Prosektorium
+8
Asim Bahar
Nora Vedran
Vincent Cramer
Ross Seth Davies
Mistrz Gry
Morwen Blodeuwedd
Liam Cryan
Konrad Moore
12 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Szpital Świętego Munga :: Podziemia
Strona 3 z 3
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Prosektorium
First topic message reminder :
Niemal cały parter został zaadaptowany na prosektorium połączone z kostnicą. W pomieszczeniu panuje niska temperatura. Zazwyczaj urzęduje tu sam Dyrektor, choć niekiedy można zastać starszego uzdrowiciela, który już dawno przeszedł na emeryturę, a także Rolanda Fitzpatricka wraz ze studentami.
Jedna ze ścian pomieszczenia jest całkowicie zabudowana metalowymi, wysuwanymi szafkami, w których przechowywane są skrzętnie opisane zwłoki.
Wstęp do pomieszczenia jest pilnie strzeżony i należy posiadać specjalną przepustkę.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Prosektorium
Vincent uderzył potylicą o podłogę, gdy Gladstone zyskał tymczasową przewagę. Pokrwawione od spotkań z twardą posadzką ręce coraz wolniej i słabiej sięgały celu. Załzawione przez dym oczy niczego nie ułatwiały. W pomieszczeniu zrobiło się ciemno. Huk walącego się stropu spowodował, że Cramer stracił orientację.
Ciężar, jaki opadł na jego klatkę piersiową wycisnął z niej cały zapas powietrza. Rzężąc walczył o każdy milimetr sześcienny tlenu.
Perspektywa spłonięcia się lub uduszenia w zgliszczach szpitala sprawiła, że zaczął panikować. Resztki sił włożył w to, by zrzucić z siebie Milesa wraz z dodatkowym ładunkiem w postaci stołu i odłamków sufitu. Czerwona z wysiłku i wszechobecnego gorąca twarz paliła go żywym ogniem. Między jednym, a drugim szarpnięciem zauważył, że szata zajęła się ogniem.
Gryzący dym pchał się do rozchylonych nozdrzy i oczu bezradnego czarodzieja.
- Vincent?!
Normalnie chętnie by odkrzyknął, żeby stąd spieprzała. Był jednak zbyt przerażony perspektywą śmierci, by odrzucić nadchodzącą pomoc. Samolubne, ale tak właśnie działał instynkt samozachowawczy.
Cramer wciągnął do płuc potężną porcję smolistego dymu, gdy ciężar został zdjęty zaklęciem z jego klatki piersiowej. Podniósł się ślamazarnie z podłogi czując, jak kręci mu się w głowie.
Ciężar, jaki opadł na jego klatkę piersiową wycisnął z niej cały zapas powietrza. Rzężąc walczył o każdy milimetr sześcienny tlenu.
Perspektywa spłonięcia się lub uduszenia w zgliszczach szpitala sprawiła, że zaczął panikować. Resztki sił włożył w to, by zrzucić z siebie Milesa wraz z dodatkowym ładunkiem w postaci stołu i odłamków sufitu. Czerwona z wysiłku i wszechobecnego gorąca twarz paliła go żywym ogniem. Między jednym, a drugim szarpnięciem zauważył, że szata zajęła się ogniem.
Gryzący dym pchał się do rozchylonych nozdrzy i oczu bezradnego czarodzieja.
- Vincent?!
Normalnie chętnie by odkrzyknął, żeby stąd spieprzała. Był jednak zbyt przerażony perspektywą śmierci, by odrzucić nadchodzącą pomoc. Samolubne, ale tak właśnie działał instynkt samozachowawczy.
Cramer wciągnął do płuc potężną porcję smolistego dymu, gdy ciężar został zdjęty zaklęciem z jego klatki piersiowej. Podniósł się ślamazarnie z podłogi czując, jak kręci mu się w głowie.
Re: Prosektorium
Uderzenie w głowę było na tyle silne, że zanim przygniótł ich strop, stracił przytomność. Miles ocknął się, dusił go wszechobecny dym. Nie wiedział gdzie jest, skąd się tu wziął, ostatnie przebłyski wspomnień związane były z próbą rozmowy z Vincentem na parterze szpitala. Skóra piekła go żywy ogniem, próbował się wyczołgać ze szczeliny, w której aktualnie się znajdował.
- Gdzie... jestem... - wychrypiał po chwili zanosząc się kaszlem. Nie wiedział czy ktokolwiek jest tu, ani czy ktoś przyjdzie mu z pomocą.
- Gdzie... jestem... - wychrypiał po chwili zanosząc się kaszlem. Nie wiedział czy ktokolwiek jest tu, ani czy ktoś przyjdzie mu z pomocą.
Re: Prosektorium
Przez czarny dym nie mogliście prawie nic zobaczyć. Ogień zajął już prawie całe pomieszczenie. Zaczynacie się dusić.
Vincencie, ogień zajmuje Twoją szatę.
Vincent -10%
Miles rozciąłeś sobie głowę. Po twarzy płynie Ci smuga krwi.
Miles -10%
Ana, zaczyna Ci się kręcić w głowie.
-5%
Vincencie, ogień zajmuje Twoją szatę.
Vincent -10%
Miles rozciąłeś sobie głowę. Po twarzy płynie Ci smuga krwi.
Miles -10%
Ana, zaczyna Ci się kręcić w głowie.
-5%
Mistrz Gry
Re: Prosektorium
Udało się. Udało! Uwolniła ich! Jednak ogień trawił wszystko co spotkał na swojej drodze a tlenu było jak najmniej.
- Bąblogłowy - najpierw rzuciła w Vincenta, który wyglądał jakby miał tu zaraz odpłynąć z braku tlenu, następnie walnęła w zdezorientowanego Milesa. Doprawdy?! Nie czaił co tu się działo. Jak dziecko we mgle. Na Merlina, ona chyba nigdy nie pojmie co się dzieje w tej jego łepetynie. Zastanawiała się tylko chwilę czy jego też uratować czy zostawić go na pastwę ognia i losu. Jednak była uzdrowicielką, nie kierowała się swoim dobrem a dobrem innych i kodeksem, któremu była wierna. "Ratować nawet morderców, uzdrowiciel nie jest sędzią" czy coś w ten deseń tam było.
Kaszlała coraz bardziej. Nie miała już siły na rzucenie w siebie zaklęcia. Było za dużo dymu. Zobaczyła mroczki przed oczami...
- Aquamenti - zdążyła jeszcze wyszeptać chcąc ugasić szatę Vincenta i osunęła się na ziemię.
- Bąblogłowy - najpierw rzuciła w Vincenta, który wyglądał jakby miał tu zaraz odpłynąć z braku tlenu, następnie walnęła w zdezorientowanego Milesa. Doprawdy?! Nie czaił co tu się działo. Jak dziecko we mgle. Na Merlina, ona chyba nigdy nie pojmie co się dzieje w tej jego łepetynie. Zastanawiała się tylko chwilę czy jego też uratować czy zostawić go na pastwę ognia i losu. Jednak była uzdrowicielką, nie kierowała się swoim dobrem a dobrem innych i kodeksem, któremu była wierna. "Ratować nawet morderców, uzdrowiciel nie jest sędzią" czy coś w ten deseń tam było.
Kaszlała coraz bardziej. Nie miała już siły na rzucenie w siebie zaklęcia. Było za dużo dymu. Zobaczyła mroczki przed oczami...
- Aquamenti - zdążyła jeszcze wyszeptać chcąc ugasić szatę Vincenta i osunęła się na ziemię.
Re: Prosektorium
Wokół głowy uzdrowiciela pojawiła się bańka wypełniona powietrzem. Wycieńczony opadł na kolana. Oczy zaszły mu łzami z wysiłku. Wsparł się dłońmi o palącą podłogę, zanosząc się kaszlem.
- Gdzie... jestem... - przypomniał sobie o Milesie dopiero gdy ten zachrypiał za jego plecami. Nie miał pojęcia, czy ten nie rzuci się na niego, gdy tylko podejdzie bliżej. Tylko jego różdżka znajdowała się w zasięgu ręki.
Zbliżył się do czarodzieja na czworakach. Czarny dym ograniczał całkowicie pole widzenia. Po omacku zaczął szukać magicznego patyka, gdy poczuł pieczenie.
Szata stała w płomieniach. Znieruchomiał w przypływie paniki. Szybka reakcja Brooks najprawdopodobniej uratowała mu skórę.
- Ana! - był już tak blisko Gladstone'a, gdy uzdrowicielka straciła przytomność. Nie miał czasu na chłodne kalkulacje. Przeklnął pod nosem i zaczął przedzierać się przez fragmenty zawalonego stropu, by najszybciej dotrzeć do Any.
- Gdzie... jestem... - przypomniał sobie o Milesie dopiero gdy ten zachrypiał za jego plecami. Nie miał pojęcia, czy ten nie rzuci się na niego, gdy tylko podejdzie bliżej. Tylko jego różdżka znajdowała się w zasięgu ręki.
Zbliżył się do czarodzieja na czworakach. Czarny dym ograniczał całkowicie pole widzenia. Po omacku zaczął szukać magicznego patyka, gdy poczuł pieczenie.
Szata stała w płomieniach. Znieruchomiał w przypływie paniki. Szybka reakcja Brooks najprawdopodobniej uratowała mu skórę.
- Ana! - był już tak blisko Gladstone'a, gdy uzdrowicielka straciła przytomność. Nie miał czasu na chłodne kalkulacje. Przeklnął pod nosem i zaczął przedzierać się przez fragmenty zawalonego stropu, by najszybciej dotrzeć do Any.
Re: Prosektorium
Świeże powietrze, czyli jednak ktoś tu był... Miał problem z rozpoznanie głosu, a ktoś chodził wokół niego. Wypuścił z dłoni różdżkę i rzucił w stronę czyjegoś cienia.
- Weź ją... - odparł coraz słabszym głosem, jeśli sam komuś przekaże magiczny patyk, tym większa szansa, że będzie się słuchała drugiej osoby. Ana... to imię krążyło w jego umyśle... Dopiero wtedy zaczął łączyć wątki, że to wszystko mogło stać się z jego winy, a teraz mogli zginąć Ana z Vincentem, którego z trudem rozpoznał po głosie. Wysunął się całkowicie spod stołu sekcyjnego.
- Uciek... ajcie stąd - wychrypiał, miał nadzieję, że chociaż im uda się ujść z życiem.
- Weź ją... - odparł coraz słabszym głosem, jeśli sam komuś przekaże magiczny patyk, tym większa szansa, że będzie się słuchała drugiej osoby. Ana... to imię krążyło w jego umyśle... Dopiero wtedy zaczął łączyć wątki, że to wszystko mogło stać się z jego winy, a teraz mogli zginąć Ana z Vincentem, którego z trudem rozpoznał po głosie. Wysunął się całkowicie spod stołu sekcyjnego.
- Uciek... ajcie stąd - wychrypiał, miał nadzieję, że chociaż im uda się ujść z życiem.
Re: Prosektorium
Jaka szkoda, że nim z różdżki Any wytrysnęła woda, ogień solidnie oparzył prawą nogę i plecy Vincenta.
Vincent -15% (oparzenie III stopnia na prawej nodze i całych plecach)
Nadtrawiony ogniem strop zaskrzypiał niebezpiecznie. Ostatni fragment sufitu zderzył się z podłogą w miejscu, w którym leżał Miles. Słychać było tylko cichy trzask.
Miles -20% (połamane obie nogi; złamania otwarte)
Ana, Ana... Upadając uderzyłaś się o kant metalowego stołu -15% (masz rozciętą głowę).
Wszyscy straciliście przytomność. Vincent z wysiłku, Miles z bólu, a Ana została podduszona przez dym. Mogliście już liczyć jedynie na brygadę aurorów przedzierającą się do podziemia.
Vincent -15% (oparzenie III stopnia na prawej nodze i całych plecach)
Nadtrawiony ogniem strop zaskrzypiał niebezpiecznie. Ostatni fragment sufitu zderzył się z podłogą w miejscu, w którym leżał Miles. Słychać było tylko cichy trzask.
Miles -20% (połamane obie nogi; złamania otwarte)
Ana, Ana... Upadając uderzyłaś się o kant metalowego stołu -15% (masz rozciętą głowę).
Wszyscy straciliście przytomność. Vincent z wysiłku, Miles z bólu, a Ana została podduszona przez dym. Mogliście już liczyć jedynie na brygadę aurorów przedzierającą się do podziemia.
Mistrz Gry
Re: Prosektorium
Za aurorem, teleportowała się i ona, wraz z drugim pomocnikiem. Powojenny krajobraz prosektorium nie wyglądał lepiej, niż pozostała reszta - a raczej resztki - szpitala. Każde z nich zajęło się po kolei Aną, Milesem i Vincentem, wraz z nimi teleportując się przed szpital.
Re: Prosektorium
Poszkodowanych udało się bezpiecznie ewakuować z prosektorium. Jedyne, czego im trzeba, to pomocy uzdrowicieli.
Mistrz Gry
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: LONDYN :: Szpital Świętego Munga :: Podziemia
Strona 3 z 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach