Wejście na stadion
3 posters
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Boisko
Strona 1 z 1
Brennus LancasterV-ce Dyrektor Szkoły - Urodziny : 09/07/1932
Wiek : 92
Skąd : Dublin
Krew : Czysta
Re: Wejście na stadion
No cóż, wyglądało na to, że Kanadyjczyk jednak odbędzie wieczorny trening, co prawda przymusowy, ale się liczy. Fakt, że będzie uganiał się za zwierzętami, no ale, z braku laku dobry kit. Jak to kiedyś usłyszał w rodzinnej miejscowości.
- Spoko, Matluck. Nie krzycz w razie czego, bo serio wieczorne cardio zamieni się w co najmniej tygodniowy szlaban – o co, to nie. Logan dostałby pie… ekhm, zwariowałby musząc spędzać najbliższe dni siedząc w zamku i najpewniej sprzątając jakieś pomieszczenie w zamku pod okiem woźnego.
Ruszył razem z Bułgarką w stronę szkolnego boiska, niestety, ale wieczorna pora nie ułatwiały poszukiwań, szczególnie, że nie miał pojęcia czego szukają. Choć gdyby pewnie usłyszał nazwy stworzeń, to wciąż by nic mu to nie mówiło. No dobra, po za jakimiś bardziej znanymi, jakimś hipogryfem, czy coś. Testral? Też obiło mu się o uszy, tylko szkoda, że są niewidzialne.
- Zoja, błagam cię, tylko nie krzycz. Myślę, że wiem jak ułatwić nam poszukiwania. Aleee… BŁAGAM CIĘ, nie mów nikomu – szepnął w stronę Gryfonki. Wszechobecna ciemność? Idealnie będzie mógł wspomóc poszukiwania, jedną ze swych zalet.
- Jak coś zauważę, to dam ci jakoś znać – chwilę później już mógł przyzwyczajać swój wilczy wzrok do panujących w okolicy stadionu ciemności. Rozejrzał się wokół próbując dostrzec jakiekolwiek uciekające zwierzę, aby móc w razie czego ruszyć za nim w pogoń. Trening w animagicznej formie wilka, wciąż się liczy, prawda?
@Zoja Yordanova
- Spoko, Matluck. Nie krzycz w razie czego, bo serio wieczorne cardio zamieni się w co najmniej tygodniowy szlaban – o co, to nie. Logan dostałby pie… ekhm, zwariowałby musząc spędzać najbliższe dni siedząc w zamku i najpewniej sprzątając jakieś pomieszczenie w zamku pod okiem woźnego.
Ruszył razem z Bułgarką w stronę szkolnego boiska, niestety, ale wieczorna pora nie ułatwiały poszukiwań, szczególnie, że nie miał pojęcia czego szukają. Choć gdyby pewnie usłyszał nazwy stworzeń, to wciąż by nic mu to nie mówiło. No dobra, po za jakimiś bardziej znanymi, jakimś hipogryfem, czy coś. Testral? Też obiło mu się o uszy, tylko szkoda, że są niewidzialne.
- Zoja, błagam cię, tylko nie krzycz. Myślę, że wiem jak ułatwić nam poszukiwania. Aleee… BŁAGAM CIĘ, nie mów nikomu – szepnął w stronę Gryfonki. Wszechobecna ciemność? Idealnie będzie mógł wspomóc poszukiwania, jedną ze swych zalet.
- Jak coś zauważę, to dam ci jakoś znać – chwilę później już mógł przyzwyczajać swój wilczy wzrok do panujących w okolicy stadionu ciemności. Rozejrzał się wokół próbując dostrzec jakiekolwiek uciekające zwierzę, aby móc w razie czego ruszyć za nim w pogoń. Trening w animagicznej formie wilka, wciąż się liczy, prawda?
@Zoja Yordanova
Re: Wejście na stadion
Aaron pobiegł dalej, będąc pewnym, że stado pobiegło od razu w stronę Zakazanego Lasu. Zoja postanowiła być bardziej metodyczna i powolniejsza. Nieee... Wcale nie dlatego, że była nieprzyzwyczajona do biegania i potrzebowała dłuższych przerw w drodze.
Stanęła przy Puchonie ziejąc jak pięćdziesięciolatek i spiorunowała go wzrokiem, za tą uwagę o krzyczeniu.
No przepraszam, że chciałam Wam zwrócić uwagę na problem, żebyśmy mieli jakąkolwiek szansę reakcji, zanim podejdziecie i zdążę szepnąć: ej, stwory nawiały.
Zwęziła oczy i zaczęła szukać w ciemnościach jakichkolwiek świecących oczu, które mogłyby pasować do tych okrągłych, słodkich...
- Co.. - zasłoniła sobie buzię dłoniami, żeby rzeczywiście nie krzyknąć, kiedy Logan spojrzał na nią wilczymi ślepiami. Ale nie jest wilkołakiem, prawda? Gdzie jest Aaron? Rozejrzała się, czując narastającą panikę. Malutkie światełko Matlucka zniknęło już na horyzoncie, więc została sama ze zmiennokształtnym. Wystarczy, że wiedziała o tajemnicy Hannah. Co z tymi Puchonami jest nie tak?
- Wi... lepiej widzisz? - szepnęła, starając się nie brzmieć na aż tak przerażoną jaka była naprawdę. Poza swoim oddechem i lekkiego skrzypienia trawy pod ich nogami nic już nie słyszała. Chyba jednak Matluck miał rację.
//możesz nas zabierać dalej ;d
Stanęła przy Puchonie ziejąc jak pięćdziesięciolatek i spiorunowała go wzrokiem, za tą uwagę o krzyczeniu.
No przepraszam, że chciałam Wam zwrócić uwagę na problem, żebyśmy mieli jakąkolwiek szansę reakcji, zanim podejdziecie i zdążę szepnąć: ej, stwory nawiały.
Zwęziła oczy i zaczęła szukać w ciemnościach jakichkolwiek świecących oczu, które mogłyby pasować do tych okrągłych, słodkich...
- Co.. - zasłoniła sobie buzię dłoniami, żeby rzeczywiście nie krzyknąć, kiedy Logan spojrzał na nią wilczymi ślepiami. Ale nie jest wilkołakiem, prawda? Gdzie jest Aaron? Rozejrzała się, czując narastającą panikę. Malutkie światełko Matlucka zniknęło już na horyzoncie, więc została sama ze zmiennokształtnym. Wystarczy, że wiedziała o tajemnicy Hannah. Co z tymi Puchonami jest nie tak?
- Wi... lepiej widzisz? - szepnęła, starając się nie brzmieć na aż tak przerażoną jaka była naprawdę. Poza swoim oddechem i lekkiego skrzypienia trawy pod ich nogami nic już nie słyszała. Chyba jednak Matluck miał rację.
//możesz nas zabierać dalej ;d
Magic Land :: TERENY SZKOLNE :: Boisko
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach