Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
+2
Joel Frayne
Andrea Jeunesse
6 posters
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 2 z 4
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
First topic message reminder :
Sypialnia jest podobnej wielkości co reszta pomieszczeń w domu, a jedyną różnicą jest dobór kolorów. Znajduje się tutaj duże, wygodne łóżko dwuosobowe, a na ścianach milion różnych plakatów i obrazów. Tuż obok drzwi stoi wielka szafa.
Po wyłączeniu świateł dzięki mugolskim trikom zaczerpniętych od mugolskich kolegów i książek pokój mieni się na niebiesko.
Sypialnia jest podobnej wielkości co reszta pomieszczeń w domu, a jedyną różnicą jest dobór kolorów. Znajduje się tutaj duże, wygodne łóżko dwuosobowe, a na ścianach milion różnych plakatów i obrazów. Tuż obok drzwi stoi wielka szafa.
Po wyłączeniu świateł dzięki mugolskim trikom zaczerpniętych od mugolskich kolegów i książek pokój mieni się na niebiesko.
Ostatnio zmieniony przez Andrea Jeunesse dnia Sob 02 Lis 2013, 17:33, w całości zmieniany 2 razy
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Kiedy Audrey otworzyła usta, automatycznie przeniósł na nią swoje spojrzenie. Po tych dwóch informacjach zamilkł na wyjątkowo długo i z równie wyjątkowo tępawym wyrazem twarzy wpatrywał się w twarz swojej drugiej połówki. Przespała się z dziewczyną i idzie do wojska? Sytuacja jakby wyjęta z niskobudżetowej komedii. Z jednej strony kochał ją za tą bezpośredniość i nie owijanie w bawełnę, z drugiej zaś czasem dochodził do wniosku, że Roshwelównej stanowczo brakuje taktu, na przykład: to tak jakby powiedziała w przyszłości swojemu dziecku, że jej ulubionego zwierzaczka i przyjaciela rodziny zarazem, już nie ma wśród nas, bo rozjechało go auto, zostawiając co najwyżej mokrą plamę na środku ulicy.
- Ja pierdole, Audrey - westchnął w końcu, podnosząc się do pozycji siedzącej. Jeśli dziewczyna spodziewała się krzyków i nie wiadomo czego to pomyliła się. Joel wiele spraw wolał załatwiać polubownie, nawet to. Dłonią przetarł twarz, mierzwiąc przy okazji włosy a następnie pokręcił głową.
- W ogóle do jakiego wojska? Oszalałaś do reszty czy aż tak Ci się nudzi w życiu? - rzucił okiem na kurtkę w odcieniach moro wiszącą na oparciu krzesła. Tego też nie mógł pojąć... chodziła w tych ciuchach, chociaż znajdowała się w magicznej wiosce, w swoim własnym domu.
- Chodzisz w niej teraz codziennie, co? Ciekawe kiedy jakaś armia zawita przed drzwiami wejściowymi z zapytaniem o adeptkę - ze wszystkich sił starał się być spokojny i owszem, był, ale w jego głosie nie wiedzieć skąd pojawiła się straszna złośliwość. No i chyba nie do końca był normalny, skoro doczepił się jej przyszłościowych planów, aniżeli tego, że go zdradziła.
- Ja pierdole, Audrey - westchnął w końcu, podnosząc się do pozycji siedzącej. Jeśli dziewczyna spodziewała się krzyków i nie wiadomo czego to pomyliła się. Joel wiele spraw wolał załatwiać polubownie, nawet to. Dłonią przetarł twarz, mierzwiąc przy okazji włosy a następnie pokręcił głową.
- W ogóle do jakiego wojska? Oszalałaś do reszty czy aż tak Ci się nudzi w życiu? - rzucił okiem na kurtkę w odcieniach moro wiszącą na oparciu krzesła. Tego też nie mógł pojąć... chodziła w tych ciuchach, chociaż znajdowała się w magicznej wiosce, w swoim własnym domu.
- Chodzisz w niej teraz codziennie, co? Ciekawe kiedy jakaś armia zawita przed drzwiami wejściowymi z zapytaniem o adeptkę - ze wszystkich sił starał się być spokojny i owszem, był, ale w jego głosie nie wiedzieć skąd pojawiła się straszna złośliwość. No i chyba nie do końca był normalny, skoro doczepił się jej przyszłościowych planów, aniżeli tego, że go zdradziła.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Była gotowa dzielnie znieść wszystko, co chłopak mógł jej zafundować - od widoku rozczarowania nią wymalowanym na jego twarzy po awanturę w iście włoskich klimatach. Tylko, że... Właściwie nie było co znosić. Krukon był spokojny, tylko nagle - złośliwy. Cholera, chyba wolałaby, żeby jednak na nią nawrzeszczał.
- Do brytyjskiego - odpowiedziała przygaszona, zwieszając głowę. Jeśli chciał wywołać w niej poczucie winy, to wyszło mu to doskonale. Z drugiej strony jednak niewiele było trzeba, by uzmysłowić Roshwelównie, że to jednak był błąd. Że decyzja była skutkiem jej egoistycznych pobudek i nijak nie została rozważona pod kątem tego, jak zareagują jej bliscy. Och, tak, przez chwilę udało jej się pomyśleć o rodzinie - to jednak tylko upewniło ją, że robi dobrze, bo wreszcie wyrwie się z rozwrzeszczanego stada, w którym przyszło jej się wychowywać. Ale rodzina to był ułamek osób, na których jej zależało, i chyba o tym właśnie jej się zapomniało.
- Chodzę codziennie, bo muszę. Wyrwałam się z koszar na chwilę, nie było sensu się przebierać, a poza tym... - Zacięła się w pół słowa. Była mistrzynią pogrążania się. Bo chyba właśnie powiedziała mu coś, co brzmieć mogło mniej więcej jak wiesz, wpadłam dosłownie na trzy minuty, a potem nie wiem, kiedy wrócę, prawda? Pięknie, panienko Roshwel, nie mogłaś powiedzieć nic bardziej trafnego.
Nawet przez chwilę nie ruszyła się z miejsca, choć w obecnej chwili, przy takim charakterze rozmowy, bliskość właściwie tylko wzmagała ból. W frywolnym umyśle Audi nie starczyło klątw, jakie mogłaby rzucić na siebie za to, co nawyczyniała. I za wojsko, i za Tonkę. I za to, że ostatnio miała tak mało czasu dla Joela. W przebłysku naiwności zdążyła jednak dojść do wniosku, że przynajmniej jedno da się odkręcić. Bo w armii nie złożyła jeszcze przysięgi, więc może...
Nagle uświadomiła sobie, że póki co drążyli tylko jej plany na przyszłość, kwestię zdrady pozostając bez komentarza. Ten fakt bynajmniej jej nie uspokoił. Cisza przed burzą?
- Ale ja nie wiem jeszcze, czy tam zostanę, Joel. - Skoro już zaczęli, to niech dokończą najpierw ten jeden temat. Bojąc się spojrzeć mu w oczy, zaczęła tłumaczyć się nieudolnie. Absolutnie zagubiona w tym, co nawyrabiała, nie próbowała zgrywać twardej, ale też nie brała Joela na litość - nie śmiałaby tego zrobić. Zwyczajnie starała się coś naprawić, choć nawet jej samej próby te wydawały się dziecinnie głupie i naiwne. - Za tydzień jest szkolenie dla wszystkich rekrutów, przysięgę złożą tylko ci, co ją przejdą, a ja... - Zamilcz, kobieta. Wkraczasz na coraz większe bagno.
- Do brytyjskiego - odpowiedziała przygaszona, zwieszając głowę. Jeśli chciał wywołać w niej poczucie winy, to wyszło mu to doskonale. Z drugiej strony jednak niewiele było trzeba, by uzmysłowić Roshwelównie, że to jednak był błąd. Że decyzja była skutkiem jej egoistycznych pobudek i nijak nie została rozważona pod kątem tego, jak zareagują jej bliscy. Och, tak, przez chwilę udało jej się pomyśleć o rodzinie - to jednak tylko upewniło ją, że robi dobrze, bo wreszcie wyrwie się z rozwrzeszczanego stada, w którym przyszło jej się wychowywać. Ale rodzina to był ułamek osób, na których jej zależało, i chyba o tym właśnie jej się zapomniało.
- Chodzę codziennie, bo muszę. Wyrwałam się z koszar na chwilę, nie było sensu się przebierać, a poza tym... - Zacięła się w pół słowa. Była mistrzynią pogrążania się. Bo chyba właśnie powiedziała mu coś, co brzmieć mogło mniej więcej jak wiesz, wpadłam dosłownie na trzy minuty, a potem nie wiem, kiedy wrócę, prawda? Pięknie, panienko Roshwel, nie mogłaś powiedzieć nic bardziej trafnego.
Nawet przez chwilę nie ruszyła się z miejsca, choć w obecnej chwili, przy takim charakterze rozmowy, bliskość właściwie tylko wzmagała ból. W frywolnym umyśle Audi nie starczyło klątw, jakie mogłaby rzucić na siebie za to, co nawyczyniała. I za wojsko, i za Tonkę. I za to, że ostatnio miała tak mało czasu dla Joela. W przebłysku naiwności zdążyła jednak dojść do wniosku, że przynajmniej jedno da się odkręcić. Bo w armii nie złożyła jeszcze przysięgi, więc może...
Nagle uświadomiła sobie, że póki co drążyli tylko jej plany na przyszłość, kwestię zdrady pozostając bez komentarza. Ten fakt bynajmniej jej nie uspokoił. Cisza przed burzą?
- Ale ja nie wiem jeszcze, czy tam zostanę, Joel. - Skoro już zaczęli, to niech dokończą najpierw ten jeden temat. Bojąc się spojrzeć mu w oczy, zaczęła tłumaczyć się nieudolnie. Absolutnie zagubiona w tym, co nawyrabiała, nie próbowała zgrywać twardej, ale też nie brała Joela na litość - nie śmiałaby tego zrobić. Zwyczajnie starała się coś naprawić, choć nawet jej samej próby te wydawały się dziecinnie głupie i naiwne. - Za tydzień jest szkolenie dla wszystkich rekrutów, przysięgę złożą tylko ci, co ją przejdą, a ja... - Zamilcz, kobieta. Wkraczasz na coraz większe bagno.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Niemal parsknął śmiechem kiedy usłyszał odpowiedź na swoje pytanie i automatycznie skierował swój wzrok na drobną twarz Audrey. W porównaniu z nią, na jego ustach pojawił się wielce ironiczny uśmieszek, który doprowadził uniesieniem jednej brwi w wyrazie zdumienia. Rzadko zdarzało mu się używać tej miny i tego zachowania, ale najwidoczniej i cierpliwość najbardziej spokojnej osoby w zamku miała swój kres.
- Mugolska armia i Ty chodzisz w tych ciuchach po MAGICZNEJ wiosce, gdzie oni nie mają dostępu? Jak Ty to sobie wyobrażasz? Będziesz służyć dla mugolskiej społeczności? Jeszcze nie tak dawno chciałaś być aurorką, Roshwel, na litość boską, czy Ty sama siebie ogarniasz? - burknął, świdrując ją teraz wzrokiem, choć z jego oczu nie dało się wiele odczytać, prócz chwilowego skonfundowania. - Wiesz co? Najlepiej nic już nie mów - machnął ręką w połowie jej monologu. To co powiedziała nie miało żadnego sensu, a i po głębszej analizie jednak jedna rzecz uraziła męskie ego Joela.
- Wyrwałaś się na chwilę, nie było sensu się przebierać, ale miałaś czas, żeby zaliczyć numerek z dziewczyną? - skrzyżował ręce na torsie, uśmiechając się coraz bardziej złośliwie. Zagrywki psychologiczne miał w małym palcu, dlatego wiedział, że zachowaniem totalnego dupka osiągnie większy efekt, niż zachowaniem obruszonego i zazdrosnego chłopaka. Poza tym Angielka musiała nauczyć się, że nie zawsze wszystko ujdzie jej płazem.
- Mam rozumieć, że Jeunesse też nic nie wie? Bo dzisiaj jak o Ciebie zapytałem to sama nie wiedziała co się z Tobą dzieje - dodał już nieco łagodniej a następnie zszedł z łóżka i oparł się o parapet, rozglądając się po pomieszczeniu w oczekiwaniu kolejnej dawki wyjaśnień.
- Mugolska armia i Ty chodzisz w tych ciuchach po MAGICZNEJ wiosce, gdzie oni nie mają dostępu? Jak Ty to sobie wyobrażasz? Będziesz służyć dla mugolskiej społeczności? Jeszcze nie tak dawno chciałaś być aurorką, Roshwel, na litość boską, czy Ty sama siebie ogarniasz? - burknął, świdrując ją teraz wzrokiem, choć z jego oczu nie dało się wiele odczytać, prócz chwilowego skonfundowania. - Wiesz co? Najlepiej nic już nie mów - machnął ręką w połowie jej monologu. To co powiedziała nie miało żadnego sensu, a i po głębszej analizie jednak jedna rzecz uraziła męskie ego Joela.
- Wyrwałaś się na chwilę, nie było sensu się przebierać, ale miałaś czas, żeby zaliczyć numerek z dziewczyną? - skrzyżował ręce na torsie, uśmiechając się coraz bardziej złośliwie. Zagrywki psychologiczne miał w małym palcu, dlatego wiedział, że zachowaniem totalnego dupka osiągnie większy efekt, niż zachowaniem obruszonego i zazdrosnego chłopaka. Poza tym Angielka musiała nauczyć się, że nie zawsze wszystko ujdzie jej płazem.
- Mam rozumieć, że Jeunesse też nic nie wie? Bo dzisiaj jak o Ciebie zapytałem to sama nie wiedziała co się z Tobą dzieje - dodał już nieco łagodniej a następnie zszedł z łóżka i oparł się o parapet, rozglądając się po pomieszczeniu w oczekiwaniu kolejnej dawki wyjaśnień.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Rzeczywiście, musiała się nauczyć jeszcze bardzo wiele. To, że czasem wypada pomyśleć o innych było jedną z takich rzeczy, których świadomości najwyraźniej jej poskąpiono. Za tym, w każdym razie, przemawiało jej postępowanie, nie mające absolutnie nic wspólnego z troską o bliskich. Ostatnie jej czyny były zaspokojeniem jej egoistycznych pragnień i niczym więcej, co właśnie sobie uświadamiała.
- Nie chciałam być aurorką. - Potrząsnęła gwałtownie głową. Będąc pod ostrzałem słów Joela, słyszała wszystkie, odpowiadała jednak na co niektóre. W tej chwili czuła się trochę jak zaszczute zwierzę, ale sama przecież sobie na to zasłużyła. - Zamierzałam iść na aurorstwo, bo tam byłoby mi najłatwiej, ale wcale tego nie chciałam. - To zabawne, że w takiej sytuacji łapała się tematów najmniej istotnych. Bo co to miało teraz za znaczenie, czy naprawdę chciała iść na te studia? Nie o tym rozmawiali.
Kolejne słowa były wbiciem kolejnej szpili, na którą nie umiała odpowiedzieć. Skuliła się tylko w sobie, plecami do chłopaka, chowając twarz w dłoniach. Nie płakała, nie. Po prostu... Prawda boli. Zwłaszcza, jeśli słyszy się ją przekazywaną w tak dosadny sposób przez kogoś, kogo się kocha.
- Andrea wpadła na mnie, jak dostałam list ze sztabu - odpowiedziała cicho, pokornie jak przykładna uczennica. Nie ważne, czy kolejne słowa pogrążą ją jeszcze bardziej. Była mu winna wszystko, o cokolwiek by teraz zapytał. - I nie, nie ogarniam. - Uniosła głowę, nie spoglądając jednak na chłopaka. Wciąż była przygaszona, jej głos brzmiał jednak nieco pewniej. - Po prostu szukam sobie miejsca na świecie. Jeśli jest ono przy mugolskiej społeczności, to właśnie w niej pozostanę. Ale nie dowiem się tego, póki nie spróbuję, rozumiesz? A Tonka... ta dziewczyna... - Tu było gorzej z wyjaśnieniami, bo właściwie nie było żadnego. Ostatecznie więc potrząsnęła tylko głową i znów zwiesiła ją, wbijając spojrzenie w czubki butów.
- Nie chciałam być aurorką. - Potrząsnęła gwałtownie głową. Będąc pod ostrzałem słów Joela, słyszała wszystkie, odpowiadała jednak na co niektóre. W tej chwili czuła się trochę jak zaszczute zwierzę, ale sama przecież sobie na to zasłużyła. - Zamierzałam iść na aurorstwo, bo tam byłoby mi najłatwiej, ale wcale tego nie chciałam. - To zabawne, że w takiej sytuacji łapała się tematów najmniej istotnych. Bo co to miało teraz za znaczenie, czy naprawdę chciała iść na te studia? Nie o tym rozmawiali.
Kolejne słowa były wbiciem kolejnej szpili, na którą nie umiała odpowiedzieć. Skuliła się tylko w sobie, plecami do chłopaka, chowając twarz w dłoniach. Nie płakała, nie. Po prostu... Prawda boli. Zwłaszcza, jeśli słyszy się ją przekazywaną w tak dosadny sposób przez kogoś, kogo się kocha.
- Andrea wpadła na mnie, jak dostałam list ze sztabu - odpowiedziała cicho, pokornie jak przykładna uczennica. Nie ważne, czy kolejne słowa pogrążą ją jeszcze bardziej. Była mu winna wszystko, o cokolwiek by teraz zapytał. - I nie, nie ogarniam. - Uniosła głowę, nie spoglądając jednak na chłopaka. Wciąż była przygaszona, jej głos brzmiał jednak nieco pewniej. - Po prostu szukam sobie miejsca na świecie. Jeśli jest ono przy mugolskiej społeczności, to właśnie w niej pozostanę. Ale nie dowiem się tego, póki nie spróbuję, rozumiesz? A Tonka... ta dziewczyna... - Tu było gorzej z wyjaśnieniami, bo właściwie nie było żadnego. Ostatecznie więc potrząsnęła tylko głową i znów zwiesiła ją, wbijając spojrzenie w czubki butów.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Uniósł wzrok na twarz Audrey, kiedy przystąpiła do wyjaśnień. Pierwsze, no cóż, nie były zbyt satysfakcjonujące. W zasadzie dla Joela były one kompletnie nie do przyjęcia.
- Chciałaś iść na aurorstwo, bo tam byłoby Ci najlepiej? - burknął, ale pozwolił jej kontynuować, robiąc coraz bardziej rozbawioną minę. Miejsce w świecie przy mugolach. Ok, z jednej strony miała jakiś plan, jednak z drugiej uważał, że chyba nie do końca przemyślała swoją decyzję. Frayne nabrał powietrza w usta, palcami łapiąc się za nos, między oczami, jakby to miało mu pomóc w trzeźwym myśleniu.
- Bez komentarza, brak mi słów - pokręcił głową, odpychając się od parapetu. Podszedł do dziewczyny, kucnął przed nią a dłonią zgarnął z jej twarzy włosy, unosząc jej buzię ostrożnie za podbródek.
- Jesteś okropnym materiałem na kobietę - uśmiechnął się pokrzepiająco, przesuwając kciukiem po jej ciepłym policzku. Te słowa nie miały na celu obrażenia Audrey. Nie brzmiały nawet złośliwie, lecz jako coś, co miało rozluźnić atmosferę, która z każdym kolejnym słowem czarownicy stawała się tak ciężka, że mogłaby zabić. - Fajnie chociaż było? - spytał po chwili i podniósł się z ziemi. Następnie zrobił coś wyjątkowo niepasującego do jego osoby. Z jednej z szafek wyjął papierosa, którego zapalił stojąc koło otwartego na oścież okna. Nie palił na co dzień, to fakt, ale w krytycznych sytuacjach mu się zdarzało, czyli bardzo, ale to bardzo, rzadko. Teraz pokierowała nim zwykła chęć.
- Chciałaś iść na aurorstwo, bo tam byłoby Ci najlepiej? - burknął, ale pozwolił jej kontynuować, robiąc coraz bardziej rozbawioną minę. Miejsce w świecie przy mugolach. Ok, z jednej strony miała jakiś plan, jednak z drugiej uważał, że chyba nie do końca przemyślała swoją decyzję. Frayne nabrał powietrza w usta, palcami łapiąc się za nos, między oczami, jakby to miało mu pomóc w trzeźwym myśleniu.
- Bez komentarza, brak mi słów - pokręcił głową, odpychając się od parapetu. Podszedł do dziewczyny, kucnął przed nią a dłonią zgarnął z jej twarzy włosy, unosząc jej buzię ostrożnie za podbródek.
- Jesteś okropnym materiałem na kobietę - uśmiechnął się pokrzepiająco, przesuwając kciukiem po jej ciepłym policzku. Te słowa nie miały na celu obrażenia Audrey. Nie brzmiały nawet złośliwie, lecz jako coś, co miało rozluźnić atmosferę, która z każdym kolejnym słowem czarownicy stawała się tak ciężka, że mogłaby zabić. - Fajnie chociaż było? - spytał po chwili i podniósł się z ziemi. Następnie zrobił coś wyjątkowo niepasującego do jego osoby. Z jednej z szafek wyjął papierosa, którego zapalił stojąc koło otwartego na oścież okna. Nie palił na co dzień, to fakt, ale w krytycznych sytuacjach mu się zdarzało, czyli bardzo, ale to bardzo, rzadko. Teraz pokierowała nim zwykła chęć.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Z miną zbitego psa spoglądała, jak podchodzi do niej, kuca i odgarnia jej włosy. Nie opierała się też, gdy nieznacznie uniósł jej buzię, zmuszając tym samym by na niego spojrzała - choć patrzenie mu w oczy było akurat ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę. Zwyczajnie nie była pewna, czy napotykając jego wzrok, zachowa ostatki swej kobiecej godności.
Okazało się jednak, że nie jest z nią tak źle, bo w odpowiedzi na jego słowa zdobyła się nawet na smutny uśmiech.
- Wiem. Ale czy kiedyś było inaczej? - zapytała retorycznie. Już od małego całą swą postawą manifestowała chłopięcego raczej, niż dziewczęcego ducha. Wspinała się na drzewa, kradła jabłka z drzewek sąsiadów, uganiała się po błocie za kotami, z dziecięcym skupieniem obserwowała wędrówkę pająków, od których jej siostry uciekały z piskiem.
Na kolejne jego pytanie - te zadane już w drodze pod okno - wypadałoby odpowiedzieć zapewne niezgodnie z prawdą, tak, by nie pogarszać swojej sytuacji, ale Audi doszła do wniosku, że i tak nastawiła się na najgorsze, więc nic jej już nie zaszkodzi. Zamiast więc wysilić się na gwałtowny protest, że nie, ależ skąd!, odpowiedziała z przygaszeniem, mało inteligentnie:
- No. Całkiem fajnie.
Nie obejrzała się na chłopaka, dochodząc do wniosku, że chyba woli nie widzieć jego reakcji. Dotychczasowy względny spokój wciąż brała za ciszę przed burzą, poprzedzającą to, czego najbardziej się bała i... Nagle nabrała odwagi i w jednej chwili wpadła w monolog, z każdym kolejnym słowem nakręcając się coraz bardziej.
- Joel, wiem, że zrobiłam głupio, ale musisz wiedzieć, że tego nie żałuję. Więc jeśli chcesz mnie teraz zostawić, to po tym wszystkim masz do tego pełne prawo. - Jej głos nabrał dziwnego, nieco zachrypniętego, łamliwego tonu, ale dzielnie parła dalej w swej naiwnej, idealistycznej przemowie rodem z filmów romantycznych. - Zasługujesz na kogoś bardziej normalnego, niż ja, więc jeśli też doszedłeś do takiego wniosku, to nie mam prawa cię zatrzymywać. Zwłaszcza teraz. Tylko mi powiedz, dobrze? Po prostu... Jeśli chcesz odejść, to zrób to teraz. - Po wyrzuceniu z siebie wszystkich swoich obaw, oklapła jak przekłuta opona.
Okazało się jednak, że nie jest z nią tak źle, bo w odpowiedzi na jego słowa zdobyła się nawet na smutny uśmiech.
- Wiem. Ale czy kiedyś było inaczej? - zapytała retorycznie. Już od małego całą swą postawą manifestowała chłopięcego raczej, niż dziewczęcego ducha. Wspinała się na drzewa, kradła jabłka z drzewek sąsiadów, uganiała się po błocie za kotami, z dziecięcym skupieniem obserwowała wędrówkę pająków, od których jej siostry uciekały z piskiem.
Na kolejne jego pytanie - te zadane już w drodze pod okno - wypadałoby odpowiedzieć zapewne niezgodnie z prawdą, tak, by nie pogarszać swojej sytuacji, ale Audi doszła do wniosku, że i tak nastawiła się na najgorsze, więc nic jej już nie zaszkodzi. Zamiast więc wysilić się na gwałtowny protest, że nie, ależ skąd!, odpowiedziała z przygaszeniem, mało inteligentnie:
- No. Całkiem fajnie.
Nie obejrzała się na chłopaka, dochodząc do wniosku, że chyba woli nie widzieć jego reakcji. Dotychczasowy względny spokój wciąż brała za ciszę przed burzą, poprzedzającą to, czego najbardziej się bała i... Nagle nabrała odwagi i w jednej chwili wpadła w monolog, z każdym kolejnym słowem nakręcając się coraz bardziej.
- Joel, wiem, że zrobiłam głupio, ale musisz wiedzieć, że tego nie żałuję. Więc jeśli chcesz mnie teraz zostawić, to po tym wszystkim masz do tego pełne prawo. - Jej głos nabrał dziwnego, nieco zachrypniętego, łamliwego tonu, ale dzielnie parła dalej w swej naiwnej, idealistycznej przemowie rodem z filmów romantycznych. - Zasługujesz na kogoś bardziej normalnego, niż ja, więc jeśli też doszedłeś do takiego wniosku, to nie mam prawa cię zatrzymywać. Zwłaszcza teraz. Tylko mi powiedz, dobrze? Po prostu... Jeśli chcesz odejść, to zrób to teraz. - Po wyrzuceniu z siebie wszystkich swoich obaw, oklapła jak przekłuta opona.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Wiadomość niefabularna:
Od kiedy w domu przy Downing Street została sama Andrea wraz z Charlotte, starsza o pięć minut Ślizgonka postanowiła postawić młodszą przed faktem dokonanym i znaleźć sobie współlokatorów. O generalnym remoncie pokojów również jej nic nie wspominała, dlatego kiedy po kilku przemianach pomieszczenia nabrały kolorów, prawowita właścicielka wręczyła klucze swoim nowym mieszkańcom.
Od kiedy w domu przy Downing Street została sama Andrea wraz z Charlotte, starsza o pięć minut Ślizgonka postanowiła postawić młodszą przed faktem dokonanym i znaleźć sobie współlokatorów. O generalnym remoncie pokojów również jej nic nie wspominała, dlatego kiedy po kilku przemianach pomieszczenia nabrały kolorów, prawowita właścicielka wręczyła klucze swoim nowym mieszkańcom.
W pokoju na parterze zamieszkał Cory wraz z Quinn:
Sypialnia jest podobnej wielkości co reszta pomieszczeń w domu, a jedyną różnicą jest dobór kolorów. Znajduje się tutaj duże, wygodne łóżko dwuosobowe, a na ścianach milion różnych plakatów i obrazów. Tuż obok drzwi stoi wielka szafa.
Po wyłączeniu świateł dzięki mugolskim trikom zaczerpniętych od mugolskich kolegów i książek pokój mieni się na niebiesko.
Sypialnia jest podobnej wielkości co reszta pomieszczeń w domu, a jedyną różnicą jest dobór kolorów. Znajduje się tutaj duże, wygodne łóżko dwuosobowe, a na ścianach milion różnych plakatów i obrazów. Tuż obok drzwi stoi wielka szafa.
Po wyłączeniu świateł dzięki mugolskim trikom zaczerpniętych od mugolskich kolegów i książek pokój mieni się na niebiesko.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Cory miał dość osobliwą noc, która nic a nic nie przypominała tego, czego się spodziewał. Jeszcze uwalony od ziemi po chodzeniu po polu kukurydzy. Błądzeniu właściwie. Wymęczony z ewidentnymi worami pod oczami przez siedzenie przez resztę nocy w szpitalu Krukon przedstawiał sobą dość widowiskowy obraz nędzy i rozpaczy. Ale przecież nie zostawia się kogoś, komu nieumyślnie zafundowano dziecko wgryzające się w nogę i wyimaginowane robaki wychodzące z wyimaginowanej – jak się później okazało – rany.
Nie zwracając uwagi na to, że jest po południu, przydałby mu się prysznic, zasłonił tylko okna i padł na łóżko, nie ruszając się przez dobrych kilkanaście minut, leniwie rozmyślając o tym, co mógłby zrobić, a czego nie planuje, bo w końcu za kilka sekund i tak zaśnie.
Współlokatorki nie było i dobrze, bo nie do końca się jeszcze przyzwyczaił do mieszkania z dziewczyną, chociaż w gruncie rzeczy bardzo ją lubił. To jednak co innego, niż spanie w jednym łóżku, co jak na razie powodowało dość ciężkie przejścia poranne, klasyczne morning wood.
Nie zwracając uwagi na to, że jest po południu, przydałby mu się prysznic, zasłonił tylko okna i padł na łóżko, nie ruszając się przez dobrych kilkanaście minut, leniwie rozmyślając o tym, co mógłby zrobić, a czego nie planuje, bo w końcu za kilka sekund i tak zaśnie.
Współlokatorki nie było i dobrze, bo nie do końca się jeszcze przyzwyczaił do mieszkania z dziewczyną, chociaż w gruncie rzeczy bardzo ją lubił. To jednak co innego, niż spanie w jednym łóżku, co jak na razie powodowało dość ciężkie przejścia poranne, klasyczne morning wood.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Po cudownych ekscesach z panienką Vedran Q skończyła zamówiony portret w pół godziny i była z niego zadowolona, tak naprawdę zadowolona, bo zazwyczaj nie śpieszy się ze sztuką, bo ona potrzebuje miłości, należytego dopieszczenia a nie szast prast i heja zrobione. Chyba musi częściej przebywać z tą dziewczyną, może zostanie drugim Da Vinci albo jakim innym Rembrandtem. Klienta też była zadowolona co pokazała wręczając Fince sporo kaski jak na takie mazidło. Uradowana jakby wygrała na jakiejś loterii wróciła do domu a konkretniej do pokoju, który wynajmowała. Ledwo gdy otworzyła drzwi dotarł do niej zapach ziemi i nie chciała wiedzieć czego jeszcze. Skopała ubrania z przejścia gdzieś pod ścianę torując sobie drogę.
- Śmierdzisz Reynolds - powiedziała na wstępie zamiast zwykłego cześć. Lubiła go i to nawet bardzo, czasem jej się wydawało że był od niej dziwniejszy ale nie przeszkadzało jej to, że był facetem, może gdyby była hetero... a tak to niech dziecko się nacieszy widokiem cukierka, bo i tak go nie dostanie.
- Śmierdzisz Reynolds - powiedziała na wstępie zamiast zwykłego cześć. Lubiła go i to nawet bardzo, czasem jej się wydawało że był od niej dziwniejszy ale nie przeszkadzało jej to, że był facetem, może gdyby była hetero... a tak to niech dziecko się nacieszy widokiem cukierka, bo i tak go nie dostanie.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Świetnym balansem był ten pokój: absolutnie nie babski, bo nie było w nim nic różowego, a wręcz na ścianach wisiały to tu to tam cycki, porozrzucane ciuchy nawet aż tak bardzo nie śmierdziały, a cały nieład miał w sobie taki jakiś porządek, w czym widać było kobiecą rękę. Ni mniej ni więcej, był bałagan, ale babski, co było dość wygodne.
Ale jeśli chodzi o Corego, nie rwał jej jak nienormalny, nie widząc w tym sensu. Fakt faktem gryzły go te jej przygody z innymi dziewczynkami, bo jak to tak, nie dość że jedna się marnuje, to ciągnie jeszcze drugą za sobą. Nie był jednak aż tak zatwardziały w swoich przekonaniach, toteż pozwolił sobie na tyle szacunku wobec blondynki, żeby bez komentarza akceptować wszystko, co robiła, dopóki było w tym miejsce dla niego.
- Vice versa, śmierdzisz seksem – burknął, bo i takie teksty mu się zdarzały. Był jednak wykończony i nie zamierzał się ruszać, toteż nie bardzo zastanawiał się nad tym, co mówi i do kogo.
Ale jeśli chodzi o Corego, nie rwał jej jak nienormalny, nie widząc w tym sensu. Fakt faktem gryzły go te jej przygody z innymi dziewczynkami, bo jak to tak, nie dość że jedna się marnuje, to ciągnie jeszcze drugą za sobą. Nie był jednak aż tak zatwardziały w swoich przekonaniach, toteż pozwolił sobie na tyle szacunku wobec blondynki, żeby bez komentarza akceptować wszystko, co robiła, dopóki było w tym miejsce dla niego.
- Vice versa, śmierdzisz seksem – burknął, bo i takie teksty mu się zdarzały. Był jednak wykończony i nie zamierzał się ruszać, toteż nie bardzo zastanawiał się nad tym, co mówi i do kogo.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Nie mogła się przy jego tekście nie wyszczerzyć, a ona tak pełną gębą uśmiechała się naprawdę rzadko, jak uniosła kąciki ust do góry to było dobrze a tu proszę, Krukon może czuć się wyróżniony. Dziewczyna ściągnęła kurtkę i rzuciła ją na fotel, na którym już był jakiś tam stosik ubrań upapranych farbą.
- Seksem i kasą za to co ostatnio malowałam po nocach - powiedziała uradowana i legła na łóżku obok niego - weź się posuń na swoją połowę - rzuciła jeszcze i założyła ręce pod głową wzdychając pełną piersią.
- Jak tam halloween? Wyrwałeś coś w końcu? - zapytała po chwili ciszy odwracają w jego kierunku głowę i czekając aż coś jej odburknie. Z Q mógł pogadać chyba o wszystkim, podczas gdy większość dziewczyn w jej dormie plotkowały albo zachwycały się to przystojniejszym ślizgonem ona siedziała i gryzmoliła sobie w zeszycie to nowe obrazeczki. Nawet o laskach mógł z nią pogadać jakby chciał, bo w końcu kto się na nich zna lepiej jak nie lesbijka, no kto?
- Seksem i kasą za to co ostatnio malowałam po nocach - powiedziała uradowana i legła na łóżku obok niego - weź się posuń na swoją połowę - rzuciła jeszcze i założyła ręce pod głową wzdychając pełną piersią.
- Jak tam halloween? Wyrwałeś coś w końcu? - zapytała po chwili ciszy odwracają w jego kierunku głowę i czekając aż coś jej odburknie. Z Q mógł pogadać chyba o wszystkim, podczas gdy większość dziewczyn w jej dormie plotkowały albo zachwycały się to przystojniejszym ślizgonem ona siedziała i gryzmoliła sobie w zeszycie to nowe obrazeczki. Nawet o laskach mógł z nią pogadać jakby chciał, bo w końcu kto się na nich zna lepiej jak nie lesbijka, no kto?
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Reynolds średnio wierzył w ten jej homoseksualizm, ale był sceptykiem z powołania. Święcie był jednak przekonany, że określanie się w wieku szesnastu lat jest trochę przereklamowane, szczególnie będąc bombardowanym przez całą falę tego gówna, które serwowali światu mugole (czarodzieje czasem też, ale znikomo, w końcu to oni uczyli się nadal w szkole bez prądu, nie?). Miał dystans do siebie, miał dystans do Q, toteż jakkolwiek bardzo by jej nie lubił, nie palił za sobą mostów.
Nie była jego kumplem, a koleżanką, więc darował jej dużą część swojej osoby. Oh, jaki on był mądry.
- Wylądowałem z dwoma laskami na jakimś polu – stwierdził beznamiętnie, robiąc jej miejsce, ale też chowając głowę pod poduszką i odwracając się do blondynki plecami. – Jedną ugryzło chińskie dziecko i chyba rzuciło na nią jakąś klątwę, więc drugą połowę nocy przesiedzieliśmy w szpitalu. Ani kropelki alkoholu – dodał nieco zbolałym tonem, co chyba ubodło go najmocniej w całej tej historii. W końcu był smarkaczem i chciał się bawić, czy to takie trudne? – Kogo pyknęłaś? – zainteresował się, bo jej żale na pewno byłyby dużo ciekawsze, niż jego. No i co za facet nie chciałby posłuchać o dwóch laskach.
Nie była jego kumplem, a koleżanką, więc darował jej dużą część swojej osoby. Oh, jaki on był mądry.
- Wylądowałem z dwoma laskami na jakimś polu – stwierdził beznamiętnie, robiąc jej miejsce, ale też chowając głowę pod poduszką i odwracając się do blondynki plecami. – Jedną ugryzło chińskie dziecko i chyba rzuciło na nią jakąś klątwę, więc drugą połowę nocy przesiedzieliśmy w szpitalu. Ani kropelki alkoholu – dodał nieco zbolałym tonem, co chyba ubodło go najmocniej w całej tej historii. W końcu był smarkaczem i chciał się bawić, czy to takie trudne? – Kogo pyknęłaś? – zainteresował się, bo jej żale na pewno byłyby dużo ciekawsze, niż jego. No i co za facet nie chciałby posłuchać o dwóch laskach.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Uniosła wysoko brwi do góry słuchając jego beznamiętnych wywodów. Chociaż jak na początku wspomniał o tych dwóch laskach i polu liczyła na coś pikantniejszego a nie na jakieś tam chińskie dzieci i klątwy. Ona od takich rzeczy trzymała się z daleka, wolała siedzieć w swoim małym bezpiecznym świecie zwanym "Klasa kółka artystycznego".
- Trzeba się nie szlajać po jakichś polach, to alkohol byś miał - stwierdziła kręcąc głową na boki, ona sama nie piła, przez matkę, która akurat go sobie obficie lała w gardło. Ale nie negowała innych ludzi, nie nazywała ich pijakami czy innymi chlejusami, tolerancja przede wszystkim.
- Chodzę z Tonką - powiedziała lekko uśmiechając się na wspomnienie dzisiejszej nocy, tak, teraz oficjalnie przyznała się do tego, ze jest z dziewczyną. Dobrze, może i miała tylko 16 lat ale jakoś nigdy nie patrzyła na faceta jako obiekt jakichkolwiek westchnień, może i kiedyś tak będzie patrzyć, nie byłą jasnowidzem więc na razie było jak było, wolała dziewczyny. - I ja nie pykam nikogo, tylko uprawiam miłość - rzekła i aż sama skrzywiła się na to określenie, dziwnie to brzmiało jak się mówi o tym na głos - Szczegóły chcesz? - zapytała trącając go lekko łokciem i przeciągle ziewnęła, bo w końcu spała zaledwie 4 godziny a to za mało by być produktywnym.
- Trzeba się nie szlajać po jakichś polach, to alkohol byś miał - stwierdziła kręcąc głową na boki, ona sama nie piła, przez matkę, która akurat go sobie obficie lała w gardło. Ale nie negowała innych ludzi, nie nazywała ich pijakami czy innymi chlejusami, tolerancja przede wszystkim.
- Chodzę z Tonką - powiedziała lekko uśmiechając się na wspomnienie dzisiejszej nocy, tak, teraz oficjalnie przyznała się do tego, ze jest z dziewczyną. Dobrze, może i miała tylko 16 lat ale jakoś nigdy nie patrzyła na faceta jako obiekt jakichkolwiek westchnień, może i kiedyś tak będzie patrzyć, nie byłą jasnowidzem więc na razie było jak było, wolała dziewczyny. - I ja nie pykam nikogo, tylko uprawiam miłość - rzekła i aż sama skrzywiła się na to określenie, dziwnie to brzmiało jak się mówi o tym na głos - Szczegóły chcesz? - zapytała trącając go lekko łokciem i przeciągle ziewnęła, bo w końcu spała zaledwie 4 godziny a to za mało by być produktywnym.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Co też było dziwne, bo ludziom pijącym się ponoć nie ufa. Konfidenci i te sprawy. Ale znów, nie w stylu Krukona było włazić w czyjeś życie buciorami i nawracać, naprawiać i motywować, bo sam tego nie oczekiwał. Quinn idealnie do tego pasowała, dlatego mieszkało im się tak zgodnie przez ten miesiąc czy dwa.
Uśmiechnął się trochę pobłażliwie na jej informację, każdy w końcu musiał reagować na nadmiar cukru w życiu. I już dajmy sobie spokój z zazdrością, bo w sumie był z niej dumny, że nie powiedziała „otwarty związek”. Rzygał już tym.
Zamiast tego skupił się na przyjemnościach.
- No tak, w końcu co tam atak zombie-chińczyka, jak można się napić, co? – zapytał, ziewając przy tym i zrzucając z siebie po kolei ciuchy (zostając w bokserkach, żeby było przyzwoicie), by w końcu zniknąć pod kołdrą, tak że wystawały tylko ciemne włosy i para ciemnoniebieskich oczu. – O uprawianiu miłości zawsze – wyszczerzył się krótko. Trochę jak bajka na dobranoc, ale mieszkając z kimś takim musiałby być chory, żeby od czasu do czasu nie skorzystać z okazji posłuchania sobie nowinek.
Uśmiechnął się trochę pobłażliwie na jej informację, każdy w końcu musiał reagować na nadmiar cukru w życiu. I już dajmy sobie spokój z zazdrością, bo w sumie był z niej dumny, że nie powiedziała „otwarty związek”. Rzygał już tym.
Zamiast tego skupił się na przyjemnościach.
- No tak, w końcu co tam atak zombie-chińczyka, jak można się napić, co? – zapytał, ziewając przy tym i zrzucając z siebie po kolei ciuchy (zostając w bokserkach, żeby było przyzwoicie), by w końcu zniknąć pod kołdrą, tak że wystawały tylko ciemne włosy i para ciemnoniebieskich oczu. – O uprawianiu miłości zawsze – wyszczerzył się krótko. Trochę jak bajka na dobranoc, ale mieszkając z kimś takim musiałby być chory, żeby od czasu do czasu nie skorzystać z okazji posłuchania sobie nowinek.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Zmarszczyła czoło i patrzyła jak jego ciuchy lądują na podłodze. Przed powrotem do Hogwartu potraktuje ten pokój i przede wszystkim ciuchy jakimś chłoszczyścem, żeby się ktoś nie wystraszył jak tu wejdzie. Co do tych plakatów to niech wiszą, nie przeszkadzały jej, bo te gwiazdki i rysunki, które pokazują się po zgaszeniu świateł zrobiła sama i chyba nie miał nic przeciwko.
- Ja tam oglądałam wystawę dyń i jadłam jabłko w karmelu, miałeś chyba początek halloweena ciekawszy ode mnie, bo końcówka to jednak u mnie lepsza - odpowiedziała i sama zaczęła się rozbierać po kolei ściągając spodnie i bluzkę by potem założyć za dużą koszulkę z logiem Hufflepuffu a wszystko to plecami do Reynoldsa.
- No co no, to w sumie to palce, usta, macu macu i tyle, dobranoc - powiedziała i poczochrała go jeszcze po ciemnej czuprynie - mniej więcej wyglądało to podobnie co tam - dodała wskazując ruchem głowy na plakat dwóch lasek, które w pianie się obmacywały po swoich za dużych piersiach.
- Ja tam oglądałam wystawę dyń i jadłam jabłko w karmelu, miałeś chyba początek halloweena ciekawszy ode mnie, bo końcówka to jednak u mnie lepsza - odpowiedziała i sama zaczęła się rozbierać po kolei ściągając spodnie i bluzkę by potem założyć za dużą koszulkę z logiem Hufflepuffu a wszystko to plecami do Reynoldsa.
- No co no, to w sumie to palce, usta, macu macu i tyle, dobranoc - powiedziała i poczochrała go jeszcze po ciemnej czuprynie - mniej więcej wyglądało to podobnie co tam - dodała wskazując ruchem głowy na plakat dwóch lasek, które w pianie się obmacywały po swoich za dużych piersiach.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Cory zerknął na wskazany przez nią obrazek i ziewnął szeroko, może nawet troszkę pogardliwie.
- Czyli nic, czego nie mogłabyś dostać tu i teraz – stwierdził niewzruszonym głosem. Skoro brzmiała tak beznamiętnie, to i pewnie nie było tak fajnie, żeby mógł się tym dalej interesować. Odwrócił się i objął ją jeszcze w pasie i przyciągnął do siebie, dosłownie wtulając w nią twarz. Ot, za jasno mu było i nie mógł spać. Fakt faktem chociaż nadal go to trochę wkurzało, cały czas miał nadzieję, że może pewnego dnia przyłapie je tutaj, a że lesbijki są szalone i niewyżyte, bo jakby mogły się zaspokoić tymi swoimi drobnymi paluszkami i chudziutkimi ciałkami.
- Jakie są w sumie fantazje seksualne lesbijek? Trójkąty z facetami? – wyraził na głos swoją niemal nadzieję, ale poważnie się nad tym zastanawiał, bo i wizja przyjemna i może odpowiedź go zadowoli. A może nie, znając Quinnie, zaraz okaże mu trochę tabasco i będzie miał, po raz kolejny w krótkiej historii ich współlokatorstwa.
Jak znajdował się w takich sytuacjach? Sam nie wiedział. Tragiczne szczęście, przeogromny pech czy coś takiego, bo jakby obiektywnie na wszystko spojrzeć, to świat zachowywał się trochę tak, jakby uwielbiał machać mu przed nosem czymś, co bardzo chciał, a czego nie mógł mieć. A może po prostu na starość za dużo się nad tym wszystkim zastanawiał.
- Czyli nic, czego nie mogłabyś dostać tu i teraz – stwierdził niewzruszonym głosem. Skoro brzmiała tak beznamiętnie, to i pewnie nie było tak fajnie, żeby mógł się tym dalej interesować. Odwrócił się i objął ją jeszcze w pasie i przyciągnął do siebie, dosłownie wtulając w nią twarz. Ot, za jasno mu było i nie mógł spać. Fakt faktem chociaż nadal go to trochę wkurzało, cały czas miał nadzieję, że może pewnego dnia przyłapie je tutaj, a że lesbijki są szalone i niewyżyte, bo jakby mogły się zaspokoić tymi swoimi drobnymi paluszkami i chudziutkimi ciałkami.
- Jakie są w sumie fantazje seksualne lesbijek? Trójkąty z facetami? – wyraził na głos swoją niemal nadzieję, ale poważnie się nad tym zastanawiał, bo i wizja przyjemna i może odpowiedź go zadowoli. A może nie, znając Quinnie, zaraz okaże mu trochę tabasco i będzie miał, po raz kolejny w krótkiej historii ich współlokatorstwa.
Jak znajdował się w takich sytuacjach? Sam nie wiedział. Tragiczne szczęście, przeogromny pech czy coś takiego, bo jakby obiektywnie na wszystko spojrzeć, to świat zachowywał się trochę tak, jakby uwielbiał machać mu przed nosem czymś, co bardzo chciał, a czego nie mógł mieć. A może po prostu na starość za dużo się nad tym wszystkim zastanawiał.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Popatrzyła na niego kątem oka i westchnęła ciężko.
- To nie to samo - rzekła krótko i zaraz potem poczuła łapska Corego na swoim pasie i potem, jak się w nią wtula. Normalna dziewczyna dostałaby już palpitacji serca połączonej chyba z jakimś orgazmem gdyby się taki Reynolds do niej przytulił od tak, ale Q nie była normalna i jedyne co zrobiła to podłożyła jedną rękę pod głowę a druga poklepała go po głowie. Późniejsze pytanie Krukona sprawiło, że Finka musiała się dobrze zastanowić zanim coś powie.
- Nie wiem jak to jest być z facetem, ale może jakby się jakiś odpowiedni trafił to czemu nie, ale wy jesteście beznadziejni nawet się całować dobrze nie umiecie, wiem, bo próbowałam z takim jednym i fajerwerków nie było - mówiła patrząc się na sufit pełen żółtych gwizdek. Może mówiła zbyt ogólnikowo, bo nie miała doświadczenia żadnego w bliskich kontaktach z chłopakami ale zwyczajnie żaden nie przekonał ją do miłości damsko-męskiej, faceci byli dla niej zbyt brutalni, ordynarni, a kobieta potrzebuje odpowiedniego potraktowania, delikatności i Q wiedziała jak je zadowolić, bo sama wiedziała jak sama chciałaby być zadowolona.
- To nie to samo - rzekła krótko i zaraz potem poczuła łapska Corego na swoim pasie i potem, jak się w nią wtula. Normalna dziewczyna dostałaby już palpitacji serca połączonej chyba z jakimś orgazmem gdyby się taki Reynolds do niej przytulił od tak, ale Q nie była normalna i jedyne co zrobiła to podłożyła jedną rękę pod głowę a druga poklepała go po głowie. Późniejsze pytanie Krukona sprawiło, że Finka musiała się dobrze zastanowić zanim coś powie.
- Nie wiem jak to jest być z facetem, ale może jakby się jakiś odpowiedni trafił to czemu nie, ale wy jesteście beznadziejni nawet się całować dobrze nie umiecie, wiem, bo próbowałam z takim jednym i fajerwerków nie było - mówiła patrząc się na sufit pełen żółtych gwizdek. Może mówiła zbyt ogólnikowo, bo nie miała doświadczenia żadnego w bliskich kontaktach z chłopakami ale zwyczajnie żaden nie przekonał ją do miłości damsko-męskiej, faceci byli dla niej zbyt brutalni, ordynarni, a kobieta potrzebuje odpowiedniego potraktowania, delikatności i Q wiedziała jak je zadowolić, bo sama wiedziała jak sama chciałaby być zadowolona.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
- Już ty wszystkiego próbowałaś, co? – zapytał z lekkim przekąsem, w odpowiedzi na jej generalizowanie. Normalnie nie wdawał się w tego typu dyskusje, bo najnormalniej w świecie się w tej roli nie widział. Co tracił, co mógł zyskać? Czas, zdrowie, ZAANGAŻOWANIE, psujące nerwy przyjaźnie i ludzi, generalnie biorących go trochę bardziej na serio. Nie zależało mu. Na tym etapie życia, a właściwie do pewnego momentu, nie zamierzał robić nic, co wpływałoby na jego długoterminowe pojęcie przyszłości. Brak decydujących decyzji i odpowiedzialności pozwalał mu na wegetację, która – chociaż znów nawiązując do Krukowskich cech – nie była jego ulubioną formą egzystencji, ale się jej trzymał, bo kiedyś będzie musiał powalczyć.
Ot i na tyle był ogarnięty jak na swoje marne szesnaście lat.
- Spróbuj jeszcze z dziewięcioma, a potem powiedz, że nic nie umiemy – stwierdził nadal tym samym, może nawet lekko obrażonym tonem. I chociaż za Boga seksu się wcale nie uważał, bo i do tego miał jeszcze spory dystans, to jakaś tam Puchonka nie będzie go nazywała beznadziejnym. – Zaczynając od teraz – dodał, i tu już błysnął zębami. Jeśli trafiała na ordynarnych brutali, to pewnie i w takich gustowała, co już było tylko i wyłącznie jej winą – toć ilu zniewieściałych pizdusiów kręciło się w tych czasach.
Ot i na tyle był ogarnięty jak na swoje marne szesnaście lat.
- Spróbuj jeszcze z dziewięcioma, a potem powiedz, że nic nie umiemy – stwierdził nadal tym samym, może nawet lekko obrażonym tonem. I chociaż za Boga seksu się wcale nie uważał, bo i do tego miał jeszcze spory dystans, to jakaś tam Puchonka nie będzie go nazywała beznadziejnym. – Zaczynając od teraz – dodał, i tu już błysnął zębami. Jeśli trafiała na ordynarnych brutali, to pewnie i w takich gustowała, co już było tylko i wyłącznie jej winą – toć ilu zniewieściałych pizdusiów kręciło się w tych czasach.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Oczywiście, że nie próbowała wszystkiego w końcu miała tylko 16 lat ale troszkę już sobie pożyła na tym świecie i widziała więcej niż przeciętny człowiek w jej wieku, bycie biednym i praktycznie nie mając żadnego wsparcia ze strony rodziny zmuszało do życia na własną rękę, chodzenia własnymi ścieżkami, włóczenia się po nocach po Londyńskich ulicach. Dziewczyna przez to widziała jacy faceci są, ale kobiety nie były też bez wad, chociaż jej przekonania mogłyby się wydawać ostro feministyczne, na razie, bo miała całe życie przed sobą, wiele mogło się jeszcze zmienić, kto wie, może akurat zakocha się w jakimś miłym chłopaku, który całkowicie zmieni jej punkt widzenia i dowiedzie, że mężczyzna może dać jej taką przyjemność jaką oczekuje nie tylko w sferach cielesnych.
- Teraz? Ale, że jak? - zapytała zdziwiona patrząc wielkimi błękitnymi oczami na Corego, dopiero po chwili doszło do niej co jej mógł zaproponować. Zaśmiała się cicho i pokręciła głową nie spuszczając z niego wzroku.
- Kochanieńki, ja sobie lubię złapać za cycka a Ty tam nic nie masz - powiedziała i poklepała go wolną dłonią po klatce piersiowej gdzie przeciętny facet nie powinien mieć rozwiniętych gruczołów piersiowych - Chyba, że masz do zaoferowania coś innego - dodała jeszcze nieco wyczekując co też panicz Reynolds może wymyślić i czy to będzie jej odpowiadało.
- Teraz? Ale, że jak? - zapytała zdziwiona patrząc wielkimi błękitnymi oczami na Corego, dopiero po chwili doszło do niej co jej mógł zaproponować. Zaśmiała się cicho i pokręciła głową nie spuszczając z niego wzroku.
- Kochanieńki, ja sobie lubię złapać za cycka a Ty tam nic nie masz - powiedziała i poklepała go wolną dłonią po klatce piersiowej gdzie przeciętny facet nie powinien mieć rozwiniętych gruczołów piersiowych - Chyba, że masz do zaoferowania coś innego - dodała jeszcze nieco wyczekując co też panicz Reynolds może wymyślić i czy to będzie jej odpowiadało.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
- Widzisz, ja i większość facetów też, więc pewnie dlatego masz aż dwa – stwierdził lekko rozbawionym, chociaż nadal dość zdystansowanym tonem. Już nie sugerował, że ma coś innego, za co nie miałby nic przeciwko, żeby łapała, skoro tak uczulona była na ordynarność – a Cory ogarniał takie sygnały, więc postanowił się dzisiejszego wieczoru postarać, mimo że przecież podobno był zmęczony. A tam, wyśpi się po śmierci.
Chociaż bliskość była fajna, położył się na plecach, nadal z ręką Quinn pod swoim karkiem i zamknął oczy.
- Mogę ci po przyjacielsku pokazać, jak to powinno być, a potem sama zdecydujesz – stwierdził po krótkiej chwili z półuśmiechem, ale nie obnosił się z nim za bardzo, bo kto wie, może zaraz się obrazi i zacznie go atakować butami, poduszkami czy bielizną. Koniec końców cały czas była dziewczyną, lesbijka czy nie, płonący znak „UWAGA” nadal na czole miała. Dał jej strategiczne kilka chwil na przemyślenie jakże cudownej, rejnoldsowej oferty. – To jak? – odwrócił znów do niej głowę. W końcu najlepsze przyjaźnie znały się i od tej strony, także kto wie, może i Cory znajdzie sobie kogoś, kogo naprawdę, z ręką na sercu polubi? (nie pokocha, za młody na to był).
Chociaż bliskość była fajna, położył się na plecach, nadal z ręką Quinn pod swoim karkiem i zamknął oczy.
- Mogę ci po przyjacielsku pokazać, jak to powinno być, a potem sama zdecydujesz – stwierdził po krótkiej chwili z półuśmiechem, ale nie obnosił się z nim za bardzo, bo kto wie, może zaraz się obrazi i zacznie go atakować butami, poduszkami czy bielizną. Koniec końców cały czas była dziewczyną, lesbijka czy nie, płonący znak „UWAGA” nadal na czole miała. Dał jej strategiczne kilka chwil na przemyślenie jakże cudownej, rejnoldsowej oferty. – To jak? – odwrócił znów do niej głowę. W końcu najlepsze przyjaźnie znały się i od tej strony, także kto wie, może i Cory znajdzie sobie kogoś, kogo naprawdę, z ręką na sercu polubi? (nie pokocha, za młody na to był).
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Bo większość facetów lubiło kobiety tak jak i ona właśnie! Ale nie powiedziała tego tylko popatrzyła tym swoim lodowym może nieco przeszywającym wzrokiem zaciskając usta w wąską kreskę. Jego propozycja była dziwna ale ciekawa i intrygująca, to by było coś zupełnie nowego a jak wiadomo dziewczyna lubiła czasem sobie poszaleć jednak tylko i wyłącznie jeżeli chodziło o sztukę, malowanie na ciele, całym ciele (nie tylko na twarzy) było wyzwaniem, bo nie każdy godził się by tony farby rozmazywane były na tyłku czy tam właśnie cycku, ale to było takie inne, takie nowe... właśnie takie jaki mógłby być pocałunek z facetem.
- W sumie... - mruknęła ściągając brwi i dłonią jeszcze odgarnęła platynową grzywkę z oczu. W tym momencie pomyślała o Tonce, co powiedziałaby wiedząc, że Q całowała się z chłopakiem, czy byłaby zła albo coś? Bo Quinni chciała tylko spróbować i w końcu to był Cory, jej kolega a i tak spali w jednym łóżku od jakiegoś miesiąca czy dwóch i nie było mowy żeby się nie tknęli przypadkiem w nocy. To był eksperyment a Finka lubiła eksperymenty.
- Dobra, ale wyśmieje cie jak będziesz źle całował - dodała zabierając rękę spod jego karku i odwróciła się na bok przodem do niego podpierając swoją głowę na łokciu.
- W sumie... - mruknęła ściągając brwi i dłonią jeszcze odgarnęła platynową grzywkę z oczu. W tym momencie pomyślała o Tonce, co powiedziałaby wiedząc, że Q całowała się z chłopakiem, czy byłaby zła albo coś? Bo Quinni chciała tylko spróbować i w końcu to był Cory, jej kolega a i tak spali w jednym łóżku od jakiegoś miesiąca czy dwóch i nie było mowy żeby się nie tknęli przypadkiem w nocy. To był eksperyment a Finka lubiła eksperymenty.
- Dobra, ale wyśmieje cie jak będziesz źle całował - dodała zabierając rękę spod jego karku i odwróciła się na bok przodem do niego podpierając swoją głowę na łokciu.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Antonija w sumie niewiele Cory’ego obchodziła w tym momencie, ale pewnie na miejscu Quinn by się za bardzo tym nie przejął. W końcu gdyby to jego dziewczyna „zdradzała go” całując się z inną dziewczyną, to raczej robiłby zdjęcia i – jako że nie jest to już tajemnicą dla nikogo – zapewne by się dołączył. Nie mniej nie rozdziawił paszczy ze zdumienia, a postanowił stanąć na wysokości zadania.
Właściwie chodziło mu o zgoła co innego, niż całowanie, które notabene było tego częścią. Jakimś cudem od razu nastawił się na seks z blondynką, chociażby dlatego, że ładnie to brzmi w zdaniu. Popatrzył więc na nią krótko, gotową i podekscytowaną. W końcu sam podniósł się lekko i odwrócił ją plecami do siebie i kompletnie zminimalizował dystans między nimi: na tyle stanowczo, żeby nie miała czasu protestować, ale też nie szarpał się, bo halo, miał tu wyjść na osobę „czującą”. W każdym razie atmosfera z prywatnej ewidentnie zmieniła się w dość intymną.
- Właściwie to jesteś cały czas dziewicą? – zapytał, odgarniając jej włosy z twarzy i szyi, jak już tak leżała i odsłaniając nieco więcej skóry dzięki dość rozciągniętej koszulce, którą tam sobie preferowała. – Bo skoro jak mówisz wszystko robicie p a l c a m i, to może być z tym trochę ciężko, co? – mówił odrobinę ciszej, nachylając się nad nią i całując wolno bark, pozwalając, żeby zarost lekko drapał ją po delikatnej skórze. Tak przesuwał się w górę, docierając do ucha, które w rezultacie lekko przygryzł.
I chociaż mógł ciało dziewczyny czuć dokładnie przy swoim, ograniczył się do samych pocałunków, chociaż ręka go niemalże bolała, żeby sprawdzić, co też ciekawego znalazłby pod jej koszulką.
Właściwie chodziło mu o zgoła co innego, niż całowanie, które notabene było tego częścią. Jakimś cudem od razu nastawił się na seks z blondynką, chociażby dlatego, że ładnie to brzmi w zdaniu. Popatrzył więc na nią krótko, gotową i podekscytowaną. W końcu sam podniósł się lekko i odwrócił ją plecami do siebie i kompletnie zminimalizował dystans między nimi: na tyle stanowczo, żeby nie miała czasu protestować, ale też nie szarpał się, bo halo, miał tu wyjść na osobę „czującą”. W każdym razie atmosfera z prywatnej ewidentnie zmieniła się w dość intymną.
- Właściwie to jesteś cały czas dziewicą? – zapytał, odgarniając jej włosy z twarzy i szyi, jak już tak leżała i odsłaniając nieco więcej skóry dzięki dość rozciągniętej koszulce, którą tam sobie preferowała. – Bo skoro jak mówisz wszystko robicie p a l c a m i, to może być z tym trochę ciężko, co? – mówił odrobinę ciszej, nachylając się nad nią i całując wolno bark, pozwalając, żeby zarost lekko drapał ją po delikatnej skórze. Tak przesuwał się w górę, docierając do ucha, które w rezultacie lekko przygryzł.
I chociaż mógł ciało dziewczyny czuć dokładnie przy swoim, ograniczył się do samych pocałunków, chociaż ręka go niemalże bolała, żeby sprawdzić, co też ciekawego znalazłby pod jej koszulką.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Q podejrzewała, że ręce będą go świerzbiły by nie zajść dalej za granicę moralności i dobrego smaku, w końcu był facetem a oni (w jej mniemaniu) dążą tylko właśnie do tego by zaliczyć jakąś pierwszą lepszą panienkę, po to tylko by dać upust swoim emocjom, swojemu niewyżyciu seksualnemu. I niestety takie zdanie miała o wszystkich, wyjątkiem był jej tata, ale to był TATA a nie jakiś tam facet no. A Corego lubiła i miał jej pokazać po "przyjacielsku" jak to powinno być. Definicja przyjacielskiego całowania się na pewno nie odwzorowywała jego pocałunków które to potem zaczął składać na jej szyi.
- Dziewictwo to pojęcie względne, każdy interpretuje je jak mu wygodniej. Dla jednych to taki stosunek jak kobieta z mężczyzną, dla innych same takie intymne macanki są już utratą dziewictwa, bo zahacza to o sferę moralną... ej tam mam łaskotki - powiedziała i zachichotała kiedy pocałował ją pod uchem i samoistnie bark przytknęła do swojego ucha. Czy coś czuła kiedy to ona wywodziła się nad pojęciem dziewictwa a on ją obcałowywał? Iskierkami albo motylkami w brzuchu na pewno by tego nie nazwała. Chłopak musiał się jeszcze bardziej postarać, zwłaszcza, że robiło się późno a oni byli za blisko siebie.
- Ale dla Ciebie jestem, bo z facetem tego nie robiłam - powiedziała kończąc swój wywód odwracając tak głowę żeby chociaż na niego spojrzeć, miała nadzieję, że za chwilę nie poczuje czegoś co będzie jej się wbijało w tyłek, ale by to było dla niej dziwne, intrygujące ale wciąż dziwne.
- Dziewictwo to pojęcie względne, każdy interpretuje je jak mu wygodniej. Dla jednych to taki stosunek jak kobieta z mężczyzną, dla innych same takie intymne macanki są już utratą dziewictwa, bo zahacza to o sferę moralną... ej tam mam łaskotki - powiedziała i zachichotała kiedy pocałował ją pod uchem i samoistnie bark przytknęła do swojego ucha. Czy coś czuła kiedy to ona wywodziła się nad pojęciem dziewictwa a on ją obcałowywał? Iskierkami albo motylkami w brzuchu na pewno by tego nie nazwała. Chłopak musiał się jeszcze bardziej postarać, zwłaszcza, że robiło się późno a oni byli za blisko siebie.
- Ale dla Ciebie jestem, bo z facetem tego nie robiłam - powiedziała kończąc swój wywód odwracając tak głowę żeby chociaż na niego spojrzeć, miała nadzieję, że za chwilę nie poczuje czegoś co będzie jej się wbijało w tyłek, ale by to było dla niej dziwne, intrygujące ale wciąż dziwne.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
Gdyby miała zwyczaj przytulania się do niego randomowo co ranka pewnie poczułaby niejedno, bo teraz od zwykłych pocałunków to i Cory trzymał się w ryzach. Fakt, był MĘŻCZYZNĄ (stosunkowo) SAMOTNYM, ale nie zdesperowanym pięciosekundowcem, więc jak na ten moment jeszcze sobie radził.
Też czego innego mógł się spodziewać po dziewczynie, która raczej nie jest przekonana do odrobiny akcji, niż bezsensownych monologów. Boże. Był piątkowym uczniem, jasne że interesowała go BIOLOGIA, a nie jakiejś tam jej przekonania moralne czy niemoralne. Paplała sobie i paplała, a on tylko odwrócił ją na plecy, już trochę bardziej grubiańsko i przewrócił oczami. Byli zdecydowanie za blisko, żeby chciał się wdawać w tego rodzaju dyskusje.
- Ty wiesz, co ja o tym myślę Quinnie – stwierdził w końcu, odgarniając jej włosy z twarzy. Wiedział, że jest ciekawa, toteż celowo przeciągał. Poza tym im bliżej był poduszki tym większą miał ochotę się przekimać, chociaż na ten moment dość się rozbudził. No i długo mu się nie udało, bo chociaż z zasady nie leciał na tak jasne blondynki (bo w lwiej części były mocno tlenione, co go prywatnie przerażało), to Quinn miała jeszcze w sobie ten urok niezniszczonej przez otoczenie dziewczynki.
Pocałował ją mocno i dość doznaniowo, bo jak na niego to bardzo się wczuł. Sam był niestety w tej zniszczonej części towarzystwa, która o platonicznej stronie pocałunku nie słyszała, chyba że w Bobie Budowniczym, toteż bardzo nie po przyjacielsku to zaczynało wyglądać.
Też czego innego mógł się spodziewać po dziewczynie, która raczej nie jest przekonana do odrobiny akcji, niż bezsensownych monologów. Boże. Był piątkowym uczniem, jasne że interesowała go BIOLOGIA, a nie jakiejś tam jej przekonania moralne czy niemoralne. Paplała sobie i paplała, a on tylko odwrócił ją na plecy, już trochę bardziej grubiańsko i przewrócił oczami. Byli zdecydowanie za blisko, żeby chciał się wdawać w tego rodzaju dyskusje.
- Ty wiesz, co ja o tym myślę Quinnie – stwierdził w końcu, odgarniając jej włosy z twarzy. Wiedział, że jest ciekawa, toteż celowo przeciągał. Poza tym im bliżej był poduszki tym większą miał ochotę się przekimać, chociaż na ten moment dość się rozbudził. No i długo mu się nie udało, bo chociaż z zasady nie leciał na tak jasne blondynki (bo w lwiej części były mocno tlenione, co go prywatnie przerażało), to Quinn miała jeszcze w sobie ten urok niezniszczonej przez otoczenie dziewczynki.
Pocałował ją mocno i dość doznaniowo, bo jak na niego to bardzo się wczuł. Sam był niestety w tej zniszczonej części towarzystwa, która o platonicznej stronie pocałunku nie słyszała, chyba że w Bobie Budowniczym, toteż bardzo nie po przyjacielsku to zaczynało wyglądać.
Re: Pokój Cory'ego i Quinn na parterze
- Ty wiesz, że ja tak tyle nie gadam - mruknęła w odpowiedzi na jego słowa kiedy przewrócił ją na plecy i potem mocno pocałował. Tak, pocałował ją tak jak sobie wyobrażała większości pocałunków inicjowanych przez facetów. Nie całował źle, nawet bardzo dobrze jednak nie było to to czego tak naprawdę oczekiwała, nie było to tak jak ona chciała być całowana. Oderwała się od niego podtrzymując jego podbródek i uśmiechnęła się delikatnie.
- Kochany, zbyt... nachalnie. Teraz ja ci pokaże - powiedziała i przewaliła go na plecy by usiąść na nim okrakiem. Quinni zaraz udzieli mu małej lekcji jak obywać się należycie z dziewczynami. Położyła dłonie na jego nagim torsie i postukała opuszkami palców po żebrach zastanawiając się od czego zacząć.
- Musisz pokazać dziewczynie, że jest na pierwszym miejscu, tak jak i jej potrzeby, swoje zostawiając w tyle. Musisz jej pokazać, że masz do niej szacunek i ona rządzi w gruncie rzeczy to nią manipulujesz - dodała z chytrym uśmieszkiem i zbliżyła swoje usta na wysokość jego ucha - musisz ją doprowadzić do szaleństwa - dodała mrukliwie i delikatnie dmuchnęła w płatek jego ucha a jedna z jej dłoni przesunęła się na jego żuchwę. Blondynka złożyła mały pocałunek na kąciku jego warg, potem następny na samym środku jego ust by potem delikatnie podgryźć jego wargę. Ewidentnie się z nim cackała ale o to jej właśnie chodziło.
- Potem przestajesz spoglądasz w jej oczy i jak widzisz te płomienie, to jak jej wzrok mówi, że chce takiego ah, wtedy przechodzisz do tych namiętnych pocałunków - wyszeptała i wpiła się w jego usta tak jak on wpił się w jej. Nie wiedziała ile ten facet wyniesie z jej lekcji ale jej podobały się takie nauki.
- Kochany, zbyt... nachalnie. Teraz ja ci pokaże - powiedziała i przewaliła go na plecy by usiąść na nim okrakiem. Quinni zaraz udzieli mu małej lekcji jak obywać się należycie z dziewczynami. Położyła dłonie na jego nagim torsie i postukała opuszkami palców po żebrach zastanawiając się od czego zacząć.
- Musisz pokazać dziewczynie, że jest na pierwszym miejscu, tak jak i jej potrzeby, swoje zostawiając w tyle. Musisz jej pokazać, że masz do niej szacunek i ona rządzi w gruncie rzeczy to nią manipulujesz - dodała z chytrym uśmieszkiem i zbliżyła swoje usta na wysokość jego ucha - musisz ją doprowadzić do szaleństwa - dodała mrukliwie i delikatnie dmuchnęła w płatek jego ucha a jedna z jej dłoni przesunęła się na jego żuchwę. Blondynka złożyła mały pocałunek na kąciku jego warg, potem następny na samym środku jego ust by potem delikatnie podgryźć jego wargę. Ewidentnie się z nim cackała ale o to jej właśnie chodziło.
- Potem przestajesz spoglądasz w jej oczy i jak widzisz te płomienie, to jak jej wzrok mówi, że chce takiego ah, wtedy przechodzisz do tych namiętnych pocałunków - wyszeptała i wpiła się w jego usta tak jak on wpił się w jej. Nie wiedziała ile ten facet wyniesie z jej lekcji ale jej podobały się takie nauki.
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Magic Land :: WIELKA BRYTANIA :: POZOSTAŁE MIEJSCA :: Hogsmeade :: Downing Street :: Downing Street 3
Strona 2 z 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach