Wejście i ogrody dookoła posiadłości

4 posters

Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Roland Fitzpatrick Nie 30 Cze 2013, 14:43

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Castle

Dom Fitzpatricków należący do tej rodziny z dziada pradziada ulokowany jest na wzgórzu, w niewielkiej odległości od zamku Scottów. Tworzy malowniczy krajobraz hrabstwa Kerry, idealnie komponując się w tę historyczną zabudowę. Właścicielami domu są Nancy i Ben Fitzpatrick, a po nich domostwo odziedziczy Roland Fitzpatrick, który następnie przekaże je córce Sophie.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 05 Sie 2013, 01:08

Upały stały się nieznośne. Temperatura od kilku tygodni przekraczała trzydzieści stopni, co dawało się we znaki wszystkim mieszkańcom , przyzwyczajanym raczej do deszczowej aury. Zwaliste mury zamku skutecznie utrzymywały zbawienny chłód, choć i tak wszystkie posiłki spożywano na świeżym powietrzu w specjalnie przystosowanej do tego altance. Stała ona na uboczu ogrodu w otoczeniu starych, rozłożystych dębów, których liście zapewniały ogromny cień. Dochodziła godzina trzynasta, gdy Benjamin z białą ściereczką przewieszoną przez lewe przedramię wkroczył na drewniany podest w asyście dwóch kelnerów, podając na stół obiad.
- Naprawdę czułabym się spokojniejsza Rolandzie, gdybyś zbadał Nancy. Poród zacznie się na dniach, a ona siedzi cały czas z tymi dziwnymi koleżankami… - czarnowłosa chwyciła za sztućce i gdy tylko służący opuścili altankę, ponownie wróciła do tematu ciąży dziewczyny swego syna. Miała na sobie zwiewną sukienkę na ramiączkach w soczystym, zielonym kolorze. Czarne włosy upięła w wysokim koku, choć kilka pasm wciąż spływało luźno po jej szyi. – Rozmawiałeś już z Sophie o ślubie?
Rozłożyła śnieżnobiałą serwetkę na kolanach i nim nadziała rybę na widelec, wlepiła swe wielkie, sarnie oczy w twarz uzdrowiciela.
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Roland Fitzpatrick Pon 05 Sie 2013, 01:15

Życie z Rosalie z każdym dniem stawało się coraz bardziej znośne. Scottówna była roztropniejsza z każdym tygodniem spędzonym u Fitzpatricka i kiedy nie kłócili się przez kilkanaście dni, Roland uznał to za spory sukces. Nadal jednak sypiali w osobnych pomieszczeniach, mężczyzna nie zbliżył się do niej zbyt blisko, a o odwiedzaniu jej łóżka nie było tym bardziej mowy. Czuł się źle z faktem, że kobieta może traktować go jako zaręczyny na papierku.
- Przyprowadź ją kiedy chcesz - odparł, rozglądając się po potrawach, które podano dosłownie kilka sekund wcześniej. Jego wzrok zatrzymał się ostatecznie na tłustym steku skąpanym w jasnobrązowym sosie. Roland nie dbał o dietę i jeśli tego nie zmieni, za kilkanaście lat Rosalie będzie miała otyłego męża z cholesterolem wyższym niż Empire State Building.
- Nie miałem okazji. Sophie wydaje się być bardzo zajęta. Tak bardzo zajęta, że nie ma czasu na rozmowę ze swoim ojcem - westchnął.
Po tych słowach stracił apetyt na moment. Całe szczęście tylko na kilka sekund, bo po chwili zaczął pałaszować swój lunch.
- Chciałaś ze mną o czymś porozmawiać? O Jamesie i Nancy? O dziecku? - Zagaił, widząc jej niepewną minę.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 05 Sie 2013, 01:29

- Fantastycznie! – Rosalie przyklasnęła w dłonie i aż z radości chciała zarzucić mężczyźnie ramiona na szyję, ale przecież to NIE WYPADAŁO. Kilka tygodni pobytu w posiadłości czy to Fitzpatricków, czy Scottów skutecznie przypomniało jej wszystkie lekcje etykiety, jakimi zapychali ją do bólu rodzice w dzieciństwie. Nie była z tego powodu specjalnie szczęśliwa, ale w końcu postanowiła sobie zacisnąć zęby i pokazać Rolandowi, że wcale nie jest niedojrzałą, rozkapryszoną dziewczynką. Nowa sytuacja tego od niej wymagała.
- Myślisz, że będzie na mnie zła? Albo że mnie polubi? Wydaje mi się, że Sophie za mną nie przepada, nie chciałabym, żebyście się przeze mnie kłócili… - westchnęła pod nosem i rozgrzebała jedzenie na talerzu widelcem. Kolejne pytanie Rolanda sprawiło, że szybko przypomniała sobie dlaczego nie ma apetytu od kilku dni. Rozmowa z Nancy i ojcem wcale nie była łatwa, ale ta do której zmusiła ją ta dwójka wydawała się być prawdziwą męczarnią.
- Tylko na mnie nie krzycz, błagam, to nie mój pomysł! – zaczęła jękliwym tonem, lecz szybko warknęła na siebie w myślach, przywołując się do pionu. Trzydziestoczteroletnia, dojrzała kobieta, a nie rozwydrzona pięciolatka, powtórzyła w myślach, niczym mantrę i przed kontynuowaniem wypowiedzi zaczerpnęła głęboki oddech. – Dobrze wiesz, że Nancy jest bardzo młoda i czeka ją jeszcze powrót do szkoły, więc ona i mój ojciec… w zasadzie to mój ojciec wymyślił, że…
Kobieta cały czas się zacinała i wierciła na krzesełku. Jej głos drżał, a ona sama była wyraźnie zawstydzona tym wszystkim, co powinna mu powiedzieć. Upiła łyka wody, po czym zamknęła oczy i wystrzeliła niczym z karabinu maszynowego.
- Ojciec uważa, że powinnam zaopiekować się dzieckiem Jamesa. Ja też tak oczywiście uważam i już dawno to wszystkim obiecałam, ale… wszyscy ukrywali ciążę Nancy i teraz wpadli na pomysł, żeby wysłać wiadomość do Proroka, że to moje… znaczy, nasze dziecko. Rozumiesz? Chcą, żebyśmy udawali, że to moje i Twoje dziecko. Oczywiście nie musisz się na to zgodzić, wiesz jaki jest mój ojciec, zawsze mu głupie pomysły przychodzą do głowy. Ja mu mówiłam, że to niedorzeczne, ale on mnie nigdy nie słucha. Sam chciał z Tobą porozmawiać, ale uznałam, że to ja powinnam Ci o tym powiedzieć, prawda? Śmieszna sprawa, co za głupoty. Zresztą, nie przejmuj się. Powiedziałam, co miałam powiedzieć, a teraz możemy o tym zapomnieć. Znowu jesz te tłuste steki? Wczoraj bolała Cię wątroba!
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Roland Fitzpatrick Pon 05 Sie 2013, 01:42

- Sophie traktuje Cię jak najbliższą z ciotek, nie ma mowy o niechęci. Będzie zachwycona, że w końcu trafiłem na odpowiednią osobę. Na pewno początkowo będzie nieco dziwnie, ale przywyknie do nowej sytuacji - wzruszył ramionami. Wiedział, że w tym wypadku Soph będzie wyrozumiała. Nigdy nie lubiła jego partnerek, więc może w końcu któraś otrzyma jej aprobatę. Chodziło w końcu o "ciocię Rosalie". - Boję się raczej o Jamesa.
Kiedy usłyszał pierwsze słowa, czyli "Nancy jest bardzo młoda...", wiedział już co się szykuje. Unikanie skandali (jakim niewątpliwie byłoby dziecko młodego dziedzica) było sposobnością tej rodziny. Roland wysłuchał gadaniny Rosalie w milczeniu. Kiedy zamilknęła wreszcie, odłożył widelec na talerz, westchnął ciężko i spojrzał na swoją narzeczoną. Zrobiłby dla niej wszystko, nawet jeśli przyniosłaby do domu małego cygana i poprosiła go o zostanie jego ojcem.
- To dość kłopotliwe, ale... - zaczął, drapać się po głowie. Przypuszczał już wcześniej, że taki pomysł padnie. Wiedział od początku, ze to Rosalie zajmie się dzieckiem, ale nie sądził, że jego rola będzie aż tak wielka. - Zawsze chciałem mieć dużo dzieci... To by również wyjaśniło nasze rychłe zaręczyny... - dodał. I zatrzymało Cię ze mną w moim domu - dokończył w myślach.
- Chyba nie mamy wyjścia jak tylko zgodzić się z Twoim ojcem - westchnął, znowu biorąc widelec do ręki i kontunuując pożeranie tłustego mięsa.
- Ale jest jeden warunek. Sophie nie może się dowiedzieć. Nie zrozumie tego - pokręcił głową, przełykając spory kęs. Uwagę o bolącej wątrobie kompletnie zignorował.
Była jeszcze jedna kwestia, którą Roland chciał omowić z Rosalie. Kobieta jego życia nie wiedziała bowiem, że jej jedyny - na razie - syn, dał nogę z zamku w towarzystwie swojego młodszego kuzyna.
- Rosalie, kochanie.. Byłem ostatnio w waszym domu zaalarmowany przykrym artykułem w Proroku. Twoja ciotka poprosiła mnie abym Ci to przekazał - zaczął, patrząc w duże oczy czarownicy. - Bo widzisz James i jeden z waszych kuzynów... Wyniknęła jakaś dziwna sytuacja związana z aranżowanymi małżeństwami dla tej dwójki z dwoma wysoko sytuowanymi pannami i no.. Kochanie, James uciekł z domu - powiedział w końcu, obawiając się jej reakcji.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Pon 05 Sie 2013, 01:57

Rosalie wstrzymała oddech i złożyła dłonie jak do modlitwy, powtarzając bezgłośnie zgódź się, zgódź się. Była w stanie przeżyć niechęć Sophie, ale nie to, że musiałaby być rozdarta między dwoma domami – swoim rodzinnym i Rolanda. Wychowywanie w ten sposób dziecka nie było korzystne dla nikogo. Poza tym jej ojciec znów musiałby przyznać przed światem, że jego córka zhańbiła honor rodziny i puściła się z kimś na boku. O ile głowie rodziny Scott pewnie nie robiłoby to różnicy, o tyle sama Rosalie miała już serdecznie dość tego całego oczerniania. Była bardzo wrażliwą osobą i strasznie przeżywała wszystkie plotki opublikowane w Proroku, zwłaszcza jeśli stawiały jej osobę w złym świetle.
Sekundy przeciągały się w nieskończoność. Rosalie mogłaby przysiąc, że w czasie gdy Roland powoli klecił zdania, umarła w myślach setki razy.
- Chyba nie mamy wyjścia jak tylko zgodzić się z Twoim ojcem.
I tygodnie przestrzegania etykiety szlag trafił. Kobieta zerwała się szybko z krzesła i dobiegła do czarodzieja. Stanęła za jego krzesłem i wydając z siebie pełne entuzjazmu popiskiwania, zacisnęła mu ramiona na szyi i zaczęła obcałowywać całą twarz.
- To cudowne! – wzdychała raz po raz, niemalże unosząc się nad ziemią ze szczęścia. – Będziemy razem chodzić na spacery. Kupimy taki duży, spacerowy wózek? Koniecznie niebieski, czuję, że to będzie chłopiec. I koniecznie takie wielkie, kolorowe klocki, ale to na później, jak podrośnie. Będziemy mieć takie słodkie maleństwo!
Scott z kolei zignorowała jego wzmiankę na temat szybkich zaręczyn i chęci powiększenia rodziny. Sama marzyła o kolejnym dziecku, choć doskonale wiedziała, że James nigdy by tego nie zaakceptował.
- Ani słowa! – czarownica przejechała po swoich ustach i poruszyła znacząco dłonią, zamykając je na kluczyk i odrzucając go gdzieś za siebie. Miała ochotę tańczyć i śpiewać z radości! A najchętniej szybko pobiegłaby do Nancy i przekazała dobrą nowinę. Już nie mogła się doczekać porodu! Rosalie przysunęła swoje krzesełko tuż obok Rolanda i uważnie słuchała tego, co miał jej dopowiedzenia. Szczęście jak widać miało jednak swój koniec – mina jej zrzędła, a w oczach pojawił się przestrach i cień niezrozumienia.
- Jak to uciekł z domu…? Mój James…? – wychrypiała w końcu. Pobladła nagle, upodabniając się kolorem do śnieżnobiałego obrusu i zaczęła wachlować się dłonią czując, że brakuje jej powietrza. – Muszę go jak najszybciej odnaleźć…  A jeśli coś mu się stało? Merlinie, Roland, ja muszę szybko wyruszyć na poszukiwania!
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Roland Fitzpatrick Pon 05 Sie 2013, 02:08

Roland odetchnął z ulgą kiedy Rosalie poderwała się z krzesła i rzuciła mu się na szyję. Rzadko mieli okazję do okazywania sobie czułości - prawie nigdy. Nie wiedział dlaczego to wszystko jest takie sztywnie i przesadnie formalne, ale miał nadzieję, że z czasem Rosalie poczuje się swobodniej mieszkając z nim. Kto wie, może w końcu przełamie się do niego kiedy dziecko przyjdzie już na świat, a on stanie się ojcem na medal.
- Tak, kupimy nawet dwa wózki - przytaknął. Nawet kupi trzy jeśli będzie trzeba. I postawi osobny budynek dla klocków całego świata jeśli Rosalie tylko uzna, że to dobry pomysł. Dziwne to było, ale Roland poczuł chyba ekscytację na wieść o tym, że w pewnym sensie będzie miał syna. Sophie była dobrą córką, ale zawsze marzył o mężczyźnie w domu.
- Nie znasz płci dziecka? Może powinnaś zapytać kogoś z nich i wiedzieć na pewno czy malować pokój na różowo czy niebiesko - zaśmiał się, głaszcząc ją po odsłoniętym ramieniu. Tragedia dla dwójki nastolatków stała się szczęściem dla dorosłych, którzy starali się ułożyć sobie życie na nowo. Nie ma tego złego...
Kiedy wspomniał o Jamesie, wiedział, że takiej reakcji powinien się spodziewać. Ostudził jednak szybko myśli Rosalie, która chciała ruszyć w pościg za swoim synem.
- Rosalie, zajęli się tym. Jestem pewien, że James sobie poradzi - odpowiedział spokojnym tonem. Sam pewnie spieprzałby gdzie pieprz rośnie gdyby staruszkowie załatwili mu małżeństwo z obcą kobietą. - Pomyśl racjonalnie. Gdzie teraz będzie mu lepiej? W zamku gdzie wsadzą go w smoking i wepchną do kościoła z kuzynem czy gdzieś indziej? Osobiście wybrałbym gdzies indziej. Założę się, że siedzi teraz w pięciogwiazdkowym hotelu i je pizzę - uspokajał, a kiedy to nic nie dało, westchnął. - Chcesz żeby ożenili go z jakąś babą a tą twoją ciężką Nancy wyrzucili z zamku, hę?
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Nora Vedran Pon 05 Sie 2013, 11:04

Odkąd pojawiła się u Fitzpatricków, a minęło już kilka dobrych dni, czuła się jakby mieszkała w opuszczonym zamku. Nie, żeby szczególnie jej to przeszkadzało - w obecnej chwili nadmiar towarzystwa, nawet w postaci Sophie, nie działałby na nią dobrze. Z drugiej jednak strony... Ile to już czasu nie widziała się z Rolandem? Choć więc w planach miała wyprawę do jednego ze swych ulubionych zakątków na ziemiach Fitzpatricków - o czym świadczył wypchany jedzeniem, przewieszony przez ramię plecak, spięte w kucyk włosy i sportowy, nieszczególnie nadający się do wychodzenia do towarzystwa strój - to gdy jej uszu dotarły dochodzące od strony altanki głosy, postanowiła ruszyć właśnie w tamtym kierunku. To, czy swą obecnością w czymś przeszkodzi, nie miało teraz dla niej najmniejszego znaczenia, w danej chwili bowiem w serduszku Nory przebudził się jej wrodzony egoizm.
Jeśli chodzi o głosy, rozpoznawała oba, toteż pojawiając się na progu altany, wiedziała już, kogo może się spodziewać. Pomijając etap kulturalnego powitania, zsunęła plecak z ramienia i, zostawiając go w rogu, bez słowa zbliżyła się do Rolanda i objęła go, przytulając się do mężczyzny po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna. Potraktować to jako zachowanie co najmniej niestosowne mógł tylko ten, kto nie znał Nory i nie wiedział, jak bliski był jej Fitzpatrick. Vedranówna nie podejrzewała natomiast, by właśnie tak oceniła to Rosalie, tak jak uzdrowiciel znająca przecież Chorwatkę nie od dziś. Widywały się za każdym razem, gdy Nora wraz z rodzeństwem zjawiała się na zamku Scottów, i gdy Jamesa Chorwatka wybitnie nie tolerowała, to już jego matka dość szybko zapracowała sobie na miano ulubionej cioci.
Nawet to jednak było za mało, by w tej chwili zagwarantować kobiecie przykładne dzień dobry ze strony Vedranówny. Ciemnowłose dziewczę miało zły dzień i ani jej w głowie było zachowywać się teraz zgodnie z tym, co wypada. Gdyby nie to, że tak bardzo stęskniła się za Rolandem, pewnie w ogóle unikałaby towarzystwa - nie tylko dziś, ale i przez kolejne dni. Na dobrą sprawę zjawiła się u Fitzpatricków właśnie po to, by znaleźć czas dla siebie, którego od dawna miała już zdecydowanie zbyt niewiele.
Nora Vedran
Nora Vedran
Studentka: Uzdrowicielstwo


Urodziny : 03/06/1996
Wiek : 27
Skąd : Lastovo, Chorwacja
Krew : Półkrwi
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t687-skrytka-pocztowa-nory-ved

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Wto 06 Sie 2013, 00:27

Dwa wózki! Dlaczego sama na to nie wpadła?
- Masz rację! Albo nawet trzy, wiesz jeden taki spacerowy i kolorową parasolką, drugi taki do usypiania i jeszcze kołyska! Koniecznie drewniana. Gdzieś powinna być jeszcze ta po Jamesie, teraz ciężko dostać takie klasyki… - jej głowę jednak zaprzątały już całkiem inne myśli. Główną rolę grał w nich właśnie jej pierworodny syn, a scenariusz bynajmniej nie był wesoły. Rosalie miała już przed oczyma wizję, jak mordują go w jakimś ciemnym zaułku, biednego i bezbronnego. Jak ojciec mógł do tego doprowadzić? Kobieta zacisnęła swe smukłe dłonie na krawędzi sukienki.
- Ale ja się na żaden ślub nie zgadzam! – Rosalie poderwała się z miejsca i już naprawdę mało brakowało, by uderzyła pięścią w stół. Zamiast tego zaczęła krążyć wokół stołu i nerwowo poskubywać dolną wargę. – Mogę się założyć, że to wszystko sprawka Priscilli! Jak ojciec może pozwalać tej flądrze dyrygować moim synem! MOIM SYNEM!
Wesoły nastrój pękł niczym mydlana bańka. Scott musiała przyznać rację Rolandowi. Najgorszym, co mogła w tym momencie zrobić, było ściągnięcie Jamesa do zamku ojca. Nie pozostawało jej więc nic innego, jak czekać na wieści od osób, które zostały już wysłane w ślad za Krukonem. Nie omieszkała oczywiście udać się do domu i w odpowiedni sposób porozmawiać sobie z winowajczynią.
- Przecież ja ją uduszę gołymi rękoma! – jęknęła dramatycznie po dłuższej przerwie. Miała już serdecznie dosyć całego tego zamieszania, które ostatnimi czasy działo się w zamku. Przez te wszystkie Scottowskie pomysły powoli odchodziła od zmysłów, a jej syn był na dobrej drodze, by zostać włóczęgą. – Mój biedny James… Mam nadzieję, że jest cały i zdrowy. To mądry chłopiec…
Rosalie zeszła nieco z tonu, gdy usłyszała odgłos otwierających się drzwi wejściowych. Altanka znajdowała się na uboczu, niemalże w lesie, więc nie musieli obawiać się o to, że ktoś ich usłyszy. Mimo to czarownica zniżyła głos niemal do szeptu.
- Muszę dowiedzieć się co z Jamesem. Dopiero później będę mogła myśleć o malowaniu pokoju. Nie mamy jeszcze żadnych ubranek, ani zabawek. Nancy pewnie też nie była jeszcze na zakupach. Nie wiem nawet, czy jej rodzice o tym wszystkim wiedzą. To taka biedna dziewczynka… Jest jeszcze tyle pracy, Rolandzie… Tyle pracy… - jej rozgorączkowane przemyślenia przerwało pojawienie się panienki Vedran. Rosalie obdarowała ją ciepłym spojrzeniem i uśmiechem, jednak dziewczyna zdawała się jej nie zauważać. Natychmiast dopadła do Fitzpatricka i bez słowa wtuliła się w jego ramiona. Czarownicy nie pozostawało więc nic innego, jak nie wcinać się w rodzinne powitania i zająć się w końcu jedzeniem ryby, która zdążyła wystygnąć. Nie było to w jej stylu, jednak teraz jej myśli kręciły się wokół zaginionego Jamesa i jego dziecka, które miało niebawem pojawić się na świecie i wywrócić go do góry nogami. Powinna udawać przed Norą, że jest w ciąży? A co z brzuchem? Jak wyjaśni innym dlaczego przez całą ciążę nic nie przytyła i wciąż nosiła dopasowane ubrania? Czarnowłosa korzystając z nieuwagi uczennicy szybko schowała się za stołem i posłała ukradkiem uzdrowicielowi pytające spojrzenie. Jak mają zamiar to rozegrać?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Roland Fitzpatrick Wto 06 Sie 2013, 16:11

- Kołyska też - zgodził się, kręcąc głową. Jak mógłby się nie zgodzić? Pójdzie na wszystko: domki na drzewie, mebelki, ubranka, nawet dmuchany zamek jeśli Rosalie wpadnie na taki pomysł. Swoją drogą, oby nie wpadła.
- Ale Rosalie nie wiem, czy mamy tutaj cokolwiek do gadania. Jak zechcą go zmusić do ślubu to pewnie to zrobią. Jedynie Jeremy albo sam James mogą uratować sytuację. A co jeśli James chce wziąć ślub żeby uniknąć zajęcia się Nancy i dzieckiem? Wzięłaś to pod uwagę? Przecież nie chciał tego dziecka - odparł obojętnym tonem. Syn Rosalie naprawdę nie zaskoczyłby go taką decyzją.
- Dobrze, zabierz ją na zakupy na mój koszt. I kupcie też coś dla wnuczki Benedykta, jego córka urodziła tydzień temu dziecko - dodał. Jego lokaj był mu bliskim przyjacielem i znał dobrze każdego członka jego rodziny. Wielokrotnie nie miał nic przeciwko aby jego dzieci bawiły się w domu Fitzpatricków w Londynie. Na czas wakacji zabierał go ze sobą do Irlandii, a jego żonie oddawali jedną z sypialni na piętrze.
Ich burzliwą romowę zakłóciło pojawienie się Nory. Obydwoje spojrzeli na siebie porozumiewawczo i umilknęli, postanawiając nie rozmawiać o tych sprawach przy dziewczynie. Nora nie była z nimi spokrewniona, jednak ze względu na bliską przyjaźń Fitzpatrick-Scott, traktował ją jakby na równi z Jamesem.
- Witaj, Noro! - Powitał ją radośnie, pozwalając jej na chwilę tej swobodnej czułości. Zaprosił ją gestem do stołu. - Zjedz coś, proszę bardzo!
Więc to by było na tyle jeśli chodzi o wspólny lunch z ukochaną.
- Nora, widziałaś się z Sophie? Nie mówiła Ci nic dlaczego tak rzadko bywa w domu?
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Nora Vedran Wto 06 Sie 2013, 16:55

To nie był dobry dzień na spotkania towarzyskie. Właściwie, dla niej było to jeden z gorszych dni w ciągu ostatnich miesięcy. Chyba dlatego, że wreszcie miała czas pomyśleć - o rodzicach, rodzeństwie, o Anthonym i Nicolaiu, o samotności, egoizmie i czyimś szczęściu. dopóki była w szkole, dopóki zbliżały się egzaminy, wtedy cała jej aktywność umysłowa koncentrowała się na książkach i materiale, który musiała przyswoić. Teraz, gdy trwały wakacje, nic takiego nie zajmowało jej uwagi.
- Nie, dziękuję. Idę się przejść. - Cofając się kilka kroków, spojrzała na Rolanda, potem zaś na Rosalie. Do tej drugiej uśmiechnęła się przepraszająco. Zazwyczaj zachowywała się lepiej, witała słodkim buziakiem w policzek i zarażała swym dobrym humorem. Teraz była zwyczajnie przygaszona, a czekoladowe oczy nie błyskały radośnie. To, że obojgu pozwoliła być świadkami swej słabości, było tylko oznaką bezgranicznego zaufania.
- Sophie... - Na pytanie o Rudą, przez chwilę chciała powiedzieć prawdę. Że dziewczyna przechodzi etap urażonej dumy, że obawia się reakcji ojca, ponadto zaś - że ma do niego żal o to, że nie dzieli się z nią jako pierwszą swymi planami. Pewnie nie zaszkodziłoby, gdyby uświadomiła w ten sposób uzdrowiciela, skoro Sophie i tak miała zamiar - chyba - wreszcie z nim porozmawiać. Z drugiej strony, pomyślała, jak ona by się czuła w podobnej sytuacji. Planów mogłaby mieć sto różnych, ale nie chciałaby, żeby ktoś wyskakiwał z nimi przed nią. Ostatecznie więc postanowiła nie wyprzedzać faktów i znaleźć nieco inne, nie całkiem mijające się z prawdą wyjaśnienie. - Zabawia gości. - Wzruszyła lekko ramionami. - Jestem ja, z tego, co wiem, wpadł też chyba Aiden. Poza tym, przechodzi typowy etap zazdrośnicy, jeśli chodzi o Bena. - Zmusiła się do nieznacznego uśmiechu. - Chyba zwyczajnie się mijacie.
Przygryzając wargę, na chwilę odwróciła wzrok. Powinna już iść, ale... Znów zerknęła na Rolanda.
- Znajdziesz dla mnie później chwilę? - zapytała niepewnie, trochę ciszej. To, czego nie powiedziała na głos, stało się widoczne w jej oczach: nie chcę, byś odsunął się ode mnie tak, jak zrobili to moi rodzice.
Nora Vedran
Nora Vedran
Studentka: Uzdrowicielstwo


Urodziny : 03/06/1996
Wiek : 27
Skąd : Lastovo, Chorwacja
Krew : Półkrwi
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com/t687-skrytka-pocztowa-nory-ved

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Roland Fitzpatrick Wto 06 Sie 2013, 19:00

Roland zauważył oczywiście, ze Puchonka jest w jakiś sposób przygaszona i nadzwyczajnie cicha, ale w te dni nikt tutaj nie zachowywał się normalnie. Roland zastanawiał się jak sformalizować związek z Rosalie. Rosalie z kolei zaprzątała sobie głowę Nancy i dzieckiem, a Sophie go unikała. Wszyscy mieli sobie coś do zarzucenia. Nic dziwnego, ze i Vedranowej się to udzielało.
- Idziesz się przejść? No trudno, zjesz z nami innym razem - posłał jej krótki uśmiech. - Wszystko w porządku? - Zapytał, patrząc na nią z dołu, ponieważ nadal siedział na krześle, a ona stała nad nim. Nigdy nie wiedział skąd brało się to, że to dziewczę tak łaknęło jego towarzystwa.
Na wzmiankę o Sophie zmarszczył swoje ciemne brwi.
- Zabawia wszystkich tylko nie swojego ojca - westchnął ciężko, po czym podrapał się po głowie. Wiedział, że coś jest na rzeczy i musi przestać bagatelizować ten problem. Może zrobi jej jutro pobudkę z samego rana zrywając się wcześniej. - Może masz rację z tym mijaniem się.
Szczerze wątpił w swoje słowa, ale nie chciał dokładać jej zmartwień.
- Mogę znaleźć dla Ciebie chwilę teraz. Już skończyliśmy, prawda, Rosie? - Spojrzał na nią porozumiewawczo. Rozumieli się bez słów. Uzdrowiciel podszedł do swojej wybranki, nachylił się na nią, cmoknął ją w policzek i wskazał dłonią ruch ich dalszej wędrówki. - Zobaczymy się później, dobrze? Załatw to co miałaś załatwić z Nancy - rzekł porozumiewawczo na odchodnym, po czym ruszył z panienką Vedran w kierunku, który wyznaczała Puchonka.
Roland Fitzpatrick
Roland Fitzpatrick
Wykładowca: Sztuka Uzdrowicielska


Urodziny : 04/05/1977
Wiek : 46
Skąd : Irlandia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t669-skrytka-pocztowa-rolanda-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Maximilian De Luca Wto 24 Wrz 2013, 14:42

Deportował się w okolicach posiadłości państwa Fitzpatrick, która od razu zrobiła na nim niemałe wrażenie. W końcu nie co dzień widzi się tak ogromne i ładnie wyglądające domy, a o takiej posiadłości on sam mógł tylko pomarzyć przed snem. Co poradzić, nie urodził się w bogatej rodzinie, a pensja nie była zadowalająca więc musiał sobie poradzić w zwykłym domu, który dostał nietypowo tanio. Wszedł na teren posiadłości powolnym krokiem rozglądając się dookoła. Zapukał trzy razy w drzwi czekając na to, aż ktoś mu otworzy. Zastanawiało go czy porywacze odezwali się w jakikolwiek sposób w sprawie porwanego dzieciaka. Swoją drogą było to bardzo interesujące, że chciało im się zajmować maluchem, karmić go i przewijać i ewentualnie usypiać. Ludzka strona do profilu porywaczy mogła zostać dodana? Chyba, że malec juz dawno nie żyje, co nieco pokrzyżowało by plany chyba wszystkich, ale tego scenariusza raczej nie dopuszczał do głowy. A przynajmniej nie do momentu rozmowy z panią Fitzpatrick. Teraz pozostało czekać na wpuszczenie go do środka.
Maximilian De Luca
Maximilian De Luca
Auror


Urodziny : 15/03/1982
Wiek : 42
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t778-skrytka-pocztowa-maximili

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Rosalie Fitzpatrick Wto 24 Wrz 2013, 16:10

Aż dziw, że Rosalie nie rozpłynęła się niczym kręcony, włoski lód w upalny letni dzień. W życiu nie przypuszczała, że można wypłakać takie morze łez i przy okazji nie stracić przy tym oczu. Bo zmysły postradała w momencie uprowadzenia Jamesa. Dzień mijał za dniem, a kołyska wciąż stała pusta, zabawki porozrzucane były tak, jakby przed chwilą ktoś ich używał. W domu panowała jednak niemal porażająca cisza. Wszyscy snuli się z kąta w kąt. Rosalie wysiliła się na zamianę bladoróżowej koszulki nocnej na czarne, obcisłe spodnie i błękitną koszulę. W jej czarnych oczach wciąż błyszczały łzy. Od kilku godzin leżała na kanapie wpatrując się bezmyślnie w sufit i przyciskając do głowy woreczek lodu owinięty w kolorową ściereczkę. Odgłos pukania sprawił, że wystartowała do drzwi z prędkością światła. Minęła po drodze lokaja, Benjamina, który również ruszył w tamtym kierunku i omal nie potknęła się o własne buty.
Otworzyła drzwi i iskrą nadziei w oku szybko zlustrowała przybysza. Cały czas liczyła na to, że ten wyciągnie - chociażby z rękawa - małego Jamesa i cały ten koszmar się skończy. Po dziecku nie było jednak żadnego śladu. Czarownica przycisnęła do ust haftowaną chusteczkę i odsunęła się od futryny, przepuszczając przodem Benjamina.
- W czym możemy Panu służyć?
Rosalie Fitzpatrick
Rosalie Fitzpatrick
Czarownica


Urodziny : 07/03/1979
Wiek : 45
Skąd : Kerry, Irlandia
Krew : czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t760-skrytka-pocztowa-rosalie-

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Maximilian De Luca Wto 24 Wrz 2013, 17:20

Gdy drzwi w końcu postanowiły się otworzyć jego oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy w postaci, jak przypuszczał, niejakiej Rosalie. Świeżo zamężnej kobiety, obiektu pijackich westchnień Gabriela. Uśmiechnął się do niej szeroko i wszedł do środka.
- Witam, Maximilian De Luca. Wierzę, że pani Fitzpatrick mnie oczekuje.
Powiedział spokojnym głosem pokazując odznakę Aurora wpraszając się nieco na siłę do domu przesuwając Benjamina nieco na bok. Wierzył, że raczej lokaj nie będzie miał ochoty wdawać się w bójkę, dlatego też nawet długo się nad tym nie zastanawiam.
- Pani Fitzpatrick jak mniemam. Proszę odłożyć chusteczkę i zatrzymać płacze na późniejsze, małżeńskie problemy. Teraz zajmijmy się tym co się stało, co pani wie i co może mi pani powiedzieć o pani panieńskiej rodzinie Scottów.
Nie było sensu przedłużać tego wszystkiego, dlatego też pytania i prośby posypały się od samego wstępu, po czym Max ruszył korytarzem starając się czubkiem palca wskazywać sobie samemu miejsce gdzie może być salon do którego zmierzał pozwalając się właścicielce domu gonić.
Maximilian De Luca
Maximilian De Luca
Auror


Urodziny : 15/03/1982
Wiek : 42
Skąd : Rzym
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t778-skrytka-pocztowa-maximili

Powrót do góry Go down

Wejście i ogrody dookoła posiadłości Empty Re: Wejście i ogrody dookoła posiadłości

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach