Basen za domem
2 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Irlandia :: Hrabstwo Kerry :: Posiadłość rodziny Fitzpatrick
Strona 1 z 1
Basen za domem
Za domem znajduje się podłużny, głęboki na 1,5m basen. Idealny aby się zrelaksować w dzień lub zrobić kilka długości pod wieczór.
Re: Basen za domem
Słońce grzało z całą mocą. Po kilku naprawdę długich godzinach przeprowadzki z Londynu do Irlandii, Rosalie mogła w końcu odetchnąć. Nie, żeby zdążyła się zmęczyć. Pakowaniem i wywożeniem rzeczy zajęli się Benjamin i Nancy. Scott miała zadbać o to, żeby jej nowy zwierzak nie pałętał się między nogami. Czarownica całe popołudnie trzymała go więc na kolanach i głaskała, podsuwając pod nos nowe smakołyki.
Szybko zadomowiła się w domu Rolanda. Poprosiła, by kufry zaniesiono do błękitnej, gościnnej sypialni, podczas gdy sama błąkała się po rozległym zamku, nosząc rudego kociaka w wiklinowym koszyku wymoszczonym jedwabną poduszką.
Po kilku godzinach gadania do kota postanowiła zaczerpnąć kąpieli w basenie, który dojrzała okna swego pokoju. Przebrała się w czerwony, jednoczęściowy kostium i założywszy na głowę słomkowy kapelusz z szerokim rondem, zabrała swojego futrzastego przyjaciela do ogrodu.
Legowisko dla Gabrysia wylądowało w cieniu rozłożystej jabłoni, podczas gdy czarownica przysiadła na brzegu basenu, zanurzając nogi po kolana w przyjemnie chłodnej wodzie. Wydobyła z torebki krem z filtrem i zaczęła wsmarowywać go w ramiona i twarz, nucąc pod nosem.
Szybko zadomowiła się w domu Rolanda. Poprosiła, by kufry zaniesiono do błękitnej, gościnnej sypialni, podczas gdy sama błąkała się po rozległym zamku, nosząc rudego kociaka w wiklinowym koszyku wymoszczonym jedwabną poduszką.
Po kilku godzinach gadania do kota postanowiła zaczerpnąć kąpieli w basenie, który dojrzała okna swego pokoju. Przebrała się w czerwony, jednoczęściowy kostium i założywszy na głowę słomkowy kapelusz z szerokim rondem, zabrała swojego futrzastego przyjaciela do ogrodu.
Legowisko dla Gabrysia wylądowało w cieniu rozłożystej jabłoni, podczas gdy czarownica przysiadła na brzegu basenu, zanurzając nogi po kolana w przyjemnie chłodnej wodzie. Wydobyła z torebki krem z filtrem i zaczęła wsmarowywać go w ramiona i twarz, nucąc pod nosem.
Re: Basen za domem
O ile Rosalie tylko siedziała cały dzień i piastowała swojego kota, o tyle Roland nie miał za sobą tak przyjemnego dnia. Kiedy Scottówna martwiła się o to, czy jej nowe zwierzątko aby nie jest głodne, Fitzpatrick martwił się o każdą walizkę i każdy kufer, który był przewożony z Londynu do Irlandii. Spakował siebie, spakował Rosalie, a także swoją córkę i lokaja, a do tego trzy konie. Kiedy dotarli do jego rodzinnego domu, zajął się przenoszeniem wszystkiego z wozów do środka. Nie obnosił się jak pan dookoła służby, a sam dźwigał kufry i przeróżne pierdoły, które przywieźli ze sobą. Taką samą postawę przybrał ojciec Rolanda, Ben, który ramię w ramię ze służbą taszczył do środka kolejne bagaże.
Następnie przyszła pora na wprowadzenie koni do stajni. Kiedy już to zrobił, musiał schłodzić je wodą ze względu na panujący upał oraz wyczyścić ich boksy. Mógł to zrobić jutro chłopak od stajni, ale on nie chciał czekać.
Nic dziwnego, ze kiedy w końcu złapał chwilę odpoczynku, nie usiadł na brzegu basenu jak Rosalie, ale wskoczył do wody jak ryba, która pozostawała długo bez dostępu do mokrego. Nie omieszkał się ochlapać jej, o nie. Zrobił to z największą przyjemnością.
- Wejdź do środka, od tego jest basen - mruknął, kiedy wynużył się na powierzchnię. Woda zaczęła zmywać pot i brudy, ale nadal wyglądał jak siedem nieszczęść.
Następnie przyszła pora na wprowadzenie koni do stajni. Kiedy już to zrobił, musiał schłodzić je wodą ze względu na panujący upał oraz wyczyścić ich boksy. Mógł to zrobić jutro chłopak od stajni, ale on nie chciał czekać.
Nic dziwnego, ze kiedy w końcu złapał chwilę odpoczynku, nie usiadł na brzegu basenu jak Rosalie, ale wskoczył do wody jak ryba, która pozostawała długo bez dostępu do mokrego. Nie omieszkał się ochlapać jej, o nie. Zrobił to z największą przyjemnością.
- Wejdź do środka, od tego jest basen - mruknął, kiedy wynużył się na powierzchnię. Woda zaczęła zmywać pot i brudy, ale nadal wyglądał jak siedem nieszczęść.
Re: Basen za domem
Nie zdążyła się uchylić przed falą wody, która wytrysnęła spod cielska czarodzieja. Uniosła jedynie ręce w obronnym geście, choć na niewiele się to zdało. Dobrze, że chociaż skończyła smarować się kremem.
- Musiałam się wcześniej posmarować - mruknęła, ściągając kapelusz i zsuwając się powoli do wody. Miała w sobie milion razy więcej gracji niż Roland, który wpadł do basenu z delikatnością godną wieloryba. Woda sięgała jej aż do ramion. Końcówki czarnych jak smoła włosów dryfowały bezwiednie po powierzchni, unosząc się gdy w pobliżu pojawiła się kolejna fala.
- Rolciu, Rolciu, a widziałeś jakie Gabryś robił dzisiaj fikołki? - przypomniało jej się nagle i aż podskoczyła w miejscu. Poprawiła okulary przeciwsłoneczne i położyła dłonie na biodrach, odwracając się w kierunku w którym popłynął uzdrowiciel. Fascynowała się tym małym stworzeniem niczym mała dziewczynka! Cóż mogła poradzić na to, że już dawno nie miała okazji zająć się czymś równie małym, słodkim i bezradnym. Wkrótce miało się to jednak zmienić. Dom znów miał wypełnić się śmiechem dziecka.
- Musiałam się wcześniej posmarować - mruknęła, ściągając kapelusz i zsuwając się powoli do wody. Miała w sobie milion razy więcej gracji niż Roland, który wpadł do basenu z delikatnością godną wieloryba. Woda sięgała jej aż do ramion. Końcówki czarnych jak smoła włosów dryfowały bezwiednie po powierzchni, unosząc się gdy w pobliżu pojawiła się kolejna fala.
- Rolciu, Rolciu, a widziałeś jakie Gabryś robił dzisiaj fikołki? - przypomniało jej się nagle i aż podskoczyła w miejscu. Poprawiła okulary przeciwsłoneczne i położyła dłonie na biodrach, odwracając się w kierunku w którym popłynął uzdrowiciel. Fascynowała się tym małym stworzeniem niczym mała dziewczynka! Cóż mogła poradzić na to, że już dawno nie miała okazji zająć się czymś równie małym, słodkim i bezradnym. Wkrótce miało się to jednak zmienić. Dom znów miał wypełnić się śmiechem dziecka.
Re: Basen za domem
No tak, Rosalie i jej maseczki, balsami, pachnidła i pierdoły. Roland kompletnie nie zwracał uwagi na takie rzeczy jak pielęgnacja ciała. Chodził czysty i zadbany - to było dla niego najważniejsze. Pokiwał tylko głową.
- Gabryś? Co to w ogóle za imię? - Uniósł lekko jedną brew ku górze, ale ostatecznie machnął ręką i postanowił nie drążyć tematu. - Pilnuj lepiej żeby moje goldeny nie przemieliły go na papkę - dodał jeszcze, prychając żartobliwie pod nosem. Był w drużynie psów zdecydowanie.
- Interesują mnie bardziej fikołki Twojego wnuka w brzuchu. Opowiedz mi lepiej co powiedział Vincent i jak przebiegła ta wizyta. Czy James i ta dziewczyna spędzą z Tobą wakacje? - Zapytał, przepływając swobodnie jedną długość basenu.
- Gabryś? Co to w ogóle za imię? - Uniósł lekko jedną brew ku górze, ale ostatecznie machnął ręką i postanowił nie drążyć tematu. - Pilnuj lepiej żeby moje goldeny nie przemieliły go na papkę - dodał jeszcze, prychając żartobliwie pod nosem. Był w drużynie psów zdecydowanie.
- Interesują mnie bardziej fikołki Twojego wnuka w brzuchu. Opowiedz mi lepiej co powiedział Vincent i jak przebiegła ta wizyta. Czy James i ta dziewczyna spędzą z Tobą wakacje? - Zapytał, przepływając swobodnie jedną długość basenu.
Re: Basen za domem
Scott wywróciła oczami.
- Czy Ty zawsze musisz być taki sztywny i poważny? - westchnęła, lecz zerknęła kontrolnie w kierunku wiklinowego koszyka. Rude zawiniątko spało smacznie na swoim miejscu. Na samą myśl o tym, że te bydlęta mogłyby dorwać jej małe stworzonko, aż zjeżyły jej się włosy na głowie.
- Skąd to imię? To taka długa historia! Byłam na Pokątnej i zaczął padać deszcz. I wtedy spotkałam tego nauczyciela z Hogwartu, Gabriela. Co to za miły człowiek. Poszliśmy do menażerii i wtedy zaatakowała mnie ta sowa, bo wcześniej niechcący wypuściłam królika z klatki. To była jakaś bestia, nie królik doprawdy... - cały czas trajkotała rozgorączkowana wspomnieniem swoich przygód - ale Gabriel go złapał i wtedy zobaczyłam tego kota w kącie, ale okazało się, że nie jest na sprzedaż, ale Gabriel przekabacił tego niemiłego człowieka i w końcu nam sprzedał te zabawki. I zamówił mi jeszcze wszystkie akcesoria dla niego. I postanowiłam nazwać go jego imieniem w podziękowaniu. Co to był za dzień! Szalony!
Brunetka roześmiała się dźwięcznie, zgrabnie umykając przed płynącym uzdrowicielem.
- Ty mnie słuchasz w ogóle?
Czarownica zacisnęła usta. Jej gniew nie trwał jednak długo. Rozpogodziła się słysząc o Nancy i Jamesie.
- Nie jestem pewna, czy Vincent to taki dobry lekarz. Jak wyszedł z gabinetu to nawet mi słowa nie pozwolił powiedzieć, szybko opowiedział, że wszystko w porządku i poszedł dalej. Nawet nie zapytał jak się mam! A Nancy później pokazała mi takie ruchome zdjęcie! To będzie chłopczyk, wiesz? Chłopiec! I James się z nią pogodził, nawet zaprosił ją na wakacje. Oczywiście, że się z nimi spotkam. Musze się nimi zaopiekować.
- Czy Ty zawsze musisz być taki sztywny i poważny? - westchnęła, lecz zerknęła kontrolnie w kierunku wiklinowego koszyka. Rude zawiniątko spało smacznie na swoim miejscu. Na samą myśl o tym, że te bydlęta mogłyby dorwać jej małe stworzonko, aż zjeżyły jej się włosy na głowie.
- Skąd to imię? To taka długa historia! Byłam na Pokątnej i zaczął padać deszcz. I wtedy spotkałam tego nauczyciela z Hogwartu, Gabriela. Co to za miły człowiek. Poszliśmy do menażerii i wtedy zaatakowała mnie ta sowa, bo wcześniej niechcący wypuściłam królika z klatki. To była jakaś bestia, nie królik doprawdy... - cały czas trajkotała rozgorączkowana wspomnieniem swoich przygód - ale Gabriel go złapał i wtedy zobaczyłam tego kota w kącie, ale okazało się, że nie jest na sprzedaż, ale Gabriel przekabacił tego niemiłego człowieka i w końcu nam sprzedał te zabawki. I zamówił mi jeszcze wszystkie akcesoria dla niego. I postanowiłam nazwać go jego imieniem w podziękowaniu. Co to był za dzień! Szalony!
Brunetka roześmiała się dźwięcznie, zgrabnie umykając przed płynącym uzdrowicielem.
- Ty mnie słuchasz w ogóle?
Czarownica zacisnęła usta. Jej gniew nie trwał jednak długo. Rozpogodziła się słysząc o Nancy i Jamesie.
- Nie jestem pewna, czy Vincent to taki dobry lekarz. Jak wyszedł z gabinetu to nawet mi słowa nie pozwolił powiedzieć, szybko opowiedział, że wszystko w porządku i poszedł dalej. Nawet nie zapytał jak się mam! A Nancy później pokazała mi takie ruchome zdjęcie! To będzie chłopczyk, wiesz? Chłopiec! I James się z nią pogodził, nawet zaprosił ją na wakacje. Oczywiście, że się z nimi spotkam. Musze się nimi zaopiekować.
Re: Basen za domem
Wysłuchał jej porywającej historii z miną faceta, który marzył tylko o tym, aby zmieniła płytę. Gabriel to, Gabriel tamto... Szczerze powiedziawszy, nie słyszał od swojej córki ani słowa o żadnym nauczycielu ze szkoły, więc od razu zaliczył go do kategorii "za stary dla Sophie, idealny dla Rosalie". Kiedy skończyła, udawał zszokowanego całym zajściem. Udawał i to było widać.
- Wow, doprawdy - odparł, kręcąc głową w niedowierzaniu. - Jest coś, czego Gabriel nie potrafi?
Po tych słowach jego jedna brew powędrowała ku górze, jednak nie na długo, bo mężczyzna znowu dał nura do basenu. Poczuł lekkie ukłucie w bok, w okolicy wątroby. Jak to się nazywało? Zazdrość, doktorku!
- Słucham Cię, Rose - odparł, stukając się dłonią w lewy bok głowy, aby pozbyć się wody, która naleciała mu do prawego ucha. Następnie demonstracyjnie pogrzebał sobie palcem w uchu aby udrożnić kanał słuchowy.
- Vincent to dobry lekarz - uciął dyskusję na temat kwestionowania autorytetu swojego przyjaciela. - Oddałbym swoje życie w jego ręce i tylko jego. I Twoje również. Może to taki dobry lekarz właśnie dlatego, ze nie traci czasu na mżonki o pogodzie czy samopoczuciu mam swoich pacjentek - dodał, po czym westchnął cicho.
- Chłopiec? To świetnie, Rosalie. A więc będziesz miała wnuka.. I córkę. Z tego co się zapowiada - rzucił, kiwając lekko głową z aprobatą. - Nimi? W tym słowie zawarłaś również Jamesa? Ostatnim razem nie wyglądał na chłopaka, który chce jakiejkolwiek opieki.
- Wow, doprawdy - odparł, kręcąc głową w niedowierzaniu. - Jest coś, czego Gabriel nie potrafi?
Po tych słowach jego jedna brew powędrowała ku górze, jednak nie na długo, bo mężczyzna znowu dał nura do basenu. Poczuł lekkie ukłucie w bok, w okolicy wątroby. Jak to się nazywało? Zazdrość, doktorku!
- Słucham Cię, Rose - odparł, stukając się dłonią w lewy bok głowy, aby pozbyć się wody, która naleciała mu do prawego ucha. Następnie demonstracyjnie pogrzebał sobie palcem w uchu aby udrożnić kanał słuchowy.
- Vincent to dobry lekarz - uciął dyskusję na temat kwestionowania autorytetu swojego przyjaciela. - Oddałbym swoje życie w jego ręce i tylko jego. I Twoje również. Może to taki dobry lekarz właśnie dlatego, ze nie traci czasu na mżonki o pogodzie czy samopoczuciu mam swoich pacjentek - dodał, po czym westchnął cicho.
- Chłopiec? To świetnie, Rosalie. A więc będziesz miała wnuka.. I córkę. Z tego co się zapowiada - rzucił, kiwając lekko głową z aprobatą. - Nimi? W tym słowie zawarłaś również Jamesa? Ostatnim razem nie wyglądał na chłopaka, który chce jakiejkolwiek opieki.
Re: Basen za domem
- Nie potrafi być niemiły - Rosalie skrzyżowała przedramiona pod piersiami. Gdyby jej oczy nie były skryte za okularami przeciwsłonecznymi, Roland już dawno mógłby dostrzec w nich gniewne iskierki. Tym razem to pani Scott postanowiła zagrzebać topór wojenny, a Irlandczyk jak widać postawił sobie znów za cel pokazanie jej jaka jest głupiutka.
- O co Ci chodzi?
Była zdezorientowana. Uzdrowiciel zachowywał się tak, jakby miał jej po dziurki w nosie. Nie dość, że całe dnie spędzał w tym swoim śmiesznym szpitaliku, to kiedy pojawiał się w domu to był nieuprzejmy.
Vincent to dobry lekarz, bla bla bla... dokończyła w myślach jednym uchem wpuszczając, a drugim wypuszczając to co powiedział. Ona miała zgoła zupełnie inną wizję dobrego lekarza.
- Zmienił już zdanie. Wiesz jakie są dzieci w jego wieku. Tak się cieszę, że zaprosił tą Nancy! Wiesz jaki już ma brzuszek duży?
- O co Ci chodzi?
Była zdezorientowana. Uzdrowiciel zachowywał się tak, jakby miał jej po dziurki w nosie. Nie dość, że całe dnie spędzał w tym swoim śmiesznym szpitaliku, to kiedy pojawiał się w domu to był nieuprzejmy.
Vincent to dobry lekarz, bla bla bla... dokończyła w myślach jednym uchem wpuszczając, a drugim wypuszczając to co powiedział. Ona miała zgoła zupełnie inną wizję dobrego lekarza.
- Zmienił już zdanie. Wiesz jakie są dzieci w jego wieku. Tak się cieszę, że zaprosił tą Nancy! Wiesz jaki już ma brzuszek duży?
Re: Basen za domem
- No tak. Roland Fitzpatrick król chamstwa - rzekł, po czym podrapał się po czubku nosa bez zainteresowania. Naprawdę zaczynały kończyć mu się pomysły jak uszczęśliwić Rosalie Scott.
- O nic, Rose. Jestem zazdrosny o faceta, który daje Ci kota, to wszystko. Jesteś moją narzeczoną czy nie jesteś? Jeśli jesteś, mam prawo być zazdrosny - zagaił, po czym usadowił się przy krawędzi basenu, łokcie opierając o marmurową krawędź basenu.
Był z nią szczery, ale nie wiedział na ile mu to popłaci. Kwestia tych parszywych zaręczyn wracała do niego jak boomerang, ale skoro Rosalie nie uciekła z jego domu, to wziął to za dobry znak.
- Jaki? - Zagaił, ale tym razem był naprawdę ciekawy. No i chciał zmienić temat na przyjemniejszy. - Jak ona się czuje? Co zrobią z tym dzieckiem?
- O nic, Rose. Jestem zazdrosny o faceta, który daje Ci kota, to wszystko. Jesteś moją narzeczoną czy nie jesteś? Jeśli jesteś, mam prawo być zazdrosny - zagaił, po czym usadowił się przy krawędzi basenu, łokcie opierając o marmurową krawędź basenu.
Był z nią szczery, ale nie wiedział na ile mu to popłaci. Kwestia tych parszywych zaręczyn wracała do niego jak boomerang, ale skoro Rosalie nie uciekła z jego domu, to wziął to za dobry znak.
- Jaki? - Zagaił, ale tym razem był naprawdę ciekawy. No i chciał zmienić temat na przyjemniejszy. - Jak ona się czuje? Co zrobią z tym dzieckiem?
Re: Basen za domem
- Widzisz? I znowu to robisz! Jesteś niemiły! - wystawiła w jego kierunku oskarżycielsko palec, mrużąc przy tym powieki. Kończyły mu się pomysły? A zaczął cokolwiek robić? Bo do tej pory to burczał jak stary, zgredziały dziad.
Otworzyła usta, lecz szybko je zamknęła. Ściągnęła z nosa okulary i umieściła je na głowie, zaczesując przy okazji do góry niesforne pasma.
Znów te przeklęte zaręczyny. Scott policzyła w myślach do dziesięciu. Z jednej strony cieszyła się, że w końcu przebrną przez ten temat, ale z drugiej... nie lubiła takich rozmów. Wszystko było w porządku dopóki śmiało się z głupot i nie poruszało ważnych tematów.
- Roland, staram się być miła i jakoś odbudować nasze relacje, a Ty cały czas na mnie burczysz, albo traktujesz mnie jak małą dziewczynkę. Rosalie uspokój się, Rosalie zrób to, Rosalie przestań gadać głupoty...
Czarownica potrząsała głową, starając się naśladować karcący ton uzdrowiciela.
- Duży - wywróciła oczami - Dobrze się czuje. Oni wrócą do szkoły, a ja zajmę się dzieckiem.
Otworzyła usta, lecz szybko je zamknęła. Ściągnęła z nosa okulary i umieściła je na głowie, zaczesując przy okazji do góry niesforne pasma.
Znów te przeklęte zaręczyny. Scott policzyła w myślach do dziesięciu. Z jednej strony cieszyła się, że w końcu przebrną przez ten temat, ale z drugiej... nie lubiła takich rozmów. Wszystko było w porządku dopóki śmiało się z głupot i nie poruszało ważnych tematów.
- Roland, staram się być miła i jakoś odbudować nasze relacje, a Ty cały czas na mnie burczysz, albo traktujesz mnie jak małą dziewczynkę. Rosalie uspokój się, Rosalie zrób to, Rosalie przestań gadać głupoty...
Czarownica potrząsała głową, starając się naśladować karcący ton uzdrowiciela.
- Duży - wywróciła oczami - Dobrze się czuje. Oni wrócą do szkoły, a ja zajmę się dzieckiem.
Re: Basen za domem
Zacmokał cicho z dezaprobatą. Niemiły, niemiły. Roland był tylko nieco sarkastyczny, ponieważ nabył tę umiejętność przebywając dużo z Vincentem i innymi takimi zadufanymi w sobie dupkami. Jak to powiadają: z kim się zadajesz, takim się stajesz.
- Nie jestem po prostu przyzwyczajony do tego, że kobiety są takie głośne i... ruchliwe. Te emocje, krzyki, piski. To jest wszystko dla mnie nowe. Nie żebym tego nie lubił, bo lubię bardzo tę kobiecą energię, ale czasami mnie ona przeraża - stwierdził, znowu pozostając całkowicie szczerym.
- No jak duży to dobry znak. Znaczy, że dziecko w środku - odparł, ale zreflektował się szybko. - Przepraszam, Rosalie! To silniejsze ode mnie.
Posłał jej przepraszające spojrzenie, po czym skierował się powoli ku wyjściu z basenu.
- Taka szkoda... Już zamówiłem dorożkę, woźnicę... Konie wyczesałem, zamówiłem cały lokal w restauracji dla nas na mieście. Położyłem komuś w sypialni nową sukienkę. No ale skoro jestem takim strasznym draniem - ciągnął, wychodząc z basenu. Drażnił się z nią. Naturalne, ze wszystko było nadal aktualne. - Takim strasznym chamem... To chyba będę musiał odwołać to wszystko co zacznie się o siedemnastej... Pod domem - po tych słowach wyszedł z basenu, udając bezradnego.
Zostawił ją samą w basenie, a sam oddalił się i udał do posiadłości.
- Nie jestem po prostu przyzwyczajony do tego, że kobiety są takie głośne i... ruchliwe. Te emocje, krzyki, piski. To jest wszystko dla mnie nowe. Nie żebym tego nie lubił, bo lubię bardzo tę kobiecą energię, ale czasami mnie ona przeraża - stwierdził, znowu pozostając całkowicie szczerym.
- No jak duży to dobry znak. Znaczy, że dziecko w środku - odparł, ale zreflektował się szybko. - Przepraszam, Rosalie! To silniejsze ode mnie.
Posłał jej przepraszające spojrzenie, po czym skierował się powoli ku wyjściu z basenu.
- Taka szkoda... Już zamówiłem dorożkę, woźnicę... Konie wyczesałem, zamówiłem cały lokal w restauracji dla nas na mieście. Położyłem komuś w sypialni nową sukienkę. No ale skoro jestem takim strasznym draniem - ciągnął, wychodząc z basenu. Drażnił się z nią. Naturalne, ze wszystko było nadal aktualne. - Takim strasznym chamem... To chyba będę musiał odwołać to wszystko co zacznie się o siedemnastej... Pod domem - po tych słowach wyszedł z basenu, udając bezradnego.
Zostawił ją samą w basenie, a sam oddalił się i udał do posiadłości.
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Irlandia :: Hrabstwo Kerry :: Posiadłość rodziny Fitzpatrick
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach