mu do ucha, czując przyjemny dreszcz na karku. Zaśmiał się cicho na to oburzenie, zanim spomiędzy jego ust uciekła odpowiedź. - To przeznaczenie! Byłaś we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Gdyby to było niebezpieczne porwanie, przerzuciłbym Cię przez ramię, jak worek ziemniaków.
Wyjaśnił ze wzruszeniem ramion, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie, aby raz jeszcze spojrzeć w czekoladowe tęczówki brunetki. Ona jednak chyba nie chciała na niego patrzeć, bo odwróciła głowę i patrzyła na miotły, jakby były bardziej atrakcyjne. Wstydziła się go? Oczy mu zabłyszczały jak dwa galeony na te rumieńce i zgasił różdżkę, aby nie czuła się bardziej skrępowana. Oparł się pewniej o ścianę, ignorując witki wbijające się w plecy tak, aby Emily miała więcej miejsca i swobody. Nie puścił jej pleców, ale umożliwił jej odsunięcie się od siebie, chociaż wcale mu się to nie podobało. Na jej pytanie wydał z siebie mruknięcie, odchylając głowę do tyłu i patrząc w ciemność, zwilżył usta.
- Mógłbym, ale wtedy dotarłoby to do ojca, a nie wybrał mi jeszcze żony. Mogłoby to wpłynąć niekorzystnie na moją rodzinę.. Jednak żona w szkole.. Hej, czekoladowooka, chcesz być moją dziewczyną na niby i iść ze mną na bal?
Zapytał dość bezpośrednio, aczkolwiek w jego głosie na próżno było szukać kpiny czy wyśmiewania. Lubił poznawać ludzi, a ich twarze najlepiej pokazywały oblicze w kuriozalnych sytuacjach, jak to. Zresztą, komu zaszkodzi odrobina zabawy? Miałby do tego chwilę spokoju od kobiet. - Byłbym dobrym narzeczonym, dostawałabyś słodycze. Lubisz słodycze?
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Emily Bronte Pon 20 Lut 2023, 02:01

Jej dotychczasowe doświadczenia z wychowankami Hogwartu były na tyle traumatyzujące, że nie śmiała uznać schadzki schowku na miotły za przyjemną. Zawsze wolała być gdzieś z boku, ukryta przed spojrzeniami, z dala od centrum uwagi. A on patrzył tylko na nią, co sprawiało, że czuła się jak w potrzasku. Nie był to rzecz jasna najgorszy rodzaj pułapki, na jaki mogłaby trafić, lecz próżno było wymagać by odzyskała spokój. Nie uszło jej uwadze, że chłopak z każdym jej niepewnym gestem, każdą chwilą niepewności czerpie wręcz przyjemność. Nieobyta w społecznych konwenansach, nie bardzo rozumiała o co owemu młodzieńcowi chodzi, gdy wwiercał w nią spojrzenie zielonych tęczówek. Już zdążyła przywyknąć i poniekąd zignorować dotyk jego dłoni na jej talii, gdy poczuła, że jego dłoń przesuwa się wyżej. Cóż za impertynencja! 
- Rozumiem, że mam być wdzięczna? - parsknęła, odsuwając się na tyle, na ile mogła, nie wydawała się już poirytowana, a jedynie zagubiona. Ciężko by teraz było zliczyć i poukładać myśli kłębiące się w głowie Bronte. Choć dalej była zdenerwowana, rzeczywiście nie potrafiła dostrzec podstępu. Gdyby chciał zrobić jej krzywdę, miał do tego okazji zanadto, więc jaki u licha był jego cel? Westchnęła cicho, gdy postanowił opuścić różdżkę i sprawić, że dookoła nich zapanował mrok. Musiała z bólem serca przyznać, że był dobrym obserwatorem i nie miał wcale na celu jej zawstydzić albo po prostu nie spodziewał się po niej takiej reakcji. Emily rozluźniła się nieco, w ciemności nie mógł już wyczytać nic z jej twarzy. Całe szczęście, bo kolejne pytanie Ślizgona wprawiło ją w całkowitą konsternację. 
- Bal? Jesteś pewien, że nie uderzyłeś się ostatnio w głowę? - zapytała z realną troską w głosie. Bronte nie spodziewała się żadnego zaproszenia na bal, a już na pewno nie od przedstawiciela czystokrwistego rodu (w dodatku tak przystojnego), stąd też jej słowa padły bez chwili zastanowienia. Teraz żałowała, że nie widzi jego twarzy, z pewnością zauważyłaby kpiący uśmieszek wymalowany na jego idealnie skrojonych ustach.
- Czy fakt, że poszedłeś na bal z byle jaką dziewuchą nie byłby dla niego bardziej niepokojący? Pominę kwestię próby przekupienia mnie za słodycze, to jest cios poniżej pasa - dodała, starając się zachować powagę. Doprawdy ciężko było Bronte odczytać jego intencje, z pewnością nie spodziewała się, by jego propozycja była szczera.
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Cassius Yaxley Pon 20 Lut 2023, 17:56

Każde doświadczenie tworzyło nowe możliwości, każde czegoś uczyło. Tak samo każda kobieta inaczej całowała, każda miała inny zapach i inne spojrzenie. Musiał jednak przyznać, że ofiara przypadkowego porwania miała najbardziej czekoladowe oczy, jakie widział. Nie mógł zrozumieć, jak się czuła Emily i nie umiał postawić się w jej sytuacji. Bardzo trudno było go zawstydzić. Pokręcił głową, robiąc poważną minę, co wprawiło loki w ruch, a te zatańczyły mu w półmroku na czole.
- Absolutnie nie! Nie oczekiwałem wdzięczności.. - brzmiał wciąż szczerze, chociaż dało się wyczuć delikatne rozbawienie, jak i rozczulenie w brytyjskim akcencie Yaxleya. Oblizał usta, lustrując jej twarz, aby na chwilę różdżkę wsunąć w kieszeń spodni i dłonią pokazać dwa palce, które miały chyba coś mierzyć. - Liczyłem na odrobinę zabawy, uśmiechu i szaleństwa, no wiesz.. Troszkę?
Wykrzywił usta w podkówkę, mrugając w jej stronę i posyłając jej spojrzenie spod rzęs, które mogłoby rozczulić największego zgreda w szkole. Nawet Profesor Cortez miała słabość do tych oczu, a była wszechobecne znana, jako wredna i kąśliwa żmija. Zapadł mrok, a Cassius przez chwilę był cicho, nie cofając dłonie z pleców dziewczyny , zaintrygowany sposobem, w jaki z nim rozmawiała. Chyba żadna dziewczyna ze szkoły nie sugerowała mu takich rzeczy, jakimi było rozpowiedzenie, że ma żonę. Nie była wcale taka nieśmiała, nawet jeśli róż zdobił jej policzki.
- Wywaliłem się, ale nie uderzyłem w głowę. Starłem łokieć. - odpowiedział z uniesioną brwią, przesuwając palcami po swoich ustach w zamyśleniu, patrząc gdzieś w ciemność. Widział tylko jej zarys. Rozłożył bezradnie ręce, jakby przyłapała go na gorącym uczynku i tym samym puścił jej plecy. - Złapany za próbę przekupstwa. Chcesz mnie ukarać, czekoladowoooka?
Zsunął się po ścianie dość gwałtownie, siadając z tyłkiem na ziemi. Skrzyżował ręce na piersiach zaraz po tym, jak klepnął swoje uda, gdyby chciała usiąść. - Sprawy w szkole to sprawy w szkole. Usiadłem, mam paść na kolana i wyczarować Ci kwiaty i czekoladki, żebyś się zgodziła?
Różdżkę schował za siebie, a drzwi od schowka były zamknięte, więc trudno byłoby jej uciec. Na puchonkę całkiem przestała zwracać uwagę. Yaxley westchnął teatralnie, łapiąc jej dłoń i przesuwając po miękkiej skórze palcami, musnął wargami jej wierzch. - Zgódź się.
Powtórzył nieco zachrypniętym szeptem, wbijając w nią spojrzenie.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Emily Bronte Pon 20 Lut 2023, 22:15

Bronte dopiero teraz poczuła otulającą ją woń drzewa sandałowego, z pewnością nie był to jedyny komponent perfum młodzieńca, jednak Krukonka nie potrafiła rozpoznać żadnego z pozostałych. Eteryczna woń przeplatana nutami drewna działała na nią uspokajająco, podobnie jak jedna z jej ulubionych kompozycji na którą składała się wanilia, różowy pieprz i kakao. W ciemności, Emily nie czuła się już tak onieśmielona i zawstydzona, pół-mrok dodawał jej odwagi. Rozluźniła się, zdając sobie sprawę, że ze strony Yaxley'a naprawdę nic jej nie grozi. Kolejne słowa chłopaka sprawiły, że zaśmiała się cicho pod nosem. Że też musiał trafić na nią, pragmatyczną i poważną Krukonkę. 
- Obawiam się, że muszę cię rozczarować, nigdy nie podejrzewałam u siebie skłonności do szaleństw - odparła cicho, choć nie siliła się już na szept, albo Puchonka odpuściła, albo Yaxley dał sobie spokój z udawaniem, że nie kryje się w schowku na miotły w towarzystwie innej uczennicy. Spojrzała na niego, choć w ciemności dopatrzyła się jedynie konturu jego żuchwy i kosmyka ciemnych włosów zawijającego się w wyjątkowo uroczy sposób. Krukonka rzecz jasna była absolutnie obojętna na owe wdzięki, szczególnie kiedy nie widział, jak uważnie mu się przygląda. 
- Łokieć nie powinien powodować takich masochistycznych zachowań, to co najmniej podejrzane. Ukarać? Zastanowię się... - przerwała w pół słowa, gdy ten postanowił niemalże paść na kolana. Doprawdy nie tego spodziewała się po walentynkowym popołudniu, jednak czy mogła narzekać? Nie bardzo miała ku temu miejsce.
- Na brodę Merlina... - zająknęła się, czując jak łapie za jej chłodną dłoń. Czemu u licha musiał być taki dotykalski? Zarumieniła się na nowo, nie przejmując się tym zanadto, przecież i tak nie widział - Ja... - zawiesiła się, nie mając pojęcia co chce w sumie zakomunikować. Przez moment przeszło jej przez myśl, że może jest pod wpływem jednego z tych paskudnych mikstur walentynkowych? Musiała jednak wybrnąć z sytuacji - Dobrze, już dobrze, po prostu wstań, to się zgodzę! - żachnęła się, jednak nie wyrwała dłoni z jego uścisku.
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Cassius Yaxley Wto 21 Lut 2023, 02:46

Od lat używał tych samych perfum, drzewo sandałowe wydało mu się dodającym pewności siebie aromatem, który pasował do młodych, zamożnych czarodziejów. U kobiet lubił za to jaśmin lub nutę pomarańczy. Pomimo swojego zachowania, Yaxley nigdy nie był głupi i często kierował się intuicją, która tym razem szeptała mu do ucha na temat Emily. Nie znał jej, ale spięte reakcje i raczej niezadowolenie z jego porwania — mogło go nie być, ale niby czemu miał jej ze sobą nie porwać, skoro miała takie ładne oczy? - podpowiadały mu, że gdy odetnie światło, ona odetchnie. Wygląd kojarzył się ze słońcem, ale coś mu podpowiadało, że to raczej dziecko księżyca.
Ulżyłoby mu, jednak gdyby wiedział, że nie wywoływał u niej paranoi i się nie bała, że mógłby ją skrzywdzić. Jaką satysfakcję poczuł, gdy w mroku rozległ się cichy śmiech, jakby odzyskała energię, co tylko go zachęciło. Lubił ludzi, interesowali go, zwłaszcza gdy nie mógł ich przewidzieć.
- Każdy ma w sobie trochę szaleństwa, tylko czasem trzeba je naprawdę dobrze złapać i pociągnąć! To jak z magia u czarodziejów. - odpowiedział ze spokojem, pewnym siebie głosem, nie mając jednak na celu zapeszenia jej. Czuł, że go obserwowała, ale bardziej do kontrolowania sytuacji i dbania o swoje bezpieczeństwo niż aby podziwiać jego słodkie loczki.
- Hmmmmmmm intryguje mnie kara od Ciebie na tyle, że jestem skłonny Cię namawiać. - zamruczał nieco niżej niż zwykle, palcami przesuwając po swojej brodzie w zamyśleniu. Troszkę się z nią drażnił, ale to tylko dlatego, że była zwyczajnie rozkoszna. Co mu przypominała? Zdecydował się iść na żywioł, a do tego nie chciało mu się już stać, bo zbiegł z dużej ilości schodów kilka minut wcześniej. Słysząc jej jękniecie, raz jeszcze przesunął palcami po przyjemnej membranie skóry, zacisnął palce. Miała drobną rączkę, która o dziwo — pasowała do jego jakoś dobrze. Leżała mu w ręku.
- Obawiam się, że nie mogę, bo mnie bolą nogi i chce Cię nadal trzymać na rękę, ale jak zdecydujesz się usiąść, to moje kolana są otwarte! I obiecuję uroczyście, że nie będę trzymał niczego poza Twoją dłonią, bo jestem gentlemanem.
Brzmiał niezwykle poważnie, jakby składał obietnicę. Los chciał, że zbyt gwałtownie się ruszył przez entuzjazm z odpowiedzi o balu. Zbyt mocno poruszył miotłami, które tkwiły za plecami. I chyba wiadrem? Wszystko zaczęło lecieć ze ściany, był huk i hałas. Cassius niewiele myśląc, przyciągnął ją do siebie i poniekąd zmusił, żeby usiadła mu na kolanach i przytulił jej głowę do torsu, zasłaniając rękoma, żeby nic jej nie uderzyło. On za to skończył z wiadrem na głowie.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Emily Bronte Wto 21 Lut 2023, 23:49

Bronte bardzo rzadko używała perfum, zazwyczaj jedynie na specjalne okazje. Nie lubiła przytłaczających, mdłych zapachów, musiały one mieć w sobie jakąś głębię, pod ton, by wzbudzić zainteresowanie dziewczyny. Drzewo sandałowe kryło w sobie egzotyczną tajemnicę, którą Emily chciałaby zagłębić. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać, by chociaż nie spróbować rozpoznać pozostałych komponentów jego perfum, jałowiec, a może cedr? Nigdy nie była entuzjastką zielarstwa ani kompozycji zapachowych, teraz jednak w duchu przyznała, że jest to temat, który powinna choć odrobinę zagłębić. 
- Jesteś pewien, że chcesz obudzić potencjalne monstrum? - zapytała, a jej ciemna brew uniosła się ku górze. Jak już wcześniej zauważyła, pomimo jej lakonicznych, zdystansowanych odpowiedzi, młodzieniec nie odpuszczał. Cóż za godna podziwu wytrwałość. Dotyk dłoni na swojej skórze przyprawił ją o dreszcze, jednak nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić, do którego gatunku one należą. Ślizgon wciąż ją szokował i zdawał się sięgać po coraz więcej, a asertywność owego lwiątka zdawała się obecnie nie istnieć. Tak długo stroniła od wszelkich kontaktów fizycznych, a ten był tak niespodziewany i zaskakująco dla blondynki intensywny. 
- Kara będzie surowa, adekwatna do popełnionych przestępstw - zapowiedziała z miną znawcy. Najwyraźniej Bronte zmieniła taktykę i postanowiła przestać się z nim cackać - nie ma takiej mowy, żebym siadała ci na kolanach - żachnęła się, chcąc wysunąć rękę z uścisku. Teraz to już naprawdę przesadzał! Prędko przeszkodziły jej spadające na nich uchwyty mioteł, gąbki i jak się okazało, nawet wiadra. Nie zdążyła nawet zareagować, gdy Yaxley przygarnął ją do siebie, chroniąc przed uderzeniem szalonych akcesoriów do sprzątania. 
- Jesteś cały? - zapytała, słysząc niepokojący huk blisko jego głowy. Czyżby przeżył bliskie spotkanie z metalowym wiadrem? Teraz to na pewno postrada zmysły i będzie na nią. Dziewczyna wysunęła się nieco z jego uścisku, chcąc pomóc mu się uwolnić - Na brodę Merlina.. wszystko w porządku? Huknęło strasznie... - zapytała, przyglądając mu się z bliska. Na jej bladej twarzyczce wymalowana była troska... i niepokój?
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Cassius Yaxley Czw 23 Lut 2023, 00:18

Cassiusowe oczy zabłysnęłyby niczym mugolskie fajerwerki, gdyby dowiedział się, ile myśli i czasu poświęciła temu, jak on pachniał. Sam nie pamiętał, jakie nuty tkwiły poza drzewem sandałowym w jego pachnidle, ale gotów byłby kłamać i wymyślać najdziwniejsze, byle dziewczyna zgadywała dalej. Było w niej coś doprawdy ujmującego, miała zupełnie inne zachowanie niż dziewczyny, z którymi zwykle miał do czynienia i które wybierał. Chętnie zapaliłby znów Lumos, aby dostrzec jej twarz i zorientować się, czy nadal była zarumieniona.
- Lubię ryzyko. Może monstrum nie jest takie straszne, jak odpowiednio się je okiełzna? - odpowiedział z nutą niewinności w głosie, wzruszając ramionami, czego chyba nie mogła dostrzec. Trafiła prawdopodobnie na najbardziej upartą ze żmij Slytherinu, która dodatkowo miała odpowiedź na większość rzeczy, nawet jeśli byłaby ona głupia. Poprawił się na chłodnych, kamiennych płytach, dłonią poprawiając narzuconą na siebie bluzę.
Nie puszczał jej dłoni, bo mu nie uciekła. Trzymał więc ją dość pewnie i mocno, drażniąc kciukiem wnętrze, zahaczając o palce. Chłopak na jej słowa zaśmiał się nieco mrukliwie, przymykając oczy po odchyleniu głowy do tyłu. Czyżby urocza czekoladowa pralinka miała ukryte pewne zapędy i fetysze? Stał się właśnie jeszcze bardziej zainteresowany.
- Może kobieta dominująca jest mi potrzebna. Przewidujesz akcesoria w tych karach? Nawet za trzy paczki musów świstusów albo odlotów? - negocjował twardo, wymieniając te słodycze z miodowego królestwa, które akurat przyszły mu do głowy. Nie miał o dziwo nic dwuznacznego w swojej propozycji na myśli i prawdę mówiąc, celem chłopaka było sprawdzenie tego, jak jej skóra pachniała z bliska.
Jego dłoń w ułamku sekundy zacisnęła się mocniej, zamykając Bronte w potrzasku, klatce z ramion. Jej twarz była poniżej jego brody, aby nawet kawałkiem kija nie oberwała, taki był rycerski. Syknął cicho, gdy metalowe wiadro wpadło mu na głowę, nie mówiąc już o zrujnowaniu fryzury i ugodzeniu męskiej dumy. Pozytywnym zaskoczeniem było to, że nie wstała i nie uciekła, wysuwając się z jego rąk jedynie odrobinę, chociaż wcale nie chciał jej postać, zaintrygowany. Gdy zdjęła metalowe ustrojstwo z jego głowy, wlepił w nią spojrzenie i wydął usta w podkówkę. - Będę miał guza na czole, ale warto było. Wiesz, ktoś mi kiedyś powiedział, że jak się ucałuje stłuczone miejsce, to przestaje boleć.
I to powiedziawszy, Yaxley podniósł wolną dłoń i wskazał na środek swojego czoła, bo drugą ręką cały czas trzymał jej dłoń. Ich palce wciąż były splecione. Przekręcił jednak głowę w bok, przyglądając się jej z tej bliżej odległości, dostrzegając więcej pomimo mroku. - Zdradzisz mi swoje imię czy mam nazywać Cię pralinką?
Zapytał, szepcząc, chociaż nie umiałby odpowiedzieć, dlaczego właściwie tak się stało. Chyba cała ta tajemnicza atmosfera mu się udzieliła.
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Emily Bronte Czw 23 Lut 2023, 23:34

Całe szczęście, że Yaxley nie posiadł jeszcze umiejętności czytania w myślach, Emily spaliłaby się chyba ze wstydu, gdyby wiedział o czym tak intensywnie rozmyśla. Sama nigdy by mu się do tego nie przyznała, prędzej spłonęła by na stosie! Dziewczyna rzadko dzieliła się swoimi przemyśleniami, bojąc się osądu i jednocześnie nie chcąc zwracać na siebie uwagi. Tak było bezpieczniej, pozostając niezauważoną. Pośród wychowanków Hogwartu nie wyróżniała się wcale, ot zaczytana i zajęta lataniem na miotle Krukonka o znikomym życiu towarzyskim. Niezbyt rozmowna, jeśli nie pociągnęło się za odpowiedni sznurek, cicha i zazwyczaj mało entuzjastyczna. 
- A zatem jesteś samozwańczym poskramiaczem potworów? - wypaliła, nie mogąc się powstrzymać. Coś w tym chłopaku powodowało, że na krótką wychodziła ze swojej dotychczasowej roli. Czy to sposób, w jaki dotykał jej dłoni miał coś w tym wspólnego? Z jednej strony chciała wysunąć rękę z uścisku i odetchnąć z ulgą, a z drugiej zupełnie nie potrafiła tego zrobić, nie mogła odebrać sobie tej małej przyjemności. Za kilka minut pewnie się rozejdą, a potem zapomną o swoim istnieniu (w każdym razie młodzieniec tak przystojny i obyty jak Yaxley). Kolejne słowa Ślizgona wprawiły ją w absolutne osłupienie, milczała kilka długich sekund, zanim postanowiła mu odpowiedzieć:
- Naturalnie, miotła jest moim ulubionym - modliła się, żeby nie przyszło mu do głowy rozjaśnienie półmroku. Blade zazwyczaj policzki Emily spowiły się purpurą tak intensywną, że dziewczyna aż westchnęła z zażenowania. Czy doprawdy musiał tak zawstydzać to niewinne i naiwne dziewczę? Miotły okazały się wybawieniem, całe szczęście. 
- Zawsze możesz powiedzieć, że cię pobiłam, mam w tym wprawę - odparła zuchwale, absolutnie nie planując spełnić jego prośby. Wilsonowi swego czasu zdarzyło się oberwać od wściekłego lwiątka ze złamanym sercem, co oczywiście stało się tematem soczystych plotek na szkolnych korytarzach. Emily wolała te szalone historie od rzeczywistości, postąpiła zuchwale i odważnie, pokazując mu gdzie raki zimują. W rzeczywistości nie była po prostu w stanie znaleźć ukojenia dla swojego bólu i miała nadzieje, że to pomoże w jego uśmierzeniu. I jak się mogli wszyscy spodziewać - zupełnie nie pomogło.
Myśl o Wilsonie skutecznie ją otrzeźwiła. Nie dlatego, że coś do Ślizgona czuła, myśl o kolejnym zranieniu była dla niej po prostu nie do zniesienia. Ostrożnie wysunęła rękę z uścisku, niemal natychmiast żałując, że to zrobiła. 
- Emily, żadna pralinka, Yaxley - odszepnęła, wciąż się od niego nie odsuwając. Labirynt z uchwytów mioteł wymagał współpracy, dziewczyna nie mogła po prostu zwyczajnie wstać, nie uszkadzając przy okazji siebie i swojego towarzysza. A może to był po prostu pretekst? A niech cię, Bronte, ty cholernico!
- Muszę już iść, za kwadrans mam spotkanie klubu szachowego - oznajmiła nagle, bicie zegara w wieży zegarowej było idealnym pretekstem, by uciec. Nie pozostało jej dziś już zbyt wiele samokontroli, którą tak uwielbiała. Niewinne kłamstwo na temat przynależności do kółka szachowego uznała za zło konieczne. Musiała stąd zwiać, zanim zrobi coś niemądrego.
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Cassius Yaxley Pią 24 Lut 2023, 14:58

Cassiusa z pewnością bardziej ucieszyłaby umiejętność hipnozy niż czytania w myślach, bo od tego drugiego ponoć szło zwariować! Jak niebezpiecznie było znać wszystkie te niewypowiedziane z tak wielu powodów słowa. Kłamstwem było jednak stwierdzenie, że jej rozmyślania na temat jego perfum nie połechtałyby jego ego, jakby już nie był obrośnięty piórkami. Yaxley miał przecież wszystko, czego mógłby chcieć nastolatek, a jednak było wciąż czegoś brak i gorączkowo szukał tego zaginionego garnca z tęczą. Ponoć gobliny taki kiedyś miały.
Wypiął dumnie pierś na jej określenie i gdyby nie pozycja, w której siedzieli, to daj Merlinie, by jeszcze klepnął, niczym mugolski żołnierz lub harcerze.
- Oczywiście. Poskramiam bestię, ludzi oraz Panią Cortez. - puścił jej mimowolnie oczko, chociaż było, to dość głupie zważywszy na panujący w schowku mrok. Rozluźnił ramiona podłamany trochę, jak musiał durnie wypaść na tle dość inteligentnie brzmiącej i ostrożnej Krukonki. Nie wiedział, czy to brak światła, okien, wścibskich oczu czy może kwestia jego pewności siebie, ale udawało się jej mówić coś na tyle prędko, że było to nieprzemyślane i właśnie takie wstawki uznawał za najbardziej interesujące i urocze. Wychodzenie ze stref własnego komfortu i zmienianie ich było ważne. Zabawa palcami u jej dłoni pochłonęła go tak mocno, że nawet przez myśl by nie przeszło, że mogłaby chcieć puścić jego rękę. Bo jak to tak?
- Ah, więc witki jako baty, a drewno to do poganiania? - zapytał zaintrygowany wyborem akcesoriów, chociaż na próżno szukałaby w jego głosie zniechęcenia do tematu ukarania za porwanie lub inne rzeczy, które uznałaby za przestępstwa na swojej osobie. Zawsze mógł próbować przekupić sąd lub prosić o łagodniejszy wymiar kary! Cassius umiał być bardzo kreatywny. - Kto był takim pechowcem, że go pralinka pobiła? Nie podejrzewałbym Cię o taką dominację.
Dodał jeszcze z nutą żartu i przekomarzania się jednocześnie, jakby niezauważanie przyciągając ją do siebie trochę mocniej, czego wymówką było spadające wiadro i upadający kij od miotły, który z hukiem uderzył o kamienną posadzkę. Uniósł brew, gdy wysunęła dłoń z jego ręki, trochę niezadowolony. Coś w niej znów się zmieniło, prawdziwie zmienna niewiasta! Nie zamierzał jednak naciskać i jej zmuszać do czegokolwiek, co zresztą obiecał.
- Emily. - powtórzył łagodnie, patrząc na zarysy jej twarzy i naprawdę musiał zacisnąć ręce w pięść, żeby nie zgarnąć jej kosmyków z twarzy lub nie ucałować wierzchu dłoni raz jeszcze, skoro pełnoprawnie mu się przedstawiła. - Cassius. - odpowiedział imieniem, chociaż ona użyła nazwiska. Nie specjalnie mu to przeszkadzało, ludzie go zwykle tak nazywali, ale posługiwanie się imieniem świadczyło o zainteresowaniu ponad przeciętnym w jego ocenie. - Ah tak? Czas mi się skończył?
Westchnął znów niezadowolony, robiąc podkówkę. Rozejrzał się dookoła, oceniając sytuację. - Wygląda na to, że nie mam wyjścia. Bal i potem Hoghs Pralinko.
Oznajmił tonem tak pewnym, że trudno było z nim dyskutować. A potem oplótł ją rękoma w inny sposób, niczym księżniczkę i przysunął do swojego torsu. Pomimo uderzających w niego przedmiotów wstał, pilnując, aby nic się złego jej nie wydarzyło i z pomocą niezbyt łagodnego kopnięcia, otworzył schowek. Światło sprawiło, że na chwilę zmrużył oczy, a następnie mieszanka przypominająca morską wodę przeniosła się na jej twarz. Uśmiechnął się, poprawiając ją i kierując się w stronę schodów, gdzie dopiero ją postawił. Zmierzwił dłonią włosy, lustrując ją wzrokiem. - Jesteśmy umówieni?
Cassius Yaxley
Cassius Yaxley

Skąd : Londyn, Wielka Brytania
Krew : Czysta

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Emily Bronte Sob 25 Lut 2023, 21:33

Całe szczęście Emily nie miała w zwyczaju prawić komplementów, wybujałe ego Ślizgona mogłoby tego już nie udźwignąć. Zdecydowanie wolała podziwiać z daleka, bez ryzyka i dodatkowych komplikacji. Cała Bronte, wycofana i nieufna. Od czasu Wilsona poprzysięgła sobie, że już nie obdarzy nikogo tak dużym zaufaniem i nie pozwoli się zranić. Jak na razie, całkiem nieźle jej szło... 
- Jeżeli potrafisz oswoić Cortez, to rzeczywiście drzemie w tobie potencjał - przyznała mu rację, wodząc wzrokiem po niknącej w mroku linii jego żuchwy. Doprawdy wystawiał jej silną wolę na próbę. Nie chciała tego sama przed sobą przyznać, ale kwadrans w schowku na miotły zdawał się wyrwać ze snu emocje, które tak skrzętnie starała się dusić w zalążku. A niech to diabli wezmą tego przeklętego Yaxley'a.
- Dokładnie, a jeśli ktoś postanowi zajść mi za skórę, znajdę dla niej bardziej kreatywne zastosowanie - zagroziła tonem, który wskazywał na to, że prędko się to nie wydarzy. Słysząc jego komentarz, odetchnęła z ulgą. Jak widać nie wszyscy uczniowie zwracali uwagę na plotki krążące po szkolnych korytarzach - Nieszczęśnik złamał mi daną obietnicę, trochę mnie poniosło - wzruszyła ramionami, jakby było to zupełnie oczywiste. Ciężko było stwierdzić, biorąc pod uwagę jej posturę i zachowanie, czy było to prawdą. 
Kiedy tak łagodnie wymówił jej imię, resztkami sił powstrzymała się by nie westchnąć. Czy to jej się po prostu śniło? Pokiwała głową, nie będąc w stanie odpowiedzieć. Uznała decyzję o prędkiej ucieczce za wyjątkowo słuszną. Sposób w jaki do niej mówił, jak ją traktował i co chyba najgorsze, jak pachniał, pozbawiał ją jakiejkolwiek asertywności. 
- Rozumiem, że ja też nie mam wyjścia, skoro się już zgodziłam? - zmrużyła oczy, starając się przyzwyczaić do jasności panującej dookoła nich. Nie czekając na odpowiedź, zmierzyła go ostatni raz uważnym spojrzeniem, starając się nie zwracać uwagi na gorące policzki, na których z pewnością widniały rumieńce - Do zobaczenia na balu, Yaxley - odparła cicho, by za chwilę zniknąć w korytarzu prowadzącym w stronę kamiennych schodów.

zt x 2
Emily Bronte
Emily Bronte
Klasa VI


Urodziny : 23/01/2008
Wiek : 16
Skąd : Bristol, Anglia
Krew : Trzy czwarte krwi czystej

https://magic-land.forumpolish.com/t763-skrytka-pocztowa-emily-b

Powrót do góry Go down

Schowek na miotły - Page 4 Empty Re: Schowek na miotły

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach