Anthony Wilson

Go down

Anthony Wilson Empty Anthony Wilson

Pisanie by Anthony Wilson Sro 08 Mar 2023, 21:29

Anthony Wilson F284ed9b4c71735f802c9b22aef3eb729a94daa7
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Anthony Wilson Empty Re: Anthony Wilson

Pisanie by Anthony Wilson Wto 14 Mar 2023, 02:19

7 marca 2023. Pełnia.


Pomimo to, że Wilson spędził ostatnie dni na oddawaniu się uciechom fizycznym, jakim było picie alkoholu i spotkanie z Lauren, to zdawał sobie sprawę, że pełnia zbliża się nieubłaganie wielkimi krokami. Nie ważne jak bardzo chciał przed nią uciec i schować się do największej szkolnej szafy, to tak naprawdę nic nie mogło go przed tym uratować. Nie mógł zmienić tego kim był, a jego jakieś dziwne przeświadczenie o poradzeniu sobie zawsze samemu nie pozwalało mu prosić o pomoc jaką mógł być chociażby eliksir tojadowy. Co pełnie zamieniał się w bestie bez świadomości i bez pełnej pamięci, a tym nieokiełznanym potworem zazwyczaj musieli opiekować się jego najbliżsi. Tym razem miał spędzić ten wieczór z Florą i Richardem, którzy chcąc nie chcąc musieli zająć się szalonym Wilsonem, kontrolując czy nie wybije przypadkowo połowy wioski.
Anthony siedział na swoim łóżku w dormitorium pakując do plecaka butelkę wody i swój dres, który zazwyczaj ubierał po całonocnej imprezie w zakazanym lesie. Nie miał zamiaru powtórzyć błędu sprzed miesiąca, narażając nie tylko siebie ale i Lauren, która bezmyślnie, z jakąś chorą ciekawością i troską wbiegła za nim do Zakazanego Lasu. Szczerze powiedziawszy nie do końca żałował tego co wtedy się stało, bo chyba tylko dzięki całkowitemu przypadkowi ta dwójka zbliżyła się do siebie aż tak bardzo. Wspomnienie dziewczyny spowodowało, że ślizgon uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie ostanie chwile w dormitorium i w sumie, nawet ta kompletnie szalona podwójna randka spowodowała przyjemne ciepło w okolicy serca bruneta. Najważniejsze dla niego było to, że chociaż przez chwile mógł być obok Lauren, nawet jeśli miałoby to skończyć się kłotnią i latającymi przedmiotami. Nie zastanawiając się już dużej zarzucił plecak na ramie po czym wyszedł z sypialni pozostawiając swoich współlokatorów w błogiej niewiedzy dokąd zamierza się udać dzisiejszego wieczoru.
Anthony szybkim krokiem przemierzał opustoszałe szkolne błonia wiedząc, że jest lekko spóźniony i  zerkał nerwowo za siebie zauważając, że słońce już powoli ustępowało miejsca dla nocy i miał nadzieje, że ani jego bliźniaczka ani Baizen nie zaczną przywitania od wyrzutów na temat jego braku poczucia czasu. Nie miał dzisiaj humoru, ani ochoty wsłuchiwać umoralniających monologów od tej dwójki, czuł się wystarczająco źle i słabo by jeszcze znosić ich humorki. Zbliżając się do skraju lasu zauważył Florę, która chodziła od drzewa do drzewa i Richarda skaczącego z nogi na nogę a jego twarz wykrzywiał lekki grymas niezadowolenia.  
-Tak wiem, spoźniłem się. Przestańcie się patrzeć na mnie jak gdybym pozabijał pół szkoły...- prychnął oburzony kiedy każde z nich zaczęło mruczeć pod nosem chcąc wygarnąć mu jak bardzo nieodpowiedzialnie znów się zachowuje. - kurwa, nie mam dobrego przeczucia co do tej pełni.- szepnął chyba nawet bardziej do siebie niż do nich łapiąc siostrę za rękę. Splatając z nią swoje palce, ciągnął ją za sobą niczym małą dziewczynkę, a kiedy ta burknęła coś w stylu, że mógł się spieszyć wcześniej i, że teraz ma to w sumie już to w nosie, ten jedynie wywrócił wymownie oczami. Nie chciał wdawać się w bezsensowne kłótnie, skoro lada chwila księżyc pojawi się na niebie zamieniając ich przy okazji w bestie bez żadnej moralności. Można spokojnie powiedzieć, że to on jako jedyny z tej trójki był potworem bez świadomości, bo zarówno Flora jak i Baizen przyjmowali eliksir tojadowy pozwalający zachować im trzeźwy umysł w momencie kiedy Wilson szalał w najlepsze nie mając przy tym żadnej samokontroli. Szli wystarczająco długo by po pewnym czasie znaleźć się w środku zimnego lasu, który powoli spowijał się w ciemnościach nadchodzącej nocy.
- myśle ze tu będzie dobrze- rozejrzał się dookoła analizując czy miejsce będzie wystarczająco bezpieczne żeby nie narobić sobie znacznej krzywdy, kiedy smagany bólem, będzie się przemieniał. - tylko blagam Cie Baizen, nie łaź za mną krok w krok, Ok? Pozwól mi się choć  trochę pobawić.- chcąc rozluźnić nieco atmosferę zażartował odrzucając przy tym swój plecak pod największe z drzew, mając nadzieje, że po dzisiejszej nocy z łatwością go odnajdzie. Wilson ostatni raz spojrzał na swoich kompanów trzeźwym wzrokiem  i w momencie kiedy głęboko nabierał powietrza do płuc zaczęła się przemiana. Pojawiający się księżyc idealnie oświetlał cała tą scenkę, gdzie każde z nich przeistaczało się w owłosione bestie. Ból łamiących się kości i wydłużonych kończyn zawładnął jego ciałem sprawiając, że bez kontroli szamotał się sam ze sobą uderzając o każde napotkane drzewo z coraz to większą siłą. Koniec. Dość. Zacisnął mocniej powieki wypierając cierpienie obezwładniające każda komórkę jego organizmu, zaś serce łomotało tak głośno jak gdyby chciało wyskoczyć z rozdzieranej bólem klatki piersiowej chłopaka. Koniec. Anthony Wilson zniknął a jego zielone oczy zastąpiły teraz żółte, dzikie ślepia świdrujące otoczenie jak gdyby widział las po raz pierwszy. Nagle w  gęstwinach lasu pojawił się jasny błysk rozpraszający przeraźliwą ciemność, a w okół dzikiego zwierzęcia raz po razie zaczęły pojawiać się zakapturzone postacie. Zaklęcie jedno, drugie, trzecie lądowało wprost w środek klatki piersiowej chłopaka zamkniętego w ciele wilkołaka, a ten smagany bólem i siłą magii upadł na ziemie wydobywając z siebie przeraźliwe, pełne bólu wycie. Ciało wilkołaka już za chwile skrępowane było mocnymi łańcuchami z kompletnie unieruchomiony pyskiem, nie dając mu tym samym żadnej możliwości ucieczki czy samoobrony. Gdzieś w oddali dało się słyszeć któregoś z jego towarzyszy, jednak nie miało to już żadnego znaczenia ponieważ czarodzieje wraz z przemienionym Wilsonem teleportowali się z cichym świstem.
Pustka. Ból. Cierpienie.
Tak po krótce można było opisać co czuł Anthony kiedy powoli odzyskiwał świadomość leżąc gdzieś w jakimś mokrym i ciemnym lochu przykuty za ręce i nogi do jednej ze ścian. Zanim uchylił powieki zorientował się, że coś jest nie tak, że nie tutaj powinien się obudzić. Miejsce w którym się znajdował nie przypominało przyjemnego, ciepłego pokoju życzeń w którym spędzał poranki po pełni. Otwierając oczy rozejrzał się dookoła i spoglądając po sobie syknął cicho dostrzegając, że na jego ciele pojawiło się wiele nowych ran z których większość z nich była zaleczona, co oznaczało, że ktoś musiał mu pomóc. Czy był to dobry znak, czy raczej nie bardzo sądząc po miejscu w którym się znajdował? Wspomnienia wracały w postaci krótkich obrazów z których nie dało się złożyć nic w jedną, spójną całość. Nie wiedział ile tak czekał przykuty do tej ściany, mogły to być godziny ale tez krótkie minuty zanim wysoki postawny mężczyzna wszedł przez otwór w ścianie i za pomocą różdżki wyswobodził go z niewoli, rzucając mu przy okazji jego czarne dresowe spodnie.
-Ubierz się Wilson.- rozkazał mężczyzna głosem nieznoszącym sprzeciwu przyglądając się przy tym chłopakowi z nieukrywanym obrzydzeniem. Kiedy ten resztkami sil zakładał spodnie na swoje roztrzęsione nogi dopiero po chwili podniósł wzrok przyglądając się mężczyźnie który stał nad nim niczym kat. Był postawny, wysoki i bardzo elegancko ubrany w przeciwieństwie do Wilsona który leżał tu brudny, pozbawiony jakiejkolwiek godności. Anthony nie był przyzwyczajony do tego typu sytuacji- zawsze butny, niesamowicie pewny siebie, wręcz z niebezpiecznym poczuciem własnej wartości teraz czuł upokorzenie , złość ale też kompletną bezradność.
-Sharp. Conrad Sharp. Starszy autor. - z zamyślenia wyrwał go ponownie zimny głos mężczyzny, a słowa wypowiedziane przeszył jego głowę niczym strzała. Wilson nie miał zielonego pojęcia o jakiejkolwiek rodzinie swojej dziewczyny i mógł pomyśleć, że jest to komplety przypadek jednak słysząc to nazwisko i widząc kształt oczu czarodzieja nie mógł oprzeć się wrażeniu, ze gdzieś już je widział. Czy ten mężczyzna jest tu z jej powodu? Czy Wilson mógł jej coś zrobić? Gdzie jest Flora i Richard i…
- Gdzie ja jestem?- jego głos był słaby i zachrypnięty i tak naprawdę z trudem wypowiadał jakiekolwiek słowa, bo susza panująca w jego ustach przyklejała mu język do podniebienia.
- Ministerstwo Magii mój drogi. Chyba naprawdę nie myślałeś, ze będziesz tak w nieskończoność latać po szkolnym lesie zagrażając wszystkim dookoła?- tak, Anthony dopiero teraz uświadomił sobie w jak dużych jest kłopotach się znalazł i przez chwile był na siebie wściekły, za to jak łatwo i bezmyślnie dał się złapać. Starając się wstać, na wciąż trzęsących się nogach, oparł jedną z dłoni o zimna kamienna ścianę i kiedy chciał ponownie otworzyć swoje spierzchnięte usta by coś powiedzieć, Conrad przerwał nie dając mu dojść do słowa.
-Ruszaj się, idziemy.- podchodząc do chłopaka pchnął go w stronę wyjścia i zdecydowanie nie był to przyjacielski kuksaniec w bok dany przez ukochanego kolegę. Dystans i niechęć ze strony aurora była tak wyczuwalna, że wręcz wisiała w powietrzu.
Minęło kilka dni, podczas których różni czarodzieje przesłuchiwali Anthony'ego zadając pytania odnośnie wilkołaków w szkole i tego kto go przemienił, a w momencie w którym Wilson nie bardzo chciał się zwierzać, wtedy wlewali mu do gardła kilka kropel veritaserum i wszystkie odpowiedzi mieli jak na dłoni. Nie chciał tego robić, nie miał zamiaru zwierzać się aurorą kto, kiedy i czemu go przemienił, a tym bardziej wyjawiać tajemnicy swojej własnej siostry, jednak nie miał nad tym kontroli będąc pod mocnym wpływem eliksiru. Czuł do siebie obrzydzenie, bo kiedy przez tyle lat żyjesz poza systemem i buntujesz się przeciwko segregacji i nagle zostajesz zmuszony do tego typu wyznań to zaczyna mieszać Ci w głowię. Te chwile spędzone w ciemnym, mokrym lochu w kompletnej samotności sprawiły, ze Wilson przestał wierzyć, ze kiedykolwiek się stad wydostanie. A może zamkną go w Azkabanie i za chwile czeka go pocałunek dementora? Może już nigdy nie wróci do szkoły i do bliskich? Nigdy nie usłyszy jej głosu i nie poczuje zimnych dłoni na swojej rozgrzanej skórze. Nie jesteś dla niej dobry i nigdy nie będziesz. głowa płatała mu coraz to większe figle i chociaż od zawsze uważał się za silnego, to tym razem chyba zaczął się powoli się poddawać.
- Do czasu rozstrzygnięcia sprawy jesteś zawieszony w prawach ucznia i dostajesz kategoryczny zakaz kontaktowania się z kimkolwiek. Zrozumiano, Wilson? - nagle do jego zmaltretowanej głowy dotarł głos tego samego czarodzieja, który jeszcze pare dni temu przywitał go w lochach ministerstwa magii. W momencie kiedy teleportowali się pod dom Anthony'ego Conrad czekał, aż chłopak przekroczy próg budynku by zaraz po tym zabezpieczyć go zaklęciami na wszelki wypadek gdyby ślizgon jednak postanowił nie być posłusznym i złamać zakaz.  
Dom do którego wszedł wydawał się wyjątkowo pusty i obcy, a głosy w jego głowie niebezpiecznie przypominały mu o całym zajściu w zakazanym lesie. Gdzie był Richard i Flora? Czy byli bezpieczni? Wilson zdawał sobie sprawę, że kurewsko nawalił, naraził nie tylko siebie ale i dwójkę najbliższych mu osób. A teraz? Teraz nawet nie wiedział czy wszystko z nimi w porządku. I nawet jeśli bardzo nie chciał tego odczuwać to miał wrażenie, ze jest tu po to by cierpieć, by odpokutować za to wszystko co zrobił i co mógł zrobić będąc tak bezmyślnym i głupim. Należało ci się, Wilson. Zasługujesz na coś znacznie gorszego. Cichutki głosik w jego głowie nie dawał za wygraną, kiedy ten położył się na łóżku i zakrywając twarz poduszką krzyczał ile tylko miał sił w płucach, pragnąc wyrzucić z siebie to wszystko, przestań raz na zawsze myśleć i czuć. W jego głowie wciąż pojawiała się postać Sharpa i nigdy nie podejrzewał, ze konsekwencja jego wyborów będzie mieć martwe, jasnoniebieskie oczy i, że ten obraz będzie prześladował go przez kolejne dni, miesiące, a może lata?
A na razie był tu zupełnie sam. Znowu.
Anthony Wilson
Anthony Wilson
Klasa VII


Skąd : Edynburg
Krew : Czysta
Genetyka : wilkołak

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach