Siedziba Klubu Ślimaka
+5
Hannah Wilson
Polly Baldwin
Christine Greengrass
Charles Wilson
Brennus Lancaster
9 posters
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VI
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
Siedziba Klubu Ślimaka
First topic message reminder :
Założony w latach 40-tych XX-wieku przez profesora Horacego Slughorna, reaktywowany w roku 1996, kultywuję jego tradycję do dziś. Jest to elitarny klub uczniowski dla wybitnie uzdolnionych i wysoko sytuowanych uczniów, prowadzony już nie przez nauczyciela, a radę klubu.
Członkowie:
Baldwin Pollyanne
Greengrass Christine
Fitzpatrick Sophie
Vedran Nora
Walton Benedict
Wilson Charles
Wilson Hannah
Założony w latach 40-tych XX-wieku przez profesora Horacego Slughorna, reaktywowany w roku 1996, kultywuję jego tradycję do dziś. Jest to elitarny klub uczniowski dla wybitnie uzdolnionych i wysoko sytuowanych uczniów, prowadzony już nie przez nauczyciela, a radę klubu.
Członkowie:
Baldwin Pollyanne
Greengrass Christine
Fitzpatrick Sophie
Vedran Nora
Walton Benedict
Wilson Charles
Wilson Hannah
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
To fakt, Hannah była wysoka jak tyczka, ale wcale nie ważyła czterdzieści kilogramów, a sześćdziesiąt. Nie wyglądała wcale jak wieszak zdjęty z wybiegu, chociaż z perspektywy metra dwadzieścia w kapeluszu mogło to tak wyglądać.
- Czy dobrze? Nie byłabym tego taka pewna - odparła, wzruszając ramionami. Benedicta chyba nikt nie znał dobrze prócz jego samego. - Raczej na tyle na ile wymagają tego zwyczajne, koleżeńsko-klubowe relacje. Zwykle rozmawiamy o nauce, szkole, obecnej sytuacji społecznej, unikamy raczej tematów osobistych, chociaż zdarza się. Mimo to klub jest dość solidarny. Kiedy Fitzpatrick zrobiła z McMillanem co zrobiła, zapanowała tutaj taka gęsta atmosfera, że chyba sama postanowiła więcej nie przejść przez próg tego pomieszczenia, chociaż nikt z nas nie odezwał się słowem - powiedziała, chociaż sama nie wiedziała dlaczego. Zoja nie była przecież członkiem Ślimaków, ale Hannah chyba chciała pokazać co dzieje się z tymi, którzy narażają się ich zamkniętej, hermetycznej społeczności.
- Ben jest wart uwagi - wypaliła nagle, patrząc na Zoję, która zupełnie nie współgrała z tym surowym, stonowanym pomieszczeniem, który widywał zazwyczaj bufonów pod krawatem i dziewczyny w spódnicy do kolana. Wyglądała jak światełko na końcu ciemnego tunelu. A co do słów, była to swojego rodzaju zachęta dla Zoi, co w języku Hanki oznaczało: Ben to dobra dupa.
- Co sprawia, że sądzisz, że Cię nie lubię? - Uniosła lekko swoje miedziane brwi, patrząc na nią z lekko przekrzywioną głową.
Dlaczego Hannah nie lubiła Zoi? Dobre pytanie. Równie dobre co: dlaczego Zoja nie lubi Hannah? Chyba obie nie lubiły się dla zasady, a poza tym były wyrwane jak z dwóch różnych światów.
- Wiesz, mogłabym Ci zadać to samo pytanie.
- Czy dobrze? Nie byłabym tego taka pewna - odparła, wzruszając ramionami. Benedicta chyba nikt nie znał dobrze prócz jego samego. - Raczej na tyle na ile wymagają tego zwyczajne, koleżeńsko-klubowe relacje. Zwykle rozmawiamy o nauce, szkole, obecnej sytuacji społecznej, unikamy raczej tematów osobistych, chociaż zdarza się. Mimo to klub jest dość solidarny. Kiedy Fitzpatrick zrobiła z McMillanem co zrobiła, zapanowała tutaj taka gęsta atmosfera, że chyba sama postanowiła więcej nie przejść przez próg tego pomieszczenia, chociaż nikt z nas nie odezwał się słowem - powiedziała, chociaż sama nie wiedziała dlaczego. Zoja nie była przecież członkiem Ślimaków, ale Hannah chyba chciała pokazać co dzieje się z tymi, którzy narażają się ich zamkniętej, hermetycznej społeczności.
- Ben jest wart uwagi - wypaliła nagle, patrząc na Zoję, która zupełnie nie współgrała z tym surowym, stonowanym pomieszczeniem, który widywał zazwyczaj bufonów pod krawatem i dziewczyny w spódnicy do kolana. Wyglądała jak światełko na końcu ciemnego tunelu. A co do słów, była to swojego rodzaju zachęta dla Zoi, co w języku Hanki oznaczało: Ben to dobra dupa.
- Co sprawia, że sądzisz, że Cię nie lubię? - Uniosła lekko swoje miedziane brwi, patrząc na nią z lekko przekrzywioną głową.
Dlaczego Hannah nie lubiła Zoi? Dobre pytanie. Równie dobre co: dlaczego Zoja nie lubi Hannah? Chyba obie nie lubiły się dla zasady, a poza tym były wyrwane jak z dwóch różnych światów.
- Wiesz, mogłabym Ci zadać to samo pytanie.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Fitzpatrick?
Postanowiła zapamiętać to nazwisko, chociaż niewiele jej mówiło. Przypomniała sobie jednak rozmowę z Benedictem, kiedy przyznał się jej, co tak naprawdę się wydarzyło, że wylądował w szpitalu. Miał sprzeczkę z McMillanem, a bronił podobno swojej koleżanki... W tonie głosu Hanki wyłapała jednak, że to zmieniło również relację Waltona z tą dziewczyną.
Zoja nie wiedziała, czemu Puchonka jej to wszystko przekazała. Zrobiła mu reklamę, przy okazji wyjawiając parę rzeczy, o których nie miała pojęcia. Właściwie to w ogóle niewiele wiedziała na temat Bena i było to dość irytujące. Chłopak był małomówny, a Bułgarka na nerwy reagowała gadulstwem, więc podczas ich spotkań prowadziła wiele monologów, które on kwitował tylko śmiechem. Ale chyba mu to nie przeszkadzało... Dlatego tak, był warty uwagi.
Na potwierdzenie swoich myśli kiwnęła głową tym razem pewniej.
- Poznałam go podczas Halloween w świętym Mungu. - Ciekawe czy Aaron jej coś o tym wspominał. - Chłopaki się podobno... pobili.
Dodała wzruszając ramionami. Nie lubiła obgadywać cudzych spraw, więc nie dodała już niczego więcej i tak naprawdę też nie chciała wiedzieć. Była jednakowoż wdzięczna za to co powiedziała dziewczyna. Uśmiechnęła się do siebie i jej wyrazu twarzy nie zmieniła już kontynuacja rozmowy.
- Przyznaj, że nie miałam powodów do rozbudzania w sobie sympatii. Nasze spotkania były dosyć... Burzliwe.
Gryfonka była nad wyraz przeciętna, jeżeli się nad tym głębiej zastanowić. W niczym nie odstawała od reszty i się nie wyróżniała, w przeciwieństwie do pani prefekt. I przez to rzeczywiście były z dwóch innych światów. Miały jedynie wspólnego znajomego, o którego może bezwiednie rywalizowały.
- Chcę Ci tylko powiedzieć, że ja i Aaron to takie bardziej psiapsióły z jednego domu. Łączy nas jedynie przyjaźń, bo dziewczyn z reguły chyba w ogóle mniej lubię... - powiedziała wprost. - Chociaż on też jest... warty uwagi. - Dodała, uśmiechając się cwanie.
Postanowiła zapamiętać to nazwisko, chociaż niewiele jej mówiło. Przypomniała sobie jednak rozmowę z Benedictem, kiedy przyznał się jej, co tak naprawdę się wydarzyło, że wylądował w szpitalu. Miał sprzeczkę z McMillanem, a bronił podobno swojej koleżanki... W tonie głosu Hanki wyłapała jednak, że to zmieniło również relację Waltona z tą dziewczyną.
Zoja nie wiedziała, czemu Puchonka jej to wszystko przekazała. Zrobiła mu reklamę, przy okazji wyjawiając parę rzeczy, o których nie miała pojęcia. Właściwie to w ogóle niewiele wiedziała na temat Bena i było to dość irytujące. Chłopak był małomówny, a Bułgarka na nerwy reagowała gadulstwem, więc podczas ich spotkań prowadziła wiele monologów, które on kwitował tylko śmiechem. Ale chyba mu to nie przeszkadzało... Dlatego tak, był warty uwagi.
Na potwierdzenie swoich myśli kiwnęła głową tym razem pewniej.
- Poznałam go podczas Halloween w świętym Mungu. - Ciekawe czy Aaron jej coś o tym wspominał. - Chłopaki się podobno... pobili.
Dodała wzruszając ramionami. Nie lubiła obgadywać cudzych spraw, więc nie dodała już niczego więcej i tak naprawdę też nie chciała wiedzieć. Była jednakowoż wdzięczna za to co powiedziała dziewczyna. Uśmiechnęła się do siebie i jej wyrazu twarzy nie zmieniła już kontynuacja rozmowy.
- Przyznaj, że nie miałam powodów do rozbudzania w sobie sympatii. Nasze spotkania były dosyć... Burzliwe.
Gryfonka była nad wyraz przeciętna, jeżeli się nad tym głębiej zastanowić. W niczym nie odstawała od reszty i się nie wyróżniała, w przeciwieństwie do pani prefekt. I przez to rzeczywiście były z dwóch innych światów. Miały jedynie wspólnego znajomego, o którego może bezwiednie rywalizowały.
- Chcę Ci tylko powiedzieć, że ja i Aaron to takie bardziej psiapsióły z jednego domu. Łączy nas jedynie przyjaźń, bo dziewczyn z reguły chyba w ogóle mniej lubię... - powiedziała wprost. - Chociaż on też jest... warty uwagi. - Dodała, uśmiechając się cwanie.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Hannah naprawdę byłaby w szoku gdyby usłyszała, że Zoja nie wie kim jest Sophie Fitzparick. Powinna ją znać chyba z uwagi na sam fakt, że to była dziewczyna Benedicta, z którym - jak wywnioskowała - Gryfonka się chyba przyjaźniła. Hanka nie była plotkarą, a przynajmniej się za taką nie uważała, ale miała w zwyczaju oceniać wszystko i wszystkich dookoła, więc żadna informacja nie omijała jej uszu.
- Pobili? No raczej, że się pobili. I to nie pierwszy raz - odparła, po raz pierwszy tego wieczoru okazując jakieś szczere emocje, kiedy pokiwała energicznie głową. - Tak jak powiedziałam, wszystko poszło o Sophie Fitzpatrick, dziewczynę Bena. Nie wiem dokładnie co się stało i nie będę zmyślać, ale sama byłam świadkiem jak na ślubie jej ojca z matką Jamesa Scotta, Benedict pobił Waltona przy gościach. A potem zniknął, a Sophie resztę wieczoru spędziła z McMillanem. Resztę sobie możesz dopowiedzieć - dodała, zatrzaskując swój notes i wkładając go do swojej torby. Nie chciała żeby Zoja cokolwiek z niego wyczytała.
Wysłuchała jej słów w milczeniu. Nie do końca wiedziała jak zareagować. Temat Aarona był dość świeży i Hannah nie wiedziała jeszcze czy w ogóle ma prawo już być o niego zazdrosna czy to jeszcze nie ten czas.
- Nie będę pytać kim są psiapsióły, ale dobrze wiedzieć. Poza tym wiem, że tylko się przyjaźnicie, bo zapytałam o to Aarona. Po prostu twoje zachowanie na balu sugerowało mi coś innego, to wszystko - dodała, rozkładając ręce na krótką chwilę.
- Wiem, że jest - odparła z lekkim uśmiechem. - Znam Aarona tak długo jak ty, ale nigdy wcześniej się nim w sumie nie interesowałam, teraz zastanawiam się dlaczego. Może to dobrze, że tak się potoczyły sprawy, przynajmniej nie będę sama w Londynie w przyszłym roku.
- Pobili? No raczej, że się pobili. I to nie pierwszy raz - odparła, po raz pierwszy tego wieczoru okazując jakieś szczere emocje, kiedy pokiwała energicznie głową. - Tak jak powiedziałam, wszystko poszło o Sophie Fitzpatrick, dziewczynę Bena. Nie wiem dokładnie co się stało i nie będę zmyślać, ale sama byłam świadkiem jak na ślubie jej ojca z matką Jamesa Scotta, Benedict pobił Waltona przy gościach. A potem zniknął, a Sophie resztę wieczoru spędziła z McMillanem. Resztę sobie możesz dopowiedzieć - dodała, zatrzaskując swój notes i wkładając go do swojej torby. Nie chciała żeby Zoja cokolwiek z niego wyczytała.
Wysłuchała jej słów w milczeniu. Nie do końca wiedziała jak zareagować. Temat Aarona był dość świeży i Hannah nie wiedziała jeszcze czy w ogóle ma prawo już być o niego zazdrosna czy to jeszcze nie ten czas.
- Nie będę pytać kim są psiapsióły, ale dobrze wiedzieć. Poza tym wiem, że tylko się przyjaźnicie, bo zapytałam o to Aarona. Po prostu twoje zachowanie na balu sugerowało mi coś innego, to wszystko - dodała, rozkładając ręce na krótką chwilę.
- Wiem, że jest - odparła z lekkim uśmiechem. - Znam Aarona tak długo jak ty, ale nigdy wcześniej się nim w sumie nie interesowałam, teraz zastanawiam się dlaczego. Może to dobrze, że tak się potoczyły sprawy, przynajmniej nie będę sama w Londynie w przyszłym roku.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Wow. Nie spodziewała się po Hance tendencji do plotek. To znaczy nie brzmiało to od razu w ten naganny sposób, ale powiedziała jej rzeczy, o które wcale nie pytała. No i te rzeczy... Wydawały jej się naruszeniem prywatności Bena, który z jakiś powodów nie wyjawił jej do końca prawdy.
- A więc dziewczyna - mruknęła do siebie, patrząc na Puchonkę okrągłymi oczami ze zdumienia. Wiedziała znacznie więcej od niej. Może znajomość z panią prefekt miała jednak trochę atutów? Dla Aarona, który wiecznie wpadał w tarapaty i po prostu potrzebował "wtyk", żeby nie zostać w pewnym momencie wyrzuconym ze szkoły, może to była dobra inwestycja.
- Nie wiedziałam - przyznała szczerze, zastanawiając się jeszcze nad tym fatalnym czworokątem, który powstał. W końcu Malcolm był pierwszym chłopakiem, z którym się całowała, co nie? Przygryzła dolną wargę w zamyśleniu. - Ona też jest w tym klubie, tak?
Rzeczywiście Gryfonka zachowywała się czasem jak zwierzątko zagonione w kąt. W tym momencie najchętniej by nakryła się ogonem i to wszystko sobie sama przemyślała. Gołym okiem było widać, że Walton jej zawrócił w głowie. A to była jakaś nowość...
- Na balu... Potrzebowałam towarzystwa. Nie zrozum mnie źle, ale Aaron zawsze był, kiedy go potrzebowałam i nie mówił mi wcześniej o Tobie. Późniejsze wydarzenia jednak się rozwinęły, kiedy żartowniś dodał eliksiru miłości do ponczu. Mój drugi pocałunek w życiu był z pryszczatym, rudym pierwszoklasistą, yuck... - skrzywiła się teatralnie, starając się skończyć żarcikiem. Nie musiała mówić, że ten nienaturalny kolor włosów ją przerażał? Szczególnie u mężczyzn... U Wilsonównej... szło się przyzwyczaić. Pasowało to do niej.
- A więc dziewczyna - mruknęła do siebie, patrząc na Puchonkę okrągłymi oczami ze zdumienia. Wiedziała znacznie więcej od niej. Może znajomość z panią prefekt miała jednak trochę atutów? Dla Aarona, który wiecznie wpadał w tarapaty i po prostu potrzebował "wtyk", żeby nie zostać w pewnym momencie wyrzuconym ze szkoły, może to była dobra inwestycja.
- Nie wiedziałam - przyznała szczerze, zastanawiając się jeszcze nad tym fatalnym czworokątem, który powstał. W końcu Malcolm był pierwszym chłopakiem, z którym się całowała, co nie? Przygryzła dolną wargę w zamyśleniu. - Ona też jest w tym klubie, tak?
Rzeczywiście Gryfonka zachowywała się czasem jak zwierzątko zagonione w kąt. W tym momencie najchętniej by nakryła się ogonem i to wszystko sobie sama przemyślała. Gołym okiem było widać, że Walton jej zawrócił w głowie. A to była jakaś nowość...
- Na balu... Potrzebowałam towarzystwa. Nie zrozum mnie źle, ale Aaron zawsze był, kiedy go potrzebowałam i nie mówił mi wcześniej o Tobie. Późniejsze wydarzenia jednak się rozwinęły, kiedy żartowniś dodał eliksiru miłości do ponczu. Mój drugi pocałunek w życiu był z pryszczatym, rudym pierwszoklasistą, yuck... - skrzywiła się teatralnie, starając się skończyć żarcikiem. Nie musiała mówić, że ten nienaturalny kolor włosów ją przerażał? Szczególnie u mężczyzn... U Wilsonównej... szło się przyzwyczaić. Pasowało to do niej.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
- To dziwne, że nie wiedziałaś. Byli swojego czasu chyba najsławniejszą parą w szkole - mruknęła, patrząc na Zoję z uniesionymi brwiami jak na kogoś, kto wyszedł dopiero z jaskini pierwszy raz od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. - Wnuk ministra magii i dziewczyna z dobrego, bogatego domu: każdy o nich mówił. Wiesz, tacy ludzie się chyba do siebie przyciągają. Biedni zawsze zostaną wśród biednych, a bogaci i sławni wśród bogatych i sławnych - dodała jeszcze.
Nie miała pojęcia, że chłopak, z którym związała się całkiem niedawno jest od niej stokroć bogatszy, bo skąd? Nigdy się z tym nie obnosił. Gdyby wiedziała, pewnie w życiu nie powiedziałaby podobnej bzdury, co teraz.
- No jest. Jest z zamożnej i wpływowej rodziny czarodziejów, a takie osoby dostają się tutaj praktycznie od ręki, podobnie jak Ben, dziewczyna Greengrassów czy Nora, która jest z rodziny dyrektora. Reszta zalicza się do kategorii "wybitnie uzdolnionych" - odparła, starając się Zoi przybliżyć niego strukturę działania klubu, w ostatnich słowach robiąc charakterystyczny znak cudzysłowia w powietrzu. Wiadomo było, że Wilsonowie groszem nie śmierdzieli, a pomimo to dwójka z nich należała do klubu Ślimaka, a do tego piastowała dość wysokie stanowiska w hierarchii uczniowskiej Hogwartu. Byli właśnie z tych, którzy dobrze rokowali na przyszłość.
- Ale nie przychodzi tutaj już od pewnego czasu - rzekła, wracając jeszcze na moment do tematu Sophie Fitzpatrick. - Odkąd została pozbawiona odznaki prefekta chyba zdziczała.
- Cóż, Zoja, chyba będziesz musiała się nim podzielić - rzuciła, zamykając ostatnią z książek leżących przed sobą po czym wstała i schowała ją do torby. Słów o rudym pierwszoklasiście nie skomentowała. Sama w końcu była ryża.
- Pamiętaj o ciszy nocnej - rzuciła jeszcze na pożegnanie, po czym opuściła siedzibę klubu, mając nadzieję, że Gryfonka nie nabroi w tej oazie spokoju i elitarności.
Nie miała pojęcia, że chłopak, z którym związała się całkiem niedawno jest od niej stokroć bogatszy, bo skąd? Nigdy się z tym nie obnosił. Gdyby wiedziała, pewnie w życiu nie powiedziałaby podobnej bzdury, co teraz.
- No jest. Jest z zamożnej i wpływowej rodziny czarodziejów, a takie osoby dostają się tutaj praktycznie od ręki, podobnie jak Ben, dziewczyna Greengrassów czy Nora, która jest z rodziny dyrektora. Reszta zalicza się do kategorii "wybitnie uzdolnionych" - odparła, starając się Zoi przybliżyć niego strukturę działania klubu, w ostatnich słowach robiąc charakterystyczny znak cudzysłowia w powietrzu. Wiadomo było, że Wilsonowie groszem nie śmierdzieli, a pomimo to dwójka z nich należała do klubu Ślimaka, a do tego piastowała dość wysokie stanowiska w hierarchii uczniowskiej Hogwartu. Byli właśnie z tych, którzy dobrze rokowali na przyszłość.
- Ale nie przychodzi tutaj już od pewnego czasu - rzekła, wracając jeszcze na moment do tematu Sophie Fitzpatrick. - Odkąd została pozbawiona odznaki prefekta chyba zdziczała.
- Cóż, Zoja, chyba będziesz musiała się nim podzielić - rzuciła, zamykając ostatnią z książek leżących przed sobą po czym wstała i schowała ją do torby. Słów o rudym pierwszoklasiście nie skomentowała. Sama w końcu była ryża.
- Pamiętaj o ciszy nocnej - rzuciła jeszcze na pożegnanie, po czym opuściła siedzibę klubu, mając nadzieję, że Gryfonka nie nabroi w tej oazie spokoju i elitarności.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Najsławniejszą parą w szkole byli dla niej Marienne i William, o których zaręczynach było dosyć głośno... Albo Nanams, czyli dziwna Nancy i jeszcze dziwniejszy James, którzy jakimś cudem spłodzili dziecko, kiedy każdy myślał, że chłopak ma problemy ze sobą. No, ale widocznie niewystarczająco siedziała w dziale plotkarskim Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.
Biedni zawsze zostaną wśród biednych, a bogaci i sławni wśród bogatych i sławnych
Naprawdę? A już myślała, że da radę ją polubić. Puchonka zachowywała się jakby jej miotłę w pupę wsadzili. Nie można powiedzieć, że nie była jej wdzięczna za te informacje, ale z drugiej strony denerwowało ją to, że z taką łatwością ogłasza swoje własne zdanie i dzieli się wydarzeniami z życia innego człowieka. Nie skomentowała tego w żaden sposób, rozmyślając nad sprawą we własnej głowie. Dopiero ostatnie zdania do niej dotarły, a jej kąciki ust znowu uniosły się do góry.
- Jakże bym mogła zapomnieć. Na razie, Hannah - powiedziała, odwracając się na moment, żeby odprowadzić ją wzrokiem do drzwi.
Gdy wyszła, posiedziała jeszcze parę minut w klubie. Doszła jednak do wniosku, że Benedict raczej nie przyjdzie, a ona i tak potrzebowała chwili dla siebie. Czy chciała na pewno się pakować w taką zawiłą relację...? Chłopak miał bagaż, a ona chyba niewystarczająco silne plecy. Poza tym jak miałaby się spodobać komuś kto należy do szkolnej elity? Sophie Fitzpatrick... Będzie musiała o niej poczytać.
Podniosła się z miejsca i również opuściła pomieszczenie.
Biedni zawsze zostaną wśród biednych, a bogaci i sławni wśród bogatych i sławnych
Naprawdę? A już myślała, że da radę ją polubić. Puchonka zachowywała się jakby jej miotłę w pupę wsadzili. Nie można powiedzieć, że nie była jej wdzięczna za te informacje, ale z drugiej strony denerwowało ją to, że z taką łatwością ogłasza swoje własne zdanie i dzieli się wydarzeniami z życia innego człowieka. Nie skomentowała tego w żaden sposób, rozmyślając nad sprawą we własnej głowie. Dopiero ostatnie zdania do niej dotarły, a jej kąciki ust znowu uniosły się do góry.
- Jakże bym mogła zapomnieć. Na razie, Hannah - powiedziała, odwracając się na moment, żeby odprowadzić ją wzrokiem do drzwi.
Gdy wyszła, posiedziała jeszcze parę minut w klubie. Doszła jednak do wniosku, że Benedict raczej nie przyjdzie, a ona i tak potrzebowała chwili dla siebie. Czy chciała na pewno się pakować w taką zawiłą relację...? Chłopak miał bagaż, a ona chyba niewystarczająco silne plecy. Poza tym jak miałaby się spodobać komuś kto należy do szkolnej elity? Sophie Fitzpatrick... Będzie musiała o niej poczytać.
Podniosła się z miejsca i również opuściła pomieszczenie.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Femme właśnie zamierzała zakopać się w swoich niedokończonych szkicach, a raczej pod nimi i uciąć sobie niekoniecznie krótką drzemkę, kiedy do jej uszu dotarło stukanie sowy wyglądającej znajomo. Od zawsze miała problemy z łączeniem pupila z właścicielem więc na początku była święcie przekonana, że to sowa od mamy. A sowy od mamy zawsze były miłe, bo do zapisanego szczegółową relacją odnośnie minionych dni to przyklejona była guma do żucia taka dobra, że od razu wiadomo było, że jest z Holandii. Jednak nie było przy jej nóżce długiego listu, a krótki liścik z... odznaką. Najpierw popatrzyła ze zdziwieniem na odznakę, a potem przeczytała treść listu i...
- Zesraj się Sanne. - padło z jej ust, ale na szczęście nie dotarło do niczyich uszu. I dobrze. Panience z dobrego domu nie wypadało tak mówić. Zamknęła za sową okno i początkowo zamierzała zignorować wiadomość siostry. Znała się jednak za dobrze. Wyrzuty sumienia nie dałyby jej w nocy spać, a siostra zapewne obraziłaby się niemożliwie. Niech jej będzie. Niech ten je... kolejny raz jej będzie. Podeszła do jej kufra i wyciągnęła najlepiej wyprasowany mundurek od razu je zakładając. I błyszczące pantofle. I odznaka na piersi. I włosy rozpuszczone. I ten trochę nieprzyjemny wyraz twarzy. Przejrzała się w lustrze i zacmokała z zadowoleniem. Ich własna matka by się nie nabrała. Dla pewności zostawiła swoją biżuterię zastępując ją biżuterią siostry i dla pewności liścik spaliła. Różdżkę zostawiła, bo przecież idzie na szlaban po czym krokiem męczennicy udała się do miejsca gdzie z pewnością odnajdzie Hannah Wilson- do siedziby Klubu Ślimaka. Ostrożnie zapukała do środka i bez pozwolenia weszła do środka. I tu w zasadzie był pierwszy błąd który popełniła, bo nagle poczuła na sobie z dziesięć par gałek ocznych. Pewność siebie, SANNE.- warknęła jej podświadomość, a ona wyprostowała się dumnie.
- Szukam Hannah Wilson, mam zgłosić się do niej po karę. - odpowiedziała dokładnie tak jak zrobiłaby to jej siostra i uśmiechnęła się zaczepnie. No cóż. Najwyżej jej siostrzyczka znajdzie się w jeszcze większym bagnie.
- Zesraj się Sanne. - padło z jej ust, ale na szczęście nie dotarło do niczyich uszu. I dobrze. Panience z dobrego domu nie wypadało tak mówić. Zamknęła za sową okno i początkowo zamierzała zignorować wiadomość siostry. Znała się jednak za dobrze. Wyrzuty sumienia nie dałyby jej w nocy spać, a siostra zapewne obraziłaby się niemożliwie. Niech jej będzie. Niech ten je... kolejny raz jej będzie. Podeszła do jej kufra i wyciągnęła najlepiej wyprasowany mundurek od razu je zakładając. I błyszczące pantofle. I odznaka na piersi. I włosy rozpuszczone. I ten trochę nieprzyjemny wyraz twarzy. Przejrzała się w lustrze i zacmokała z zadowoleniem. Ich własna matka by się nie nabrała. Dla pewności zostawiła swoją biżuterię zastępując ją biżuterią siostry i dla pewności liścik spaliła. Różdżkę zostawiła, bo przecież idzie na szlaban po czym krokiem męczennicy udała się do miejsca gdzie z pewnością odnajdzie Hannah Wilson- do siedziby Klubu Ślimaka. Ostrożnie zapukała do środka i bez pozwolenia weszła do środka. I tu w zasadzie był pierwszy błąd który popełniła, bo nagle poczuła na sobie z dziesięć par gałek ocznych. Pewność siebie, SANNE.- warknęła jej podświadomość, a ona wyprostowała się dumnie.
- Szukam Hannah Wilson, mam zgłosić się do niej po karę. - odpowiedziała dokładnie tak jak zrobiłaby to jej siostra i uśmiechnęła się zaczepnie. No cóż. Najwyżej jej siostrzyczka znajdzie się w jeszcze większym bagnie.
Femke van RijnKlasa VII - Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : czysta
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Przejmuję opis z posta Femke.
W klubie ślimaka trwało zupełnie niezobowiązujące spotkanie, na którym pojawili się głównie członkowie, ale także Ci z młodszych klas, którzy aspirowali aby do niego w przyszłości dołączyć. Rozmawiali, śmiali się, ot, niczym zwykli nastolatkowie. Kiedy jednak usłyszeli pukanie do drzwi, a do środka weszła prefekt Ravenclawu - jak się Hance zdawało - twarze wszystkich zwróciły się w ich stronę. Hannah odezwała się zaraz po niej:
- Proszę wszystkich o wyjście, mamy parę spraw do załatwienia. Dokończymy innym razem.
Do tego wszystkiego dodała swój zwykły, zbywalczy uśmiech, a pozostali jak jeden mąż wstali, pożegnali się z nią i po kolei wyszli z pomieszczenia. Rudowłosa wskazała Krukonce krzesło przy stole naprzeciwko siebie.
- Sanne - zaczęła, nie mając pojęcia, że na miejsce prefekt Ravenclawu zjawiła się jej siostra bliźniaczka, która wyglądała identycznie.
Wilson długo zastanawiała się nad tym jak zacząć, ale uznała, że daruje sobie zbędną gadkę moralizatorską, ponieważ od tego byli nauczyciele. Van Rijn została przysłana do niej tylko dlatego, że była prefektem.
- Dotarły do mnie słuchy co się stało. Jako prefekt naczelny, jestem zmuszona poprosić Cię abyś oddała odznakę - stwierdziła grobowym tonem, ani drgając przy tym. - Teraz - dodała jeszcze, patrząc wymownie na odznakę, którą miała przypiętą do szkolnego mundurka.
- Karę wyznaczy Ci dyrektor Lancaster.
W klubie ślimaka trwało zupełnie niezobowiązujące spotkanie, na którym pojawili się głównie członkowie, ale także Ci z młodszych klas, którzy aspirowali aby do niego w przyszłości dołączyć. Rozmawiali, śmiali się, ot, niczym zwykli nastolatkowie. Kiedy jednak usłyszeli pukanie do drzwi, a do środka weszła prefekt Ravenclawu - jak się Hance zdawało - twarze wszystkich zwróciły się w ich stronę. Hannah odezwała się zaraz po niej:
- Proszę wszystkich o wyjście, mamy parę spraw do załatwienia. Dokończymy innym razem.
Do tego wszystkiego dodała swój zwykły, zbywalczy uśmiech, a pozostali jak jeden mąż wstali, pożegnali się z nią i po kolei wyszli z pomieszczenia. Rudowłosa wskazała Krukonce krzesło przy stole naprzeciwko siebie.
- Sanne - zaczęła, nie mając pojęcia, że na miejsce prefekt Ravenclawu zjawiła się jej siostra bliźniaczka, która wyglądała identycznie.
Wilson długo zastanawiała się nad tym jak zacząć, ale uznała, że daruje sobie zbędną gadkę moralizatorską, ponieważ od tego byli nauczyciele. Van Rijn została przysłana do niej tylko dlatego, że była prefektem.
- Dotarły do mnie słuchy co się stało. Jako prefekt naczelny, jestem zmuszona poprosić Cię abyś oddała odznakę - stwierdziła grobowym tonem, ani drgając przy tym. - Teraz - dodała jeszcze, patrząc wymownie na odznakę, którą miała przypiętą do szkolnego mundurka.
- Karę wyznaczy Ci dyrektor Lancaster.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Sanne - to jedno słowo upewniło ją w tym, że Hannah nie dostrzegła minimalnej różnicy wzrostowej- jedynej w zasadzie różnicy między dziewczynkami van Rijn. Pomieszczenie opustoszało w ciągu niecałej minuty i była pod wrażeniem tego jak Wilsonówna ich wszystkich spławiła, od tak, na raz, bez zbędnych pytań. Gdy drzwi się zamknęły zrobiła dwa kroki do przodu spoglądając na dziewczynę z dołu. Spodziewała się usłyszeć coś w stylu: "Wyczyścisz Izbę Pamięci na błysk" albo "Spędzisz dzień w pralni zamiast skrzatów" lub cokolwiek w tym guście, ale nie to co usłyszała. Uśmiech znikł z jej twarzy i wyprostowała się jeszcze bardziej.
- Żartujesz, prawda? - oczy zrobiły się naprawdę duże i Femke już liczyła jak duży opierdziel dostanie od siostry jak straci jej odznakę. Dlatego w jej oczach pojawiły się autentyczne łzy i jedna z nich spłynęła po policzku zanim zdążyła się uspokoić. Wiarygodnie to wyglądało z zewnątrz, a w środku miała plątaninę myśli dotyczącą pogorszenia jej relacji z siostrą przez taką odznakę. Bo taka odznaka to jednak było coś w społeczności szkolnej. Femke sama by chciała zachować ją dla siebie na stałe.
- Nie będę już prefektem? - szok, jawny szok. Drżącymi dłońmi odpięła odznakę i z bólem serca położyła ją na wystawionej przez Puchonkę dłoni. Spuściła wzrok na swoje buciki i kolejna łza spłynęła po jej policzku.
- Nie da się tego jakoś odkręcić? To tylko jednorazowy wyskok... - zapytała jeszcze czekając na jakąś pozytywną wiadomość. Cholera. Sanne ją zabije jak nic.
- Żartujesz, prawda? - oczy zrobiły się naprawdę duże i Femke już liczyła jak duży opierdziel dostanie od siostry jak straci jej odznakę. Dlatego w jej oczach pojawiły się autentyczne łzy i jedna z nich spłynęła po policzku zanim zdążyła się uspokoić. Wiarygodnie to wyglądało z zewnątrz, a w środku miała plątaninę myśli dotyczącą pogorszenia jej relacji z siostrą przez taką odznakę. Bo taka odznaka to jednak było coś w społeczności szkolnej. Femke sama by chciała zachować ją dla siebie na stałe.
- Nie będę już prefektem? - szok, jawny szok. Drżącymi dłońmi odpięła odznakę i z bólem serca położyła ją na wystawionej przez Puchonkę dłoni. Spuściła wzrok na swoje buciki i kolejna łza spłynęła po jej policzku.
- Nie da się tego jakoś odkręcić? To tylko jednorazowy wyskok... - zapytała jeszcze czekając na jakąś pozytywną wiadomość. Cholera. Sanne ją zabije jak nic.
Femke van RijnKlasa VII - Urodziny : 27/12/1997
Wiek : 26
Skąd : Amsterdam, Holandia
Krew : czysta
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Widząc emocje, które malują się na jej twarzy, Hanka spuściła wzrok na róg blatu pod swoimi rękami. Osobiście wybrała prefekta Krukonów, pokładając w Sanne wielkie nadzieje. Myślała, że kłopoty z tym domem skończą się. A teraz? Teraz wyglądała głupio, ręcząc za dziewczynę, która rozkładała nogi w szkole.
- Nie, nie będziesz - odpowiedziała sucho, zaciskając usta w wąską linię. Z trudem powstrzymywała złośliwe komentarze. Już miała coś powiedzieć, ale zobaczyła, że dziewczyna płacze. Chrząknęła. Zacisnęła palce na niebieskiej odznace i schowała ją do kieszeni swojej szaty.
- Trzeba było pomyśleć nim rozłożyłaś nogi przed Reynoldsem na oczach Szarej Damy - żachnęła się, po czym odprawiła ją szybkim gestem dłoni. - Przykro mi - wypaliła, po czym wstała i otworzyła jej drzwi na oścież.
Kiedy krukonka wyszła, puchonka zważyła w dłoni jej odznakę, zmarszczyła czoło i włożyła ją ponownie do kieszeni swojej szaty. Chyba wiedziała, co z nią zrobi. Odwróciła się na pięcie i także opuściła Klub Ślimaka.
- Nie, nie będziesz - odpowiedziała sucho, zaciskając usta w wąską linię. Z trudem powstrzymywała złośliwe komentarze. Już miała coś powiedzieć, ale zobaczyła, że dziewczyna płacze. Chrząknęła. Zacisnęła palce na niebieskiej odznace i schowała ją do kieszeni swojej szaty.
- Trzeba było pomyśleć nim rozłożyłaś nogi przed Reynoldsem na oczach Szarej Damy - żachnęła się, po czym odprawiła ją szybkim gestem dłoni. - Przykro mi - wypaliła, po czym wstała i otworzyła jej drzwi na oścież.
Kiedy krukonka wyszła, puchonka zważyła w dłoni jej odznakę, zmarszczyła czoło i włożyła ją ponownie do kieszeni swojej szaty. Chyba wiedziała, co z nią zrobi. Odwróciła się na pięcie i także opuściła Klub Ślimaka.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Siedziba Klubu Ślimaka lśni czystością - jej członkowie i ich pełne sakiewki odpowiednio zadbały o to, by o pomieszczenie odpowiednio zadbano w czasie wakacji.
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Jak zwykle siedziała na parapecie w swoim dormitorium z książką w dłoni i kubkiem gorącego kakao z ekstraktem z dyni. Uwielbiała go tak bardzo tak jak uwielbiała smoki i nie mogła go sobie nie odpuścić dzisiejszego wieczoru zwłaszcza, że celowo zakradła się do kuchni i poprosiła skrzaty by go jej zrobiły po kryjomu. Zaraz wszystkie by się na nią rzuciły i jej tą czekoladę wypiły. No nie, nie ma tak łatwo.
Kubek postawiła obok siebie na stoliczku a jednym placem obracała rudy kosmyk w dłoni całkowicie pochłonięta lekturą o pierwszych miesiącach życia hipogryfów. Bardzo, bardzo chciała zobaczyć młodego gryfa jednak w zagrodzie był tylko ten jeden osobnik i już trochę wysłużony. No cóż, miał te swoje lata i z pewnością miał dosyć kolejnych dzieciaków, które uczyły się podejścia do tych zwierząt. Wcale mu się nie dziwiła i najchętniej by go wypuściła ale wtedy... oj wtedy dostałaby mocną burę a nie mogła do tego dopuścić. Była za grzeczna i za bardzo walczyła o punkty dla domu by teraz je tracić jakimś aktem miłosierdzia.
Stuk, stuk o szybę. Gloria uniosła swoje zielone oczka i przymrużyła je chcąc przysłuchać się tym dziwnym dziękom. Stuk, stuk. O kurcze znowu! Spojrzała wiec szybko na szybę i zauważyła samolocik z pergaminu, który próbował dostać się do pomieszczenia. Oho, czyżby Gloria dostała jakiś liścik miłosny? Chwila podekscytowania i szybkie rozglądnięcie się po pomieszczeniu czy nikt nie patrzy i otworzyła liścik. "Przyjdź do klubu ślimaka. Charles W." Uniosła brew do góry po przeczytaniu wiadomości i zeskoczyła z parapetu.
Całą drogę zastanawiała się co Wilson od niej chciał. Z pewnością nie notatki, bo przecież sam był skarbnicą wiedzy i pewnie miał genialne zapiski z zajęć. Czas się dowiedzieć o co chodzi.
Poprawiła swoją kokardę przeglądając się w lusterku, który wisiał na jednej z bogato zdobionych ścian. Nie bywała tu zbyt często, tylko kilka razy została tu zaproszona i bardzo chciała do tego klubu należeć. Tylko o co chodzi Wilsonowi?
Kubek postawiła obok siebie na stoliczku a jednym placem obracała rudy kosmyk w dłoni całkowicie pochłonięta lekturą o pierwszych miesiącach życia hipogryfów. Bardzo, bardzo chciała zobaczyć młodego gryfa jednak w zagrodzie był tylko ten jeden osobnik i już trochę wysłużony. No cóż, miał te swoje lata i z pewnością miał dosyć kolejnych dzieciaków, które uczyły się podejścia do tych zwierząt. Wcale mu się nie dziwiła i najchętniej by go wypuściła ale wtedy... oj wtedy dostałaby mocną burę a nie mogła do tego dopuścić. Była za grzeczna i za bardzo walczyła o punkty dla domu by teraz je tracić jakimś aktem miłosierdzia.
Stuk, stuk o szybę. Gloria uniosła swoje zielone oczka i przymrużyła je chcąc przysłuchać się tym dziwnym dziękom. Stuk, stuk. O kurcze znowu! Spojrzała wiec szybko na szybę i zauważyła samolocik z pergaminu, który próbował dostać się do pomieszczenia. Oho, czyżby Gloria dostała jakiś liścik miłosny? Chwila podekscytowania i szybkie rozglądnięcie się po pomieszczeniu czy nikt nie patrzy i otworzyła liścik. "Przyjdź do klubu ślimaka. Charles W." Uniosła brew do góry po przeczytaniu wiadomości i zeskoczyła z parapetu.
Całą drogę zastanawiała się co Wilson od niej chciał. Z pewnością nie notatki, bo przecież sam był skarbnicą wiedzy i pewnie miał genialne zapiski z zajęć. Czas się dowiedzieć o co chodzi.
Poprawiła swoją kokardę przeglądając się w lusterku, który wisiał na jednej z bogato zdobionych ścian. Nie bywała tu zbyt często, tylko kilka razy została tu zaproszona i bardzo chciała do tego klubu należeć. Tylko o co chodzi Wilsonowi?
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Przemierzając korytarze w myślach przeklinał Irytka tysiące razy za wysmarowanie budyniem całych schodów. Usunięcie tej z pozoru drobnej usterki zajęło mu niecałe siedem minut co sprawiło iż nie pojawił się odpowiednio wcześnie na szóstym piętrze żeby porozmawiać ze swoją następczynią. Z odznaką przypiętą do piersi dumnym i dość szybkim krokiem szedł w stronę starej komnaty która przed wieloma laty została zaadoptowana na siedzibę Klubu Ślimaka którego był dumnym członkiem, a teraz już przewodniczącym, bo od wielu laty klubowi przewodził Prefekt Naczelny. Podwójny awans społeczny! Wchodząc do pomieszczenia nie spodziewał się spotkać już Glorii. Jej widok miło go zaskoczył, ale także speszył, bo nie zwykł się spóźniać.
- Cześć. Przepraszam, ale zatrzymał mnie Irytek. Zwykle się nie spóźniam. - powiedział z ciepłym uśmiechem zamykając za sobą drzwi. Dopiero potem wyciągnął z kieszeni swoją odznakę Prefekta i wyciągnął ją w stronę Gryfonki:
- Z przyjemnością pragnę ogłosić, że została pani wybrana Prefektem Gryffindoru na semestr zimowy roku szkolnego 2014/2015. - zacytował fragment z listu który powinna dostać jeszcze w sierpniu, ale wyszło jak wyszło po czym odłożył odznakę na blat o który zaraz się oparł i obserwował twarz swojej koleżanki, chociaż koleżanka była tu chyba za dużym słowem. Znali się z widzenia, z lekcji i Charlie ją nawet lubił, ale nigdy nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele. Z kieszeni wyciągnął także starą książeczkę, ale w wyjątkowo dobrym stanie i położył ją koło odznaki:
- Szkolny kodeks jest już twoją własnością, tak jak i odznaka. Na koniec roku szkolnego, bo mam nadzieję, że bez problemu będziesz kontynuować swoją prefekturę. Mam mówić dalej czy masz jakieś pytania? - zapytał grzecznie przechylając nieco głowę.
- Cześć. Przepraszam, ale zatrzymał mnie Irytek. Zwykle się nie spóźniam. - powiedział z ciepłym uśmiechem zamykając za sobą drzwi. Dopiero potem wyciągnął z kieszeni swoją odznakę Prefekta i wyciągnął ją w stronę Gryfonki:
- Z przyjemnością pragnę ogłosić, że została pani wybrana Prefektem Gryffindoru na semestr zimowy roku szkolnego 2014/2015. - zacytował fragment z listu który powinna dostać jeszcze w sierpniu, ale wyszło jak wyszło po czym odłożył odznakę na blat o który zaraz się oparł i obserwował twarz swojej koleżanki, chociaż koleżanka była tu chyba za dużym słowem. Znali się z widzenia, z lekcji i Charlie ją nawet lubił, ale nigdy nie rozmawiali ze sobą zbyt wiele. Z kieszeni wyciągnął także starą książeczkę, ale w wyjątkowo dobrym stanie i położył ją koło odznaki:
- Szkolny kodeks jest już twoją własnością, tak jak i odznaka. Na koniec roku szkolnego, bo mam nadzieję, że bez problemu będziesz kontynuować swoją prefekturę. Mam mówić dalej czy masz jakieś pytania? - zapytał grzecznie przechylając nieco głowę.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Coś już sobie zaczęła śpiewać pod nosem kiedy to w oczekiwaniu na Wilsona przechadzała się po salonie oglądając każdą rzecz. Nawet przystanęła przy jakiejś figurce i już chciała ją dotknąć jednak usłyszała za sobą głos Charlesa. Szybko obróciła się na pięcie i sięgnęła do swoich rudych włosów zbierając je w kucyka i gładziła je na jednym ramieniu nieco speszona nagłą obecnością chłopaka.
- Nic się nie stało, wybaczam - uśmiechnęła się przyjaźnie i złapała się na tym, że nadal nieco może nerwowo bawi się włosami. Toteż opuściła ręce i założyła je sobie za plecami. No to chyba wypadałoby zapytać po co też kazał jej tutaj przychodzić zwłaszcza jak nie rozmawiali ze sobą jakoś szczególnie. Mieli różnych znajomych po prostu.
Widząc co wyciąga z kieszeni otworzyła szerzej swoje oczy nie pojmując na początku co się dzieje, jednak jego słowa wszystko wyjaśniły przez co Gloria nieco mało subtelnie rozdziawiła swoje różowe usteczka.
- Ojej... nie spodziewałam się... to taki zaszczyt - powiedziała i podeszła do chłopaka jednak nie za blisko oczywiście, było to dosyć oficjalne spotkanie więc nie naruszamy tutaj żadnych przestrzeni. Chwyciła za odznakę nadal będąc w szoku o dokładnie jej się przyjrzała. W życiu nie spodziewała się, że zostanie prefektem, że zostanie tak wyróżniona. Nigdy też specjalnie się o nią nie starała ani nie walczyła jak inni z jej domu. Była sobie tylko cichą, małą Glorią siedzącą w kącie z tymi swoimi smokami i starającą się sprostać każdemu zadaniu. Ktoś jak widać w końcu ją docenił.
- Jak się rodzice dowiedzą będą tacy dumni, a siostry... oja... dziękuję! - powiedziała już z wyraźną radością na buźce dziewczyny i normalnie miała ochotę uściskać Wilsona ale się powstrzymała i wyciągnęła w jego kierunku rękę - O i widzę, że zostałeś Naczelnym, gratuluję! Siostra ma godnego następce - powiedziała z typową dla niej szczerością. Zawsze podziwiała Hannah, że dawała rady sobie z tym wszystkim i była pewna, że Charles będzie miał podobne rządy. No chyba, że się myli...
- Nic się nie stało, wybaczam - uśmiechnęła się przyjaźnie i złapała się na tym, że nadal nieco może nerwowo bawi się włosami. Toteż opuściła ręce i założyła je sobie za plecami. No to chyba wypadałoby zapytać po co też kazał jej tutaj przychodzić zwłaszcza jak nie rozmawiali ze sobą jakoś szczególnie. Mieli różnych znajomych po prostu.
Widząc co wyciąga z kieszeni otworzyła szerzej swoje oczy nie pojmując na początku co się dzieje, jednak jego słowa wszystko wyjaśniły przez co Gloria nieco mało subtelnie rozdziawiła swoje różowe usteczka.
- Ojej... nie spodziewałam się... to taki zaszczyt - powiedziała i podeszła do chłopaka jednak nie za blisko oczywiście, było to dosyć oficjalne spotkanie więc nie naruszamy tutaj żadnych przestrzeni. Chwyciła za odznakę nadal będąc w szoku o dokładnie jej się przyjrzała. W życiu nie spodziewała się, że zostanie prefektem, że zostanie tak wyróżniona. Nigdy też specjalnie się o nią nie starała ani nie walczyła jak inni z jej domu. Była sobie tylko cichą, małą Glorią siedzącą w kącie z tymi swoimi smokami i starającą się sprostać każdemu zadaniu. Ktoś jak widać w końcu ją docenił.
- Jak się rodzice dowiedzą będą tacy dumni, a siostry... oja... dziękuję! - powiedziała już z wyraźną radością na buźce dziewczyny i normalnie miała ochotę uściskać Wilsona ale się powstrzymała i wyciągnęła w jego kierunku rękę - O i widzę, że zostałeś Naczelnym, gratuluję! Siostra ma godnego następce - powiedziała z typową dla niej szczerością. Zawsze podziwiała Hannah, że dawała rady sobie z tym wszystkim i była pewna, że Charles będzie miał podobne rządy. No chyba, że się myli...
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Nie zauważył jej nerwowych ruchów, bo prawdę mówiąc sam się strasznie denerwował. W końcu to jego debiut jako Naczelnego. Na szczęście Gloria dość optymistycznie przyjęła tą wiadomość. Nawet nie dość. Po prostu optymistycznie. Dał jej czas na obejrzenie odznaki, o którą bardzo dbał, więc była w takim stanie w jakim ją dostał po swojej poprzedniczce. W pewnym momencie cicho odkaszlnął chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.
- Hasło do łazienki prefektów to musy-świstusy. W sytuacji kryzysowej łódki w przystani odblokowuje się słowami nolens volens używając różdżki. Prefektom zakazuje się noszenia spodni i spódniczek krótszych niż wymiar szkolnej spódnicy. Zero używek, zero sytuacji kompromitujących. Od prefektów oczekuje się na semestr ocen nie niższych niż Powyżej Oczekiwań z każdego przedmiotu. Dyżury pełni się od 22 do 24 każdego dnia oprócz soboty i piątku. Masz jakieś pytania? - wyrecytował stałą przemowę swojej starszej siostry i aż nie mógł się nadziwić, że jego ton głosu potrafi brzmieć tak... surowo? Tak, surowy to dobre określenie. Zaraz jednak spuścił z tonu siadając przy okazji na krześle.
- To tylko tak źle brzmi, Gloria. Jak będziesz miała problemy chętnie pomogę Ci z nauką czy w każdej innej kwestii. Jesteśmy z jednego domu, gramy dla tej samej drużyny i chciałbym, żebyśmy znowu mieli Puchar Domów. Nie bój się karać występków uczniów z innych domów, a naszych udawaj, że nie widzisz chyba, że naprawdę coś widzisz. Wszyscy tak robią. - powiedział już nieoficjalnym tonem obserwując ją uważnie. Jeszcze zdąży się odnaleźć w tej roli. Jeszcze będzie wrzodem na dupie każdego Prefekta w tej szkole. Jeszcze będzie taki jak Hanka. W końcu uczył się tego od najlepszych.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że ty będziesz moim godnym zastępcą. - dodał jeszcze uśmiechając się nieznacznie. Odkąd został prefektem został też podwójnym Uczniem Roku, a jego dom miał Puchar. Ten rok nie może być gorszy od poprzednich. Razem z Glorią łatwiej będzie to wszystko zrobić.
- Hasło do łazienki prefektów to musy-świstusy. W sytuacji kryzysowej łódki w przystani odblokowuje się słowami nolens volens używając różdżki. Prefektom zakazuje się noszenia spodni i spódniczek krótszych niż wymiar szkolnej spódnicy. Zero używek, zero sytuacji kompromitujących. Od prefektów oczekuje się na semestr ocen nie niższych niż Powyżej Oczekiwań z każdego przedmiotu. Dyżury pełni się od 22 do 24 każdego dnia oprócz soboty i piątku. Masz jakieś pytania? - wyrecytował stałą przemowę swojej starszej siostry i aż nie mógł się nadziwić, że jego ton głosu potrafi brzmieć tak... surowo? Tak, surowy to dobre określenie. Zaraz jednak spuścił z tonu siadając przy okazji na krześle.
- To tylko tak źle brzmi, Gloria. Jak będziesz miała problemy chętnie pomogę Ci z nauką czy w każdej innej kwestii. Jesteśmy z jednego domu, gramy dla tej samej drużyny i chciałbym, żebyśmy znowu mieli Puchar Domów. Nie bój się karać występków uczniów z innych domów, a naszych udawaj, że nie widzisz chyba, że naprawdę coś widzisz. Wszyscy tak robią. - powiedział już nieoficjalnym tonem obserwując ją uważnie. Jeszcze zdąży się odnaleźć w tej roli. Jeszcze będzie wrzodem na dupie każdego Prefekta w tej szkole. Jeszcze będzie taki jak Hanka. W końcu uczył się tego od najlepszych.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że ty będziesz moim godnym zastępcą. - dodał jeszcze uśmiechając się nieznacznie. Odkąd został prefektem został też podwójnym Uczniem Roku, a jego dom miał Puchar. Ten rok nie może być gorszy od poprzednich. Razem z Glorią łatwiej będzie to wszystko zrobić.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
Wszystko starała się zapamiętać. To hasło do łazienki i zaklęcie do łódek. W sumie pewnie do łódek i tak się nie zbliży, bo panicznie boi się wody. Kiedy na pierwszym roku musiała do niej wsiąść to się rozpłakała i zaczęła panikować. Dopiero jakiś nauczyciel walnął w nią totalusem by nie blokować całej reszty. I miała nadzieję, że już nigdy nie będzie musiała do nich wsiadać.
Popatrzyła szybko po sobie, na swoją spódniczkę i na to czy ma czysty i wyprasowany mundurek. Oczywiście, że miała. O to by wyglądać schludnie zawsze dbała w końcu nie chciała robić mylnego pierwszego wrażenia a jego robi się właśnie wyglądem. Już wystarczało, że była ruda. Kiedyś, jak była młodsza ją to drażniło ale teraz była dumna ze swojego koloru włosów. Tak jak i z odznaki, którą właśnie przypięła sobie do marynarki.
- Hmm. Chyba nie mam żadnych. Obiecuje, że sobie poradzę i nie będę Cię męczyć za bardzo o pomoc. Jestem samodzielna - powiedziała nieco dumnie ale z uśmiechem. No przynajmniej starała się być tą Zosią Samosią choć w części. Bo niestety ale czasem potrzebowała pomocy, nie była przecież alfą i omegą.
Widząc jak siada sama usiadła na najbliższym krześle poprawiając przy tym spódniczkę. Nigdy jej nie skracała nie to co niektóre dziewczyny, co roku wydawało jej się, że miały krótsze, albo tak im nogi urosły. Jej też mogłyby nieco urosnąć.
Słuchając Charlesa cały czas potakiwała na znak, że rozumie wszystko co mówi. Przecież nie była jakaś głupia no i nie chciała palnąć czegoś żeby się nie zaczął z niej śmiać.
- Z nauką raczej nie mam problemów, ale jak coś to będę wiedziała żeby się do Ciebie zgłaszać - odpowiedziała przestając się denerwować. Cieszyło ją to, że miała w nim wsparcie, bo to był pierwszy raz dla niej i nie przywykła do karania uczniów. Raczej starała się być bezkonfliktowa - Postaram się nie zawieźć, obiecuję! - dodała i jeszcze przyłożyła sobie rękę do serca i jednocześnie na oznakę by przekazać mu dobitnie, że naprawdę się postara.
- Mogę mogę się już pochwalić siostrom? A później zacznę dyżur. Mogę? - zapytała słodko tymi swoimi zielonymi wielkimi oczami.
Popatrzyła szybko po sobie, na swoją spódniczkę i na to czy ma czysty i wyprasowany mundurek. Oczywiście, że miała. O to by wyglądać schludnie zawsze dbała w końcu nie chciała robić mylnego pierwszego wrażenia a jego robi się właśnie wyglądem. Już wystarczało, że była ruda. Kiedyś, jak była młodsza ją to drażniło ale teraz była dumna ze swojego koloru włosów. Tak jak i z odznaki, którą właśnie przypięła sobie do marynarki.
- Hmm. Chyba nie mam żadnych. Obiecuje, że sobie poradzę i nie będę Cię męczyć za bardzo o pomoc. Jestem samodzielna - powiedziała nieco dumnie ale z uśmiechem. No przynajmniej starała się być tą Zosią Samosią choć w części. Bo niestety ale czasem potrzebowała pomocy, nie była przecież alfą i omegą.
Widząc jak siada sama usiadła na najbliższym krześle poprawiając przy tym spódniczkę. Nigdy jej nie skracała nie to co niektóre dziewczyny, co roku wydawało jej się, że miały krótsze, albo tak im nogi urosły. Jej też mogłyby nieco urosnąć.
Słuchając Charlesa cały czas potakiwała na znak, że rozumie wszystko co mówi. Przecież nie była jakaś głupia no i nie chciała palnąć czegoś żeby się nie zaczął z niej śmiać.
- Z nauką raczej nie mam problemów, ale jak coś to będę wiedziała żeby się do Ciebie zgłaszać - odpowiedziała przestając się denerwować. Cieszyło ją to, że miała w nim wsparcie, bo to był pierwszy raz dla niej i nie przywykła do karania uczniów. Raczej starała się być bezkonfliktowa - Postaram się nie zawieźć, obiecuję! - dodała i jeszcze przyłożyła sobie rękę do serca i jednocześnie na oznakę by przekazać mu dobitnie, że naprawdę się postara.
- Mogę mogę się już pochwalić siostrom? A później zacznę dyżur. Mogę? - zapytała słodko tymi swoimi zielonymi wielkimi oczami.
Re: Siedziba Klubu Ślimaka
ROK SZKOLNY 2015/2016
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Strona 2 z 2 • 1, 2
Magic Land :: Hogwart :: PIĘTRA :: Piętro VI
Strona 2 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach