Biblioteka
+3
Mistrz Gry
Rhinna Hamilton
Konrad Moore
7 posters
Strona 1 z 2
Strona 1 z 2 • 1, 2
Biblioteka
Każdy student czy wykładowca odnajdzie tu odpowiednią pozycję naukową. Stoliczki wyposażone są w lampki, a po wypowiedzeniu odpowiedniego hasła drabina z łatwością pomoże Ci dostać się nawet w najmniej dostępne zakamarki.
Konrad MooreMinister Magii - Urodziny : 03/02/1943
Wiek : 81
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : czysta
Re: Biblioteka
Rhin była z jednej strony podekscytowana tym, co się stało w Hogsmeade. A jednocześnie ciągle nie potrafiła w to uwierzyć. Co jakiś czas, w drodze powrotnej do Londynu, musiała zerkać na szatę, spoczywającą na dnie jej kufra, żeby mieć pewność, że to nie sen, nie jej wymysł. Gdy już wysiadła na dworcu, pożegnała się ze znajomymi i ruszyła do domu. Zbliżając się do swojego mieszkania, gdzie była rodzina czekająca na nią, czuła narastające podekscytowanie i nie mogła się doczekać - chociaż na chwilę zaprzestała myśleć o pięknym jednorożcu i tajemniczej szacie, którą ze sobą przywiozła. W domu przesiedziała jakiś czas. Musiała nagadać się z ojcem, posiedzieć z nim, w końcu nie widziała go naprawdę długi czas, zatem musiałą nadrobić to w jeden wieczór i następny poranek. Choć dość wcześnie wstała i zrobiła śniadanie dla siebie i taty, wyszła z domu dopiero po jakimś czasie. Dzień był w miarę ładny, toteż nie ubierała się wyjątkowo ciepło, letnio. Nie była fanką krótkich spódniczek i koszulek na ramiączka, czy biegania z odkrytym brzuchem. Toteż ubrana w dłuższą, letnią sukienkę i wygodne buty, z torbą przewieszoną przez ramię ruszyła w miasto.
Zaglądała do dużej ilości bibliotek i księgarni, choć dopiero w trzeciej czy czwartej doszło do niej, że przecież nie powinna szukać w mugolskich sklepach. Jeśli już, to powinna zajrzeć do czarodziejskiej biblioteki. Kwestia była taka, że właśnie wróciła z Hogwartu, więc nawet nie miała możliwości tam poszukać informacji. Wiedziała jednak, że może być jeszcze jedna otwarta teraz biblioteka - na Uniwersytecie Dumbledora. Dlatego skierowała swoje kroki w tamtą stronę. Nie wiedziała, czy będzie mogła skorzystać z tej biblioteki, ale zamierzała spróbować.
Przechodząc przez kampus, rozglądała się dookoła. Nigdy w życiu tutaj nie było. Podeszła do kogoś i zapytała się, gdzie jest biblioteka. Gdy dostała odpowiedź, ruszyła w tamtą stronę. Weszła cicho do dużego pomieszczenia i zaparło jej dech w piersiach. Biblioteka w Hogwarcie wydawała jej się mniejsza, i to w pierwszym momencie o wiele mniejsza. Podeszła do osoby pracującej w bibliotece i uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam, gdzie mogę znaleźć informacje na temat magicznych stworzeń, a konkretnie jednorożców? Lub o magicznych szatach?
Zapytała spokojnie, czekając na odpowiedź. W jej torbie, na samym dnie, oprócz różdżki, spoczywała właśnie szata, którą zostawił jej jednorożec.
Zaglądała do dużej ilości bibliotek i księgarni, choć dopiero w trzeciej czy czwartej doszło do niej, że przecież nie powinna szukać w mugolskich sklepach. Jeśli już, to powinna zajrzeć do czarodziejskiej biblioteki. Kwestia była taka, że właśnie wróciła z Hogwartu, więc nawet nie miała możliwości tam poszukać informacji. Wiedziała jednak, że może być jeszcze jedna otwarta teraz biblioteka - na Uniwersytecie Dumbledora. Dlatego skierowała swoje kroki w tamtą stronę. Nie wiedziała, czy będzie mogła skorzystać z tej biblioteki, ale zamierzała spróbować.
Przechodząc przez kampus, rozglądała się dookoła. Nigdy w życiu tutaj nie było. Podeszła do kogoś i zapytała się, gdzie jest biblioteka. Gdy dostała odpowiedź, ruszyła w tamtą stronę. Weszła cicho do dużego pomieszczenia i zaparło jej dech w piersiach. Biblioteka w Hogwarcie wydawała jej się mniejsza, i to w pierwszym momencie o wiele mniejsza. Podeszła do osoby pracującej w bibliotece i uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam, gdzie mogę znaleźć informacje na temat magicznych stworzeń, a konkretnie jednorożców? Lub o magicznych szatach?
Zapytała spokojnie, czekając na odpowiedź. W jej torbie, na samym dnie, oprócz różdżki, spoczywała właśnie szata, którą zostawił jej jednorożec.
Re: Biblioteka
Bibliotekarka była osobą dość nieprzyjemną w obyciu, ale bibliotekę znała jak mało kto.
- Trzecia aleja od tyłu, regały mają tabliczki z nazwami działów. Dział Magiczne stworzenia, proszę szukać pod literą "J", znajdzie pani około sto pozycji. Osobiście polecam "Jednorożce i ich właściwości" Marnie Doone.
- Trzecia aleja od tyłu, regały mają tabliczki z nazwami działów. Dział Magiczne stworzenia, proszę szukać pod literą "J", znajdzie pani około sto pozycji. Osobiście polecam "Jednorożce i ich właściwości" Marnie Doone.
Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Rhinna skinęła głową ze słowem dziękuję i w ciszy ruszyła we wskazanym kierunku. Mijała alejki, uważnie przyglądając się każdej z osobna. W końcu dotarła do wskazanej alei przez bibliotekarkę i przyspieszyła kroku. Zniknęła między regałami, tym razem jej celem była literka "J". Swoją drogą, ta bibliotekarka jakaś dziwna była. Ale Rhin jednak zawsze do ludzi podchodziła z uśmiechem.
Stanęła przed działem dotyczącym jednorożców i przez chwilę tylko się przyglądała wszystkim książkom. Przekrzywiła nieco głowę w bok, szukając książki, którą zaproponowała kobieta. A nuż by jej pomogła. Poczuła szybsze bicie, gdy w końcu ją ujrzała. Powoli, nie chcąc upuścić książki, wyjęła ją spośród innych i trzymając ją ostrożnie w dłoniach, podeszła do jednego ze stoliczków z lampką. Wpierw ułożyła książkę, potem usiadła z torbą na kolanach, nadal przewieszoną przez ramię. Taki nawyk, by swoich rzeczy nie zostawiać bez opieki choć na sekundę. Otworzyła książkę na spisie treści i uważnie lustrowała go wzrokiem. Przesuwała palcem po jego zawartości, nie chcąc, by jej cokolwiek umknęło.
- Szaty, szaty, szaty... Lub coś podobnego.
Szeptała sobie cicho pod nosem, uważnie patrząc na tekst pod palcami.
Stanęła przed działem dotyczącym jednorożców i przez chwilę tylko się przyglądała wszystkim książkom. Przekrzywiła nieco głowę w bok, szukając książki, którą zaproponowała kobieta. A nuż by jej pomogła. Poczuła szybsze bicie, gdy w końcu ją ujrzała. Powoli, nie chcąc upuścić książki, wyjęła ją spośród innych i trzymając ją ostrożnie w dłoniach, podeszła do jednego ze stoliczków z lampką. Wpierw ułożyła książkę, potem usiadła z torbą na kolanach, nadal przewieszoną przez ramię. Taki nawyk, by swoich rzeczy nie zostawiać bez opieki choć na sekundę. Otworzyła książkę na spisie treści i uważnie lustrowała go wzrokiem. Przesuwała palcem po jego zawartości, nie chcąc, by jej cokolwiek umknęło.
- Szaty, szaty, szaty... Lub coś podobnego.
Szeptała sobie cicho pod nosem, uważnie patrząc na tekst pod palcami.
Re: Biblioteka
Niestety, nie natrafiłaś na pozycję zatytułowaną "szaty". Twój palec natrafił w spisie treści jednak na rozdział "Magia Jednorożców", a dalej podtytuł "Nić jednorożca". Strona 151.
Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Rhin zmarszczyła czoło, gdy nie mogła znaleźć nic pasującego do owej tajemniczej szaty, która leżała na dnie jej torebki. Już zamierzała wstać i szukać innej książki, tą odkładając na swoje miejsce, gdy jednak coś przykuło jej uwagę. Nić jednorożca? Jedyne, co jej się kojarzyło z tym tematem, to kwestia włosów tego zwierzęcia w różdżkach. Ba, nawet znała to z autopsji. W końcu jej różdżce znajdowała się owa nić jednorożca. Ale z drugiej strony, nigdy się nad tym nie zastanawiała - czy jednorożcom wypadają włosy z ogonów lub grzyw, czy może czarodzieje pozyskują te włosy w zupełnie inny sposób. Jakoś nigdy ją to nie interesowało - ale skoro już tutaj jest, to może chociaż poświęcić chwilę, a nuż jednak będzie tam coś ciekawego.
Pochyliła się nieco nad książką, przesuwając między palcami jej strony. W końcu jej oczom ukazała się strona 151.
Pochyliła się nieco nad książką, przesuwając między palcami jej strony. W końcu jej oczom ukazała się strona 151.
Re: Biblioteka
Nić jednorożca - magiczna nić oddawana z woli jednorożca. Jest bardzo rzadka, a wytworzenie jej w inny sposób niż pozyskanie od samego jednorożca jest niemożliwe. Nie mają nic wspólnego z włosiem jednorożca, a ich wytworzenie dzieje się na skutek wykorzystania magii przez te magiczne istoty, a nie uronienia przez nie włosia.
Szaty utkane z tych nici mają niezwykłe, magiczne właściwości. Zatrzymują wszelkie cięcia ostrzy, nawet tych zaklętych. Nie sposób zranić albo zniszczyć tego, co znajduję się pod materiałem utkanych z nici. Materiały te są nierozerwalne i niepodzielne. Szaty nie są odporne na zaklęcia.
Szaty utkane z tych nici mają niezwykłe, magiczne właściwości. Zatrzymują wszelkie cięcia ostrzy, nawet tych zaklętych. Nie sposób zranić albo zniszczyć tego, co znajduję się pod materiałem utkanych z nici. Materiały te są nierozerwalne i niepodzielne. Szaty nie są odporne na zaklęcia.
Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Rhin uważnie czytała każde słowo. Gdy już przeczytała wszystko, jeszcze kilka razy przejechała wzrokiem po napisanym tekście. Trochę to dziwne było, zawsze uważała, że włos od jednorożca to po prostu włos. A nie magiczna nić, wytworzona z magii tych pięknych stworzeń. Opadła plecami na oparcie krzesła i przez kilka chwil tak siedziała. Za pomoc jednorożcu dostała coś niesamowitego. Nigdy nie spodziewała się dostać cokolwiek, w końcu nie pomagała ludziom, czy innym stworzeniom by dostać coś w zamian, wręcz przeciwnie - nie oczekiwała niczego. Znów się pochyliła nad książką i jeszcze raz przeczytała tekst. Uśmiechnęła się sama do siebie. W końcu, gdy już praktycznie znała na pamięć te dwa akapity, zamknęła książkę i wolnym krokiem poszła odłożyć ją na miejsce. Zastanawiała się w sumie, czy może cały czas chodzić w takiej szacie. Z drugiej strony, wiadome było, że nie potrzebowała takiej ochrony, przynajmniej nie cały czas. Ale gdyby miała jakiś problem, czy czuła się zagrożona przez zwykłą broń białą, lub nawet tę zaczarowaną - wskakuje w szatę i już, z głowy!
Odłożyła księgę, kierując się następnie w stronę wyjścia z uniwersytetu. Ciekawiło ją, czy nie wypróbować nawet na głupim nożu kuchennym i palcu właściwości tej szaty. To by w sumie mógł być dobry pomysł. W jej głowie naprawdę kłębiło się teraz mnóstwo myśli. Szła wolnym krokiem, trzymając dłonie na torbie przed sobą. Zatrzymała się jednak i spojrzała jeszcze przez ramię w kierunku, z którego przyszła. Nie sprawdziła, czy te szaty tracą swoje magiczne zdolności po dłuższym czasie, choć z drugiej strony - włosy jednorożców w różdżkach raczej nie ulegają jakimś zmianom. Nie wiedziała, co ma teraz ze sobą zrobić. W końcu opuściła bibliotekę, jak i cały kampus Uniwersytetu.
Odłożyła księgę, kierując się następnie w stronę wyjścia z uniwersytetu. Ciekawiło ją, czy nie wypróbować nawet na głupim nożu kuchennym i palcu właściwości tej szaty. To by w sumie mógł być dobry pomysł. W jej głowie naprawdę kłębiło się teraz mnóstwo myśli. Szła wolnym krokiem, trzymając dłonie na torbie przed sobą. Zatrzymała się jednak i spojrzała jeszcze przez ramię w kierunku, z którego przyszła. Nie sprawdziła, czy te szaty tracą swoje magiczne zdolności po dłuższym czasie, choć z drugiej strony - włosy jednorożców w różdżkach raczej nie ulegają jakimś zmianom. Nie wiedziała, co ma teraz ze sobą zrobić. W końcu opuściła bibliotekę, jak i cały kampus Uniwersytetu.
Re: Biblioteka
Po raz kolejny Ross został oddelegowany do pracy, zamiast pomagać Juliette w domu przy zajmowaniu się Benjaminem oraz Lilian. Lili na szczęście jest już duża i sama sobie radzi, zaś przy małym Benku trzeba wiele robić. Dobrze, że żyjemy w magicznym świecie, gdzie wiele idzie zrobić za pomocą czarów. Dzisiejszego wieczoru została Rossowi przydzielona robota w bibliotece. Sprawdzanie stanu ksiąg jest tak interesujące... Nie ma nic lepszego od tego... Wieczorem przybył w normalnym stroju do biblioteki uniwersyteckiej. Usiadł przy jednym ze stolików i czekał na resztę wybranych, żeby zabrać się do czekającej na nich żmudnej pracy.
Gdy zebrała się reszta wybranych studentów, wstał przywitawszy się ze wszystkimi i ruszył w kierunku działu z zaklęciami - które poniekąd są jego konikiem.
- Ciekawe zadanie dla przyszłego aurora - powiedział sarkastycznie do siebie wyciągając jedną z ksiąg. - Lepsze od krzyków Benka - dodał.
Gdy zebrała się reszta wybranych studentów, wstał przywitawszy się ze wszystkimi i ruszył w kierunku działu z zaklęciami - które poniekąd są jego konikiem.
- Ciekawe zadanie dla przyszłego aurora - powiedział sarkastycznie do siebie wyciągając jedną z ksiąg. - Lepsze od krzyków Benka - dodał.
Ostatnio zmieniony przez Ross Seth Davies dnia Sro 08 Paź 2014, 00:25, w całości zmieniany 2 razy
Re: Biblioteka
Idź na studia mówili. Będzie fajnie mówili... A jak na razie siedział od kilku godzin w uniwersyteckiej bibliotece. Młodzieńcze, kopnął Cię niezwykły zaszczyt! W jego głowie echem odbijał się głos jednego z wykładowców, który spytał się Kanadyjczyka, czy nie pojawi się o dwudziestej w bibliotece. Dałby sobie rękę uciąć, że to jakieś zajęcia dodatkowe, czy coś w ten deseń. I co? No i teraz ręki by nie miał. Pomagając sobie różdżką ściągał kolejne książki, aby umieścić je w spisie.
- Zachciało im się inwentaryzacji - burknął pod nosem, otwierając przy tym jedną z wiekowych ksiąg pełnej kurzu. Zakaszlał, wachlując dłonią w tą i z powrotem próbując pozbyć się pyłu starego jak ten wolumin. Wpisał na pergamin tytuł i autora tego dzieła, po czym ponownie odłożył książkę tam, gdzie jej miejsce. A mógł tak miło spędzić czas z Van, albo ze znajomymi. Jak pojawi się w mieszkaniu, to pierwsze co zrobi, to położy się na zasłużony odpoczynek.
- Zachciało im się inwentaryzacji - burknął pod nosem, otwierając przy tym jedną z wiekowych ksiąg pełnej kurzu. Zakaszlał, wachlując dłonią w tą i z powrotem próbując pozbyć się pyłu starego jak ten wolumin. Wpisał na pergamin tytuł i autora tego dzieła, po czym ponownie odłożył książkę tam, gdzie jej miejsce. A mógł tak miło spędzić czas z Van, albo ze znajomymi. Jak pojawi się w mieszkaniu, to pierwsze co zrobi, to położy się na zasłużony odpoczynek.
Re: Biblioteka
Inwentaryzacja książek nie była nadzwyczaj intrygującym zajęciem, a już szczególnie o takiej godzinie. Jeżeli zwolniło by go to z zajęć to czemu by nie. Zawsze lepsze to niż siedzenie na wykładzie, ale o tej godzinie znacznie przyjemniej byłoby się gdzieś wylegiwać albo urządzić sobie wycieczkę. Cokolwiek byleby już być poza terenem uczelni. Ale nie. Starannie wyselekcjonowana grupa zawodowych leserów, bo tak być musiało, miała zostać po godzinach i wąchać strony starych książek. Wszedł do biblioteki z miną zbitego psa i zaczął wzrokiem wyszukiwać kogo tu jeszcze przywiało. Widząc znajomą sylwetkę uśmiechnął się pod nosem i ruszył w stronę Logana.
- Widzę, że pewne rzeczy się nie zmieniają i nawet tutaj czekają nas takie nagrody.
Powiedział żartobliwie witając się z przyjacielem. Spojrzał na swoją listę i cześć biblioteki jaka była pod jego opieką i westchnął ciężko.
- Widzimy się później... Księgi historyczne oto nadchodzę.
Wskazał palcem w stronę regałów wypełnionych po brzegi i powoli ruszył przed siebie. Wdrapał się na drabinę i rozpoczął żmudny proces wpisywania każdej kolejnej księgi na listę. To będzie długa noc, a profitów żadnych. Tak lubił najbardziej.
- Widzę, że pewne rzeczy się nie zmieniają i nawet tutaj czekają nas takie nagrody.
Powiedział żartobliwie witając się z przyjacielem. Spojrzał na swoją listę i cześć biblioteki jaka była pod jego opieką i westchnął ciężko.
- Widzimy się później... Księgi historyczne oto nadchodzę.
Wskazał palcem w stronę regałów wypełnionych po brzegi i powoli ruszył przed siebie. Wdrapał się na drabinę i rozpoczął żmudny proces wpisywania każdej kolejnej księgi na listę. To będzie długa noc, a profitów żadnych. Tak lubił najbardziej.
Re: Biblioteka
Choć niczego w całym świecie przedmiotów nieożywionych panna Thomas nie kochała tak bardzo, jak książek, dzisiejszy dzień był najgorszym z możliwych, aby spędzić go na pozycjonowaniu listy Dzieł Zebranych Lockharta czy wgłębianiu się w Trzysta Pięćdziesiąt Pięć Tomów o Historii Nienajnowszej Świata Magicznego spisanych ręką Frydella Długovonsowa. Stary dziad nie przestał pisać nawet wtedy, kiedy mu się zmarło - Cass mogłaby przysiąc, że na witrynie Esów i Floresów widziała niedawno plakat reklamujący tom Trzysta Pięćdziesiąty Szósty.
Nie był to najlepszy dzień głównie dlatego, że od czasu hucznej imprezy integracyjnej dla studentów minęły aż dwie doby, a ona do tej pory nie widziała się z narzeczonym. I choć nie żałowała wypowiedzianych w silnym wzburzeniu, jadowitych słów, wiedząc, że mają w sobie jedynie prawdę, tęskniła.
I nie mogła przewidzieć, że stary, zasuszony wykładowca Podstaw Oklumencji zdążył wynaleźć remedium na jej bolączki. Tuż po zajęciach, kiedy razem z Loganem wychodzili z sali, zastanawiając się, czy blokowanie umysłu już zawsze będzie objawiało się bólem głowy, profesorek dopadł do nich niczym drapieżny ptak. Uśmiechnął się zapowiedzią doskonałałej zabawy i obwieścił, że spotkał ich niesamowity zaszczyt przeprowadzenia inwentaryzacji akademickiej biblioteki...
Istotnie, robota dla przyszłych Łamaczy Klątw. A miała nadzieję, ze dziś zobaczy się z Greengrassem.
Tak czy owak, zlądowała w wypełnionej zapachem mądrości, ogromnej bibliotece uniwersytetu. Znała ją już całkiem nieźle, było to jedno z pierwszych miejsc, które Thomas odwiedziła po dostaniu się na studia.
- Logan, mam tu coś z twojego działu. - Rzuciła, zrezygnowana, po raz trzeci zmierzając w zupełnie inną część archiwów. - Jakiś żartowniś albo skrajny nieuk co chwilę miesza księgi Leonida Mulby'ego z tymi napisanymi przez Mulbida Leonego...
Nie był to najlepszy dzień głównie dlatego, że od czasu hucznej imprezy integracyjnej dla studentów minęły aż dwie doby, a ona do tej pory nie widziała się z narzeczonym. I choć nie żałowała wypowiedzianych w silnym wzburzeniu, jadowitych słów, wiedząc, że mają w sobie jedynie prawdę, tęskniła.
I nie mogła przewidzieć, że stary, zasuszony wykładowca Podstaw Oklumencji zdążył wynaleźć remedium na jej bolączki. Tuż po zajęciach, kiedy razem z Loganem wychodzili z sali, zastanawiając się, czy blokowanie umysłu już zawsze będzie objawiało się bólem głowy, profesorek dopadł do nich niczym drapieżny ptak. Uśmiechnął się zapowiedzią doskonałałej zabawy i obwieścił, że spotkał ich niesamowity zaszczyt przeprowadzenia inwentaryzacji akademickiej biblioteki...
Istotnie, robota dla przyszłych Łamaczy Klątw. A miała nadzieję, ze dziś zobaczy się z Greengrassem.
Tak czy owak, zlądowała w wypełnionej zapachem mądrości, ogromnej bibliotece uniwersytetu. Znała ją już całkiem nieźle, było to jedno z pierwszych miejsc, które Thomas odwiedziła po dostaniu się na studia.
- Logan, mam tu coś z twojego działu. - Rzuciła, zrezygnowana, po raz trzeci zmierzając w zupełnie inną część archiwów. - Jakiś żartowniś albo skrajny nieuk co chwilę miesza księgi Leonida Mulby'ego z tymi napisanymi przez Mulbida Leonego...
Re: Biblioteka
Gdy Ross otworzył jedno z opasłych tomisk, na jednej ze stronic znalazł spłaszczonego, powykręcanego chochlika. Gdy tylko ten zorientował się, że jest wolny, otrzepał się i odleciał czym prędzej. Chyba nikt nie zaglądał dawno do tego tomiska...
Aaron, przeszukiwanie tomów było nudne i ciężkie: niektóre księgi dosłownie rozsypywały się w rękach, a jeszcze inne buchały kurzem Ci prosto w twarz. Wreszcie musiałeś sięgnąć do półek tak wysokich, że niezbędna była drabina, która przy okazji lewitowała kilka metrów nad ziemią. Byłeś pod samym sufitem. Nikt nie zaglądał tutaj od dobrych kilkudziesięciu lat, bo warstwa kurzu była gruba na około dwa centymetry.
Jedna z książek, po którą sięgnąłeś była cięższa niż wyglądała z zewnątrz. Mała, w nieatrakcyjnej czerwonej okładce z napisem: "Historia teorii formułowania zaklęć domowych i kulinarnych" autorstwa Hilfrigdy Boyle. Niezbyt interesująca pozycja, ale ciążyła niesamowicie w ręce, więc szybko odłożyłeś ją na wózek lewitujący obok Ciebie i postanowiłeś zejść uznawszy, że masz wystarczającą ilość książek do inwentaryzowania.
Aaron, przeszukiwanie tomów było nudne i ciężkie: niektóre księgi dosłownie rozsypywały się w rękach, a jeszcze inne buchały kurzem Ci prosto w twarz. Wreszcie musiałeś sięgnąć do półek tak wysokich, że niezbędna była drabina, która przy okazji lewitowała kilka metrów nad ziemią. Byłeś pod samym sufitem. Nikt nie zaglądał tutaj od dobrych kilkudziesięciu lat, bo warstwa kurzu była gruba na około dwa centymetry.
Jedna z książek, po którą sięgnąłeś była cięższa niż wyglądała z zewnątrz. Mała, w nieatrakcyjnej czerwonej okładce z napisem: "Historia teorii formułowania zaklęć domowych i kulinarnych" autorstwa Hilfrigdy Boyle. Niezbyt interesująca pozycja, ale ciążyła niesamowicie w ręce, więc szybko odłożyłeś ją na wózek lewitujący obok Ciebie i postanowiłeś zejść uznawszy, że masz wystarczającą ilość książek do inwentaryzowania.
Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Praca na wysokościach z reguły nie sprawiała mu problemu. Zapuszczanie się do miejsc które nie do końca były bezpieczne to pewna norma w jego zachowaniach, a jednak lewitująca lekko nad ziemią drabina była niezwykle... Niepewna. Za każdym razem gdy ta chociaż lekko się zakołysała miał ochotę złapać się mocniej żeby nie spaść i nie złamać sobie czegoś. Problem w tym, że drabina jak na złość gibała się akurat gdy trzymał w ręku jakieś tomisko. Jedna z takich sytuacji spowodowała, że jedna z książek spadła na ziemię i rozpadła się na dwie części. Zaklął cicho pod nosem. Trzeba to będzie potem poskładać do kupy. Gdy wyciągnął rękę po nieciekawą, czerwoną książkę uniósł brwi ze zdziwienia. Czemu takie małe coś jest tak ciężkie? Może ktoś urządził sobie z tej książki jakiś schowek? Czytał o różnych praktykach. Chowanie przedmiotów w nieużywanych kociołkach w szkole było normą. Przecież nikt i tak tam nie zagląda, a książka na szczycie regału? Nie można trafić lepiej. Na teraz dość książek. I tak wpisywanie ich wszystkich zajmie mu znacznie więcej czasu niż by sobie tego życzył. Powoli zszedł z drabiny i opuścił wózek na ziemię. Powinien wziąć się za spisywanie tego wszystkiego od razu prawda? I miał już pewien typ od którego zacznie. Wziął do ręki książkę Hilfrigdy i otworzył ją zaciekawiony tym co może tam znaleźć.
Re: Biblioteka
Księgi, kurz, księgi, mole, kurz, mole, mole, księgi... i tak dalej... Żeby odczytać niektóre nazwy tomisk, student musiał użyć różdżki do wyczyszczenia okładek. Wyciągnięte i na szybko przejrzane książki odkładał do wózka. W jednym tomie znalazł coś ciekawszego niż mole, mianowicie był to chochlik.
- Chyba ktoś był na lekcji Lockharta z tą księgą - zaśmiał się.
Davies myślał, że chochlik zdechł. Wyciągnął rękę, żeby złapać stworzenie i je wyrzucić, kiedy ono ożyło i odleciało.
- Uważajcie na chochlika! - krzyknął do reszty, kiedy tylko niebieski stwór zniknął mu z oczu.
Powinien go zniszczyć, ale chochlik był na tyle szybki, że chłopak nie zdążył.
- Chyba ktoś był na lekcji Lockharta z tą księgą - zaśmiał się.
Davies myślał, że chochlik zdechł. Wyciągnął rękę, żeby złapać stworzenie i je wyrzucić, kiedy ono ożyło i odleciało.
- Uważajcie na chochlika! - krzyknął do reszty, kiedy tylko niebieski stwór zniknął mu z oczu.
Powinien go zniszczyć, ale chochlik był na tyle szybki, że chłopak nie zdążył.
Re: Biblioteka
Książki o zaklęciach domowych i kuchennych, jak się okazało za moment, nie dało się otworzyć. Kiedy jednak Aaron spróbował to zrobić, każda z osób obecnych w bibliotece poczuła mocne szarpnięcie serca w stronę żołądka, a do tego na kilka setnych sekundy straciła świadomość oślepiona jakimś jasnym blaskiem we wnętrzu swojej głowy. Wszystkie trzy pary oczu zwróciły się w stronę chłopaka.
Sam Aaron zaś usłyszał jakiś niezrozumiały szept w swojej głowie, a potem wypuścił książkę z rąk. Ta spadła na ziemię z głośnym hukiem, który poniósł się echem po całej bibliotece. Zamroczyło wam w głowach, a kiedy spojrzeliście na dziwny obiekt, tytuł książki zmienił się. Napis głosił:
Zapłać, aby zajrzeć do środka.
Sam Aaron zaś usłyszał jakiś niezrozumiały szept w swojej głowie, a potem wypuścił książkę z rąk. Ta spadła na ziemię z głośnym hukiem, który poniósł się echem po całej bibliotece. Zamroczyło wam w głowach, a kiedy spojrzeliście na dziwny obiekt, tytuł książki zmienił się. Napis głosił:
Zapłać, aby zajrzeć do środka.
Mistrz Gry
Re: Biblioteka
Słysząc jęk rozpadającej się książki, posłała Aaronowi karcące spojrzenie z drugiego końca działu. Miała ochotę na kilka słów potępienia, w końcu książki były najwspanialszymi świadectwami dziejów, a rozsypujący się na podłodze wolumin mógł nieść za sobą naprawdę niesamowite historie... Plany pokrzyżował jej jednak złośliwy chochlik kornwalijski, wypuszczony przez starszego studenta. Stworzonko usiadło na ramieniu panny Thomas i zaczęło wygrażać jej drobnymi piąstkami, jednocześnie wytykając język i otwarcie z niej kpiąc. Cass westchnęła przeciągle, z kabury u pasa wydobywając różdżkę. Miała zamiar spacyfikować wulgarnego elfika, jednak zanim zdążyła wycelować w niego końcem drewienka, poczuła, jak coś boleśnie szarpie ją w okolicy serca. Różdżka potoczyła się po podłodze a dziewczyna gwałtownie złapała się za lewe żebro. Wydała przy tym zduszony okrzyk, kiedy pojawiła się paniczna myśl, że traci przytomność. Trwało to jedynie błysk, chwilę zaledwie i zostawiło po sobie nieodparte wrażenie, że zamieszanie przy regale Aarona ma z tym coś wspólnego. Cass chwyciła swoją rożdżkę z ziemi i przetarła ją palcami, ruszając w stronę Aarona. Widziała, jak z dłoni Matlucka wymyka się kolejna książka. Chciała jakoś zareagować, jednak nierzeczywiste poczucie chwili wcisnęło jej głos głęboko w płuca. Upadający tomik wywołał niespodziewany, gwałtowny huk, sprawiając, że niemal podskoczyła ze strachu. Co najmniej, jakby ktoś zwalił z antresoli pianino... Czując, jak głowa jej pulsuje od zwielokrotnionego echa, zajrzała byłemu Gryfonowi przez ramię. Na ich oczach tytuł księgi zmienił się. Litery błyszczały złowieszczo w migotliwym świetle pochodni...
- To nie wygląda dobrze. - szepnęła, szukając wzrokiem aprobaty ze strony Logana. Nawet bez wykładów na Czarostwie Specjalnym, pachniało jej to czarną magią. - I obawiam się, że nie chodzi tu o sykla czy dwa...
- To nie wygląda dobrze. - szepnęła, szukając wzrokiem aprobaty ze strony Logana. Nawet bez wykładów na Czarostwie Specjalnym, pachniało jej to czarną magią. - I obawiam się, że nie chodzi tu o sykla czy dwa...
Re: Biblioteka
Gdy brał do ręki tą książkę nie miał pojęcia, że może to ponieść za sobą takie konsekwencje. Sądził, że w środku znajdzie jakąś śmierdzącą bombę czy innego psikusa i jakoś się wymiksują od inwentaryzacji tych głupich książek. Każda z obecnych tu osób chyba nie chciała tutaj być więc intencje miał dobre jednakże gdy tylko otworzył książkę wszystko stało się tak szybko, że nie wiedział przez moment gdzie się znajduje. Dziwne uczucie, szepty, nagłe zamroczenie. Nim się zorientował czerwony tomik wylądował na ziemi i z letargu wyciągnęło go huknięcie które rozniosło się po całym pomieszczeniu. Dopiero gdy Cassidy odezwała się zaraz za jego plecami wzdrygnął się i odzyskał świadomość.
- Prawda. Nie wygląda.
Mruknął niezadowolony ale jego prosty umysł mówił mu jedno. A może by tak spróbować. Schylił się bez namysłu po książkę której nazwa nagle się zmieniła i wpatrzył się w nią intensywnie. Szukał... No właśnie, czego? Jakiegoś wielkiego ostrzeżenia "Hej stary, jak mnie otworzysz to umrzesz"? Możliwe. Wiedział też, że nie powinien tego ruszać i poczekać aż ktoś po to przyjdzie i będzie wiedział co zrobić ale ciekawość była większa.
- A może ta książka jest na tyle mądra, że poda nam cenę. Nie wiem jak ciebie ale mnie zżera ciekawość.
Powiedział odwracając się w stronę dziewczyny wymachując jej przed oczami czerwoną okładką. Pozostali pewnie za sekundę też się tu zjawią żeby zobaczyć co spowodowało to dziwne uczucie. Może go poprą?
- Prawda. Nie wygląda.
Mruknął niezadowolony ale jego prosty umysł mówił mu jedno. A może by tak spróbować. Schylił się bez namysłu po książkę której nazwa nagle się zmieniła i wpatrzył się w nią intensywnie. Szukał... No właśnie, czego? Jakiegoś wielkiego ostrzeżenia "Hej stary, jak mnie otworzysz to umrzesz"? Możliwe. Wiedział też, że nie powinien tego ruszać i poczekać aż ktoś po to przyjdzie i będzie wiedział co zrobić ale ciekawość była większa.
- A może ta książka jest na tyle mądra, że poda nam cenę. Nie wiem jak ciebie ale mnie zżera ciekawość.
Powiedział odwracając się w stronę dziewczyny wymachując jej przed oczami czerwoną okładką. Pozostali pewnie za sekundę też się tu zjawią żeby zobaczyć co spowodowało to dziwne uczucie. Może go poprą?
Re: Biblioteka
W woluminach wszyscy trafiali na kurz, ktoś nawet znalazł chochlika, a Kanadyjczyk wysypywał z książki kolejnego rozgniecionego i zasuszonego na wiór pająka. Fajnie, że chociaż były też znajome osoby, tylko szkoda, że każdy siedział w innym dziale. Komunikowali się głównie wtedy, gdy ktoś znalazł książkę z nieswojego działu. Wziąwszy kolejną do ręki, zaczął wpisywać na listę kolejnego autora i tytuł jego dzieła, gdy nagle, zresztą tak jak wszystkich zgromadzonych w bibliotece, coś szarpnęło od środka. Zaklął cicho pod nosem, widząc, że wypadające z dłoni pióro ubabrało atramentem pół pergaminu. Usłyszawszy huk, wychylił się z za jednej z półek.
- Aaron, co ty znowu zrobiłeś? - spytał idąc w stronę studenta. Znając jego szczęście, mógł leżeć pod jednym z regałów, który wywołał hałas. Jednakże zastał tam jedynie Cassidy i ex-Gryfona wpatrujących się w leżącą na ziemi książkę.
- Co to do ch... - nie dokończył swojej myśli nachylając się przez ramię Matlucka i wlepiając swój wzrok w okładkę tomiszcza, które na ich oczach zmieniło swój tytuł.
- Aaron, co ty znowu zrobiłeś? - spytał idąc w stronę studenta. Znając jego szczęście, mógł leżeć pod jednym z regałów, który wywołał hałas. Jednakże zastał tam jedynie Cassidy i ex-Gryfona wpatrujących się w leżącą na ziemi książkę.
- Co to do ch... - nie dokończył swojej myśli nachylając się przez ramię Matlucka i wlepiając swój wzrok w okładkę tomiszcza, które na ich oczach zmieniło swój tytuł.
Re: Biblioteka
Ross trzymal w rece kolejna pozycje z polki, kiedy poczul szarpniecie od serca ku zoladkowi. Ksiazka wypadla mu z reki i z glosnym hukiem uderzyla o podloge. Chwilowo zamroczylo Daviesa, a kiedy juz sie ocknal, wyszedl ze swojego dzialu, kierujac sie do reszty studentow. Byl najstarszy z nich wszystkich i powinien wiedziec, co zrobic z tym fantem.
- Zaplac, aby zajrzec do srodka - przeczytal.
Zaczal myslec nad zakleciami, jakimi moglby uzyc, aby otworzyc ksiege. Wysluchal propozycji mlodszych studentow.
- Na pewno nie bedzie chodzilo o monety. Czyzby trzeba zaplacic krwia? - pomyslal na glos.
Zaplata krwia jest najbardziej niebezpieczna. Pisze sie na to!, pomyslal sobie. W koncu jest przyszlym aurorem i musi miec doswiadczenie w takich sprawach, jak na razie znajdował same trupy. Spojrzal na chlopaka bez ucha, nastepnie na tego bez palcow, zas potem jego wzrok spod okularow zawisl na dziewczynie.
- Moge byc ofiarodawca - powiedzial hardo.
Na razie nie mial pojecia, jakiego zaklecia moglby uzyc. Dissendium? Za proste. Po otworzeniu ksiegi najlepiej jest uzyc jeszcze "protego", by nikt nie doznal jakichkolwiek obrazen.
- Zaplac, aby zajrzec do srodka - przeczytal.
Zaczal myslec nad zakleciami, jakimi moglby uzyc, aby otworzyc ksiege. Wysluchal propozycji mlodszych studentow.
- Na pewno nie bedzie chodzilo o monety. Czyzby trzeba zaplacic krwia? - pomyslal na glos.
Zaplata krwia jest najbardziej niebezpieczna. Pisze sie na to!, pomyslal sobie. W koncu jest przyszlym aurorem i musi miec doswiadczenie w takich sprawach, jak na razie znajdował same trupy. Spojrzal na chlopaka bez ucha, nastepnie na tego bez palcow, zas potem jego wzrok spod okularow zawisl na dziewczynie.
- Moge byc ofiarodawca - powiedzial hardo.
Na razie nie mial pojecia, jakiego zaklecia moglby uzyc. Dissendium? Za proste. Po otworzeniu ksiegi najlepiej jest uzyc jeszcze "protego", by nikt nie doznal jakichkolwiek obrazen.
Re: Biblioteka
Czuła, że w eksplorowaniu sekretów starej biblioteki dobrnęli stanowczo za daleko. Wszystko wyglądało na to, że księga chce od nich nieokreślonego rodzaju zapłaty za korzystanie z mądrości ukrytych na pożółkłych stronicach. Zdrowy rozsądek w parze z instynktem samozachowawczym czyniły ogromne wysiłki, by odwieść pannę Thomas od podjęcia tej ryzykownej gry. Miała absolutną pewność, że każda księga, która nawiązuje komunikację z czarodziejami, należy do zbioru naprawdę potężnych artefaktów. A co zwykle idzie w parze, artefaktów czarnomagicznych.
Na alabastrowych ramionach dziewczęcia pojawiła się gęsia skórka, w jasnozielonych oczach zajaśniał ognik chorej fascynacji.
Ciężko było przyznać Aaronowi rację, ale tak. Ona również umarłaby, gdyby szerzej tego nie zbadała... Spojrzała na Gryfona i krótko skinęła głową. Jeśli miał zamiar dowiedzieć się, co skrywa niepozorny podręcznik, wchodziła w to razem z nim. Pragnienie wiedzy potrafi gubić ludzi...
Gdy podszedł do nich Davies, odsunęła się nieznacznie, robiąc mu miejsce. Miał najwięcej doświadczenia z całej ich czwórki, warto było mieć go pod ręką...
- Też o tym pomyślałam. - szepnęła, kiedy wysunął konkluzję dotyczącą krwi. Prymitywne sposoby, jak powiedziałby pewien siwobrody mędrzec... - Ofiarodawcą... Odważnie. Myślę, że musiałbyś się... skaleczyć.
Jej głos brzmiał odrobinę mniej dumnie i wyrachowanie niż zwykle, wyglądała na mocno przejętą i odrobinę rozbitą. Alarmujące poczucie tego, że nie powinni w tym grzebać, mieszało się z zachłannością dowiedzenia się, co właściwie mogliby znaleźć...
Na alabastrowych ramionach dziewczęcia pojawiła się gęsia skórka, w jasnozielonych oczach zajaśniał ognik chorej fascynacji.
Ciężko było przyznać Aaronowi rację, ale tak. Ona również umarłaby, gdyby szerzej tego nie zbadała... Spojrzała na Gryfona i krótko skinęła głową. Jeśli miał zamiar dowiedzieć się, co skrywa niepozorny podręcznik, wchodziła w to razem z nim. Pragnienie wiedzy potrafi gubić ludzi...
Gdy podszedł do nich Davies, odsunęła się nieznacznie, robiąc mu miejsce. Miał najwięcej doświadczenia z całej ich czwórki, warto było mieć go pod ręką...
- Też o tym pomyślałam. - szepnęła, kiedy wysunął konkluzję dotyczącą krwi. Prymitywne sposoby, jak powiedziałby pewien siwobrody mędrzec... - Ofiarodawcą... Odważnie. Myślę, że musiałbyś się... skaleczyć.
Jej głos brzmiał odrobinę mniej dumnie i wyrachowanie niż zwykle, wyglądała na mocno przejętą i odrobinę rozbitą. Alarmujące poczucie tego, że nie powinni w tym grzebać, mieszało się z zachłannością dowiedzenia się, co właściwie mogliby znaleźć...
Re: Biblioteka
Zaczynalo tutaj pachniec czarna magia. Trzeba bylo zaczac jak najszybciej dzialac. Kazdy z kazda kolejna minuta stawal sie coraz bardziej napalony, aby dowiedziec sie, co kryje zakleta ksiega. Ross popatrzyl na Cassidy i usmiechal sie blado.
- Ofiarodawca to zbyt mocne slowo, bede krwiodawca - sprobowal zazartowac w tak powaznej chwili. - Musze tylko jakos sie zranic.
Ze tez Ross nie ma sztyletu czy czegos takiego przy sobie. Nie pomyslal, ze cos takiego moze mu sie kiedys przydac. Mial nadzieje, ze niektorzy sa w to uzbrojeni. Nikt sie nie zglosil z propozycja, wiec Seth podszedl do wozka na ksiazki i z impetem przejechał wnetrzem reki po najostrzejszym rogu blaszanego wozka. Davies ukleknal przed ksiega i powiedzial:
- Rzuccie "Protego" na nas. Powinno nas chronic, jesli bedzie to straszna magia.
Poczekal, az kazdy wykona jego polecenie i dotknal księgi lewa poraniona reka. Najgorsze mialo dopiero sie rozpoczac...
- Ofiarodawca to zbyt mocne slowo, bede krwiodawca - sprobowal zazartowac w tak powaznej chwili. - Musze tylko jakos sie zranic.
Ze tez Ross nie ma sztyletu czy czegos takiego przy sobie. Nie pomyslal, ze cos takiego moze mu sie kiedys przydac. Mial nadzieje, ze niektorzy sa w to uzbrojeni. Nikt sie nie zglosil z propozycja, wiec Seth podszedl do wozka na ksiazki i z impetem przejechał wnetrzem reki po najostrzejszym rogu blaszanego wozka. Davies ukleknal przed ksiega i powiedzial:
- Rzuccie "Protego" na nas. Powinno nas chronic, jesli bedzie to straszna magia.
Poczekal, az kazdy wykona jego polecenie i dotknal księgi lewa poraniona reka. Najgorsze mialo dopiero sie rozpoczac...
Re: Biblioteka
Uśmiechnął się pod nosem widząc, że Cassidy chyba podchwyciła jego zainteresowanie. Nie co dzień ma się do czynienia z takim intrygującym przedmiotem dlatego też koniecznie chciał poznać co się w nim kryje. Nim jednak zdążył się zorientować nieznany mu osobnik zabrał książkę dla siebie i postanowił nakarmić ją niewielką ilością krwi. Spojrzał na niego z ukosa posyłając niezadowolone spojrzenie. Jego znalezisko i on powinien podjąć decyzję co z tym dalej zrobić, ale widać ktoś miał inne plany. Nie miał zamiaru się bić tym bardziej, że to faktycznie lekkomyślne żeby samemu babrać się w takie rzeczy. Jeszcze od razu padnie trupem i dopiero będzie zabawa. Gdy Ross powiedział o protego, Matluck wyciągnął różdżkę.
- Przykro mi ale Protego tobie nie pomoże. Jesteś za blisko książki żeby tarcza cokolwiek ci dała.
Powiedział spokojnym tonem i odstąpił od nieznajomego o kilka kroków. Szybka inkantacja zaklęcia i dookoła niego i pozostałej dwójki pojawiła się ochronna tarcza. W razie czego w zanadrzu miał inne zaklęcie, ale pewnie nie będzie musiał go używać. Wątpił, że książka która momentalnie zadziałała na 4 osoby rozproszone po budynku była zadowolona niewielką ilością krwi. Obstawiał, że potrzeba będzie czegoś więcej. Kaleków mieli pod dostatkiem prawda? Skupił spojrzenie na książce. No i zobaczymy.
- Przykro mi ale Protego tobie nie pomoże. Jesteś za blisko książki żeby tarcza cokolwiek ci dała.
Powiedział spokojnym tonem i odstąpił od nieznajomego o kilka kroków. Szybka inkantacja zaklęcia i dookoła niego i pozostałej dwójki pojawiła się ochronna tarcza. W razie czego w zanadrzu miał inne zaklęcie, ale pewnie nie będzie musiał go używać. Wątpił, że książka która momentalnie zadziałała na 4 osoby rozproszone po budynku była zadowolona niewielką ilością krwi. Obstawiał, że potrzeba będzie czegoś więcej. Kaleków mieli pod dostatkiem prawda? Skupił spojrzenie na książce. No i zobaczymy.
Re: Biblioteka
Gdy tylko Ross musnął skaleczoną dłonią książkę, a kropla krwi dotknęła okładki, ta natychmiast otworzyła się na środku. Poczuliście nagły zawód gdy stronice okazały się puste. Po kilku chwilach jednak na pustej, pożółkłej kartce zaczęły pojawiać się odręcznie napisane litery układające się w słowa, a następnie w krótkie zdanie:
"Jest tam kto?"
Po kilku dosłownie sekundach, pojawiły się kolejne wyrazy.
"Nazywam się..."
Przerwa. A potem dużymi, drukowanymi literami:
"MERLIN".
"Jest tam kto?"
Po kilku dosłownie sekundach, pojawiły się kolejne wyrazy.
"Nazywam się..."
Przerwa. A potem dużymi, drukowanymi literami:
"MERLIN".
Mistrz Gry
Strona 1 z 2 • 1, 2
Strona 1 z 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach