Wejście do domu i ogród na tyłach

+5
Connor Campbell
Charlotte Jeunesse
Ian Ames
Hannah Wilson
Audrey Roshwel
9 posters

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Wto 11 Cze 2013, 17:20

Niewielki dom mieszczący się przy Downing Street 3, z funkcjonalnym poddaszem i wiatą wychodzącą na wschodnią część domu i ogród osłaniającą zarówno przed słońcem, jak i przed deszczem, odziedziczony przez Andreę po bogatej ciotce-wariatce.

Wejście do domu i ogród na tyłach 34hatzs

Wnętrze domu pomimo niewielkiej powierzchni jest bardzo komfortowe. Na parterze znajduje się pokój dzienny z kominkiem, otwarta kuchnia połączona z jadalnią i wyjściem na ogród, łazienka oraz pokój gościnny a na poddaszu dwie sypialnie oraz dwa pokoje gościnne.

Wejście do domu i ogród na tyłach Kckl6o


Ostatnio zmieniony przez Andrea Jeunesse dnia Nie 30 Cze 2013, 21:35, w całości zmieniany 1 raz
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Wto 11 Cze 2013, 19:17

Nie musiała długo oczekiwać na reakcję przyjaciółki, dlatego po krótkich odwiedzinach dormitorium, ruszyły w stronę Hogsmeade, starając się, by nikt ich nie zauważył. Zresztą, egzaminy miały w większości zaliczone, więc chyba nie musiały się o nic martwić, prawda?
Droga zleciała im stosunkowo szybko, podobnie zresztą było z odnalezieniem dzielnicy mieszkalnej. Wioska była na tyle mała, że były tutaj tylko dwie, znajdujące się blisko siebie. Problemem jednak było to, że Angielka zapomniała numeru domu i nie wiedząc czemu minęła go, będąc święcie przekonaną, że to był numer piąty. Gdy tylko stanęła przed oświetlonym domem z numerem pięć, stwierdziła, że to nie ten i zawróciła pod właściwy adres. Pchnęła skrzypiącą bramkę, wchodząc niepewnie na teren opuszczonej posesji.
- Ja nie zajmuję się tym ogródkiem - mruknęła komentując wysoką trawę, uschnięte kwiatki i nieprzystrzyżony żywopłot. Dom sam w sobie, z zewnątrz, był całkiem przyjemny dla oka, jednak Jeunesse obawiała się wejścia do środka. W opowiadań rodziców wynikało, że ciotka Cecilia była wyjątkowo ekstrawaganckim człowiekiem, dlatego wcale nie zdziwiłaby się, gdyby zaraz po wejściu do środka spadłaby jej na głowę cegłówka, bądź wyskoczył na nie zza rogu wielki, obronny pies. Zamiast tego, Angielka wlepiła wzrok w płytki chodnikowe.
- Klucz powinien być gdzieś tutaj, pod płytką - stwierdziła głośno, nie wiedząc czy Audrey jest obok niej czy postanowiła urządzić sobie zwiad po dżungli, którą aktualnie przypominał wymieniony wcześniej ogródek. Tutaj z kolei powstał kolejny problem, mianowicie każda z płytek wyglądała na dopiero co położoną, bez żadnej rysy na sobie, no, może co najwyżej były upstrzone błotem.
- Zamiast klucza wykopię drzwi, co? W końcu to mój dom - uśmiechnęła się ironicznie, odwracając przez ramię a wtedy jakby nigdy nic wywróciła się, na szczęście tylko na kolana. Dzięki temu przy okazji odnalazła skrytkę, bo to właśnie o nią zahaczyła stopą. Podniosła się, z głośnym jęknięciem rozmasowując zaczerwienione nogi, ale zaraz po tym ze zwycięskim wyrazem twarzy podeszła do drzwi, wsadzając klucz do zamka. Pasował. Przekręciła i... weszła do środka, łapiąc wcześniej Audrey za rękę. Jak w poszukiwaniu zaginionego skarbu!
W drugą dłoń chwyciła różdżkę, kierując się korytarzem w stronę salonu. Wszystko wydawało się być w porządku, dopóki obydwie Ślizgonki nie stanęły między salonem a kuchnią.
- Dostałam dom, który nadaje się do remontu - złapała się za serce, z rozgoryczonym wyrazem twarzy oglądając poobdzierane z tapety ściany. Mebli również nie było. To znaczy, były, ale śladowe ilości, kilka krzeseł, kuchenka i stół. - Przynajmniej z zewnątrz jest ładny i ma okna, co z tego, że brudne. Chyba boję się zaglądać do reszty pomieszczeń - popatrzyła na Audrey, oczekując jakiegoś komentarza z jej strony.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Audrey Roshwel Wto 11 Cze 2013, 19:40

Jako wierna przyjaciółka, dzielnie gryzła się w język za każdym razem, gdy zbierało jej się na ironiczny komentarz. Bo owszem, ich relacja była bardzo, bardzo bliska, ale wszystko ma swoje granice. I nawet ich przyjaźń nie przetrwałaby takiej dawki złośliwości, jaką Roshwelówna miała teraz na podorędziu. Nie skomentowała więc, gdy przegapiły odpowiedni dom, niemal wdzierając się na należące do kogoś podwórko. Chrząknięciem stłumiła też parsknięcie śmiechem, które byłoby perfidną reakcją na pierwszy kontakt z właściwą działką i jedną z jej płytek chodnikowych. Chociaż, w tej drugiej sytuacji to wcale nie było takie trudne, bo gdy tylko stara furtka powitała je leniwym skrzypnięciem, Audi znalazła się w raju. Andreę obserwując tylko kątem oka i jej słów słuchając tylko jednym uchem, wchłaniała tutejszy ogród.
- Jestem w raju. Boże, jestem w raju - wyszeptała, zatrzymując się na chwilę na środku ścieżki. Spojrzała w lewo. Spojrzała w prawo. Chyba oczywiste było, że to ona obejmie ogród we władanie, prawda? Andzia zdecydowanie nie musiała się niczym przejmować - chyba co najwyżej tym, że Roshwelówna wytyczy jej ścieżki i nie pozwoli panoszyć się po każdym zakątku ich własnej dżungli.
Tymczasem jednak miały przed sobą problem znacznie poważniejszy. Doganiając Jeunesse, splotła jej dłoń ze swoją i niczym Indiana Jones wkroczyła przyczajona do środka. I właśnie wtedy wszystkie postanowienia dotyczące przykładnego zachowania wzięły w łeb.
- Wiedziałam! - Ryknęła śmiechem, rozglądając się. - Dom w idealnym stanie, to byłoby zbyt piękne.
Gdy w jednym kącie dostrzegła drabinę i dziurę w suficie, wskazała na nie palcem.
- Patrz! Nawet nie ma schodów. - Potrząsnęła głową z rozbawieniem. - Poczekaj tutaj, zaraz zobaczę, jak to się prezentuje. - Przeskakując po dwa szczeble, już po chwili wetknęła głową na poddasze. Nie miała na tyle zaufania, by przy pierwszej wizycie wypróbować na sobie trwałość tutejszej podłogi.
- Och, nawet tu nie zaglądaj - zawołała, wycofując się powoli. - Jest jeszcze gorzej. - Ton jej głosu nie był jednak odpowiedni do słów. Bo dla Audicy remont równał się świetnej zabawie. Poza tym, będą tu mogły wszystko zrobić po swojemu, a to chyba dobrze, prawda?
Zeskoczyła z drabiny i otrzepała ręce, wracając do przyjaciółki.
- Będzie świetnie. - Podsumowała, zaglądając jeszcze do pierwszego lepszego pomieszczenia na dole. I nagle odwróciła się do Andrei z błyskiem w oku. - Nocujemy tu? - Wyszczerzyła się szeroko. Skoro już bawiły się w poszukiwaczki przygód, nie mogły odpuścić sobie nocy w starym, nawiedzanym, pełnym własnych legend... no, dobrze, może jednak tylko starym domu.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Wto 11 Cze 2013, 19:55

Andrea podrapała się po głowie, układając ręce po obydwóch stronach bioder, nie patrząc na swoją przyjaciółkę. Jej myśli zaprzątały teraz uważne obserwacje każdego metra kwadratowego pomieszczenia, w którym się znajdowały. Remont generalny był tutaj na porządku dziennym, innej opcji nie przewidywała, zwłaszcza po tym jak jednocześnie z Audrey ich wzrok skierował się na drabinę zamiast schodów.
- Nie dobijaj mnie, błagam - prychnęła jak rozjuszona kotka, przechadzając się po dolnym piętrze. Z drugiej strony nieco zaznajomiona z tajnikami stawiania domu, postukała ręką to tu, to tam i gdyby była bohaterką animowanej kreskówki, nad jej głową właśnie pojawiłaby się świecąca żaróweczka.
- Jedno jest pewne, stan techniczny jest raczej w porządku. Wszystko jest kwestią pomalowania, wyczyszczenia, dokupienia i tak dalej... mamy na to całe wakacje. O pieniądze zwrócę się do rodziców, skorzystam na ich rozwodzie - uśmiechnęła się z małą ulgą, spoglądając na Ślizgonkę, która właśnie dopadła do jednych z drzwi a jej propozycja wydała się być dość zwariowana.
- A co jak tu ktoś umarł i będzie nas straszyć po śmierci? Albo wyskoczy na nas wielka akromantula? Mam arachnofobię, więc chyba umrę na zawał - spytała unosząc rozbawiona ładnie wyregulowane brwi do góry, po czym podeszła do drabiny, spoglądając w górę. - Idziesz? - rzuciła do Audrey, gdy znalazła się kilka szczebli wyżej.
Potem wczołgała się ostrożnie na parkiet, machnięciem różdżki zapalając światło na korytarzu. Następnie otworzyła pierwsze lepsze z brzegu drzwi, zaglądając do środka. Sypialnia. Z łóżkiem! Widać to tutaj spała jej ciotka albo któryś z jej kochanków.
Wtedy przypomniała sobie, że w związku ze zmienną pogodą, słońcem i deszczem na przemian, powinny na początek sprawdzić stan dachu. Dlatego Jeunesse odruchowo uniosła głowę do góry, chcąc zorientować się czy są w nim jakieś większe prześwity, ale zamiast tego dostrzegła zacieki na ścianie.
- Dach do remontu - krzyknęła do Roshwel, idąc dalej. Nie widząc czemu z każdym kolejnym krokiem czuła pewnego rodzaju niepokój. Być może związany z tym, że nie wiedziała co ją czeka i czemu właściwie ciotka przekazała jej ten dom. Różdżkę miała wyciągniętą przed siebie, zachowując się jak bohaterka z jakiegoś taniego horroru, a wtem ujrzała na ścianie pająka. Oczywiście małego, takiego zwykłego polnego. Z piskiem odskoczyła jak oparzona, zachowując się teraz co najmniej jak chora psychicznie.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Audrey Roshwel Wto 11 Cze 2013, 20:10

Umarł? Akromantula? Z cichym westchnieniem ruszyła za Andreą dochodząc do wniosku, że jeśli już mają zarwać poddasze, to we dwie. Znów więc wspięła się na górę, tym razem podciągając się do końca, by postawić stopy na kolejnym poziomie domu.
- Z pewnością nikt tu nie umarł, nie przypominam też sobie, by akromantule miały w zwyczaju wybierać sobie stare domy na legowiska. - Już po chwili spędzonej na poddaszu jej ubrania pokryły się warstwą pyłu, podobnie też było z odzieżą Andrei. Taak, ten dom rzeczywiście pamiętał lepsze czasy.
Podczas, gdy Jeunesse zajrzała do jednej z sypialni, Audi pomaszerowała do kolejnego pokoju. Też sypialnia. Zresztą, to przecież oczywiste. Zazwyczaj to właśnie góra była częścią sypialną, dół zaś - gościnną i ogólnoużytkową. Uzmysłowiwszy to sobie, do kolejnego pomieszczenia już nie zaglądała. Nie było po co. Wróciła za to do Andrei i...
...zatoczyła się do tyłu, nie nadążając z uniknięciem odskakującej niespodziewanie przyjaciółki.
- Na brodę Merlina, Andreo Jeunesse, chcesz sprawić, by rzeczywiście ktoś tu umarł!? - wykrzyknęła, odruchowo obejmując przyjaciółkę w talii, co by po raz kolejny jej zgrabne cztery litery nie wylądowały na ziemi. Zaglądając jej przez ramię, rozpoczęła poszukiwania tego, co tak bardzo wystraszyło Ślizgonkę.
- Czekaj, zaraz... - Mrużąc oczy, uważnie przyglądała się każdej ze ścian, dostrzegając w końcu intruza. - Mam! Poczekaj, odsuń się. - Przestawiając Andzię na bok, wmaszerowała do środka pokoju. - Dokonam tego mordu za ciebie.
Szperając w zakurzonych szufladach wiekowej sypialnianej komody w jednej znalazła zapomnianą głowę od miotły. Chwytając ją pewnie, przyczaiła się jak szermierz i w kilku skokach dopadła ściany. Pająk został rozmazany, zagrożenie zneutralizowane. Audrey wolała nie wspominać, iż z pewnością stawonóg nie był tu jedynym przedstawicielem swej rodziny.
- Już, księżniczko! - Z uśmiechem satysfakcji obróciła się do Jeunesse. - Potwór pokonany, możesz wejść. Zwłaszcza, że wydaje mi się... - Powracając do komody, w której szperała, otworzyła dotychczas nieruszoną szufladę. Spoglądając na jej zawartość, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Chodź, uzbroimy się i powalczymy trochę z tym syfem.
Nie bardzo znała się na fachowych nazwach narzędzi, tym niemniej umiała ocenić ich przydatność. Miały więc dwa łopatko-podobne przyrządy, którymi spokojnie można było zdzierać tapety ze ścian, jakiś nóż - choć z pewnością tępy - i stare, posklejane zaschniętą farbą pędzle. Najwyraźniej ktoś podejmował tu próby remontu, chociaż, sądząc po wyglądzie domu, niewiele z nich wyszło.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Wto 11 Cze 2013, 20:23

Gdy Audrey objęła ją w talii, wtedy też odskoczyła jak oparzona, wpadając w nerwicę natręctw. Wyobraziła sobie, że właśnie ma na sobie nieprzyjaciela z ośmioma nogami, który skoczył na nią z ściany z chęcią mordu. Brzydziła się robactwem do tego stopnia, że najpierw przeskakiwała z nogi na nogę, piszcząc pod nosem jak rasowa księżniczka, a dopiero potem stanęła jak słup soli, spoglądając na wchodzącą do pomieszczenia Audrey. I czuła przy okazji jak jej ciało drży ze strachu, będąc przy okazji napięte w każdym możliwym mięśniu. Uspokoiła się wtedy, kiedy Roshwel wyszła z pokoju obwieszczając tragiczną śmierć pająka. No, może nie uspokoiła się tak zupełnie, bo chodząc teraz po domu obserwowała uważnie każdą ścianę po kilka razy, obawiając się, że zaraz natknie się na kolejnego robala. Zagryzła zęby, przydreptując posłusznie do Ślizgonki.
- Zajmie nam to całą noc - popatrzyła uważnie na dziewczynę chcąc upewnić się, czy dobrze wie na co się pisze, ale zauważając, że jej to nie przeszkadza, rozglądnęła się po oświetlonym korytarzu.
- Tyle ścian do wyboru, że nie wiem od której zacząć - westchnęła robiąc wyliczankę. Tapeta odpadała do tego stopnia, że wystarczyło ją mocniej pociągnąć a ona odrywała się bez większego problemu od ściany. Pootwierała okna, czując również że kurz zaczyna ją przytłaczać, po czym zabrała się dzielnie do zrywania tapety. Mogły użyć różdżek, ale po co? Większą frajdą będzie zabawa w remont bez magii, przynajmniej przy nieskomplikowanych zadaniach. Na szczęście nie miały na sobie żadnych porządnych ubrań, więc i brud nie był im straszny.
- Przy dobrym układzie zdążymy z tym remontem w miesiąc, tak coś czuję - popatrzyła w kierunku wykonującej swoje zadanie Audrey. - Najpierw prace porządkowe, potem pomalowanie, kupno mebli... myślę, że musimy ułożyć sobie plan co i jak, hm? - zaproponowała, wyjmując z tylnej kieszeni spodni kawałek kartki i mugolski długopis.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Hannah Wilson Wto 11 Cze 2013, 20:24

W domu pojawiła się jedna ze szkolnych sów, która niosła list zapieczętowany szkolną pieczęcią. Sowa upuściła pergamin na ręce Audrey i odleciała. Papier drgał przez chwilę, po czym otworzył się sam, uniósł lekko w powietrze i przemówił ludzkim głosem prefekta naczelnego:
- Zgodnie z punktem pierwszym kodeksu szkolnego: W ciągu tygodnia (od poniedziałku do piątku) uczniom zabrania się opuszczać teren Hogwartu. Slyherin za wasz wybryk traci dziesięć punktów, a panny Audrey Roshwel i Andrea Jeunesse mają po powrocie do szkoły zgłosić się niezwłocznie do mnie, prefekta naczelnego lub dyrektora Lancestera.
Po tych słowach, list wybuchnął Audrey w twarz, jednak nie poczynił żadnej szkody.
Hannah Wilson
Hannah Wilson
Prefekt Naczelny

Prefekt Naczelny

Urodziny : 04/09/2005
Wiek : 18
Skąd : Edynburg, Szkocja
Krew : Czysta
Genetyka : Wilkołak

https://magic-land.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Audrey Roshwel Wto 11 Cze 2013, 20:38

Uzbrajając się w fachowe oprzyrządowanie, w przeciwieństwie do Andzi nie bawiła się w żadne wyliczanie, tylko dopadła do pierwszej lepszej ściany i dziarsko zaczęła zrywać tapetę. Fakt faktem, że mogła to zrobić szybciej za pomocą czarów, ale cóż to by była za zabawa? Żadna. Czasem fajnie było poczuć się jak rasowy mugol.
Gdy już była od góry do dołu pokryta pyłem i kurzem, lawinowo sypiącym się ze ścian, przez okno wpadła sowa, zrzucając jej na dłoń liścik. Rozpoznając pieczęć, Audi westchnęła cicho, zatykając za pasek spodni łopatkę, którą dotychczas wojowała ze ścianą.
- Patrz, Jeunesse. Chyba nie byłyśmy tak sprytne. - Zbyt późno zorientowała się, że stanie tak blisko gadającego papieru to nie najlepszy pomysł. Gdy uzmysłowiła sobie, że na koniec przemowy liścik zapewne nie zwinie się kulturalnie i nie da się wyrzucić, nie zdążyła zrobić już ani jednego kroku do tyłu. Korespondencja wybuchnęła jej prosto w twarz, i choć nie był to atak mogący sam z siebie zrobić krzywdę, w porównaniu do masy kurzu, jaka wzbiła się w okolicy w jego efekcie, wywołał u Roshwelówny atak suchego kaszlu.
- Do... Dobra, Andzia. - Dochodząc do wniosku, że nie ma co czekać na ustanie ataku, starannie formułowała słowa w przerwach. - Zwijamy manatki, zanim ściągną nam tu oddział uderzeniowy aurorów. - Rzuciła łopatkę na łóżko, po czym zasłoniła usta złożonymi dłońmi, walcząc z wdzierającym się do gardła kurzem.
- Plan... się... Plan się zrobi... - Oparła się dłonią o ścianę. Policzki zdrowo się jej zaczerwieniły od wysiłku związanego z jednoczesną próbą mówienia i kasłania. - Och, później! Idziemy, zanim dołączę do tego nieszczęsnego pająka.
Ześlizgnęła się po drabinie na dół i czym prędzej wypadła na zewnątrz, gdzie jej tortury stopniowo dobiegły końca. Wciąż coś ją drapało i drażniło, ale przynajmniej nie dławiła się już jak wyrzucona na brzeg ryba.
Obejrzała się na Andzię.
- Pięknie wyglądasz, koleżanko. - Parsknęła śmiechem. Sama nie wyglądała lepiej. Były jak kurzowe yeti. W tym momencie trudno było określić, jakie kolory miały właściwie ich ubrania.
W każdym razie, Audi pokręciła głową z rozbawieniem, po czym już po chwili razem z przyjaciółką ruszyła z powrotem do zamku, pozostawiając dom samemu sobie.
Audrey Roshwel
Audrey Roshwel
Czarownica


Urodziny : 17/06/1985
Wiek : 38
Skąd : Londyn, Anglia
Krew : półkrwi

https://magic-land.forumpolish.com/t700-skrytka-pocztowa-audrey-r

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Sob 22 Cze 2013, 22:39

Uradowana z faktu, że jej szlaban dobiegł końca, poleciała niczym kot z pęcherzem w stronę Downing Street 3, ciągnąc za sobą Iana, jeszcze tego samego piątkowego popołudnia. Musiała sprawdzić czy jej własność stoi w jednym kawałku, a przy okazji miała zamiar co nieco "wyremontować". Oczywiście nie znała się na tym aż tak bardzo, ale przecież sprzątanie, zdzieranie tapet, reperowanie okien czy wbijanie gwoździ nie wymagało nie wiadomo jakiego wielkiego talentu i każdy głupi mógł to zrobić, prawda? I obecność Krukona wcale jej nie peszyła ani nawet nie działała na nią jak pewnego rodzaju hamulec.
Kilka minut później otworzyła kluczykiem skrzypiącą bramkę, notując w głowie, że musi ją naoliwić, podobnie jak resztę zawiasów w domu, po czym omijając wgłębienie w chodniku, na którym ostatnio się wywróciła dopadła do drzwi, otworzyła je, spoglądając przez moment badawczo na chłopaka.
- Tylko tak jak mówiłam... jestem przed remontem, więc w każdej chwili coś Ci może spaść na głowę – uśmiechnęła się wesoło, wchodząc do środka. Wakacje zbliżały się wielkimi krokami a ona była hen daleko w lesie z jakimikolwiek pracami. Według postanowionego sobie ostatnio planu chciała zakończyć wszystkie prace z początkiem wakacji, coby potem móc pojechać do Londynu po farby i ewentualnie po meble. Zgodnie z tym co napisała jej w liście mama pieniądze powinna wysłać za kilka dni, tymczasem musiała sobie radzić sama, z tym co ma.
Rozejrzała się po mieszkaniu i w kilku ruchach różdżką załatwiła naprawę okien, parkietu i dziur. Cóż, schodów jak nie było tak nie było dalej, a jedyną drogą na górne piętro była chwiejąca się drabina. Jeunesse dochodząc do wniosku, że wystarczy jej upadków jak na jeden dzień postanowiła pozostawić porządki drugiego piętra na następny raz. Tymczasem pootwierała okna na oścież chcąc wpuścić do środka odrobinę świeżego powietrza.
- Nie jest tak źle, oprócz tego, że prawie umarłam ostatnio na zawał po wejściu tutaj, a co do wakacji... skoro mnie zapraszasz do siebie to pewnie skorzystam – rzuciła do Krukona, przyciągając do siebie jedno z krzeseł mieszczących się obok stolika. Najpierw oczywiście oglądnęła je dokładnie, czy aby przypadkiem znowu nie wypadnie z piskiem po ujrzeniu nieprzyjaciela z ośmioma nogami, ale gdy "teren" okazał się bezpieczny, przysiadła na krzesełku okrakiem, przodem do oparcia.
- Zamek to to nie jest, ale wystarczy. Poza tym po remoncie będzie świetny – powiedziała z wyczuwalną w głosie pewnością siebie, rozglądając się wokół.
– Tam będzie kuchnia, tutaj salon połączony z jadalnią, tamte drzwi i te obok będą sypialniami... - zaczęła wymieniać, pokazując palcem w odpowiednich kierunkach. Wtedy też boski palec tknął ją do sprawdzenia jednego z pomieszczeń. Do tej pory z Audrey zajęły się oglądaniem sypialni, kompletnie zapominając o łazience - wstała więc i skierowała się w stronę drzwi, mieszczących się niedaleko wyjścia z domu.
Pchnęła je z impetem, zaglądając niepewnie do środka, bo ostatnim razem, gdy odwiedziła jeden z pokoi bez uprzedniego zbadania terenu, równie szybko z niego wyszła. Tym razem wydawało się, że wszystko jest w porządku, dlatego weszła powoli do środka i odkręciła kurek z wodą w kranie i zamiast wody usłyszała ciche rzężenie...
i trzaśnięcie... oznaczające że rura od umywalki pękła, misa zdobiona rysami sama w sobie zleciała z uchwytów i roztrzaskała się na drobne kawałeczki tuż pod jej stopami pozostawiając po sobie straszliwy hałas. Oczywiście dzięki temu odkryła opuszczoną pajęczynę, ale wystarczyło to do głośnego jęknięcia, trzaśnięcia drzwiami i wrócenia w te pędy do Iana.
- Nigdy więcej tam nie wejdę, bo zginę – otrzepała się spanikowana, spoglądając skonsternowana na swoją drżącą ze strachu dłoń. - Widzisz, jestem zdolna inaczej - opuściła rękę, siadając z powrotem na krzesełku a zaraz po tym uśmiechnęła się subtelnie.


Ostatnio zmieniony przez Andrea Jeunesse dnia Nie 23 Cze 2013, 11:13, w całości zmieniany 1 raz
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Ian Ames Sob 22 Cze 2013, 23:10

Po przejściu paru kroków role się odwróciły i to nie Ian ciągnął Andreę do magicznej wioski, tylko ona jego. Z uśmiechem na twarzy szedł więc za brunetką dochodząc do wniosku, że to może być ciekawe. No i uniknął picia kawy tym sposobem! Miał więcej szczęścia niż rozumu, zdecydowanie. Kiedy doszli na miejsce zmierzył dom od góry do dołu krytycznym wzrokiem. Ciasny, ale własny- jak to mawiają. Jego dom prezentował się o wiele bardziej okazale, tak jak i mieszkanie w kamienicy. Niby zwykłe mieszkanie, ale jednak robiło wrażenie przeszkloną ścianą. Ten tutaj dom, nie odstawał zbytnio od reszty domów na dzielnicy. Był zwyczajny, naprawdę zwyczajny. Z tych obserwacji wyrwało go skrzypnięcie furtki, które sprawiło, że jego dłonie automatycznie zasłoniły uszy, a na twarzy wymalował się grymas bólu. No cóż, takie skrzypnięcie zwyczajnie boli jeśli ma się nadnaturalny słuch, a przecież taki właśnie posiadał panicz Volante. Szybko jednak opuścił dłonie i był już przygotowany na najgorsze przy następnych drzwiach.
- Przeżyję. Hej! Jak potrzebujesz pomocy w remoncie to jestem do dyspozycji... - ... bo trzy lata temu z czystej nudy odrestaurowałem zamek i wprowadziłem go w dwudziesty pierwszy wiek przy okazji kupując trzy klacze ze zwykłego kaprysu. - dodał już w myślach. Ot, uroki bycia bogatym dzieciakiem. Mógł śmiało żyć wystawnie, a i tak jego majątek się mnożył po różnych bankach, ale głównie u Gringotta. 
- Moja siostra, Alice, też tam będzie i pewnie parę jeszcze osób z Hogwartu, więc nie traktuj tego jak niemoralnej propozycji. Zwykłe zaproszenie. - uśmiechnął się ciepło. Nie należał do tych gospodarzy którzy zapraszają tylko po to, żeby sobie poruchać. Tak na dobrą sprawę nawet nie był pewien, czy jego przyrodzenie nadal działa jak powinno. I jak na razie nie miał potrzeby tego sprawdzać. Kiedy weszli do środka rozejrzał się wokół. Mnóstwo roboty. Naprawdę mnóstwo roboty. Słysząc jej wizję na tą ruderę jego brwi powędrowały nieco wyżej. Grunt, to mieć bogatą wyobraźnię. Jak na razie on pozbyłby się tych kompletnie badziewnych tapet i wymienił podłogi, a potem naprawił elektrykę i dopiero zaczął zastanawiać się nad tym co i gdzie. Stał tak i się rozglądał, a w międzyczasie Ślizgonka postanowiła sprawdzić co z łazienką. Słyszał pęknięcie rury zanim na dobre odkręciła kran, a potem dokładnie słyszał świst powietrza rozdzieranego przez spadającą umywalkę. Podbiegł do drzwi zaglądając za nie ciekawsko.
- Nic Ci nie jest? - zapytał wpatrując się w nią z niemałą obawą. Krew. Chodzący woreczek krwi. Jedno draśnięcie tkanki skórnej i woreczek zostanie przerwany. Spokój, Ian.- upomniał się w myślach i wstrzymał oddech, tak na wszelki wypadek.
- Oj, nie martw się. Jak się to wyremontuje to będziesz tam wchodzić z radością. - pocieszył ją  wybierając najbezpieczniejsze miejsce czyli na podłodze. Usiadł po turecku i spojrzał do góry.
- O, masz nawet piętro! - zauważył, widząc drabinę i sporą dziurę nad sobą. Mógłby tam się znaleźć jednym susem, właściwie nawet ćwierćsusem. Wątpił jednak, by to wyglądało naturalnie i człowieczo... A szkoda.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Sob 22 Cze 2013, 23:23

Szczerze mówiąc już od samego wejścia do domu sytuacja malowała się w ten sposób, że to ona mówiła, ale nie słuchała. To znaczy słuchała, ale nie odpowiadała od razu, kręcąc się wte i wewte po domu. Dopiero kiedy wróciła do niby-salonu, zasiadając na krześle, zerknęła na chłopaka, który najwidoczniej po zajściu z umywalką bał się korzystać z "dóbr" domu. I wcale mu się nie dziwiła, bo gdyby była na jego miejscu a dom nie należałby do niej, pewnie zachowałaby się tak samo. Gdy po kolei przypomniała sobie wszystkie wypowiedzi Iana, przeciągnęła się leniwie nim w ogóle zaczęła cokolwiek mówić.
- Po pierwsze, możesz pomóc, bo ja tego nie ogarnę sama, chociaż miała być tajemnica moja i przyjaciółki. Po drugie, raczej nie potraktowałam tego jako niemoralnej propozycji, a po trzecie... masz rację - zerknęła wymownie w stronę drabiny. - Jest piętro, ale nie ma schodów, a ja nie jestem pewna czy chcę zlecieć na ziemię albo ratować Ciebie, bo pomoc medyczna ze mnie jest żadna. Poza tym u góry jest jeszcze większy syf niż tutaj, na dole - powiedziała spokojnie, strzepując kurz ze spódnicy. W zasadzie, gdyby jednak wszedł na górę mógłby zauważyć ślady działalności ludzkiej, haniebnie przerwanej przez list od prefekt naczelnej.
- Ian? - mruknęła, podnosząc się z miejsca. Zrobiła stosowną pauzę podchodząc do okna, ale tylko po to, żeby zbadać stan ogrodu. W duchu dziękowała Audrey za to, że postanowiła wziąć tę dżunglę pod własną opiekę, bo ona nie cierpiała zabaw w plewienie grządek, sadzenie kwiatków, koszenie trawy (każdy kwiatek znajdujący się w jej pokoju nie wytrwał dłużej niż tydzień co mówiło chyba samo za siebie). Oparła się bokiem o framugę, krzyżując ręce na piersiach, z kolei spojrzenie błękitnych tęczówek zawiesiła na twarzy chłopaka.
- Dlaczego mnie wtedy tak bezczelnie pocałowałeś? - spytała z rozbrajającą szczerością, będąc wyraźnie zaintrygowana jego odpowiedzią. Ale co mogła poradzić na to, że była tylko ciekawską kobietką?
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Ian Ames Sob 22 Cze 2013, 23:42

Dziewczyna najwidoczniej w głowie kolekcjonowała jego odpowiedzi, by potem odpowiedzieć na nie za jednym zamachem. Słysząc, że nie chciała, żeby cokolwiek mu się stało miał ochotę zaśmiać się w głos. Więcej szkody może mu wyrządzić zwykłym ołówkiem niż spadek z piętra. No, ale przecież Jeunesse o tym nie wiedziała. I miała nie wiedzieć. To wszystko było tajemnicą z gatunku tajemnic rodzinnych. O jego wampiryzmie z ludzi wiedziała tylko ciotka Marie (która nawiasem mówiąc, nie wyglądała jak ciotka, a wręcz przeciwnie- była niezwykle atrakcyjną młodą kobietą) i Jeremy Scott. Nikt więcej. I tak miało pozostać. Nie chciał, żeby ludzie uciekali na jego widok, albo odrzuciliby go z towarzystwa ze zwykłego strachu. Nie chciał też skończyć wbity na pal przed Hogwartem. To tajemnica z gatunku tych tajemnic, których nie warto zdradzać. Na jego twarzy pojawił się za to łobuzerski uśmieszek.
- Nie martw się, nie wygadam się. No, ale na waszym miejscu zacząłbym od zdarcia tych tapet i ściągnięcia tu jakiegoś magoelektryka czy coś. Niech sprawdzi co z kablami, bo nikt nie chce, żebyście zginęły przy zapalaniu światła. Potem wymieniłbym podłogi i zajął się już takimi zwykłymi sprawami jak nowe tapety, okna, meble. - zasugerował wzruszając delikatnie ramionami. Kto jak kto, ale w trzymaniu tajemnic był całkiem dobry. Słysząc jak wypowiada jego imię z typowo angielskim akcentem, bez zbędnego przedłużania jak to Francuzi mieli w zwyczaju spojrzał na nią, a jego brew powędrowała nieco wyżej. Posłał jej typowo pytające spojrzenie, a kiedy usłyszał pytanie zastanowił się na chwilę.
- Chwilami jestem bezczelny i łatwo daję się ponieść swoim emocjom. - powiedział cicho i gdyby mógł, zapewne by się zarumienił, zamiast tego spuścił głowę w dół utkwiwszy spojrzenie w swoich trampkach.
- Podobasz mi się, Jeunesse. Naprawdę. - dodał jeszcze równie cicho spoglądając na nią ukradkiem spod wachlarza kruczoczarnych rzęs.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Sob 22 Cze 2013, 23:54

Gdy Ian zaczął wymieniać jej co powinna a czego nie, skrzyżowała ręce na piersiach, mrużąc oczy. Oczywiście wysłuchała uważnie tego co miał jej do przekazania, ale skwitowała to pobłażliwym uśmiechem.
- No coś Ty... nie wpadłabym na to - powiedziała, jednak nie chciała go urazić w żaden sposób.
- Zaczęłyśmy zdzierać tapety u góry, ale wtedy dostałyśmy list od prefektowej, no i szlaban, ale o tym wiesz doskonale - wzruszyła ramionami. - Na początek chciałyśmy załatać dach, bo na ścianie były widoczne zacieki, ale podłoga jest w całkiem niezłym stanie - dodała wpatrując się w Iana jak ciele w malowane wrota. Jego odpowiedź na jej pytanie naturalnie ją zaskoczyła. Aż za bardzo i kiedy zorientowała się, że chyba zbyt długo stoi z dziwnym grymasem na buzi, potrząsnęła ledwo zauważalnie głową. Odepchnęła się od parapetu, podchodząc powoli do chłopaka i a gdy znalazła się metr od niego, usiadła, układając spódnicę w ten sposób, by nie świecić wszem i wobec bladoróżowymi majtkami. 
- Miło mi to słyszeć. Uroczy jesteś, najpierw mnie całujesz jakby nigdy nic a teraz wyglądasz jak mały, zawstydzony chłopiec - wydusiła z siebie w końcu, uśmiechając się najładniej jak umiała a chłodną dłonią żartobliwie pogłaskała Krukona po głowie.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Ian Ames Nie 23 Cze 2013, 00:13

No tak, niby Ameryki nie odkrył, ale chciał być miły. Jednak nie należał do przesadnie miłych i nie zaoferował jej funduszy na remont tej rudery. Miał w sobie coś z Żyda, więc jeśli trwonił pieniądze to na własne zachcianki, ale za to umiał je potem pomnożyć. Trochę wrodzona umiejętność rozwinięta pod okiem jego ojca i kamerdynera Jacoba, który miał iście żydowskie pochodzenie i umiał robić cuda z pieniążkami. Z pustego i Salomon nie naleje- prawda. Z pustego i Jacob nie naleje- fałsz. Gdyby miał dostęp do rządowych pieniędzy ten kraj byłby miljon razy bogatszy od Hameryki.
- Wiem tylko o szlabanie. Słyszałem na korytarzu. Tak samo jak słyszałem, że poszłaś sama na bal... - uśmiechnął się łobuzersko. Dużo można było się nasłuchać na korytarzach. Trzeba było jednak robić przesiew informacji na prawdziwe i zwykłe bzdury. Przecież to, że wnuk dyrektora zapłodnił jakąś Gryfonkę było totalną bzdurą wyssaną z palca, a jednak było na językach całego Hogwartu. Jakoś wątpił w umiejętności prokreacyjne piętnastolatków. Kiedy usiadła na podłodze naprzeciwko niego, żeby nie świecić swoim wszem i wobec (czyż to nie nazwy chorób wenerycznych?!) podniósł na chwilę głowę do góry.
- Bo mnie peszysz takimi pytaniami. Są dla mnie trudne. Wolę prostsze... Na przykład w którym roku wybudowano Rosyjskie Ministerstwo Magii, albo ile skrzatów pracuje w Hogwarcie? Prawdy dowiedzione przez rzeszę naukowców są dla mnie łatwiejsze niż pytania dlaczego coś zrobiłem, albo co czuję. - wzruszył ramionami zakończając swój krótki wywód na końcu dochodząc do wniosku, że i tak pewnie gówno ją to obchodzi. Zamknął na chwilę oczy, by potem je otworzyć i uśmiechnąć się przepraszająco.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 23 Cze 2013, 00:33

No tak. Bal. No tak. Poszła sama i no tak, zniknęła z niego po dziesięciu minutach, gdy ten nawet nie rozpoczął się na dobre. A to wszystko dzięki Joelowi i samej szacownej Audrey, która zamiast odpuścić ciągnęła dalej nieprzyjemny dla obu stron temat, oraz samemu chłopakowi Angielki, Connorowi. Nie chciała jednak zadręczać się kolejnymi wyrzutami sumienia związanymi ze swoją przyjaciółką, ani tym dlaczego na ostatniej w tym roku imprezie szkolnej zagościła sama, ale niestety jeśli chciała odpowiedzieć na tę zaczepkę, musiała liczyć się z dalszymi pytaniami.
- Poszłam sama, bo nikt mnie nie zaprosił. W zasadzie tego samego ranka miałam zamiar w ogóle sobie odpuścić - stwierdziła cicho. Z perspektywy tego jednego dnia, który minął od spotkania z Campbellem uświadomiła sobie, że chyba raczej się nie dogadają co do wakacji i nie zdziwiłaby się, gdyby spędzili je osobno. Cóż, nie było jej to ani trochę na rękę, bo znała siebie i wiedziała, że jeśli z kimś jest, to ten ktoś nie może zostawiać jej samej na dłużej niż tydzień a co dopiero na dwa miesiące. Miała wtedy za dużo czasu na przemyślenia, na wyszukiwanie kolejnych problemów a kiedy dochodziło do spotkania z delikwentem po wymienionym wcześniej okresie czasu uświadamiała sobie, że jej zauroczenie czy zakochanie prysło jak mydlana bańka. Ot, takim była skomplikowanym człowiekiem, który nie nadawał się ani trochę do związków.
Z uśmiechem, dłonią zahaczyła jeszcze o gładki policzek, a także podbródek Iana, po czym zabrała rękę, podpierając się nią z boku. Właściwie w tym momencie Krukon sam sobie wykopał grób (o ironio losu - wampir kopiący sobie grób...) twierdząc, że peszą go tego typu pytania, bo podstawową cechą charakteru Angielki, jak i wielu kobiet, była wrodzona ciekawość i upierdliwość idealnie idąca w parze.
- No to w którym roku zbudowano Rosyjskie Ministerstwo Magii? - spytała, unosząc rozbawiona brwi ku górze. - Ale dlaczego Cię peszę? To normalne pytanie! Chyba nie sądziłeś, że nie wrócę do tego tematu albo zapomnę - posłała chłopakowi wymowne spojrzenie o nazwie "jeśli tak myślałeś, to chyba Ci coś upadło na głowę", po czym zamilkła na moment, żeby po chwili kontynuować:
- Wiesz, Ian, nie codziennie nieznajomy podchodzi i całuje mnie prosto w usta - w jej tonie głosu nie dało się słyszeć żadnego rodzaju irytacji a wręcz przeciwnie, ton był wesoły, zupełnie inny niż ten, co występował w ich rozmowach. A to, że ją zszokował i to, że jej się podobało pozostawało tylko i wyłącznie w jej głowie. Przy okazji teraz sama Jeunesse odwróciła spojrzenie, wbijając je w martwy punkt w ścianie naprzeciwko.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Ian Ames Nie 23 Cze 2013, 15:40

Bale... Ian raz jeden jedyny pojawił się na szkolnym balu i chyba wystarczy mu już do końca jego egzystencji. Nie dość, że nic fajnego tam się nie dzieje, to jeszcze trzeba się przebrać i tańczyć. A fe. Odkąd przestano zapraszać na bal Fatalne Jędze uroczystości te straciły resztki swego uroku.
- Lepiej było odpuścić. - stwierdził przechylając nieco głowę. On by odpuścił na jej miejscu. Idzie się porzygać tęczą na widok tych wszystkich wymieniających bakterie drogą ustną na środku Wielkiej Sali. Nie przepadał za zakochanymi parami. Nie wierzył zbytnio w miłość. Znaczy taką miłość między osobnikami płci przeciwnej o podtekście erotycznym. Bo kochać jednak potrafił. Kochał w końcu Alice, Marie i swoich braci. Miłości nie ma, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać! No,ale pożądanie było. Ludzie często mylili te dwa pojęcia stosując je wymiennie. Stąd tyle nieporozumień i rozwodów.
- W tym roku w którym powołano Artemisę Lufkin na angielskiego Ministra Magii czyli w 1798, bo nie chcieli być gorsi. - odpowiedział na jej pytanie jakby to była rzecz oczywista dla każdego czarodzieja. A przecież to takie oczywiste nie było. W końcu nie każdy miał pamięć do historii magii. Kolejne jej słowa sprawiły, że posłał jej znów przepraszający uśmiech i poczuł się jeszcze dziwniej.
- Ale spodobało Ci się, przyznaj. - rzucił radośnie przechylając nieco głowę i wpatrując się w nią swoimi ciemnobrązowymi tęczówkami.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 23 Cze 2013, 15:48

Kwestię balu wolała ostatecznie pominąć milczeniem. Było co było a ona nie miała na to już wpływu. Być może gdyby była singielką albo być może gdyby została tam na dłużej zdarzyłoby się coś interesującego, no ale nie dane było jej się o tym przekonać, a takim o to sposobem spędziła ten wieczór z Wilsonem na całkiem normalnej dyskusji. Spojrzenie, którym wodziła po pozdzieranej do połowy tapecie, ponownie utkwiła w twarzy Iana.
- Historia magii na piątkę - uśmiechnęła się, ale z kolejnym stwierdzeniem Iana jej uśmiech zastąpił speszony wyraz twarzy. Widać trafił w jej czuły punkt, bo nie była przygotowana na takie pytanie. Podniosła się więc z ziemi, otrzepując spódnicę z kurzu.
- Jak uporamy się z remontem to zapraszam na parapetówkę - zmieniła bardzo szybko temat, chodząc powoli po niby-salonie, w duchu przy okazji modląc się, żeby nie miał zamiaru dalej ciągnąć ją za język.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Ian Ames Nie 23 Cze 2013, 21:01

Uśmiechnął się szeroko.
- Na szóstkę, prawdę mówiąc. - poprawił dziewczynę, choć niewiele się pomyliła. Może więc właśnie Historia Magii? Najpewniej właśnie to, bo czym innym przez najbliższe trzy lata może zająć się nielegalny wampir? Oprócz fotografii, którą traktował czysto hobbystycznie od zawsze? Studia jakieś musiał podjąć, bo dziwnie by to wyglądało, gdyby odpuścił. Kto jak kto, ale on? Nie, to z pewnością byłoby dziwne gdyby duma Ravenclawu odrzuciła propozycje studiowania na uczelni imienia Albusa Dumbledore'a. Studia więc zacząć musi. Ale jakie? Oto jest pytanie! Sam jeszcze nie wiedział. Przecież i tak skończy w przeciągu najbliższych piędziesięciu lat wszystkie możliwe kierunki... No, ale od czego by tutaj zacząć?
Bacznie obserwował jej twarz swoimi brązowymi tęczówkami. Kiedy zobaczył speszenie na jej twarzy poczuł satysfakcję. I z taką też satysfakcją się uśmiechnął. Słysząc jak próbuje zmienić temat wiedział, że jej nie odpuści.
- Ha! Wiedziałem, że Ci się podobało! Jak chcesz możemy to powtórzyć? - rzucił radosnym tonem, a kiedy podniosła się z podłogi on także to uczynił otrzepując swoje spodnie z kurzu. Uwagę o parapetówce całkowicie puścił mimo uszu i patrzył jak chodzi w tą i z powrotem.
- Nie martw się, nie powiem twojemu chłopakowi kimkolwiek on jest. - rzucił zachęcająco, po czym podszedł do ściany i się o nią oparł.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 23 Cze 2013, 21:13

Przystanęła w końcu na środku pokoju, opierając ręce o biodra. Przyglądnęła się badawczo chłopakowi a jego uśmiech, pełen pewności siebie i satysfakcji spowodował, że speszyła się jeszcze bardziej. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknęła je wraz z drugą wypowiedzią Iana. Teraz na jej twarzy pojawiło się ogromne zdziwienie a jej oczy wyglądały jak dwie, wielkie monety.
- Chyba sobie żartujesz - powiedziała spokojnie, przybierając już całkiem normalny wyraz twarzy. Nawet jeśli by się zgodziła to nie czułaby się potem z tym fair. No, bo to na pewno nie byłoby fair i nieważne czy byłaby to ich tajemnica. Przecież takie całowanie podchodzi chyba pod zdradę (choć niektórzy wcale tak nie uważają!).
- Widzę, że pewność siebie wróciła - skomentowała cicho, mijając Krukona. Nie wiedziała czy wolała wersję bezczelnego chłopaka czy tą drugą, nieco speszoną, która broni się rękami i nogami przed milionem męczących pytań. Potem zniknęła za drzwiami jednego z pokoi, rozglądając się wokół. O dziwo to pomieszczenie zachowało się w całkiem dobrym stanie, a także podobnie jak w przypadku łazienki - była w nim po raz pierwszy. Rozglądnęła się ponownie, jeszcze raz po kilku pozostałych regałach, wzrokiem odczytując tytuły na pojedynczych sztukach książek.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Ian Ames Nie 23 Cze 2013, 21:36

Jasne, że sobie żartował. Musiałaby być naprawdę puszczalską dziwką, gdyby poszła na taką ofertę. Bardziej chciał ją sprawdzić. Słysząc jej stwierdzenie zaśmiał się cicho.
- Pewnie. No, ale jak byś chciała to jakoś nie wzbraniałbym się przed tym rękami i nogami. Puścił jej oczko chowając dłoń do kieszeni ciasnych spodni. Tak, tak, znowu rurki. Druga para w jego kufrze. I prawdopodobnie jedna w wielu, bo nie przykładał większej wagi do spodni. No i nie chciało mu się godzinami szukać zwykłych dżinsów, bo miał też świadomość, że pewnie by ich nie znalazł. Świat się spedalił i tyle w temacie.
- Och, zawsze gdzieś tam była. - powiedział równie cicho, przechylając głowę. Widząc jak Andrea wychodzi do innego pomieszczenia uznał, że to już czas, żeby się stąd zmyć. Z cichym westchnięciem wszedł więc za nią do pokoju.
- Spadam. Zobaczymy się w szkole. Na razie! - rzucił radośnie machając jej dłonią. Nie zamierzał jej już całować. Tamto było... spontanicznie i miało się już nie powtórzyć. Wyszedł z domu co drzwi oznajmiły głośnym skrzypnięciem na które był już przygotowany. Furtka też za nim skrzypnęła, a potem spokojnym krokiem ruszył w stronę Hogwartu. Pozornie. Gdy znalazł się poza zasięgiem wzroku Andrei ruszył w wampirzym tempie w kierunku Zakazanego Lasu.
Ian Ames
Ian Ames
Klasa VII


Urodziny : 26/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Newheaven, Anglia.
Krew : czysta.

https://magic-land.forumpolish.com/t680-skrytka-pocztowa-panicza-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Nie 23 Cze 2013, 21:42

Odwróciła się w stronę Iana i gdy tylko go pożegnała, uśmiechnęła się pod nosem. Nie mogła zaprzeczyć temu, że miał w sobie coś co ją intrygowało i gdyby była singlem to pewnie by próbowała odkryć co tak naprawdę ją w nim pociąga oprócz przyjemnego dla oka tyłka i uroczej buźki oraz łatwości rozmowy. Tymczasem przeglądała zakurzone książki a gdy na zewnątrz ściemniło się, opuściła dom, zamykając drzwi i furtkę na kluczyk a potem oddaliła się do zamku czując ogarniające ją zmęczenie.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Pią 16 Sie 2013, 16:04

Ostatnimi czasy wszystkie możliwe plotki z nią w roli głównej ucichły, co oznaczało tylko tyle, że albo stała się mało ciekawa albo znaleziono sobie nowego kozła ofiarnego. Broń Boże, nie miała zamiaru narzekać z tego powodu! Stanowczo lubiła takie dni, kiedy nikt nie wytykał jej palcami na ulicy, bądź nie szeptał po kątach na jej temat, gdy tylko przechodziła obok... prawdę mówiąc dzięki temu wróciła jej chęć do życia i robienia czegokolwiek, dlatego dzisiejszego ranka wstała z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach, obudzona przez przebijające się do jej pokoju promienie słoneczne - w innym przypadku automatycznie odwróciłaby się na drugi bok owinięta w koc, klnąc na cały świat. Tymczasem po krótkim doprowadzeniu się do porządku, paru poprawkach w wyglądzie, a mianowicie lekkiej korekcie buzi, dzięki której wróciła do swojego pierwotnego wizerunku, który mało kto znał i zmianie koloru włosów na swoje naturalne, wyruszyła do sklepu po zakupy, by uzupełnić zapasy jedzenia w domu. Następnie korzystając z tego, że była w domu sama (a tak jej się wydawało od kilku dni, podczas których siedziała zamknięta w czterech ścianach) wysprzątała wszystkie możliwe pomieszczenia na błysk... a do tego nie za pomocą magii! Nie wiedząc czemu odczuła przez to pewnego rodzaju ulgę czy zadowolenie duszy, jak kto wolał. Zbliżała się godzina druga popołudniu, dlatego Angielka przebrała się w swój strój kąpielowy i krótkie spodenki, włosy związała niedbale w koka, po czym ruszyła na podbój ogrodu. Względnie ogródek był doprowadzony do porządku przez Audrey, jednak wciąż należało zająć się kwiatkami i chwastami, których jej przyjaciółka nie zdążyła dopieścić. Stąd od przynajmniej trzydziestu minut Jeunesse opalała się na przemian z zabawą w ogrodnika.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Charlotte Jeunesse Pią 16 Sie 2013, 16:27

Charlotte włóczyła się po świecie, unikając domu przy Downing Street 3. Po kilku tygodniach spędzonych pod dachem rudych Wilsonów, stwierdziła, że wystarczająco skorzystała z ich gościnności i przy pomocy skrzata zagrzała miejsce w Londynie. Ostatnia rozmowa z Czerwoną przyjaciółką, uświadomiła ją jednak w przekonaniu, że powinna popuścić trochę siostrze i wrócić do malowniczej wioski Hogsmeade.
Z racji tego, że wróciła w środku nocy, korzystając z klucza, znajdującego się pod wycieraczką z napisem Welcome, Andrea nie zdawała sobie sprawy z jej pobytu. Charlotte, gdy tylko chciała, potrafiła zachowywać się jak prawdziwy ninja. Kilkakrotnie miała ochotę przestraszyć dziewczynę, doprowadzając ją w ten sposób do zejścia z tego świata, ale obiecała coś sobie.
Z bojową miną, zerwała się z łóżka o poranku i leniwie doprowadziła do względnego porządku. Umyte, wilgotne włosy związała w luźny kucyk, pozwalając by ciemne kosmyki spływały niesfornie po jej szyi. Idąc śladem siostry, którą zauważyła za oknem, również przyodziała krótkie szorty i narzuciła granatową górę od stroju kąpielowego.
Już miała opuszczać ukochaną sypialnie, kiedy usłyszała rytmicznie stukanie. Za szybą dostrzegła poczciwego Heńka z listem w dziobie. Zanim przeleciała wzrokiem po linijkach tekstu, wiedziała, że wiadomość jest od Charlesa. Uśmiechnęła się na wzmiankę o gryfońskiej piżamie i z błyskiem w oku obdarowała ją rozbawionym spojrzeniem. Własność prefekta leżała teraz na jej łóżku, ładnie złożona w kostkę. Wyciągając z szuflady skrawek pergaminu, nabazgrała kilka słów i oddała liścik sowie, głaszcząc ją kilkakrotnie po łebku. No, ale dosyć tego. Zbierając się w sobie, pokonała odległość drewnianych schodów i odsuwając szklane drzwi, wyszła niepewnie do ogródka. Bez większego problemu naciągnęła na dłonie zielone rękawice i przykucnęła przy pielącej Ślizgonce. Na początku nie odzywała się, sumiennie jej pomagając. Upał był nie do zniesienia, a delikatne kropelki potu wykwitły na czole Czerwonej.
- Powinnyśmy przyrządzić jakąś lemoniadę. Ty robisz najlepszą. - odparła luźno, wzruszając chudymi ramionami. Nie było to żadne podlizywanie się, tylko zwykłe stwierdzenie, a rozmowę trzeba przecież od czegoś zacząć.
- Wiesz, że nie bawię się w babskie gierki dlatego powiem to wprost. - ułożyła dłonie na kolanach, przenosząc czekoladowe spojrzenie na starszą o pięć minut Jeunesse. Miała ochotę dodać coś jeszcze, dlatego otworzyła szeroko buzię, ale równie szybko ją zamknęła, decydując się poczekać na reakcję siedzącej obok ogrodniczki.
Charlotte Jeunesse
Charlotte Jeunesse
Klasa VI


Urodziny : 13/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t666-skrytka-pocztowa-charlott

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Andrea Jeunesse Pią 16 Sie 2013, 16:45

Nigdy nie przepadała za zabawami w ogrodnika, ale zawsze, gdy siedziała w domu dziadków, ukrywając się od problemów świata ją otaczającego, jej kochana babunia w taki czy inny sposób zachęcała ją do pomocy przy roślinkach. Dlatego pamiętała kilka rzeczy z tamtych dni, kilka porad starszej pani i całkiem nieźle jej to wychodziło jak po takim czasie unikania ogródków. Wbrew pozorom starsza o pięć minut Jeunesse była inteligentna, ambitna i gdyby chciała, gdyby tylko miała ochotę przysiąść nad książkami, miałaby całkiem niezłe oceny. Najlepiej wiedziało o tym jej rodzeństwo, a skoro o nim mowa... zerknęła kątem oka na swoją siostrę, ale bez ani słowa przywitania zajmowała się tym co zaczęła. W końcu cisza stawała się nie do zniesienia, podobnie jak żar lejący się z nieba i gdy już miała się podnieść, by wyjść do kuchni, jej siostra ponownie wkroczyła do jej głowy, odgadując to, o czym myślała. Zerknęła na nią ze zdawkowym uśmiechem, ściągając z dłoni rękawice a kolejne słowa Charlotte skomentowała krótkim:
- Z pewnością - Angielka zgarnęła pojedyncze kosmyki wystające z niedbałego koka za ucho i ruszyła w stronę kuchni.
Przygotowanie lemoniady poszło jej sprawnie, w efekcie czego chwilę później wróciła z dwoma szklankami orzeźwiającej lemoniady cytrynowej, przyozdobionej kostkami lodu i kolorowymi słomkami. Wręczyła jedno z naczyń swojej siostrze, po czym usiadła na ziemi, kompletnie nie przejmując się tym, że pobrudzi sobie spodenki. I tak były to jedne z tych roboczych.
- Jak było u Wilsonów? - zagadnęła zupełnie normalnie, zamaczając wargi w nieco kwaśnawym napoju. To, że Gryfonka znalazła się u Wilsonów nie było żadną tajemnicą, przynajmniej dla niej. Wystarczyło, że tamtego dnia, po ich dyskusji, przypadkiem na odchodnym usłyszała cel jej wycieczki.
Andrea Jeunesse
Andrea Jeunesse
Klasa VII


Urodziny : 12/06/2005
Wiek : 18
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : czysta
Genetyka : jasnowidz

https://magic-land.forumpolish.com/t694-skrytka-pocztowa-andrei-

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Charlotte Jeunesse Pią 16 Sie 2013, 17:25

Kiedy Andrea poderwała się z ziemi i zniknęła w kuchni, Charlie nie za bardzo wiedziała co też powinna ze sobą zrobić. Pokręciła się chwilę, wyrywając niepotrzebne zielska, jednak szybko znudziła się tym zajęciem. Zainspirowana kolorowymi kwiatami, które rosły po prawej stronie płotu, zerwała kilka i wsadziła je do odrobinę przybrudzonego wazonika, stojącego obok jednej z doniczek. Z prędkością światła wyciągnęła z altanki dwa leżaki i mały stoliczek na którym postawiła wspomniany wcześniej wazonik.
- Voila! - rzuciła perfekcyjnym francuskim, uśmiechając się szeroko do siostry, która wróciła z orzeźwiającymi napojami. Wskazując jej jedno z krzesełek, sama zajęła miejsce i wyciągnęła się na nim niczym leniwe kocię.
- Zaraz, zaraz.. skąd wiesz? - jedna z jej ciemnych brwi powędrowała znacznie wyżej, a na twarzy Czerwonej pojawił się wyraźny wyraz zaintrygowania. Czyżby ją śledziła? Nie, to zupełnie nie w jej stylu. Wolała zostawić tą kwestię i przejść do wprowadzania w życie jej ambitnego planu, mającego na celu w miarę pogodzić ich dwójkę.
- Bardzo dobrze. Większość czasu spędzałam z Charlsem. Nie przepadam za pozostałymi członkami jego rodziny. No, może Hannah jest w porządku. - objęła dłońmi zimną szklankę i upiła kilka, sporych łyków cytrynowej lemoniady. Była pyszna jak zawsze. Młodsza Jeunesse nie raz zazdrościła starszej wrodzonych zdolności kulinarnych. - Ukradłam mu świetną Gryfońską piżamę i teraz się trochę złości, ale przejdzie mu. - dorzuciła jeszcze, zanim postanowiła zmienić temat. - A ty? Co robiłaś? Podejrzewam, że nie tęskniłaś za mną. - przeciągnęła się, spoglądając leniwie w bezchmurne niebo.
Charlotte Jeunesse
Charlotte Jeunesse
Klasa VI


Urodziny : 13/06/1997
Wiek : 26
Skąd : Liverpool, Anglia
Krew : Czysta

https://magic-land.forumpolish.com/t666-skrytka-pocztowa-charlott

Powrót do góry Go down

Wejście do domu i ogród na tyłach Empty Re: Wejście do domu i ogród na tyłach

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach